• Nie Znaleziono Wyników

Karolus Magnus czy Karl der Grosse?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Karolus Magnus czy Karl der Grosse?"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W szeregu ostatnio w ydanych prac syntentycznych o Karolu W ie lk im 2) m iejsce szczególne zajmuje osiem odpow iedzi uczonych niem ieckich na pytanie: Karl der G rosse czy Charlemagne, tak ze względu na charakterystyczną formę ankiety, jak i z pow odu tezy, postawionej przez autorów. Tezą tą jest germański charakter osoby i polityki Karola W.; przeprow adzenie tezy jest jednak nie tylko polem iką z nauką francuską. A k cja niem ieckich historyków i germa­ nistów chce przekonać opinię wewnętrzną, opinię N iem iec w sp ół­ czesnych, że Karol W . jest postacią, dla której każdy N iem iec w i­ nien żyw ić najgłębszą cześć, jako dla założyciela niem ieckiej jedności narodow ej. Forma zewnętrzna tych rozpraw, pozbaw ienie ich apa­ ratu naukow ego, poza niezbyt szczęśliw ie zestawioną bibliografią, złożoną w yłącznie z prac niemieckich, św iadczy o pragnieniu d o ­ tarcia do szerszych warstw społeczeństwa. A k cja ta jest wynikiem

’ ) Karl der Grosse oder Charlemagne? Acht Antworten deutscher Geschieht sforscher, B erlin 1935, P roblem e der G egen w art, V erla g v. E. S. M ittler u, Sohn W stęp, rozd zia ł I, III і V II — o c e n ił w re fe ra cie niniejszym A lek sa n d er G ieysztor, roz. II — Irena C zarnecka, roz, IV — A n ton i Szym an ow ski, rozd z. V — W o jc ie c h M u term ilch , roz, V I — T ad eusz K w a śn iew sk i. R ozd zia ł ostatni W . W i n d e l b a n d Charlemagne in der französischen Ausdehnungspolitik n ie m ający ża d n ego zw iązku z okresem k a roliń scim , ale i z nauką h istoryczną, został ca łk iem pom inięty,

2) O statnie b iogra fie K a rola W ,: v o n d e n St e i n e n , W o l f r a m , Karl der Grosse· Leben und Briefe. Breslau 1928. C o g n a s s o F r a n c e s c o , art, Carlo-magno w E n cicl, Ital, T r e cca n i IX, 1931: W a h l R u d o l p h , Karl der Grosse. Eine Historie, B erlin 1934; K l e i n c l a u s z A r t h u r , Charlemagne, Paris 1934, K a m p e r s F r a n z trad, A . T r e v e s , Carlo Magno. M ila n o 1935 (jest to tłum. w y d . niem . 1910 r., por. rec. H a l p h e n ' a L, Rev, hist, 177, 1936, 379); G a n s h o f F, L., Charlemagne, R evue de I'U niv, de B ru xelles 1936, s. 139— 150. B a k e r G. P., Charlemagne créateur d'Empire, Paris 1936, B ibi, Hist. P a yot, trad. A . L a g e i x (tłum. z ang. w yd. 1932 r.). L i n t z e l M a r t i n , Karl der Grosse w D ie G ros­ sen D eutschen, N eue D eutsche B iograp h ie, B erlin 1935, 1,40 nn.

(3)

246 K arolus M agnus c z y K arl der G rosse? 2

faktu, że Karol W ielki nie ma w N iem czech już od kilku lat „d o ­ brej prasy" l).

Postać Karola W ielkiego nie miała nigdy w N iem czech, mimo zapewnień Hansa Naumanna, autora jednej z rozpraw zbioru, tyle znaczenia, co we Francji. W łaściw ie tylko okres Ottonów, zw łaszcza zaś uniwersalistyczne myśli Ottona III, są rzeczyw iście pełne dzie­ dzictw a K arolow ego; inne refleksy legendy karolińskiej w N iem czech nikną, gdy się je zestawi z rolą tej legendy we Francji, gdzie sta­ now iła potężny czynnik kulturalny i polityczny. Ze schyłkiem w ieków średnich giną ostatnie ślady pam ięci o postaci Karola w N iem czech, pozostaje to w niewątpliwym związku z upadkiem pow agi Cesarstwa Rzym skiego i rozbiciem ustrojowym Niemiec. Przebudzenie naro­ dow e N iem iec po okresie napoleońskim stw orzyło korzysty teren dla zainteresowania się postacią Karola W ielkiego; zainteresowanie to wzrasta od połow y X IX w., rów nolegle do wzmacniania się idei zjednoczenia i cesarstwa w ów czesn ych N iem czech. Okres W ilhelma II stw orzy! pochlebną opinię dla pierw szego germańskiego cesarza rzymskiego, do którego nawiązywało każde n ow o pow stające cesar­ stwo. Jak każda z epok w cześniejszych, tak i N iem cy narodow o- socjalistyczne musiały się z d ob y ć na własny stosunek do postaci Karola W ielkiego. Nastąpiła gwałtowna rewizja poglądów czasów wilhelm owskich. W związku z w ysoką oceną poczu cia narodow ego i w artości krwi niem ieckiej, w ypłynęła sprawa m orderczych w ojen saskich, która nadal pozostaje według Karola Hampego „krwawą plamą” na pam ięci Karola, której się nie zm yje „jak się nie zmyje krwi z rąk Lady M acbeth" (str· 10). Nawrót do państwa narodo­ w ego nie mógł nie podnieść zarzutów w ob ec uniwersalnego chara­ kteru monarchii, stworzonej przez Karola, nurtujące tendencje neo-

pogańskie przeciw staw iły się apostolskiemu charakterowi osoby

samego Karola. Podjęto akcję pomniejszającą rolę dziejow ą Karola W ielkiego; postacią czołow ą okresu stawał się w ódz saski W idukind, niezłomnie w alczący z chrystianizmem i romanizacją, które szły z podbojem Franków.

Przeciw tym głównym trzem zarzutom (wojny saskie, uniwersa­ lizm i chrystianizm) w ystępuje grono uczonych, zgrupowanych w „Karl

der G rosse oder Charlem agne?", próbując przeprow adzić likwidację

stosunku now ych N iem iec do Karola, stosunku sform ułowanego nie­ opatrznie i kryjącego zbyt wielkie niebezpieczeństw a tak dla prawdy historycznej, jak i dla interesu narodow ego N iem iec. Za obroną

') Ż e ta książka, m im o w szystko, nie z d o b y ła jeszcze uznania régim e'u ś w ia d cz y ostra recen zja W o l f g , H e r r m a n n a pt, Neue Darstellungen zur dt. Gesch. II, w D ie B ü cherei 3, 1936, z. 10, 506— 7.

(4)

poszło budow anie charakterystyki pozytyw nej, przyczym w panegi- ryźmie niezawsze udało się autorom utrzymać w granicach wymagań nauki obiektywnej.

Sprawozdanie niniejsze będzie zreferowaniem poglądów , zawar­ tych w książce, dalej poczynieniem nasuw ających się zastrzeżeń m etodycznych w różnych, punktach w yw odu, Nie jest natomiast zamiarem przeprow adzenie dyskusji ogólnej podstaw y ideow ej, którą ci uczeni zajęli dobrow olnie dla przeprow adzenia sw ych studiów, R eferat ma na celu uwypuklić, w jaki sposób dawna nauka usiłuje dostosow ać się do wymagań innych czasów ,

Zgóry trzeba postaw ić zastrzeżenie, że pytanie Karl der G rosse czy Charlemagne, ani w formie: jakiej n arodow ości był Karol W ielki za życia, ani w formie, jaką narodow ość nabył przez konsekw encje swej polityki, nie jest dylematem nauki. O dpow iedź m ożnaby znaleźć na drodze uczciw ej interpretacji źródeł bez rzutowania rzeczyw istości dzisiejszej na sprawy i ludzi z przed jedenastu w ieków , wystrzegając się zarazem bardziej, niż to się udało autorom książki, sądów hipo­ tetycznych typu: coby było, gdyby. Książka nie w zbogaciła naszej w iedzy o wielkim cesarzu, jest publicystycznym resumé ostatnich badań, napisanym dla celów pozanaukow ych, w gorącym prześw iad­ czeniu o służbie narodow ej historyków. Tym niemniej recenzja może pokazać szereg interesujących chw ytów m etodycznych, prow adzących do udow odnienia pew nych tez. D odać warto, że książka w yw ołała recenzję uczonego tej miary, co A lfons D opsch '), który bez zastrze­ żeń pisze się na jej ogólny ton, w zyw ając, aby w 2-girn wydaniu rozpraw iono się z teorią historyka belgijskiego, Henri Pirenne'a („sans l'Islam l'Empire franc n'aurait sans doute jamais existé et Charlemagne, sans Mahomet, serait in concevable” 2), usuwającą rolę Germanów w tw orzeniu Europy na plan dalszy.

I. K a r l H a m p e (H eidelberg), Die Persönlichkeit Karls. R o z­ prawa zmarłego niedaw no profesora heidelberskiego, stojąca na czele zbioru, ma cech y program owego wstępu. Jest próbą charakterystyki ogólnej Karola W ielkiego, jego roli dziejow ej, życia prywatnego, w o ­ jen, prawodawstwa i działalności kulturalnej. G łów ne zarzuty, posta­ w ione niedawno w Niem czech, doczek ały się tu odprawy, która zarów no m erytorycznie, jak i m etodycznie jest nader ciekawa.

Cechą zasadniczą artykułu Hampego jest nieukrywanie chęci obrony Karola W. przed wszelkimi zarzutami, takimi nawet, które

■) Hist, Z sch r. 153, 1936, 360— 3.

Mahomet et Charlemagne, w R evue b e lg e de p h ilol. et d ’hist., janvier 1922, str. 86, Por. H a n d e l s m a n M a r c e l i , Historycy, W arsza w a 1937, 165 i n. W y ra zem reakcji p r z e ciw P ire n n e 'o w í jest rze cz E r n y P a t z e l t , Die fränkische Kultur uni der Islcm, Wien. 1932, w V eröffen tlich u n g en des Sem in, für W irtsch u. K ulturgesch. an der Univ. W ie n hrsg. v. A . D opsch , 4.

