Jan Michalik
Nieznane teksty "Zielonego Balonika"
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2, 267-288
P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X V I, 1985, z. 2 P L IS S N 0031-0514
J A N M IC H A LIK
NIEZNANE TEK STY „ZIELO N EG O BA LO N IK A ”
K o rp u s tek stó w „Zielonego B alo n ik a” je s t skrom n y 1. K rakow ski k a b a re t niejak o au tom atycznie k o jarz y się n iem al w yłącznie z nazw iskiem i w ierszam i T adeusza B oya-Żeleńskiego, choć w iadom o, iż oprócz niego pisało jeszcze k ilk u in n y ch aiitorów , spośród k tó ry c h za najciekaw szych, czy też najpłodniejszych uw aża się W itolda Noskow skiego (jego piosenki zdaniem K. F ry cza stan o w iły trzecią część „spuścizny balon iko w ej” 2), Tadeusza Ż uka-Skarszew skiego, K a sp ra Żelechowskiego, A dolfa Now a- czyńskiego, tak że Leona S chillera. Piszę: „uw aża się ”, z ich dorobku po zostały bow iem okruchy, szczęśliw ie przez kogoś zapam iętane, po latach w liście czy w e w spom nieniach zacytow ane (nie zawsze dokładnie). S k rzętn ie prow adzone przez m łodszego b ra ta Boya, E d w arda Ż eleńskie go, arch iw u m „Zielonego B alonika” spłonęło w czasie ostatniej w ojny. Poza B oyem i E dw ard em Leszczyńskim żaden z pozostałych „tekścia rz y ” nie zadbał o publik ację sw ych u tw o ró w (W Kabarecie szalonym E. Leszczyńskiego nie zostały b y n ajm n iej zeb ran e w szystkie jego w ie r sze kabaretow e). W tej sy tu acji n a b ie ra pew nej wagi każde odkrycie „no w y ch ” tekstów . P rag n iem y tu ta j p rzedstaw ić ich kilkanaście, znalezio nych w trzech różnych zespołach.
Dwa spośród nich zn a jd u ją się w Bibliotece Jagiellońskiej. P ierw szy to u tw o ry zapisane ręk ą „ sek re ta rza i arch iw ariu sza in s ty tu c ji” (określe n ie Boya) — E dw ard a Żeleńskiego. Mieszczą się w cienkim liniow anym zeszycie zakupionym poprzez a n ty k w a ria t Dom u K siążki w r. 1964. N a b ytek posiada tym czasow ą sy g n a tu rę : P rzyb. 34/64. Pierw szych siedem k a rte k z a jm u ją kolejne w iersze c y k lu W awele, k tórego ty tu ł znalazł się na brązow ej okładce, w p isan y tą sam ą ręką, co ireszta, poniżej — data: 1905. Jeszcze niżej ktoś ołów kiem zanotow ał „pismo Edzia Ż eleńskiego”.
1 Z w raca na to u w agę k ilk a k ro tn ie autor n ajob szern iejszej ch a ra k tery sty k i d zia ła ln o ści k ra k o w sk ieg o kabaretu , T. W e i s s , w k sią żce L eg en d a i p r a w d a „Z ie lo
nego B a lo n ik a ” (K raków 1976). K siążk a ta b yła n ie z w y k le pom ocna przy opraco
w y w a n iu od n alezion ych m ateriałów .
* K . F r y c z , Zie lo n o b a lo n ik o w e w sp o m n ie n ia . C yt. za: D y m e k z p a p iero sa ,
c z y li w sp o m n ie n ia o scenach, scen k a ch i n a d scen k a ch . Pod red ak cją K. R u d z k i e
268 J A N M IC H A L IK
Z eszyt został zapełniony tylko w połowie. Z aw iera ona w iersze W itolda Noskow skiego z cyk lu dotychczas — ja k się okazuje — nie w całości znanego. D ruga połow a pozostała pusta, ale do zeszytu p rzy n ależy jeszcze k ilk a k a rte k , k tó ry c h zaw artość je s t rów nie in te re su ją c a . N a gładkim a rk u sik u p ap ieru nieco odm iennego fo rm atu , złożonym w e dw oje, z n aj d u je się spisana tą sam ą ręk ą Pieśń o B e r k u Joselewiczu oraz u tw ó r za ty tu ło w a n y W cześć hospitantom. Pod końcow ym zapiskiem „d. 9/X II 1905” ta sam a osoba, k tó ra robiła n o tatk i na okładce, zaznaczyła rów nież ołów kiem : „pismo Edzia Ż eleńskiego” . To nie je d y n y su p lem en t do ze szytu. N astępny — to a rk u sz p ap ieru m aszynow ego (ch a ra k te ry sty c zn y dla tam te j epoki, nieco węższy, ale też nieco dłuższy od dzisiaj u żyw a nego), w ypełniony tek ste m nap isan y m ty m razem już na m aszynie. W p raw y m górnym ro g u pierw szej stro n icy z n a jd u je się ad n o tacja ołów kiem a u to ra poprzednich inform acji. J e j treść po dam y p rz y okazji p rzy taczania u tw o ru Majster, którego dotyczy. Do k o m p le tu tek stó w przecho w y w an y ch pod w skazaną sy g n a tu rą należą jeszcze dw a zaproszenia. I one zasługują na uwagę.
D rugą zaw artą w zbiorach B iblioteki Jagiellońskiej niespodzianką dla zaintereso w an y ch działalnością „Zielonego B alon ika” je s t n ig d y do tąd w lite ra tu rz e p rzedm iotu nie opisany, choć w spom inany, Katalog I X W y
s ta w y „S z tu k i ” , jed en z elem entów urządzonej w listopadow y w ieczór
1905 r. zabaw y w całości stanow iącej paro dię rzeczyw istej ekspozycji sp rzed k ilk u m iesięcy. P rezen tację parodystycznego k atalo g u trzeb a po zostaw ić do innej okazji, tu ta j p rag n iem y zatrzy m ać uw agę jed y n ie na opublikow anych w nim tekstach. M ówiąc „ te k s ty ” nie m am y na m yśli 14 zabaw nych podpisów do au to lito g rafii będących k a ry k a tu ra m i dzieł pokazyw anych n a au ten ty czn ej w y staw ie „ S ztu k i” oraz ich tw órców (ry su nk ó w jest 24), lecz w iersze, k tó re pomieszczono m iędzy grafik am i. J e s t ich sześć, c ztery są znane. P rzy to czy ł je k iedyś Zenon P ru sz y ń sk ir przy p o m niał ostatnio Tom asz W e iss3. Dwa, W yczół i Stanisławski, s ta now ią „nowość”.
Spokój filologicznego sum ienia n a ru sza decyzja w y k o rzy stan ia trz e ciego zespołu nie publikow anych d o tąd utw orów , k tó re z n a jd u ją się w rozp raw ie m agistersk iej B a rb a ry Strzelczak T e k s ty „Zielonego Baloni
k a ” , obronionej w K ated rze H istorii L ite ra tu ry Polskiej U n iw e rsy te tu
Jagiellońskiego w r. 1970 4. Zgrom adzono w niej także w iersze nie d r u kow ane. N iestety, tak au to rk a, jak prom otor, po 15 lata ch nie p am ię ta ją, jak ie zbiory p ry w a tn e (w yłączyw szy arch iw u m dom owe prof, d ra J. Le szczyńskiego) w yzyskano w czasie jej p rz y g o to w a n ia 5. Mimo niem ożli
* Z e n o n [Z. P r u s z y ń s k i ] , J a m a Mic halika. L o k a l „Zie lonego B alo n ik a K ra k ó w 1930, s. 52, 53, 54, 56. — W e i s s , op. cit., s. 348— 350.
4 R ozpraw a p rzech o w y w a n a jest w In sty tu c ie F ilo lo g ii P o lsk iej U n iw e r sy te tu J a g iello ń sk ieg o .
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 269
wości u stalen ia pro w en ien cji k ilk u nie znanych dotychczas w ierszy zde cydow ano się n a ich opublikow anie tu ta j w przekonaniu, iż odpisy d o stęp ne S trzelczak nie b yły falsy fik a ta m i i zostały sta ra n n ie skopiow ane. A rg u m en ty za ta k im sta n e m rzeczy są następujące: tekisty dw óch w ie rsz y E d w ard a Leszczyńskiego, nie ogłoszonych przez a u to ra d ru k iem , rozpoczynających się od słów ,,W m oim m ieście jest m ało p ien ięd zy ” i „O »Zielonym B aloniku«” , skolacjonow ane z a u to g rafam i okazały się w i e r n e 6. T ek sty c y k lu W awele W itolda Noskowskiego p rzy sp oradycz n y c h drobny ch różnicach są id en ty czn e z opublikow anym i p rzed 70 laty , rów nocześnie dw a z nich są znacznie poszerzone. Na autentyczność obu pełn y ch w ersji w sk azu je fak t, iż W aw el polskiej sztu k i stosowanej po siada poszerzoną w ersję także w przekazie E dw arda Żeleńskiego. J e s t o na o jed n ą zw ro tk ę dłuższa, ale pozostałe 23 te k sty są identyczne, m ają te n sam układ, k tó ry p rzy p u b lik acji w 1914 r. został nieco zburzony. O ty m , iż W a w e lu propinacyjnego podaje się do d ru k u „ o k ru c h y ”, w spo m in ał pierw szy ed y to r 7. P o jaw ien ie się w e rsji obszerniejszej nie stan o w i w ięc zaskoczenia. U B a rb a ry Strzelczak je st jeszcze jeden „n o w y ”
W aw el — W aw el Eugeniusza D ą b r o w y ; te n z kolei został zapow iedziany
w zeszycie E d w arda Żeleńskiego, k tó ry zanotow ał tylk o ty tu ł i m elodię piosenki. Ta sam a m elodia pojaw iła się w odpisie, k tó ry m iała w ręce S trzelczak.
