• Nie Znaleziono Wyników

Kim jest człowiek?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kim jest człowiek?"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Stępień

Kim jest człowiek?

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (17), 121-127

(2)

w łaściw y sposób, gdyż inaczej p rze stała b y ju ż być baśnią. Różnice są tu zasadnicze. U n iw ersaln e zdolności w ytw órcze w p rzy p a d k u lam p y A llad y na stan o w ią po p ro stu jej cechę ontologiczną i z a ra ­ zem zaprzeczenie w szelkiego realn eg o w y tw arzan ia. N atom iast za­ sad y d ziałania jakiegoś „ u n iw e rp ro d u k to ra ” , ty p u w y stęp u jących w science fiction, m ogą w p raw d zie u rągać technologicznem u p ra w ­ dopodobieństw u i rozsądkow i n aw et, nie p rze stan ą jed n a k być ró w ­ nocześnie zm yślonym — choć często n a d e r nieudolnie ■— ogniw em ew olu cy jnym istn ieją ce j rzeczyw istości naukow o-technicznej. Czy w ięc dom owy odkurzacz może przem ów ić? Oczywiście. Choć nie będzie n a tej zasadzie bard ziej „cy b ern e ty c z n y ” niż tańcująca m iotła. Póki bow iem u trz y m u ją się w m ocy reg u ły baśniow ej cudow ności, k a rie ra g e n e ra to ra niezw ykłości o tw ie ra się p rzed każdym bez w y ­ ją tk u elem entem św iata przedstaw ionego. Ich pierw o tn e zróżnico­ w anie, np. na poziom ie techn iczn ej złożoności (m iotła, odkurzacz czy fan ta sty c z n y robot), zostanie bow iem na ró w n i zniw elow ane n a d a ­ niem cudow nej w łaściw ości w yw odzącej się z inneg o źródła, k tó ra z kolei jed y n ą m otyw ację będzie m ieć w łaśnie w ow ej cudowności. Nie straszn e w ięc baśni w y tw o ry n ajnow szej choćby techniki, jak długo w y stę p u ją n a p ra w a c h cząstki św iata realn ego poddaw anego d ziałan iu jej czarodziejskiej mocy. I ja k długo też w w arstw ie n ie - w erystyczn ej św iata p rzedstaw ionego baśni rządzi jed n a ty lk o k o n ­ sty tu ty w n a d la n iej zasada k rea c y jn a , je s t on dość p rz e jrz y sty i h a r ­ m onijny, by ładem sw ym m ógł oddziaływ ać na sferę doznań zw iąza­ nych z rzeczyw istością.

M ożliwe jest tak ż e oczywiście zetknięcie w ty m sam ym utw orze dw u h eterogenicznych zasad tw o rze n ia fa n ta sty k i, np. baśniow ej i fa n ta ­ styczno-naukow ej, ale to ju ż te m a t o drębny 5.

Ryszard Handke -^9]_ R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R U

Kim jest człowiek?

Anna Pawełczyńska: Wartość a przemoc. Zarys socjo­ logicznej problematyki Oświęcimia. Warszawa 1973 PWN, ss. 188.

N ieduża, syntetyczn a, bardzo zaciekaw iająca książka, m im o że jej item atyka nie n ależy do rzadko poruszanych w p olskim piśm iennictw ie. P o d ty tu ł jej brzm i: Z a rys socjologiczny p ro ­ b le m a ty k i O św ięcim ia. S p otyka się w szakże z zainteresow aniem nie ty lk o socjologów. Z aciekaw i się n ią psycholog. Nie przejd zie obo jęt­

6 Por. mój referat Baśń a fantastyka naukowa na wspomnianej już sesji nau- kowo-literackiej.

(3)

nie h isto ry k n ajn ow szych w ydarzeń. Odbicie swoich losów znajdzie w niej w ie lu P olaków , k tó rz y w sw ej biografii m a ją rozdział zw ią­ zany z rzeczyw istością obozu ko n centracyjnego.

