• Nie Znaleziono Wyników

"Wiersze polityczne i przepowiednie, satyry i paszkwile z XVI. wieku", Teodor Wierzbowski, Warszawa 1907 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wiersze polityczne i przepowiednie, satyry i paszkwile z XVI. wieku", Teodor Wierzbowski, Warszawa 1907 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksander Brückner

"Wiersze polityczne i przepowiednie,

satyry i paszkwile z XVI. wieku",

Teodor Wierzbowski, Warszawa

1907 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 7/1/4, 231-236

(2)

Teodor Wierzbowski:

W i e r s z e p o l i t y c z n e i p r z e p o ­

w i e d n i e , s a t y r y i p a s z k w i l e z XVI. w i e k u . (Biblioteka za­

pomnianych poetów etc., nr. XXIV). Warszawa , 1907, 8°, str. 96.

Z biór z rękopisów w arszaw skich i p etersb u rsk ich , z archiw um w iedeńskiego, insbruckiego i praskiego, liczy 53 num erów , w ierszem i prozą, ła c iń sk ic h , k ilk a je s t polskich, a jed n a pieśń niem iecka 0 z a ta rg u szwedzko-polskim 1598 r . ; treść ich p o lity czn a: są to sa ­ ty ry , in w ek ty w y , paszkw ile, re sz tk i olbrzymiej n ieg d y ś lite ra tu ry , w ydanej przez chwilę (sk arżą się na s a ty ry i paszkw ile u nas ogólnie), a równie prędko zapom nianej i w ygubionej do szczętu. W opisy rękopisów, w kom entarze co do treści nie w daw ał się w y ­ dawca i o popraw ność te k stu nie d b ał ; mimo to w dzięczniśm y jem u szczerze za surow y m ateryał. Prócz k ilk u n a stu przypisków o g ra n i­ czył się do chronologicznego układ u m a te r y a łu , dodając l a t a , do któ ry ch się te k s ty wedle niego odnoszą. T e k st m iejscam i okropnie zeszpecony ; liczne nieraz bardzo subtelne p o p ra w k i, ogłosił eksce- lencya H . Z e n g e r (odbitka z Ż u rn ała M inist. N ar. P rosw . 1907, str. 2 1 ); dow iadujem y się p rzy tej sposobności, że ich a u to r d ru ­ kuje kom entarz do „F idelis S u b d itu s“ Orzechowskiego.

Pom ijając na razie filologiczną i literack ą s tr o n ę , zapytajm y, czy w ty m zbiorze, mieszczącym najwięcej rzeczy nieznanych zu­ pełnie, nieraz unica, na chronologii w ydaw cy polegać m o żn a, boć z chronologii pada św iatło i na au to ra utw oru.

W eźm y nr. 28, dyalog M erkurego i C h a ro n a, oznaczony ro­ kiem 1586, „z powodu w y słan ia H an n ib ala z K ap u i a r c y b i s k u p a neapolitańskiego na stałego nuncyusza do Polski w r. 1 586“ ; isto tn a dyalogu w zm ianka: pontifex... neapolitanum in Poloniam e p i s c o ­ p u m (!) m is it; w y starc zy ła w ydaw cy zupełnie. Sam jed n ak te k st, w szelkie jego szczegóły inne, dowodzą niezbicie, źe dyalog należało umieścić o wiele wyżej, pod n r. 11, a pod rokiem 1 5 5 9 ; źe to więc może robota Trzecieskiego, co P aw ła IV. i jego legatów ta k dzielnie w ierszam i zw alczał. Charon sm utny, że nie zarab ia na przewozie, gdyż m iędzy królem hiszpańskim a francuskim pokój zaw arto ; n a ­ tu ra ln ie ów pokój w Cateau-Cam bresis 1559 r., w ym ienia bowiem Charon w yraźnie o j c ó w obu króli, t. j. F ran ciszk a I. i K arola V. ; wydaw ca zaś o H en ry k u III., wnuku, nie sy n ie F ran ciszk a I. m yśli ! K arol V. jeszcze się nie dowlókł do jego łodzi (zm arły 1558 r. !) ; 1 d ru g a nieszczęsna wiadomość Charona dochodzi ; od jakiegoś opata polskiego u sły sz ał bowiem, źe w Polsce luteranizm grasuje a więc służba Sardanapala rzym skiego upada. Pociesza go M erkury i zdra­ dza jako najw iększą tajem nicę, że wszelkiemi drogam i słudzy rzym scy króla łagodnego (Z y g m u n ta A u g u sta n a tu raln ie !) ku ty ra n ii prze­ ciw nowowiercom naw odzą — w r. 1586 o „ lu te ra n a ch “, o „hor­ ren d a“ , jak ie doradza ów n eapolitański „ in c e n d iariu s“ , ale bezsku­ tecznie, a więc o tryum fie „lu teran ó w “ z powodu tego, mowy być nie mogło ; w szystko ja k najlepiej z r. 1559 się zgadza. T u m yłka

