• Nie Znaleziono Wyników

"Z badań nad stanem biologicznym społeczeństwa polskiego od schyłku XVI do końca XVIII wieku", Zbigniew Kuchowicz, Łódź 1972 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Z badań nad stanem biologicznym społeczeństwa polskiego od schyłku XVI do końca XVIII wieku", Zbigniew Kuchowicz, Łódź 1972 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Zbiginde.w K u c h o w i c z , Z badań nad sta nem biologicznym społe­

czeń stw a polskiego od sc hyłku X V I do końca X V III wieku, Łódzkie To­

w arzystw o Naukowe, „Prace W ydziału II — Nauk Historycznych ä Spo­

łecznych” nr 72, Łódź 1972, s. 142.

N azwisko Z. K u c h o w i c z a nlie w ym aga obszerniejszego przypomnienia. Od lat konsekw entnie zajm uje się sitanem zdrowia społeczeństwa· polskiego w XVII i X V III w ieku. Począw szy od leków i guseł dawnej w si, poprzez stan zdrowia lud­

ności w ojew ództw łęczyckiego i sieradzkiego, w p ływ w yżyw ienia n a zdrowotność, choroby ludności dóbr wilanowsko-nieporęcfcioh, zapadalność na podagrę, wreszcie poprzez polem ikę n a temat -stanu zdrowia magmatarii, prowadzoną z E. R o s t w o ­ r o w s k i m , doszedł autor do w niosków szerszych d uogólniających, w yłożonych w recenzowanej pracy. Autor przy tym sam się zastrzega, że -praca ta n ie stanow i ostatniego słow a w tym zakresie — w prost przeciwnie jest to raczej pierw sza próba, gdy w eźm iem y pod uwagę skalę chronologiczną i społeczną jego spostrzeżeń. Praca bowiem Obejmuje analizę chorób występujących epidem icznie i endem icznie w P olsce X VII—XVIII wieku, dalej poziom i rolę lecznictwa, sltan biologiczny społeczeństwa w ramach różnicowania społecznego, w reszcie, w form ie niejako krótkiego podsum o­

wania, związek zdrow otności ze zm ianam i .zaludnienia Polski.

Pracę sw ą oparł autor na bogatym , choć jeszcze niepełnym m ateriale źródłowym.

Są to relacje obcych ii swoich, w szczególności lekarzy, pam iętniki i korespondencja, literatura piękna, przepisy lekarskie, w tym również rękopiśmienne, podobnie niektóre m ateriały archiwalne. Źródła takie można by zresztą m nożyć dalej, ale wątpię, czy ich wzrost ilościow y pozwoliłby na o w iele lepszą dokumentację przeprowadzanych w yw odów czy na skorygow anie w ysnutych wniosków. W zasadzie bowiem autor po­

sługuje się m etodą egzem plifikacji, która nigdy nie daje pełnej m ożliwości udowod­

nienia staw ianych stwierdzeń. Trzeba się jednak zastrzec, że robi to w sposób k ry­

tyczny i ostrożny, w pełni świadom niepełnej w artości m ateriału. W rezultacie, zesta­

w iając dane źródłowe z pokrew nym i spostrzeżeniam i dawniejszych badaczy i sw oim i, dochodzi do wniosków, które w sw ym zasadniczym izrębie 'wydają się słuszne i p rze­

konywające.

A nalizę sytuacji zdrowotnej zaczyna autor od om ówienia chorób zakaźnych o cha­

rakterze epidem icznym, jak dżuma, która grasowała w Polsce do około 1720 r., dalej tyfus, dezynteria, a ponadto malaria, ospa, choć zaznacza, że rozpow szechnienie się chorób epidem icznych w X VIII w iek u m aleje, a zdaje -się w zrastać liczba zachorowań na gruźlicę. N ie pomija też chorób w enerycznych, krytycznie oceniając przesadne, niem al sensacyjne opinie na tem at ich rozpowszechnienia. Analizuje w reszcie 'scho­

rzenia przewodu pokarmowego, zębów i oczu, w ystępow anie chorób nerw ow ych, p sy ­ chicznych, gośćcowych i innych, podkreślając n asilan ie się w ystępow ania chorób w okresach niedożyw ienia d głodu. Bardzo krytycznie ocenia autor um iejętności le­

karskie w XV II i pierwszej połow ie X V III wieku, szczególnie podnosi nadużywanie lekarstw nieorganicznego pochodzenia oraz puszczania krwi, idąc w tym kierunku m oże za daleko za krytycznym i ocenam i ówczesnych. Bardziej n atom iast ceni leczenie typu domowego w e dworze szlacheckim i n a w si, oparte na ziołach. Nasuwa się tu raczej pytanie czy ito n ie warunki środowiskowe — lekarze działali głów n ie w m ia s­

tach i na dworach m agnackich — korzystniejsze na w si, n ie decydow ały bardziej o odporności chorobowej ów czesnych ludzi, niż ignorancja i błędy medyków?