W śród odnalezionych tek stó w niejak o o d ręb ny zespół stanow ią utw o r y W itolda N oskow skiego p rzy n ależn e do cyklu Wawele. N apom knie n ia o nim p rzew inęły się już k ilk a k ro tn ie w dotychczasow ych w yw odach. T rzeba kilk a słów poświęcić okolicznościom pow stania i publikacji ty ch w ierszy.
A sum pt do ich n ap isan ia dało opuszczenie w sierpniu 1905, po ćw ierć- w iekow ych sta ra n ia c h społeczeństw a polskiego, zam ku królew skiego n a W aw elu przez w ojsko au striack ie. Uzgodniono z dw orem cesarskim , iż część a p a rta m e n tó w zostanie urządzona jak o rezydencja cesarza w cza sie pobytów w K rakow ie, część pom ieści zbiory M uzeum Narodow ego. W lata ch 1903, 1904, w reszcie 1905 coraz gw ałtow niej spierano się o za sad y resta u ro w an ia zru jn o w an ej siedziby króló w polskich. Do d y sk usji prow adzonych przed e w szystkim przez a rc h ite k tó w i h isto ryków sztu k i w łączono środow isko plastyczne, którego przedstaw icieli zaproszono do
S t r . z e l c z a k w y r a z iła zgodę na p u b lik a cję n ie d ru k ow an ych tek stów . O bojgu serd eczn ie d ziękuję.
® P rof. drow i J a n o w i L e s z c z y ń s k i e m u jestem głęb ok o w d zięczn y za czas i trud w ło żo n y w w y sz u k a n ie in teresu ją cy ch m n ie ręk op isów . W jego posiad an iu znajdują się a u to g ra fy n a stęp u ją cy ch u tw orów E. L eszczyń sk iego z tom ik u K a b a r e t
s z a l o n y : K a b a r e t s z a lo n y , P io s e n k a p a te t y c z n a , N a o tw a r c i e k a b a re tu , O b ł ę d n y o k r ę t , P io s e n k a o g r u s z k a c h , Ci, co się upić nie mogą.
7 T e s t i s [ W. N o s k o w s k i?], O d n o w i e n ie W a w e l u w piosen ce. „Życie P o l s k ie ” 1914, z. 1, s. 88.
270 J A N M IC H A L IK
ud z ia łu w n arad ach . O dpow iedniem u „ko m iteto w i” przew odniczył bodaj J a n S tanisław ski, k tó ry w raz z Józefem M ehofferem i L udw ik iem P u - g etem szereg razy rozm aw iał na ten te m a t ze S tan isław em W yspiańskim . A u to r Bolesława Śmiałego w ty m okresie przygotow ał swój p ro je k t p rze kształcen ia W aw elu w polski A kropol.
P ow ołan y do życia w dw a m iesiące po Икw idaćji koszar n a W aw elu „Z ielony B alonik” tak że zabrał głos w d y sk u sji e k scy tu jącej znaczną część krakow skiego środow iska k u ltu ra ln e g o . Oczywiście „balonikow - com ” w głowie nie postała an i przez chw ilę m yśl, b y w ypow iadać się w spraw ach m ery to ryczn y ch . Uznano, że jeśli się ty le mówi, m ożna i śpiew ać.
B yło kogo pu ścić w tan iec dokoła p la n ó w resta u ra cji zam ku. W p ra k ty ce zostało z nich ty lk o tło, na k tórym zaczęły u w ija ć się fig u ry , prądy, id ee i sto su n k i p od cięte b iczyk iem w tak t zn an ych p io sen ek 8.
T ak doszło do zorganizow ania 2 g ru d n ia 1905 w ieczoru, k tó ry , jak su g e ru je Weiss, w całości był pośw ięcony spraw om „ re w alo ry za c ji” W a w elu 9. Z aprezentow ano na nim cykl w ierszy W itolda N oskow skiego ilu stro w a n y ry su n k am i p rzedstaw iający m i różne koncepcje r e s ta u r a c ji10. T ekstów wówczas jed n ak nie opublikow ano. Stało się to dopiero w 9 la t później, w e w zm iankow anym arty k u le-w sp o m n ien iu niejakiego T estisa (jeśli nie sam ego Noskowskiego, to k tóregoś z „zielonobalonikow ców ”) za ty tu ło w a n y m Odnowienie W a w e lu w p io se n c e n . T e k sty — sugerow ał a u to r — zostały przytoczone z pam ięci, niek ied y ,,w u ła m k u ” . Nigdzie nie padło im ię i nazw isko ich tw órcy, ani razu nie w spom niano, że m ia ły się składać na cy k l o w łasn y m ty tu le.
8 I b i d e m , s. 87.
“ W e i s s , op. cit., s. 214. *
30 W szystk ie znane ry su n k i zostały zrep rod u k ow an e przez R. H en n ela w cy to w a n ej k sią żce W e i s s a (s. 217, 219, 220, 222, 224, 225), przy czym H en n el b łę d n ie u sta lił datę trochę tajem n iczego projek tu w „stylu w ie d e ń sk im ” na r. 1906, pozo stałych : „ok. 1903”. P la n sze sta n o w ią ilu stra cje W a w e l i : 1) R a d y M i a sta K r a k o w a , 2) b u d o w n i c t w a m i e js k ie g o , 3) z a k o p i a ń s k ie g o , 4) ja p o ń s k ie g o , 5) so c j a li s ty c z n e g o . J a k w id a ć, spośród 7 dotąd p u b lik o w a n y ch te k s tó w n ie zn am y r y su n k ó w W a w e l u
p r o p i n a c y jn e g o , W a w e l u p o ls k ie j s z t u k i s t o s o w a n e j i W a w e l u r z ą d o w e g o . Z k o le i
d w ie ilu stra cje n ie p osiad ają od p o w ia d a ją cy ch tem atom w ierszy . O sp raw ie W a
w e l u ja p o ń s k ie g o b ędzie jeszcze m ow a. Z a g a d k o w y „W aw el w sty lu w ie d e ń sk im ”,,
b y ć m oże, n a leży łą czy ć z W a w e l e m r z ą d o w y m (tylko ten r y su n ek n ie b y ł rep ro d u k o w a n y w pierw od ru k u W a w e l i — zob. T e s t i s [W. N o s k o w s k i?], op. cit.,. s. 87— 91). W „Życiu P o lsk im ” n ie w y m ien io n o autora (autorów ?) grafik . W k sią żce W eissa ry su n k i p rzyp isan e zo sta ły F ry czo w i, z w y łą czen ie m P r o j e k t u R a d y M iasta , k tó ry m ia ł n a ry so w a ć K. S ich u lsk i. T en sam r y su n ek w D y m k u z p a p ie r o s a (w k ła d ka m ięd zy s. 48 i 49) fig u ru je jed n ak jako d zieło Frycza. N ie do k ońca ja sn e je st a u to rstw o W a w e l u ja p o ń s k ie g o . W D y m k u z p a p ie r o s a w y m ie n io n o jako tw ó r c ę J. S k o tn ick ieg o , n iew y k lu czo n e, iż k ieru jąc się rela cją w jego w sp o m n ien ia ch (P r z y
s z ta lu g a c h i p r z y biu rku. W arszaw a 1957, s. 94).
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 271
W „Ż yciu P o lsk im ” w 1914 r. opublikow ano kilk a W a w e li: 1) rządo
w y , 2) p ropinacyjny, 3) R a d y Miasta, 4) b u dow nictw a miejskiego, 5) so cjalistyczny, 6) zakopiański, 7) polskiej sztu k i stosowanej. Dzięki n o ta t
nikow i E d w ard a Żeleńskiego o raz odpisom dostęp ny m B arbarze S trz e l czak zn am y ich obecnie jedenaście, a dw a W a w ele spośród w cześniej zn a ny ch pow iększyły sw ą objętość w dw ójnasób. E dw ardow i Ż eleń sk iem u zaw dzięczam y te k s ty now e: W a w el bronowicki, W awel Jana Sta nisła w
skiego, W aw el Frycza, z odpisów Strzelczak w ydobyliśm y W a w el E u ge niusza D ąbro w y (cy tu je ona też W aw el Stanisławskiego). T ylko u S trz e l
czak m ożna p rzeczytać w całości W aw el propinacyjny, u niej i w ze szycie Żeleńskiego z n a jd u je się dziesięć dalszych zw rotek, sk ład ający ch się na „d ru g ą część” W a w e lu polskiej s z tu k i stosowanej. Skolacjonow anie trzech przekazów w ykazało ty lk o różnice w znacznej liczbie — zw ykle zupełnie n ieisto tn y ch — szczegółów. P rzechodzim y n a d nim i w zasadzie do porządku , p rez e n tu je m y w yłącznie to, co nowe, nieznane.
