• Nie Znaleziono Wyników

Szczytowe osiągnięcia literatury staropolskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczytowe osiągnięcia literatury staropolskiej"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Pollak

Szczytowe osiągnięcia literatury

staropolskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 53/3, 133-149

(2)

ROMAN POLLAK

SZCZYTOWE OSIĄGNIĘCIA LITERATURY STAROPOLSKIEJ N ajcelniejsze dzieła grecko-rzym skie świecą na firm am encie lite­ ra tu ry europejskiej jako gwiazdy stałe o różnej wielkości. Do ustale­ nia niew ątpliw ych wartości tego piśm iennictw a doprowadziły w zna­ cznej m ierze studia nad literatu rą antyczną prowadzone od czasów re­ nesansu, a więc od lat kilkuset, przez wciąż rosnącą, chyba już kilku­ tysięczną rzeszę różnojęzycznych pracowników.

Z czasem pojaw iły się gwiazdy nowe, rozsiewające swoje blaski dzięki szerokowładnej łacinie. Intensyw ne promieniowanie włoskiego renesansu torowało drogę jego arcytw orom poza granicam i Włoch. A kiedy do pełnego głosu doszły inne języki narodowe, w tedy ogólne uznanie doniosłości jakiegoś dzieła wiązało się zw ykle z p r z e w a g ą p o l i t y c z n ą jego ojczyzny, a zarazem znajomością jego języka. Mi­ mo to naw et taka gwiazda pierw szej wielkości jak Boska komedia ulegała zapom nieniu przez całe pokolenia, podobnie było z Szekspi­ rem, zanim nowoczesne studia i przekłady nie u trw aliły ich nieprzem i­ jających wartości. Na niebie lite ra tu ry europejskiej pojaw iały się też m eteory w rodzaju M ariniego i olśniew ały na krótko, aby rychło zga­ snąć na zawsze.

N iektóre nasze utw ory z czasów przedrozbiorowych zdobywały za granicą uznanie dzięki swej szacie łacińskiej. Ale naw et w tedy pol­ ska tzw. m ł o d s z o ś ć c y w i l i z a c y j n a stanow iła przeszkodę po­ ważną. Stanowi ją nadal i dziś. N ietrudno to udowodnić przeglądając dziewiętnastowieczne wielkie kom pendia lite ra tu ry powszechnej i ency­ klopedie w tzw. językach światowych. Dopiero na przełomie X X w. można w nich odnaleźć skąpe jakieś notatki, ale źródłem ich

(3)

są często inform acje przejęte i odpowiednio — pośrednio lub bezpo­ średnio — spreparow ane przez naszych łaskaw ych zaborców 1.

Pierw szą w alną batalię o miejsce należne n am w k u ltu rze euro­ pejskiej stoczył Mickiewicz w swoich w ykładach paryskich. W tedy to padły tam nazw iska takie, jak Długosz, Rej, Kochanowski, Szymono-

wicz, Skarga, Pasek. • ■

Dla nas samych zaś istotne wartości n o w s z e j lite ra tu ry polskiej były w zeszłym w ieku dostępne i zrozumiałe, bo bliski był ich klim at historyczny, bo żyła jeszcze w pamięci ich problem atyka. Żyw ą krw ią tętn iły wciąż przede w szystkim w ielkie utw ory z doby rom antyzm u.

N atom iast przez długi czas raczej tylko intuicyjnie domyślaliśmy się wartości dzieł przedrozbiorowych. Naukowo uzasadnioną ich ocenę, zarówno wśród nas samych, a tym bardziej wśród cudzoziemców, trze­ ba było zdobywać drogą żmudnych prac przygotowawczych. W d ru ­ giej poł. XIX w. rozpoczęli je nasi historycy i filologowie wszelakiego autoram entu. W yrazem ich pracy dalekosiężnej, w znacznej części ze­ społowej, były zjazdy naukowe, bogate w w yniki i godne tym większe­ go szacunku, że były organizowane w latach niewoli. P ierw szy z rzędu był zjazd Długosza (1880), drugi — Kochanowskiego (1884), następny Rejowski (1905). Każdy z tych zjazdów przynosił bogaty plon studiów, monografii, krytycznych w ydań tekstów. W m iędzyw ojennym dw udzie­ stoleciu zjazd Kochanowskiego (1930) ukazał bogaty dorobek polskiego renesansu, a po drugiej wojnie im ponująca mobilizacja nauki polskiej na zjazd Odrodzenia (1952) rozszerzyła znakomicie te re n dotychczaso­ wych badań. D odajm y powojenne publikacje poświęcone Kopernikowi, Modrzewskiemu, Kochanowskiemu — a okaże się, że nadchodzi czas zastanowić się nad oznaczeniem tych w artości lite ra tu ry przedrozbioro­ wej, którym przyznać należy znaczenie ogólnoeuropejskie.

Od początku XX w. przyznaje się nagrodę Nobla żyjącym, współ­ czesnym twórcom na podstawie szczegółowych inform acji i szeroko za­ kreślonej dyskusji specjalistów. W yróżnienie to u trw ala zasługi odzna­ czonych po całym świecie. Po ostatniej zaś w ielkiej w ojnie Światowa Rada Pokoju podjęła inicjatywę, dzięki której corocznie od r. 1952 pro­ paguje się k u lt kilku wielkich postaci z przeszłości bliższej lub od­ ległej. Spośród Polaków znalazł się dotąd w tym gronie Chopin i Mic­ kiewicz.

K tóreż osobistości, które osiągnięcia z kręgu piśm iennictw a przed­ rozbiorowego zasługują w pełnej mierze na to, aby je wprowadzić do panteonu światowej literatu ry ?

1 Wcale ścisłe inform acje o naszej literaturze podaje hiszpańska Encićlopedia

universal illustrada europeoamericana (Bilbao—Madrit—Barcelona 1908—1936); najrzetelniej informuje włoska Enciclopedia italiana (Milano 1929—1938).

(4)

Niestety, naw et najlepsze nasze m onografie naukowe, poświęcone w ybitnym twórcom — prócz m onografii K opernika i M ickiew icza2 — om ijają stale to zagadnienie i ograniczają się do ustalenia osiągnięć na skalę w y ł ą c z n i e p o l s k ą . Wobec tego w trudnej, przymusowej sytuacji znajduje się ten, kto w kilkusetletniej literatu rze przedrozbio­ rowej poszukuje w artości na m iarę europejską.

Musi on bowiem wziąć pod uwagę rosnącą przez kilka stuleci pu­ szczę rękopisów i druków łacińskich i polskich, w niedostatecznej je­ szcze mierze prześw ietloną przesiekam i prac naukowych. Musi w yłą­ czyć niezliczone utw ory, które są tylko niewolniczym albo nieudolnym odbiciem tego, co powstało gdzie indziej. Tak zwłaszcza m ają się rze­ czy z bezlikiem pism służących kultow i religijnem u. Tkwi w nich nie­ raz cenny m ateriał językowy, ale literacki chyba w niewielu w ypad­ kach. Musi on dalej uwzględnić rozbujałe flu k ta pism treści politycz­ nej i historycznej, cenne dla historyka, ale znów tylko w yjątkow o — dla historyka literatury. Jest ich u n as znacznie więcej niż gdziekolwiek indziej w Słowiańszczyźnie.