W eźm ie tę książkę do ręk i z dużym zainteresow an iem rów nież o bser­ w a to r i badacz polskiej lite r a tu r y najnow szej. P rzyn osi ona bow iem opis s tru k tu ra ln y jed yn eg o w swoim rodzaju, hitlerow sk iego ek spe­ ry m e n tu socjologicznego. P o d e jm u je p ro b lem aty k ę socjologiczną, i psychologiczną, etyczną i m o ra ln ą tak że z k ręg u antrop o lo g ii filo ­ zoficznej, u jaw n io n ą przez ów n ieludzki e k sp ery m en t i w niesion ą więc przez stu lecie X X do w iekow ych dośw iadczeń człow ieka. A to je st rów n ież je d e n z podstaw ow ych kręgów problem ow ych polskiej i n ie ty lk o polskiej lite ra tu ry , ro zw ijającej się w p olu e u ro p ejsk ich dośw iadczeń po zakończeniu drugiej w o jn y św ia to w ej.

N ieprzypadkow o w ięc k o lejn y m rozdziałom książki P aw ełczy ń sk iej p a tro n u ją, z m ały m i w y ją tk a m i, fra g m e n ty tekstów literackich, u ż y ­ te jak o m o tta. N ieprzypadkow o dlatego, że w łaśnie lite r a tu r a p iękn a w nosiła tu uogólnienia, p rzek raczające nierzadko sw ą doniosłością obficie ro zw ija ją c ą się, n iezw y kle rów nież p o trzeb n ą i pożyteczną obozową lite r a tu r ę w spom nieniow ą.

K o le jn y m rozdziałom książki P aw ełczyńskiej p a tro n u ją fra g m e n ty w y ję te z D ż u m y Cam usa, z p rozy T adeusza Borowskiego, z książki E rn e sta S ab ato O bohaterach i grobach, z Prób św iadectw a J a n a Strzeleckiego. J e s t to znaczący dobór patronów . W yznacza on ten k ie ru n e k re fle k s ji p isarza n a d p ro b le m aty k ą obozową, w k tó ry m n ad em ocjam i, tow arzyszący m i w ty m k ręg u w sposób n a tu ra ln y , bierze górę zobiektyw izow any opis an alityczny, sk iero w any n a wręcz nauk o w ą czy p a ra n a u k o w ą c h a ra k te ry sty k ę zachow ań człow ieka i zbiorow ości ludzkiej w sk ra jn y c h w a ru n k a c h stw orzonych przez okoliczności d rugiej w o jn y św iatow ej.

W szystkie w y m ien io n e te k sty litera c k ie p a tro n u ją c e książce odzna­ czają się c h a ra k te ry sty c z n y m dy stan sem m iędzy n a rra to re m a rze­ czyw istością p rzedstaw io n ą. J e s t to d y sta n s przez a u to ra sobie n a ­ rzucony, z w y raźn y m w y siłk iem u trz y m y w a n y , p rze strz e g an y z k o n ­ sek w en cją w im ię ścisłości i obiektyw ności opisu. J e s t to rów nież znam ien na cecha te k stu P aw ełczyńskiej. „N apisanie tej książki — za­ czyna ona p ierw sze zdania w stęp u — w ym agało trz y d z ie stu la t p e rs ­ p ek ty w y . T y lko d y sta n s historyczny, długi czas n a re fle k sję i spo­ kój nadchodzącej starości — um ożliw ia postaw ę, k tó ra pozw ala spoj­ rzeć n a obóz k o n c e n tra c y jn y w k ateg oriach o b iek ty w n y ch ” (s. 7). D ystan s p rz y ję ty przez au to rk ę i m ożliw y po trz y d z ie stu la ta c h d zie­ lących ją od opisyw anych w y d arzeń p rzyn iósł w k o n sekw encji trzy zjaw iska dla całości dzieła c h a ra k te ry sty c z n e i korzystn e: elim inację zbędnych szczegółów, om inięcie n a tu ra listy c z n y c h opisów i napięcie pom iędzy osobistym (stosunkiem do te m a tu a stałą ko ntrolą, by za­ chować o b iek ty w n y c h a ra k te r reflek sji.

K siążka a n a liz u je m echanizm przem ocy oraz m echanizm in d y w id u al­ R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

(4)

nej i zorganizow anej o b rony przed nią. P ró b u je dotrzeć do „sił p s y ­ chicznych, k tó re zdolny je s t u ruchom ić człow iek na p rz e k ó r zbrodni w w a ru n k a c h sk ra jn y c h ” (s. 8).

