• Nie Znaleziono Wyników

"Słownik języka Adama Mickiewicza", tom 1 (A-Ć), redaktorzy naczelni: Konrad Górski i Stefan Hrabec, przewodniczący komitetu redakcyjnego Kazimierz Wyka, członkowie: Zenon Klemensiewicz, Maria Renata Mayenowa, Leon Płoszewski, Jadwiga Rużyło-Pawłowska, Ha

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Słownik języka Adama Mickiewicza", tom 1 (A-Ć), redaktorzy naczelni: Konrad Górski i Stefan Hrabec, przewodniczący komitetu redakcyjnego Kazimierz Wyka, członkowie: Zenon Klemensiewicz, Maria Renata Mayenowa, Leon Płoszewski, Jadwiga Rużyło-Pawłowska, Ha"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Nowak

"Słownik języka Adama

Mickiewicza", tom 1 (A-Ć), redaktorzy

naczelni: Konrad Górski i Stefan

Hrabec, przewodniczący komitetu

redakcyjnego Kazimierz Wyka... :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 56/2, 598-612

(2)

598

R E C E N Z J E

SŁOWNIKA JĘZYKA ADAMA MICKIEWICZA. Redaktorzy naczelni: K o n r a d G ó r s k i i S t e f a n H r a b e c . K om itet Redakcyjny: Przewodniczący: K a z i ­ m i e r z W y k a ; Członkowie : Z e n o n K l e m e n s i e w i c z , M a r i a R e n a t a M a y e n o w a , L e o n P ł o s z e w s k i , J a d w i g a R u ż y ł o - P a w ł o w s k a , H a l i n a S a f a r e w i c z o w a , S t e f a n S a s k i , H a l i n a T u r s k a , C z e s ł a w Z g o r z e l s k i . Tom 1 (A—C). (Redaktor tomu: K o n r a d G ó r s k i . Recenzent tomu: S t e f a n H r a b e c . Sekretarze Redakcji: Z y g m u n t D o k u r n o, F r a n ­ c i s z e k P e p ł o w s k i . A utorzy haseł: M a r i a B a r g i e ł , J a n i n a B u d k o w - s k a , W ł a d y s ł a w C y r a n , E w a D o b r o w o l s k a , Z o f i a G o s i e w s k a , H a ­ l i n a G ó r s k a , J a d w i g a F r i e d e l ó w n a , M a r i a K a l o t a - S z y m a ń s k a , M a r i a K a m i ń s k a , A l i n a L i n d a , M a r i a M a c i e j e w s k a , H e n ­ r y k M i s z , H e l e n a O b j e z i e r s k a , H e l e n a P n i e w s k a , J e r z y R o ż e n - t a 1, F r a n c i s z k a S i e n k i e w i c z ó w a, K r y s t y n a S k r z y p k o w s k a - - Ł u t o w i c z , T e r e s a S k u b a l a n k a , W i t o l d Ś m i e c h , K r y s t y n a W i l ­ c z e w s k a , I r e n a W r e m b l ó w n a , M a r i a Z a r e m b i n a , Z d z i s ł a w Z a ­ w a d z k i ) . W rocław—W arszawa—Kraków 1962. Zakład Narodowy im ienia Ossoliń­ skich — W ydawnictwo Polskiej Akadem ii Nauk, s. XLVI, 656. Polska Akademia Nauk.

1

Filologia polska św ięci niezw yk ły tryum f: ukazał się pierwszy tom monum en­ talnego S łow n ika ję zy k a A d a m a M ickiewicza *. Z radością bierzem y do ręki oka­ zały wolum en w jasnozielonej oprawie ze złoconymi napisam i na okładce i grzbie­ cie; doskonale odbity na ładnym papierze, w podwójnej szpalcie. Na czele tomu pomieszczono piękną w sw ojej celności i zw ięzłości przedm owę K. Wyki — prze­ wodniczącego Kom itetu Redakcyjnego. N astępnie w ydaw cy informują o dziejach

Słownika, jego założeniach redakcyjnych i źródłach, podając na końcu wykazy

źródeł, skrótów i znaków redakcyjnych. A potem — słow nictw o M ickiewiczowskie, w porządku alfabetycznym haseł w yrazowych.

Całość obliczona jest na 10 tomów, do których zapewne dojdzie jeszcze tom suplem entow y. Do końca w ięc daleko, ale piękny i zobowiązujący początek został zrobiony.

Zjawiskiem niezw ykłym jest to w spaniałe w ydaw nictw o. I to z w ielu w zglę­ dów. Już choćby dlatego, że zanim ukazał się tom 1, powstała na tem at Słownika w cale obszerna literatura przedmiotu, na którą złożyły się głów nie w ypow iedzi naczelnych redaktorów i członków kom itetu redakcyjnego 1, pragnących poinform o­

* Od R e d a k c j i: Po napisaniu niniejszej recenzji i złożeniu jej w Redakcji PL opublikowano rów nież tom 2, obejm ujący litery D—G.

1 Podajem y w układzie chronologicznym w ykaz w ażniejszych głosów i w zm ia­ nek o S ło w n ik u : K. G ó r s k i : 1) Słow n ik M ickiewiczowski. „Nowa K ultura” 1955, nr 12. 2) O S ło w n ik u M ickiew iczow skim . „Twórczość” 1955, z. 11. —

S. H r a b e c : 1) H u m an istyka łódzka a Rok Mickiewicza. „Kronika” 1955,

nr 1. 2) O „Słowniku j ę z y k a A d a m a M ickiewicza”. „Polonistyka” 1955, nr 6. — M. R. M a y e n o w a , Czemu słu ży Słow n ik Mickiewicza? „Życie L iterackie” 1955, nr 48. — A. S i u d u t, Z badań nad ję z y k ie m Mickiewicza. JP [ = „Język P olsk i”] 1955, z. 5. — S. U r b a ń c z y k , Sesja M ic kie w ic zow ska H is toryków L ite ratu ry i Ję­

zyka. JP 1955, z. 5. — J. R u ż y ł o - P a w ł o w s k a , Prace nad „S łow n ikiem poezji i prozy A d a m a M ickiew icza”. PL [ = „Pam iętnik Literacki”] 1957, z. 1. — K. W y k a , Osiągnięcia n aukow e R oku Mickiewiczowskiego. W: A d a m Mickiewicz. Materiały Śląskiej S esji M ic kie w ic zow skiej W y ższe j S zkoły Pedagogicznej. Katow ice, 10 i 11

(3)

wać zarówno fachowców, jak i szerokie rzesze m iłośników poety o tym niezwykłym przedsięwzięciu. Co w ięcej: z kartotek Słownika — znowu na długo przed publi­ kacją — korzystali liczni badacze, zwłaszcza w zw iązku z pracami podjętym i pod znakiem Roku M ickiewiczowskiego; a ponadto, już w toku prac redakcyjnych, usiłow ano form ułow ać problem atykę stylistyczną twórczości M ick iew iczow sk iej2. Toteż należy przede w szystkim omówić i uporządkować dotychczasową litera­ turę przedmiotu, zwłaszcza zaś przypomnieć w ielorakie pożytki, które historia literatury polskiej będzie m iała ze Słownika, a także uwydatnić rozległe perspek­ tyw y badawcze, które niejednokrotnie już szkicowano. Trudno, oczywiście, m ówić tutaj o wyczerpaniu problem atyki związanej ze Słownik ie m ję zy k a A dam a M ickie­

w icza — w szak owa problem atyka będzie rosła w miarę publikowania tom ów

dalszych. Ponadto trzeba się liczyć i z tym, że do oceny Słownik a są powołani także slaw iści i inni neofilologow ie, i to zarówno badacze literatury, jak lingw iści, bo przecież Słownik jest głów nie dziełem językoznawczym. Bez przesady można już dzisiaj napisać, że Słow n ik jest wydarzeniem nie tylko w obrębie hum anistyki polskiej.

Słownik ję zyk a A dam a Mickiewicza — jak nas informują w ydaw cy (s. VII—

XI) — ma długą i urozmaiconą historię. Pierw szy pomysł opracowania takiego dzieła rzucił u schyłku ubiegłego w ieku A. Bądzkiewicz w związku z ogłoszoną w ówczas m onografią H. Biegeleisena o Panu T a d e u szu 3. Otóż Bądzkiewicz pro­ ponował opracowanie słow nika do epopei M ickiewiczowskiej, co pozwoliłoby gruntowniej zbadać jej styl, niż to uczynił był Biegeleisen.

Pom ysł Bądzkiewicza przypomniano dopiero w okresie m iędzywojennym

(K. Nitsch), ale w obec braku krytycznego wydania dzieł M ickiewicza nikt nie kwapił się z praktyczną realizacją postulatu opracowania takiego słow nika (z po­ stulatem takim w im ieniu Polskiej Akademii Literatury w ystąpił J. Kleiner).

