• Nie Znaleziono Wyników

Czytelnik jako instancja nowej historii literatury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czytelnik jako instancja nowej historii literatury"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Hans Robert Jauss

Czytelnik jako instancja nowej

historii literatury

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 71/1, 319-339

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X I , 1980, z. 1 P L I S S N 0031-0514

HANS ROBERT JAUSS

CZYTELNIK JA K O IN STA N C JA NOW EJ HISTO RII LITERATURY Retrospekcja w e własnej sprawie

H istoria lite ra tu ry , ja k zresztą c a ła h isto ria sztuki, by ła n a d e r długo h istorią auto rów i dzieł. D y sk ry m in ow ała lu b przem ilczała sw ój „trzeci s ta n ” — czy telnik a, słuchacza, odbiorcę. Rzadko m ówiono o jego h isto ­ rycznej funkcji, choć zawsze przecież b y ła nieodzow na. K o n k retn y m bo­ w iem procesem history czn y m sz tu k a i lite ra tu ra s ta je się d opiero dzięki pośredniczącem u dośw iadczeniu tych, k tó rz y zajm u ją się i d e le k tu ją ich dziełam i oraz je oceniają, a ty m sam y m a k c e p tu ją je lub odrzucają, w y ­ b ie ra ją i zapom inają, tw orząc w te n sposób tra d y c je ; k tórzy rów nież m ogą przecież p rzejąć a k ty w n ą ro lę i odpow iadać n a trad y cje, sam i z ko­ lei tw orząc dzieła. T a tez a sta n o w iła „p row o k ację” w y kład u in au g u ra cy j­ nego, w k tó ry m 13 k w ie tn ia 1967 w now o założonym uniw ersytecie w K o nstan cji zająłem stan o w isk o w sp ra w ie k ry zy su m ojej specjalności. Prow okacyjność w yn ik ającej stąd te o rii tk w iła nie ty le w a ta k u n a czci­ godne konw encje filologii, ile raczej w nieoczekiw anej form ie apologii. W obliczu doniosłych sukcesów stru k tu ra liz m u i niedaw nego triu m fu stru k tu ra ln e j antropologii, k ied y to w daw nych naukach hum an isty cz­ ny ch wszędzie m ożna było obserw ow ać o dw rót od p aradyg m ató w histo­ rycznego rozum ienia, w idziałem szansę now ej teo rii lite ra tu ry w łaśnie nie w przezw yciężeniu historii, ale w niekończącym się poznaw aniu owej historyczności, k tó ra sztu ce p rz y słu g u je i k tó ra cechuje jej rozum ienie. N ie panaceum, doskonałych taksonom ii, zam kniętych system ów znaków i sform alizow anych m odeli opisu, ale histo ryk a, k tó ra posługując się h e r­ m en e u ty k ą p y ta ń i odpowiedzi, p o tra fiłab y sprostać dynam icznem u pro­ cesowi ob ejm ującem u produ k cję i recepcję, autora, dzieła i publiczność,

[Hans Robert J a u s s — zob. notkę o nim w: „Pamiętnik Literacki” 1972, z. 4, s. 271, oraz publikację kolejnego przekładu w: jw., 1975, z. 4. Najważniejsza spośród ostatnio w ydanych prac tego autora: Ästhetische Erfahrung und Literarische Her­

meneutik. T. 1: Versuche im Feld der ästhetischen Erfahrung (1977).

Przekład według: H. R. J a u s s , Der Leser als Instanz einer neuen Geschichte

(3)

3 2 0 H A N S R O B E R T J A U S S

pow inna w yprow adzić stu d ia nad lite ra tu rą ze ślepych uliczek h isto rii lite ra tu ry , k tó ra u tk n ę ła w m anow cach pozytyw izm u, i w yjść poza in te r ­ pretację, k tó ra służy ła sobie ty lk o lub m etafizyce „ écriture” , czy też kom - p araty sty k ę, k tó ra p o ró w n an ie uczyniła celem sam ym w sobie.

M iędzy zam ierzeniem a efektem prow okacji, tak w życiu politycznym , jak i w h isto rii nauki, leży nie d ający się przew idzieć obszar jej recepcji. Tego, czy p ro w ok acja w ogóle d a je pożądane skutki, czy stanow i im puls d la nowego rozw oju lub zo staje w cielona w inn e tendencje, czy te ż zu­ żyw a się coraz bardziej bądź naty ch m iast ulega zapom nieniu, n ie m ożna z pew nością przy pisy w ać w yłącznie jej autorow i. D otyczy to w szczegól­ nej m ierze H istorii litera tu ry jako w yzw a n ia rzuconego nauce o litera ­

turze. Wokół niew ielkiej ro zp raw k i z 1967 r. oraz jej rozszerzonej w e rsji

z 1970 r. rozgorzała dyskusja, k tó ra nie została zam knięta po d zień dzi­ siejszy. M usiała o n a w y raźn ie zderzyć się z u tajo n y m zainteresow aniem , jakiem u w NRF w latach sześćdziesiątych sp rzy jała m. in. k ry ty k a , której rew o lucja studencka poddała ,,b urżuazy jn y ideał n a u k i” . Pow szech­ ne niezadow olenie z trad y cy jn eg o k a n o n u kształcenia filologicznego z p e w ­ nością podsycało to zain teresow an ie — rów nież w niekończącym się spo­ rze, k tó ry w ty c h lata ch rozgorzał m iędzy u n iw ersytetam i, w ładzam i ośw iatow ym i i szkołą, n ad now ym tokiem studiów językoznaw czych i li­

teraturoznaw czych. M oja propozycja estetyki recepcji, k tó ra m ia ła na nowo uzasadnić zainteresow anie h isto rią lite ra tu ry i sztuki wobec obroń­ ców technokratycznego id eału kształcenia, dostała się w krótce w k rz y ­ żowy ogień d e b a ty pom iędzy k ry ty k ą ideologii a h erm en eu ty k ą. N a polu e stetyk i i teo rii sztu k i prow adzono tę debatę pom iędzy dw om a obozam i, k tóre n aw zajem ob d arzały się m ian em „ m a terialisty c zn y ” lub „ b u rż u a - zy jn y ” i odrzucały teo rię recepcji jak o „lib eraln ą”, zabiegając zarazem o to, aby w łączenie czy teln ik a bądź konsum en ta potrak to w ać jako p r a ­ s ta rą zasadę sw ego k ieru n k u kształcenia. Czyżby poetyka klasyczna nie stosow ała od początku A ry stotelesow skiej estetyki oddziaływ ania, czyżby m arksistow ska te o ria sztu k i nie m iała zaw sze opracow anego już przez m łodego M arksa m odelu d iale k ty k i p roduk cji i konsum pcji? 1 O becnie istn ieją już nie ty lk o liczne antologie, k tó re z różnych p ersp ek ty w doku­ m e n tu ją anteceden cje a k tu a ln ie pow stałej teorii recepcji (jak w iadom o, an teced en cje zw ykło się zawsze odkryw ać dopiero e x even tu , jako „ p re - -h isto rię ” do „ p o st-h isto rii”). Je j ak tualność w yraża się już pokaźną licz­ bą rozpraw i dy sertacji, k tó re poświęcono historii recepcji dzieła (przy czym często niew iele różnią się o n e jeszcze od tra d y c y jn y c h „h isto rii sła ­

1 W związku z tą debatą odsyłam do mojej w ypow iedzi Die Partialität der

rezeptionsästhetischen Methode (1973) oraz do mojej repliki skierowanej do Man­

freda Naumanna, pt. Zur Fortsetzung des Dialogs zw ischen „bürgerlicher” und

„materialistischer” R e zeptio nsästh etik (przedruk w zbiorze: Rezeptionsästhetik. Theorie und Praxis. Hrsg. R. W a r n i n g . München 1975, s. 343—352 i 380—394.

(4)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 2 1

w y p o śm ie rtn e j”) lu b k tó re em pirycznie pro to ko łują proces recep cy jn y czy teln ik a bądź ró żn y ch g ru p czytelniczych (ten p roceder ostatnio chętnie stro i się w m odną term in o log ię teo rii in fo rm acji lub p rzy b iera nazw ę „se­ m io ty k i”). B y sięgnąć po p rzy p adek kurio zaln y , w spo m n ijm y jeszcze, że c e n tra ln e pojęcie estety k i recepcji zdaje się swój zenit pow odzenia osią­ gać rów nież w codziennym języ k u — zostało ono p rz e ję te przez rep o rtaż z m eczu piłki n ożnej: in fo rm u jąc n ied aw n o o zw olennikach reno m o w a­ nego k lu b u z M onachium stwierdzono', że „zainteresow anie kibiców b azuje na w ysokim horyzoncie oczekiw ań” .

