• Nie Znaleziono Wyników

Zagrożenia czy możliwości? : Ekokrytyka : rekonesans

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zagrożenia czy możliwości? : Ekokrytyka : rekonesans"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Justyna Tabaszewska

Zagrożenia czy możliwości? :

Ekokrytyka : rekonesans

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (129), 205-220

(2)

Zagrożenia czy możliwości?

Ekokrytyka - rekonesans

W stępne rozpoznania i próba definicji

E kokrytyka, choć jest n u rte m krytycznym już ugruntow anym w angloam ery- kań sk ich b ad a n ia ch n a d lite ra tu rą , na g runcie polskiego d y skursu kulturow ego i literaturoznaw czego pozostaje w dalszym ciągu p raktycznie n iezb ad an ą p ersp e k ­ tywą krytyczną. M im o u kazania się a rty k u łu Ju lii F iedorczuk i G rzegorza Janko- w icza1, opisującego założenia ekokrytyki, oraz k ilk u tekstów o ch arak terze in te r­ pretacy jn y m 2, perspektyw a ta pozostaje - jak n a p o te n cja ln ie now atorskie i m ogą­ ce prow adzić do interesu jący ch poznaw czo w niosków n arzędzie badaw cze - n ie ­ m al całkow icie niedoceniona. Ten arty k u ł jest zatem p róbą w skazania, czym c h a­ rak tery zu je się przyjm ow ana przez badaczy ekokrytycznych perspektyw a krytycz­ na, i zarazem opisania k ilk u najw ażniejszych dla ekokrytyki nurtów . Rów nocze­ śnie - choć b ardzo szkicowo - p o sta ra m się pokazać, jakie pro b lem y niesie ze sobą, zarów no na g runcie teorii, jak i prak ty k i, ta perspektyw a badaw cza.

N a sam ym początku tego a rty k u łu w arto zastanow ić się, czym jest ekokrytyka, jaki jest p rze d m io t jej zainteresow ania i jakie są n arzędzia badaw cze. N ajprostszą i zarazem najogólniejszą definicją ekokrytyki jest tw ierdzenie, że n u rt te n m a b a ­

J. F ie d o rc z u k , G . J a n k o w ic z Cyborg w ogrodzie. Założycielskie uw agi o ekokrytyce, w: „ L i te r a t u r a ”, A rk u s z p is m a „ H a !a rt. In te rd y s c y p lin a rn y m a g a z y n o k u ltu r z e ”, K ra k ó w 2009 n r 1-2 (28-29).

Por. J. M a d e js k i P rzyboś ekokrytyczny, w: Stulecie Przybosia, red . S. B a lb u s, E. B a lc e rz a n , W y d a w n ic tw o N a u k o w e , P o z n a ń 2002.

2

(3)

2

0

6

dać zw iązki m iędzy lite ra tu rą a fizycznym otoczeniem człow ieka3. D efinicja ta, przytaczana przez G rega G arrard a, jest bardzo szkicowa i wym aga - także na g ru n ­ cie ekokrytyki - w ielu dookreśleń. W zasadzie oba człony tw ierdzenia dom agają się uszczegółow ienia i w skazania, jak d o k ła d n ie ro zu m ian e są w zm iankow ane pojęcia. Choć zasadniczym p roblem em w ydaje się pytanie, jakiego rodzaju związki in te resu ją ekokrytykę i za pom ocą jakich m eto d je badać, ja chciałabym to pytanie pozostaw ić na koniec, bow iem odpow iedź na n ie wym aga najp ierw dookreślenia pojaw iających się w defin icji term inów . Bez w ątp ien ia jednym z najprostszych do sform ułow ania i zarazem w yjaśnienia zastrzeżeń jest tw ierdzenie, że choć począt­ kowo rzeczyw iście to lite ra tu ra była głów nym polem b ad a ń ekokrytyki, to obecnie krytycznej analizie poddaw ane są także obrazy n a tu ry kreow ane na g ru n cie sztuk w izualnych i audiow izualnych.

D ruga w ątpliw ość dotyczy pojęcia fizycznego otoczenia człowieka. Jest to b o ­ w iem pojęcie w yjątkowo w ieloznaczne, ro zu m ian e zarów no na g runcie ekokryty­ ki, jak i ekologii, na co najm n iej dwa zasadniczo od siebie różne sposoby. N ie jest wcale jasne, jak szeroko m am y je definiow ać (czy jest to otoczenie jednego, k o n ­ k retnego człow ieka, określonej gru p y lu d z i czy całej ludzkości) oraz czy w jego skład w chodzą tylko w ybrane elem enty (głównie przyrodnicze), czy też całokształt otoczenia człow ieka, w tym także te jego części, któ re są w ytw orem cyw ilizacji i tech n ik i.

Powyższe różnice są skorelow ane z dw om a głów nym i n u rta m i ekologii i eko­ krytyki, p rzyjm ującym i odm ienne od siebie koncepcje środow iska. Posługując się term in o lo g ią L aw rence’a B uella, m ożem y tu mówić o dwóch falach ekokrytyki. Pierwsza, chronologicznie w cześniejsza, zajm uje się środow iskiem pojm ow anym jako coś n atu raln eg o , niezm ienionego in terw encją człowieka. Choć odw ołuje się ono do naszych potocznych in tu ic ji zw iązanych z pojęciem natury, nie jest to w ca­ le ujęcie holistyczne. P rzedm iotem zainteresow ania pierw szej fali ekokrytyki są tylko w ybrane elem enty otoczenia człowieka; to wszystko, co zostało przez ludzką działalność zm ienione czy zdew astow ane, jest poza zasięgiem owego za in te re so ­ w ania.

Takie pojm ow anie środow iska m a dwie b ardzo w ażne konsekw encje. Po pierw ­ sze, głów nym zad an iem ekokrytyki byłoby w tym w ypadku ch ro n ie n ie tego, co jeszcze nien aru szo n e, całkow icie pierw otne, n ie zaś pró b y p opraw ienia sytuacji terenów już znacząco zdew astow anych. Po drugie zaś, naw et w w ypadku, w k tó ­ rym jakaś p rze strzeń byłaby p o d d an a celowym zabiegom zorientow anym na przy­ w rócenie jej przyrodniczego c h a rak te ru , to taka - naw et najskuteczniej zrekon­ struow ana p rze strzeń - byłaby już zawsze czym ś w swej istocie sztucznym , a więc pozostającym poza zakresem zainteresow ania ekokrytyki.

T rudności w ynikające z przyjm ow ania takiego stanow iska są tru d n e do p o m i­ nięcia. Z jednej bow iem strony jedynym za d an iem ekologii i ekokrytyki byłaby

G . G a r ra rd Ecocrticism , R o u tle d g e , L o n d o n -N e w Y ork 2004, s. 3. P o d o b n ą d e fin ic ją p o s łu g u ją się ta k ż e J. F ie d o r c z u k i G . J a n k o w ic z w: ty c h ż e Cyborg w ogrodzie, s. 7-9.

(4)

funkcja prew encyjna, z drugiej zaś nie jest wcale pew ne, czy i ona byłaby m ożli­ wa. Przy ta k ścisłym i w swej istocie esencjalnym pojm ow aniu środow iska tru d n o byłoby odnaleźć takie jego elem enty, któ re byłyby całkow icie n a tu ra ln e i tym sa­ m ym zasługiw ałyby na ochronę. To, w jaki sposób pierw sza fala ekokrytyki p o j­ m ow ała środow isko, stw arzało zatem p roblem y zarów no teoretyczne, jak i p ra k ­ tyczne. N iem ożliw ość ścisłego w yznaczenia, które elem enty otoczenia człowieka są p rze d m io te m b ad a ń ekokrytyki, kom plikow ało teorię, n ato m ia st p o stu lat c h ro ­ n ie n ia jedynie tego, co jeszcze nien aru szo n e, wydawał się nie tylko zbyt ogran i­ czający (choć oczywiście dopuszczano, jako swoiste d ziała n ia nadprogram ow e, próby reaktyw acji p rze strzen i już w jakiś sposób zm ienionych), lecz także w pew ­ nym sto p n iu nieetyczny4.

