©MMSNII1EW
BIBLIOTEKA
NIEPODLEGŁOŚĆ r DEMOKRACJA
Ważniejsze błędy drukarskie.
zamiast : powinno być : Str. 3 w iersz 9 od góry : skonsolidowania skontrolowania
„ 5 .. 5 ludzkości ludności
„ 6 ,, 3 od d o łu : stosowane stosownie
7 ,, 17 od góry : posiadającym surowce posiadającym fabryki, a pozbawionym surowców towary— państwom posiadającym surowce
II 9 ingerencję integrację
19 „ 1 9 działania dzieła
„ 19 „ 21 posiadanie zużytkowanie posiadanych
26 „ 19 zbliżający się zbliżającego się
„ 34 „ 1 5 syntezie systemie
47 „ 5 „ użyteczności
społecznej użyteczności publicznej
„ 55 .. 8 linii demarkacyjnej ludzi miłujących
linii demarkacyjnej.
Ludzie miłujący 59 8 od dołu : od stwarzania od stawiania
Z. J O R D A N
O i '
ŚWIAT W EPOCE ATOMOWEJ
)
BIBLIOTEKA „NIEPODLEGŁOŚĆ I DEMOKRACJA'
L O N D Y N 1 947
/
N akładem Polskiego R uchu Wolnościowego —
„Niepodległość i D em okracja“
167, W estbourne Grove, London W. 11
f\nM h!\0
(
„Ś w iat w epoce atom ow ej“ jest próbą sform ułow ania pew nego etap u dyskusji, szukającej odpow iedzi n a w iele d rę czących pytań, k tó re n a su w a ją gw ałtow ne konflik ty i szybkie przeobrażenia okresu pow ojennego. Zachodzące w ydarzenia, ludzkie reak cje w stosunku do nich, zarysow ujące się dążności i k ie ru n k i m yślowe, rozw ażania i reflek sje zaw arte w bogatej lite ra tu rz e n a te m a t w spółczesnych zagadnień, w ym agają a n a lizy i podsum ow ania. Je st to konieczne dla uśw iadom ienia sobie w łasnego stanow iska i skonsolidow ania w łasnego m yśle
nia. T aki jest początek, cel i sens tych uwag. Nie są one n a to m iast pełnym w yznaniem w iary, k tó re jest odległym i zazw y
czaj nieosiągalnym pu n k tem dojścia. „Św iat w epoce atom o
w e j“ to przegląd zagadnień, poszukiw anie odpowiedzi, a n a liza zachodzących m iędzy nim i zw iązków zależności. M ają one dać podstaw ę do dalszej dyskusji, być może nieco ułatw ionej przez sform ułow anie problem ów i sugestii co do ich rozw iązań.
Poruszone zagadnienia były przedm iotem w ielu dyskusji w gronie m oich przyjaciół. „Św iat w epoce atom ow ej“ jest przeto rezu ltatem pracy zbiorow ej. Lecz za wyrażorib w nich po
glądy sam tylko ponoszę odpowiedzialność. K orzystając bow iem w pełni z m a teria łu m yślowego nagrom adzonego w spólnym w y siłkiem , m iałem pozostaw ioną pełną swobodę, form alną i m e ry toryczną. Z tej przyczyny m im o zbiorow ej genezy, zarys św ia
topoglądu, przedstaw iony w „Swiecie w epoce atom ow ej“, nosi piętno indyw idualne i w y raża w pełni tylko m oje w łasne stanow isko.
Z. J o r d a n Londyn, dnia 10. stycznia 1947 r.
3
Koniec D rugiej W ojny Ś w iatow ej oznaczał dla całej lu d z
kości początek now ej epoki. U w olnienie energii atom ow ej i uży
cie jej jako broni w ojennej, zdolnej zniszczyć całe m ia sta i za
bić w iele setek tysięcy ludzkości, ujaw n iło środki zniszczenia o nieznanej dotąd sile d estru k c y jn e j stojącej n a usługach czło
w ieka. P ro d u k c ja znacznie jeszcze potężniejszych broni jest je dynie fu n k cją udoskonaleń technicznych. Przeciw broni atom o
w ej, ja k m ów ią zgodnie eksperci, nie m a środków obronnych — prócz decyzji człow ieka położenia k resu wojnom . Je śli decyzja ta nie zostanie pow zięta, epoka atom ow a trw ać będzie krótko, a jej jedynym osiągnięciem będzie zniszczenie całej cyw ilizacji.
W yobraźnia człow ieka je st bezrad n a w w szelkich próbach p rz e w idyw ania dalszych w ydarzeń w świecie zam ieszkałym przez szczątki ocalałej ludzkości.
U w olnienie energii atom ow ej oznacza jednocześnie olbrzym i w zrost panow ania człow ieka n ad przyrodą. T ajem nica w y d arta n atu rz e stanie się niebaw em początkiem rew olucyjnych p rze
m ian technicznych oddając n a usługi człow ieka niew yczerpane zasoby energii. W nadchodzących latach rozwój cyw ilizacji m o
że w zrosnąć z szybkością dotąd nieznaną, darząc sw ym i dobro
dziejstw am i w szystkie n arody św iata.