A u torka poszukuje przede w szy stk im odpow iedzi n a p y ta n ie o źró­ dła, p rz e ja w y i m echanizm zachow ania się ludzi osadzonych w h itle ­ row skim obozie k o n ce n trac y jn y m . Sledzi.procesy, jak ie w ty ch szcze­ gólnych sk ra jn y c h w a ru n k a c h zachodzą w sferze re a k c ji etycznych. Okoliczności stw orzonych przez system obozów k o n c e n trac y jn y c h nie tra k tu je P aw ełczyńska jak o w y jątk o w eg o i n iep o w tarzaln eg o epizo­ d u w dośw iadczeniach ludzkości. P rzeciw nie. W łaśnie u źródła jej zain tereso w ań t ą p ro b le m aty k ą leży przek on anie, że obóz k o n c e n tra ­ c y jn y je s t je d n y m z p rze jaw ó w szerzej pojętej sy tu a c ji człow ieka w historii. „R ozum ienie sy tu acji ostatecznych — pisze a u to rk a — pozw ala odw ażnie spojrzeć w oczy życiu, śm ierci, pozw ala też zoba­ czyć sp raw y człow ieka n a tle h istorii. Pozw ala na to, a b y zrozum ieć, że zdolność do te rro ru oraz p o p ełnianie zbrodni i zdolność do w a lk i z przem ocą k s z ta łtu ją h isto rię k o lejn y ch pokoleń. R óżnią się tylko fen o m en y psychiczne i historyczne, w jak ich ta w alk a się p rz e ja ­ w ia ” (s. 11).

P aw ełczy ń sk a w y o d ręb n ia zjaw isk a i praw idłow ości czyniące z O św ięcim ia zorganizow aną s tru k tu rę , k tó ra k sz ta łtu je św iadom ość w ięźniów obozow ych i w y ja śn ia sens ich p ro testu . S tru k tu r a ta odznacza się system em a k tó w re p re s ji i przem ocy, w y w o łu jący ch n a sw y m przeciw nym , opozycyjnym biegunie system re a k c ji o bron­ nych. T w orzą one płaszczyznę w spólnoty, odw ołującej się i skupio­ nej w okół w arto ści p atrio ty c z n y ch i m oralnych . Na tę w ięź w spól­ n o ty Składają się też zw iązki lud zi p rze b y w ający ch w obozie z ich w alczącym n aro dem , a tak że zw iązki zachodzące m iędzy w ięźniam i. J u ż sam a św iadom ość te j w sp ó lno ty stanow iła znaczną siłę um ożli­ w iającą uru ch o m ien ie oporu p rze d h itlero w sk im te rro re m .

Z n a m ien n y m ry se m s tr u k tu ry obozowej było także n a ra s ta n ie w e­ w n ę trz n y c h k o n flik tó w w śró d S S -m anów z atru d n io n y ch w obozie. R yw alizacja o w ładzę, sprzeczności osobistych in teresó w stw a rz a ły lu k i i słabe p u n k ty w system ie przem ocy. U m ieli to w yzyskiw ać więźniow ie.

Ich je d n a k spoistość i w spólnota rów nież u leg ała czynnikom d e s tru k ­ cy jn y m . Szanse przeżycia n ie b y ły jednakow e dla w szystkich. Je d n i w ięźniow ie ograniczali d ru g im szansę p rz e trw a n ia sam ym swoim istnieniem . O k reślało to sposób zachow ania się w ięźniów , k s z ta łto ­ w ało sto su n k i m iędzy nim i, kom plikow ało i dram atyzow ało relacje: w ięzień — w ięzień. K iedyś T adeusz B orow ski m yśląc w łaśn ie o tego ro d za ju u k ład a c h pisał, zw racając się do tych, k tó rz y obóz p rzeży li i dzielili się później z in n y m i w ła sn y m i w spom nieniam i:

„Odpowiedzcie wreszcie, jak kupowaliście imiejsoa w szpitalu, na dobrych ko­ mandach, jak spychaliście do komina muzułmanów, jak kupowaliście kobiety i mężczyzn, co robiliście w unterkunftach, Kanadach, krankenbaumach, na

(5)

obozie cygańskim ... Opowiedzcie o dniu codziennym obozu, o organizacji, o hie­ rarchii strachu, o samotności każdego człowieka. Ale piszcie, że właśnie w yś­ cie to zrobili. Że cząstka ponurej sławy i wam się należy” (T. Borowski: Utwory zebrane, t. 3, s. 30).

