Cena egz. 20 groszy. w numerze: Jffoire ro^riicAif w f7ifitovsxe. 24 strony.
DZIENNIK
DoBYDGOSKI
,,Dziennika" dołączamy cotydzień: Tygodnik Sportowy i Dodatek powieściowy.
Redakcja otwarta od godziny 8-12przed południem i od 4-7 po południu.
Oddział w Bydgoszczy, ul. Dworcowa 5. Przedstawicielstwa: w Toruniu, nl.
Mostowa 17 - w Grudziądzu,nl. Toruńska 22 w Inowrocławiu, ul. Toruńska 1
w Gdyni, Starowiejska 19.
Przedpłata wynosi w ekspedycji i agenturach 2.95 zł. miesięcznie, 8.85zł.kwartalnie; przez pocztęwdom 3.34 zł. miesięcznie, 10.01 zł. kwartalnie.
Pod opaską: w Polsce 6.95 zł,, zagranicę 9.25 zł. miesięcznie.
Redakcja i Administracja w Bydgoszczy, ulica Poznańska 12/14.
Telefony: Redakcja 3316, 3326, Administracja3315 - Oddziałw Bydgoszczy 1299.
Założycie! łan Teska. Telefony Przedstaw.: Tornfi 1546, Grudziądz 1294, Gdynia 1460, Inowrocław 420.
Numer 184. |
BYDGOSZCZ. niedziela dnia 11 sierpnia 1935 r. | | Rok XXIX.
Słuszne żale
Polski Zachodniej.
Najprzód trochę historji, ażeby ’u
łatwić zrozumienie pewnych zjawisk, znanych pod nazwę, separatyzmu dziel
nicowego, czyli niechęci ludności tu
bylczej do rodaków z innych dzielnic.
Niechęć taka w czasach przedwojen
nych nie istniała. Wręcz przeciwnie, w b. dzielnicy pruskiej żylo^bardzo silne poczucie solidarności z Polakami w in
nych zaborach. Skąd się zatem wzięła i co ją spowodowało? Musiały przecież być przyczyny, które spowodowały roz- dźwięki, odzywające się głośniej od cza
su do czasu, a zawsze żywe w sercach rdzennej ludności polskiej ziem zachod
nich.
Już w czasie wojny światowej po
wstawały nieporozumienia na tle roz
maitych orjentacyj, o czem dziś lepiej nie wspominać, bo spór o nie szczęśliwie już przycichł. Zato z chwilą odzyskania niepodległości tarcia zaczęły się na do
bre. W głośnym procesie lwowskim sły
szeliśmy od osoby bardzo, wybitnej, że pierwszy rząd polski, który powstał w Lublinie w 1918r. (Witos, Daszyński) nie brałpod uwagę przyłączeniadzielnic za
chodnich do Polski. A przyczyna? Cho
dziło o Polskę radykalną, a Wielkopol
ska i Pomorze (G. Śląsk również) ucho
dziły za reakcyjne, powiedzmy szczerze:
zbyt katolickie.
Polacy w dzielnicy pruskiej dosko
nale o tem byli poinformowani i tak oto wykopana została pierwsza przepaść.
Mimo to Wielkopolanie, podniósłszy o- ręż przeciw pruskiemu panowaniu i za
kończywszy szczęśliwie powstanie, nie myśleli odgradzać się od reszty Polski.
Czego dowodem choćby chlubny udział wyborowych oddziałów poznańskich w oswobodzeniu Lwowa, podczas gdy np.
w b. Kongresówce ,,milicje11 socjalistycz
ne paradowały, a raczej grasowały po kraju w ekwipunku i uzbrojeniu, które
go dla prawdziwego wojska brakło.
Wielkopolska, własnym wysiłkiem rychlej oswobodzona od wroga niż Po
morze i Śląsk, nie posiadała dosyć lu
dzi, zaprawionych do pracy administra
cyjnej. Sprowadzała ich więc stamtąd, gdzie ich było pod dostatkiem, L j. z Małopolski, adoskonałą swoją armję re
gularną (40 tysięcy ludzi świetnie u- zbrojonych, wyekw’ipowanych i wyćwi
czonych, doskonałych żołnierzy) oddała pod rozkazy Marszałka Piłsudskiego.