(3)

2 3 2 Recenzye i Sprawozdania.

najoczyw istsza , ale i przy innych num erach nie zawszebym się na zdanie w ydawcy pisał, n. p. że dialog St. R e s z k i przeciw konfe- deraeyi „niew ątpliw ie napisany w r. 1 573“ ; przesunąłbym go ra ­ czej w la ta Batorowe, bo o W alezyuszu chyba nie mógł R e s z k a np. p is a ć : t e (rex!) n o n p r o l i s s o l l i c i t a t a m o r , to ty lk o do męża A nny słu szn ie odnosić można.

W adzi bardzo b ra k o b jaśn ień ; czytelnik nie jednego wcale nie zrozumie. Np. „K ondycye Chana krym skiego aby mógł być królem polskim “ z r. 1587 (nr. 3 4 ): znam y ten te k s t i z innych rękopi­ sów, ogłosił go dawno z ciekawym kom entarzem dr. I. F r a n k o w Z apyskach Tow. Szew. tom 47 ; mógł w ydaw ca przestrzec czy­ te ln ik a : m o j a znaczy j a ; t w o j a , t y ; m o j a c h o r u j e s z — j a b ę d ę h a r o w a ł , p r a c o w a ł i t. d. K ondycye te śm ieszne po­ w tarzano przez cały wiek X V III., a w yłaniała się i sam a k a n ­ d y d a tu ra chańska, wcale nie śmieszna. P aszkw il nr. 32 kończy się : wybierzecie Szweda, d a b i t v o b i s a l b u m g r e c u m : Z e n - g e r naw et nie zrozum iał teg o , chciał w iersz zupełnie odmienić, ależ a l b u m g r a e c u m , to „psie z łe 11 i p a rty z a n t a u stry a c k i w y­ szydza tylko kom binacyę szw edzką, ja k i inne. N r. 20 rów nież ja ­ kiś A u stry a k na W alezyusza p is a ł: w pierw szym kuplecie szy d zi, że g d y „Grallus“ u nika w alki z „O rłem “, „ K sięży ca“ (T urka) opieki p rag n ie — czyż nie wiesz, że kogo cień księżyca ukryw a, św iatło jego w ydaje (dodaj e o s , zaimek) ; w d ru g im kuplecie d elik atn y „G a llu s“ na niw y rig id i coeli się d rze; czyż zostanie prosiakiem ? g d y zaś do ojczyzny znowu w ró c i, niedaw ny prosiak czyż znowu piać będzie — toć ju ż R e j się skarży, że nas polską św inią n a z y ­ wano ! N ajd rasty czn iejszy paszkw il nr. 25, In n u p tia s B ath o ry , ale ten kom entarza nie w ym aga !