N ajciekaw szą część pracy etanowi rozdział o społecznym zróżnicowaniu stanu biologicznego ludności. Społeczeństw o ówczesnej Potoki, ściślej m ów iąc Korony bez ziem litew sko-ruskich, na które wkracza jedynie przy egzem plifikacji stanu zdro­

w otnego m agnaterii, dzieli autor na pięć grup. Jest to biedota w iejsk a i m iejska, dalej drobna szlachta wraz z ludnością m iasteczek i w iększością chłopstwa, w -trzeciej

(3)

424

R E C E N Z J E

grupie znalazła się ludność w ielkich m iast, w czwartej średnia szlachta oraz górne- w arstw y ludności w iejskiej i 'miejskiej, ostatnią w reszcie grupę tworzy magnateria..

Nie jest to podział zupełnie ścisły, ale dla celów autora m ożna go zachować.

Sytuacja zdrowotna biedoty jest dość oczyw ista — najtrudniejsze warunki życia,, n iedożyw ienie i częste głody, powodują najw iększą podatność tej grupy n a choroby, szczególnie epidem iczne. Sytuacja biologiczna grupy drugiej, głów nie chłopstwa, zdaje się być bardziej skomplikowana. Początkow o n iezłe w arunki w yżyw ien ia i dobra sytuacja środow iskow a (ruch, powietrze) załam uje się w połow ie XVII w ieku, .zwięk­

sza się podatność na choroby, śm iertelność, szczególnie dzieci. Relacje w spółczesnych są w tym w zględzie sprzeczne, dane 'demograficzne m ało optym istyczne, autor jednak chyba słusznie w ypow iada sią za zróżnicowaniem tego obrazu, przyjmując n ie n ajlep ­ szy stan zdrowia chłopstwa, choć n ie odbiegający zbytnio od sytuacji w innych kra­

jach. W bardzo stonow anych rów nież barwach w idzi stan biologiczny ludności w ielk o­

m iejskiej. Pogorszenie się warunków środow iskowych w XVII w iek u sprzyjało ep i­

demiom, dużej um ieralności 'dzieci, z drugiej zaś strony stosunkowo n iezłe od żyw ien ie (oraz stała im igracja ze w si) pozw alało n a utrzym anie nienajgorszych w skaźników biologicznych, co w wypadku Krakowa potw ierdziły sondaże antropologiczne.

Stanowczo u jem n ie ocenia znow u autor stan biologiczny m agnaterii. W skazuje na rozprzestrzenianie się chorób zw iązanych z nadm iarem jedzenia i picia, z rozw iąz­

łością, tendencją do endogamii, w reszcie z brakiem ruchu. Trzeba tu dodać, że do­

strzega tu rów nież czynniki sprzyjające zdrowiu, jak brak niedożyw ienia, lepsze w a­

runki higieniczne (Obszerne m ieszkania, ogrody, łazienki) oraz ogólną poprawę zdro­

w otności tej grupy pod koniec X V III w ieku. N ie wiadom o tylko czy n ie przecenia w tym w ypadku czynnika napływ u ,^nowej k rw i” poprzez n ielegaln e zw iązki — m oże bardziej przekonywające byłoby podkreślenie n apływ u nowych rodzin szlacheckich do grona ówczesnej arystokracji. W sum ie ocena patologicznego charakteru stanu zdrow ia m agnaterii .polskiej jest tu .podobna, jak w poprzednich pracach, lecz ostroż­

niejsza i bardziej stonowana. Z akw estionow anie przy tym przez autora długow iecz­

ności m agnatów obliczonej przez E. R ostw orow skiego1 jest raczej słuszne z racji chociażby niepełności danych genealogicznych, jak i czynnika m ałej rozrodności, przy jednocześnie w iększych zabiegach o utrzym anie przy życiu dzieci.

