NASZA
WSPÓ NOTA
CENA 3 ZŁ
PISMO PARAFII
PW. ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW
PIOTRA I PAWŁA W KATOWICACH
nakład: 200 egz.
NUMER 18
23.06.2013
Fot o: B G
„Świętymi bądźcie”
Kpł 11,44
Pragnę
ta Gr odzk a-Łopus zyńsk a
REDAKCJA:
REDAKtoR nACzElnA:
Barbara Stawowczyk sEKREtARz REDAKCJI:
Teresa Kryjon
REDAKtoR tEChnICznA:
Barbara Gaworska korekta:
Anna Jabłońska oPIEKUn:
ks. proboszcz Andrzej Nowicki ADREs:
Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła
ul. Mikołowska 32 40-066 Katowice PRoJEKt wInIEty:
Wydawnictwo Pergamena, Jan Zając
— „Wydawnictwa w starym stylu”
sKŁAD I ŁAMAnIE:
Anna Nakonieczna DRUK:
Zakład Poligraficzny MEWA-DRUK ul. Achtelika 2
41-700 Ruda Śląska nAKŁAD: 300 egz.
ISSN 2080-2374
w nUMERzE:
s. 4—6
Powołani do świętości
Świętość. Dla kogo? s. 7 s. 8—9
Jak zostać wielkim?
s. 10—11
Patroni naszych ludzkich losów
s. 12
Radość dnia s. 13
Święto patronalne s. 14—15
wschłuchuję się w wołanie:
Pójdź za mną s. 16—17
zamyślenia nad świętością s. 18
„scena Piotra i Pawła”
Drodzy
Czytelnicy!
Numer 18. „Naszej Wspólnoty” poświęcony jest świętości. Do tych rozważań przygotowuje nas artykuł ks. proboszcza Andrzeja Nowickiego.
Natomiast ks. Janusz Wilk wyjaśnia, czym jest dzisiaj świętość w potocz- nym tego słowa znaczeniu. Paulina Konca kontynuuje temat z punktu widzenia współczesnej młodzieży i odpowiada na pytanie: Jak zostać wielkim? Jakiej wielkości szukać?
O przydrożnych figurach świętych i polskich kapliczkach pisze pani Beata Brachaczek – Świerkot, zachęcając do dzielenia się swoimi z nimi spotkaniami.
Niezwykłym przeżyciem było przywiezienie z Krakowa relikwii bł. Jana Pawła II do naszej parafii, o czym można przeczytać w artykule Radość dnia. Święto patronalne będzie w tym roku 23 czerwca, gdyż właśnie wtedy nastąpi uroczyste przeniesienie relikwii Ojca Świętego z zakonu karmelitanek do kościoła pw. Świętych Apostołów Piotra i Paw- ła. O świętych patronach inaczej napisała Teresa Kryjon, która również przeprowadziła wywiad z ks. Markiem Menżykiem na temat jego pracy duszpasterskiej i ukochanych świętych.
Najszczerzej i najprościej świętość interpretują przedszkolaki, z któ- rymi rozmawiała ich katechetka Anna M. van der Coghen.
Do zamyślenia nad świętością zachęcamy naszych Czytelników pod- czas lektury tego numeru.
W imieniu redakcji Barbara stawowczyk
Z okazji zbliżajacych się Imienin ks. Proboszcza Seniora szczególnej opieki św. Pawła - Patrona i błogosławieństwa Bożego na każdy dzień
życzy zespół redakcyjny
„Naszej Wspólnoty”
M ówić o świętości, to mó- wić o Kościele. U po- czątków chrześcijaństwa świętymi nazywano wszystkich wierzących w Chrystusa (Dz 9,13;
26,10; Rz 1,7; 2 Kor 1,1; Ef 1,1).
W tym czasie nie traktowano bo- wiem świętości jako doskonałości moralnej, osiąganej przez człowie- ka własnym wysiłkiem. Takie uję- cie problemu świętości wynikało z przekonania, że to Bóg, w którym świętość posiada swoje źródło, po- wołuje człowieka, aby dzielił z Nim razem Jego własną doskonałość.
Czyni to zwłaszcza przez wiarę w Je- zusa Chrystusa, w którym Bóg naj- pełniej objawia samego siebie czło- wiekowi.
Właściwą kolejność wydarzeń w tym procesie doskonalenia czło- wieka ukazuje wymownie począ- tek Pierwszego Listu do Koryntian (1 Kor 1,1-2). Według św. Pawła powołani do świętości mogą ją faktycznie realizować jedynie dzię- ki temu, że zostali już wcześniej uświęceni przez Chrystusa, któ- ry dalej pragnie ich uświęcać. Zaś miejscem realizacji tego powołania jest Kościół.
