• Nie Znaleziono Wyników

Doctrina multiplex, veritas una

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Doctrina multiplex, veritas una"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria 2000, R. IX, Nr 2 (34), ISSN 1230-1493

Rocznice

Jacek Hołówka

Doctrina multiplex, veritas una

Profesorowi Władysławowi Tatarkiewiczowi wdwudziestą rocznicę śmierci

W maju 1910 roku dr WładysławTatarkiewicz wygłosił inspirujący odczyt na posiedzeniuTowarzystwaPsychologicznego w Warszawie. Jego tekst, pt. Spór o Platona, ukazał się niebawem w „Przeglądzie Filozoficznym” (R. 14: 1911, z. 3, s. 346-358) istanowił pierwsząnaukową publikacjęprzyszłego profesorafilozo­ fii na Uniwersytecie Warszawskim, autora wielu rozprawi klasycznych dziś pod­ ręcznikówhistorii filozofiii historii estetyki. Ta wczesna i właściwie popularyza­

torska praca zasługuje na przypomnienie i omówienie,ponieważujawnia wyraź­

niej niż późniejsze, bardziej dojrzałe dzieła prof. Tatarkiewicza, jego tempera­

ment i osobiste, silne zaangażowaniew rekonstrukcję wielkich teorii filozoficz­

nych.

Uproszczenia metafizyczne

Z młodzieńczym zapałem Tatarkiewicz broni Platona przedArystotelesem, prezentując jednocześnie warszawskiej publiczności najnowsze spojrzenienaPla­ tona, wypracowane przez jego wielkich komentatorów z Marburga: Hermana Cohena, PaulaNatorpa, Nikolausa Hartmana. Zarazna wstępieautor przestrze­

ga, że: „czerpanie z drugiej ręki jest zawsze rzeczązdradną”. Zastrzeżenie to od­

nosi do Arystotelesa, któremu nie zarzuca zafałszowaniamyśli Platona, ani pus­

tego krytycyzmu, tylko uproszczenia iinterpretacje obciążone własnymi przeko­ naniami filozoficznymi.

(2)

Idee,powiada Arystoteles, zamiast tłumaczyćrzeczywistość, budują obok niej rzeczywistość drugą,zamiast objaśniaćzjawiska, zdwajają je. Idee, tobyty stałe,niezmienne,to prostehipostazypojęć, tobyty odmienne niby od rzeczy zmysłowych, realnych, ajednak zupełnienaichpodobieństwo pomyślane. [...]

Gdzie, w jakiej przestrzeni bytują te idee? Jakijest ich stosunek do zjawisk?

Na tepytania i wiele innych trudno o odpowiedź. (Tatarkiewicz 1911: 346) Co mamy myśleć o tych pytaniach? Filozof często staje przed podobnym dy­ lematem. Albo postawione pytania ważne i usprawiedliwione, leczteoria, któ­ ra powinna na nie odpowiedzieć, nie umiesobie z nimporadzić, albo odwrotnie

teoria jest dobra, lecz rzekomo dociekliwe pytania zawierają nieuprawnione sugestie. Znamyliczneprzykładyobu tych sytuacji. Gdypytamy, szukając wy­

jaśnienia w teorii Newtona, dlaczego promienie świetlne ulegają zakrzywieniu przebiegając koło słońca, ta skądinąd wiele wyjaśniająca teoria nie potrafi dać zadowalającej odpowiedzi. Wiemy jednak, ponieważ znamy teorię Einsteina, że to fizyka Newtona wymaga korekty, anie kłopotliwe najej grunciepytania. Gdy natomiast pytamy, odnosząc się do teorii Darwina, dlaczego żyrafa ma długą szyję, to korekty wymagapytanie, a nie teoria. Nie wolno namzakładać, że żyra­

fa ma długą szyję w jakimkolwiek określonym celu i żądać, byteoriaewolucjiten cel odkryła. Odrzucamyto pytanie, ponieważnie posiadamyzadowalającej teleo- logicznej teorii, wyjaśniającejbudowę zwierząt.