M echanizm o b ro n y i obro nn y w ięźniów prow adził do w y k ształcen ia się ry n k u obozowego, obiegu tow arów , ru c h u cen, p ien ięd zy obozo­ wych, a tak że do w a lk i i ry w a liz ac ji o e lem en ty w ładzy w obozie, p rzy n a jm n ie j o m iejsce w pobliżu w ładzy, dające w iększą szansę p rze trw a n ia .

E k sp e ry m e n t h itlero w sk i się nie pow iódł. P okazał je d n a k niebez­ pieczne i b ard zo niepokojące p ersp ek ty w y , k tó re odsłaniały się tam , gdzie „zespół m eto d socjotechnicznych stosow anych w e w n ą trz obozu doprow adził do biologicznego unicestw ien ia większości w ięźniów , do pow ażnego w y czerp an ia fizycznego w szystkich i do bardzo licznych zaburzeń zdro w ia psychicznego” (s. 153).

U jaw n iła się granica, za k tó rą było „zm uzu łm anienie” człow ieka, choroba głodow a, zanik w oli w alki, u tra ta w oli oporu, zniszczenie w a ­ ru n k ó w u m o żliw iających jak iek o lw iek oceny m o raln e.

E k sp e ry m e n t h itlero w sk i się nie pow iódł. Człowiek w k rań co w ej sy­ tu a c ji p rz e ja w ił ró żn e fo rm y w alki, okazał się zdo lny do n ie j, u ja w ­ n ił w arto ści n ie p rzew id y w an e przeiz h itlero w sk ich opraw ców . Czło­ w iek osadzony w obozie 'nie pogodził się z prow adzoną leg aln ie dzia­ łalnością przestępczą.

Dlaczego? S kąd b rała się siła oporu? Ja k ie by ły jego źródła? Do ja ­ kich pok ładów i układów odniesienia odw oływ ało się p ostępow anie człow ieka w obozie?

Do ty c h p y ta ń , najw ażn iejszy ch w książce, dochodzi a u to rk a w o s ta t­ nim , k ró tk im rozdziale, po uprzed nim opisaniu s tr u k tu ry rzeczy­ w istości obozowej n a p od staw ie bogatej lite r a tu r y o nim , w spom nień w łasn ych i cudzych, szkiców historycznych, u tw orów literackich , m a ­ te ria łó w p a m ię tn ik a rsk ich .

W obozie k o n c e n trac y jn y m znaleźli się ludzie różnorodni, w y cho w a­ ni w ró żn ych k ręg ach ku ltu ro w y ch , p oddani d ziałaniu ró żn y ch sy ste ­ m ów etycznych. Wszysttkie w y p ły w a ją ce stąd kom p likacje uległy jeszcze d alszem u spotęgow aniu po d ciśnieniem w a ru n k ó w obozo­ w ych. T oteż u zasadniona b y ła decyzja a u to rk i, k tó ra po stanow iła ograniczyć się ty lk o do polskiej g ru p y narodow ej, p rz y założeniu zresztą, ró w nież słusznym , że w iększość w niosków dotyczy w ięźniów w ogóle.

Ź ródeł p o staw y oporu u obserw ow anej g ru p y w ięźniów d o p a tru je się P aw ełczy ńsk a w p a trio ty c z n y ch i chrześcijańsk ich tra d y c ja c h pol­ skiego społeczeństw a. „Z arów no tra d y c je naro do w e — stw ierd za

au to rk a — jak i re lig ijn e u k sz ta łto w ały w polskim narod zie rea k c je oporu wobec przem ocy i w szelkich fo rm brutalności, w obec łam an ia tych w artości, w okół k tó ry c h konsolidow ało się polskie społeczeń­ stw o” {s. 163).