Jak wynika z powyższych rozwa- żań, Kościół pierwotny nie zna po- jęcia kleru ani świeckich w naszym rozumieniu, lecz tylko wspólnotę braci, w której charyzmaty i dary decydują o funkcjach w Kościele.
Pojawienie się świeckich, równole- gle z ukazaniem się kleru, daje się zauważyć na początku III wieku.
Wtedy różnice między nimi są już wyraźne. Ukazują się one szczegól- nie mocno wtedy, gdy wspólnoty wzrastają i funkcje w nich zaczynają się różnicować.
Świeccy mają obowiązek słu- chania, nie władzę rządzenia - po- wiedział w czasie Soboru Eku- menicznego na Lateranie w 1215 roku Innocenty III, jeden z wielkich papieży średniowiecza. Niespełna wiek później zbiór przepisów kano- nicznych pod nazwą Dekretu Gra- cjana odtworzył ten tekst Papieża, który tłumaczył dobrze mentalność epoki. Stan życia świeckich chrze- ścijan jest przez Gracjana ukazany jako ustępstwo na rzecz ludzkiej słabości. Właściwie tylko duchowni są w pełni chrześcijanami, mogący- mi osiągnąć religijną doskonałość życia.
Powyższa interpretacja znalazła swój wyraz w trudnych dla Kościoła następstwach reformacji XVI wieku.
Kościół, według Lutra, jest społecz- nością wiernych świeckich i tylko świeckich. Świętość i doskonałość życia są celem wszystkich wiernych i całego Kościoła, ale już bez hierar- chicznego kapłaństwa i bez zako- nów. Wymierną konsekwencją takie- go ujęcia problemu roli świeckich w Kościele przez Marcina Lutra było eksponowanie w teologii Kościo- ła po Soborze Trydenckim przede wszystkim roli kapłańskiej hierar- chii. Utarło się nawet przekonanie, że właściwe posłannictwo Kościoła w sensie działalności apostolskiej należy wyłącznie do kapłańskiej hierarchii. To z kolei prowadziło do skłonności prezentowania modelu Kościoła jako struktury władzy hie- rarchicznie ukształtowanej.
Korygowanie jednostronnie hie- rarchicznego modelu Kościoła, któ- re dokonywało się przez wieki stop- niowo pod naciskiem narastającego
zjawiska zorganizowanej działalno- ści ludzi świeckich, znalazło swoje odbicie w przygotowaniach i pro- gramowaniu prac Soboru Watykań- skiego II. W jednym z dokumentów Sobór Watykański II przypomniał, że każde ludzkie życie może i powin- no być święte: wszyscy w Kościele, niezależnie od tego, czy należą do hierarchii, czy są przedmiotem jej funkcji pasterskiej, powołani są do świętości zgodnie ze słowami Apo- stoła: „Albowiem wolą Bożą jest uświęcenie wasze”. (KK 39) W du- chu tej troski soboru warto pokusić się o prezentację pewnych wskazań pastoralnych, dotyczących właści- wego rozumienia i możliwości reali- zacji powołania do świętości przez osoby świeckie.
trudności związane z pojęciem świętości Nawet pobieżna analiza współ- czesnego kontekstu społeczno-reli- gijnego pozwala stwierdzić, że świę- tość jawi się obecnie jako prawda przeżywająca kryzys. Świadomość tego faktu domaga się zatem zwró- cenia większej uwagi duszpaster- skiej na pewne trudności dotyczące rozumienia i potrzeby świętości, to- warzyszące współczesnym ludziom.
Trudności, które – jak się wydaje – są organicznie związane z proble- mem pojęcia świętości Kościoła.
Kardynał Carlo Maria Martini w swojej książce „Kościół. Impulsy do jego głębszego zrozumienia”, zwraca uwagę na trzy istotne czyn- niki utrudniające wiarę w świętość.
Pierwszy z nich dotyczy trakto- wania przez niektórych ludzi termi- nu świętość jako nic nie znaczącą formułę. Ważny w tej kwestii wy- daje się być wpływ środków maso- wego przekazu. Unikanie tematu świętości w przestrzeni medialnej z pewnością nie sprzyja wzrostowi powszechności tego zjawiska, a na- wet w jakimś sensie je deprecjonu- je. W tym kontekście warto także zwrócić uwagę na zbyt lakoniczne
Powołani
do świętości
traktowanie znaczenia świętości przez samych chrześcijan. Nazbyt często używają oni tego słowa pod adresem innych, tak zwanych po- rządnych (także jako wyraz drwiny z ich postawy) w przeświadczeniu, że stan ten jest dla nich samych czymś praktycznie nieosiągalnym w życiu.
