• Nie Znaleziono Wyników

Tadeusz Ogiński i jego pamiętnik. (1712-1783)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tadeusz Ogiński i jego pamiętnik. (1712-1783)"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

(

1 7 1 2

17 8 3

).

Marcyan z Kozielska Ogiński, kasztelan a potem w ojew oda

w itebski, staro sta borysow ski i przew alski, żenił się cztery czy pięć

r a z y 4).

Z pierw szej, czy też drugiej żony, T eresy Brzostow skiej, re­

ferendarze» wn}i W. Ks. Lit. żyło za czasów Niesieckiego dziewię­

cioro je£o dzieci, pięciu synów i cztery córki 4). Jednym z tych

synów (trzecim z kolei w edług Nibsieckiego, ósmym w edług Ży-

chlińskiego) był T ad eusz Franciszek, autor umieszczonego poniżej

pam iętnika, urodzony 26 sierpnia 1712 r.

Niewiele liznąwszy nauk, jak to sam opowiada, oddał się nasz

kasztelanie służbie publicznej. Skończyw szy zaledw ie lat

2 0

, został

posłem w itebskim na sejm extraordynaryjny dwuniedzielnjr w ar­

szawski, zaczęty 18 w rześnia 1732 r. Niebardzo się na nim popisał,

bo był jednym z tych, co go zerwali. K iedy Ożarowski, oboźny

koronny, jako pierw szy in ordine poseł z w ojew ództw a krakow ­

skiego i „dyrektor lask i“, chciał sejm zagaić, „zaszła kontradykeya

Imciów panów litewskich". Upierali się przytem , że była kolej na

sejm zw yczajny w G rodnie (alternata) i że posiadają instrukeye

sejmików, aby „do żadnej nie przystępow ać m atery i“. Jak sprze­

ciwiali się zagajeniu, tak oponow ali i w yborowi marszałka. Na-

próżno im przekładano, iż je st necessitas dojścia obrad, że niesz­

częśliw a Rzplita znajduje się bez rady, bez wojska. Napróżno „ko­

ro n n i“ a naw et rozsądniejsi litwini, jak Mickiewicz, pisarz dekre­

‘) N iesiecki zn a trz y je g o żony, W olff (K niaziow ie) i Ja n k o w sk i (P o ­ w iat O szm iański) cz te ry , a Ż yehliński pięć. P ie rw s i trzej nie w iedzą nic o Cha·- lęckiej, k tó ra w e d łu g „Z łotej k się g i“ m ia ła być p ie rw sz ą żoną tMarcyana.

(3)

tów asesorskich, poseł miński, wysuwali przeciw nim „najpoważ­

niejsze racye“ — nic nie pomogło. Niektórzy „contradicentes“ o pu­

ścili sejm, inni pozostali, aby nie dopuścić do obrad. Ośm sesyi

sejmowych strawiono na szermierce słów — „a condita Republica

takich skandalów nie było". A w tej walce prym trzymali obaj

posłowie witebscy Kazimierz H urko i Tadeusz Ogiński—zwłaszcza

ten drugi, choć mu zarzucano, że został nielegalnie wybrany, gdj^ż

sejmik witebski „pod w a r tą “ był odprawiony. W końcu liberum

veto zwyciężyło — sejm zatamowano *).

I na następnym sejmie w styczniu 1733 r. Ogiński, już sta ­

rosta przew alski (starostw o to odstąpił mu ojciec), tym razem p o ­

seł z pow iatu bracław skiego, z Podbereskim drugim posłem bra-

clawskim, w ystąpił znów z „instrukcyą“, znów „contradixerunt

głosem in ordine do elekcyi m arszałka“ 2). Ale ju ż na drugiej se-

cyi marszałka w ybrano. Inna przyczyna zatam ow ała obrady sejmu:

A ugust II „poszedł w kom put w ieczności“.

I na sejmie konwokacyjnym tegoż roku, Ogiński nie porzucił

swej roli „protestanta“. Zatamował czynności sejmu, aż do decyzyi

w sprawie posłów dysydentów. Jeżeli od urzędów oddaliło ich

prawo, (dowodził), nie powinni być i posłami. Pozatem jednak

Ogiński zachowywał się już spokojnie, a naw et kiedy podwojewo-

dzi trocki chciał sejm zerwać, delegowany był do niego z prośbą

do izby, aby zaniechał opozycyi, co się też udało 3).

Nastąpiła walka o tron między Leszczyńskim a A ugustem III.

Ogiński stanął po stronie Leszczyńskiego, zaciągnął się do służby

wojennej pod komendę Antoniego Pocieja, regimentarza woje­

wództw litewskich, a jak się w tej „potrzebie“ sprawował, sam

szczegółowo nam opowie.

Po utrzymaniu się na tronie A ugusta III, widzimy Ogińskiego

posłem witebskim na sejm pacyfikacyjny 1736. Był na nim w y­

brany do Komisyd litewskiej, mającej obmyśleć środki do powię­

kszenia siły zbrojnej Rzplitej. Wkrótce, po Antonim Przeździeckim

został pisarzem wielkim litewskim

( 8

lipca 1737 4).

O bjąw szy w posiadanie W ym no w Witebskiem, zapisane mu

przez ojca chrzestnego Sakowicza, skierow ał łódź swoją ku przy­

stani małżeńskiej. S w atano go w prawdzie w W arszaw ie, ale p o ­

szedł za „naleganiem “ ojca i macochy (z domu A braham ow iczówny)

5 2 T A D E U S Z O G IŃ S K I t J E G O P A M I Ę T N I K .

J) Z D y a ry u sz â w sejm u 1732 u P o d o lsk ieg o t. IV. *) T am że.

3) D yaryusz sejm u w K u ry e rz e pols. 1733. ł) W olif. S e n a to ro w ie i d y g n ita rze W X L .

(4)

i ożenił się ze starszą nieco od siebie księżniczką Izabelą K ata­

rzyną Radziw iłłów ną (ur.

1 2

lutego 1711), córką Michała A ntoniego,

krajczego litew skiego i M arcyanny księżniczki Siesickiej, córki Mi­

chała Kazim ierza w ojew od

3

^ mścisławskiego i Paułiny Kamieńskiej ty

Było to m ałżeństw o z rozsądku. Liczne „błogosław ieństw o Bo­

że" pana w ojew ody w itebskiego, (oprócz potom stw a z Brzostowskiej,

m iał dwie córki z Tyzenhauzów njd nie pozwoliło mu dać każdemu

z dzieci podstaw y m ateryalnej, odpowiedniej godności rodu. W ięc

dla pana na W ym nie i staro sty przew alskiego obszerne włości

W i ł ­

kom irskie R adziw iłłów ny były pożądanym przjibytkiem. A i „trąb}^

Radziwiłłowskie" pięknie przyozdobity „bramę" Ogińskich,

Zaręczyny młodej pary odbyty się w Łachw ie 27 lutego 1737

u księcia Michała K azim ierza Radziwiłła, „Rybeńki", w ówczas het­

m ana polnego litew skiego, który był. opiekunem Izabeli, sieroty po

obojgu rodzicach. Znajdow ał się na nich z żoną i ks. Michał W i-

śniowiecki, hetm an wielki litewski, teść „Rjibeńki". Po zaręczy­

nach odbyty się wielkie ło w y 2). Ślub odbył się 22 w rześnia 1737

w K oreliczach3). Bibliografia zapisuje dw a panegiryki jezuickie

z pow odu tej uroczystości, w ydane w W ilnie. P ierw szy z nich

„Regia solis" etc. był płodem kollegium nieśw ieskiego, drugi ofia­

row any przez kolegia nieśw ieskie i w itebskie, nosił piękny tytuł:

„Pierw sza w izyta w Prześw ietnej Ogińskich Bramie now ego go­

ścia, X. Radziwiłłów Orła... przy w esołych w dzień H ym eneusza

w Dom O gińskich przenosinach... odpraw iona—poetyckim piórem

opisana".

To poetyckie pióro „pociło się“ naprzód „na perłowej Ogiń­

skich bramie", a później, również się „pocąc", zwracało się do księż­

nej Izabeli:

P an ień sk i w styd X iążęce za fa rb o w a ł lice W d w o ja k ie j Izabelę w idzący P u rp u rz e , W y p a trz y ć p rzy id z ie m iłe pod o b n o Z rz en ice P rz y w schodzie dw ie ru m ian ey N iebios C y n o zu rze B lednieje B ogów R ubin J u tr z e n k a p o ra n n a P rz y tak w ysokim X iężn ey P u rp u ry k olorze, A ni się co do w stydu um yła D yanna,

P rz e d któ ry m zg asły sam e P u rp u ro w e Z o rz e...4).

Zdaje się, że konkury i ślub nić pozwoliły Ogińskiemu znaj­

dować się na pierwszych obradach wzmiankowanej powyżej

ko-') K otłubaj. G alery a nieświeżskaj,360.

2) Z n o tâ t Jul. B artoszew icza, k tó ry je w y ciąg n ął z „daw nego rę k o p isu " , 3) K otłubaj, G alerya n ie św iesk a 360.

(5)

5 4 T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M I Ę T N I K .

misyi litewskiej „dla aukcyi w ojska". Był za to na drugim jej

zjeździe w G rodnie w maju 1738 1). Starym zwyczajem nic na nim

nie uchwalono.