N ie m ożna jeszcze stw ierdzić, czy w zjaw iskach szkicow anej sytu acji ro zg ry w a się coś, co m ożna b y z historycznonaukow ego stanow iska tr a k ­ tow ać jak o „zm ianę p a ra d y g m ató w ” . N ależałoby spraw dzić, czy in terak cja p ro d u k cji i recepcji, au to ra, dzieła i publiczności, jako te o ria herm en eu - ty czn a tudzież jako w zór i upraw om ocnienie zastosow ania in te rp re ta ­ cyjnego p o tra fi p rzez dłuższy czas u trz y m ać ciężar reo rien tacji badań i now ego k an o n u k ształto w an ia p rakty k i, ja k to w cześniej czyniły trz y w ielkie p a ra d y g m a ty w iedzy o litera tu rz e : k lasyczno-hum anistyczny, hi- sto ry c z n o -p o z y ty w isty c zn y i estety czn o -fo rm alisty czn y . Za początkiem m ożliw ej zm iany p a ra d y g m atu zdaw ałoby się przem aw iać to, że chodzi tu ta j n ie ty lk o o rozw ój specyficzny d la sy tu a c ji w ew nątrzniem ieckiej. M oje założenia, prow adzące do now ej h isto ry k i lite ra tu ry i sztuki, a w y ­ chodzące od h erm en eu ty czneg o p rio ry te tu recepcji, poprzedzone były m . in. przez p ra sk i stru k tu ra liz m , co dopiero później zauw ażyłem . Se­ m io ty k a M ukarovskiego, a później teo ria k o n k rety zacji Vodićki przezw y­ ciężyły ju ż dogm at niem ożliw ości pogodzenia sy n ch ro n ii i diachronii, s y ­ ste m u i procesu, k ied y rów nież na Zachodzie postaw iono sobie zadanie p o m y ślen ia s tr u k tu ry jako procesu i w pro w adzenia podm iotu w sam ow y­ sta rc z a ln e lingw istyczne u niw ersum . We F ra n cji P au l R icoeur w skazał

już n a w spólne k o rzenie h e rm e n eu ty k i dem isty fik acji i h e rm en eu ty k i ponow nego odzyskania sensu, kiedy to w NRF d e b a ta H aberm as—Ga- d a m e r jeszcze ro zg ry w ała przeciw sobie k ry ty k ę ideologii i h e rm e n eu ty k ę ; a przecież ci w rodzy b rac ia w spólnie p rzy czy n ili się decydująco do tego, by w b re w obiektyw izm ow i i logicznem u em piryzm ow i tzw. jed n o litej n a u ­ ki znów przy w ró cić do znaczenia językow y c h a ra k te r ludzkiego dośw iad­ c zen ia św iata, ty m sam ym zaś kom unikację jako w a ru n e k rozum ienia sen su .

R o zp atry w an a w ty m szerszym n aukow ym kontekście m oja pierw otna propo zycja estety k i recep cy jn ej w ym aga zarów no socjologicznego uzu­ p ełnienia, jak też herm en eu tyczn ego pogłębienia. M etodyczna odpow iedź na p y tan ie , na co odpow iada te k s t lite ra c k i lub dzieło sztuki i dlaczego w ok reślo n y m czasie je st ono rozum iane w łaśn ie tak, a w czasie później­ szym znów inaczej, w ym aga nie tylk o re k o n stru k c ji w ew nątrzliterackiego, im plikow anego przez dzieło h o ry zo n tu oczekiw ania. W ym aga ona rów nież a n a liz y pozaliterack ich oczekiw ań, n orm i ról, zapośredniczonych [v e

(5)

3 2 2 H A N S R O B E R T J A U S S

m ittelten] p rzez św iat życia praktycznego, któ re uprzedn io o rie n tu ją este­

tyczne z a in tereso w an ie ró żn y ch w a rstw czytelniczych i przy id ealn ym układzie źródeł m ogą być w p row adzane rów nież z pow rotem do sy tu acji historyczno-ekonom icznej. W ty m w zględzie, m ożna po pow iązaniu este­ ty k i recepcji z fenom enologią i socjologią nauki obiecyw ać sobie now e rozeznania na te m a t genezy, zapośredniczania [V e r m ittlu n g ] i p raw o­ m ocności norm społecznych 2. Z d rug iej stro n y w m ojej p ierw o tn ej p ro ­ pozycji brakow ało jeszcze psychologicznego bądź też „głęboko-herm eneu- tycznego” w y ja śn ie n ia procesu recepcji. P rzy jm ow anie dzieł sztuki przez w spółczesną im publiczność, ja k też ich dalsze życie w pisem nych p rze­ k azach lub zbiorow ej pam ięci późniejszych pokoleń rozgryw a się tylko po części n a płaszczyźnie reflek sji sąd u estetycznego, po części zaś ró w ­ nież n a p rzed reflek sy jn ej płaszczyźnie dośw iadczenia estetycznego. M am tu n a m yśli zachow anie odbiorcze, k tó re w yzw ala sztukę i um ożliw ia jej istnienie, a k tó re d a je o sobie znać w pierw o tn y ch id en ty fik acjach z przedm iotem estetycznym , tak ic h ja k podziw, w strząs, w zruszenie, w spółczucie, w spólny płacz i w spó ln y śmiech, i k tó re uzasadnia n a tu ­ raln e k o m u n ik aty w n e dokonania p ra k ty k i estetycznej, czyniące sztukę zrozum iałą w sposób oczyw isty, aż p o pró g jej autonom ii.

D latego n a stę p n y m m oim k rok iem była próba u jęcia sw oistości i w y ­ n ik ów dośw iadczenia estetycznego: u jęcia historycznego — jak o procesu w yzw olenia od a u to ry ta ty w n e g o dziedzictw a platonizm u, i sy stem aty cz­ nego w trzech podstaw ow ych ro d zajach doświadczenia: p ro d u k ty w n ej (pożesżs), recep ty w n ej (aisthesis) i k om u n ik aty w n ej (katharsis) p ra k ty k i estety czn ej 3. P o teo rii i h isto rii dośw iadczenia estetycznego, jak ą jeszcze n ależy zbudować, w olno spodziew ać się rozw iązania niek tórych tru d n o ści współczesnej estetyki. M ogłaby o n a ująć zachow anie estetyczne zarów no w fun k cjach p rak ty czn y ch , tzn. relig ijn y ch i społecznych, sztu ki daw ­ niejszej. jak i w m an ifestacjach sztuk i now oczesnej sprzeciw iającej się w szelkiej służebności i w te n sposób przerzucić m ost nad przepaścią, k tó rą aw angardow a e ste ty k a negatyw ności (na tere n ie NRF głównie Th. W. Adorno) stw o rz y ła m iędzy sztu k ą przedautonom iczną a autono­ m iczną, „ a firm u ją c ą ” a „ e m an cy p ato rsk ą” . M ogłaby też znaleźć pow ią­ zanie pom iędzy przeciw staw n ym i sobie k ategoriam i em ancypacji i afir- m acji, inn o w acji i re p ro d u k c ji posługując się kategoriam i iden ty fik acji, k tó re leżą u p o d staw p rzy jm o w an ia istn ien ia „w yższej” oraz „niższej”

2 Odsyłam do mojej rozpraw y „La Douceur du fo y e r ” — L yrik des Jahres 1857

als Muster der V ermittlung sozialer Normen (1974; przedruk w zbiorze: jw., s. 401—

434).

8 H. R. J a u s s , K lein e Apologie der ästhetischen Erfahrung. Konstanz 1972. „Konstanzer U niversitätsreden” 59; w ersja rozszerzona: Negativität und Id entifi­

kation. Versuch zur Theorie der ästhetischen Erfahrung. W zbiorze: Positionen der Negativität. Hrsg. H. W e i n r i c h . München 1975, s. 263—339. „Poetik und Her­

(6)

C Z Y T E L N IK JA K O I N S T A N C J A 3 2 3

sztuki. K ateg o rie te b y ły b y bardziej sposobne do tego, by sprostać ko n ­ su m p cji sz tu k i w epoce środków m asow ego przekazu, niż este ty k a arcy­ dzieł. A poniew aż p ra k ty k a estetyczn a jako zachow anie rep ro d u k cy jn e, recep ty w n e i k o m u n ik acy jn e przebiega po p rzek ątn ej m iędzy szczytam i a codziennością sztuki, teo ria i h isto ria dośw iadczenia estetycznego m o­ głaby w reszcie służyć rów nież przezw yciężaniu jednostronności w yłącz­ nie estetycznego i w yłącznie socjologicznego tra k to w a n ia sztuki oraz stw o­ rzyć p o d staw y now ej h isto rii lite r a tu r y i sztuki, k tó rej stu d io w an ie po­ n o w n ie zyskałoby zaintereso w an ie publiczne.

Recepcja — empirycznie?

W analizie, k tó ra tym czasem sta ła się ju ż parad y g m atem em pirycz­ ny ch b ad ań r e c e p c ji4, H einz H illm an n przedłożył około 300 testow an ym osobom (przede w szystkim uczniom zaw odu i gim nazjalistom ) jed en z la ­ k onicznych tek stó w z B rech ta G eschichten von H errn K en n er z nie m niej

lakoniczną prośbą: „Proszę wypow iedzieć się na te m a t tego te k s tu ” . Od­ pow iedzi b yły pisem ne. Chodziło o

P O N O W N E S P O T K A N IE

Człowiek, który długo nie widział pana Κ., przywitał go słowam i: „Pan się w cale nie zm ien ił”. „Oh!” — powiedział pan K. i zbladł.

W ybraną m etodę p ostępow ania uw ażam za n iep rz y d atn ą d o tego, by w yprow adzić fo rm u łę o p odstaw ow ych m echanizm ach recepcji, nie m ó­ w iąc ju ż o czym ś takim ja k u zasad nien ie „pedagogiki lite ra tu ry [L itera­

turpädagogik]” . M oje z a rz u ty dotyczą trzech p u n k tó w :

1) s y tu a c ja rec e p c y jn a je st sztuczna, tzn. nie dość em piryczna: zu­ boża ona za w a rte w tekście dośw iadczenie estety czne w łaśnie o w spół­ czyn nik estetyczn y ;

2) poniew aż w fo rm u le recep cy jn ej H illm anna b ra k u je z gó ry o rie n tu ­ jącego działania w spółczynnika recepcji, fo rm u ła ta u jm u je przede w szystkim n ie zachow anie wobec te k stu jako tek stu , a le nie w a ru n k o ­ w an ą przez te k s t s tru k tu rę poprzedzającą ro zu m ienie (ideologię) u o d ­ biorców ;

3) poniew aż te k st bez uw zględnienia jego fo rm y litera c k ie j m ógł być u ż y ty ty lk o w ro li w yzw alacza tego ro d zaju p ro jek cji k w an tyfikow an e fo rm y re a k c ji nie m ów ią niczego ani o kodzie estety cznych gru p b ad a­ jących, an i o zależności im w łaściw ych in te rp re ta c ji od obiekty w n ych czynników społecznych.

