• Nie Znaleziono Wyników

Jak Heidenstein został historykiem : (na marginesie lat szkolnych R. Heidensteina)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak Heidenstein został historykiem : (na marginesie lat szkolnych R. Heidensteina)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Barycz

Jak Heidenstein został historykiem :

(na marginesie lat szkolnych R.

Heidensteina)

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 26/1/4, 213-223

(2)

scum , poetam insignem, Panonii regis amicum. Zwraca się tu

au to r do K allim acha z prośbą, aby jego w iersze polecił królowi (Com mendes, precor ut docto, m ea carm ina regi, Ut M aecena­ tis p raeb eat officium). Brat Ugolina Silvestro wrócił z W ęgier w r. 1483 i z jego to zapew ne relacji dowiedział się Ugolino, że na dw orze w ęgierskim znajdow ał się jego daw ny przyjaciel Kallimach. Inaczej — pow iada Huszti — nie m ożnaby sobie tego u tw oru w ytłum aczyć! Zbiór epigram atów Ugolina zawiózł jego b ra t do W ęgier w pierw szej połowie 1484 r., kiedy Kalli­ mach znajdow ał się jeszcze w Budzie.

Stosunki m iędzy M aciejem Korwinem a Polską tylko w la­ tach 1483 i 1484 były pokojow e i tylko w tedy mógł Kallimach, oficjalny dyplomacji polskiej przedstaw iciel — napisać swoje „w ęgierskie“ utw ory o ch arakterze panegirycznym w stosunku do króla Korwina. H istoryczne podłoże tych utworów m ogłyby w yjaśnić bliżej dyplom atyczne dokum enty polsko-w ęgierskie z tych lat.

Hipoteza H usztiego o pobycie Kallim acha na w ęgierskim dw orze w ym aga dalszych dowodów. W każdym razie epigram V erina przem aw ia za nią.

Dodam wreszcie, że p. T. K ardos, m łody uczony węgierski, pracujący obecnie w Rzymie nad rękopisam i Kallimacha, od­ nalazł wśród rękopisów w atykańskich jeszcze jeden kodeks, nieznany dotychczasow ym badaczom Kallim acha a zaw ierający jego utw ory *).

Roman Pollak.

Jak H eidenstein został historykiem .

(Na m arginesie lat szkolnych R. H eidensteina).

O młodych latach R einholda H eidensteina aż do roku 1582, w którym utalentow any h isto ry k w ystępuje na szerszą widow­ nię w służbie Stefana Batorego, posłując w jego im ieniu do księcia k u rla n d z k ie g o 2), dotychczasow i jego biografow ie (Spaso- wicz, N ehring, Czubek) dosłow nie nie um ieli nic powiedzieć. W szystko, co z tych bezm ała trzyd ziestu lat je g o 3) życia mogli przytoczyć, opierało się w yłącznie na szczupłych i po części m ylnych inform acjach Janockiego, które zarów no w odniesie­ niu do jego studjów, jakoteż do poznania genezy i początków

b Do bibljografji odnoszącej się do Kallimacha dołączyć jeszcze należy pracę włoską: Uzielli F ilippo B uonacorsi „Callim aco E sperien te“ d i San Gi-

m iniano (M iscellanea storica della Valdelsa VI—VII).

2) Por. R. H eidenstein R erum polonicarum libri X II, 1672, str. 199. P a ­

m iętn ik i w o jn y m oskiew skiej (przekład Czubka) 1894, str. 263.

3) Urodził się w r. 1553, jak w ynika z napisu na nagrobku jego w ko­ ściele parafjalnym w Solęcinie : „Obiit a. salutis 1620, aetatis vero sue 67-mo d ie 24 decem bris“ (Por. Slow , geogr. XI, 563).

(3)

jego twórczości, nie są w y sta rc z a ją c e 4). Zbadanie tych kw estyj je st sam o w sobie niezm iernie interesujące. Istotnie bowiem lata szkolne m iały dla naszego h isto ry k a doniosłe znaczenie: one to w yrzeźbiły jego duszę i u kształtow ały ch arak ter, one w reszcie uczyniły zeń h u m an istę i historyka.

Studja naukow e rozpoczął H eidenstein bardzo wcześnie. Mając zaledw ie lat trzynaście, w ysłany został przez ojca, w ła­ ściciela Solęcin w P rusach Zachodnich, w raz dwom a braćm i, Janem i K onradem , na pobliski u n iw ersy tet w Królew cu (im­ m atrykulow ani 11 czerwca 1566 r . ) 2). O w yborze Królewca zadecydow ała nie tylko bliskość, lecz także jego c h a ra k te r w y­ znaniow y. H eidenstein bowiem, jak to w iem y z badań prof. S o b iesk ieg o 3), był za młodu luteraninem . Po pięciu latach u d ał się m łody H eidenstein w raz z bratem Janem do W ittenbergi, gdzie 16 m aja 1571 r. w pisał się na tam tejszy u n iw e rs y te t4). Niebawem śladem ówczesnych scholarów podążył po dalszą wiedzę do W łoch, do „tej — jak je raz określił — m acierzy w szystkich najszlachetniejszych um iejętności“ 5). Na m iejsce studjów obrał sły n ny u n iw ersy tet padew ski, „do którego od kilku stuleci — jak to zaznaczył w życiorysie J. Zam ojskiego — jak b y na jak ieś targow isko nau k i um iejętności zbiegała się cała E u ro p a 6)“ . 22 października 1575 r. w pisał się do m etryki nacji niem ieckiej legistów jako „Reinholdus H eidensteinius Bo- ru ss u s “ 7). W szedł w szeregi nacji niem ieckiej, ta k jak to na­ kazyw ały sta tu ty , z ty tu łu swego pruskiego pochodzenia. Zresztą uw ażał się podówczas ten późniejszy pow iernik Bato­ rego i Zam ojskiego zat Niemca z krwi i kości, a co charakte- ryczniejsze, żywił on, jak się okaże, niezbyt p rzyjazne uczucia dla Polaków.

