• Nie Znaleziono Wyników

Uwagi fachowca (w swych intencjach) o tym, jak intelektualiści bronią humanistyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Uwagi fachowca (w swych intencjach) o tym, jak intelektualiści bronią humanistyki"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Markiewicz

Uwagi fachowca (w swych

intencjach) o tym, jak intelektualiści

bronią humanistyki

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (137), 295-299

2012

(2)

Po lemiki

Henryk MARKIEWICZ

Uwagi fachowca (w swych intencjach) o tym,

jak intelektualiści bronią humanistyki

P rzeciw staw ienie fachowca i in te le k tu a listy w ystępujące w tym ty tu le p ocho­ dzi od R ich ard a R o rty ’ego, którego poglądy przytacza M ichał Paweł M arkow ski w arty k u le Humanistyka: niedokończony projekt1. Fachow iec sądzi, że dążenie do praw dy obiektyw nej jest skuteczne, m arzy o przeczy tan iu w szystkich książek ze swojej dziedziny, uważa przy tym , że „tw orzą one zbiór adekw atnie opisujący rze­ czyw istość”. In te le k tu a lista - wręcz przeciw nie: w praw dę obiektyw ną nie wierzy, dąży tylko do rozregulow ania własnej dyscypliny i w tym celu chciałby przeczytać jak najw ięcej różnych książek; efektem tej le k tu ry nie jest poszerzenie wiedzy, lecz w rażliw ości i w yobraźni.

M niejsza o k arykaturalność niek tó ry ch spośród tych w yznaczników fachow o­ ści (np. tego, że fachowiec jest przek o n an y o adekw atności w szystkich książek ze swej dziedziny), m niejsza o to, że w rezu ltacie tej operacji fachowiec okazuje się kim ś pośledniejszym od in telektualisty. M niejsza w reszcie o to, że obaj u p o d ab ­ n ia ją się do „uczonego gap a” W agnera z Fausta, który „dużo już wie, lecz chciałby w iedzieć w szystko” .

C h arakterystyka in te le k tu alisty jednak dobrze ukazuje stanow isko, z jakiego niem al wszyscy referow ani przez M arkow skiego autorzy p ró b u ją b ronić h u m a n i­ styki. A obrony ona potrzeb u je - jest pow szechnie deprecjonow ana i d yskrym ino­ w ana (także finansow o)2. O brona ta stara się dowieść, że h u m a n isty k a m a w ażne,

1 M .P . M a r k o w sk i H u m a n is ty k a : n ie d o k o ń c zo n y p r o je k t, „ T ek sty D r u g i e ” 2 0 1 1 n r 6. L o k a liz a c ja c y ta tó w w te k ś c ie . 2 D y s k r y m in a c j i z a z n a ją z r e s z t ą i n ie h u m a n is t y c z n e b a d a n ia p o d sta w o w e , o c z y m p is z e m .in . A n d r z e j J a js z c z y k , d y r e k to r N a r o d o w e g o C e n tr u m N a u k i , w a r ty k u le B a d a n i a p o d s ta w o w e , ale n ie b e zu ż y te c z n e , „ G a z e ta W y b o r c z a ” z 1 8 .0 7 .2 0 1 2 .

29

5

(3)

2

9

6

Polemiki

społeczne u zasadnienie. (Przy czym obrońcy ci ani raz u nie w spom inają, że h u ­ m anistyka jest po części sam a sobie w inna owej deprecjacji, a to ze w zględu na h erm etyzm języka, prow okacyjną paradoksalność niek tó ry ch tez, m asochistyczne negow anie poznaw czych w artości w łasnych tw ierdzeń).

N ajsłabiej b ro n i h u m an isty k i Stanley Fish. Odpow iedź jego jest dwoista. W w er­ sji słabszej głosi on, że „hum anistyka jest dobrem autonom icznym , niepow iąza­ nym z żadną celow ością” (s. 20), w w ersji m ocniejszej, że studiow anie lite ra tu ry i sztuki dostarcza n am narzędzi, dzięki którym m ożem y nie tylko przeżywać „chwile estetycznego zachw ytu”, ale także p o trafim y „rozm aw iać o tym , co uznajem y za w ażne dla nas i n am podob n y ch ” (w tekście nierenom ow anego autora tę drugą odpow iedź uznalibyśm y za w ykręcanie się byle jakim ogólnikiem ). Jak w idać, Fish p rze d m io te m h u m a n isty k i czyni tylko lite ra tu rę i sztukę, pom ijając dyscyplinę

par excellence h u m an isty czn ą, jaką jest historia.