Zdawało się wtedy, że wszystko ukła
da się jak najlepiej. Mowa Marszałka Piłsudskiego na Zamku poznańskim (przytoczona w artykule p. dr. Jurka przed 2 tygodniami) podsyciła najlepsze nadzieje na przyszłość, a udział świet
nych dywizyj wielkopolskich i pomor
s,kich w wojnie znawałą bolszewickądo
konał — zdawało się — reszty. Przy
czem nie wolno zapominać, że b. dziel
nica pruska zdobyła się w owym czasie także na olbrzymi wysiłek materjalny
na rzecz państwa i armji.
Patrząc dziś z odległości 15 lat na wspólnie toczone boje i wysiłki cywilne dla ugruntowania niepodległości kraju trudno napierwszyrzut okapojąći zro
zumieć to, co sięu nas dziś dzieje. Fak-
tem bowiem jest nie podlegającym dys
kusji, że zachodnie dzielnice Polski są pod wieloma względami upośledzone w stosunku do reszty Polski. Przykładów nie potrzebujemy daleko szukać. Wy
starczy przyjrzeć się podziałowi fundu
szów z Pożyczki Inwestycyjnej. Korni-
sarz tej pożyczki stwierdził, że Polska Zachodnia najlepiej dopisała, ale zato otrzymała dotąd tyle, co kot napłakał.
Codziennie czytamy w gazetach, gdzie i
co się robi z owych funduszów, a o Polsce Zachodniej głucho. Poza dro
biazgami nawet o projektach w tym
względzie nie słychać. A przecież nie tajno chyba nikomu z rządzących w Warszawie, że województwa zachodnie gwałtownie ubożeją, że kwitnące da
wniej miastaupadają, że niszczeje han
del i przemysł, w rozpaczliwej sytuacji znajduje się rolnictwo,- a bezrobocie
staje się klęską, mającą charakter nie
uleczalnej choroby.
Rzecz to zupełnie jasna, że im wyższy był dawniej poziom kultury materia!-"
nej, tem boleśniej odczuwa się obecny upadek. Nie dziw tedy, że Polska Zachód dnia silniejest rozgoryczona. Nie dlate-i
Ludność Gdańsku
zadowolona.
ĘJyeiEsa fest zwycięstwem Polski.
Gdańsk, 10. 8. (tel. wł.) Wiadomość o likwidacji sporu polsko-gdańskiego wy
wołała nietylkowkołachgospodarczych, ale i szerszych masach ludności gdań
skiej, zaniepokojonej rozwojem wypad
ków, uczucie ulgi. Fakt, że złoty polski stał się na skutek ugody jedyną walutą
na polskim obszarze celnym, nikogo nie przeraża. Najważniejsze jest dla ludno
ści gdańskiej to, że Ugoda tworzy pod
stawę do normalnej pracy kupieckiej
oraz dó wznowienia pracy przy tych u- sługach dla Polski, które są głównemi źródłami dochodu gdańskiego życia go
spodarczego. 8 dni walki przyniosły te
mu życiu miljonowe straty. Port gdań
ski opustoszał. Te skutki musiały lud
ność Gdańska przekonać, że utrzymanie łączności i współpracy z polskiem za
pleczem jest dla Gdańska życiową ko
niecznością. Nic też dziwnego, że obec
nie wstąpiły w ludność Gdańska nowe nadzieje.
Hasło ,,Zuriick zum Reich°
nierealne.
Organ socjalistów gdańskich ,,Danzi
ger VolksśtimmeI( tak ocenia znaczenie ugody;
W wyniku osiągniętego porozumie
nia Gdańsk został jeszcze ściślej włączo
ny w polski organizm gospodarczy. Te wszystkie hasła, które w ciągu ostatnich tygodni rozbrzmiewały na ulicach Gdańska oraz na szpaltach pism naro- doWo-socjalistycznych, a których ten
dencja zwrócona była przeciwko polsko- gdańskiej współpracy, okazały się bez
wartościowe.
