• Nie Znaleziono Wyników

Wczytywanie (się) w tekst : o interpretacji transakcyjnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wczytywanie (się) w tekst : o interpretacji transakcyjnej"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Januszkiewicz

Wczytywanie (się) w tekst : o

interpretacji transakcyjnej

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (133-134), 74-86

2012

(2)

74

Wczytywanie (się) w tekst.

O interpretacji transakcyjnej

Tekst staje się dziełem tylko we w zajem nym oddziaływ aniu m iędzy tekstem i odbiorcą.

Paul Ricoeur1

C h arakterystycznym rysem h erm e n eu ty k i współczesnej jest, jak m ożna zasad­ n ie sądzić, pojm ow anie p ro b lem u in te rp re ta c ji w k ategoriach etycznych. H erm e­ n eutyka zdecydow anie w ykracza poza kw estię m etodologii in te rp re tac ji, z k tó ry ­ m i spotykam y się w rozm aitych dyscyplinach h u m an isty czn y ch 2. N ie chodzi więc już o jakąś p rocedurę czy m etodologiczne dyrektyw y i reguły, ale o proces, zd a­ rzenie, który polega na czym ś więcej - chodzi o sam orozum ienie siebie w obliczu tek stu , o tożsam ość, która nie p rzybiera postaci tautologicznej, lecz dynam iczną i krytyczną, tożsam ość, która zawsze już w pisuje się w pew ną pierw otną sytuację i postaw ę etyczną. A ndrzej W ierciń sk i zauw aża, że:

W procesie in te rp reta cji stap iam y horyzonty poprzez przenoszenie przed-sądów z n a ­ szych w łasnych tradycji do historycznych tekstów, św iata politycznego i etycznego oraz do siebie naw zajem . N ie jest to redukcyjne zaw łaszczenie, lecz dialog, w obrębie którego 1 P. R icoeur Czas i opowieść, t. 1, Intryga i historyczna opowieść, przeł. M. Frankiew icz,

W ydaw nictw o UJ, K raków 2008, s. 114.

2 Ja k pow iada A ndrzej W ierciński: „H erm en eu ty k a jest czym ś dużo więcej niż m etodologią in te rp reta c ji praktykow aną w nau k ach hum anistycznych. W spółczesna h erm e n eu ty k a zw róciła się od sztuki tek stu aln ej in te rp reta cji do k o n stytuujących św iat funkcji języka i sym bolicznej in te rp re ta c ji” (A. W ierciń sk i Seeking

Understanding. Philosophical A n d Theological Hermeneutics, w: Between The Hum an A n d The Divine. Philosophical A n d Theological Hermeneutics, ed. A. W ierciński, T he

(3)

pow staje nowe znaczenie. Z naczenie nie zaw iera się w subiektyw ności in te rp re ta to ra ani w in ten cja ch au to ra czy mówcy, ale rodzi się ze sp o tk an ia i zaangażow ania. Zarów no in ­ terp retato r, jak i to, co in te rp reto w an e u legają prz em ian ie w in te rp re ta c ji.3

W c e n tru m stają zatem dwie sprawy: e t y k a i t o ż s a m o ś ć . E tyka, gdyż w m y­ śleniu herm en eu ty czn y m relacja m iędzy in te rp re ta to re m a tek stem oznacza sytu­ ację etyczną: żywy dialog, spotkanie. M ożna tu mówić o istotnym przełom ie. Tekst nie jest już tylko - jak pow iedziałby P lato n - m arą mowy. Sceptycyzm P latona wobec te k stu m iał, jak pam iętam y, swe uzasad n ien ie w p rzek o n an iu , że tekst jest martwy, nie m oże się b ronić, jest b ie rn y i p o d atn y na nadużycia in te rp re ta to ró w 4. Tekst nie jest też już tylko obiektem filologii, która dostrzega w n im przed m io t n au k i, a in te rp re ta c ję pojm uje jedynie jako tekst se k u n d arn y i służebny wobec te k stu interpretow anego. Powiada się, że jest to w yraz szacunku dla tego drugiego, tym czasem jest zgoła inaczej: epistem ologiczny m odel in te rp re ta c ji oznacza de

facto zaw łaszczanie in terpretow anego tek stu , sprow adzenie tego, co inne, do tego-

-sam ego (ustalonej już siatki kateg o rii pojęciow ych). We w spółczesnej h e rm e n e u ­ tyce rzecz przedstaw ia się inaczej: tek st zostaje ożywiony, staje się p a rtn e re m dia­ logu. H erm eneutyczne postaw ienie p ro b lem u in te rp re ta c ji jako kw estii etycznej im p lik u je zarazem pytanie o tożsam ość. C hodzi już nie tyle o to, że in te rp re ta to r „w ypytuje” tekst w celu jednostronnego zaw ładnięcia n im (jego znaczeniem ), jak dzieje się to we w spom nianym m odelu epistem ologicznym , ile o coś przeciw nego. R ozum ienie te k stu okazuje się jednocześnie sposobem sam orozum ienia in te rp re ­ tato ra. Oto sam tekst zdaje się pytać swojego in te rp re tato ra : k im ty jesteś? P ro­ b lem te n znany jest już przecież herm en eu ty ce teologicznej: n ie jest tak , że tylko człow iek jest in te rp re ta to re m B iblii, ale to rów nież B iblia in te rp re tu je człowieka. Tę parad o k saln ą, jak by się w ydaw ało sytuację, objaśnić m ożna następująco. P od­ m iot (in te rp reta to r) nie jest trak to w an y w herm en eu ty ce jako po d m io t a u to n o ­ m iczny, nie m oże być tu m owy o podm iocie epistem ologicznym (zdepersonalizo- w anym ). P rzeciw nie, po d m io t w ydaje się ukształtow any przez p o rządek sym bo- liczno-kulturow y. N ie daje się tu zarazem mówić o świadom ości, która byłaby pusta - przeciw nie - k o n sty tu u ją ją różnorodne w artości, sym bole czy narrac je ch a rak ­ terystyczne dla wspólnoty, w której człowiek żyje. R ozum ienie tek stu , będące więc zarazem ro zu m ien ie m siebie sam ego, oznacza drogę, która w iedzie do przysw oje­ nia owych sym boli, w artości itp. Jak pokazuje to Paul Ricoeur, sam orozum ienie dokonuje się poprzez czytan ie/in terp retację symboli, które odnajdujem y już w w iel­ kich literac k ich tradycjach. D latego też i tekst (literacki) nie jest już po p ro stu i tylko p rze d m io te m pozn an ia, ale jawi się jako obszar k u ltu ry i tradycji, z którą podjąć należy dialog m ający na celu negocjow anie sensu.