Ta sam a siła, k tó ra jako b roń d estru k c y jn a w strząsnęła su
m ieniem i w yobraźnią człowieka, może nie tylko przeobrazić
cyw ilizację, lecz i u g runtow ać w świecie trw a ły pokój i stanow ić
p u n k t w yjścia nowych, doskonalszych form m iędzynarodow ego
w spółżycia. Ogrom niebezpieczeństw a, ja k i grozi całej ludzkości,
jeżeli p ro d u k cja i użycie energii atom ow ej nie będą poddane
kontroli m iędzynarodow ej, stw arza sytuację, w której jedyną
a lte rn a ty w ą dobrow olnego skazania się n a zagładę je st p rzy
jęcie ru d y m en tarn y ch form p ań stw a i rząd u światowego.
Nie m a bow iem innych technicznych możliwości k ontroli energii atom ow ej prócz faktycznej w ładzy o zasięgu św iatow ym , nieznającej w ściśle określonej dziedzinie ograniczeń u za sa d n ia
nych suw erennością p aństw i narodów , dysponującej zaś ta k potężnym i środkam i zniszczenia, iż zdolna je st zm usić — w razie konieczności — każde państw o i n aró d do p rzestrzegania dobro
w olnie p rzyjętych n a siebie zobowiązań. Pokój stanow i w znacz
nej m ierze fu n k cję przy g n iatającej siły, stojącej za praw em . Je st rzeczą oczywistą, iż norm y m iędzynarodow ego postępow a
n ia są tyle w arte, ile a u to ry te tu posiadają środki zapobiegające sprzeniew ierzeniu się im lub ich pogw ałceniu. Zobow iązania m iędzynarodow e nie będą honorow ane ta k długo, dopóki każdy człow iek nie posiada przekonania, iż do ich przestrzegania może być zmuszony.
M iędzynarodow a kon tro la energii atom ow ej o p arta n a tych podstaw ach stać się może zalążkiem now ej, doskonalszej org an i
zacji św iata, k tó ra rozszerzając zakres sw ych u praw nień i obc- w iązków zapew ni pow stanie p ań stw a i rządu św iatow ego. P ierw • szym jego zadaniem będzie zapew nienie pokoju i pokojow ego w spółżycia narodów , bez któ ry ch w erze atom ow ej ludzkość m usi zginąć.
Tych celów nie m ożna osiągnąć n a innej drodze, aniżeli ta, k tó ra zapew ni w p aństw ie panow anie p raw a i porządku. P a ń stw o św iatow e m usi więc posiadać kodeks praw , określających form y w spółżycia m iędzynarodow ego; sądy św iatow e, któ re ro z
strzy g a ją spory m iędzy narodam i, k arz ą przestępców , n a p ra w ia ją s tra ty i szkody, w y d ają w yroki w oparciu o p rzy jęty kodeks p raw i k ła d ą w te n sposób kres zasadzie, iż w stosunkach m ię
dzynarodow ych siła jest p raw em ; św iatow ą policję, strzegącą porządku, ścigającą m iędzynarodow ych „przestępców “, p iln u ją cą w ykonanie w yroków ; św iatow ą izbę ustaw odaw czą doko
n u ją cą rew izji istniejących norm postępow ania m iędzynarodo
wego i u ch w alającą now e norm y stosow ane do zm iennych w a ru n k ó w społecznych i technicznych.
R ząd św iatow y, k tó ry w te n sposób u g ru n tu je panow anie 6
p ra w a m iędzy naro d am i i uw olni ludzkość od lęku w ojny, zyska lojalność w szystkich ludzi. R ząd ten zachow a tę lojalność i um ocni swój au to ry te t pełniąc nie ty lk o fu n k cję p o licjanta i stróża porządku, lecz i podejm ując obow iązek zapew nienia w szystkim narodom w zrastającego dobrobytu i sta n d a rd u ży
ciowego.
Rząd św iatow y może spełnić tę fu n k cję w sposób doskonal
szy niż najpotężniejsze państw o suw erenne. P rzed rządem św ia
tow ym stoją otw orem szerokie dziedziny dobroczynnej d ziała l
ności. Będzie on w stanie położyć w reszcie kres bolesnym p a r a doksom głodu w jednej części św iata i niszczenia n a d m iaru żywności w innej jego części; bezrobocia w k r a ju wysoce u p rze
m ysłowionym , podczas gdy k ra je m niej rozw inięte spragnione są tow arów , któ ry ch sam e niezdolne są w yprodukow ać; h erm e
tycznego zam knięcia granic narodow ych, chociaż jedynie w y m iana to w arów i surow ców może zapew nić pracę państw om po
siadającym surow ce a pozbaw ionym fabryk.
Ta dziedzina działalności rząd u światowego, chociaż obej
m uje nagląco pilne potrzeby, należy zepew ne do odleglejszej przyszłości. W chw ili obecnej rzeczą istotną, sp raw ą życia i śm ier
ci je st pow szechne uśw iadom ienie w szystkich ludzi, że u w olnie
nie energii atom ow ej czyni pow stanie p ań stw a św iatow ego roz
w iązaniem technicznie m ożliw ym i politycznie koniecznym . Ś w iat żyjący technicznie w w ieku atom ow ym , politycznie — w epoce przedatom ow ej, utrzym ać ¿się może n a chw ilę n ad b rz e giem przepaści, lecz jeżeli nie unow ocześni sw ych form politycz
nego istnienia nic nie u chroni go przed ostatecznym stoczeniem się w przepaść.