N ajwartościow iej biologicznie przedstaw ia się w książce Z. K uchowicza średnia szlachta (względnie bogate chłopstwo). Z łożyły się na to takie czynniki jak dobre odżyw ianie, znośne warunki m ieszkaniow e, obfitość ruchu i powietrza (nawet w sz k o ­ le) oraz oddalenie od ognisk zarazy i ... praktyk lekarskich. N aw et um iarkowane ko­

rzystanie z wódki, ze w zględu na jej w alory pobudzające li dezynfekcyjne, uważa za pozytywne. Ocena ta w ydaje się w sum ie słuszna, choć m oże nieco przerysowana.

Przegląd na przykład licznych z tej epoki portretów tzw . trum iennych 2 w skazyw ałby na dość .powszechną skłonność do otyłości, a w ięc n ie najlepszą przem ianę materii, brak ruchu, czy stany chorobowe. Zresztą autor zdaje sobie sprawę, że dane dem ogra­

ficzne na ten tem at F u r t a k a 3, które w skazują na w iek zmarłych 59—61 la t n ie są pew ne. Trzeba dodać, że z racji złej rejestracji zgonów ocena przeciętnej długości życia w okresie XV II—XVIII w iek u jak dotąd nie daje się ściśle ustalić, a liczby Furtaka są w ogóle n ie do przyjęcia, gdyż podobną średnią długość życia osiągnięto w Europie dopiero w połow ie X X wieku.

1 E. R o s t w o r o w s k i , zdrowie i niezdrowie polskich magnatów XVI—XVIII w., KH LXXVI 1969, n r 4, s. 878.

2 T. D o b r o w o l s k i , Polskie malarstwo portretowe. Ze studiów nad sztuką epoki sar- matyzmu, Kraków 1948 (tablice).

3 T. F u r t a k , Kilka zagadnień z demografii historyczne} szlachty polskiej, RDSG t. VI, 1937, passim.

(4)

Należałoby też ostrzec autora przed wyciąganiem pochopnych w niosków z innych danych demograficznych. Jeżeli przyjm uje za S z y m k i e w i c z e m 4 rodność lud­

n ości W arszawy w końcu X VIII w iek u n a 39,4—48,2%o, to pom ijając 'kwestię dokład­

ności danych, trudno uogólniać tę ocenę n:a inne duże m iasta. W arszawa w tym okre­

sie dokonała w ielkiego skoku ludnościowego, oczyw iście w oparciu o napływ ludności, stała się w ięc m iastem m łodym , bo taki elem ent jest najbardziej ruchliw y i m asow o n apływ a do m iasta w okresie rozwoju. Młode zaś i szybko rosnące m iasta m ają n aj­

w iększy przyrost naturalny z racji pow iększonego procentu ludności w w ieku rozrod­

czym i dlatego trudno uogólniać ich wskaźniki na inne miasta.

Potzostając jeszcze przy problemach ludnościowych należałoby wskazać, że tabelka porównawcza zaludnienia niektórych krajów Europy w XVI—XVIII w. (s. 132) jest oparta na częściowo przestarzałych opracowaniach i danych n iek ied y dyskusyjnych.

Z am iast pracy W o y t y ń s b i e g o 5 lepiej byłoby zaczerpnąć now sze dane bądź z opracowania E. W. B u c h h o l z a ® , bądź pracy M. R. R e i n h a r d , A. A r m e n - g a u d , J. D u p a q u i e r 7, W tabeli bow iem w ydaje się zaniżona liczba ludności Francji w XVI w iek u (przyjmuje się około 16 min) i Włoch w XVIII w . (około 17 min).

Ponadto Oszacowanie zaludnienia Rosji w XVII i X VIII w iek u n ie w ytrzym uje k ry­

tyki — bardziej prawdopodobne byłoby przyjęcie około 11 m in w p ołow ie XVI w., około 15 m in w połow ie XVII w . 1 około 27 m in w 1780 r. 8, pamiętając, że wchodzi tu rów nież w grę rozrost terytorialny kraju. Jeżeli równocześnie zestaw im y te dane z liczbam i dotyczącymi tylko części ludności ówczesnej Polski (nie całej Korony), to w nioski stają się zb yt wyafecentow-ane. Porównanie całości danych ipozwala raczej stwierdzić, że zaham owanie rozwoju demograficznego Polski w XVII i pierwszej po­

łow ie X V III w iek u n ie stanow iło jej specyfiki, lecz podobnie zwotadony 'trend liczby ludności m ożem y obserwować w Hiszpanii, w e Włoszech, a naw et w e Francji.

