• Nie Znaleziono Wyników

Obraz Słowian w dziełach Prokopiusza z Cezarei

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Obraz Słowian w dziełach Prokopiusza z Cezarei"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Kraków 2012, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ISBN 978-83-233-3465-1, ISSN 2080-5802

ANNA WOŁEK Instytut Filologii Klasycznej UJ

Obraz Słowian w dziełach Prokopiusza z Cezarei

Pod pojęciem Słowian rozumiemy dzisiaj ogół ludności, który posługuje się ję- zykami zaliczanymi do grupy języków słowiańskich i posiada wspólne źródła kulturowe, podobne zwyczaje i wierzenia. Niełatwo jest mówić o początkach Słowian i ich kulturze w pierwszej fazie rozwoju – bardzo szybko bowiem ze- tknęła się ona z kulturą miejscową, przejmując niektóre jej elementy i tworząc nową jakość (Kurnatowska 1977: 54). O historii etnosu słowiańskiego dowia- dujemy się zarówno ze źródeł pisanych, jak i z materiału archeologicznego, na ich podstawie nie można jednak z pewnością stwierdzić, czy istniała jednolita kultura wczesnosłowiańska. Materiał archeologiczny wykazuje pewne różnice w ceramice, budowlach, formie pochówku (Kurnatowska 2002: 15). Najstarsze źródła pisane wspominające o ludach, które mogą być utożsamiane ze Słowia- nami, pochodzą z I wieku po Chr. i zawdzięczamy je pisarzom antycznym.

Dla Greków i Rzymian Słowianie byli barbarzyńcami – ludami nieprzynale- żącymi do ich kręgu kulturowego (później po prostu nienależącymi do Ce- sarstwa). Niestety większość greckich i rzymskich historyków nie próbowała poznać i zrozumieć otaczających ich ludów. To niezrozumienie i nieznajomość prowadziły często do niechęci, która rodziła stereotypy i przesadę (Tyszkie- wicz 2007: 7). Pierwszych wzmianek o plemionach słowiańskich można się doszukiwać w świadectwach dotyczących Scytów, Grecy bowiem określali tym mianem wszystkie ludy zamieszkujące tereny położone na północ od dolne- go Dunaju, nie zwracając szczególnej uwagi na ich przynależność etniczną.

Początkowo kontakty pomiędzy Grekami i „barbarzyńcami” były sporadycz- ne. Przyczyną takiego stanu rzeczy była znaczna odległość oraz położone po- między nimi góry. Dodatkowo ziemie pomiędzy terenami Scytów i Imperium zamieszkiwały także inne ludy, niekoniecznie przyjaźnie nastawione do są- siadów. Nieco później kontakty handlowe Greków ze Scytami rozwinęły się.

Wtedy po raz pierwszy zaczęły się pojawiać w dziełach historyków informacje

E-mail: divus_iulius@poczta.fm. Autorka pragnie podziękować swojemu Promotorowi Panu prof. dr. hab. Dariuszowi Brodce za cenne uwagi oraz recenzję.

(2)

o ziemiach leżących poza terytorium Scytów i o ich mieszkańcach. Zazwyczaj były to jednak tylko wzmianki, często o charakterze baśniowym lub mitolo- gicznym (Plezia 1952: 7). Tego typu informacje znajdujemy już u ojca historio- grafii Herodota z Halikarnasu (ok. 48 – ok. 425 przed Chr.). W ekskursie doty- czącym Scytii historyk opisuje między innymi scytyjskie rzeki (Herodot 1952:

IV 46–58), wśród których ważne miejsce zajmuje Dunaj (starożytny Ister).

Przy okazji historii o scytyjskiej wyprawie Dariusza I w 512 roku przed Chr.

opowiada również o narodach zamieszkujących Scytię. Wiele jest w tym eks- kursie wątków baśniowych – o przemianie człowieka w wilka, czarownikach czy plemionach ludożerców. Sam Herodot podkreśla, że ziemie, które opisuje, zna tylko z opowiadań. Co więcej, nie spotkał nikogo, kto oglądałby te tereny na własne oczy, zatem jego relacja nie jest pewna i dokładna (Herodot 1952:

IV 16). Obraz barbarzyńców, których opisuje Herodot, nie jest pełny, a plemio- na bardzo różnią się między sobą. Powtarzającym się elementem jest osied- lanie się w pobliżu bagien i rzek, proste życie – koczownicze bądź też skon- centrowane na hodowli bydła. Poza relacją Herodota, która tak naprawdę nie dotyczy konkretnie Słowian, lecz nieznanych bliżej plemion zamieszkujących tereny za Dunajem, nie znajdujemy w tak wczesnym okresie źródeł opisujących te ludy.

Sytuacja zmienia się nieco w Imperium Rzymskim. Od czasów podboju Ga- lii Rzymianie znajdują się bliżej Dunaju i terenów zamieszkiwanych przez nie- znanych im dotąd barbarzyńców. Najpierw cesarz Trajan (53–117 przed Chr.) podbija Dację w wojnach prowadzonych w latach 101–102 i 105–106, następnie Marek Aureliusz (121–180) tworzy dwie nowe prowincje: Markomanię i Sarma- cję. Podbijani barbarzyńcy nie pozostają jednak bierni – nie tylko buntują się, lecz z czasem zaczynają także zagrażać granicom Imperium. Nic zatem dziwne- go, iż zaczynają oni coraz częściej pojawiać się w dziełach pisarzy antycznych, choć początkowo (u Tacyta, Pliniusza czy Ptolemeusza) są to jedynie wzmianki o nowych, nieznanych dotąd wrogach.

Pierwsze bardziej szczegółowe opisy dotyczące Słowian pojawiają się do- piero w Bizancjum. Ważna jest relacja Priskosa z Panion (V wiek), historyka i urzędnika w służbie cesarza Teodozjusza II (408–450). W 448 roku Priskos udał się wraz z Maksyminem z poselstwem do przywódcy Hunów Attyli (Ple- zia 1952: 51). W swoim dziele historycznym(Priskos 1952) opisuje tę wyprawę:

możliwe, że podczas niej spotkał się z plemionami słowiańskimi, które zamiesz- kiwały wówczas tereny Niziny Węgierskiej1. Pierwszy raz nazwa „Słowianie”

pojawiła się w dziełach Jordanesa (Sclaveni) i Prokopiusza (Σκλαβηνοί) (Tysz- kiewicz 2009: 56). Świadectwo Prokopiusza, któremu poświęcony jest niniejszy

1 Priskos opisuje barbarzyńskich przewodników prowadzących ich przez nieznane ziemie do Attyli. Wspomina również tubylców udzielalających im gościny. Wśród nich byli bar- barzyńcy, którzy poczęstowali ich prosem i napojem nazywanym medos, przez badaczy interpretowanym jako miód popularny wśród Słowian. Charakterystyczna dla Słowian była również uprawa prosa.

(3)

artykuł, jest przez badaczy uznawane za bardzo istotne (Tyszkiewicz 2007: 60).

Nic w tym dziwnego – jest to pierwszy większy opis Słowian. Pojawienie się wzmianek o plemionach słowiańskich w relacji historyków z VI wieku jest na- turalne – barbarzyńcy zaczęli wówczas przekraczać granice Dunaju i atakować należące do Cesarstwa Bizantyńskiego ziemie. Obecni byli również w wojsku bizantyńskim i osiedlali się na terenach Imperium (Kurnatowska 2002: 25). Re- lacje Prokopiusza i Jordanesa dotyczące zamieszkujących tereny naddunajskie plemion Antów i Sklawenów2 stanowią pewien przełom, przejście od niepew- nych, mglistych i nieraz baśniowych relacji, do prawdziwej historii. Oczywiście nie brak tu przesadzonych opinii i stereotypów, jednak duża część informacji wydaje się wiarygodna (Tyszkiewicz 2009: 9).

Interesujący nas historyk, Prokopiusz z Cezarei (urodzony ok. 500 r.) był se- kretarzem i doradcą prawnym wodza Belizariusza (od 527 r.). Uczestniczył za- tem nie tylko w życiu dworu cesarskiego, lecz także w większości kampanii wo- jennych, które opisywał. Towarzysząc armii Belizariusza, zetknął się również ze Słowianami (Curta 2001: 37). Wspomniał o nich, opisując plemiona barbarzyń- skie, które sprawiały Bizantyńczykom problemy na naddunajskiej granicy. Jako że Prokopiusz wzorował się na Herodocie i urozmaicał swoje dzieło licznymi ekskursami, w tym geograficznymi i etnograficznymi, znajdujemy w jego dzie- le sporo informacji na temat ustroju, wierzeń i obyczajów Antów i Sklawenów.

Prokopiusz wspomina o nich w każdym ze swoich trzech dzieł: Historii sekret- nej (w rękopisach tytułowanym jako Ίστορία ποικίλη, Αννέκδοτα lub Απόρρητα), panegiryku na cześć cesarza Justyniana zatytułowanym O budowlach (Περί κτισμάτων) oraz w dziele najważniejszym – Historii wojen (ϓπέρ τϖν πολέμων λόγοι, w rękopisach tytułowana także przez Focjusza Ίστορίαι, w księdze Suda zaś Ίστορία Ρωμαική) – w którym opisuje wojny Justyniana z Persami, Wanda- lami i Gotami.