Z kolei Odo M a rq u a rd pow iada, że n a u k i hum an isty czn e „pow inny spełniać funkcję kom pensacyjną wobec n eu tra liz ac ji naszego historycznego (a więc i jed­ nostkowego) dośw iadczenia, jaka jest efektem ekspansji n au k eksperym entalnych oraz hom ogenizacji globalizacji tego dośw iadczenia, zam azujących jego niepow ta­ rzaln y c h a ra k te r” (s. 15). C ytuję, bo nie jest to dla m n ie w p e łn i jasne. Ja k im spo­ sobem owa hom ogenizacja, elim inując sprzeczne p u n k ty w idzenia, pow oduje w ie­ loznaczność jako podstaw ę in te rp re ta c ji rzeczyw istości? G dyby ta k było, zbędna byłaby zachw alana przez M a rq u a rd a kom pensacyjna fu nkcja h u m a n isty k i po le­ gająca na „m nożeniu opowieści o lu d z k im dośw iadczeniu i in te rp re to w an iu ich na różne sposoby” (s. 16).

N azywa to au to r h erm e n eu ty k ą ro zu m ian ą jako sztuka u k ła d an ia opowieści (s. 15). To ostatnie sform ułow anie jest propozycją te rm inologiczną co najm niej dziwaczną. D ziw ne jest też podciąganie p o d te rm in „n a rra cja” czy „opow iadanie” w szelkich w ypow iedzi św iatopoglądow ych, także i tych, w k tórych n arrac ja w p o ­ w szechnie p rzyjętym ro zu m ien iu tego te rm in u jest nieobecna, np. w n eo lib eral­ nym p o stulacie pom nażania dochodu narodowego.

N asuw a się tu dalej pytanie, czy w szystkie te „n a rra cje” są rów noupraw nione? Czy nie m a w śród n ic h tak ich , k tórym i nie w arto się zajm ow ać albo zajm ując się - p otępić je i odrzucić? A jeśli są rów noupraw nione? Czy ta k i „polim orfizm d u ch o ­ w y” - jakby pow iedział Brzozowski - nie prow adzi do relatyw izm u, by nie rzec - indyferentnej bierności, a naw et nihilizm u? Czy jest więc korzystny dla m o raln e­ go d o b ro stan u jednostki, czy jest społecznie użyteczny?

Sam M arkow ski zaczyna z daleka: ta k szeroko k o n stru u je pojęcie p o lityczno­ ści, by dowieść, że h u m a n isty k a jest rów nież polityczna, jak zresztą w szystko, co dzieje się w p rz e strz e n i p u b lic zn e j. Ale arg u m e n t to niecelny, bo przecież nie w szystko, co dzieje się w ta k upolitycznionej p rze strzen i publicznej jest społecz­ nie korzystne.

W dalszym ciągu M arkow ski tw ierdzi zdecydow anie, że żaden „język” nie od­ pow iada rzeczyw istości lepiej niż inne - z czego czytelnik m ógłby w yprow adzić w niosek, że np. teoria system ów L u h m a n n a nie jest lepsza od w ierzeń

(4)

scjentolo-gów. Z ad a n iem h u m a n isty k i - głosi M arkow ski - jest p rzekształcanie społecznego im a g in a riu m przez krytykę istniejącego już „słow nika” (jak w iadom o w te rm in o ­ logii R o rty ’ego „słow nik” to język, za pom ocą którego objaśniam y świat); o tw o­ rze n iu nowych słow ników M arkow ski n ie w spom ina. Tak ro zu m ian e n a u k i h u m a ­ nistyczne „niczego nie u spraw niają, w ręcz przeciw nie, k o m p lik u ją p roste m yśle­ nie o lepszym życiu, osłabiają zdrow y rozsądek, k tóry wie, jak być p ow inno” (s. 14; odnoszę w rażenie, że zdrow y rozsądek to jakaś bęte noire M arkow skiego).

Z tym w szystkim nie daje się pogodzić inna myśl M arkow skiego - że byw ają lepsze i gorsze „słow niki”, a lepsze są te, któ re odpow iadają „naszym prześw iad­ czeniom , naszym przek o n an io m , naszym m a rz en io m ” (s. 21). C zyli - naszem u dotychczasow em u słownikowi! Byłyby to więc słow niki p etryfikujące, słow niki, które odbiorca już u p rze d n io uznał za swoje! G dzie tu m iejsce dla „dyspozycji kry ty czn ej”, dla przek ształcan ia „społecznego im a g in a riu m ”? (M im ochodem za­ uważmy, że te rm in „im a g in a riu m ”, w ystępujący u M arkow skiego jako synonim języka i d y skursu nie pasuje tu do w ielu w ypow iedzi św iatopoglądow ych, w k tó ­ rych obrazow ości nie m ożna się dopatrzeć).