OCENA OBECNEJ SYTUACJI
Gdy II. W ojna Św iatow a dobiegała k resu , rozpow szechnio
ne było przekonanie, że organizacja św iata pow ojennego oprze się n a w ielonarodow ych u g rupow aniach regionalnych. B rak sprzecznych interesów m iędzy nim i m iał stanow ić podstaw ę po
7
koju, n ie in te rw en c ja jednego u g rupow ania regionalnego w s p ra w y ugru p o w an ia sąsiedniego m iała go zachow ać i utrw alić. W ob
rębie każdego u g ru p o w an ia polityka dobrych stosunków sąsiedz
kich uznana była za g w aran cję w ystarczającą, by zapew nić p raw a słabszych i m niejszych pań stw w stosunku do państw w ielkich i potężnych.
Ju ż pierw sze dni pokoju w ykazały, ja k bardzo nieuzasad
nione były te oczekiw ania. G rupy regionalne w cale nie okazały dążności do zam knięcia się w w yznaczonej sobie przestrzeni, lecz przeciw nie — p rzejaw iły pęd do ekspansji. W zw iązku z tym na g ranicach ug ru p o w ań regionalnych n a ra sta ć zaczęły napięcia o sile proporcjonalnej do sił zaangażow anych i n aw et pozory d e c o r u m z tru d e m tylko m ogą być zachowane.
B rak sprzecznych interesów okazał się fikcją. Z am iast n ie
interw encji, ugru p o w an ia regionalne rozw ijać zaczęły in te n syw ne zainteresow ania spraw am i i w ydarzeniam i w sąsiednich ugrupow aniach. Był to rozw ój oczyw isty i nieunikniony, ta k ze w zględów politycznych, ja k i gospodarczych; E uropa przecięta na pół lub podzielone C hiny m usiały dążyć do zrośnięcia się w n a tu ra ln e całości ja k ie stanow ią.
W reszcie fikcyjna okazała się także postulow ana polityka dobrych stosunków sąsiedzkich w obrębie poszczególnych u g ru pow ań, k tó ra w cale nie zapew niła niepodległości i uszanow ania p ra w m ałych narodów przez silnego p a rtn e ra ugrupow ania.
W ielonarodow e zespoły regionalne przekształciły się szybko w strefy wpływ ów , w któ ry ch dom inuje jedno państw o, zysku
jąc tę przew agę sw ą potęgą m ilita rn ą lub gospodarczą, u trz y m u ją c ją zaś bądź persw azją i oczywistością faktów , bądź narzuceniem w łasnych rządów, w łasnego system u politycz
nego i gospodarczego, nie troszcząc się o życzenia i p ra g nienia zainteresow anych. Nie bez podstaw u kład te n n a zw ano państw ow ym feudalizm em . Nosi on pod w ielom a w zglę
dam i — ta k co do swej genezy, ja k i form w spółżycia — w iele cech uzasadniających zastosow anie tej analogii.
S y tu acja obecna je st d aleka od tego, czego oczekiwano.
8
Suw erenność pań stw p rzy ję ła różne stopnie g rad acji — od su w erenności w yłącznie form alnej poprzez suw erenność o g ran i
czoną w różnorodnym stopniu i pod różnym i w zględam i do su w erenności absolutnej trzech lub dw óch uprzyw ilejow anych narodów . W chw ili dzisiejszej w szystkie p ań stw a należą do je d nej z trzech kategorii: n ad p a ń stw — zdolnych prow adzić sam o
dzielną i su w eren n ą politykę; p aństw — niezdolnych do sam o
dzielnej polityki, lecz będących w stanie dokonać w yboru i pod
jąć decyzję połączenia sw ych losów z jednym z n adpaństw ; pod- pań stw — pozbaw ionych wolności w yboru przysługującej p a ń stw om i zm uszonych bądź przez sw ą słabość, bądź położenie geograficznie, bądź przez oba te czynniki łącznie, do istnienia w sferze w pływ ów jednego z n adpaństw . Tak w ygląda rzeczy
w ista m apa św iata pow ojennego.
W końcow ym okresie w ojny obow iązyw ała fo rm u łk a m ó
w iąca o pięciu w ielkich m ocarstw ach. W krótce je d n ak okazało się, że je st to tylko w yrażenie k u rtu az y jn e. A ni F ran cja, ani C hiny nie m ogły sprostać pozostałym partnerom , będąc w ielkim i m ocarstw am i jedynie w sensie trad y c y jn y m lub potencjonalnym . R edukcja B i g F i v e do B i g T h r e e była w ynikiem n a g lą cego poczucia realizm u. Nie jest to je d n a k jeszcze red u k c ja o sta
teczna.
Podziały w ładzy nad św iatem były zawsze dotąd w historii początkiem w alki o w ładzę całkow itą, triu m w ira ty lub d uum w i- ra ty kończyły się cesarstw em lub d y k ta tu rą. S y tu ac ja obecna nie zdaje się stano\yić w y jątk u . Ledw ie poczucie realizm u zm niejszyło liczbę n ad p a ń stw z pięciu do trzech, rozpoczęła się elim inacja trzeciego p a rtn e ra , jako dalszy etap w yścigu o n ie podzielną w ładzę nad św iatem . Dwa potężne m ocarstw a istnieć m ogły jednocześnie w odległej przeszłości, gdy dzieliły je p rz e strzenie nie do przebycia. C hiny nie w ykluczały B abilonu, K a r
ta g in a — P ersji. Lecz Rzym i K a rta g in a nie mogły istnieć naw et w św iecie starożytnym , chociaż dzielące je m orze było buforem skuteczniejszym , niż są dziś całe kon ty n en ty i oceany.