S y tu acja rec e p c y jn a je st sztuczna, poniew aż te k s t został w

niedopusz-4 H. H i l l m a n n , Rezeption — empirisch. W zbiorze: Historizität in Sprach-

und Literaturwis senschaft. Hrsg. W. M ü l l e r - S e i d e l . München 1975, s. 433—

(7)

324 H A N S R O B E R T J A U S S

czalny sposób w y rw a n y z kontekstu. C zytelnikow i „pan K .” zn an y jest na ogół jako postać B rechtow ska, o ty le p rzy n a jm n ie j, że ro zpozn aje on go jako ,,m yślącego ” , n a w e t jeśli nie m a p rzed oczami w szystkich h isto rii z K eunerem . Chodzi tu o zn an y od d aw n a g a tu n e k n a rra c y jn y „h isto rii 0 jed n y m człow ieku”, gatunek, którego s tr u k tu ra i sposób recepcji, po­ cząw szy od ew ang elij N ow ego T e sta m e n tu aż po P rzygo d y dzielnego w o ­

jaka S zw e jka , b liskie są każdem u, z w y ją tk ie m m oże ścisłych em p iry ­

ków. P y ta n ie , k tó re czy teln ik n o rm aln ie k ie ru je wobec tak ie j h isto rii 1 k tó re też zgodnie z in te n c ją B re c h ta kierow ać pow inien, m oże brzm ieć w yłącznie ta k : Dlaczego p a n K. re a g u je ta k niezw y czajnie n a zw ykłą form ułkę pozdrow ienia? Dlaczego w łaśnie „m yślący” poczuł się d o tk n ię ty supozycją, że w ogóle się nie zm ienił, ta k bardzo, że aż zbladł? A p o n ie ­ waż czytelnikow i p rzy H illm annow skim postępow aniu z tek ste m nie m ów i się, kim je s t p an Κ., n a d k tórego zachow aniem m a się zastanaw iać, nie pozostaje m u n ic innego, ja k ty lk o postaw ić się n a m iejscu n iezn ajo ­ m ego i w ym yślić sobie m otyw acje, k tó re m ogłyby w yjaśnić zblednięcie w om aw ianej sy tu acji. To oczyw iście n ie m usi być bezpożyteczne, m oże sp rzy jać rozw ojow i tw órczego m y ślen ia klasy szkolnej i m ogłoby zado­ walać nie ty lk o n au czy ciela religii, k tó ry m ógłby naw iązać do tego róż­ nego ro d zaju b u d u jący m i rozw ażaniam i, a le rów nież „pedagoga lite r a ­ tu r y ” [Literaturpädagog] będącego pod w pływ em k ry ty k i ideologii i uspo­ sobionego p sych o terap eu ty cznie, k tó ry w te n sposób d ostałby do ręk i w spaniały m a te ria ł d em ask u jący ch pro jek cji. Tylko: w sztucznie skon­ stru o w an ej, w najw y ższy m sto p n iu nieokreślonej sy tu acji recepcyjnej rów nież „ in te rp re ta c je ” uczniów m uszą być niespecyficzne, tzn. nie zhierarchizow ane, nie m ówiąc już o tym , że nie m ogą być podaw ane za k o n i e c z n e odbicie uprzed n ich sądów. O in te rp re ta c ji zaś w sensie rozum iejącej recep cji te k s tu w ogóle nie m ożna p rzy tej okazji mówić.

Tam gdzie b ra k u je koniecznego w cześniejszego rozeznania, że zając zam iast w zaroślach u k ry ty je s t w em pirycznym lesie, m ożna z ró w n y m praw em strzelać w dow olnym k ieru n k u , ale też n ie należy brać s trz e l­ cowi za złe, iż sądził, że tra fi zająca m ierząc w łaśnie w d an y m k ieru n k u . Jeśli a sy ste n tk a lek a rza przypuszcza, że p an K. poddał się k u ra c ji u p ięk ­ szającej; uczeń tec h n ik u m — że p a n K. w przeszłości popełnił jakieś p rz e ­ stępstw o; u czen n ica szkoły gospodarczej — że p a n K. tym czasem został d y rek to rem ; g im n azjalistk a — że p a n K. był w czasie w o jn y n aró d owym socjalistą; h isto ry k staroży tn ości — że pan K. zbladł, poniew aż nieulega- nie zm ianom tra k tu je jako oznakę sta rz en ia się; w ykształcony g erm an i­ s ta — że p an K. p rze stra sz y ł się, bo pozbaw ioną znaczenia grzecznościo­ w ą fo rm u łk ę p o tra k to w a ł pow ażnie, a n aw et uznał ją m oże za o skarże­ nie anonim ow ej in sta n c ji — to te „ in te rp re ta c je ” z pew nością w ięcej m ów ią o m g listych n ad ziejach asy sten tk i lek arza itp. niż o specyficznych w stęp n y ch założeniach rozum ienia tego tek stu . A przecież ta diagnoza nie je st n a ty le em piryczna, b y z ak tualizacji osób testow anych m ożna

(8)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 2 5

było w yciągnąć ścisłe w nioski o ich zależności od g ru p y społecznej lub o ich „so cjalizacji” w szkole, n aw et jeżeli su p o n u je się z H illm annem , że to, co testo w an em u w nie o rien to w an ej s y tu a c ji recep cy jn ej tego dn ia n a j p i e r w w p adło do głowy, zd radza n i e c h y b n i e jego specyficz­ n y pod w zględem w a rstw y ho ry zon t oczekiw ań. A b strah u jąc od tego, że te k s t re c e p c y jn y H illm an n a przypuszczalnie nie sp e łn ia w ym ogów psy­ chologicznych, k tó re należałoby postaw ić w zw iązku z ty m celem, ta w g ru n cie rzeczy n ieh u m a n isty cz n a supo zy cja odsłan ia p rzede w szystkim ideologię em pirycznego „pedagoga lite r a tu r y ”. P orów najm y, w jak i spo­ sób sam H illm an n k o m en tu je n a stę p u jąc y przy padek :

Asocjacja przejawia się w toku interpretacji jako bezpośrednia projekcja, przy czym uczennica w ypełnia puste m iejsca w tek ście (niektóre z nich naj­ pierw wynajduje):

„N iew ątpliw ie panu K. byłoby m iło usłyszeć, że zm ienił się na korzyść. Bardzo m ożliwe, że pan K. przygotow ał się do tego spotkania (w ypełnienie pu­ stego m iejsca). Mogło być tak, że pan K. nie był poprzednio osobą szczupłą (w yp ełnienie pustego m iejsca), a teraz w łaśnie odbył kurację odchudzającą (w yp ełnienie pustego m iejsca) i jest bardzo rozczarowany, że niektórzy ludzie tego n ie zauw ażają”.

Uczennica może dojść do rozum ienia tekstu, jak w łaśn ie w skazują w yp eł­ nienia m iejsc pustych, w ogóle tylko na podstaw ie swojego horyzontu rozu­ m ienia w stępnego (projekcja jest konieczna) i na gruncie tej struktury po­ przedzającego zrozum ienia nie m ogłaby w ogóle inaczej reagować na tekst (projekcja jest nieunikniona). <s. 442)

W obec n ieu ch ro n n ie niew esołej przyszłości, k tó re j m a oczekiw ać ta god na w spółczucia czytelniczka, ta k d la niej, ja k i dla nas niew ielk ą tylko pociechą jest to, że na koniec przedsięw zięcia „pedagog lite r a tu r y ” okaże gotowość, b y n ieu n ik n io n e p ro je k c je o fiar swego postęp ow an ia sk o n fro n ­ tow ać, zw yczajem p sy ch o terap eu ty , z zam ierzonym znaczeniem tekstu, ab y uczniow i „um ożliw ić w gląd w s tru k tu rę jego w yobrażeń i ich p rz y ­ c zyny oraz sym ulow anie p rzed tem różnorodnej p ra k ty k i życiow ej” (s. 446). W jak i sposób tę ró żnorodną p ra k ty k ę życiow ą m iałoby się nagle w yczarow ać z „pustego c y lin d ra ” tek stu i „sym ulow ać” ją (sym ulow ane zblednięcie?), tego nie dow iedzieliśm y się, podobnie zresztą jak nie w ie­ m y też, sk ąd się b ierze owo sta le tylk o p rzy w o ły w an e ,,,zam ierzone zna­ czenie te k s tu ”, n a k tó re czekam y d a re m n ie do sam ego końca analizy. C zyżby nie m ożna go było „ em p iry czn ie” zbudow ać? Skąd n astęp n ie b rał H illm an n podstaw ę tw ierdzen ia, „że te k s t B rechtow ski poddaje k ry ty c e p rzew ażn ą część ty ch s tr u k tu r w stępnego rozum ienia, n a k tó ry c h zasa­ d zie b y ł a k tu a liz o w a n y ” (s. 447), lu b też n a jak iej zasadzie, n iby zakam u­ flo w an y russoista, chw ali uczniów zawodu, że „z całą oczywistością — co je s t pocieszające — odnoszą te k st do swoich problem ów życiow ych” , podczas gdy przeuczeni gim nazjaliści lub w yalien ow an i studenci germ a- n isty k i re p ro d u k u ją tylk o „w szelkie m ożliw e p rzesądy n a te m a ty społe­ c zeń stw a lu b lite r a tu r y ” (s. 445)? W w a ru n k a ch tak ich przesądów p e d a ­

(9)

3 2 6 H A N S R O B E R T J A U S S

gogiki lite ra tu ry , k tó ra w y w ołane ostatecznie przez nią sam ą błędne ro­ zum ienia te k stu urzeczow ia w ideologem y i k lasy fik u je jak o projekcje, jed n y m tch em m ów i o ty m , że są one konieczne i że m ożna przy jąć je za p u n k t w y jścia „ stra te g ii zm ien ian ia czytelników ” — w takich w a ru n ­ k ach p o siek an a w tab elę „ in te rp re ta c ja in te rp re ta c ji” rów nież nie może przynieść efektów w iększych niż tw ierd z en ia n astępującego rod zaju : w g ru p ie uczniów szkół zaw odow ych bardzo w ysoką liczbę in te rp re ta c ji stan o w i przypuszczenie, że p an K. żyw i tajem n e życzenie zm iany w y ­ glądu lub s ta tu s u społecznego, gdy tym czasem w g ru p ie uczniów gim na­ z jaln y ch re la ty w n ie w ysokie liczby p rzem aw iają za rozw ojem osobowo­ ści lu b procesem k ształcen ia się. T akie całkow icie z góry przew id y w aln e w y n ik i m ogą w yw ołać bladość ty lk o u ,,pedagoga lite r a tu r y ”, k tó ry do­ p raw d y pow inien b y zrew idow ać sw e z g ó ry pow zięte m niem anie, że dystan s uczniów szkół zaw odow ych wobec kształcenia się pozw ala im na (optym istycznie usposabiające) p rak ty czn e dostosow anie percep cji lite ra ­ tu ry do ich p roblem ów życiow ych.