D ruga, późniejsza fala, kształtow ała się w opozycji wobec zorientow anej orga­ n icznie i esencjalnie ekokrytyki. P ostuluje ona poszerzenie m yślenia o środow i­ sku poprzez w łączenie w zakres zainteresow ań ekologii i ekokrytyki holistycznie pojm ow anego środow iska człowieka. W ta k im w ypadku p rze d m io te m b ad a ń obu tych n u rtó w będ ą n ie tylko te re n y n a tu ra ln e , a zatem zagrożone poprzez ek sp an ­ sję cyw ilizacji, lecz także chronione już te re n y przyrodnicze, p rzestrzeń zdew a­ stow ana, sztucznie tw orzone enklaw y przyrody czy w reszcie w szystko to, co u zn a­ jem y za część k rajo b razu kulturow ego. D ruga fala ekokrytyki stoi zatem na stan o ­ w isku, że o d różnianie tego, co n a tu ra ln e i sztuczne bądź kulturow e, jest niecelo­ we, ale i p rak ty czn ie niem ożliw e.

O bie te sfery (nazw ijm y je w pew nym u p roszczeniu n a tu ra ln ą i kulturow ą) są ze sobą n ierozerw alnie zw iązane i ta k już zm ieszane, że praktycznie niem ożliw e do rozdzielenia. C harakterystyczny dla pierw szej fali p o stu lat ochrony m usi być zatem poszerzony na całość otoczenia człowieka, którego in teg raln ą częścią są także te re n y m ocno już przez cyw ilizację zm ienione. W tym w ypadku, zgodnie z głoszo­ ną przez drugą falę ekokrytyki teorią, należy starać się zm ieniać je w ta k i sposób, by przyw rócić im ich n a tu ra ln y ch arak ter, nie naru szając jed n ak w znaczącym sto p n iu interesów lu d z i zam ieszkujących owe tereny.

O prócz ochrony terenów n atu ra ln y c h za d an iem ekokrytyki jest także renow a­ cja zniszczonych części środow iska i - o ile to m ożliw e - przyw racanie p rzy ro d n i­ czego ch a ra k te ru jak najw iększej ilości terenów 5. E w entualna sztuczność „odbu­ dow anej” p rze strzen i n atu ra ln e j nie jest w tej koncepcji żadną w adą, bow iem to, co sztuczne, co utw orzone przez człow ieka, n iekoniecznie jest gorsze od środow i­ ska zastanego, n aturalnego. C harakterystyczne dla pierw szej fali n astaw ienie esen- cjalne zostaje tu zastąpione podejściem funkcjonalnym . To, czy dana przestrzeń należy do przyrody, czy też należy do sfery k u ltu ry bądź cyw ilizacji, nie tylko nie m oże być podstaw ą pozytyw nego bądź negatyw nego w artościow ania, ale także nie stanow i istotnego k ry te riu m dla ekokrytyki. P roblem atyczna w pierw szej fali

eko-4 L. B u e ll T he future of environm ental criticism. E n viro n m en ta l crisis and literary

im agination, B la c k w e ll P u b lis h in g , O x fo rd , 2005, s. 21.

(5)

2

0

8

krytyki konieczność ro zró żn ian ia p rze strzen i przyrodniczej i k ulturow ej, a także w yróżniania tych terenów , któ re w praw dzie obecnie p ełn ią funkcję przyrodniczą, ale są w g runcie rzeczy skonstruow ane przez człowieka zostaje tu zanegow ana. To, jakie znaczenie m a dana przestrzeń , nie jest determ inow ane jej pochodzeniem , ale funkcją, jaką ak tu aln ie pełni.

D opiero druga fala ekokrytyki pozw oliła na w ykształcenie się bardzo isto tn e­ go z p u n k tu w idzenia w spółczesnych b ad a ń n a d zw iązkam i ekologii i socjologii pojęcia, jakim jest ekospraw iedliw ość6. Pojęcie to stara się badać dwa rodzaje od­ n iesień: m iędzy człow iekiem a środow iskiem oraz m iędzy ekologią i ekokrytyką a środow iskiem . W pierw szym w ypadku p o stu lu je ta k ie kształtow anie otoczenia człow ieka, by um ożliw ić zrów now ażony rozwój cywilizacyjny, a zarazem chronić te re n y n a tu ra ln e i n ie dopuszczać do dew astacji środow iska. W d ru g im zaś określa p rze d m io t zainteresow ania ekokrytyki jako określonego p rą d u społecznego, który pow inien dążyć do ochrony i reaktyw acji obu typów p rzestrzeni, n ie tylko tej o ch a­ rak terze przyrodniczym . Tylko takie podejście um ożliw ia objęcie ochroną terenów, które były poza polem zainteresow ań zarówno ekokrytyki pierw szej fali, jak i w ięk­ szości prądów u rb anizacyjnych (szczególnie tych zorientow anych na osiągnięcie ekonom icznych korzyści). M odelow ym i p rzy k ła d am i ta k ich p rze strzen i są slum ­ sy oraz m iejsca całkow icie zniszczone przem ysłem , jak na przy k ład dawne, nie- działające już wysypiska śm ieci czy h ałdy górnicze.

Ekospraw iedliw ość, starając się traktow ać otoczenie człowieka w holistyczny sposób, jest prąd em myślowym funkcjonującym - podobnie zresztą jak ekokrytyka - na przecięciu co najm niej k ilk u ugruntow anych już dyskursów. Jej związek z eko­ logią jest niepodw ażalny, niem niej zdaje się, że w równym stopniu czerpie ona ta k ­ że z socjologii, uznając wyzysk n a tu ry za szczególną egzem plifikację wyzysku. Tym, co w yzyskiwane i zasługujące na ochronę nie jest jedynie określona przestrzeń, lecz także społeczność, która w jej obrębie funkcjonuje. Wyzysk n a tu ry nie różni się za­ tem zasadniczo od innych form wyzysku społeczno-ekonom icznego, a spraw iedli­ wość ekologiczna jest w tym w ypadku także spraw iedliw ością społeczną7.

Bez w ątp ien ia to sposób ro zu m ien ia środow iska ch arakterystyczny dla drugiej fali ekokrytyki jest bard ziej funkcjonalny, lepiej odpow iada naszym in tu icjo m zw iązanym z tym te rm in e m i pozw ala na w ypracow anie o w iele b ardziej in te re su ­ jącego poznaw czo dyskursu. N iem niej i on rodzi tru d n e do p o m inięcia problem y oraz pytania. Pierw szym , najw ażniejszym z nich, jest pytanie o ch a rak te r środo­ w iska i tej jego - rów nież w u jęciu drugiej fali - uprzyw ilejow anej części, któ rą m ożem y określać m ia n em natury. Czy n a tu ra i środow isko m ają swoje desygnaty w realnym świecie czy są tylko k o n stru k ta m i myślowym i? Czy ich ew entualny ko n ­ strukcyjny c h a rak te r jest w adą czy zaletą? N a ile, jeśli u znajem y istn ien ie ich rze­ czywistego desygnatu, ich pojm ow anie zm ienia się zależnie od k o n k retn y c h te n ­ dencji historyczno-społecznych?

6 T am że.

(6)

N a te w szystkie p y tan ia starają się odpow iedzieć w swych tekstach, zarówno o charak terze teoretycznym , jak i praktycznym , badaw czym , ekokrytycznie zorien­ tow ani badacze. D opiero udzielenie odpow iedzi na powyższe pytania pozw ala na określenie, jaki jest w zasadzie ch a rak te r zainteresow ania relacjam i m iędzy śro­ dow iskiem , n a tu rą a lite ra tu rą , czy szerzej sztuką, a co za tym idzie - na stw orze­ nie odrębnego d y skursu badawczego.

Teoria ekokrytyki.