Prace nad Sło wnik iem podjęto w Polsce Ludowej. Inicjatorami byli obecni w spółtw órcy om awianego dzieła: K. Górski i S. Hrabec. Pierw szy projekt zbie­ rania m ateriałów do Słownika, stanow iący wynik współpracy obu inicjatorów,

kwiecień 1956. K atowice 1958, s. 6. — Słownik Mickiewiczowski. ,,Biuletyn Poloni­

styczny” 1958, z. 2, s. 48—50. — J. R u ż y ł o - P a w ł o w s k a , Prace nad „Słowni­

kie m poezji i prozy A dam a Mickiewicza”. PL 1959, z. 1. — K. G ó r s k i , Stan prac nad „Słownikiem ję zy k a poezji i prozy A. Mickiewicza”. „Rocznik Literacki”

1961 (1962), s. 284—285. — Recenzje: stg. [S. G r z e s z c z u k ] w: „Ruch Literacki” 1963, z. 3; J. S a f a r e w i c z w: JP 1963, z. 3.

2 Z kartotek Słownika korzystali autorzy m. in. następujących prac: K. G ó r ­ s k i : 1) Z w a r szta tu Sło wnik a Mickiewiczowskiego (dąsać się, dodać, doławiać się). JP 1954, z. 5. 2) „Masztowe pióra” Ptaka-Góry. JP 1955, z. 5. — S. H r a b e c ,

„ B u rsztyn ow y św ierzop” w „Panu Tadeuszu”. JP 1955, z. 5. — K. W y k a , Z uwag nad sło w n ictw em Mickiewicza. (Referat przedsta w io ny na zebraniu dnia 14 III 1958 w Warszawie). „Sprawozdania z Prac Naukowych W ydziału Nauk Społecznych

PA N ” 1958, z. 6. — S. H r a b e c , K. G ó r s k i , H. С i e ś 1 а к o w a, H. M i s z , T. S k u b a l a n k a , F. P e p ł o w s k i w tom ie zbiorowym: O ję zyku Adam a

Mickiewicza. Studia. Redaktor Z. K l e m e n s i e w i c z . Wrocław 1959. „Z Prac

K om isji Naukowej Obchodu Roku M ickiew iczowskiego”. — K. W y k a , Kariera

burzanu. Z d zie jów słow nictw a poetyckiego. W: Księga pam iątkow a ku czci S tani­ sław a Pigonia. Kraków 1961. — J. B u d k o w s k a , Słownik rym ów Mickiewicza jako postulat wersologii i ja ko próba jego realizacji. PL 1962, z. 1.

3 A. B ą d z k i e w i c z , P rojekt nowego opracowania „Pana Tadeusza”. „Mu­ zeum ” (Lwów) 1885, s. 601—615.

(4)

600

R E C E N Z J E

został przedstaw iony przez L. Płoszew skiego na wspólnym posiedzeniu Kom isji Językowej i H istorycznoliterackiej PA U 15 lutego 1947. Realizacja projektu roz­ poczęła się z chw ilą uzyskania zasiłku od Sekcji Naukowej K om isji Popierania Twórczości Naukowej i Artystycznej przy Prezydium Rady Ministrów, jesienią 1949. Prace zbierackie rozpoczęto w styczniu 1950 w Toruniu, przy w spółudziale tam tejszych m łodych polonistów . W edług pierwotnej koncepcji Sło wnik m iał skła­ dać się z dwóch kolejno opracowyw anych części: w skład pierwszej w eszłoby słow nictw o utw orów poetyckich i prozy artystycznej (np. Ksiąg narodu i piel-

g r z y m s tw a polskiego), w skład drugiej — słow nictw o prozy publicystycznej, episto-

larnej itp. Gdy trw ały już dość daleko posunięte prace redakcyjne nad słow nic­ twem części pierwszej (porządkowano m ateriały do litery H) — nastąpiła w w yniku konferencji odbytych pod patronatem Instytutu Badań Literackich w styczniu i w m aju 1953 zmiana koncepcji Słownika. M ianowicie pod w pływ em zastrzeżeń i argum entów S. Pigonia, M. D łuskiej i W. Kubackiego zatwierdzono ostatecznie now y projekt, w edług którego S łow n ik m iał objąć p ełny m ateriał leksykalny tek stów drukowanych i autografów poety, przy czym do h aseł słow nikow ych miano podawać w szystk ie cytaty, bez jakiegokolw iek wyboru. Zdecydowano się ponadto na jednolity układ haseł, bez podziału na słow nictw o artystyczne i słow nictw o prozaiczne. Od roku 1954 opiekę nad S łow n ikiem objęła Polska Akadem ia Nauk, która m ianow ała K. Górskiego i S. Hrabca redaktorami naczelnymi. W tymże roku pow stał K om itet Redakcyjny. Przejściowo — obok S. Pigonia jako przew odni­ czącego — w pracach K om itetu w zięli udział: W. Kubacki i Z. Stieber. Od stycznia 1961 przewodniczącym K om itetu został K. Wyka. Do K om itetu Redakcyjnego, składającego się z czterech historyków literatury i czterech językoznawców, należy ostateczne zatw ierdzenie opracowania danego tomu.

W roku 1955 zakończono zbieranie m ateriałów leksykalnych i przystąpiono do ich redagowania w pracowniach Słownika: toruńskiej (kierownik K. Górski) i łódzkiej (kierownik S. Hrabec). K artoteki obu pracowni obejmują około 640 000 fiszek, co daje w yobrażenie o olbrzymich rozmiarach tego p rzed sięw zięcia4. Pra­ cownia łódzka ma zredagować tom 3, drugą połow ę tomu 9 i tom 10, pozostałe zaś — pracow nia toruńska (tam też m ieści się kartoteka S ło w n ik a ) 5. Pierwszym rezultatem prac redakcyjnych była próbna dwuarkuszowa odbitka, obejmująca m ateriał od A do A c h : stanow iła ona dar W ydawnictwa Ossolineum dla uczestni­ k ów Sesji M ickiew iczow skiej PAN w k w ietniu 19566. Owocem zam knięcia prac redakcyjnych w obrębie liter A —С jest tom 1 Słownika, ukończony pod kierun­ kiem K. Górskiego.

Podana tutaj krótka historia S ło wn ik a uprzytamnia nam hojność m ecenatu państwowego, bez której tak w ielka impreza naukowa nie byłaby w ogóle m ożliwa; a ponadto — m ów iąc słow am i K. Wyki — „kolektywną sprawność hum anistyki w Polsce Ludowej, będącą przyczyną, dla której przedsięw zięcia naukowe, ciągnące się ongiś m arudnie i nieskutecznie przez pokolenia, realizują się dzisiaj w dzie­ sięciolecia” (s. VI).

2

Z jakich źródeł tekstow ych czerpał Słow n ik M ickiew icza? — o tym inform uje jeden ze w stęp ów do tomu 1. Domyślać się wolno, że ów w stęp, prezentujący

4 G ó r s k i , Stan prac nad „S łownikiem ję zyk a poezji i prozy A. Mickiewicza", s. 285.

5 Ibidem, s. 284.

(5)

najw yższy aktualnie poziom tekstologii m ickiewiczowskiej, w yszedł spod pióra K. Górskiego.

Słownik respektow ał najpierw utwory wydane osobno za życia poety, pod jego

pieczą (np. Sonety, M oskwa 1826); dalej — zbiorowe wydania (w ileńskie z lat 1822—1823, petersburskie z 1829, paryskie z 1838 i 1844). U tw ory zaś ogłoszone po śm ierci M ickiewicza czerpano z Wydania Narodowego Dzieł. Pomijano nato­ m iast przedruki (a także i niejeden pierwodruk) utworów w czasopismach i alm anachach, dlatego że ich redaktorowie wprowadzali do tych utworów sporo zmian, których nie ma w wydaw nictwach autoryzowanych. Pominięto także w szelkie im prowizacje poety i jego przemówienia w Kole Towiańczyków oraz utw ory przypisywane poecie nawet do niedawna (np. wiersz Mazur), ale skreślone z listy autentycznych tekstów M ickiewicza przez postęp naukowy.

W yzyskano do ostatecznych granic autografy poety. Uwzględniano bowiem nie tylko w yrazy przez poetę przekreślone, ale nawet nie dokończone, o ile była m ożliw a ich rekonstrukcja. Wzięto także pod uwagę maszynopis aparatu kry­ tycznego do tom u 1 W ydania Sejmowego, przygotowany przez W. Borowego.

W wypadkach pojaw ienia się w ariantów tego samego tekstu w edycjach auto­ ryzowanych uwzględniano w szystkie wyrazy tych wariantów, ponieważ zadaniem

S łow n ika było „skom pletowanie całkowitego zasobu leksykalnego wydań autoryzo­

wanych, bez zajm owania jakiegokolwiek stanowiska w nader trudnych i złożonych problem ach tekstologii m ickiew iczow skiej” (s. XXIV).