Po pow rocie z komisyi w ziął się Ogiński do pisania swego

pam iętnika. W tym że roku posłow ał z bracław skiego na sejm

październikow y warszaw ski. D yaryusze sejmowe (u Podoskiego

i w „K uryerze Polskim ") nic jedn ak o nim nie wspominają.

W r. 1739 podczas rady senatu we W schow ie, nadał mu król

starostw o grodow e oszmiańskie. P isał się już w ówczas prócz teg-o

starostą babinowickim i woygowskim , oraz, jak wiemy, przewalskim.

Do urzędu pisarza w ielkiego przybył mu i ty tuł pułkow nika J. K.

M ości2). R ósł w zaszczyty i fortunę.

W jazd O gińskiego na starostw o oszmiańskie odbjd się

2

maja

1740. Tow arzyszyła mu w tym akcie żona. Przysięgę złożył przed

Baranowiczem, sędzią ziemskim oszmiańskim. O bszerny opis tego

wjazdu podał K uryer Polski, a „w akta nieśm iertelności" zapisali

Pijarzy „Relacyę szkolnych applauzów podczas w spaniałego in ­

gressu... do Jaśnie O św ieconej Xiężnej Izabelli... ściągającą..." i t. d.

(W ilno 1740). D osiadłszy pegaza wołali:

Co to za tryum f n a S e p te m try o n ie Głosisz lotnem i, sp ie sz n a Fam o, pió ry ? Y w w aln y m E cho ro z le g sz y się tonie O n ie b o ty c z n e w ieść odbija g óry?

B rzm ią n a A rk te jsk ie w zniósłszy się T ry o n y W d z ię cz n em i skoczne applauzam i tony...

P anegiryk ten był ułożony na cześć Radziwiłłów i księżnej

starościny. W obec jej piękności „H elena grecka była za nic".

A pelles podziwiałby „osobę"; przy jej wymowy „złotopłynnych

darach" naw et Plato „nie byłby bez przyw ary" — „długo równej

ludzkie nie obaczą pow ieki". Ojciec jej krajczy Michał „swych

dzieł chwałą ziemię napełnił europejską całą; sejm y płynęły jego

słów nektarem , praw a go swoim mieniły filarem ". A i m atki jej

cnoty były „niebu i ziemi w iadom e" s).

P rócz tego „ingressus ad curiam O szm ianensem " wzbogacił

bibliografię jeszcze dw om a panegirykam i: „Murus S p artan u s Ogin-

scianae P ortae", i „Arcus trium phalis". A utorem drugiego z nich

był M. Dogiel.

S taro sta Oszmiański rezydow ał w ówczas w Tadulinie, gdzie

δ) Z n o tâ t Jul. B artoszew icza. *) Z n o tâ t Jul. B artoszew icza.

(6)

13 kw ietnia 1740 przyszedł na św iat pierw orodny jego syn Jędrzej

M arcyan, Joachim. Imię Jędrzeja otrzym ał na cześć błog. Jędrzeja

Boboli, męczennika za czasów w ojen kozackich. W spaniałe chrzcin})·

synowi spraw ił pan staro sta dopiero w styczniu 1741 r. Na obrzęd

ten sprosił m nóstw o gości—zabaw y trw ały dni cztery *).

Przedtem jeszcze (1740) posłow ał z oszmiańskiego na sejm

ordynaryjny warszawski. Z dyar}mszów tego sejmu dowiadujem y

się tylko tyle, że w yznaczony był e grem io izby posłów do depu-

tacyi, donoszącej królowi o w yborze m arszałka (3 p aździernika2).

Rok 1742 przyniósł panu pisarzowi w. litew skiem u order O rła

Białego, udzielony mu w galę imienin królew skich 3 sie rp n ia 3).

O statni raz był posłem z w itebskiego na sejm grodzieński r.

1744. O trzym ał na nim wielki dowód zaufania w spółobywateli: zo­

stał obrany m arszałkiem sejmu. Laskę sejm ową oddaw ał mu W ie­

lopolski cześnik koronny, poseł krakow ski. „Laska ta —mówił do

niego — w rękach tw oich pożądanym osiada succesem “. W S w a­

dzie Danejkowicza znajduje się kilka krótkich przem ówień O giń­

skiego na tym sejmie; wyszły zaś w szystkie w r. 1745 p. t. „Dya-

ryusz m ów “ 4). Jest tam więc podziękow anie za w ybór, je st kilka

zagajeń sesyi, je st pow itanie króla od izby poselskiej i senatu.

W pow itaniu tem upom inał się O giński o rozdanie wakansów,

prosił o regres do Izby. N astępnie przem aw iał w izbie, zdając sp ra­

wę z pow itania króla. W szystkie te krótkie przem ów ienia są p o ­

czciwe, ale ciężkie, napuszone, przepełnione makaronizmami. Mówcą,

zdaje się, nie był, choć jezuici pod „bram ą“ O gińskich położyli

dw uwiersz, zaznaczający, że O giński „wymową zwalczył w ielu“.

N iestety, nie zwalczył, bo rad i przestróg jego nie słuchano.

Sejm grodzieński, na którym marszałkowa!, miał zajmować

się głów nie popraw ą tiwbunału i owem długoletniem p iu m desi­

derium , jakiem miało być pow iększenie w ojska. A le próżne byty

starania obywateli. W szelkie usiłow ania marszałka, popieranego

przez gorliwych senatorów , spełzły na niczem. Głów nie bruździła

Litw a, która żądała przedêw szystkiem załatw ienia różnych swych

projektów . K ierow ała tem w szystkiem w idocznie obca ręka, nie

chcąc dopuścić do pow iększenia wojska.

„Nie chcemy się ra to ­

J) Z n o tâ t Ju lja n a B artoszew icza. 3) T ek a P o d o sk ieg o IV 498 3) Z n o tâ t Jul. B artoszew icza.

4) S w a d a tom I 405—409. E s tre ic h e r z tych k ró tk ic h p rz e m ó w ie ń tw o ­ rz y w sw ej B ibliografii X V —X V III w ieku, aż kilka ty tu łó w . „D yaryusz m ów JW ... m a rsz a łk a poselskiego... z aktu w aln e g o sejm u sześcio n ied zieln eg o G ro­ d zień sk ieg o “ w ydali jezu ici w ile ń scy i dedykow ali „ p ro te k to ro w i sw e m u “.

(7)

56

T A D E U S Z O G I Ń S K r Г J E G O P A M I Ę T N I K .

wać — w ołał Ogiński ■

— kiedy wiekami pożądana przyśw ieca pora.

Nie narzekajmyż na n ik o g o — sami na siebie łzy obracajm y“. Na

ostatniej sesyi (16 listopada) dw a razy senat przysjdał do izby

z perswazyam i, król trzy razy przychodził do senatu i czekał na

przyjście izby—a izba traciła czas na sw arach, będących w yraźną

obstrukcyą. W reszcie nadeszła północ, minął ostatni term in i m ar­

szałek musiał zamknąć ob rad y sejmowe dla dobra narodu stracone

przez pryw atę, krótkow idzenie i obce intrygi. Żegnając posłów

„zamykał zdrętw iałe od żalu u sta jęczącem milczeniem“ *).

Było to ostatnie poselstw o pana pisarza w. litewskiego, j e ­

dnocześnie bowiem ze złożeniem laski został senatorem . Po śmierci

hetm ana W iśniow ieckiego posunęli się starsi senatorow ie na wyż­

sze krzesła, w skutek czego opróżnione miejsce po Michale M assal­

skim, kasztelanie trockim, który został kasztelanem wileńskim, za­

jął nasz Ogiński (w listopadzie 1744 r.), Pisarstw o wielkie litew ­

skie objął po nim Jerz y R ad ziw iłł2).

Przez długi czas o panu kasztelanie trockim mało co sfychać,

prócz aktów pobożności. O siadłszy w Tadulinie w Oszmiańskiem,

w ybudow ał tam z żoną cerkiew i klasztor bazyliański. Zaraz po

uroczystości pośw ięcenia tej cerkwi, odbyła się uroczystość druga

w niesienia do niej cudow nego obrazu N. Maryi Panny w święto

Narodzin

( 8

w rześnia 1743). O braz ten w niósł do św iątyni sam

pan kasztelan z bratem rodzonym Stanisław em , kasztelanem w i­

tebskim (j· 1748 8). Cerkw i tych staw iał więcej, jeżeli wierzyć

X .

Bukatem u, który w mowie pogrzebow ej zapewniał, iż kasztelan

wzniósł tyle praw ie cerkwi, ile miał dóbr.

A miał tych dóbr coraz więcej. W samem oszmiańskiem p o ­

siadał prócz Tadulina, Mołodecznę, Izabelin, Obórek, Łuczaj, Za­

lesie, H anutę 4). Po ojcu, zmarłym w r. 1750, dostał Wiełaszkowice

i Sidorowszczyznę 5). Zalesiem obdarzyła go ostatnia macocha, z do­

mu Larska. Łuczaj otrzymał w r. 1755 w darze od swej krewnej

Elżbiety Puzyniny, chorążyny nadw. litewskiej, córki Grzegorza

') D y ary u sz m ów . R zecz o ry g in aln a, że z n a jd u ją się w nim d w ie m o­ w y n ie w y g ło szo n e , a p rzy g o to w a n e na w ypadek, gd y b y o b rad y cieszyły się pom yślnym dla d o b ra p u b liczn eg o w ynikiem .— M owy sw e O giński ro z sy ła ł znajom ym . Mam w ręk o p isie list Jó z efa S ap ie h y , k o ad ju to ra w ileńskiego, d zię­

kujący O gińskiem u za to „doskonale d zieło “.

