• Nie Znaleziono Wyników

SKRAWKI. Tak, proszę nie przecierać wzorku ani regulować odbiorników. Tak miało wyglądać pierwsze logo. A także tak:

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "SKRAWKI. Tak, proszę nie przecierać wzorku ani regulować odbiorników. Tak miało wyglądać pierwsze logo. A także tak:"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

1

SKRAWKI

Tak, proszę nie przecierać wzorku ani regulować odbiorników. Tak miało wyglądać pierwsze logo.

A także tak:

(2)

2

A tak niestety plakat…

Skryba płakał, jak projektował…

(3)

3

Oj się podziało. I było też tak poniekąd jak z hiszpańską inkwizycją. Nikt się tego nie spodziewał.

Nawet ja sam…

Skąd, jak, po co i co nie wyszło?

Może trzeba najpierw przypomnieć, że w 2016 roku Nasz Rider świętował 10 lat istnienia. Już od pewnego czasu myślałem, jak to uczcić – co przygotować, jakie niespodzianki, jakie premiery.

Dlatego chociażby ruszyłem z akcją „Cała Polska czyta NR” (która co prawda teraz trochę ucichła, ale o niej nie zapominam i wrócę, jeszcze jest sporo fajnych tekstów do przejścia). Zdawałem sobie również dobrze sprawę, że nie odgrzewanymi kotletami człowiek żyje (może za wyjątkiem studiów). I że trzeba dać Czytelnikom coś świeżego.

Nowego.

Od dawna krążyłem wokół pewnych fabuł, przy niektórych coś robiąc. Czasem mniej.

A czasem więcej. W sumie już na wiosnę miałem potężna surówkę czegoś nowego, co by akurat pasowało na 10 lat.

I nie, nie były to „24 godziny Adama Skupnia”.

Ani tym bardziej „Biedronka, Czarny Kot i KOM”.

Jak dobrze pójdzie, przeczytacie to w nieodległej przyszłości (BTW: scena po napisach, w której Adam otwiera sejf bezpośrednio się do tego odnosi). Bardzo, bardzo dużo pracy jeszcze mnie czeka, ale myślę, że będzie warto. I tyle na ten moment :)

[Już mogę zdradzić: tak, chodziło o „Nasz Rider: Ja”]

Za to wracając do tego, co już faktycznie zaistniało. „24 godziny Adama Skupnia”.

Po napisaniu „Biedronki, Czarnego Kota i KOMa” przyszedł pomysł. Nie pamiętam jak, nie pamiętam skąd, ale wiem że przyszedł. I zaczął przybierać formę trzyczęściowej opowieści, dziejącej się w trakcie 24 godzin.

Ale co tam dać do środka?

Recykling, moi mili, recykling. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu!

A to było tak…

Istnieje wiele pomysłów na Naszego Ridera, niektóre są zapisane, inne w mojej głowie, inne się rodzą. I tak cały czas. A do tego ten cały świat jest tylko częścią większego

(4)

4

Uniwersum Babiej Góry, w którym osadzam swoje opowieści, które się wzajemnie przenikają…

Najpierw chyba przypomniałem sobie, że mam jedno niewywiązane zobowiązanie – nagrodę w konkursie czołówkowym. Przyjrzałem się temu, co już zdołałem napisać w ramach tego projektu i uznałem, że tak, da się to wykorzystać. Potem sobie przypomniałem, że miałem chyba taki pomysł, jeszcze z czasów pisania „Bo Lato”, o nerdach, w Krakowie.

A skąd idea na „Teorię wielkiego Adama”? Uuu, to zupełnie inna historia, ale o tym później.

Najpierw prolog

Prolog powstawał etapami. Najpierw napisałem „zarysy” trzech opowieści – Adama z wizytą u kolegów, Janusza z dziećmi pod Przykcem oraz kaki wychodzącego z konwentu.

Jednak czegoś ciągle brakowało…

Cały czas po głowie chodziło mi też jedno opowiadanko, które napisałem bodajże w roku 2012, jako takie „pod wpływem chwili” – miało tytuł roboczy „One man can make a difference...and his car to”. I to właśnie w nim Adam i KOM spotkali Sznaucera.