Najmniej wzmianek o Słowianach znajduje się w Historii sekretnej. Wspomi- na tu tylko Prokopiusz o obecności barbarzyńców w armii Cesarstwa3, do której wstępują dla pieniędzy (Proc. HA VI 2). Zaznacza, że w Historii wojen opisał już zarówno dzieje Słowian, jak i innych barbarzyńskich ludów (Proc. HA XI 11) oraz najazdy, którymi nękali oni ludność Cesarstwa w czasach Justyniana (Proc.

HA XVIII 1–20). Historyk wykorzystuje ataki barbarzyńców do wysunięcia ko- lejnych zarzutów przeciw cesarzowi – pomimo licznych i bardzo uciążliwych dla ludności najazdów Antów i Sklawenów Justynian nie zwalniał nikogo z pła- cenia wysokich podatków. Tymczasem ludność cierpiała, brana do niewoli lub zmuszana ciągle do odbudowywania spustoszonych miast (Proc. HA XXIII 6).

Ostatnia ze wzmianek o Słowianach w tym dziele mówi o tym, iż żadni na-

2 Cytaty z dzieł Prokopiusza, tłumaczenia imion i nazw własnych za przekładem Mariana Plezi (1952).

3 Temat barbarzyńców w armii Justyniana i pełnionych przez nich funkcji zostanie podję- ty w dalszej części artykułu.

(4)

jeźdźcy nie mogli bezkarnie odejść z ziem Rzymian (Proc. HA XVIII 25–26)4. Nietrudno zauważyć, iż powyższe fragmenty nie dają żadnych konkretnych in- formacji dotyczących Słowian, a jedynie wzmiankują ich obecność i najazdy na ziemie Cesarstwa.

Drugie z dzieł Prokopiusza, panegiryk O budowlach, zawiera nieco więcej in- formacji. Opisując wzniesione lub przebudowane przez Justyniana budynki, Pro- kopiusz wspomina również ich historię. Jako najbardziej wpływających na losy Bizancjum sąsiadów z obszaru naddunajskiego podaje Hunów, Gotów i Sklawe- nów (Proc. De aed. IV 1.5). I tak historyk wymienia nękane przez Słowian te- reny oraz niszczone budowle. Wśród nich znajdowało się między innymi miasto nazwane Iustiniana Prima. Nie wiadomo dokładnie, gdzie było położone: we- dług Prokopiusza znajdowało się w okolicy osady Taurision, z której pochodził Justynian5. Ze Słowianami związana była również odbudowana przez Justynia- na twierdza Adina6. Sklawenowie ukrywali się tam i przygotowywali zasadzki, w wyniku których nikt nie mógł bezpiecznie podróżować przez tamte tereny (Proc. De aed. IV 7.13). Adina nie była miejscem stałego osadnictwa plemion, służyła jedynie za bazę wypadową do łupieżczych wypraw w głąb terenów Ce- sarstwa. Prokopiusz nie podaje informacji na temat dalszych losów odbudowanej twierdzy i jej okolic. Kolejnym opisywanym przez historyka miejscem jest gród Ulmentum (Proc. De aed. IV 7.17–18). Podobnie jak Adina został on spustoszo- ny przez Sklawinów i odbudowany przez cesarza, by zapewniać mieszkańcom ochronę przed kolejnymi napaściami7. Ostatnim ze wspominanych w tym kon- tekście przez Prokopiusza miast jest Topir, leżący przy ujściu Msty do Morza Egejskiego na szlaku via Egnatia (Brzóstkowska, Swoboda 1989: 93), zdobyty przez Sklawenów i prawdopodobnie nigdy później nieodbudowany.

Najważniejszych informacji na temat Słowian dostarcza nam opus magnum Prokopiusza, czyli wspomniana już Historia wojen. Pierwszą wzmiankę znaj- dujemy w księdze V (Proc. Bell. V 27.1–2), gdzie historyk wspomina, iż pośród wojowników w konnicy Martinusa i Waleriana znajdowali się Hunowie, Skla- wenowie i Antowie mieszkający nad Dunajem. Ten niewielki fragment okazał

4 Bizantyńczycy nazywali siebie Rzymianami (Ρωμαϊωι), ponieważ uważali się za dzie- dziców Cesarstwa Rzymskiego. Było to popularne szczególnie za czasów Justyniana I (cesarz w latach 527–565), który jako jeden z celów powziął odbudowanie świetności Cesarstwa i odzyskania należących do niego dawniej ziem.

5 Badacze nie są zgodni co do pochodzenia cesarza, jednak bardziej popularna jest teoria o jego trackim rodowodzie (por. Brzóstkowska, Swoboda 1989: 97).

6 Informacje na temat przypuszczalnego położenia opisywanych przez Prokopiusza miast i twierdz oraz geografię terenów naddunajskich przybliża dokładnie Florin Curta w roz- dziale The Balkans and the Danube Limes (Curta 2001). Autor stara się również iden- tyfikować opisywane miejsca ze współczesnymi. Niniejszy artykuł jest próbą ukazania Słowian jako ludu, z jego obyczajami, religią, polityką etc., toteż temat identyfikacji geo- graficznej miejsc nie będzie tutaj szerzej omawiany.

7 Istotną kwestią jest tutaj umiejętność zdobywania ufortyfikowanych miejsc przez barba- rzyńców, o której szerzej będzie mowa w dalszej części artykułu.

(5)

się przyczynkiem do dyskusji na dwa istotne dla badań nad Słowianami tema- ty: używania koni przez plemiona słowiańskie oraz zamieszkiwania przez nich okolic naddunajskich. Jeśli chodzi o pierwszą z wymienionych kwestii, niektó- rzy badacze twierdzą, iż przekaz Prokopiusza nie jest zgodny z rzeczywistością, gdyż żadne źródła (włącznie z Prokopiuszem, wyjąwszy tę jedną wzmiankę) nie wspominają o korzystaniu z koni przez Słowian (Brzóstkowska, Swoboda 1989: 81). Do tego armia słowiańska do XII wieku była głównie piesza. Argu- menty te nie wydają się wystarczające – trudno wykluczyć wykorzystywanie koni przez Słowian tylko na podstawie braku wzmianek o nich we wczesnych źródłach bizantyńskich. Również to, iż trzon wojska stanowiła piechota, nie przesądza sprawy jednoznacznie, szczególnie iż materiał archeologiczny do- starcza znalezisk w postaci licznych wędzideł i ostróg (Brzóstkowska, Swoboda 1989: 81). Dodatkowo już w VII wieku Teofilakt wspomina o wykorzystaniu koni przez starszyznę słowiańską (Kurnatowska 1977: 7). John L. Teall wysuwa także inne argumenty (Teall 1965: 297), zauważając słusznie, iż w armii bizan- tyńskiej w czasach Justyniana nie było różnicy pomiędzy stratiotami i federata- mi (Prokopiusz nazywa służących w konnicy barbarzyńców Ιππεϊϛ στρατιϖται), federaci Justyniana byli zaś werbowani nie ze względu na etniczne pochodzenie, ale umiejętności. Zostawali nimi zatem zarówno Rzymianie, jak i barbarzyńcy, którzy często robili w wojsku kariery i dochodzili do stopni dowódczych (Teall 1965: 312). Obecność żołnierzy o pochodzeniu słowiańskim w armii Bizancjum nie budzi natomiast żadnych wątpliwości – potwierdzają ją nie tylko źródła pisa- ne, ale również materiał archeologiczny, w tym liczne znaleziska o charakterze słowiańskim w twierdzach wczesnobizantyńskich (Kurnatowska 1977: 32).

Kwestią sporną jest również obecność Słowian na terenach naddunajskich.

Badacze są tutaj podzieleni na dwie grupy. Zwolennicy teorii autochtonicznej (szczególnie polscy) twierdzą, iż Słowianie znajdowali się na tych ziemiach już w pierwszej fazie ekspansji Indoeuropejczyków. Teoria autochtonizmu Słowian na Bałkanach identyfikuje ich z Trakami, Ilirami czy Dakami (Kurnatowstka 1977: 11). Naukowcy wyznający teorię allochtoniczną (szczególnie badacze nie- mieccy) doszukują się obszaru wyjściowego migracji Słowian w dorzeczu środ- kowego i górnego Dniepru, które opuścili po rozbiciu przez Hunów państwa Gotów (375 r.). Słowianie mieliby wówczas przesunąć się na tereny dzisiejszej Ukrainy i Mołdawii (posiadające lepsze warunki dla rolnictwa oraz położone bliżej Bizancjum). Następnie, po rozbiciu Hunów (454 r.) Słowianie mogli prze- sunąć się na północny brzeg dolnego Dunaju, co spowodowało, że graniczyli już bezpośrednio z Cesarstwem (Kurnatowstka 1977: 25). Współczesne badania antropologiczne prowadzą raczej do odrzucenia modelu allochtonicznego, do- wodząc, iż procesy kulturowe zachodzące pomiędzy schyłkiem starożytności a wczesnym średniowieczem są zbyt skomplikowane i nie można ich wyjaśnić przy wykorzystaniu prostego modelu migracyjnego (Iwanek, Piontek, Segeda 2008: 80). Pisarze antyczni często zastanawiali się, skąd pochodzą Słowianie.