Jak sięma sprawazPlatonem? Czywolnopytać, gdzie bytują idee,jak od­ działują na świat zmysłowy, i jak można je poznać? DlaArystotelesa były to py­ tania w pełni usprawiedliwione, ponieważ jego własna teoria umiała sobie znimi łatwo poradzić przez odrzucenie świata idei jako zbędnego obciążenia metafi­

zycznego. Jeśli jednaknie jesteśmy pewni, że teoriaArystotelesajest istotnie lep­ szaod filozofii Platona, to nie wolno nam przyjąć tej perspektywy bez dodatko­

wegouzasadnienia. Nie wiemy więc, co wymaga korekty,metafizycznyidealizm Platona, czy pseudoempiryczne założenia pytań Arystotelesa. Możemy wszakże przyjąć za młodym WładysławemTatarkiewiczem, że pytania krytyków Platona mogą zakładaćcośniedorzecznego. Są to pytania nieuprawnione, jeśliprzyjmują, że idee są rodzajem przestrzennych przedmiotów, że oddziałują na świat fizycz­ ny, lecz ukrywająsięprzed ludzkimi zmysłami i bytują gdzieś „w zaświatach. Przytym założeniufilozofia Platona staje się naiwną i mętną bajką. Przyjmuje na przykład, że istnieje w świecie jakiś idealny koń, zwierzę dodatkowe, wykracza­ jące poza liczbęistniejącychkonkretnychkoni, i że ten koń jest stworzeniemreal­

nym, choć wyposażonym wyłącznie wcechy gatunkowe, czyli pozbawionym cech jednostkowych. Idealnykoń,tokoń Jakotaki”, bez jakichkolwiek cech, które by

goindywidualizowały. Nie jestto ani kasztan, ani siwek, ani jabłkowity; niejest to arab, perszeron, ani tarpan; nie jest to ogier, klacz ani kobyłka. Czym więc jesttakikoń? Jest to ztrudemwyobrażalne zwierzę, mające końskichprzodków,

końskie zwyczaje i końską DNA, czyli wyłącznie te cechy, które przysługują

(3)

Doctrina multiplex, veritas una 303 wszystkim koniom i im tylko. Dlaczego jednak mielibyśmy przyjąć, że takie zwierzę w ogóleistnieje? Idealnegokonia nie można dotknąć ani zobaczyć. Ten końnie zajmujemiejsca w przestrzenii choć żywi się sianem lub owsem,tojego paszy nie ubywa na świecie, ponieważ idealny koń karmi się idealnym sianem, mieszka w idealnej stajni i ma idealnego koniuszego. Czy widzimyjakikolwiek powód,by uznać, żetaki koń istnieje.Można mieć uzasadnione wątpliwości.Ten koń za bardzo przypomina jednorożcai Pegaza, bywarto go było traktować po­ ważnie.

Powstaje pytanie, czy Platontak właśnie rozumiał ideę konia. Tatarkiewicz sugeruje, że arystotelik zwalczającyplatonizm to ktoś, kto przypominanaukowca z Wielkiej Akademiiw Lagado, postać opisaną przez JonathanaSwifta wPodróżach Guliwera. Jeden z językoznawców z Lagadożądał powszechnegowprowadzenia języka przedmiotowego, zniecierpliwiony przesadną jego zdaniem — gadatli­

wością kobiet. Proponował zatem, by każda rozmowa przebiegała bezgłośnie.

Jeśli ktośchciał coś innymzakomunikować, powinien był zgóry zaopatrzyć się wodpowiednią makietęsytuacji, na której można było pokazać wszystko, co chciał powiedzieć. Człowiekgadatliwy musiał więc chodzić z całym teatrem kukiełko­ wym na plecach, by odegrać przed swoim audytorium sceny wyrażające jego myśli. W tym przenośnym magazynierekwizytów musiał przede wszystkimnosić kopię samego siebie, swego domu, żony, dziecii majątku, może nawet okolicy, dalszych znajomych, słońca, gwiazd i księżyca, na wypadek,gdybychciałonich coś powiedzieć. Zapewne powinien był takżenosić zastępcze pieniądze,by moż­ na było odróżnić, kiedypłaci, a kiedy tylko mówi, żepłaci. Pomysł byłtak ab­ surdalny,że chyba niemożna było w bardziej zjadliwy sposób ośmieszyć idei do­

datkowego świata,który istniejetylkopo to, byśmy potrafililepiej zrozumieć, jak wygląda naszświat realny. Lalki i klocki wyciągane z worka mogłyodbiedy za­

stąpić jakiś słownik, alez pewnościąniemogły zastąpić wyjaśnienia tego, co się dzieje w realnym świecie, ponieważ duplikaty wogóle niczego nie wyjaśniają, a je­ dynie zastępują oryginały.