Najw yższa pora rozw inąć te w ątki i w yjaśnić ściślej, co takiego ro zu m iem przez pojęcie in te rp re ta c ji transakcyjnej.

3 Tam że, s. xiv.

(4)

76

Przez in terp retację transakcyjną ro zum iem dośw iadczenie nierozerw alnej więzi pom iędzy te k ste m literac k im a (jego) in te rp re tac ją, w ięzi, któ ra polega na wza­ jem nym oddziaływ aniu. Z jednej strony tekst literac k i zyskuje sens dzięki in te r­ p retacji; z drugiej - tekst in te rp re to w an y przekształca in te rp re tac ję (a naw et in ­ te rp retato ra). M ów iąc inaczej: tekst in te rp re to w an y sam w pew nym sensie okazu­ je się in te rp re ta c ją w łasnej in te rp re tac ji. Pojęcie in te rp re ta c ji transakcyjnej za­ k łada to, że w zd a rzen iu i zd erzen iu te k stu literackiego i in te rp re ta c ji ulegają one p rzem ian ie. D zieło objawia swą n ie sta b iln ą tożsam ość, „ru ch o m y ” sens. In te rp re ­ tacja n ato m iast okazuje się n ie gotowym i obiektyw nym „pochw yceniem ” czy za­ w łaszczeniem te k stu , lecz raczej tym , co dynam iczne, zgodnie z p rze k o n an ie m G adam era, że rozum ienie to zawsze możliwość „rozum ienia inaczej” . In te rp re ta ­ to r zawsze m a bow iem tę świadom ość, że rozum ienie nie jest odtw órcze, lecz tw ór­ cze, że rozum iem y w ogóle o tyle, o ile rozum iem y in aczej5. B ardziej przejrzysta staje się zatem , jak m n iem am , tytułow a gra słów: in te rp re tac ja tran sak cy jn a jest p a r a d o k s a ln y m (na p o zó r) je d n o c z e sn y m r u c h e m w c z y t y w a n i a s i ę i w c z y t y w a n i a . „W czytywanie się” oznacza tu ta j sytuację, w której in te rp re ­ ta to r pozwala się ogarnąć sam em u tekstow i. Jest to m ożliw e wszakże o tyle tylko, o ile sam in te rp re ta to r w czytuje, tzn. w prow adza w tekst w łasne horyzonty ro zu ­ m ienia.

R elację m iędzy „wczytywaniem się” a „w czytyw aniem ” pojąć by m ożna w szak jeszcze inaczej, m ianow icie w kontekście dwóch zasadniczych strateg ii czy stylów h erm eneutycznych pokazanych przez Paula Ricoeura: h erm e n eu ty k i „zaw ierze­ n ia ”, „rekolekcji” czy „skupiania se n su ” z jednej strony, oraz h erm e n eu ty k i p o ­ dejrzliw ości - z d ru g iej6. Pierwszą z w ym ienionych h erm en eu ty k k ieruje bez reszty w o l a s ł u c h a n i a , zaw ierzenia tekstow i. Postaw ę tę ro zu m iem tu więc jako w c z y t y w a n i e s i ę w t e k s t i to, co on mówi. M ożna by pow iedzieć, że tekst jest w tym p rzy p a d k u uprzyw ilejow any wobec in te rp re tac ji, spełnia funkcję pry- m arną. M am y tu do czynienia z klasycznym i p rze k o n an ia m i dotyczącym i in te r­ p reta cji, któ ra oznacza k o m e n tarz w ystępujący w służbie tek stu . W te n sposób przyw ołany zostaje jeden z podstaw ow ych ideałów filologii: w ierności wobec te k ­ stu i jego kerygm atycznej funkcji. D ru g ą z h e rm e n eu ty k k ieru je tym czasem w o l a p o d e j r z e n i a , dem istyfikacji: tek st nie m ówi tego, co zdaje się, że mówi. Sens nie jest tu-oto, w tekście, ale g d z i e - i n d z i e j . Taka postaw a h erm eneutyczna w ydaje się uprzyw ilejowywać nie tekst, lecz w łaśnie sam ą in te rp re tac ję, któ ra oka­

5 H.-G. G ad am e r Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, przeł. B. B aran, In terE sse, K raków 1993, s. 282; tegoż Romantyzm, hermeneutyka, dekonstrukcja, w: tegoż J ęzyk i rozumienie, przeł. P. D ehnel, B. Sierocka, F un d a cja A letheia, W arszaw a 2003, s. 148.

6 W tej spraw ie zob. P. R icoeur O interpretacji. Esej o Freudzie, przeł. M. Falski, W ydaw nistw o KR, W arszaw a 2008, s. 35-42; tegoż K onflikt hermeneutyk, przeł. J. Skoczylas, w: tegoż Egzystencja i hermeneutyka, przekł. zb., D e A gostini we w spółpracy z E diciones A ltaya Polska, W arszaw a 2003, s. 132-156.

(5)

zuje się w c z y t y w a n i e m w t e k s t rozm aitych przesądzeń, przek o n ań , a n a ­ wet obsesji in te rp re ta to ra , nastaw ionego na pew ien „w łasny te m a t” o ch arak terze in terpretacyjnym : egzystencjalnym , aksjologicznym , etycznym , politycznym itd. O takiej postaw ie interp retacy jn ej pow iedziałbym , że stanow i ona isto tn ą i p rze­ łom ow ą rew izję p o stu la tu S chleierm achera, który za jeden z celów in te rp re tac ji uznał zrozum ienie autora lepiej, niż on sam siebie rozum iał. Ta zakotw iczona w psy­ chologii fo rm u ła n a b ie ra te ra z now ego k sz ta łtu : w i n t e r p r e t a c j i i d z i e o t o , b y z r o z u m i e ć i n t e r p r e t a t o r a l e p i e j , n i ż o n s a m s i e b i e r o z u m i a ł . W p ełn i zgadzam się z A ndrzejem Szahajem , k tó ry pow iada:

Rzecz polega na tym , że m y znacznie więcej wiemy, niż wiemy, że wiemy. In terp reto w an y tekst byłby w tej perspektyw ie jedynie wyzwalaczem procesu w ew nętrznego dialogu, który zaczyna się toczyć pom iędzy różnym i przekonaniam i in te rp retato ra , które m ają go w swym w ład an iu , a przede w szystkim tym i, które sobie uśw iadam ia, a tym i, o których nie m ial d o tąd (do m o m en tu in te rp reta cji) pojęcia. To, co nieoczekiw anie się zdarza w procesie obcow ania z tekstem , to w tej perspektyw ie odkrycie w trakcie jego in te rp reta cji, iż is t­ n ieją w nas p rzek o n an ia, o których istn ie n iu d o tąd nie w iedzieliśm y. A w tak im razie dialog, o którym mówi G ad am e r [...], byłby dialogiem w ew nętrznym (pom iędzy różny­ m i ja w nas), projektow anym jedynie na zew nątrz, zaś zm ian a, jaka dokonyw ałaby się w in te rp reta to rz e pod wpływem in te rp re ta cji, byłaby niczym innym jak tylko odkryw a­ niem tych aspektów naszej św iadom ości (tych przesądzeń), które d o tąd były przed nam i u kryte (byłoby to przejście od w iedzy m ilczącej do w iedzy jaw nej, czy od w iedzy „jak” do w iedzy „że”).7