Powszechną teorią była ta o przybyciu barbarzyńców ze Scytii (Tyszkiewicz

(6)

2009: 10). Zarówno Prokopiusz, jak i Jordanes nie podejmowali tego tematu, opisując ludy słowiańskie jako od dawna osiadłe nad Dunajem8.

Kolejną wzmiankę na temat Sklawenów przynosi ekskurs o wędrówce Heru- lów, którzy mieli przechodzić przez wszystkie ziemie Sklawenów (Proc. Bell.

VI 15.1–4). Następnie widzimy – po raz kolejny – Słowian w służbie armii bi- zantyńskiej. Prokopiusz opowiada o oblężeniu miasta Auximum w 539 roku, podczas walk z Ostrogotami italskimi (Proc. Bell. VI 26.16–24). Belizariusz był mocno zaniepokojony faktem, iż barbarzyńcy długo się nie poddają, i zastana- wiał się, co może być przyczyną takiego stanu rzeczy. Walerianus zapropono- wał wówczas wykorzystanie jednego z najemników sklaweńskich jako szpiega.

Barbarzyńcy ci mieli bowiem w zwyczaju – jak podaje Prokopiusz – chować się za dużym kamieniem lub w zaroślach i czyhać w nich na nieprzyjaciela. Gdy ten zbliżył się dostatecznie, zaskakiwali go i chwytali. Belizariusz przystał na tę propozycję, toteż Walerianus wybrał jednego ze Sklawenów – człowieka potęż- nej budowy, zwinnego i sprytnego. Ów żołnierz ukrył się na skraju łąki, na któ- rej Ostrogoci szukali pożywienia. Gdy jeden z nich zbliżył się, Sklawen złapał go od tyłu, chwycił mocno w pasie i zaniósł do obozu, dzięki czemu Belizariusz, przesłuchawszy go, uzyskał potrzebne informacje. Interesujące w tej opowie- ści mogą być dwie informacje. Pierwsza z nich to fakt, że żadne inne źródło nie podaje wykorzystywania takiej metody „porywania” przeciwników przez Słowian. Trudno zatem jednoznacznie ocenić historię Prokopiusza jako praw- dziwą lub fałszywą. Ponadto widzimy, iż Prokopiusz nie ocenia postępowania barbarzyńcy. Chociaż tego typu działanie łączy się z wykorzystaniem podstępu, historyk nie uznaje go za negatywne: Sklawen działa z rozkazu dowódcy i wy- konuje powierzone mu zadanie. Prokopiusz podkreśla raczej spryt barbarzyńcy niż jego podstępność. W późniejszej historiografii zaczęto nawiązywać do tej cechy i chętnie przypisywano ją Słowianom, jednak (szczególnie na Zachodzie) miała ona pejoratywny wydźwięk9.

Najdłuższym z ekskursów Prokopiusza poświęconych Słowianom jest z pew- nością historia pseudo-Chilbudiusza. Rozpoczyna się ona opisem walki Rzy- mian ze Sklawenami (Proc. Bell. VII 13.24–26). Horda Sklawenów miała złu- pić ziemie Cesarstwa i wziąć do niewoli wielu jego mieszkańców. Gdy wracali z łupami i jeńcami do swoich siedzib, napotkali jednak na drodze Herulów, któ- rzy pokonali ich i wybili, zaś pojmanych Bizantyńczyków puścili wolno, by po- wrócili do swoich domów. Wówczas Narses znalazł człowieka podającego się za Chilbudiusza – słynnego dowódcę rzymskiego. Dalej przechodzi Prokopiusz do opowieści o tym, kim był Chilbudiusz (Proc. Bell. 13.24–36). Ów szanowa- ny na dworze Justyniana mąż wyrzekł się swego majątku i prowadził skrom-

8 Problem pochodzenia Słowian jest ciągle aktualny, podobnie jak badania nad ich praoj- czyzną. Więcej na ten temat pisze Tyszkiewicz (2009: 10–13).

9 W historiografii łacińskiej ze Słowianami kojarzono negatywne określenia, takie jak: do- lus, insidiae, perfidia, infidelitas; więcej na temat postrzegania Słowian w późniejszych wiekach, szczególnie podczas chrystianizacji, zob. Tyszkiewicz 2007: 50.

(7)

ne życie. Od roku 530 pełnił funkcję magister militum per Thraciam i miał za zadanie pilnować, by barbarzyńcy, którzy często plądrowali ziemie Cesarstwa (Herulowie, Antowie i Sklawenowie), nie przekroczyli granic Dunaju (Strzel- czyk 1987: 5). Przez trzy lata Chilbudiusz nie tylko skutecznie odpierał najazdy, ale również atakował i brał wrogów do niewoli. Wódz zginął podczas jednego z wypadów na terytorium nieprzyjaciół w 533 roku. Prokopiusz nie wyklucza zasadzki, gdyż jak twierdzi, Sklawenowie uderzyli na oddziały Chilbudiusza niespodziewanie dużymi siłami. Po śmierci dowódcy Rzymian Sklaweni zaczęli mocniej napierać na granice Imperium10. Po opisaniu historii prawdziwego Chil- budiusza Prokopiusz powraca do opowieści o uzurpatorze (Proc. Bell. VII 14.1 i n.), która jest jednocześnie pretekstem do opisu etnograficznego barbarzyń- ców. Pomiędzy plemionami Antów i Sklawenów doszło do zbrojnego konflik- tu, który zakończył się klęską Antów. Po bitwie jeden ze Sklawenów wziął do niewoli człowieka o imieniu Chilbudiusz. Był to mężczyzna sprawny w walce, oddany i przyjaźnie nastawiony do swojego nowego pana – narażał się na nie- bezpieczeństwo, by go ochronić, i zyskał sławę wśród Sklawenów (Proc. Bell.

VII 14.10–11). Tymczasem Antowie napadli na ziemie trackie i wzięli do niewoli zamieszkujących tam Rzymian. Jeden z jeńców, człowiek wyjątkowo sprytny i złośliwy, chciał za wszelką cenę odzyskać wolność i wrócić do domu. Jako że trafił na dobrego i wyrozumiałego pana, postanowił oszukać go: opowiedział historię o jeńcu Sklawenów Chilbudiuszu, który w rzeczywistości jest wielkim wodzem Bizantyńczyków, ale trzyma to w tajemnicy. Odkupienie go od właś- ciciela mogłoby być szansą na zyskanie znacznego majątku i przychylności ce- sarza Justyniana. Ponieważ Antowie i Sklaweni zawarli już wówczas pokój, za- chęcony przez niewolnika mężczyzna udał się do Sklawenów, aby negocjować odkupienie od nich Chilbudiusza. Zaproponował za niego wysoką cenę, na którą dotychczasowy właściciel od razu przystał. Wróciwszy z nowym niewolnikiem do domu, zapytał go, czy w istocie jest sławnym rzymskim wodzem. Szcze- ry niewolnik odpowiedział – zgodnie z prawdą – iż jest Antem z pochodzenia, niegdyś dostał się do niewoli, teraz zaś, kiedy powrócił do rodaków, powinien odzyskać wolność. Pan zdenerwował się, że wydał pieniądze na darmo, jednak jeniec nie zamierzał dać za wygraną i przekonywał go, iż Chilbudiusz kłamie.

Antowie zastanawiali się, co zrobić w zaistniałej sytuacji. Próbowali przeko- nać niewolnika, by wyjawił prawdę, jednak na próżno. W tym samym czasie (545 r.) Justynian wysłał poselstwo do Antów i zaproponował zawarcie przy- mierza. Barbarzyńcy mieli osiedlić się w mieście Turris i otrzymać otaczające je ziemię. Cesarz miał również pomóc przy zakładaniu osadnictwa. W zamian za to Antowie byli zobowiązani do zaprzestania łupieżczych najazdów oraz do zawarcia przymierza i udzielenia pomocy Cesarstwu w walce z Hunami, któ- rzy będą próbowali wedrzeć się w granice Imperium. Barbarzyńcy zgodzili się,

10 Z tym stwierdzeniem Prokopiusza zgadzają się niektórzy badacze (por. Brzóstkowska, Swoboda 1989: 84).

(8)

pod warunkiem jednak, że Chilbudiusz (który w tym czasie zgodził się udawać rzymskiego generała) zostanie na powrót mianowany wodzem. Niewolnik ru- szył wraz z poselstwem do Justyniana, po drodze napotkał jednak Narsesa, któ- ry od razu odkrył, iż ma do czynienia z oszustem. Narses zmusił Chilbudiusza do wyznania całej prawdy, a następnie zawiózł go do Bizancjum. Prokopiusz nie wspomina, co dalej działo się z nieszczęsnym niewolnikiem ani jakie były losy podłego jeńca, który okłamywał swojego pana, by odzyskać wolność. Układ pomiędzy Antami i Justynianem, o którym wspomina Prokopiusz, raczej nie do- szedł do skutku, bądź też był bardzo krótkotrwały, gdyż zarówno źródła pisane, jak i archeologiczne nie potwierdzają dłuższej przerwy w najazdach Antów na ziemie Bizancjum (kolejne ataki miały miejsce w 548 r.).