(5)

248 K arolus M agnus czy K arl der G rosse? 4

nieuprzedzonem u czytelnikow i w ydadzą się conajm niej nierzeczow e. T reść stanowi pochw ała niem ieckiego charakteru Karola (interesująca przy tym, powszechna, jak się okaże, w zbiorze przewaga przym iot­ nika „deutsch” nad „germ anisch"). Jest to zbiór sądów o życiu prywatnym i publicznym cesarza, uszeregowany według różnorakich terenów jego działalności; nie stara sie jednak Hampe przedstawić działań Karola w obiektywnym ich przebiegu. Daje to oczyw iście charakterystyce potrzebną zw ięzłość, pociąga jednak za sobą ogólni­ k ow ość, Jako inną cech ę należy podnieść kilkakrotne przechodzenie ponad kwestiami trudniejszymi dla obranego stanowiska. T o uprosz­ czenie sobie zadania usuwa w szędzie szczegółow y dow ód twierdzeń. A utora usprawiedliwia poniekąd publicystyczny charakter rzeczy; korzystanie z w yników gotow ych, uzyskanych uprzednio w studiach szczegółow ych, niezawsze jest ostrożne, nieuwzględniany jest z za­ sady stopień praw dopodobieństw a hipotez.

Szczegółow ą charakterystykę Karola W . rozpoczynają rysy p od­ staw ow e charakteru w ielkiego króla frankońskiego, a w ięc najpierw „magnanimitas", podniesiona przez pierw szego biografa, Einharda, która jak to ostatnio w ykazał Paul L eh m an n ') w wiekach średnich tak się związała z imieniem Karola, jak „félicitas” z Augustem. Zrównanie jej z „virtù” ludzi O drodzenia, jak to czyni Hampe, zw ęża raczej jej zakres, trafnie jednak w ydobyw a dynamikę osob ow ości Karola W ielkiego. W yp ływ a też odrazu kwestia okrucieństwa wojen saskich, a zw łaszcza krwawej łaźni 4500 Sasów pod V erden w r. 782. I tu w ystępuje cech a wspólna następnym opracowaniom zbioru. Hampe podejm uje się obrony pam ięci Karola, odsyła po racje stanu do artykułu Martina Lintzla, usprawiedliwia brakiem poczucia raso­ w ego w ow ej epoce i analogiami z czasów w ędrów ki ludów, w resz­ cie przecina sprawę cytatą z Hegla: „Es ist die Ehre der grossen Charaktere schuldig zu sein” . Nasuwa się uwaga zasadniczej natury: z punktu widzenia nauki, ocen a moralna rzezi saskich jest b ezprzed­ m iotowa; z każdego innego — obrona musi się w ydać chybiona i to zarów no, jeśli wprowadzim y do ocen y m om ent„germ ański" czy etyczny,

Podobne stanowisko w ystępuje przy opisie życia prywatnego Karola, gdzie, po charakterystycznym porównaniu wyglądu zew nętrz­ nego Karola W ielkiego do Bismarcka, któremu to porównaniu zarzucić można conajmniej niepewną podstawę ź ró d ło w ą 2), dłuższy ustęp

') Das literarische Bild Karls des Grossen vornehmlich im lateinischen Schrifttum des Mittelalters· M ü nch en 1934, SB, d. Bayer. A k a d ., ph il-hist. A b t, 1934, H eft 9.

2) Cf, P f i s t e r C h r . і G a n s h o f F. L. w Hist, du Moyen Age. Hist. Gén, G u s t a v e G l o t z , Paris 1928, str, 470: o K arolu W . „...nous savons q u 'il éta it grand et corp u len t, c'e s t tout..,"

(6)

pośw ięć^ Hampe stosunkowi cesarza do kobiet. Nieliczne źródła klasztornego, niedw orskiego pochodzenia, zachow ały pam ięć o nie­

skrępowanym normami kościelnym i życiu Karola. I znów Hampe

broni cesarza, tłumacząc jego m oralność nadnormalnymi procesam i życiow ym i; zresztą, powiada, obraz jego w otoczeniu licznego pra­ w ego i nieprawego potomstwa przypomina raczej życie patriarchów, nigdy — ludzi rozw iązłych. R ozw ażenie cech życia prywatnego upoważnia autora do stwierdzenia, że Karol był „ein Idealtypus des germ anischen R eck en ".

Zagadnienia polityczne, odziedziczon e przez Karola W . w p o ­ czątku rządów, wymagały rozwiązania na drodze p od b ojów w celu złączenia narodów Europy w jeden organizm państwowy. Nieznano w ów czas oczyw iście poczu cia czystości rasowej, ale zastanawiające jest, m ówi dalej Hampe, że podboje Karola dążyły do objęcia ludów germańskich i zatrzym ywały się na ich granicach w Hiszpanii czy środkow ej Italii, nie szły poza w schodnią granicę plemion germań­ skich, zapew niły zw ierzchność nad celtycką Bretanią tylko w formie utworzenia marchii. N iezw ykły blask oprom ienił ów czesne „G er­ manentum” , krąg w pływ ów państwa Karola W ielk iego obejm ował i A nglosasów na w yspach i Haruna-al-Raszyda w Bagdadzie, Bizan­ cjum, ludy półw yspu Iberyjskiego i Słowian, którym Karol narzuci! sw e imię, jako nazwę w ładcy (kral, król) tak, jak Cezar niegdyś Zachodow i.

Niemniejszy podziw budzą wysiłki organizacyjne Karola W., dzięki którym zdołał w odrębnych krajach Europy narzucić i utrzy­

mać sw oją władzę. Stw orzenie bezpośredniego kontaktu między

administracją lokalną a centralną przy p om ocy instytucji missi, o d ­

rębny ustrój nadany Akwitanii i Langobardom są św iadectw em

trzeźwej polityki wewnętrznej.

W ysoce rozwinięty zmysł spraw iedliw ości pozw alał mu zjedny­ w ać wszystkie warstwy ludności; troską o d ob ro drobnych rolników tłumaczy Hampe znane rozporządzenia Karola W., zm ierzające do zapewnienia armii królew skiej dobrze w yekw ipow anych żołnierzy przez rozłożenie ciężarów rynsztunku według klas majątkowych, przy czym najbiedniejsi łączyli się w grupy, aby w ystaw ić jednego z pośród siebie. Przyznaje Hampe, że Karol W . był bezsilny w obec postępującej feodalizacji społeczeństwa.

Był wielki cesarz chrześcijaninem, d o głębi przejętym prawdą Chrystusową, W państwie złożonym z różnych elementów n arodo­ w ych, musiały istnieć w ięzy w yższej natury. Drogę w yznaczyły już chrzest Chlodwiga, misje B onifacego i zw iązek Pepina z papiestwem (Karl hatte da ja nicht mehr zu wählen). W iara pogańska nie miała

(7)

250 K arolu s Magnus c z y Karl der G rcsse? 6

sił tw órczych, utopią byłob y ją wskrzeszać. Stąd konieczne stało się w chłonięcie elementów opornych chrystianizacji, przede wszystkim Sasów . W poczuciu w ładzy Karola W ielkiego łączyły się pierwiastki chrześcijańskie (boskie pochodzenie władzy) nadal ze starogermań- skim kapłaństwem królewskim. Państwo i K ościół tw orzyły całość, której przewodnikiem był władca świecki. D opiero niedawno o d ­ kryte uwagi marginalne na kodeksie autentycznym Libri Carolini, publicystycznego dzieła skierow anego przeciw Bizancjum w sporze o cześć oddawaną świętym obrazom, zachowane w stenografii sw ego czasu, pozwalają ocen ić osobisty w pływ Karola na spory dogmatyczne, które rozstrzygał zdrow ym rozsądkiem.

M ow a tu oczyw iście o interesujących pracach W olfram a von den Steinen, który zw rócił uwagę na noty tyrońskie codicis authen- tici ow ych Libri C a rolin i1), i w e w zorow y m etodycznie sposób przez zw ężanie kręgu m ożliw ości, odniósł je do osob y Karola W., który przy lekturze projektu ksiąg w yrażać miał ow e uwagi, pilnie noto­ wane przez pisarza. Zgadzając się w zasadzie na w yw ód W . von den Steinena, niesposób jednak zgodzić się na wnioski wyciągane przez Hampego z jego pracy. Trzeba w tym wypadku zawsze zda­ w ać sobie sprawę z tego, że teoria not tyrońskich kodeksu auten­ tycznego jest hipotezą; pozatym nie można w idzieć w tych krótkich uwagach, jak np. „cath olice" lub „eleganter" ow ego „frisches Z u pac­ ken eines grosszügigen Dilettanten, der im Nu den Kern der Dinge erfasst” i t. p. interpretacyj Hampego, Trudno też przyjąć tw ierdze­ nie o germańskiej genezie królew skiego kapłaństwa. Zamiast nie­ pew nych relacyj ze światem starogermańskich p ojęć o państwie, o których zaprawdę niew iele wiemy, dosyć pew ny jego rodow ód widzimy w bizantyńskim καί Ιζονκ i poprostu w Piśmie S w .2). Słuszne i zgodne ze źródłami jest jednak twierdzenie o roli naczel­ nej w ładcy św ieckiego w owym realizowanym Państwie Bożym . Nie podnosi Hampe bardzo w ażnego momentu dla analizy władzy Karola W ,: Karol W ielki był pierwszym monarchą kontynentu używającym w tytulaturze formuły dew ocyjnej.

Praca kulturalna państwa karolińskiego przedstawiała zawsze szkopuł dla germańskiego ujęcia Karola W ., jako że cała stoi pod

znakiem sw oiście pojętego antyku. Cytata z Jakóba Burckhardta

') v o n d e n S t e i n e n , W o l f r a m , Karl der Grosse und die Libri Carolini. Die tironische Randnoten zum Codex Autheniicus N eues A rch iv d. G esell, f. alt, G tsch . 49, 1931, 207 sqq.