Przejrzysty i precyzyjny wykaz, pomieszczony na czele tomu 1, znakomicie zaznajam ia nas ze źródłami Słownika. Przegląd tego wykazu uświadamia, że uprzednio — tzn. przed rozpoczęciem prac ekscerpcyjnych — trzeba było m ontować obszerny warsztat filologiczny w postaci autografów, fotokopii, druków etc., po­ niew aż w ów czas nie było (i nie ma dotąd) edycji krytycznej dzieł Mickiewicza. Wolno przypuszczać, że cały ten warsztat będzie walną pomocą przy realizacji takiej w łaśnie edycji.

Z jaką zaś sum iennością pracowano na owym warsztacie, nie pomijając naj­ drobniejszych zagadnień tekstologii m ickiewiczowskiej, świadczyć może np. decyzja redaktora S ło wn ik a w sprawie pewnego trudnego do odczytania wyrazu w auto­ grafie Grażyny. S. Pigoń opowiadał się za lekcją „żagarki”, redaktor Słownik a w ykazał, że bardziej prawdopodobna jest lekcja: „pagurki” 7. D yskusja niby o dro­ biazg, ale od jej w yniku zależało, czy Słownik obejmie także wyraz żagarki, który by w ystęp ow ał w nim w ówczas tylko raz jeden.

M ówiąc o w arsztacie filologicznym Słownika, trzeba uwydatnić jeszcze jedno: podstaw ow y elem ent tego warszatu stanowi Wydanie N arodowe Dzieł, a w ięc owoc w ieloletniego trudu i doświadczeń edytorów i badaczy M ickiewicza. Nie byłoby np. m ożliw e pełne wyzyskanie epistolografii M ickiewicza na potrzeby S ło w ­

nika, gdyby uprzednio w obrębie Wydania Narodowego nie znalazło się jej pierwsze

krytyczne opracowanie dokonane przez S. Pigonia. Tak w ięc warsztat filologiczny

S łownik a — z tego punktu widzenia — jest tworem zbiorowym, sumującym naj­

cenniejsze osiągnięcia w iedzy ostatniego czasu. To jeszcze jeden przyczynek do owej „kolektywnej sprawności”, o której wspom inał w swej przedmowie K. Wyka.

3

Przyjrzyjm y się z kolei najważniejszym założeniom metody leksykograficznej

Słownika.

7 K. G ó r s k i , P o praw ki tekstologiczne. 2. „Żagarki’’ czy „pagurki”. JP 1955, z. 5.

(6)

602

R E C E N Z JE

A w ięc przede w szystkim : objął on swym zasięgiem w s z y s t k i e b e z

w y j ą t k u w y r a z y spuścizny drukowanej i rękopiśm iennej poety (łącznie

z im ionami w łasnym i, naw et z wyrazam i cytowanym i). A w ięc w zasobie S łownik a znalazły się nie tylko utwory poetyckie czy proza artystyczna, ale także listy, luźne notatki, dedykacje itp. Podawano w s z y s t k i e c y t a t y , w których w y­ stępuje dane hasło słow nikow e. W yjątek pod tym w zględem stanow iły jedynie tzw. w yrazy form alne (spójniki, przyimki, czasownik być itp.), dla których m ateriał przykładow y przytaczano w wyborze, jeżeli liczba w ypadków użycia wyrazu for­ m alnego przekraczała 300; dla pozostałego m ateriału podawano jedynie lokalizację. Cytaty ilustrujące dane hasło porządkowano w ich następstw ie chronologicznym w obrębie danej kategorii znaczeniowej.

Przytaczano w szystk ie w arianty hasła, pełny wykaz form fleksyjnych (jeśli hasło stanow iło odmienną część m owy). Starannie rozróżniano znaczenia danego hasła, osobno uw zględniając jego znaczenie m etaforyczne. W ydzielano także w obrę­ bie każdego znaczenia odpowiednią frazeologię. Brano też pod uwagę peryfrazy związane z danym hasłem . Wreszcie przy każdym haśle wskazano częstość jego użycia, liczbę wariantów, liczbę form fleksyjnych itd.

Oto najw ażniejsze założenia Słownika, które dopełniono szczegółowym i zasa­ dami, stanow iącym i podstaw ę porządkowania hasła.

Specjalnie doniosłą sprawą było ustalenie zakresu cy ta tó w 8. Bo cytat taki — z jednej strony — pow inien stanow ić pewną całość, tak żeby na jej tle w ystąpiła funkcja stylistyczna w yrazu, a przy tym struktura zdania nie została zniekształ­ cona. Z drugiej zaś strony, niepożądaną byłoby rzeczą, gdyby cytat nadm iernie się rozrastał, co w konsekw encji m ogłoby doprowadzić do zbytniego powiększenia i tak już znacznych rozm iarów Słownika. Dążono w ięc w tym w ypadku do za­

chowania jakiegoś złotego środka.

Odrębne i niełatw e zagadnienie stanow iły w tręty obcojęzyczne, w ystępujące głów nie w tekstach prozaicznych M ickiewicza. „Niepodobna było ich rozbijać na jednostki leksyk aln e — pisał słusznie Górski — bo Sło wnik stałby się słow nikiem w ielu różnych języków. Trzeba było się ograniczyć do w yróżnienia języków, z których pochodzą, i traktow ać dane zdanie czy słow o jako odrębne hasło leksyko- graficzne” 9. Inne znów zagadnienie to klasyfikacja połączeń frazeologicznych, wśród których w yróżniano takie jednostki, jak przysłowie, w yrażenie, zwrot itd., kierując się tutaj term inologią ustaloną przez S. Skorupkę. Ta klasyfikacja pozw oliła na precyzyjne uporządkowanie m ateriału frazeologicznego, do którego dobierano po­ łączenia utarte i skostniałe, rezygnując natom iast z połączeń doraźnych.

Subtelnie też i słusznie rozwiązano problem atykę dotyczącą definicji znaczenia w yrazu hasłow ego, jeżeli zachodziła tego potrzeba. Zachowano tutaj chwalebny umiar, chroniąc się przed zbytnim m nożeniem kategorii semantycznych. Dawano ponadto objaśnienia m niej znanych imion osobowych i nazw m iejscowych, by ułatw ić czytelnikow i identyfikację danej osoby historycznej czy m iejscowości. Objaśnienia te są bardzo zwięzłe, albowiem — jak to parokrotnie podkreślano —

„Słownik m ic k ie w ic zo w sk i nie był pom yślany jako encyklopedyczny komentarz

do pism poety, tylko jako dzieło m ające na celu ustalenie sensu użytych przez niego w yrazów ” 10.

8 Sprawa ta była przedm iotem osobnego referatu K. G ó r s k i e g o w r . 1957. Zob. R u ż y ł o - P a w ł o w s k a , Prace nad „S łownikiem poezji i prozy A dam a

Mickiew icza”. PL 1959, z. 1.

9 G ó r s k i , O Sło wn ik u M ickie wic zowskim , s. 196—197. 10 Np. G ó r s k i (O Słow n iku M ickiew iczow skim , s. 195).

(7)

To tylko niektóre sprawy przytoczone tu exem pli gratia z tej arcybogatej problem atyki redakcyjnej Słownika. Można w ięc m ieć chociaż częściowo w yobraże­ nie, z ilom a to kłopotami teoretycznym i musiał się uporać zespół redakcyjny, aby w ogóle mogło być rozpoczęte porządkowanie olbrzymiego m ateriału ekscerpcyj- nego. Często wypadało podejm ować zupełnie nowe decyzje, ponieważ, po pierwsze, słow nik jednego twórcy nastręcza inne zagadnienia niż słow niki ogólne; po wtóre, doświadczenia poczynione przy innych słownikach autorskich (np. Słowniku ję zy k a

Puszkina) m ogły tu być w yzyskane tylko częściowo.

Założenia S łownika ję zy k a Adam a Mickiewicza — jak to podkreślali nieraz redaktorow ie — nie zm ierzały do tego, by stanow ił on „monografię o języku i stylu poety” czy też „wstępne opracowanie języka i stylu M ickiewicza”. „Będzie m iał [Sło-umik] za zadanie tylko ułatw ienie i pobudzenie badań językowych i sty li­ stycznych przez dostarczenie im ugrupowanego i dającego się porównywać pełnego m ateriału” u .

4

„O w artości słow nika — pisze W. Doroszewski — rozstrzygają: zawarty

w nim zasób wyrazowy, jego dokumentacja (ilustracja przykładowa) i interpre­ tacja” 12.