Drugi czynnik stanowi konse- kwencję skrajnie rygorystycznego pojęcia Kościoła przez niektórych katolików, którzy chcieliby widzieć Kościół jako wspólnotę czystych, skrupulatnie wypełniających prze- słanie Ewangelii. W tym kontekście istnieje pokusa, aby w imię źle ro- zumianej wierności Kościołowi nie dostrzegać paradoksu świętości i grzeszności.
Trzeci czynnik utrudniający wła- ściwe rozumienie świętości wynika ze spojrzenia na Kościół i jego świę- tość jako na pewien ideał eschato- logiczny. Wymiernym skutkiem tak ukierunkowanej refleksji jest prze- konanie, że Kościół będzie święty dopiero jako niebieskie Jeruzalem.
Potrzeba świadectwa Współczesny człowiek nie ma zaufania do doktryn, ideologii roz- ważanych abstrakcyjnie, nie spraw- dzonych w życiu. Staje się nieufny wobec słowa, które nie jest słowem świadczenia. W tej sytuacji często jedyną najbardziej czytelną formą przekazu, jakiej ufa, jest świadec- two. W tym aspekcie warto zwrócić uwagę na wyraźne ukierunkowa- nie powołania świeckich określone przez ojców soboru: ludzie świec- cy zaś szczególnie powołani są do tego, aby czynić obecnym Kościół w takich miejscach i w takich oko- licznościach, gdzie jedynie przy ich pomocy stać się on może solą zie- mi (KK 33) oraz wskazania papieża Pawła VI zawarte w adhortacji apo- stolskiej Evangelii nuntiandi: Polem właściwym dla ich ewangelizacyj- nej aktywności jest szeroka, bardzo złożona dziedzina polityki, życia społecznego, gospodarki, a dalej
dziedzina kultury, nauki i sztuki, sto- sunków międzynarodowych, środ- ków przekazu społecznego; do tego dochodzą niektóre dziedziny szcze- gólnie otwarte na ewangelizację, jak miłość, rodzina, wychowanie dzieci i młodzieży, praca zawodowa i cierpienie ludzkie (70).
Rola rodziny
Doświadczenie duszpasterskie uczy, że ważnym miejscem realiza- cji powołania do świętości świec- kich jest rodzina. Świadomość tego faktu prowokuje zatem konieczność zwrócenia większej uwagi na dusz- pasterstwo rodzin. Jednym z przeja- wów tej troski jest tworzenie grup zrzeszających katolickie rodziny. Dla wielu młodych małżeństw ta for- ma duszpasterskiego oddziaływa- nia stanowi w istocie kontynuację wcześniejszego procesu formacji w różnych ruchach Kościoła. W ro- zumieniu soboru tak funkcjonują- ca rodzina chrześcijańska jest nie tylko pierwszą i żywotną komórką społeczeństwa świeckiego, ale rów- nocześnie Kościołem domowym (KK 11) i sanktuarium Kościoła (DA 11), a także szkołą bogatszego człowie- czeństwa (KDK 52) i apostolstwa (DA 11).
Żywoty świętych
Kolejny z istotnych elementów dotyczących problemu świętości związany jest z kultem oddawanym świętym. Święci bowiem w Ko- ściele nie są uważani za wielkości, które historycznie przeminęły, lecz za tych, którzy żyją swą historią w wieczności, do której Kościół ziemski zmierza. Święci jako żywe postacie doświadczonej i wytrwałej wiary, są „obszarami życia”, na które można wejść, na których też zostało zgromadzone do świadczenie wiary przełożonej na kategorie ludzkie i przybliżone naszemu życiu. Kon- kretne pytanie o Boga w tym środo- wisku nabiera cech biograficznych, oso bistych, stając się jednocze-
śnie dla chrześcijaństwa wyrazem obietnicy na przy szłość.
.Biograficz- ne świadec two życia świętych jest w istocie sposobem przerzucania mostu nad czasem. Pozwala ono bowiem wciąż na nowo odkrywać fenomen spotkania Boga z czło- wiekiem, które wydarzyło się w hi- storii, jako historię bycia chrześcija- ninem.
Rola instytutów świeckich Istotne znaczenia dla rozwo- ju świętości życia posiadają tak- że instytuty świeckie, zrzeszające osoby pragnące żyć według rad ewangelicznych. Wspólnoty te są wyrazem woli Kościoła pozostają- cego w świecie, aby go przemieniać i uświęcać. Instytuty świeckie bę- dące wspólnotą celów i dążeń, po- wołania i charyzmatu realizują ten cel poprzez pracę zawodową, różne formy świeckiej działalności oraz przez samą apostolską obecność w świecie.
zakończenie
Prawda o przemijaniu postaci tego świata, a nawet widzialne- go kształtu Kościoła, jest wezwa- niem do pobudzenia świadomości uczniów Chrystusa, iż pozostają w sytuacji drogi ku ostatecznemu celowi, jakim jest sam Bóg. Przeka- zywanie tej prawdy jest zatem moż- liwe jedynie tam, gdzie powstaje, zgodnie ze słowami Chrystusa (por.