W w ieku, w k tórym pociski rak ieto w e uzbrojone w bom by ato-
m ow ę w ygubić mogą szybko i skutecznie antypodów , przestrzeń przestała odgryw ać jakąk o lw iek rolę. Gdy istn ieją trzy n ad - p ań stw a u ja w n ia się ten d en c ja do elim inacji jednego z nich i pozostaw ienie tylko dwóch. Ta sam a ten d en cja działać m usi z ko
nieczności, gdy pozostaną tylko dwa. P raw o elim inacji n a d - pań stw prow adzi ostatecznie do „jednego p ań stw a d la w szyst
k ic h “, najpierw otniejszej form y p ań stw a światowego.
In te g ra c ja św iata nie je st procesem w yznaczonym w yłącz
nie d ynam iką w spółżycia n adpaństw . E w olucja w tym k ie ru n k u jest możliwa, poniew aż jest po raz pierw szy technicznie w yko
nalna. Do tej pory pro p o rcja m iędzy p rzestrzenią i w ładzą na niej sp raw o w an ą ograniczała zasięg trw a le spraw ow anej w ła
dzy. W ykroczenia poza w yznaczone tą pro p o rcją m aksim um p rzestrzeni pociągało ostatecznie u padek im perium . W ten spo
sób upad ł Rzym, C esarstw o N apoleona i Rzesza H itlera. Wiek atom ow y zniósł to ograniczenie, czyniąc jednocześnie każde ograniczenie suw erennej w ładzy św iatow ej śm iertelnym n ie bezpieczeństw em dla całej ludzkości.
Ś w iat dąży do integracji, do scalenia, w innym jeszcze sen
sie. R ew olucja przem ysłow a, k tó ra przez rozwój n au k i i techniki sta ła się stanem p erm anentnym , pozbaw iła drobne przestrzenie sam odzielności gospodarczej i zw iązała św iat zw iązkam i w ielo
rak ie j zależności, k tó ry ch nie m ożna pom ijać bez dotkliw ych skutków . W świecie przekształconym przez rew olucję przem y
słow ą p rze stała istnieć różnica m iędzy w łasnym zyskiem i c u dzą stra tą . W olny dostęp do surowców, n ieskrępow ana w ym iana w iadom ości i tow arów , podział fu n k cji i planow anie p ro d u k cji — stały się w aru n k ie m pełnego w y korzystania dobrodziejstw postępu technicznego i pow szechnego zw iększania się sta n d ard u życiowego.
W sensie gospodarczym granice polityczne w okresie rozpo
czętym rew olucją przem ysłow ą, staw ały się coraz bardziej ja sk raw y m absurdem . J a k w iem y nie były nim faktycznie. N acjo
nalizm d ojrzew ający jednocześnie z in d u stria liz ac ją stanow ił tendencję przeciw ną. Gdzie in d u stria liz ac ja w ym aga scalenia 10
gospodarczego, tam nacjonalizm w prow adzał podziały politycz
ne, obw arow ujące się protekcjonizm em , b arie ra m i celnym i, u k ła dam i b ila te ra ln y m i i płacił za to w ysoką cenę w m onecie s ta n d ard u życiowego, w ykazującego nikły tylko postęp.
Z tego p u n k tu w idzenia ugru p o w an ia regionalne posiadają wyższość nad m ałym i organizm am i gospodarczym i, zam kniętym i b arie ra m i celnym i. Lecz jest to wyższość pozorna, nie usu w ająca podstaw ow ego konflik tu m iędzy siłam i gospodarczym i, n a k a z u jącym i ingerencję św iata w coraz to w iększe obszary i siłam i politycznym i, w y ra sta jąc y m i z nacjonalizm u, dążącym i do po
działu na obszary małe.
U grupow ania regionalne pow stały w w yniku szczególnego u k ład u p o tencjału m ilitarnego nadpaństw , k tó ry z kolei w y zn a
czył ugrupow aniom regionalnym całkow icie przypadkow y zasięg geograficzny. Nie jest on identyczny z tw orzącym i się w prze
szłości obszaram i gospodarczym i. W w ypadku E uropy dokonał podziału, chociaż ekonom icznie podział ta k i był niedopuszczalny.
Obecne ugru p o w an ia regionalne, pow ołane do życia przew agą m ilitarn ą, są w rzeczyw istości strefam i w pływ ów , co gospodar
czo oznacza eksploatację w szystkich jednostek u g rupow ania przez m ocarstw o dom inujące w tej strefie.
Nie je st także rzeczą pozbaw ioną znaczenia, iż strefa w p ły wów, gospodarczo zam knięta w sobie i dążąca do a u tark ii, prze
sta je się różnić od p ań stw a suw erennego najeżonego cłami. K on
flikt m iędzy nacjonalizm em i in d u strializacją odradza się ponow nie n a wyższej płaszczyźnie, lecz z niem niej k atastro faln y m i skutkam i.