2) Z n o tât Ju lja n a B artoszew icza. U W olffa (S e n ato ro w ie) data nom i- nacyi 23 listopada.

s) K u ry e r Polski 1743 nr. 347. ł) Jan k o w sk i. P o w iat oszm iański. 5) W olff. K niaziow ie.

(8)

Ogińskiego, hetm ana w. lit. i staro sty żmudzkiego 1). Puzynina za­

pisała na Łuczaju 40,000 tynfów na sufraganję Inflancką, k tó ry to

zapis w ypłacił kasztelan w W arszaw ie (w czerwcu 1755) w racając ze

W schow y, gdzie był na radzie senatu. W tymże r. 1755 odbył k a­

sztelan z Pacem i M assalskim pielgrzym kę do Częstochowy, gdzie

zaw iesił bogate votum na cudow nym obrazie 2).

W r. 17 57 zdał kasztelan na syna A ndrzeja starostw o oszmiań-

skie, a n a Franciszka K saw erego p rzew alsk ie3). W następnym

roku nalegano na kasztelana, aby przyjął laskę m arszałkow ską

na trybunale litewskim, ale w ym ów ił się tem, że jest za u b o g i4).

W tymże roku kasztelaństw o przystąpili do budow y drew nianego

kościoła parafialnego w M ołodecznie, gdzie przenieśli swą rezy-

dencyę; a w krótce potem sum ptem ich stanął tamże klasztor księży

T rynitarzy (1762).

K asztelanow a jednak nie doczekała się sprow adzenia zakon­

ników, zm arła bowiem w M ołodecznie 7 listopada 1761 r. Ciało

eksportow ano zaraz do now ego kościoła, ale dopiero 15 lutego

odbył się pogrzeb uroczysty, którego opis podał na dwu kartkach

arkuszow ych Supplem ent do gazet w arszaw skich. Ks. Kazimierz

Bukaty ogłosił drukiem kazanie, jakie miał na jej pogrzebie. Ktoś

innj' w ydał bezimiennie „Żałość przy pogrzebie JW . . . . i t. d .“

(w W ilnie w druk. Soc. J.). Ż egnał też m atkę przy jej zwłokach

syn starszy A ndrzej, starosta oszmiański. K asztelan pamięć cnót

swej żoiiy chciał przechow ać w obszernym opisie jej pogrzebu;

spraw ozdanie w Suplem encie miało być tym czasowe, „nim rzetel­

niejsza z dyaryusza mającego się o tym osobno drukow ać nastąpi

relacjm “.

Prawdopodobnie skończyło się jed nak na dobrych chęciach,

bo w Estreicherze niema wzmianki o zapowiedzianej relacjo.

W r. 1762 zasiadł kasztelan na burzliwym sejmie w arszaw ­

skim i na radzie senatu, która po nim nastąpiła w październiku.

Jest drukow ana jego mowa na senatus consilium 28 października.

Mówił o „uśpieniu“ przez lat trzjidzieści; ocuceni z letargu oba-

czyliśmy się w skutek niezgod bez rady, należjitej ekonomii, bez

wojska i bez dobrych pieniędzy. P raw a są obum arłe. T ylko

„pro-') Jan k o w sk i m ylnie u w aż a ją za s io s trę T ad e u sza . T a P u z y n in a zm arła w r. 1767, była d o b ro d zie jk ą o b se rw a to ry u m w ile ń sk ie g o . W r. 1760 fundow ała je z u itó w w Ł uczaju.

2) Z no tat J. B artoszew icza.

3) F ra n c isz e k K sa w e ry F elic y an A n to n i O n u fry u ro d z ił się 17 sty c z­ nia 1742.

(9)

58

T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M IĘ T N IK .

w idencya Boska nas ratuje i najlepszy z k ró ló w “. Żądał kaszte­

lan zw ołania sejmu extraordynaryjnego dla w akujących pieczęci

i wielu publicznych p o trze b “. P otępiał „bezprzykładne“ porw anie

się arbitrów do szabel—żądał ich ukarania i polecenia sądom, aby

się takie rzeczy nie dziafy. W prow adzona zła m oneta i jej częsta

odm iana prow adzi kraj do ciężkiego ubóstw a—dopraszał się więc

najskuteczniejszych sposobów , aby usunąć ten nieporządek „nad

w szystkie najgorszy“. W

3

diczywszy różne inne „desideria“, rek o ­

m endow ał zasłużonych „do w zględów “ i skończył życzeniem, aby

najdłużej panow ał m onarcha „zawsze łaskaw y i zawsze dobrotliw y

y dla mnie dobrze czyniący“ Ł).

Po radzie senatu w yjechał z młodszym synem na Litwę, m a­

jąc powrócić do rezydow ania przy boku królew skim od stycznia

do kw ietnia 17642).

W ątpić jed n ak należy czy pow rócił, gdyż

w ostatni dzień zapust w szedł pow tórnie w związki małżeńskie

z Jadw igą Załuską, w dow ą po Krzysztofie Tyszkiewiczu, staroście

retowskim , córką K arola kuchm istrza litewskiego i K opciów ny3).

Ślub odbył się w Siennie. Załuska przyniosła Ogińskiem u w posagu

obszerne dobra w łasne i piękne starostw o retow skie na Ż m udzi4).

Po śmierci A ugusta III znajdujem y podpis kasztelana na akcie

konfederacyi generalnej W . X. L., zawiązanej pod laską B rzostow ­

skiego przez stronników „familii" pod osłoną wojsk ro sjjsk ich

(16 kw ietnia 1764). Trzym ając się Czartoryskich, głosow ał na sej­

mie konw okac

5

jn y m za odebraniem kom endy hetm anow i w. kor.

Branickiem u i oddaniem regim entarstw a księciu w ojewodzie ru­

skiemu. Na sejmie elekcyjnym był w yznaczony „do zakończenia

interesu Pactorum C onveniendorum “. Na sejmie Coronationis za­

praszał stan nm erski do złączenia się z senatem 5). Podpisał też

pan kasztelan z w ojew ództw em trockiem elekc

3

ię S tanisław a A ugu­

sta i stal się jego gorliw

3

im zwolennikiem.

To też już w dw a miesiące po elekc

3

'i zgłosił się kasztelan

do króla po nagrodę. D oszła go wiadom ość o rezygnac

3

Ti w oje­

wody trockiego (A leksandra Pocieja), więc „ośmielał się upraszać

o ten v acan s“, pow ołując się na „zasługi i pracę i koszta" poło­

żone dla ojcz

3

izn

3

i i dla króla. Dawniej, pisał—„praw em Ьз^о", że

‘) Mowa J W . IMCi... n a se n atu s consilium , m ian a 26 O c to b ris w W a r ­ szaw ie 1762—z n a jd u je się w Bibl. Jagiellońskiej.

2) Z n o tâ t Jul. B artoszew icza. 3) T am że i Niesiecki.

4) W iad o m o ści w arsza w sk ie 1763 nr. 22 supplem ent. 5) D y ary u sz sejm . 1764 r.

(10)

kasztelan posuw ał się na w ojew odę, ale „pośledniejszy czas to za­

ta rł“. Prócz tego, przym aw iał się o drugą łaskę: o kasztelanię tro ­

cką po sobie dla strażnika litewskiego, to je st dla syna. (List z 28

stycznia 1765 z Merecza). K ról odpow iedział, że nie ma wiadomości

0 rezygnacyi, ale jeżeli w ojew ództw o trockie zaw akuje, to O giński

pew nym go być może, bo „znane jest stateczne jego ku osobie n a­

szej przyw iązanie y nieskazitelne sentym enta, które nigdy innego

nie miał}? celu, tylko dobro Ojczyzny i pow szechne kraju uszczę­

śliw ienie“. (List z

6

lutego 1765 *).

Nastafy smutne czasyi rządów repninowskich, porwania sena­

torów, w ybuchu konfederacyi barskiej, gnębienia jej przez wojska

rosyjskie, buntów kozackich, rzezi humańskicj. O zachowaniu się

kasztelana w tych czasach niema żadnych wiadomości. Natomiast

synowi jego, Andrzejowi, miecznikowi litewskiemu, omal nie przy­

szło odegrać wybitniejszej roli.

Kiedy R osya zaw ikłała się w w ojnę z T urcyą, a w Polsce

coraz szersze kręgi zataczała nienaw iść do terro ru Repnina, impe-

ratorow a przysłała na jego miejsce W ołkońskiego, o którym cho­

dziły mylne wieści, że ma zaleconą politykę ustępstw . W tym to

czasie na radzie senatu, zwołanej na 30 w rześnia 1769, uchw alono

wysłać do P etersb urg a posła ze skargam i na gw ałty R epnina, z p ro ­

śbą o w yprow adzenie z Polski w ojska rosyjskiego, o w ynagrodze­

nie szkód przez nie obyw atelom w yrządzonych, o uw olnienie p o r­

wanych senatorów , zniesienie narzuconjmh ustaw i t. d. Posłem

tym miał być pan miecznik litewski...

Był to zaszczytnym dla niego dow ód zaufania; snać w ierzono

w jeg o rozum i zdolności, kiedy go do takiej misyi przeznaczano.

