Skąd pomysł, aby w 1999 roku trzech studentów z Wrocławia za- łożyło firmę świadczącą usługi do- starczania pracowników?
Zakładając firmę prawie 19 lat temu nie wiedzieliśmy, że two- rzymy start-up. Dziś każde nowe przedsięwzięcie to start-up. My wówczas chcieliśmy założyć biznes i zarabiać pieniądze.
W 1999 roku trudno było mówić o rynku pracy tymczasowej. Pa- miętajmy, że mówimy o rynku, gdzie nie było internetu, weryfi- kacja danych była trudna, rynek pracy raczkował i nie było jeszcze ustawy o pracy czasowej.
Pomysł wziął się z wiedzy stu- denckiej. Byliśmy pierwszym rocz- nikiem, który kończył kierunek Za- rządzanie kadrami na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, dziś jest to Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu. Jako pierwszemu rocznikowi tej specjalizacji zale- żało nam, aby stworzyć coś bran- żowego, na czym się będziemy znać. W ramach całej uczelni tylko niewiele ponad 20 osób chciało studiować na tym kie- runku, zatem tworzyliśmy dość Obecnie w Polsce pracuje ok. 1 mln Ukraińców.
To zapotrzebowanie stale rośnie. Work Service skupia się więc na transfuzji pracy ze Wschodu do krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Bez niej krwiobieg, którym jest gospodarka, może stanąć.
Tomasz Misiak
założyciel i Prezydent Rady Nadzorczej Work Service S.A.
Inspiracją dla innych
Międzynarodowa firma doradczo-konsultingowa uruchamia nową inicjatywę:
„Przedsiębiorca Miesiąca”.
W ramach Projektu raz w miesiącu będziemy prezentować Państwu przedsiębiorców aktywnie działających w Polsce i na rynkach zagranicznych.
Każdy nasz rozmówca będzie miał okazję zaprezentować swoją firmę, jej produkty oraz usługi, a także
pracowników. Opowie także o swoich doświadczeniach, wyzwaniach, sukcesach i porażkach.
Zależy nam, aby Projekt
„Przedsiębiorca Miesiąca”
był inspiracją dla nowych firm i przedsiębiorców, stawiających pierwsze kroki w biznesie.
Edukacja rynku, dzielenie się wizją, wiedzą
i doświadczeniem to dla jeden z priorytetów od początku działania firmy w Polsce. Chcemy tę dobrą tradycję podtrzymać i rozwijać.
Zapraszam Państwa do lektury
przedsiębiorca
MIESIąCA
dr André Helin, Prezes BDO
Rozmowa z Tomaszem Misiakiem, założycielem i Prezydentem Rady Nadzorczej Work Service S.A.
Krwiobieg gospodarki
potrzebuje transfuzji
pracowników z Ukrainy
elitarną grupę. Nikt bowiem nie wierzył, że zarządzanie kadrami ma jakikolwiek sens, głównie dla- tego, że jeszcze kilka lat wcześniej kadry kojarzyły się nie najlepiej, głównie za sprawą historii syste- mowej naszego kraju.
Dziś sformułowania typu kapitał ludzki, HR, employer branding od- mieniane są przez wszystkie przy- padki. W 1999 roku wyglądało to zupełnie inaczej. Bezrobocie wy- nosiło prawie 20%.
A pierwsze pieniądze, które wypła- caliśmy, woziliśmy w reklamówce w pociągu, gdy zatrudniono nas w Dębicy jako jedną z pierwszych firm – operatorów pracy czasowej.
Faktem jest, że wówczas nie wie- dzieliśmy jeszcze, że jest to praca czasowa. My po prostu świadczy- liśmy usługi pracy dla studentów.
Wtedy działały głównie spółdziel- nie studenckie lub OHP-y (Ochot- nicze Hufce Pracy – przyp. red.), my byliśmy czymś nowym.
Dziś wygląda to zupełnie inaczej.
Zdecydowanie! Dziś mamy doj- rzały i wymagający rynek pracy.
Pracownicy mają innego rodzaju możliwości funkcjonowania i roz- woju. Firmy bardzo dbają o za- trudniane osoby. To bardzo cie- kawe 19 lat doświadczeń.
Work Service jest największą spółką sektora usług personalnych w Polsce z udziałem w rynku na poziomie prawie 20% oraz liderem w regionie CEE. Co Was wyróżnia, że możecie chwalić się takimi wynikami?