Proces in teg racji św iata rozpoczęty rew olucją przem ysłow ą, w zm acniany każdym odkryciem i udoskonaleniem technicznym , posuw a się naprzód niezależnie od jakiegokolw iek politycznego podziału św iata. Jego polityczna s tru k tu ra może proces ten ukryw ać, ham ow ać i opóźniać, lecz nie jest w stanie go unice
stw ić; może m u staw iać przeszkody i zapory, uw idaczniające się w k o n fliktach: w czoraj m iędzy nacjonalizm em i industrializacją,
11
dzisiaj — m iędzy in d u stria liz ac ją i regionalizm em . Lecz gospo
d arcza in te g racja św iata postępuje naprzód siłą w łasnej bez
w ładności, k tó ra raz w p raw io n a w ru ch nie zatrzym a się sam a, dopóki nie w yczerpie swego rozpędu „w jednym św iecie dla w szystkich“.
DWIE K O NC EPCJE PAŃSTW A ŚWIATOWEGO a) I m p e r i u m S o w i e c k i e .
Zjednoczenie św iata dokonać się może n a dw óch różnych drogach stosow nie do tego, któ re z n ad p a ń stw ryw alizujących m iędzy sobą o panow anie n ad św iatem ostatecznie zwycięży.
A ltern aty w ą, k tó ra stoi przed nam i, jest bądź P a x A m e r i c a n a , bądź P a x S o v i é t i c a . O znacza to zorganizow anie św iata n a p ry n cypialnie różnych zasadach, w ym agających bliż
szej ch a rak te ry sty k i.
Sow iecka koncepcja p ań stw a św iatow ego zerw ała z m a rk si
stow skim program em pow szechnej rew olucji znoszącej granice polityczne i łączącej w e w spólnym b rate rstw ie proletariuszy w szystkich narodów . Ta rom antyczna w izja przyszłego św iata operow ała założeniam i, któ re okazały się fałszyw e oraz elem en
tam i, któ re okazały się fikcją.
Po pierw sze rozwój k apitalizm u nie doprow adzał do coraz większego zubożenia klas pracujących. Po w tóre pojęcie p ro le
ta ria tu je st kategorią, k tó ra nie posiada socjologicznego odpo
w iednika w faktycznie tw orzących się g rupach społecznych.
W system ie kapitalistycznym t. zw. k lasa p rac u jąc a ro zp ad ła się n a szereg grup, posiadających niekiedy wspólne, w innych zaś w ypadkach — w ykluczające się interesy. Ani burżuazja, ani p ro le ta ria t nie były w e w szystkich okolicznościach m o d us o p e r a n d i k a p ita łu i pracy. Zaczęły pojaw iać się konflikty nieprzew idziane w system ie m arksistow skim : m iędzy m iastem i wsią, konsum entem i producentem . W obu w ypadkach podział n a g rupy o sprzecznych interesach nie był przekrojem społecz
nym poziomym, lecz pionowym ; sta w ały w nim przeciw sobie g ru p y składające się jednocześnie z przedstaw icieli klas p ra c u jących i posiadających.
Pojęcie p ro le ta ria tu nie m ając odpow iednika w żadnym spo
łeczeństw ie nie mogło stać się sym bolem na oznaczenie g rupy ponadnarodow ej, której więzią byłoby b rate rstw o ludzi pracy w w alce o ideały spraw iedliw ości społecznej. P oniew aż nie było p ro letariatu , nie mogło być rew olucji p ro letariatu .
K oncepcja sow iecka państw a św iatow ego jedynie w e rb a l
nie n aw iązuje do program u m arksistow skiego. P ierw sza jej teza w y ra sta z przekonania, że w aru n k iem zjednoczenia św iata jest jednorodność system u rządzenia. P a x S o v i é t i c a budow any jest przeto przez w prow adzenie i um ocnienie wszędzie system u sow ieckiego jako jedynego system u „praw dziw ego“, p o d b ija ją cego św iat i uw alniającego go od d o k try n „fałszyw ych“.
Teoria h erezji jest je d n ą z n ajistotniejszych części sow iec
kiego św iatopoglądu. W yjaśnia ona w iele zjaw isk zachodzących na sowieckim tery to riu m . F u n k cją p ań stw a w m yśl tego poglą
du nie jest zapew nienie panow ania i poszanow ania praw a. Nie jest nią także przestrzeganie, by żadna d o k try n a nie była n a rzucona siłą. Nie w y ra sta ona w reszcie z przekonania, że celem pań stw a jest szczęście i dobrobyt jego obyw ateli, o k tó re mogą się oni ubiegać w edług w łasnego w yobrażenia o szczęściu i do
brobycie pod w arunkiem , iż ich działanie będzie zgodne z istnie
jącym i p raw am i i nie będzie stanow ić dla innych przeszkody w ich dążeniu do tego samego.
W koncepcji sow ieckiej nie m a m iejsca n a praw o oderw ane od d o k try n y reprezentow anej przez państw o. P aństw o służy d o ktrynie a nie porządkow i i spraw iedliw ości. P aństw o je st je d nocześnie stróżem i realizatorem jedynej „praw dziw ej“ d o k try ny i stąd w ynika dla niego obowiązek i nakaz niszczenia w szy
stkich innych dok try n jako „fałszyw ych“. W reszcie nie m a dla człowieka innych dróg dążenia do szczęścia poza drogą w skaza
ną przez do k try n ę „praw dziw ą“. Jednostki, któ re tej identycz
ności nie dostrzegają, są albo w błędzie lub też św iadom ie dzia
13
ła ją przeciw osiągnięciu szczęścia przez ich w spółobyw atela. P o stęp u jąc w te n sposób d ziałają przeciw państw u. In g eren cja p a ń stw a je st w ów czas jego obow iązkiem . P aństw o w ychow uje n ie
św iadom ych, błądzących — karze, opornych — łamie.