J 14,6; 15,13), prawdziwa wspólno- ta życia i miłości. Jest to ten poziom ducha, na którym tajemnica świę- tości człowieka ma swoje źródło, osiąga swój szczyt i nabiera praw- dziwego znaczenia. Zgodnie z na- uką Soboru Watykańskiego II: tę so- lidarność trzeba ciągle zwiększać aż do owego dnia, w którym osiągnie ona swoją pełnię i w którym ludzie, jako rodzina umiłowana przez Boga i Chrystusa Brata, zbawieni przez łaskę, oddawać będą Bogu chwałę doskonałą (KDK 32).
ks. Andrzej nowicki
Św. Michale, Gabrielu i Rafale – którzy zawsze jesteście z nami i strzeżecie nas na wszystkich dro- gach naszego życia – módlcie się na nami;
Św. Józefie – cichy, pokorny, ro- zumiejący w milczeniu wszystko, będący tak blisko Boga, a zawsze z boku, patronie naszych rodzin – módl się za nami;
Św. Apostołowie – będący pa- tronami różnych stanów i zawo- dów, filarami naszego Kościoła – wiary, nadziei i miłości, zawsze zasłuchani w Chrystusa i niosący Go innym – módlcie się za nami;
Św. Mario Magdaleno – patron- ko nas słabych, grzesznych, ciągle upadających, której wiele odpusz- czono – módl się za nami;
Św. Barbaro – orędowniczko ca- łej śląskiej ziemi oraz ludzi ciężkiej pracy – módl się za nami;
Św. Ignacy z Loyoli – gwałtowni- ku Boży, który dla Chrystusa odda- łeś wszystko – módl się za nami;
Św. Franciszku – o wyniszczo- nym ciele przez ubóstwo, a kocha- jącym przyrodę i stworzenia nade wszystko – módl się za nami;
Św. Tereso – któraś umarła dla świata, a narodziłaś się dla nieba, patronko radości i duchowego wnętrza – módl się za nami;
Św. Stanisławie Kostko – patro- nie młodych, którzy są przyszłością Kościoła, niestrudzenie dążący do świętości – módl się za nami;
Św. Walenty – patronie tych za- kochanych głuptasów, którzy poza sobą świata nie widzą – módl się za nami;
Św. Wojciechu – mój kochany patronie, który jesteś ze mną za- wsze – módl się za nami.
ks. wojciech wrana 1973 – 2000 Świętość. Czym jest?
Dla jednych mitem, dla drugich rzeczywistością. Niektórzy mówią
„to nie dla mnie”, inni według niej układają swoje życie. Jest czymś w nas, a zarazem spoza nas. Ma oblicze dziecka, matki, męża, na- stolatki, nauczyciela, zakonnika, starca. Zajmuje klasztorną celę, gabinet lekarski, małą kuchenkę,
katedrę uniwersytecką. Lubi do- broć, kocha Miłość. Dziwi się, gdy ją nazywają po imieniu.
Jaka jest?
Człowiek święty, to nie czło- wiek, który żyje bez problemów – takich ludzi chyba nie ma.
Człowiek święty, to nie czło- wiek, który na wszystkie życiowe pytania ma od razu gotowe odpo- wiedzi – taki człowiek nie potrze- buje tajemnicy Boga i wieczności.
Człowiek święty, to nie człowiek bujający w obłokach – taki czło- wiek nie umiałby dostrzec drugie- go człowieka, z jego zaletami ale i wadami.
Człowiek święty, to nie czło- wiek, który twierdzi – gdyby byli wszyscy tacy jak ja, to świat byłby lepszy – taki człowiek nie potrafi wybaczyć i prosić o wybaczenie.
Człowiek święty dotyka Boga, choć czasem do końca o tym nie wie. Wiedzą jednak to ci, z którymi żyje w rodzinie, leczy się w szpita- lu, pracuje w zakładzie, wypoczy- wa na urlopie. I ci obok czują i wi- dzą jak Bóg dotyka jego.
Nie mamy wpływu na długość na- szego życia,
ale mamy wpływ na jego szero- kość i głębokość.
Nie mamy wpływu na rysy naszej twarzy,
ale mamy wpływ na jej wyraz.
Nie mamy wpływu na bieg wszech- świata,
ale mamy wpływ na świętość na- szego życia.
ks. Janusz wilk
Świętość. Dla kogo?
Rozpocznijmy od Litanii do Wszystkich Świętych. Będzie ona nieco inna,
napisana przez kapłana, który po czternastu miesiącach swej kapłańskiej
służby został wezwany ku Najświętszemu.