2) K a m p e r s F r a n z , Rex et sacerdos w Hist. Jb. 45, 1925, 495— 515. H e l d m a n n K a r l , Das Kaisertum Karls d. Gr. Theorien u. Wirklichkeit W eim a r 1928 Q u ellen u. Stud. zur V erfass. G esch . VI, 2; V o i g t K a r l , Staat u. Kirche von Konstantin d. Gr. bis zum Ende der Karolingerzeit. Stuttgart 1936. H o e c h s t e t t e r M a r g a r e t h e Karl d. Gr. König, Patrizius u. ICaiser als recto1' ccclesiae. M ün­ ch en Diss. 1934.

(8)

pomaga tu Hampemu: „Ein wahrhaft reiches Volk wird dadurch reich, dass er von ändern vieles übernimmt und w eiterbildet". Czy wskutek tej akcji zrom anizowało się Franków? Źródła świadczą, że w yższa warstwa uległa temu wzm ocnieniu w pływ ów antycznych (Hampe opow iada się za Erną Patzelt *) w odrzuceniu terminu „re ­ nesans" dla kultury karolińskiej). K orzenie jednak pozostały germań­ skie: św iadczy o tym biografia Einharda. Kultura łacińska dla epoki miała znaczenie, które Hampe porów nyw a do roli języka arabskiego w św ięcie islamu; była kitem łączącym różne elementy.

Karol był Germaninem, miał m ów ić językiem hochdeutsch, ro­ dzina nosiła imiona niemieckie. P oczuw ając się do w spólnoty naro­ dowej z Teodorykiem ostrogockim — postawił jego posąg przed pałacem akwizgrańskim, mimo że T eodoryk był arianinem, w znosząc się tym ponad przesądy religijne sw oich czasów . Nadał nazwy ger­ mańskie miesiącom i wiatrom, kazał spisać prawa narodowe, podjąć opracowanie gramatyki. W ystarczy to, aby stw ierdzić niem ieckość (Deutschtum) cesarza.

Pozostawiając do omówienia w związku z artykułem następnym, Hansa Naumanna, sprawę narodow ości, a szczególnie dow odów przedstawianych przez uczonych niem ieckich, zająć się należy w tym

miejscu jednym argumentem Hampego i Naumanna. W yrazem świa­

dom ości germańskiej ma b y ć według nich ustawienie posągu kon­ nego Teodoryka, o którym w iadom ość podaje w r. 829 W alahfrid Strabo, gorsząc się niepomiernie z posągu heretyckiego w ła d c y 2). R zecz cała da się wyjaśnić mniej świetnie, a bardziej rzeczow o. G dy Karol W ielki rozpoczął w Akw izgranie budow ę pałacu i ko­ ścioła sięgnął do skarbów artystycznych W łoch. W zorem w szystkich wielkich zdobyw ców , od Konstantyna do N apoleona, w yw oził z Italii kolumny i mozaiki, posągi i płaskorzeźby. W ów czas Rawenna, któ­ rej styl odpow iadał najlepiej odrodzeniu karolińskiemu, dostarczyła Akw izgranow i w zorów i materiałów budow lanych a także i ozdób, między którymi znalazł się i posąg konny T e o d o r y k a 3). Jak świad­ czą dochow ane zabytki, na większe dzieła plastyczne nie mógł się zd ob y ć okres karoliński, Potrzeby w tym zakresie zaspokajano im­

') P a t z e l t E r n a , Die Karolingische Renaissance, W ien 1924. Por. P I e і 1 E l i s a b e t h , Die tränk, a, deutsche Romidee des frühen Mittelalters. M ünchen 1929. Forschungen zur railtelalt. u. neuer, G esch . III.

2) M G , P oeta e lat. aevi ca rol, IÍ, 370 s q q ., D e im agine T etrici.

' s) M G . SS. Rerum L an gobardicaru m et Italicarum p. 338, A g n e lli lib er p on tifica lis Ravennatis: Et nunc p en e annis 38, cum K arolus rex Francorum rever- tens Franciam , Ravenna ingressus, vid en s pu lcerrim am im aginem , quam n u m q u a m s i m i l e m, u t i p s e t e s t a t u s e s t , v i d i t , F ran ciam dep orta re fe c it atque in suo eam firm are p a la tio qui A quisgranis vocatur.

(9)

252 K arolus M agnus c z y K arl der G rosse? 8

portem z terenów, objętych w ielką sztuką dawną. Razem z innymi łupami artystycznymi, przybył i posąg Teodoryka, przybyły zapewne też i kraty, z których odarto jego grobow iec, aby wstawić je w empo- rach kaplicy p a ła c o w e jŁ). W ydaje się w ięc bardziej usprawiedliwionym w idzieć w posągu tym nietyle cześć dla Dietricha von Bern legendy ludowej, ile wyraz potrzeby estetycznej, niewiele z treścią objektu

mający w spólnego. Postępująca ascetyzacja życia dw orskiego za

Ludwika P obożnego stw orzyła opinię Walahfrida.

Artykuł Hampego kończy się przeglądem dziejów legendy karo­ lińskiej w Niem czech. Imieniem cesarza nazwano, jak podaje autor, konstelację W ielkiej N iedźw iedzicy, przyczym w yparcie dawnej na­ wy, W odanswagen, może św iadczyć o przeniesieniu na osobę Karola cech ow ego boga germańskiego (!). W szyscy wybitniejsi w ładcy średniow iecza niem ieckiego dziedziczyli idee K arolow e. Otton W ielki i Otton III, kanonizacja r. 1165, Fryderyk II i Karol I V — świadczą o znaczeniu postaci Karola W . Nasuwa się zastrzeżenie, Karola IV, któremu, jeśli m owa o poczuciu narodowym , to przyznać należałoby jedynie czeskie, niekoniecznie szczęśliw ie um ieszczono w tym sze­ regu. W spółczesny W łoch, Fazio degli Uberti (f 1367), zarzuca mu wprost:

...Perché non segui i primi antichi Cesari de'Rom ani, e che non segui D ico, gli Otti i Corradi i F ederich i?,..2)

Pominąć należało również t. zw. Rolandsäulen jako d ow ód pa­ m ięci o spraw iedliw ości Karola W ielkiego i jego paladynach. Słupy te, w postaci kamiennego lub drewnianego rycerza, stojące po ryn­ kach miast północno-niem ieckich, noszą miano R olandow ych słupów najpraw dopodobniej nie od Rolanda, ale od terminu „rote Land” , oznaczającego m iejsce sądów. Zjawiają się one w cześniej, niż postać Rolanda, która weszła w świat niemiecki z wersją niemiecką Pieśni o Rolandzie spisaną przez księdza Konrada w poł. XII w. P rzeko­ nanie o związku słupów z Rolandem legendy karolińskiej pow stało stosunkowo bardzo p ó ź n o 8).

') H a u p t A l b r e c h t , Die äussere Gestalt des Grabmals Theoderichs zu Ravenna und die germanische Kunst, w Zeitsclir. für G esch ich te der A rch itektur, H e id elb erg 1907, I, 21; S c h u l z B r u n o , Die Ergänzung des Theodorich-Grabmals und die Herkunft seiner Formen, ib id e m p. 198.

2) Cytata za F r i e d j u n g i e m H., Kaiser Karl IV u. sein Antheil im geistl. Leben seiner Zeit. W ie n 1876, s. 81. s

3) M e y e r H e r b e r t , Heerfahne und Rolandsbild, w N ach richten von der G esell, der W issen sch , zu G öttingen, philol.-hist, K lasse, 1930, H eft 3 — 4, 460— 528 Cfr. też S e 1 1 o G,, Zur Literatur der Roland-Bildsäulen. Deutsche G esch b ll, 2, 1900— 1901, Gotha.

(10)

Po okresie przeceniania roli milieu w historii, kończy swoje w yw ody Hampe, znów za Treitschkem i Nietzschem uwydatnia się wybitne postaci w odzow skie (Führergestalten der W eltgeschichte). C zyż jedno jedyne usprawiedliwione oskarżenie m oże pozbaw ić K a­ rola W . prawa obywatelstwa? Pytaniem tym Hampe zamyka sw oją rozprawę.

II. H a n s N a u m a n n (Bonn), Karls germanische Art. Ż a ­ den chyba z ośmiu artykułów uczonych niem ieckich nie usprawie­ dliwia w mniejszym stopniu znaku zapytania, zawartego w tytule całego zbioru, niż ta właśnie rozprawa filologa z Bonn. Zdaniem autora, Karol W ielki był nietylko niewątpliwym Germaninem, ale posiadał nadto „ein besonderer Instinkt für den Begriff Deutsch" (str. 26). Z tej niezachwianej pew ności swego stanowiska w ypływ a praw dopodobnie to, że uczony niem iecki podaje rzeczy niemożliwe do przyjęcia w formie hipotez, a hipotezy w formie aksjomatów. Zresztą wydaje mi się, że całość miała b y ć w intencji autora ogól­

nym podsumowaniem prawd pow szechnie znanych, Szkoda bardzo,

że podsum owanie to nie posiada wyraźniejszego planu, gdyż nie- przejrzystość układu wraz z brakiem przypisów, ogromnie utrudnia orientację i niewątpliwie w brew zamierzeniom zaskakuje szeregiem zupełnie now ych k on cepcyj, których podstaw y są bliżej nieznane, a wydają się całkiem nieuzasadnione.

Celem pracy Naumanna ma b y ć w ykrycie na podstawie now ej interpretacji źródeł, której zresztą autor nie przeprow adza, d ow o­ dów germańskości Karola W ielkiego. Zasługi germanizacyjne — są­ dzi autor — pow inny przyw rócić Karolow i ch oć część sympatyj, nie bez słuszności utraconych. Zadaniem w ięc uczonego niem iec­ kiego jest zdob ycie wśród N iem ców popularności dla w ielkiego ce ­ sarza.