A naliza recep cji tek stó w literack ich zasługuje n a zaszczytny ty tu ł „em p iry czn ej” do piero w ted y , k ied y p o trafi sprostać c h arak tero w i este­ tycznie zapośredniczanego [verm ittelte] dośw iadczenia. Tego H illm ann n ie czyni an i w refe ro w a n ej p raktyce, an i w teorii, czego dowodzi jego fo rm u ła recepcji:

Recepcja dokonuje się jako przyjęcie uwarunkowań, które w tekście nie istnieją (substytucja); jako w ybór, opuszczenie innej części uwarunkowań, które w tekście istn ieją (selekcja); jako powiązanie substytuowanych i w y se­ lekcjonow anych założeń w inny niż dany w tekście związek znaczeniowy (de­ formacja). W tych m om entach — w ystępujących oczyw iście zawsze w stosunku w zajem nego oddziaływ ania — ujawnia się subiektyw ność recypienta. <s. 441)

Po ty m w zajem n y m o d działyw aniu sam H illm ann nie w y d a je się w iele oczekiwać, bo jego fu n k cjo n o w an ia w łaściw ie n ie opisuje. Później zaś w y raźn ie tra k tu je p ro je k c ję ja k o pierw szą fazę sw ego „procesu w m o­ d e lu ” (s. 446). A le jeśli n a w e t p rzy sta n ie m y n a to w zajem ne oddziały­ w anie, to i ta k s u b sty tu u ją c ą i p rzy ty m selek cjon ującą czynność św ia­ dom ości w procesie recep cji te k stu w sposób konieczny poprzedzałby p rz e d re fle k sy w n y a k t u jm o w an ia [A ufn eh m en], k tó ry dopiero k o n sty ­ tu u je w szelkie dalsze reflek sy w n e czynności. T en w szakże ak t, k tó ry m u ­ siałb y zająć pierw sze m iejsce w ustopn iow an ej form u le recep cji i którego u H illm an n a b rak u je , nie je st jeszcze rozpoznaniem „zam ierzonego zna­ czenia te k s tu ”, co do k tó reg o H illm ann niesłusznie stw a rz a pozory, ja ­ k o by było ono em p iry czn ie stw ierd zaln ą, raz n a zaw sze o b iek tyw n ie z góry d a n ą w ielkością. K o n sty tu ty w n y m ak tem dla całego procesu re - cepcji je s t u jm o w anie p reo rien tu ją c y c h s tru k tu r, schem atów czy „sygna­ łó w ”, w ram a ch k tó ry c h p ostrzega się tre ść te k s tu (proces, opis bądź in ­ form acja) i oczekuje się sp e łn ie n ia jego znaczenia. W ty m akcie czytelnik, k tó ry k ie ru je się ty m i w skazów kam i, zary sow u je im plikow any przez tek st

(10)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 2 7

ho ry zo n t oczekiw ań. Nie m am nic przeciw ko tem u, że w prow adzone przeze m n ie pojęcie „h o ry zo n t oczekiw ań” zastęp uje się tu ta j przez ,,z góry d a n y w spółczynnik recep cji [R ezeptionsvorgabe]”, pod w a ru n ­ kiem jed n ak , że w p rzy p ad k u tek stó w o form ie literack iej z góry dany w spółczynnik m oże m leć ty lk o p reo rien tu ją c y ch arak ter, ale nie m oże norm ow ać sen su sam ego tek stu. Tam gdzie „w łaściw e znaczenie” jest z góry określone, gdzie więc s y tu a c ja n ie je st taka, że m ożliw ych znaczeń wolno ty lko oczekiw ać i m uszą być o ne d opiero w yłonione, zo staje za­ w ieszona rec e p c ja zapośredniczona estetycznie, co m oże znaczyć, że apel do w olności czytelnika zostaje p o dporządkow any pierw iastko w i d y d ak ­ tycznem u, uzależniony od in teresó w politycznych lu b też że używ a się go dla zaspokojenia nie nazw any ch potrzeb.

F o rm uła recepcji, k tó ra m a sprostać estetycznem u podchodzeniu do tek stu i od s tro n y tekstu, n ie m oże w obec tego spajać ze sobą obydw u stro n rela cji te k st— czytelnik, tzn. d z i a ł a n i a jako uw arunkow anego przez tek st i r e c e p c j i jako u w arun k o w an ego przez ad re sa ta elem en­ tu k o n k retyzacji, w m echanistyczny obraz „w zajem nego oddziaływ ania” , ale pow inna pojm ow ać zapośredniczenie jako proces stapiania horyzontu (zob. o ty m na s. 373— 375). Tym sam ym na nowo p o w staje p y tan ie, w jak i sposób m ożna u stalać w ew n ątrzliterack i i praktyczno-życiow y ho ­ ry z o n t oczekiw ań w procesie recepcji tekstu. O czywiście n ie czysto em ­ pirycznie, jeśli przez to ro zu m ie się przyrodoznaw czy m odel obserw acji, tw o rzen ia hipotez i w ery fik acji czy falsyfikacji. Ale rów nież z tego w zględu nie w sposób czysto in tu icy jn y , jeżeli przez to m a się na m yśli rzekom o h erm e n eu ty c z n y m odel su biektyw nego stanow iska, w czuw ającej się w y k ład n i i określonego tra d y c ją ro zum ien ia sensu. A le dzięki p o stę­ pow aniu, k tó re porzuca fałszyw e p rzeciw ieństw o em piryzm u i h erm e­ n e u ty k i, bada n ato m iast proces estetycznego dośw iadczenia w św ietle re fle k sji n a te m a t h erm en eu ty czn y ch w a ru n k ó w ty ch doświadczeń. U sta­ len ie horyzon tó w i s tru k tu r poprzedzających rozum ienie w toku recepcji te k stu w ym aga n astęp n ie n ie tego, b y po p ro stu rejestro w ać „obserw acje te k s tu ” lub zachęcać testo w an ą osobę d o dow olnych w ypow iedzi, ale tego, aby proces recep cji ukazyw ać za pomocą in stru m e n ta riu m , k tó re w za­ k re sie rozum ien ia sen su zastęp u je em piryczny m odel obserw acji zw any

„trial and error” przez grę p y ta ń i odpow iedzi m iędzy czytelnikiem

a tekstem . R ozum ienie te k s tu sta je się d o stęp n e k ontroli w ty m stopniu, w jakim ta g ra m oże być u św iad am ian a p rzy tekście w spółczesnym lub re k o n stru o w a n a w o d niesien iu do te k stu daw nego. S ta je się dostępne k o n tro li — em p iry czn ie i h erm en eu ty czn ie — zarów no n a podstaw ie p rzed m io tu estetycznego, do którego k iero w an e m oje p y ta n ia o sens i form ę z n a jd u ją odpow iedź bądź też się n ie spraw dzają, ja k i n a p o d sta ­ w ie odpow iedzi in n y ch czytelników , k tó rz y m ój sąd estety czny p o tw ier­ d zają bądź też k w estio n u ją jak o uprzedzenie.

(11)

3 2 8 H A N S R O B E R T J A U S S

len ie w e w n ątrzliterack ieg o h o ry zo n tu nastąp i p rzy p y tan ia ch o czynniki recep cji u w aru n k o w an e gatunkow o: Czy należy czytać jakąś k ró tk ą h i­ sto rię jak o anegdotę, czy jako dow cip? J a k wobec tego pojm ow ać jej lakoniczność, z całą pow agą czy b ardziej n a wesoło? Czy to coś znaczy, że je d n a fig u ra pozostaje bezim ienna, podczas gdy d ru g ą w yróżnia im ię i działanie? Dlaczego p a n K. rea g u je w tej sy tu a c ji ta k nieoczekiw anie? Czy pozostaje to w zw iązku z tym , że w h isto riach o pan u K eunerze m a o n grać rolę osoby m yślącej? Z ty m i p y tan iam i łączą się następne, k tó re zakładają drugi h o ry zo n t oczekiw ań, h o ryzon t praktyczno-życiow ego do­ św iadczenia, a zatem prow adzą do postaw ienia kw estii: Co dzieje się t u ­ taj z pow szednią, znaną fo rm u łą pow itania? Dlaczego nasuw a ona w tej sy tu a c ji jakiś pro b lem ? Czy ta zastan aw iająca sy tu a c ja w in n a m i pow ie­ dzieć coś o n ad u ży w an iu języ k a czy też o człow ieku m yślącym , k tó ry prze ra ża się tą grzecznościow ą fo rm u łk ą pozdrow ienia? K iedy g ra p y tań czytelnika i odpow iedzi te k s tu osiąga te n p u n k t zetknięcia, w któ ry m czytelnik pyta, czy re a k c ja p a n a K. je s t tylko jego osobistą przypadłością czy też ty p o w y m p rzejaw em losu osoby m yślącej, dzięki czem u m iałaby znaczyć coś rów nież d la m nie, odpowiedź w ym aga rozstrzygnięcia, w raz z k tó ry m n a stę p u je połączenie się horyzontów .