Polska ani na chwilę nie zmieniłatej linji politycznej, którą w stosunku do
Gdańska stosować zaczęła po dewaluacji guldena.
Samej dewaluacji Polska nigdy nie zwalczała, ponieważ widziała w. niej dalszy krok w kierunku zacieśnienia stosunków gospodarczych polsko-gdań
skich. Zwalczała jednak jej skutki i — jak się okazuje polski punkt widzenia
w każdej dziedzinie zwyciężył.
Dziennik socjalistyczny podkreśla szczególnie z naciskiem te części osią
gniętego porozumienia, które przewidu
ją narady kierowników banków emisyj
nych, stwierdzając, że niewątpliwie do tych naradprędko będzie musiało dojść,
ponieważ Gdańsk nie posiada dewiz,
ajego życie gospodarcze koniecznie do
pływu dewiz potrzebuje.
Dziennik socjalistyczny podkreśla da
lej, że wprawdzie osiągnięte porozumie
nie wychodzi daleko poza te ramy, któ-i
re dotychczas obowiązujące umowy na
kreślały, że jednak z tej sprawy ze- wnętrzno-politycznej nie chce uczynić
tematu rozgrywki wewnętrznej. Nato
miast stwierdzić pragnie, że hasło ,,zu- riick zum Reich", które w ostatnich1 miesiącach coraz otwarciej na sztanda-i rach socjalistycznych było wypisywane,j okazało się hasłem nierealnem.
Lepsza zgoda niż upór.
Berlin, 10. 8. (PAT) ,,Diplomatisch- Politische Korrespondenz11 o wczoraj
szych oświadczeniach w sprawach pol
sko-gdańskich pisze m. in.:
Należy widzieć dowód obustronnej dobrej w’oli w tem, że stworzono podsta
wy, umożliwiające znalezienie wyjścia
z obecnych trudności. Stworzono stan rzeczy, w którym widać obustronną wo
lę do powrotu na grunt prawny trakta
tów i umów polsko-gdańskich. Fakt, iż
w czasie normowania gospodarki gulde
nowej opłata ceł mabyć dokonywana w złotych polskich, jest jednym z dowo-
dów dobrej woli ze strony Gdańska, w Gdańsku zaś przyjęte będzie z zadowo
leniem, iż przez oświadczeniepolskie co do umowy dotyczącej korzystania z por
tu z sierpnia 1933r. sytuacja i pod tym’
względem została wyjaśniona.
W zmiennej kolei dziejów stosunków polsko-gdańskich obie strony nabyły, doświadczenia, że wzajemnym uspra^
wiedliwionym interesom służy bardzie) metoda współpracy w porozumieniu niż obstawanie przy nieprodukcyjnych spo
rach.
Pomyślny przebieg układów
o polsko-niemiecką umową handlową.
Warszawa, 10. 8. (tel. wł.) W Warsza- wie otrzymanowiadomości stwierdzają
ce, że toczące się w Berlinie polsko-nie
mieckie rokowania o układ handlowy
mają naogół przebieg pomyślny. Według tych informacyj, uzgodnione zostały już między delegacjami definitywnie spra
wy wywozu do Niemiec polskich pro-1 duktów hodowlanych.
Jak słychać, załatwiona została rów
nież pomyślnie sprawa eksportu drzewa polskiego do Niemiec, przyczem strona polska miała uzyskać poważny stosun
kowo kontyngent wywozu drzewa.
Nasuwająca największe trudności kwestja spłaty należności za eksport do Niemiec weszła w nowe stadjum, i jak sądzą czynniki zainteresowane, powin
na być definitywnie rozstrzygnięta wi ciągu najbliższych dni.
Konfiskata wydawnictw
sowieckich.
Warszawa, 10. 8. (tel. wł.) Wydział VIII karny sądu okręgowego zatwierdził na
wniosek władz administracyjnych, kon
fiskatę 23 wydawnictw sowieckich w ję- zyskach rosyjskim i żydowskim.