Miedzy psychologią,logiką ipoezją

Zostawmynabokupytanie, co w tej parodii scholastyki zostało ośmieszone, ideeplatońskie czynaiwna krytyka platonizmu pochodząca rzekomo od Arysto­ telesa. Zpewnością Platon nie żywił tak absurdalnych poglądów, jaknaukowiec Swifta. Idee platońskie nie były makietą realnego świata, rodzajem teatralnego przedstawienia, wktórymwszystkie role powierzone zostały niewidzialnym du­

chom i zjawom zaludniającym świat pozazmysłowy. Czymjednak były,jeśli nie były „drugim światem”?

Spór o Platona jest przedewszystkim o to, coto jest idea. Zwykle odpo­ wiadasięzaPlatona: to byt, torzeczywistość samoistna, transcendentna, bytu­

jącagdzieś w pozaświatach, w hyperouranios topos. Lecz zajrzyjmydo dzieł

(4)

jego; tamwyraźnie jestnapisane, coidea znaczy: to kategoria wiedzy, topod­ stawowepojęciekierującebadaniem, poznaniem rzeczywistości. (Tatarkiewicz

1911:348)

Idee nie stanowią więc repliki świata, tylko treść myśli oświecie. to„pod­ stawowe pojęcia kierujące badaniem, poznaniem rzeczywistości”. Czym jednak miałaby sięróżnić treść myśli od samej myśli?Czy myśli nie składająsię wyłącz­

niezeswoich treści?Odpowiedź może być różna, w zależności odtego, jak rozumie­

myto,czym jest myśl. Jeśli przez myśl rozumiemy to, cozachodziwczyimś umyśle, jeśli jest to rodzaj przeżycia lub wewnętrznego postrzeżenia,topojmujemy myśl psychologiczniei wtedy różni sięona zasadniczo od swejtreści. Każdy znas jest wówczas nośnikiemczy właścicielem swoich myśli, które pojawiają się wjego polu świadomości w określonym czasie, poprzedzane innymi prywatnymi stana­

mipsychicznymi i mające swewłasne, równie prywatne następstwa. Tak rozu­ miane myśli splecione z osobistymi skojarzeniami, uczuciami i niewyraźnie uchwytywanymi przekonaniami. Psychicznie pojęte myśliz pewnością mają róż­

od samych siebie treść, itreść ta ujawniana jest w języku, podczas gdyreszta aspektów tak pojętych myśli pozostaje ukryta przedzewnętrznym obserwatorem.

Jeśli jednak przyjmiemy inne rozumienie terminumyśl, że mianowiciemyślą jest wyłącznie sama zawartość myśli, towtedy myśliprzestają być przedmiotami zjawiskowymi z dziedziny psychologiiistają się przedmiotamiidealnymi,tak jak je opisywał GottlobFrege.

Nie usiłując podać definicji, nazywam myślą to, wobecczego możew ogóle pojawić się kwestia prawdziwości. Fałsze zaliczam tak samo do myśli, jak prawdy. Można więc rzec: myśl jestto senszdania [...]. Myśl,sama będąc nie- zmysłowa, przyobleka zmysłową szatę zdania i staje się przez to uchwyt- niejsza.Mówimy, że zdanie wyraża myśl. (Frege 1977: 105)

Przy tym niepsychologicznym rozumieniumyśli, dwie osoby mają tę samą myśl, jeśli wyrażają tym samym zdaniem, choćby pomyślały sobietozdanie w in­ nym czasie, z innymi skojarzeniami i z innymi śladowymi przekonaniami. Myślą jest teraztylko jasne wyrażenie konkretnych treści. Jeśli przyjmiemyten punkt

widzenia, touznamyza Fregem, że nie każdystan świadomości wiążesię zdają­ cą się artykułować treścią i stanowi senszdania. Strzępy przekonań, chaotyczne przedstawienia, nieprecyzyjnie uświadamiane sobieprzekonania i ledwie naszki­ cowane wrażenia niczego nie opisują, niczego nie twierdzą. Nie mogą więc być aniprawdziwe, ani fałszywe. wnajlepszym razie zaczynemjakiejś myśli, lecz nie są myśląsamą.