Z punktu widzenia dwóch pierwszych kryteriów Słownik ję zyka Mickiewicza w ytrzym uje najsurowszą i najbardziej drobiazgową ocenę. Bo najpierw, twórcy

Sło wnik a dążyli do absolutnej kompletności M ickiewiczowskiego zasobu w yrazo­

w ego, nie czyniąc w nim jakiegokolwiek wyboru. A ponadto, ilustracja przy­ kładow a haseł Słownika jest tak wzorowa, tak przemyślana w najdrobniejszym szczególe, że wymagania, które sobie zespół redakcyjny pod tym względem postaw ił i które w ogóle postaw ić by można — doszły do ostatecznej granicy akrybii filo ­ logicznej. Kontrola m ateriału przykładowego przeprowadzona przez recenzenta (oczywiście w pewnym tylko wyborze!) nie w ykazała najm niejszej pom yłki czy niedokładności.

N atom iast — jak zw ykle — takie lub inne w ątpliw ości czy uwagi m oże budzić, sposób interpretacji zebranego materiału. W ątpliwość najw ażniejsza: czy dobrze się jednak stało, że nie wydzielono słownictwa utworów artystycznych i słow nictw a pism prozaicznych poety? Czy chwilami — w bogactwie zgromadzonego m ateriału — nie ginie to, co jest przecież najistotniejszym powodem, dla którego S ło wnik po­ w staw ał? Pozbawiono się w ten sposób — by tak rzec — naturalnej interpretacji, w ynikającej z bezspornego przecież podziału na to, co było zamierzeniem arty­ stycznym i co takim zamierzeniem nie było. Prawda, że idealnej granicy nie dałoby się tutaj przeprowadzić, bo istnieją tw ory przejściowe. Np. niektóre listy Mickie­ w icza uwidoczniają zamierzony walor stylistyczny: choćby petersburski list do Marii Szym anowskiej na tem at układu między „Naszą Poetycką Mością i jej Arcym uzykalną M ością”, mającego wyraźny charakter żartobliwej parodii języka dyplom atycznego 13. A le takie wypadki byłyby rzadkie i nie podważyłyby w istotny sposób zasady, o której mowa. Jak wiadomo ze w stępu (s. X), w łonie K om itetu

11 H r a b e с, O „Słowniku ję zyka Adama Mickiewicza”, s. 73.

12 W. D o r o s z e w s k i , Uwagi i wyjaśnienia wstępne. W: Sło wnik ję zy k a pol­ skiego. T. 1. Warszawa 1958, s. XIV.

13 A. M i c k i e w i c z , Dzieła. Wydanie Narodowe. T. 14. Warszawa 1953, s. 387—390.

(8)

604

R E C E N Z J E

R edakcyjnego istn iały pod tym w zględem różnice zdań, bo np. M. R. M ayenowa i K. Górski reprezentow ali pogląd o potrzebie oddzielenia słow nictw a dzieł arty­

stycznych i pism prozaicznych. ,

Zespół redakcyjny na ogół z umiarem stosow ał kw alifikatory w porządkowaniu m ateriału słow nikow ego. Zwracano np. uwagę na term inologię towianistyczną (wyróżniono m. in. wśród znaczeń czucia także i to, którego używ ał poeta w okre­ sie towianizmu: ‘stan podniesienia w ew nętrznego, natchnienie lub przeświądczenie 0 charakterze m istycznym ’). Nie cofano się przed określeniem niektórych w yrazów jako regionalizm ów (np. bukisz skw alifikow ano jako regionalizm o znaczeniu: ‘pchnięcie, uderzenie głow ą’). W skazywano także niew ątpliw e barbaryzmy (np.

czyn: ‘ranga w hierarchii urzędniczej rosyjsk iej’, przejęty przez poetę w okresie

pobytu w Rosji).

Jak w spom niano, S ło w n ik wyróżnia m. in. takie typy jednostek frazeologicz­ nych, jak przysłowia, wyrażenia, zw roty itp. Otóż — czy nie należałoby może śm ielej oceniać niektóre w yrażenia i zwroty jako mające charakter przysłowiowy? N a przykład jeden z narratorów Popasu w Upicie, sędziwy Polonus, powiada: „Dalej kłótnia, hałasy, i s t n a w i e ż a B a b e 1”. W yrażenie to n iew ątpliw ie ma charakter przysłow iow y, na co zw rócił uwagę J. K rzyżan ow sk i14 Zapewne że taki modus

procedendi byłby już pew ną subtelniejszą czy bardziej w nikliw ą interpretacją pa-

rem iologiczną, ale jeśli niektóre jednostki frazeologiczne klasyfikuje się jako przy­ słow ia, to dlaczego by nie podkreślić tego elem entu przysłow iow ego w wyrażeniach 1 zwrotach?

Tak samo zespół redakcyjny Sło w n ika cofnął się przed określeniem niektórych h aseł jako archaizmów, choć istniejąca literatura przedmiotu pozw alałaby m oże na niejedno bezsporne w tym zakresie orzeczenie.

Objaśnieniom sem antycznym nic nie można zarzucić. Przeszły one zresztą przez staranną kontrolę, w której uczestniczyli najlepsi znawcy M ickiewicza. I tak w jed­ nym z artykułów pom ieszczonych w „Pielgrzym ie Polskim ” M ickiewicz pisał w lu­ tym 1833: „a teraz, kiedy dzienniki czysto liberalne zaledwie o nas wspom nieć raczą, widząc, że stygnie ciekaw ość publiczna, że w kramkach mniej są poszukiw a­ ne obrazki polskie, a w cyrku zaprzestano już uczęszczać na widowisko Les Polo­

nais [...]”. S ło w n ik — dzięki uwadze Pigonia 15 — trafnie wskazał, że chodzi w tym

w ypadku nie o zw ykły cyrk, lecz o „budynek teatralny do w idowisk m asowych w Paryżu, zw any Cyrk O lim pijski”.

R edaktorow ie stw ierdzają (s. XIII), że S łow n ik nie jest „dziełem popularno­ n aukow ym ”, że w ięc jego aparat filologiczny „może nastręczyć pew ne drobne trudności” niefilologom . A le owe trudności szybko znikają w trakcie lektury, choćby ją uprawiał niefilolog. Dzięki bowiem jasno sform ułowanym zasadom redakcyj­ nym, dzięki arcyczytelnym skrótom i przejrzystem u układowi każdego hasła lek ­ tura S łownik a — także i dla niefilologa, byle tylko m iłośnika M ickiewicza! — może być prawdziwą przyjemnością. Tam zaś, gdzie m ateriał rośnie w tysiące przy­ kładów (jak w w ypadku czasownika być) — S łow n ik dla w ygody czytelnika podaje najpierw dyspozycję układu całego hasła.

Pod w zględem ładu graficznego Słow n ik jest prawdziwym arcydziełem, w któ­ rym każdy szczegół jest przem yślany i czytelny, korekta zaś tak staranna, że do tom u 1 nie dołączono żadnej erraty.

14 J. K r z y ż a n o w s k i , „Kąpać się w w in ie ” i inne z w r o ty przy słow iow e

u Mickiewicza. „Ruch L iteracki” 1960, z. 1/2.

15 Zob. R u ż y ł o - P a w ł o w s k a , Prace nad „Sło wnik iem poezji i prozy Adam a

(9)

Z trudem tylko w ykryw a się drobne plamki na tym wzorze m etody i pre­ cyzji. Może niepotrzebnie w niektórych wypadkach (np. dla hasła A lijan t) składano cytat kursywą, odwzorowując w ten sposób kursywę istniejącą w źródle teksto­ w ym i oznaczającą tam przytoczenie (jak się to często praktykowało w epoce Mickiewicza). Trochę to jednak w Słowniku myli. Lepsze byłyby tu m oże cudzy­ słow y, bo kursywa jest zastrzeżona dla objaśnień i interpretacji leksykografa oraz dla wszelkich' skrótów i znaków redakcyjnych.

Błędem jest użycie przysłówka względnie w funkcji spójnika w objaśnieniu na s. 1: „[Spójnik A] Wiąże zdania składowe w zdaniach złożonych, składniki w zględ­ nie ich grupy

Sprostować też trzeba informację bibliograficzną o artykule A. Bądzkiewicza pt.

P ro je k t n owego opracowania „Pana Tadeusza”. Ukazał się on w „Muzeum” lw ow ­

skim w r. 1885, a nie w 1883, jak informują w ydaw cy (s. VII). 5

Przejdźmy z kolei do postulatów, które można by Słownik owi postawić, jako że jest dziełem dalekim jeszcze od zakończenia.

N ie w iem y, czy w ykazy źródeł i skrótów będą figurow ały tylko w tom ie 1, czy także będą się powtarzały i w tomach następnych. Byłoby może dobrze, gdyby w' owe w ykazy zaopatrywać każdy tom Słownika. Koszt niew ielki, a pożytek zna­ czny. Wzorem mógłby być tutaj Słownik Warszawski. Wiadomo bowiem z prak­ tyki, jak tom początkowy w e wszelkich w ydaw nictwach typu słownikowego bywa „sfatygow any” w łaśnie ze względu na konieczność częstego zaglądania do takich wykazów.

