• Nie Znaleziono Wyników

Zabory : stały dodatek regjonalny wychodzący raz w miesiącu, 1935.03 nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zabory : stały dodatek regjonalny wychodzący raz w miesiącu, 1935.03 nr 3"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

STAŁY

ZABORY

DODATEK REGJONALHY WYCHODZĄCY BAZ W M IESIĄCU

Rok I M a rz e c 1935 r . N r. 3

Bogum ił H otf mann

Z HISTORJI GIMNAZJUM W CHOJNICACH

II

Okres przejściowy.

!Pod nowenn p n ia k ie m p o n o w i niem szkoła

!V;e dźw ig n ę ła się od raz u z u p a d k u la t o statnich.

Pochód w ojen, zw iązanych z rewolucją, fra n c u ­ ską, nie s p rz y ja ł lepszemu u k ła d o w i stosunków , s z k o ln ic tw o w ym a g a ło zresztą wogole s k u tk ie m zniesienia zakonu je z u itó w zupełnie n o w ^ u - p o rzą d k o w a n ia stosunków . O g im n a z ju m o b o jn ic k ie m ja ko la k ie m nie zap,o

m m ano. T a k społeczeństwo ja k i

w ładze m im o n ie z w y k le tru d n y c h w a ru n k ó w 0 stare j zasłużonej uczelni p a m ię ta ły 1 o zupeł n y m n ieom al u p a d ku d źw ig a ła się szkoła w o ln o ale pew nie, zrąb po zrębie w zn osiła się ja k b y 1 g ru zó w w zw yż na nowo..

W roY P ° p ie iu s z y m rozbiorze na stą p iło zniesienie zakon u J o n itó w na m oey brewe k a ­ sacyjnego K lem ensa X IV . Fryderyk W ie lk i jed rtalk - podobnie jak i K a ta rz y n a 11 - me za­

m ie rz a ł brewe tego zastosować w swojem pan stw ie, poniew aż uw ażał, że „niem asz w calem K ró le stw ie księży lepszych i pożyteczniej p ra c u ­ jących.“ Jezuici sam i n a to m ia s t chcieli, się pod_

M a a r z u to ń lu papies-kiemu F ry d e ry k W ie lk i -Wprawdzie ostatecznie zgodził się^ na, to, pozn s ta w ił je d n a k w rę k u b y ły c h je z u itó w szkolnie

tw o k a to lic k ie . , . ,

Z o rgan izow ano w ięc z po-środ b y ły c h człon ków zakonu .n a jp ie rw n,a Ś lip k u , później n a Po m o rzu t zw. K ró le w s k i In s ty tu t S zkolny (Ko- n ig lich e s Schulen - In s titu t), k tó re m u pod leg ały na Ś ląsku talk U n iw e rs y te t w ro c ła w s k i ja k i ka to llc k ie g im n a z ja Śląska. Fundusze^ uzyskane ze sprzedaży m a ją tk ó w p o je z u ic k ic h ma Śląsku orzeznacaone zostały po wieczne czasy na u i- Z m a n ie k a to lic k ic h g im n a z jó w ś lą s k a ja k o „G łów

uy Ś lą s k i K a to lic k i F u n d u sz S zko lny tscn ie - sisch er K a th o lis c h e r H a u p tsch u lfo n d s.) i o debne też p o sta n o w ie n ie dotyczyło m a ją tk ó w kościelnych, se ku la ryzo w a n ych później w r. l'wv na mocy p o sta n o w ie n ia d e p uto w an ych ltzeszy (Reichsdeputationshauptschluss.) . .

P la n n a u k i, u s ta lo n y 1774 r., w zasadzie od je z u ickie g o — hu m a n istyczn e g o się nie ró ż n ił.

Że je d n a k życie p rz y n o s iło ju ż z sobą nowe w y ­ m agania, p rze to F ry d e ry k W ilh e lm I I I zniósł na Ś ląsku r. 1800 t. zw. In s ty tu t S zko ln y i u sta-' now lił św iecką K ró le w s k ą D yre kcję s z k o ln ą

PAŃSTWOWEGO

(K óniigliche S chulen D ire k tio n í ü r Schlesien) z siedzibą w W ro c ła w iu , w skła d k tó re j w c h o d z i­

ł a T w ó k delegatów b is k u p ic h W następnym i o k u 1801 w p row adzo no na Ś ląsku now y p la n szkolny, nie odbiegający w iele od p la n ó w dz ś obo w iązują cych. W śró d p rze d m io tó w nauczania

z n a jd u je m y ję zyk p o ls k i w W ro c ła w iu G g ° >V,Podobnie ja k na Śląsku, a lb o raczej w e d łu g

w z o ró w ślą skich , u ło ż y ły się s to s u n k i n a Po m orzu. Utworzono- w ięc po zniesie niu ba to n u je z u itó w In s ty tu t S zkolny i za}o.zon^ ^ ^ 1(. ^ - i lic k ie g im n a z ja a ka d e m ickie z ku rs e m tjjo z o iji i te o lo g ji w B ra n ie w ie (W a rm ja ) i w A li

‘ f r h o tt la n d pod G dańskiem i cztery gim nazja, k a to lic k ie bez, k u rs u filo z o fji i w G ru ­ dziądzu, C hojnicach, Bydgoszczy i Reszlu (1 u sv Wach.) W W a łc z u i M a ib o rg u m ia ły być n i­

żej zorganizow ane g im n a zja . O rga niza cja ta ka o d p o w ia d a ła d a w n e m u je z u ic k ie m u p o d z ia ło m na t. zw. k o le g ja wyższe i nizsze. O gólny nadzór nad ta k zorganizow anem szk o ln ic tw e m kato- Jickiem poruczo no Ks. K o a d iu to ro w i a później szemu b is k u p o w i ch e łm iń s k ie m u K a ro lo w i Ho- h e Z lłe r n o w i . Jemu też polecono w yp ra c o w a nie re g u la m in u d la g im n a zjó w k a to lic k ic h i on

też wg p o ro z u m ie n iu z re je n c ją w K w id z y n iu decyd ow a ł o n o m in a c ji n a u czycie li. R e kto r aka­

dem ickiego g im n a z ju m w A lt-tS ch o ttla n d b y ł rów nocześnie d y re k to re m In s ty tu tu .Szkolnego ii m ia ł obow iązek w iz y to w a n ia poszczególnych g im n a z jó w . iPiierwszym d y re k to re m In s ty tu tu b y ł k,s. R af fa l ski, d ru g im i o s ta tn im ks. M a­

le w s k i. , . .

W z w ią z k u z te m i u g ó ln e m i z m ia n a m i zme siono w ięc w) lip c u 1773 r. dawne K o le g ju m je ­ zuickie, w C h ojn icach i zam ien ion o je w katoluc-

k i f g im n a z ju m . B y ły m je z u ito m w yznaczono pensje 1326 guld e n ó w p ru s k ic h , o s ta tn i s u p e rjo r O. S tę p ski p rzeniósł się ja k o p ro fe so r filo -zo fji

do Alt-Schottlanid. ,v

Regulamin szkolny, wypracowany pa zez ks.

biskupa Hohenzollerna a zatwierdzony ostatecz­

nie 1781 r., zgodnie z wzorami śląskiemu w pta- jnie nauki nie odbiegał zasadniczo od planów iszkó ł jezuickich, pozostawił też i ten sam po-

Idział

klas. Znamienną dla stosunków narodo- iwiościowych na owcze* nem Pomorzu jest we wstępie do tegoż regulaminu uwaga o- nieomal

(2)

zupe łnym b ra k u znajom ości ję zyka n ie m ie ckie ' fif? w śród tutejszej m łodzieży — „lingu/ae Geiraia- niicae defectus in hac Piro-viinci,a“ .