N orm alny tok studjów H eidensteina p rzerw any został w krótce w ybuchem jednej z najstraszniejszych w przebiegu i skut- tkach w państw ie w eneckiem zarazy. „Nie było bowiem nad nią drugiej — pisał później H eidenstein w rocznikach nacji — długo­ trw ałością, przew lekłością, o strością i pom orem na ludzi, o k tó ­ rych obecnie w iem y z daw nych pom n ikó w .. 8). W rzeczy samej

*) Jan. I, 115: „Inque parentum sorum gremio litteratura prima, pieta- teque catholica im butus est optim e. Albiorem autem eruditionem , partim in Germaniae, partim in Italiae, partimque in Galliae Gym nasiis florentissi- mis, abunde sibi comparavit. B revique ingeniorum aestim atori intelligen- tissim o Ioanne Z am oscio... innotuit“.

2) Erler, M atrikel der Univ. zu K önigsberg I 38.

3) Czg Heidenstein b y t różn ow iercą w StudjacH hist, w yd a n ych ku

czc i prof. Z a k rzew sk ieg o , 1908 str. 205 nast.

4) Foerstem ann, A lbum univ. vit. II. 195. 5) Vita J. Z am oscii, str. 8.

6) Tamże str. 8.

7) Archivio antico d ell’ Univ. di Padova rkps nr. 459 (Matricula Ger­ manorum iuridicae facultatis Patavii) sub anno.

8) Brugi, A tti della nazione G erm anica dei le g isti nello stu dio d i P a ­

(4)

trw ała ona od m arca 1575 r. do końca następnego, pochłania­ jąc ogrom ną ilość ludzi. W zimie 1575/6 r. w praw dzie przy­ cichła, ale już w lipcu 1576 r. poczęła znowu przybierać wielkie rozm iary, do najw iększego nasilenia dochodząc w sierpniu, w rześn iu i w iększej części października.

W obec m nożących się w ypadków śmierci, niektórzy stu ­ denci poczęli już w lipcu 1576 r. uciekać z zagrożonego m iasta do ojczyzny, większość jed n ak postanow iła przeczekać pom ór na m iejscu. Do tych ostatnich należał i H eidenstein 4).

Na razie zaraza szczęśliwie om ijała nację niem iecką. Ale już z początkiem sierpnia zachorow ał W olffgang K reytzen, zio­ m ek H eidensteina. Lęk padł na pozostałych. W krótce po śmierci K reytzena 15 sierpnia porw ała epidem ja D ittm ara z Kisleben, k tó ry w raz z swym ziomkiem A drjanem z W riesberg schronił się był do pobliskiego Abano. Ów czesny konsyljarz legistów J. W ernsdorf, przyjaciel H eidensteina, z urzędu i z sym patji jak a go łączyła ze zm arłym , w y starał się o pozwolenie pocho­ w ania zm arłego w kościele w A bano. Nikt jednak, mimo zaofia­ row anej hojnej zapłaty, nie chciał się podjąć przew iezienia

zwłok. Sam przeto A drjan, k tó ry przez cały czas choroby nie odstępow ał od łoża przyjaciela, teraz nie bacząc na niebezpie­ czeństw o, złożył na wóz i przew iózł je na m iejsce ostatniego spoczynku. Ten w zruszający obraz przyjacielskiego oddania spraw ił na H eidensteinie głębokie w rażenie. „Spectaculum hoc — pisał H eidenstein w rocznikach nacji — u t om nibus qui p rae­ sen tes eram us sum m um m oerorem afferebat, ita istius modi no­ bis videb atu r, quod si in eam fortunam incidisset, u t ab excellen­ tiori potius aliquo ingenio et eloquentia ac non huius generis com m entariolis ten u itateq u e hac n o stra ad posteritatem tra n s­ m itte retu r, in ter pauca exem pla ra ra e alicuius am icitiae atque fidei referri po sset“ 2!.

Niezadługo po pogrzebie Ditmara, w sk u tek w ypadku za­ razy w swojem m ieszkaniu, zm uszony został H eidenstein wraz z przebyw ającym u niego chwilowo konsyljarzem W ernsdorfem schronić się na wieś, którą opuścił dopiero z nastaniem zimy, gdy ilość śm iertelnych w ypadków poczęła się zm n iejszać8).

Tak przeszedł rok 1576, „niezm iernem spustoszeniem za­ razy wielce w tych okolicach p am iętn y “ 4). N iebawem now y cios dotknął H eidensteina. Drugiego czerwca 1577 r. zm arł na febrę jego ziomek i przyjaciel W e rn sd o rf5). Na łożu śmierci uprosił on H eidensteina, by w rocznikach nacji opisał za niego

ή Opis zarazy w nacjach niem ieckich przedstawiam na podstawie roczników tychże nacyj, (por. Brugi, I, 202 nast. i Favaro, A tii della nazione

germ , arlisła, I, 106 nast.