Może warto by też zwrócić uw agę na elem enty kultury i ich w,pływ na 'zdrowot­

ność i stan biologiczny ludności. Autor zresztą bierze pod uwagę obyczajowość i jej rozluźnienie w okresie Oświecenia, zakłada też w ystęp ow an ie regulacji urodzin.

Z drugiej strony nie n ależy zapom inać o w pływ ie kontrreform acji na obyczajowość, a -pośrednio i stan zdrowotny ludzi — na przykład związane z nią prudéria i konfor­

mizm obyczajowy powodow ały zm niejszenie się rozpow szechnienia łaźni i kąpieli oraz w zrost w stydliw ości, co niejednokro'tnie utrudniało w ykryw anie chorób i ich leczenie.

Warto też pam iętać, że biesiady m agnackie, kosztow ne i nadm iernie ob fite jedzenie i picie, b yły w yrazem statusu społecznego, b yły n iem al niezbędne n ie tylko by kapto- w a ć klientelę, ale i dla utrzym ania -prestiżu społecznego, koniecznego w ówczesnym zhierarchizowanym społeczeństw ie stylu życia. Analogiczne przejawy rozrzutności konsumpcyjnej oraz ich skutków chorobowych w ykazują badania nad arystokracją angielską X V II w ie k u 9.

Pow yższe uw agi szczegółowe, a n iek ied y i w ątpliw ości n ie obniżają wartości pracy, która w yraźnie posuwa naszą w ied zę i realizuje zadania postaw ione przez autora. N ależy przy tym podkreślić, że autor z uporem i konsekw encją stara się sw ym i badaniam i zw rócić uwagę na tan zaniedbany dotąd odcinek naszej w iedzy historycz­

nej i na znaczenie problem atyki stanu biologicznego ludności dla całościow ego ujm o­

w ania dawnych dziejów. W arto m u życzyć dalszych owocnych prac oraz w ciągnięcia do współpracy innych badaczy. W ydaje się przy tym konieozne postulow anie bardziej

4 S. S z y m k i e w i c z , Warszawa na przełomie XVIII i XIX wieku w świetle pomiarów i spisów, Warszawa 1959, s. 238.

5 W. W o y t y n s k y , Die Welt in Zahlen t. I, Berlin 1925.

e Raum und Bevölkerung in der Weltgeschichte t. 2, cz. II: Vom Mittelalter zur Neuzeit, ЬеагЪ. von E. W. B u c h h о 1 z, W ürzburg 1955.

7 M. R. R e i n h a r d , A. A r m e n g a u d, J. D u p a q u i e r , Histoire générale de la population mondiale, Paris 1968.

8 E. W. B u c h h o l z , op. cit., s. 85.

s L. S t ο n e, The Crisis of the Aristocracy 1558—1641, Oxford 1965, s. 555—562.

(5)

426

R E C E N Z J E

intensywnych badań w zakresie w arunków m aterialnych życia, prizede w szystkim u stalenia i to m ożliw ie ilościowo, poiziomu w yżyw ienia, w arunków m ieszkalnych, ubra­

nia, w reszcie rozpow szechnienia określonych stylów życia i w zorców społeczno-kul­

turowych. J eśli marny dojść do bardziej «precyzowanych ustaleń n ie obejdziem y się bez pomocy demografów i antropologów. Być może bardziej dogłębne i krytyczne b a­

dania m ateriałów m etrykalnych pozwolą w ięcej powiedzieć o ówczesnych ludziach i ich życiu (rozrodczość, długość życia itp.), a przebadanie k ilk u określonych chrono­

logicznie i społecznie cm entarzy pozw oliłoby antropologom na w skazanie w przybli­

żeniu w iek u zmarłych, określenie ich cech som atycznych i śladów chorobowych. Są to postulaty badaw cze trudne dio zrealizowania, ale chyba niezbędne, by historyk z n a ­ lazł pew niejszy grunt pod nogam i d la sw ych przyszłych ustaleń na tem at biologicz­

nego obrazu daw nego społeczeństwa.

A n drze j W yczaúski

Die gelehrte W elt des 17. Jahrhunderts über Polen. Zeitgenössische Texte, herausgegeben von Elida Maria S z a r o t a , historische E infüh­

rung, E inleitungen und Anmerkungen von Adam К e r s t e n, Europa­

verlag, Wien—M ünchen—Zürich 1972, s. 872 + 72.

