• Nie Znaleziono Wyników

Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2011, nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2011, nr 2"

Copied!
94
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Guliwer 2 (2011)

KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA

kwiecień - maj - czerwiec 2011

W numerze:

• Jan Malicki - Podróże „Guliwera" 3

W PISANE W KULTURĘ

• Anna Maria Krajewska: Ojczyzna 5

• Marta Nadolna: Lwów tematem „zakazanym" w książkach dla młodego odbiorcy 13

Edyta Korepta: Lwowskie powroty 18

Katarzyna Chrobak: Kornel Makuszyński mniej znany - lwowskie akcenty

w twórczości i życiu pisarza 22

RADOŚĆ CZYTANIA

Irena Socha: Płomienie nad Lwowem 29

• Alina Zielińska: Lwów uśmiecha się do nas 33

Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Z Kornelem Makuszyńskim wędrówka po Lwowie 35

• Małgorzata Rygielska: Lwów i... Oko Proroka 39

Lucyna Sadzikowska: Gustawa Morcinka peregrynacje po Cmentarzu Orląt Lwowskich 43

Barbara Pytlos: Zegar słoneczny Jana Parandowskiego 45

Beata Langer: Lwów Stanisława Wasylewskiego jako książka dla każdego 49

• Sylwia Gajownik: W ojenny żywot lwowskiego niedźwiadka 53

WSPOM NIENIA Z ZATOPIONEGO KRÓLESTWA

• Alicja Baluch: Lektury zapamiętane - Dzieci Lwowa Heleny Zakrzewskiej 58

NA LADACH KSIĘGARSKICH

Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Powrót poczytajek (Poczytaj mi mamo) 61

• Mrav: Drugie życie malin (Smakświeżych malin) 63

• Sylwia Gajownik: Warto uczyć się języków (Piecyk, czapeczka i budyń) 64

Izabela Mikrut: Konwencja na wesoło (Księżniczki i smoki) 65

• Sylwia Gucwa: Myszka inna niż wszystkie (Myszka Chrapiszka) 66

• Monika Rituk: Wesoła krowa (Mam a Mu na rowerze i inne historie) 68

• Sylwia Gajownik: Dobry „bajer" to klucz do sukcesu (Blagierka) 69

• Jan Kwaśniewicz: O pamiętniku niezbyt grzecznego psa (Pamiętnikgrzecznego psa) 71

Izabela Mikrut: Czary w książce (Alicja w Krainie Czarów) 72

• Joanna Wilmowska: Smocza mama (Filip i mama, która zapomniała) 73

(3)

• Sylwia Gucwa: W poszukiwaniu tego wyjątkowego miejsca: domu (Przygody Jeżyka

spod Jabłoni) 75

Izabela Mikrut: Rymowanki na rok (Cynamon i Trusia. Wierszyki na okrągły rok) 77

• Monika Rituk: Zuchwała kradzież (Tajemnica meczu) 78

• Sylwia Gajownik: Strażniczka skarbu (Ada. Strażniczka skarbu) 79

• Joanna Wilmowska: Bliskie nieznane (A niech to czykolada!) 80

• Sylwia Gajownik: „Lubię” , „nie lubię”, czyli świat według dziecka (Piegowate

opowiadania) 82

• Jan Kwaśniewicz: Sekrety i sekreciki (Musisz to komuś powiedzieć) 83

• Mrav: Mysz i świat (Trupcio Chrupcio. Mam rodzeństwo, Trupcio Chrupcio.

Dbam o zęby) 85

• Sylwia Gajownik: A ja wolę moją mamę1 (Mama) 86

Z RÓŻNYCH SZUFLAD

Marzena Targońska: Nagroda imienia Anny Platto 87

Sprostowanie 89

ABSTRACT 90

1 Tytuł piosenki Majki Jeżowskiej.

(4)

PODRÓŻE „GULIWERA

Gdy po raz pierwszy czytałem pozostawione przez mojego ojca pamiętniki, spisywa­

ne zresztą przez całe życie, to zawsze, nieodmiennie pojawiał się Lwów; miasto-wspomnie- nie, miasto-ideał, miasto-marzenie. Do Lwowa się drzewiej wędrowało, do Lwowa się po­

wracało, o Lwowie się mówiło i śpiewało. Dla mnie jednak Lwów jest czymś innym. Zaled­

wie, lub aż, miejscem wielkiej historii naszego kraju, a zarazem symbolem jej tragicznych splotów. Łatwo mi bowiem w encyklopedycznym skrócie przypominać fakty i zdarzenia dziejowe, które odcisnęły swoiste i niezatarte piętno na kształcie politycznym, kulturowym i naukowym Polski. Że - był założony na wielkim europejskim szlaku handlowym między Wschodem i Zachodem w 1250 roku przez księcia halickiego Daniłę Romanowicza i na­

zwany na cześć syna - Lwa; że został prawie sto lat później przyłączony do Królestwa Pol­

skiego przez ostatniego z Piastów zapatrzonego na Wschód, a rezygnującego ostatecznie z ziem zachodnich; że - w 1414 roku stał się siedzibą arcybiskupa, którym był m.in. Grze­

gorz z Sambora, człowiek niezwykły, o szerokich horyzontach intelektualnych i wyobraźni dostrzegającej, a zarazem dopełniającej świat codzienności odświętnością humanistycz­

nych nowinek. Do Lwowa nie dotarł jednak Jan Długosz - arcybiskup nominat, najwybit­

niejszy historyk dawnej Polski. Trzeba i należy przypominać o ślubach lwowskich Jana Ka­

zimierza o pięć lat wcześniejszych od powołanego w 1661 roku Uniwersytetu, szczycące­

go się z czasem plejadą wybitnych uczonych, by jedynie przypomnieć postać Oskara Bal­

cera (nb. książki z jego księgozbioru, podobnie jak wielu innych profesorów lwowskich, jeszcze przed II wojną światową, podarowano poprzedniczce Silesianki, Bibliotece Sejmu Śląskiego), Kazimierza Twardowskiego - twórcy sławnej „szkoły" filozoficznej, Eugeniusza Romera - kartografa i geografa, czy Hugona Steinhausa - genialnego matematyka. Tu po­

wstały też inne uczelnie i instytucje naukowe: politechnika w 1877 roku, trzy lata później konserwatorium, czy Polskie Towarzystwo Historyczne. Ale w ten wielki świat nauki wpi­

suje się też stygmat śmierci wielu profesorów lwowskich, rozstrzelanych 11 lipca 1941 ro­

ku na Wzgórzach Wuleckich. Zresztą nie jedyna i nie wyjątkowa była to tragedia polskie­

go narodu na Wschodzie. Poprzedziła ją śmierć wielu „orląt lwowskich", po niej zaś wielka narodowa hekatomba, niespotykana eksterminacja ludności polskiej na tym terenie, za­

kończona exodusem na Górny i Dolny Śląsk oraz Ziemie Zachodnie. Wciąż w pamięci mam opisywany przez ojca obraz częstowania w słoneczny dzień chlebem ukraińskich sąsiadów i tragiczną w nocy ucieczkę w pole tych, którzy rękę z chlebem wyciągali do innych. Z wiel­

kiej mojej rodziny tragedię wołyńską przeżył jedynie mój ojciec.

Boję się więc kwitować heroizm ludzi z tamtych stron - i ten zbrojny, i ten wewnętrzny - najpiękniejszą choćby sentencją, myślą, paremią. To ledwie słowa, słowa, słowa.

A jednak to literatura jest najwspanialszym wynalazkiem intelektualnej chemii; po­

zwala skupić w pigułce to, co istotne; dookreślić i wydobyć rzeczy najważniejsze z wyda­

rzeń, uogólnić i wzmocnić wymowę faktu, ale też uruchomić wyobraźnię powracającą

(5)

w miniony, przeszły i odległy świat, zmusić do refleksji, przekonać do autorskiego przesła­

nia lub przeciwnie - odrzucić przez czytającego propozycję twórcy. Pozwala zawsze jed­

nak wzbudzać emocje. I to jest podstawowy, naturalny warunek zapamiętywania.

Dlatego w tym szczególnym roku chcemy przypomnieć literackie fascynacje Lwowem.

Niech tym razem właśnie on stanie się przedmiotem refleksji literaturoznawców, którzy na nowo spoglądać będą na rozległą tematykę lwowską. W szlachetnej sztuce słowa.

Jan Malicki

(6)

r ^ 1

« •

WPISANE W KULTURĘ

Anna Maria Krajewska

o j c z y z n a

11 listopada 1918 r. - dzień kapitulacji Niemiec - uznawany jest za koniec pierwszej wojny światowej, w wyniku której odrodzi­

ła się Polska. Powstawanie II Rzeczpospolitej po nocy zaborów odbywało się stopniowo.

Zachodnie mocarstwa przyznały Polakom prawo do własnego państwa - było to bar­

dzo ważne - samej niepodległości jednak nikt nie mógł im tak po prostu dać. Musieli ją sobie wywalczyć w powstaniach śląskich i wielkopolskim, w wojnie z bolszewikami;

ani Niemcy, ani Rosja Sowiecka nie zrezy­

gnowały dobrowolnie z ziem polskich, za­

garniętych w XVIII w., a w chwili gdy roz­

padały się zaborcze imperia, także Litwini i Ukraińcy pretendowali do wschodnich ob­

szarów wielonarodowej I Rzeczpospolitej.