Je d n ak ż e tego ostatniego k ro k u nie tra k tu ję jak o jed y n ie słusznej odpow iedzi, k tó rą każdy m iałby tylko przejąć. T ek st B rechta bow iem ze w zględu n a sw ą litera c k ą form ę, ja k rów nież n a poprzednie i następ n e historie pan a K. dopuszcza w ięcej in te rp re ta c ji. W łaśnie t a wielość moż­ liw y ch in te rp re ta c ji d e c y d u je o estetyczności te k s tu i stw a rz a szczególne szanse d la an alizy recepcji, k tó ra chce uchw ycić czy też zm ienić p rak - tyczno-życiow e ro zu m ien ie w stęp n e ró żn ym w arstw om czytelników (ideo­ logię, jak p o w iedzieliby m aterialiści). P oniew aż n iesp ó jn y prak ty czn o -ży - ciowy h o ry zo n t d a je się lepiej sprecyzow ać, k iedy p rzestrzeń testow ania jest estety czn ie z gó ry ukierunkowana przez czynniki recepcji, kiedy uw zględnia nie ty lk o ideologię, ale także kod estety czny gru p badanych. R ów nież ideologicznie u trw a lo n e ro zu m ien ie w stę p n e u czytelnika da się lepiej rozszerzyć, jeżeli nie zaw ierzym y H illm annow skiej form ule r e ­ cepcji, a zw łaszcza — w istocie a u to ry ta ty w n e m u — p ostulatow i „peda­ gogów lite r a tu r y ” , k iero w a n e m u do pisarzy, by pisali „biorąc pod uw agę specyfikę w a rs tw ” (historie d la pielęgniarek, uczniów szkół zawodowych, itd.?) oraz opracow yw ali „ stra te g ie zm ieniania c z y te ln ik a ” (s. 441), i za­ m iast tego zaufam y raczej daw niejszej form ule recepcji, k tó ra bardziej odpow iada swoistości dośw iadczenia estetycznego, poniew aż apeluje do wolności czytelnika, o raz p rzesłance Je a n a P au la S a r tr e ’a m ówiącej o czy tan iu jak o o „pakcie w ielkoduszności m iędzy au torem a czytel­ n ik iem ” .

(12)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 2 9

Tezy do dalszej debaty o czytelniku

F a ł s z y w e i d e e — p r o p o z y c j a i c h z w e r y f i k o w a n i a R ozbrat m iędzy „ b u rż u a z y jn y m ” a „m ark sistow sk im ” obozem w sfe­ rze po lity ki okazał się p ro d u k ty w n y . P rzeciw staw ian ie stan ow isk „idea­ listy czneg o ” i „ m a terialisty c zn e g o ” może n ad al sp rzy jać p row ad zen iu d y ­ skusji filozoficznej, choć u trz y m u je się ono tylko dzięki ob ustronnem u przecenian iu rzekom ej autonom iczności każdej z ty c h pozycji. U trzy m y ­ w anie ta k o kreślo n y ch fro n tó w w sferze teo rii lite ra tu ry , estetyk i i h e r­ m en eu ty k i ok azu je się n ato m iast w coraz w iększym sto p n iu bezproduk­ tyw ne. T u taj od p a ru la t bez rozgłosu u k ształto w ała się zupełnie in n a lin ia d em ark acy jn a, biegnąca w p o przek d aw n y ch fro n tó w i w y d a je się ona dla te o rii i p ra k ty k i litera tu ro z n a w stw a b ardziej obiecująca: z jed nej stron y, tra d y c jo n a listy cz n a b u rżu a z y jn a oraz o rto d o k sy jn a m ark sisto w ­ ska e ste ty k a trz y m a się jeszcze klasycznego sta w ia n ia dzieła pon ad czytel­ nikiem , podczas gdy, z d ru g iej strony, n o w a te o ria estetyczn a w obydw u obozach w m iejsce a u t o r y t e t u dzieła postaw iła sposób, w jak i d o- ś w i a d c z a j ą dzieła czytelnicy, w m iejsce su b sta n c ji jego ponadcza­ sowego sen su — fu n k cję sztu k i w społeczeństw ie, w m iejsce genezy zaś historię recep cji i znaczenia dzieła.

W s p ó l n e c e c h y e s t e t y k i n a s t a w i o n e j n a r o z u m i e n i e d z i e ł a

K lasycznem u ro zum ieniu autonom icznego dzieła sztuki odpow iada jedno stko w a k o n tem p lacja czy telnik a jak o p arad y g m aty czn a postaw a odbiorcy. Tę p rzesłan kę podzielają teo rie estety czn e o ta k odm iennych rodow odach i in te n c ja c h , jak teo rie A dorna, G ad am era i L ukacsa (rów ­ nież B enjam inow e pojęcie „ a u ry ” zw iązane jest z k ulto w y m rozum ieniem autonom iczności dzieła i indyw idualnego p rzeży w an ia sztuki). A rty sty cz­ n y c h a ra k te r dzieła o k reśla ją tak ie w artości estetyczne, ja k doskonałość, fo rm a jako całość, sy n teza w szystkich części w organiczną jedność, od- pow iedniość tre śc i i form y, jedność tego, co ogólne, i tego, co szczególne. W zorowość dzieła sztu ki może uzasadniać egzem plaryczność w pozytyw ­ n y m sen sie (P latońska tria d a p raw dy, d o b ra i piękna), ale rów nież ra d y ­ k a ln a negaty w n ość (nowe u jęcie „sztuki dla sz tu k i” u A dorna). Idealnym czytelnikiem b y łb y wobec tego filolog daw nego pokroju, oczekujący sensu jako niepow tarzaln ego o b jaw ien ia te k stu i znikający jak o in te rp re ta to r w przedm iocie sw ych zabiegów [in der Sache].

W s p ó l n e c e c h y t e o r i i d o ś w i a d c z e n i a e s t e t y c z n e g o K rok od substan cjalisty czn eg o ideału dzieła k u o k reślen iu sztuki na podstaw ie jej dośw iadczenia historycznego i fu n k cji społecznej je st rów ­

(13)

3 3 0 H A N S R O B E R T J A U S S

noznaczny z n a d a n ie m odbiorcy (czytelnikow i, publiczności) p ra w długo m u odm aw ianych. M iejsce dzieła jako nosiciela p raw d y lub jako form y jej p rzejaw ian ia się za jm u je p o stęp u jąca k o n k rety zacja sensu, k tó ry k o n ­ sty tu u je się w k o n w erg en cji te k stu i recepcji, uprzednio danej s tr u k tu ry dzieła i p rzy sw ajającej in te rp re ta c ji. P ro d u k ty w n a i rec e p ty w n a s tro n a dośw iadczenia estetycznego w chodzą w dialek tyczn y stosunek: dzieło nie istn ieje bez sw ego o d działyw ania, oddziaływ anie dzieła zakłada recepcję, sąd publiczności w a ru n k u je z kolei pro du kcję autorów . H istoria lite ra tu ry p rzed staw ia się od tąd jak o proces, w k tó ry m czytelnik jako czynny, choć k o lek ty w n y podm io t s ta je w obec in d y w id u aln ie produkującego a u to ra i nie m oże być już p o m ijan y w h isto rii lite ra tu ry jak o in sta n c ja pośred­ nicząca.

R ó ż n e p o z i o m y „ h i s t o r i i l i t e r a t u r y c z y t e l n i k a ” Podobnie jak nie m oże istn ieć h isto ria ty p u „viri illustres” lub h isto ­ ria sam ych in sty tu c ji („h isto ria sztu k i bez nazw isk ”), ta k nie m oże też istnieć auto nom iczna h isto ria czytelnika. A przecież koncepcja histo rii lite ra tu ry od s tro n y czytelnika, koncepcja, do k tó rej obecne b ad a n ia do­ sta rc za ją w ielu przyczynków , n iew ątp liw ie stanow i konieczne correcti-

v u m d om inującej dotychczas h isto rii au toró w , dzieł, rodzajów i stylów .

O ile m am rozeznanie w ty ch badaniach, k ładą one zbyt m ały nacisk n a rozróżnienie o d m ien n y ch poziom ów recepcji. Pascal jako czytelnik M on- ta ig n e ’a, R ousseau jako c zy teln ik A ugustyna, L év i-S trauss jako czytelnik Rousseau stan o w ią p rzy k ła d y szczytow ego poziom u dialogu autorów , k tó ­ r y może stać się zaczątkiem epoki history czn oliterackiej dzięki przysw o­ jen iu i przew arto ścio w an iu tw órczości p oprzednika uznanej za ro zstrz y ­ gającą. Tego ro d zaju zm ian y dopiero w ted y m ożna zanotow ać jako do­ d atn ie saldo, k ied y in n o w acy jn e rozumienie poszczególnego czytelnika zostaje zaakcep to w an e publicznie, p rze jęte przez szkolne kan o n y le k tu ­ row e lu b u san kcjon o w an e p rzez in sty tu c je ku ltu raln e. N a tej średniej płaszczyźnie zin stytu cjo n alizo w an ej le k tu ry łam iąca no rm y en erg ia lite ­ r a tu r y zo staje ponow nie pochw ycona i przetw o rzon a w fun kcje norm o- tw órcze. A przecież p otrzeb a lek tu ry , ja k w szelka saty sfak cja estetyczna, n ie pod d aje się całkow icie czynnościom „k analizow ania” lub stero w ania. To, co in te re su je g en erację uczniów, nie pokryw a się z norm am i este­ ty czny m i generacji ich nauczycieli i rodziców . P o trzeb a estetyczna tej m łodej generacji, p o trzeba podziw iającej lub sym paty zującej id en ty fik a ­ cji, a tak że p ro te stu i now y ch dośw iadczeń, z n a jd u je odbicie n a niskiej, pow iedzm y lep iej: p rze d re flek sy jn e j płaszczyźnie. Prow adzi to do tw o ­ rze n ia się reg u ł obalających d a w n e kanony, d o zjaw iska, k tó re w sto su n ­ ku do procesu racjo n alizacji n a płaszczyźnie in sty tu cji m oże w yw ołać nie m niej zm ian niż prow adzo n y n a szczytach dialog autorów .