J ezus Chrystus powiedział, że je- steśmy solą ziemi. W tych słowach nie tylko docenił nas, ale także rzu- cił nam wyzwanie.
Kiedy byłam na Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie, ksiądz, gło- szący kazanie w la Catedral de la Al- mudena, powiedział piękne zdanie:
„odważcie się być wielcy”. Te słowa zrobiły na mnie ogromne wrażenie, bo uświadomiłam sobie, że nie mam odwagi być wielka. Nie, że nie chcę, nie mogę, nie powinnam – nie mam odwagi.
Lubimy zasłaniać się skromnym
„nie dam rady”. To zdanie pokazu- je nam, jak niechętnie kształtujemy własny charakter, jak nie lubimy sta- wiać sobie wysoko poprzeczki, do jakiego stopnia brak nam właśnie odwagi. Łatwo jest być małym. By- cie wielkim to ciągła walka o siebie – w każdej chwili, przy każdym wy- borze. To podniesienie wagi każdego naszego działania, zrozumienie, że każda wykorzystana sekunda świad- czy o naszym życiu, świadomość, że cały czas tworzymy siebie. Aby być wielkim, należy być konsekwentnym w swoim działaniu, czyli nie porzu- cać raz obranej drogi, nie łamać się, nie spoczywać na laurach, ale nie- ustannie dążyć do tego Najlepszego Siebie. Często biegniemy tylko na oślep i biernie godzimy się być tym, co z nas akurat ukształtuje życie, sy- tuacja społeczna czy polityczna. Tym- czasem chodzi o to, by wspiąć się na wyżyny samego siebie, by mieć przed oczami taki swój obraz, do którego dążymy, postawić sobie konkretne wymagania. Wielkości nie osiąga się raz i nie zachowuje na wieki, wiel- kość tworzy się w każej chwili. Czło-
wiek wielki jest zawsze w drodze do wielkości.
Oświeceniowi myśliciele przywoły- wali horacjańskie „sapere aude” czyli
„odważ się być mądry”. Jakich słów potrzebuje dzisiejszy świat? Moim zdaniem właśnie słów „odważ się być wielki”. Nie chodzi tu jedynie, by uwierzyć w wielkość człowieka, tak jak filozofowie oświecenia wierzyli w wielkość rozumu ludzkiego, ale by tej wielkości od siebie wymagać, by do niej dążyć. Są to więc słowa nie tylko pełne nadziei, ale także zakłada- jące ogromny wysiłek, wysiłek, który coraz mniej chętnie podejmujemy.
Słowo najtrafniej określające działa- nia współczesnego człowieka to nie- stety nie „wielkość” ale „bylejakość”.
Wynikać może ona z tchórzostwa albo z lenistwa, ponieważ bycie byle jakim jest łatwe i wygodne. Trudno jednak dociekać przyczyn bylejakości. Łatwiej przytoczyć niektóre jej przykłady.
Istnieją dziś całe rzesze ludzi, któ- rzy chcą tylko, żeby niczego od nich nie wymagano. Najłatwiej być prze- zroczystym, obojętnym.
Widać to, kiedy trzeba przeciw cze- muś zaprotestować. Jest wielu ludzi, którzy godzą się z istniejącą rzeczywi- stością nawet, jeśli jest ona zła. Wzru- szają ramionami, bo i tak przecież nie zmienią świata. Chociaż są ludźmi, pozwalają tresować się, tak jak może być wytresowany koń czy pies. Do- stosowują się do każdych warunków, bo w każdych ich przezroczystość jest taka sama. Usłyszałam niedaw- no wstrząsająco prawdziwe zdanie:
„szczęśliwy jest człowiek, który nie krytykuje”. Należy jednak zastanowić się, czy nasze osobiste szczęście jest dobrem jedynym i nadrzędnym, czy
czasem nie należy go poświęcić na rzecz innych wartości. Czy Jezus po- wstrzymywał się od krytyki? Nie pię- nował osób, ale krytykował czyny. Był prawdziwym reformatorem. Dzisiej- szy człowiek wybiera wygodne szczę- ście.
Widać to, kiedy trzeba opowie- dzieć się po którejś stronie. Najwięcej jest dzisiaj ludzi neutralnych, którzy nigdy nie stają po żadnej stronie. Jeśli natomiast trzeba już po ktorejś stro- nie stanąć, wybierają tę, po której stanęła większość, bo w tłumie jest bezpieczniej. Nawet w najistotniej- szych dyskusjach ich jedyną reakcją jest zmęczenie. Wolą w nic się nie mieszać. W przypadku wszelkich kon- fliktów wielkodusznie szafują słowem
„prawda”. „Każdy ma zawsze swoją prawdę, ja tam nic nie wiem” wzdy- chają asekurancko, udając, że nie ma jednej prawdy. Dodają też niejedno- krotnie: „mam dosyć analizowania tego” czy „to nie moja sprawa”. Wła- ściwie prawie żadnej sprawy nie uwa- żają za swoją.