Ś w iatopogląd sow iecki nie m a w ątpliw ości, iż znalazł od
pow iedź n a pytanie, co jest dobrem społecznym i ostatecznym celem ludzkości. Nie m a także w ątpliw ości, iż znalazł jedyną p raw dziw ą odpowiedź. Ludzie dzielą się na tych, k tórzy ją znają i tych, k tórzy są jej nieśw iadom i. W imię ich w łasnego szczęścia wolno i należy zm usić nieśw iadom ych do życia w sposób p rz y czyniający się do realizacji „p raw dziw ej“ w izji przyszłego św iata. N a tej bow iem drodze urzeczyw istniać będą cel ludzkości i w łasne ostateczne szczęście. Głos m niejszości św iadom ej p raw d ostatecznych w aży n a szali w ięcej, niż głos arytm etycznej, błądzącej lub nieśw iadom ej, większości. D latego wolność gło
szenia w szelkich opinii, d ziałania zgodnie z w łasnym poczu
ciem pow inności, tw orzenia w łasnego poglądu, dążenia do w łas
nych celów społecznych i politycznych, nie są p raw em człow ie
ka. Istnieć one m ogą tylko w społeczeństw ach, któ re to le ru ją w szystkie d o k try n y „fałszyw e“, poniew aż nie zn ają d oktryny
„p raw d ziw ej“. B rak im je st przez to m iary, k tó rą mogą ocenić szkodliwość w olnego słowa, w olnej m yśli, wolnego działania.
T olerancja jest słabością ludzi nieznających praw dy, a b s tra k cy jn a spraw iedliw ość, wolność i p raw a człow ieka — złudnym i celam i nieśw iadom ych lub błądzących.
P ra k ty cz n ą form ą tego św iatopoglądu jest m o nopartyjna s tru k tu ra społeczno - polityczna, oligarchiczna s tru k tu ra partii, totalistyczny sposób rządzenia. P aństw o je st identyczne z p artią, p a rtia — z w olą jej kierow ników , którzy posługują się nią dla kiero w an ia um ysłam i i społecznej kontroli. Człowiek jest je d y nie środkiem urzeczyw istnienia celów w skazanych przez partię.
M oralna ocena działania, n o rm u ją ca postępow anie jednostek w społeczeństw ach dopuszczających w ielość celów ludzkiego działania, sta je się balastem zbytecznym i obciążającym w y d a j
ność. W szystko co um acn ia i rozw ija do k try n ę „praw dziw ą“, 14
jest dobre, w szystko co się jej przeciw staw ia je st złe. Cel uśw ię
ca środki, jeżeli środki u rzeczyw istniają cel; u rzeczyw istniają te n cel w łaśnie i nic innego; cel te n je st godny w ysiłków lu d z
kich. Św iatopogląd sow iecki zakłada, że posiada tę pełnię w iedzy 0 środkach, celach i ich związkach. P osiadając pełnię w iedzy działa środkam i, k tó re cel uśw ięca. Skuteczność środków staje się jedynym k ry te riu m ich w yboru.
Zastosow anie tych zasad w organizacji św iata nie prow adzi do pań stw a światowego, lecz do im perium sowieckiego o zasięgu św iatow ym . Założenie, że państw o św iatow e pow stać może je d y nie w w yniku rozszerzenia system u sowieckiego n a coraz w ięk szą liczbę państw , z ostatecznym celem u trw ale n ia go n a całym
globie ziemskim, nie może doprow adzić do dobrow olnego zrze
szenia się państw , któ re dla w spólnych celów zrzekłyby się pew nych p raw suw erennych n a rzecz w ładzy m iędzynarodow ej.
F ed era cja rep u b lik sow ieckich je st tw orem form alnym , o partym w yłącznie n a jednorodności system u rządzenia, niedopuszczają- cym ze w zględów zasadniczych do w ypow iedzenia przez narody ich woli i pragnień.
T a sam a zasada, k tó ra m ów iła, iż państw o w ie lepiej czego n ap ra w d ę chcą i potrzeb u ją jego obyw atele i dla tego m a praw o 1 obow iązek posługiw ać się w ich w łasnym in teresie siłą i p rze
mocą, z n a jd u je także zastosow anie w odniesieniu do państw . O znacza to dla nich rządy centralistyczne kierow ników im periu m sowieckiego. W stosunku do nich rządy narodow e schodzą do rzędu urzędników i w ykonaw ców u trzym yw anych dopóki w y
kazać się mogą w iedzą ekspertów i w ydajnością pracy.