Przede wszystkim szybkość re- agowania na wszelkiego rodzaju zmiany rynkowe. Dobrze wyczu- waliśmy rynek polski i zmieniali- śmy się pod jego wymogi.
Dodatkowo praktycznie zawsze trafialiśmy w punkt, jeśli chodzi o nasze inwestycje. Ostatnim z przykładów może być spółka IT KONTRAKT, która była w naszej grupie kapitałowej. Na jej sprze- daży zarobiliśmy cztery razy wię- cej niż zainwestowaliśmy.
To mamy przynajmniej trzy punk- ty przewagi. Który uważa Pan za ten kluczowy?
Szybkość decyzji, bez koniecz- ności czekania np. na decyzje centrali, spowodowała, że stali- śmy się realną alternatywą dla międzynarodowych firm w Polsce.
Pozostałe firmy są zbyt małe, żeby sobie z nimi poradzić.
To również my tworzyliśmy Sto- warzyszenie Agencji Zatrudnie- nia. Nasza Wiceprezes Iwona Szmitkowska jest obecnie jej Pre- zesem. Pozwoliło nam to zjedno- czyć mniejsze, polskie firmy. Tym samym dbamy także o standar- dy rynku i wspieramy jego roz- wój, aby Polska również pod tym względem pozytywnie się wyróż- niała na mapie.
Niewątpliwie mieliśmy też dużo szczęścia. To ono nam pomaga- ło. Udało nam się pozyskać cie- kawych partnerów finansowych,
Czyli podjęliście ryzyko?
Tak. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że podjęliśmy dość ry- zykowną decyzję, że chcemy re- krutować ludzi, dbać o nich, szu- kać dla nich miejsc pracy. „Przez przypadek” nam się udało.
W biznesie raczej nie ma mowy o przypadkach. Może bardziej szczęście…
Zawsze jak wspominam począt- ki firmy, przychodzi mi do głowy historia o bąku. Amerykańscy na- ukowcy wyliczyli bowiem, że bąk ma za małe skrzydła, aby latać.
Ale bąk o tym nie wie i lata. Dla- tego my trochę nie wiedzieliśmy, że nam się nie uda i dlatego nam się udało. Dziś z perspektywy pra- wie 19 lat myślę, że to ogromny sukces całego zespołu, ale też pierwszych trzech założycieli.
Ten sukces można policzyć.
Stworzyliśmy firmę, która ma pra- wie 3 mld zł przychodu, zatrudnia ponad 60 tys. ludzi w 13 krajach na świecie, która ma swoje lepsze i gorsze momenty, jak w każdym biznesie. Choć niewątpliwie jeste- śmy książkowym przykładem fir- my, która sobie świetnie poradziła i warto wierzyć, że można osiągać sukcesy. Zawsze będę powtarzał, że energię warto pożytkować na realizację szkolnych czy uniwersy- teckich marzeń. Te się spełniają.
Kto był Waszym Klientem w po- czątkach działania firmy?
Na początku były to przede wszystkim sieci handlowe. To był czas, gdy w Polsce sieci handlowe dynamicznie wchodziły i rozwijały się na rynku. Bardzo dobrze pa- miętam sieć HIT, która już dziś nie istnieje, a która zamawiała u nas przede wszystkim studentów do pracy. Mieliśmy też pracowni- ków w zakładach produkcyjnych.
typu fundusz inwestycyjny Pine- Bridge. Jesteśmy też pierwszą w hi- storii polską spółką, która zadebiu- towała na giełdzie w Londynie.
To kamienie milowe tej orga- nizacji.
Ale będą następne?
Z pewnością. Jesteśmy partne- rami, którzy są zaangażowani w działanie firmy. Staramy się do- bierać jak najlepszych ludzi do współpracy. Lepszych od siebie.
Świetnym przykładem takiej oso- by może być Prezes Maciej Wi- tucki, który dołączył do nas dwa lata temu. Stanowczo kompeten- cyjnie i w zakresie posiadanych doświadczeń jest lepszy od wielu z nas, jako założycieli firmy. Wła- śnie takie osoby mogą z nami bu- dować firmę i ją rozwijać.
Aktywnie działacie na rynkach zagranicznych. Czym różnią się rynki pracy polski i te zagraniczne?