Widać to w życiu niejednego kraju – wielu jest ludzi pozbawionych wła- snej tożsamości, niezainteresowanych historią swojego narodu, unikających analiz bieżącej polityki, a tym samym niepoczuwających się do odpowie- dzialności za państwo, w którym żyją.
Widać to też w szkole – uczniowie nie chcą niczym się wyróżniać, wolą się schować. Mogą poprzestać na bylejakości, tym bardziej, że przy dzi- siejszym niżu demograficznym i jed- noczesnym zadłużeniu uniwersytetów i braku etatów w szkołach, wcale nie muszą pracować tak ciężko jak ich po- przednicy – do wielu szkół i na wiele kierunków przyjmuje się nawet osoby
Jak zostać
wielkim? Autorka artykułu
bardzo słabe i leniwe. Stąd właśnie najlepszym pomysłem na odnalezie- nie się w systemie edukacji jest prze- mykanie. Jest to taktyka polegająca na niewyróżnianiu się i jedynie minimal- nym wymaganiu od siebie („Muszę włączyć komputer i znaleźć streszcze- nie lektury, którą zaczynamy omawiać jutro.”), na cwaniactwie (na przykład nagminnym wśród polskich uczniów i studentów ściąganiu) i ewentualnie niepodpadaniu. Niechętnie bierze się udział w dyskusjach, wyraża swoje zdanie. Skazuje się na ostracyzm tych, którzy mają odwagę wypowiadać się inaczej niż większość. Chodzi o to, żeby przemknąć przez lata nauki, żeby nauczyciel nas za bardzo nie męczył, żeby się prześlizgiwać z roku na rok bez żadnych ambicji, głodu wiedzy, uczciwości czy honoru.
Skoro tak łatwo dziś o bylejakość, skąd wzięła się w ogóle myśl o wiel- kości? I jak takiej wielkości szukać?
Jakie konkretne wymagania sobie po- stawić?
Zastanawiam się, jak zachowali- by się współcześni Polacy w obliczu takiego koszmaru jak II wojna świa- towa, skoro dziś poddają się w kom- fortowych, w porównaniu z tamtymi, warunkach. Jak to możliwe, że minęło pięćdziesiąt lat i ludzie do tego stop- nia się zmienili? Czy dziś znaleźliby- śmy aż tylu Polaków gotowych zginąć w powstaniu, działających przez lata wojny w podziemiu czy wreszcie na- rażających życie, ukrywaniem Żydów?
Dziś mówimy wszak bardzo często, że nie damy rady, powtarzamy jak zaklę- cie: „mały, nieistotny, słaby”. Można wręcz rzec, że słowa te weszły w miej- sce dawnego „Bóg, honor, Ojczyzna”.
To te trzy hasła, traktowane kolektyw- nie, powinny być dzisiaj przeciwwagą dla postaw bylejakich.
Jan Paweł II powiedział, że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszyst- ko jest na właściwym miejscu. Często myślimy, że Bóg jest u nas na pierw- szym miejscu, a jednak w konkret- nych dziedzinach naszego życia nie zawsze widać wpływ ustalonych przez Niego zasad. Niejednokrotnie trak- tujemy Boga wybiórczo, co świadczy
o bylejakości naszej wiary. Jesteśmy wygodni. Nie będziemy oczywiście za- bijać i kraść, ale wynikający z szóstego przykazania zakaz współżycia przed ślubem zignorujemy, bo to już przesa- da. Będziemy chodzić do kościoła co niedzielę i w święta, ale będziemy też, bezpośrednio lub pośrednio, popierać in vitro czy całkowite zezwolenie na aborcję. Nie będziemy kłamać, ale sły- sząc oczywiste kłamstwa innych, spu- ścimy wzrok – „niech sobie kłamią, ja się do tego nie mieszam”. Wygodnie jest być wierzącym wybiórczo, ale wy- goda to przecież nie jakość. Wygoda może być równa jakości, jeśli chodzi o zakup łóżka, na którym będzie się spało, a nie jeżeli chodzi o wiarę.
Honor jest postawą, która pomaga wytrwać w wierności Bogu. Dzięki nie- mu nasze działania jako ludzi wierzą- cych są podyktowane nie tylko stra- chem przed Panem czy też nadzieją na zbawienie – honor sprawia, że nie chcemy wstydzić się przed Bogiem, że nie chcemy sprawić Mu zawodu. Nie mam więc na myśli dumy, unoszenia się honorem. Mam na myśli honor, który każe od siebie wymagać i któ- ry każe się wstydzić, gdy zawodzimy.