*) Brugi, A tti I 203. 3) Tamże 204—5. 4) Tamże 206. b) Tamże 207.

(5)

w ażniejsze zdarzenia z czasów jego u rz ę d o w a n ia J). Chętnie podjął się H eidenstein zlecenia. W ten sposób pow stała pierw ­ sza historyczna praca H eidensteina: Opis wydarzeń w nacji niemieckiej legistów za konsyljaratu J. Wernsdorfa w latach 1576 7 2).

Już ten pierw szy, jaki dotychczas znam y, produkt Heiden- steinow ego pióra, w yróżnia się staran nem opracow aniem i sze- rokiem ujęciem rzeczy. Znać tu już w rodzony talen t i zmysł historyczny późniejszego au tora Komentarzy o wojnie moskiew­ skiej. Nie obce już w tedy były H eidensteinow i kanony hum a­

nistycznej historyki. W idać to z tendencji m oralizatorskiej, jaka cechuje opis w ydarzeń, dalej z poczucia ciągłości historycznej, oraz z dążenia do jaknajbarw niejszego ujęcia w ypadków . Stąd też na plan pierw szy opow iadania w y su n ął H eidenstein, może wzorem T ucydydesa, pełne grozy w spom nienia z czasów g ra­ sow ania zarazy. Dwojaki przy tem m iał cel na oku: z jednej stro n y pragnął zachow ać pam ięć m inionych niebezpieczeństw , z drugiej zostawić dla następców drogow skaz, w jaki sposób m ają postępow ać w podobnych w y p a d k a c h 3). Dążąc do dania jak najpełniejszego o b ra z u 4) um ieszczał naw et fakty, k tó re bez­ pośrednio nie w iązały się z dziejam i nacji (n. p. poświęca wspo­ m nienie pośm iertne słynnem u lutniście B akfarkow i, zm arłem u na zarazę w Padwie 22 sierpnia 1576 5).

Na drugą połowę 1577 r. względnie początek 1578 r. p rzy ­ pada podróż H eidensteina w głąb Włoch. Zachowały się z niej tylko fragm entaryczne wiadomości. W tedy to zapew ne naw iązać m usiał w Bolonji stosunki z słynnym przyrodnikiem Uliksesem A ldrovandim 6). Stało się to m oże przy sposobności zw iedzania jego zbiorów m uzealnych i przyrodniczych, co stw ierdza w ła­ snoręczn y podpis H eidensteina w katalogu zw iedzających m u­ zeum 7). O zainteresow aniu się H eidensteina zbioram i Aldro- vandiego świadczy w ym ow nie fakt, że po pow rocie do Padw y wysyła 9 sierpnia 1579 r. w darze dla m uzeum , znaleziony w jakiejś mumji posążek egipski z w yobrażeniem O zyrysa i Izydy, k tó ry w łaśnie otrzym ał od przybyłego z Egiptu

przy-’) Tamże 199.

2) W w ydaniu Brugiego zajmuje ona str. 199 — 208.

*) Brugi, 200: ( . . . „ u t propter memoriam praeteritorum periculorum non iniucunda fortassis erit recordatio, ita posteris aliquid praeferrent, quod in su is deliberationibus et consiliis sim ili rerum statu sequantur“).

*) „Operae precium fortassis hic fecero si diffusius aliquanto referam,

que eo tem pore nostrorum hominum conditio, qui status fu erit“ (Brugi 203). 5) . . . „ n e scilicet cuius vita tam clara fuisset, eiu s mors ignoratur“ . . . (Brugi 204).

6) Świadczy о tem przedew szystkiem korespondencja z r. 1579, o któ­ rej niżej.

7) Bibljoteka uniw ersytecka w Bolonji. Zbiory rękop. Aldrovandiego rkps. nr. 110 (Catalogus virorum, qui visitarunt Musaeum nostrum et m anu propria subscripserunt) nlb. Daty w pisania brak.

(6)

ja c ie la г). K orespondencja, jak a się w tej m aterji w yw iązała, odsłania głębokie um iłowanie przeszłości i jej zabytków u m ło­ dego studen ta. Dalsze ślady tej podróży, k tóra niew ątpliw ie m iała na celu zwiedzenie Rzymu, znajdujem y w Sienie. 28 m arca 1578 r. w pisał się tu H eidenstein do m etryki nacji niem ieckiej, płacąc tytu łem wpisowego pół flo re n a 2). Na uniw ersytecie w Sienie zabaw ił H eidenstein przelotnie, już bowiem z począt­ kiem czerw ca tegoż roku pojaw ia się zpow rotem w Padwie. 10 czerwca za ko n sy ljarjatu Jerzego Steina zaszczycono go kró tko trw ałą zresztą godnością p ro k u rato ra nacji niem ieckiej le g istó w 8). Ju ż w tedy wybił się H eidenstein swojemi zdolno­ ściam i i wiedzą tak, że konsy ljarz Stein, pisząc o jego w ybo­ rze, obdarzył go epitetem „ornatissim us ac doctissim us iuv enis“ . Nadszedł niebaw em rok 1579, który m iał nacji niem iec­ kiej przynieść wiele tro sk i zm artw ień. Zaraz z początkiem roku biskup padew ski rozpoczął starania, m ające na celu ogra­ niczenie wolności religijnej nacji, w większości p ro te sta n c k ie j4). Długo toczył się spór bez widocznego rezu ltatu . Gdy jednak do chorego studenta H enryka a Lubotz zabronił biskup pod k arą ekskom uniki uczęszczać lekarzow i, spraw a w eszła w stadjum rozstrzygające. Oburzona nacja postanow iła całą spraw ę przed ­ łożyć senatow i weneckiem u, i w tym celu w ysłała z początkiem m aja do W enecji deputację. Po przybyciu do W enecji delegacja przybrała sobie przebyw ającego tu podtenczas H eidensteina, jako znającego język włoski, k tó ry w jej im ieniu przem aw iał na audjencji u reform atorów studjum padew skiego a n a stę p ­ nie u doży M ikołaja de Ponte. W yniki interw encji były po­ m yślne. Trzeciego dnia, po otrzym aniu m andatu do prefektów Padw y, nakazującego lekarzom odwiedzać chorego, opuścili de­ legaci W enecję. W ten sposób uzyskano na jakiś czas spokój od nagabyw ań biskupa 5).