Wolno się spodziewać, że w przyszłości Słownik zostanie zam knięty tomem suplem entowym . Czytaliśm y np., że w pracowni toruńskiej jest już przygotow y­ w any słownik rym ów M ick iew icza16, pomyślany jako dodatek do Słownika. Wolno także przypuszczać, że tom suplem entowy zawierać będzie m ateriał lek sy­ kalny w ydobyty z tych tekstów poety, które ujawniły się już po zam knięciu prac zbierackich, czerpiących głów nie z Wydania Narodowego Dzieł. Wszak do Wydania Jubileuszowego przybyły listy, których nie ma w Wydaniu Narodowym. A potem w płynęły dalsze listy, sygnalizowane zrazu przez S. P ig o n ia 17, a następnie ogło­ szone 18. Są wśród nich i listy polskie. Tenże uczony opublikował nowo odkryte dedykacje i notatki p o e ty ly. Taki dodatek do Słownika (zresztą niew ielkich roz­ miarów!) będzie koniecznością, skoro podstawowe założenie redakcyjne powiada: „Słownik zaw iera w s z y s t k i e w y r a z y z a w a r t e w c a ł e j d r u k o w a n e j , j a k i r ę k o p i ś m i e n n e j s p u ś c i ź n i e p o e t y , tzn. nie ograniczamy się do utw orów artystycznych, ale w zakres opracowania wchodzą też listy, artykuły w czasopismach, a nawet luźne notatki, dedykacje itp.” (s. XII). Oczywiście, brak

ie B u d k o w s k a , op. cit., s. 62.

17 Zob. notatkę redakcji „Biuletynu Polonistycznego” (1958, z. 2, s. 48), opartą na danych S. P i g o n i a pt. L isty A. Mickiewicza nie objęte W ydanie m Jubileuszo­

w y m .

18 A dam a Mickiewicza lis ty nie objęte ostatnim w y d a n iem książkow ym . Opra­ cow ał S. P i g o ń . PL 1962, z. 3. Przedruk w: A. M i c k i e w i c z , Listy, d e d y k a c je ,

n otaty nie objęte ibydaniem książkow ym . Zebrał i opracował S. P i g o ń . W arszawa

1964.

19 Adam a Mickiewicza dedykacje i notaty nie objęte ostatnim w y d a n ie m książ­

(10)

606

R E C E N Z J E

postulow anych tu addendów nie obniża obecnie prawie w niczym w artości S ło w ­

nika, bo przy takim bogactw ie m ateriałów, z jakim się w nim spotykamy, działa

prawo w ielkich liczb.

Słownik ję z y k a A d a m a Mickiewicza jest dziełem o w ielkim znaczeniu, toteż

nic dziwnego, że odpowiednia literatura przedmiotu, którą sprawozdawca w ni­ niejszym om ów ieniu sygnalizował, będzie stale rosła i bogaciła się. Byłoby dobrze, gdyby tom suplem entow y zawarł ją w osobnym zestaw ieniu bibliograficznym, co nie powinno zespołowi redakcyjnem u spraw ić kłopotu, bo z pewnością śledzi i re­ jestruje tę literaturę bez przerwy.

Wreszcie jeszcze jeden postulat pod adresem tomu suplem entowego: pow i­ nien się w nim znaleźć koniecznie indeks tych wyrazów, o których istnieją (czy w najbliższej przyszłości powstaną) jakieś opracowania, niekiedy przecież- stano­ w iące rodzaj m onografii w yrazowych, jak np. studium Hrabca o legendarnym „bursztynowym św ierzopie” 20, któremu sam m istrz Gałczyński osobny w iersz po­ św ięcił, nazyw ając siebie „ofiarą św ierzopa” 21. Taki indeks z wiadom ościam i bi­ bliograficznym i znakomicie by się przysłużył badaczom poety, a niekiedy jego czy­ telnikom i m iłośnikom.

Wiadomo, że M ickiew icz sporo pisał po francusku. A le dopiero Wydanie Naro­ dowe Dzieł przyniosło stw ierdzenie, że niem al połow ę pisarskiego dorobku M ickie­ w icza stanow ią teksty fra n cu sk ie22. Oczyw iście postulat opracowania słow nika do francuskich tek stów byłby zbyt śm iały i ostatecznie niezbyt opłacalny z punktu w idzenia potrzeb w iedzy o M ickiewiczu. A le czy nie dałoby się zrealizować tego po­ stulatu w form ie skrom niejszej i z pew nością łatw ej do w ykonania przez naszych rom anistów? Filologow ie klasyczni znają przecież tzw. indices verboru m, a w ięc w ykazy w yrazów zawartych bądź to w danym dziele, bądź w twórczości danego autora, przy czym w skazuje się tylko lokalizację wyrazu, bez podania znaczenia czy ew entualnego objaśnienia. Z pewnością tego rodzaju osobno w ydany in dex v e r ­

borum do francuskiej spuścizny poety byłby arcypożytecznym uzupełnieniem S ło w ­ nika, rejestrującego tylko spuściznę polską.

6

Słownik ję z y k a A dam a Mickiewicza obsłuży potrzeby zarówno językoznawstwa,

jak i historii literatury. Badania prowadzone nad twórczością poety przez obie te dyscypliny doszły już od dawna do oczyw istego wniosku, że koniecznym w arun­ kiem dalszego postępu naukowego jest opracowanie słownika. Zwłaszcza potrzebę tę uśw iadom iły coraz liczniejsze i częstsze analizy słow nictw a M ickiewiczowskiego w jego funkcji artystycznej, zapoczątkowane subtelnym szkicem Kleinera na temat

pielgrzyma, jednego z podstaw ow ych m otyw ów słownych w twórczości p o e ty 23.

Autor zaś ostatniej analizy tego typu, dotyczącej w yrazów m ądry, mądrość, mędrzec,

m ędrek, zakończył swe badania następującą tezą m etodologiczną: '„dokładne usta­

lenie sem antyki poetyckiego słow nictw a i zrozum ienie jego funkcji stylistycznej m o­ żliw e jest dopiero w tedy, gdy posiadam y pełny m ateriał porównawczy, dający się

2U H r a b e c, „B u rsztyn ow y ś w ie rz o p ” w „Panu Tadeuszu”.

21 A d a m M ic kie wic z w poezji polskiej i obcej. 1818—1885—1955. Antologia. Opra­ cow ał J. S t a r n a w s k i . W rocław 1961, s. 440—441.

22 U stalił to L. P ł o s z e w s k i (O W ydaniu N a rodow y m „ b z ie ł” Mickiewicza. PL 1956, z. 2, s. 338—339).

23 J. K l e i n e r , Rola w y ra zu „p ie lg rzy m ” w słow nictw ie Mickiewicza. W: W kręgu M ic kie wic za i Goethego. W arszawa 1938.

(11)

określić liczbowo i ściśle zlokalizować w czasie. Jeżeli takiego m ateriału nie po­ siadam y, w szystkie nasze obserwacje dotyczące interpretacji i artyzmu dzieła mają charakter impresji, czasem trafnej, czasem m ylnej” 24.

Pożytki ze S łownika będą wielorakie. Najpierw w ięc odniesie z niego pożytek — i to niejeden — językoznawstwo. Słownik podaje bowiem skrupulatnie statystykę użycia poszczególnych w yrazów i ich form, co będzie miało doniosłe znaczenie: „Tego rodzaju liczby — piszą redaktorowie — rzucają z jednej strony św iatło na zgodność języka M ickiewiczowskiego z ówczesnymi normami, wskazując przede w szystkim na częstość lub rzadkość w ystępowania wyrazów i ich form fleksyjnych, z drugiej strony ilustrują częstość lub rzadkość połączeń frazeologicznych. Mają w ięc wartość zarówno dla badacza języka M ickiewicza i jego epoki, jak też dla badacza stylu poety i jego czasów” (s. XIII). Dodajmy tu jeszcze, że wym ow a tej statystyki będzie bezsporna, albowiem źródło, jakim jest twórczość M ickiewicza, było ekscerpowane całkowicie, a nie w wyborze. Można by, co prawda, mieć n ie­ kiedy w ątpliwość, czy podawanie statystyki dla niektórych haseł (tzw. formalnych, np. dla czasownika być, który w tekstach M ickiewicza w ystępuje 10 624 razy, a w cytatach przezeń przytaczanych 60 razy) — nie jest pewną przesadą, zw ażyw ­ szy dużą pracochłonność takich wyliczeń. Ale trzeba się liczyć z tym, że dziś nie uświadam iam y sobie jeszcze pełnej problematyki, która się kryje w tym gąszczu cyfr i którą będziemy um ieli sformułować dopiero jutro. W każdym razie ten pra­ cow icie zgromadzony m ateriał sprosta niew ątpliw ie narastającej problematyce.