Piśm iennictwo p o l i t y c z n o - h i s t o r y c z n e w odróżnieniu od kościelnego, raczej tylko odtwórczego, opiera się o bieżącą rzeczywi­ stość. G rają w nim siły i tętni ry tm w alk politycznych ogarniających od XV w. górującą klasę społeczną. T utaj w łaśnie najdonioślej wypo­ w iadała się przedrozbiorowa rzeczpospolita szlachecka. Dlatego też na czoło piśm iennictw a przedrozbiorowego trzeba w ysunąć literatu rę po­ lityczną, najżywotniejszą, w ykazującą ciągłość rozwoju, opartą o insty­ tucje sejm ów i sejmików, o k u ltu rę słowa pisanego, a także żywego. Na tę dziedzinę przede w szystkim w inien zwrócić uwagę poszukiwacz największych osiągnięć staropolskiego piśm iennictwa.

Z polityczną literatu rą w iąże się bezpośrednio i n a niej opiera się h i s t o r i o g r a f i a , otoczona w kręgach przedrozbiorowego ogółu czytelników w iększym szacunkiem niż w szystkie inne działy twórczo­ ści literackiej, w ydaw ana drukiem , popierana przez mecenasów. Już Długosz w przedmowie do swej Historii podkreślił doniosłość tej lek­ tury:

2 Zagadnieniem S ta now isko M ickiew icza w literaturze w s ze c h św ia to w e j za­ jął się najpierw I. M a t u s z e w s k i („Tygodnik Ilustrow any”, 1902, nry 1—9. Przedruk w: Twórczość i tw órcy. W arszawa 1904), a następnie J. K l e i n e r (Mic­

kie w ic z na tle literatury św ia to w e j. W: W kręgu M ic kie wic za i Goethego. Warsza­

wa 1938), w reszcie J. K r z y ż a n o w s k i (Droga M ic kiew icza do literatury ś w ia ­

to w ej. W książce zbiorowej: Mickiewicz. Siedem o d cz ytó w . W arszawa 1956. Prze­

(5)

N iem ało także przyczynia się do rządnego sprawowania rzeczy publicznej czytanie dziejów dawnych i rozważanie zarówno zacnych, jako i ohydnych spraw p rzod k ów 3.

A hetm an Żółkiewski w swoim testam encie takie zostaw ił zlecenie synowi :

H istoryki koniecznie czytaj. M iałem i sam niem ałą w iadom ość historii i w biegu spraw siła-m się tym ratował, żem przeszłych w iek ów sprawy w ie d z ia ł4.

Bez żadnej dla siebie u współczesnych ujm y mógł historyk w ym ie­ nić swoje nazwisko w tytule dzieła, choćby to był dostojny senator (Jan Tarnowski, Jan Zamoyski, Jak u b Sobieski), natom iast w łasne pisma polityczne czy ściśle literackie w ydaw ali wielmoże albo anonimowo, albo co najw yżej zaopatryw ali inicjałam i (np. „St. L.”). Wobec tak przyjaznych dla historiografii w arunków — w tym dziale spodziewać b y się należało osiągnięć o trw ałej wartości.

Natom iast l i t e r a t u r a p i ę k n a gra rolę podrzędną w opinii szerszego ogółu przed rozbiorami. T raktu je się ją zbyt często z pew nym pobłażaniem, jako zabawę, igraszkę słowną. B rakuje jej bow iem nie­ zbędnego klim atu, rezonansu, brak u je żywotnych insty tu cji pośredni­ czących między tw órcą a odbiorcą. Stolica krakow ska, a potem w ar­ szawska, przejęta była polityką, na dw orach królew skich górowała od schyłku XVI w. cudzoziemszczyzna, a praw dziw i mecenasi patronujący poetom to zjawiska wyjątkowe. Potrzebę obcowania z poezją zaspo­ kaja lek tu ra antycznych autorów w oryginałach lub przekładach. Rów­ nocześnie nadm ierna adoracja tych wzorów ham uje i uboży twórczość samodzielną, rodzimą, doprowadza do jej lekceważenia. W szakże S ta­ nisław H erakliusz Lubom irski wśród znanych poetów naw et nie w y­ m ienił Jan a Kochanowskiego w swoich Rozmowach Artaksesa i Ewan-

dra, a pisząc tamże O stylu powiedział:

Jest jakaś powaga i poszanowanie nadane dawnym pism om i autorom tak dalece, że się zda być lekkością jakiekolw iek onych zg a n ie n ie 5.

Wobec tego raczej przekłady i przeróbki dochodzą do d ru k u i znaj­ du ją uznanie, a w yjątkowo tylko utw ory oryginalne. W takiej zaś atmo­ 3 J. D ł u g o s z , D ziejów polskich ksiąg dwanaście. Przekład K. M e c h e -r z y ń s к i e g о. T. 1. K-raków 1867, s. III.

4 S. Ż ó ł k i e w s k i , Pisma. Wydał A. B i e l o w s k i . L w ów 1861, s. 174. 5 S. H. L u b o m i r s k i , W y b ó r pism. Opracował R. P o l l a k . W rocław 1953, s. 196. „Biblioteka Narodowa”, I, 145.

(6)

sferze mogła prosperować prym ityw na rym ow ana proza, drobiazgi poe­ tyckie, fraszki, anegdoty, okolicznościowe utw ory, ale nie poezja w w ielkim stylu.

Skoro więc w w arunkach tak nieprzychylnych dla swobodnej tw ór­ czości, wobec nikłej liczby ośrodków k u ltu ry i utrudnień ze strony cen­ zury kościelnej, politycznej, tak nieraz dotkliw ej — można wskazać niektóre osiągnięcia wysokiej, europejskiej m iary, to nie było to nigdy rzeczą szczęśliwego przypadku czy jednorazowego genialnego olśnienia, ale każde z tych zjawisk, z których kilkoma chcę się tu zająć, przybie­ rało swoje ostateczne kształty dzięki pracy w prost nadludzkiej, wielo­ letniej, posuwającej się po linii największego oporu w klimacie tzw. młodszości naszej kultury.

Aż do świtów renesansu najw iększym i jedynym na w ielką m iarę osiągnięciem naszego piśm iennictw a są Annales Poloniae Długosza. Już Mickiewicz zestawiał go z Liwiuszem, ze współczesnym Filipem Komeniuszem i M achiavellim i zw racał uwagę n a jego system etyczny, na niezależność w stosunku do w ładzy królew skiej, na w nikliw ą ocenę charakteru narodowego 6. Szujski przedstaw ił rolę Długosza w historio­ grafii eu ro p ejsk iej7, a tacy znawcy średniowiecza, jak Semkowicz, Bobrzyński i Smolka w osobnych studiach m onograficznych określili im ponującą indywidualność naszego d ziejo p isa8. Żaden bowiem z ówczesnych historyków na tak szerokiej źródłowej podstawie dzie­ jów swego narodu nie ujmował. Jego singulare m o n um en tu m jest w istocie dziełem złożonym, kilkuw arstw ow ym i w swej skali zbada­ nym dotąd tylko częściowo.

Chcąc ukazać „wielkość dziejów ” daw nej Polski, chcąc dać rządzą­ cym wskazówki postępowania i przez to odtw orzyć drogę „do wielkich przedsięwzięć i czynów” — staw iał przed sobą Długosz cel nie tylko

6 Wykład XXVI i X X VII, z 4 i 7 V 1841.

7 J. S z u j s k i , S ta now isko Długosza w historiografii europejskiej. „Prze­

w odnik Naukowy i L iteracki”, 1880, t. 2.