N iepospolite zdolności i wiedza, także zapew ne pamięć położonych przez H eidensteina w W enecji trudów , spraw iły, że przy nowych w yborach, jakie miały m iejsce z początkiem sierpnia tego r . 6), w yszedł konsyljarzem legistów . Zaraz na sam ym początku swego urzędow ania popadł H eidenstein w konflikt z nacją polską, k tóra w elekcji nowego rek to ra chciała posiąść

9 Zbiorów Aldrovandiego rkps nr. 136 t. IX k. 19b — 20b . W tej sa­ mej materji pisany był również drugi list Heidensteina 29. IX. 1579. (Tamże nr. 136 t. IX к 5a).

2) „Nomina Germanorum“ rkps A. XI 13 w Bibljotece miejskiej w S ie­ nie, k. 112.

3) Brugi 212.

4) Por. B. Brugi, G li sco la ri tedesch i e la S. In qu isizion e a Padova

nella seconda m eta d el sec. X V I w zbiorze studjów: P er la storia della giu- rispru den za e delte università ita lia n e, 1921, str. 154 nast.

5) Favaro, A tti, I, 1 4 7 -1 5 5 i Brugi A tti. I, 2 1 6 -2 2 0 .

6) Daty dokładnej nie podają roczniki nacji legistów ; w edług zwyczaju odbyw ały się one zawsze z końcem lipca lub z początkiem sierpnia.

(7)

m iejsce przed C zech am i*). Geneza tych uroszczeń była n a s tę ­ pująca. W statu tach u n iw ersytetu legistów , w ydanych za r e ­ kto ratu Ja n a Zam ojskiego uzyskali Polacy przed Czechami pierw szeństw o, jednakow oż zaraz w n astęp n y m roku na sku­ te k sta ra ń nacji niem ieckiej u reform atorów studjum przy­ wrócono je zpow rotem Czechom. Teraz znowu Polacy próbu jąc szczęścia, pokusili się o w yprzedzenie Czechów, lecz n a tra ­ fili n a zdecydow any opór H eidensteina. Pow odow any starym antagonizm em , każącym m u naw et nie uznaw ać tak w ybitnie zaznaczonego w dziejach u n iw ersy tetu legistów re k to ra tu J. Za­ m ojskiego ż), którego dziwnem zrządzeniem losu zostanie kie­ dyś p ie w c ą 3), zagroził H eidenstein n a w ypadek uw zględ­ nienia żądań Polaków założeniem apelacji i protestacyjnem opuszczeniem zebrania. W ten sposób zdecydow ana postaw a i zabiegi H eidensteina i tym razem u d arem niły scholarom polskim ich dążenia.

W krótce now a spraw a zaprzątnęła nację. Oto bowiem no- w ow y bran y rek to r, w yruszając do W enecji w celu uzyskania swego zatw ierdzenia, postanow ił rów nocześnie rozpocząć sta ra ­ nie o um ożliw ienie, m łodzieży niem ieckiej przystęp ow an ia do egzam inów doktorskich bez n akazanego bullą p ap ieską w yznania w iary. Celem zasiągnięcia w tej spraw ie opinji zw ołał Heiden- stein na dzień 11 sierpnia zgrom adzenie nacji, na którem ol­ brzym ią w iększością odrzucono m yśl czynienia jakichkolw iek w tej m aterji zabiegów ze względu na pew ność niepow odzenia i obaw ę rep resy j ze stro n y władz kościelnych. Polecono jednak H eidensteinow i udać się do W enecji w celu w yjednania zatw ier­ dzenia rek to ra oraz w staw ienia się za zredukow anym w łaśnie profesorem p raw a Guerinim Piso Soaciusem , u którego chętnie studjow ała młodzież n iem ieck a4). Tegoż jedn ak jeszcze dnia zaszły w ypadki, które w strzym ały w yjazd H eidensteina i za­ przątn ęły um ysły nacyj niem ieckich na cały m iesiąc.

Rzecz cała w ynikła jak zw ykle z dość błahych powodów 5). Idący na zgrom adzenie, zwołane przez H eidensteina, Ja n Adolf v. Bochwold został w pobliżu bazyliki św. Antoniego zniew a­ żony w sprzeczce przez jednego stu d en ta francuskiego. W ypa­ dek pow yższy roznam iętnił odrazu i n astroił wrogo obie strony, k tó re niewiele myśląc poczęły się zbroić. Noc przeszła na go­ rączkow ych przygotow aniach w ojennych. W czesnym rankiem zebrała się z polecenia H eidensteina jak jeden m ąż m łodzież

1) Brugi, A tti, 222—223.