Przyw ołanie tych dwóch znanych stylów h erm eneutycznych i zin terp reto w an ie ich jako postaw w c z y t y w a n i a s i ę i w c z y t y w a n i a w t e k s t potw ierdza b i­ n a rn ą opozycję, w zm acnia pogląd o konflikcie h erm eneutyk. M oim celem jest jed­ n ak co innego. N ie chcę żyć bow iem w tym konflikcie herm en eu ty k . U w ażam , że nie m a pow odu, by w ybierać jedną bądź drugą. Jest w ręcz przeciw nie: h e rm e n e u ­ tyka oznacza raczej n ie u ch ro n n ie nierozerw alność tych dwóch perspektyw : wczy­ tyw anie się w tekst jawi się zawsze jako w czytyw anie w tekst.

W zw iązku z ta k zarysow anym w stępnie problem em , spróbuję zatrzym ać się p rzy k ilk u spraw ach:

1) w aru n k ach tran sa k cji, któ ry m i są język, dialogiczność oraz zdarzeniow y wy­ m ia r sp otkania te k stu i in te rp re tac ji;

2) odpow iedzi na p y ta n ie o to, co w zajem nie dają sobie in te rp re tac ja (in te rp re ta ­ tor) i tekst;

3) odpow iedzi na p y tan ie o to, w jakim sensie tran sa k cja okazuje się postacią koła herm eneutycznego.

Z an im jed n ak do spraw tych przejdę, chciałbym zauważyć, że pojęcie in te rp re ta ­ cji transakcyjnej skłania nas do uśw iadom ienia sobie pew nej presupozycji n a stę ­ pująco wyrażonej przez G adam era: „Tekst jest czym ś więcej n iż nazw ą obszaru przedm iotow ego b ad a ń literackich. In te rp re ta c ja jest czymś więcej niż te ch n ik ą

Por. A. Szahaj Siła i słabość hermeneutyki w niniejszym num erze „Tekstów D ru g ic h ”

(6)

78

naukow ej w ykładni tekstów ”8. Inaczej jeszcze: in te rp re tac ja transakcyjna to p ró ­ ba postrzegania relacji m iędzy tekstem a in te rp re ta c ją poza obszarem naukow ego rozszczepienia na p odm iot i przedm iot. O znacza to, że in te rp re tac ja tran sa k cy j­ na, pow tórzm y to raz jeszcze, sytuuje się w opozycji wobec dwóch biegunow ych prześw iadczeń form ułow anych na tem at in te rp re tac ji: z jednej strony - tradycyj­ nego ro zu m ien ia in te rp re ta c ji jako k o m entarza, te k stu (jak pow iedziałby R oland B arthes) „sek u n d arn eg o ”, w tórnego i służebnego w zględem tego, co in te rp re to w a­ ne; z drugiej strony n ato m ia st wobec tych p rzekonań, które w yrażają w iarę w p ry ­ m at in te rp re ta c ji n a d tek stem in terp reto w an y m (tak jak dzieje się to w p rzy p a d k u R ortiań sk iej koncep cji „użycia” te k stu czy w N ietzsc h ea ń sk im w oluntaryzm ie, gdzie tekst jest fu nkcją „woli m ocy” in te rp re tato ra ).

In te rp re ta c ja tran sak cy jn a zakłada w zw iązku z tym zniesienie bąd ź osłabie­ n ie ostrych granic m iędzy tek stem in te rp re ta c ji a tek stem interpretow anym : oba z a p o śre d n ic z a ją się w sobie w zajem n ie p o p rzez język. Ja k pow iada G adam er: „W o d ró żn ie n iu od innych tekstów , tekst literac k i n ie jest odseparow any od w trą­ ceń in te rp re tato ra , ale tow arzyszy m u jego ustaw iczne w s p ó ł m ó w i e n i e ”9 (pod­ k reślen ie m oje - M.J.).

Język jako m ost

W przeciw ieństw ie do lingw istyki, fo rm alizm u, stru k tu ra liz m u czy sem iotyki (choć nie w w ersji P eirce’owskiej!) h erm en eu ty k a nie postrzega języka jako za­ m kniętego system u: z jej p u n k tu w idzenia język n ie istnieje sam w sobie, n ie ozna­ cza po p ro stu zaw ieszenia referencji w sensie abstrahow ania od świata. W ym ienione wyżej, zw iązane z językoznaw stw em , teorie ła p ią człow ieka w pajęczynę języka, z której nie m a w yjścia. O bow iązujący do niedaw na now oczesny parad y g m at teo- rety czn o literack i (fo rm aln o -stru k tu raln o -sem io ty czn y ), dodajm y, w w ersji o rto ­ doksyjnej, trak tu je tekst literacki w kategoriach radykalnego im m anentyzm u. Tekst - mówiąc w najw iększym skrócie - staje się p ro d u k tem ostatecznym i gotowym, obiektem językoznaw czych analiz, ab strah u jący ch od kw estii tak ich , jak w artości, wymowa ideowa, k o n te k st kulturow o-filozoficzny. S em iotyka, choć zajm uje się znakam i, skupia się jed n ak nie tyle na znaczeniu, ile na analizie sposobów, za spraw ą których znaczenia są generow ane.

H erm en eu ty k a nie opow iada się rzecz jasna po stronie jakiegoś pozajęzykowe- go świata. O bcy jest jej przeto m etafizyczny przesąd, jakoby m ożliwe było u g ru n ­ tow anie praw dy w b ezp o śred n im p oznaniu. M odelem takiego poznania jawić się m iały m atem atyka i przyrodoznaw stw o. W ta k im u jęciu język traktow any był za­ ledw ie jako n arzędzie pom ocnicze. Isto tn a była n ato m iast pew ność, do której d o ­ ciera p odm iot jako (sam o)św iadom ość.