Problematyczne relacje między środowiskiem a naturą

Jak już w skazyw ałam powyżej, najw iększym pro b lem em teoretycznym , z ja­ kim boryka się ekokrytyka, jest b rak m ożliw ości ustalen ia jasnych d efinicji te rm i­ nów używ anych w ew nątrz d y skursu ekokrytycznego (jak rów nież ekologicznego). N iejednoznaczność pojęcia środow iska została już om ów iona w pierw szej części tego artykułu. D ru g im , rów nie w ażnym i rów nie problem atycznym dla samej eko- krytyki te rm in em , jest n atu ra . Już sam e relacje m iędzy ty m i dwoma te rm in a m i są niejednoznaczne; czasam i są one używ ane synonim icznie, częściej jednak - zwłasz­ cza w dyskursie zakorzenionym w sposobie m yślenia o środow isku charakterystycz­ nym dla drugiej fali - n atu ra lub też środowisko n atu ra ln e czy przyrodnicze stanowi jedynie część (choć, szczególnie z perspektyw y ekokrytyki, ważną) środowiska czło­ w ieka. Z jednej strony w ekokrytyce wciąż w ażnym sposobem ro zu m ien ia n a tu ry jest pojm ow anie jej jako dzikiej, n ienaruszonej przyrody, jako m iejsce o sakral­ nych w łaściw ościach8, z drugiej jed n ak większość badaczy podkreśla k o n stru k cy j­ ny ch a rak te r tego pojęcia.

Szczególnie cenne są po d tym w zględem uw agi L aw rence’a B uella, badacza, k tó ry p o d k re śla , że po jęcie n a tu ry jest k o n s tru k te m k u ltu ro w y m , uw ik łan y m w określone dyskursy, tylko p ozornie odsyłającym do istniejącej obiektyw nie rze­ czyw istości fizykalnej. D la B uella tw ierdzenie o kon stru k cy jn y m ch a rak te rz e n a ­ tu ry nie jest jednak wcale rów noznaczne ani z podw ażaniem w artości natury, ani b ad a ń , których jest ona przed m io tem , niem n iej część badaczy u znaje, że przyjęcie takiej tezy jest rów noznaczne z dezaw uacją n a tu ry i p o dporządkow aniem jej - już w ram ach d y skursu ekokrytycznego - kultu rze.

Jednakże, jak w skazuje Buell, dostrzeżenie i akceptacja konstrukcyjnego c h a­ ra k te ru pojęcia n a tu ry nie tylko nie pow inny przyczyniać się do jej dezaw uacji, ale pozwolić na o wiele p ełniejsze n iż w p rzy p a d k u teo rii esencjalnych p rześle­ dzenie, jak sposób kształtow ania te rm in u „ n a tu ra ” oddaje nasze poglądy n a tem at środow iska i roli terenów przyrodniczych. O znacza to, że choć nie istn ieje w rze­ czyw istości fizykalnej desygnat całkow icie tożsam y z pojęciem „ n a tu ry ”, to nie czyni to wcale tego te rm in u zbędnym czy nieużytecznym . K onieczny jest zatem wobec niego krytyczny nam ysł i śledzenie sposobów jego ro zu m ien ia, nie zaś od­

G. G a r r a r d Ecocriticism , s. 59.

2

0

(7)

21

0

rz u c e n ie 9. Tezą, któ ra z tego p u n k tu w idzenia zasługuje na p rześled zen ie, jest tw ierdzenie o pojm ow aniu n a tu ry jako najb ard ziej pierw otnego „innego” . Świat n a tu ry m iał być w tym w ypadku czym ś rad y k aln ie o d m iennym od św iata człow ie­ ka, p rze strzen ią - i zarazem siłą - w której realizu ją się i trw ają o dm ienne od tych charakterystycznych dla ludzkiego świata prawa i wartości. Idea n a tu ry była zatem czymś z definicji innym , opozycyjnym wobec idei człowieka, co zarówno pozwala na jasny podział na ludzkie i nieludzkie, jak i - p aradoksalnie - um ożliw ia człowie­ kowi trw anie w jego świecie. Zgodnie z tym sposobem rozum ienia idei, n atu ra była pierw otnie pojm ow ana jako coś całkowicie podporządkow anego party k u larn y m ce­ lom człowieka. Koncepcja n a tu ry m iała uczynić istnienie człowieka łatw iejszym do zniesienia poprzez w yznaczenie płaszczyzny, na której nie obowiązują ludzkie p ra­ wa, która jest czysta m oralnie, piękna, silna i w ieczna. Tak pojm ow ana n atu ra nie była i nie m ogła być niczym zagrożona10. Będąc równocześnie ostoją tego, co dobre i trw ałe, stanow iła dla człowieka swoisty azyl i obietnicę. Była zatem czymś, do cze­ go podm iot tęsknił i do czego pragnął uciec, a zarazem pozwalała na identyfikację człowieka jako indyw idualnego, autonom icznego bytu. Jak w skazuje K ate Soper, n atu ra jako najbardziej pierw otny inny, jako nie-człowiek, z jednej strony wpływała na sposób m yślenia o tym , kim jest i kim pow inna być istota ludzka, z drugiej jed­ n ak była zawsze definiowana jako człon opozycji11. To zaś oznacza, że definicje n a­ tu ry i człowieka były od siebie zależne; zm iana jednej pociągała za sobą zm ianę drugiej. Tym sam ym pojęcie n a tu ry nie zyskało nigdy w pełni autonom icznej defi­ nicji, zm ieniając się w raz ze zm ieniającą się definicją człowieka.

Choć tej zależności nie m ożna traktow ać jako czegoś negatyw nego, w zm ianko­ w any wyżej sposób m yślenia o n atu rz e m iał także swoje bardzo niekorzystne dla środow iska skutki. Jeśli bow iem tym , co cenne, nie było realne otoczenie człow ie­ ka, lecz „ n a tu ra ”, swoisty k o n stru k t, w którego skład w chodzą nie tylko określone tereny, lecz także cechy w artościujące m oralnie, środow isko ro zu m ian e jako ko n ­ k retn a p rze strzeń nie podlegało ochronie. O ddzielanie idei n a tu ry od k o n k re t­ nych terenów spraw iło, że rzeczywiste, fizykalne otoczenie człowieka z jednej strony uznaw ano za coś, co p artycypuje w n atu rz e, a więc p rzysługują m u takie cechy jak trw ałość i siła, z drugiej zaś o w iele b ardziej szanow ano coś, co m ożna określić jako „ducha n a tu ry ” niż jej dostrzegalne przejawy. T aki sposób m yślenia prow a­ dził zaś do sytuacji, w której idea n a tu ry służyła głów nie utrzym yw aniu dotych­ czasowego sta n u społecznego, a uznanie jej trw ałości prow adziło do w niosku, że ochrona rzeczyw istego otoczenia człowieka nie jest p o trz e b n a 12.

9 Por. J. H o c h m a n Green C ultural Studies, w: The green studies reader. From R om anticism

to ecocriticism, e d . L. C o u p e , R o u tle d g e , L o n d o n - N e w Y ork 2000, s. 188 o ra z J. B ate From „red” to „green”, w: The green studies reader, s. 171.

10 D o b ry m p rz y k ła d e m je s t tu c h o c ia ż b y sp o só b d e fin io w a n ia r o m a n ty c z n e j p rz y ro d y , por. G . G a r ra rd Ecocriticism , s. 43.

11 K. S o p e r The idea o f nature, w: The green studies reader, s. 125. 12 J. B a te From „red” to „green”, s. 171.

(8)

Choć większość badaczy nie przeczy, że pojęcie n a tu ry jest w pew nym sto p n iu kultu ro w y m k o n stru k te m , je d n ak to, w jak i sposób owa „konstru k cy jn o ść” jest ro zu m ian a, m a dla sposobu definiow ania ekokrytyki bardzo duże znaczenie. Ba­ daczem , k tóry zwraca na te n pro b lem szczególną uwagę, jest Jh a n H o c h m a n 13. D om aga się on odróżnienia dwóch m ożliw ych sposobów pojm ow ania k o n stru k ­ cyjnego c h a ra k te ru natury. Pierw szy z n ic h zakłada, że jest to pojęcie niejako „zbu­ dow ane” przez człow ieka, całkow icie przez niego stw orzone - w ta k i sposób, w ja­ ki przykładow o tw orzy się jakikolw iek arte fa k t (n atu ra byłaby tu zatem czymś pow ołanym przez człow ieka do istn ien ia). D ru g i zaś zakłada, że n a tu ra jest przez k u ltu rę kreow ana w ta k i sposób, w jaki na przy k ład aran żu je się w nętrze, nie tw o­ rząc niczego, a jedynie k o n stru u ją c określoną p rze strzeń z d ostępnych elem en­ tów, niejako n ią m a n ip u lu jąc.