P oniew ż g im n a z ja nowo utw orzone m ia ły zachować c h a ra k te r k a to lic k i, przeto re g u la m in ks. b is ku p a H o henzo lle rn a podnosi, że .religja m a być najw a żn ie jszym , p ie rw szym i podsta­

w o w y m prze d m io te m nauczania. Nauczyciele odznaczać się w in n i pobożnością, i p raw o ścią —

p ie ta te, deteritiate. Pojęcie s z ko ły k a to lic k ie j nie odnosiło się — zgodnie z obowiązującem P ra w e m K ra jo w e m (L a n d re ch t) — do w yzn a n ia uczniów , lecz do ogólnego k ie ru n k u szkoły i do w y z n a n ia d y re k to ra i nau czycieli, k tó rz y mieli;

być k a to lik a m i n ie ty lk o z nazw y ale i z p ra k-

■ tyki;, ja k to ii późniejszy re g u la m in chojnickiego, g im n a z ju m szczegółowiej w yja śn ia . — Jezuicką zasadę bezpłatności n a u czania m ia n o stosować nad al doi uczn ió w 1, pośw ięcających się s ta n o w i duchow nem u, in n i uczniow ie — a także dzieci * p ro te s ta n tó w — w in n i uiszczać opłatę.

N a u czycie li m ia ło m ieć g im n a z ju m poza p re fe kte m , k tó ry b y ł obow iązany do u d zie la n ia n a u k i w klasach wyższych, dwóch, na w iększą liczbę nie p o zw a la ły narazie fundusze. P ie rw o t­

n y wpraw dzie, p ro je k t b is k u p a H o h enzo lle rn a p rz e w id y w a ł na dotację szkó ł In s ty tu tu kw o tę 15 755 ta la ró w , w zględy fis k a ln e o g ra n ic z y ły tę sumę do 7 730 ta la ró w . — P ru sy bow iem , w edle daw nej tra d y c ji, s ta ra ły się p ro w a d zić gospo­

d a rk ę m o ż liw ie oszczędnościową, i nie; b y ły skło n n e d o p o k ry w a n ia w y d a tk ó w , zw iązan ych z in te re s a m i Kościoła, w yłą czn ie z w łasnych środków . T a zasada b y ła m ia ro d a jn ą i pó źn ie j p rz y u re g u lo w a n iu stosunków z Kościołem w z w ią z k u z b u llą De salute a n im a ru m . — W edle re g u la m in u ks. b is k u p a H o henzo lle rn a u trz y ­ m anie nau czycieli, ja k za je z u ic k ic h czasów, im a ło być w spólne; uczn io w ie zam iejscow i . pew nem w yn agrodzen iem m o g li z tego w:spól neg,o gospodarstw a korzystać.

W e d łu g ty c h o g ó ln ych zasad zm ienione zo sł ało i g im n a z ju m ch o jn ickie . P ie rw s z y m i p re ­ fe k ta m i ta k nazyw ano k ie ro w n ik ó w g im n a ­ zju m “ b y li ks. ks.. G ra b ski i Beck. Uposażenie d la g ro n a nauczycielskiego w y n o s iło 132 ta la ­ r y 45 sr.; na sumę tę skła d a ło sie 110 ta la ró w

f>3 sir. 3% gr. ko m p e te n cyj (odszkodow anie za sekul a ryzo w a n y m a ją te k kościeln y) i 21 talarów ' 71 sr. 14 gr. pensji. G im n a zju m p rz y s łu g iw a ło też drzewo na opał z Laisów pań stw ow ych .

. 0 r'do s ch o ła ru m z 1779 r. trz y m a s.i,ę n a d a l je z u ic k ie g o sposobu nauczania. Do da w n ych k la s jezuickeh doszła pnołorm a, k tó re j ro lę za, czasów K o le g iu m sp e łn ia ła szkoła p a ra fja ln a , Poziom n a u k i z n a tu ry rzeczy nie m ógł być wy- M>ki, bo dw óch wzgl. trzech nauczyciel obow iąz­

ko m podołać nie m ogło : stad też w p ro formie lic z y li uczniow ie re to ry k i. Jako g ra m a ty k i ła ­ c iń s k ie j używ ano nadal A l w ara, b y ła i osobna g ra m a ty k a polska, b y ł obok ka te ch izm u n ie m i ee kiego i ka te ch izm p o ls k i, J.Tęzykiem w y k ła d o ­ w y m b y ł ję zyk p o lski w zgl. ła c iń s k i, poniew aż

znajom ość ję zyka 1 n ie m ie ckie g o — ja k k o lw ie k b y ł w pla n ie n a u czania — b y ła u u c z n ió w zbvf n ik ła . F a k t nieznajom ości ję zyka niem ieckiego i p o lskie go ję zyka w ykłado w ego s tw ie rd z a p ro ­ to k ó ł p o w iz y ta c y jn y po w iz y ta c ji, p rze p ro w a ­

dzonej w 30 Lat po rozbiorze w 1802 za p re fe k tw T k s - K u n ig k a przez szefa Najwyższego Koleg- g jiim Szkolnego1, sekretarza st/anu Mas<s>o wata.

B y ły wówczas w g im n a z ju m dw ie k la s y ; czte­

ry nizsze k la s y je z u ic k ie objęte b y ły je d n ą k la ­ są i lic z y ły 48 uczniów , dw ie wyższe s ta n o w iły d ł]ig ą klasę z liczb ą , 24 uczniów . W e d łu g re la c ji jednego z d a w n y c h uczn ió w szkoły n a u k a o d ­ b y w a ła się jod 8—10 przed p o łu d n ie m i od 2—4 poi p o łu d n iu .

Czasy ja k o ta kie nauce nie s n rz yja ły. B u rza w o je n nap ole ońskich zb liża ła się do sam ych P rus. M im o w szystko m y ś la n o o pod n ie sie n iu zakładu, d o p y ty w a n o się naw et - ja k k o lw ie k bez re z u lta tu — o. daw ne a rc h iw u m jezuickie-.

Za p re fe k tu ry ks. K & h ło ra zapew nia r. 1805 dy re k to r In s ty tu tu - ks. M a le w ski, że w zw ią zku z

w prow adze nie m now ego planu- n a u k i- g im n a ­ z ju m o trz y m a trze ci ego nauczyciela. W okresie w o jn y 1806 r. za p re fe k tu ry ksi IJam prechta szkoła p o d u p a d ła znacznie. Przez m ia sto samo p rze ch o d ziły w o jska p ru skie , ro syjskie , odd ziały le gjonow polskich, ipoid generałem K o siń skim . G ira c h g im n a z ju m i kościół u le g a ły pew nem u zniszczeniu. N ic dziwnegoi, że o koliczn a szlach­

ta p o lska za zgodą rządu, - k tó ry n arazie sto­

su n kó w zm ienić nie m ógł, — p osyła sw ych sy­

nów do szkół w P akości — podówczasi w Księ­

stw ie W arszaws-kicm. W la ta c h 1809—15 b y ł w szkole ty lk o jeden nauczyciel pro#. K a n ta k, k tó ­ r y p ro w a d z ił w g im n a z ju m w ła ściw ie szkolę powszechną; u czelnią b y ła zaniedbana zupełnie.

Już pod koniec X V I I I w. z a jm o w a ł część gm achu -szef g a rn iz o n u chojnickiego. W okresie w o jn y Napoleona z Rosją gm ach opustoszał, a 1813 r. pomieszczono tu szp ita l w o jsko w y. 1814 r. s ta ły w gm achu załogą o d d zia ły w o js k a ro ­ syjskiego. Zniszczony gm ach i kościół d o p ro ­ w adzono w p ra w d zie d o pewnego ła d u w la ta ch -1810—1-1, ale ju ż 1812 wzgl. 1813 r. p rzeniosła się do gm achu g im n a z ju m szkoła powszechna.

Po klęsce .pod Jeną z e rw a ły się P ru sy do ogólnej re fo rm y państw a, d o tyczyła on a je d n a k g ło w n ie u s tro ju i spraw w ojskow ych. D opiero ostateczne zw ycięstw o nad Napoleonem dało możność prze p ro w a d ze n ia re fo rm dalej i g łę ­ biej id ących. W te d y to F ry d e ry k W ilh e lm H I, Ina którego, p a n o w a n ie p rzyp a d a i no-wy ro z k w it

¡Szkolnictwa w P ru s ie ch, zarządził reorganizację g im n a z ju m chojnickiego.