(14)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 3 1

C z y t e l n i k j a k o p r o t o t y p s z t u k i o k r e s u b u r ż u a z y j n e g o

W yróżnienie trzech płaszczyzn tw o rzen ia k anonu dzięki lek tu rze : r e ­ fleksyjnego n a szczycie autorskim , społecznie norm ującego w in sty tu ­ cjach k u ltu ry i ośw iaty oraz p rzed reflek sy jn ego tw orzącego underground dośw iadczenia estetycznego, może przyczynić się do tego, że będziem y w stan ie w y raźn iej zobaczyć historyczne g ranice estetyk i zorientow anej n a czytelnika. P ro w adzony n a szczytach dialog autorów stw arza pozór k o n tin u u m św ia ta czytelników od H om era d o B ecketta, gdy tym czasem je st inaczej: le k tu ra jako in sty tu cja k ształto w an ia społeczeństw a stanow i h isto ry czn y epizod niew ielu stuleci e ry b u rżu azy jn ej. Ten, k to in teresu je się dośw iadczeniem estetycznym przew ażnej większości jeszcze lub już n ie czytającej ludzkości, m usi go szukać w obszarach słuchania, oglą­ d a n ia i gry, k tó ry c h m an ifestacje nie w eszły jeszcze do histo rii sztuk. T eoria akty w n ego czytelnika, k tó ry s ta je się publicznością literacką, m a sw oją p arad y g m aty czn ą p ierw o tn ą dziedzinę w epoce, w k tó re j — zgod­ n ie ze sform u ło w aniem S a r tr e ’a — w olność pisania by ła apelem do w olności czytającego o byw atela. Rousseau, k tó ry ustaw icznie zw raca się do niego jak o do re p re z e n ta n ta całego genre hum ain, o k reślił prow oka­ cyjn ym obrazem n a początku I księgi W yzn a ń absolutny p u n k t ku lm i­ n a c y jn y em ancypacji czy teln ik a: w zyw a nieprzeliczone rzesze czytelni­ ków („Пппот ЪгаЫ е jo u le de m es sem blab les”), aby d okonały sądu nad n im i nad sobą, k ied y b ędzie prezentow ał sw ą książkę Bogu w Dniu O statecznym ; ta książka w szakże p rag n ie odsłonić w szy stkie tajem n ice serca, k tó re w chrześcijańskiej spow iedzi z całego życia — te ra z pozba­ w ionej znaczenia — zastrzegał sobie „souverain ju g e ”. K sięga I W yzn a ń obok ekscesyjnych n o cnych le k tu r o jca i sy n a opisuje rów nież d rug ą s tro n ę m edalu : fascy nację w yim aginow anym św iatem powieściowym , nieo dp arcie kuszącym i nie p rzeżytym i przygodam i, nieosiągalnym i em o­ cjam i i sztucznym i raja m i — owo „p odziem ne”, od Don K ichota po Em m ę B ovary zaw sze d a re m n ie potępiane i tam o w an e dośw iadczenie estetyczne, k tó re należałoby w odniesieniu d o burżuazyjnego czytelnika analizow ać w rów n ej m ierze jako n a rk o ty k i obszar ucieczki od środo­ w isk a pracy, ja k też jako czynnik sen ty m en taln eg o w ychow ania (Rous­ se au : „Je n ’avois aucune idée des choses, que tous les se n tim e n ts m ’é­

ta ien t déjà co nn u s”).

H o r y z o n t o c z e k i w a ń c z y t e l n i k a — d o d a t k o w e w y j a ś n i e n i a

Pojęcie h o ry zo n tu oczekiw ań nie ty lk o zrobiło w o statnich latach k arie rę , ale z uw agi na m etodologiczne im p lik acje rów nież przyczyniło

(15)

3 3 2 H A N S R O B E R T J A U S S

nieporozum ień, k tó ry c h genezę po części m uszę przypisać sobie sam em u. K iedy pisząc U n tersu ch u n g en zur m ittelalterlich en Tierdichtung (1959) n atk n ąłem się n a to, że c h a ra k te r R om an de R enart jako k o n tra fa k tu ry w zględem heroicznej poezji i parodii dw orskiej m iłości mógł w ogóle być rozpoznany dopiero p o zrek o n stru o w an iu hory zon tu dzieł i gatunków , k tó re P ie rre de S ain t-C lou d w prologu do Branche II—Va uznaw ał za chętnie i szeroko czy tan e przez publiczność, w ypróbow yw ałem analizę horyzontu jako h e rm e n eu ty c z n y in stru m e n t im m an en tn ej in te rp re ta c ji [D eutung] literack iej. W ykład in au g u ra cy jn y w ygłoszony w K o nstan cji w 1967 r. posuw ał rzecz o k ro k dalej dzięki postulatow i, by literackiego dośw iadczenia czy teln ik a szukać tam , gdzie ono „w chodzi w ho ryzon t oczekiw ań jego p ra k ty k i życiow ej, k sz ta łtu je w zarodku jego zrozum ienie św iata, a ty m sam y m o dd ziały w a na jego społeczne zachow anie” 5. Tem u postulatow i, aby fu n k c ję literack ieg o kształto w ania społeczeństw a (nie zaś zaw sze ty lk o fu n k cję rep re z en ta ty w n ą) trak to w ać jako przed m iot now ej h isto rii lite ra tu ry , n ie sp ro sta ła jeszcze w pełni m oja p ierw sza d e ­ fin icja h o ry zo n tu oczekiw ań:

Analiza doświadczeń literackich czytelnika jest w stanie uniknąć groźby psychologizm u w ów czas, k iedy opisuje przyswajanie i oddziaływ anie dzieła w dającym się zobiektyw izow ać system ie odniesień do określonych oczekiwań. System ie, który dla każdego dzieła w m omencie historycznym jego pojaw ienia się w ynika z ogólnego pojęcia gatunku, form y i tem atyki wcześniej znanych dzieł i z przeciw ieństw a m iędzy m ową poetycką i nastawioną na cele prak­ tyczne 6.

K onieczne rozró żnien ie m iędzy literack im horyzontem oczekiwań, im ­ plikow anym przez n o w e dzieło, oraz społecznym horyzontem oczekiw ań, w yznaczanym przez ok reślo n ą p ra k ty k ę życiową, zostało tu w praw dzie zasygnalizow ane jak o przeciw ieństw o język a poetyckiego i p rak ty c zn e ­ go, ale nie w yłożone jeszcze explicite.

A naliza literack ieg o dośw iadczenia czytelnika albo — jeśli kto w o­ li — społeczności czy telniczej obecnego lub m inionego czasu m usi obejm ow ać obydw ie s tro n y relacji te k st— czytelnik, tzn. o d d z i a ł y w a ­ n i e jako elem en t k o n k re ty z a c ji sensu u w aru n k o w an y przez tek st i r e- c e p с j ę jako e lem en t tej k o n k rety zacji uw aru n k o w an y przez adresata, i jako proces sy n te ty z o w a n ia lub sta p ia n ia obydw u horyzontów . C zytelnik zaczyna rozum ieć now e czy obce dzieło w m iarę, jak przyjm ując w stępne o rie n tac je tek stu (,,s y g n a ły ” w rozum ieniu H a ra ld a W einricha, „w spół­ czynniki rec e p c ji” w ro zu m ien iu M an fred a N aum anna) ustan aw ia w e- w n ą trz lite ra c k i h o ry zo n t oczekiw ań. P o staw a wobec tek stu je st jed n a k zawsze zarazem re c e p ty w n a i akty w na. C zytelnik m oże tek st „skłonić

5 H. R. J a u s s, Literatu rgeschichte als Provokation. Wyd. 5. Frankfurt/M 1974, s. 199. Cyt. w edług przekładu R. H a n d k e g o, w: „Pamiętnik Literacki” 1972, z. 4, s. 289.

(16)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 3 3

do m ów ien ia”, tzn. sk onkretyzow ać p o ten cjaln y sens dzieła nad ając m u a k tu a ln e znaczenie, ty lk o w tej m ierze, w jak iej w ra m y odniesienia literackiego w spółczy n n ik a recepcji w nosi sw oje w stępne prak tyczno-ży- ciowe rozum ienie. To zaś obejm u je jego k o n k retn e oczekiw ania w y n ik a ­ jące z h o ry zo n tu jego zainteresow ań, życzeń, potrzeb i dośw iadczeń, uza­ leżnionego od w a ru n k ó w społecznych, biograficznych i specyfiki w a r­ stw ow ej. N ie trz e b a w yjaśniać, że w sam te n praktyczno-życiow y h o ryzo nt znów w chodzą dośw iadczenia literackie. S topienie obydw u ho­ ryzon tó w : danego przez te k st i w noszonego przez ćzytelnika, m oże do­ konać się spontanicznie, z sa ty sfak c ją sp ełnionych oczekiw ań, z uw olnie­ niem od p rzy m u só w i m onotonii codzienności, ze zgodą na o fertę id e n ty ­ fikacji, lub jeszcze ogólniej — z ap ro b atą p ły n ącą z jakiegoś rozszerzenia dośw iadczeń. Może ono jed n a k rów nież nastąpić jako sp o jrzen ie z d y s ta n ­ su, jako rozpoznanie czegoś dziw nego, jako odkrycie m etody, jako odpo­ w iedź n a in sp irac ję m yślow ą, a to w szystko jako p rzysw ojenie lub o drzucenie p rzejęcia w e w łasny h o ry zo n t doświadczeń. M am nadzieję, iż w y jaśn iając to zadem onstrow ałem rów nież, że w prow adzone przez G a- dam era pojęcie stopienia horyzontów nie jest ta k „ k o n serw aty w n e” , jak m u się to w m aw ia, ale pozw ala określić w rów ny m sto p n iu te efekty literackiego dośw iadczenia, k tó re łam ią norm y, jak i te, k tó re norm y sp ełn iają, o raz te, k tó re n o rm y k ształtu ją.