Z d an iem H ochm ana w p rzy p a d k u n a tu ry m ożem y mówić tylko o tym dru g im sposobie konstruow ania. Jed n ak i on - co nie do u n ik n ię cia - niesie pew ne ryzy­ ko. N a tu ra w ydaje się bow iem stale zaw łaszczana przez k u ltu rę , co nie tylko n isz­ czy jej autonom ię, lecz także w dalszej perspektyw ie podw aża sens m ów ienia o n a ­ tu rze jako czym ś posiadającym sobie tylko przysługujące w artości. Świat n a tu ry nie m oże być w łączony do św iata k u ltu ry an i poprzez ten d en cje do pojm ow ania k u ltu ry jako części n atury, an i też ro zu m ien ia n a tu ry jako specyficznej, ale jednak sfery kultury. W ta k im w ypadku n a tu ra trac i swą wyjątkowość, stając się tw orem 0 w iele b ardziej sztucznym niż cyw ilizacja14.

Takie łączenie tych dwóch sfer jest dla H ochm ana nie do zaakceptow ania ta k ­ że z całkow icie p ragm atycznych powodów. Jeśli uznam y, że n a tu ra jest częścią k ultury, b ardzo tru d n o będzie wyegzekwować, ta k ważne dla w szystkich prądów ekokrytyki, autonom iczne traktow anie św iata natury, a dokładniej żywiołów, ro ­ ślin i zw ierząt. Tylko u zn a n ie ich oddzielności m oże pozwolić na ograniczenie h egem onii człow ieka, a co za tym idzie, u zn a n ie - przy n ajm n iej w tej określonej sferze - interesów innych żywych organizm ów za co najm n iej rów nie isto tn e jak dążenia człow ieka. Oczywiście ta k ie stanow isko także stw arza pew ne problem y; naw et jeśli u znajem y autonom ię n a tu ry i zgadzam y się na respektow anie jej praw 1 ochronę, m ożem y to robić jedynie posługując się naszym i p oglądam i na to, co dla owej n a tu ry jest dobre. H och m an obrazowo opisuje to za gadnienie mówiąc o prob lem ie „w kładania słów w usta zw ierząt”, niem niej rów nież on uznaje, że nie m am y innego wyjścia, niż angażując naszą wiedzę i uznając n a tu rę za tw ór a u to ­ nom iczny występować niejako w roli „adw okatów ”, broniąc jej suw erenności w n a j­ lepszy ze znanych n am sposobów 15.

W tym u jęciu ekokrytyka i blisko z n ią zw iązane „zielone studia k u ltu ro w e” są jednym ze sposobów pozn an ia n a tu ry zarów no jako tw oru autonom icznego, jak

13 J. H o c h m a n Green C u ltu ra l Studies, w: The green studies reader, s. 188. 14 T am że, s. 192.

(9)

21

2

i czegoś, co jest stale zag arn ian e i m an ip u lo w an e poprzez różn o rak ie działan ia cyw ilizacyjne i kulturow e. Z d an iem H ochm ana, p ro jek t zielonych studiów k u ltu ­ rowych zakłada b ad a n ie n a tu ry za pom ocą słów i obrazów, a także konstruow ania m odeli ro zu m ien ia natury. M odele te, w spierając i potęgując efekty jej określo­ nych reprezentacji, m ogą wpływać na kulturow o konstruow ane cechy n a tu ry i p ra k ­ tyki społeczne, któ re - w tórnie - m ogą oddziaływ ać na sam ą n a tu rę 16.

N ieco inaczej k sz tałtu je swoje poglądy na te m at relacji m iędzy n a tu rą a k u ltu ­ rą i społeczeństw em T erry G ifford. W swym szkicu p odkreśla on, że n a tu ra p o j­ m ow ana jako coś całkow icie od człow ieka niezależnego nie istn ie je 17; n ie tylko dlatego, że n ie m a już terenów w yłącznie przyrodniczych, lecz dlatego, iż samo pojęcie n a tu ry jest w ytw orzoną przez lu d z i ideą. N ie zm ienia to jed n ak fak tu , że sposób definiow ania b ąd ź konstruow ania pojęcia n a tu ry jest blisko zw iązany z tą p otrzebą człow ieka, jaką jest k o n ta k t ze środow iskiem . P onadto, jak w skazuje b a ­ dacz, w iara w istn ien ie n a tu ry (szczególnie pojm ow anej jako siła, lecz także - choć w nieco m niejszym sto p n iu - jako m ateria) jest czynnikiem , k tóry stale n am p rzy ­ pom ina, iż człow iek jest w dalszym ciągu zw ierzęciem , a więc istotą w arunkow aną biologicznie i p o trzeb u jącą do istn ien ia określonego, n ie zdegradow anego poprzez n a d m ie rn ą eksploatację, środow iska18.

N asz obraz n a tu ry jest więc po części obrazem nas sam ych, naszego m iejsca w środow isku i pośród innych żywych organizm ów. Z d an iem G ifforda, to, w jaki sposób ów obraz się k ształtu je, w ynika w rów nym sto p n iu z indyw idualnych p re ­ ferencji, co obow iązujących w danej społeczności norm : „Indyw idualny obraz n a ­ tu ry zawsze będzie pozostaw ał w dialektycznej relacji ze społecznie skonstruow any­ m i sposobam i ro zu m ien ia n a tu ry ” 19.

Co szczególnie interesujące, G ifford podkreśla, że we w spółczesnych n am cza­ sach idea n a tu ry nie jest kształtow ana pragm atycznie. Z d an iem badacza kon cep ­ cja n a tu ry nie m a już za zadanie niczego n am ułatw iać, nie jest konstruow ana po to, by nasze b ezpośrednio obserw ow ane i dośw iadczane środow isko wydawało się n am bardziej atrakcyjne. W obliczu ciągłego niszczenia n a tu ry jej obraz w yew olu­ ował od tego, co silne i dające zabezpieczenie, do tego, co należy chronić, co m oże na zawsze zniknąć.

Biorąc pod uwagę całą koncepcję G ifforda, w arto zadać pytanie, czem u m am y chronić n a tu rę , skoro zarazem zdajem y sobie sprawę, iż jest to jedynie idea, której n ie odpow iada żaden realn y byt. Jej ochrona w ydaje się w niek tó ry ch p rzy p a d ­ kach sprzeczna z in te resa m i człow ieka, co zatem m a spraw iać, że w arto podejm o­ wać działan ia na rzecz zachow ania jak najw iększej ilości terenów przyrodniczych? Choć G ifford uznaje, że n a tu ra jest pewnego rod zaju konceptem , uważa, iż jest on

16 T am że, s. 187.

17 T. G iffo rd The social construction o f nature, w: Tike green studies reader, s. 174. 18 T am że.

(10)

zakorzeniony zarówno w m a teria ln y m środow isku człowieka (szczególnie w jego elem entach o ch arak terze przyrodniczym ), jak i w pewnej holistycznej w izji świa­ ta, w której n a tu ra jest jedną z w ażniejszych sił. M im o że nie sposób uznać pełnej realności owej idei, nie p rzestaje być ona kluczow a dla człowieka; o ile bow iem na przy k ład deszcz m oże być ideą, pojęciem (podobnie jak zanieczyszczenie środo­ w iska), o tyle dośw iadczenie deszczu, śniegu czy słońca jest b ezp o śred n im ze tk n ię­ ciem się z n atu rą . C ałkow ita u tra ta k o n ta k tu z jej przejaw am i jest zd an iem b a d a ­ cza rów noznaczna z u tra tą k o n ta k tu z naszą sferą cielesną, zakorzenioną w b iolo­ gicznym , fizykalnym świecie. Owa u trata bezpośredniości w doznaw aniu p rze ja­ wów n a tu ry m oże się zatem wiązać z całkow itym n ie zro zu m ien ie m nas sam ych, zwłaszcza zaś procesów rozw oju i o b u m ie ran ia20.