Przykładem konfliktu dwóch naro­

dów zamieszkujących jedno terytorium był polsko-ukraiński konflikt o Lwów i Gali­

cję Wschodnią. Klęska monarchii austro-wę- gierskiej rozbudziła w podbitych narodach dążenia niepodległościowe. Polacy nie wy­

obrażali sobie Polski bez Lwowa, w którym mieli przytłaczającą przewagę liczebną nad ludnością ukraińską - rusińską, jak się wtedy mówiło. Był on przecież historycznym pol­

skim miastem i ośrodkiem kultury polskiej, promieniującym na całe terytorium Rzecz­

pospolitej, miejscem dla Polaków magicz­

nym, kultowym, jakbyśmy to dziś określili.

Dlatego pomysł Ukraińców, którzy posta­

nowili zrobić z niego stolicę swojego pań­

stwa, które nigdy wcześniej nie istniało, za­

skoczył ich, jako całkowicie oderwany od rzeczywistości.

Jesienią 1918 r. we Lwowie, prócz garstki byłych oficerów, przeważnie z II Brygady Le­

gionów Polskich, nie było jednak mężczyzn zdolnych do noszenia broni, stacjonowały natomiast liczne oddziały ukraińskie. Dla­

tego Ukraińcy, którzy nie doceniali polskiej determinacji, uważali, że łatwo zwyciężą.

W nocy z 31 października na 1 listopada w drodze zamachu opanowali miasto. Re­

akcja Polaków była natychmiastowa. Z bra­

ku wojska do walki o polskość rodzinnego miasta z regularną armią ukraińską stanę­

ła ludność cywilna: inteligencja, tzw. batia- rzy, kobiety i młodzież - Lwowskie Orlę-

(7)

ta. Uczniowie i studenci stawili się pierwsi w punktach oporu. Doświadczeni ofice­

rowie objęli nad nimi dowództwo, a po odbiciu dworca kolejowego z rąk ukraiń­

skich znalazła się też broń ze zdobytych magazynów. W ciągu trzech tygodni walk 0 Lwów obrońcy, w tym młodzież, dokony­

wali cudów odwagi i wytrwałości. Ogrom­

nym kosztem wielu istnień ocalili dla Polski Lwów. Dzisiejszy młody czytelnik może spy­

tać, czy miało to sens, skoro koniec końców 1 tak utraciliśmy to miasto?

Rys. Kamil Mackiewicz

Otóż miało to głęboki sens. Ukraińcy w okresie międzywojennym nie zdołali utworzyć własnego państwa, nie z powodu przegranej z Polską, lecz z powodu przewagi Rosji Sowieckiej. „Przylepiając" Lwów do Pol­

ski własną krwią - jak to poetycko ujął Ma­

rian Hemar - Orlęta ocaliły polską niepod­

ległość. Trzeba pamiętać, że Lwów odegrał zasadniczą rolę w 1920 r. Bolszewicyniezdołali go zdobyć, a front południowy skutecznie

związał Armię Konną, która nie pociągnęła na Warszawę. Przyczyniło się to do zwycię­

stwa Polaków w bitwie warszawskiej i osta­

tecznej przegranej Sowietów. Gdyby Pola­

cy nie obronili Lwowa w roku 1918, wkrótce straciliby świeżo odzyskaną niepodległość.

A wówczas nie byłoby również Polski po 1945 r. - okaleczonej, zawłaszczonej przez komunistów, ale jednak Polski; z odrębnymi granicami i przynajmniej pozorami niepod­

ległości. Odziedziczyliśmy więc - po bliż­

szych i dalszych w czasie przodkach - pań­

stwo, które własnym trudem i wysiłkiem mo­

żemy dziś udoskonalać. Także Lwowskim Or­

lętom, ich miłości do miasta ojców i dziadów, która przeistoczyła się w czyn, zawdzięcza­

my to, że mamy dzisiaj Ojczyznę.

Był to szczególny moment w dziejach kraju i wiele osób, także amatorów, chwyciło wówczas za pióro, by go utrwalić na piśmie dla żyjących i dla tych, którzy dopiero mieli się urodzić. Lwowski początek walk o kształt granic niepodległej Polski stał się jednym z ulubionych tematów literatury dziecięcej i młodzieżowej międzywojennego dwudzie­

stolecia, a także jednym z filarów wychowa­

nia patriotycznego w II RP. Dziś, wskutek po­

litycznej blokady informacyjnej PRL-u, ogół Polaków nie pamięta o tej wojnie, w której decydowały się również nasze losy.

Świętym obowiązkiem żyjących było zachowanie pamięci o poległych. Wypeł­

niano go wydając książki, w których auto­

rzy opowiadali o stającej się na ich oczach historii i stawiając pomniki dla uczczenia bohaterów. Pamięć była częścią narodowe­

go dziedzictwa, częścią wewnętrznego bo­

gactwa i powodem do dumy, częścią zbio­

rowego obowiązku, który każdy z osobna powinien wypełnić najlepiej, jak potrafi.

O tym, że dobrze go wypełniono, świadczy­

ła zaciekłość, z jaką niszczono wszelkie śla­

(8)

dy polskości za ziemiach odebranych Pol­

sce wskutek ustaleń konferencji w Tehera­

nie i Jałcie. Świadczy też o tym zaciekłość w usuwaniu przez komunistów książek, w których opisano walkę Polaków o nie­

podległość i granice. Spośród wielu innych tematów wojennych okresu międzywojen­

nego, takich jak Legiony Polskie czy wojna z Rosją Sowiecką, lwowskie boje wyróżnia­

ło to, że był to pierwszy po wojnie świato­

wej polski zryw zmierzający do odbudowy państwa i w dodatku pierwszy zakończony spektakularnym sukcesem. Stanowił temat zarazem radosny i podniosły. Niósł z sobą świadomość cudu i dumę z odniesionego zwycięstwa. Splatała się w nim głęboka re­

ligijna wiara z czynnym podejściem do rze­

czywistości. Wokół obrony Lwowa wyrosła legenda, która umacniała nie tylko Polaków walczących w latach 1919-1920 o niepodle­

głość z Rosją Sowiecką i w powstaniach prze­

ciwko Niemcom na ziemiach zachodnich, ale także w wojnie obronnej w 1939 roku - trzeba tu przykładowo przypomnieć obrońców Grodna i Warszawy; w 1944 roku zaś była niewątpliwie inspiracją dla po­

wstańców warszawskich. Zarówno w czasie II wojny światowej, jak i w latach powojen­

nych polskie tajne organizacje młodzieżowe bardzo często używały nazwy „Orlęta".

W literaturze „dla dorosłych" temat obrony Lwowa, poza relacjami pamiętni­

karskimi, jak Boje Lwowskie Czesława Mą- czyńskiego, Z dni grozy we Lwowie Francisz­

ka Salezego Krysiaka (wznowione przez wydawnictwo Dextra w 2003 r.), relacje ze­

brane w publikacji Obrona Lwowa (wznowio­

na przez oficynę Volumen w latach 90.), wła­

ściwie nie istnieje. Natomiast teksty dla dzieci i młodzieży, poświęcone obronie Lwowa, były dość liczne. Zaczęły wychodzić już w 1919 r. Tylko w tym jednym roku autor,

podpisany inicjałami E. P., wydał krótkie opo­

wiadanie Franek obrońca Lwowa, Romuald Kawalec opublikował opracowany przez sie­

bie fragment pamiętników Alfonsa Tąkiela,

F R A N C IS Z E K S A L E Z Y K R Y SI AK.

Z D N I G R O Z Y W E L W O W I E

(O D 1—22 L IST O P A D A 1918 R.)

K A R TK I Z P A M IĘ T N IK A .

ŚWIADECTWA—DOWODY—DOKUMENTY.

P O G R O M Ż Y D O W S K I W E L W O W IE W Ś W IE T L E PRAW DY.

V

J f c j . Jlrs jc / ju td ir

KRAKÓW 1 9 1 9 C . G E B E T H N E R 1 SPÓ ŁK A W A R SZ A W A — G E B E T H N E R I W O L F F

POZNAŃ - M . N IE M I ERKI EW ICZ.

zatytułowany Przedarcie się harcerza do ob­

lężonego Lwowa oraz własne Wspomnienia z hajdamackiej niewoli, oba wydane w Krako­

wie w serii „Biblioteka powieści harcerskich"

jako tomy II i III i aż dwa razy ukazały się Or­

lęta Artura Schroedera (do roku 1939 książka miała w sumie pięć wydań). Wyszła także jedna z najsłynniejszych książek młodzie­

żowych dwudziestolecia międzywojennego - Dzieci Lwowa Heleny Zakrzewskiej (osiem wydań do 1939 r.). Oprócz opowiadania Lulu, które dotyczy wcześniejszego okresu pierw­

szej wojny światowej, zawierała ona dłuż­

sze opowiadanie W obronie swego gniaz­

da, poświęcone walkom o Lwów. Fragment dotyczący tego wątku znajdziemy również

(9)

w Bohaterskim Misiu Bronisławy Ostrowskiej (sześć wydań do 1939 r.), opublikowanym w tymże roku 1919.