Przeczytałem, przemyślałem – spróbowałem dołożyć. I wtedy wszystko znalazło się na swoim miejscu ☺

Noc żywego kaki

ORYGINALNY SZKIC

Wymyślony i spisany (jak fabuła całego opowiadania!) już na dzień po pamiętnym konkursie! A był to rok 2014. Przed odłożeniem na bok tak wyglądała ta historia (wersja surowa):

„KRAKÓW, 12 PAŹDZIERNIK, 21:23

Marcin/kaka, uciekając ile sił w nogach, czuł, że po tym wieczorze długo nie kupi kebaba. Nigdzie.

Zaczęło się od tego, co zwykle – czyli głodu. Student, który jest głodny, który jest poza mieszkaniem, zazwyczaj wybiera taką opcje posilenia się. W podobny sposób postąpił i Marcin/kaka. Miast kierować się na swoje mieszanie, swoje kroki nakierował na pobliski

(5)

5

punkt sprzedaży od „Wesołego Turka”. Tam dokonał wyboru „Żaru tropiku” – specjału, który przy wejściu palił tak, jak powinien. Kiedy już po kilku minutach od otrzymania zamówienia podążał alejkami kampusu, zajadając się… jedzeniem, nawet nie spodziewał się, że za chwilę…

A było to tak. Szedł pod budynkiem wydziału chemii. Przystanął pod nim, gdyż musiał trochę powalczyć z mięsem, które nijak nie chciało nabić się na jego plastikowy widelec.

Nagle usłyszał nad sobą brzdęk. Uniósł głowę… i coś szklanego rozbiło mu się prosto na czole. Poczuł, jak jakaś ciecz płynie mu po czole. Ze strachem dotknął tego miejsca, potem spojrzał na palce. Miast krwi ujrzał na palcach jakąś zieloną, glutowatą substancję… która zaraz wsiąkła w jego skórę. Przejechał dłonią po czole. Było suche.

Nie zdążył jednak wydać z siebie nawet pomruku zdziwienia, kiedy usłyszał tupot stóp w pobliżu. Pomału uniósł głowę w gorę. Zza budynku chemii wypadło dwóch gości. Rozejrzeli się. I dostrzegli Marcina.

- Ej! – krzyknął jeden z nich. Rzucili się na studenta.

Ten zaczął uciekać, porzucając niedokończego kebaba. Pędzi tak wąskimi uliczkami kampusu. Marcin trochę biegł na oślep, ale dzięki temu zgubił pościg na chwilę. Przebiegł przez ruchliwą ulicę, wpadł do Parku Krakowskiego. Przebiegł go całego, wybiegł z drugiej storny…

Było ciemno, nie zauważył wystającej płytki. Jak długi poleciał do przodu, zaparkowany samochód. W ostatniej chwili odepchnął się, jego boku i upadł na asfalt.

Przez chwilę oddychał ciężko, nasłuchując. W huku krakowskiego wieczoru nie zarejestrował odgłosów jego ścigania… Jednak wychwycił coś nietypowego. Miarowe pulsowanie… Dochodzące blisko… Takiego dźwięku w tym mieście nie słyszał jeszcze.

Pomału uniósł głowę. Pierwsze co ujrzał, to była czerwona smuga światła, latająca od prawej do lewej. Z mroku wydobywała ona przód zielonego poloneza atu.

- Siema studenciak… - skądś dobiegł go zrzędliwy i bardzo wkurzający głos.

Kaka przełknął ślinę.

NASZ RIDER

NOC ŻYWEGO KAKI

CZEŚĆ I

(6)

6

Kraków. Miasto o tyle ciekawe, co po pewnym czasie denerwujące. Można w nim było długo mieszkać. Można tu było studiować, znaleźć pracę, mieszkanie, ewentualnie karton pod Mostem Dębnickim. Ale i tak denerwowało.

Dlatego człowiek musiał stąd uciec. Jasne, powroty były przyjemne, by nie powiedzieć, oczekiwane. Ale po paru godzinach w tym huku człowiek miał dość… i chciał wracać do spokoju.

Właśnie to wygoniło mnie ze spotkania ze znajomymi. Poczułem, że mam dość tego miasta. A poza tym w domu czekała mała robótka ze skoczkiem KOMa. I w ogóle…

Dochodziłem do poloneza, gdy niespodziewanie, na zewnętrzne głośniki, zakrzyknął:

 Adaś, właśnie wpadł na mnie największy pierdoła od czasów twojego salta podczas kąpieli.

 KOM… - syknąłem.

Tymczasem z przodu samochodu wyłoniła się ludzka sylwetka. Opierała się o przód pojazdu, ciężko oddychając.