Całość zaw arta w zeszycie E d w ard a Żeleńskiego zaty tu ło w an a jest:
Odnowienie W aw elu. Historia wesoła, a ogromnie p rzez to sm u tn a dla „Zielonego Balonika” przez wszelakich w ieszczkó w spisana 12. W p o d ty
tu le zacytow ane zostały słow a P o e ty i G ospodarza z Wesela. Z aró w no Żeleński, ja k S trzelczak p rzy każd y m u tw o rze w skazują „ n u tę ”, m elo dię, do k tó re j był nap isan y , prócz tego Ż eleński p arę w ierszy „u z u p ełn ił” o „m o ty w a” , ja k b y ele m en ty ry su n k u , k tó ry stanow ił p raw dopodobnie tło w y ko n ania u tw o ró w w k abarecie. Tak je st z pew nością w p rzy p ad k u
W a w e lu socjalistycznego; owe „m o ty w a” p o k ry w ają się ze znaną w izją
Frycza:
W m iejsce k a ted ry fab ryk a guzików . W koło m ieszk an ia dla bezd om n ych , dom w a r ia tó w dla ostatn ich p otom k ów narodow ej dem okracji, k on serw a ty zm u i p artii lib era ln ej. N a fro n to w ej ścian ie m ed alion y L a ssa lle ’a, M arksa i I. D a szyń sk iego.
K olejność w ierszy w rękopisie Żeleńskiego jest odm ienna niż w p u blikacji z 1914 r. i w p ra c y m agisterskiej Strzelczak. W iersze d o tąd n ie znane zapisane zostały pod cy fram i I, III, VII. Oto one:
I. W A W E L B R O N O W IC K I P O M Y S Ł U W Ł . T E T M A J E R A (N u ta : B a r to s z u , B a r to s z u ...)
M otyw y: C hałupa C zepcow a, stodoła Jędrkow a, d w orek p raszlach eck i, k ar czm a, p rzeb ajoń sk i za b y tek b u d ow nictw a d rew n ian ego, sły n n y zw łaszcza b a jeczną k o n tu szó w k ą ! Góra zam kow a p o m yślan a w ch arak terze p ra sło w ia ń sk ieg o uroczysk a. G n ojów ę pod w ieżą Srebrnych D zw o n ó w p ro jek to w a ł S ta n isła w C zajk ow sk i.
1) B artoszu, B artoszu Oj, nie traćw a n ad ziei
12 T y tu łem i p o d ty tu łem tym został w pracy B. S trzelczak opatrzony W a w e l
2 7 2 J A N M IC H A L IK
Jakoś się to zrobi 1
I b i c
W aw el się ozdobi! J 2) H ej ostre, hej ostre
H ej ostre kosy nasze W ystarczą — b y su szyć 1
bis G arnuszki na k aszę J 3) C hałupa, chałupa
G nojów a przy ch ału p ie F ila ry ze dw orka I już W a w el w kupie! 4) F ilary, chałupa
P ra co w n ia koło ch lew a . Tak się naród cały W jed en stru m ień zlew a!
„T rzeci” W aw el przy p isan y je s t Janow i S tanisław skiem u. J a k w ia dom o, większości w ierszy z tego cy k lu na estrad zie „Zielonego B alon ik a” .tow arzyszyły rysu n k i. T en m iał być „m aleńki, nam alo w an y na deszczuł- ce z pu d ełk a od zap ałek ” (olbrzym S tanisław ski m alow ał m in iatu ro w e obrazki). Zenon P ru szy ń sk i w spom inał „pieśń z re fre n e m ”
Jan ie, J a n ie coś narobił,
W aw el b ęd zie T ondos zdobił i t d . 18
W rzeczyw istości piosenka nie posiadała re fre n u , P ru szy ń sk i zapam ię ta ł (niedokładnie) o statn i dw uw iersz. Całość brzm iała n astęp ująco :
III. W A W E L J A N A S T A N IS Ł A W S K IE G O
C Z Y L I P O L S K A J A K O K R A IN A L IL IP U T Ó W N A K U R H A N IE P E R E P IA T Y D Y (N u ta : K a r o l , K a r o l , c o ś n a r o b i ł ! )
1) Jan ie, Jan ie, coś n arobił, och, jojoj! Ż eś tak W aw el p rzysp osob ił, V>ch, jojoj! 2) Z robiłeś go na d eszczu łce, och, jojoj!
C ały zm ieści się na półce, och, jojoj! 3) Góra taka jak ty w ie lk a , och, jojoj!
W aw el na niej n ib y p ch ełk a, och, jojoj! 4) K tóż się zm ieści w tak im dom ie, och, jojoj!
K tóż w nim zrobi polich rom ię, och, jojoj! 5) N a nic szk ice tw e, n ieb oże, och, jojoj!
M u sisz ostać się na dw orze, och, jojoj! 6) S łu ch aj przeto sm u tn ej w ieści: och, jojoj!
Jed en Tondos tam się zm ieści, och, jojoj! 7) Tondoś b ędzie W a w el zdobił, och, jojoj!
Jan ie, Janie, coś narobił, och, jojoj!
S tan isław Tondos, p o p u larn y a k w a re lista bardzo często m alu jący za b y tk i K rako w a (jego p race m ają w iększą może w artość d o k u m en tacy jn ą niż arty sty czn ą) tra fił do W a w e lu Jana Stanisławskiego z k ilk u pow o dów. Po pierw sze — królew skie w zgórze było jego ulub ion ym tem atem ,
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 2 7 3
u trw a lił „W aw el w 's tu o d m ian ach”, po d ru g ie — nienaw idził... secesji, po trzecie i najw ażniejsze — był bardzo niskiego w zrostu.
K tó ż z d aw n ych k ra k o w ia n n ie sły sza ł an egd oty, jak to paru an d ru sów za w o ła ło ślad em Tondosa:
— P atrz-n o, tak i m ały, a chodzi.
K ie d y zaś m alarz od k rzyk n ął coś sw o im zw y cza jem , jed en z u rw isó w do rzucił:
— I g o d o !14
Siódm y W awel dedykow ano K arolow i Fryczow i.
V II . W A W E L F R Y C Z A N u ta : w a lc : D o w u j a s t a r c a . . .
P strok aty W aw el w y c ią ł nam F rycz c h w a t Z b arw n ych p ap ierk ów , co je gd zieś tam skradł, A że sw o jsk ieg o p ta ctw a n ie jest w róg,
W ięc pod W aw elem — p ap ierow y kruk! P apieru nakradł, zu żył k ażdy śm ieć N a w y k le je n ie p o lsk ich b aszt i bram . L ecz k tó^ się zgodzi tam m ieszk a n ie m ieć? W ięc chyba, F ryczk u , zajm iesz W aw el sam !
Oj, F ryczu w y strzy g a n y , Tę m y śl p recz z g ło w y rzuć, W szak cel p ap ieru znany, W ięc na cóż go ty le psuć? Oj, F ryczu p ap ierk ow y, rozsądnym raz choć bądź! Bo brzydkie to n arow y, G otow i cię lu d zie skląć!
W odpisach, z k tó ry c h k o rzy stała Strzelczak, był ty lko jeden z trzech przytoczonych tu tekstów , W aw el Jana Stanisławskiego, n ato m iast zna lazł się ta m czw arty, którego istnien ie Ż eleński jed y n ie zasygnalizow ał n o tu jąc ty tu ł oraz m elodię (tek st zaw ierał też praw dopodobnie „m oty- w a” , bo n a ty m słow ie kończą się n o tatk i b ra ta Boya). Z ac y tu jm y więc u tw ó r za ro zp raw ą Strzelczak:
W A W E L E U G E N IU S Z A D Ą B R O W Y N a n u tę : P o j e d z i e m y n a ł ó w
P o jed ziem y na łó w , na łó w — to w a rzy szu m ój, N a łó w , na łó w , na ło w y ,
Oto h a sło D ąb row y — to w a rzy szu mój! A tam leży S tudio, Studio — to w a rzy szu m ój, To zb aw ien ie: m am y stół,
K redens, szafę, łóżka p ół — to w a rzy szu m ój!
14 F. G o e t e l , P a trz ą c w s te c z . L ondyn 1966, s. 17. 18 — P a m ię t n ik L it e r a c k i 1985, z. 2
2 7 4 J A N M IC H A L IK
P atrzaj na szafę, szafę — tow arzyszu m ój, D obry strzelec w k ilk a ch w il
U p olu je w ła sn y sty l — tow arzyszu m ój! P atrzaj na tę salę, salę — to w a rzy szu m ój, C hcesz zakładu — sta w ia m fa n t,
B ędę k.k.hof. — li e je r a n t — to w a rzy szu mój!