H e r m e n e u t y c z n a w y ż s z o ś ć c z y t e l n i k a z a k ł a d a n e g o i m p l i c i t e

R ozróżnienie w ew n ątrzliterack ieg o i praktyczno-życiow ego horyzontu oczekiw ań upraszcza w ystęp u jącą obecnie bezgraniczną obfitość typologii ról czytelniczy ch (czy teln ik idealny, n o rm aln y , fik cy jn y , rea ln y , zakła­ d a n y im plicite, superreader itd.) d o sto su nk u czytelnika zakładanego

im plicite w obec czy teln ik a (w ym ieńm y go przecież raz!) istniejącego e x ­ plicite. Z daniem W olfganga Ise ra przez czy teln ika zakładanego im plicite

rozum iem y „zaznaczany w tekście c h a ra k te r czytania jako a k tu ”, n a stę p ­ n ie „w pisaną w pow ieść rolę czy teln ik a”, k tó rą należy rozum ieć jako w a ru n e k m ożliw ego oddziały w an ia i k tó ra z góry u kierun k ow uje, ale nie d e te rm in u je ak tualizacji z n a c z e n ia 7. J a k przeciw staw ieniem w e w n ątrz ­ litera c k ie g o je s t p raktyczno-życiow y h o ryzont oczekiw ań, ta k przeci­ w ień stw em czyteln ik a zakładanego im plicite je s t czytelnik istniejący

e k s p l i c i t e , tzn. czy teln ik zróżnicow any historycznie, społecznie, a ta k ­

że biograficznie, k tó ry jak o coraz to in n y podm iot do konu je stopienia o b jaśn io n y ch horyzontów . N ieodzow nym w ym ogiem h erm eneu ty cznie św iadom ej an a lizy dośw iadczenia czytelniczego je st oddzielenie zakła­

7 W. I s e r, Der im plizite Leser. K om m unik ationsform en des Romans von B u nyan bis Beckett. München 1972, s. 8 п., 92.

(17)

3 3 4 H A N S R O B E R T J A U S S

danej im plicite ro li czy teln ik a od tejże ro li explicite, czyli — w in n ej term ino log ii — kodu społecznie i historycznie określonego ty p u czy­ te ln ik a od kodu litera c k o w y ty c z o n ej ro li czytelnika. Poniew aż z ak ład an ą

im plicite rolę czytelnika m ożna odczytać z obiek tyw n ych s tru k tu r tekstu,

a zatem je st o n a bardziej bezpośrednio d ostęp n a niż rola czyteln ika istn ie ­ jącego explicite z uw agi n a jej często u k ry te su biek tyw n e u w a ru n k o w a ­ n ia i społeczne zależności, n ależy tej pierw szej przyznać m etodologicznie w yższy w alo r pierw szego, łatw iej dającego się obiektyw izow ać dojścia. Skoro z re k o n stru u jem y n a jp ie rw zaw artą im plicite w tekście ro lę czy ­ telniczą, m ożem y z ty m w iększą pew nością ustalać s tru k tu ry w stępnego rozum ienia, a ty m sam y m rów nież ideologiczne pro jekcje o kreślonych w a rstw czytelniczych jak o s tr u k tu ry drugiego kodu w przeciw staw ien iu do pierw szego kodu.

K to n eg u je tę h e rm en eu ty czn ą wyższość czytelnika zakładanego im ­

plicite, dlatego np., iż sądzi, że m usi być posłuszny m aterialisty czn ej

zasadzie o p rod u k cji ja k o m om encie p ierw otn ym i nadrzędnym , popada w znany dylem at, w y n ik a ją c y stąd, że w p raw dzie form alnie zaw sze m oż­ n a potw ierdzić u w a ru n k o w a n ą specyfiką w arstw ow ą s tru k tu rę w stę p ­ nego porozum ienia, czyli „ideologię” g ru p czytelniczych, ale treścio w o n ie m ożna jej w yw ieść z m a te ria ln y c h w aru n k ó w produkcji. Sto sun ki m aterialn e, choć n iew ątp liw ie w a ru n k u ją estetyczne n astaw ien ie cz y te l­ nika, sam e z siebie nic n ie m ówią, nie w ypow iadają się w „analogiach ” , czy „hom ologiach”, a le trz e b a je w yprow adzić z reflek sji na te m a t sto ­ su n k u podm iotów do tek stu . W jak i in n y sposób niż dzięki analizie ho ry zo n tu z pomocą in stru m e n ta riu m p y ta n ia i odpow iedzi chciałaby tu ta j postępow ać „m aterialisty czn a h e rm e n e u ty k a ”, n ie m ogłem zgłębić. G dyby m iała odw oływ ać się d o tak ic h b ad ań em pirycznych, jakie prow adził Heinz H illm an n (zob. w yżej, s. 365— 370), n araża się na zarzuty, k tó re ju ż podniósł A dorno przeciw ścisłem u em piryzm ow i badań społecznych: sk o stn ien ia w k ręg u b ad ań ry n k u , ograniczenia do zachow ań w ram ach ró l w yznaczanych przez rodzaj cenzusu (płeć, wiek, sta n rodzinny, do­ chody, w yk ształcen ie itd.), u rzeczow ienia m etody, k tó ra n ieu ch ron nie kończy n a urzeczow ionej św iadom ości testo w any ch osób i ty m sam ym ty lk o fałszuje w ym ow ę rep ro d u k o w an y ch fak tó w in te rp re tu ją c ją jak o id eo lo g ię 8. K to nie u ż y tk u je ro li czy telnik a zakładanego im p lic ite , aby w ram ach tego o d n iesien ia pojm ow ać zróżnicow ane form y recep cji h i­ sto ryczn y ch i społecznych g ru p czytelniczych jako działanie k o n s ty tu u ją ­ ce sens, te n niechże nie dziw i się, jeśli n a koniec zam iast n astaw ień i s ą ­ dów estetycznych będzie u zy sk iw ał ty lk o hipotezy zachow ań przew i­ dziany ch przez ro le lub w arstw o w o bądź statusem u w aru n k o w an e

8 Th. W. A d o r n o , Soziologie und empirische Forschung (1957). Przedruk

w zbiorze: Logik der Sozialwissenschaften. Hrsg. E. T o p i t s с h. Wyd 3. Köln— Eern 1966, s. 511—524.

(18)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 3 5

uprzedzenia, k tó re zawsze przew yższa dośw iadczenie zapośredniczone estetycznie. C zytelnik zakład an y im plicite n ie może całkow icie zrezygno­ w ać z proklam ow anego przez Rousseau u n iw ersaln ego roszczenia, jeśli tek st m a apelow ać do w olności estetycznej określonych histo rycznych czytelników ; k to p rzy cin a rolę czytelnika zakładanego im plicite n a m iarę roli, ja k ą pełni istn iejący exp licite czytelnik, vu lg o : pisze z uw agi na specyfikę w a rstw y społecznej — ten może produkow ać jedynie książki kucharskie, k atechizm y, m ow y p a rty jn e , p ro sp ek ty w ak acy jn e itp., a i w zakresie tego g a tu n k u n ie te najlepsze, co w idać n a przykładzie książek k u ch arsk ich w. XVIII, nastaw iający ch się jeszcze na u n iw ersaln y dobry sm ak, a nie na ograniczone s tru k tu ry poprzedzającego rozum ienia. P r ó b a o d g r a n i c z e n i a s p o s o b ó w r e c e p c j i l i t e r a t u r y

n i e u k i e r u n k o w a n y c h n a d z i e ł o

Pow yższe objaśnienie sto su n ku m iędzy czytelnikiem im plicite a czy­ teln ik iem exp licite opierało się n a przesłance, k tó rej historycznej o g rani­ czoności często się nie dostrzega i o k tó rej teraz będzie m owa. Zacho­ w a n ie będące czytaniem tek stu nie ogranicza się b y najm n iej do tego, że h isto ry cznie określony czytelnik p rzejm u je rolę czytelniczą w pisaną w jakąś powieść i łączy ze sw oim praktyczno-życiow ym h o ry zon tem do­ św iadczenia. W odniesieniu do in n y ch gatunków , tak ic h jak liry ka, afo- ry sty k a czy hom iletyka, obow iązuje w praw dzie k o rela ty w n y do każdego pisanego te k stu c h a ra k te r czy tania jako aktu, ale nie sposób rec e p c ji za pośrednictw em z góry w yznaczonej ro li czytelniczej. I nie każda recep ­ cja jak iejś pow ieści w iąże się z pełną aktualizacją niespójnej różnorod­ ności i postaciow ej jedności autonom icznego dzieła. S tosu nek czyteln ika do dzieła jako d zieła p rz y bliższym p rzy p a trz e n iu się h isto ry czn y m w y ­ d a je się bardziej epizodyczny, niż się zrazu m yśli, m ianow icie w y stęp u je jako po stu lat estety k i h u m anistycznej i sztu ki o kresu burżuazyjnego, postu lat, k tó ry — jak w skazu je h isto ria dośw iadczenia estetycznego — n ie da się uogólnić ani d la epoki sztu ki przedautonom icznej czy poauto - nom icznej, a n i d la ró żn y ch płaszczyzn recepcji przez czytanie.