Filozofowie z Marburga mówili coś więcej. Gdy opisujemy treść zdania, czyli wyrażamy lub uchwytujemy jakąś myśl, to odrzucamy założeniana temat istnienia świata fizycznego (Tatarkiewicz 1911: 352) i na temat istnienia sub­ stancjalnego podmiotu (tamże: 353). Treścią dowolnego zdania jest tylkoto, co to zdanie głosi, itreść ta nie ulega zmianiew zależności odtego, czyzdanie jest

(5)

Doctrina multiplex, veritas una 305 prawdziwe, czy fałszywe, aniwzależności od tego, czy ktoś rozumiejego sens, czy nie.

Teraz łatwospostrzeżemy,że zrozumienie tego, co mówią inni, jest możliwe tylko pod warunkiem, żechwytamy ichmyśli pojęte jako treścizdania, anie jako stany psychiczne. Stany psychiczne niebezpośrednio komunikowalne. Nie umiemy postrzec bieguczyjegośstrumienia świadomości i tyle wiemy natemat te­ go, co ktośczuje icoprzeżywa,ile zechce on nam przekazaćw sensownych zda­ niach lub iledodatkowo potrafimy wywnioskować o jego stanach psychicznych z ich zewnętrznych oznak. Rozumienie jest więc zawsze rozumieniem jakichś obiek­ tywnych i publicznie zrozumiałych treści, a nie poznaniem stanów subiektyw­

nych i prywatnych. Ato znaczy, że każda sensowna wypowiedź ma jakiś obiek­

tywnykorelatstanowiący jej treść,czyli idealnie pojętą myśl.Czy tak właśnie ro­ zumiał ideePlaton? Tatarkiewicz jest bliski interpretacjisugerowanej przez Fre- gego i marburczyków, ale żąda od idei czegoświęcej. Nie każda idealnie pojęta myśl jestdla niego ideąplatońską. Na przykład pojęcie konianiejest ideą w tym sensie. Pojęcietopozwalanam rozpoznać dowolnegokonia, ale nie pozwalanam niczego zrozumieć. Nie opisuje świata i nie stanowikonstrukcji wyjaśniającej ja­ kiekolwiek zdarzenia w świecie. Jest więc tylko logicznie pojętą treścią stanu psychicznegoi niestanowikluczadlazrozumieniaświata.

Jednym zwyrażeńdla sokratowskiego„pojęcia” był Logos. Logos zaś ozna­

czał nie tylko „pojęcie dla Greka, lecz i „rachunek. Logon dinonai znaczy:

zdawać rachunek. To znaczenie dodaje idea dopojęcia; zadaniem jej jest: zda­ wać rachunek z pojęć, a że w pojęciach utrwalona jest wiedza nasza, więc przez to — uzasadniać, upodstawiaćwiedzę. Dochodzimy donajbardziej ścis­

łego i naukowegosformułowaniaidei. [...] Oto jestmetodyczne znaczenie idei;

jest ona logicznym twierdzeniem, któresię kładzie u zasad badania. (Tatarkie­

wicz 1911:350-351)

Idea, według Tatarkiewicza, jest szczególnym rodzajem pojęcia. Jest poję­ ciem istotnym, umożliwiającymzrozumienie jakiegośfragmentu rzeczywistości;

jest pojęciem dającym wgląd w istotę rzeczy. Poszerza nasze poznania świata przez powiązanie pojęć w większe struktury.

W tym samymroku, w którym ukazał się artykuł Tatarkiewicza, Bolesław Leśmianopublikował recenzję z jednegozpierwszych tłumaczeń Platona na pol­

ski, dokonanegoprzez Władysława Witwickiego. Recenzja zawiera poetycką wi­ zję twórczej mocy ludzkiego umysłu, usiłującego wniknąć w istotę świata.