Przytoczone powyżej sposoby ro zu m ien ia relacji m iędzy ta k im i p ojęciam i jak n a tu ra , środow isko i k u ltu ra w skazują, że choć obecnie większość badaczy eko- krytycznych dostrzega, że n a tu ra jest w jakim ś sto p n iu k o n stru k te m , to ró żn ią się oni zasadniczo w ocenie tego faktu. Część badaczy (jak na p rzykład H ochm an i Gif­ ford) podkreśla bow iem , że k o n stru k cy jn y c h a rak te r n a tu ry wcale nie jest jed n o ­ znaczny z b rak ie m realnego istn ien ia jej przejaw ów czy elem entów, co z kolei p o ­ zwala na b ezpośrednie dośw iadczenie n a tu ry i owocuje p o stu late m traktow ania jej jako coś w p e łn i autonom icznego. R ów nocześnie, przez badaczy ta k ich jak So­ p er i Bate, n a tu ra uznaw ana jest za ideę w ytw orzoną głównie po to, by w opozycji do niej definiow ać człow ieka, co zaś oznacza, że koncepcja n a tu ry jest zależna od koncepcji człow ieka i kultury. Sposób m yślenia o n atu rz e ch arakterystyczny dla L aw rence’a Buella podkreśla nato m iast, że jest m ożliw e dostrzeganie k o n stru k ­ cyjnego asp ek tu pojęcia n a tu ry przy rów noczesnym zachow aniu p o stu la tu a u to ­ nom icznego traktow ania n a tu ry i środow iska człowieka.

W ydaje się, że to w łaśnie koncepcja Buella pozwala na n ajp ełn iejszy rozwój ekokrytyki, nie przesądzając u przednio, czy k o n stru k cy jn y ch a rak te r n a tu ry jest rów noznaczny z p róbą jej zagarnięcia przez k u ltu rę , czy jest tylko sposobem oswa­ jania tego najb ard ziej pierw otnego „innego”, nie naruszającym koniecznie jego autonom ii, an i tym b ardziej nienegującym jego realnego istnienia.

Ekokrytyczna praktyka czy ekokrytyka jako praktyka?

K olejnym problem em , z jakim boryka się ekokrytyka, jest konieczność okreś­ lenia, jak k sz tałtu ją się relacje m iędzy te o rią a p raktyką. Je d n ą ze szczególnie ch a ­ rakterystycznych odpow iedzi na to p y tan ie jest koncepcja Scotta Slovica. P ropo­ n u je on zarów no odejście od w ąskiego rozum ienia środow iska człow ieka, w czym zbliża się do postu lató w drugiej fali, jak i od zbyt ograniczającego ro zu m ien ia samej ekokrytyki. Badacz zw raca uwagę, że dotychczas prak ty k a i teoria zajm o­ w ały się jedynie d robną częścią b ad a ń , jakie pow inna podejm ow ać ekokrytyka, co z kolei prow adziło do oskarżeń, że obszarem zainteresow ania tej dyscypliny jest

20 T am że, s. 173.

21

(11)

21

4

jedynie lite ra tu ra anglojęzyczna, w tym szczególnie - we wczesnej fazie - poezja p asto raln a i - obecnie - w spółczesna lite ra tu ra am erykańska.

T aka p rak ty k a o g ranicza w zn aczącym sto p n iu rów nież teo rię, k tó ra zdaje się być przystosow ana jedynie do b a d a n ia re la c ji środow iska z lite ra tu rą na ta k w ąsko zak ro jo n y m obszarze b ad a ń . P o stu la t w łączenia w pole zain tereso w an ia ek o krytyki lite ra tu ry eu ro p e jsk ie j, ale także tekstów lite ra tu r y (i szerzej - k u ltu ­ ry) w yw odzących się z in n y c h kręgów k u ltu ro w y ch jest b ez p o śred n io zw iązany z p o stu la te m poszerzen ia te o rii. Z d a n ie m Slovica ekokrytyka n ie d y sp o n u je b o ­ w iem czym ś ta k im jak ce n tra ln a , d o m in u jąc a d o k try n a czy u n iw ersa ln y ap a rat pojęciowy, ciągle zm ien iają c się p o d w pływ em codziennej p ra k ty k i lite ra tu ro - znaw ców z całego św iata.

O znacza to zatem , że p raktyka form uje teorię, decydując o jej głównych k ie­ ru n k a c h i p o stu latach . Choć obserw acja Slovica zdaje się dobrze określać sposób funkcjonow ania ekokrytyki, jest także - w m oim p rze k o n an iu - w skazaniem jej najsłabszego p u n k tu . Jeśli bow iem ekokrytyka m a być n u rte m p raktycznym , to ocena kon k retn y ch in te rp re ta c ji b ezpośrednio decyduje o u zn a n iu całego d y skur­ su ekokrytycznego za w artościow y lu b w artości pozbawiony. R odzi się zatem p y ta­ nie, czy, jeśli spora część p rak ty k i jest słaba (co p rzyznaje sam Slovic), p o w in n i­ śm y odrzucić całą teorię? Z an im p o sta ra m się odpow iedzieć na to py tan ie, chcia­ łabym poświęcić nieco uw agi dwóm sym ptom atycznym in terp retacjo m .

Pierw szą z n ic h jest tekst Jh a n a H ochm ana poruszający p ro b lem rep rez en ta cji owiec w film ie Milczenie owiec. W arto przypom nieć kilka najw ażniejszych p u n k ­ tów dokonyw anej przez au to ra The „Lambs” in The Silence o f the Lambs21 in te rp re ­ tacji. Jej podstaw ę stanow i analiza sceny, w której H an n ib a l L ecter szkicuje w ize­ ru n e k C larice trzym ającej jagnię. Ów p o rtre t jest efektem opow iedzianej przez kobietę h isto rii n ieu d an ej pró b y u ratow ania jag n iąt p rze d rzezią, której w spo­ m n ie n ie p rześlad u je ją do dziś. W zm iankow ane jagnięta p ełn ią zd a n ie m H och­ m ana podw ójną funkcję; z jednej strony są po p ro stu zw ierzętam i, częścią rzeczy­ w istej w sferze film u opow ieści C larice o dziecięcej trau m ie, z drugiej jednak ko­ resp o n d u ją z ch rześcijańską m etaforą jagnięcia i owieczek. Główny zarzut H och­ m ana polega na w skazaniu, iż m im o przyw oływ ania obrazu realn ie istniejących owiec i ich cierp ien ia, w żadnym m om encie jagnięta oraz w spółczucie do n ic h nie są głów nym p rze d m io te m film u, a także, m im o pozornego odejścia od biblijnego, p atry m o n ialn eg o schem atu, w któ ry m człowiek m a w ładzę n a d św iatem , nie są one traktow ane jako byty niezależne. W spółczucie wobec jagniąt jest zastępow ane w spółczuciem wobec C larice, a chęć pom ocy zw ierzętom u stę p u je m iejsca chęci pom ocy człowiekowi (także zagrożonem u zabiciem i oskórow aniem , a więc czymś, co n o rm aln ie spotyka jedynie zw ierzęta). Także ostateczne porzu cen ie ko n cep tu „krzyczących” owiec na rzecz „m ilczących” (co pozostaje w zgodzie z tradycją b i­ b lijn ą i pozw ala na utw orzenie ciekaw iej brzm iącego tytu łu ) w skazuje na to, iż są

21 J. H o c h m a n The „ L am bs” in „The Silence o f the L a m b s”, w: The green studies reader, s. 299.

(12)

one pozbaw iane w szystkich zw ierzęcych elem entów i stają się jedynie sym bolam i ludzi.