Z nowej stro n y poznajem y R e s z k ę . Z nakom ity s ty lis ta polski i wierszem łacińskim nie zgorzej w ła d a ł; podziw iam y go w nr. 19. straszn ie pom patycznym dyalogu m iędzy A sebiusem (t. j. p ro testan ­ tem ) a 8ebastem (katolikiem ) ; argum entacya katolicka, w skazanie rozlewu krw i niew innej w A n g lii, przekonały p ro te s ta n ta ; jeszcze bardziej zaś „m oresw Sebasta — ale przeskok nadto n a g ły i w szcze­ rość jego nie uwierzym y. Obok tego dyalogu o klasycznej łacinie rym uje R e s z k a wiersze przeciw konfederacyi, więcej energiczne niż powabne (nr. 1 8 ); nie rozumiem n r. 16, do H ozyusza zw róconego: mowa o melonie i cechach dobrego melona, ale cechy z a w o d z ą , ja k i u kobiety. Je ś li to aluzya, to nie wiem , kogo R e s z k a m iał na m yśli ; jeśli należy rzecz brać dosłownie, to dla H o z y u s z a zb y t b ła h e ; Z enger m yślał o U c h a ń s k i m ?

Sam ten rękopis (w arszaw ski) wcale ciekaw y, o czem w y­ daw ca się nie rozpisał ; w starszej swojej części z początku X V II. w ieku je s t to puścizna po R e s z c e , bo zaw iera liczne lis ty do niego (i do H o zy u sza), łacińskie N i e g o s z e w s k i e g o w iersze do R e s z k i , Babie Koło i i. J e s t i ów spis n ajd aw n iejszy autorów (prozaików) polskich, ja k i prof. W ierzbow ski w pierw szym tomie

(4)

Ma-teryałów do piśm iennictw a polskiego, s tr. 333 — 336 w ydał. Są i d ram aty czy akcye szkolne, jed n a „C roinerohosius“ P e t r i C r u - d i n i P l o c e n s i s in adventum B atori C ardinalis (z listem boż­ ków lite w sk ic h do „M isotechnesa“, n adających mu u siebie arcy- k ap łań stw o !) ; d ru g a S u p erstitio o D iocletianie, ile z pobieżnego cał­ kiem p rze g ląd u n ieg d y ś wyrozumieć mogłem. Z resztą ch arak te r rę ­ kopisu przeciw różnowiercom zwrócony, w w yciągach treści teolo­ gicznej i polemicznej ; w artoby mu się dokładniej p rzypatrzyć.

S traszn ie o stry paszkw il, to nr. 13, przeciw legatom papieskim, Lipom anow i i K am ilow i zw rócony : pociesza tego K am ila w końcu tem , że znajdzie w Polsce sprzym ierzeńców , H ozyusza, Zebrzydow ­ skiego (jeśli tego g a l l i c a t a b e s w pierw nie zmoże): jeżeli zaś mimo to pobitym zostanie: a s t ad eru n t mentem m i l l e n i s v e r s i ­ b u s aegrum qui c o n so len tu r; tib i docta Cracovia m usas depromet... saxonici fe ria n t quae dogma L u th e ri etc. — aluzya do C h i l i a s t i - c h o n R o j z i u s z a aż nadto widoczna. Możnaby dlatego naw et p rz y p u sz c z ać , że „ C a l l o p i u s “ podpisany pod tym paszkw ilem (o 207 heksam etrach), n ik t in n y niż T r z e c i e s k i . Pew nie nato­ m iast z pod pióra T r z e c i e s k i e g o w yszedł nr. 4, dyalog o ożenku Z ygm untow ym z 1548 r. ; rozm aw iają dw orzanin Sophistrio i teolog E thim us, co świeżo z Niemiec powrócił a raczej przed ich szczękiem orężnym zb ieg ł i w Polsce z pod deszczu pod rynnę tr a f ił, bo na zam ieszki z powodu B arb ary . Nowego nie dowiadujem y się n i c , ale jako oznaka czasu, nienaw iści, ja k ą R adziw iłłow ie świeżo uksiążęceni wzbudzali (w raz z K ieźgajłem ), nieufności, skierowanej przeciw Ma­ ciejowskiem u i T arnow skiem u, ciekawe i to ; najobszerniej rozwodzi się E th im u s nad w ychow aniem , jak ie Z ygm unt A u g u st odebrał ja k ie b j przyszłem u królowi słuszniej się godziło, frazesam i k la ­ sycznym i g ęsto w yw ody swe przeplatając. B yła to pierw sza próba pióra młodego hum anisty-teologa, i w kołach krakow skich poklaski mu zjed n ała; co najlepsze, w ystylizow ał ją do M aciejowskiego sa ­ mego, nie żeby go urazić, ale ab y w iedział co o tem w szystkiem pospolicie mówią. Z tegoto rękopisu petersburskiego w ydałem w iersz na śmierć H . Ł ask ie g o ; są tam i w iersze Jan icy u sza (znane), pasz­ kw ile zag ran iczn e; spis b iblioteki w Kurow ie (w klasztorze?) z postu r. 1547 : przew ażały w niej k sięg i, szczególniej postyle, p ro testa n ­ ckie i pism a Erazm owe ; w rękopisie sam ym przew ażają n o ta tk i teo- loga-różnow iercy (są i w iersze a n tid u c h o w n e , znane średniowieczne