Każdy rynek jest inny. Te zagranicz- ne na pewno nauczyły nas tego, że jest wiele pułapek. Negatyw- ne doświadczenia, które mieliśmy w związku z aktywnością poza Polską, rozwijając się czy kupu- jąc nowe spółki, pokazują, że każ- dy kraj ma swoją specyfikę. Przy-
kład Rosji, która od czasu wojny z Ukrainą stała się całkiem innym rynkiem, czy zupełna odwrotność w postaci rynku niemieckiego na- uczyły nas, że trzeba być bardzo ostrożnym w aktywności między- narodowej. Zupełnie inaczej robi się biznes w Polsce, Czechach, Słowacji, na Węgrzech, gdzie mamy bliższą wspólnotę prawno- -kulturową, a zupełnie inaczej tam, gdzie ta wspólnota jest daleka.
My nie produkujemy urządzeń, a pracujemy dla ludzi, i to wyma- ga zupełnie innego podejścia.
Praca ludzka jest głównym ele- mentem każdego rynku, a przy tym kryją się za nią historie setek tysięcy ludzi. Jeśli brakuje regu- lacji – tak jak w Rosji – bardzo trudno prowadzić tam racjonal- nie biznes. Gdy mamy odwrotną sytuację, czyli państwo jest prze- regulowane – jak we Francji czy Niemczech – taka aktywność jest skomplikowana, niemniej udaje się nam, mimo to, cały czas ro- snąć. W tym wzroście nie prze- szkadza nawet sprzedaż części aktywów ze spółki.
Czy ten szybki wzrost to efekt przy- jętej strategii polegającej m.in. na konsolidacji rynku?
Chcieliśmy być firmą, która będzie numerem jeden w Europie Środ- kowo-Wschodniej i to się udało osiągnąć. Jesteśmy znaczącym graczem od Polski, Węgier – gdzie jesteśmy liderami – po Czechy, Sło- wację, Rumunię i Słowenię – gdzie jesteśmy widocznymi graczami.
Niemcy były strategicznym ryn- kiem, w który dalej wierzymy, przede wszystkim ze względu na bliskość granic. Rynek niemiecki to ogromny potencjał z dobrymi wy- nagrodzeniami. Rezygnujemy na- tomiast z Rosji i z niej wychodzimy.
A co z Ukrainą? W Polsce to co- raz liczniejsza grupa pracowników.
To prawda. Dla nas to ważny mo- tor wzrostu. Ukraina okazała się ratunkiem dla polskiej gospodar- ki, dla polskich przedsiębiorstw.
Bez pracowników z Ukrainy, któ- rych w Polsce jest już ponad 1 mln, polska gospodarka mo- głaby właściwie stanąć. Dzięki temu, że jesteśmy liderem na tym rynku, zatrudniamy w Pol- sce kilka tysięcy ludzi i robimy to w sposób zorganizowany i pro- fesjonalny, zakłady mogą konty- nuować działalność, bo w nie- których regionach produkcja była już ograniczana. Ten trend
Szczęście nam sprzyjało w wielu sytuacjach biznesowych. Udało nam się pozyskać ciekawych partnerów finansowych, typu fundusz inwestycyjny PineBridge.
Jesteśmy też pierwszą w historii polską spółką, która zadebiutowała na giełdzie w Londynie
będzie się rozwijał na rynkach pozostałych: Czechy, Słowacja.
Nieco bardziej zamknięte są Wę- gry, choć tam też brakuje rąk do pracy i otwarcie się na pracow- nika ze Wchodu może być nie- uniknione. To jest dobry czas dla tej części świata. To widać po na- szych wzrostach gospodarczych, naszych możliwościach.
Czy nie mamy do czynienia tro- chę z naturalną wymianą? Polacy wyemigrowali za pracą do innych krajów, głównie unijnych. Do Polski przybywają więc pracownicy ze Wschodu.
Tak, to naturalne. I tak długo, póki nie ma to charakteru Czyngis- -chana, nie mamy się czym mar- twić, a nawet powinniśmy tego pożądać. Często mówimy i pro- mujemy ideę smart immigration.
Polska powinna być liderem mą- drego zarządzania swoją siłą imi- gracyjną. Ukraina jest nam bliska kulturowo i językowo. W sposób naturalny powinniśmy więc zapra- szać ich na nasz rynek pracy. Oni pracują też na naszą gospodar- kę, na nasze emerytury. Tu prze- cież płacą podatki i składki ZUS.
Jeśli wymagamy, aby Polaków w Wielkiej Brytanii traktować na równi z Brytyjczykami, tak samo traktujmy Ukraińców w Polsce.