 Coś się stało? – zapytałem, podchodząc do tej osoby.

Jak się okazało, był to młody chłopak.

 Nie, wszystko… - zaczął. Naraz gdzieś komuś huknęłoz rury wydechowej. Chłopak odruchowo rzucił się na asfalt.

 Adaś, no internety umrzą, jak to zobaczom! – zakrzyknął KOM. Kopnąłem go w oponę i pomogłem wstać chłopakowi.

 Ktoś cię ściga? – zapytałem go.

 To… pański samochód? – wskazał na KOMa.

 Niestety – westchnąłem.

 Możemy wsiąść? Nie czuję się… pewnie – poprosił chłopak.”

Historia miała wyglądać trochę inaczej: faktycznie, przestępcy mieliby ścigać Adama i KOMa pandą, do pościgu dołączyłaby się też żółta taksówka. Ostatecznie, i tu są największe różnice, wszyscy dotarliby do domu profesora, gdzie Adam zabarykadowałby się i musiał walczyć z przestępcami. Z odsieczą miała przybyć grupa Audi. Nie było więc ani scen w szpitalu, ani tym bardziej ze Sznaucerem. Dodatkowo ambitnym zamiarem było, by w całym opowiadaniu pojawiły się aluzje do wszystkich produkcji, które były w konkursie czołówkowym.

(7)

7

Po powrocie do opowiadania w 2016 roku pewne rzeczy się zmieniły – elementy fabuły, historia bohaterów, a do tego rzecz jasna zakończenie. Wypadł też pomysł z aluzjami – ale pozostał w jednym miejscu: nazwie kebaba, kupionego przez kakę.

Całe opowiadanie musiało nabrać treści i też wpisać się w konwencję projektu.

Wszystko to zmieniało się etapami, cały czas ewoluując.

SCENY ZMIENIONE:

Tak najpierw wyglądała scena, kiedy Adam dowiaduje się od profesora o działaniach specyfiku. W pierwotnym planie nie było akcji w szpitalu, nie było też Sznaucera. Tylko od razu pędzili do ruin PGR.

„– Masz coś o tym laboratorium?!

 Hmm… I tak, i nie… Z jednej strony zwykłe laboratorium chemiczne przy uczelni, z drugiej coś mi nie gra, bo i w papierach, które przeglądam na ich dysku… zważ Adaś, ich dysk, włamałem się tam, i nie, wcale się nie obijałem, żebyś mi nie wypominał… to wykrywam pewne nieścisłości. A teraz jeszcze wykrywam, że smutni panowie też się tam pojawili…

 ABW? – zaskoczyło mnie.

 Bingo… O, i wiesz jeszcze co: wiesz kto prowadzi tam teraz badania i w ogóle?

 Nie, nie wiem… - kątem oka patrzyłem na mapę. Szpital był coraz bliżej, a kaka cicho jęczał.

 Profesor Tadeusz Borys, tadaaa! – na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie dobrze znanego mi człowieka: dwa lata temu, razem z KOMem, pomogliśmy uwolnić jego córkę, którą dwóch pokręconych terrorystów porwało, aby zmusić profesora do opracowania niebezpiecznej substancji.

 Jaki ten świat mały – mruknąłem – Połącz mnie z nim… Może nam coś powie – zaproponowałem.

 Już łączę, ale wiesz Adaś, blisko pierwsza w nocy, starszy pan, pewnie śpi, ale też może do radia dzwonić…

 Adam? – w głośnikach słyszałem głos profesora Borysa.

 Czyli nie radio… - westchnął trzy słowa KOM.

 Dobry wieczór panie profesorze, bardzo przepraszam, że tak późno, ale… - zacząłem.

 Chodzi o włamanie do laboratorium, tak? – nieoczekiwanie odezwał się profesor.

(8)

8

 Czyli dobrze trafiłem… Skąd pan wie?

 ABW postawiło mnie na nogi… Już jadą do mnie, sytuacja jest poważna… - cicho syknąłem - A ty jak się w to wplątałeś?

 Panie profesorze, byłem w okolicy tego laboratorium, przez przypadek, zgarnąłem chłopaka, który był świadkiem i któremu na głowę coś tam, według jego słów, fiolka spadła…

 Rany boskie! Co z nim?! – udarł się profesor.

 Wysoka temperatura, ale coraz wolniejsza praca serca – odezwał się KOM.