(6)

125 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y Nie je s t uzasadnione staw ian ie n a jed n e j płaszczyźnie w ty m k o n ­ tekście tra d y c ji narod o w y ch i relig ijn y ch . N ie d ziałały one w ty m sam ym k ie ru n k u i nie m ogły działać jednakow o. G dy a u to rk a w ska­ zuje, że dla Polaków obojętne pozostały w lata ch okupacji pojęcia „rozk azu ” i „posłu szeń stw a” , gd y pisze, że „zbyt liczni byli jeszcze w tej społeczności żyw i św iadkow ie o kresu rozbiorów i uczestnicy w a lk o niepodległość, a b y jak ak o lw iek form a kolaboracji m ogła zys­ kać w Polsce a k c e p ta c ję ” (s. 163), a w ięc, gdy odw ołuje się do t r a ­ d y c ji p a trio ty czn y ch — p rzy z n a je m y jej racje. T rad y cja jed n a k re li­ g ijn a, a ściślej: ch rześcijań sk a nie m u siała k ształtow ać postaw y po­ dobn ej, p ostaw y oporu. W ty c h tra d y c ja c h było m iejsce, ja k w iem y

z h isto rii, i na „n iesprzeciw ianie się z łu ” , i n a ew angeliczną pokorę, na postaw ę w y ra ż ają cą się w fo rm u le „kto w ciebie kam ieniem , ty w nieg o chlebem ” . W p ływ tra d y c ji ch rześcijańsk iej n a rodzącą się w olę op o ru nie je s t ta k p ro sty i oczyw isty, ja k b y to w ynikało z książki Paw ełczyńskie j . Jeżeli tra d y c je narodow e, p a trio ty czn e m u ­ sia ły popychać w je d n y m k ie ru n k u — w k ie ru n k u w oli oporu i w al­ ki, tra d y c je ch rześcijań sk ie p rz e ja w ia ły się i d ziałały inaczej. M ogły rodzić op ó r — inaczej się on je d n a k p rze jaw ia ł. M ogły też prow adzić do uległości, rezyg n acji, rozbrojenia, co w skom plikow anych dziejach polskiego n a ro d u n ieje d n o k ro tn ie m ożna było zaobserw ow ać. I w d ziejach , i w lite ra tu rz e — ty c h d ziejó w odbiciu. B ył w obozie ojciec M aksym ilian K olbe. O ddajem y m u dzisiaj p e łn y szacunek, na jak i jeg o w ielkość zasługuje. Je d n a k org anizato rzy obozowego ru c h u opo­ ru , sk u p ia ją c y d ziałanie zbiorowe, m o n tu jąc y system w alk i obozowej nie z ta k ic h ja k K o lb e się re k ru to w a li. N ie odw oływ ali się też oni do tra d y c ji relig ijn y ch .

W zaciekaw iającej i w sw oim ro d za ju pięknej książce P aw ełczyń- skiej przyn osi zawód rozdział ostatni, w istocie najw ażniejszy. Moż­ n a w n im przeczytać ta k ie n a p rzy k ład rozum ow anie:

„Gdyby rozumieć w sposób najbardziej bezpośredni zasadę «byt określa świa­ domość», to «byt» stworzony w sposób świadomy przez organizatorów Oświę­ cimia w celu zniszczenia fizycznego i deprawacji więźniów, w celu przełama­ nia w nich zdolności oporu wszelkimi dostępnymi środkami powinien dopro­ wadzić w pełni do zamierzonego skutku. Zespół środków i intensywność, z ja­ ką działały — stwarzał sytuację, w której społeczny eksperyment hitlerowski powinien się udać całkowicie” (s. 165).

R ozum ow anie to, k tó re m a w książce P aw ełczyńskiej ukazyw ać n ie­ przyd atno ść n iek tó ry ch tez dla w a ru n k ó w obozowych, je s t jaskraw o w adliw e.

Filozoficzna teza m ark sizm u o w tó rn y m c h arak terze świadom ości w zględem b y tu m ate ria ln e g o została t u doprow adzona do a b su rd u i stry w ializow ana. N ik t n ig d y ta k tej tez y nie w y kład ał. G dyby ona m iała ta k ie zależności oznaczać, to d aw no trz e b a by było jej słuszność

(7)

zakw estionow ać chociażby w obliczu dośw iadczeń bojow ników p r o ­ le ta ria tu , k tó rz y w sk ra jn y m położeniu w k azam atach i n a k ato rd ze nie uleg ali przecież „b y tow i” i nie zm ieniali sw ej świadom ości, p o ­ zostaw ali w ie rn i swej idei.

F o rm u ła „ b y t określa św iadom ość” oznacza w tórność św iadom ości w obec w a ru n k ó w m a te ria ln y c h społeczeństw a. I d latego m ożna p o ­ wiedzieć, że obozow y ru c h oporu był potw ierd zeniem słuszności te j form uły, gdyż w a ru n k i m a te ria ln e społeczeństw a X X w . nie d o p u ­ szczały do trw ałe g o istn ien ia niew o lnictw a odpow iadającego in n y m , p ierw o tn iejszy m fo rm o m b y tu . I to znajdow ało odbicie w św iadom o­ ści ludzkiej.