Podobny cel w ykracza poza ramy historii, jako nauki ob iek tyw ­ nej, przeto i w metodzie pracy niem ieckiego uczonego, dostrzec można pewne odchylenia od podstaw ow ej ścisłości historycznej '} na k orzyść efektów publicystycznych. W samym zaś dow odzeniu uderza szereg oczyw istych błędów logicznych 2).

*) D aje się s z cz eg óln ie o d c z u ć brak ścisłości term in ologiczn ej. A w ię c za­ ciera n ie w ie lo z n a cz n o ś ci terminu germ ański (germ anisch), a dalej ch a rakterystyczn y brak rozg ra n iczen ia m iędzy p o ję cia m i frankoński (fränkisch), germ ański (germ anisch) i n ie m ie ck i (deu tsch), a zw ła szcza dw om a ostatnimi.

2) M. inn. np. d ziw n a ła tw o ś ć p r zech od zen ia od n iczym n iep otw ierd zon y ch h ip otez do p od a w an ia ich w dalszym ciągu w form ie p e w n ik ó w . I tak na str. 31 p od a je się w ia d om ość (autor n ie w skazuje skąd za czerp n ięta ): że K a rol p o le c ił L a ń gob a rd ow i F a rd u lfow i zb u d ow a n ie w St. D enis dom u „w z o re m p r z o d k ó w ” , przy czy m w yraża się p rzy p u szczen ie, że c h o d z iło „v erm u tlich ein e Fürstenhalle

(11)

ftíih-254 K arolus M agnus c z y K arl der G rosse? 10

Na wstępie rozpraw y Hans Naumann stara się zobrazow ać różnicę między pangermańskim według niego, programem polity­ cznym Karola W ielkiego, a programem jego otoczenia, które repre­ zentuje Alkuin, uosobienie starej kultury łacińskiej i kościelnej. D o­ wodem tej różnicy według autora jest to, że podczas, gdy ów A l­ kuin zabrania mnichom z Lindisfarne zajm ować się starogermańskimi, nieznanymi pieśniami epicznym i, Karol doch odzi do formalnego „zbioru E d d y", każe spisać starogermańskie pieśni i przekazać je pam ięci przyszłych pokoleń. W zmianki o zakazie zajmowania się starogermańskimi pieśniami nie można znaleźć, ani w A lkuinow ei korespondencji z anglosaską Holy Island (Lindisfarne) ani też w utw o­ rze wierszowanym p. t. De clade Lindisfarnensis monasterii. Na­ tomiast znany nam jest przekaz źródłow y niezupełnie zgodny z tym, co b y chciał w idzieć w Alkuinie Naum ann*).

Z drugiej zaś strony w źródłach w spółczesnych nie tylko nie ma m ow y o jakiejkolw iek rozbieżności między Karolem a jego o to cz e ­ niem 2), ale przeciw nie, stale spotykamy się z dowodam i jaknajściślej- szego porozumienia, zwłaszcza z Alkuinem. W ystarczy przejrzeć obopólną ich korespondencję, aby nie mieć żadnych w tym w zglę­ dzie wątpliwości.

Następują dow ody germ ańskości Karola W ielkiego z owym p o ­ sągiem Teodoryka, sprow adzonym z Rawenny do Akwizgranu, oraz z ow ą salą książęcą w czesno-germ ańskiego stylü.

Dalej spotykamy się ze zwrotami, z którymi niepodobna już w ogóle polem izow ać: „Lediglich in Karl das bewusste W iederauf­ nehmen einer vorher durch Germanen radikal zerstörten Antike zu sehen, heisst ihn französisch sehen. W ie wir an die Kontinui­ tät der von den Germanen und der K irche in gleicher W eise ge­ retteten Antike glauben, so sehen wir in Karl und bis zu Karl ein bewusstes Germanentum bewahrt" (str. 31).

germ anisch er A rt aus H o lz.", O tóż pom ija ją c za ga d n ien ie słuszności p o d o b n e g o przypu szczen ia , n a leży s tw ierd zić, że d a lej (str, 3 1 ,3 4 ) m ów i się o o w e j „sa li w cze s - n ogerm ań skiej", jak o czym ś zu pełn ie pew n ym , m ogącym słu żyć za p rzęsło d o snu­ cia d a lszy ch w n iosk ów , „D ich tern m ög e überlassen b le ib e n , uns nach diesem w e ­ n ig bea ch teten Z eugnis die H alle w ie ein en Zufluchtsort des K aisers auszum alen, sich vorzustellen, w ie gut jene alten H e ld en lied er in diese frühgermanische Für­ stenhalle passen und w ie die Art des K önigs der sich aus R avenna das D ietrich - S tandbild m itbringt, durch all das ein e ganz b eson d ere B eleuchtung em pfängt . ') P isze m ia n o w icie w r, 793 A lk u in do b ra ci dw u kla sztorów w Durham {na płd .-za ch . od Lindisfarne): „S a ep iu sq u e reguła sancti B en edict! legatur in co n - ventu fratrum et p r o p r i a e x p o n a t u r l i n g u a [an glosa xon ica przyp, w y d .], ut in tellegi possit ab om n ib u s.” M G . E pp. IV 54.

2) „E s ist ihm gew iss nicht eben le ich t g ew ord en , n o ch soviel G erm an isches du rch zu setzen gegen seine k irch lich e und klassizistiche U m gebung .

(12)

Zdanie: „znamy jego (Karola) starania o starogermańskie prawa n arodow e” — należałoby chyba rozszerzyć zgodnie z Einhardem na „w szystkie narody, które znajdow ały się pod jego b e r łe m "*).

Zupełnie niepow ażnie natomiast brzmi już dalszy ciąg: „W enn er sein Ziel mehr in der Verwirklichung des Gottesstaates sah, so ist es schw er heute zu unterscheiden, w ieviel in seiner Vorstellung von Gottesstaat Christi noch vom G o t t e s s t a a t T h o r s vorhanden war; unbewusst gewiss nicht eben w enig” .

Następnie autor mówi o przemianowaniu przez Karola W iel­ kiego m iesięcy i wiatrów nazwami germańskimi. W ydaje się jasnym, że mamy tu do czynienia już z pewną romanizacją p ojęć świata germańskiego. Jak stwierdza Einhard, poprzednio znali Frankowie tylko 4 wiatry, obecnie Karol w prow adza ich 12 z encyklopedii ów czesnej w iedzy łacińskiej, Etymologii Izydora z Sewilli, każąc utw orzyć na ich oznaczenie neologizm y językow e, „Na jego (Karola W ielkiego) dw orze — pisze dalej Naumann — zakwitła, jak wia­ dom o znowu powszechna kultura germańska, gdyż byli tam zebrani Frankowie, Langobardowie, Anglow ie, Sasi, F ryzow ie, Bawarowie, A lem annow ie, a także ostatnie resztki W izy gotów ” . Otóż l- o przed­ stawicieli niektórych z tych plemion, jak np,: Sasów, Fryzów , A le- mannów na dw orze Karola W ielkiego nie znamy — najwyżej w ięc m ożemy przypuszczać ich istnienie, 2-o dw ór Karola W ielkiego nie nosi w żadnym razie znamienia w yłączności plemiennej, ale prze­ ciwnie skupia elitę umysłową całego cyw ilizow anego z a c h o d u 2), З-o kultura dworska epoki Karola W ielkiego jest do głębi przesiąk- gięta wpływami antyku s).

„D ie Aufsammlung und Eingliederung der Allemannen, Bayern, Langobardeń, Hessen, Thüringer, Friesen, Sachsen in sein fränkisches

’ ) E inhardi V ita K a roli M agni c, 29,

2) „D ev a n t la com p lète in d ig en ce d'h om m es instruits, qui caractérisait la nation franque, C harlem agne n 'h ésita pas à s'adresser à des p eu p les plus fa v orisés” L e c 1 e r c q, Dictionnaire d'archéologie et de liturgie chrétienne III 1 (1913) c o l. 711. A u tor ostatniej francu skiej b iogra fii K arola W ie lk ie g o , K l e i n c l a u s z pisze o jego d w o rz e ; „S a cou r com m e la synthèse d'un e hum anité sup érieure, renferm e m ieu que l ’élite in tellectu elle de la F ran cie: l’ élite du m on de ch ré tie n “ (Charle­

magne, p. 287),

3) N ajlepszym tego d ow od em w yra źn e rem in iscen cje z autorów kla syczn ych w dorobk u p oety ck im e p o k i karoliń skiej, p ozosta ją cym p od n iew ą tp liw y m i ausp ic­ jam i sam ego K arola, S p otyk a m y się ró w n ie ż już w ó w cz e s n e j tw órczości z u jęciem w łasnej ep ok i jako renesansu: „A u rea R om a iterum ren ovata renascitur o r b i“ . Na-sonis E clog a M G . P oetae I 385. A lk u in zaś pisze do K arola: „S i plurim is in cli- tum vestrae intentionis studium sequentibus forsan A t h e n a e n o v a p e r f i c e - r e t u r in F ran cia im m o m ulto e x ce lle n tio r. Q uia h aec Christi dom ini nobilitata m agisterio om nem a ch a d em ica e exercita tion is superat sa pien tia m “ . M G , E pp. IV 2J9. Cfr. P f e i l s. 123,

(13)

256 Karoîus M agnus c z y K arl der G rosse? 12

R eich ist auch von diesem gemeingermanischen G edanken aus, nicht nur von der römischen R eichsidee aus zu verstehen". M ów ić o p o ­ czuciu w spólności narodow ej germańskiej odnośnie epoki Karola W ielkiego jes dziwnym anachronizmem. Jakiekolw iek w ątpliw ości w tym w zględzie rozproszyć m oże zupełnie atmosfera kapitularzy saskich, zw roty p od adresem Sasów w u rzędow ych Annales Regni Fran- corum, oraz stosunek do nich, nawet późniejszego nieco, Einharda.