W 1920 r. w tomie Dziecko polskie w la­

tach niewoli i walk, opracowa nym przez Ma rię

FRANCISZEK SALEZY K R Y S IA ^

Reuttównę, wyszło opowiadanie o woj­

nie polsko-ukraińskiej pt. Jeden z Orląt, po­

święcone wymienionemu z nazwiska harce­

rzowi. Wznowiono je, już pod tytułem Jed­

no z Orląt, w 1930 r. w tomie Dziecko polskie w niewoli (na karcie tytułowej widnieje dopi­

sek „tom II", jednak w rzeczywistości książka nie jest dalszą częścią wydawnictwa z 1920 r., lecz raczej znacznie zmienionym i popra­

wionym wznowieniem). Rok 1921 przyniósł trzy kolejne teksty: baśń Juliusza Germana O Janku, co walczył we Lwowie, dokumen­

talne wydawnictwo Kajet wojenny dziecka lwowskiego, opracowane przez Edwarda Horwatha, z obszerną przedmową bryga­

diera Czesława Mączyńskiego, komendan­

ta obrony Lwowa w listopadzie 1918 r., oraz

paradokumentalny utwór Wilhelminy Ada- mówny (na karcie tytułowej i przedtytuło- wej zamiast nazwiska widnieje pseudonim

„Wisława") Gdy zagrzmiał złoty róg. Powieść z walk lwowskich 1918 r.

W kolejnych latach utwory o Lwowie sta­

ją się rzadsze. W Strzępach epopei Melchiora Wańkowicza (1926) znalazło się wspomnie­

nie o odsieczy Lwowa, zatytułowane Śmiały odbija Przemyśl i Lwów1. W 1927 ukazują się wspomnienia Wacława Lipińskiego Wśród Lwowskich Orląt (wznowione w 1931 r.).

W 1928 wychodzi obrazek sceniczny Ja ­ niny Ruczajówny Wigilia Lwowskich Orląt.

W 1930 r. ukazuje się w trzech wersjach ję­

zykowych (prócz polskiej angielska i francu­

ska) pamiątkowy album poświęcony obro­

nie Lwowa, zatytułowany Semper fidelis.

Obrona Lwowa w obrazach współczesnych.

W 1934 r. wydany zostaje Uśmiech Lwo­

wa Kornela Makuszyńskiego (wznowienia w 1936 i 1938 r.). Jeden z rozdziałów 3. tomu Ani z lechickich pól Marii Dunin-Kozickiej po­

święcony został wizycie bohaterki na cmen- ta rzu O rląt. Króci utka, ale chara kterystyczna wzmianka o Lwowskich Orlętach znalazła się również w opublikowanej tuż przed wybu­

chem II wojny światowej powieści Marii Buy- no-Arctowej Figa (1939). W tym samym roku ukazuje się obrazek sceniczny Tadeusza Nit- tmana Józek Bezimienny. Jeden akt z bohater­

skich dni Lwowa.

Przynależność gatunkowa wymienio­

nych wyżej książek jest dosyć różnorodna.

Przeważają teksty o znamionach reporta­

żu, wspomnieniowe oraz ściśle dokumen­

talne (album Semper fidelis, Kajet wojenny...).

Są wśród nich opowiadania, relacje, utwory sceniczne, powieści a nawet baśń. German w zakończeniu swej opowieści O Janku, co walczył we Lwowie zamieszcza znamienną uwagę, że w tej bajce prawie wszystko dzia­

(10)

ło się naprawdę, w listopadzie roku Pańskie­

go 1918. Wisława podaje w podtytule swej powieści, iż dotyczy ona walk listopadowych 1918r. Rzeczywiste fakty były dla piszących najwyraźniej bardzo ważne, nawet, jeśli nie zaznaczają oni wprost dokumentalnego charakteru swoich publikacji. Głównym za­

daniem, jakie sobie stawiali, było utrwalenie w piśmie ważnego zdarzenia historycznego.

Ponieważ pisano niemal na bieżąco, istot­

nie zdołano utrwalić wiele szczegółowych informacji. W utworach tych na pierwszy plan wysuwa się więc funkcja poznawcza.

Nie wykluczało to jednak realizacji innych zadań, ściśle zresztą związanych z zapisem tworzenia się niepodległej Polski. Komuni­

ści, wyrzucając te książki z bibliotek, odbie­

rając je czytelnikom, na swój barbarzyński sposób również „docenili" ich wartość. Ich obecność przeszkadzałaby w fałszowaniu obrazu dziejów; nie przeszkodziła. I nadal nie przeszkadza, bo książki raz wyelimino­

wane nie wracają do młodzieżowych lektur, nowych zaś nie napisano.

Zaledwie część z wymienionych wyżej książek wznowiono po wojnie. W okresie PRL, w drugim obiegu opublikowano nie­

liczne z nich: Dzieci Lwowa („ABC" 1985), Bo­

haterskiego Misia („Kurs" 1984). Bohaterskie­

go Misia wznowiła też w 1945 r. we Włoszech Sekcja Wydawnicza 2 Korpusu i Polska Fun­

dacja Kulturalna (Londyn 1988). Większość wznowień przypada na okres po 1989 roku.

Te pierwsze po zniesieniu cenzury wyda­

nia przedwojennych publikacji dziecięcych i młodzieżowych, szare i nieatrakcyjne na pierwszy rzut oka, z trudem torowały sobie drogę do nabywców i przeważnie lądowały na stoiskach z tanimi książkami. Sukces na tej niwie odniosło w połowie ostatniej dekady dopiero Polskie Wydawnictwo Encyklope­

dyczne (Polwen) z Radomia, dzięki publi­

kowaniu tekstów w serii „Biblioteka mło­

dego Polaka", uhonorowanej Feniksem (na­

groda wydawców katolickich). Dzieci Lwowa już w III RP wydała najpierw gdańska oficy­

na „Graf" (1990), zaraz potem Polski Zwią­

zek Niewidomych (pismem Braille'a - 1991), a dopiero następnie Polwen (2004). Uśmiech Lwowa (w 1989) wznowiła Oficyna Cracovia, następnie (w 2004 r.) Polwen. Bohaterskiego Misia Polwen opublikował w 2004 r.

(11)

O części z tych w yd aw n ictw pi­

saliśmy już w „Guliwerze". Dwa, które w okresie międzywojennym trafiły do bi­

bliotek szkolnych, zasługują jednak na szczególną uwagę. Są to wspomnienia Wacława Lipińskiego Wśród lwowskich or­

ląt i monumentalny album Semper fide- lis. Wspomnienia Lipińskiego po 1989 r.

zostały wznowione dwukrotnie: w 1992 r.

przez Bellonę i w 2008 r. przez LTW (w chwi­

li, gdy piszę te słowa - we wrześniu 2011 r.

- wydanie to jest jeszcze do nabycia w nie­

których księgarniach internetowych). Au­

tor, były uczestnik I Brygady Legionów Pol­

skich, a w okresie międzywojennym znany historyk wojskowości, został wydelegowa­

ny na pierwszy w wolnej Polsce zjazd orga­

nizacji studenckich. W ten sposób znalazł się we Lwowie dosłownie w przeddzień wybu­

chu wojny polsko-ukraińskiej, w której zresz­

tą - wraz z innymi delegatami zjazdu - wziął czynny udział. W przedmowie zaznacza, że książka powstała na podstawie robionych na bieżąco notatek, a dalej zajmująco i ży­

wo relacjonuje wydarzenia obrony Lwowa przez pryzmat własnych doświadczeń i prze­

żyć. Z książki dowiadujemy się więc zasad­

niczego przebiegu działań w odniesieniu do poszczególnych odcinków frontu, aż po odsiecz i radosną defiladę obrońców. War­

to polecić tę publikację czytelnikom intere­

sującym się historią. Ciekawie i przystępnie wyjaśnia sprawy, o których młodzież wła­

ściwie nie ma się skąd dowiedzieć. Tu zaś dowiaduje się z relacji świadka i uczestni­

ka wydarzeń. Pewna żołnierska szorstkość i lapidarność stylu uwydatnia talent auto­

ra do przystępnego przedstawiania rzeczy na pozór skomplikowanych, dostrzegania szczegółów, niezauważanych przez innych.

Drugą ważną książką jest monumen­

talny album Semper fidelis z 1930. W 1990 r.

jego reprint wydała Oficyna Wydawni­

cza „Wolumen". Jest on obecnie dostępny w dużych bibliotekach i zasobach cyfro­

wych (np. w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej).

Album ten zawiera ok. siedmiuset zdjęć o nieocenionej wartości dokumentalnej.

Ich treść dotyczy przeważnie okresu walk, ale są też ujęcia cmentarza Orląt, ostatnie, a często w ogóle jedyne zdjęcia niezwykle ważnego dla Polaków miejsca, które za kil­

ka lat zostanie im odebrane i z którego zo­

staną wypędzeni. Komitet redakcyjny kie­

ruje publikację do wszystkich odbiorców, lecz szczególnie poleca ją uwadze młodzie­

ży. Album wydało Towarzystwo Straż Mo­

gił Polskich Bohaterów, założone w 1919 r.

z inicjatywy matek i rodzin poległych. Celem Towarzystwa było godne pochowanie obrońców Lwowa, których ciała podczas listopadowej obrony i późniejszych walk

(12)

grzebano na prowizorycznych cmentarzach w pobliżu punktów polskiego oporu.

Na specjalnie wydzielonym przez wła­

dze miasta terenie, przylegającym do Cmen­

tarza Łyczakowskiego, zaczęto urządzać Cmentarz Obrońców Lwowa. Konkurs na jego projekt wygrał w 1921 r. student V ro­

ku Politechniki Lwowskiej, Rudolf Indruch, jeden z uczestników obrony. Swoją nagro­

dę pieniężną przekazał Towarzystwu; do końca życia bezinteresownie pracował nad stopniowym urządzeniem cmentarza. Ta­

kich ochotników było więcej. Realizowana na podstawie śmiałej i oryginalnej wizji ne­

kropolia stała się nie tylko wspaniałym, zbio­

rowym pomnikiem poległych, ale również pomnikiem wspólnego wysiłku i ofiarno­

ści Polaków. Jako taki stanowił miejsce po­

dwójnie święte.