Ale pan kasztelan trocki nie bardzo ucieszył się z tego w yboru

1 w liście z H anuty (14 października) udzielał synowi rad, „które

dyktuje roztropność, a przew odniczy dośw iadczenie“. N alegał na

syna, aby starał się o taką instrukcyę, k tó raby z „poczciwością, z oby­

w atelstw em i sum nieniem dobrego człeka zgadzała się“. O baw iał

się, aby tej misyi źle nie tłumaczono; nie spodziew ał się po niej

zbyt pom yślnych rezultatów , ani dobrego przez im peratorow ą przj7-

jęcia. Zw racał uw agę i na stronę m ateryalną, to jest na koszta,

połączone z poselstw em . Mimo tych obaw posyłał synowi błogo­

sław ieństw o na drogę. Pan miecznik obszernym „responsem “ z 22

października odpow iadał ojcu. D ziękow ał za radym, uspokajał, że

na „ex pen s“ 3,000 przeznaczono, „co tjunczasem będzie dosymć“. Co

*) A rchiw um C zarto ry sk ic h . R k p s. 680. T am że je s t z tych czasów (1767) list O gińskiego do króla, p e łe n p o ch leb stw .

(11)

do instrukcyi „ta nie może bydź insza tylko taka ja k Resultatum

Senatus Consilij JW . W W P a n u Dobrodziejowi komunikowane,

a mogę to przydać, że ieszcze iest bardziej P atryotyczne“. O re-

putacyę u ludzi chodziło panu miecznikowi, ale gdyby się wszyst­

kich chciało zadowolić, to niczego „przedsięwziąść by nie nale­

żało“. S ą ludzie „co lubią smakować w słodyczy skończonego

dzieła, a brzydzą się fatygą przykrych środków, prowadzących do

n ieg o “, są i tacy, którym „ciemna pomroka grubego umysłu nie

pozwala pojmować pożytków “. Cóż dopiero mówić o tych, któ­

rymi kieruje własna miłość lub interes. Mając te wszystkie „stra­

szydła“ na oku, należałoby uciekać od dzieł najświętszych i naj­

sprawiedliwszych". Etyleby tylko sumienie było spokojne, a Bóg

„ściągnie aprobacyą mądrych, oświeci niewiadomych, pomiesza

złośliwych“. Co do skutku poselstwa to oświadczał pan miecznik,

iż „pono nikt dziwić się nie będzie, jeżeli ja nie więcej wskuram,

iak wszystkie konfederacye Polskie y dwakroć sto tysięcy woyska

T ureckiego“. W reszcie miecznik się też nie łudził„aby jadąc „z nie-

przyjemnemi propozjiciami“, spotkał się z łaskawem przyjęciem,·—

„ale k:edy drudzy życie łożą dla dobra kraju, jakoż sobie nie sło­

dzić tak małey przykrości. Niech tylko Bóg spełni Błogosławień­

stwo J W W P a n a Dobrodzieja. Deus s it mecum, żebym ja niczym

nie zgrzeszył, a zresztą niech się na mnie gniewają, a niech P ol­

szczę będzie dobrze“. Zresztą jeszcze „pewność wyjazdu jest za­

w ieszona“, bo naprzód czynią się kroki w celu upewnienia się,

czy carowa poselstwo przyjmie, „lubo nie widziemy przyczyny

dlaczegoby Moskwa nie miała Poselstw a przyjąć. Wszakże zawsze

zostanie w Jey ręku uczynić to albo nie uczynić, o co Poseł b ę­

dzie p ro sił“. Nadzieje miecznika zawiodły, imperatorowa bowiem

z gniewem przyjęła wiadomość o uchwałach senatu i kazała oświad­

czyć, że Ogińskiego nie puści naw et w granice swego p a ń s tw a 1).

Pan kasztelan t}^mczasem dalej prowadził swe dzieła pobożne.

Kosztem obojga kasztelaństwa sprowadzono z Rzymu relikwie dla

kościołaMołodeczańskiego i urządzono publiczną introdukcyę bractw

Trójcy św. i P ana Jezusa Nazareńskiego (7 października 1768).

Opis tej introdukcyi wyszedł w osobnej broszurze 2). W cztery lata

później sprowadzili znów Ogińscy relikwie św. F ortunata do ko­

ścioła Franciszkanów w Siennie (28 czerwcą 1772). Konwent sień-

ski w osobnej broszurze rymami wielbił ich „Pobożność ku świę­

6 0 T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M IĘ T N 1 X .

*) R e sp o n s m iecznika z n a jd u je się w arc h iw u m zakładu n a r. im. O sso­ lińskich. R k p s. 329 K. 291.

(12)

temu F ortunatow i". Ks. W iktor S tepurow icz w ydrukow ał sw e ka­

zanie, miane na tej uroczystości, a osobno „uprzejm ą w dzięczność“

księżnej Jadw idze w

3

nrażał w kazaniu ks. Płacyd Nowicki Ś. T.

D o k tó r1). Uczeń tegoż Nowickiego, b rat Franciszek Czajkowski,

na odbyw ających się w ówczas w kościele Sieńskrm obradach ka­

pituły prow incyonalnej, „językiem ojczystym “ w ygłosił 29 czerwca

„trzyletnie zdań filozoficznych w yw ody, w których się w W ilnie

w zakonie Franciszkańskim u d o sko n alił“. W yw ody te xx. F ran ci­

szkanie, filozofowie z konw entu wileńskiego, wydali drukiem i ofia­

rowali imieniem całego zakonu prow incyi litewskiej, białoruskiej

i żmudzkiej „swej fundatorce Jadw idze z Załuskich

życia p o ­

bożnością, imienia dostojnością, um ysłu w spaniałością, o w iarę

troskliwością, obyczaiów pięknością, czynności roztropnością, uło­

żenia grzecznością, poznaw ania ostrością, nayszlachetnie}

7

szey, nay-

zacnieyszeji y nayprzykładnieyszejr Pani".

Ale najważniejszem dziełem Ogińskiej, k tó re ją zapisało za­

szczytnie w księdze filantropii, bjd założony przez nią w W ilnie

w r. 1766 dom podrzutków i sierot, czyli zakład D zieciątka J e z u s 2).

P ostaw iła go ze składek, opatrzjda funduszem i oddała go pod

nadzór S ió str M iłosierdzia. K onstytucya z 3 grudnia 1790 p o tw ier

dziła ten szpital „na w zór w arszaw skiego założony z funduszem

jej (Ogińskiej) i dalszemi zapisam i“, pozw oliła na zbieranie leg a­

tów do miliona złp. i na ofiarow anie przez m iasto gruntów na roz­

szerzenie i ogrody szpitala 3). Była w nim kaplica, w zniesiona przez

Ogińską, która istniała do czasów M uraw iew a4).

W r. 1770 kasztelan doczekał się spełnienia swych marzeń.

Z początkiem tego roku um arł w ojew oda trocki A leksander Pociej

Donosił o tem Ogiński królow i z Mińska

( 2 2

marca) i przypominał

swą dawniejszą prośbę, pragnąc, aby m ógł „do śmierci wielbić Ma­

gnalia D om ini“ i dozgonnie wym aw iać „quod Rex ut P a te r“. S ta ­

nisław A ugust natychm iast uczynił zadość jego życzeniom, tak, że

już 7 kw ietnia dziękował now y w ojew oda trocki za otrzym aną ła ­

skę 5). Mieszkał już w ówczas w H anucie, w oszmiańskiem, k tórą

obrał za sw ą ostatnią stałą rezydencyę.

*) W s z y stk ie te trz y b ro s z u r y w y szły w W iln ie . O p ie rw s z e j i dru g iej J o c h e r 9020—9021,

2) W ł. Z ah o rsk i w d ziele z b io ro w e m „Z nad W ilii i N iem na“ (W iln o 1906 str. 7b).

3) V olum ina L e g u m t. IX K ra k ó w 1889 w y d a n ie A kad. U m iejętności. (A p p ro b ac y a sz p ita la p o d tyt D zieciątka J e z u s w W ilnie).

4) W . K o rotyński. L nc. w ielk a O rg e lb ra n d a X X V II pod „ W iln o “. 5) A rc h iw u m C zartoryskich R k p s. 680.

(13)

6 2 T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M I Ę T N I K .

Jednocześnie praw ie obdarzył król jego syna orderem Ś-go

Stanisław a. Znów dziękow ał za to „najlepszemu z k ró ló w “, w ró­

ciwszy „po sfundow anym T rybunale do progów dom ow ych“ (26

maja 1770 z H annuty). D onosił w tym liście, że Judycki, kasztelan

miński,' człowiek stary, słabieć począł, więc supplikow ał za godnym

obyw atelem , teraźniejszym m arszałkiem T rybunału W . X. L .1).

W innym liście do króla z tego roku

( 2

lipca) „całował słodką rę k ę “,

dziękując za podpisanie consensu, o czem mu doniósł syn, miecz­

nik litewski. „Bóg tak chce, ut Tibi soli vivam “.