Interpretację opowieści o Chilbudiuszu znajdujemy w monografii Florina Curty The Making of the Slavs. History and Archaeology of the Lower Danube Region, c. 500–700 (Słowianie. Historia i archeologia regionu Dolnego Dunaju w latach 500–700). Badacz uważa, iż historia ta ma charakter komiczny, a Pro- kopiusz inspirował się w niej komedią nową i Plautem. Trudno zgodzić się z tą tezą, zwłaszcza że Curta nie podaje żadnej argumentacji, która mogłaby do- wieść jej słuszności (Curta 2001: 36). Owszem, odnajdujemy tutaj elementy ty- powe dla komedii Plauta – jednym z bohaterów jest sprytny niewolnik, którego działanie popycha akcję do przodu. Utwory Plauta były (podobnie jak komedia nowa, którą się inspirował) komedią charakteru i intryg (Stabryła 2002: 290), jednak to zdecydowanie za mało, by mówić o inspiracji Prokopiusza rzymskim komediopisarzem. Cała historia Chilbudiusza nie ma komicznego charakte- ru – brak tutaj sytuacji, które można by uznać za zabawne, jak również po- staci o rysach komicznych. W całej Historii wojen nie znajdujemy podobnej sceny, ani żadnej innej, która mogłaby zostać uznana za komediową. Nie da się też doszukać w jego dziele śladów kpiącego podejścia czy to do torturo- wania jeńców, czy do samych cech bohaterów historii, takich jak przebiegłość czy spryt. Nie można także stwierdzić, iż moment rozpoznania Chilbudiusza przez Narsesa to typowe dla komedii nowej anagnorismos – ostatecznie nikt z Bizantyńczyków nie uwierzył w to, iż młody Ant jest prawdziwym Chilbu- diuszem, oszukać dał się jedynie jego nowy właściciel. Prokopiusz nie stara się zmienić stylu i języka, by nadać scenie komediowy charakter. Nie podaje też informacji na temat dalszych losów obu niewolników, zatem opowieść jest pozbawiona zakończenia. Gdyby scena faktycznie miała na celu rozbawienie czytelników, powinna zakończyć się ukaraniem bądź wyśmianiem podstępne- go niewolnika. Trudno przypuszczać, by opowieść została przez Prokopiusza wymyślona – jak chce Curta – w celu ośmieszenia cesarza i podkreślenia jego słabości (Curta 2001: 83). Argument, iż Prokopiusz wielokrotnie zaznaczał, że Justynian miał osiągać większość swych sukcesów poprzez nastawianie jed- nych plemion barbarzyńskich przeciw drugim, nie wydaje się wystarczający.

Historia fałszywego Chilbudiusza pojawia się tylko u Prokopiusza, jednak nawet jeśli historyk ją wymyślił – czego nie możemy wykluczać – nie zrobił

(9)

tego, by ośmieszyć cesarza. Rola Justyniana w całej tej historii była niewiel- ka, osobiście w ogóle się w niej nie pojawił. Wydaje się raczej, iż opowieść ta była pretekstem do przekazania czytelnikowi szczegółów na temat Sklawe- nów i Antów, ich wzajemnych stosunków oraz kontaktów z Cesarstwem, a jest prawdopodobne, że Prokopiusz usłyszał ją od kogoś i postanowił umieścić w swoim dziele.

Przejdźmy jednak do informacji, które przy okazji historii Chilbudiusza prze- kazuje nam Prokopiusz. Istotna jest tutaj jego uwaga, że plemiona słowiańskie nie różnią się między sobą prawami i obyczajami. Tezę tę przejęli potem inni pi- sarze, między innymi Pseudo-Maurycy (Pseudo-Maurycy 1952: XII 5). Potwier- dzają ją badania archeologiczne (Kurnatowska 1977: 62; Parczewski 2002: 10) i antropologiczne. Populacje Słowian Wschodnich, Zachodnich i Południowych nie różniły się między sobą ani pod względem budowy morfologicznej czasz- ki, częstości występowania cech odontologicznych (Iwanek, Piontek, Segeda 2008: 77), ani zwyczajów – posiadały podobne formy domostw i osiedli, glinia- nych, ręcznie lepionych naczyń oraz ciałopalnych cmentarzysk (Kurnatowska 1977: 30).

Prokopiusz dostarcza nam również pierwszych danych na temat słowiańskich wierzeń. Jak przekazuje, barbarzyńcy ci wierzą w bogów, z których jeden jest twórcą błyskawicy i panem wszystkiego. Jemu to składają w ofierze woły i inne zwierzęta. Trudno jest zweryfikować tę informację i odpowiedzieć na pytanie, w jakich bogów wierzyli Słowianie w czasach Prokopiusza, gdyż kolejne wia- domości na ten temat znajdujemy dopiero kilka wieków później. W traktatach bizantyńsko-rosyjskich (z roku 907 i 944) pojawiają się wzmianki o bogach – Perunie, bogu piorunów i Volosie, bogu bydła (Cross 1945: 76). Curta (2001: 36) uważa, że koncepcję bóstwa – twórcy pioruna – przejął Prokopiusz od Sofoklesa (bóg pojawia się w sztuce Ajas, w wersie 1035), jednak nie jest to zbyt praw- dopodobne. Historyk miał zapewne na myśli po prostu Peruna, jedno z naczel- nych bóstw, powiązane z piorunami i grzmotami (Gieysztor 2006: 85). Kult Peruna był rozpowszechniony na całej Słowiańszczyźnie, zaś obecność w pan- teonie bóstwa w jakiś sposób związanego z piorunami była popularna w wielu tradycjach11. Oczywiście rekonstrukcja religii Słowian nie jest łatwa, gdyż stan zachowania źródeł jest niewielki – nie zachowały się opowieści mityczne, które umożliwiłyby odtworzenie całego panteonu i systemu wierzeń. Nie ma również pewności co do tego, czy istniała jedna religia wspólna dla wszystkich Słowian.

Pomimo tego utożsamienie wymienionego przez Prokopiusza „twórcy pioruna”

z Perunem nie budzi wątpliwości.

Kolejną kwestią związaną z religią, którą podejmuje historyk, jest przeznacze- nie (ειμαρμένη). Według niego barbarzyńcy nie znają tego pojęcia. W chorobie i podczas wojen przysięgają, że gdy uda im się uniknąć śmierci, złożą ofiarę. Je- śli w istocie udaje się im przeżyć, dotrzymują danej obietnicy i sądzą, iż metoda

11 Więcej na temat Peruna oraz bóstw związanych z piorunami zob. Gieysztor 2006: 86–90.

(10)

ta będzie skuteczna za każdym razem12. Zdanie Prokopiusza nie do końca zga- dza się z rzeczywistością. Słowianie, dla których moment narodzin był bardzo istotny, wierzyli w żeńskie demony Losu – Rodzanice, obecne przy porodzie, a potem towarzyszące człowiekowi do końca jego życia i mające na nie znaczny wpływ (Cross 1946: 82). Według Andrzeja Szyjewskiego słowa Prokopiusza nie muszą stać w sprzeczności z faktycznymi wierzeniami Słowian – prawdopo- dobnie historyk, używając pojęcia ειμαρμένη, miał na myśli greckie rozumienie przeznaczenia, czyli wiarę w astrologicznie wyznaczoną konieczność zachodze- nia zdarzeń (Szyjewski 2003: 144). Trudno się jednak zgodzić z tą argumenta- cją, gdy weźmie się pod uwagę poglądy Prokopiusza na temat przeznaczenia. W jego historiografii miejsce bezdusznego fatum zajmuje Bóg, a właściwie Boża Opatrzność. To Bóg decyduje o losach człowieka, wybierając tę stronę konflik- tu, która kieruje się zasadą sprawiedliwości (Brodka 2004: 41). Człowiek nie jest w stanie zrozumieć i wyjaśnić wszystkich zjawisk, ponieważ nie potrafi w pełni poznać i zrozumieć Bożych zamysłów. Choć Prokopiusz próbuje wią- zać tradycyjną koncepcję Tyche i chrześcijańską wizję Boga13, trudno przypusz- czać, by mógł postrzegać przeznaczenie tak, jak wyjaśnia to Szyjewski. Mimo że pojawiająca się niejednokrotnie w dziełach historyka Tyche bywa kapryśna i zmienna, nie traktuje jej on jak fatum. Tyche to raczej formuła, za pomocą której ludzie określają to, co wydaje się im irracjonalne w historii, to, czego nie rozumieją (Brodka 2004: 56). Według Słowian natomiast życiem każdego czło- wieka kieruje indywidualna, dana każdemu dola, do której przypisana jest oso- bowość i z którą związane są wspominane już Rodzanice oraz Rod. Rod było to bóstwo identyfikowane ze sferą płodności: składano mu ofiary z okazji narodzin i postrzyżyn, miał być patronem pokrewieństwa, rodziny, losu, a także sfery ży- cia pozagrobowego (Gieysztor 2006: 156). Czasami bywa również postrzegane jako personifikacja Doli. Jeśli chodzi o Rodzanice (zwane też sudiczkami lub narecznicami), to i one były związane z Dolą i występowały potrójnie. Opie- kowały się kobietami ciężarnymi, a zatem od samego początku towarzyszyły człowiekowi. Po narodzinach pojawiały się przy kołysce noworodka, by wyzna- czyć mu los na całe życie (Gieysztor 2006: 205). Podczas postrzyżyn urządzano dla nich poczęstunek i składano im w ofierze obcięte włosy dziecka, a czczono je także przy okazji ślubów (Cross 1946: 82). Mimo iż rozdzielenie greckiego i słowiańskiego pojęcia losu wydaje się oczywiste, opinie wśród badaczy nadal są podzielone i niektórzy opowiadają się za niewystępowaniem wśród Słowian pojęcia przeznaczenia, traktując relację Prokopiusza dosłownie14. Pojawienie się

12 Być może w tym opisie można doszukiwać się pejoratywnego wydźwięku – Prokopiusz mógł sugerować, iż barbarzyńcy są naiwni, wierząc, iż ofiara zawsze zagwarantuje im spełnienie prośby.