Wśród skonfiskowanych książek znaj
dują się sprowadzone ostatnio na poh ski rynek księgarski powieści Panfiero-
wa p. t. ,,Druski11 i Bogdanowa p. t.
,,Pierwsza Dziewczyna11.
gdzie komunistyczne rozruchy, wstrząsające dziś Francją, wzięły swój początek.
Ostatnie depesze donoszą o nowych ciężkich walkach ulicznych w Tulonie.
Str. ?.
t,DZIENNIK BYDGOSKI", niedziela, dnia 11 sierpnia 1935f, Nr. 1S1
go, że rząd śpieszy z pomocą Innym dzielnicom, lecz dlatego, że nie widzi sprawiedliwej miary w podziale tych
sum, na które w równej, o ile nie w wyższej mierze się składała.
Czytelnicy nasi często się żalą na n- pośledzenie i brakzrozumienia potrzeb
dzielnic zachodnich. Zdaje się — powia
dają -. że chce się nas zrównać z resztą dzielnic, abyśmy im nie imponowali na
szą gospodarnością, tężyzną, zapobiegli
wością i temi cnotami, przed któremi
nawet zaborca czoła uchyla!. Jeżeli tak,
a wydaje się, że tak, wtedy niech się w Warszawie nie dziwią,iż tak trudnonam
dać ucha syrenim glosom rozmaitych ,,ideologów11, o których nie wiemy, ,,kę
dy ich dpm jest i ich rodzina11. Zato tem
chętniej daje się posłuch apostołom naj-
skiajniejszej opozycji, którzy umieją podsycać istniejącą niechęć i rozdrapy
wać rany. A dodać trzeba, żerozgorycze
nie istnieje nietylko wśród przeciwni
ków rządu, lecz w równej prawie mierze
wśródjego zwolenników, którzy wpraw
dzie do BB należą, ale samodzielnie my
śleć nie zapomnieli. Toć widzą oni do
skonale także takie ciekawe zjawisko,
żesystematycznie usuwa się w cieńrów
nież przywódców BB, o ile z tutejszego
terenu pochodzę, albo zbytnio się z nim zżyli i natyle byli nieostrożni, że chcieli się liczyć z nastrojami rdzennej ludno
ści.
Zdaje się, że ten właśnie moment dalpochop głównemu przywódcy BB na Wielkopoiskę p. dr. W. Jeszkemu do
głośnego artykułu w noworocznym nu
merze sanacyjnego ,,Dziennika Poznań
skiego11 na temat upośledzania Wielko
polan. Treść owego artykułu omówiliś
my obszernie w naszem piśmie, ale po
za tem nie wywołał on ani głośniejszego
echa ani też - skutku. Być może, że p.
dr. W. Jeszke (Wielkopolanin) szczerze
chciał wziąć w obronę Wielkopolan, a
może chciał tylko wywołać pozór, że o
ich dolę się troszczy. Pisma opozycyjne (zwłaszcza endeckie) tak twierdziły zgóry i bieg wypadków zdaje się przy
znawać im rację, bo p,o wystąpieniu tak pozornie wpływowego w obozie rządo
wym człowieka nic się na lepsze nie zmieniło. Byłaż to więc tylko zasłona dymna, aby naiwni za tą zasłoną przy
krej prawdy nie dojrzeli?
Powyższe momenty, które pobieżnie naszkicowaliśmy, należy koniecznie wziąć pod uwagę, jeżeli chce się zrozu
mieć nastroje wyborcze na ziemiach za
chodnich Polski. Nie potrzeba być zbyt bystrym obserwatorem, aby spostrzec zupełną obojętność najszerszych warstw wobec przygotowań wyborczych. Ponie
waż niejesteśmy zwolennikami absolut
nego bojkotu wyborów, przeto tem bez
stronniej w’olno nam ten objaw stwier
dzić. To nie jest dzieło wyłącznie pro
pagandy opozycyjnej. Przyczyny tkwią głębiej. I dlatego na niektóre z nich
zwracamy uwagę, aby przecież koła rzą
dzące wzięły je do serca.