Wieczne idee jedyną rzeczywistością. Aby ją wypatrzyć, trzeba się uciec niedo zmysłów, leczdomyślenia.Bytoglądanymyśleniemodsłania swe wnętrze, swe jądro ideowe. Ta właśnie odsłonność, taobnażonośćbytu ukazuje namtreść wszechrzeczy,która zatracającposzczególnośćzdobywa na naszych oczach, a raczej w naszymmyśleniu, właściwąsobie powszechność, rodzaji ga­ tunek. Myślenieludzkie nieuogólnia, nieporządkuje, nie stwarza, leczdzięki swojej tożsamości z bytem wydźwiga z własnej głębi ideowość,która iwnim,

(6)

i w bycie równocześnieniezmienniespoczywa. Dlatego też myśleć, to znaczy wspominać, (cyt. zaStróżewski 1992: 53)

Pięknie brzmi to połączenie teoriianamnezy z teorią obiektywnego istnienia myśli, to powiązanieapriorycznych sądów ludzkiegoumysłu ze światem przy­

rody. Kreatywna i kierowniczamoc idei jesttuwyrażonajasno idobitnie. Umysł

„wydźwiga z własnej głębiideowość,w sposób niemal mistyczny chwyta sens świata. Tatarkiewicz nieidzie tak dalekow przypisywaniu ideom i bytowi głębo­

kiej zbieżności.Wjego interpretacji idee ukrytym schematem przebieguwyda­ rzeń w świecie, sązasadami logicznymi lubprawami przyrody, alenieaniak­ tamiintuicji, ani transcendentalnego współtworzeniaświata.

Platońskie słowo „idea” weszło doskarbcawszystkich europejskich języ­

ków, ale tu w nowożytnych czasach stępiłosię jego znaczenie,zwłaszczaw nie­ których,jakangielskilub francuski; natomiast językpolski w zupełnej prawie czystościzachował pierwotny senstego słowa; wpolskim idea nieznaczy,jak w innychjęzykach tyle, co wyobrażenie, nie jestto też zwyczajnepojęcie, lecz pojęciekierownicze, nieposzczególna myśl, a tendencja,kierunekmyśli, przy tym kierunek samodzielny, twórczy. (Tatarkiewicz 1911: 348)

Tensensidei jestnajwyraźniejszyw zwrocie „schemat ideowy. Mówimy na przykład o schemacie ideowym połączeń wurządzeniu elektrycznym. Nieważne są wtedy dlanas konkretydotyczące poszczególnych podzespołów'. Ważne jest, by poszczególne elementy dobrzewykonywały swojąfunkcję, czyli spełniały za­

dane parametry. Kto je wyprodukował, jak się nazywają, z czego zrobione, jaki mają kolor towszystko sprawa bez znaczenia. Szczegółyfizycznenie są ważne w schemacie ideowym; ważne tylko właściwości funkcjonalne i kon­ strukcyjne,wyróżnionei opisane wschemacieideowym. Również temat muzycz­

ny stanowitylkopewną ideę, a nie konkretnyprzedmiot. Dowolną melodięmoż­

na wykonać na rozmaitych instrumentach, w różnym tempie, ciszej lub głośniej.

Innym rodzajem idei w stylu platońskim jest rozumiejące streszczenie, które wy­

chwytuje tylkoto, co jest ważne wjakimś dziele lub utworze. Jeszcze innym ro­

dzajem idei jest uporządkowanie rozproszonych obserwacjii ujęcie ich w spójną teorię. Idea w sensie platońskim jest więc jaktwierdziTatarkiewiczpoję­

ciowym odpowiednikiem dostatecznie dużego fragmentu świata, którego pewne aspektylubelementysą istotne, a inne nie;fragmentu, który możnanie tylko po­ znać, ale takżezrozumieć. Ipodtymwłaśnie względem idee różniąsię od innych pojęć,które poznajemy wprost i bezrefleksyjnie odnosimy do świata.

Idee stają się wten sposób kluczowym pojęciem dla zrozumieniawszelkiej filozofii.Poznajemypoglądy jakiegośfilozofa, gdy potrafimy dostrzec,cow jego myśli jest najważniejsze, gdy umiemy uchwycić współzależności zachodzące międzyużywanymi przez niego pojęciami i wreszcie, gdy potrafimy lepiej zrozu­ mieć świat patrząc nań przez schemat „kierowniczychpojęć. Badanie filozofii jestwięc w tymsensie zawsze badaniem ideiplatońskich pojętych na sposóbwy­

branyprzez Tatarkiewicza.