W jazd na w ojew ództw o trockie odbył się z wielką pompą,

czego dow odem je st choćby kilka druków współczesnych, wyszłych

z pow odu tej uroczystości. W ięc bazyliański m onaster Taduliński

w ydał trzy ody p. t. „Ode T hadeo Comiti O giński“, — więc kon­

w ent trocki w ystąpił z „Plenitudo decoris in familiam“ etc.,·—więc

Karmelici w ileńscy puścili w św iat „A ditus ad Suprem um Palati-

natu s Trocensis honorem " etc., — więc ofiarowano przy wjeździe

obojgu O gińskim „W zór książąt y mężów daw nością imienia sły­

nących, w ierszem z różnych dziejopisów zebrań}^“,—więc ks. W in­

centy W ojciech K anty B agiński w ygłosił „kazanie za hojne dobro­

dziejstwa, głoszące w czasie w jazdu“ i t. d., więc ktoś inny opie­

w ał „Radość JW . JP . Jadw igi... z postąpienia m ałżonka swego na

w ojew ództw o tro ck ie“ 2) — więc wreszcie jezuici litew scy (Societas

Jezu Lituana) w ydali zbiorow ą broszurę: „111. Excell. DD.

Thad-deo Francisco Ogiński... recens creata urbem Provinciae suae p rin ­

cipem solenni cum pom pa ingredienti g ratu latio “. Przedm ow ę do

tej broszury napisał X. T ad eu sz Brzostowski, a wierszem łacińskim

i polskim sław ili w ojew odę XX. A ntoni Luczewski, Kazimierz R o ­

gow ski, Jak ó b Reczyński, S tanisław Mętciński i Kazimierz N aru­

szewicz. W je d n

3

nn z tych w ierszy połączono w ten sposób bram ę

herbow ą O gińskich z bram ą trocką:

S ła w n e b y ły u R zym ian w jazd y n a stolicę.

M em zd a n ie m w sp an ialsz eg o nad T w ó j w jaz d n ie będzie, B o p ró c z teg o , że ra d o ść sz c z e rą w ied z ie w szędzie, Z R zym ian k aż d y p rz e z cudzą b ra m ę i p o d w o je T y w jeżd żasz w o jew o d o sam p rz e z b ra m ę —sw oję...

Nietylko literatu ra panegiryczna, tak w ielbiąca wojewodę,

miała dla niego obow iązki—w ojew oda położył pew ne zasługi i dla

') A rc h iw u m C z a rto ry sk ic h R k p s 680. T e n Ju d y c k i m iał za so b ą sio strę p rz y ro d n ią O gińskiego, có rk ę T y ze n h au z ó w n y .

2) T ak i ty tu ł p o d a je K raszew sk i w sw e m W iln ie . U E s tr e ic h e r a je s t p o d r. 1779 d ru g a b ro s z u ra p o d p o d o b n y m tytułem : „R adość w dom u T .O giń­ sk ie g o “. Może z je d n e j zro b io n o d w ie i r. 1779 m ylnie p o d an y zam iast 1770.

(14)

poważniejszej literatury. P odobało mu się bardzo dzieło A m bro­

żego Marliniego Theatrum politicum , w ydane w G dańsku w r. 1640.

Były to m ądre i uczciwe rady panującym, jakim i być powinni i jak

rządzić mają. W ięc w ojew oda nam ów ił Jerzego z W erezub Zu -

bowskiego, sędzica grodu orszańskiego, aby jako biegły w łacinie,

a dobrze w ładający językiem polskim, dzieło to przełożył. Zubow-

ski, posłuszny wojewodzie, zabrał się do pracy i przekład swój w y ­

drukow ał w r. 1771 pod tytułem : „Plac polityki albo szkoła oby­

czajności, w którey: co czynić, czego się chronić ma panujący, do­

kładne przepisują się nauki... teraz świeżo z woli i rozkazu Jaśnie

W ielm ożnego P an a T hadeusza Kniazia na Kozielsku Ogińskiego...

na polskie otw orzona (W ilno w druk. Akad. Wil. Soc. Jezu 1771

in 4-to stron 384). W przedm owie tłumacz zaznaczył, że w ojew oda

„znaczną sumę na druk łożył". P rzekład ten zasługuje i przez to

na uwagę, iż tłumacz starał się o czystość języka (choć nie zawsze

mu się to udawało) jako przeciw ny „potworom słów dzisiejszych"

które „tak dobrze jakoby z ś. p. M akarońskim od stu lat gniłe

i prześm ierdłe". Tłom aczenia więc dokonał „prostym , jawnym,

używ anym stylem ", strzegąc się w yrażeń „w dziką ustrojonych

Polszczyznę“.

W krótce po dniach radosnych wjazdu na województwo, spo­

tkał i smutek pana wojewodę. Oto syn jego młodszy, Franciszek

Ksawery, strażnik polny W . X. L., starosta przewalski, przystał do

konfederacyi barskiej, kiedy uczynił do niej akces hetman wielki

litewski, Michał Ogiński. Po zwycięstwach hetmana pod Radzicą

i Zelwią, nastąpiła klęska, zadana mu przez S uw orow a pod Stw o-

łowiczami (w nocy z

2 2

na 23 września 1771). Strażnik polny był

„pogrożony stratą wojskowej ran g i“ i sekwestracyą dóbr. Więc

już piątego dnia po Stwołowiczach (28 Septembris), dowiedziaw­

szy się o „rozproszonym wojsk litewskich obozie“ pisał wojewoda

pokorny list do króla za synem. Tłumaczył go tem, że „pełnił w y­

dane w surowych obowiązkach zwierzchności swojej o rdynanse“.

Prosił więc, aby nie stracił serca królewskiego, aby odebrał pro-

tekcyą „przeciwko perzekucyi wojsk rosyjskich na własną osobę

i d o b ra“. Stanisław August uspokoił natychmiast wojewodę. D o­

wiedział się już z listu miecznika litewskiego, starszego syna w o­

jewody, o sytuacyi strażnika. W ięc też po „przypadku stwołowic-

wickim“ zajął się sprawą pana strażnika polnego i uczynił chętnie

„przyzwoite y skuteczne kroki dla osoby jego i dóbr ocalenia“ (list

króla z

6

października) ty

*) O ba listy w k o re sp o n d e n c y i St. A u g u sta w arc h iw u m C zarto ry sk ich K kps 680.

(15)

6 4 T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M I Ę T N I K .

T

3

onczasem 3 listopada nastąpiło porw anie króia przez S tra ­

wińskiego. W ojew oda na wieść o tym „okropnym przypadku" w in­

szował królow i ocalenia w liście pełnym czutych pochlebstw 28

grudnia z H anuty ty

W maju 1772, kiedji zawisła nad Polską groza pierwszego

rozbioru, wojewoda dopełniał swych powinności przy fundowaniu

trybunału „na teraźniejszą reasumpcyą Trybunału W. X. Litew­

skiego". Z W ilna też donosił królowi (11 maja) o spełnieniu swego

obowiązku i wyborze Odachowskiego, starosty telszewskiego, na

marszałka koła wielkiego. Król mu dziękował w liście z 17 m a ja 2).

W lutjrni 1773 r. zawitał do Ogińskich wracający z wjignania

z Kaługi Józef Jędrzej Załuski, biskup kijowski, sławny uczony,

założyciel wspaniałej biblioteki. Ogińska była jego siostrą stryje­

czną, miała też dla niego i pew ne obowiązki wdzięczności, bo da­

rował jej plac w Grodnie, na k tó ^ u n odbywały’ się sejrn^. Рггз^-

jęła go też gościnnie, czego złożył świadectwo w opisie swych

„Przypadków":

...Stanąw szy u sio stry Ja d w ig i kochanej

W r a z z p ie n ięd z m i w szelk i p o rz ą d e k b y ł mi dany T ak od biedy ostatniej, od o statniej n ędzy

P rz y sze d łem do po rząd k u , oraz do pieniędzy®).

W chwili kiedy trak tat podziałow y przychodził do skutku, pan

w ojew oda objeżdżał swoje dobra oszmiańskie i ogromnie był zm ar­

tw iony nałożonem i na nie przez w ojska rosyjskie ciężarami. Ma­

jątki jego Ьз^1 w prost „porujnow ane furażem ". Prócz tego dono­

szono mu ze Żmudzi, że R etbinder, pułkow nik wojsk ross., w ydał

z B ow ska „ciężki uniw ersał, nieznośny ogłaszając furaż", i stąd

starostw o retow skie doszło do ostatniej ruiny". N aw et gotów ką

zabrano 1311 czerwonych złotych. W ięc skarżył się przed królem

(z Tadulina

2

sierpnia 1773), i prosił o opiekę. K róla „martwiło

użalenie" w ojewody, ale niestety nic na to pom ódz nie mógł. Ije g o

w łasna „ekonom ya szaw elska w tejże znajduje się postaci". Życzył

więc tylko sobie i w ojew odzie „aby nam się szczęśliwsze za

po-*) T am że.

3) A rchiw um C zarto ry sk ich R k p s 680.

3) „Przypadki niektóre JW . Imci księdza Józefa Załuskiego, biskupa k­ jo w sk ie g o , k tó re mu się w niew o li m oskiew skiej trafiły" i t. d. (w yd. M inaso- w icza). T en ż e Z ałuski w n ie w y d a n em dziele „P olska w o b sz e rn y c h w iad o m o ­ ściach sw oich skrócona", pisząc o C zęstochow ie, nadm ienia:

S io stra m oja O gińska, w ojew odzina trocka, W szy stk ie sw e klejn o ty , co ich tylko m iała Na obraz M atki Boskiej zaw iesić kazała.

(16)

wszechnem uspokojeniem pow róciły czasy “. List króla był pisany

24 sierpnia, a więc w niecałe trzy tygodnie po trak tatach podzia­

łowych (5 sierpnia 1773).