Obawiamy się także, aby przy tak
wielkiej obojętności zasiedziałej ludno
ści polskiej z urn wyborczych nie wy
szli posłowie, którzy ztą ziemią niczem nie są związani, i sąjak piasek lotny —
dziś tu, jutro tam, co się zresztą zda
rzało także partjom politycznym (aby
nie drażnić, przykładów nie przytacza
my). Albo też tacy, którym spraw’a kato
licka, tak bliska sercom naszym, jest
całkowicie obojętna, choć napozór jej wrogami nie są.
Cóż nam zatem wypada czynić? Na
szem zdaniem trzeba koniecznie brać udział w wyborach, gdzie tylko okaże się możliw’ość, gdy kandydaci będą odpo
wiedni. Niech się oświadczą, czy chcą być orędownikamipraw naszych, obroń
cami naszych wierzeń, a w’tedy otrzy
mają głosy nasze. Inaczej nie. Nie chce
my być reprezentowani ani w Sejmie, ani w Senacie przez ludzi, którzy popie
rają krzywdzący- nas system. Obecnie nadarza się sposobność podnieść głos w
obronie praw obywatelskich rdzennej
ludności wielkopolskiej i pomorskiej, więc korzystajmy z niej. Fanfaronom, którzy nam chcą imponować rzekomą w’yższością kulturalną i niewyraźną ,,ideologją11, głosu nie oddamy.
O tym gatunku współobywateli na- piszemy w przyszłym numerze ,,Dzien
nika11,
Koniec Stronnictwa Ludowego
Halwybifnlejsi członkowie z Brany ,,Wyzwolenie" idą do wyborów.
Warszawa, 10. 8. (tel. wł.) Przepowie
dnia ,,Dziennika Bydgoskiego11, wypo
wiedziana wjednymz artykułów wstęp
nych już przed 3 tygodniami, a przewi
dująca znaczne osłabienie opozycji przez
rozłamy na tle bojkotu, sprawdza się z matematyczną ścisłością. Ani jedno stronnictwo nie zachowało na terenie całego kraju frontu’ jednolitego. Naj
głębszy rozłam dokonał się obecnie w Stronnictwie Ludowem, które powstało
— jak wiadomo — z połączenia trzech
grup: Piastowców (Witosowców), ,,Wy
zwolenia11 i Str. Chłopskiego.
Onegdaj odbyło sięposiedzenie b. po
słów, którzy do Str. Ludowego weszli z
grupy ,,Wyzwolenie11. Po posiedzeniu wydano następujący komunikat.
,,My, niżej podpisani oświadczamy,
że występujemy ze Stronnictwa Ludo
wego, pozostając nadal czynnymi dzia
łaczami w ideowym niezależnym ruchu ludowym, takjak byliśmy nimi od wie
lu lat przed połączeniem się w Stron
nictwie Ludowem.
Po rozważeniu sytuacji, jaka sięwy
tworzyła po uchw’ale kongresu Stron
nictwa Ludowego w sprawie wyborów
do Sejmu, doszliśmy dó przekonania, że
uchwała ta, powzięta pośpiesznie i bez dyskusji, była błędem politycznym.
Jakkolwiek ordynacja wyborcza do
Fwwwn.. , iii"ii i ,m:, , nini/ ,n
Sejmu nam nie odpowiada, projekt jej zwalczaliśmy i o zmianę jej nieprzesta
niemy się starać, to jednakże, zdaniem
naszem, ind wiejski powinien wziąć udział w wyborach, aby nie być pozba
wionym w nowym Sejmie całkowicie sw’ego niezależnego przedstawicielstwa.
Interesy wsi sązbyt w’ażne, ażeby nawet
przez czas krótki mogły pozostawać bez należytej obrony w ciałach ustawodaw
czych, w których, jak to się obecnie oka
zuje, będąjednak reprezentowane inne, mniej liczne i mniej ważne warstwy społeczeństwa. Dlatego jesteśmy zdania,
że reprezentanci ludności wiejskiej w komisjach, nstalających kandydatury poselskie, winni zgłaszać swych kandy
datów naposłów, znanych i wypróbowa
nych działaczy ]udowych, i chłopi po
w’inni głosowań na nich w dniu wybo
rów jak najliczniej.