(7)

Doctrina multiplex, veritas una 307 Zrozumienie filozoficzne

Czy zaproponowanaprzez Tatarkiewicza interpretacja idei platońskich jest trafira? Na topytanieodpowiedzieć by mogli jedynie specjaliści, amoże i oni nie wyraziliby żadnej opinii w tej sprawie, ponieważ Platon zmieniał swe poglądy zupły­ wem czasu, nie opisał ich nigdzie w sposób pełny i precyzyjnyi — co najważ­ niejsze— część swych przekonań naten tematokrył tajemnicą, uznając idee za sprawy boskie, a tym samym zastrzeżone dla wybranych adeptów. Nie ma to zresztąwiększego znaczenia. Artykuł Tatarkiewiczanie stawiasobie za cel poda­ nia nowej, niewzruszonej interpretacjiideiplatońskich. Niejest rozprawąz histo­ rii filozofii,ale popularnym wykładem,któryukazuje złożoność problemu i pew­

jednostronność tradycyjnej interpretacji. Naweti to jednaknie jestnajważniej­ sze. Na pierwszy plan wybija się w nim śmiała interpretacja ideijakoporządku­ jącychschematów pojęciowych.

Można by pewnie argumentować, że interpretacjata nie daje się pogodzić z teorią anamnezy, że nie wspomina o sugerowanym przez Platona związku przyczynowymmiędzyideą,a światem zmysłowym, że jest, być może, zbyt epis- temologiczna,a zamało metafizyczna. Nawet jeślitakie zastrzeżeniasą słuszne, to ich trafność nie uszczupla pomysłowości interpretacyjnej Tatarkiewicza. Za­ sadnicze dążenie Platona było bowiemjasne iinterpretacjaTatarkiewicza dobrze odpowiadawybranemu przez Platona kierunkowibadań. Idea miała zawierać od­ powiedźna pytanie,czymbyty, dziękiktórym przedmioty są tym, czym są.A więc czym jest piękno, dobro, sprawiedliwość, prawda, odwaga, liczba, ruch, niebyt, barwa i spoczynek. Jak lapidarnie piszeWładysław Stróżewski w swych Wykła­ dacho Platonie, główne pytaniePlatona dotyczytego, dlaczegodana rzeczjest taka,jak jest.

[RJzecz bardzo ciekawa, żechytry, a przebiegły sofista, jakim jest Hip- piasz, godzi siębezzastrzeżeńnato założenie, takwyraźnieprzez Sokratesa wy- eksplikowane:„Gościu z Elis, nieprawdaż, żeludzie sprawiedliwi sprawied­

liwościąsprawiedliwi?” [...] Wten samsposób postawione wszystkie pozo­ stałepytania:o mądrość — „dzięki mądrości mądrzy mądrymi”, odobro

„dziękidobru dobrzy dobrymi” i wreszcie o piękno „ta kala panta, to kalo esti kala". (Stróżewski 1992: 38)

Efekt tych rozważań nie został przedstawiony przez Platona w zamkniętej teorii. Thomas Szlęzak wprost twierdzi, że Platon nie zamierzał dać gotowej teorii idei. Nie cenił pisma, tylko ustnąpolemikę. Nie szukał mądrości, która osiągalna jest tylko dla bogów, ale filozofii, czyli dialektycznej walki na argu­

menty. Nie nauczał, tylko stawiał pytania i inspirował. Filozofmiał przypominać, jego zdaniem, przezornego rolnika, który nie wysiewa całego ziarna na swoim polu, zanim nie ustali, jak gęstymabyć zasiew i ile wodypotrzebuje ziarno. Za­ kłada więc przed zasiewem ogródki Adonisa. (Por. Szlęzak 1997: 55). Testuje ziarno wkoszu służącymmu za doniczkę ina podstawie tego, jak szybko ziarno

(8)

wzrosło, wie, jak powinien obsiać swe pole. Filozofia jest czymś podobnym. Jest życiem na próbę, woparciuoróżnezałożeniaiz nadzieją na różne cele. Nie trze­

ba więc zapisywać swych odkryći postanowień,bo byłoby to rzucaniem całego życia najedną kartę. Należy badać ipróbować, eksperymentować i szukać lep­ szych rozwiązań. Filozof powinienzachować ostrożność i niczego nie twierdzić ostatecznie.