Choć za rzu t te n jest w dużej m ierze słuszny, ew okuje on p y tan ie o celowość takiej analizy. Być m oże, gdyby p o stu laty autora arty k u łu były spełnione, film nie utrw alałby szkodliwej z p u n k tu w idzenia ekokrytyki te n d en c ji, ale nie oznacza to wcale, że jako artystyczna całość byłby lepszy an i też, że przyczyniłby się do zm ia­ n y naszego p o strze g an ia zw ierząt. P o n ad to w ydaje się, że pro p o n o w an a przez H ochm ana analiza jest co najm niej niep ełn a, a to z kolei stawia pod znakiem za­ pytania w yciągane przez autora w nioski. Sym bolika owiec, jaką posługują się au ­ torzy film u, jest nieco b ardziej złożona, niż przedstaw ia to H ochm an, i o wiele m ocniej pow iązana z rozw ojem fabuły a także ze szkicem psychologicznym p o sta­ ci niż tylko poprzez naw iązanie do sym boliki jagnięcia ofiarnego i M ęki Pańskiej. P u n k tem w yjścia rozw ażań H ochm ana jest przyw ołanie sceny, w której H an ­ n ib al szkicuje p o rtre t C larice. N ie jest to jednak zwykły p o rtre t; C larice jest na n im przedstaw iona jako kobieta w tu n ic e, która w rękach trzym a jagnię. Sposób jej p rzedstaw iania jasno naw iązuje do obrazów św. A gnieszki, rzym skiej dziew i­ czej m ęczennicy, trad y c y jn ie uw iecznianej w łaśnie z ja g n ięciem w ram io n ach . Św. A gnieszka została skazana na śm ierć, gdy odm ów iła wyjścia za m ąż za rzym ­ skiego patrycjusza, tłum acząc się m iłością do innego O blubieńca. Jako że rzym ­ skie praw o zakazywało karać dziew ice śm iercią, postanow iono oddać ją najp ierw do d om u publicznego, tam jednak, dzięki boskiej interw encji, została ocalona przed nap astn ik am i. Co znaczące dla in te rp re tac ji jej w izeru n k u w Milczeniu owiec, święta uznaw ana jest za p atro n k ę zarówno dziewic, jak i ofiar gwałtu.

Jeśli więc uznam y, że w izerunek C larice z jagnięciem jest znaczący dla fabuły film u - a ta k zdaje się uznaw ać H ochm an - nie m ożem y pom inąć znaczeń, jakie w nosi w jego in te rp re tac ję przyrów nanie C larice do św. A gnieszki. W ta k im b o ­ w iem w ypadku sym bolika owiec jest od p oczątku kształtow ana na podstaw ie nie tyle b ib lijn y ch przypow ieści, ile p o d ań o świętej. To zaś wyklucza z obrazu owiec przy n ajm n iej część z krytykow anych przez H ochm ana cech. Jagnię, które trzym a św. A gnieszka, m oże być bow iem pojm ow ane zarów no jako sym bol O blubieńca, jak i jako znak ofiary, m oże także sym bolizować niew inność, ale nie stanow i b ez­ pośredniego odw ołania do skojarzenia z p o tu ln ie idącym i na rzeź zw ierzętam i. K onstrukcja film u w skazuje, że owce od sam ego początku p ełn iły funkcję sym bo­ liczną; ich rzeczyw iste cechy, jako zw ierząt, nie m iały tu ta j praktycznie żadnego znaczenia. To, w jaki sposób trau m aty c zn e w spom nienie C larice jest przedstaw io­ ne i in te rp re to w an e na płaszczyźnie film u , pozostaje spójne z k ształtow aną na podstaw ie p o d an ia o św. A gnieszce sym boliką zarów no zw ierząt, jak i samej ko­ biety. Tytułowe „m ilczenie owiec” nie jest, jak chce H ochm an, p róbą zniszczenia au to n o m ii św iata n atury; owce od początku są sym bolem , ta k też interp reto w an e są przez L ectera (jeśli pam iętam y, że zgodnie z logiką św iata przedstaw ionego H an n ib a l jest w ybitnym psy ch iatrą, n ie sposób oprzeć się w rażeniu, że w spom nie­ nia C larice są m a teria łem dla rozbudow anej i - jak w skazuje zakończenie film u - trafnej psychoanalizy) i nie zdają się w żadnym m om encie film u pełnić innej funk-

21

5

(13)

21

6

cji niż sym boliczną. Z m ianę ty tu łu na „m ilczenie owiec” m ożna zatem tłum aczyć zup ełn ie inaczej niż H ochm an; cały film dotyczy bow iem sytuacji, w której C lari­ ce m a szansę wyzwolić się z dziecięcej trau m y i uratow ać - tym razem ludzkie - ofiary. G dy to uczyni, słyszane przez lata głosy m ają w końcu um ilk n ąć i - jak zdaje się sugerować zakończenie film u - m ilkną. Tylko że ich m ilczenie nie usuwa wcale grozy a jedynie zm ienia jej p rze d m io t - staje się n im pozostający na w olno­ ści Lecter.

Z zu p e łn ie o d m ien n ą p rak ty k ą in te rp re ta c y jn ą m am y do czynienia w p rzy ­ p a d k u te k stu C arola H. C a n tre lla 22, dotyczącego Between the acts V irginii Woolf. A utor na sam ym początku zaznacza, że in te resu je go głównie pojęcie m iejsca, nie zaś k rajo b razu czy dzikiej natury. P roblem atyka n a tu ry jest zatem już w p unkcie w yjścia skorelow ana z fem in izm em oraz za g ad n ien iem rep rezentow ania kobiet. D zieje się tak, gdyż pojęcie m iejsca im p lik u je zarazem uczestnika i obserw atora; zd a n ie m C an trella m iejsce nie m oże istnieć an i zostać ukonstytuow ane bez obec­ ności p odm iotu. Taka jednostka jest rów nocześnie obserw atorem m iejsca, jak i je­ go częścią, co z kolei spraw ia, że nie jest m ożliw e p ełn e zdystansow anie się i przy­ jęcie całkow icie b iernej postaw y obserw atora.

Tym, co b ezpośrednio uczestniczy w k o n stru k cji m iejsca jest ciało podm iotu, to wokół niego m iejsce zdaje się konstytuow ać. Pojęcie ciała, jak w skazuje C an ­ trell, odsyła nas rów nocześnie do pro b lem aty k i zw iązanej z n u rte m fem inistycz­ nym: podobnie jak podstaw ą istn ien ia każdego m iejsca jest ciało, ta k rów nież tr a ­ dycyjnie sposób funkcjonow ania kobiet w iązany był z ich cielesnością. Ciało jest tu zatem ro zu m ian e jako podstaw a, swoisty fu n d am e n t bytow y zarów no m iejsca, jak i kobiecości. K ontrola, jakiej zostaje p oddane m iejsce, jest zatem bliska w swym c h arak terze opresji, jakiej poddaw ane były kobiece ciała. R ów nocześnie, jak w ska­ zuje M aurice M erlau-Ponty, podstaw ą naszych p ostrzeżeń (nie tylko odnośnie do m iejsca, niem niej ono w ydaje się być tu ta j najlepszym przykładem ) jest ciągłość pom iędzy naszym i ciałam i i św iatem zew nętrznym , m ożliwość dośw iadczania nas sam ych zarów no jako obserw atorów , jak i jako uczestników 23.

W arto zwrócić uwagę na jeszcze jedno isto tn e dla C an trella spostrzeżenie. Po­ jęcie m iejsca nie wym aga radykalnego ro zd z iela n ia n a tu ry i k u ltu ry ; elem enty zarów no jednego, jak i drugiego tw orzą (a przy n ajm n iej m ogą tworzyć) in te g ral­ ną, h arm o n ijn ą całość. Owa jedność n a tu ry i k ultury, m ożliw ość p rz e p la ta n ia się ze sobą, stanow ią dla autora om aw ianego arty k u łu sam oistną w artość, która - tak jak każde określone m iejsce - pow inna być chroniona. W podobny sposób in te r­ p re tu je on te fragm enty k siążki W oolf, w których świat lu d z i p rze p lata się ze świa­ tem natury, gdzie rozm ow ie lu d z i tow arzyszy ekspresja natury, traktow ana i opi­ sywana przez W oolf jako coś autonom icznego, rów nie istotnego na g runcie świata przedstaw ionego co w ydarzenia dotyczące b ezpośrednio ludzi.