Na radach senatu (październik 1772 i luty 1773), na ohydnym

sejmie Ponińskiego (w kw ietniu 1773), na rozpaczliwej protestacyi

Rejtana w ojew oda nie był. Nieobecność jego można tłum aczyć z a ­

równo w strętem do brania udziału w tej narodow ej tragedyi, jak

i obawą, aby opór przeciw rozbiorow i nie naraził go na odpow ie­

dzialność x). A może rzeczywiście był słaby i przeprow adzał ku-

racyę, jak się tłum aczył królow i w liście z

1 0

kwietnia.

P raw do­

podobniej była to p ro sta wymówka, którą jednak S tanisław A ugust

przyjm ował za dobra m onetę, odpisując mu:

„Słabość, tamująca

przybycie na sejm, tem dotkliwsze przynosi nam czucie, że w tych

czasach pozbaw ia Rady dobrego senatora i o byw atela“ 2).

Również nie b rał udziału w ojew oda we wrześniowej reassum p-

cyi sejmu, na którym w ybrano delegacjię do zawarcia traktatów

z m ocarstwam i rozbiorow em i i do ułożenia nowej formy rządu.

N atom iast zjawiał się stale na sejmach późniejszych, choć

niema śladu, aby pow ażniejszą na nich odgryw ał rolę. Z dyaryu-

szów i konstytucjo sejmowych dow iadujem y się tylko, że na sej­

mie r. 1776 w ybrany został konsyljarzem R ady N ieustającej, k tó ­

rym być przestał w r. 1778, i że na sejmie r. 1780 w yznaczony

został z senatu sędzią sejmowjun. Ze liczono się z jego głosem

na radach senatu, a przjmajmniej, że uznaw ano jego pow agę, do­

wód w tem, i współcześni nazywali go pow szechnie „dziekanem

sen atu “. Chlubnji ten tytuł, jak świadczy J. Bartoszewicz, „wszedł

naw et do pism w spółczesnych“ 3).

Z czjmów pobożnjich jego ostatnich lat życia, zanotować n a­

leży w ybudow anie kaplicjr Bożego Ciała w kościele św. Jana

w W ilnie. F akt ten stw ierdzają: m ow a pogrzebow a ks. Bukatego

i tytuł „K azań“, wygłoszonjich przji w prow adzeniu do kościoła św.

Jana relikwii św. Teofila, przysłanych O gińskiem u w r. 1780 z Rzy­

mu na usilne jego s ta ra n ia 4). R elikw ie te znajdują się dotychczas

w trum ience srebrnej przed ołtarzem . Na kaplicę tę uczynił

Ogiń-·) Na ra d ę se n atu ze 123 se n a to ró w p rz y b y ło 31. 2) A rc h iw u m C zartoryskich.

3) Z n o tâ t Ju l. B artoszew icza.

4) „K azania p rz y w p ro w a d ze n iu do kościoła św . J a n a w W iln ie ciała św. Teofila... T adeuszow i O gińskiem u... ła sk a w ie ofiarow anego... i w tym że ko­ ściele w kaplicy B ożego Ciała od siebie e ry g o w a n e j u lokow anego...“ K ra sz e ­ w ski W iln o IV 333.

(17)

б б T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M I Ę T N I K .

ski zapis

1 2 , 0 0 0

zip.1). Nad drzwiami, ozdobionemi herbem Ogiń­

skich, umieszczono p o rtret wojew ody, na miedzi malowany. Za n a­

szych czasów (koło 1862) re s ta u ra c ją tej kaplicy przedsięwziął

praw nuk wojewody, ks. Ireneusz O g iń s k i2), ale rządy murawiewo-

skie nie pozwoliły mu przeprow adzić w całości jego zam iaru 8).

W sklepie pod tą kaplicą spoczęły też i zwłoki w ojewody.

U m irł 25 listopada 1783 r. w H a n u c ie 4).

Jeszcze na miesiąc przed śmiercią, jakb y ją przeczuwając,

w staw iał się do króla o o rd er św. S tanisław a dla X. Gzowskiego

sufragana trockiego i zapewniał, że „wiekiem do kresu już nachy­

lony ten dow ód łaski będzie miał na nadgrobek" 5).

Ks. Kazimierz Bukaty, p rała t koadjutor, kustosz k atedry żmudz-

kiej, proboszcz szawelski, miał m ow ę pogrzebow ą przy w y prow a­

dzaniu ciała w H anucie. Później 26 kw ietnia 1784, tenże sam Bu­

katy w ypow iedział kazanie przy obchodzie „ostatniej posługi“ wo­

jewodzie, to jest przy złożeniu zw łok jeg o w grobow cu kościoła

św. Jana. W ielbił jego cnoty, uczynki m iłosierne i pobożność. „Ta

kaplica Bożego Ciała ■

— m ó w ił— miejsce grobu jego, czoło tej Ba­

zyliki, a ozdoba miasta, nie je s t że przytom nym św iadectw em hoj­

nego nakładu ku czci B oskiej“ 6).

W ojew odzina 28 listopada 1782 zaw iadom iła króla, że „podo­

bało się Najwyższemu odebrać mi najmilszego w życiu przyjaciela,

W . Kr. Mości P anu Miłościwemu w ierną Radę, senatorom społe­

cznego kolegę, narodow i zasłużonego oby w atela“. D onosząc o tej

„fatalności", poruczała siebie, „w ierną pod d an k ę“, opiece i łasce

Pańskiej. O dpowiadając jej, S tanisław A ugust ubolew ał n ad stratą

„godnego senatora у rów nie dla Ojczyzny у mnie życzliw ego oby­

w atela“ 7).

W dw a dni później

( 1

grudnia) zgłosił się do króla i syn

zmarłego, Andrzej, w ówczas już kasztelan trocki (od r. 1778). K ró­

tko w yrażał sw ą boleść z poniesionej straty i dodawał: „W zglę­

4) K irk o r. P rz e c h a d z k i po W ilnie w yd. 2 str. 48. 2) Tam że.

3) K o ro ty ń sk i pisze w r. 1867, że k o szto w n e w itra ż e „dotąd nie w p ra ­ w io n e “ .

4) D ata z listu w o jew o d zin y do k ró la . (A rch iw u m C z arto ry sk ic h 678). D ru k o w a n e źró d ła m ylnie datę podają.

5) T am że.

6) „K azanie p rz y o bchodzie o sta tn ie j p o słu g i J. W . T ad e u szo w i z K o­ z ielsk a h ra b i (?) O giń sk iem u “ etc.

(18)

dem w akującego w ojew ództw a trockiego zupeinie się do Jego woli

„Pańskiej sto su ję“ x).

Stanisław A ugust na trzeci dzień grzecznie odpisał: „Jeszczem

był nie odebrał listu W Pana... gdym już udysponow ał w Radzie

Elekcyę favore W P anu podług którey już dzisiaj nazywam W P ana

w ojewodą, ciesząc się, że mi się podała ta now a okazya zaszczy­

cenia w osobie Jego cnoty y zasługi obywatelskiej... Niech i to

służy na osłodzenie żalu po stracie godnego ojca i niech będzie

dla W P an a now ym dow odem szacunku“ (list z 4 grudnia 1783 2).

W bibliografi pamięć T adeusza O gińskiego, prócz dziełek

i broszur przytoczonych w powyższym jego życiorysie, przekazują

jeszcze dedykow ane mu przez karm elitów „Scutum A ntiquitatis Car-

m elitanae“ (WTilno 1741) przez Legow icza Józefa „Obowiązki czło­

w ieka chrześciańskiego i ob y w atela“, (W ilno 1781), i przez A n to ­

niego Zarębę „Nabożeństwo do serca Jezusow ego“ (W ilno 1769)

oraz przypisane obojgu Ogińskim „Kazania i n au k i“ X. D. Ko­

chańskiego, prow incyała zakonu D ominikańskiego, i „K azania“ X.

M aksymiliana Karpowicza.

Do bibliografii obecnie wejdzie i jego pamiętnik.

Był on w łasnością Feliksa O gińskiego, syna K saw erego, w nuka

Michała Kleofasa, ostatniego podskarbiego litewskiego, dow ódcy

oddziału na Litw ie za Kościuszki, autora słynnych polonezów, i wa­

żnych „M emoirów“. Michał Kleofas zaś był synem A ndrzeja, a w nu­

kiem Tadeusza, autora naszego pam iętnika.

Pam iętnik składał się z dwóch części: ze w stępu, będącego

właściwym pam iętnikiem z partyzantki po stronie Leszczyńskiego

i z dyaryusza, w którym O giński zapisyw ał dzień po dniu „z naj­

w iększą dokładnością, jacy goście byli u niego w domu, kto b}d

na obiedzie, a kto na wieczerzją z kim pił wino w ęgierskie, do

kogo listy p is a ł3), w jakich karczmach p o p asał“.

W takich słowach opisuje część drugą pam iętnika Sew eryn

Gołębiowski, którem u Feliks Ogiński w r. 1852 pow ierzył pam ię­

tnik swego przodka do przejrzenia i zużytkowania.

P T am że.

2) A rc h iw u m C z arto ry sk ic h R kps. 678. W olff m y ln ie po d aje datę nom i- nacyi na 19 listo p ad a, bo T ad eu sz u m a rł d o p ie ro 2b t. m., a A n d rz e j p ro sił o w o jew ó d z tw o 1 g rudnia. R ó w n ie ż m ylnie W o lff p rzy p u sz cz a, że w o je w o ­ dzina z m arła p rz e d m ężem .