O re fo rm ie g im n a z ju m w s p o m in a ły czynni- uk rządowe) ju ż 1809 r., 1813 r. m ó w io n o o ryeh- rem p rz y b y c iu p rofesora P ie ch a tzka z Opola, je ­ d n a k w zględy fis k a ln e p o z w o liły na przybycie Ittow,ego d y re k to ra dopiero pod koniec czerwca 1815 r. Na uposażenie d y re k to ra przeznaczono 700 tala ró w , d la profesora M insbe rg a 400 ta la ­ ró w ; ta k d y re k to ro w i ja k i p ro fe so ro w i p rz y s łu ­ g iw a ło w o ln e m ieszkanie służbowe. G im n a zju m m ia ło nadal o trz y m y w a ć drzewo na o p a ł z lasów

¡państwowych.

D y re k to r P iechatzek zastał gm ach zupełnie zniszczony, w g im n a z ju m m ie ś c iły się trz y k la ­ py szkoły powszechnej. N a zarządzenie w ładz szkoła^ powszechna m u s ia ła w p ra w d zie gm ach Opuścić, trzeba b yło je dnak p rzeprow adzić re- oaon: kosztem 460 ta la ró w . Mim-o tru d n y c h w a ­ ru n k ó w rozpoczął d y r. P iechatzek naukę z 14 u-

(3)

ezniam i. P rze ko n a ł się je dnak' rych ło , że przy- go to w a n ie uczniów z p o w odu niskiego poziom u szkół pow szechnych b y ło niedoistlateczne, stąd uw ażał o tw a rcie g im n a z ju m za przedwczesne.

Rząd je d n a k ze w zg lęd u na życzenia rodziców i potrzeby K ościoła k a to lic k ie g o na P o m orzu ży .zył sobie o tw a rc ia g im n a z ju m m im o w szyst­

ko. zgodził się ty lk o na o tw a rc ie k la s y w stępnej p rzy g im n a zju m . Gdy ostatecznie p rz y b y ł z O- p o ia pro f. M insberg, n a stą p iło uroczyste o tw a r­

cie g im n a z ju m 15 lis to p a d a 1815 r. Liczba ucz­

n ió w w zro sła tymczasem do 40.

O o tw a rc iu g im n a z ju m p o w ia d o m io n y został ogół przez osobne ogłoszenie w D z ie n n ik u U rzę­

dow ym z 26 p a ź d z ie rn ik a 1915 r . : ogłoszenie zre­

dagowane b y ło w ję z y k u p o ls k im i n ie m ie ckim . O tw a rc ia g im n a z ju m doko nał ja ko przedsta­

w ic ie l re je n s ji k w id z iń s k ie j, do k tó re j C h o jn i­

ce od r, 1772 należały, radca szkolny Schroeder.

U roczystość rozpoczęła się nabożeństwem około god ziny 9-tej. Mszę św. o d p ra w ił delegat b is k u p i ks. K łosow ski, a kazanie w zastęnstwie probo­

szcza w y g ło s ił ks. N e lke ; tem atem rozwiążąń b y ­ ły sło w a P ism a św.: „B o ja ź ń Boża jest począł kie m m ą d ro ści“ . Po nabożeństwie n a stą p iło w gm a ch u o fic ja ln e przejęcie g im n a z ju m przeiz d y , . P iechatzka.

W urzędow em s p ra w o zd a n iu z uroczystości o tw a rc ia g im n a z ju m podnosi ra d ca Schroecr fa k t p rze w a g i u czn ió w p o lskich , stąd nie ży­

czyłby sobie n a u cza n ia języka' polskiego w g im nazjum , ja k k o lw ie k b y ł p lanem objęty. „D e r U n ­ te rric h t in d e r polnischen Sprache, welche bei

■deu m eisten S c h ü le rn o h n e h in M u tte rsp ra ch e ißt,, d a rin n ic h t zu d u ld e n .“ Is to tn ie w śród n a ­ zw isk pie rw szych u czniów z a k ła d u sp o tyka m y dużo n a z w is k p o ls k ic h , m ie d źy in n e rn i n a z w i­

ska. W oiszlegier, P rą d z y ń s k i, C zarnow ski, Gra- bowjicz, W ysocki.

Po szeregu la t uczelnia p o d e jm o w a ła swe zadanie na nowo., w p ra w d zie ja k o szkoła z naz­

w y p ru ska , z d u ch a je d n a k k a to lic k a ; s k u p ia ła nadal m łodzież p o lską i stąd ważna je j ro la ja ko

^Pćńń narodow ej. Czy na tej p rzestrzen i la t (1773 1815) odegrała ro lę znaczniejszą w w a l­

kach n iepod ległościow ych legjonów , p rz y d z i­

siejszym stanie badań w y ja ś n ić tru d n o . To je d ­ nak zdaje się pewne, że ja k w okresie konfede-

™ c ji b a rskie j Pom orze poiczuło. się je d n ą cało- scią z narodem — choć nie może się w ykazać P odobnym i d o w ó d ca m i p a rty z a n tk i ja k W ie lk o ­ p o lska ta k w dalszych dziejach porozbioiro- w ych, ja k m ó w i h is to rja g im n a z ju m ch o jn ic ­ kiego, o kaza ło n ie u g ię tą m oc trw a n ia p rz y ję- '^yku m a cie rzy, m oc

trwania

niezłom nego d u ­ cha narodowego.

G im n a zju m rozpoczęło naukę w 2 klasach

0 30 u czn ia m i. P ie rw o tn y p la n n a u k i obejm o­

w a ł 26 le k c y j tyg o d n io w o , n a u k a o d b yw ała się w zasadzie od 9—42 i od 1—3, w śród przedm ic- , t-ów n a u czania nie z n a jd u je m y n arazie g re k i, ale poza ła c in ą i ję z y k ie m n ie m ie c k im jest i ję ­ zyk p o ls k i. W k ró tc e p rz y b y ło też z Opola dw óch n a u czycie li dla k la s y w stępnej i d la śpiew u. Na jesień 1816 r. liczyło, g im n a z ju m przeszło 100 u c z n ió w ; p u b lic z n y popis w ykazać m u s ia ł pe­

w ie n poziom w iadom ości u uczniów , skoro, ro ­ dzice wysitoLsdwaii do re je n ć ji k w id z y ń s k ie j Śpe-

•rjaine podziękow anie. Z n a le ź li się i dobrodzieje zakładu, z pośród o b y w a te li m iasta. N ie je d n i w s p ie ra li b ie d n ych uczniów , o fia ro w u ją c im ubranie, u trz y m a n ie lu b ks ią ż k i, o fia ro w y w a n o i znaczniejsze k w o ty na zakup książek. To po ­ p arcie finansow e było d la g im n a z ju m tern w a ż­

niejsze, żc re je n c ja k w id z y ń s k a m o g ła n a ziakup pom ocy szko ln ych r. 1915 przeznaczyć ty lk o 40 ta la ró w .

W k w ie tn iu 1818 r. o d b yła się pie rw sza m a ­ tu ra w zrecrg anizow an em g im n a zju m . Zdaw ało ją dw óch m a tu rz y s tó w w obecności radcy Sehroeera. W y m a g a n ia z ję zykó w kla sycznych b y ły n ie m a łą skoro na tłu m aczen ie z g re k i 3 ro z d z ia łó w p a n e g iry k u Izokrateisa bez s ło w n ik a przeznaczonych b yło p ó łto re j god ziny łącznie z łacińskiem u u w a g a m i do tekstu.

M iaturą tą zakończył - d y re k to r P iechatzek sw oją działa lność w g im n a z ju m c h o jn ie kiem . Ze w zględu na słaby stan z d ro w ia m u s ia ł C hoj­

nice 1818 r. oipnścić i w ra c a ł na Śląsk. Gdy r, 1819 now y d y re k to r M ü lle r, rów nież Ślązak, o- h ejm o w ał g im n a z ju m , lic z y ło ono 4 kla sy z 118 u czn ia m i, s ił n a u czycie lskich b y ło sześć, łąicz- ie z d y re k to re m i księdzem. — D zieło recrga- iz a c ji zostało więc dobrze rozpoczęte i w m ia rę n w ykonane.