Album Semper fidelis wydano już po śmierci Indrucha, zmarłego z powodu ran i grużlicy w 1927 r. Celem przedsięwzięcia było zebranie funduszy na ukończenie Po­

mnika Chwały. Cmentarz był już prawie na ukończeniu. Na zdjęciu wykonanym z lotu ptaka (tablica 236), w jego centralnej części widać rusztowania trwającej jeszcze budo­

wy łuku triumfalnego z kolumnadą. Zamysł projektanta i jego niemal kompletna reali­

zacja są wyraźnie widoczne dzięki zimo­

wej scenerii zdjęcia. Na tle śniegu wyraźnie widać kaplicę, katakumby, ciemniejsze łuki tarasów, na których usytuowano rzędy indy­

widualnych grobów. Daje się odczuć tajem­

niczy urok tego miejsca, który istotnie mógł wyzwalać swoisty magnetyzm.

Stanisław Sławomir Nicieja, autor rów­

nież wartej polecenia monografii Cmen­

tarz Obrońców Lwowa (Ossolineum, Wro­

cław 1990), pisze, że działania wojenne osz­

czędziły tę nekropolię. W czasie drugiej woj­

ny była miejscem żywym, odwiedzanym

i zadbanym. Odbywały się tu wojenne po­

chówki, a także milczące, patriotyczne ma­

nifestacje; szczególnie 1, 11 i 22 listopada.

Cmentarz w czasie wojny nie był niszczony.

Co prawda, z każdym dniem i tygodniem we Lwowie ubywało Polaków:mordowanych, wy­

wożonych nocami lub zamykanych w więzie­

niach na Łąckiego i Brygidach, było ich jednak w mieście ciągle jeszcze dostatecznie dużo, by swoją obecnością bronić tej świętej dla nich nekropolii. Cmentarze umierają dopiero wów­

czas, gdy zabraknie opiekunów (s. 119).

Początkiem końca nekropolii stało się wyrzucenie Polaków ze Lwowa w latach 1945-1946. Dewastacja rozciągnięta zosta­

ła na dziesięciolecia. Pomniki zburzono, pły­

ty nagrobne rozkradano, w katakumbach urządzono garaże, smary i benzyna plami­

ły miejsce spoczynku bohaterów. Apogeum niszczycielskiej działalności nastąpiło latem 1971 r. Sowieckie czołgi rozjeżdżały święte dla Polaków miejsce, miażdżąc zachowane

(13)

jeszcze groby i demolując kolumnadę Po­

mnika Chwały. Kamienie opowiadające hi­

storię należało zniszczyć tak jak książki, by zatrzeć wszelkie ślady po wypędzonej spo­

łeczności. Jak średniowieczne katedry by­

ły utrwaleniem w kamieniu treści Biblii, tak cmentarze - wszędzie i zawsze - są zapisem historycznych zdarzeń. Nie sposób przece­

nić publikacji, które dokumentują te ślady, pozwalając choć w pewnym stopniu odtwo­

rzyć tragiczne ojczyste dzieje.

W tradycji Rzeczpospolitej - jak zresztą we wszystkich tradycjach europejskich - ist­

niało silne przywiązanie do miejsc - pisze Ry­

szard Legutko w Eseju o duszy polskiej (Ośro­

dek Myśli Politycznej, Kraków 2008). Miejsca kreowały tożsamości jednostkowe i zbiorowe, o miejscach śpiewano pieśni i pisano wiersze, miejsca kształtowały ludzką wyobraźnię. Te miejsca w Polsce przestały istnieć, bo albo je

zniszczono, albo je zabrano. Jeden z najbar­

dziej inspirujących dla naszej wyobraźni ob­

szarów - Kresy - zostały zaanektowane. Ob­

szar, gdzie powstała i do którego się odwoły­

wała największa polska literatura, ojczyzna ogromnej części naszej tożsamości i wyobraź­

ni, kraj, którego obraz ukształtowali Mickie­

wicz, Słowacki, Krasiński, Sienkiewicz i wielu innych wielkich i małych, kraj z niezliczonej ilo­

ści pieśni, anegdot, obrazów - nie ma już dla Polaków realnego odniesienia. Nieco uprasz­

czając można powiedzieć, że ojczyzna symbo­

liczna Polaków znajduje się dziś poza obecną ojczyzną geograficzną [s. 11-12].

Międzywojenna literatura młodzieżo­

wa, poświęcona okresowi odzyskiwania przez Polskę niepodległości w 1918 r. uka­

zuje, jak bardzo Polska, jej historia i kultu­

ra, ciąży ku Kresom Wschodnim. I jak wiel­

ką krzywdą dla Polski było odebranie jej tych obszarów razem z Wilnem i Lwowem.

Stamtąd pochodzili sławni Polacy, a także bezimienni bohaterowie i na tamtejszych nekropoliach zostały, choć sprofanowane, ich doczesne szczątki. Tam znajdują się na­

sze święte miejsca, które muszą pozostać w naszej pamięci. Nie są to jednak wyłącz­

nie miejsca w sercu, lecz konkretne miej­

sca na mapie i w przestrzeni. One wciąż re­

alnie istnieją. Pamiętajmy o nich, korzysta­

jąc z tego, że dziś kultywowanie tej pamięci jest możliwe. Możliwe też jest ich odwiedza­

nie, w tym - odwiedzanie odrestaurowane­

go również wielkim wysiłkiem społecznym Cmentarza Obrońców Lwowa. Pamiętajmy, że tam zostali również żywi ludzie, Polacy, potomkowie tych, którzy mimo terroru od­

ważyli się pozostać na ziemi przodków. Oj­

czyzna to nie tylko granice. Za tą wschod­

nią została także żywa jej część.

Legutko nazywa zaanektowanie Kre­

sów wielką amputacją, której ludzki orga­

KAJET WOJENNY

DZIECKA LWOWSKIEGO

(Z PRZEŻYĆ W CZASIE OBLĘŻENIA MIASTA LWOWA OD LIS T O P A D A 1918 DO K W IET N IA 1919 ROKU).

UŁOŻYŁ : UWAGAMI ZAOHATHJYŁ

Prof. EDW ARD HORWATH

SŁOWO WSTCKNE SKRKSI.M.

Bryg. CZESŁAW MĄCZYŃSK1.

VZKCt_A W (U H SiOacmrCIA Wf. L f O ł l f

WE LWOWIE.

NAKŁADEM POLSKIEGO TOWARZYSTWA PEDAGOGICZNEGO.

I r*lHCAOM L WttentYSKKGO - L « C » . PIŁKAKMC*' » 1921.

(14)

nizm by nie przeżył, jeśli zaś przeżyłby, to jako kaleka z ciężkimi urazami fizycznymi i psychicznymi. Stwierdzenie jest lapidarną formą diagnozy współczesnej Polski. Wizja w pierwszym odczuciu może i niezachęca- jąca, ale zdanie sobie sprawy z tego, kim się jest i na co się choruje, to już jakaś forma te­

rapii, a przynajmniej dobry do niej wstęp.

Nie bójmy się pamiętać krzywd, jakie nam wyrządzono i mówić o nich, nie po to, by roz­

drapywać rany, ale właśnie po to, by mogły się zabliźnić. Wybaczenie nie polega na za­

pominaniu, lecz na kultywowaniu pamięci i modlitwie za tych, którzy wyrządzili krzyw­

dę. My Polacy mamy pełne prawo być dum­

ni z naszej historii. To, że jest ona niemoral­

na, nie stanowi naszej winy.

1 Mowa o pociągu pancernym „Śmiały", użytym podczas odsieczy Lwowa.

Marta Nadolna

LWÓW TEMATEM „ZAKAZANYM"

W KSiĄŹKACH DLA MŁODEGO ODBiORCY

W grupie tematów „tabu", „zakaza­

nych" po 1945 roku, jedno z najważniejszych miejsc zajmował Lwów, kolebka kultury pol­

skiej. Obok wątków lwowskich w książkach dla młodych czytelników nie można było też poruszać kwestii harcerstwa, odwoły­

wać się do legionów, postaci Józefa Piłsud­

skiego czy na przykład tematyki religijnej.

Niewskazana do socjalistycznego wychowa­

nia była też powieść dla dziewcząt, romans czy na przykład literatura przygodowa.

A więc obszar niedostępny dla współcze­

snych pisarzy, ale przede wszystkim dla czy­

telników, był ogromny.

Do tego, że Lwów znalazł się na liście utworów „zakazanych" przyczyniły się usta­

lenia jałtańskie z lutego 1945 roku1. Wsku­

tek powziętych na konferencji decyzji Lwów i Wilno weszły w granice Związku Radziec­

kiego. Zabrano Polakom Kresy Wschodnie na rzecz tzw. ziem odzyskanych, czyli tere­

nów zachodnich i północnych. Niszczono w ten sposób pamięć o lwowskich wydarze­

niach 1918 roku, kiedy to Polska broniła się przed niepodległą Ukrainą, chcącą przejąć

tereny Galicji Wschodniej, Łemkowszczy- znę, północną Bukowinę i Ruś Zakarpac- ką; zamiarem Ukrainy było też uczynienie z Lwowa jej stolicy2. Koalicja antyhitlerow­

ska miała także doprowadzić do „zabicia"

legendy Orląt Lwowskich, która głosiła, iż w heroicznej obronie miasta stanęły rów­

nież dzieci.