W dalszym ciągu uczony niemiecki uważa za stosowne za­ stanawiać się, coby było, gdyby Karol Sasów nie przyłączył i d och o­ dzi do następującego wniosku: świadom ie, cz y nieświadom ie „d e r gemeingermanische G edanke in Karl” nie dopuścił do zalania Europy przez Skandynawów aż po W ezerę, do w ynarodow ienia obszaru nadreńskiego i naddunajskiego, a nadewszystko ustrzegł N iem ców

przed niebezpieczeństw em Germania Romana. Ta część dow odu

zasług germ anizacyjnych Karola W ielkiego zamyka się stw ierdze­ niem: „D er germanische Raum in Europa wäre heute zw eifellos viel kleiner ohne Kaiser Karl” . W ydaje mi się, że jeśli chodzi o pozyskanie opinii niem ieckiej, to argument ten w całej rozpraw ie najsilniejszy. Dlatego też autor przypom ni go potym raz jeszcze.

Przegląd cech charakterystycznych Karola W ielkiego, będą cych zarazem według Naumanna, typow o germ ańskim i1), nie przekonyw u­ jący jest o tyle, że do w iększości tych cech, tw orzących w sumie p ojęcie pew n sgo ideału przyznałaby się każda „rasa".

Następnie Hans Naumann stwierdza, że Frankonia już przed Karolem W ielkim była chrześcijańska i dlatego „nie miał on sw obody działania” . U czony niemiecki idzie dalej i nazywa Karola p o p r z e d ­ n i k i e m L u t ra, gdyż kładzie on pierwsze podw aliny pod chrześci­ jaństwo niemieckie. Jako dow ód w ylicza się cały szereg pom ników literatury kościelnej w języku niemieckim.

Otóż, pomijając dziwną łatwość chronologicznego ich rozm ie­ szczenia i związania z kapitularzami, co jak skądinąd wiadom o, nie jest w cale tak proste i łatwe, jakby się m ogło zdaw ać czytając w y ­ w ody Naumanna, należy zauw ażyć, że masowe tłumaczenie kate­ chizmów, modlitw i t, d, na język niemiecki, było w yw ołane przede wszystkim potrzebą chwili, uprzystępnienia now onaw róconym Sa­ som zasad nowej wiary.

Od czasów najdawniejszych aż po dzień dzisiejszy misje ch rze­ ścijańskie czynią dosłow nie to samo. Jeżeli zaś uznajemy fakt ofi­ cjalnego poparcia Karola, udzielanego staraniom misjonarzy saskich,

') „... d ie Z üge, d ie w ir sehr w oh l von den grossen N aturen A ltgerm an iens ken nen und d ie eb en so leich t zum G uten w ie zum Bösen füh ren".

(14)

to przyczyną tego był dobrze rozumiany interes własny, słuszna na­ dzieja, że chrystianizm zespoli z państwem frankońskim to, co oręż podbił. Stanow czo w ięc trudno się zgodzić z Naumannem, który w ada­ ptacji piśmiennictwa katechizacyjnego dla misyj saskich upatruje za­ sługę Karola, że Germania Christiana nie pozostała na zawsze w for­ mie rzymskiej.

Sprawę renesansu karolińskiego zbyw a autor pow iedzeniem , że był to w yłącznie produkt otoczenia K arolow ego, a nie jego sa­ m e g o 1), W ręcz przeciwnie wygląda ta sprawa w oświetleniu ch oćby już poprzednio cytow enego listu Alkuina do Karola, w którym ów „K arolow y minister ośw iaty", jak go bardzo słusznie nazywa sam Naumann, całą inicjatyw ę ruchu naukowego, czyniącego z ów czesnej Frankonii „now e A ten y", przypisuje wyraźnie i zdecydow anie wła­ śnie samemu w ładcy.

W reszcie przechodzim y do sprawy najbardziej drażliwej, do „niezatartych plam na obrazie Karola W ielk iego” , krw aw ych bojów saskich, „G en ezę ich trudno w ykryć, b o przecież trudno — mówi uczony niemiecki — w yprow adzać okrucieństwa z usposobienia ger­ mańskiego, czy też z nauki Chrystusowej". A utor zrzeka się w pra­ wdzie roli obrońcy K arolow ego, — „nie chcem y Karola uniewin­ niać", ale gromadzi, jak może, usprawiedliwienia, z którymi trudno jednak nam się zgodzić. Całość w ieńczy następująca konkluzja: „Jene Bluttaten auf das germanische Konto Karls zu setzen, ist man w ohl nur deshalb bisher nicht verfallen, weil man sich dies germanische Konto Karls bisher niemals recht klar gemacht hat” (s. 37), I po raz drugi zapewnia: „A b e r das wäre freilich gründlich verfehlt, denn Germanien konnte Blutdurft und Grausamkeit nicht” .

W ten sposób zbija się główny zarzut, stawiany dotąd K aro­ low i W ielkiem u przez opinię niemiecką. O sobiste swe zdanie w tej sprawie uczony niemiecki w ypow iedział już w cześniej: „ J e d y n y zarzut, jaki n a l e ż y uczynić Karolowi, to ten, że nie w ł ą c z y ł D uńczyków . W tedy należałaby dzisiaj Dania do R zeszy, pod k tó­ rej wpływem i tak pozostawała do 1800 r.",

Naumann gromadzi dow ody pamięci niem ieckiej o wielkim c e ­ sarzu, opowiada, jak widziała Karola tradycja ludowa niemiecka p o ­ w szechna i lokalna, jak zamknął oczy na jego krwawe przewiny romantyzm. A utor cytuje kilku poetów staroniemieckich, twierdząc, że gdyby nie starogermańskie zainteresowania Karola W ielkiego,

M „S e in e H ofleu te mehr als er selbst b etrieb en bew usst, w ie n achher die Franzosen das Id e a lb ild einer alles b eh errsch en den Erneuerung der A n tik e und eiferten den röm ischen D ich tern a b ".

(15)

258 K arolus M agnus cz y K arl der G rosse? 14

liczba ich byłaby mniejsza. Naturalna tendencja do przyczynow ego wiązania zjawisk po sobie następujących, niekoniecznie uspraw ie­ dliwiona. Czy b y nie dało się raczej wytłumaczyć zainteresowania kulturą rodzimą łącznie z odrodzeniem antyku, tak jak się to miało później z renesansem now ożytnym ?

W końcow ym ustępie pośw ięca Naumann parę słów kształto­ waniu się narodow ej dumy germańskiej, której genezę upatruje w w ielkości czasów Karola W ielkiego. Cytuje się tutaj dwa źródła:

autora rym owanego w althochdeutsch żywota Chrystusa według

Ewangelii, Otfrida z W eissenburga i Mnicha Sangalleńskiego.

W interpretacji tego ostatniego dostrzec znów można n ieścisłościŁ), Uwaga końcow a, o zamianie imienia własnego Karol na p o sp o ­ lite, oraz epitetu Magnus na imię własne, budzi zw łaszcza w dru­ giej swej części wątpliwości, a w ogóle nie może b y ć przyjęta bez pew nych zastrzeżeń:

1-o Karol jako rzeczow nik pospolity pojawia się nie u Germa­ nów, a wyłącznie tylko wśród Słowian,

2-0 Św iętych imienia Magnus było do czasów Karola W ie l­ kiego siedmnastu, przy czym jeden z nich uczeń św. Galla, apostoł Algau ( f 655) w Szwabii zażyw ał długo szczególnej czci.

3-o Imię Magnus spotyka się w yłącznie w śród królów skandy­ nawskich (najw cześniejszy ur. 1024) i geneza jego mogła tkwić w jakiejś odrębnej tradycji lokalnej.

*

V ¥

W alka o Karola W ielkiego m iędzy dwom a narodami, pow sta­ łymi z rozpadu dawnej jego monarchji trwa nie od dzisiaj. I z je­ dnej i z drugiej strony mnożą się wystąpienia o charakterze publi­ cystycznym , gdyż z punktu widzenia nauki, zagadnienie to jest samo w sobie, jak to słusznie zauważono, „absolutnym anachronizmem” . Już w cześniej w ypow iedział się przeciw ko podobnym poczynaniom Fustel de Coulanges, mówiąc: „Toutes ces généralités sont également inexactes: elles ne s'appuient sur aucune preuve; ni les textes ni les faits ne les confirment. Elles sont le fruit d’ une manière de

pen-*) T ekst oryginalny: „in illo tem pore prop ter e x cellen tia m gloriosissim i C a - ro li et G alií et A q uitani. A e d u i et H ispaní, A lam an ni et B aioarií, non parum se in signi- tos gloriabantur, si vel nom ine F r a n c o r u m s e r v o r u m censeri m ererentur". (I. 10).

Naumann: „E r (m onachus Sangallensís) sagt, dass sich w egen der H errlich k eit des grossen und g lorreich en K arl die A lem ann en und B ayern zur Z eit nicht w en iger geeh rt fühlen als d ie F ranken selbst und dass „F ra n k en la n d " alle Länder diesseits d e r A lp e n b e z e ic h n e “ (s. 40).

(16)

ser qui est moderne et ne repondent nullement au tour d'esprit des hommes du VlII-èm e siècle” .

Tak właśnie jest z pojęciem n arodow ości germańskiej u auto­ rów „Karl der G rosse oder Charlemagne?” . Dla nich ludzie VIII i IX w. są ludźmi świadom ymi swej odrębności politycznej, kultu­ ralnej i dziejow ej, tak jak dzisiaj rozum iejącym i swą narodow ość. Tymczasem musimy stanowczo stw ierdzić, że opierając się na dostępnym nam materiale źródłow ym , dow od ów uświadomienia naro­ dow ego w rozumieniu now oczesnym w epoce karolińskiej w yśledzić się nie da, To, co istnieje w ów czas, możnaby określić jako p o czu ­ cie więzi praw no-politycznej ludów, w ch odzących w skład olbrzy­ miej monarchii Karola W ielkiego.