Źródła i opracowania;

A rc h iw u m G im n. ¡Państw, w C h ojn icach: A c ta

* b etreffend die Geschichte d e r A n s ta lt — 1820 (A 2a).

fisrac G o ttfrie d Goedtke, Geschichte der S tadt Conitz. Gdańsk. 1724 — d o p is k i rę ko p iś­

m ienne. ' j

A llge m e ines Landreicht fü r die Preussischen S taaten I I, 2 — B e rlin 1835.

Wiese L., Das. höhere Schulw esen in Preussen - , I i I I — B e rlin 1864 i 1869.

i'oeppen M., H is to ris c h — co m p a ra tive Geogra­

p h ie von Preussen — G otha 1858.

M ü lle r, N a c h ric h te n von der G rü n d u n g des Je- suiiitenfKlosters in Conitz. P ro g ra m gim n . chojn. 1822.

Go ehe 1 A n to n i, S chuirede vom 28 Novem ber 1865

— Ja hresb ericht über das K ö n ig lic h e K a th o ­ lische G ym n a siu m in C onitz vom S c h u lja h r 1865/66. C hojnice 1866.

1 om aszęw ski R., Geschichte des K ö n ig l. itd . seit seiner N e u b e g rü n d u n g im J. 1815. F ü n f­

undsechzigster Ja h re sb e rich t - Chojn. 1886.

R ütjes H e n ry k , Geschichte des brandenhurgisch- preuss. Staates m it besonderer B e rü c k s ic h ­ tig u n g der deutschen u. konfesionellein P o­

l i t i k desselben. — S chaffhausen 1859.

E volt Józef, Die K irch e u. ih re In s titu te a u f dem Gebiete des V erm ögensrechts — Soest. 1845.

U ppen ka m p A ug., G eschichte d e r S ta d t K ö n itz - C hojn. 1873.

B e d n a rs k i S ta n is ła w Ks. T. J., Upadek i o d ro ­ dzenie szkó ł je z u ic k ic h w Polsce. K ra k ó w

1933.

H o ffm a n n B o g u m ił, W y k o n a n ie b u lli De sa­

in te a n im a rm u m w W ie lk ie m K sięstw ie Po- znańskiem . Poznań, 1932.

S ob ie ra j ska (H offm an nowa) Heienaj, Udzia,!;

W ie lk o p o ls k i w K o n fe d e ra cji B a rskie j. P o ­ znań, 1918.

(4)

Jan Karnowski

GENERAŁ ONUFRY SZUR - LIPIŃSKI

Podczas kaanpanji N apoleońskiej w r. 1806/07 odegrał na P o m o rzu pewną, ro lę O n u fry Szur- L ip m s k i, dziedzic na Kró j ant ach, w pow iecie c h o jn ic k im . B y ł on z ra m ie n ia rządu polskiego org a n iza to re m p o w s ta n ia we w ojew ództw ie Po­

m o rs k ie m i m ia ł t y tu ł generała ziem iańskiego.

Ojcem jego b y ł Jakub S z u r-L ip iń s k i z Kro- jiant, k tó ry p ia s to w a ł u s c h y łk u rzeczy pospo­

lite j szlacheckiej pow ażny u rzą d pom orskiego p isa rza grodzkiego,, c z y li re je n ta w nowo-ozes- nieim znaczeniu. N a b y ł on w r. 1778 od p ruskie go szamibelana K rz yszto fa von L o m n itz cały klu cz K ro ja n c k i. N ależa ły do. niego: K ro ja n ty , G runs

berg, p o ło w a K ło d a w y, M a ła K ło d a w a (K ło ­ daw ka), O strow ite, K a rczm y S a n d k ru g i K lap- k e n k ru g , K o w a lk i, część P a w ło w a , Je,ziorki, M ły n k i i K ruszka. Jakub L ip iń s k i żonaty b y ł w p ie rw szym m a łże ń stw ie z Teodorą D e m b iń ­ ską, a v/ d ru g ie m z A n n ą K a ta rz y n ą Eleonorą,

wdowią po L n is k im . Z obu m ałżeństw wyszło 7-miorO: dzieci: O n u fry , A n d rze j, D io n izy, A n na, K a p ita n o w a L n is k a , A n to n in a , późniejsza żona Józefa W olßiziegiera na Szenfeldzie, Teodora, żona M ik o ła ja P aw łow skiego, dziedzica dóbr m okier,s k ic h i Franciszek.

Ja ku b L ip iń s k i w idoczn ie nie m ia ł wieile pociechy z s w y c h synów, skoro w s w y m testa­

m encie g o rzko się na n ic h żali. N ajstarszem u sy n o w i O nufrem u, oficerow i, w p ru s k ie j służbie, o d s tą p ił ju ż w ro k u 1788 P a w ło w o, K łodaw ę, N o­

w y -M ły n i W a p ie n n y P iec i wreszcie połow ę je ­ z io ra O strow itego, ale się m ocno na n im za­

w ió d ł. „S k o ro m u powyższe dobra o d stą p iłe m — pisze — rozpoczął zaraz ze m n ą k łó tn ie i naw et procesy i nie m ia łe m z niego n a jm n ie jsze j po ­ mocy, p rz e c iw n ie codzień now e z m a rtw ie n ia .“

Jeszcze gorzej w y ra ża się o sw ym synie- D io n i­

zym , k tó re m u o d d a ł w zarząd Po w a łk i. Po ś m ie rc i ojca zaczepili synow ie jego testam ent, i to skutecznie. W ro k u 1799 doszło- m iędzy spadkobiercam i! (rodzeństwem ) do u g o d y spadko w ej tej tie ś c i, że O n u fry o trz y m a ł K ro ja n ty , Gerunsiberg, połow ę K łoda w y, K la p k e n k ru g , Sand k ru g . O s tro w ite i M a łą K łodaw ę, D io n iz y zaś część P a w ło w a , s k ła d a ją c ą się z- 2 u d zia łó w , a F ranciszek Jezior,ki, M łyruki, K ruszkę i las Jasnowę. S io s try zostały spłacone.

¡Mimo s u ro w e j ojco w skie j k r y t y k i został O n u fry L ip iń s k i, pow ażnym obyw atelem , skoro został w y b ra n y d e p u to w a n y m landsizafty. O siadł na w si w K ro ja n ta c h i o że n ił się z P a u lą von Rosen.

N araz po w o jn a ch n a p o le ońskich t y tu łu ją a k ta g ru n to w e O nufreg o L ip iń s k ie g o generałem a jego żonę generałow ą. R angi tej d o słu żył się w ka m p a n iji napoleońskiej r. 1806/07. W h is to r ji zb io ro w e j .P om orze i Z ie m i C h e łm iń s k ie j“ , w y ­ da n e j r. 1027 czytam y o- n im cie kaw ą w zm iankę.

P rz y g o to w y w a ł on wtenczas posp olite ruszenie n a jp rz ó d w dawniej,szern w o jew ództw ie malibor- skie-m, a potem także w ch e łm iń skie m i p o m o r­

s k i cm.

„ D n ia 15. 4. 1807 n a ka za ły władze w a rsza w ­ skie w Izb ie Bydgoskiej! zorganizow ać pospolite rusze n ie w trze ch osw obodzonych w ojew ódz-

iw a ch P ru s K ró le w s k ic h : nom orskiem , m a lb o r- skie m i ch ełm ińskiem . Równocześnie m ia ła Iz ­ ba pow ołać do a r m ji re g u la rn e j r e k ru ta z 10 d ym u , zniósłszy się w p ie rw z w ła d z a m i fra n c u ­ skiem u Lecz gen erał fra n c u s k i D a ru nie odpo­

w ia d a ł na żadne pism o, w ystosow ane do niego przez Iżbę Bydgoską.