13 Więcej na temat pojęcia przeznaczenia u Prokopiusza zob. Brodka 2004: 40–56.

14 Do najbardziej znanych badaczy wyznających ten pogląd zaliczają się Stanisław Urbańczyk (Dawni Słowianie – wiara i kult, Wrocław 1991) i Kazimierz Kryspin, którzy twierdzą, iż Sło- wianie nie zajmowali się kwestią przeznaczenia czy doli, zaś ich życiem rządził przypadek.

(11)

w wierzeniach słowiańskich postaci, takich jak Rod czy Rodzanice pozwala zde- cydowanie odrzucić domniemanie, jakoby ludy te wierzyły w kierujący życiem przypadek czy odrzucały wpływ sił wyższych na los człowieka. Świadectwo Prokopiusza pokazuje, do jakich niejasności może prowadzić próba opisywania świata Słowian za pomocą grecko-rzymskich pojęć i instytucji.

Poza informacjami dotyczącymi wierzeń Prokopiusz opisuje wygląd i warun- ki życia barbarzyńców. Według niego żyją oni w lichych, oddalonych od siebie chatach. Świadectwo to – choć niezbyt szczegółowe – znajduje potwierdzenie w materiale archeologicznym. Termin, którego używa Prokopiusz – καλύβη – oznacza chatę, lepiankę, szałas lub namiot. Wiemy, że Słowianie żyli w pół- ziemiankach na planie kwadratowym, o boku około 2,5 na 4,5 metra. Ściany chat były drewniane, zbudowane w konstrukcji zrębowej lub (rzadziej) słu- powej, całość zaś pokryta strzechą (Parczewski 2002: 11). Wydaje się, że wy- korzystanie przez Prokopiusza słowa καλύβη (w przeciwieństwie do Pseudo- -Maurycego, który nazywa siedziby Słowian οϊκος15) miało podkreślać prymi- tywny charakter ich domostw (Tyszkiewicz 2009: 11), szczególnie że w ocenie Prokopiusza Sklaweni i Antowie wiedli surowy tryb życia. Ponadto niskie, kry- te słomą półziemianki mogły kojarzyć się z szałasami (Kurnatowska 1977: 61).

Dane archeologiczne przynoszą również potwierdzenie opinii o odległości po- między chatami. Bardzo często były one rozproszone, jakkolwiek zdarzały się także osady, w których zastosowano budowę szeregową, wzdłuż krawędzi stoku (Kurnatowska 1977: 57). Nie wiadomo, dlaczego Prokopiusz wspomniał o czę- stych zmianach miejsca zamieszkania przez Słowian16. Nie znajdujemy potwier- dzenia tego spostrzeżenia w innych źródłach, wiadomo jedynie, iż barbarzyńcy chętnie osiedlali się w okolicach rzek i lasów, unikali natomiast gór i otwartych przestrzeni (Parczewski 2002: 11).

Język, którym posługują się Sklaweni i Antowie, określa Prokopiusz jako bar- barzyński, a z wyglądu wszyscy mają być podobni, wysocy i rudawi, do tego bardzo silni i sprawni fizycznie. Prowadzą surowy i prymitywny tryb życia, ciągle są pokryci brudem. Charakterystyka ta mogłaby wydawać się negatyw- na, jednak naszym zdaniem nie miała ona w zamierzeniu historyka posiadać pejoratywnego wydźwięku. Oczywiście życie Słowian w tamtym czasie bardzo odstawało od tego, które toczyły bizantyńskie elity, dlatego z perspektywy Pro- kopiusza barbarzyńcy mogli być postrzegani jako prymitywni. Topos surowego życia w ciężkich warunkach stał się zresztą popularny i od Prokopiusza przejęli go późniejsi historycy i kronikarze (Tyszkiewicz 2007: 67). Słowianie mieszkali we wspomnianych już skromnych półziemiankach, z podłogą wylepioną gliną

15 οϊκος: dom, mieszkanie, siedziba (por. Pseudo-Maurycy, Strategikon XI 4.7).

16 Możliwe, że było to spowodowane częstym łączeniem przez Prokopiusza Słowian i Hu- nów oraz innych plemion koczowniczych. Długie najazdy łupieżcze prowadzone przez barbarzyńców mogły sprawiać wrażenie, iż nie mają oni stałej siedziby, jednak warto tu podkreślić fakt, iż Prokopiusz w opisie najazdu zawsze wspomina o odejściu Słowian z łupami i jeńcami na ich własne terytorium.

(12)

(Kurnatowska 1977: 61), a ich gospodarka i rolnictwo opierały się na uprawie prosa i pszenicy (o uprawach prosa wspomina Priskos 1952: fr. 8) oraz hodowli bydła. Resztki kostne zwierząt potwierdzają, że najpopularniejszym zwierzę- ciem hodowlanym były krowy (ponad 50 procent), następnie zaś świnie, owce, kozy i konie (Kurnatowska 1977: 66). Ponadto Słowianie zajmowali się zbiera- ctwem, bartnictwem i rybołówstwem – co poświadczają liczne znaleziska ha- czyków. Standard ich życia nie był zatem wysoki, posiadali słabo rozwiniętą obróbkę żelaza (Parczewski 2002: 12), wykorzystywali głównie proste narzę- dzia, takie jak radła rylcowe i płozowe, żelazne motyki, siekiery, sierpy i łopa- ty (Kurnatowska 1977: 63). Ubogie było wyposażenie grobów – znajdywano w nich głównie fibule do spinania odzieży, groty strzał, gliniane naczynia oraz niekiedy biżuterię, przede wszystkim kolczyki. Również handel pomiędzy ple- mionami Antów i Sklawenów a ich sąsiadami był słabo rozwinięty (Parczewski 2002: 12). Wszystko to składało się na obraz, który Bizantyńczyk pokroju Pro- kopiusza, przyzwyczajony do przepychu i luksusu, postrzegał jednoznacznie – jako życie w ubóstwie i ciężkich, prymitywnych warunkach.

Niewiele dowiadujemy się od Prokopiusza na temat sposobów walki Słowian17. Historyk przekazuje tylko, iż barbarzyńcy walczą pieszo, osłaniając się małymi tarczami. Używają oszczepów i łuków, nie zakładają pancerzy, a jedynie noga- wice (które Prokopiusz nazywa αναξυρίδες), zapożyczone prawdopodobnie od Scytów i wspominane już przez Herodota (Kurnatowska 1977: 74). Co ciekawe, zarówno Prokopiusz, jak i wspominany już niejednokrotnie Pseudo-Maurycy opisują początkowo Antów i Sklawenow jako dość prymitywnych i pod wzglę- dem codziennego życia, i walki. Niemniej jednak obydwaj historycy dostrzegają postęp barbarzyńców, którzy stopniowo porzucają łuki i włócznie na rzecz innej broni, bardziej skutecznej w walce z nowy wrogiem (Cross 1946: 70). Plemio- na stopniowo odchodzą od preferowanej przez nie walki w lasach, atakowania z pułapek czy ukrycia. Są w stanie zdobywać ufortyfikowane miasta, pokony- wać armie bizantyńskie, korzystać z machin oblężniczych (Parczewski 2002: 13;

Kurnatowsta 1977: 75). Pokopiusz nie chwali otwarcie Słowian za postęp cywili- zacyjny, niejednokrotnie wszak wspomina o zdobywanych przez nich miastach oraz o coraz śmielszych atakach i odnoszonych zwycięstwach.

Kolejnym zagadnieniem, które podejmuje historyk w swoim dziele, jest ustrój panujący w plemionach słowiańskich. Gdy o historii Chilbudiusza dowiedzieli się wszyscy Antowie, uznali, że to ich wspólna sprawa, gdyż panuje u nich lu- dowładztwo. Prokopiusz pisząc o systemie władzy Antów, używa terminu δημοκρατία, który oczywiście nie do końca pasuje do Słowian. Być może użycie tego słowa wynikało z ogólnej tendencji Prokopiusza do archaizowania, możliwe również, iż owa „demokracja” Słowian miała po prostu podkreślić różnicę pomię- dzy barbarzyńcami a Bizancjum. Historiografia bizantyńska charakteryzowała

17 Zdecydowanie bardziej pomocny w omawianiu uzbrojenia Słowian i ich sposobów walki jest Pseudo-Maurycy, który poświęca temu zagadnieniu wiele uwagi.