Występując ze stronnictwa, pozosta
jemy wierni ideałom, którym służyliś
my zaw’sze. Cele, do których dążymy, po
zostają też niezmienione.
Długoletnią, bezinteresowna I ofiar
na praca społeczna niektórych z nas.
zwalnia nas, mniemamy, od potrzeby
dawania zapewnień, żekieruje nami tyl
ko troska o przyszłość ludu i Polski.
Organem naszym jest tygodnik ,,Wy
zwolenie11.
Warszawa, dnia 8 sierpnia 1935 r. 1
1 Maksymiljan Malinowski, Tomasz Nocz
nicki, Michał Róg, Jan Woźnicki, Błażej Stolarski, Jan Smoła, Adam Bardziński, Józef Białoskórski, Antoni Langier, Jan Nosek, Henryk Wyrzykowski, Andrzej
Wałeron, Jan Tabor, Jan Szafranek, Stefan Tatarczak.
Jak widzimy, ze Stronnictw’a Ludo
wego w’ystąpili obecnie najruchliwsi i najwybitniejsi jego członkowie, którzy dotąd zajmowali stanowisko nieubłaga
nie w’rogie wobec sanacji. Argumentow’i,
że lud wiejski winien mieć sw’oją nieza
leżnąreprezentację w Sejmie trudno od
mówić słuszności. W Stronnictwie Ludo
wem pozostali obecnie już tylko ,,Pia- siowcy", którzy pod wpływem Witosa, przebyw’ającego wciążjeszcze zagranicą,
stronnictwu narzucili uchwałę bojkoto
wą.
Rozłam w Stronni’ctwie Ludowem o- znacza bardzo poważne osłabienie opo
zycji, a wzmocnienie sanacji. Taki roz
wój wypadków winni byli przywódcy opozycji zgóry przewidzieć i nie narażać się nieprzemyślanemi uchwałami nata
ką sytuację.
Abisynją przygotowuje się
dowojny
Włosi liczą na niezgodą wodzów.
Rzym, 10. 8. (PAT.) Virginio Gayda, omawiając w ,,Giornale dTtalia11 w’ojen
ne przygotowania Abis.ynji na pograni
czu Erytrei, dónÓsró”Fu’dów’iefóftyfika
my) i okopów na linji Sanafe-Adlgra oraz
w okolicach Macalle. Tym robotom for
tyfikacyjnym tow’arzyszy budowa dróg, jak np. drogi samochodowej z Cobbo
przez Macalle do Adua, z rozgałęzieniem
na Adigrę. W Debrą Tegor i Dessier gromadzone są wojska i materjały wo
jenne. W miejscowości Tucul Dindia, położonej o 25 km od Gondaru podjęto prace.nad budową składów. Wszystkie
te przygotowania prowadzone są pod kierownictwem oficerów belgijskich i szwedzkich, Wojska napływ’ają małemi
oddziałami. Dla ułatwienia marszu
wojsk zbudow’ano na rzece Tacazze trzy mosty oraz kilka innych na mniejszych
rzekach. Oddziały zbrojne z prowincyj południowych i centralnych gromadzą się głównie w okolicach Addis-Abeby, skąd po uformowaniu i zaopatrzeniu odchodzą na poszczególne odcinki.
Wśród dowódców poszczególnych pa
nuje podobno niezgoda. Ras Cassa dąży jakoby do zdobycia naczelnego dowódz
tw’a nad całą armją północną. Równo
cześnie Ras Aialau pragnie być rzeko
mo mianowany w’odzem niezależnym. W
Addis Abebie przedsięwzięto środki ce
lem reorganizacji policji w odrębny kor
pus, który będzie liczył 3.000 uzbrojo
nych funkcjonarjuszy. Równocześn.ie
czynione są przygotowania , ńa frońpie somalijskim. Mobilizacja w okolicach Ferrary i Ogobenu dobiega końca, przy
czem głównym ośrodkiem mobilizacyj
nym jest Gigipa, dokąd przybywają
transporty zagraniczne, idące przez port Berbera w Somali Brytyjskiem. Siły, zgromadzone między Gorahei i Gabre-
darre wynoszą 25.000 ludzi- Łącznie A- bisynja zmobilizowała już armję liczącą 110 tysięcy ludzi, z czego 85.000 naodcin
ku Erytrei i około 30.000 na froncie So
mali.
narady trzech mocarstw
w sprawie zatargu włosko-abisyńskiego.