P o dpis O nufrego L ip iń s k ie g o zn a jd u je m y akże na zbioirowem p o d a n iu o b y w a te li p o w ia ­ tu chojnickiego, w:ystosowanem 14. 1,2. 1806 do gen erała D ąbrow skiego. O bywatele ci żalą się w ty m liście na n a d m ie rn e i niesłuszne obciążenia p o w ia tu chojnickiego, w p o ró w n a n iu do, W ie lk o ­ p o ls k i. W ie lk o p o ls k a zobowiązana b y ła d o sta r­

czyć ty lk o co 34-tego ko n ia , złaś p o w ia t c h o jn ic k i co 10-tegO'. P odanie to p o d p is a li: Józef Ł u k c w ic z , O n u fry L ip iń s k i, Jan D e m biński, F ranciszek P rą d zyń ski, R aphael P rą d zyń ski, P ruszak, K a­

z im ie rz Jezierski, L u d w ik D e m b iń ski, Joseph B a rs k i.

L ip iń s k i zo sta ł przez K om isję Rządzącą m ia n o w a n y o rg a n iz a to re m pospolitego rusze-

¡ni,a n(a terenie1 b. w o je w ó d ztw P ru s K ró le w s k ic h

¡z ty tu łe m generała (ziem iańskiego). A le praca .‘ego sp o tka ła się z w ie lk ie m i, trudność,iiami, gdyż s y tu a c ja p o lity c z n a przed zaw arciem p o k o ju w T y lż y b y ła w ielce niejasna, gdyż cesarz N apo­

leon nie o d s ło n ił ta je m n icy, co się m a stać z Pom orzem . L ip iń s k i u d a ł się do- Bydgosizczy, gdzie b y ła siedziba K a m e ry i re g e n c ji ju ż spoT ,szczanej i ta m p rz e d s ta w ił swe w ą tp liw o ś c i w spraw ie pospolitego ruszenia. Szczególnie m a łą w artość p rz y p is y w a ł on t. zw. „ry c e rz o m 1, czyli W łaścicie lom , łu b dzierża w com m a ją tk ó w r y ­ cerskich. B y li oni! ty lk o ko sztow n ym ciężarem W o la ł sam y c li ty lk o .„pocztow ych“ . L ip iń s k i w ska zyw a ł także na w ahanie się o b y w a te li Po­

m orza, czy m ie li poważne w ą tp liw o ś c i, czy w o ­ je w ód ztw o ic h zostanie przyłączone d o Polski,, )s)kpro 'ueklaifaeja N apoleona o departam encie K w id z y ń s k im n ic nie w sp o m in a ły.

Już 6 m a rca 1807 .nadszedł do Bydgoszczy re s k ry p t K om isji, Rządzącej, że -ospolite rusze­

nie w o je w ó d ztw a ch ełm ińskiego i pom orskiego Izostało zasuspendow ane aż d o dalszej d e cyzji najjaśniejszego cesarza“ . T u się p raw d opod ob­

nie skończyła ro la O nufrego Lipińskiego, ja k o

„g e n e ra ła zie m ia ń skie g o “ . A le tw tu ł m u został, bo n a w e t w ładze p ru s k ie (sądowe) później po w o jn a ch nap ole ońskich stale go- t y tu łu ją gene­

rałem . T . . , , .

W r. 1821 sprzedał O n u fry L ip iń s k i, dobra siwe. K ro ja n ty , Kłodaw ę, Grunsberg, O strow ite , M a łą K ło d a w ą , S a n d kru g , K la p k e n k ru g , w ia ­

t r a k w Kroj-an tłach, m le cza rn ię Jabłonkę, Po- iw a łk i, piec w a p ie n n y Józefowo, m ły n w odny N o w y M ły n , g łó w n e m u bankowi, (H a u p tb a n k ) w B e rlin ie i o s ia d ł w potwiecie św ieckim .

L ite ra tu ra i źródła:

1) najstarsze akta, hipoteczne Kr,oj,ant i Po- w a łe k w Sądzie G ro d zkim w C hojnicach 2> Fontesi T. N. T. 26, str. 17, 131.

i ) Pom-orzie i Z ie m ia C h e łm iń ska w p rze ­ szłości, Poznań, 1927. str. 251.

(5)

K a zim ie rz Jasnoch (Poznań)

SZTUKA LUDOWA I PRZEMYSŁ LUDOWY NA ZABORACH

Już za g in ę ły daw ne czepce złotogłow ie, o- brązy na szkle m alow ane, c e ra m ika Indow a, ta ­ b a k ie rk i z ro g u oraz ta k piękne ' m ało znane rzeźby a rty s tó w dom orosłych. G iną coraz więcej daw ne „checze“ w y s ta w k o w e oraz o ryg in a ln e m alow ane sprzęty domowe, d zie ła w ie js k ic h sto­

larzy. S tró j daw ny za stą p iła ta ndeta m iejska, d re w n ia n e w ę borki, skopce, p r z y k ry w k i na g ra ­ p y (żelazne garnce), w y ro b y w ie js k ic h bedna- i". y zastąpiono blaszanym i em.aljowan.ym w y ­ robem fa b ry k n ie m ie ckich . Z w y ja z d a m i lu d n o ­ ści kaszubskiej na „rą k le “ t. zn. na ro b o ty do Niem iec, u pa dek s z tu k i lu d o w e j i p rze m ysłu ludow ego postępow ał zastraszająco prędko. W y ­ o b raźm y sobie w ioskę naszych dziadów : otóż m a lo w n icza checza w łasnoręcznie z d rzew a wy;

bud ow a na z pię kn e m i, łukow em u albo pros tom i p o d c ie n ia m i lu b na odm ianę bocznem i w y s ta w ­ k a m i. S łom ą k ry te dachy, ozdobione na szczy­

tach pa zd u ra m i, o różnych kszta łta ch . Zabudo­

w a n ia dom owe, różnorodne, o ry g in a ln e i m a lo w ­ nicze. Ś w ią tk i (Boże m ę k i) p ry m ity w n e copraw- l,a, ale ja k m iłe i szczere sw ą p ro sto tą rzeźbione przez a rty s tó w d o m ow ych w otoczeniu k w ia t­

ków. A teraz w stą p m y do w n ę trz a : W id z im y k o m in e k i piec k a flo w y w y żło b io n y na w e w n ą trz zapraszający do sm arzenia k a rto fli, itp . Na szelblągach m a lo w a n ych w k w ia ty , stoją w yro ; by ceramiczne, talerze fajansow e z kwiecistem u

^o rn a m e n ta m i z p ta szka m i, dzbany, m is k i g l i­

niane, w iszą k o p y s tk i i ły ż k i z drzew a. Pod ok­

nem sikrzynia m a lo w a n a ozdobiona ornam en- le m koszykow em i kw iecistem . W nętrze skrzy;

n i z w y p ra w ą „ b ia łk i“ . Po bokach ścian ła w k i i s to łk i rów nież m alow ane z opa rciem i o ró ż ­

nych form ach. W ś ro d ku stó ł o krzyżo w ych no­

gach. Na ścianach obrazy ś w ię tych m alow ane na szkle, pom iędzy k tó re m i umieszczono, w ie ń ­ ce żniw ne i z k o lo ro w y c h p a p ierów w ycinan e gw iazdy. P rzy d rzw ia ch kropie llnica z g lin y . W bocznej izbie krosno, k o ło w ro te k i m atryce drze wne do fa \b o w a n ia m a te rja łó w na odzież. W ko­

morze z ia rn o do m ie le n ia m ą k i. Po bokach ćw iercie na zboże, o p a łki, kosze i, w szystko to zrobione z ko rz e n i sosnowych. T a k w yg lą d a ło w nętrze. Ludność za jm o w a ła się p ra c a m i w ro ln ic tw ie , a w zim ow ej porze przem ysłem do­

do r y m ja k . tkactwem), ko szykarstw em , cera­

m iką, h a fta m i itp . K iedy p a ra narzeczonych u- dala się do proboszcza, by dać n a zapowiedzi, w ręczała proboszczowi grube w e łn ia n e rę k a w i­

ce, h a ftow an e k o lo ro w e m ł h a fta m i. Bardzo o ry ­ g in a ln ie o d b yw a ło się zaproszenie na. wesele.

D rużba z o rk ie s trą ch od ził od sąsiada do są­

siada, zapraszając go wierszem p rzy a kom pa n­

iam encie m u z y k i, na wesele. Z abaw a ścin ania ,k a n i“ itp . u z u p e łn ia ły zw yczaje ludow e.