Słownik m oże się przyczynić m. in. do w yśw ietlenia roli, jaką M ickiewicz ode­

grał w dziejach polszczyzny. Językoznawcy (np. Z. Klem ensiew icz) zgodnie stw ier­ dzają, że w p ływ jednostki — nawet genialnego pisarza — na język narodowy jest ogran iczon y25. Warto by jednak ten w pływ, nawet niew ielki, zbadać. Pom ijając całą złożoną i bogatą problematykę historycznojęzykową, która się tutaj nasuwa i którą wyczerpująco om ówił Klem ensiewicz w swej rozprawie, ograniczymy się do jednego szczegółu. Każdy Polak ze średnim wykształceniem powtarza pewne frazeologiczne w yrażenia czy zwroty, które rodowód swój wywodzą z tekstów M ickiewicza: „dzieciństwo sielsk ie”, „wiek m ęski”, „kraj lat dziecinnych” itp.26 Wolno nawet przypuszczać, że wraz z nieustannym wzrostem w ykształcenia i upo­ w szechnienia kultury w pływ i zasięg M ickiewiczowskich „słów skrzydlatych” bę­ dzie się coraz bardziej powiększał. Słownik pozwoli na niejedną precyzyjną obser­ w ację i w tym zakresie.

Przede w szystkim zaś Słownik wprowadza nas w e w szystkie tajniki języka M ickiewiczowskiego, ukazując jego elem enty i ich rozwój. Budzi zwłaszcza nasze zainteresow anie potoczna polszczyzna poety, zachowana głów nie w listach. Z b ie­ giem lat, poczynając już od pobytu w Rosji, zaczyna ona nasiąkać barbaryzmami. 24 K. G ó r s k i , „Mądry”, „mądrość”, „mędrzec” i „mędrek” w pisarskiej p r a k ­

ty c e Mickiewicza. PL 1962, z. 1.

25 Z. K l e m e n s i e w i c z , M ickiewicz w dziejach ję zyka polskiego. W: O ję zyk u

A dam a Mickiewicza, s. 439. — Zob. też D o r o s z e w s k i , op. cit., s. XIV: „w historii

języka polskiego M ickiewicz nie odegrał jakiejś szczególnej roli i periodyzowanie tej historii za pomocą dat związanych z twórczością M ickiewicza polegałoby na n ie­

porozum ieniu”. ,

2(5 K l e m e n s i e w i c z (Mickiewicz w dziejach ję zyk a polskiego, s. 477) słusznie pisze o owych jednostkach frazeologicznych, że „żyją już własnym , sam odzielnym życiem, mają znaczenie w dużej mierze niezależne od pierwotnych zw iązków kon­ tekstow ych, w pewnym sensie leksykalizują się, czy może słuszniej: prowerbializują, parem izują”.

(12)

608

K E C E N Z JE

Jeszcze w ięcej tych barbaryzmów pojaw i się w okresie em igracyjnym . Oto np. pisze poeta 20 października 1838 z V evey do żony: „Jeśli drwa kupujesz, w eź tylko jednę w oa [...]” 27. A w ięc w tręt w prost z języka francuskiego — chodzi tutaj o sąg drzewa: voie de bois. Czasem zaś galicyzm będzie bardziej przyswojony, jak w liście do W ładysława Laskowi cza z czerwca 1839: „poszlę także kopią przez pocztę affranszując” 28, tzn. opłacając z góry. Podobnie dopiero od czasów paryskich za­ notujem y w yraz biuro. I tak dalej. W liście rzym skim do Franciszka M alewskiego (z 20 listopada 1830) zaw arta jest jakby antycypacja tej niew esołej doli, której m ia­ ła podlegać polszczyzna przyszłego emigranta: „Wielką m nie pociechą przyjazd H enryka Rzewuskiego. On tradycjam i, anegdotam i, szlacheckim stylem , św ieżo ze w si w ziętym , ożyw ił mię. Czuję, niestety, słuchając jego polszczyzny, jak w iele tracę przez niedostatek książek, a co gorsza, rozm owy polskiej od lat ty lu ” 29.

Oczywiście, nawet Słownik, dzieło tak dokładne i szczegółowe, może tylko częś­ ciowo przyczynić się do rekonstrukcji potocznego języka poety. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że pełna rekonstrukcja nie będzie m ożliwa, bo język potoczny — zwłaszcza w odm ianie m ówionej — posługuje się jednak zupełnie innym i konw en­ cjami niż język pisany.

Ponadto — co już dzisiaj jest rzeczą oczyw istą — Sło wnik ję zyk a M ickiew i­

cza będzie kapitalnym uzupełnieniem dotychczasowych słow ników polszczyzny

X IX -w iecznej. O bfity m ateriał dokum entacyjny zgromadzony w S ło wn ik u powo­ duje, że może on także pełnić rolę skarbca polszczyzny z pierwszej poł. X IX wieku. Ale liczniejsze jeszcze pożytki odniesie ze Słownik a historia literatury. Najpierw w ięc S ło wnik będzie m iał duże znaczenie dla tekstologii m ickiewiczow skiej. Wia­ domą jest rzeczą, że poeta pilnie pracow ał nad sw oim i autografami. Korekty za to nie lubił i przeprowadzali ją przyjaciele, w skutek czego do tek stów wkradła się niejedna pom yłka czy cudza ingerencja. Otóż dopiero Słownik, zaw ierający pełny m ateriał leksyk aln y tak do tek stów drukowanych, jak i autografów poety, umoż­ liw i rekonstrukcję w łaściw ej intencji p isa rza 30. Zwłaszcza zaś w yzyskanie zacho­ w anych autografów pozwoli tekstologow i przekroczyć granice ciasno pojm owanego edytorstw a, dążącego tylko do odtworzenia faktu historycznego, jakim jest tekst, i zbliżyć się „do m ożliw ie pełnego odtworzenia intencji twórczych w ydawanego autora, pomim o błędności przekazów, którymi rozporządzamy” 31.

Z kolei przyczyni się Słownik do ustalenia sem antyki M ickiewiczowskiej, co będzie nie m niej ważne niż pomoc, jaką uzyskam y dzięki S ło w n ik o w i przy ustala­ niu tekstu dzieł poety. Sem antyka autora Pana Tadeusza różni się w w ielu w y­ padkach od sem antyki dzisiejszej. A to dlatego, że w rodzinnych stronach poety dłużej niż gdzie indziej przetrw ały relik ty dawniejszego języka, ponadto poeta rozczytyw ał się w utworach staropolskich, co rów nież m usiało pozostawić jakieś ś la d y 32. Toteż nic dziwnego, że w niejednym wypadku naprawdę nie rozumiemy

27 M i c k i e w i c z , Dzieła, t. 15, s. 208—209. 28 Ibidem, s. 241.

29 Ibidem, t. 14, s. 516. — Dodajm y tu, że bodaj po raz pierwszy problem polszczyzny M ickiew icza-em igranta postaw ił W. D o r o s z e w s k i (O galicyzmach

w listach Mickiewicza. „Poradnik Językow y” 1959, z. 1/2).

39 W ielokrotnie podnosił to K. G ó r s k i ; zob. zwłaszcza rozprawę Zagadnienie

em endacji te k s tó w Mickiewicza (PL 1954, z. 1). Tam też obszerny m ateriał do­

w odowy.

31 Ibidem, s. 210.

32 Zob. w związku z tym rozprawę K. G ó r s k i e g o , Staropolszczyzna w ję zyku

(13)

tekstów poety. Do licznych przykładów w związku z tym przytaczanych 33 dorzućmy jeszcze jeden, do którego pełną dokumentację zgromadził Słownik.

Otóż bohaterki Pana Tadeusza — Telim ena i Zosia — często prezentują się zdziwionem u w pierwszej chw ili czytelnikowi „w b ieliźn ie”. Tak samo niesam owita zjawa z Konrada Wallenroda, zapowiadająca klęskę zarazy, w ystępuje „w b ieliźn ie”. Oczywiście M ickiewicz posługiwał się rzeczownikiem bielizna w znaczeniu zanikłym już w obecnej polszczyźnie: ‘biały ubiór kobiecy’. Słownik informuje, że w tekstach M ickiewicza rzeczownik bielizna pojawia się w ogóle 12 razy: w korespondencji 4 razy, w przyjętym dziś znaczeniu — ‘części ubioru noszone pod wierzchnią odzie­ żą’; w tym że samym znaczeniu raz jeden w autografie Pana Barona, a poza tym aż 7 razy — z reguły w tekstach poetyckich — w łaśnie w owym dawniejszym sensie. C iekawa jest w ogóle ta repartycja semantyczna: język poetycki Mickiewicza jest na ogół sferą tego, co w naszym dzisiejszym poczuciu językowym trąci wyraźnie pewną archaicznością.