 Rany boskie… Rany boskie… - profesor był nie lada zdenerwowany – Trzymaliśmy tam próbkę pewnego szczepu…

Oż…

 MOOOOOOOOZG! – nieoczekiwanie zawył kaka, zrywając się. Z obłędem w oczach rzucił się na mnie, z całej siły wgryzając się w szyję. Szarpnąłem kierownicą, KOMem zarzuciło na jezdni. Samochód zaraz przejął kierowanie. Ja oderwałem kakę i popchałem go na fotel.

 TARCZA WEWNĘTRZNA! – krzyknąłem, dłonią dotykając szyi. Wyczułem coś płynnego. Spojrzałem na palce. Cholera, krew…

Piknęło. kakę odcięło pole. Za nim szamotał się i wył. Próbował tez wgryźć się tapicerkę KOMa.

 Serio? – z degustacją zauważył KOM

 Adam, co się stało?! – zapytał profesor.

 Ten chłopak ugryzł mnie… - spojrzałem do lusterka. – Na szczęście to tylko powierzchowne i…

 Szlag! – zaklął profesor – Adam, z tego laboratorium chciano ukraść próbkę niezwykle silnej toksyny, która, z braku lepszego określenia, przemienia ludzi w coś na kształt zombie. A potem zabija… Przez przypadek to w sumie ze studentami stworzyliśmy… Jeśli ten chłopak dostał dawkę w próbówki, to ma naprawdę mało czasu…

 Co?! – krzyknąłem. – Takie coś… w centrum miasta?!

 To była próbka do celów badawczych, naprawdę niegroźna…

 Właśnie widzę! – huknąłem. Szyja zabolała.

 Przepraszam Adam… Ale wiesz jak to u nas jest… Jakoś to będzie – westchnął profesor – Mam gorszą wiadomość: to się przenosi drogą kropelkową, więc…

(9)

9

 Czyli ja też? – westchnąłem.

Milczenie profesora tylko potwierdziło najgorsze.

 Ale Adaś, jak będziesz chciał zjeść moją kierownicę, pierwszy ci głowę odstrzelę, oki? – melancholijnie rzucił KOM. Zmierzyłem modulator morderczym spojrzeniem.

 Jest na to jakaś odtrutka? – zapytałem.

 Tak, w sobie dobrze znanym miejscu mam schowaną próbkę tak wirusa, jak i antidotum – powiedział profesor – O, ABW już przyjechało…

Pomimo sytuacji, zapaliła mi się w głowie czerwona lampka.

 Jaki to samochód?! – zapytałem.

 Biały fiat panda…

 To ci, którzy próbowali to ukraść! – krzyknąłem.

Chwila ciszy.

 Adam, zrobimy tak. Ja się im poddam i pojadę z nimi, do miejsca ukrycia drugiej próbki. Bo skoro tu są to na pewno o niej wiedzą. Wy jedźcie za nami, ruiny fortu xxx…

 Ale… - zacząłem.

 Adam, nie mamy innego wyjścia… Nie zdążysz przyjechać do mnie, a nie chcę ryzykować ży… - usłyszałem huk otwieranych drzwi. – Wierzę w was!

Profesor zakończył rozmowę.

 Adaś… - odezwał się KOM.

 Tak?

 Czemu to zawsze my musimy się wpakować w coś takiego?

 Nie wiem KOM, nie wiem – westchnąłem.

Obok kaka próbował gryźć tarczę elektromagnetyczną.

 Obserwuj też i mój stan – mruknąłem.

 Ja już od dawna obserwuję i od dawna się nim martwię – westchnął KOM.

Nawet się uśmiechnąłem.”

(10)

10

Stwór z Cichoszy

Specjalny, muzyczny odcinek Naszego Ridera, z akcją, ale też szalonym soundtrackiem, który jest ważny dla fabuły. Nie powiem, świetnie się bawiłem pisząc to.

Do tego, jak ten odcinek wyglądał, natchnęło powodzenie „Biedronki…” (zwłaszcza jej muzycznego finału), zeszłorocznej wariacji „BMW czy FIAT” oraz górskiego wypadu ze znajomymi.

W tym przypadku jeszcze z czasów serii „Bo Lato”, a może i wcześniej, istniał szkic opowiadania o grupce nerdów (wtedy jeszcze nie znajomych Adama), którym coś zaginęło w Krakowie. Już wtedy wiedziałem, też gdzie się to znajdzie ;)

Kolejne pomysły na sceny i piosenki przychodziły już w trakcie pisania. W sumie najtrudniejszy był… tytuł. Długo ten roboczy brzmiał „Kac Kraków” – ale nie trafiało do mnie i nie oddawało w sumie, w moim odczuciu, tego opowiadania. „Stwór z Cichoszy”

przyszedł przypadkiem do głowy. A jak przyszedł – to musiał zostać!