Paryż, 10. 8. (PAT.) W kołach poli
tycznych przypuszczają, iż konferencja angielsko-francusko-włoska, która zają,ć się ma zbadaniem konfliktu włosko
abisyńskiego, odbędzie się prawdopodob
nie 16 sierpnia. Kancelarje dyploma
tyczne Londynu, Paryża i Bzymu są
zajęte obecnie jej przygotowaniem, na
co wskazuje fakt, iż w dniu wczoraj
szym ambasador francuski w Bzymie de
Chambrun został p.rzyjęty przez podse
kretarza stanu spraw zagranicznych Su-
vicha. Poza tem premjer Laval odbył w’czoraj dłuższą rozmowę z posłe_m grec
kim w Paryżu min. Politisem, oraz przyjął następnie ambasadora Wielkiej Brytanji sir Clarka i ambasadora wło-
skiego hr. Pignatti di Custo-zza. Jakwia
domo, poseł Politis wymieniany jest w
kołach Ligi Narodów jako euperarbiter
prac komisji, badającej incydent w Ual
Ual. O ile chodzi o konferencję trzech
mocarstw w Paryżu, to w rozmowach, jakie z tej racji toczyć się będą, wezmą udział ze strony angielskiej min. Eden,
ze strony włoskiej baron Aloisi i ze stro
ny francuskiej premjer Laval. Celem
obrad będzie przygotowanie posiedzenia rady Ligi Narodów, która, jak wiadomo’, zebrać się ma 4 września. Zgodnie z opinją tutejszych kół politycznych, pre
mjer Laval w dalszym ciągu odgrywać będzie ro-lę pojednawczą między tezami angielską i włoską.
Ziemia sie trzesie...
§iBBiagnęs §óBraras
Manila, 10. 8. (PAT.) Na Filipinach, BcoMasfrofiśgwiołowigcBa
w prowincji Bontoc na wyspie Luzon nastąpiło trzęsienie ziemi, którego ofiarą padło 50 osób. Dwa tysiące ludzi zostało bez dachu nad głową.
Bogota, 10. 8. (PAT.) Trzęsienie ziemi, wywołane przez wybuch wulkanu Ga-
łeras pod Bogotą (w Kolumbji, Połudn.
Ameryka), spowodowało śmierć 150 o-
sób. Komunikacja z prowincją Narino
została zerwana.
Nieobliczalne skutki powodzi
w Chinach.
Nankin, 10. 8. (PAT.) Według oficjal
nego sprawozdania w powodzi, spowo
dowanej wylewem rzeki Yang-Tse utra
ciło życie 100.000 mieszkańców zala
nych miast i wiosek. 14 miijonów znaj
duje się bez dachu nad głową. Przeszło 100.000 kilometrów kwadratowych jest pod wodą. Liczne wioski i miasteczka
zo,stały dosłownie zmyte przez wezbrane fale rzeki. Szkody obliczają na 500 mi
lionów dolarów,
Milionowe szkodyw Ameryce
Nowy Jork, 10. 8. (PAT.) Pow’ódź w stanie Ohio wyrządziła szkody sięgające 3 miijonów dolarów. Od 22 lat nie par
miętąją podobnej katastrofy. Zano,towa
no 3 wypadki śmierci.
Po burzach w Hiszpenji.
Madryt, 10. 8. (PAT.) Ofiarą katastro
falnych burz w Kastylji w ostatnich
dniach padły 4 osoby zabite i 16 ranio
nych.
Katastrofa kopalniana w Nadrenii
Berlin, 10. 8. (PAT.) W Glattbach (Nad- renja) wydarzyła się katastrofa kopal
niana, która pociągnęła za sobą śmierć 1 robotnika i poważne poranienie dwóch innych.