8 A. S e m k o w i c z , K r y t y c z n y rozbiór „D ziejów polskich” Jana Długosza

(do roku 1381). Kraków 1887. — M. B o b r z y ń s k i , S. S m o l k a , Jan Długosz, jego życie i stanowisko w piśm iennictw ie. Kraków 1893. Por. zwłaszcza rozdział 3,

a także 6 (s. 196, 197):

„Opowieść Długoszowa starannie m odelowana i trosk liw ie w szczegółach w yk oń ­ czona, nie tylko jako m ateriał, ale i pod w zględem artystycznym o w iele w yżej stoi od tej historiografii hum anistycznej, prześlizgującej się lekkom yślnie po powierzchni w ypadków , z którym i bez w ielkiego trudu udało jej się zaznajomić. W spółczesnej zaś historiografii niem ieckiej ani pod w zględem metody, ani pod w zględem form y nie m ierzyć się z D ługoszem ”.

„Na próżno w całej literaturze powszechnej XV w ieku szukalibyśm y pomnika, który by obok niego mógł godnie stanąć, żaden naród nie doczekał się wów czas sw ej historii na tę, co dzieje Długosza, m iarę”.

(7)

naukowy, ale także obyw atelski, patriotyczny. Z całą świadomością włączał swoje dzieło w n u rt bieżącego życia politycznego, staw ał w sze­ regu pisarzy politycznych współczesnych i najbliższych pokoleń.

Prócz ściśle naukow ej, historiograficznej, poznawczej w arstw y D łu- goszowego dzieła, starannie krytycznie ro z p a try w a n e j9, prócz związ­ ków z przedrozbiorową ideologią polityczną należy zbadać należycie jego literacką oprawę. A przedw ojenne prace ograniczały się w tym za­ kresie do uwag ogólnikowych 10. Tymczasem z publikacji pow ojennych wynika, że w tej spraw ie daleko jeszcze do ostatniego słowa. I tak Tadeusz Sinko ukazał związki nie tylko z Liwiuszem, ale także z in ny ­ mi historykam i i pomnożył wiedzę o oczytaniu Długosza n . L iteracką opraw ą jego dzieła zajęła się W anda Sem kowicz-Zarem bina 12.

Ale n a tym poprzestać niepodobna. Zarówno bowiem w prost n ie­ słychany w tych czasach szerzącego się gw ałtow nie panegiryzm u po­ m ysł dedykacji dzieła nie królowi panującem u, ale nieżyjącem u już Oleśnickiemu, jak i głęboko pom yślany i tętniący przeżyciem Wstąp, a jeszcze bardziej zamknięcie tej im ponującej całości — posiadają n ie­ zwykłe w alory literackie. Z siłą zniewalającą uderza tam autor w tony uczuciowe ukorzenia się w łasnej słabości wobec ogrom u podejm ow a­ nej pracy, obaw y co do przyjęcia jej przez rodaków, niepewności i tro ­ ski o los ziem oderw anych cd Macierzy, a wreszcie serdecznego błaga­ nia o kontynuację dzieła. U stępy te posiadają niespotykaną przedtem 8 Por. Rozbiór k r y t y c z n y „Annalium Poloniae” Jana Długosza z lat 1385—1444. Opracowali S. G a w ę d a , K. P i e r a d z k a , J. R a d z i s z e w s k a , K. S t a - c h o w s k a pod kierunkiem J. D ą b r o w s k i e g o . T. 1. W rocław 1961. Tu bar­ dzo istotna, obszerna przedmowa K. Pieradzkiej, a w niej krytyczny przegląd ba­ dań i bardzo instruktyw ny rozdział 3.

10 Por. I. C h r z a n o w s k i , Jan Długosz. Próba ch a ra k te rys tyk i człowieka. W: Studia i szkice. Rozbiory i k r y ty k i . T. 1. K raków 1939.

11 Th. S i n k o , De Dlugosii praefatione ,Jiisto ria e Polonorum”. W książce zbiorowej: Studia z dzie jó w k u ltu ry polskiej. Warszawa 1949. D ociekania te po­ szerzyła A. R o g a l a n k a (P rze d m o w a Długosza do „Dziejó w Polski”. „Roczniki H istoryczne”, 1950), S c h n a y d e r (Sallustiuszowe echa w „Historii Polski” Długosza. „Eos”, 1952/1953, z. 2) oraz W. M a d y d a (W zo ry klasyczne w „Hi­ storii Polski” Długosza. „Eos”, 1957/1958, z. 2). N ie można też pom inąć pracy

I. Z a r ę b s k i e g o o zw iązkach Długoszowej Historii z Boccacciem (Problem y

wczesnego Odrodzenia w Polsce. Grzegorz z Sanoka — Boccaccio — Długosz.

W książce zbiorowej: Odrodzenie i reform acja w Polsce. T. 2. W aiszaw a 1957). D. T u r k o w s k a (S iady le k tu r y Justyna w „Historii P o lski” Długosza. „Pa­ m iętnik L iteracki”, 1961, z. 3) dowiodła, jak w ytrw ale przez ustaw iczne poprawki i uzupełnienia starał się D ługosz doskonalić swoje dzieło w oparciu o pisarzy antycznych.

12 W. S e m k o w i c z - Z a r e m b i n a , E lem enty humanistyczne redakcji „Annalium” Jana Długosza. W książce zbiorowej: Mediaevalia. W 50 rocznicą p ra c y n aukow ej Jana Dąbrowskiego. Warszawa 1960.

(8)

i do dziś żywą e m o c j o n a l n ą siłę i ujm ującą bezpośredniość w y­ razu. Niepodobieństwem było wysłowić to wszystko w piętnastowiecz- nej polszczyźnie. W ielokrotne popraw ki o charakterze literackim roz­ rzucone po całości, a zwłaszcza po dwóch ostatnich księgach, szkicowe p o rtre ty osób, m iniaturow e obrazki sytuacyjne, charakterystyki o po­ kro ju psychologizującym (Jagiełły, Gruszczyńskiego), opowieść o Flo- ryanie Szarym, o W ierzynku, o Maćku Borkowicu, a dalej pierwsza w naszej literatu rze ch arakterystyka narodu, szlachty, ludu polskiego, wreszcie obraz zepsucia społeczeństwa w połowie w. XV — składają się n a zespół wypowiedzi o niew ątpliw ych w artościach literackich. Po­ nad nie w szystkie jednak wznosi się rapsod o bitw ie grunw aldzkiej, pełen dram atycznej siły i szerokiego epickiego oddechu, opis b atali­ styczny, najbogatszy w szczegóły w całej literatu rze przedrozbiorowej, a chyba i późniejszej, aż do Sienkiewicza.

W ostatnich dwóch księgach, w edług k tórych przede wszystkim należy oceniać Długosza jako literata, podnosi się on nieraz ku w yży­ nom n arracji epickiej i daje w sumie rozległy obraz k u ltu ry piętnasto- wiecznej Polski. Zadziwia skala obserw acji zebranych z bogatej p rak ty ­ ki życiowej. W tej części dzieła tkw ią zalążki w ielkiej powieści history-

czno-obyczajowej. W artości konstrukcyjne i obrazowe splatają się w całość z poznawczym i i emocyjnymi. K ronikarz przem ienia się w hi­ storyka, pam iętnikarza i literata zarazem, a jego odpowiedź, długo k rą­ żąca w odpisach, staje się jednym z głównych źródeł naszej epiki hi­ storycznej.