O liczbie 1421 młodych w grupie 6 tysięcy lwowian pisze Barbara Olech w artykule Dziecięce odkrywanie świata

(15)

wojny..., zamieszczonym w pracy zbiorowej Pierwsza wojna światowa w literaturze pol­

skiej i obcej pod redakcją Eugenii Łoch i Krzysztofa Stępniaka3. Wśród bohaterskich dzieci znalazł się także czternastoletni Ju ­ rek Bitschan, który zginął od dwóch eks­

plodujących kul na Cmentarzu Łyczakow­

skim. Dla uczczenia pamięci o młodym bo­

haterze powstała piękna Ballada o Jurku Bit- schanie do słów poetki Anny Fischerówny, bardzo w dwudziestoleciu międzywojen­

nym popularna.

Warto też wspomnieć, że od począt­

ku lat pięćdziesiątych Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Minister­

stwem Oświaty przygotowywało listy pur- gacyjne, a więc wykazy książek podlegają­

ce natychmiastowemu wycofaniu z bibliotek publicznych i szkolnych4. Do utworów „nie­

bezpiecznych", bo w piękny sposób ukazu­

jących wielki polski heroizm, zaliczono wła­

śnie książki o Lwowie. Polityka władz peere­

lowskich doprowadziła więc do eliminacji z bibliotek i rynku wydawniczego utworów 0 „mieście niewłaściwym", bo obrastającym w legendę5. Wskutek opisanych działań na liście prohibitów znalazły się utwory ważne 1 wartościowe, takie jak: Pyza na polskich dróżkach Hanny Januszewskiej (1956)6,

Uśmiech Lwowa Kornela Makuszyńskiego (1934), Dzieci Lwowa Heleny Zakrzewskiej (1919), Bohaterski Miś, czyli przygody pluszo­

wego niedźwiadka na wojnie, dla dzieci od lat 10 do 100 Bronisławy Ostrowskiej (1919).

Ponadto w okresie PRL-u utrudnia­

no czytelnikom dostęp także do tych ksią­

żek, które tylko epizodycznie odwoływa­

ły się do Lwowa. Moż­

na wśród nich wymienić np. Anię z lechickich pól Marii Dunin-Kozickiej (1931), łączącą elementy powieści dla dziewcząt z tematyką kresową, Złamany miecz Kornela Makuszyńskiego (1936), w którym autor wspo­

m ina o lw o w s k ic h k o rz e n ia c h sw e g o bohatera - Adasia Gilewicza czy Figę Marii Buyno-Arctowej (1939), która jest hi­

storią Lusi Czerskiej, zmuszonej walczyć 0 byt ukochanej cioci Żarkowskiej; jednak mowa też w książce o Orlętach Lwowskich.

Dzieci Lwowa Heleny Zakrzewskiej składają się z dwóch opowiadań Lulu 1 W obronie swego gniazda. Bohaterem pierwszego opowiadania jest sześcioletni Lulu, którego wydarzenia pierwszej wojny światowej doprowadzają do sieroctwa, na­

stępnie do ciężkiej tułaczki, mającej swój kres we Lwowie. Ponadto mimo wielu nie­

szczęść Lulu nie wychodzi na ulicę, by pro­

sić o datki, dzięki czemu w oczach czytelni­

ka zyskuje wielki szacunek. Warto też do­

dać, że młody bohater wzrusza czytelnika już od pierwszych stron powieści: Obłąka­

ne strachem oczy dziecka zachodzą z wol­

na mgłą rozżalenia, usteczka drgają, sznury perlistych łez sypią się na murawę7. Istotne jest także, że chłopiec wspomnienia swe­

Rys. Kamil Machiewicz

(16)

go szczęśliwego dzieciństwa wiąże wła­

śnie z Lwowem: Nagle drgnął i zatrzymał się przed bramą, która z obu stron ozdobio­

na była kamiennymi głowami lwów. [... ] Ta brama, te lewki... Serce Lulu zaczęło tłuc się w gwałtownym niepokoju. Kiedy to było? Czy to był sen czy jawa?8.

W drugim z opowiadań pt. W obronie swego gniazda Helena Zakrzewska przed­

stawia czternastoletnią Helę i trzynasto­

letniego Adasia, bohaterów szlachetnych i godnych podziwu. Z kolei świat ukazany w utworze pełen jest prawdziwych warto­

ści, jak miłość, przyjaźń i szacunek dla dru­

giego człowieka. Oprócz tego autorka Bia­

łych róż prezentuje młodych ludzi stających w obronie Lwowa, którym przecież Bóg po­

wierzył honor Polaków9. Książka bardzo wy­

raźnie przemawia do czytelnika, tak że na zawsze zapadnie mu w pamięć obraz dra­

matycznych działań obronnych Orląt Lwow­

skich. Natomiast zdaniem Anny Marii Kra­

jewskiej opowiadanie trafnie sygnalizuje tragiczne zawikłanie stosunków narodowo­

ściowych; rozłam w rodzinie znajduje najja­

skrawszy wyraz w scenie pojmania jeńców:

oto - Hela - Polka i jej rodzony brat - Ukra­

iniec10. Najbardziej wzrusza jednak zakoń­

czenie, ukazane w aurze męczeństwa; mo­

wa więc o śmierci in odore sanctitatis: Stru­

ga blasków słonecznych oblała całe łóżko morzem światła. Twarz Heli rozjaśnia się za­

raz nieopisaną radością. Oto idzie już Adaś promienny, uśmiechnięty, cudny! Schodzi do niej po smudze cudownych promieni, otulony w śnieżne skrzydła, oczy jaśnieją mu jak dwie gwiazdy, na piersi ma róże, krwawą różę mę­

czeństwa. [...] Dokąd płyniemy Adasiu? - py­

ta oczam i, które z wolna pokrywają się mgłą.

- Do kraju wolności, do kraju wiecznej wolno­

ści! - odpowiada jej z niezmierzonej dali głos dźwięczny i słodki11.

Utwór poetki młodopolskiej Bronisławy Ostrowskiej pt. Bohaterski Miś, czyli przygody pluszowego niedźwiadka na wojnie, dla dzie­

ci od lat 10 do 100 jest kolejnym przykładem tekstu zwalczanego przez władze peerelow­

skie. Akcja Bohaterskiego Misia... rozpoczyna się również we Lwowie, gdy miś zakupiony przez Halę i Stasia zyskuje nazwisko, rodzinę i adres zamieszkania; jednak już w wytwórni zabawek staje się „dzieckiem szczęścia", pre­

destynowanym do wielkich czynów. Przy­

gody misia toczą się na tle pierwszej wojny światowej, a autorka kończy opowieść wła­

śnie lwowskim wątkiem, z którego młody czytelnik dowiaduje się, że pierwsza krew polała się w dzielnie bronionym gmachu szkolnym, tam też padły pierwsze strzały, zaś głównymi obrońcami miasta były dzie­

ci i kobiety12.

Za książką przemawia też interesują­

ca kreacja jej bohatera, czyli zantropomor- fizowanego misia, który przez zwykły przy­

(17)

padek dostał się do plecaka żołnierskiego, stał się więc żołnierzem idącym na wojnę.

Dzieło nacechowane jest patriotyzmem z dużą dawką wzruszeń. Wytycza też dłu­

gą wędrówkę Misia Niedźwiedzkiego przez wszystkie pola bitew. Bohater, początko­

wo zagubiony, wraca do pokoju dziecin­

nego jako dzielny i szanowany wśród bli­

skich niedźwiedź wojenny: Służyłem wedle sił. Szedłem przeciwko wszystkim wrogom.

Śpieszyłem wszędzie, gdziekolwiek walczono o Polskę. Nie zdradziłem nigdy zasad, w któ­

rych mnie wychowano. Byłem wierny Spra­

wie13. Walorem książki jest też to, że napi­

sana została w formie relacji pamiętnikar­

skiej, dzięki czemu czytelnik ma okazję po­

znać odczucia misia.

Rys. Konstanty Sopoćko

Kolejny utwór, który nie zyskał akcep­

tacji w czasach PRL-u, to Uśmiech Lwowa Kornela Makuszyńskiego. Jak poprzednio, o złym potraktowaniu tej książki zadecy­

dował wybór przez Makuszyńskiego miej­

sca akcji. Autor Awantury o Basię wpisał w nią także atrakcyjne dla młodych elementy, takie jak podróż, tajemnica i przygoda. Z ko­

lei według Bronisławy Kulki, lektura utwo­

ru może stać się dla młodego czytelnika niepowtarzalną „lekcją miłości", gdyż pre­

zentuje wielki urok tego miasta14. Utwór ukaże też młodym odbiorcom interesujące zabytki Lwowa: Kościół św. Elżbiety, Lwow­

ską Politechnikę, Panoramę Racławicką, Ko­

piec Unii Lubelskiej, pomnik szewca Jana Ki­

lińskiego w parku Stryjskim, pomnik króla Jana III Sobieskiego i najpiękniejszy chyba z wszystkich lwowskich pomników - pomnik Adama Mickiewicza itp. Prócz powyższego książka pozwoli młodym ludziom poznać Cmentarz Orląt Lwowskich, na którym leżą dzieci bohaterskie, najdumniejsze dzieci świa­

ta, śmiercią pobite w obronie najdroższego swojego miasta15, o które walczyły na śmierć wbrew nadziei, aby zaświadczyć, że idea jest nieśmiertelna i że wobec niej niczym jest ofiara życia. A tą ideą [...] była całość i wielkość Ojczy­

zny. Ukochanie każdej grudki ziemi..}6. Dlate­

go też Uśmiech Lwowa można by nazwać lite­

rackim przewodnikiem po miejscu, które zy­

skało niepowtarzalną legendę, o czym pisa­

ła Anna Maria Krajewska w Trzech legendach.