Paw ełczyń sk a w ięc z w ad liw y m a p a ra te m w y ob rażeń i k ry te rió w przy stą p iła do w y ja śn ia n ia źródeł o poru i w oli w alk i za d ru ta m i obo­ zowym i.

D rugim , ja sk ra w y m teg o p rzy k ła d em je s t tak i oto w niosek: „S ocjali­ styczny id eał rów ności tra c ił sw oje znaczenie w obozie k o n c e n tra c y j­ nym . Na jeg o m iejsce p o jaw ił się in n y id eał — dążenie do tego, a b y w s tru k tu rz e nierów ności w yższe m iejsce zajęli ludzie, k tó rz y będą bronić, a nie katow ać tow arzy szy ” (s. 169).

D ziw ne to i sprzeczne w e w n ętrzn ie rozum ow anie. J a k gdyby istn ie ­ nie p ew n ej h ierarch ii, p o dyktow anej w zględam i tak ty c zn y m i i tec h ­ nicznym i, m iało uchylać socjalistyczny ideał rów ności. W łaśnie jeżeli znaleźli się tacy, k tó ry m u d ało się zyskać korzystniejsze m iejsce w h iera rc h ii obozowej dla obrony tow arzyszy, to u źródeł ich postępo­ w ania m ogło — a m oże i m usiało — leżeć przekonanie odpow iada­ jące sw ą treścią so cjalistyczn em u ideałow i rów ności ludzi.

D opóki P aw ełczy ń sk a ro zw ija uw agi ogólne, gdy pisze ogólnie o p ro ­ cesie red u k o w an ia n o rm m o ra ln y ch w w a ru n k a c h obozowych, o tw o ­ rzen iu się now ych n o rm etycznych — jej książka n a d a l zaciekaw ia i pobudza do m yślen ia. K ied y jed n a k p rzy stę p u je do uw ag szczegó­ łow ych i do prób sko n kretyzow ania, uściślenia sw ych obserw acji — u jaw n ia się jej bezradność.

P rz y k ła d a n ie do rzeczyw istości obozowej n orm dekalogu: „N ie za­ b ija j”, „Nie m ów fałszyw ego św iadectw a przeciw bliźniem u tw e m u ” , „Nie pożądaj żony bliźniego tw ego a n i żadnej rzeczy, k tó ra jego je s t” , „N ie k r a d n ij” — i stw ierd zenie, że b y ły one w w a ru n k a ch obozowych d y sfu n kcjo n alne, je st zabiegiem o ty le jałow ym , że p ro ­ w adzącym do w niosków oczyw istych nie ty lk o dla św iata obozów k o n cen tracy jn y ch , lecz w ogóle dla tych kom plikacji, w jak ich h i­ sto ryczn em u człow iekow i żyć przyszło i to n ie ty lk o w n aszym s tu ­ leciu, ale m oże szczególnie w naszym stuleciu. P on ad to te n k ieru n e k ro zum ow ania p row adzi je d y n ie do stw ierdzeń n egatyw ny ch .

K siążka P a Walczyńskiej w ięcej zapow iada niż spełnia. Je j m ocniejszą częścią je s t opis s tr u k tu ry życia obozowego. Słabszą — p rób a u kaza­ nia źródeł siły m o raln ej człow ieka. Z astosow any system pojęć i k ry ­ R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 1 2 6

(8)

127 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y terió w n ie pozw olił na w nik n ięcie i uch w ycenie tego, co decydow ało o człow ieczeństw ie w w a ru n k a c h obozowych.

Marian Stępień

Próba socjologii gatunku

łan Watt: Narodziny powieści. Studia o Defoe’emt Ri-chardsonie i Fieldingu. Przeł. A. Kreczmar. Warszawa 1973 PIW, ss. 402. Biblioteka Krytyki Współczesnej. „Jedna z głównych trudności, jakie napotykamy przy próbie zastosowania historii społecznej do interpretacji literatury, polega na tym, że choć nasza wiedza na temat szczegółowych przemian społecznych nie jest pewna, to to, co wiemy o ich subiektywnych aspektach, o tym, jak przemiany te w pły­ wają na myśli i uczucia odnośnych jednostek, jest jeszcze bardziej chwiejne i hipotetyczne”.