J a k tek st W a w e lu Frycza jest n iezrozum iały bez in fo rm acji, iż w y b it n y później scenograf polski w ty m czasie tw o rzy ł liczne kom pozycje z kolorow ych p apierow ych w ycinanek, ta k też W a w e l Eugeniusza Dą
b r o w y w ym aga przypom nienia, że ów p ra w n u k W ojciecha B ogusław
skiego b y ł wówczas bard zo silnie zw iązany z ru ch e m polskiej sztu k i sto sow an ej, obok m a la rstw a zajm ow ał się g rafik ą u żytkow ą: p ro je k to w a ł m eble, kilim y, w yposażenie całych w nętrz. A lu zje w w ierszu dotyczą praw dopodobnie trzeciej in d yw id u alnej w y staw y D ąb ro w y (w k w ie tn iu 1905), na k tó re j eksponow ana była — obok 26 pasteli (pejzaży) — część um eblo w an ia salonu lub g ab in etu oraz pokoju sypialnego, a tak że w spól nego z Józefem C zajkow skim opracow ania w y stro ju g ab in etu re s ta u ra cyjnego S tarego T e a tru w K rakow ie. Być może, p race te zw róciły uw agę kogoś z „W idnia”, n a co w skazy w ałab y w zriiianka w o statn im w ersie o p e rsp ek ty w ie otrzy m an ia ty tu łu „dostaw cy cesarsko-królew skiego d w o ru ”.
Po czterech tek stach publikow anych po raz pierw szy czas p rze d sta wić now e fra g m e n ty u tw o ró w ju ż znanych. N iem al podw ojona zostaje objętość W a w e lu polskiej s ztu k i stosowanej. Inaczej początek tej piosen k i w ygląda w przekazie, z którego k o rzystała S trzelczak, in n y jest jego k s z ta łt zapisany przez E dw ard a Żeleńskiego. U B a rb a ry S trzelczak tek st w y g ląd a następująco: L IS T O T W A R T Y L IL L I W E N E D Y Z P L A N T D O J E J O J C A , S Ł O W A C K IE G O , O R A Z D O S Z O P E N A , Z P R Z E S T R O G Ą P R Z E D K R A K O W E M I P O L S K Ą S Z T U K Ą S T O S O W A N Ą N a n u tę M ił o t o b y ł o w i d z i e ć o j c u , m a t c e L ilia pisze: S to ją c na P lan tach w to w a r z y stw ie m am ek S ię w a m przestrogę: n ie id źcie na zam ek! G orzko p rzypłaci, k to m n ie n ie p osłu ch a, B aczcież, co m ó w ię, i n a d sta w cie ucha:
E d w ard Żeleński o p atrzy ł W awel polskiej s z tu k i stosow anej ad n o ta cją: „pom ysłu J. W archałow skiego. (Nuta: Nie ta k illo...)”. Po ty tu le za pisał:
M otyw y: sk rzyn ia M aryny D y rd y m a la n k i z W ó lk i W y strzy g a ń sk iej s t y li zow an a jako p rapolska trum na dla S ło w a ck ieg o i C hopina na W aw el. P rojek t k on k u rsow y odrzucony p rzez ż y w io ły in try g u ją ce p rzeciw jed yn ej u p r z y w ile jo w a n ej p o lsk iej sztu ce sto so w a n ej pod pozorem , jak zw y k le, n ied o k ła d n o ści k o n stru k cyjn ych .
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 275
W łaściw y tek st, w y jąw szy w yżej cy to w an ą zw rotkę, jest ju ż .w obu odpisach identyczny. W obu w części p ierw szej tego W aw elu, p rzytoczo nej w a rty k u le z r. 1914, opuszczono dziesięć w ersów , dw a dołączono do in n ej zw rotki, ale zabiegi te nie zm ien iają w niczym w ym ow y c a ło ś c i15. Część dru g a, pom inięta w e w spo m n ian y m a rty k u le , roztrząsa dobroczyn n y w p ły w polskiej sz tu k i stosow anej n a m oralność środow iska p lasty cz nego, „ m a la rii”:
14) A sen s m oraln y? Zaraz w a m w y ja śn ię. B o o m oraln ość chodzi tu taj w ła śn ie. Jerzyk d ostan ie, rzecz ja k b y zrobiona, W ielk ą nagrod ę cn oty M ontyona.
15) Za co? Ba! Za co. R zecz jasn a jak św ieca , Jerzy k m oraln ość w m a la rii roznieca. O dkąd on d ziała, „ sto so w a n ie c ” w sz e lk i P orzuca ru ję, sp rośn ość i m od elk i. 16) Oto: po p ierw sze, m od elem są kury!
Z n ik n ęły a k ty przeprosnej [!] natu ry. C zubaty m od el, sk ro m n ie k ry ty pierzem , C noty n ie ku si, le c z jest jej puklerzem ! 17) P o w tóre: czło w ie k bez b u tó w i spodni
G rzeszy i prędzej, i zn a czn ie w y g o d n iej. J erzyk go ubrał: a k ażd y g u ziczek To n o w y n a m y sł i dla grzechu prztyczek! 18) Ś m iejcie się, śm iejcie! M ądrość m ów i, n ie ja,
Że to sp osob ność w y tw a r z a złodzieja. B u t na gu ziczk i, spodnie, k am izelk a To duża zw łok a i przeszk od a w ie lk a . 19) A le, by u strzec d ru h ów sw y c h od zguby,
J erzyk p oszu k ał ostateczn ej ch luby. P o szed ł n a jg łęb iej, c h w y c ił zło za korzeń I rzekł: już n ie grzesz b racie, le c z się ożeń! 20) Jak to? do ślubu? J erzy k , Jerzyk , gdzie ty?!
Ż onę utrzym ać z pędzla i p alety?
A Jerzyk na to: ch oćb yś m ia ł trzy córki, W szystko w y ż y w ią k o g u tk i i kurki.
15 C hodzi o zw ro tk i 8 i 10 ręk o p isu Ż eleń sk ieg o oraz dw a w ersy zw ro tk i 10, której d w a p o zo sta łe w „Ż yciu P o lsk im ” u m ieszczon o po zw rotce 12. T ak w ię c z o p o w ie śc i o „p olsk iej sztu ce k o g u tk o w e j” w y p a d ły w druku n astęp u jące obrazy:
8) L a ł się atra m en t zm ieszan y ze znojem , K ied y k o g u ty p oszły w stę p n y m bojem , C hoć b rali cięgi, aż lecia ło pierze, A le k on su m cja (!] trzym ała się w m ierze. 10) N a beczce p ęk a sto so w a n a k lep k a ,
N a m iestn ik p isze z kałam arza „S zczep k a”. 11) W dom u na ścia n ie w y str z y g a n e k u fy ,
W sy p ia ln i łóżk o, n arzęd zie tortury,
K ołd ra — sam od ział, k ilim — w y strzy g a n k a , N a w e t — o Szczepku! — p olsk a filiżan k a!
P o zo sta łe różn ice m ięd zy p ierw o d ru k iem a ręk o p isem E. Ż eleń sk iego ob ejm u ją ty lk o drobne w a r ia n ty sty listy c z n e .
276 J A N M IC H A L IK
21) Crescite, draby, m u ltip lic a m in iie,
G rosik się znajdzie w sto so w a n ej skrzyni. J ed en k ogu tek w fio łk o w y m so sie
Da w a m na w o łu i cielę, i prosię! 22) N aród chce sztuki, sztuki stosow an ej,
R ób cie k ilim y, krzesła, p araw an y, D zielc ie starania m iędzy stó ł i łoże, A św ię ty k ogu t już w am dopom oże! 23) I tak się stało! M alarz tz u c ił ruję.
P ięćd ziesią t ślu b ó w kronika notuje.
T rzy setk i w n u cząt zbija m iejsk ie bruki. —
V ive Jerzyk! D ziadek całej przyszłej sztuki!
F a k t, że tek st „Zielonego B alonika” połączył W aw el z propinacją, w y d a je się mieć c h a ra k te r anachroniczny. W ' rzeczy w istości jed n a k tak nie jest. Zw ykło się tw ierdzić, że k re s tej feu daln ej pozostałości położo no w G alicji w r. 1889, ale wówczas p ro p inacja przeszła ty lk o na „ k ra j” . Pow ołano do życia c.k. dy rek cję galicyjskiego fu n d u szu propinacyjnego, k tó ra otrzym ała praw o propinacji oraz ad m in istro w an ia funduszem pro- p in ac y jn y m tw orzonym przede w szystkim z tzw. „ o p ła t sz y n k arsk ic h ” (za koncesje) i „opłat k o n su m p cy jn y ch ” (od ilości i jakości sp rzedaw ane go alkoholu). W ustaw ie powiedziano: „Po upływ ie ro k u 1910 praw o to u sta je zupełnie i raz n a zaw sze” 17. Z atem w ted y dopiero m iał n astąpić koniec e ry „m onopolu krajo w eg o ” , „w ygaśnięcie p raw a p ro p in a c ji”.