8 H.-G. G adam er Tekst i interpretacja, w: tegoż Język i rozumienie..., s. 108. 9 Tam że, s. 134.

(7)

H e rm e n eu ty k a a k c en tu je p ro b lem języka, czyni to w szakże w sposób zdecy­ dow anie o d m ie n n y niż językoznaw stw o. P okazuje raczej, że n ie byłoby języka, gdyby n ie dośw iadczenie bycia-w -św iecie, k tó re język u siłu je w ypow iedzieć. Ję ­ zyk jest tym , za spraw ą czego św iat zostaje n a m u d o stę p n io n y - choć zawsze w form ie zm ediatyzow anej. Tym sam ym h e rm e n e u ty k a w nosi swój w łasny i w aż­ n y głos w spraw ie jednego z n ajw ażniejszych przełom ów w k u ltu rz e now oczes­ nej, k tó ry o kreślam y m ia n e m zw rotu lingw istycznego. U jm u jąc rzecz w n ajw ięk ­ szym skrócie: po pierw sze, jeżeli dośw iadczam y św iata, to dośw iadczam y go na sposób językow y10, język jest, jak m ów i H eidegger, dom ostw em b y c ia 11; po d ru ­ gie, jeżeli ak c ep tu jem y m ed iacy jn y c h a ra k te r języka, to m u sim y zarazem uznać, że podstaw ow ym sposobem bycia-w -św iecie jest ro z u m ie n ie /in te rp re ta c ja . N ie chodzi tu zarazem , co oczyw iste, o to, że ro z u m ie n ie /in te rp re ta c ja stanow i je­ d en ze sposobów bycia, n arz ęd zie, k tó re m ożna w każdej ch w ili odłożyć, lecz przeciw n ie - całe nasze bycie-w -św iecie - jak p rzek o n u jąc o p o k azu je to M a rtin H eid e g g er - polega na r o z u m ie n iu /in te r p r e to w a n iu 12. Język i dośw iadczenie, język i św iat okazują się za te m n ie ro z d zie ln e . Z ro z u m ia łe staje się tym sam ym to, że człow iek w ęd ru je drogą k u ro z u m ie n iu św iata, będącego zarazem sam o- ro zu m ien ie m , po p rzez obcow anie z o taczającym i go te k sta m i, w tym rów nież, w isto tn y m sensie, te k sta m i lite ra c k im i. Ja k pow iada P aul R icoeur: „dzieła lite ­ rac k ie w noszą [...] do języka dośw iadczenie i w te n sposób w chodzą w św iat jak k ażdy d y sk u rs” 13.

Oczywiście, dzieła literack ie odnoszą się do św iata inaczej niż np. teksty fu n k ­ cjonalne - m ają swój w łasny język, system odniesienia, k tó ry m a ch a rak te r m e ta­ foryczny14. Co m ów i język literacki? M ówi on to, co nie m oże być bezpośrednio i jednoznacznie w ypow iedziane. To jed n ak za p o średnictw em tej n iejasnej, m eta- foryczno-sym bolicznej mowy pojaw ia się in te rp re tac ja jako k ręta, zapośredniczo- na droga k u n ie tylko ro z u m ie n iu te k stu , ale i sam o ro zu m ien iu in te rp re ta to ra , k tóry k o n fro n tu je językowe dośw iadczenie świata z w łasnym . D odajm y wszakże, aby nie zostać posądzonym i o językowy realizm czy esencjalizm : św iat, do którego zw raca się język, nie jest jakim ś św iatem pozajęzykow ym , ale tym , co pow staje na g runcie w ielorakich sem antycznych czy sym bolicznych odniesień. Z nam y dobrze niekończące się ataki „tw ardych” metodologów, k tórzy m etaforę postrzegają jako bełkot. B ełkotem jest bow iem w ypow iedź, której n ie da się przełożyć na język

10 Tam że, s. 111; H.-G. G adam er Prawda i metoda; Człowiek i język, w: tegoż Rozum , słowo, dzieje, przeł. M. L ukasiew icz, K. M ichalski, PIW, W arszaw a 2000.

11 M. H eidegger L ist o humanizmie, przekł. J. T ischner, w: tegoż Znaki drogi, przekł. zb., F un d acja A letheia, W arszaw a 1995.

12 H.-G. G ad am er Bycie i czas, przeł. B. B aran, PW N , W arszaw a 1994. 13 P. R icoeur Czas i opowieść, s. 116.

(8)

08

orzekający o czymś jasno i jed n o zn a cz n ie15. M etaforę atak u ją rów nież p rze d sta­ w iciele filozofii m oralnej, którzy nie w ierzą, aby lite ra tu ra m ogła w ypowiedzieć coś istotnego na te m at m oralnej kondycji człowieka. Albo bow iem - w najlepszym razie - lite ra tu ra przy p ad k iem m oże powtórzyć dane stanow isko filozoficzne albo, co gorsza, uczynić p roblem m o raln y n iejednoznacznym . Tym czasem w łaśnie dzie­ je się inaczej. M etafora, k tóra w istotnym w ym iarze jest n ie p rz ek ła d aln a, nie p o d ­ daje się dem etaforyzacji, posiada szczególną w artość poznaw czą czy, należałoby raczej pow iedzieć - h erm eneutyczną. W prow adza bow iem dodatkow e sensy, które w in n y sposób nie m ogłyby w ogóle dojść do głosu, gdyż dotyczą tego, co niew yra­ żalne. Z arazem m etafora w raz ze swą niejednoznacznością, ud o stęp n ia n am świat, przyw raca nas św iatu i tym spraw om , któ re rozstrzygnąć się nie dają, u trzym ując nasze życie w n ie u sta n n ej „bojaźni i d rż e n iu ” . M etafora (literatura) rozw ija za­ tem uczucia m oralne i w yobraźnię, pogłębia naszą w rażliwość (czyli zdolność do bycia dotykanym przez coś) i w spółczucie wobec cierp ien ia i b iedy drugiego czło­ w ieka. M ożna postaw ić naw et tezę, że gdyby nie lite ra tu ra , świat ludzkiego do­ św iadczenia byłby n iesłychanie ubogi.