Co ciekawe – to dla tego opowiadania pierwotnie była przeznaczona scena z ciężarówką, którą potem poznaliście w „Nocy żywego kaki”. Nerdy miały podpaść gangsterom, a ci dopaść ich, kiedy jechali z Adamem. „Na szczęście” miało się okazać, że jeden z gangsterów to Laga, informator Adama, którego KOM kiedyś „zniszczył”

psychicznie… Jednak uznałem, że tutaj mam zbyt dużo fabuły, a dla „Nocy żywego kaki”

dodało to tylko więcej dynamiki.

SCENY ZMIENIONE:

Początkowo w scenie rozmowy pod monopolowym nie było m.in. dyskusji o koszulkach:

„- Adam, wiem że mamy inne rzeczy na głowie i takie tam, ale taka drobnostka: nie umiem się od rana połączyć z bazą…

Spojrzałem zdziwiony.

- Jak to?

- Krzyczę do kubka na sznurku, ale nikt nie odpowiada. No przecież sam wiesz jak to działa, Adaś…

- Sory KOM, ostatnie kilka godzin… - roztarłem kącki – A może to awaria zasilania, jak ostatnio. Pamiętasz?

- I miałeś to naprawić, prawda?

(11)

11

- No naprawiłem… Może znów coś nie tak?

- Ech Adaś, z ciebie to jednak jest trochę psuj…

- A mam ci coś popsuć? – warknąłem.

- Ale przecież nie ma włosów, więc fryzury mi nie popsujesz.

Tylko pokręciłem głową.”

Też inny z bohaterów nazywał się inaczej, jednak ze względu na pewne okoliczności, jego personalia uległy zmianie. Który i na jakie – tego już nie ujawnię ;) Moja słodka tajemnica.

NOTATKI:

„KOM i ciężarówka – wiesz Adam, podskórnie czuję, że tak ma być zawsze” (to miał KOM powiedzieć, kiedy mieli wjechać do ciężarówki – aluzja do motywu SEMI z oryginalnego

„Knight Ridera”).

Teoria Wielkiego Adama

Ho, ho, ho. I jeszcze jedno ho. Tutaj miałem naprawdę wieeeele zabawy! A to było tak.

Jednym z planów na 10-lecie miał być zbiór opowiadań – „Co by było, gdyby KOM miał wąsy i mówił po hiszpańsku”. 10 dziwnych opowieści, nie tak typowych dla NR.

I wiecie co, nawet jedno z tych opowiadań już powstało – i nie są to „24 godziny…”. Ale nie pora dziś się tym dzielić, bo już mam na nie inny pomysł. I tak, na pewno się za nim jeszcze stęsknicie ☺

Za to inne pomysły z niedoszłego zbioru stały się składową tego trzeciego opowiadania, wieńczącego, ale też będącego zabawą ze światem i konwencją świata NR (i też zabawą z faktem alternatywnych światów, które ostatnio mnie pasjonują).

Jednocześnie to także była opowieść (pozostałym dwóm nic nie ujmując), która otworzyła naprawdę wiele ścieżek (a ile smaczków zostało ukrytych!). Jeśli dobrze pójdzie, może te ścieżki otworzą się szerzej.

Ale wpierw, jeszcze trochę ciekawostek i nie tylko

SCENY WYCIĘTE:

Adam taki… kulturalny.

(12)

12

„- Jest… taka… szansa – mechanicznie odezwał się ów KOM. Facet zmierzył mnie mrocznym spojrzeniem i wskoczył do swojego samochodu. Drzwi zamknęły się.

- Kurwa mać… Kurwa mać… Kurwa… mać… - tyle byłem w stanie z siebie wyrzucić.”

Tu zaś zmianie uległo to, co Koma (na początku miała na imię Kaśka, nie Kryśka) robi z A.D.A.S.I.E.M. z powodu… zresztą sami się może domyślicie :)

„KOM uniósł klapę silnika, ukazując, co pod nią ma.