Walce o niepodległość i granice w polskiej mię­

dzywojennej literaturze młodzieżowej17.

Warto także wspomnieć o Pyzie na pol­

skich dróżkach Hanny Januszewskiej. Przy­

kład tej właśnie książki bardzo wyraźnie pokazuje, jak bano się niektórych miejsco­

wości, tak naprawdę niedostrzegalnych elementów fabuły, na które dzieci nie zwró­

ciłyby uwagi w kontekście ich polskości.

(18)

Pyza... jest opowieścią o zabawnej klu­

sce, która przy ludowej muzyce oprowadza czytelnika po szeregu miast polskich, przed­

stawiając młodym uroki i obyczajowość kra­

ju ojczystego. W utworze odnajdziemy też liczne odwołania do folkloru i motywów ludowych, ale też sporą dawkę humoru.

Hanna Januszewska musiała jednak wpro­

wadzić liczne poprawki w trasie podróży kluski i „wpleść" wątki odpowiadające re­

aliom, by tekst mógł zaistnieć wśród czy­

telników. Barbara Tylicka pisze o istnieniu kilku wersji Pyzy na polskich dróżkach, prze­

kształcanych według wymogów cenzury.

Znawczyni pisarstwa dla młodego odbior­

cy stwierdza, że w pierwszym powojennym wydaniu w 1948 roku Pyza na Starym Mie­

ście odgruzowuje miasto i w ruinach stolicy śni sceny z historii Polski, a są to głównie sny 0 potędze. W wydaniu z 1951 roku pt. Jak pol­

ska Pyza wędrowała mazowiecka Pyza, wita­

jąc żołnierzy powracających z wojny, wędru­

je od Szczecina, przez ziemię nad Odrą i Nysą, Wałbrzych, Wrocław, Opole i Kraków, do wsi gdzieś w okolicach Sandomierza. Wydania z 1955 r. (częśćpierwsza) i 1956 r. (część druga) mają wspólny tytuł: Pyza na polskich dróżkach 1 są bardzo zmienione w stosunku do pierwszej edycji z 193818. Pozostaje jeszcze dodać, iż w tej przedwojennej wersji z 1938 roku sym­

patyczna kluska prowadziła czytelnika do Brześcia, Grodna, Nowogródka, Łucka, Lwo­

wa, Wilna, Stanisławowa, Stryja, Tarnopola i Pińska. Uwidacznia to rozpiętość zmian, jakie wprowadziła Hanna Januszewska do utworu, począwszy od wydania sprzed woj­

ny do edycji z 1955 i 1956 roku. Podkreślić też należy widoczne w Pyzie... czynności cenzo­

ra, uczulonego, by w utworach dla młodych nie znalazły się żadne akcenty kresowe.

Niestety, wszystkie te utwory, mimo swej niebywałej wartości, prawdopodob­

nie nie zaistnieją już w świadomości czytel­

ników. Najbardziej popularne książki z dwu­

dziestolecia międzywojennego nie mają dziś szansy dotarcia do szerszych grup czy­

telniczych, a na rynku wydawniczym poja­

wiają się sporadycznie lub wcale. Władza peerelowska zniszczyła utwory o ważnym mieście i pamięć o istotnych wydarzeniach.

Ponadto teksty o Lwowie to tylko jedna ka-

Trzy LEGENDY

*

. ..Mir

tegoria książek „groźnych", które ze wzglę­

du na swój przekaz zostały wyeliminowane.

Jeszcze smutniejszy los spotkał na przykład Orlęta Artura Schroedera (1919), Wspomnie­

nia z hajdamackiej niewoli Romualda Kawal­

ca (1919), O Janku, co walczył we Lwowie Juliu­

sza Germana (1921) czy Wacława Lipińskiego Wśród lwowskich orląt (1927), gdyż od roku 1939 utwory te zupełnie nie istnieją na ryn­

ku wydawniczym19.

To wielka szkoda dla młodych ludzi, gdyż nieobecność określonych książek

(19)

w życiu młodego człowieka powoduje po­

wstawanie braków, które na skutek mani­

pulowania kulturą mogą tworzyć celowe, puste przestrzenie, ograniczające wiedzę o przeszłości, ludziach, ideach. Można też sądzić, że tak właśnie stanie się z wydarze­

niami lwowskimi i tą częścią naszej ojczy­

stej historii, która w piękny i mądry sposób została przedstawiona na kartach omawia­

nych utworów.

1 Ważne decyzje dla państw uczestniczących w drugiej wojnie światowej przywódcy trzech wielkich mocarstw - ZSRR, Wielkiej Brytanii i Sta­

nów Zjednoczonych - omawiali też na konferen­

cji w Teheranie w listopadzie i grudniu 1943 roku i Poczdamie w lipcu i sierpniu 1945 roku.

2 J. Kolbuszewski, Kresy, W rocław 1995, s. 104.

3 B. Olech, Dziecięce odkrywanie świata wojny.

Bohaterski Miś Bronisławy Ostrowskiej i Dzieci Lwowa Heleny Zakrzewskiej; [w:] Pierwsza wojna światowa w literaturze polskiej i obcej. Red. E. Łoch, K. Stępniak, Lublin 1999, s. 219.

4 Pisali o tym kolejno: W. Nawrocki, Oczysz­

czanie księgozbiorów. Przyczynek do dziejów poli­

tyki kulturalnej. „Życie Literackie" 1981, nr 49, s. 14;

B. Białkowska, Książki niechciane - książki „groźne"

dla dzieci w Polsce Ludowej (czyli o czystkach w księ­

gozbiorach bibliotecznych). „Nowe książki" 1991, nr 7, s. 60-61; K. Heska-Kwaśniewicz,„Klasycynaindeksie".

Z dziejów czystek bibliotek śląskich w latach stali­

nowskich; [w:] Z dziejów książki i prasy na Śląsku w XIX i XX wieku: wybrane zagadnienia. Red.

K. Heska-Kwaśniewicz. Katowice 1999, s. 112-123.

5 A. M. Krajewska, Zerwany most. Wznowienia międzywojennej literatury młodzieżowej. O latach 1914-1920; [w:] Kultura literacka dzieci i młodzieży u progu XXI stulecia. Red. J. Papuzińska, G. Lesz­

czyński, Warszawa 2002, s. 49.

6 Pierwsze wydanie wyszło pod tytułem Jak polska Pyza wędrowała w 1938 roku.

7 H. Zakrzewska, Dzieci Lwowa, Gdańsk 1990, s. 32.

8 Ibidem, s. 26.

9 Ibidem, s. 65.

10 A.M. Krajewska, Zerwany m o st., s. 51.

11 H. Zakrzewska, op. cit., s. 132.

12 B. Ostrowska, Bohaterski Miś, czyli przygody pluszowego niedźwiadka na wojnie. Poznań 1990, s. 105.

13 Ibidem, s. 110.

14 B. Kulka, Lekcja miłości. „Guliwer" 1995, nr 4, s. 20.

15 K. Makuszyński, Uśmiech Lwowa, Radom 2004, s. 47.

16 Ibidem, s. 46.

17 A.M. Krajewska, Trzy legendy. Walka o niepodległość i granice w polskiej międzywojennej literaturze młodzieżowej, Warszawa 2009.

18 B. Tylicka, Pyza na krętych dróżkach. „Guli­

wer" 1991, nr 2, s. 21-23.

19 Ud owodniła to A.M. Krajewska , Trzy legendy....

Edyta Korepta

l w o w s k ie p o w r o t y

Na ile przeszłość może stać się ośrod­

kiem zainteresowań współczesnej młodzie­

ży, jaki świat wartości zechcą zaakceptować gimnazjaliści czy licealiści i jakie wybrać me­

tody, aby powroty wzbogaciły życie dzisiej­

szych nastolatków? - oto ważne pytania dla polonistów, kulturoznawców czy peda­

gogów w ogóle. Wydaje się, iż w szkolnym i pozaszkolnym procesie edukacyjnym isto­

tę rzeczy stanowić winien adekwatny dobór tekstów, które zainteresują młodego czytel­

nika i zachęcą do poznania i akceptacji uni­

wersalnego systemu wartości poprzez wie­

dzę o dobrej przeszłości Polaków. Interesu­

jącą propozycję może stanowić wzruszająca książka wspomnieniowa Aleksandra Baum- gardtena pt. Zielone czasy.

Aleksander Baumgardten (1908-1960) - poeta, prozaik, urodzony we Lwowie, zmarł w Katowicach, gdzie zamieszkał po wojnie, pisząc i pracując m.in. w redakcji literac­

kiej Polskiego Radia w Katowicach. Niejed­

nokrotnie dawał wyraz swoim odczuciom, iż ogarnia go od lat nostalgia za domem swego dzieciństwa i dosięgają reminiscen­

cje związane z nieobecnością w kraju swo­

jej młodości. „Wylądowałeś w nieznanym

(20)

miejscu, nigdy nie opuściwszy tego dobrze znanego" - pisze Douwe Draaisma, uzasad­

niając powody nawiązywania do przeszło­

ści1. Dał temu zjawisku wyraz Baumgardten, podejmując ponadto problemy związane z procesem scalania na Śląsku po wojnie róż­

nych tradycji regionalnych, głównie lwow­

skich ze śląskimi2.