Słownik — nawet w sw ym obecnym, tak dalekim od kompletności kształcie —

potrafi wskazać niejedną tendencję stylistyczną autora Dziadów. W nikliwe obser­ w acje w tym zakresie poczynił W yk a34. Najważniejszy wniosek, w tej dziedzinie, który już dziś można w ysnuć z tomu 1 Słownika, dotyczyłby zależności między funkcją stylistyczną danego wyrazu a częstością jego użycia. Okazuje się, że taka zależność nie jest prosta, bo na nacechowanie stylistyczne w yrazu bynajmniej nie w pływ a fakt częstego posługiwania się nim przez poetę. Nacechowanie to zależy przede w szystkim od tego, czy wyraz pojawia się w jakimś ważnym — z tych czy innych w zględów — kontekście. Taki np. burzan ze S tep ó w akermańskich zrobił w ielką karierę w słow nictw ie poezji p o lsk iej35, jakkolwiek u M ickiewicza pojaw ił się on tylko jeden jedyny raz, jak o tym świadczy Słownik.

M ateriał leksykalny tomu 1 pozwolił Wyce również na konstatację, że „bogac­ tw o odcieni stylistycznych osiąga poeta dzięki niezwykłem u bogactwu kontekstów określających i precyzujących dany wyraz. Ani tendencja do neologizmów, ani też tendencja do rozbudowy danej rodziny wyrazów nie jest poecie w łaściw a” 36. Tak samo już obecnie obserwować można subtelne zabiegi poety nad stylizacją języka bohaterów. Na przykład przedstaw iciele starszego pokolenia w Panu Tadeuszu (Podkomorzy, Maciek Dobrzyński), gdy mówią o Napoleonie, używają w yrażenia: „Cesarz-Jegom ość”; ks. Robak natom iast nigdy tak nie p o w ie37.

Dalej: Słownik nastręczy także sposobność do wniknięcia w niezw ykle bogatą parem iografię M ick iew icza38. Dotychczasowe prace z tego zak resu 39 pokazują, że poeta z upodobaniem i obficie wprowadzał do swych utworów m ateriał przysło­ w iow y, pełniący w ielorakie funkcje, zwłaszcza jeśli idzie o bohaterów, charakte­ rystykę ich przynależności pokoleniowej i społecznej.

33 Zob. np. artykuły inform acyjne K. G ó r s k i e g o w yliczone w przypisie 1. 34 W у к a, Z uwag nad słow nictw em Mickiewicza. — Problematykę stylistyczną, którą może ujawnić Słownik, w skazyw ała także M. R. M a y e n o w a (op. cit.).

35 W y k a , K ariera burzanu, s. 276.

36 W y k a , Z uwag nad słow nictw em Mickiewicza, s. 93. 37 Ibidem.

38 Podkreślił to K. G ó r s k i (Onom astyka Mickiewicza. „Onomastica” 1960, z. 1/2, s. 22).

39 Zob. np. S. 6 w i г к o, Przysłowia, wyrażenia i z w r o ty przysłow iow e w „Panu

Tadeuszu”. W: Ludow ość u Mickiewicza. Praca zbiorowa pod redakcją J. K r z y ­

(14)

610

R E C E N Z J E

7

Sum ując te spostrzeżenia trzeba powiedzieć, że Sło wnik doprowadzi w reszcie do tego, iż styl M ickiew icza nie będzie m iał dla nas żadnych tajemnic. To, co było dotąd przedmiotem m niej czy w ięcej trafnej intuicji, mniej czy w ięcej szcze­ gółowej kw erendy m ateriałowej — stanie się w niedalekiej przyszłości przedmio­ tem całkow itego poznania. Osiągniemy zaś to poznanie tym szybciej, że niejedno­ krotnie S łow n ik daje badaczowi do ręki wręcz gotowy i sklasyfikow any materiał. Na przykład — bez specjalnego zachodu — będzie m ożliwe do napisania studium 0 M ickiewiczow skiej peryfrazie, bo S łow n ik osobno w ylicza w szelkie przykłady tej kategorii. Osobno także Sło wnik w ylicza m etaforykę M ickiewiczowską. Ileż już obecnie spostrzeżeń w związku z tym można poczynić! Na przykład tak dziś zbana- lizow ane przenośne użycie wyrazu atm osfera bodaj czy nie po raz pierw szy poja­ w iło się pod piórem M ickiewicza. Przypuszczenie to popierałby odpowiedni m ate­ riał dokum entacyjny Słow nika W arszawskiego.

Albo jakże interesujących m ateriałów dostarcza nam Słow n ik już dziś do zagadnienia barbaryzmów i ich funkcji stylistycznej (choćby w zakresie użytych przez poetę orientalizm ów, takich jak basza, beduin etc.). Tak samo S ło wnik po­ zw oli na udokum entowane w pełni stwierdzenie, że dem inutyw M ickiew iczow ski — zwdaszcza w początkowej fazie twórczości — jest znakiem zależności od sentym en­ talizmu; że później poeta raczej rzadko p osługiw ał się tą k ategorią40.

M ateriał leksykalny tom u 1 prowadzi także do wniosku, że stylizacje M ickie­ w iczow skie, zarówno o charakterze żartobliwym , jak i poważnym, b yły w cale liczne. Dopiero teraz będzie można podjąć ich głębszą i bardziej w nikliw ą analizę — dzięki pełnem u kontekstow i porównawczemu, jaki daje Słownik. Będzie w ięc np. m ożliw e oznaczenie dokładniejszej granicy m iędzy tym, co było reliktem staro­ polskim w języku poety, a tym, co stanow iło w arstw ę (zresztą chyba dość nikłą) św iadom ie wprow adzanych archaizm ów językow ych do stylizacji Ksiąg narodu

1 p ie lg rzy m stw a p o ls k i e g o 41.

Sło wnik uzm ysław ia nam rów nież i to, że M ickiewicz stosow ał niejednokrotnie

język enigm atyczny w korespondencji z przyjaciółm i, przebywającym i pod zabo­ rem rosyjskim , gdyż nie chciał ich narażać na kłopoty, które by m ogły w yniknąć z ujaw nienia łączności z głośnym i w rogim caratowi em igrantem politycznym . Jakże ciekaw y jest pod tym względem paryski list poety z 2 września 1855, sk ie­ row any do Tom asza Zana, który zresztą już wów czas nie żył (zmarł 7/19 VII 1855). Jego brata nazw ał M ickiew icz „panem Stefanem B asińskim ” z racji basetli, na której Stefan gryw ał; sprawy ojczyzny zam knięte zostały w peryfrazie: „interes fam i­ lijn y ” 42.

Słownik pokaże nam z czasem w pełni to, co można by nazwać świadom ością

językow o-stylistyczn ą poety. M ianowicie M ickiewicz niejednokrotnie (zwłaszcza w objaśnieniach do utworów) analizow ał np. wprowadzone słow nictw o, uzm ysła­ w iając w ten sposób i sobie, i ów czesnem u czytelnikowi nowatorski charakter sw ych decyzji stylistycznych. (Por. choćby w Sonetach k ry m skic h objaśnienia ta­ kich wyrazów, jak burzan, chyłat etc.) Poszerzm y jeszcze to spostrzeżenie: Słownik w ogóle przyczyni się w poważnym stopniu do poznania świadom ości artystycznej

40 Zagadnienie to w ysun ął po raz pierw szy W. W e i n t r a u b , O pe w n e j m ło­

dzieńczej manierze Mickiewicza. (Do ch a ra k te ry s ty k i stylu „Ballad i rom an sów”).

JP 1934, z. 5.

41 Por. Z. J. N o w a k , Ze stu diów nad „Księgami narodu i p ie lg rzy m stw a pol­

skiego”. „Roczniki H um anistyczne” 1961, z. 1.

(15)

M ickiewicza, m. in. w yznaw anej przez niego teorii genologicznej; dowodu na to dostarcza choćby m ateriał zgromadzony pod hasłem ballada.

Trzeba bowiem uświadom ić sobie i ten fakt, że Słownik — dzięki obfitej i szczegółowej dokumentacji — daje nam do rąk jakby klucz, który otworzy nie­ jedne drzwi do św iata poetyckiego, do poglądów literackich M ickiewicza, a nawet do jego biografii.

Słownik, obejmujący w szystkie wyrazy, które w yszły spod pióra poety, w ylicza

oczyw iście także im iona i nazwiska bohaterów literackich. Pod hasłami: Asesor,

Buchman itp. znajdujemy pełną lokalizację dla tych postaci w tekście Pana Ta­ deusza. Pom ijając już fakt, że badacz onomastyki literackiej będzie się cieszyć

zgromadzonym materiałem , tenże m ateriał może się niekiedy przydać dydaktykowi w analizie szkolnej (charakterystyka postaci etc.).