G adam er u jm u je pro b lem języka trochę inaczej niż R icoeur. W yróżnia on w ję­ zyku dwa obszary: zdan ie i słowo. Z danie uosabia zainteresow ania językoznaw ­ ców i logików (logika zdań, rac h u n ek zdań, gram atyka, sem antyka zdania). Z da­ n ie m a ch a rak te r abstrahujący, to znaczy, że nie odnosi się ono do św iata, a raczej do tego, co w jego obrębie p o w ied zian e16. Z danie jest teoretyczne w tym sensie, że skupia się ono na tym , co w prost stem atyzow ane (np. sylogizm ), ab stra h u je n a to ­ m iast od tego, czego sam o w prost nie ujm uje. Jeszcze prościej: zdanie ta k ie posia­ da czystą zaw artość sem antyczną, pozbaw ione jest jed n ak ko n tek stu . Tym czasem h erm e n eu ty k ę in te resu je słowo, k tóre „S taje się słowem dopiero wówczas, gdy w ejdzie w obieg k o m u n ik a cy jn y ”17. Słowo jest tym , co do nas przem aw ia, co do­ sięga naszego życia:

M am na m yśli s ł o w o pozostające jedynie w liczbie pojedynczej. Jest to słowo, które kogoś dosięga, słowo, k tó rem u ktoś pozwala się zagadnąć, słowo, które p a d a w ok reślo ­ nym i jednoznacznym kontekście życiowym i które swą jedność uzyskuje w łaśnie od owej w spólnoty k o n tek stu życiow ego.18

D latego G adam er n ie m a w ątpliw ości, że język to n ie granica odgradzająca nas od św iata, ale m ost, przez k tó ry dochodzim y do p orozum ienia, w spólnej rzeczy,

15 W spraw ie b e łk o tu i m etafory zob. B. S tanosz B ełkot i przesąd; H. H iż W obronie

bełkotu; J. Jad ack i O bełkocie; M. P rzełęcki Postulat ścisłości, w szystkie teksty

w: Język współczesnej humanistyki, red. J. Pelc, Polskie Towarzystwo Sem iotyczne, W arszaw a 2000.

16 H.-G. G ad am e r Język i rozumienie, w: tegoż Język i rozumienie, s. 17. 17 Tam że, s. 22.

(9)

o której mowa. Owo dochodzenie do po ro zu m ien ia m a m iejsce w etycznej sytuacji dialogu.

Dialog albo przecięcie się świata tekstu i świata interpretacji

P roblem transakcyjności pow inien być ro zu m ian y na g runcie tego, co dialogo­ we. W jak i je d n ak sposób p rzekształcić relację m iędzy tek stem a in te rp re ta c ją w dialog? P lato n w Fajdrosie nie w idział takiej możliw ości. Tekst p isan y jest tylko m a rą mowy, czym ś m artw ym : tek st m ów i tylko to, co mówi. N ad to m oże być on p o d d an y dow olnym użyciom . G adam er przyw raca jed n ak relacji m iędzy tek stem a in te rp re ta c ją ch a rak te r rozmowy. W jaki sposób? W prow adzenie in te rp re to w a­ nego te k stu w żywioł rozm ow y polega zrazu na p o trak to w a n iu go jako odpow iedź na pytan ie. H erm en eu ty czn y p ry m at p y ta n ia oznacza, że te k st zaczyna do nas mówić. A zaczyna mówić wtedy, gdy in te rp re ta to r daje im p u ls do rozmowy, w p i­ sując tekst w horyzont w łasnego ro zu m ien ia, w łasny horyzont oczekiwań, to, co H eidegger nazywa p rzed ro zu m ien iem , a G adam er - p rzedsądam i. In te rp re ta to r to nie abstrakcyjny i bezosobowy p odm iot epistem ologiczny. P rzeciw nie, jest on już zawsze jakoś usytuow any: w k u ltu rz e, języku, h isto rii, w artościach, dośw iad­ czeniach, p łci k ulturow ej, le k tu ra c h czy w h isto rii in te rp re ta c ji danego tek stu . Ta sytuacja nie stanow i jednak ograniczenia m ożliw ości rozum ienia te k stu (tego, co inne), lecz jak najb ard ziej pozytyw ny w aru n ek rozum ienia. Jak pow iada A ndrzej W ierciński: „każde odczytanie te k stu jest uw arunkow ane przez nasze u p rzed n ie ro zum ienie. Z atem nie istn ieje żadne odczytanie, które nie dokonuje się bez pew ­ nego gw ałtu na tekście w kategoriach n ak ład a n ia n a ń naszych w łasnych horyzon­ tów ro z u m ie n ia ” 19. N ie chodzi wszakże o to, że owe p rze d ro z u m ie n ia stanow ią szablon n ak ła d a n y na tekst w ta k i sposób, że - b y pow iedzieć m etaforycznie - tekstow i zostają zam knięte usta. O dw rotnie: nasze h oryzonty oczekiwań i p rze d ­ ro zu m ien ia zderzają się z tym , co je przekracza, a wobec tego w prow adza w za­ dziw ienie, dezorientuje, prowokuje. Interpretacja, jak mówi G adam er, zaczyna się tam , gdzie pojawia się atopon: sytuacja, w której in te rp re tato r doświadcza tego, co nie m ieści się w sferze jego przedrozum ień, a przeto okazuje się zrazu n iezrozum ia­ łe, nieznane, nieoczekiw ane. In terp reta cja staje się przeto ruchem , który polega na dynam ice wywłaszczania i zaw łaszczania, nieustannego kw estionow ania w łasnych uprzedzeń in te rp re tato ra za spraw ą tekstu, ale i wczytywania w tekst horyzontu in ­ terpretacyjnego, który wyznaczać może jego rozum ienie. Owo dialogiczne spotka­ nie te k stu i in te rp re tac ji wiedzie więc nieu ch ro n n ie do w zajem nej przem iany obu. Rozmowa bowiem , jak pow iada G adam er, „całkowicie przekształca oba poglądy”. Rozmowa nie polega na tym , że ktoś kogoś jednostronnie w ypytuje czy p rzesłuchu­ je. R ichard E. Palm er zauważa:

19 A. W ierciń sk i Hermeneutics and the Indirect Path to Understanding, w: The Task o f

Interpretation. Hermeneutics, Psychoanalysis and Literary Studies, ed. D. Skórczew ski,

(10)

82

To, co jest konieczne w in te rp re ta c ji literack iej, to d ialektyczne zapytyw anie, które nie jest po p ro stu p rzesłuchiw aniem tekstu, lecz pozw ala tem u , co w nim pow iedziane, p rz e ­ słuchiw ać in te rp re ta to ra , kw estionow ać jego w łasny horyzont i spowodować fu n d a m e n ­ taln ą przem ianę jego ro zu m ien ia tem atu . N ie oznacza to od rzu cen ia h o ryzontu in te rp re ­ tatora ani też nie czyni absolutnym czyjegoś horyzontu, tak jak to jest im plikow ane w w ięk­ szości an aliz i m etod; oznacza to tw órczą fuzję horyzontów . Jest tylko częściow ą praw dą, że rozu m ien ie jest m ożliwe jedynie w ram ach czyjegoś ho ry zo n tu o raz poprzez ten hory­ zont. G dyby tak było, nie byłaby m ożliwa żad n a znacząca negacja horyzontu, a to pow o­ d u je poszerzenie ro zu m ien ia .20

T ransakcja oznacza tu wobec tego sytuację, w której nie tyle dochodzi do jakiegoś „zlania się” horyzontów te k stu i in te rp re ta c ji, ile raczej, p rz y zachow aniu ich w zględnej autonom ii, do zdolności rew idow ania horyzontów ro zu m ien ia i otw ar­ tości na to, co nieoczekiw ane.