W ielu historyków .polskich n aw oływ ało od daw oa i naw ołuje nadal, by w ięcej naszych prac historycznych publikować w językach kongresowych. N ie m a innej drogi do tego, aby historiografia nasza zajęła należne jej od dawna m iejsce w św iatow ej nauce historycznej. Chcemy, żeby znane były w yniki naszych badań, ale chcemy również, by cudzoziemcy, a wśród nich przede w szystkim historycy znali przeszłość naszego kraju, z czym jak w iem y jest n iezbyt dobrze. Jakże słusznie p isze w przed­

m ow ie do om awianej publikacji jej wydawczyni, że w czasie sw ych .licznych rozmów z Amerykanam i, Niemcami, Anglikam i, Francuzami, Holendram i czy Włochami, m u ­ siała dojść do sm utnej konkluzji, że o .przeszłości Polski n ie w iedzą oni prawie nic.

Aby ten stan rzeczy u legł zm ianie, trzeba n ie tylko publikować w ięcej prac nauko­

w ych czy popularnonaukowych w językach obcych, ale rozapocząć rów nież zapozna­

w anie cudzoziem ców z podstaw ow ym i źródłami d o dziejów Polski, Oczywiście także w językach dostępnych. Dlaltego z uznaniem należy pow itać pozycję stanow iącą przed­

m iot niniejszego om ówienia.

Znana germ anistka Elida Maria S z a r o t a przy w spółpracy historyka Adama К e r s t e n a, podjęła Arud w ydania fragm entów relacji cudzoziem ców żyjących w XVII w iek u o współczesnej im Polsce.

Przy tego rodzaju w ydaw n ictw ie nasuw a się na w stępnie zasadnicze pyitanie — czy koncepcja w ydaw nictw a jest słuszna? Czy słuszny był dobór tej w łaśn ie tem atyki, tj. relacji cudzoziem ców o Polsce jako przedm iotu publikacji źródłowej do dziejów Rzeczypospolitej X V II w ieku, przeznaczonej d la czytelnika obcego? W m oim przeko­

naniu — tak. Trudno sobie wyobrazić, aby d la czytelnika zachodnioeuropejskiego — dla niego bowiem , a specjalnie d la niem ieckiego, publikacja ta jest przeznaczona — m ożna było znaleźć bardziej zrozumiałe, bardziej kom unikatyw ne źródło, jak relacje jego przodków sprzed trzech w iek ów o oaszym kraju.

Nieco bardziej skomplikowana i dyskusyjna jest druga część składow a naszego pytania. Czy przy tak przyjętej koncepcji w ydaw nictw a, uzasadniony b y ł w ybór w ieku XVII, a ściślej m ów iąc lat 1587—1696 (te lata słusznie przyjęli w ydaw cy za ram y chronologiczne polskiego w iek u XVII), jako okiresu, z którego wybrano m a­

teriały źródłowe do (Publikacji? W ydawczyni n a początku przedm owy w yjaśnia, że przyjm ując pow yższe ram y chr.onologi'cane kierow ała się dwoma zasadniczymi m o ­ tyw am i — sw oją znajomością epoki baroku oraz tym, że XVII stu lecie było okresem przełom owym w dziejach Polski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Byli nimi adwokaci, członkowie rodzin, znajomi uczestników oraz przedstawiciele rad adwo­ kackich, z których rekrutowali się uczestnicy konkursu.. Na sali panowały

of Aeronautics Report No. 31 • The purpose of the report is to enable r^ne to obtain the matrix elements • used in the analysis of swept-back wing structures oy

Na wystawie zgromadzono podstawowe rodzaje lamp naftowych: począwszy od rekonstrukcji pierwszej lampy Ignacego Łukasiewicza, poprzez przykład lampy technicznej

Korniłowicz w rozszerzaniu idei ruchu liturgicznego oraz osobistego oddzia- ływania na sposób przeżywania i myślenia o liturgii, znajdujemy w licznych wypowiedziach

Wyniki badania pokazują, że niemal 70% badanych Polaków korzystało ze świadczeń opieki zdrowotnej w Wielkiej Brytanii, w tym przeważająca większość (53,4%)

Grupa TP (w skład, której wchodzą: Telekomunikacja Polska, PTK Center- tel, Wirtualna Polska, Kontakt Center oraz firmy specjalizuj ące się w usługach elektronicznych

Będzie ona zmierzała nie tylko do wy- kazania potrzeby rozwoju nauki prawa rolnego (co w warunkach realizacji Wspólnej Polityki Rolnej wydaje się oczywiste), ale wskazywała

In order to determine the aerodynamic lift ˆ L and moment ˆ M at each combination of amplitudes, frequency and phase difference, a so-called response surface is built using