Honor jest wiarą w człowieka. Rów- nocześnie człowiek honorowy potrafi być krytyczny wobec siebie i wobec otaczającej go rzeczywistości. Taki człowiek się nie poddaje, nigdy nie poprzestaje na tym co proste. Ma od- wagę myśleć inaczej niż wszyscy, jeśli widzi, że to jest właśnie właściwe, je- żeli tak ocenia fakty. Nigdy nie opiera się na cudzym zdaniu ani nie zasłania
się, mówiąc, że zdania nie ma. Zawsze dąży do prawdy, bo Jezus oznajmiając, że jest Prawdą, nie tylko pokazał, że jest ona jedna i tkwi w Jego słowach, ale także uświęcił Prawdę, nie po- zwolił nam żyć w zakłamaniu, nawet gdyby zdawało się najwygodniejszym, najmniej raniącym wyjściem.
Wreszcie warto wspomnieć o tro- sce o honor Ojczyzny. Ojczyzna to dziś śmieszne słowo, jakiś śmieć historii.
Jesteśmy obywatelami świata, a nie obywatelami swojej ojczyzny. Nie wypada być dumnym ze swojej histo- rii, nie wypada wierzyć w potencjał swojego kraju. Nie warto nawet się nim interesować, bo na nic nie mamy wpływu i na co nam jakakolwiek re- fleksja. Jesteśmy tylko małymi ludźmi, nie mamy czasu na głębokie analizy i chcemy mieć jedynie święty spokój.
To podejście krzywdzi nas jako ludzi.
Odpowiedzialność za ojczyznę to od- powiedzialność za siebie jako człowie- ka. Mamy obowiązek interesować się swoim krajem i działać na jego rzecz, bo bycie obywatelem to również dzie- dzina, którą przenikać powinna nasza wiara w Boga i w której powinien być widoczny nasz honor.
Myślę, że tylko wracając do tych trzech zasad, mamy szansę zwalczyć bylejakość. Te słowa zapalają światło, wydobywają nas z tchórzliwej ciem- ności, która pozwala nam się schować i prześlizgnąć przez życie. Uwierzmy, że człowiek jest wielki, że mamy szan- sę zmienić świat. Zacznijmy dziś od siebie.
Paulina Konca
P ragniemy zaprosić czytelni- ków „Naszej Wspólnoty” na spotkanie z małą architek- turą sakralną poprzez odwiedze- nie strony internetowej
1, której pomysł utworzenia jest owocem naszej ubiegłorocznej podróży po Polsce. Do jego realizacji po- trzeba było kilku miesięcy, by zgromadzone zdjęcia i informacje znalazły swoje miejsce w prze- myślanej strukturze i szacie gra- ficznej strony. Naszym celem jest skatalogowanie jak największej liczby obiektów z podaniem krót- kich informacji o: miejscu i dacie powstania, intencjach i nazwisku fundatora. Do zbiorów nieustan- nie dochodzą nowe fotografie, zasilając galerie poszczególnych powiatów. Na dzień pisania tego tekstu (21.05.2013 r.) zamieszczo- nych zostało już 628 obiektów - jest to łączna liczba kapliczek, figur i krzyży. Zapraszamy wszystkich chętnych do przesyłania własnych zdjęć, obrazujących napotkaną na życiowym szlaku małą architektu- rę sakralną.
Zbliża się czas wyjazdów wa- kacyjnych, podróży dalszych i bliższych. Zwróćmy uwagę na kapliczki, figury świętych i krzy- że przydrożne. Są one prawie w każdym rejonie Polski. Spotkać je można przy skrzyżowaniu dróg, na leśnych polanach, szlakach gór- skich, niebezpiecznych zakrętach, mostach, przy wjeździe do miast i miasteczek, u wejścia do wio- sek, wśród starych chat i nowych
domów - przydrożne, polne ka- pliczki - świadectwo wiary prostej, ale zaskakującej swoją czystością i mocą.
Kapliczki stanowią pamiątkę po przodkach i zdarzeniach, w któ- rych mieli oni swój udział. Sta- wiano je zwykle z inicjatywy ludzi prywatnych lub też całych społecz- ności za zgodą miejscowego pro- boszcza. Kapłan dokonywał sym- bolicznego przemienienia kapliczki - budowli, w kapliczkę - obiekt sa- kralny. Ceremonia poświęcenia była doniosłym wydarzeniem w życiu mieszkańców całej osady.
W zależności od miejsca i spe- cyficznych jego cech, mają kaplicz- ki swój oryginalny kształt i unikal- ne piękno. Każda posiada swoją historię powstania i swoisty wy- gląd. Postawiono je z potrzeby ser- ca, z pobożności, na chwałę Bogu,
z podziękowaniem za otrzymane łaski lub w akcie pokuty z prośbą o wybaczenie grzechów i win.