Historia Długosza nie była dostępna w swej łacińskiej szacie dla

szerokiego ogółu i blisko ćwierć tysiąca lat czekała na druk. Ubolewał nad ty m już Orzechowski:

ten p olski tak zacny historyk na św iat ludziom w ydany nie jest [...] i po k ąciech u panów się tylk o wala.

G łów nym powodem w edług niego było, że, jak powiada:

nalazłbyś tam zmazy w ielk ie narodu polskiego, a zwłaszcza domów n iektó­ rych zacnych polskich, czemu ludzie folgując — D ługoszow i na św iat do-tych m iast nie d a li1S.

Pod w pływ em urażonych m agnatów d ek ret królew ski przerw ał roz­ poczęte dobrom ilskie w ydanie Historii z początkiem XVII wieku. Uka­

13 S. O r z e c h o w s k i , Polskie dialogi polityczne. W ydał J. Ł o ś z objaśnie­ n iam i historycznym i S. K o t a . K raków 1919, s. 74. „Biblioteka Pisarzów Pol­ sk ich ”, 74.

(9)

zała się ona dopiero w latach 1711— 1712 w L ip sk u 14. Odtąd stanow isko Długosza w historiografii polskiej i powszechnej coraz silniej się u trw a ­ la i dziś stanowi w niej pozycję pierwszorzędną.

Już w drugiej poł. X III w. pow stało na Śląsku w zakresie nauk ści­ słych dzieło na europejską miarę. Była to księga V itelona o optyce, dzierżąca w tym zakresie nauki pierw szeństw o aż do początków w ie­ ku XVII. Renesans przysparza więcej dzieł niezw ykle doniosłych. Po Długoszu pojawia się dzieło K opernika na dowód, że także na dalekim od słonecznych krajów sarm ackim wschodzie mogą się pojawić prace wielkiej miary.

Istotnie, w ciągu XVI, a naw et aż do połowy XVII w. co parę lat zwracają na siebie uwagę różnych przedstaw icieli k u ltu ry w Europie, dzięki swej łacińskiej szacie, takie w ybitne polskie dzieła, jak prace geograficzne M iechowity i Wapowskiego, filologiczne Nideckiego, Mą- czyńskiego, Knapiusza, jak De optimo senatore W aw rzyńca Goślickie- go. W ogniu w alk wyznaniow ych szeroko rozlegały się nazw iska Jana Łaskiego i Hozjusza. N iejeden z tych sukcesów należy już dziś tylko do historii kultury, do dziejów poszczególnych nauk, bo zatracił swą ży­ wotność i nie zawiera w sobie zalążków odnowy, nie posiada w arto­ ści trw ałych. A o takie w łaśnie w a r t o ś c i n i e p r z e d a w n i o n e , t r w a ł e , albo co pewien czas się odnawiające, przede w szystkim nam tu chodzi.

Ilość w ydań i przekładów, ograniczona do pewnego okresu, może być dowodem, że jakiś u tw ó r m iał wówczas szeroki rozgłos, ale nie w ynika stąd jeszcze, aby zdobył przez to samo w artość trw ałą, m ającą zdolność regeneracji w różnych historycznych klim atach. A t o właśnie jest jednym ze s p r a w d z i a n ó w decydujących o t r w a ł e j w a r ­ t o ś c i d z i e ł a .

Jeśli wiięc Hozjuszowe Confessio fidei albo De expresso Dei verbo dzięki walce z reform acją i propagandzie jezuickiej, dzięki roli autora w historii Kościoła w XVI w. rozgłosiły szeroko jego imię w dzie­ siątkach wydań, to jednak od w. XVII coraz o nim ciszej, a o nowych przedrukach nie słychać. Trudnoż więc pismom tym przyznać trw ałą żywotność.

Około połowy XVI w. nad renesansow ą Polską, podobnie jak na w spaniałym obrazie M atejki przedstaw iającym K opernika na szczycie from borskiej wieży zapatrzonego w gwiaździste przestw orza, otw ie­ rał się bezm iar możliwości w służbie platońskich idei praw dy, dobra i piękna. Był to istotnie „czas żyw ota dla ludzi silnych”, czas żarliwych

14 Cenne inform acje o losach D ługoszow ego dzieła w XVI i XVII w.' zebrał H. B a r y c z w powojennym szkicu D wie s y n te z y d z ie jó w n arodow ych przed są­

(10)

wędrówek na rzetelne studia, czas budowania program u egzekucjoni- stów i wysokiego poziomu obrad sejmowych. Na progu tego „złotego okresu” ukazało się dzieło De revolutionïbus, a w następnym dziesię­ cioleciu De republica emendanda Frycza Modrzewskiego. Trzecie to z rzędu dzieło na europejską m iarę o trw ałych wartościach ideologicz­ nych, do dziś nie przedawnionych.

Już pierw sze echa zagraniczne, towarzyszące ukazaniu się dzieła Fryczowego w Bazylei w r. 1554, dowodziły, że było ono zjawiskiem niepospolitym. Wydawca, Oporyn, rozprowadził je szeroko po ry nku księgarskim Europy, a nadto porozsyłał od siebie egzemplarze głośniej­ szym pisarzom politycznym i re lig ijn y m 15. Nie zwrócono dotąd dosta­ tecznej uwagi na ten doniosły fakt, że w prawdzie Frycz zajmował się głównie państw em polskim, że stosunki w Polsce współczesnej panują­ ce poddawał krytyce i zalecał przeróżne zmiany i ulepszenia, ale że właściwie każda z ksiąg tego dzieła mogła być zastosowana z wielką korzyścią także do analogicznych stosunków, widocznych w innych państw ach współczesnej E u ro p y 16. Dzieło to bowiem „tkw iło w sercu współczesnej problem atyki św iatow ej” 17. Wszakże padew ski hum ani­ sta, Giustiniano, uważał pracę Fryczową za w yjątkow o „pożyteczną społeczeństwu” i „zasługującą na szacunek i uwielbienie każdego mo­ narchy, k tó ry pragnie dobra swych poddanych i całej Rzeczypospoli­ tej chrześcijańskiej”. N ajgorętszym jego pragnieniem było, „iżby dzie­ ło to światli ludzie przełożyli na w szystkie języki” 18. Już w 1557 r. 15 S. K o t , A n drze j Frycz M odrzewski. Wyd. 2, przejrzane. Kraków 1923, s. 126.

16 W spółczesny duński dygnitarz protestancki, interesujący się polityką, na egzemplarzu swoim Fryczowego dzieła w ustępie, gdzie mowa o w ładzy kró­ lew skiej, dopisał: „itidem est apud Danos” (zob. K o t , op. cit., s. 294). A znów w spółczesny nam historyk prawa międzynarodowego L. E h r l i c h w szkicu

Modrzewskiego księga „O w o jn ie ” w skali nauki ś w ia to w e j („Reformacja w P o l­

sc e ”, 1953 1955, s. 12) pisze: „Część ta [O w ojn ie] m ogłaby figurować w literaturze św iatow ej jako dzieło o politycznych zagadnieniach wojny, m im o że pewne za­ gadnienia organizacji w ojskow ej om awiane są pod kątem widzenia specyficznie polskim ”. A pod koniec tegoż szkicu dodaje (s. 30—31): „Jednakże, jakkolw iek dzieło Frycza m ów iło przede w szystkim o tym, czego trzeba Polsce, to w yw ody jego w księdze O wojnie ujęte b yły w form ę ogólną, a d otyczyły zasad rozpo­ czynania, prowadzenia i kończenia w ojny, w ychodziły doniosłością daleko poza granice Polski. Zasługują w całej pełni na to, aby zaliczyć je do w ażnych dzieł literatury św iatow ej”. To samo można też powiedzieć o innych częściach tego dzieła.