Działacie już w 13 krajach. Czy szersza ekspansja będzie ozna- czać poszerzanie działalności tam, gdzie już działacie, czy również wchodzenie na nowe rynki? Wspo- mniał już Pan o wycofaniu się z Ro- sji, ale nieodpuszczaniu Niemiec . Nie chcemy wchodzić na nowe rynki zagraniczne tylko i wyłącz- nie z pracownikami, których bę- dziemy delegować. Na rynkach lokalnych jest tak duży wzrost – w Polsce jesteśmy w stanie za- notować wzrost o 200–300 mln zł – to jaki jest sens wchodzenia na kolejne rynki i ponoszenia niepo- trzebnych ryzyk. Ponadto uważa- my, że umocnienie się w naszym regionie i podkreślanie pozycji li- dera jest dla nas satysfakcjonują- ce. Na tym chcemy się skupiać
O BDO
to międzynarodowa firma konsultingowo- -doradcza. Jesteśmy obecni w 162 krajach i mamy ponad 1500 biur na całym świecie. Z wieloma sukcesami doradzamy naszym Klientom od ponad 50 lat.
W Polsce jesteśmy obecni od 1991 roku. Mamy pięć biur i pracuje dla nas ponad 350 wysokiej klasy Specjalistów. Każdego roku jesteśmy w czołówce najlepszych firm w krajowych i międzynarodowych
rankingach, doceniających nasze doradztwo w zakresie audytu, podatków, finansów czy obsługi finansowo- -księgowej.
Portfolio naszych Klientów jest imponujące. To największe firmy polskie i zagraniczne, przedsiębiorstwa notowane na giełdzie i New Connect, a także spółki rodzinne z ogromnym doświadczeniem i sukcesami.
To właśnie renoma , nasze wiedza, wizja oraz wyznawane wartości skłoniły nas do tego, aby podzielić się z rynkiem doświadczeniami, a także zaprezentować Najlepszych Przedsiębiorców na
rynku i uruchomić Projekt
„Przedsiębiorca Miesiąca”.
w najbliższym czasie, a także na inwestycjach w rozwiązania tech- nologiczne.
Czy przeregulowanie lub niedo- regulowanie rynku to największe wyzwania związane z ekspan- sją zagraniczną? O tych już Pan wspomniał w kontekście Niemiec i Rosji.
W naszej branży regulacje praw- ne są elementem podstawowym działalności. Jednak wyzwań można wyliczyć bardzo dużo.
Przykładowo wiele zależy od partnerów, na jakich trafiamy, czy będą uczciwi. Inna kwestia to taka, że w Polsce rządzi naj- niższa cena, a w wielu krajach
preferuje się lokalne przedsiębior- stwa. Nam trochę tego gospo- darczego patriotyzmu brakuje, mimo że ciągle o nim mówimy.
Nie bez znaczenia są też sprawy kapitałowe. W Polsce pozyskanie kapitału nie jest proste. Instytucje finansowe nie są przygotowane na długoterminowe finansowa- nie inwestycji. Ponadto pieniądz u nas w stosunku do Zachodu jest nadal droższy. My za nasz kredyt musimy płacić 5-6% (licząc z WI- BOR), a w Szwajcarii ktoś ten sam kredyt ma za 1%. Z tego punktu widzenia to zawsze mogą być przeszkody do rozwoju polskich przedsiębiorców. Jednak z drugiej strony my jesteśmy innowacyjni, pełni energii, nie zatrzymujemy się na marzeniach o rozbudowie firmy – podejmujemy działania, aby mogły się one spełniać.
Czy dla pozyskania kapitału przydała się giełda – w Warszawie i Londynie?
Ewa Matyszewska
Od 2014 roku związana z międzynarodową firmą konsultingowo-doradczą BDO. Jest odpowiedzialna za promocję marki oraz komunikację z mediami i Klientami firmy.
Przez prawie 15 lat, dziennikarz, redaktor.
Pełniła również funkcję zastępcy kierownika działu podatkowego w Gazecie Prawnej, później w Dzienniku Gazecie Prawnej. Była także szefem i redaktorem naczelnym grupy czasopism z tematyki finansowej i podat- kowej w Wydawnictwie Wiedza i Praktyka.