Ten ostatni te rm in pojaw ił się w czasie sporów, jak ie rozgorzały n a przełom ie la t 1904 i 1905, gdy zadano sobie pytanie: co potem ? F u n dusz p ro p in acy jn y odgryw ał nieb ag ateln ą rolę w budżecie G alicji. W zrasta jące z ro ku n a rok w y d atk i pow odow ały ciągły deficyt, k tó ry pokryw ano z tego źródła. Zaniepokojony sejm galicyjski w listopadzie 1904 zlecił W ydziałow i K rajo w em u opracow anie fo rm u ły ad m in istrow ania od 1911 r. p ro d u k cją i h an d lem alkoholam i, form uły, k tó ra u ch ro n iłab y w p rz y szłości G alicję przed u tra tą niezbędnych dochodów. Nie opublikow any p ro je k t sta ł się p rzed m io tem licznych ataków , m. in. zarzucano jego tw órcom chęć przedłużenia trw an ia in sty tu cji propinacji, dom agano się u regu lo w ania tego pro b lem u „w now ożytnej form ie i tre ś c i” .
R ządow y p ro je k t u sta w y p rzed staw ił i sch arak tery zo w ał o tw ierając jesienn ą sesję sejm u 10 p aździernika 1905 m arszałek krajo w y . S p o ry fra g m en t m ow y in au g u ra cy jn e j Stan isław a Badeniego pośw ięcony tej spraw ie m im o woli uśw iadom ił p arad o k saln ą praw dę, iż rów now aga b u dżetu G alicji zależy i zależeć będzie też później od w ysokości podatków
18 P arafraza słó w Pisma świętego. (Genesis, I, 22); w tłu m aczen iu na język p o l
ski: „B ądźcie p łod n e i m n óżcie się ” (Pismo św ięte Starego i Nowego Testamentu.
W przekładzie z ję z y k ó w oryginalnych. O pracow ał zespół b ib listó w polsk ich [...]. (Biblia Tysiąclecia). W yd. 2, zm ienione. Poznań—W arszaw a 1980, s. 1.
17 Zbiór ustaw i rozporządzeń administracyjnych. Pod redakcją J. P i w о с к i e - g o. T. 4. L w ó w 1903, s. 1334.
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 2 7 7
od spożycia alkoholu. P rzew idziano śro d k i g w a ra n tu jąc e po 1910 r. roczny dochód n e tto z tego ty tu łu w w ysokości ponad. 11 m ilionów ko ron; dw ie trzecie tej k w o ty m iało iść n a pokrycie deficyUi, pozostała część um ożliw ić sfinansow anie posunięć o raz inw esty cji, n a k tó re d o tąd ciągle brakow ało pieniędzy. Do tak ic h należały: podniesienie pensji n a u czycieli ludow ych, budow a n ow ych szkół, szpitali, m. in. z ak ład u dla obłąkanych.
K iedy po d y sk usjach w kom isji budżetow ej (rozw iązania rządow e zy sk ały tam w zasadzie akceptację) w listopadzie p ro je k t pow rócił n a fo ru m sejm ow e, jed e n z m ów ców w y raził się, że „u staw a p ro p in acy jn a je s t najw ażniejszą w bieżącej kad en cji, bo zabezpiecza podstaw ę b y tu finansow ego dla k r a ju ” 18. W tej s y tu a c ji W a w el propinacyjny, w k tó ry m k ró lu je „Badeni, stró ż k rajo w ej k ieszen i” , na im prezie k ab areto w ej w g ru d n iu 1905 r. je st czym ś zupełnie n a tu ra ln y m , stanow i te m a t zgoła oczekiw any. E dw ard Ż eleński w ogóle n ie odnotow ał tego u tw o ru , T estis opublikow ał jed yn ie f r a g m e n ty 19, p e łn y te k st przytoczyła dopiero B a r b a ra Strzelczak. I te n w iersz — jak W a w el polskiej s z tu k i stosowanej — podw oił znów swą objętość (w ersy znane ju ż z d ru k u obejm uje od lew ej stro n y klam ra):
18 Sejm galicyjski. „K urier L w o w sk i” 1905, nr 312. Zob. też: Sprawa propin acyj
na. „Czas” 1905, nr 209, w y d . w ieczorn e. — (d r s ), Wygaśnięcie praw a propinacji.
„K urier L w o w sk i” 1905, n r 284, 290. — S e jm galicyjski. „K urier L w o w sk i” 1905,
nr 281, 282.
19 „O kruchy” z 1914 r. (zob. T e s t i s , op. cit., s. 88) n ie są m ech an iczn ym po
łą czen iem w e r só w d ru k o w a n y ch tu pon iżej, w y ró żn io n y ch k lam rą z le w e j stron y. W ersy 9— 12 z o sta ły n a jp ierw p om in ięte, po czym pod an e (po kom entarzu) jako p ierw sza część koń cow ej zw rotk i, k tórej drugą część sta n o w ił cztero w iersz n ie istn ie ją c y w od p isie d ostęp n ym B. Strzelczak:
A gdy dow ód ch cesz złożyć, Że p op ierasz ab sty n en cję: Sp ij się, aby pom n ożyć „ E leu terii” su b w en cję.
W A W E L P R O P IN A C Y J N Y n a n u t ę : G r z m ią p o d S t o c z k i e m a r m a t y
L ecą z fla szeczek koreczki, W ypróżniają się beczki, A m arszałek na przedzie Za szy n k w a sem rej w ied zie. Z ałatw ion o po norm ie T en b iu row y k aw ałek : S ta n ą ł W aw el w tej form ie, J a k go w y ś n ił m arszałek. K to kraj koch asz, stroń w o d y , B o uszczu p lasz dochody, S k ąd w ziąć szk oły, szp itale, G dy n ie p ije sz nic w cale?!? A k to P o lsk i ch ce zguby,
M a p ry w a tę na oku. W y w ro to w e rachuby, T en n ie le g n ie w rynsztoku. N a to k raju orędzie E cho budzi się w szęd zie, S p ieszy P o la k sp ragn ion y N a w a w e lsk ie bastiony. P ły n ie w ód a — a nogi Z ak reślają k rzyw izn y. W szystk o u nas dla drogiej, D la k och an ej ojczyzn y.
P ierw sze p iętro — protokół: K u fy z w ó d ą naokół,
2 7 8 J A N M IC H A L IK
j Pić ten ty lk o dostanie, K to w n ió sł na czas podanie. , Choć się sp óźn isz bez w in y ,
N ie pom og^ obiekcje. A u ton om ia n ie k p in y — (Chyba, że m asz protekcję). A tam : sto sy beczułek, S etk i fla szek w śród półek, U sta w io n e porządnie, W przód w y p ite (rozsądnie). C ałe sk rzyd ło zam czyska ' W zięła w ie lk a idea: ! To kraj ta k ie u zyska
N arod ow e m uzea.
P ierw szą salę kraj św ięci W ielk ich rod ów pam ięci: S alę k ażd y m a hrabia, K tóry w ó d k ę w yrab ia. D roh ojow sk i króluje
— P o sta ć jakby dla dłuta —■ A le w n iczym n ie gorszy P an P otock i z Łańcuta!
Tam , gd zie szla ch ty lśn ią h ufy, K o tły z gorzelń i k u fy,
A B a czew sk i dał salę
K u m ieszcza ń stw a p o ch w a le. W końcu pięć sa l b ezm iern ych Z ży w ie c k im i beczk am i. D la poddanych, dla w iern y ch , (Naród z tronem , tron z nam i), T ym sposobem , gd y przecie Z biory b y ły w k o m p lecie, K raj się zajął aferą: K ogo zrobić K operą? P różno jed en i drugi Szu k ał k ręty ch ścieży n ek , R o zstrzy g n ęły zasługi, P ry m od dzierżył S tasin ek ! I w ie ść poszła rozgłośn ie P o ziem icy h a lick iej,
Że G ruszecki k u stoszem , „W eteran em ” B łotn ick i. W iw at p rzeto B ad en i, S tróż k ra jo w ej k ieszen i, T en się w m rzonki n ie baw ił. M ądry W aw el p ostaw ił! P o lsk o cała sp iesz w pochód D o w a w e lsk ie j, do góry, C zas się urżnąć na dochód N arod ow ej kultu ry!
C h arak tery sty czn e: „e d y to r” W a w e lu propinacyjnego w 1914 r. w y elim inow ał w szystkie p a rtie zaw ierające uszczypliw ości personalne. A więc słow a odnoszące się do D rohojow skiego, Potockiego i Baczew skie- g o 20, do Feliksa K opery, popularnego d y re k to ra M uzeum N arodow ego w K rakow ie, i Stanisław a Sierosław skiego, „ d y re k to ra ” „Zielonego Balo n ik a ” , sław nego z zam iłow ania do k o n sum pcji w szelkich tru n k ó w w ysko kow ych, do A rtu ra G ruszeckiego, pow ieściopisarza i p ublicysty, k tó ry kilk a la t gospodarow ał na U krainie, do T adeusza B łotnickiego, rzeźbia rza, k tó ry od początku la t osiem dziesiątych stw o rzy ł w iele rzeźb d la K rak o w a i Lwowa. Z pew nością z ty ch sam y ch przyczyn nie opubliko w ano w 1914 r. W a w eli p rzy p isan y ch T etm ajerow i, Fryczow i, S ta n i sław skiem u i D ąbrow ie. Testis m iał p ełną świadom ość środow iskow ego c h a ra k te ru s a ty ry „Zielonego B alon ik a” i w y n ikającej stą d ulotności licznych „piosenek”. W niespełna 10 la t od ich pow stania pisał:
Zbladło to dzisiaj, bo aktualności przestały być aktualnym i, zm ieniły się prądy i ludzie, zjełczały i aluzje m iejscow e, które trzeba spożywać prosto z pa telni... 81
*° N ie udało się ustalić, który z Drohojowskich posiadał gorzelnię. Potoccy — wów czas głów nie Roman — słynęli z wyrobu w ódek w Łańcucie, przede w szystkim likierów, także koniaków; pociągi w tej m iejscow ości m iały przewidziany dłuższy postój, by podróżni m ogli się zaopatrzyć w poszukiwany towar w specjalnym fir m owym paw ilonie na stacji. Europejską sław ą cieszyła się lw ow ska wytwórnia alko holi Józefa Adama Baczewskiego.