Transakcja jako zdarzenie

T ransakcja n ie m oże być ro zu m ian a jako skończony i obiektyw ny efekt m eto ­ dycznego poznaw ania, zastosow ania jakiejś określonej procedury. T ransakcja jest zdarzeniem , a nie zd erzen iem p o d m io tu i przed m io tu . In n y m i słowy: dzieło lite ­ rackie nie jest przed m io tem poddaw anym obiektyw izacji przez jakiś zdepersona- lizow any p o d m io t epistem ologiczny. In te rp re ta c ja n ie jest w tym sensie aktem m etodycznym , p ro ce d u rą odbyw ającą się w edle jakichś reguł czy in stru k c ji. N ie jest też tak, że proces in te rp re ta c ji m a w ym iar ahistoryczny. Przeciw nie. R ozu­ m ien ie dane jest zawsze na g runcie pewnej jednostkow ej, niepow tarzalnej, h isto ­ rycznej i n iefin aln ej sytuacji. Czy m a to oznaczać, że te k st pozbaw iony zostaje tożsam ości, że stanow i jedynie m glisty im puls dla in te rp re tato ra ? A m oże po p ro ­ stu - jak m ogłaby to w yrazić m ocna m etafora - tek st nie istnieje?

W ydaje się, że m ożna by w szakże b ro n ić tożsam ości dzieła. Tyle tylko, że nie dałoby się tu m ów ić o tożsam ości „m ocnej” . Co to znaczy? O tóż tożsam ość w sen ­ sie „m ocnym ” oznaczałaby sprow adzenie dzieła do pew nej obiektyw nej se m an ­ tycznej zaw artości zdaniow ej, tego m ianow icie, co w dziele pow iedziane w p ro st21, tego zatem , co nazw ać m ożem y z n a c z e n i e m . Tak ro zu m ian e, dzieło jawi się jako w yłączone spoza kontekstów , spoza sy tu acji k o m u n ik a cy jn ej. M ów i to, co m ówi. Jest za m k n ię te , m onologow e. N ie m a ono nic do p o w iedzenia o świecie naszego dośw iadczenia. I na odw rót: w jak i sposób in te rp re ta to r m ia łb y w nosić swoje dośw iadczenie w język d zieła po p rzez w łasną in te rp re ta c ję ? R icoeur p o d ­ k reśla to, że język nie jest z a m k n ię ty m system em . N ie jest też żad n y m św iatem . To człow iek jest w św iecie, jest o g arn ię ty p rzez u w ik łan ia w ew nątrzśw iatow e,

20 R. P alm er M anifest hermeneutyczny, przeł. M. K ról, W. L ubow iecki, „P am iętn ik L ite rac k i” 1992, z. 1, s. 158.

21 P. R icoeur Język jako dyskurs, w: tegoż Język, tekst, interpretacja, przeł. P. G raff, K. Rosner, PIW, W arszaw a 1989, s. 76.

(11)

problem y, tru d n o śc i, n ad z ie je, radości. In n y m i słowy: przez to w szystko, co sk ła­ da się na dośw iadczenie. M ożna pow iedzieć, że dośw iadczenie m a c h a ra k te r p ry ­ w atny. Jed n ak ż e owo p ry w a tn e dośw iadczenie zostaje u p u b lic z n io n e , staje się k o m u n ik o w aln e, gdy człow iek w nosi je do języka22. W tym p rzy p a d k u : języka in te rp re ta c ji. Tożsam ość dzieła nie polega na jego z n a c z e n i u . H erm e n eu ty k a zak ład a jed n ak , co ponow nie trze b a p o d k reślić, dialog. P rz ek o n a n ie o dialogicz- ności n ak a zu je na nowo postaw ić p y ta n ie o tożsam ość dzieła. Jest to tożsam ość, k tó rą, za G adam erem , p rag n ę nazw ać t o ż s a m o ś c i ą h e r m e n e u t y c z n ą23. Z ak ład a ona, że dzieło p ra g n ie być ro zu m ian e, że jest w n im coś, co wym aga ro zu m ien ia . A skoro tak , to znaczy, że w ym aga ono in te rp re ta c ji jako a k tu b ę d ą ­ cego z d a r z e n i e m , czyli ty m , co in d y w id u a ln e , h isto ry c z n e i h isto ry c z n ie zm ien n e , przygodne, n ie o sta tec zn e . S p o tk an ie dzieła i in te rp re ta c ji w iedzie k u p rz e k o n a n iu , że dzieło po siad a tożsam ość zm ie n n ą i w ariacyjną, gdyż - jak p o ­ w iada G ad am er w Aktualności piękna - „dzieło pozostaw ia k ażd em u , kto zaczyna z n im obcow ać, pew ną p rz e strz e ń gry, k tó rą on sam m u si w y p ełn ić”24. G adam er pow iada p rzy tym , że to dzieło sam o zachęca do bycia-w spół-aktyw nym 25. Sam osobiście w olałbym osłabić te n G adam erow ski akcen t, u jm u jąc y dzieło jako im ­ p u ls, coś pry m arn eg o . O znaczałoby to bow iem , jak sądzę, pow rót do trad y c y j­ n ych p rz e k o n a ń o p ie rw o tn o śc i dzieła i w tó rn o ści in te rp re ta c ji jako zaledw ie k o m e n tarza . N ale ża ło b y raczej m ów ić o byciu-w spół-aktyw nym , w k tó ry m nie da się w yznaczyć tego, co p ry m a rn e (u p rz ed n ie , podstaw ow e), i tego, co w tórne. Rów nie słu szn ie m ożna by p rzecież m ówić o u p rze d n io ści d ziała ń in te rp re ta c y j­ nych. P ro b lem aty k ę tę wolę za te m zaw iesić, aby n ie podejm ow ać znanego nie- rozstrzy g aln ik a: co było pierw sze - k u ra czy jajko?

In terp re ta c ja jest zatem zdarzeniem , t y m - c o - m a - m i e j s c e , co w ydarza się - każdorazow o inaczej. Jeżeli w te n sposób m yślim y o tran sak cji, to staje się dla nas oczywista wymowa słów G adam era, że rozum ieć to zawsze m óc rozum ieć in a­ czej, na nowo, ale i nieostatecznie. „R ozum ieć in aczej” to nie tyle i n ie tylko jakaś dyrektyw a, reguła in te rp re tac y jn a, ale opis tego, co rzeczyw iście dzieje się w in ­ te rp retac ji. In n y m i słowy: każdorazow a in te rp re tac ja tego sam ego tek stu , nawet przez tego sam ego in te rp re ta to ra , jest dow odem na owo „c zy tan ie /p isa n ie in a ­ czej”. Ten sam (???) tekst zinterpretow ać mogę inaczej w styczniu, a inaczej w czerw­ cu. N ie jest to spraw a dow olności czy jakiegoś relatyw izm u, ale kontek stu alizacji, jak rów nież osobistego dośw iadczenia. Co w ięcej, każdy in te rp re ta to r po p o sta­ w ieniu ostatniej k ro p k i wie już, że n astęp n y m razem n ap isałb y w szystko inaczej, że to, czego dokonał m a postać nieo stateczn ą i niezadow alającą.