Przeszłość lwowska pisarza jest pozy­

tywna, dobra, no, może zakłócona groź­

nym spojrzeniem jakiegoś tęgiego i srodze łysego profesora [s. 7-8]3. Była bowiem ta­

ka szkoła, niezwyczajna - O takiej właśnie szkole chcę mówić. Obojętnie, czy będzie ona nosiła nazwę gimnazjum, czy liceum, czy po prostu średniej szkoły - o niej chcę mówić, bo do niej, do wspomnień z jej murów, do jej roz- gwaru i życia, do jej ławek i tablic, do jej klas pełnych twarzy profesorów, kolegów, a tak­

że różnych tercjanów, człowiek powraca za­

wsze, przez całe życie [s. 5] - napisał twórca Zielonych czasów.

Mowa o lwowskim gimnazjum męskim humanistycznym na ulicy Leona Sapiehy.

Obraz przedstawionej szkoły jest specyficz­

ny; odtworzony z przeżyć, zebrany w epizo­

dy od pierwszego dnia w szkole - egzami­

nu wstępnego i związanych z nim przygód, po ostatnią lekcję i maturę, gdzie przewod­

nikiem młodych, pełnych fantazji chłopców był doskonały nauczyciel - wychowawca,

„mój profesor", chudy, czarny i pochylony ku przodowi [s. 14]. Doskonale znał swoich wy­

chowanków i potrafił uczyć trafnych wybo­

rów moralnych, zapamiętywanych do końca życia: Donosicielstwo, to jedna z najbardziej wstrętnych plag społecznych. Plami człowie­

ka na całe życie [s. 20] - karcił ucznia, który dla zyskania poklasku nauczyciela zadenun- cjował kolegę. Piękne po latach określenia padały pod adresem wychowawcy, który kierował zespołem w ciągu ośmiu lat: „m iał

w sobie coś, fajny chłop, morowy belfer, zo­

baczyliśmy w swoim groźnym wychowawcy - człowieka" [s. 24].

Wprawdzie autor wyraźnie mitologi- zuje swoją młodzieńczą przeszłość, pamię­

ta jednak i tych nauczycieli, którzy nie do końca mogli zasługiwać na sympatię wy­

chowanków, takich jak wykładowca bio­

logii. Biologia jako nauka była interesują­

ca, ale nauczyciel nie do końca potrafił na­

wiązać kontakt z uczniami. Doświadczo­

ny, nawet erudyta, który na wykładaniu swego przedmiotu zjadł już nie tylko zęby, ale i włosy. Może dlatego był zupełnie łysy [s. 66], wobec młodzieży stosował niezbyt pedagogiczne metody; złośliwy człowiek poniósł konsekwencje, gdy tylko nadarzyła się okazja, że udowodniono mu niedbalstwo.

A klasa tworzyła zgrany zespół, który potrafił wiele trudnych spraw rozwiązywać niezależ­

nie od nauczycieli - usamodzielniać „mamin­

(21)

synków", pozbywać się snobów i nadętych.

Styl naszej klasy [...] [p]olegał [...] na [...] wy­

robionej solidarności wszystkich uczniów, na żelaznej dyskrecji [...] oraz na ogromnym wza- jemnym zaufaniu każdego z nas do wycho­

wawcy klasowego i na odwrót. Byliśmy dumni z naszego opiekuna i z naszej klasy. Z jedna­

kową beztroską śmialiśmy się z tytułów, jak i z pieniędzy. Z tytułów śmiejemy się do dzi­

siaj, co do pieniędzy... No cóż, różnie bywa..."

[s. 75], dodał autor z przymrużeniem oka, zachowując swoisty dystans wobec prze­

szłości.

Z kart książki wyłania się ówczesny sys­

tem nauczania. Metody pracy szkolnej i po­

zaszkolnej aktywizowały młodzież i posze­

rzały horyzonty, m.in. poprzez insceniza­

cje lektur szkolnych, czasem zabawne i do­

wodzące nadinterpretacji, jak połączenie św. Mikołaja z Sienkiewiczem w widowisku Św. Mikołaj w Zbarażu, wzbogacone dużą wyobraźnią uczniowskich aktorów. Barw­

ność przekazu podnoszą opisy „wpadek"

w trakcie występu, gdy elementy dekoracji przewracały się w najbardziej niestosow­

nych momentach. Szkolne przedstawienia teatralne spełniały dobrze założone cele - świetnie przygotowywały młodzież do od­

bioru sztuk teatralnych wystawianych na lwowskiej scenie.

Bardzo ważna z perspektywy lat okaza­

ła się edukacja polonistyczna, uznana za naj­

ważniejszy element nauki i to nie tylko z racji humanistycznego profilu gimnazjum. Opar­

ta była głównie na ważnej literaturze sięga­

jącej Mikołaja Reja, Jana Kochanowskiego, romantyków, Henryka Sienkiewicza, Stani­

sława Wyspiańskiego, ale i współczesnych - Staffa, Tuwima, Gałczyńskiego, co budziło postawy twórcze; skłaniało do pisania wła­

snych książek i wierszy. Najistotniejszą spra­

wą, jak analizuje autor, stało się „rozumienie i docenianie wagi słowa poetyckiego" oraz swobodne operowanie piękną polszczyzną, co ułatwiało studia na różnych kierunkach uniwersyteckich [s. 165].

Refleksje autora wprawdzie trącą nad­

miernym dydaktyzmem, wyrażają jednak niezaprzeczalną prawdę, że umiejętności mówienia, pisania i formułowania myśli zdo­

byte w szkole średniej pozostają w człowieku na całe życie. Ważny w procesie ich naby­

wania był nauczyciel darzony przez mło­

dzież sympatią, mimo bardzo dużych wy­

magań i surowych ocen, co dodatkowo sprzyjało nauce.

Równie ważny element edukacji sta­

nowił sport. Uprawiano najróżnorodniejsze specjalności: piłkę nożną, narciarstwo, łyż­

wiarstwo, pływanie, boks, jazdę na rowerze.

Chłopięcym zmaganiom często towarzy­

szyły dziwne zawirowania: upadki, tonięcia, a nawet demolowanie otoczenia na skutek niefortunnych, niechcianych zdarzeń.

Najważniejsze przeżycia związane by­

ły z pierwszymi zauroczeniami ładnymi

(22)

dziewczętami i spotkaniami w wiosennej scenerii lwowskich parków. Nie zawsze owe wybranki doceniały szczeniackie wpraw­

dzie, lecz wielkie uczucia swych kolegów, a znając ich słabości (np. brak pieniędzy), po­

trafiły wykorzystać niefortunnych amantów i wystawić ich na pośmiewisko.

Pamięć przeszłości sięga u autora tak­

że harcerskich przeżyć, które odegrały waż­

ną rolę w całym jego życiu, ponieważ dru­

żyna harcerska stworzyła warunki rozwoju i kształcenia charakteru. Baumgardten nale­

żał do IV Lwowskiej Drużyny Harcerskiej4.

Ruch harcerski we Lwowie miał bar­

dzo bogatą tradycję, sięgającą roku 1911, gdy Andrzej Małkowski powołał tam Na­

czelną Komendę Skautową oraz trzy dru­

żyny skautowe afiliowane przy Towarzy­

stwie Gimnastycznym „Sokół", a także za­

prezentował ideę skautową na spotkaniu

„Sokoła - Macierzy". Tym samym za oficjal­

ną datę początku ruchu skautowego w Pol­

sce przyjmuje się powołanie 22 maja 1911 r.

drużyn lwowskich5.

Skuteczność metodyki harcerskiej, opartej na prawie harcerskim, sprawdziła się w najtrudniejszych okresach życia har­

cerzy. W grze skautowej, którą wyekspono­

wał autor Zielonych czasów, tworzono wa­

runki do przestrzegania zasad ważnych dla harcerza zarówno w grze, jak i w życiu. Roz­

budzono wolę samokształcenia, doskonale­

nia się, by idea harcerska stała się treścią co­

dziennego życia, połączoną z wyrabianiem cnót obywatelskich.

Gra więc, oparta na ustalonych prawi­

dłach, nadawała ćwiczeniom wartość kształ­

cącą, tym większą, że wymagała współpra­

cy w zastępie i drużynie. We wspomnieniach autora pojawiają się zastępy „Żbików", „Wil­

ków" - jako alegorie specyficznych cech osobowości, a najciekawsze zajęcia prze­

biegały w cmentarnej scenerii dla wyrabia­

nia odwagi. Wspólna harcówka dzielona z „V Lwowską" stawała się przyczyną wie­

lu nieporozumień, wypływających z nie­

ustannej konkurencji, bowiem „Piątka" od­

nosiła przewagę w turniejach poetyckich i w kooperacji z drużyną żeńską. Współpra­

ca „Czwórki" i „Piątki" nie układała się nawet w toku realizacji pięknych programów zago­

spodarowywania boisk sportowych „Soko­

ła" ani urządzenia lodowiska, ani pomocy dzieciom bez opieki (takie zadania mieści­

ły się w harcerskim programie). Gra tereno­

wa - podchody - miały w końcu rozstrzy­

gnąć sprawność obydwu drużyn. Spraw­

dziły nie tylko ich umiejętności, ale dały

nauczkę tym, którzy próbowali grać nie­

uczciwie. Tak kształtowały się charaktery młodych ludzi.