Książka mówi do wszystkich, do rozumiejących i do tych, cood jej treści najodleglejsi: nie może sobie wybierać czytelników i nie może wobec pewnychczytelników milczeć. [...] Książka mówi zawsze to samo. Wychodzi tona jaw, gdysłuchaczlubczytelnikma jakieś pytaniecodo treści książki: je­ dyną odpowiedzią będziewtedy powtórzenietreścijuż znanej. [...]Książka nie możesię bronić, gdy się bezpodstawnie deprecjonuje[...]. (Szlęzak 1997:57)

NaukaPlatona o ideach musi więc pozostać dla nas wiedzą tajemną, prowi­

zoryczną i niepewną. Władysław Stróżewski podaje za C. Ritterem sześć zna­ czeń „ideiu Platona: 1) zewnętrzny wygląd, 2) struktura albo warunek, 3) treść pojęcia, 4) samo pojęcie, 5) gatunek lub rodzaj, 6) obiektywna rzeczywistość.

(Stróżewski 1992: 31) Wydaje się, że każda z tych interpretacjijest równie u- prawniona. W tej sytuacji nie ma większego znaczenia, czy interpretację Tatar­

kiewicza uznamyza siódme rozumienie idei, czy na przykład za połączenie rozu­

mieniadrugiegoz trzecim.

Powinniśmy natomiast dostrzec, że w tej stosunkowo niewielkiej pracy, po przedstawieniu trudności związanych z rozumieniemidei, Tatarkiewicz przecho­

dzi do systematycznego omówienia ich właściwości. Wyliczaczterytrwałe cechy idei. Po pierwsze, idee są wedle Platona wrodzone. To znaczy, że zaideępowin­ niśmy uznaćtylko taki schemat interpretacyjny rzeczywistości, o którym mamy prawosądzić, żenie został przez nas skonstruowany, ale był odkryty. Po drugie, poznanieidei jest zawsze efektem dość dziwnego stanu umysłowego, opartego na przypomnieniu. Po trzecie, każda idea wprowadza jakiśporządeklogiczny do po­ znania świata (Tatarkiewicz 1911: 350) i po czwarte,idea jest bytembądź spo­ sobem uchwycenia bytu.(Tatarkiewicz 1911: 352)

Z tych czterech cech idei, dwie pierwsze wydają się Tatarkiewiczowi wąt­

pliwe:

Jest tojużbardziejwątpliwymujęciemrzeczy, gdy Platon ideę uważaza wrodzoną, a zwłaszcza gdy mitycznie mówi o niej, żejest przypomnieniem tej wiedzy, którą duch już przed ucieleśnieniem się posiada). (Tatarkiewicz 1911: 350)

Dwie kolejne cechy budzą uznanie Tatarkiewicza. Wprowadzenie logicznego porządku iuznanie tego porządku zaobowiązujący w świecie,to rozsądne zało­ żenia, stanowiące zarys metody, którą można stosować powszechnie. Mówiąc inaczej,schematideowy jest godny akceptacji tylko pod warunkiem, że jest kom­ pletny i prawdziwy. Kompletność może być zapewnionaprzez logikę, prawdzi­ wość przezuznanieidei za przedmiotowo wiążące powiązanie pojęć.

(9)

Doctrina multiplex, veritas una 309 W tej prostej interpretacji Platona ujawnia się całe mistrzostwo warsztatu naukowego Tatarkiewicza, który swój talent ujawniania sensu dzieł filozoficz­

nych rozwinie później i udoskonali w wielkich dziełach z historii filozofii. To mistrzostwo jest szczęśliwym efektem połączenia kilku umiejętności. Wnikliwość idzie tu w parze zżyczliwym zrozumieniem. Rekonstrukcja przekonań ogranicza się do przedstawieniepowiązań między kluczowymi pojęciami badanego syste­ mu, bezuzupełnień iprzemilczeń. Odtworzenie myśli dokonywanejest bezstron­ nie i wiernie, zostajejednakopatrzone komentarzem, któryujawniasilne i słabe strony przedstawianej filozofii.