2) Oto co pisał o rektoracie Zamojskiego w rocznikach nacji niem . leg. późniejszy historjograf i współpracownik Zamojskiego: „Rectore Ioanne Sa­ rio Zamoscio Poiono (s i r e c t o r a p p e l l a n d u s e s t i s q u i v i x s u a e p a r t i s n o s t r i s . . . n u n q u a m r e c t o r f u i t ) “ . . . Brugi 222.

3) Por. St. Łempicki, Ś ladem k o m en ta rzy C ezara, 1920, str. 5 —8. 4) Brugi, I. 223—226.

(8)

niem iecka, zaopatrzona w przeróżnego rodzaju broń paln ą i sieczną. Widząc przew agę Niemców, studenci fran cuscy p ra ­ gnęli u niknąć zwady. Zacietrzew iona i roznam iętniona mło­ dzież niem iecka nie m yślała jed n ak u stąp ić; chęć upokorzenia Francuzów i pow etow ania za w szelką cenę zniewagi wzięły górę. Nie pom ogły persw azje i nam ow y do zgody dowódcy za­ łogi m iejskiej. Skoro ruchaw ka poczęła przybierać groźne roz­ m iary tak, że doszło naw et do rozprószenia oddziału straży m iejskiej, władze m iasta przy dźw iękach trą b nakazały Niem ­ com pod k a rą śmierci natychm iastow y pow rót do m ieszkań. Ów ieszczenie tego edyktu ostudziło zapał Niemców, k tórzy po krótkiej naradzie postanow ili odprow adzić Bochwolda do m ie­ szkania, a potem się rozejść. Aliści w drodze pow rotnej zetknęli się z wielkim oddziałem załogi m iejskiej oraz zastępem szlachty padew skiej, zebranej w celu uśm ierzenia ruchaw ki. S trach ob­ leciał m łodzież, zwłaszcza tych, któ rzy byli uzbrojeni w bro ń p alną tak, że w obawie przed odpow iedzialnością rozbiegli się po cm en tarzu antoniańskim , rzucając w popłochu broń.

Sytuacja dla nacji niem ieckiej stała się wielce n iep rzy ­ jem ną. W ładze m iejskie, rozgniew ane uporem i zuchw ałą po­ staw ą Niemców, postanow iły rep resjam i stłum ić nieposłusznych i zm usić ich do zaw arcia z Francuzam i zgody. Pociągnęły więc kilku Niemców, do odpowiedzialności, nakazując im w ciągu dziew ięciu dni udać się do więzienia. Lęk padł na nację. Za­ częto już m yśleć o grom adnem opuszczeniu Padw y. Ledwie udało się H eidensteinow i w ykołatać dla siebie i sześciu zn acz­ niejszych studentów sw obodę ruchów w celu p rzy stąpien ia do rokow ań o zgodę. Tu jednak w yłoniły się znaczne trudności. A rbitrzy bowiem w osobach P iu sa Eneasza Opizia i R ay nu tiusa O ttona dążyli do zaw arcia ugody na tej podstaw ie, że F ra n ­ cuz oświadczy, iż nie miał zam iaru zniew ażać przeciw nika, pod­ czas gdy Niemcy i Bochwold, nie zadow alając się tem , żądali przeprosin. Gdy Bochwold trw ał uporczyw ie przy swojem zda­ niu i żadne persw azje H eidensteina nie m ogły go przekonać, zw ołał ten ostatni potajem nie na dzień 15 sierpnia zeb ran ie w swojem m ieszkaniu, w ysuw ając kom prom isow ą form ułę, k tó ­ ra b y m ogła zadowolić obie strony. S tan ął w niej H eidenstein na stanow isku, że o ile F rancuz uderzył Bochwolda w celu zniew ażenia go, w takim razie zobow iązany był do przeprosin, jeśli zaś nie m iał tego zam iaru, to nie pow inno mu spraw ić przykrości publiczne stw ierdzenie, iż nie uczynił tego w złej myśli. A chociaż koncepcję tę znaleziono zbyt ustępliw ą, to jed n ak w końcu ją przyjęto. F rancuz jed n ak nie chciał się zgodzić na tego rodzaju rozw iązanie kw estji. Rów nież odrzu ciii ją arbitrzy, mimo że H eidenstein w y starał się u trzech praw ników padew skich o poparcie na piśm ie swej form uły. Chcąc nie chcąc, m usieli się w reszcie Niemcy zgodzić n a tezę, w ysun iętą od sam ego początku przez arbitrów .

(9)

Zawarcie zgody nie zmieniło stanow iska władz m iejskich, któ re dalej trw ały przy m yśli pociągnięcia do odpow iedzialności pozw anych studentów niem ieckich. Poprzednio tylko w czasie rokow ań o zgodę n a sk u tek starań H eidensteina udzielono im dziesięciodniow ej zwłoki i w reszcie dano sw obodę ruchów . Gdy nie pom ogło w staw iennictw o rek to ra i większej części grona profesorskiego 27 sierpnia, już po zaw arciu prow izorycznej zgody, ru szy ł H eidenstein z kilku znaczniejszym i stu den tam i do W e­ necji, by tu prosić dożę o przebaczenie.