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 279
D latego W a w el rządow y został w ów czas w y d ru k o w a n y 22 „w u łam k u ”, tzn. bez piątej zw rotki. C ały w iersz d rw ił z przeznaczenia zam ku królew skiego n a cesarską rezy d en cję, a jed y n ie drobnej jego części na p o trz e b y M uzeum Narodowego, k tó reg o szybko rosnących cennych zbio ró w nie było gdzie eksponować, co doprow adziło m. in. do p arad ok saln ej sy tu a c ji, iż F eliks Jasieński sw ą św ietn ą kolekcję sztuki w schodniej udo s tę p n ił społeczeństw u w e w łasn y m m ieszkaniu. P ią ta zw rotk a odnalazła się te ra z w rękopisie E dw arda Żeleńskiego:
F e lik sy oba T rzęsie choroba,
Że się tak ła tw o d ali stam tąd zw ieźć. L ecz im p o ciech ą
Z ostanie echo:
Za dobre ch ę c i F elik so m obu cześć!
Je śli w czy tam y się w opuszczone w 1914 r. p a rtie W a w e lu propina-
c y jn e g o , a tak że zw rócim y uw agę n a c h a ra k te ry sty c z n ą w ym ianę w d ru
kow anej w ersji W aw elu rządowego dw orskich „k am m erfag asów ” z ręko p isu n a „k am m erd ien eró w ”, n a su w a Się w niosek, iż w tek stach p u b lik o w an y ch n ie k ie d y elim inow ano fra g m en ty , ew e n tu aln ie łagodzono zw roty, k tó re przez w ładze — czy pew ne k ręg i społeczne — m ogłyby być uznane za z b y t śm iałe.
Czy cykl W aweli W itolda Noskow skiego zn am y ju ż obecnie w ca łości? Nie m ożna być tego pew nym . Bardzo praw dopdobne, że istn iał d w u n a sty w iersz. W skazów ką jest pojaw ienie się w „zielonobalonikow ym ” doro bku graficzn y m W a w e lu japońskiego. Co praw d a, w edług Zenona P ruszy ń sk ieg o ry su n k o w i tem u podobno nie m iał tow arzyszyć tek st, lecz Testis w r. 1914, a w ięc 15 la t w cześniej, w spom inał, iż odpow iedni w iersz, p rzy p isa n y Feliksow i Jasień sk iem u , istniał, lecz o nim „słych za g in ął” 23.
D orobek k ab areto w y W itolda Noskow skiego m ożem y jeszcze pom no żyć zw iększając — znów w dw ójnasób — tek st znany dotychczas ty l
82 W druku trzecia zw rotka m a in n ą postać, w y d a je się zgrabniejsza a n iżeli w r ęk o p isie E. Ż eleń sk iego.
R ed ak cja ręk op iśm ien n a:
3) S z y ld w a c h y zbrojne, L u d zie sp ok ojn e,
Co do m u zeu m z d ala spędza w ieść, Z brojną przem ocą,
C hoć się szam ocą,
D o sm oczej jam y w areszt każą leźć! R ed ak cja drukow ana:
B a g n et szy ld w a ch a N ap ęd za stracha
T ym , co m u zeu m pragną poznać treść, W aleczny żołnierz
Z łapał tw ó j k o łn ierz
D o S m oczej J am y w areszt m u sisz leźć! “ T e s t i s , op. cit., s. 90.
280 J A N M IC H A L IK
ko — jak się okazu je — z fra g m en tó w przytoczonych w e w spom nieniu K a ro la F ry cza pochodzącym z połow y la t pięćdziesiątych. Chodzi o u tw ó r z a ty tu ło w a n y w rękopisie E d w ard a Żeleńskiego: W cześć hospitantom . F ryczo w i zaw dzięczam y in fo rm ację o genezie owej piosenki n ap isanej po próbie otw arcia k a b a re tu dla szerokiej publiczności, k tó ra to in ic ja ty w a okazała się chybiona; p rzy b y ły m w idzom nie odpow iadał ty p za b aw y proponow anej przez „Z ielony B alonik”; tego w ieczoru źle czuli się w Jam ie M ichalika tak że w ykonaw cy. Tom asz W eiss przypuszcza, że im p reza odbyła się 2 g ru d n ia 1905 24. M a n u sk ry p t Żeleńskiego p o tw ier dza tę hipotezę. D ru k u jem y p e łn y te k s t Noskow skiego (fra g m e n ty już p u blik ow an e o b ejm u je od lew ej s tro n y k lam ra, nie sy g n alizu jem y d ro b n y c h różnic m iędzy w e rsją Żeleńskiego i Frycza); ostatn ią zw rotkę, końcow y dw uw iersz „ulub io n ej później p io sen ki” 25, m ożna tra k to w a ć jak o rodzaj dew izy „Zielonego B alo n ika”.
— w c z e s c h o s p it a n t o m
(L a u d u m c a k e - w a i k ,O w e . C z c ią i r e w e r e n c j ą p r z e r a s ta łe , w i e l c e JW G o ś c io m
m iz e r n e g o k a b a r e tu z d. 2 X I I 1905 d o s tó p s ię s u m it u ją c e )
N u ta : C a k e - w a l k *
P o d łu gich prośbach przecie Z a sied li w kabarecie Z a sied li — n ie jed li M ich alik a zaw ied li. S to b u łek po 2 cen ty, R ezu lta t n ocnej w e n ty
Z am ożni — w ielm o żn i L ecz z groszem ostrożni!
Trio O rgię bohem y! O glądać ch cem y
W ięc z n aszej loży N uda nas m orzy, Co kto pokaże?! H ajże m alarze! K ra k o w sk a cnotka. Z asiad ła słodka
jak p ierw ej
I ze szk łem na szyld k recie Z asied li w kabarecie, N i c h w ili — n ie pili, M ich alik a zm yli. W w e so łą naszą budę P r z y n ie śli sw o ją nudę Co truje — burżuje A ż po grób piłuje! 2a m elodia P an i radczyni Z iew a raz w raz,
Z nów śp iew a k toś z tej skrzyni! Po cóż tam w la zł?
D arm o się m y śl w y tęża , P ytałam n a w e t m ęża, N ic n ie p o ją ł cały czas.
trio P ełn o alu zji, Żadnej kon k lu zji, C złek w tarap acie N ie w ie , gd zie śm iać się! U nas na k a w ie
L epiej się baw ię. W tej całej sp ra w ie C iek aw ego nic. Z abaw y w o lę W dobranym kole:
P an ad iu n k t, lekarz, Radca, aptekarz
u W e i s s , op. cit., s. 214. Z a tem n a p u b liczn ym w ieczo rze zap rop on ow an o g ościom w ch arak terze ro zry w k i w ła ś n ie tek sty W a w e l i i to one n ie sp o tk a ły się z u zn a n iem w id zów .
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 281 A ż m iło żyć!
P lo tec zk a k w itn ie
— czasem k toś szczyp n ie — la m elod ia
I d ziw cie się socjecie, S ied zia ła w k ab arecie O glądać przyb yła, O gląd an ą była!
S ied zia ła te ż w turbacji I aż p rzy lic y t a c j i“ U ciek ła — jak z p iek ła, L e d w ie n ogi w lek ła .
trio
K om itetow i! C hcecie b yć zdrow i,
M ieć całe kości: W on tak ich gości! Ci w k ab arecie — W ół przy k arecie, W ięc, kom itecie, B a w ich sobie sam
l a m elodia
I n igd y w ię c e j w św ie c ie N ie będą w kabarecie, N ie będą — arendą S to łó w n ie obsiędą! D ość tej in w a zji K och an ej burżuazji! M y żyjem y, w y p ijm y Z życia zn ów zak p ijm y
N iepom iernie sk rom niejszy niż w p rzy p a d k u W itolda Noskowskiego* je s t zestaw now ych tek stó w E d w ard a Leszczyńskiego. Są tylko dwa. O ba in te resu jąc e , w ychodzą bow iem poza kan o n K a b aretu szalonego,. p re z e n tu ją innego poetę niż ten , k tó reg o znam y z ow ego tom iku, pod porządkow anego ry go ro m ówczesnej estety k i — pełnego raczej m elan cholii, rozlew nego liry z m u niż zabaw y; często nie u jaw niającego naw et, śladów k ab areto w ej prow eniencji. Inaczej w p ierw szym z odnalezionych w ierszy, k tó ry m iał służyć po p ro stu zabaw ie. Nie b y ł przeznaczony do- le k tu ry , został od razu n ap isan y z m yślą o estrado w ym w ykonaniu. P rz y taczam y go w całości:
O „Z ielonym B a lo n ik u ” D ow ied ziałam się w H ad esie, Tu m ię do w a s tęsk n ość n iesie,
Ja B ak ch an tk a patetica. (Echo): Tyka. D o w a szeg o zgiełk u , krzyk u
C hcę dorzucić ton przem ożny, (Echo): zdrożny, Ja, B ak ch an tk a e k statica,
B ogów ród m n ie czci w y n io sły . (Echo): Osły. C hcę w a s ow iać m ym oddechem ,
C hcę p an ow ać b osk im śm iech em . (Echo): G rzechem . Choć p otęp i m n ie sa w a n tk a ,
P atety czn a ja B ak ch an tk a,
A m ój ż y w io ł — (Echo): randka, S zał od w ieczn y. (Echo): n ieb ezp ieczn y. O błąkana ech em lasu,
B osk ie rzucam w a m n a tch n ien ie. (Echo): nie, nie! W ulkaniczną p łon ę la w ą (Echo): braw o! W śród w a szeg o tu hałasu.