(13)

się używaniem terminologii greckiej (lub, choć zdecydowanie rzadziej, germań- skiej) do opisywania zjawisk występujących u plemion barbarzyńskich. Zdarzało się to szczególnie wtedy, gdy historyk nie znał języka opisywanych ludów, a tak właśnie było w wypadku Prokopiusza i Słowian (sam historyk określał ich język jako „barbarzyński”). Oczywiście takie przeniesienie prowadziło do wielu nie- ścisłości, gdyż dopasowywane na siłę pojęcia z innego środowiska kulturowego i politycznego nie były w stanie zastąpić tych oryginalnych (Tyszkiewicz 2007:

108). Pisząc o demokracji, Prokopiusz miał zapewne na myśli wiece plemienne18, gdyż u Słowian, jak u wszystkich innych ludów, podstawową jednostką organiza- cyjną było plemię (Tyszkiewicz 2009: 107). Zmiany w organizacji wieców19 i wy- kształcenie się arystokracji plemiennej miały miejsce dopiero w IX wieku, pod wpływem Karola Wielkiego, w czasie podbojów Sasów i Awarów (Kurnatowska 2002: 26). Interesujące jest to, iż Prokopiusz nie wspomina w całym swoim dziele imienia żadnego ze słowiańskich wodzów, którzy mogliby być odpowiedzialni za najazdy lub po prostu dowodzić wojskami ścierającymi się z Rzymianami.

Historyk często wymienia dowódców sił Gepidów, Herulów czy Longobardów, natomiast pomija tych słowiańskich. Co ciekawe, nie pojawiają się oni w ogóle w historiografii przed rokiem 560 (Curta 2001: 332). Nieuwzględnianie dowód- ców Antów i Sklawenów, przynajmniej z imienia, nie było zatem pomysłem Pro- kopiusza, lecz ogólną tendencją. Wzmianki o rozmaitych wodzach i naczelnikach plemiennych pojawiają się nieco później, jednak historycy, podobnie jak Proko- piusz, używają terminów klasycznych, nazywając tych przywódców archontes, fylarchai czy hegemones (Tyszkiewicz 2009: 109). Jedyną pewną informacją, jak zdaje się wynikać z przekazu Prokopiusza, jest zatem ta, iż ustrój panujący u Sło- wian jest odmienny od bizantyńskiego20, oraz że władza spoczywa nie w rękach jednostki, lecz grupy ludzi, co historyk nadinterpretuje jako demokrację. Jeszcze jednym interesującym zagadnieniem, o którym Prokopiusz jedynie wspomina, jest kwestia niewolnictwa. Gdy fałszywy Chilbudiusz zostaje wykupiony i wraca na ziemie Antów, domaga się przywrócenia wolności, prawo Słowian zabraniało bowiem traktować współplemieńca jako niewolnika. Współcześni badacze zga- dzają się z tym stwierdzeniem historyka, podkreślając, iż niewolnictwo u Sło- wian było stanem przejściowym (Kurnatowska 1977: 83).

Po ekskursie zawierającym zarówno opowieść o Chilbudiuszu, jak i pierw- sze w historiografii bizantyńskiej obszerne uwagi na temat Słowian Prokopiusz wspomina barbarzyńców jeszcze kilka razy. Podczas walk z Totilą rzymskie- mu wodzowi Tullianusowi towarzyszyło 300 wojowników Antów (Proc. Bell.

VII 22.2–5). Strzegli oni przejścia do Lukanii. Jak wspomina Prokopiusz, byli

18 Więcej na temat organizacji plemiennej i grodowej Słowian zob. Tyszkiewicz 2009:

246–247.

19 Na których, jak pisze Michał Parczewski, niełatwo było dojść do porozumienia, gdyż poja- wiało się wielu wodzów, a hierarchia nie była jasno ustalona; zob. Parczewski 2002: 12.

20 O tym, że Słowianie nie tolerują monarchii, wspomina również Pseudo-Maurycy 1952:

fr. 272.

(14)

to ludzie zdolni do walki na trudnym terenie. Wróg nie docenił barbarzyńców i wysłał do walki przeciw nim gromadę wieśniaków, których oczywiście ci bez trudu pokonali. Widzimy zatem po raz kolejny barbarzyńców skutecznie działa- jących w służbie cesarza Bizancjum. Znacznie częstsze są oczywiście wzmian- ki o Słowianach atakujących ziemie Imperium. Prokopiusz wspomina najpierw o ich najeździe na przełomie lat 547 i 548 (Proc. Bell. VII 29.1–3). Barbarzyńcy przekroczyli wówczas Dunaj i spustoszyli ziemie Ilirów, aż do Epidamnos. Zdo- byli liczne twierdze, a w pochodzie przez ziemie Bizancjum niszczyli wszystko, grabili miasta i brali ludność do niewoli. Warto tu zaznaczyć, że twierdze w Ilirii były pierwszymi i jedynymi fortecami, które Słowianie kiedykolwiek zdobyli.

Świadczy to o wspomnianym wcześniej rozwoju barbarzyńców, którzy nie tylko zapuścili się głębiej na tereny nieprzyjaciela, ale też byli w stanie zdobyć uforty- fikowane miasta (Vryonis 1981: 386).

Wzmiankę o Sklawenach zawiera również ekskurs o Longobardach (Proc.

Bell. VII 35.13–22). Wygnany syn stryjecznego brata Wakesa po walkach o wła- dzę, w których nie odniósł sukcesu, uciekł do Sklawenów. Powrócił następnie podczas wojny z Gepidami, prowadząc ze sobą sklaweńskich sprzymierzeńców.

Przekaz Prokopiusza nie zgadza się tutaj z relacjami ze źródeł longobardzkich.

W tych drugich syn Risiulfa Ildigis nie szukał schronienia u Sklawenów, ale u Gepidów i to właśnie jego działania zapoczątkowały konflikt pomiędzy tymi ludami (Tyszkiewicz 2009: 41)21.

Kolejny najazd Sklawenów był dla Prokopiusza pretekstem do opisu ich dzia- łań wobec jeńców. Gdy ich wojska (w liczbie 3000) przekroczyły Dunaj i rzekę Heuros (dziś Marica), podzieliły się na dwie części – 1800 i 1200 wojowników.

Plemiona słowiańskie zaczęły odnosić niespodziewane zwycięstwa nad wszyst- kimi napotkanymi oddziałami bizantyńskimi. Jedna z grup Sklawenów starła się wreszcie z Asbadosem z gwardii przybocznej Justyniana. Barbarzyńcy zmusili Rzymian do ucieczki, podczas której wielu zabili lub wzięli do niewoli. Wśród jeńców znalazł się również sam Asbados. Według Prokopiusza Sklaweni tortu- rowali go, zdzierając pasy skóry z pleców, a następnie jeszcze żywego wrzucili do ognia. To pierwszy wspomniany przez historyka tak brutalny czyn Słowian.

Prokopiusz nie rozwija jednak tej kwestii i nie ocenia ich zachowania, lecz prze- chodzi do opisu dalszych działań barbarzyńców. Wyszli oni na równiny, choć wcześniej nie odważyli się na taki krok, po czym zdobyli liczne twierdze, w tym miasto nadmorskie Topir22. W Historii wojen znajdujemy dokładny opis tego, jak Słowianie dostali się do tego dobrze chronionego miejsca. Najpierw ukryli się na nierównym terenie w pobliżu umocnień i prowadzili działania zaczepne – niewielka część wojsk podchodziła pod mury i próbowała sprowokować żołnie-

21 W Historii Longobardów Pawła Diakona (Historia Longobardów I 21) przyczyną kon- fliktu jest ucieczka do Gepidów Hildechisa, syna Tatona. Historyk nie wspomina o żad- nych kontaktach Longobardów z Antami czy Sklawenami w tamtym okresie.

22 Miasto nigdy potem nieodbudowane i dziś nieistniejące.

(15)

rzy bizantyńskich do potyczki. Niestety Rzymianie dali się wciągnąć w pułap- kę. Nie wiedząc, że siły wroga są przeważające, ruszyli do natarcia. Sklaweni zamarkowali odwrót, przeciwnicy zaś ruszyli w pogoń za nimi i oddalili się od murów. Wówczas zostali otoczeni przez ukrywających się w okolicy wojowni- ków i wybici. Słowianie ruszyli następnie na miasto, które pozostało co prawda bez ochrony, nadal jednak otoczone było solidnymi murami. Mieszkańcy posta- nowili się bronić – wylewali na najeźdźców gorącą oliwę i smołę, rzucali kamie- niami. Barbarzyńcy ostrzelali ich z łuków i zmusili do wycofania się z murów, po czym weszli na nie po drabinach i zdobyli miasto. Wymordowali wszystkich mężczyzn (około 15 tysięcy), nie chowając ich zwłok, lecz wbijając je na pale.

Mieli również w zwyczaju wbijać w ziemię cztery grube pale, przywiązywać do nich ręce i nogi jeńca, a następnie zabijać go, bijąc kijami w głowę. Innym sto- sowanym przez nich sposobem zabijania było zamykanie ludzi w chatach razem z bydłem, którego nie zdołali zabrać, i podpalanie ich. Kobiety i dzieci wzięli do niewoli, zaczęli również brać jeńców i wymieniać ich za okup, co także świad- czy o postępie i większej świadomości Sklawenów. Analizując tę i poprzednie wzmianki Prokopiusza o najazdach słowiańskich, widzimy różnicę w taktyce barbarzyńców. Ciągle uciekają się oni do podstępów i sztuczek, jednak z drugiej strony walczą coraz lepiej. Podobny opis zdobycia miasta – za pomocą ostrzelania obrońców z łuków i wykorzystania drabin – znajdujemy u Pseudo-Maurycego, wciąż jednak nie pojawiają się żadne wzmianki o korzystaniu przez Słowian z maszyn oblężniczych (Curta 2001: 386).