Dziś po tern wszyistkiem pozostały n ieste ty ty lk o w sp om n ien ia, a re s z tk i dowodowe z w y ­ czajów lu d o w ych , s z tu k i lu d o w e j i p rze m ysłu ludow ego z n a jd u ją się po skąpych re g jo n a ln y c h muzeach. W iększość zb io ró w d z ię k i g o rliw e m u zbieraczow i śp. Iz y d o ro w i G ulgo w skiem u , zn a j­

dow a ła sdę aż do 1902 r. w M uzeum w W d z y ­ dzach ko ście rskich . W temże m u ze u m z n a jd o ­ w a ły isię cie ka w e zb io ry p rz e m y s łu ludow ego i artystycznego ja k obrazy m a low ane na szkle przedstaw itające św. Ignacego, C h rystu sa na k rz y ż u i in n e . Do m a lo w a n ia obrazów u ż y w a li obraźnicy d o m o ro ś li zaledw ie trzech do czterech

K. Jasnoch Drużba zaprasza na wesele.

(6)

koloró w a m ia n o w ic ie ug ie r, róż w enecki, żółtą, farbę i czerń. K o n tu ry b y ły m alow ane grubem pió re m lu b p a tyczkie m , k tó re maczano w farb ie z sadzy i k le ju . O b ra źn ik nie w y k ła d a ł tła b la ­ szkam i i m eta lem i nie m a lo w a ł na lu strze ja k ohraźnicy na Śląsku. Z zachow anych jeszcze o- brązów n a sakle w nosić możną, że większość ic h posiada ła ¿»odlepione d rz e w o ryty, cięte zw y ­ k ły m ko zikie m . D rz e w o ry ty te m ia ły tłoczone twarze.

Z w y k le w yc in a n o śladem k o n tu ru popiersia świętego i te w y c in k i nalepiano k le je m n a szkla ­ ne tło — aby uzyskać więcej pola na odręczne m a low anie o rn a m e n tu , przew ażnie z tu lip a n ó w i róż. Poza m e b la m i, krosnem , sp rzę ta m i do- m o w e m i itp . zn a jd o w a ła się p ię kn a k o le k c ja ró ż n o ko lo ro w ych czepków w yszyw a n ych w ś li­

czne o rn a m e n ty zlotem i n ić m i, — d z ie ło kobiet zie m i zaborskiej. ■ Z pożarem w r. 1982 zginęły n ieste ty i te dawne czepce, z ło to g ło w ia itd . G iną ró w n ie ż coraz w ięcej dawne chaty z p o d cie n ia ­ m i i sprzęty w yro b u domowego. Są eopraw da . "v:e d a rz y ludzie, k tó rz y tru d n ią się koszy- ka rstw e m i ceram iką. S p o tk a liś m y naw et w Z alesiu pod B ru s a m i starego obyw atela, k tó ry W} i abia bazuny. B azuna to trą b a długości 2-ch do 3-ch m e tró w , k tó r a s łu ż y ła pastucho m do z w o ły w a n ia b y d ła itd . B y li i tacy a rtyści, k tó ­ rzy h e jn a ły w y g ry w a li. Są to jednakże tyilko

re s z tk i dawnego- bogactw a ludowego. Należa­

ło by naw iązać do ty c h tra d y c y j dziadów, n a ­ szych, a przedewszystkie-m zbierać i szukać to, co ieszcze po- k o m o ra ch i strych a ch spoczywa, 'trz e b a zaintereiso-wać i w yzyskać zdolności m ło ­ dego p o ko le n ia i związać go ze sztu ką ludow ą.

M am y Bogu d z ię k i ju ż a rty s tó w i zdobni- ków ro d o w ity c h P o m orzan i ic łi ob o w ią zkie m je-st się zająć tą p ra w ie że odłogiem leżącą dzie­

dziną. S p o tyka m y tiakże zrozum ienie i poparcie w ładz sam orządow ych, d z ię k i k tó ry m kszta łci się na A kadem ji- S ztuk P ię k n y c h w K ra k o w ie i w Państwo-wej Szkole Z d o b n ic tw a A rty s ty c z ­ nego w P oznaniu m łode pokolenie. Również do lite r a tu r y i m u z y k i garnie się brać zaborska.

P o k u tu je jeszcze pow iedzonko ła c iń s k ie „P o me l a n ia non c a n ta t“ — (Pomorze nié śpiewa).

Ale k ła m te m u zadała ośtia-tinia w ycieczka Protf.

D r. Ł u c ja n a K am ieńskiego, m u zyko lo g a p rzy Uniwierisy tacie P oznańskim , k tó ry w bardzo- k r ó t k im czasie zebrał aż ca. 1500 piosenek lu d o ­ wych, naśpdewianych d o .fo n o g ra fu przez naszą ludność. P a n p ro f. K a m ie ń s k i zam ierza ko n ty- nu-u-wiaić ,s-woj-e prace n a u ko w e w ty m ,k ie ru n ­ ku.

W ie rz y m y , że w odrodzonej Polsce Pom o­

rze zajlm ie zn a ko m ite m iejsce w -ogólnym d o ­ ro b k u k u ltu ra ln y m .

M t a r j j f t B ia é y s iÊ to iM J C Ë

CZARY I ZABOBONY

C złow iek nowoczesny posiada niespokojną psychikę. — Nie-tylko w yb ieg a w y n a la z k a m i i p ra cą m y ś li w przyszłość, lecz rów nocześnie z uporem g łę b o k im w ciska się w t a jn ik i prze­

szłości. — O dczytuje stare pism a, odgrzebuje ślady -miast daw no za ginionych, w ycią g a mocą

•e ch n iki zatopione statki,, re k o n s tru u je budow le zawalone i zniekształcone. - Chce w iedzieć co b y ło i ja k było, o ra z chce przedrzeć zasłonę te ­ go, co będzie. iStare m u ry , sta re wieże, to świad- k i przeszłości, s ia rę rę k o p is y to żywe p ro to k ó ły rycb zdarzeń, które- obok nich, czy w ic h w nętrzu m ia ły miejsce. Nasze m u ry c h o jn ic k ie oraz re sztki wież też na su w a ją mam w iele p rzyp u sz­

czeń co d o ic h celu, czy przeznaczenia, a nazw y

• ie-których z n ie w a la ją do p o s z u k iw a n ia w sta- y c h k ro n ik a c h m ia sta Ich hist-orji.

T a ką p-onurą h is to rię m ieści w sobie nazw a pW ieża czaro-wnic“ .

T a kie „w ieże cza ro w n ic“ sp o tyka się w w ie ­ lu m ia sta ch na zachodzie. — U nas w Polsce też w w ie lu Starych m ia sta ch z n a jd u ją się i wieże J. iż b y to rtu r. W C h o jn ic a c h m ia ły władze m ie j­

skie w ię zie n ie d la czaro-wnic n a jp ie rw w n ie ­ is tn ie ją c e j ju ż dzisia j bas-zcie pom iędzy bram ą

•Gdańską,, a u lic ą A u g u styń ską , pra w d o p o d o b ­ nie u w y lo tu w ą skie j u lic z k i biegnącej od u l.

G dańskiej, na p rze ciw ogród ka jo rda now skieg o, a później w w ieży, k tó ra stoi, d-o dzisia j • (choć m ocno podniszczona) pom iędzy b ra m ą Gzłu- choWską, a n ie is tn ie ją c ą dzisia j t. zw. „W o d n ą “ u w y lo tu u l. M ły ń s k ie j, w m iejscu, gdzie dziś

s-chodzi, się k u u l. M ickie w icza . W ia ra w cza- i ownice i w ich p r a k ty k i is tn ia ła na całym z,a- ihodziie e u ro p e jskim »a, ta w ia ra w m o żliw o ści u p ra w ia n ia przez nie „ p r a k t y k “ 1 szkodzących, b liź n im stała się p rz y c z y n ą w ie lu n e is p ra w ie d li- woiści.