Jak zw ykle w takich razach zwrócono się naprzód do re ­ form atorów studjum , poczem dopiero udano się na audjencję u doży. Łaskaw ie przyjęci, bez tru d u uzyskali pożądany m an­ d a t do władz m iejskich, um arzający całą spraw ę. 11 w rześnia w rocznicę w ybuchu sporu obydw ie stro n y zatw ierdziły p u ­ blicznie w arunki zgody. W ten sposób skończył się blisko m ie­ siąc trw ający zatarg, który trzym ał przez cały czas w napięciu nację niem iecką, a ze w szystkich może najw ięcej zajął Hei- d e n s te in a J)·

Skoro tylko um ilkły echa zatargu zabrał się H eidenstein do spraw w ew nętrznych nacji. Celem należytego adm inistrow a­ nia spraw am i nacji założył H eidenstein kopjarjusz listów, które w ysyłał w im ieniu n a c ji2). P rzy stąp ił dalej do energicznego egzekw ow ania pożyczek, zaciągniętych w latach poprzednich z kasy nacji. Rozpisał tedy we w rześniu i październiku kilka listów, grożąc opornym dłużnikom lub poręczycielom pociągnię­ ciem ich przed sądy, a naw et w spraw ie Ja n a Daw ida Funcka, k tó ry zalegał z uiszczeniem 20 dukatów, braku jących z czasów jego ko nsyljarstw a, nie w ahał się w ystosow ać supliki do Al­ berta, p alaty na Renu i księcia baw arskiego, z p ro śb ą o sk ło ­ nienie dłużnika do w yrów nania należnej sum y, w czem w szy st­ kiem dzielnie mu sekundow ali obydwaj prokuratorzy nacji.

By^y to już o statnie dni pobytu H eidensteina w Padw ie. Początkow o planow ał on wyjazd z Padw y na początek listo ­ p a d a 3). WpierwT jed n ak m usiał jeszcze raz w yruszyć w posel­ stw ie do doży. W łaśnie bowiem na sam ym początku listopada

1) Tak o tem wspom ina w rocznikach nacji niem . le?.: „Refugio enim anim o cum cogito quotidianas concursationes magistratuum aliorum que inter­ p ellationes et reliquam odiosissim i negotii tractandi m olestiam “ (Brugi 235). ) Znajduje się on obecnie w rękopisach B iblioteki uniw. w Padw ie nr. 1655 t. I. Na к. l a czytam y: „Exempla literarum quae sub consiliariatu R einholdi H eideasteinii procuratore Heinrici Baumgartneri et M ichaelis Mul­ ieri nom ine Nationis nostrae ad diversos debitores scriptae sunt. О kopjarju- szu tym w spom ina H. w rocznikach: „Testis huic rei erit liber in quem exem pla litterarum retulim us: non solum ut adm inistrationis nostrae ratio ad posteros constaret, sed quo perspicerent qui a nobis debitores interpellati et de quibus tamquam desperatis ad magistratum scribendum esse t“ (Brugi 239).

3) W liście do. A ldrovandiego z 9. IX, t. r. tak pisał o swej projekto­ wanej podróży: „Ego sub initium primo m ensis novem bris Gallicam pro­ fectionem su s c ip ia m ...“ (ms. 139, t. IX k. 5 a).

(10)

ogłoszono edykt, zabraniający surow o noszenia broni, z w yjąt­ kiem tych, którzyby zobowiązali się do pełnienia na w ypadek potrzeby służby wojskowej. Rozporządzeniem tem uczuła się dotkn iętą ary stok raty czn a młodzież niem iecka, skupiona głów­ nie w nacji legistów. Z jej tedy polecenia w ybrał się Heiden- stein w raz z kilku innym delegatam i do W enecji, by poczynić staran ia o zwolnienie nacji od tego edyktu. Nic jednak tu nie spraw iono. W ładze w eneckie odm ownie odniosły się do prośby H eidensteina i tow arzyszów !).

Był to już ostatni publiczny w ystęp H eidensteina w sp ra ­ wach nacji. 23 listopada 15792) zwołał on zgrom adzenie, na którem zrzekł się swej godności a nazajutrz przekazał now em u konsyljarzow i skarbiec nacji, w ydatnie pow iększony za swego urzędow ania, oraz oddał m etrykę i roczniki nacji, w których wedle zwyczaju przedstaw iał dzieje swego ko nsyljarstw a, sze­ roko zw łaszcza rozpisując się o w ypadkach sie rp n io w y ch 3). W opisie tej spraw y uw ydatnił H eidenstein silnie swą rolę i zabiegi, jakie podejm ował, „aby — jak zaznaczył — ktokolw iek później badając nasze spraw y wiedział, że raczej uchybiliśm y w czem innem , aniżeli w dążeniu do zapew nienia przedew szyst­ kiem godności i honoru nacji“ 4). Jako praw dziw y syn re n e ­ sansu, liczył się bowiem H eidenstein ogrom nie z sądem historji. W tym też celu przekazał pam ięci potom nych nazw iska zasłu- żeńszych w tej spraw ie studentów , oraz tych dygnitarzy w e­ neckich, z których życzliwości i w pływ ów nacja korzystała. Przedew szystkiem jed n ak chciał H eidenstein przestrzec i po­ uczyć na przyszłość kierow ników nacji na tym przykładzie, „aby nie rzucali płocho i lekkom yślnie w podobnej spraw ie całej nacji w niebezpieczeństw o i tego rodzaju tru dn o ści“, lecz starali się swą pow agą ham ow ać zbyt ag resy w ne dążenia po­ szczególnych członków n a c ji5).