17 Przejm uję tu w yrażenie, bardzo trafnie ujm ujące kryterium wartości dzieła literackiego, użyte w dyskusji o krytyce literackiej przez A. S a n d a u e r a

(A u to k o m e n ta rz. „Przegląd K ulturalny”, 1962, nr 8).

18 J. G i u s t i n i a n o w przedm owie do hiszpańskiego przekładu księgi

(11)

wyszedł przekład niemiecki w Bazylei, „dla dobra w szystkich niem iec­ kich k rajów ” 19. W edług tłumacza, Frycz „pisał swe szczere nauki i upomnienia dla dobra tego złego i przewróconego św iata”, a dzieło jego tym pożyteczniejsze i zrozumialsze jest dla współczesnych ani­ żeli pisma Platona, A rystotelesa czy Cicerona, bo pozw alają rozpoznać „choroby i w ady naszej epoki” 20. Księgę O wojnie, jako szczególnie aktualną, przełożył na język hiszpański G iustiniano i ofiarow ał ten przekład cesarzowi Maksymilianowi, do Frycza zaś doszły też słuchy 0 tłum aczeniu francuskim . Mimo że oryginał był przecież pisany w powszechnie wówczas dostępnej łacinie, to jednak jego różnojęzy­ czne odbicia były oznaką zawiązków jakichś szesnastowiecznych, poza Polską toczących się dyskusji nad now atorskim dziełem Frycza.

W ysuw ając postulat równości wobec praw a podkopywał on panu­ jący ustrój feudalny; przez ograniczenie w ładzy królew skiej godził we w zm agające się poza Polską tendencje absolutystyczne i ostro zazna­ czał istniejące też gdzie indziej klasowe sprzeczności i dysonanse. W szechwładny Hozjusz sprawił, że indeks rzym ski z r. 1558 zaliczył Frycza do zakazanych pisarzy „pierwszej klasy”. Mimo to w n ajzna­ komitszych dziełach politycznych tych czasów, a więc u Bodina, u Gro- tiusa, bezpośrednio się zaznacza znajomość koncepcji Modrzewskiego.

Opiera się on nie tylko na swej rozległej praktyce życiowej, na w prost zdum iew ającym bogactwie system atycznie zbieranych spostrze­ żeń z polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej, na ich precyzyjnej in terp retacji i wyciągnięciu z niej wniosków uderzających swą oczy­ wistością, ale opiera się także na spostrzeżeniach zbieranych podczas w ielu dłuższych podróży i dyskusji prow adzonych na terenie Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii, Szwajcarii, Danii, Czech i W ę g ie r21. N ato­ m iast rozległa lektura, znajomość polskiej i obcej myśli społeczno-po­ litycznej stoi u niego n a dalszym planie.

Przeświadczony głęboko o dom inującej potędze praw dziw ie wol­ nego rozumu, k tó ry zdolny jest wynaleźć sposoby zwalczenia krzyw dy 1 zła, Frycz nie tylko skupia swą myśl, w yostrzoną w w ielu dyskusjach, ale zarazem całą swą na wskroś praw ą osobowością p r z e ż y w a dręczące go zagadnienia. I na tym w łaśnie polega w znacznej m ierze zniewala­ jąca siła jego wywodów, na tym polega — rzec można — poezja jego myśli, drgająca nieraz wzruszeniem, w rażliwa na wszelaką przemoc

19 „zu gu ten Teutschen L ande” (słowa w dedykacji przekładu).

2° w . W e i s s e n b u r g w przedmowie do niem ieckiego przekładu P o p ra w y

R zeczypospolitej (Basileae 1557). Cyt. za: K o t , op. cit., s. 139.

21 K. D o b r o w o l s k i , Zagadnienia metodologii nauki w Polsce epoki Odro­

(12)

i ludzką krzywdę, pełna żarliwości w poszukiw aniu praw dy i w iary w lepszą przyszłość społeczeństw.

Wielkość dzieła Modrzewskiego, dotąd jeszcze w dostatecznej m ie­ rze w całej swej pełni nie ukazana, staje się nam bardziej zrozum iała w zestawieniu z ideologią takich potentatów renesansu, jak Morus, Erazm, Machiavelli, Bodin.

Morus buduje idealny ustrój społeczności, snując jego zarysy z pla- tonizujących marzeń. Ucieka od ponurej rzeczywistości na wyspę szczę­ śliwą i pisze swoją słoneczną opowieść „O najlepszym stanie rzeczypo- spolitej i o nowej wyspie, U topii”. Erazm — m ędrzec — ze swej arysto­ kratycznej samotni patrzy z politowaniem na kłębowisko św iata opęta­ nego nieposkrom ioną głupotą i pychą. D arem nie z nim i walczyć. Dość m u napiętnować tę odrażającą współczesność w zapraw nej żółcią sa­ tyrze i w zacisznym kręgu rękopisów i książek całkowicie się po­ grążyć.

Machiavelli pisze swego Knięcia pod grozą zbliżającej się nieuchron­ nej klęski w łasnej ojczyzny. O dsunięty od czynnego udziału w życiu politycznym, dostrzega jedyny ratunek dla Włoch w absolutnym i bez­ względnym w ładcy o w yjątkow ej sile intelektu i woli. Pospólstwo, lud — to dla niego tłum godny pogardy, potrzebny jednak, podobnie jak re- ligia, tylko jako środek do osiągnięcia celu, którem u wszystko winno służyć.

A Bodin — w ielki pisarz polityczny z drugiej poł. XVI w. — za najdoskonalszą formę rządu uznaje m onarchię absolutną. Znając n a­ szych pisarzy politycznych i dzieło Frycza, uw aża za absurd jego po­ stulat równości wobec praw a, oburza się na pomysł opodatkowania wszystkich właścicieli ziemi.

W tym aż nadto pobieżnym zestaw ieniu postaw a Frycza, jego sto­ sunek do' społecznej rzeczywistości i jego stanowisko w europejskiej literaturze politycznej zyskuje na wyrazistości.

Ale m yśl M odrzewskiego sięga też w przyszłość, skoro głosi, że ro­ zumowi i nauce należy się przodująca rola w rozw oju kultury, skoro nakłada na każdego obowiązek pracy i w edług niej ocenia wartość człowieka, skoro żarliw ie propaguje tolerancję wobec inaczej w ierzą­ cych i upraw ia antyw ojenną publicystykę.