Pojawiające się w źródłach określenie Germania, Germáni ma charakter czysto geograficzny i obejm uje ono terytoria czy też ludy, znajdujące się poza Renem, Stąd też odpadałaby, przypisywana Ka­ rolowi W ielkiem u przez Naumanna zasługa świadom ego w łączenia do państwa frankońskiego Langobardów z tytułu ich germańskości. Zrozumienie w spólnoty etnicznej w VIII wieku nie istniało napewno, czego dow odem jest Anglosas Alkuin, uważany za nikogo innego, jak za obcego przybysza, cudzoziem ca.

Nie chcem y p rzeczyć samej germańskości (w dzisiejszym rozu­ mieniu tego słowa) Karola, ale nie m ożem y się zgodzić, aby przypi­ sywano jej cechy dzisiejszego nacjonalizmu z ekskluzywizmem na czele.

III. H e r m a n A u b i n (Breslau) Die, Herkunft der Karlinger. Artykuł ten jest sumiennym zestawieniem przodków Karola W ielkiego, z którego wynika czysto frankońskie, a zatym germańskie, p o ch o ­ dzenie w ielkiego cesarza. Zw raca uwagę próba odrzucenia trady­ cyjnej, zlatynizowanej nazwy dynastii Karolingów, na rzecz bardziej niemieckiej: Karlinger.

Um ieszczenie tej odp ow ied zi w ankiecie św iadczy o pow szech ­ nym przywiązywaniu w N iem czech wagi do kwestii krwi. Trzeba uwzględnić jednak poza sprawą rasy, rolę tradycji rodzinnej, zapo­ znawaną z zasady przy wnioskach autorów t. zw. Ahnentafeln. W okresie Karola W . jesteśmy świadkami, jak się dorabia rodzinie królewskiej szczytniejsze w r o z u m i e n i u ó w c z e s n y m koligacje klasyczne, jak się tw orzy łączność z T r o ją 1), z której według starej tradycji literackiej miało się w yw odzić plemię frankońskie2). A to

*) Cfr. M G . P oetae lat. I 57, Pauli et Petri carm ina. E pitaph ium R othaidis filia e P ip p in i regis, oraz rela cja P auli W a rn efrid i lib. de ep is co p is M ettensibus (M G . SS. II, 264) w ażn a dlatego, że p o d a je o p ow ia d a n ia z trad ycji rodzinn ej, p rzek a za n e au torow i p rzez sam ego K arola.

(17)

260 K arolus M agnus cz y K arl der G rosse? 16

nie św iadczyłoby o poczuciu dumy plemiennej, czy rasowej w śród elity tych czasów.

IV. M a r t i n L i n t z e l (Kiel), Die Sachsenkriege. Zagadnienie w ojen saskich i polityki Karola W . w ob ec plemion saskich nabiera szczególnego znaczenia, skoro zw aży się cel i założenia całej publi­ kacji. A utorzy jej bowiem usiłują z jednej strony z g e r m a n i z o w a ć (albo zgoła „zn iem czyć” ) postać i działalność Karola; z drugiej zaś traktują Sasów jako przedstawicieli g e r m a ń s k i e j rodziny narodów. Powstaje tedy oczyw ista trudność wyjaśnienia postępowania Karola, „pogrom cy Sasów ” , tak sprzecznego w dzisiejszych oczach niemie­ ckich 7 etyką rasową. Zadanie to podejmuje M. Lintzel.

Podkreśliwszy na w stępie szczególny charakter i znaczenie tych wojen w dziejach panowania Karola, przedstawia autor ogólny obraz Saksonii w przededniu podboju, obraz jej stanu sp ołeczn o-politycz­

nego, Charakteryzuje państwo Sasów, jako „republikę arystokra­

tyczną” , o luźnej w ięzi państwowej.

W sprawie początków państwa Sasów autor przyjmuje zd ecy ­ dowanie teorię najazdu i wytw orzenia się klasy m ożnych z elementu obcego, ze zd ob y w ców , a warstw niższych — z autochtonów.

Co do genezy w ojen frankońsko-saskich Lintzel, cytując „Vita Karoli M .” Einharda, gdzie wymienione są jako źródło i początek wojen dwa czynniki: ukształtowanie fizyczne granicy frankońsko- saskiej oraz (w związku z nim) drobne zrazu zatargi sąsiedzkie, stwierdza, że trudno dziś do t e g o w yłącznie sprowadzać genezę najdłuższych, najzaciętnych b ojów Karola, W ysuw a też inne m o­ menty: imperializm Franków w okresie rządów Karola (w związku

z w zm ocnieniem władzy) oraz w ewnętrzne stosunki Saksoniit

a mianowicie ostre przeciwieństwa socjalne, walkę warstw niższych z możnymi. W edle Lintzla, w ojny z Frankami rozpoczęły się w mo­ mencie, gdy Saksonii groził w ybuch rew olucji społecznej; cały opór saski był też w yłącznie dziełem warstw niższych, na ich to czele stanął W idukind, dusza tego oporu; możni zaś wzięli odrazu stronę Karola, dążąc do utrzymania w swych rękach wpływu na losy ca­ łego plemienia, ch oćb y nawet za cenę chrztu i w puszczenia do sw ego kraju 2 now ych potęg: Franków i duchow ieństw a chrześcijańskiego,

W dalszym ciągu przedstawia autor chronologicznie dzieje w o ­ jen, opierając się niezawodnie na głównym i jedynym w artościow ym źródle w tej dziedzinie — na Annales Regni Francorum. O czyw iś­ cie w ujęciu autora kulminacyjnym punktem staje się tu rok 782— data rzezi 4500 zakładników saskich w Verden. Skolei opisuje okres pow ojenny, politykę kolonizacyjną Karola zwracając uwagę na szyb­ ką pacyfikację stosunków frankońsko-saskich i na ich pom yślny

(18)

rozw ój, do czego przyczyniło się z pew nością zrównanie Sasów w prawach z Frankami, przy jednoczesnym uszanowaniu starych praw saskich, Kraj podbity szybko — w edle Lintzla — pogodził się ze swym losem, lojalność Sasów w ob ec Franków oraz cześć dla osoby Karola W . (przejawiająca się w kronikach i sagach saskich) stały się w krótce istotnymi, charakterystycznym i cecham i stosunku Sasów do zw ycięzców ,

W zakończeniu w reszcie przystępuje autor do sprawy zasadni­ czej: do wyjaśnienia polityki Karola; zgóry zresztą zapowiada, że nie będzie jej usprawiedliwiał, że m a m y dziś prawo uw ażać szczegóły tej polityki za szkodliw e czy błędne, że Karol istotnie w alczył nader brutalnie, a rzeź r, 782 była „złym czynem " („Untat” ), A le odrazu szereg argumentów wysuwa Lintzel dla pomniejszenia, zbagatelizo­ wania tego wydarzenia.

A w ięc wyraża w ątpliw ość, czy liczba 4500 straconych nie jest przesadzona. Zastrzeżenie całkiem słuszne. Przy znanej w tym kie­ runku tendencji źródeł średniow iecznych, (zw ażyw szy przy tym na

charakter Annales Regni, kroniki dworskiej, wyolbrzym iającej

wszelkie czyny Karola — nieraz kosztem prawdy), przy niewielkiej wów czas liczebności ludów europejskich — skłonni jesteśmy do p ew ­ nej rezerwy w przyjęciu tej cyfry. Zaznaczm y jednak odrazu, że w niczym to nie zmniejsza wagi „problem u ” , którego sens leży nie w l i c z b i e zabitych.

Dalszy argument — że straceni zakładnicy nie byli to poli­ tyczni ani duchowi przew odn icy narodu i że nie ch odziło Karolowi z pew nością o jego moralne unicestwienie — znowu jest ominięciem zasadniczego zarzutu jaki N iem cy K arolow i stawiają: f a k t u przela­ nia krwi germańskiej (Przy tym niew iadom o skąd w iadom ości autora w tym w zględzie pochodzą). Lintzel odw ołuje się dalej do w spół­ czesnych Karolowi, by stwierdzić, że w ó w c z a s n i k t go nie uwa­ żał za zbrodniarza, że do czynu jego nie przyw iązyw ano w iększej wagi, a zw łaszcza nie stosowano dla jego ocen y kryterium moralnego. Trzeba zw rócić jednak znowu uwagę, że jedyna w iadom ość o w y ­ padku 782 r. znajduje się w oficjalnych Annales Regni! Jest o c z y ­ wistym, że w otoczeniu króla nikt nie krytykow ał jego posunięć, a zdanie Sasów w tej mierze —■ gdyby nawet istniało — nie m ogłoby grać roli argumentu. Z tym wszystkim jednak jest to jedna ze zręczniejszych uwag autora, niestety w dalszych w yw odach nie ■waha się on popełniać pow ażnych anachronizmów (kwestie narodo­ w ości). Stawia w reszcie Lintzel na zakończenie główne i drażliwe pytanie: czy walka Karola z Sasami była walką z „n iem ieck ością” ? (Przy tym wyrażenia: „germ anisch” i „deutsch" występują obok siebie, używane i mieszane bez wyjaśnień i skrupułów).

(19)

262 Karolus M agnus czy K arl der G rossa? 18

Niestety w odpow iedzi na to pytanie, Lintzel nie w ych odzi poza ogólniki i w yw ód jego staje się w łaściw ie grą słów, za którymi trudno odczytać konkretną treść. Bo stwierdziwszy naprzykład, że Karol niewątpliwie „w prow adził Sasów ze stanu kultury czysto- germańskiej do stanu mniej czystego, kultury zrom anizow anej", o d ­ pow iada jednak odrazu, że właśnie ten podbój, ta chrystianizacja plemienia saskiego jest to istotny, arcyw ażny fakt dziejów n i e m i e ­ c k i c h , którego nie należy lekcew ażyć, przem ilczać czy odrzucać; że nie w olno p r z e c i w s t a w i a ć sobie Franków i Sasów, bo w ten sposób „rozbija się jedność niem iecką” („deutsch” !). W ojn y te były walką z jednym plemieniem, ale nie z „n iem ieckością".