Konieczność przyjęcia obcego system u p rzek reśla różnorod
ność k u ltu ra ln ą narodów , odrębność ich w izji w łasnej przysz
łości i wolności pracy n ad jej urzeczyw istnieniem . G ospodarczo oznacza to działanie ekonom icznej zasady naczyń połączonych, działającej n a niekorzyść w szystkich części im perium , których kosztem je st ono budow ane. P oniew aż im perium jest w ekspansji, w dążeniu do zasięgu światowego, w szelkie zasoby oddane są na jego użytek. O stateczny cel im perialny może być osiągnięty
15
jedynie przez poddanie się reszty św iata lub narzucenie jej sy
stem u przem ocą. W obu w ypadkach potęga m ilita rn a jest w a ru n k iem sukcesu i w zm ocnieniu tej potęgi — a nie podniesieniu sta n d a rd u życiowego — oddane są wszelkie zasoby. W ram ach p lanu m ilitarn eg o dokonuje się in te g racja gospodarcza św iata, k tó ry znalazł się ju ż w zasięgu P a x S o v i é t i c a .
Z asada celu uśw ięcającego środki stw arza obecnie w sto su n kach m iędzynarodow ych atm osferę pełną niebezpieczeństw , napięć
i niepew ności. W yklucza ona przekonanie, że m iędzynarodow e zobow iązania będą dotrzym ane, n ad a je w szelkim um ow om c h a r a k te r taktyczny, znosi różnicę m iędzy uczciwością i p rze stęp stw em , p raw d ą i fałszem , złem i dobrem . U trw a la ona w sto su n kach m iędzynarodow ych praw o dżungli, k tó re jest nie tylko p raw em silniejszego, lecz i p raw em bardziej podstępnego i bez
względnego.
W w ieku atom ow ym w ytw orzyć to m usi w zrastającą po d ej
rzliw ość i przekonanie o zbliżającej się nieuchronnej katastrofie.
W ta k im świecie nie .może zapanow ać nigdy pokój i obce mu będzie uczucie bezpieczeństw a z w szystkim i błogosław ieństw am i, ja k ie ono ze sobą przynosi.
b j U n i w e r s a l i s t y c z n a k o n c e p c j a . p a ń s t w a ś w i a t o w e g o .
Sowieckie im perium o zasięgu św iatow ym nie je st jed y n ą fo r
m ą organizacji pań stw a światow ego. P ow staniem p ań stw a św ia
towego nazyw am y m om ent, gdy istnieć będzie w ładza zdolna za
pew nić poszanow anie i panow anie p raw a m iędzy narodam i ró w nie skutecznie, ja k uczynić to może policja w obrębie państw a.
P aństw o św iatow e budow ane na zasadach odm iennych od zasad im perium sowieckiego o zasięgu św iatow ym nie będzie różnić się od niego czynnikiem siły, zapew niającym panow anie praw a, lecz rodzajem praw a, którego panow anie m a zapewnić.
P raw em jest to, czem u m usim y być posłuszni i praw em jest to, czego chcem y przestrzegać. D latego praw o pozbaw ione siły nie 16
zapew nia porządku i bezpieczeństw a, praw o zaś nie budzące n a szej lojalności jest tylko przym usem i niewolą. P raw o budzi n a szą lojalność, jeśli jest rów ne dla w szystkich, oraz przez w szy
stkich nim objętych ustanow ione. Ład, porządek i spraw iedliw ość czynią przym us p raw a celem ludzi wolnych.
D em okratyczne będzie tak ie państw o św iatow e, któ re nie służąc żadnej doktry n ie uczyni praw o narzędziem pokoju i s p ra wiedliw ości. Ś w iat nie zazna pokoju, dopóki w ojna nie będzie przestępstw em , za k tó re na n ap a stn ik a spadnie rę k a sp raw ie d li
wości z rów ną szybkością i skutecznością, z ja k ą spada na p rze
stępcę w zorganizow anym społeczeństwie. Ś w iat nie dośw iadczy spraw iedliw ości m iędzy narodam i, dopóki słuszność je st fu n k cją p o tencjału m ilitarnego.
By zapew nić pokój, państw o św iatow e posiadać m usi siłę po
licyjną, p iln u jąc ą przestrzegania i w ykonania praw a. By zape
w nić spraw iedliw ość m iędzy narodam i, m usi mieć try b u n a ły k a rzące przestępców , ro zp a tru jąc e konflikty, n ap ra w iają ce straty.
Ład i spraw iedliw ość w ym agają tego, by bezpraw iem się stało b ran ie p raw a w e w łasne ręce.
P ow stanie ta k zrozum ianego pań stw a św iatow ego jest po raz pierw szy technicznie możliwe. O ddanie św iatow ej policji broni atom ow ej oraz m iędzynarodow a kon tro la jej prod u k cji w łącznie z w ydobyw aniem niezbędnych surow ców daje rządow i św iatow e
m u środki faktycznego spraw ow ania w ładzy, zapew nienia posza
now ania i u trzy m an ia porządku, u trw a le n ia w życiu m iędzynaro
dowym zasady, iż n ik t nie może być sędzią w łasnej spraw y.
Oznacza to ograniczenie absolutnej suw erenności państw , t.
zn. przekonania, iż w sw ych decyzjach, n aw et posiadających ko n sekw encje dla innych narodów , w ola pań stw a jest praw em sam a dla siebie i nie podlega żadnym norm om postępow ania. O g ran i
czenie ta k rozum ianej suw erenności jest jedynie ograniczeniem sam owoli, źródła dotychczasow ej an a rch ii w życiu m iędzynaro
dow ym i istotnej przyczyny w ojen i aktów przemocy. Nie dotyka
to n atom iast uzasadnionej i niezbędnej dla pokoju suw erenności
narodów , — wolności decydow ania o w łasnym losie w ram ach praw a.