22 C .H . C a n tr e ll The flesh o f the world. Virginia W oolf’s „B etw een the A c ts”, w: The green

studies reader, s. 275.

(14)

W ta k k o n struow anym świecie przedstaw ionym zarów no m iejsce, w którym rozgrywa się akcja, jak i w szystkie kobiece b o h a te rk i trak to w an e są rów nie opre- syjne. W ładza, kojarzona z p atria rc h a te m , p an u je n ad tym i sferam i. O pisyw ana przez W oolf k o ntrola najczęściej realizu je się za pom ocą d estru k c ji24, niszczącej nie tylko autonom ię, ale i zdolność do istn ien ia. Szczególnie interesu jący m przy­ kładem destrukcyjnej k o n tro li jest korelacja zachw ytu i chęci posiadania. Z arów ­ no zachw yt i pożądanie jakie b u d z i kw iat, jak i to, jakie m oże wywołać w b o h a te ­ rac h kobieta, najczęściej owocuje chęcią za g arnięcia p rz e d m io tu ta k ic h uczuć. Owo zagarnięcie m a w obu p rzy p ad k ach podobne sku tk i, choć są one o wiele ła ­ twiej zauw ażalne w o d n ie sie n iu do m iejsca i tych jego elem entów , które przynale­ żą do św iata natury. Z erw anie pięknego kw iatu jest tu ta j aktem nie tylko zachw y­ tu i chęci posiad an ia, lecz także m niej lub b ardziej uśw iadom ionego p rag n ie n ia k o n tro li i d estrukcji. M im o że sk u tk i stania się p rzed m io tem m ęskiego pożądania dla kobiet są nieco m niej drastyczne, W oolf jednoznacznie kojarzy p a tria rc h a ln ą w ładzę z u tra tą au to n o m ii i pow olnym o b u m ie ran ie m sił życiowych kobiecych b ohaterek.

Choć ta k pojm ow ana d estru k cja w ydaje n am się czym ś nagannym , dla m ę­ skich b ohaterów książki W oolf jest całkow icie oczywista. Praw dziw a w ładza wy­ daje się być w tym p rzy p a d k u rów noznaczna z m ożliw ością zniszczenia tego, co w cześniej znajdow ało się pod opieką czy ko n tro lą m ęskiego p o d m io tu 25.

O ile in te rp re tac ja H ochm ana zdaw ała się naruszać logikę film owego obrazu, analizując - w oderw aniu od sporej części k orespondujących z n im sensów - tylko jeden frag m en t świata przedstaw ionego, o tyle analiza C an trella, choć oczywiście także skupia się na w ybranych elem en tach dzieła, pozw ala na in te rp re tac ję całego utw oru, nie zaś jego izolow anej części. Przyw ołanie tu ta j tych dwóch in te rp re ta c ji m iało na celu w skazanie dwóch najczęstszych sposobów trak to w an ia przez eko- krytykę te k stu kultury. W pierw szym w ypadku całkow icie tra c i on autonom ię na rzecz próby zbadania, w jaki sposób dzieło przedstaw ia n atu rę , w d ru g im zaś, choć to obraz n a tu ry pozostaje najw ażniejszy, tekst tra k tu je się jako in te g raln ą całość, której - p odobnie jak n a tu rz e - przysługuje autonom ia i którego nie należy tr a k ­ tować jako czegoś, co m a w yłącznie jeden aspekt i przedstaw ia określoną tezę.

Tekst w badaniach ekokrytycznych

N a zakończenie tego arty k u łu chciałabym poruszyć jeszcze jeden istotny dla ekokrytyki problem , jakim jest sposób rozum ienia i trak to w an ia tekstu. Bardzo w ażnym z tej perspektyw y p o stu late m jest pogląd mówiący, że jeśli u znajem y k o n ­ strukcyjny ch arak ter natury, to pow inniśm y zarazem zgodzić się, że przyrodę m ożna traktow ać jako swoisty te k st26, a zatem n ie tylko interpretow ać teksty kultury, które

24 T am że, s. 280. 25 T am że.

26 K . S o p e r The idea o f n a tu re, s. 124.

21

(15)

21

8

jej dotyczą, ale i stosować podobne strategie dla odczytania m ożliw ych znaczeń i w artości w pisanych w fizykalne otoczenie człowieka. Rów nocześnie jed n ak trz e ­ ba odnotow ać, iż badacze ekokrytyczni n ie ch ę tn ie w yznaczają kryteria tego, co z p u n k tu w idzenia ekokrytyki jest w tekście w artościowe.

Już nieco łatw iej sprecyzować owe k ry te riu m w p rzy p a d k u tekstów kultury, choć i tu pozostaje ono nieco zbyt ogólne, by być użyteczne. Owym k ry te riu m jest język; stanow i on m e d iu m każdorazow o zapośredniczające dośw iadczenie n a tu ­ ry27, niem niej to, jakiego rod zaju jest to m ediacja (im b ardziej autonom icznie, jednostkow o, w sposób pozbaw iony u p rzedzeń, a zwłaszcza chęci dom inacji, tra k ­ tu je się środow isko, tym lepiej) m a ogrom ne znaczenie zarów no dla w artości te k ­ stu, jak i tego, czy m ożem y w ogóle mówić o dziele krytycznie podejm ującym te ­ m at natury, środow iska czy przyrody. M im o to część badaczy tw ierdzi, iż skoro każdy tek st, św iadom ie lub nie, w jakiś sposób inscenizuje relacje m iędzy czło­ w iekiem a środow iskiem , to jest sensow na i m ożliw a ekokrytyczna analiza w szyst­ kich owych tekstów 28.

C hoć w iększość badaczy dopuszcza m ożliw ość b ard z o szeroko zakrojonych b ad a ń n a d lite ra tu rą , nie sposób oprzeć się w rażeniu, że stw orzona przez Terrego G ifforda typologia najczęstszych, schem atycznych postaw wobec n a tu ry a także relacji m iędzy te k ste m i przyrodą, pozostaje w sporej części trafn a. Badacz te n w yróżnia trzy główne postaw y wobec n atury: p asto raln ą, an ty p asto ra ln ą i postpa- storalną. Pierw sza z n ic h ch arak tery zu je się pojm ow aniem n a tu ry jako m iejsca n iew inności i czystości m oralnej, a także łagodności i w ybaczenia29. N a tu ra n ie ­ jed n o k ro tn ie staje się także m iejscem sp raw dzianu em ocji bohaterów , odkrycia ich praw dziw ych zam iarów i uczuć, a także tożsam ości. M oże ona także pełnić fu nkcję m iejsca, w któ ry m konw encjonalne zasady zostają zastąp io n e praw am i m iłosierdzia, w ybaczenia i m iłości, co z kolei spraw ia, że n a tu ra ro zu m ian a jest raczej jako p rze strzeń boskiego niż ludzkiego porządku. Postawa antypastoralna, charakterystyczna zwłaszcza dla tw órczości W illiam a B lake’a cechuje się krytyką naiw nej i w części w ypadków przesyconej hipo k ry zją w izji natury. K rytyka senty­ m e n talizm u polega u B lake’a na u k az an iu tego, w jaki sposób i za pom ocą jakich środków była budow ana p asto raln a w izja św iata natury, a n astęp n ie w skazaniu, jakie były owej w izji podstaw y30. O dcięcie się od idyllicznego obrazu n a tu ry jest tu zatem rów nocześnie odcięciem się od szerzej pojm ow anej w izji św iata, w której g w arantem p o rzą d k u i h a rm o n ii był Bóg. M odelow ym p rzedstaw icielem trzeciej, n ajm n iej jednoznacznej postaw y wobec natury, jest Ted H ughes. C harak tery zu je się ona zainteresow aniem św iatem n a tu ry i b ezp o śred n im otoczeniem człowieka, a szczególnie dostrzeżeniem w ięzi m iędzy procesam i, jakim podlega człowiek (na­

27 L . B u e ll The fu tu re o f enrironm ental criticism , s. 52. 28 J. F ie d o rc z u k , G . Ja n k o w ic z Cyborg w ogrodzie, s. 8.