3) L isty do O gińskiego (k o p iarju sz ) z n a jd u ją się w ces. b ibliotece w P e ­ te rsb u rg u , J. K o rz en io w sk i „Z apiski z rę k o p is ó w “ i t. d. str. 246.

(19)

6 8 T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M I Ę T N I K .

G ołębiowski skopiow ał część pierw szą, aby ją w ydrukow ać

w Bibliotece W arszawskiej. Dał jej tytuł: „Pam iętnik T adeusza

Ogińskiego, ułożony z dyaryusza, który zaczął pisać

1

sierpnia 1738,

a przestał 5 sierpnia 1741". W p adł przytem na myśl niezbyt szczę­

śliwą, aby w yrazy i frazesy łacińskie umieścić w przypiskach, a w tek ­

ście zastąpić je przekładem polskim. Co do części drugiej (dya­

ryusza) obiecyw ał „szczegóły zajmujące z tych no tât w ybrać i w ca­

łość zw iązać“,

Biblioteka W arszaw ska w r. 1853 rękopis Gołębiowskiego

przyjęła, ale go nie wydrukowała „z pow odów niezależnych od

woli tego pisma“ jak się wyrażał Feliks Ogiński. Po prostu nie

przepuściła go cenzura, choć nie było w nim nic niecenzuralnego.

Ale kto zna choćby dzieje „Heleny Iwanówny" J. Bartoszewicza

(patrz jego notatnik, drukowany w „Przeglądzie historycznym“ r.

1912) ten się niczemu dziwić nie może.

Gołębiowski umarł w r. 1854. Rękopis został w redakcyi В i-

blioteki, która go w r. 1859 oddała do przejrzenia Juljanowi Bar­

toszewiczowi. Bartoszewicz zakwalifikował pamiętnik do druku

i objaśnił go przypiskami, tyczącemi się osób, wspomnianych w tek­

ście. Na początku podał genealogię Ogińskich, a na końcu nieco

dat z życia wojewody trockiego. Dlaczego Biblioteka znowu ręko­

pisu nie drukowała — niewiadomo. Zapewne był ten sam powód,

co powyżej podan)i.

Co się stało z oryginałem pamiętnika ·— o tem nie wiedział

naw et jego właściciel. W siedm lat po śmierci Gołębiowskiego

odezwą w pismach prosił o zwrócenie mu tej pamiątki rodzinnej.

Zaznaczał, że Gołębiowski pokazywał mu swój „artykuł“, dla B i­

blioteki przygotowany, lecz w niej nieumieszczony.

Odezwa pisana była 4 marca 1861 z Lebiody pod Lidą w gu­

bernii wileńskiej. (Gazeta Polska 1861 nr. 74).

W ydając obecnie pamiętnik Tadeusza Ogińskiego, chciałem

przywrócić mu tekst pierwotny, popsuty wskutek tłumaczenia ustę­

pów łacińskich. Ale ponieważ w kilku miejscach nasunęły mi się

wątpliwości, więc pozostawiłem redakcyę Gołębiowskiego, z tą tylko

różnicą, że frazesy i wyrazy łacińskie przeniosłem z przypisków

do tekstu, podając je w nawiasach. W ten sposób uniknąłem po­

mieszania ich z przypiskami ju ljan a Bartoszewicza.

Opuszczam genealogię Ogińskich, ponieważ po 65 latach od

jej napisania okazała się niedostateczną w obec now szych opracow ań.

K rótkie notaty mojego ojca do życiorysu w ojew ody (pisane w r.

1858) miałem zrazu zamiar zostawić, a ty lk o je nieco uzupełnić. Bo­

gactw o bibliotek krakow skich spraw iło jednak, że mogłem dotrzeć

(20)

do broszur, które mój ojciec znał tylko z tytułów , umieszczonych

w Jocherze. Bibliografia XV — XVIII w. E streichera udzieliła mi

nowych, nieznanych przedtem w skazówek, za którem i idąc, przej­

rzałem broszury, znajdujące się w bibliotekach w arszaw skich: uni­

w ersyteckiej i K rasińskich. W A rchiw um Czartoryskich znalazłem

korespondencyę O gińskich ze S tanisław em A ugustem , w O ssoli­

neum zaś przytoczony powyżej „R espons“ p. miecznika litewskiego.

W yjąłem też trochę szczegółów tak z innych rękopisów jak z p a­

m iętnika z druków , w yszłych po r. 1859 i przejrzałem dyaryusze

sejmowe. M ateryał tak zebrany okazał się kilkakrotnie większym

od tego, jakim rozporządzał mój ojciec. W obec tego postanow iłem

zastąpić jego notaty życiorysem autora.

K A Z I M I E R Z B A R T O S Z E W I C Z .

P am iętn ik T ad eu sza O giń sk iego.

Urodziłem się 26 sierpnia 1 7 1 2 , z T e r e s y Brzosto wskiej, referen- darzowny w. Ks. I.1). O jcem moim był j. w. M a r c y a n z K o z i e l ­ s k a O g i ń s k i , na ó w cz a s kasztelan a potem w o je w od a w i te b s k i 2). P o przebytych szkołach, w których więcej nie byłem jak lat półtrzecia, to jest lat dwa w infimie a pół roku w reto ryce, ja i mój brat u c z y ­ liśmy się w domu, a raczej trzymano dla nas instytutorów. P an ojciec aplikował mię do zawodu publicznego; jakoż byłem posłem na sejm sześć razy z w o je w ó d z tw a witebskiego, dwa raz y z pow ia tu bracław- skiego 3). P o e le k c y i króla Stanisława, obrócił mię mój ojciec do służby w o je n n ej pod komendę j. w. A n t o n ) e g o P o c i e j a 4), strażnika w. ks.

1

. k tó ry był u nas na Litwie regimentarzem, n i ed a w s zy mnie nic więcej jak swoje bło gosła wie ństwo i 70 czerw onych złotych. Skorom ted y za błogosławieństwem ojcowskiem poszed ł do obozu, szczęściło mi się srodze, żem bez k r z y w d y ludzkiej, w edłu g mej potrzeby obfitował w pieniądze, a bardziej jeszcze w miłość ludzką, bo mię rycerstw o n i e ­ zmiernie kochało! Poszedłem potem za ordynansem j. w. P o c i e j a na Ruś,, dano mi d y w iz y ę , nie więcej jak koni trzydzieści, i tak t e d y w e wszelkiej ostrożności poszedłszy na Ruś, p rzyłą czyłem do siebie

*) Ja n W ła d y sła w B rzostow ski, syn C ypryana, w o jew o d y tro ck ieg o , a b ra t ro d z o n y K o n sta n ty n a K azim ierza, b isk u p a w ileńskiego, sław n y z za jść sw oich z S ap ieh am i, z p isarza litew sk ieg o re fe re n d a rz , m iał z K onstancyi M leczków ny, staro ścian k i żm udzkiej, tę có rk ę T e re s ę , O gińską. Ż ył je szc ze w początkach X V łII w. u m a rł p rz e d r. 1707. J. B.—W s z y s t k i e p r z y p i s k i s ą p i ó r a J. B a r t o s z e w i c z a .

2) M arcyan O giński, w o jew o d a od r. 1730, u m a rł 1750 r.

3) Z w ite b sk ie g o o b ra n y po słem w r. 1732, na se jm w rześn io w y , z b ra - sła w sk ieg o zaś n a styczniow y sejm nadzw y czajn y ; z w ite b sk ie g o na drugi sejm k o n w o k ac y jn y r. 1733.

Ó S yn K azim ierza, w o jew ody w iteb sk ieg o , a synow iec h e tm a n a L udw ika, oboźny, a p o te m straż n ik litew ski, k a n d y d a t do b u ła w y w r. 1732—3, reg im en ­ ta rz em b y ł w o jew ó d z tw litew skich za p o w tó rn e j elek cy i L eszczyńskiego. Z ło ­ ż y ł straż n ik o stw o n a sy n o w ca i za ra z u m a rł r. 1740.

(21)

7 0 T A D E U S Z O G I Ń S K I I J E G O P A M I Ę T N I K .

chorą gwie dwie lekkie, będące na Rusi, je d n ą rotmistrzowska Z a ­ w i s z y , drugą rotmistrzow stwa C z a r n i a w s k i e g o . B y ł mi pomocą dobrą i powiat orszański, siedzący na koniach i pod bronią, z k tó ry - mem się znosił o rzeczach wo jennych. Poszedłem potem z d y w iz y jk ą swoją do B ieszenkow ic z, gd zie znalazłem skon federowane już wo je­ w ó d z tw o połockie i marszałka J ó z e f a P a k o s z a , stolnika litewskie­ g o 1), gdzie po krótkich konferencyach z j. w. p. P a k o s z e m marszał­ kiem konfederackim i z konsyljarzami

{et cum consiliariis) tego w o ­

jew ó dztw a, uformowaliśmy chorągie w stukonną, do której za rotmistrza

uproszono brata m ego rodzonego, p. S t a n i s ł a w a O g i ń s k i e g o , starostę W ierzbo w sk iego 2), i piechoty wypra w n ej dwieście we w s z y s t ­ kim moderunku i barwie należytej. P o dc za s mojej bytności w Bieszen- kow iczach, miasto w ielk ą klęskę poniosło od szlachty, bo je ze s z c z ę ­ tem (fu n d itu s) zrabowano, szkod y u czyn iw szy na dw a miliony, a to z tej racyi, że się miasto broniło i nie chciało poddać dy s p o zy cy o m w o jewód ztw a połockiego, w ięcże zabito w tem mieście kilku ob yw ate- lów g o d n y c h i zacn y ch , ja k K o r s a k a i in nych. Po szedłem potem z Bieszenkow ic z ku Litw ie, udałem się do obozu jeneralnego , który zastałem pod Koreliczami w N ow ogródzkie m . T a m się niezmiernie cieszyli, że mając tylko 30 koni kiedjun z obozu w y ch o dził, p r z y ­ prowadziłem ze trzysta koni. Obrano przed mojem przybyciem za •marszałka jeneralnego konfed eracyi j . w . M a r c y a n a O g i ń s k i e g o , w oje w o d ę witebskiego, ojca mego, który pilnie urząd swój sprawował

{exacte m unus suum regebat), bez k r z y w d y ludzkiej.