Kolejne najazdy Słowian są wspomniane przy okazji opisu walk z Gotami (Proc. Bell. VII 40.1–8). Prokopiusz przekazuje, iż naczelnym wodzem w wojnie został mianowany Germanus. Gromadził on wojska w Ilirii, gdy doszło do kolej- nej napaści Sklawenów. Germanusowi udało się wziąć jeńców, którzy wyznali, iż przybyli w te okolice, by zdobyć i złupić okoliczne miasta. Zaniepokojony tymi wieściami cesarz nakazał Germanusowi odłożyć wyprawę przeciw Gotom i zająć się obroną ziem Ilirii. Barbarzyńcy przerazili się, gdyż imię Germanusa było wśród nich znane – podczas wcześniejszego najazdu Antów wojska pod jego dowództwem rozgromiły najeźdźców i większość z nich wybiły. W obawie przed słynnym wodzem Sklaweni wycofali się do Dalmacji, Germanus zaś nie ruszył w pościg za nimi, ale powrócił do przygotowań do wyprawy do Italii23. Prokopiusz zaznacza, że ten najazd Sklawenów był największym, jaki dotąd przeżyło Cesarstwo. W dalszej części rozdziału Prokopiusz powraca do historii Słowian. Po tym jak ruszyli na Dalmację24, spotkali się z innymi grupami barba- rzyńców, którzy również przekroczyli Dunaj. Sprzymierzyli się i ruszyli razem na Imperium. Prokopiusz wspomina, iż w jego czasach niektórzy mniemali, że barbarzyńcy zostali przekupieni przez Totilę, sam jednak w to nie wierzy (Proc.

23 Germanus nie ruszył jednak z wojskiem na zaplanowaną wyprawę, gdyż jesienią 550 r.

zachorował i zmarł.

24 Część z nich spędziła tam więcej czasu, co potwierdzają źródła archeologiczne.

(16)

Bell. VII 40.33). Słowianie podzielili się na trzy grupy i nękali ziemie bizantyń- skie łupieżczymi napadami, nie lękając się niczego. Justynian wysłał przeciwko nim wojsko, którego wodzem był Scholastyk. Wojska spotkały się pod Adria- nopolem, Sklaweni nie podjęli próby ucieczki, gdyż byli za bardzo obładowani łupami. Rozbili obóz na wzgórzu i czekali. Rzymianie, rozbiwszy obóz na rów- ninie, znaleźli się w niedogodnej do ataku pozycji, jednak pod naciskiem żoł- nierzy dowódcy zdecydowali się przejąć inicjatywę i uderzyć na barbarzyńców.

Ponieśli w tej walce klęskę: niewielu zdołało uciec, a znaczna część armii dosta- ła się do niewoli. Wrogowie przejęli sztandary Imperium i nadal łupili okolicz- ne ziemie25, cały czas posuwając się w stronę Bizancjum. Prokopiusz twierdzi, iż doszli aż do Wielkich Murów, położonych jeden dzień drogi od stolicy. Nie zdążyli jednak zagrozić miastu, gdyż wkrótce przyszło im zetrzeć się z powra- cającym do niego wojskiem Romajów, które pokonało barbarzyńców, odzyskało sztandar Konstantyna, odbiło jeńców i zmusiło Sklawenów do odwrotu.

Iliria nie zaznała jednak spokoju, gdyż coraz większe hordy barbarzyńców przekraczały Dunaj i nękały ją łupieżczymi napadami. Gdy Sklaweni po raz kolej- ny wkroczyli na terytorium bizantyńskie, Justynian wysłał do walki z nimi synów Germanusa (Proc. Bell. VIII 25.1–6). Barbarzyńcy mieli jednak przewagę liczebną i – znów używając podstępu – atakowali od tyłu mniejsze oddziały. Rzymianie byli wobec nich bezradni, zatem najeźdźcy, złupiwszy ziemie Cesarstwa, wycofali się na swoje terytorium. Dodatkowo pomagać im mieli Gepidzi, którzy osłaniali wycofujących się Sklawenów, przez co Bizantyńczycy nie mogli urządzić żadnej zasadzki czy zajść wroga z innej strony26. Jako że Gepidzi mieli pomagać Sklawe- nom w zamian za złoto, cesarz powziął plan zawarcia z nimi układu, aby zapobiec coraz częstszym i coraz bardziej uciążliwym najazdom Słowian na ziemie Cesar- stwa27. Fakt, iż Gepidzi udzielili pomocy Słowianom, stał się potem pretekstem do walki z nimi. Gdy toczyli wojnę z Longobardami, Justynian wysłał tym drugim wojska do pomocy, tłumacząc swoją decyzję właśnie wcześniejszymi kontaktami Gepidów ze Słowianami (Proc. Bell. VII 25.10). Oczywiście powód ów nie był najważniejszą motywacją cesarza, który przede wszystkim pragnął odzyskać Sir- mium i zajęte przez Gepidów dawne ziemie Imperium.

Omawiając problem pomocy, jakiej udzielali Sklaweni innym plemionom pragnącym przekroczyć Dunaj, nie sposób nie wspomnieć jednodrewek. Proko- piusz nie poświęca im uwagi, nie zastanawia się, w jaki sposób Słowianie prze-

25 Prokopiusz wspomina tutaj ziemię astykijską. Badacze nadal nie potrafią jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, jakie były to obszary.

26 Terytorim Gepidów zajmowało obszar pomiędzy Dunajem i Cisą oraz tereny dawnej rzymskiej prowincji Pannonia Secunda. Poza relacją Prokopiusza nie znajdujemy żad- nych dowodów na układy Sklawenów z Gepidami w tym okresie.

27 Warto zaznaczyć, iż uczeni traktują opisywane przez Prokopiusza najazdy jako zwykłe, łu- pieżcze wypady. Jako pierwszy poważny atak Słowian na ziemie Bizancjum podaje się najazd na Tessaloniki w 597 r. (Vryonis 1981: 379). Problem najazdów Słowian na Grecję w później- szym okresie podejmuje w swojej publikacji Peter Charanis (1950: 38 i n.).

(17)

kraczają rzekę, nawet kiedy są objuczeni łupami i prowadzą jeńców. Zimą, gdy rzeka była zamarznięta, nie stanowiło to naturalnie problemu, jednak w innych porach roku Sklaweni korzystali z łódek zrobionych z wydrążonych pni (Priskos 1952: fr. 8), nazywanych właśnie jednodrewkami (Tyszkiewicz 2009: 15). Jako specjaliści w przeprawach przez Dunaj Słowianie czerpali z tego korzyści. Co ciekawe, nie otrzymujemy żadnych informacji o kontaktach handlowych Skla- wenów z tamtego okresu, wiemy natomiast, że trudnili się przewożeniem roz- maitych podróżników przez rzekę.

Przyglądając się plemionom Antów i Sklawenów w dziełach Prokopiusza, wi- dzimy, iż barbarzyńcy ci wzbudzili pewne zainteresowanie historyka. Wspo- mniał o nich kilkakrotnie, co prawda w większości opisując najazdy i zniszcze- nia, jakie spowodowali, jednak pokusił się również o ich bardziej szczegółową charakterystykę. Obszerny ekskurs w Historii wojen daje nam informacje na temat zwyczajów i kultury plemion słowiańskich. Warto tu zaznaczyć, iż histo- ryk bardzo często przeplatał swoje dzieło ekskursami, w których omawiał reli- gię, zwyczaje i historię napotkanych ludów. Badacze słowiańszczyzny doceniają relację Prokopiusza, zgodnie określając ją jako najważniejszy opis z VI wie- ku, a także czasów późniejszych. Nic dziwnego, iż omawianie tematyki zwią- zanej ze Słowianami zaczyna się zawsze od świadectw Prokopiusza (Vryonis 1981: 385). Dygresja bizantyńskiego historyka podejmuje – niezbyt szczegółowo – rozliczne tematy, takie jak organizacja polityczna, religia, wygląd Słowian czy życie plemienne. Stosunek Prokopiusza do Słowian nie jest całkowicie wrogi.