29 T. G iffo rd Pastoral, anti-pastoral, post-pastoral, w: The green studies reader, s. 219. 30 T am że, s. 220.

(16)

rodziny, w zrost, o b um ieranie, niszczenie) i n atu ra . Świat n a tu ry n ie jest tu tra k to ­ w any ani jako m iejsce spokoju i harm o n ii, an i też jako całkowicie chaotyczny i prze­ sycony złem . Z n ajd u je się on raczej w ciągłej, dynam icznej równow adze m iędzy elem en tam i kreacyjnym i i destrukcyjnym i, pozostaw iając po d m io t ro zd arty m ię­ dzy zachw ytem i rozczarow aniem .

Ta niezw ykle szkicowa typologia postaw wobec n a tu ry pokazuje, że naw et we w spółczesnych b ad a n ia ch ekokrytycznych niezw ykle tru d n o jest un ik n ąć genera- lizacji i prób tw orzenia k o n k retn y ch m odeli odczytań określonych tekstów. Owa schem atyczność m oże zarazem rodzić pytanie, czy lek tu ra ekokrytyczna nie jest - przy n ajm n iej w jakim ś sto p n iu - le k tu rą tenden cy jn ą, zideologizow aną. Taki za­ rzu t m ogłaby popierać choćby w zm iankow ana tu już in te rp re tac ja Milczenia owiec dokonana przez Jh an a H ochm ana (pojm ow ana jako egzem plifikacja pew nego spo­ sobu czytania tekstów k ultury).

M im o że powyższe zarzu ty nie są pozbaw ione podstaw, nie m ożna uznać, iż to sam a koncepcja ekokrytyki jest odpow iedzialna za tendencyjność n iektórych in ­ te rp retac ji. Także typologia G ifforda, ro zu m ian a jako próba w skazania trzech n a j­ częstszych idealnych postaw wobec natury, nie m u si być traktow ana jako coś ogra­ niczającego. Jeśli uznam y, że m a ona na celu w skazanie opozycyjnych wobec sie­ bie i uw arunkow anych historycznie postaw wobec natury, to m oże być traktow ana jako n arzędzie krytycznej analizy, pozw alające na odsłonięcie podstaw k o n stru ­ owanych we współczesnych tekstach obrazów przyrody. Owe obrazy zaś pow inniśm y traktow ać nie jako bezp o śred n ie odw zorow ania, ale jako ekw iw alenty n a tu ry za­ korzenione zarów no w świecie realnym jak i - co część badaczy lekceważy - p rze d ­ staw ionym 31. Ich relacja ze św iatem rzeczyw istym jest dialogiczna; angażując okre­ ślone obrazy natury, w m niej lub b ardziej św iadom y sposób d ek o n stru u je je za­ rów no na g runcie św iata przedstaw ionego, jak i - w tórnie - rzeczywistego.

N a zakończenie tych rozw ażań chciałabym jeszcze przyw ołać dwie m etafory, które - zd a n ie m B uella32 - określają dwa sposoby ro zu m ien ia pojęcia środow iska; jako w ynalazek i jako odkrycie. W pierw szym p rzy p a d k u p o dkreśla się całkow icie k o n stru k cy jn y ch a rak te r owego pojęcia; pojęcie środow iska jest utw orzone przez człowieka w celu lepszego opisania i klasyfikacji otoczenia, a także doprecyzow a­ nia re la cji m iędzy po d m io tem , a jego zew nętrzem . O kreślenie środow iska jako w ynalazku w skazuje także na historycznie zm ien n y ch a rak te r tego pojęcia, a ta k ­ że zaw iesza ścisłą relację odpow iedniości m iędzy te rm in e m a jego desygnatem ist­ niejącym w realnym świecie. Tym czasem pojm ow anie środow iska jako odkrycia ak centuje p rzekonanie, iż istn ieje - i jest opisyw alny - realn y odpow iednik po ję­ cia. N ie oznacza to wcale, że k onstrukcyjny ch arak ter powyższego określenia zostaje całkow icie zniesiony, a o dniesienie do rzeczyw istości jest jednoznaczne, niem niej w szelkie kom plikacje zw iązane z owym pojęciem nie w ykluczają tezy o realnym

31 L. B u e ll Representing the environm ent, w: The green cultural reader, s. 180.

32 L. B u e ll The fu tu re o f environm ental criticism.

21

(17)

220

istn ie n iu środow iska, a także - w n iektórych ujęciach tej koncepcji - czegoś, co określam y m ia n em natury. O dkryw anie jej jest zatem rek o n stru k cją, d ążeniem do opisania czegoś, co, choć być m oże nieopisyw alne, rea ln ie istnieje i k sz tałtu je nie tylko nasze m yślenie o świecie i nas sam ych jako owego św iata częściach, ale także pow inno w pływać na nasze postaw y i działania.

Jeżeli naszym sposobem odkryw ania n a tu ry jest szu k an ie jej re p re z e n ta c ji i ekw iw alentów w określonych tek stach kultury, tylko le k tu ra, k tóra nie narusza au to n o m ii te k stu będzie pozw alała u n ik n ą ć m a n ip u la cji, zarów no tekstem , jak i obrazem natury. P ostulaty au to n o m ii te k stu i auto n o m ii n a tu ry są zatem koniecz­ ne do pogodzenia, jeśli ekokrytyka m a być skuteczną m etodą b ad a n ia ich w zajem ­ nych relacji. Choć część ekokrytycznej p rak ty k i nie spełnia tego p o stu latu , nie podw aża to w artości sam ego n u rtu , pozw alającego n am spojrzeć zarów no na nasze środow isko, jak i lite ra tu rę z innej perspektyw y.

Abstract

Justyna TABASZEWSKA

Jagiellonian University (Kraków)

Threats or opportunities? Ecocriticism - a preliminary survey

This article gives an account of the most important theses and concepts of ecocriticism. The author defines ecocriticism and describes the changes it has undergone, such as the transition from the 1st stage of ecocriticism (nature as a the central concept) to the 2nd stage (concepts of habitat, ecojustice and nature as social construct begin to play an impor­ tant role).

The author attempts at answering the question whether ecocriticism should be treated as a theoretical or a practical movement, discussing the status of ecocritical interpretations of literary and cultural phenomena, and the possible value of ecocriticism for literary re­ search.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uczniowie wraz z nauczycielem przeprowadzają analizę i interpretację wiersza Albatros Charlesa Baudelaire’a. Uczniowie wskazują na poszczególne składniki utworu, które można

osobno da zawsze tylko jedną trzecią prawdy - a pdnię dojrzy tylko ten, kto zechce, pofatyguje się i przyjedzie naprawdę zainte- resowany krajem zwanym

Pliniusz był autorem kilku dzieł dotyczących m.in. gramatyki, retoryki czy historii. Dzieła te nie zachowały się do naszych czasów. Zachowało się natomiast

To zaś mogłoby się dokonać, jeśli człowiek zrezygnowałby ze swojego wymiaru biologicznego i cielesnego, a związałby się z jakimś innym wymiarem – na przykład tym, który

Zdecydowanie najwięcej pojawiało się analiz ekonomicznych, koncentrują ­ cych się wokół wydatków militarnych (częsty powód upadku byłych imperiów), ale nie brakowało

W przypadku pracowników redakcji zarówno redaktor prowadzący, jak i asy- stenci powinni pisać teksty do „Etiqueta Negra”, jednak z powodu niewielkiej liczby pracowników, a co za

 zapraszamy uczestników do skorzystania z opcji e-konsultacji bądź kontaktu telefonicznego z trenerem prowadzącym szkolenie w przypadku pojawienia się sytuacji trudnych lub

Łagodne zaburzenia poznawcze (MCI, mild cognitive impairment) stanowią heterogenną, jak dotąd niepre- cyzyjnie sklasyfikowaną grupę objawów klinicznych, którym przypisuje