„C apitulum p resb y te ro ru m “ i i.) ; wiele stro n niezapisanych.

Od rękopisu w racam do T rzecieskiego ; i jego puścizna lite ­ racka wzbogaca się ja k R eszki. W praw dzie dyalog o B arbarze mało cenny, ale owe paszkw ile należą do najlepszych jego rzeczy, bo p i­ sane z tem zacięciem , tem p eram en tem , którego bi’ak zresztą u tego p a n e g iry sty z zasady. W alkę, ja k ą i'ozpoczął w owem w ydaw nictw ie V ergeryuszow em z r. 1 5 5 6 , przeciw Lipom anowi i papieżowi, pro­ w adzi więc dalej ; n r. 10 je s t ciągiem dalszym owego w iersza „In Aloysium Lipoinanum “ , w yprzedzającego znaną elegięO W zroście P ro ­

(5)

2 3 4 Recenzye i Sprawozdania.

te sta n ty z m u w Polsce ; i ów dyalog prozaiczny C h a ro n a , nr. 28, również tu należy i może również z pod jego pióra w yszedł, niby p en d an t do nr. 4. W nr. 10, w. 51 i 52, powoływa formalnie owo „ In A loysium Lipom anum u, g dyż tw ierdzi, źe zanim Lipoman uszedł napow rót, odmalowano go porządnie, a powołanie C hiliastichonu we w. 180 i nn., chyba znowu Trzecieskiego, którego nowe grom y cze­ k a ją (w. 185), w skazuje.

W zbiorze tym nie w szystko równej w artości i w agi. I tak niek tó re num ery wcale do polityki nie należą, np. nr. 6 „Grafowie Pol­ sc y “ . J e s t to spis mniej zw ykłych nazw isk szlacheckich wedle koń­ cówek : K m i t a K i t a i t. d. ; G a m r a t D o m a r a t i t. d. ; nie znając rękopisu, nie wiem, czy słusznie w ydaw ca spis ten już do szóstego dziesiątk u w ieku X V I. odnosi, „kiedy ty tu ł hrabiow ski u Górków, Kmitów, T ęczyńskich itd ., m usiał razić szlachtę“ . W ą t­ pię o tem nieco, bo podobnych spisów znam k ilka, ale dopiero z d ru ­ giej połowy X V II. w ieku. Np. w „Vade mecum“ P a w ł a U j e j ­ s k i e g o (P etersb u rg różnojęzyk, X V II, quarto, n r. 162), str. 254b, czytam y dow cipniejsze nieco : S z l a c h t a p o l s k a s t a r a y n o w a : „F aru rey , Pirley, K ey — Szlachta to w szytko, hey hey hey ! Struś, Kos, Czyż — Polacy ! ludzie to są, nie ptacy. Kościen, Bonar, F re ­ dro, Piw o — le s t u nas w Polscze co żywo. Szafraniec, Mleczko, Śm ietanka, Niem sta, Orzeszko, Straż, Pszonka, B zurka, S trzałk a, T ręb k a, Kotek, Z drew nianą szlach tą pan Borek itd . Szczuka, Okuń, K arp i Sliź — Szlachta to, nie ryby, i to pisz. H orain, W ereszczak z A ksakiem — H alaż zły duch z tak im dziw akiem . O domu pana P e ry a ty ta ty k ie w ic za Dowiesz się u pana H ulew icza itd O trębusz, N ar- b u t z O rdęgą — Iuż nie wiem co ci w ylęgą... N enzia, Szlichtyng, D zian o ty — Szlachta to świeżej roboty. Ia ta ta y , P ilaw a i W ierycha — Z Orm ian szlachty aź do licha. Czerny, Chinek, Mroczkowie, Zaw iszę — Kto więcej wie, niech pisze“ . Tam że w ręk o p isie, Pol­ skie X V II., Folio, nr. 14, na karcie 98 podobny znajdziesz zbiór. N ajobszerniejszy, ale głów nie sam ych nazw isk szlach ty litew skiej, w y drukow ał z aktów rzeczypospolitej babińskiej prof. W i n d a k i e - w i c z w A rchiw um do dziejów lit. i ośw, V III, s tr. 136— 138.