S ta w k ą ta k ie g o c z y t a n ia je s t p o z n a w c z a ta u to lo g ia : z n a m to ty lk o , c o ju ż z n a m , i n ic in n e g o p o z n a ć n ie m o g ę , b o n ie c h c ę . J e st to ta k ż e ta u to lo g ia o s o b is ta : c z y t a m to ty lk o , c o z n a m , b o ta k i je s te m i n ig d y n ie b ę d ę in n y (o d E m e r s o n a d o in ż . M a m o n ia p r o w a d z i d r o g a k r ó tk a i n ie z a w iła ) .3

I któż to mówi? A no sam M ichał M arkow ski (W moim miejscu stoi ktoś inny, „Tygodnik Pow szechny” z 1.07.2012).

Jednoznaczną w swej apologii h u m a n isty k i odpow iedź daje M a rth a N ussbaum : „H um an isty k a m oże i pow inna kształtow ać obyw ateli p o trzebnych współczesnej dem okracji, ta k ic h m ianow icie, któ ry ch cechuje krytyczne m yślenie, zdolność p rze k ra cza n ia lokalnych uw arunkow ań, em patyczne nastaw ien ie wobec innych osób” (s. 16). Zapew ne każdy się z tym zgodzi, tylko że podobnej odpow iedzi u d zie­ liłby praw dopodobnie już M ichel M ontaigne. To sam o m ożna pow tórzyć o arg u ­ m e n tac ji A n th o n y ’ego K ronm ana, że rolą h u m a n isty k i jest „wskazyw anie sensu w świecie jego pozbaw ionym ”.

W spom niane tu w ypow iedzi m ają cechy w spólne, na któ re z kolei chciałbym zwrócić uwagę.

1. W iększość z n ic h dla oznaczenia m niej więcej tego sam ego p rze d m io tu , który daw niej nazyw ano św iatopoglądem , w izją św iata, ideologią, ideologem am i, w prow adzają te rm in y inne, naruszające pow szechnie p rzyjęte ich znaczenie - n arrac ja (M arquard), słow nik (Rorty), język, dyskurs, im a g in a riu m (M arkow ­ ski). N ie ułatw ia to rozmowy.

2. Ż aden z autorów n ie d efiniuje dyscypliny „ h u m an isty k a”. M arkow ski nazw ał­ by m oże ta k ie zajęcie z przekąsem „ulubioną rozryw ką um ysłów taksonom icz­

S k ą d tu E m e r s o n - n ie w ie m . P r z y c h o d z i m i n a m y ś l ty lk o ta k i cy ta t: „ N ig d y n ie

czy ta j k s ią ż k i, k tó ra n ie m a p r z y n a jm n ie j r o k u ” . A le o n tu p r z e c ie ż n ie p a su je .

2

9

(5)

2

9

8

Polemiki

nych (s. 16). R ezu ltat jed n ak jest ta k i, że np. dla Fisha h u m a n isty k ą jest tylko zajm ow anie się lite ra tu rą i sztuką. Wszyscy pozostaw iają poza zakresem swych rozw ażań dyscypliny zajm ujące się niejęzykow ym i w ytw oram i i działan iam i k ulturow ym i (np. archeologia, h isto ria gospodarcza) i dyscypliny zajm ujące się tw oram i k u ltu ry n iezaw ierającym i w ypow iedzi św iatopoglądow ych (np. ję­ zykoznaw stwo czy m uzykologia)4.

3. N ik t nie zastanaw ia się n a d p odobieństw am i i ró żn icam i m iędzy h u m a n isty k ą a n au k a m i społecznym i, które w nie m niejszej m ierze w ytw arzają w ypow iedzi św iatopoglądowe.

4. P rzede w szystkim zaś autorzy ci, m ów iąc o w ytw arzaniu w ypow iedzi św iato­ poglądow ych, przy p isu ją hu m an isty ce funkcje, które spełnia przede wszyst­ k im sam a lite ra tu ra i sztuka; h u m a n isty k a tylko je tra n sm itu je i in te rp re tu je . „Być m oże lite ra tu ra i sztuka m ogą zm ienić czyjeś życie” - zauw aża trzeźwo Fish; k ursy lite ra tu ry i sztuki zrobić tego nie m ogą, bo „jedyna rzecz, której stu d e n t pow inien się nauczyć, to tech n ik a czytania i p isan ia o tym , co się p rze­ czytało” (s. 21).