W s ta rych zapiskach m ie js k ic h w Cbo-jni- :a ch z n a jd u je m y szereg w ia d o m o ści o tra c e n iu o w y c h czarow n ic. I ta k w r. 1600 oskarżono jia- kąś ko b ie tę o s z tu k i czarownicze czynione z hostją. Skazano, ją na wypędzenie z m ia sta z u- w ią za n e m i do szyi k a m ie n ia m i.

W r. 1604 zaskarżono ja ką ś w dowę o p rz y ­ gotow anie n ap oju . Z o s ta ła ona obita rózgami, za karę, a k a ra ś m ie rc i m in ę ła ją ty lk o dlatego, że sztuczki je j nie w y w o ła ły sz k o d liw y c h dla b liź n ic h następsitw

P a n o w a ł także- zabobon, że p rz e d m io ty u- knadaione z pod szubie n icy przynoszą szczęście.

T u m a ją źródło- procesy o kradzieże tychże. K ra ­ dzieży sznura z szubienicy d o p u ścił się Jakób W o la n d t z C h arzykó w (M irsk endorf) w, 1620 r.

i odsprzedał je b ro w a ro m ja ko cudo w ny środek na w y w o ła n ie większego p o ku p u piw a. Osądzo­

ny znalazł śm ierć w ła śn ie na tej szubienicy, k tó

■rja m ta ła dostarczyć owego cudownego ta liz ­ m anu.

Z r. 1623 is tn ie ją p ro to k ó ły procesów o cza- iro w n ic tw o p rz e c iw k o słudze m ia sta P io tro w i Splittstós.s.er, jego żonie B arbarze, syn o w i Jerze­

m u, parobko-wi W a w rz y n o w i L e w in . W ie lk i ten pr-deJeŚ dostarcza Ciekawych w iadom ości p w ie-

(7)

rżenia ch w m askotki: m ające wyobrażać złego cucha, z k tó ry m obcują,, m ożna było spowodować chorobę drugiego, lutb szkodzić byd łu , lu b t. p.

ia k została posądzona żona służącego m iejskie- 'g- Splittstösiseira B a rb a ra o zadanie choroby dzierżaw cy p a c h c ia rz o w i W o rle h o w p rz y pom o­

cy w y w ołanego'złego ducha. D oniósł o tern W o r­

cellow i parobek S p littstö sse ra L e w in W a w rzyn . L e w in początkow o o d w o ła ł przed sądem swoje doniesienie W o rlo m a n o w i i tw ie rd z ił, że u c z y n ił -0 je d yn ie z zemsty. W z ię ty na to rtu r y począł opow iadać niesłych ane b z d u ry ; m ia n o w icie , że sam przed 20 la ty jakieg oś ducha m ia ł k u p ić od starej żebraczkj, że to, ów zły d uch p o b u d ził go d°' tego1, by doniósł na B arbarę do W o rle m a n a o rzekom ej zemście przez tę na n im w yko nane j.

Opowiadlał też o różnych fo rm a ch obcow ania z ie m i z ie m i ducham i, o w yja zd a ch na noce cza­

ro w n ic na ja ką ś górę „B lo c k s b e rg 1 k o ło C złu­

chowa, o tańcach no ro zp ię tych lin a c h i jazdach na m io tle . Temi, zeznianiami obciążył nie ty lk o Barbarę, ale także bardzo pow ażnie siebie. O boie też p o n ie ś li o k ru tn ą karę. P io tro w i n a j­

p ie rw za k rz y w d y w yrządzone ucięto 2 palce u rę ki, potem obwożono go dookoła ry n k u m ie j­

skiego, potem rozżarzonemu obcęgami rw a n o m u

‘ la ło po k a w a łk u , na końcu p o ćw ia rto w a n o ca­

łego. G łowę obciętą um ieszczono na słu p ie i w y ­ sta w io n o na w id o k pu b liczn y. N a w et syna jego Jerzego, choć w a ktach niem a opisanego dowo- w in y tegoż skazano ja k o w s p ó ln ik a na ścię­

cie m ieczem . Klara le k k a sp o tk a ła g0‘ dlatego że n y ł m a ło le tn i w czasie p o p e łn ia n ia ty c h złoćzy- n ° w ojca. B a rb a rę Spliittstösser i pa ro b ka Lew i- na po ka ra c h to rtu ro w y c h , p rz e ra ź liw y c h okrzy ńo odczytjaniu fcrzykrotnem w y ro k u wv- S ^ 10 «za m ia sto i ta m spalono. ' Z eznania

« a rn a ry na to rtu ra c h p ociągn ęły jeszcze jedna

«flarę. - O b w in io n ą przez n ią i w skazaną ja ko czarownicę A n n ę Cżabels, w ypędzono zagranicę, y-czy w iście w św ietle dzisiejszych badań te sp ra ­

n y przedsl a w ia ją się nam ja k o wielkja n ie sp ra ­ w iedliw ość, w yrządzo na tym lu dzio m . Rzekome Przyznanie się do w in , które p o p ełn iono być nie m(W > Odstały wymuszone, Możemy s tw ie rd zić

ls Jasno eh. Zapowiedzi

K. Jasno,ch. Powrót z pola.

ja k straszne b y ły to rtu ry , k tó re ta k ie w y z n a ” n ia w ym uszały, i na tern o p ie ra ły sw o ją spita- w iedliw iość ta k o k r u t n ie . w ym ie rzo ną. Jednak ju ż w śród Współczesnych b y li lu dzie o g łę b o kim h u m a n ita ry z m ie , k tó rz y z w ia ro w zabobony i czarowniet,wo w a lc z y li. W ro k u 1631 ks. Jezuita F ry d e ry k von Spee w y d a ł książkę p. t. „C entio c riin in a lis seu de proce,ssibus co n tra jlagas (od­

pow iedzialność k ry m in a ln a c z y li o procesach p rze ciw czarow nicom ) gdzie w ska zyw a ł na n ie ­ s p ra w ie d liw o ś c i popełniane w tych sprawach.

W ia ra w te rzeczy b yła za silna, by je d n a ksią ż­

ka o szla chetnej te nden cji m ogła ją w yko rze n ić, to też procesy nie u s ta ły b y n a jm n ie j, o d b y w a ły się dalej. I ta k n o tu ją a k ta , że w r. 1667 w iele kobiet sp o tk a ła śm ierć za czary. W ido cznie i sia- me ko b ie ty W ierzyły w te p r a k ty k i i u p ra w ia ły je, skoro a k t n o tu je przed ro kie m 1692, że cza- 1 ow rnca pew na sama sp o w ia d a ła 7 się z tego u Jezuity. Tam że jest w iadom ość z 1721, albo 1722 i że znalazł się człow iek, k tó ry sw o ją duszę zapisał k r w ią d ja b łu , ,ąłbo w idocznie ro z m y ś lił się^ i p ism o .spalił. Może to spalenie b yło także aktem , należącym do czarów. Ta spraw a przed­

stawiła się n ie w yra źn ie . W ia ra w złe d u c h y i ic h d zia ła n ie szko d liw e A vyw oływ ała potrzeby sto-

■Oiwania egzorcyzm ów.

T u w id z im y cie ka w y w ypadek. Szklarze ch o jn iccy w 1740 r. zw ra ca ją się z prośbą o eg zer cyzm y do, ks. k!s. Jezuitó w p rz e c iw k o d ja b łu , k tó ry m a rzekom o szkodzić ich interesom . Szklą

■'zo ei w styd zą się tego-, bo są protestantlam i, ale nie m a ją za u fa n ia do swego kaznodziei, bo tw ie rdza , że haik dobrze nie ro zu m ie egzorevz- nów .

Ciekaw e te w y p a d k i i sm utne ich następ­

stw a są, w y m o w n y m dow odem cie m n o ty tych czasów. O św ia ta n ie ty lk o zniszczyła nierozsąd­

ne w ierzenia, ale Zbudow ała fu n d a m e n t pod po­

ję cia rzetelnego,- h u m a n ita ry z m u w w y m ia rze s p ra w i ed 1 iwoiśc i .

Ź ró d ło : Goedtke — Gedenk buch 1756/62.