2β F r y c z (op. cit., s. 40) w sp om in ał: „M łodzi m alarze p o śp ieszy li ofiarnie-
z m n ó stw em w a rto ścio w y ch stu d ió w i szk iców , k tóre m ia ły być licy to w a n e pod k o n iec w ieczoru na k orzyść srodze d otk n iętej W arszaw y”.
2 8 2 J A N M IC H A L IK
Z now u k w itn ę, boska dziew a, (Echo): Ewa! B o n a jw y ższą m ą p ociechą
W aszych serc tętn ią cy ch (Echo): E cho.
W d ru gim utw orze zask ak u je „żółć w owej pieśn i” p o rtre tu ją c e j całe m iasto; gniew , sarkazm , gorycz, ironia — nieczęsty w „Z ielonym Balo n ik u ” ton sa ty ry , którego pozbaw iona jest jed y n ie zw ro tka m ająca za te m a t „ k a b a re t rza d k i” :
W m oim m ieście m ało jest p ien ięd zy , za to dużo m oraln ych w a lo ró w , każdy sprzedać je g o tó w co prędzej, a le trudno znaleźć am atorów . Stąd też w ie le w ą tp liw y c h pozycji, b ez rew iz ji w izji, kom pozycji. W m oim m ieście jest obyczaj ś w ię ty św ię c ić św iętą n ied zielę w tużurku, sob ie w za jem nachodzić na p ięty, w cią ż n a jed n ym k ręcąc się p odw órku; gd y k to zm ien ić chce drogę dla próby, w sz y stk ie w k ojcu zakrzyczą go dzioby. W m oim m ieście jest jedna elita, k tórej poznać żaden tłu m n ie pragnie; w środ ow isk u ciem n ym tak w y k w ita , jakby k ępka k w ia tu szk ó w na bagnie. Z apatrzona w w ła sn y ogon p aw i, sam a w ła sn ą k u ltu rą się d ław i. W m oim m ieście jest taka k ultura, że się szerzy k u lt sam ego kultu; tak p rzy w y k li w sz y sc y w ołać: hurra, że p an ow ać m u si zaw sze król tu, bo n ik t z sobą co m a zrobić, n ie w ie, gd y na m ałpim tronie b ezk rólew ie. W m oim m ieście w yb rań cem się staje, kto z p o łk n ięty m chodzi fon ografem , p o ciśn ięty sw ą p artię oddaje,
czy m isty k iem jest, czy p ornografem ; stąd w y n ik ło z p rzym u sow ych zrzeszeń, że sw ó j sw eg o poznał jak sw ą k ieszeń . W m oim m ieście też baw ią się czasem lu d zie zgrani z sobą w tym , że zgrani — gd yb y sprzęgnąć N egra z P ap u asem , jeszcze b ylib y lep iej dobrani.
K to b ez flirtu sw ó j przy stole k ęs je, obrażone strują go p reten sje.
W m oim m ieście ele m e n t k ob iecy zn ajdziesz ch yb a w stroju i ciżem ku; tej rzadkości trzeba b y przy św ie c y szukać — ła tw ie j m oże już po ciem ku, stąd p om yśln a potrzeba w yp ad ła, by b ezm y śln e tw o r z y ły się stadła.
\
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 283 W m oim m ieście jest d w ie śc ie posiedzeń,
b y gd zieś jedną u c h w a lić k la u zu lę; k in ety czn ą en ergią tych b redzeń m ożna ziem sk ą poru szyć b y k u lę; - lu d zk ie g łu p stw o w m oto ro w ej sile
stw o rzy ło b y p e r p e t u u m m o b i le . W m oim m ieście je st k a b a ret rzadki, zrodzon z częstej n u d y i sza leń stw a , czasem zb ytn io podobny do m atk i, boć n a jła tw ie j o te p o d o b ień stw a ; n ie potęp iam zresztą tej p rzym ieszk i, czasem ład n e z n iej rodzą się grzeszki. W m oim m ieście p r zele w a się błoto, tak szeroko, jak żółć w ow ej p ieśn i, w której słych ać ja k m ej lu tn i złoto spod gryzącej d ob yw a się p leśn i;
tak m i tę tn i w k ażdyrrrkrw i szeleście
m oja m łodość — p sia -k r e w — w m oim m ieście.
Na luźnej k a rtc e p ap ieru dołączonej do zeszytu E dw arda Żeleńskiego znalazł się tek st w zbogacający znajom ość tw órczości innego spośród a u to
rów „Zielonego B alonika”. U tw ór zaty tu ło w an y je st Majster.
0 godzinie szóstej Pod cygarfab ryczk ę B ieg a ł m ajster tłu sty P o sw ą cygarniczkę.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, C zekał pod latarn ią, aż w y sz ła kochana. Przez la to piern iczk i,
P rzez zim ę k asztan y D la sw ej cygarn iczki N o sił u k ochanej.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, P iern iczk i, k a szta n y jadła ukochana. A p otem co ż y w o
B rali się pod ręce 1 b ieg li na p iw o I nóżki cielęce.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, W esoło przy p iw ie, n ie trzeba szam pana. D obre b y ły nóżki,
Dużo b yło ch m ielu [piwa], P o tem do dorożki,
Jadą do h otelu [Już się g łow a k iw a].
Łup cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, M ajster z cygarn iczką b a w i się do rana. M ajstrow a przy praniu
Zachodziła w głow ę, S k ąd w m ajstra ubraniu W onie ty to n io w e.
284 J A N M IC H A L IK
D łu go p rzem y śliw a m ajstrow a stroskana. O god zin ie szóstej
Pod cygarfab ryk ą Z szedł się m ajster tłu sty Ze sw ą m agn ifik ą.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, W padł m ajster ze strach u w błoto po kolan a. A tu z drugiej strony
B ieg n ie cygarniczka, N ie sp ostrzegła żony, W oła: daj pierniczka.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, M iał p iern ik p iern iczk i i jego kochana. Pod cy garfab ryczk ę
W ięcej już n ie chodził, R zucił cygarniczkę, Z żoną się pogodził.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, C h w ali sobie żona już udobruchana. A że się pop raw ił,
To p rzyzn acie sam i, Choć się czasem b aw ił, To już — z chłop czyk am i.
Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, T aka z tej h istorii w y n ik ła odm iana.
Dzięki znanem u już „ołów kow em u in fo rm a to ro w i” w iem y, k to w iersz napisał, kto b y ł jego w ykonaw cą. N o tatk a brzm i: „autor: d r Tadeusz Z akrzew ski, adw okat. P ierw szy w y stęp Teofila Trzcińskiego w »Zielo n y m B aloniku«” . Tenże uczestnik „zielonobalonikow ych” w ieczorów ołów kiem dopisał b ardziej obyczajną w ersję n iek tó ry ch w y rażeń w czw ar te j zw rotce (powyżej, n a s. 283, podaną w naw iasie kw adratow ym ).
P ozostaje jeszcze g ru p a u tw o ró w anonim ow ych. Są to trz y w iersze i dwa... zaproszenia. Logika w ym agałaby, aby je przedstaw ić w łaśnie w tej kolejności, ale n ajo b szern iejszy z ty ch w ierszy i zaproszenia pocho dzą z k a je tu E d w ard a Żeleńskiego, n ato m iast dw a drobiazgi zostały zna lezione w K atalogu I X W y s t a w y „S z t u k i ” , do k tórego jeszcze tu ta j n ie sięgaliśm y; p rzyto czy m y zatem n a jp ie rw w szystkie odpisy zn ajd u jące się w B ibliotece Jagiellońskiej pod sy g n atu rą: P rzyb. 34/64.
Pieśń o B e r k u Joselewiczu została zanotow ana w łasnoręcznie przez
b ra ta Boya. D la w łaściw ego jej zrozum ienia potrzeba ty lk o jednej in fo r m acji: p rzy ul. B erk a Joselew icza (nazw ano ta k tę ulicę w r. 1890) w czasach „Zielonego B alonika” roiło się od dom ów publicznych.