Wzmożone prace nad Fryczem, rozpoczęte ongiś (1919) przez św ietną i do dziś pełnowartościową m onografię Stanisław a K ota i rozwijane potem przez jego uczniów 22, po ostatniej w ojnie uzyskały fundam en­

talną podstawę dalszych badań w zbiorowej edycji pism. Rośnie więc 22 S. B o d n i a k a , H. B a r y c z a, K. L e p s z e g o , a zwłaszcza K. D o b r o ­ w o l s k i e g o (por. obszerne ustępy poświęcone Fryczow i w cytowanej

(13)

pracy)-w oczach potom nych Frycz ideolog, myśliciel pracy)-wysokiej m iary, może pierw szy nowoczesny Polak w olny od „przesądów św iatło ćm iących”, całą siłą sw ej umysłowości w ytężony k u nowym czasom, rośnie też jako charakter, jako człowiek. We w strząsach, rozterkach i niepokojach dzisiejszej rzeczywistości atm osfera Fryczowego dzieła w ydaje się n ie­ zw ykle bliska, a on sam, żarliw y poszukiwacz praw dy i społecznego do­ bra, w ierzący w człowieka, budujący na przekór przeciwnościom lepsze ju tro dla wszystkich, staje się szczególnie żyw otny i bliski. Za życia jednak spraw dziła się n a jego losach m aksym a Machiavellego, że „człowiek, który chciałby pod każdym względem szerzyć dobro — staje się pa­ stw ą ludzi złych” 23.

Długoszowi czy Fryczowi łacina toru je drogę na forum E uropy — K ochanow skiem u jego polszczyzna tę drogę niepom iernie utrudnia. Ale i na polskim gruncie zaiste herkulesow ych trzeba było sił, żeby prze­ zwyciężyć piętrzące się przeszkody. Wszak w Polsce przedrozbiorowej lite ra tu ra piękna i jej tw órcy byli zawsze w nierów nie niższej cenie aniżeli n a Zachodzie, gdzie w kulturze w ybitne miejsce zdobyła n a j­ pierw poezja rycerska, a potem genialne dzieła twórców renesanso­ wych, takich jak Boccaccio, Chaucer, Ariosto, Rabelais, M ontaigne. Po renesansie k u ltu ra zachodnich społeczeństw kształtow ała się pod cza­ rem w ielkiej sztuki Szekspira, de Vegi, Calderona, klasyków teatru francuskiego. Doraźny rezonans ich dzieł był podnietą do nowych osiągnięć. Poza tym w ybitne utw ory literackie dochodziły do odbior­

ców także poprzez zbiorowe audycje, podobne ty m z Dekamerona czy

Dworzanina, drogą publicznych w ystępów autorskich na dworach (Ario­

sto czy Tasso w Ferrarze) lub salonach literackich. U nas zaś dopiero od czasów Oświecenia zdobyła literatu ra piękna należne jej miejsce

i w pływ n a bieżące życie.

K ochanow ski dostrzegał tę olbrzym ią różnicę, tę przepaść dzielącą nas od Zachodu, i w okresie swej dojrzałości z całą świadomością, z w ytrw ałością godną najwyższego podziwu walczył o miejsce dla ro­ dzimej, rzetelnej poezji w k u ltu rze ogółu, a zarazem o miejsce dla pol­ skiej lite ra tu ry wśród narodów oświeconych.

Ale takim olbrzym im zadaniom mogła sprostać chyba tylko wielo­ letnia działalność kilku pokoleń, prowadzona w atmosferze długotrw a­ łego pokoju, w instytucjach ad hoc utw orzonych pod m ądrą opieką w ielkodusznych protektorów. A tymczasem sprzyjających tem u w aru n ­ ków w łaściw ie nigdy u nas nie było. Na w ysiłki zmierzające w tym kieru n ku zdobędą się dopiero pokolenia z czasów Oświecenia. W Pol­ sce przedrozbiorow ej zaś funkcję takich in stytucji spełniają częściowo 23 „L'n wo т о che voglia fare in tu tte le parti professione di Ъиопо, conviene

(14)

fanatycy pracy, jednostki wyjątkowe. Do nich w łaśnie należą Długosz, Kopernik, Modrzewski. Do nich w całej pełni należy J a n Kochanowski.

Całą swoją umysłowością, całą osobowością odbiega on od typowego literata w renesansowej Polsce. W okresie rozkw itu twórczości chodzi własnymi drogami, w dziera się „na skałę K aliopy” ścieżką jedyną, jem u tylko wiadomą. Nie życie dworskie, ale beata solitudo, w iejska szczęśliwość i samotność jest tłem jego najwyższych osiągnięć. Niepo­ dobna tego nie korzącego się przed nikim czarnoleskiego sam otnika n a­

zywać „poetą-dw orzaninem ”.

Tę jedyność, tę w yjątkow ość Kochanowskiego wyczuwali już jego współcześni. W dedykacji w ydania zbiorowego z 1585 r. zapytyw ał Januszew ski:

gdzie kiedy w polskim narodzie albo, rzekę śm ielej, w północnym kraju w szytkim był taki poeta zacny? Gdzie kiedy w Polszczę śm iał sie k to zetrzeć z onym i poety tak greckim i, jako i łacińskim i, co rym i sw ym i bogi z nieba zw abiali, jako ten? Gdzie kiedy który zrównał z nimi? [...] B yło za czasów naszych poetów dosyć znacznych w Polszczę. Tak jest — ale przedsię acz z tych każdy m iał i ma swą pochwałę, ten jednak w szytkich, [...] przeszedszy sw e, godnością i obcych dosiągł

Zgodnie z tą entuzjastyczną pochwałą już z początkiem XVII w. n a w yżynę europejskiej sztuki artyzm polskich w ierszy K ochanow skie­ go wynosił Sarbiewski. Przyznaw ał m u większą naw et niż u znakom i­ tych antycznych i nowszych włoskich poetów w ytw om ość mowy, po­ wagę myśli, tężyznę i energię stylu, niezw ykły w dzięk niektórych pie­ śni 25. Oceny to doryw cze raczej, pobieżne i ogólnikowe, ale pochodzące od pFâWd2iwego znawcy. H etm ańską buław ę w zastępie poetów staro­ polskich przysądził Kochanowskiemu już W espazjan K ochow ski26, a sąd ten znalazł pełne potw ierdzenie w przebiegu staropolskiego życia literackiego i umocnił się od czasów stanisławowskich.

Zastrzeżenia ro m an ty k ó w27 zlikwidował Mickiewicz w Prelekcjach

paryskich 28 i on też pierwszy z całą przewagą swego au to ry tetu w pro­ w adził spod szumiącej pszczołami lipy czarnoleskiej zacnego ziem iani-24 J. J a n u s z o w s k i w liście dedykacyjnym do J. M yszkowskiego. W: Jan

Kochanowski. K raków 1585.

25 M. K. S a r b i e w s k i , W y k ła d y poetyki. (Praecepta poetica). Przełożył i opracował S. S к i m i n a. W rocław—Kraków 1958, s. 38—39, 41, 42, 47, 69.

28 W. K o c h o w s k i , Poetowie polscy ś w ie żs zy i d a w n ie js z y , w e d w orze

h elikoń skim odmalowani, w. 29—30. W: Pisma w ierszem i prozą. W ydanie K. J . T u -

r o w s k i e g o . Т. 1. Kraków 1859, s. 280.

27 Por. S. P i g o ń , Jan K ochanowski w sądach ro m a n ty k ó w . W książce

zbiorowej: P am iętn ik Zja zdu Naukow ego im. Jana Kochanowskiego w K r a k o w ie

8 i 9 czerw ca 1930. Kraków 1931.