(8)

K R O N I K A K U L T U R A L N A

Towarzystwo Miłośników Cho§nic i okolicy

D nia 27 lm -tgo 1935 odb yło się w a ln e zebra- nip k i Tem u przew o dniczy i dr. Jan Ł u k o w ic . Uchwalono, s t a id T o w a rz y s tw a a Jteatgpme w b r a n o zarząd w nast. skła dzie , dr. Jan Łuko

wieź nrezes sędzia K a rn o w s k i, w iceprp p ro i.

n i \ b u rm is trz Ha nu la. członek zarządu. Do K o m is ji R e w izyjn e j w eszli: w ice b u rm . Stam m,

p p. L a n d ow ski i M a zu rkie w icz. Spraw ę „ Z a ­ borów"'' .© ferow ał red. N u szkow ski. W zw ią zku

z w yd a n ie m p i zez b y ły c h działaozy niepod le­

gło ścio w ych P om orza K się g i J u b ile u s z o w e j

^W spółczesne dzieje Pom orza pow ołano z

•Tawern ko o p la -.ji dalszych członków - sekcję histo ryczn ą , do Której nlalezą: Jan K a le t ta. A n

•om U ła n d o w s k i, d r. Jan Ł u k o w ic z , sędzia J.

K a rn o w s k i. Z pow odu zam ierzonego w y d a n ia M ie d z io ry tu z r. 1624 „K ró le w s k ie m ia sto C hoj­

nice w y b ra n o sekcję w y d a w n ic z ą w nast. s k ła ­ dzie. u i. Ł u k o w ic z , red. N u szko w ski, J u lja n R yd zkow ski. W w o ln ych głosach starostla L ip s k i n o u a ł ¡p ro je kt o p ra c o w a n ia a n k ie ty , -celem ze br-arna w pow iecie w iado m ości ludoznaw czych,

pro f. W . K o ry c k i p o ru s z y ł sprawę odczytu K radio . Pozatem z a b ie ra li głos p ro k u ra to r de T o u rn e ile , b u rm . H a n u la i prof. K lim a .

„ M a rze n ie Haszuby

««

wykonane w Chojnicach

D n ia 3 m a rca „ L u tn ia “ chojnicka w yk o n a ła k ilk a ntereisują^ych. k-ompozycyj o charakter.»*'

m iły m pogodny m. ,., , ,

iPo o d śp iew aniu h asła usłysze liśm y bardzo T m p a iy c z n y u tw ó r na chór m ieszany ks. o tę Nagórskiego-: „M arzenie K aszuby“ , pieśń ja k się Hut-or wyrażla,, o wiecznej tęsknocie Kaszubów za

ino

zem i tańcem . Kompo-zycj-a ta, opierają ca się na m e lo d ia c h lu d o w ych , odznacza się w ie lk ą n o: to tą s tr u k tu r y m uzycznej i za w ie ra pieśń, a n i-a n a w żywszem tem pie, zako-nczoną p ię k ­ nem i na stro jo w e m a n d a n tin e m i 2 tance: szoca

rodzaj p o lk i) i m azurkę. U tw ó r ten jest bardzo e fe kto w n y i został p rz y ję ty przez publiczność z w ie lk im -entuzjazmem. Jedno małe- zastrzeżenie W 17 ta k c ie słow o „Morze-“ , nosi akcent na d r u ­ giej sylabi-e-. To- p o w in n o być zm ienione (n a p izy k ła d zam iast d w sopranie śpiewać h).

N astępnie chór m ę ski „ L u t n i1 w y k o n a ł d-wie Kompozycje Dana „F lis a c y “ i humoreskę któ re bardzo p o d obały się p u b liczn o ści, zwłaszcza

F lis a c y “ ze sw oją o ry g in a ln ą , rzew ną m elodją.

ipożądanam byłoby trochę obfitsze brzm ienie 2. basa, tego hośćea chórów m ęskich. P a itję so­

lo w ą -doskonale śpiew a ł p. S tro iń s k i.

N a zakończenie chór m ieszany śpiew ał W ią za n kę pieśni p o ls k ic h “ z tow arzyszeniem -orkiósti v, Jest to bardzo zręczne zestawienie n a jp ię k n ie js z y c h m e lo d yj p o lskich , skom pono­

wane przez M iłk a . Całość w y p a d ła znakom icie.

L e k k i spadek fo rm y , k tó ry m ie jsca m i dał się zauważyć, należy kłaść na k a rb b ra k u koordyna- M-i chóru % o rk ie s trą . P ubliczność nagrodź, w iel-

<im aplauzem i śpiew hk ów i d y ry g e n ta p. G ie r­

szewskiego,

k tó ry sw ój p ro g ra m w y k o n a ł na p ię k n y m poziom ie m u z y k a ln o ś c i i tra fn o ś c i m te rp re la c y jn e j. w < m lzy DresZler.

D zie je P om orza

Ukazały się numery drugi i trzeci wycho­

dzących w Czersku ,/Dziejów P-omorza .

Z n a jd u je m y ta m oprócz z w y k ły c h d ziałó w odezwę pośw ięconą zja zdow i -działaczy niep-od

’-egłościowych w T o ru n iu oraz zajm ujące wspo­

m n ie n ia z przebiegu s tra jk u szkolnego na Po­

m o rzu w ro k u 906/07. M ic h a ł B ortas o p isu je pro stym styie m osobiste przeżycia z w o jn y ś w ia to ­ wej. Początek w spom nień „Z w ro g ie m na w o j­

nę, p rze ciw jego w ro g o m “ m e w n o s i n ic nowe­

go i głębokiego do badań nad łm ito-rją Pomorza, Tern n ie m n ie j re d a k c ja p ro s i o' zrozum ienie do­

b ry c h in te n cyj.

/ Redaktorem i wyuawicą -czasopisma jest, znany działacz niepodległościowy p. Augustyn Szpręga.

Znasz-ii ten H r a j?

/>nia¡sz — l i ten K ra j? Znasz l i ten lu d ? Co cudów cud, Go1 tru d ó w tru d doko nał, i stw o ­ rzył -raj?

Z ie m io pom orska, Krain-o m a droga, Ciebie p o z d ra w ia m i kocha m ja k Boga Z iem io ro d zim a - ty m ój Ideale - Ż y j w sercach naszych j Z y j i błyszcz w sp a n ia le !

Po w szystek cziays — po w szystek czas! P-o w szystek w ieczysty cziałs!

P a rty tu ra : 2 zł. na c h ó r m ieszany. — M elod ja b. ła d n a — p ły n n a — ła tw a . Nabyć m ożna: P ro ­ bostwo — Go-styczyli p. T uch ola , Pomorze.

R e d a kto r od-p. B e r n a r d N u s z k o w s k i w C h ojnicach Wydawca i czcionkami d ru k a rn i J. S c h r e i b e r a w Chojnicach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

10 Osoba taka musi posiadać pisemne pełnomocnictwo z podpisem notarialnie poświadczonym, udzielone przez osobę/osoby upoważnione do reprezentowania Przedsiębiorcy, zgodnie ze

— ALFRED ŚW1ERKOSZ: Brzegiem Międzymorza (ciąg dalszy)... Alfred

Kozacy go ¡przepuścili, jako czło w ieka pochodzącego rzekomo z ¡Wieirzbołowa.. (Wegnerowicza przezw ali

Członkowie T. Z., skauci, a aastt¡pnie członkowie 2-giej Polskiej Drużyny Strzeleckiej w Chojnicach na Pomorzu. Koła Chojnice i Tajnego Skautingu tegoż Koła do

Go stworzyła dawna ku ltu ra ludów juz dziś wymarłych, na tern kształciły się późniejsze- po­.. kolenia i same nowe dodawały wartości do

mie, że z Komitetem paryskim staramy się u trz y ­ mać styczność przez delegatów, posiadających odpowiednie informacje.. Dopiero na kongres

Święto poświęcenia kościoła obchodzi .się w dnu giął niedzielę po poście. Ściany kościoła isą, z belek nazewnątrz Obite deskami'. Czwarty pachnie

Borom eusza stw orzono dzie ło niespożytej wartości!, obejm ujące opiekę chorych i żłóbek d la dzieci.. 'Franciszkanek, by ono posiadłość tę