W cale ju ż ani do polityki ani do lite ra tu ry polskiej nie należy nr. 1. Nemo, chociaż w ydaw cy zdaje się , że autorem jego je s t A. K r z y c k i , a czas napisania r. 1536 J e s t to znany wiersz hum a­ n isty czn y , u św ietn iający owego „Nemo“ (od którego mniemana sek ta N em inistów pochodziła), napisany dawno w Niemczech ; na podobny tem at pisali u nas Naborow ski w X V II., a U lry k R a d z i­ w iłł w X V III. w ieku (tylko o N i с zam iast o N i k t ) . N ależy do Ul- ry k a von H u tte n , nie do K rzyckiego. do lite ra tu ry łacińsko-niem iec- kiej, nie polskiej.

N aju d atn iejszy z w szystkich, to nr. 7, „ b a la d a “ o H ozyuszu (czy którym innym wodzu katolickim ) i T u r k u , ta k zręczna i do­ wcipna, żeby Trzecieskiem u ku najw iększej czci słu ży ła : owszem, dow cipniejsza, niż w szystko, co kiedykolw iek n a p is a ł, więc dlatego

(6)

może nie jego: N r. 17, E p itp h iu in Scalichii nie odnosi się do Polski, lecz do P ru s książęcych , więc tu niepotrzebny. N um ery 18— 2 4 u zupełniają znakom ity zbiór prof. C z u b k a (Pism a polityczne pierw ­ szego bezkrólew ia 1906), do którego możnaby jeszcze dodać w iersze z „ Jag ie lo n ek P o lsk ich “ (IY. str. 239 i nm. : W iersz nowo uczy­ niony do Rzeczypospolitej Polskiej na przybycie W alezyusza, jeden i d ru g i ; potem Echo, strofujące o bm ow iska, miotane na króla, koń­ czące się : T ym gorzej, iż ta k b a ją , lecz g d y b y ich dostać ? W scho- stać ! Nie ile, nie pisaliby o poczciwym panu ! A nu ! T ak poprawiam m ylną uw agę powyżej w t. V I., 408 uczynioną).