Opuszczał H eidenstein Padw ę po blisko czterech latach pobytu, w ynosząc dla niej w ielką cześć i przyw iązanie, zarów no z powodu ogrom nej swobody, jak ą cieszyli się scholarzy, jako- też ze względu na znakom ity dobór uczonych jej u n iw ersy tetu 6). Lata te m iały dlań ogrom ne znaczenie. Nie w yniósł on stąd

’) B rugi, t. 236—238. 2i Т я т п 7 Р г 9 4 Q

3) W w vdaniu Brugiego I, 2 2 2 -2 3 9 . 4) Tamże, I. 232.

ε) Tamże I 235.

6) Oto charakterystyczne w odniesieniu do Padwy słow a H eidensteina:

„Ut vero non negem etiam in alium locum studia nostra transferri posse, si tam en circuspiciant anim o, nullum profecto reperient in quo has oportu- nitates habituri sint, et tam e x c e l l e n t e s i n o m n i d o c t r i n a r u m g e ­ n e r e v i r o s ; vel ea gratia victuri ut omnia quacumque petere in anim um induxerint, ipsis concedantur. Ne dicam iam magnopere illis cavendum esse ne in locum aliquem, unde nec pedem honeste referre nec tuto consistere possint ex d o m i c i l i o h o c l i b e r t a t i s praecipitent“ (Brugi I 235).

(11)

copraw da godności doktorskiej (zapew ne z pow odu swego wy­ znan ia protestanckiego, gdyż według obow iązujących przepisów m usiałby wpierw złożyć katolickie w yznanie w iary), niem niej jed n ak poznał tajniki praw a rzym skiego, którego do zgonu zo­ stan ie wielkim czcicielem i którego znajom ość będzie m u p rzy ­ d atn ą później przy k o rek tu rze praw a p ruskiego \). Tu już dał poznać wielkie w alory serca i um ysłu, a co najch arak tery sty cz- niejsze, tu już okazał zam iłow anie do h isio rji i tu począł w p ra­ wiać się do pracy dziejopisarskiej, k reśląc o bszernie i szczegó­ łowo dzieje swojego i W ernsdorfa k o n sy ljarstw a. Te sam e za­ m iłowania i przym ioty, tak ą sam ą cześć dla grodu A ntenora w yniósł niew iele lat przed pobytem H eiden stein a J a n Zam oj­ sk i; one to niew ątpliw ie zbliżyły do siebie w kilka lat później obu tych znakom itych mężów w prom ieniach trzeciego w iel­ kiego padew czyka — króla Stefana B atorego *).

Na razie jed n ak w ybierał się H eiden stein z Padw y pod ko­ niec 1579 r. do Francji. Podróż ta pozostaje być może w zw iązku z zapisaniem się jego brata Ja n a na un iw ersy tecie w O rleanie w tym że w łaśnie r o k u a). Przypuszczać m ożem y, że rów nież i Reinhold o tarł się o tę wszechnicę, m im o że nazw iska swego nie um ieścił w tam tejszych księgach nacji niem . W jakich innych m iastach Francji przebyw ał H eidenstein — nie wiadomo. W źró­ dłach znajdujem y jeden tylko ślad, k tó ry b y m ożna odnieść z w szelkiem praw dopodobieństw em do czasów tej peregrynacji francuskiej. Mamy tu na m yśli przyjaźń, jak a zaw iązała się za­ pew ne w tych latach m iędzy naszym h istorykiem a poetą fran- cusko-łacińskim Jan em Jakóbem B oissardem , czego dowodem w iersze H eidensteina do B oissarda i odw rotnie, jakie znajdują się w Boissardowym zbiorze poezji: Poemata Elegiarum libii II, Hendecassi] laborum lib. II Tumulorum ас Еpił hap hio rum lib. 1 Epigramatum lib. 11 15894). Na ziem i francuskiej zresztą

H eidenstein nie zabaw ił dłużej nad rok, conajw yżej dwa (1580 ew ent. 1581 r.). Już bowiem w 1582 r. w ystępuje w służbie B atorego, posłując z jego polecenia do księcia kurlandzkiego. Rzecz jasn a, że m usiał już przed otrzym aniem tej funkcji czas jakiś przebyw ać na dworze Batorego, by zaskarbić sobie zaufanie m onarchy.

Z przybyciem do Polski i w stąpieniem n a dw ór Batorego zam kn ął się u H eidensteina długoletni o kres studjów .

Rozbu-'-) Por. lu s terrestre n obilitatis Prussiae correctum a. 1598, Toruń 1599. 2) Pobyt Stefana Batorego stwierdzają Font. rer. h u n g I 42—3. 3) „Joannes Heidenstein Borussus N ob.“ (z notât prof. Kota).

4) W zbiorze tym znajduje się na str. 90 krótka elegja „ab H eidenstein

B oru ssi“, na str. 242/3 wiersz Heid. do Boissarda, a na str. 243/4 odpow iedź

Boissarda. N iestety egzemplarz tych poezyj B oissardow ych n ie jest nam znany; korzystam y tylko z notât Prof. Kota. Nie m ogliśm y także w yzyskać Pauli M elissi Schediasm ata poetica, 2-gie w yd., Paryż 1586, w których znajdują trzy w iersze pośw ięcone H eidensteinow i Melica str. 339—341, 376—379 i E pigram m ata, t. III 111.