Oczywiście opisuje on popełniane przez nich okrucieństwa, jednak nie odstają one od czynów popełnianych przez innych wrogów Bizancjum. Ponadto póź- niejsze źródła potwierdzają, iż Słowianie byli wrogiem niebezpiecznym i nie- przewidywalnym (Curta 2001: 85). Prokopiusz swoim ekskursem o obyczajach wroga udowadnia, że jest zainteresowany poznaniem nieprzyjaciela. Traktuje ich nieco inaczej niż otaczające Imperium plemiona Saracenów, Longobardów, Gepidów czy Gotów. Być może wynika to z faktu, iż wiedział o nich znacznie mniej, natomiast problemy Cesarstwa z tą grupą barbarzyńców i ich wzajem- ne kontakty dopiero sie zaczynały (Charanis 1950: 38). Przekazane informacje historyk uzyskał najprawdopodobniej od służących w armii Justyniana Skla- wenów i Antów. Walcząc bowiem u boku Belizariusza, nie odwiedził ich ziem osobiście, ani też nie przyszło mu walczyć przeciwko nim. Zdecydowanie nie można zgodzić się ze zdaniem F. Curty, który stwierdził, iż Prokopiusz opisywał Słowian, choć tak naprawdę nic o nich nie wiedział (Curta 2001: 332). Co praw- da pojawiły się w jego relacji stereotypowe opinie (Tyszkiewicz 2007: 60), jed- nak znaczna część informacji znalazła potwierdzenie w materiale archeologicz- nym bądź w świadectwach późniejszych historyków (domostwa, sposób walki, wiara w Peruna, skromny tryb życia). Historiografia wczesnobizantyńska była bardziej obiektywna niż późniejsza, a przede wszystkim bardziej obiektywna niż perspektywa przyjmowana przez historyków zachodniorzymskich. Dzieła Prokopiusza nie zdominowały uprzedzenia religijne ani nadmierna wrogość do

(18)

barbarzyńców (Tyszkiewicz 2007: 59). Oczywiście historyk popełnia wiele błę- dów, próbując opisać świat Słowian za pomocą znanych mu z Bizancjum insty- tucji i pojęć. Przesadza również, przedstawiając życie barbarzyńców jako proste i surowe, choć mogło się takim wydawać w porównaniu do życia Bizantyńczy- ków. Bardzo widoczny jest w jego dziełach stereotyp Słowian jako ludzi pod- stępnych, często wykorzystujących spryt do osiągnięcia korzyści28, choć war- to w tym miejscu zauważyć, iż czasami to jego rodacy okazywali się fałszywi i podli (jak miało to miejsce w historii o fałszywym Chilbudiuszu)29. Poza tymi błędami jednak, których nie udawało się uniknąć także historykom następnych wieków, Prokopiusz daje nam w miarę obiektywny, pozbawiony pogardy i wro- gości opis. Opowiada o ludziach, którzy żyją skromnie, posiadają swoje wierze- nia i tradycje, którym są wierni. Nie są jednak Słowianie prymitywni – uczą się na błędach, poznają otaczające ich ludy i rozwijają się. Początkowo kryjący się w lasach i posługujący prymitywną bronią barbarzyńcy z czasem są w stanie stawić czoło zorganizowanej bizantyńskiej armii i zdobywać ufortyfikowane miasta. Zaczynają wchodzić w układy z sąsiadami (na przykład pomagając im w przeprawie przez Dunaj) i nie mordują pokonanych, a biorą ich jako jeńców dla okupu. Z pewnością warto docenić przekaz Prokopiusza, który będąc je- dynym tak obszernym opisem w tej epoce, stał się przyczynkiem do licznych dyskusji na temat kultury i działalności Słowian. Dostarczył również badaczom bogactwa istotnych informacji, które po zestawieniu z badaniami archeologów, mogą składać się na obraz Słowian w VI wieku.

BI BLIOGR A F I A

Źródła

Herodot, 1952, Historia, [w:] Plezia Marian, 1952, Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów Słowian, Poznań – Kraków.

Paweł Diakon, 1995, Historia Longobardów, tłum. Ignacy Lewandowski, Warszawa.

Priskos, 1952, Historia bizantyjska i historia Attyli, [w:] Plezia Marian, 1952, Greckie i łaciń- skie źródła do najstarszych dziejów Słowian, Poznań – Kraków.

Procopius, 1962–1964, Procopii Caesarensis opera omnia, red. Jakob Haury, Leipzig.

Pseudo-Maurycy, 1952, Strategikon, [w:] Plezia Marian, 1952, Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów Słowian, Poznań – Kraków.

28 Choć nie zawsze jest to traktowane jako wada: sprytni barbarzyńcy w armii Justyniana służą pomocą, a zatem nie ma powodu, by ich krytykować.

29 Warto tu podkreślić, iż Prokopiusz nie dzieli ludzi na dobrych i złych ze względu na pochodzenie.

(19)

Opracowania

Brodka Dariusz, 2004, Die Geschichtsphilosophie in der spaetantiken Historiogrphie. Stu- dien zu Prokopios von Kaisareia, Agathias von Myrina und Theophylaktos Simokattes, Frankfurt am Main.

Brzóstkowska Alina, Swoboda Wincenty, 1989, Testimonia najdawniejszych dziejów Sło- wian, t. 2, Wrocław.

Charanis Peter, 1950, The Chronicle of Monemvasia and the Question of the Slavonic Settle- ments in Greece, „Dumbarton Oaks Papers”, nr 5, s. 139–166.

Cross Samuel Hazzard, 1946, Primitive Civilization of the Eastern Slavs, „American Slavic and East European Review”, nr 5, s. 51–87.

Curta Florin, 2001, The Making of the Slavs. History and Archaeology of the Lower Danube Region, c. 500–700, Cambridge.

Gieysztor Aleksander, 2006, Mitologia Słowian, Warszawa.

Iwanek Beata, Piontek Janusz, Segeda Sergey, 2008, Antropologia o pochodzeniu Słowian, Poznań.

Kurnatowska Zofia, 1977, Słowiańszczyzna południowa, Wrocław.

Kurnatowska Zofia, 2002, Początki Polski, Poznań.

Parczewski Michał, 2002, Początki dziejów słowiańskich, [w:] Słowianie, Słowiańszczyzna – pojęcia i rzeczywistość, wstęp i red. Kwiryna Handke, Warszawa.

Plezia Marian, 1952, Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów Słowian, Poznań – Kraków.

Stabryła Stanisław, 2002, Historia literatury starożytnej Grecji i Rzymu, Wrocław.

Strzelczyk Jerzy, 1987, Szkice średniowieczne, Poznań.

Szyjewski Andrzej, 2003, Religia Słowian, Kraków.

Teall John L., 1965, The Barbarians in Justinian’s Armies, „Speculum”, nr 40, s. 294–322.

Tyszkiewicz Lech A., 2007, Barbarzyńcy w Europie. Studia z późnego antyku i wczesnego średniowiecza, Wrocław.

Tyszkiewicz Lech A., 2009, Słowianie i Awarowie. Organizacja plemienna Słowian, Wrocław.

Vryonis Speros Jr., 1981, The Evolution of Slavic Society and the Slavic Invasions in Greece.

The First Major Slavic Attack on Thessaloniki, A.D. 597, „The Journal of the American School of Classical Studies at Athens”, nr 50, s. 378–390.

Picture of the Slavs in the Works by Procopius of Caesarea

SU M M A RY

The following article is an attempt to present image of the Slavs in the works of one of the most famous historiographers in the Age of Justinian I – Procopius of Caesarea. In his major work, he described the war led by the Emperor. While accompanied Belisarius on military campaigns, he witnessed wars and met foreign tribes, which readily described. Procopius did not focus only on the description of battles, he described the customs, beliefs, and the appea-

(20)

rance of foreign nations. One of the tribes described by him were the Slavs, inhabiting the lands along the Danube and threatening the borders of the Empire. Description of Procopius is very important, because it contains many interesting details (about everyday life and cu- stoms). Than this is the first such detailed description of the Slavs in literature. Many infor- mations provided by Procopius are confirmed in later sources and archaeological material.

NOTA AU TOR SK A

Anna Wołek jest doktorantką w Instytucie Filologii Klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskie- go. Studia I stopnia ukończyła pracą „Wampiry w świecie antycznym”, zaś studia magister- skie, przedstawiając pracę „Cechy menippejskie i indywidualne Apokolokyntosis Seneki”.

Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół magii antycznej, starożytnych istot ma- gicznych i demonicznych, rzymskiej wizji zaświatów, historiografii późnego antyku, a także satyry menippejskiej i literatury rzymskiej epoki Cesarstwa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Postawa człowieka wobec śmierci implikuje jego postawę wobec żyda, dlatego starania o godną śmierć powinny się stać staraniami o godne życie.. Z tego powodu

W tej perspekty- wie zrozumiała jest bardziej niż ogólnikowa ocena ujęcia Christiana Wolffa, ograniczona do zacytowania tytułu jego cenionej obszerniej- szej wersji łacińskiej

W tekście wizytacji i opisów parafii drujskiej nie odnajdziemy jakiejkolwiek adnotacji wizytatora, czy też proboszcza o istnieniu ewentualnych kanonicz- nych przeszkód w

IV. Doniosłym zagadnieniem zwia˛zanym z omawiana˛ problematyka˛ jest pojmowanie wykładni funkcjonalnej jako koniecznego stadium procesu interpretacyjnego dokonywanego przez

traktat – podpisany 28 czerwca 1919 roku przez państwa zwycięskie oraz z nimi sprzymie- rzone i stowarzyszone – z jednej strony, zaś z drugiej przez niemcy – był świadec- twem

przeprowadzić wywiad środowiskowy wśród adwokatów emerytów i rencistów,, mający na celu ustalenie, którzy z kolegów ze względu na zaawansowany wiek,, zły

M uzyka aniołów w dziełach malarstwa europejskiego 121 Wyobrażeni aniołowie są niezwykle zróżnicowani pod względem cielesnej formy, czasem nie przypominają istot ludzkich,

Russia’s New Arctic Strategy - The Foundations of Russian Federation Policy in the Arctic until 2020 and Beyond, Courtesy of the American Foreign Policy Council, The