22 Tam że, s. 88-89.

23 H.-G. G ad am er Aktualność piękna. S ztuka jako gra, symbol i święto, przeł. K. K rzem ieniow a, O ficyna N aukow a, W arszaw a 1993, s. 34. 24 Tam że, s. 35.

(12)

8

4

C o daje tekst? C o daje interpretator?

E konom iczna m etafora tran sa k cji opow iada o w zajem nej w ym ianie. Co daje więc tekst swem u interpretatorow i? Co daje in te rp re ta to r tekstowi?

N a pierw sze z tych p y ta ń udzielić m ożna dw óch biegunow ych odpow iedzi: 1) tekst daje to, co in te rp re ta to r p rag n ie od niego otrzym ać: rację m a R ich a rd Rorty, k tó ry pow iada, że in te rp re ta to r wie już z góry, czego oczekuje od te k stu - w czytuje go przecież we w łasny horyzont ro zu m ien ia, aplik u je do w łasnej - h isto ­ rycznej, kulturow ej czy egzystencjalnej - sytuacji, w obrębie której in te rp re tu je . N a takiej odpow iedzi nie m ożem y jednak poprzestać, p rzyjm uje ona bow iem p o ­ stać radykalnego subiektyw izm u czy w o lu n ta ry z m u interp retacy jn eg o . D latego też odpow iedź tę dialektycznie dynam izuje druga: 2) tekst obdarow uje in te rp re ta ­ tora tym , co nieoczekiw ane, tym , co nie daje się skategoryzow ać w siatce pojęć interp retu jąceg o . S kłania go więc do zrew idow ania w łasnych oczekiwań i supozy­ cji. Tekst w dziera się w horyzont ro zu m ien ia in te rp re ta to ra , dając m u możliwość n ie tylko innego ro zu m ien ia, ale i sam orozum ienia. In te rp re ta c ja , będąca odpo­ w iedzią na tek st, okazuje się w istocie odpow iedzią na py tan ie, któ re staw ia p rzed n am i dzieło. To p y tan ie brzm i: k i m t y j e s t e ś ? Tekst otw iera p rze d swoim in te rp re ta to re m w ielość światów, tzn. wielość m ożliw ych sposobów dośw iadcze­ nia, bycia-w-św iecie, bycia człow iekiem . D zieło literac k ie otw iera p rze d n am i b o ­ gaty i w ieloraki świat różnicy. Tym sam ym poszerza nie tylko nasze rozum ienie (pojm ow ane wąsko jako ro zu m ien ie sam ego tek stu ), ale i horyzont naszego istn ie ­ nia. Paul R icoeur zauw aża, że

W łaśnie fikcyjnym dziełom zaw dzięczam y w d użej m ierze rozszerzenie naszego h o ry ­ zo n tu istn ien ia. [...] dzieła literackie b u rz ą p o rząd ek rzeczyw istości, jedynie pow iększa­ jąc w szelkie znaczenia, które sam e zaw dzięczają swoim zdolnościom do skrótu, przesytu i k u lm in acji, zdum iew ająco zilustrow anym przez budow anie in try g i.26

Tym sam ym dzieło literack ie prow adzi do przem iany, p rzeobrażenia swojego in ­ te rp re ta to ra , m a więc istotny wpływ na sam ą in terp retację. D zieło i in te rp re tac ja n ie m ogą być więc traktow ane jako te k sty od siebie n iezależne, autonom iczne. In te rp re ta c ja n iejako zaraża się tek stem in terpretow anym , ulega m u, p oddaje się jego wpływowi, jego mowie.

Ale jest i na odwrót: także in te rp re tac ja wpływa na in terp reto w an e dzieło, p rze­ obraża je. In te rp re ta to r w nosi poprzez in te rp re ta c ję swój w łasny świat, w łasne h oryzonty ro zu m ien ia, które zakotw iczone są w jego języku, tradycji, dośw iadcze­ n iu czy w artościach. Także in te rp re ta to r obdarow uje dzieło tym , co nieoczekiw ane: poprzez proponow any przezeń zawsze nowy język interpretacyjny, nową rekon- tekstu alizację dzieła, owo G adam erow skie „rozum ienie in aczej” . W in te rp re ta c ji tekst ulega więc zawsze pew nem u p r z e s u n i ę c i u będ ącem u fu nkcją p ersp ek ­

(13)

tywy przyjm ow anej przez in te rp re tato ra . N ie bez pow odu przyw ołuję tu N ietz- scheański perspektyw izm . Z akłada on, że nie w idzim y spraw inaczej jak tylko z pewnego p u n k tu w idzenia. Ale N ietzsche p o dkreśla też inne praw o p ersp e k ty ­ wy: in te rp re tac ja, dokonyw ana zawsze z jakiegoś p u n k tu w idzenia, n ie rości sobie p rete n sji do absolutności, obiektyw ności czy praw dziw ości (w sensie praw dy-ade- kw acji). W za m ia n in te rp re tac ja jako perspektyw istyczne przesu n ięcie te k stu oka­ zuje się w yrazem szacunku i otw artości wobec niego: o ż y w i a tekst na gruncie tradycji, z której dzieło do nas przem aw ia, o ż y w i a i reorganizuje h isto rię jego dotychczasow ych odczytań.