Z acznijm y od dośw iadczenia, k tó re dzisiaj niem al każdem u je st chyba do brze znane. K to p rzeczytał tylko jed n ą powieść k ry m in a ln ą i n a tym poprzestał, n ie m oże w żadnym razie powiedzieć o sobie, że oto wie, na czym polega sa ty sfak c ja czy teln ik a „k ry m in ałó w ” . Specyficzne dośw iad­ czenie pow ieści k ry m in a ln e j rozpoczyna się dopiero z p ojaw ieniem się p o trz e b y czy tan ia dalszych „kry m in ałó w ”, oglądania podziw ianego de­ te k ty w a w in n y ch sy tuacjach , poznania d etek ty w ó w inaczej pracujących, a tak ż e in n y ch m eto d bud o w an ia i rozw iązyw ania zagadek. P e łn a sa­ ty sfa k c ja estety czna w p rzy p ad k u w iersza lirycznego lub d ra m a tu może się pojaw ić już p rzy pierw szym dziele — h ip o tety czn y czytelnik, k tó ry c z y ta ty lk o j e d e n „ k ry m in a ł”, i to jako „dzieło”, ro zm ija się ze

(19)

spe-330 H A N S R O B E R T J A U S S

cyficzn y m nastaw ien iem , z k tó reg o k o n sty tu u je się upodobanie w „ k ry ­ m in a ła c h ”. Nie w y n ik a ono z sam ow ystarczalnego pogrążenia się w dziele jak o dziele, ale z generycznego, rozw ijającego się p o m i ę d z y jed n y m a d ru g im dziełem oczekiw ania, w sto sun ku do którego sa ty sfak cja czy­ te ln ik a „k ry m in ałó w ” odnaw ia się w raz z każdym now ym w arian tem podstaw ow ego w zoru. A więc d la sw ego czytelnika powieść kry m in aln a istn ie je tylko jak o plurale ta n tu m , jako sposób czytania, k tó ry m usi negow ać pojedynczy u tw ó r jak o dzieło, aby czerpać pod niety z rozpo­ czętej już w cześniej g ry o zn anych regułach i nie znanych jeszcze nie­ spodziankach. Ta s tr u k tu ra recep cji na zasadzie plurale ta n tu m w y stę p u je w y ra ź n ie rów nież w in n y ch se ry jn y c h p ro du ktach lite ra tu ry konsum p­ c y jn ej i p o p u larn ej; w y m agałaby o na w n ikliw ych badań w edług w zoru sem io ty k i i k ry ty k i ideologii, k tó ry C harles Grives ta k im ponująco opraco w ał dla pow ieści k o n su m p cy jn ej D rugiego C esarstw a 9. T u taj w i­ d zę n a tu ra ln e pole d la zastosow ania m etod sem iotycznych, k tó re są n a j­ ba rd z iej w łaściw e wobec z n a k o w e g o c h a r a k t e r u tego ro d zaju tekstów , po p ad ają n a to m ia st w trudności, tzn . m uszą się odwoływać do co raz bardziej skom plikow anych w tó rn y ch system ów znaków, kied y m a­ ją opisać t e k s t j a k o d z i e ł o , tzn. pojedyncze dzieło sztuki jako z n a k sui generis. M om ent fascy n acji łączący się ze s tru k tu rą recepcji

plurale ta n tu m m ożna uchw ycić egzem plarycznie tam , gdzie po raz

pierw szy w h istorii zam anifestow ał swe istnienie: k ied y ekspansja p rasy codziennej w latach trzy d ziesty ch X IX stu lecia um ożliw iła recep cję no­ w ego ro d zaju pow ieści w odcinkach w form ie najm niejszych porcji, k tó re j ogrom ne pow odzenie w śród szerokich rzesz czytelników daje się porów nać tylko z n ieo d p a rtą siłą przy ciąg ania telew izyjnych program ów se ry jn y c h . W obliczu tego zjaw isk a m ożna by zapytać, czy p o p u larn a li­ te r a tu r a i sztuka, k tó ra ta k w yraźnie różni się od „rozryw kow ych” sztuk w cześniejszych epok, nie pow stała w X IX stuleciu w zależności od tech ­ nik rep ro d u k c ji (zw ana „ a rt in d u strie l” !), jako k o relat potrzeb, k tó ry c h nie m ogła zaspokoić pow ieść w odcinkach, całkow icie op arta na napięciu.

To wszakże, iż fo rm y dośw iadczenia estetycznego, k tó re nie odw ołują się do klasycznego id eału dzieła, są rozpow szechnione także już w epo­ k a c h sztu k i przed autonom icznej, i to w ty m stopniu, że rec e p ty w n y s to su n e k do dzieła jako d zieła je st raczej czymś w yjątkow ym , w y jaśn ia w iele trudności, k tó re ustaw iczn ie n a p o ty k a m ediew ista. W łaśnie dom i­ n u ją c y tu ta j w ciąż jeszcze k ie ru n e k badań, k tó ry sam siebie uw aża za ściśle pozytyw istyczny, m u siałb y np. p rzy p y tan iu o „jedność Pieśni

o R ola nd zie”, na k tó re j te m a t od stulecia napisano tysiące rozpraw , p rze­

9 Ch. G r i v e s , Production de l’intérêt romanesque. Un État du te x te (1870—

1880), un essai de constitution de sa théorie. The Hague—Paris 1973. „Approaches

(20)

C Z Y T E L N I K J A K O I N S T A N C J A 3 3 7

łknąć druzgocącą k ry ty k ę E ug èn e’a V inavera, że cały spór w ogóle nie ma p o d sta w y w sam ej rzeczy, ty lk o je st nie p o d dan y m re fle k sji n a s tę p ­ stw em estety k i stosow anej im plicite, z k tó rą k ażd y fra n c u sk i p o z y ty ­ w ista obnosi się od czasu sw oich lek cji szkolnych o C orneille’u 10. W isto­ cie s ta ro fra n c u sk a ep ik a istn ieje w form ie p ły nn ego przekazu, k tó reg o nie m ożn a sprow adzić do zam kniętej postaci d z id a czy o ry g in a łu lub nieczystych czy w ypaczonych w arian tó w i k tó ry w ym aga szczególnych te c h n ik edytorskich. Jak o poezja w y k o n y w an a w „style fo rm u la ire ”, m niej lu b bard ziej im prow izow ana, ta k że każde w y k o n an ie pozostaw iało po sobie nieco odm ienną, n ig d y ostateczną postać te k stu , chanson de

geste by ła p rzed staw ian a w e frag m en tach i m iała s tru k tu rę szeregu

k o n ty n u u ją c y ch się odcinków. Panosząca się dalej cyklizacja przy czyniła się p o n ad to do tego, że g ran ice dzieła w y d aw ały się ruch om e i p rz y p a d ­ kowe. R ów nież sam ej fa b u ły n ie m ożna było tra k to w a ć jak o ostatecznej. P rzy cyklu R o m an de R ena rt n atk n ąłem się n a osobliw e zjaw isko: oto n a w e t ją d ro cyklu, b a jk a o sp o tk an iu kró ló w u lw a, b y ła zm ieniana przez cały szereg opow iadających, k tó rz y d la sąd u n ad szelm ow ską fig u rą lisa w y n a jd y w a li coraz to in n e pow ody i coraz to inne zakończenie. To, co w b a d an iach pozy ty w isty czny ch trak to w an o jako se rię „zniekształconych w a ria n tó w ” zaginionego o ryginału, publiczność średniow ieczna m ogła przy jm o w ać jak o ciąg k o n ty n u acji, k tó re m im o stałego naślad o w an ia p o tra fiły w prow adzić zawsze n o w y elem en t napięcia. T a zasada, całko­ w icie sprzeczn a z h u m an isty czn y m rozum ieniem o ry g in a łu i recep cji, czystości dzieła i w ierności naśladow ania, n ie w y stę p u je przecież je d y n ie na płaszczyźnie lite ra tu ry ludow ej czy sty lu niskiego. R ów nież w ielk ie łacińskie dzieła w ysokiega s ty lu filozoficzno-teologicznej epiki, k tó re szkoła C h a rtre s stw o rzy ła w w. XII, idąc śladem alegorycznej tra d y c ji K lau diusza i Boecjusza, De u m v e rsita te m u n d i B e rn h a rd a S ilvestrisa,

P lanctus naturae i A n ticla u d ian u s A lanusa ab Insulis, do k tó ry c h

w X III w. naw iązy w ały pow ieść o ró ży i w reszcie B ru n e tto L atin i w sw ym Tesoretto, m ożna w y jaśn iać zasadę k o n ty n u ac ji w naśladow aniu, m ogły być też czytane jak o k o n ty n u ac je jed n ej alegorycznej fabuły, z k tó re j w y n ik a ją wciąż now e p y ta n ia ! 11 W skażem y tylk o jeszcze n a zjaw iska w y stęp u jące w inn y ch gatunkach, k tó re ró w n ież m ogły być k o n cypo w ane i recy p o w ane n ie n a zasadzie d zieła: n a d ra m a t kościelny, k tó ry w każdym przed staw ien iu p rzekraczał telos stw orzonego dzieła, poniew aż odnoszony b y ł zawsze do h isto rii Z baw ien ia jak o jej p rz y ­ po m nien ie; ale rów nież n a liry k ę k u rsu ją c ą w zbiorkach i w ed łu g o k re ­ ślonych reg u ł g ry im prow izow aną w czasie publicznych tu rn ie jó w (te n

-10 E. V i n a V e r, A la recherche d ’une poétique médiévale. Paris 1970.

11 Zob. H. R. J a u s s , Brunetto Latini als allegorischer Dichter. W zbiorze:

Formenwandel. Festschrift für Paul Böckmann. Hrsg. W. M ü l l e r - S e i d e l , W. P r e i s e n d a n z . Hamburg 1964, s. 47—92, zwłaszcza s. 70.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Due to their complex structure and co-production of electricity and heat for the assessment beyond energy analysis the advanced exergy analysis including thermo-economic

Przeanalizowano najpierw przypadek, w którym kable zewnętrzne osłonięte są okładzinami ognioodpornymi, a następnie przypadek drugi, gdzie zakłada się

Rozdział ten ko´nczy si˛e pełnym opisem zale˙zno´sci pomi˛edzy wprowadzonymi typami stabilno´sci, który mo˙zna podsumowa´c nast˛epuj ˛aco: jednostajna pot ˛egowa

Stąd istotnym problemem badawczym jest ustalenie wpływu czynników konstrukcyjnych (takich jak np. postać konstrukcyjna stojaków, która decyduje o podatności całej

Pierwsza konfiguracja bazowała na sekcji wielomodowej, której pokrycie stanowiła dielektryczna warstwa zmieniająca wartość części rzeczywistej współczynnika

4.17 przedstawia zmiany sprawności obiegu w funkcji ciśnienia wtórnego przegrzewu pary dla obiegu referencyjnego (1P) oraz dla obiegu z upustowo przeciwprężną

Badania tekstury odkształcenia stali prowadzono metodą dyfrakcji rentgenowskiej z uwzględnieniem funkcji rozkładu orientacji (FRO) i elektronów wstecznie rozproszonych

Zaproponowana w pracy analiza i ocena zagrożenia metanowego umożliwia wyznaczanie potencjalnych wartości efektywności odmetanowania na wybiegu projektowanej ściany,