Mamy tudo czynienia zklasycznymprzypadkiem rozumieniaiwyjaśniania.

Rozumienie nabiera jednak wfilozofii Platona charakteru najbardziej niepokoją­

cej zagadki. Jest niewytłumaczalnym przypadkiem partycypacji umysłu w świę­ cie idei. I Tatarkiewicz świetnie to widzi.

Platon posiada wiele wyrażeń dla oznaczenia stosunku idei do zjawisk.

„Paruzjai „koinonia”,obecność idei w zjawiskach i wspólność z nimi, ozna­ czają ten stosunek od strony idei, od strony zjawisk zaś „metexis”, „epo- nimia”, uczestniczenie, otrzymywanieimienia. (Tatarkiewicz 1911: 353-354) Metoda poszukiwania założeń

Wpływ idei na świat zmysłowy, czyli przenikanie idealnych treści do zja­

wisk, zostałujęty przez Platonaw koncepcji paruzji, opartej być może na ana­ logii zsubstancjami czy materiałami tworzącymipodstawę fizycznych przedmio­ tów. Tak jak dzięki złotu złotypierścieńjestzłoty, podobnie dziękipięknu szla­ chetny czynjest piękny. Koncepcja ta przedstawiona została już we wczesnych pracach Platona, w Hippiaszu Większym, Eutyfronie i Uczcie. (Por. Stróżewski 1992: 27-54). Ciekawe jest uzasadnienie tej koncepcji. Sokrates dowodzi, że związek paruzji zachodzirealnie, ponieważ na nim opiera się różnica między rze­ czywistym i pozornym posiadaniem pewnych cech.

Zaczymstosowność,jeśli sprawia, że przedmioty są piękne, to byłaby pięk­ nem, któregoszukamy, ale niebyłabyprzyczynąpozoru piękna.A jeśli z dru­ giej strony, przyczyną pozoru piękna jest stosownośćto niemoże być pięk­

nem, któregoszukamy. Onoprzecieżsprawia, że przedmioty piękne. (294c) A zatemideenadają przedmiotomzjawiskowymich realne właściwości, pod­ czas gdy urojone i pozorne cechymogą miećrozmaite, zjawiskowe przyczyny. Win­ terpretacji Tatarkiewicza paruzja powinna być rozumianajako narzucenie zja­

wiskom porządku logicznego. Związek odwrotny, czyliuczestniczenie zjawisk w ideach (metheksis), dasię wyjaśnić jakopodporządkowanie faktówschemato­

wi idealnemu, logicelub prawomnaturalnym. Pozostaje do wyjaśnienia najbar­ dziej zagadkowy związek bezpośredniego poznania idei (koinonein), czyli men­ talnego uczestnictwa umysłu w porządku świata. Pośrednie odkrycie tego po­

rządku, dokonujące się w trakcie analizy zjawisk, wyjaśnione zostało w teorii

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakżeż ja się uspokoję - Pełne strachu oczy moje, Pełne grozy myśli moje, Pełne trwogi serce moje, Pełne drżenia piersi moje - Jakżeż ja się

Jakżeż ja się uspokoję - Pełne strachu oczy moje, Pełne grozy myśli moje, Pełne trwogi serce moje, Pełne drżenia piersi moje - Jakżeż ja się

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

Die Spaltung in Herrn Fischer und seinen Doppelgänger lässt eine Affinität zu dem autobiographischen Rückblick Doktor Döblin mit dessen Aufspaltung in ein Erzähler­Ich und

Wykaż twierdzenie Prochorowa na prostej rzczywistej.. Czy zachodzi

Udowodnić, że średnia arytmetyczna tych liczb jest równa n+1 r

W tej sytuacji wszystko zależy do biegłych, których poczynania muszą budzić (delikatnie rzecz ujmując) te same zastrzeżenia co poczynania ich kolegów – biegłych

This paper particularly formulates the design framework of the solar envelope by considering two design mechanisms “the solar right envelope” and “the solar collection