Niem cy, które pow stały po rozpadzie monarchii karolińskiej,, objęły tylko ludy germańskie (m iędzy innymi Sasów), ch oć do m o­ narchii tej należały i inne ludy, romańskie. Nic też nie znaczy, że przedtem niektóre plemiona germańskie były m iędzy sobą luźniej

związane niż z nie-Germanami. Uosobieniem , przedstawicielem

(„V ertreter” ) tych przyszłych N iem iec był niewątpliwie uniwersalista Karol W ., a nie separatysta W idukind!

* *

*

Po tym obszernym streszczeniu rozprawki Lintzla, ograniczym y się do w ysunięcia paru najw ażniejszych zastrzeżeń. I tak: do dy­ skusji nadaje się stanowisko jego w sprawie początków w ojen sa­

skich. Opinia Einharda w ydaje się nam całkiem praw dopodobna

i racjonalna: w ojn y saskie w yrosły z pew nością z drobnych narazie zatargów granicznych, datujących z czasów wiele w cześniejszych niż panowanie Karola W , Imperializm (w dzisiejszym , a nie dosłownym znaczeniu!) występuje niewątpliwie, ale warto na jego charakter zw rócić uwagę, trudno się epitetem „frankoński” zadow olić. Był to z jednej strony „imperializm" Karola W., osobisty, gdyż w olno mu chyba przypisyw ać pew ne am bicje i projekty uniwersalistyczne; z drugiej strony był to „im perializm " chrześcijański. O tym autor w ogóle nie wspomina (co jest zresztą dość zrozumiałe w ob ec jego tezy), a przecież m i s y j n o ś ć leży u podstaw y polityki Karola w o ­ góle, a w ob ec Sasów w szczególności. Frankowie i Sasi to szczepy obce, wrogie, ale nie trzeba szukać tu momentów przeciw ieństw rasowych. Są to przede wszystkim chrześcijanie i poganie — oto różnica najważniejsza. Z Einharda, z wszystkich roczników, z w spół­ czesn ych listów, kapitularzy, hagiografii czy poezji— jedno właściwie można o Sasach w yczytać i uznać to za ich najważniejszą cech ę w oczach frankońskich: że są p o g a n a m i . Inne o nich wiadom ości

(20)

są skąpe, mętne і — w yjąw szy wnioskowanie z kapitularzy ·— są prawie zawsze małej wartości, w yw odzą się tą lub inną drogą z „Germ anii” Tacyta.

Przedstawienie d z i e j ó w w ojen z Sasami nie było celem pra­ cy Lintzla, lecz raczej środkiem do innego celu. Stąd trudno poddaw ać tę jej część dokładnej krytyce. Zastrzeżenie jednak budzi tak zde­ cydow ane zdanie o „w alce klas" w Saksonii i o rozłamie społeczeń­ stwa w obec ataku frankońskiego. Trudno znaleźć uzasadnienie tego w źródłach, trudno nawet w yobrazić sobie, aby trzydziestoletni, za­ ciekły opór stawiała część słabsza plemienia, (które w ogóle nie mogło być ogromną siłą liczebną) w brew polityce m ożnych, a w ięc niewątpliwej siły, decydującej o jego losach. Przesunięcie punktu ciężk ości na epizod 782 r. jest zrozumiałe, szkoda jednak, że inne, dopraw dy przełom ow e nie zostały dość wyraźnie uwydatnione, przede wszystkim 785 r., rok wydania I kapitularza saskiego.

Praca Lintzla nie jest opatrzona aparatem naukowym i nie czyni mu się zarzutu z tego, że nie cytuje źródeł, ale zupełne prze­ m ilczenie obu kapitularzy saskich jest jej poważnym brakiem , one bow iem dopiero wyjaśniają politykę Karola W. W ich świetle staje się np, zrozumiałym zjawisko, które autor przytacza z pew nego ro­ dzaju podziwem i które w dalszych jego w yw odach stanowi argument. Chodzi o szybką pacyfikację Saksonii po podboju, o jej zrównanie w prawach z resztą państwa, o rychłe zespolenie się Sasów z innymi ludami, podległym i Karolowi.

Cóż dziwnego, że tak się dzieje w r, S04, skoro przez lat k i l k a n a ś c i e działało prawo w yjątkow e, w ojenne, stawiające przed Sasami w ybór m iędzy chrześcijaństwem a śmiercią, prawo represyjne, które doprow adziło do ponow nego wybuchu, ostatniego już niemal (793) mimo, że zbrakło już wtedy W idukinda. Wzmianki zaś o za­ chowaniu dawnych praw saskich nie są jasne. W tej mierze trzeba być nader ostrożnym, gdyż (jak wykazał H alph en )]) t. zw. „L ex Sa- xonum ” jest nietyle kodyfikacją frankońską starych praw saskich, ile raczej w znacznej mierze w prow adzeniem now ych praw i insty­ tucji Sasom nieznanych (np. „w ergeld” ). Skoro wpomnieliśmy pracę Halphen'a, warto zaznaczyć że wnioski o podstawach, na których opiera się Lintzel, musimy w yciągać jedynie z ogólnej bibliografii, um ieszczonej na końcu książki. O czyw iście jest to tylko przegląd dzieł najważniejszych, ale np, dla dziejów saskich— niektórych pozycyj pominąć poprostu nie wolno, ch oćb y cytowanej pracy Halphena,

(21)

264 K arolus M agnus c z y K arl der G rosse? 20

który w przekonyw ujący sposób ustalił szereg danych, przede w szy­ stkim chronologię faktów, korygując niejednokrotnie dawne zdania Richthofena, W aitza i innych.

Jeśli w reszcie idzie o koń cow e w yw ody Lintzla, to ich ogólni­ k ow y charakter utrudnia jakąś polem ikę rzeczow ą. Ograniczamy się w ięc do stwierdzenia; że w końcu 8 w. nie można używ ać określe­ nia „naród niem iecki” , gdyż trudno wtedy m ówić o poczuciu naro­ dowym , a słow o „niem iecki” jest przedw czesne.

Istnieje natomiast grupa ludów podległych Karolowi W . —

grupa ludów chrześcijańskich — oraz pogańskie plemię Sasów.

„Christianissimus rex" dąży do w prow adzenia w śród Sasów wiary chrześcijańskiej (ob cy pochodzeniem jego monarchii misjonarze an­ glosascy są tam oddawna przez Karolingów popierani), dąży rów no­ cześnie do utrwalenia swej przewagi politycznej w Europie.

Skoro opór saski staje mu w obu tych zadaniach na drodze, akcja jego przekształca się w miarę rozw oju w ypadków — w zd e­ cydow aną politykę aneksji.

V. F r i e d r i c h B a e t h g e n (Königsberg), Die Front nach

Osten. W rozdziale tym zajmuje się Baethgen stosunkiem Karola W. do ludów słowiańskich. Ciekawe to zagadnienie zostało ujęte przez autora w sposób szczególny, zgodny zresztą z tendencją całej książki.

Państwo Karola W . w początkach panowania tego w ładcy gra­ niczyło ze Słowianami bezpośrednio jedynie poprzez Turyngów, na półn ocy i na południu natomiast b y ło ono przedzielone od ludów słowiańskich przez Sasów i Bawarów. D opiero z chwilą, gdy Karol oba te szczepy w łączył do sw ego państwa, a co zatym idzie punkt ciężk ości swej potęgi przesunął na w schód, stał się dlań w pełni aktualnym problemat wschodni,

Na płd.-w schodzie na skutek podboju Bawarii i rozgromienia A w arów rozszerzył Karol W . sw e panowanie na liczne plemiona Słowian Południow ych. W now o pozyskanych krajach słowiańskich rozwinął on nader ożyw ioną działalność: zakładał marchie, inspiro­ wał i popierał w ydatnie akcję misyjną, a nawet zainicjow ał koloni­ zację germańską. To też osiągnął tu Karol niewątpliwy sukces. Marchie karolińskie padły wprawdzie w sto lat później pod náporem W ęgrów , ale sama ich zasada przetrwała i posłużyła Ottonom i d y ­ nastii frankońskiej za w zór przy organizowaniu now ych marchij. Dzieło Karola W . przetrwało w ten sposób zmienne koleje lo ­ sów. Nie popełni się przesady, jeśli się uzna tego w ładcę za tw órcę niem ieckiej Austrii.

Odmiennie ukształtowała się sytuacja na skrzydle północnym w schodniej granicy państwa frankońskiego, gdzie całą energię i w

(22)

szy-stkie síly Karola W . zaabsorbow ała sprawa podboju Sasów. W sto­ sunku do Słowian musiał Karol ograniczyć się do zajęcia stanowi­ ska raczej obronnego, aczkolw iek i tu działalność jego dala rezultaty nie bez znaczenia. W ykorzystując umiejętnie przeciwieństwa, dzie­ lące poszczególne plemiona słowiańskie, zdołał on częściow o rozciąg­ nąć na nie swój w pływ , a nawet, jak twierdzi Einhard, zmusić je do płacenia haraczu.

Granice państwa wzdłuż Łaby i Sali obw arow ał Karol sze­ regiem warownych zamków, a także w łączył do sw ego państwa

Transalbingię. Gdzieniegdzie rozwinął nawet działalność misyjną

i kolonizacyjną. Położył w ięc Karol podwaliny pod dzieło podboju Słowian Zachodnich, torując i wskazując drogę swym następcom, w pierwszej linii O ttonowi W.

Zasługą Karola W . jest, że zupełnie jasno pojął i docenił wagę problematu w schodniego i że uczynił pierw sze kroki w kierunku jego szczęśliw ego rozwiązania.