U lubiona forma ty ch paszkw ilów , to Echo (nr. 3, 29, 30) ; albo cytacye z ewanielii, nieraz wcale wolnie w kładane w u sta kró­ lowi i d y g n itarzo m (nr. 8, 14, 42) ; nową odmiankę w tej odwiecz­ nej grze stanow ią podobne cytacye z d ru g iej k się g i E neidy przeciw p arty i au stry ack iej ; nie zachował się sam paszkw il, ale odpis nań pedantycznego Niemca (nr. 40), w ytykającego niekonsekw encye au­ tora polskiego, całkiem niesłusznie, gdyż nie o koosekw encye chodzi w utw orach podobnego rodzaju. P ie śń nr. 46 (Rozmowę Zam oyskiego z swoim sub iectu m , Urowieckim ), położyłbym zaraz po nr. 44, bo „pasquillus w owe k ró tk ie słow a“ , o którym Urowiecki wspom ina, toć w łaśnie w iersz nr. 44. W pieśni o tum ulcie G dańskim nr. 47, czytaj w w. 2 : w z d r a d z i e (n ie : t o z d r a d z i e ! ) N r. 23, cho­ ciaż o W alezyuszu i ucieczce polskiej prawi, nie w Polsce pow stał, nam więc obcy; również i nr. 49, o zabiciu A ndrzeja B atorego; ostatnie num ery, 5 0 — 53, są ta k ogólnej tre śc i, że trudno je d o w ieku X V I. odnosić, jeśli nie ma na to w yraźnego św iadectw a r ę ­ kopiśm iennego ; mogą równie dobrze, jeżeli nie lepiej, i do X V II. należeć : m usim y więc w ydaw cy na słowo zaw ierzyć,

Mimowoli nasuw a się porównanie ze zbiorem prof. C z u b k a i sm utna uw aga, że chyba nie możemy liczyć więcej na u k ry te ja ­ kieś bogatsze zasoby, coby lu k i satyrycznej lite ra tu ry X V I- wieku w ypełniały, — jeżeli ta k i znawca i zbieracz, ja k prof. W i e r z b o w- s к i , nie zdobył się na coś więcej. O niespodziance, ja k ą zbiór prof» C z u b k a odkryciem pam fleciarskich zdolności Solikowskiego i ty lu innych pism nam spraw ił, w zbiorze prof. W i e r z b o w s k i e g o niema i m ow y; najciekaw sza, najcenniejsza literacko, owa „b alad a“ , i rozmowa Zam ojskiego pow ażniejsza niż podobne próby późniejsze; wiek X V II. i na tem polu staczał się szybko na dół, grubiaństw em , wyzw iskam i a rg u m en ty zastępyw ał

Zwrócę uw agę dodatkowo na rękopis p etersb u rsk i, k tó ry przeo­ czyłem , pisząc w V I . tomie P am iętn ik a recenzyę o zbiorze prof. C z u b k a ; łaciński, folio, X V II., nr. 55, zaw iera na k. 3 2 — 39 „H om inis cuiusdam p riv ati, sed R eipublicae ex animo bene consul­ tum volentis, de electione re g is ad eos, quorum in te re st, sincera et c h ristian a ad h o rta tio “. Zdaje mi s ię , źe odnosi się do pierwszej elekcyi (1572 r.) i je s t nieznane: traM acik w yszedł z pod pióra gorliwego k s ię d z a , omawia ogólnikowTo , ja k p rz y stą p ić do wryboru,

(7)

2 3 6 Recenzye i Sprawozdania.

skoro przodkowie sp raw y tej nie u regulow ali; na ja k ie przym ioty u elekta baczyć ; ile nadużyć możnaby przy tej sposobności usunąć, m iędzy innemi ucisk lu d u , szczególniej po dobrach duchow nych przez żołnierzy. In n a rę k a d opisała: „P rzy p atrzy w szy sie pisaniu tem u, tedy ta k rozumiem, iż to ks. S o k o ł o w s k i e g o pism o, bo redolet phrasim eius e t scribendi sty lu m , doctum a lio q u in , sed ta ­ men, u t illorum mos e s t , contra evangelicos acerbum u.