Pod hasłam i: biblijoteka, biblijotekarz zgromadzono sporo danych o zaintere­ sow aniach bibliotecznych poety i jego doli bibliotekarskiej. A jeśli ponadto uwzględ­ nim y takie hasła, jak czytać, czytanie, czytelnik itd. — zyskujem y podnietę do prze­ śledzenia stosunku M ickiewicza do św iata książek.

Lektura hasła Celina (imię żony Mickiewicza) i haseł pokrewnych prowadzi do konkluzji, że rzadko pojaw iały się w korespondencji poety formy: Celinka, Celisia. Góruje niem al bezw yjątkowo forma: Celina. N ikłość tych dem inutywów, o których się przecież nie bez słuszności mówi, że ujawniają charakter życia uczuciowego, zdaje się rzucać w ym ow ne św iatło na dzieje m ałżeństw a poety. A le nie w ypow ia­ dajm y przedwczesnych wniosków, zanim nie zostanie ogłoszony cały m ateriał słow ­ nikowy. Wszak i do Maryli pisał poeta listy rozpoczynające się apostrofą „Mario” — toż to przecież nie deminutyw.

Słownik m oże pełnić jeszcze jedną funkcję: indeksu do Wydania Narodowego

Dzieł. Oczywiście będzie to indeks częściowy, nie obejmie bowiem spuścizny p i­

sarskiej w języku francuskim. Słownik przypomina w ięc potrzebę m ożliwie rychłego opublikowania indeksu — choćby tylko osobowego — do wspom nianego wydania, gdyż obecnie skazani jesteśm y na dość uciążliw e kartkowanie tego 16-tomowego zbioru 43.

Słownik je_zyka Mickiewicza, staw iający tyle nowych problemów (i to często

takich, których nie uświadam ialiśm y sobie dotąd!), powinien w końcu — w dal­ szej oczyw iście przyszłości — doprowadzić do powstania monografii dającej nowy obraz dorobku poetyckiego M ickiewicza w oparciu o solidną podstawę lin gw i­ styczną. Przypom nijm y tu, że jeszcze przed II w ojną św iatow ą przyświecał taki w łaśn ie zamiar K. Górskiemu, który zdawał sobie sprawę z tego, że powstanie podobnej m onografii jest uzależnione od uprzedniego zestawienia Słownika ję zyk a

M ickiewicza (por. s. VII—VIII).

Jednym z najbardziej znamiennych zjawisk współczesnej hum anistyki polskiej jest niezw ykle pom yślny rozwój leksykografii w skali dotąd nie spotykanej 44. Jeśli się w eźm ie pod uwagę rozmiary zbiorowego w ysiłku najśw ietniejszych badaczów i znaw ców poety, trud organizacyjny, skomplikowaną problem atykę naukową, którą trzeba było rozwiązywać, w reszcie rezultat końcowy — to Sło wnik ję zyka Mickie­

w icza w dzisiejszej naszej leksykografii zajmie jedno z m iejsc najbardziej

poczes-43 Zapowiedź sporządzenia indeksu znajdujemy w „Biuletynie Polonistycznym ” (1958, z. 2, s. 47—48). Ma to być indeks obsługujący zarówno Wydanie Narodowe, jak i Jubileuszowe.

44 Szczegółowo inform owali o tym: A. S i u d u t (JP 1957, z. 3, s. 209—211) w recenzji próbnego zeszytu Słownika polszczyzny XV I w ieku (Wrocław 1956). — D o r o s z e w s k i , op. cit., s. VIII.

(16)

612

R E C E N Z JE

nych. Znaczenie S ło w n ika będzie naw et z postępem czasu rosło, a to z dwóch co najmniej w zględów. Po pierwsze, S łow n ik ten jest pierwszym w ogóle w dziejach filologii polskiej słow nikiem autorskim, a w ięc zjaw iskiem pionierskim, bodźcem do podjęcia innych podobnych prac. Po wtóre, znana to rzecz, że w dyscyplinach hum anistycznych interpretacje na ogół szybko się dezaktualizują, za to żywot w ydaw nictw źródłowych jest bardzo długi. Do Sło wnik a ję zy k a A dam a Mickie­

w icza będzie stale wracał językoznawca, historyk literatury czy historyk kultury,

nie m ówiąc już o studencie-filologu, czy nawet po prostu m iłośniku poezji Mic­

kiew iczow skiej. Słow nik ten bowiem należy do prac w ykonanych r a z n a

z a w s z e . W iększej precyzji, staranności i subtelności już nie będzie.

A ntoni Bądzkiewicz, pierwszy inicjator tego olbrzymiego i szczęśliwie realizu­ jącego się na naszych oczach dzieła, pisał przed blisko 80 laty, że byłoby ono trw ałym wyrazem naszej wdzięczności dla poety: „Mrówcza to robota [...], lecz nie byłaby zbyteczną [...]; byłaby ona m oże nie m niej ważnym aktem wdzięczności naszej dla geniuszu niż ow e m onumenta rzeźbiarskie [...]. Ząb czasu niszczy sfinksy i obeliski [...]. A słow o ludzkie jakże potężne wobec tej p lastyki!” 45

Nic dodać ani ująć. Pokolenie nasze, a z pewnością i pokolenia następne — postaw ią S łow n ik ję zy k a A dam a Mickiewicza wysoko: w śród najtrwalszych osiąg­ nięć nowoczesnej hum anistyki polskiej, wśród dzieł Lindego i Estreicherów. 4 października 1963

Zbign iew Jerzy N owak

A l i n a W i t k o w s k a , RÓWIEŚNICY MICKIEWICZA. ŻYCIORYS JEDNEGO POKOLENIA. (Warszawa 1962). „Wiedza Pow szechna”, s. 326, 2 nlb. + 1 6 w klejek ilustracyjnych.

Książka A lin y W itkowskiej stanowi w yjątkow o udany przykład tego wciąż jeszcze — i to nie tylko w Polsce — rzadkiego typu roboty popularyzatorskiej, któ­ rej sens istotn y polega na uprzystępnianiu w łasnych autentycznych dokonań nau­ kowych. M amy tu w ięc do czynienia, podobnie jak np. w wypadku m onografii Krasińskiego, pióra Marii Janion, z popularyzacją na w łasną odpowiedzialność i w łasne ryzyko, w olną przy tym od łatw izn y cechującej różnych zawodowych po­ pularyzatorów i adresowaną do czytelnika, który za łatw izną nie goni. Jest to, krótko m ówiąc, poważna i oryginalna praca naukowa, ujęta w form ę wykładu m ożliw ie przystępnego, lecz — w łaśnie w poczuciu odpowiedzialności za słowa, które dotrzeć m ają do dziesiątków tysięcy odbiorców — w szechstronnie i starannie udokum entowanego. Popularność w ięc jest jedynie dodatkową zaletą, a nie jakąś konstytutyw ną cechą tej książki. Jest to jak najbardziej „poważny” tekst naukowy, i jako taki w łaśnie pow inien być tutaj rozpatrywany.

Osiągnięcia naukowe R ów ieśn ików M ickiewicza są rezultatem słuszności i doj­ rzałości zastosowanej przez autorkę m etody badawczej, która um ożliwia trafną, spójną, bardzo niekiedy subtelną klasyfikację i interpretację zgromadzonego w cią­ gu lat pracy m ateriału. Metoda ta, stanowiąca, jak się w ydaje, najbardziej twórczą w spółczesną odmianę historyzm u m arksistow skiego, polega na próbach łączenia typologizującej strukturalnej analizy tworów historycznych z badaniem ich genezy, przy czym, rzecz jasna, nie zapomina się, że rów nież kręgi zjawisk, uznane za genetycznie pierw otne w stosunku do kręgu badanego, mają charakter mniej lub w ięcej zam kniętych struktur.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trzeba też od razu dodać, że same terminy: „wymowa cycerońską” i „wymowa attycka” są oznaczeniami literackimi i mogą tylk-> wprowadzać w błąd, bo

W przypadku reprezentow ania oraz obrony klienta przed sądem lub innym organem władzy kraju przyjmującego adw okat m a obowiązek przestrzegać reguł dotyczących niemożności

1850 złożył m andat na ręce przewodniczącego, zapewniając wyborców w d ru ­ kowanej odezwie, że ofiarowałby z gotowością zamiłowania do wiejskiego życia, gdyby zaszczyt, jaki

Zdjęcia zamieszczone na okładce oraz wykorzystane w publikacji pochodzą z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego.. Publikację

szybko stały się wizytówką „Słowa”, a ostre polemiki, w które wdawał się redaktor na- czelny oraz jego skłonność do głoszenia wyrazistych i często kontro- wersyjnych

In the challenging scenario in which the consensus training set, predictor type and (as a consequence) the gene list, are different we observed only substantial levels of con-

The disdrometer was evaluated at the test site of the Royal Netherlands Meteorological Institute (KNMI) where its measurements were compared to other commercially available

The term of public relations means diverse programs directed both to the inside of a company (employ- ees) and to the outside of a company (consumers, other companies, scientific