(12)

dzone w tych w łaśnie latach zam iłow ania do historji i kult dla przeszłości w krótce rozw iną się i w ydadzą owoce w w spania­ łej twórczości dziejooisarskiej H eidensteina: Komentarzach wojny moskiewskiej, Żywocie Jana Zamojskiego i R zeczy pol­ skich księgach dwunastu.

Kraków. Henryk Barycz.

Kilka uw ag o „Pieśniach k atolick ich “ Jagodyńsk iego.

Przy Stanisław ie Serafinie Jagodyńskim prof. K orbut (1499), w ym ieniając wśród jego dzieł „Pieśni katolickie“ i „K alligraphię“, d odaje: „Dwa o statnie u tw o ry być może innego Jago d yńsk iego “, (jako drukow ane pod koniec w ieku XVII, podczas gdy życie Jagodyńskiego p rzypada na koniec XVI i pierw sze dziesiątki XVII wieku). Łączy się ta uw aga duchow o z n o tatk ą F r. Krćka „Zagadki w życiu i w działalności literackiej S. S. Ja g o d y ń ­ sk ieg o “ (P am iętnik literacki, VII, 1908, str. 348—349), w k tó rej a u to r zw raca uw agę na możliwość istn ien ia przynajm niej dwóch Jagodyńskich, (aa podstaw ie faktu, że już w r. 1613 pojaw iają

się w d ruku utw ory pod tem nazw iskiem , i że w ydanie „Kalli- g rap h ii“ z r. 1695 w ygląda na w ydanie pierw sze, nie późny przedruk). P rzed laty K. Jareck i zajął się Jagodyńskim i za­ pow iedział pracę o nim („K to je st auto rem tłum aczeń z Pe- tra rk i i B artasa, przypisyw anych G ro tk o w sk iem u ?“, P am iętn ik literacki, IV, 1905, str. 240—243), ale praca ta się nie ukazała.

Nie rozw iązując tu zagadek, zw iązanych z Jagodyńskim , spróbujm y rzucić nieco św iatła na jego kancjonał.

E streich er zna cztery egzem plarze „Pieśni katolickich“ ; pierw sze dw a bez d aty — drugi „pozornie taż sam a edycja, lecz litery ark u sza odm iennie rozłożone“ i różny od pierw ­ szego ozdobnik na końcu dzieła (Bibliografia, XVIII, 1901); trzeci z datą 1695; czw arty zdefektow any (brak k a rty ty tu ­ łow ej, więc i daty), różny od egz. 1695 tem , że nie m a hym nu 0 św. Jan ie K antym i ma odm ienny skład Przedm ow y (XXIV, 1912, str. 264). W szystkie podają tylko inicjały w y­ daw cy: S. S I. C zytanie tych inicjałów jako „S tanisław Se­ rafin Jag o d y ń sk i“ opiera się n a trad y cji („Jagodyńskiem u też pow szechnie przypisują poczytną książkę p. r. Pieśni k ato ­ lickie...“, Chm ielowski w W ielkiej Encyklopedji Pow szechnej, t. 31—32, r. 1903, str. 386—387). T radycja ta sięga zapew ne początkiem swoim do Oloffa, za którym poszli history cy lite­ ra tu ry w pierw szej połowie XIX w ieku. Nie była ona atakow aną. W ątpliw ości dzisiejsze opierały się na fakcie w ydania z r. 1695 1 milcząco przyjm ow ały, że w ydanie n iedatow ane jest bliskie teg o roku, chociaż już Jo ch er (Obraz III, 1857, str. 147) rozu­ mował w ten sposób, że skoro a u to r żył w pierw szej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ostatni film stworzony przez Kona stał się również tym, który zebrał naj- większe uznanie od krytyków – znalazł się w konkursie głównym na festi- walu w Wenecji, na

Que le Juif errant 2 s’inscrive dans cette catégorie de légendes popu- laires qui sont largement répandues et que le voyageur barbu soit gratifié de traits immuables

tektura falista 3-warstwowa / 3-layer corrugated fi berboard opakowanie na komplet 6 kubków / packaging for 6 mugs set Dostępne wersje kolorystyczne / Available in given

niespe∏na tydzieƒ po odrzuceniu przez Akademi´ Nauk w Pary˝u kandydatury Marii Curie, przy- znanie jej nagrody Nobla z chemii proponuje szwedzki fizykochemik Svante Arrhenius,

Les CPC tirent d’ailleurs un large profit du N chose. Sa nature strictement nominale, au contraire de celle, pronominale de la forme Ce Qu- offre à l’énonciation des

Dostrzega związek pomiędzy posiadaną wiedzą a możliwościami rozwiązywania problemów, potrafi podać kilkanaście przykładów.. Bejgier W., Ochrona osób i mienia,

Rozumie potrzebę uczenia się przez całe życie oraz konieczność ciągłego rozwoju osobistego i zawodowego z zakresu stosowania systemów informatycznych w

ProceduranaCPUwywołującaszaderwkolejnychkrokach: C 1:staticGLuintprogramid,uloc[3]; 2:staticGLintlgsize[3]; 3: 4:voidGPUFindMinMax(GLuintn,GLuintn0,GLuintdatabuf)