Po przybyciu mojem do K o re licz zaczęły się sąd y je ne ralne konfederackie; ze wszyst- kich w o je w ó d z tw i pow iatów byli obrani k o nsylia rze i dodani do p o ­ mocy (consiliarii, et pro adjutorio consilioque destynowani) marszał­ kowi. Postać i p o w aga

{jacies et autoritas)

tych sądów była bardzo piękna, a liczba

{numerus)

panów konsyliarzów haniebnie znaczna. P a ­ miętam, że pod Koreliczam i kiedym traktował wszystkich jeneralnie w namiotach moich, przymów il ludziom k o m en dy mojej j. p. P i o t r P a s z k o w s k i s yn j. p. P a s z к o w s к i e g o, strażnika polnego 3), któ ry srodze będąc policzkow any, mało nie był za mój honor zabitjn O c h o t y wielkie i częste b y w a ły , psó w co niemiara, go ń c z y c h , chartów, kurów alias pietuchów, i w tem była rozwiązła swawola

{effrenata licentia)

że strzelano po majdanach i namiotach, bo j. p. P o c i e j komendant pijał mocno, i niezbyt troskliwy o karność w ojsko wą

{curabilis disci­

plinae m ilita ris

), to się działy nadużycia

{abusus).

P a n o w ie wo jskowi po go spo dach stawali, chaty sobie mając; oficialistowie (oficerowie) p la ­ c o w y c h straż nie odprawiali sami, ale zdawali komendy namiestnikom; jam zaś podczas na jw iększych mrozów i upałów żadnej placowej straży

*) Jó zef P akosz, stolnik tylk o p ołocki, nie litew ski, litew skim albow iem b y ł od r. 1732 P io tr P a w e ł S ap ie h a, sta ro sta w schow ski, k tó ry d o p ie ro w r. 1742 z o stał w ojew o d ą sm oleńskim . P ak o sz ten b y ł posłem na se jm konw oka- cyjny w r. 1733.

2) T e n S ta n isła w O giński, p ó źn iej kasztelan m ścisław ski od c z erw ca 1738, a w itebski od czerw ca 1740, do tego sta ro sta m ereck i w c z e rw c u 1748,· umai ł w dni kilka po tej nom inacyi osta tn ie j t. j. 14 cz e rw c a 1748 w W a rsz a w te .

3) Z pułkow nika p rz e d n ie j stra ż y m ianow any p rz e z L eszczy ń sk ieg o w b e z k ró le w iu straż n ik ie m p o ln y m litew skim .

(22)

nie opuszczał, p ragną cy w szy stko widzie ć i wiedzieć, jakoż P a n B ó g mię błogosławił, że za moje młode fatyrgi i prace, które na oko w i ­ działo rycerstw o, zyskałem sobie dobrą sławę ( im m o r ta le m m e r u i la u d e n t). W y p r a w n y c h piechot z różnych w o je w ó d ztw i pow iatów ra­ chowano więcej niż osiem tysięcy , munsztr był ustawny, ale płaca mniej regularna i lenungi, co pogubiło żoJnierzów.

Jakem był na R uś pierwej kom enderow any, znalazłem około W i ­ tebska księcia R. z wojskiem auxiliarnem, łask aweg o przecie k o m e n ­ danta, któ ry miał w o jska około trzech tysięcy?; miałem się na ustaw- nej ostrożności, sam o p ó łn o cy zimową porą objeżdżając posłuchy. W ie s z a li się p rzy nim i naszej matki niezbożni synow ie: A d a m K r u - g e r, któ rego potem w Mińsku za dręczen ie ludzi i rabunki kazał t r y ­ bunał rozstrzelać, L a r s к i ł) k tó ry także od wojska zła pa ny i rozstrze­ l a n y za różne excessa, i drugich szla chty się nawiązało, niektórychem i ja połapał. Ch ciał mię tedy, stojącego w Kruhłej z d y w iz y jk ą moją, p. K r u g e r napaść w sześćset p ie c h o ty a j a z d y z polakami ze sto. Mając przestrogę, je d n ą od księ d za Karpińskie go, k tó rego K r u g e r na śmierć męczył i katował, a drugą od podjazdu mego, w dziesięć koni ordyn ow anego, posłałem do p. A l e k s a n d r a H l e b i c k i e g o J ó z e f o w i c z a , starosty i marszałka kon fed eracyi powiatu orszań- skiego, sto jącego milę od Kruhłej w Ciecie rzynie . C h o rą gw i było pięć w y pra w n y c h , w jednej rotmistrzem był W a w r z e c k i , w drugiej A n ­ t o n i C h r a p o w i e k i p o d k o m o r z y s m o le ń s k i 2), w trzeciej B o g u ­ s ł a w S z k u l t e c k i , w czwartej P e r u t t y . L u d był w szy stko dobry, od w a żn y, na koniach dobrych. Skorom posłał do pana marszałka, aż eby przyszedł, nie chciał, powiadając, że nie pójdzie p od moją komendę. Przeprawiłem się z moją gromadką za most, p rzy którym by?ło kilka chałup mizernych; most zrzucić kazałem i drugie w g ó r z e będące. N a ­ zajutrz jak świt, napada p. K r u g e r na dwór kruhlański w koni osiem­ dziesiąt, a g d y mię nieznalazł, z informacyi zbolałego i schorzałego p ocztow ego, który leżał w dworze, ruszył się ku mostom już zrujno­ wanymi, a w p rzer z e c zo n y c h chałupach ludzi k o m en d ero w an ych stało ze trzydziestu. Dali ognia, i zaraz trzech z j e g o k o m e n d y z koni z l e ­ ciało, samemu K r u g e r o w i zegarek z zanadrza kula wysadziła. N a ­ prowadził na to miejsce piechotę, j a też komenderow ałem nad m o sty ludzi pierwej 30, potem 20 p a c h ołkó w dobrych chorągwd wyprawmej brasławskiej; strzelali mocno z chałup do piechoty?, więcej 130 padło na miejscu, postrzelonych do S z k ło w a zaw iezio no więcej 50. K o m e n ­ derowałem naostatek (p r o u ltim a s i t i ) pachołków 25 od c h o r ą g w i ojca mojego, w której sam byłem gospodarzem, i dałem komendę I g n a ­ c e m u B u c z y xi s k i e mu , tow a rzyszo w i tej chorągwi, któ ry uląkł się, bo był trwożliw ego serca ( t r e p id i c o r d is), i niedoprow adziw szy pachoł­ ków do mostu, krzyknął na odwrót, i tych mało co niepogubił co byli w chałupach, bo nieprzyjaciel w?idząc, że umyka bez racyi, rzucił się mocno, nieustannie strzelając z armat kartaczami. Na odgłos strzelania

') Z e szlachty b ia ło ru sk iej, k tó ra i L itw ie i P o lsc e służyła. R o d z in a to dzisiaj całkiem ro sy jsk a . S ą to W o n la r-L a rs c y , k tó ry c h i po n aszy c h źró d ła ch daw n iejszy ch często się spotyka.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W październiku 1944 została formalnie zmobilizowana i skierowana'd na stanowisko lekarza do Szkoły Ofic.w Lublinie, następnie po rozw. zaniu Szkoły w sierpniu 1945

na spośród Was,pra,<tnę poznać historię Waszego życia,która pomoże mi zbadać wpływ służby wojskowej kobiet na ich późniejszą pozycję w społeczeństwie i

Dreżepolską i Zofią Przybytkowską (przebywającą tu pod nazwiskiem Elżbieta Kwiatkowska), spuszczając się po sznurze z pierwszego piętra na ul.. Jej relację

Ponieważ wszystkim jest doskonale znane, że nie posiadam niczego, co pozwoliłoby mi wyżywić się i odziać, dlatego też zwróciłem się do waszej łaskawości i postanowiłem,

Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939

starzenia się biologicznego Okresowe spadki sprawności związane z większą niż kiedyś wrażliwością na

Zanim Pałulek zdążył się odwrócić, głowa kury – z rozdziawionym dziobem i strzępia- stym grzebieniem – toczyła się już po ziemi, niczym kulka zmiętego kolorowego papieru,

W oknie Przywracanie dostępu dokonaj autoryzacji operacji poprzez przepisanie tekstu z obrazka. Jeśli  tekst  jest  nieczytelny,  wygeneruj  następny