Działania w plenerze dawały jeszcze dodatkowe korzyści, mianowicie uwrażli­

wiały na piękno przyrody zdobnej we wszyst­

kie krasy złotej polskiej jesieni. Krze na zbo­

(23)

czach otulały nas dookoła swym rdzawym, zielonym i krwawym przepychem. Trawy, na­

grzane słońcem, kładły się pod nogi gęstym i puszystym kobiercem. Było tak pięknie, że aż strasznie - wspominał po wielu latach autor, cytując punkt harcerskiego prawa:

Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać [s. 75], i dając wyraz swym pisarskim uzdol­

nieniom.

Zielone czasy to zbiór wzruszających opowieści o życiu młodych ludzi przed woj­

ną we Lwowie, które na pewno zasługują na wydobycie z zapomnienia. Nasuwa się jednak pytanie - jak zinterpretować dawne teksty nawiązujące do wspomnień z okre­

su młodości autora, by dotarły do naszej dzisiejszej młodzieży, często przeżywają­

cej konflikty tożsamości, uwikłanej w cha­

otyczny świat nadmiernej informacji, często bez wyraźnej szansy na pozytywne rozwią­

zanie? A może by przeszłość, w tym wypad­

ku lwowską, reinterpretować, odczytać ina­

czej - potraktować jako literacką metaforę pamięci6, oddającą nastrój dawnej epoki, funkcjonującą w formie świadectwa, zasłu­

gującego na ponowne odczytanie i włącze­

nie do pamięci zbiorowej.

1 D. Draaisma, Fabryka nostalgii. O fenomenie pamięci wieku dojrzałego, Wołowiec 2010, s. 183.

2 M. Fazan, Baumgardten [w:] Literatura polska XX wieku: przewodnik encyklopedyczny, t. 1, A-O, Warszawa 2000, s. 24.

3 Wszystkie cytaty pochodzą z wydania - Zie­

lone czasy, Katowice 1958; w nawiasach podano numery stron.

4 I. Kozimala, Lwowska chorągiew harce­

rzy ZHP w latach 1921-1939, Przemyśl 2007;

M. Miszczuk, Czwórka lwowska, „Skaut" 2009, nr 2, s. 7-10.

5 W. Błażejewski, Z dziejów harcerstwa pol­

skiego 1910-1939, Warszawa 1985.

6 D. Draaisma, M achina metafor. Historia pamięci, Warszawa 2009, s. 12.

Katarzyna Chrobak

KORNEL MAKUSZYŃSKi MNIEJ ZNANY - LWOWSKIE AKCENTY W TWÓRCZOŚCI I ŻYCIU PISARZA

[ . ] Znajdź miasto w polskiej ziemi.

W tego miasta bramie Lew stoi, więc go nigdy żadna moc nie złamie.

Od wieków jest to miasto zamknięte na zamek, Co zawsze jest otwarty, bez klucza i klamek.

Nad rzeką owe miasto w wielkiej rośnie chwale, Lecz choć jest w nim ta rzeka, nie ma rzeki

wcale! [.. J 1

Kornel Makuszyński - pisarz, który swo­

ją twórczością oczarował nie tylko dzieci, ale również dorosłych czytelników. Najwięk­

szą popularność zdobył dzięki powieściom, których fabułę budował w oparciu o humor i sensację. Wśród najbardziej znanych utwo­

rów znajdziemy: O dwóch takich, co ukra­

dli księżyc (1928), Przyjaciel wesołego diabła (1930), Panna z mokrą głową (1932), Awantu­

ra o Basię (1936), Szatan z siódmej klasy (1937), Szaleństwa panny Ewy (1940).

Mimo iż pisarz nie miał własnych dzie­

ci, doskonale znał ich psychikę. Całokształt twórczości Kornela Makuszyńskiego moż­

na zdefiniować jako jego życiowe credo, w którym najistotniejsze miejsce zajmowały:

pogoda ducha oraz troska o drugiego czło­

wieka, szczególnie zaś dzieci. Jego twór­

czość dla dzieci i młodzieży realizuje zasa­

dę - bawiąc uczyć. Czyni to jednak Maku­

szyński w sposób nader wyjątkowy. Zamiast mentorskiego moralizatorstwa znajdziemy w jego książkach morze ludzkiej serdecz­

ności i miłości, wiarę w ludzką dobroć oraz klarowną hierarchię wartości, w której em­

patia, uczciwość, honor i patriotyzm nie są

(24)

pustymi frazesami, lecz cennymi wskazów­

kami na życie.

Zdecydowana większość utworów Ma­

kuszyńskiego utrzymana jest w tonie dzie­

cięcej beztroski oraz towarzyszących jej żar­

tów i figlów. Są jednak w dorobku pisarza i takie utwory, w których dominuje nastrój głębokiej nostalgii oraz zadumy. U podstaw tej refleksyjności leży troska pisarza o histo­

ryczną świadomość młodego pokolenia Po­

laków. Takie oblicze pisarza z pewnością odbiega od wizerunku pisarza-humorysty, do którego przywykło kolejne już pokole­

nie. Tym bardziej warta przypomnienia jest książka, o której dziś mało pamiętamy.

Uśmiech Lwowa (1934), niewielkich roz­

miarów książeczka, o której istnieniu milcza­

no przez ponad pół wieku. Trzykrotnie wy­

dawana przed wojną w oficynie Gebethne­

ra i Wolffa w Warszawie (1934, 1936, 1938), po wojnie ze względu na zakazany przez władze temat polskości Lwowa nie mogła już być wznawiana. Jej ponowne narodzi­

ny datujemy dopiero na rok 1989 (wyd. Ofi­

cyna Cracovia). Dla Kornela Makuszyńskie­

go jest to utwór bardzo ważny i osobisty.

Nie tylko ze względu na zawarte w nim idee ale również z powodu obecności lwowskich akcentów, których nie brak również w bio­

grafii pisarza.

Kornel Makuszyński urodził się w Stry­

ju (dzisiejsza Ukraina) w roku 1884. Był siód­

mym z kolei dzieckiem Julii z Ogonowskich i Edwarda Makuszyńskiego (emerytowane­

go pułkownika armii austriackiej). Od roku 1898, kiedy to kontynuował naukę w gimna­

zjum we Lwowie ( wcześniejsza edukacja od­

bywała się w Stryju oraz Przemyślu), do roku 1914 (wybuchu I wojny światowej) możemy mówić o okresie lwowskim w biografii pisa­

rza. Pierwszy etap edukacji odbywa się we lwowskim Gimnazjum im. Jana Długosza,

gdzie młody Makuszyński zdobywa pierw­

sze literackie doświadczenia. Kolejne etapy edukacji również miały miejsce w ukocha­

nym przez pisarza Lwowie. W roku 1903 Ma­

kuszyński zdaje maturę, aby kontynuować naukę na Wydziale Filozoficznym Uniwersy­

tetu im. Jana Kazimierza (1903-1908). Kolej­

ne dwa lata życia spędza we Francji, gdzie zgłębia wiedzę o literaturze francuskiej na Sorbonie.

Za nieformalny debiut pisarza moż­

na uznać debiut poetycki. W wieku 14 lat w szkolnym pisemku „Polonia" opubliko­

wano wiersz okolicznościowy, który napi­

sał na cześć Henryka Sienkiewicza. W 1902

KORNEL MAKUSZYŃSKI ia

W KALEJDOSKOPIE

□ W YDANIE TRZECIK □

OKŁADKA WEDLU RYSUNKU STANISŁAW A D ĘU C KIEO O

LWÓW - 1 9 1 0 NAKŁADEM TOWARZYSTWA WYDAWNICZEGO

WARSZAWA - K. WRNDE I 81*.

» KIJÓW — Ł- IDZIKOW SKI «

roku w dodatku literackim „Słowa Polskie­

go", którego redaktorem naczelnym był Jan Kasprowicz, ukazały się dwa sonety Maku­

szyńskiego. W tymże czasopiśmie Maku­

szyński podjął w 1905 r. pracę jako stały re­

Cytaty

Powiązane dokumenty

wienia się jej naśladowców, a obrana przez nią droga może wyznaczyć nowy kierunek w literaturze dla dzieci i młodzieży..

Autorka sięga też po m otywy jeszcze niezbyt często pojawiające się w literaturze dla młodzieży, stara się już oswajać swo­. ich czytelników z tragedią czy

Poeta za ­ wsze bardzo żywo i emocjonalnie reagował na to, co dzieje się w świecie otaczającym, rejestrował zachodzące w nim zmiany, za ­ w sze też, nawet w

pięcie staje się zbyt silne i czytelnik chce je zredukować - jest właśnie częścią twórcze­.. go procesu, czymś najbardziej osobistym 1 powodującym, że każdy odbiorca

ników w stolicy Tatr: na jp ierw wszyscy ludzie bardzo się nudzą; odliczam y dwie godziny na obiad, jedną na kolację, zostaje jeszcze dw a­.. naście godzin na siedzenie w

Wydaje się też, że ta opowieść-baśń jest też napisana dla tatusiów, bo słowo klucz wypowiedziane przez Pyzatą zdaje się wskazywać też innego odbiorcę. Pokazuje,

je się bowiem zaledwie na jednej książeczce dla dzieci, która wydaje się na tyle ciekawa, że można na jej podstawie pokusić się o - choćby częściową -

w ie mają różne cele - nie któ rzy w ypraw iają się po skarb, inni po je dynku ją się z diabłem , jeszcze inni walczą o miłość.. Niechciany wyjazd ma zatem