Giełda w Londynie miała dla nas silny wymiar marketingowy. Bar- dzo trudno było nam sprzedawać usługi tylko i wyłącznie pod pol- ską banderą, szczególnie w kra- jach zachodnich, gdzie firmy nie są przyzwyczajone do tego, że może ich obsługiwać polska fir- ma. Przyzwyczajeni są do polskich produktów, ale trudno im zrozu- mieć, dlaczego ma ich obsługi- wać polska firma. Dzięki londyń- skiemu parkietowi na rynkach międzynarodowych plasujemy się jako firma międzynarodowa.
To zmieniło naszą pozycję.
Jeśli chodzi o kapitał z polskiej giełdy, przy IPO pozyskaliśmy środki, dzięki którym kupiliśmy IT KONTRAKT. Transakcja była bardzo udana. Zakupu dokonywaliśmy przy wycenie na ponad 40 mln zł, a sprzedaży przy wycenie na po- nad 145 mln zł.
Giełda to dobre źródło pozy- skiwania kapitału, ale nie w dzi- siejszych czasach. Dziś te same pieniądze można z powodzeniem pozyskiwać z transakcji prywat- nych. Jest wiele bardzo dobrych funduszy private equity na rynku.
Trudno mi ocenić, w którym kie- runku my pójdziemy.
A co z automatyzacją pracy?
Od lat słyszymy, że roboty zastąpią pracowników. Z ostatnich Państwa badań raczej nie wynika, aby firmy szły w tę stronę i planowały inwesty- cje w te obszary.
Automatyzacja jest czymś nieunik- nionym. Nastąpi ona prędzej czy później w wielu dziedzinach. Jed- nak w związku z nią nie ma się co obawiać utraty miejsc pracy, tak jak nie trzeba było się tego oba- wiać, gdy wprowadzano maszyny przędzalnicze. Miejsca pracy, któ- rych nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić dziś, z sukcesem będą funkcjonowały za kilka lat. Jesz- cze nie tak dawno nikt nie pomy- ślał, że będą potrzebni analitycy big data. Dziś ich potrzebujemy i świetnie radzą sobie na rynku.
Na czym chcecie skupić się w najbliższym czasie?
Na transfuzji pracy ze Wscho- du do krajów Europy Środkowo- -Wschodniej. Bez tej transfuzji może stanąć krwiobieg, którym jest gospodarka.
Jakaś rada dla pracowników?
Obserwujemy wzrost zapotrzebo- wania na pracowników o coraz wyższych kompetencjach. Dla-
tego pracownicy powinni inwe- stować w edukację i wiedzę, bo miejsca pracy dla takich osób w przyszłości powinny być lepiej płatne.
Firmę zakładało trzech studen- tów. Ile osób pracuje w niej dziś?
Własnych pracowników w całej Grupie mamy ponad 1000. Pra- cowników, których delegujemy do naszych klientów, mamy po- nad 60 tys. Rocznie wysyłamy bli- sko 80 tys. PIT-ów, więc tyle osób
Jeśli wymagamy,
aby Polaków w Wielkiej Brytanii traktować na równi z Brytyjczykami,
tak samo traktujmy Ukraińców w Polsce
rocznie z nami współpracuje. Od początku naszego funkcjonowa- nia ponad 2 mln Polaków znala- zło pracę dzięki nam. To spora grupa.
„Przyciągamy Najlepszych” to jedno z Waszych haseł. Również do pracy w Work Service?
Tak, staramy się, aby byli to ludzie o najlepszych kompetencjach.
Jednak szukamy też ludzi z pasją.
Chcemy, aby pracownicy u nas chcieli robić coś więcej, a nie tyl- ko przyjść na 8 godzin do pracy.
Oczywiście nie przesadzamy z tą nowoczesnością, bo nie jesteśmy start-upem technologicznym, jed- nak dbamy, aby atmosfera w pra- cy była otwarta i nowoczesna.
Chcielibyśmy, aby docelowo Work Service był doradcą dla każdego pracownika i na każdym szczeblu jego kariery zawodowej.
Dlatego w firmie mamy podział:
Work Service zajmuje się pracą dla ludzi młodych. Średnia wieku zatrudnienia wynosi do 32. roku życia. Druga nasza spółka – An- tal, specjalizuje się w headhuntin- gu, gdzie zajmujemy się obsadza- niem najważniejszych stanowisk w Polsce. To dobrze ułożona ma- szyna, która może zaopiekować się karierą każdego.
Rozmawiała Ewa Matyszewska