28 W ykład X X X II i X X XV I, z 4 i 11 VI 1841.

(15)

na Kochanowskiego nie w kontuszu i przy karabeli, ale w zw yczaj­ nym makowym żupanie na forum literatu ry europejskiej. Zestaw ił go pokrótce z Horacym, z w ielkim i tw órcam i doby renesansu, a w pierw ­ szym rzędzie, oczywiście, z Ronsardem, Psałterz uznał za najśw ietniej­ szy z przekładów na języki nowożytne, a podobnego do Trenów utw oru nie znajdował w żadnej literaturze.

Wypowiedzi Mickiewicza dom agały się szerokiej rozbudowy. Od połowy XIX w. aż do dziś bierze w niej udział pokaźny zastęp pol­ skich pracowników, do> którego przyłączają się także obcy, Słowianie i nie-Słowianie, literaturoznaw cy, znakomici tw órcy przekładów a rty ­ stycznych lub ściśle filologicznych29. Dzięki ich trudom rośnie wciąż postać tego poety pełna godności i osobliwego uroku, rozszerza się krąg jego prom ieniow ania zarówno w czasie, jak w przestrzeni. Wie­ lostronnie spraw dziła się nieprzerw ana żywotność poezji Kochanow­ skiego w naszej literatu rze aż po ostatnie czasy, po Żeromskiego, Tu­ wima, Staffa. O statnio Tadeusz Ulewicz omówił różnojęzyczne przekła­ dy utw orów poety i nak reślił zasięg jego oddziaływ ania poza grani­ cami Polski w ciągu XVII i XVIII. w., na obszary Rusi, Rumunii, Czech, Węgier, Jugosław ii i niemieckiego pogranicza, a Zofia Szmydtowa ukazała , organiczny związek Kochanowskiego z k u ltu rą europejskiego renesansu 30.

W twórczości Kochanowskiego zataił się ogrom sztuki i pracy. Aż do Mickiewicza nie zdobył n ik t u nas tak bogatej k u ltu ry literackiej, tak jasnego rozum ienia granic swych twórczych możliwości, takiego poczucia odpowiedzialności wobec „wieku późniejszego” za pracę ca­ łego życia. N ikt tak żarliwie, tak wyłącznie nie oddaw ał się mozolnej upraw ie sztuki polskiego słowa, aby ją od nizin rym ow anej prozy w y- dźwignąć ku w yżynom arcydzieł poezji na m iarę europejską. To jest jego w yłączną i najw yższą zasługą.

Prom ieniuje z tej twórczości urok osobowości o bogatej skali w e­ w nętrznych przeżyć, życiowej mądrości i szlachetnej prostoty. W yła­ nia się ku nam człowiek nowożytny, oddychający praw dziw ie renesan­ sową wolnością, dla którego „jedyną rzeczą konieczną jest ukształto­ wanie w łasnej osobowości, tw órczy tru d w ew nętrzny, będący sam so­ bie nagrodą” 81. Jeśli za W acławem B orow ym32 jako kryterium wiel­ 29 Aż po r. 1954 rejestruje ich Bibliografia literatu ry polskiej okresu O drodze­

nia (Warszawa 1954, s. 232—249). Późniejsze pozycje podaje nowa redakcja B i­

bliografii literatury polskiej G. K o r b u t a .

80 T. U l e w i c z , Jana Kochanowskiego miejsce i znaczenie w literaturze europejskiej. „Ruch L iteracki”, 1962, z. 1. — Z. S z m y d t o w a , Kochanowski na tle polskiego i europejskiego Odrodze nia (referat na kongres sofijski, udzielony mi

uprzejmie przez autorkę do w glądu w m aszynopisie).

31 G. S a i t t a , La filosofia di Marsilio Ficino. M essina 1923. Cyt. za:

M. B r a h m e r, Problem Renesansu w w spółczesnej k r y ty c e włoskiej. „Przegląd W spółczesny”, 1931, nr 106, s. 236.

(16)

kości pisarza przyjm iem y energię jego wysiłków duchowych, rozm a­ itość i tru d zadań, które sobie stawiał, w ytrw ałość i wysokie pojęcie o swoim powołaniu pisarskim — to Jan Kochanowski był takim właśnie wielkoludem w świecie poezji.

W studiach o charakterze kom paratystycznym należy zwrócić większą niż dotąd uwagę n a rolę w ybitnych artystycznych przekładów już nie tylko w ich ojczyźnie — jak to się zwykle upraw ia — ale także poza jej granicami, rolę nieraz pionierską, rów ną albo naw et większą niż dzieła oryginalne. Dowodem — znaczenie naszego Psałterza Dawi­

dowego w literaturze ruskiej i ru m u ń sk ie j33. O ile znaczenie to można

przypisać po części potrzebom k u ltu religijnego, to z innych względów, chyba już w yłącznie artystycznych, nasz Gofred — a nie jego włoski oryginał — stał się już w XVII w. podstawą przekładu ru sk ie g o 34, a w XIX w. także czeskiego35. Jak ie zaś m iejsce w rozwoju powieści europejskiej przypada Etiopikom Heliodora, przełożonym w XVI w. z języka greckiego na łaciński przez Stanisław a W arszew ickiego36, o tym znajdujem y jedno tylko, studium w języku niem ieck im 37. A przecież od poł. XVI do końca XVIII w. notuje Bibliografia Estreichera aż je­ denaście zagranicznych w ydań tego przekładu.

P rzyjm ując liczbę w ydań (ponad 60) oraz ich rozmieszczenie w cza­ sie (XVII—XIX w.) i przestrzeni po różnych ośrodkach krajow ych i za-33 U l e w i c z , op. cit. Tamże dokładna bibliografia przekładów z tego poety. 34 B. H. П е р е т ц , „Освобожденный Е р у салим” Т. Тассо в украинском пере­

воде конца X V I I — начала X V I I I в. W: Исследования и материалы по истории, сттаринной украинскойли тературы X V I — X V I I I в. Ленинград 1928, в. 168 — 234.

35 V. P o l â k , La prim a traduzione ceca della „Gerusalemme lib erata ”.

..Europa O rientale”, 1937.

36 Aethiopicae historiae libri d ec em nunc prim um a Greco sermone in L a ti­

num translati [...]. B asileae 1552. W ydania następne: Paryż 1553, Antwerpia 1556,

Heidelberg 1596, U rsellis 1601, Lugduni 1611, Lutetiae Parisiorum 1619, Franco- forti 1631, Lugduni Batavorum 1637, U rsellis 1651, Argentorati 1798. W Historii

litera tu ry polskiej J. K r z y ż a n o w s k i e g o (Warszawa 1953, s. 252) w idnieje

podobizna pierwszej strony jakiegoś w ydania z r. 1618, którego nie notuje E s t ­ r e i c h e r . Tenże autor (Romans polski w ie k u XVI. Lublin 1934, s. 221—228) w skazuje na echa Etiopik w Sylorecie W. P o t o c k i e g o i u H. S i e n k i e w i c z a . N ajpełniejsze w języku polskim inform acje o rom ansie H e l i o d o r a podaje T. S i n k o (Z arys historii litera tu ry greckiej. T. 2. W arszawa 1959, s. 518—525). Przekładu W a r s z e w i c k i e g o jednak nie ocenia. Jakże to ponętny tem at dla rzetelnego filologa klasycznego! W Nouvelle biographie générale (t. 23, Paris 1877, s. 821) czytam y: „la traduction de Warschewiezk [!] est loin d ’être bonne” A le to chyba nam nie może w ystarczyć.