Tylko bow iem na w schodzie mogła znaleźć sw e ujście ekspansja germańska. Germanie w ciśnięci pom iędzy ludy romańskie i słowiań­ skie nie mieli tu w yboru. Kraje zachodu i południa, nasycone już elementem germańskim, nie były w m ożności pom ieścić now ego do­ pływ u ludności. Za ekspansją na w schód przemawiały ponadto w a­ runki geograficzne: bieg Dunaju, ciągłość Niziny Niemieckiej, morze. Na w schodzie w reszcie otw ierało się w dzięczne pole dla działalno­ ści cyw ilizacyjnej Niem ców, których oczekiw ało zadanie uprzystęp­ nienia zdała od kultury będącem u krajowi (einem kulturfernen Lan­ de) błogosławieństw w yższej cyw ilizacji, powstałej w N iem czech z połączenia ducha germańskiego i tradycyj antycznych.

R zeczą zbyteczną byłoby zadawać sobie pytanie, jakimi pob u d­ kami kierow ał się Karol W . w swej działalności na froncie w sch od­ nim. Do osoby jego można zastosow ać słowa, jakie w ypow iedział Ranke o Filipie Pięknym: „Er wusste oder er fühlte, dass er im Bunde mit der Natur der Dinge w ar” . Jednakow oż, kiedy Ein­ hard powiada, że Karol żadnej wojny, z wyjątkiem saskiej, nie p ro­ wadził z tak wielkimi przygotowaniami i gorliwością, jak w ojnę z Awarami, to w yczuw am y wyraźnie, że działały nań tu pewne im­ pulsy. Nie ma żadnej wątpliwości, że Karolowi W . chodziło nie tylko o zw ykłą politykę m ocarstwową, o pozyskanie now ych obsza­ rów i rozszerzenie panowania. Jak cała jego działalność, tak i p o ­ lityka w schodnia, korzeniami swymi tkwiła w myśli chrześcijańskiej, w chrześcijańskiej idei państwowej, która przenikała podów czas

wszystkie kierow nicze umysły państwa frankońskiego. Czym dla

(23)

266 K arolus M agnus czy K arl der G rosse? 22

chrześcijańskich państw średniowiecza, a przede wszystkim dla Fran­ ków było szerzenie wśród pogan wiary chrześcijańskiej. A le z tym chrześcijańskim imperializmem łączy się u Karola W . drugi element. Zw rócono już słusznie uwagę na to, że Karol w jednym tylko w y ­ padku nie zastosował systemu tworzenia marchii, a m ianowicie w zglę­ dem Sasów, których w łączył bezpośrednio do sw ego państwa. Św iad­ czy to, że nie traktował on tych ostatnich narówni ze Słowianami, Musiał w ięc b y ć świadom swego germ ańsko-niem ieckiego posłanni­ ctwa, gdy otwierał swemu ludowi drogę na w schód. Pierwiastki germańskie i chrześcijańskie złączyły się w osobie Karola W . w je­ dną całość i stw orzyły siłę, przed którą musiały się ugiąć ludy Europy.

*

¥ *

Spróbujmy rozpatrzyć krytycznie w yżej przedstawione tezy autora.

A żeb y zrozum ieć jego stanowisko, musimy sobie uprzytomnić, że do rozprawy swej w prow adził on pierwiastek subiektywnej o c e ­ ny. Stwierdziwszy aktualność przestrzeni wschodnich dla narodo­ w ego bytu dzisiejszych Niemiec, zaznacza autor na samym wstępie swej pracy, że istotnym miernikiem zjaw isk przeszłości będzie dlań

obecna rzeczyw istość. Nie możemy czyn ić Baethgenowi zarzutów

jedynie z pow odu w prow adzenia tego pierwiastka subiektyw nej o c e ­ ny. Nie jest dla Polaka rzeczą oczyw istą np., że Karol W . uczynił pierw szy krok w kierunku „szczęśliw eg o" rozwiązania problemu w schodniego, jednakże z punktu widzenia d z i s i e j s z e j niem iec­ kiej racji stanu miałby m oże Baethgen prawo do takiego ujęcia. W praw dzie do zadań historyka nie należy subiektywna ocena, ■— z punktu widzenia innej epoki, niż badana — zjawisk przeszłości, nie mniej jeżeli rekonstrukcja minionych czasów jest ujęta obiektyw ­ nie, to badaczow i, który wprow adził pierwiastek subiektywnej o c e ­ ny, zarzutów czynić z tego tytułu nie podobna. G dyby zatym Ba­ ethgen przedstawił problem w schodni za Karola W . obiektywnie, jedynie w oparciu o zjawiska omawianej epoki, a niezależnie od subiektyw nej interpretacji tych zjawisk, która byłaby w ów czas tylko jakgdyby własnym komentarzem autora, z badaniem historycznym nie wiele mającym w spólnego — byłoby to jeszcze w porządku.

Niestety, u autora „D ie Front nach Osten" subjektywizm prze­ jawił się nie tylko w ocen ie zjawisk przeszłości, lecz również i to w ielokrotnie w samym ich odtwarzaniu. Baethgen zastosow ał do epoki karolińskiej pojęcia i w yobrażenia, jakich ta epoka w o g ó l e n i e z n a ł a . W gloryfikacji Karola W . za jego sukcesy osiągnięte

(24)

na w schodzie, które rzeczyw iście w yszły na dobre późniejszym Niemcom, posunął się on tak daleko, że z Frankonii zrobił Niemcy, a z Karola W . w ładcę św iadom ego sw ego posłannictwa germańsko- niemieckiego. Przy czytaniu rozpraw y Baethgena uderza znów fakt ciągłego używania przymiotnika „deu tsch ” narówni z „germ anisch" i „fränkisch” . A w ięc: włączenie Bawarii rozpoczęło nowy okres w hi- storii płd.-n i e m i e c k i e j kolonizacji (in der G eschichte der s ü d ­ d e u t s c h e n Kolonisation); wynikiem kolonizacji, jaką przeprow adził Karol było to, że „inmitten einer kulturarmen W ildnis begann d e u ­ t s c h e s Leben sich zu regen” . Słabo zaludnione kraje słowiańskie

na w schodzie stanowiły odpow iedni teren dla przerostu ludności germ ańsko-n i e m i e c k i e j (für den germ anisch-d e u t s c h e n B ev öl­ kerungsüberschuss). Na w schodzie otwierało się w dzięczne pole dla pracy cyw ilizacyjnej N i e m c ó w (Im Osten lag... in civilisato- rischer Hinsicht das gegebene A rbeitsfeld d e r D e u t s c h e n ) ; Ba­ warów zalicza autor do Niemców, pisząc: „V on den d e u t s c h e n Stämmen waren an dieser Kolonisationsarbeit... die Bayern beteiligt".

Pohopność i łatwość, z jaką Baethgen używa wyrażeń „nie­ m iecki", „N iem iec” jest zadziwiająca, jeśli zważym y, że stosowanie tych pojęć do epoki Karola W . jest czystym anachronizmem.

Nie można m ieć nawet autorowi za złe, że nie podał żadnych argumentów, któreby go uprawniły do operow ania tego rodzaju p o ­ jęciami. Nie podał, bo ich nie posiada. Nigdzie bow iem w źró­ dłach karolińskich nie znajdujemy wyrażenia „niem iecki", gdyż p o­ jęcie to było zupełnie tej ep oce nieznane.

Jeśli idzie o drugą tezę autora, m ianowicie germ ańsko-niem iec- kiej świadom ości Karola W ., to tu Baethgen stanowisko swe uza­ sadnił. Poddajm y tedy krytycznemu rozpatrzeniu argumenty autora w tym względzie.

Doszukując się m otywów postępow ania Karola W ., pow ołuje się Baethgen na Einharda, m ów iącego o nadzwyczajnej gorliwości, z jaką Karol prow adził w ojnę awarską, i na tej podstaw ie stwier­ dza, że w ładcy frankońskiemu leżały na sercu sprawy wschodnie (so spüren wir deutlich die innere Anteilnahme, die den Herrscher diesen Fragen gegenüber erfüllte). M oglibyśm y tu w praw dzie u czy­ nić zastrzeżenie, że pow yższy cytat z Einharda św iadczy jedynie o stosunku Karola do A w arów , a nie do całego problemu w sch od ­ niego, przejdziem y jednak na tym do porządku, gdyż i tak jest rze­ czą nie ulegającą najmniejszej wątpliwości, że Karol W . musiał w sw ych poczynaniach na froncie wschodnim kierow ać się jakiemiś

pobudkami. Baethgen twierdzi, że motywami postępow ania Karola

Cytaty

Powiązane dokumenty

Związanie się Panonii Gezy z Bawarią stało się prawdopodobnie głównym powodem odesłania przez Bolesława Chrobrego żony Węgierki (987), a tym samym zerwania

Based on our experience we came to the conclusion that for the design engineers the following requirements are the most important ones: • good understanding of the basics of

24 H. Obora, Wybrane dokonania polskiej szkoły organizacji w okresie międzywojennym, „Studia Ekonomiczne” 2012, nr 118, s. Czech, Karol Adamiecki – polski współtwórca…,

Jego podmiotem jest jednostkowa osoba ("ja”), zaś przedmiotem zbiorowość, którą można określać słowami: my, wy, oni, na którą składają się osoby i relacje

Miejscowe sprawy, tworzące podstawowy tok narracji tak rozumianych dziejów, stawały się dla mieszkańców danego terytorium spoiwem wzmacniającym ich dumę z siebie jak i z

Tak było w roku 1975, kiedy Koreę nawiedził kryzys, oraz w 1994 roku, gdy ponad milion osób zebrało się w różnych miastach, aby jednocześnie modlić się za Koreę

42 ГАРФ, Всероссийский Церковный Поместный Собор (Священный Собор), Протокол и стенограмма заседания Собора от 13 марта (28 февраля)

Wszyscy bowiem jesteśmy jednakowo odpowiedzialni za ekologiczny stan ziemi nie tylko przed Stwórcą, ale również przed następnymi pokoleniami, które tak jak my