- Ładnie – oceniła Dorota, opierając się o ramę wozu. Inni też blisko się ustawili – post-Adam siadł na masce swojego KOMa i zapalił papierosa. Adam-geniusz zmęczony oparł się o swoją

„asystentkę”, a ona go gładziła po głowie. Kaśka usiadła na A.D.A.S.I.U. i bawiła się korkiem od jego wlewu. A kolejarz z ciekawości zaglądał mi przez ramię.”

Tu podobnie jak w przypadku zabawy z korkiem. Ogólnie uznałem, że w wersji podstawowej te sceny… raczej nie pasują. Chociaż nie powiem, to był jeden z pierwszych żartów do tego opowiadania.

Ech, gdzie czasem ta wyobraźnia prowadzi…

„- Czekaj, tam faktycznie jest go więcej – to Wacek zmrużył oczy, patrząc na ludzi.

- Zalewasz, wrabia nas za karę…

- Nie! – huknąłem – KOM, dawaj zbliżenie na każdego… - KOM szybko przeleciał po twarzach ludzi – Widzicie, wszyscy ja! Nawet ta ciemnowłosa kobieta to też ja, ale z innej linii czasowej…

Zamarłem. Moi kumple, wszyscy czterej, odruchowo opuścili swoje prawe dłonie w dół, w okolice…

- Już… mi… z tymi… łapami… w górę… - syknąłem, robiąc groźną minę. Nawet posłuchali – Słuchajcie, możliwe że to urządzenie, na które kichnąłem wczoraj… mogło to zrobić.”

W czasie pisania taka muzyczna wstawka wydawała zabawna, ale potem, osłabiła tylko akcję i wymowę tego, co się działo:

„Sopel podrzucił nieruchome auto w powietrze. Znad stacji nadleciała rakieta, która uderzyła w niego, rozsadzając czarny wóz w drobny mak…

- „Wszyscy razem w jednym tempie Rusz się zamiast śmiać się ze mnie Jeśli nie chcesz, twoja sprawa

Ja zostaję tu do rana!”- KOM zaśpiewał triumfalnie.

(13)

13

- Co z Adamem?! – zapytała Dorota, wybiegając z poloneza. Przeładowywała broń.”

GARSĆ NOTATEK I WPISÓW:

- Ale jedno mi nie daje spokoju… kiedy tak pędziliśmy przez Jordanów… czy ty widziałeś jakiegokolwiek mieszkańca?

- Ale o jakich chłopaków chodzi? – zapytał - Ale… co

TEAM NASZ RIDER:

1. Dorota Skupień + KOMcięzarówka

2. Adam „Geniusz” Skuień – KOMa płynna/motocykl 3. Adam Groźny + KOM w wersji post-apo

4. Kaśka „KOMa” + A.D.A.Ś.

5. Adam Skupień + KOM

INNE WERSJE:

1. Zły Adam + Zły KOM 2. Adam lowelas + MorphKOM 3. Skryba i model

4. Adam i KOM z PRL

5. Adam i KOM gdyby III rzesza wygrała 6. KOM miał wąsy i gadał po hiszpańsku 7. KOM, który chce być Tico

8. KOM mały fiat 9. Adam MacGyver 10. Adam Złodziej 11. Mały Adam

12. Czeski Adam i pendolino 13. Adam i AgataM?

14. Bliźniaczki?

I TO BY BYŁO NA TYLE ;)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Te wspomnienia budzą refleksję o rewolucyjnych przeobrażeniach w kryteriach tego, co wypada, a co nie wypada (czy jeszcze jest coś, czego robić nie wypada?), o obyczajach, że

Jeśli samorząd pozostanie właścicielem tego majątku, to nawet jeśli spółka upadnie, nie można prowadzić egzekucji na tym majątku, można go po- wierzyć innej spółce, czy

własnych, zrozumiałam, czego wspinacz musi się nauczyć, jaki ro- dzaj doświadczenia cielesnego musi osiągnąć, by móc w ogóle za- cząć się wspinać i wykonywać zjazdy oraz

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

Inkubator posiada układ automatycznej regulacji temperatury (servo) bazujący na pomiarach temperatury skóry noworodka w zakresie: min.. Inkubator posiada alarmy akustyczno-

Murarki są doskonałymi zapylaczami, dlatego wykorzystuje się je jako pszczoły gospodarskie.. Polecane są zarówno w uprawach otwartych jak i

Reakcją na pojawiające się przejawy agresji wobec Żydów, którzy po wojnie zdecydowali się pozostać w kraju, gdzie rozpoczął się Holocaust, stały się nowe programy

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co