37 W ym ienia je K r z y ż a n o w s k i , Romans polski w iek u X V I, s. 221.

Są to: M. O e f t e r d i n g, Heliodor und seine Bedeutung f ü r die Literatur. B er­ lin 1901. „Literarhistorische Forschungen”, 18. — E. R o h d e , Der griechische

Roman. Leipzig 1914. A le O efterding przekładów nie ocenia i słowiańskich lite ­

(17)

granicznych za jedno z kryteriów decydujących o znaczeniu europej­ skim — należałoby wśród wszystkich staropolskich autorów przyznać pierw szeństw o Sarbiewskiem u. O jego rozgłosie decydow ała w p ierw ­ szym rzędzie dalekosiężna łacina i przynależność do jezuitów. Skoro jednak przed paru la ty Joh n Sparrow wykazał, że Sarbiew ski nie jest autorem uroczych S ilv ilu d iô w 38, twórczość jego poważnie straciła na wartości. A jednak jeszcze z samym końcem XVIII w. Coleridge poza Lukrecjuszem i Statiusem nie dostrzegał wśród starożytnych i nowo­ czesnych łacińskich poetów równego Sarbiewskiem u, co do śmiałości pomysłów, bogactwa fantazji, sztuki w ierszow ania39. Stanowisko tego poety w literatu rze powszechnej domaga się gruntow nej re ­ wizji.

Wobec wzmagającej się od schyłku XVI w. dezorganizacji naszego życia literackiego, wobec braku żywotnych jego ośrodków — bezna­ dziejnym wydawać by się mogło doszukiwanie się jakichś zespołowych poczynań, szkół literackich czy prądów ideologicznych, które mogłyby wzbudzić głębsze zainteresow anie w k raju i poza granicam i daw nej Rzeczypospolitej. Chyba jeden tylko znajdujem y w yjątek potw ierdza­ jący regułę. Oto, w brew oczekiwaniom w rogich sił, fanatyzm kontr- reform acyjny zmusił arian polskich do zwarcia szeregów, do utw orze­ nia krakowskiego ośrodka o wysokim, praw dziw ie europejskim pozio­ mie k u ltu ry intelektualnej, społeczno-etycznej, prom ieniującego przez lat kilkadziesiąt mimo w zm agających się prześladowań daleko poza gra­ nice Rzeczypospolitej do F rancji, Anglii, Niemiec, Belgii, Holandii. Opracowany zespołowo Katechizm rakowski z r. 1605 m iał w XVII i XVIII w. siedemnaście w ydań, a w tym piętnaście w obcych językach. Tłoczono go potajem nie w Holandii, w Amsterdam ie, palono publicz­ nie w Norymberdze, Londynie, Lejdzie 40.

Głęboki szacunek budzi również em igracyjny, am sterdam ski ośro­ dek braci polskich, który k rząta się około u trw alenia ich dorobku w siedmiu wielkich tom ach Bibliotheca Fratrum Polonorum

(1665— 1692). F erm enty racjonalizm u, charakteryzujące ideologię braci polskich, wycisnęły w yraźne ślady na twórczości takich pisarzy Zacho­ du, jak Grotius, Milton, Newton, w słowniku biograficznym Bayle’a, w Wielkiej encyklopedii D iderota i d’A le m b e rta 41. Ziarna zdrowej, nowoczesnej myśli, w deptane b ru taln ie w ojczystą ziemię przez tępy

— —

38 J. S p a r r o w , S a r b ie w s k i’s „S ilviludia” and th eir Italian Source. „Oxford S lavonic Papers”, 1958, t. 8.

39 The L ite ra ry Remain s of S. Taylor Coleridge. T. 1. London 1836, s. 41—42. 40 Arianie polscy. Przew odnik po w ystaw ie w opracowaniu A. K a w e c k i e . i - - G r y c z . o w e j i J. T a z b i r a . W arszawa 1958, passim.

41 Por. S. K o t , Ideologia polityczna i społeczna braci polskich zw anych ariana­

(18)

fanatyzm , od drugiej poł. XVII w. zaczęły wschodzić na dalekiej obczy­ źnie i ratow ały dobre imię polskiej kultury.

Jakież ostateczne wnioski można wyciągnąć z tych rozważań? W odmętach politykomanii, zwichrzonych i coraz bardziej pochła­ niających najzdolniejsze jednostki, klasy rządzące, a wreszcie i ogół szlachecki — m arnow ały się świetne nieraz talenty literackie. P rzy ­ kładem tego jaskraw ym — Orzechowski. W m iarę w zrostu przewagi m agnatów rosło bałw ochw alstw o cudzoziemszczyzny, rosły wielkopańskie kaprysy i dziwactwa, lekceważenie w łasnych niew ątpliw ych uzdolnień literackich cechujące takiego A ndrzeja M orsztyna. Stanisław H erakliusz Lubom irski nie zdobył się w skutek fałszywej am bicji politycznej na całkowite oddanie sztuce polskiego słowa swego niepospolitego talentu i w yjątkow ej k u ltu ry umysłowej. A podobnych wym ienionym znalazło­ by się więcej jeszcze.

Rzeczpospolita groźna ongiś, ale szybko tracąca swą tężyznę w sku­ tek rosnącego w ew nętrznego rozstroju i obniżenia poziomu kultury, przejm ow ała z zew nątrz nie arcydzieła, ale przeważnie sam poślad li­ terackiej twórczości i mody, nic w zamian nie dając. W takich zaś w a­ runkach jednostkow e tru d y Długosza, K opernika, Frycza czy Kocha­ nowskiego, zakreślone istotnie na europejską m iarę, przynoszą w praw ­ dzie zaszczyt przedrozbiorowem u piśmiennictwu, podobnie jak niektóre osiągnięcia Braci Polskich, ale nie m ogą obronić przed surowym są­

dem historii dorobku literatu ry staropolskiej, zbyt nikłego w przeciągu tylu stuleci.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zgodnie z koncepcją inteligencji emocjonalnej Saloveya i Sluytera na inteligencję emocjonalną składa się 5 podstawowych grup zdolności: świadomość emocjonalna (ekspresja

Aktywny Zawsze napięty, powoduje osłabienie, podczas ucisku zwykle jest źródłem bólu promieniującego, podczas stymulacji powoduje miejscową reakcję skurczową, a często

Na podstawie badania przedmiotowego błony śluzo- wej jamy ustnej stwierdzono wyczuwalne palpacyjnie zmiany o charakterze przerostu włóknistego w obrębie błony śluzowej wargi górnej

Wspólne podejmowanie decyzji przez chorego i prowadzącego leczenie reumatologa powin- no objąć wszystkie aspekty choroby: infor- macje o samej chorobie i ryzyku jakie niesie,

odpowiedzialności za własne zdrowie poprzez promowanie prawidłowych nawyków żywieniowych oraz aktywny tryb życia.. Chcieliśmy zwrócid uwagę uczniów na to, jak ważną rolę

Wpływ zmiany referencyjnej stopy procentowej na wolumen obrotów na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.. Studia i Prace Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania

Przyjmując, że powyższe wyliczenie stanowi katalog zamknięty, można przyjąć następującą formułę domniemania języka potocznego:” Jeżeli znaczenie danego terminu

Wstyd przyznać, ale mówię to tonem człowieka, który stara się dać otoczeniu do zrozumienia, że zupełnie przypadkowo znalazł się w miejscu, które absolutnie do niego