Podsumowanie:

transakcja jako postać koła herm eneutycznego

W Byciu i czasie M a rtin H eidegger, dokonując ontologizacji p ro b lem u ro zu ­ m ien ia, pow iada, że o tyle, o ile ro zu m iem y świat, o tyle rozum ieć m ożem y sa­ m ych siebie. I na odwrót: na tyle, na ile rozum iem y sam ych siebie, na tyle ro zu ­ m iem y świat. Pragnę tę myśl sparafrazow ać, by odnieść ją do p ro b lem u in te rp re ­ tacji transakcyjnej. Z abrzm iałab y ona wtedy: n a t y l e , n a i l e r o z u m i e m t e k s t , n a t y l e m o g ę z r o z u m i e ć s a m e g o s i e b i e . Ale też: n a t y l e , n a i l e m o g ę z r o z u m i e ć s a m e g o s i e b i e , n a t y l e m o g ę z r o z u ­ m i e ć t e k s t . Tym sam ym m ożna zasadnie pow iedzieć, że tran sak cja p rzyjm uje postać koła herm eneutycznego jako niekończącego się ru c h u rozum ienia i sam o- ro zum ienia. W tym ru c h u w ybrzm iew a py tan ie, zadaw ane sobie naw zajem przez in te rp re ta to ra i tekst: k im ty jesteś? To p ytanie k ieru je się k u problem ow i tożsa­ m ości rozum ianej jako p ytanie o sens, k tó ry n igdy nie m oże zostać w p ełn i p o ­ chwycony. A wobec tego okazuje się, że p y tan ie o in n e g o /te k st, jest w g runcie rze­ czy p y ta n ie m o sam ego in te rp re ta to ra i jego to żsam o ść27. C h ciałb y m u n ik n ą ć w szakże radykalizacji tej tezy - z tego pow odu, że pojaw ia się tu zagrożenie te k stu jako innego, który zostaje pozbaw iony inności, co ch a rak te ry z u je dyskurs episte- mologiczny. W zam ian chciałbym mówić o sytuacji, w której sam orozum ienie in ­ te rp re ta to ra , o k tóre w in te rp re ta c ji zawsze chodzi (by sparafrazow ać H eideggera, że jestestw u zawsze chodzi o nie sam o), skorelow ane jest z uchw yceniem czegoś, co już jest w tekście. Być m oże jest to jakiś im puls, coś nie zawsze dającego się nazw ać; najczęściej bywa to w szakże jakaś właściwość stylu czy po p ro stu tem at (problem egzystencjalny, aksjologiczny, etyczny, polityczny itd.), k tóre in te rp re ­ ta to r rozpoznaje jako blisk ie sobie, na które jest uw rażliw iony czy nastaw iony - czasem obsesyjnie.

G dzie jed n ak kończy się tek st, a zaczyna in n y tekst - in te rp re tac ja, rozstrzy­ gnąć nie sposób. Bo choć, jak pow iada G adam er, „Bytem , k tó ry m oże być ro zu ­

27 To bardzo ciekaw y problem , który nie dotyczy tylko p ro b lem u in te rp re ta c ji tekstu, ale w ogóle pytań, które staw iam y w obliczu innego. Zob. M.P. M arkow ski Inność

(14)

9

8

m iany, jest język”28, to je d n ak język ów nie jest w stanie dotrzeć do tajem n icy skryw anej przez to, co inne. Tożsam ość in te rp re ta c ji/in te rp re ta to ra i tożsam ość tekstu nie m ogą być rozum iane w sposób tautologiczny (A=A ), statyczny, lecz ek­ statyczny, labilny, ruchom y, historyczny czy egzystencjalny, w arunkujący się wza­ jem nie. Fakt ów nie zwalnia jednak nikogo z obowiązku podejm ow ania wciąż i na nowo pró b y ro zu m ien ia i p o ro zu m ien ia , k tó re m ożliw e są we w spółm ów ieniu, w transakcji, tj. w pozostaw ianiu otw artych granic m iędzy dziełem a interpretacją.

Abstract

Michał JANUSZKIEWICZ

Adam Mickiewicz University (Poznań)

Reading into the text. On transactional interpretation

T h e a rticle is an a tte m p t at fo rm u la tin g a s ta n d p o in t o n th e p ro b le m o f te x tu a l in te rp re ta tio n . T h e p rim a ry co n ce rn here is h o w to possible justify a fundam ental character o f in te rp re ta tio n and in te rp re ta tive actions w h ile , at the same tim e , preserving a relative a u to n o m y o f an in te rp re te d te x t and respecting it (w hich, h o w ever, does n o t equal th e fidelity to th e te xt). Such a possibility can be traced on th e grounds o f th e transactional in te rp re ta tio n , i.e. T h e exp e rie n ce o f a strong b o n d b e tw e e n th e lite ra ry te x t and (its) in te rp re ta tio n , the bond w h ich is based o n the m utual influence. O n the o n e hand, literary te xt gains m eaning o w in g to an in te rp re ta tio n , o n the other, an in te rp re te d te xt transform s an in te rp re ta tio n ( o r even an in te rp re ta to r). In o th e r w o rd s, an in te rp re te d te x t turns o u t to be in a sense an in te rp re ta tio n o f its o w n in te rp re ta tio n . A cco rd in g to the n o tio n o f transactional in te rp re ta tio n in th e e v e n t and in th e ju x ta p o s itio n o f lite ra ry te x t and in te rp re ta tio n th e y b o th are being tran sfo rm e d . A w o r k o f lite ra tu re exposes its unstable identity, its „m obile" meaning. In te rp reta tio n , o n th e o th e r hand, proves to be n o t a ready and o b je ctive „grasping" o r a p p ro p ria tio n o f th e te x t b u t ra th e r th a t w h ich is dynam ic, a ccording to G a d a m e r's idea th a t und ersta n d in g is always a possibility to „understand d ifferently". T h e n o tio n o f transactional in te rp re ta tio n im plies bo th th e necessity o f liberation fro m th e su b je ct-o b je ct dichotom y. Since such a dualistic split is re m o ve d o n th e grounds o f m utual entanglem ent o f in te rp re ta tio n and te x t as w e ll as an opening o f and a stress on th e ethical issues.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trudno takiemu działaniu odmówić miana rozumowań – jest to nie tylko racjonalna, ale także najlepsza możliwa strategia, w przypadku gdy nie można czekać lub spodzie- wać

To, co tomistyczny punkt wi- dzenia na moralność pozwala nam powie- dzieć, to to, że w każdej sytuacji, w której się znajdziemy, gdy podejmowane są dane decyzje

Nagród się tu nie przyznaje, formą wyróżnienia jest wybór filmu jako tematu do obrad i dyskusji „okrą­.. głego stołu” - seminarium

Tę historię Owen Gingerich opisał w Książce, której nikt nie przeczytał (Warszawa 2004), ale znam ją także bezpośrednio z ust Owena.. W 1946 roku przypłynął on do

In terp reta cja

Jednak, jak twierdzi Edward Lipiński, powinniśmy tłumaczyć go następująco: „Na początku stwarzania przez Boga nieba i ziemi”, ponieważ w ten sposób wyraża się

Pytanie „kiedy malowidło staje się obrazem?” zapytuje nie tyle o mo- ment tej przemiany, co o miejsce, w którym ona zachodzi, a ponieważ dokonuje się ona w oku widza – to

Czy w toku obowiązywania umowy powierzenia przetwarzania danych osobowych możliwe jest jednak, aby podmiot przetwarzający jednocześnie pełnił zgodnie z prawem rolę