ła n W att, a u to r przytoczonych słów , zdaje sobie spraw ę, że w szedł na g ru n t grząski i 'niepew ny, n iem niej szuka źródła cech genologicz- ny ch pow ieści w łaśn ie w glebie społecznej. W konsek w encji w p ro ­ w adza ogólniejszy p roblem socjologii g a tu n k u literackiego, ro zw aża­ n y tu na przy k ładzie najp oczytniejszego re p re z e n ta n ta . Z adanie zdaje się być w dzięczne, gdyż, jeśli pom inąć „ p re h isto rię ” prozy f a b u la r­ nej, pow ieść uk ształto w ała się w czasach now ożytnych, a w ięc w okresie stosunkow o do stęp n y m dla b adań em pirycznych. K siążka W atta robi w rażenie, że a u to r korzy sta z tego p rzy w ile ju znakom icie, u n ik a ją c tak częsty ch p rz y podobnych okazjach efektow nych, lecz zarazem n iesp raw d zaln y ch spek u lacji, na rzecz solidnej d o k u m e n ta ­ cji fak to g raficzn ej. W p rzeciw ień stw ie do po pu larn ego u nas n ie d a w ­ no G oldm anna i jeszcze w cześniej L ukacsa nie szuka też u n iw e rs a l­ nego klucza, k tó ry by pasow ał do w szystkich drzw i; skupiw szy u w a ­ gę n a dziełach trzech pisarzy, D efoe’a, R ichardsona i Fieldinga, u z n a ­ nych za n a jb a rd zie j zn am ien n ych dla now ych tend encji, ró żn ic u je ich w k ła d do tw orzącego się system u, a k c e n tu je rozbieżności, in d y ­ w idu alizu je p rzy czyn y spraw cze. D zięki tem u powieść w u jęciu W a t­ ta cech uje ju ż w stad iu m larw a ln y m koegzystencja od m ienn y ch t e n ­ dencji, p rzy g e n e ra ln y m zachow aniu tożsam ości g atun ko w ej.

G w aran cję tej o sta tn ie j m a stanow ić tzw . „realizm fo rm a ln y ” , t r a k ­ to w a n y jak o m eto d a sw oista przede w szystkim dla pow ieści i o p arta na założeniu, „że powieść je st p e łn y m i a u te n ty cz n y m sp raw o zd a­ n iem z lud zk ich dośw iadczeń i dlatego obow iązkiem jej je s t zaspo­ koić czy telnika w zakresie tak ic h szczegółów, ja k in d y w idualno ść w y stęp u jący ch w n iej postaci oraz czas i m iejsce a k c ji” . P ły n n e i s to ­ sow ane ty le k ro ć n o rm a ty w n ie pojęcie realizm u u zy sk u je w y ra z iste

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gdy spotykają się ludzie różnych religii, a każdy jest przekona- ny, że jego religia jest najlepsza, jedyna – to ten dialog jest naprawdę trudny.. Jak długo zajmuje się

Książka, którą mamy przed sobą, stanowi zna- komite wprowadzenie do innych dzieł tego autora, w tym filozoficznych traktatów o wiele mówiących tytułach: Człowiek nie jest

W nagrodę zapraszam do wysłuchania piosenki Arki Noego „Nieidealna” mówiącej w gruncie rzeczy o tym, że każdy jest inny ale tacy właśnie jesteśmy

Jeśli Heidegger pojęcie existentia rezerwuje dla sposobu bycia, co jednak zgadza się tylko z użyciem tego pojęcia w ramach „ontologii esencjalnych”, i przeciwstawia temu

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

Natomiast Fenomenologia ducha, która dostarcza strukturalnego opisu antagonizmu jest w gruncie rzeczy wielką opowieścią o tym, jak Niewolnik staje się Panem..

Słowotwórcza, leksykalno-semantyczna i leksykalno-gramatyczna charak­ terystyka czasowników prefigowanych - nawet w obrębie jednego języka, bez porównania z innymi -

The zoom ADC’s  modulator uses a 1-bit quantizer, and so its linearity is not limited by quantizer offset and offset spread.. However, the ADC’s overall linearity is limited by