Ciekawszy o sta tn i tego rękopisu tr a k ta c ik , kom entarz do a r­ tykułów synodalnych w arszaw skich „1562 czy 1568 r . “ z pod pióra jakiegoś krakow skiego kanonika. Pom ijam życzenia i rady z g ład ze­ n ia ze św iata przywódców protestanckich ; p rzyczyny sek ciarstw a m agnatów , chciw ych rozdrapania dóbr duchow nych ; przyznaje je d ­ n ak autor i winę duchow nych nieuków ; ich kazania nazyw ają p a­ nowie „b ay k as“, bo i cóż inszego m ają niż „Quodlibetos, Vademe- cum et D orm isecure11 ; hum anistę zdradza dalsza uw aga : „ceterum officia ecclesiastica in m issis, historiae, prosae, hym ni, antiphonae, r h y t h m i c e a c b a r b a r e conscriptae, parum v id en tu r habere devotionis et sp iritu s d iv in iu ; brak k sią g po kościołach. Czy pow o­ łan ie Jezuitów co pomoże? toż to obcy, z resztą niech ich b isk u p i utrzy m u ją, jeśli chcą ; szkoły jednak m ogłyby przez nich sp u sto ­ szeć. N astępuje d łuższa ch ry ja o akadem ii i jej upadku zupełnym : plebejusze się tam rozsiedli, nienaw idzący ty ch niew ielu szlachciców, co m iędzy nim i jeszcze są, ja k żmije, m szcząc się w łasnego w yklu­ czenia z kościołów k a te d ra ln y c h , uczniowie sami nim i g a rd z ą ; czy­ ta ją też przed jednym słu ch aczem , bez ł a d u , b arbarzyńskie rzeczy („A lbertos, C aesarios“), m ieszając w szy stk ie w ydziały, żadnego nie zn ają c; nauka astronom ii, dawniej sły n n a, u p a d ła ; staliśm y się po­ śm iew iskiem powszechnem dla te g o , co tam uczą; oni p ro teg u ją ty lk o swoich, oto i teraz na w ydziale praw nym chcą w s u n ą ć , za­ m ia st czcigodnego M ikołaja Leopolity, „m olitorem Cracovitam “ ; s ta ­ rz y profesorowie nic nie robią, cz y tają lekcye raz w k ilk a ty g o d n i albo dają się zupełnie zastępyw ać ; filozofowie m ają zresztą bardzo m arne dochody i ty ch im nie p łacą ; młodzież zupełnie rozpuszczona tra c i czas i środki darem nie. Reform a je s t konieczna ; niechaj bisku- powie j ą p rzep ro w ad zą, należy w ybrać dzielnego rektora a w razie potrzeby obcych powołać, ja k to daw niej z G arsiasem i i. byw ało ; naw et funduszam i Borkowym i źle szafują. W końcu omawia autor, kogoby do T ry d e n tu w ysłać, U chański ni to ni owo (taki ja k i jego pan, Tarnow ski) itd. Do znanych licznych głosów, potępiających sto su n k i szkoły krakow skiej, przybyw ałoby nowe św iad ectw o , ze stro n y katolickiej ; dlategom o niem w spom niał ; rzecz sam a napisana w początkaęh 1561 r., jeszcze przed śm iercią Tarnow skiego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Charakterystyka systemów CRM używanych w logistyce obsługi klienta Systemy informatyczne CRM (z ang. Customer Relationship Management – zarzą- dzanie relacjami z klientami)

Przepisy wprowadzające oraz w ażniejsze przepisy

32) wniosek Izby koszalińskiej o zakazie orzekania grzywny przy konfiskacie mie­ nia (ipkt 16 zał.)' przekazać Ministrowi Sprawiedliwości oraz adwokatom-człon- kom

• If the connection between the joist and the wall is only given by the masonry pocket, its strength and stiffness are depending on the direction of load: when the beam is pulled,

Interesujące jest również to, że jeżeli w przypadku Nowej Prawicy grupa wyborców nie uznająca rozwarstwienia za zbyt duże była największa spośród badanych partii, to

Rekonstruując proces zwolnień z perspektywy organizacji, zauważono, że w narracjach pracowników działów personalnych pracownicy, jako podmioty tego procesu, zastępowani są

In general, as the water saturation degree decreases, the number of connected pores filled by water declines, resulting in a reduction of the available paths for water transport

The talk will describe how this non-collisional model for increasing the dispersion of droplet sizes in a Rayleigh-Bénard cell can be applied to understanding the rapid onset