O chrona suw erenności przez u stalenie porządku praw nego, opartego o re a ln ą siłę, sta ła się w w ieku atom ow ym konieczno
ścią dla w szystkich państw , m ałych i dużych, słabych i silnych.
Bez jego ochrony suw erenność n aw et najpotężniejszych narodów okazać się może tylko przelotnym przyw ilejem . P aństw o św iato
we ograniczając sam ow olę p aństw nie pozbaw ia ich su w eren n o ści, lecz przeciw nie — um acnia ją i utrw ala. Nie w ym aga ono
„w yrzeczenia się czegoś, co ju ż posiadam y, lecz stw orzenia cze
goś, czego jeszcze nie posiadaliśm y i czego gw ałtow nie p o trze b u je m y “.
O graniczenie absolutnej suw erenności narodów nie je st ich unicestw ieniem . P rz e sta ją one być g rupam i służącym i często ce
lom politycznej i ekonom icznej agresji i zaborczości, sta ją się w ram a ch p ań stw a św iatow ego n atu ra ln y m i ośrodkam i narodow ej k u ltu ry i trad y cji. P raw o nie w y rów nuje różnorodności, jedynie w yklucza te jej form y, któ re zag rażają korzystaniu przez w szy
stkich z tego przyw ileju. Jednorodność system u rządzenia, sto su n ków społecznych, politycznych i gospodarczych, je st w aru n k iem istnienia im perium , lecz nie p ań stw a światow ego. P aństw o św ia
tow e w ym aga jedynie uzn an ia ogólnych zasad, któ re zn a jd u ją w yraz w podporządkow aniu się praw u. W jego obrębie pozosta
w iona jest jednostkom i narodom pełnia autonom icznego rozw oju stosow nie do ich prag n ień i w yobrażeń w łasnej przyszłości. P a ń stw o św iatow e pow ołane m a być do życia nie poto, by w kraczać w w ew n ętrzn e spraw y narodów , kontrolow ać ich wolę i rozw ój, lecz aby zapew nić narodom w spółistnienie niezagrożone zb ro j
nym i k o nfliktam i i ak tam i przem ocy silnych nad słabym i.
O byw atelstw em św iatow ym nazyw am y poszanow anie w każdym człow ieku jego p raw przyrodzonych, k tó re w naszych czasach znalazły sform ułow anie w K arcie Czterech Wolności.
Nie są one możliwe do urzeczyw istnienia w świecie p aństw abso
lu tn ie suw erennych, k tó re nie u zn a ją lojalności sprzecznych z egoistycznym i in teresam i w łasnego n arodu lub og ran iczają
cych działanie p ań stw a w jego dążeniu do potęgi. P ań stw a n a ru sza ją p raw a człow ieka w im ię solidarności narodow ej, obrony n aro d u przed ag resją lub w dążeniu do zaborów i u trw ale n ia w te n sposób osiągniętych zysków. W świecie, w któ ry m narody sta n ą się jedynie ośrodkam i k u ltu ry i tra d y c ji narodow ej, znik
nie w iele przyczyn ograniczających przyrodzone p raw a człow ie
ka. R ząd św iatow y będzie m iał możność zapew nienia ich ochro
ny, gdy rozwój w ydarzeń będzie tego w ym agał i w w yp ad k u k o n flik tu m iędzy lojalnością jed n o stk i w stosunku do w łasnego n aro d u a lojalnością w stosunku do św iatow ej społeczności w y stąpi w obronie zagrożonej jednostki, dzisiaj bezbronnej wobec nieograniczonej w ładzy absolutnie suw erennego państw a.
P aństw św iatow e, k tó re zapew ni pokój, zyska lojalność w szystkich ludzi. Zachow a ją państw o św iatow e, k tó re podniesie ich dobrobyt i u dostępni korzystanie z zasobów i bogactw całe
go św iata. T rw ały pokój uczyni w iele w tym k ieru n k u . Z niknie bow iem okresow o pow tarzające się niszczenie zasobów i dorob
ku człowieka. W olność od lęku w ojny um ożliw i pełne zużycie energii ludzkiej dla d ziałania m aterialnego postępu. Lecz pełny pow szechny dobrobyt przynieść może dopiero racjo n aln e i eko
nom iczne posiadanie zasobów, podział funkcji, planow anie p ro dukcji, celowy rozwój obszarów zacofanych i nierozw iniętych przez w łączenie ich w system gospodarki w skali św iatow ej.
U dostępni on ludziom kolorow ym dobrodziejstw a cyw ilizacji i w prow adzi je na drogę w iodącą do św iatow ej społeczności narodów .
W SPÓLNOTA EU RO PEJSK A
W tw orzeniu p ań stw a św iatow ego przypadnie E uropie do
niosła rola. Pom im o licznych wojen, któ re w ubiegłych w iekach dzieliły narody europejskie n a w rogie obozy, społeczność w ol
nych narodów , św iadom ych swej odrębności, jednocześnie zaś ożywionych w zrastający m poczuciem odpow iedzialności we w zajem nych stosunkach do siebie, była celem, do którego E uropa
19
■