5. W tek stach M a rq u a rd a i M arkow skiego w ym iennie w ystępują „ h u m an isty k a” i „n au k i h u m a n isty c zn e” . A utorzy am erykańscy używają określenia humanities - oznacza ono u n ic h zazwyczaj nie naukę, lecz kształcenie h u m an isty czn e - i ew entualny pożytek społeczny takiego kształcenia u zasadniają. H u m an isty ­ ka jako działalność badaw cza, poszerzająca naszą wiedzę o pewnej dziedzinie, nie jest przed m io tem ich obrony. Co do M arkow skiego - nie m a on złudzeń, użyteczności społecznej tak ich b ad a ń n ie da się uzasadnić. H u m an isty k a n a ­ ukowa jest więc skazana na byt niszowy. D odam : m ożna się obawiać, że naw et gorzej - na zaniknięcie, skoro uniw ersyteckie kształcenie h u m an isty czn e nie będzie do niej przygotowywać.

P ow tórzm y - obrona h u m a n isty k i podjęta przez in telek tu alistó w - h u m a n i­ styki fachowców nie bro n i. N o - bo czy dyskusja o p ochodzeniu polskiego języka literackiego, spór o autentyczność Słow a o wyprawie Igora, analiza in te rtek stu al- ności Balladyny, system atyzacja wiersza polskiego, nie mówiąc już o stw ierdzeniu spółgłoskow ej w artości tzw. szwa in d o e u ro p e jsk ie g o (w ielkie odkrycie Jerzego K uryłow icza), poszerza „granice czyjejkolw iek egzystencji o in n e m ożliw ości by­ cia”? H u m an iści z praw dziw ego zdarzenia, tj. in te le k tu aliści, ad maiora nati sunt, niepraw daż?

Tak więc nie m ieszajm y zad ań kształcenia hum anistycznego i zad ań n a u k h u ­ m anistycznych. In telek tu a liśc i lepiej lu b gorzej b ro n ią tylko kształcenia h u m a n i­ stycznego. W edług m n ie - nie najlep iej, bo ogólnikowo, n ie sta ra n n ie, nie trosz­ cząc się o konsekw encję i precyzję.

4 D z iw n a je s t r ó w n ie ż te z a M a r q u a r d a , ż e „ n a r o d z in y n a u k h u m a n is ty c z n y c h b y ły r ea k cją n a tr a u m a ty c z n e d o ś w ia d c z e n ie w o je n r e lig ijn y c h , k tó r y c h z a r z e w ie m b y ły s p o r y in t e r p r e ta c y jn e d o ty c z ą c e w y k ła d n i P ism a Ś w ię t e g o ” (s. 16). W ię c B o c a c c io , L o r e n z o V a lla , E ra z m z R o tte r d a m u , d z ia ła j ą c y p r z e d o w y m i w o jn a m i, n ie u p r a w ia li h u m a n is ty k i?

(6)

Abstract

Henryk MARKIEWICZ

Jagiellonian University (Kraków)

Some remarks of the professional (as he intends) on how the intellectuals defend the humanities

In his essay, the author discusses the opinions of Western intellectuals and of Michał Paweł Markowski presented in the latter's article entitled "Humanistyka: niedokończony project" ["Humanities: an Unfinished Project") ["Teksty Drugie" 2011 n° 6]. He claims that firstly these authors limit the meaning ofthe humanities to the disciplines dealing with literature and art solely [excluding history or linguistics, among others]. Secondly - they justify only the usefulness ofthe humanistic university education, and not of the humanities as a research activity expanding the knowledge of certain areas of culture.

2

9

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okręgowe Rady Adwokackie zobowiązane są do przekazywania regularnych informacji o liczbie adwokatów wykonujących zawód adwokata w powołanych powyżej

Dalsze zatem roz- szerzanie dzia³alnoœci dodatkowej (zadeklarowane przez ponad po³owê badanych), to nie tylko wiêksze dochody i dodatkowe miejsca pracy, ale równie¿ szansa

W przez kresy pozornie nie ma z˙adnych słów-kluczy zapowiadaj ˛acych te˛ tematyke˛: ksie˛z˙yc, który zwykle bywał u Czechowicza symbolem negatywnym, nie jest zwy- czajny

(2016), Public transaction costs of institutions of the support system for employment of people with disabilities in Poland/ Publiczne koszty transakcyjne instytucji

N ie należy jednak, stwierdził Miko, hipostazować opozycji langue—pa ro le: ustale­ nie ich obu (zarówno w toku tworzenia dzieła jak i podczas jego lektury)

Gegebenenfalls kann die Theorie der Zustandssysteme noch wie folgt erweitert werden: Das uns interessie­ rende Zustandssystem kann selbstorganisierend sein (vgl. Krohn

For the purposes of this study, it was decided to analyze some of the characteristics of the families of the surveyed students or the result of its activity: the frequency of tourist

Two kinds of biomechanical research are described: the several years’ expert research conducted on the Rowing National Team in an original two-module Rowing Pool Testing Station