Małe kapliczki drewniane za- zwyczaj wiszące na przydrożnych drzewach, na chatach i słupach strzegą mieszkańców oraz oko- licznych domostw. Te większe mu- rowane, drewniane, kamienne, upamiętniają ważne chwile, dają wyraz wdzięczności za doznane łaski i dobrodziejstwa od Boga i od Jego świętych, o czym informują stosowne napisy.
Niektóre kapliczki do dziś pełnią ważną funkcję, gromadząc ludzi podczas nabożeństw majowych.
Można się przy nich zatrzymać, usiąść, pomodlić i zastanowić nad nurtującymi pytaniami.
Chrystus Frasobliwy, Matka Boża, święty Józef, obrazy Jesusa Miłosiernego i Serca Jezusowe-
Patroni naszych ludzkich losów
PolsKIE KAPlICzKI, FIGURy ŚwIĘtyCh I KRzyŻE PRzyDRoŻnE www.kapliczki.turystyka.pl
Figura Chrystusa Dobrego Pasterza przed Kościołem Mariackim w Katowicach
Fot. Janus z Ś wierk ot
go to najczęściej pojawiające się wizerunki w napotkanych obiek- tach. Obok nich z krajobrazem wsi i miasteczek polskich przez wieki związały się postacie św.
Floriana
2(patrona hutników, stra- żaków, kominiarzy, piekarzy) i św.
Jana Nepomucena
3(orędownika podczas powodzi, wspomożyciela tonących, patrona dobrej sławy i mostów). Figury św. Floriana naj- częściej znajdują się przed siedzibą miejscowych jednostek Straży Po- żarnej, zaś św. Jana Nepomucena w okolicy rzek i zbiorników wod- nych. W powiecie małopolskim szczególnym kultem otoczona jest św. Kinga, zaś powiat świętokrzy- ski, w sposób szczególny czci Krzyż Święty, ozdabiając go wielobarw- nymi wstęgami imitującymi pro- mienie. Na Śląsku, obok Świętej Rodziny, do najpopularniejszych patronów należą św. Jadwiga, św.
Barbara i św. Anna, często spotyka się również św. Jana Nepomucena, św. Jacka, św. Jana Sarkandra, św.
Antoniego i św. Michała.
W pięknych słowach Janina Rusek, poetka ludowa z Karma- nowic, podsumowuje znaczenie i docenia wartość tego skarbu, jakim są nasze polskie „przystanki świętych”:
4Jesteś drogowskazem kapliczko przydrożna, Jesteś przypomnieniem dla pielgrzymów ziemi, Że Pan Bóg jest wszędzie, w każdziutkim zakątku, Na rozstajnych drogach i w leśnej zieleni.
I krzyże przydrożne symbol naszej wiary, Co to zdobią pejzaż naszej polskiej ziemi, Wskazują którędy iść prosto do nieba I chcą wszystkich objąć ramionami swemi.
I kiedy wędrujesz po naszej krainie I mijasz kapliczki i krzyże przydrożne Przystań i zastanów się, chociaż przez chwilę, Czy idziesz po dobrej, czy też po złej drodze?
5Kapliczki wyrastają z religij- nej tradycji okolicznych ludzi i są żywym świadectwem ich wiary.
Świadczą o ludziach i czasach, któ- re już odeszły, ale i wiele też mó- wią o osobach opiekujących się nimi i o dniu dzisiejszym. Te budo- wane obecnie stają się dokumen- tem naszych czasów. Wszystkie dają świadectwo wrażliwości czło- wieka na wiarę, piękno i dobro, a także świadczą o patriotyzmie i miłości bliźnich. Dlatego należy dbać o ich przetrwanie, uświada- miać ich rolę i doceniać przesłanie, które niesie ich obecność na szla- ku wędrówki po naszej pięknej oj- czyźnie. Kapliczki, figury świętych i krzyże to historia, kultura i wiara nasza i naszych przodków.
6Nie wolno nam pozwolić, by odeszła w zapomnienie.
Beata Brachaczek-Świerkot
1
www.kapliczki.turystyka.pl
2
Atrybuty św. Floriana to strój rzymskiego ofi- cera i naczynie z wodą do gaszenia ognia.
3
Atrybuty św. Jana Nepomucena: klucz, krzyż w ręce, wieniec z pięciu gwiazd, zapieczęto- wany list.
4
Por. http://www.gron.com/kapliczki.html z dnia 21.05.2013 r.
5
http://kapliczkiprzydrozne.cba.pl/index.
php?option=com_content&task=view&i- d=5&Itemid=33 z dnia 21.05.2013 r.
6