1) B y ł p u łk o w n ik J o se le w ic z P o sp o licie B erk iem zw an,
Znał go S toczek , W aw er, Ł o w ic z 27, D zieln ie szed ł w w o jen n y tan!
27 J o se le w ic z b ył u czestn ik iem p o w sta n ia k o ściu szk o w sk ieg o i bohaterem w a lk leg io n o w y ch , n ie zaś p o w sta n ia listo p a d o w eg o , jak w y n ik a ło b y z k ab aretow ej p io sen k i.
N IE Z N A N E T E K S T Y „ Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 2 8 6
W iele m ó w ią o n im dzieje: S tra szn ie p ięk n y ż y w o t w iód ł; S ła w a B erka do d ziś grzeje Z iom k ów jego sk rzętn y ród! 2) K ied y trzeba p leść w a w rzy n y ,
K rak ów sta je w p ierw szy rząd; U w ień czo n o B erk a czyn y: D ostał w m ieście w ła sn y kąt. C ały K rak ów p atrzy dum nie N a B erk o w ej ch w a ły ślad, P am ięć w od za czci i tłu m n ie S p ieszy tam w o jsk o w y św iat. 3) Ś w ia t c y w iln y w em u la cji
Z w o jsk o w y m i B erk a czci. K rak ów przy a sy m ila cji S toi p rzecież z d a w n y ch dni. H istoryczn ych w sp o m n ień grządkę M łodzian zaw sze poznać rad, A le n ieraz też p a m ią tk ę Od stóp B erk a n ie s ie w św iat! 4) S tąd się d aw n y zw y cza j w szczy n a
S tu k ać do B erk o w y ch bram. Co się k o lw ie k gd zie zaczyna K oń czy się z p ew n o ścią tam . K o m erso w y ch u ch w a ł echem Z aw sze to u stro n ie brzmi!
T am K rak ow iak z b ra tem -C zech em W szech sło w ia ń sk ą jed n ość czci!
D w a zaproszenia w ykonane zostały bez w szelkiej dbałości o ich s tro nę z e w n ę trz n ą — w „Z ielonym B alo nik u ” n ieraz tak ory g in aln ą, in te re s u ją c ą graficznie. T ekst n a p isan y odręcznie po p ro stu pow ielono na h ek to g rafie, n a połówce ark u sza pap ieru m aszynow ego, lite ry posiadają c h a ra k te ry s ty c z n y jasnoliliow y kolor. T reść pierw szego zaproszenia zo s ta ła zredagow ana w żarto b liw y sposób, a in fo rm u je o b alu sy lw e stro w y m zorganizow anym w H o telu pod Różą (bodaj n ik t o n im nie w spo m inał) w sposób n astęp u jący :
Im ien iem L w a
w z y w a m y Cię, byś się staw ił(a) w N oc S y lw e str o w ą o godz. 9tej w ieczo rem w S a la ch I p iętra H otelu pod Różą, a to celem w sp ó ln ej sw a w o li i p o w ita n ia N o w eg o Roku.
W ty m celu złożysz przy w stę p ie 2 kor. n a koszta ty ch czynności.
J e śli m asz żonę (m ęża), przyprow adź!
L oża „Z ielonego B a lo n ik a ”
Na k tó reg o S y lw estra zapraszała w te n sposób „Loża »Zielonego B a lo n ik a« ” ? W iadomo, iż k a b a re t ko rzy stał z hotelow ych pom ieszczeń n a
286 J A N M IC H A L IK
początku 1908 roku. T u taj przedstaw iono trzecią szopkę 22 lutego. W książce Ja n a P aw ła G aw lika Pow rót do J a m y z n a jd u je się re p ro d u k c ja zaproszenia fo rm ą zew n ętrzn ą i treścią przypom inającego odnalezione przez nas 28. I ta m b ra k w szelkich ozdobników plastycznych, i ta m gość zostaje w ezw any „im ieniem L w a ” na „w ieczór w tym czasow ym lok alu »Loży« (Sale »H otelu Pod Różą« I p .”) — „w sobotę 21 bm .” Jeśli istn ie je zw iązek pom iędzy znaną d a tą p rzed staw ien ia trzeciej szopki i dw o m a zaproszeniam i w zyw ającym i n a im p rezy pod te n sam adres, to w y p adn ie uznać, że spotkanie „w sobotę 21 b m .” odbyło się w m arcu 1908, w ieczór zaś sy lw estro w y — k tó ry nas tu in te re s u je — urządzono w o s ta t nim d niu 1907 roku.
T ek st drugiego zaproszenia sfo rm u ło w any jest w stylu, k tó ry m ógł b y być zastosow any np. w zaw iadom ieniu o posiedzeniu kom isji gazo- wo-wodociągowej. R ad y M iejskiej:
D yrek tor Z ielon ego B alon ik a m a zaszczyt p rzypom nieć Z ebranie W ielkanocne,
które odbędzie się w W ielk ą Sob otę po g o d zin ie 8 w ieczo rem w n o w y ch salon ach
ul. P o n ia to w sk ieg o 1. 8 II piętro
W kładki n a leży u iścić najp óźn iej do p ią tk u w ieczorem .
In fo rm acje tu zaw arte są dla h isto ry k a k a b a re tu in te resu jąc e i now e. P rz y jm u je się, że zam knięte im p re zy „Zielonego B alonika” odby w ały się w zasadzie w yłącznie w C ukierni Lw ow skiej, okresow o w H o telu pod Różą. W eiss przy tacza jed en dow ód na to, iż spotkania zd arzały się też w m ieszkaniach p r y w a tn y c h 29. T u taj m am y dowód drugi. N a tu ra ln ie ro dzi się pytanie, kto był gospodarzem zebrania w ielkanocnego ,,w no w ych salonach” p rzy ul. Poniatow skiego 8. Tak n azyw ała się wów czas obecna ulica H. K o łłątaja, łącząca ulicę B lich z ulicą Sw. Ł azarza (w tedy: T rzeciego M aja). Salony b y ły isto tn ie „now e”, bo dopiero w łaśnie w 1908 r. w Kalendarzu k r a k o w s k im Józefa Czecha w W yk a zie do m ó w
m. K r a k o w a w raz z przedm ieściam i po jaw iła się „liczba p orząd k ow a”
dom u n u m e r 8. S p raw dzenie m iejsc zam ieszkania blisko 60 byw alców w ieczorów w Jam ie M ichalikow ej opłaciło się. K ra k o w sk a księga adre
sowa na rok 1908 ujaw n ia, iż w dom u p rzy ulicy Poniatow skiego 8 za
m ieszkał wówczas sam „ d y re k to r” „Zielonego B alo nik a” — S tan isław Sierosław ski, on więc podejm ow ał 18 kw ietn ia gości (n atu raln ie po w cześniejszym złożeniu przez nich „w k ła d k i”).
Dw a rym ow ane drobiazgi zaw dzięczam y — jak wiadom o — odnale zieniu parodystycznego Katologu I X W y s t a w y „ S z tu k i”. Spośród sześciu
28 Zob. J. P. G a w l i k , P o w r ó t do J a m y . K ra k ó w 1961, s. 100. 29 W e i s s , op. cit., s. 196.
N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 287
w nim zam ieszczonych cztery p rzy to czy ł kiedyś, ra tu ją c od zapom nienia, Z enon P r u s z y ń s k i30. Ażeby zrozum ieć dow cip za w a rty w dwóch pozo sta ły c h , n iezb ęd na jest znajom ość te m a ty k i obrazów eksponow anych w 1905 r. w P a łac u S ztuki p rzez Leona W yczółkowskiego i J a n a S ta nisław skiego. D opiero gdy się wie, że p ierw szy z nich w y staw ił aż 25 płócien, k tó re stan o w iły n iem al cz w a rtą część całej ekspozycji, a w szy st kie posiadały w spólny ty tu ł W rażenia z Tatr, m ożna w łaściw ie ocenić sform ułow an ie, iż „W yczół” m alow ał „w ta trz a ń sk i w padłszy tr a n s ”. W iersz brzm i:
W Y C ZÓ Ł
M orskie oka, sta w y czarne S ard on iczn e gob elin y, K ram po bór k osod rzew in y, M gły i sm oki legen d arn e M alu ję par ekscelans [!]
W tatrzań sk i w p a d łszy trans. D rab ów czterech , L aszczk a piąty, P ro w ia n t m i w io zą rem on ty, T erreq u ity, oleop asta, K u te ram y, no i b asta.
W tekście nie w szystko je s t dziś jasne. Są w nim zapew ne alu zje do d ro b n y ch ów czesnych w yd arzeń . W zm ianka o „k u ty ch ram a ch ” łączy się n ajp ew n iej z n iezw ykłą o p raw ą m alow ideł, bo i w in n y m m iejscu dw orow ano sobie z ow ych „ra m w m iedzi k u ty c h (na c ztery nogi)”. Z a gadk ow e te rm in y nie w yw odzą się z żargonu m alarskiego tam ty c h lat, lecz są alu zją do anegdotycznej słabostki tw ó rcy W rażeń z Tatr.
M iał W yczółk ow sk i p ew n ą śm ieszn ostk ę. N ie m ów iąc żadnym obcym ję zyk iem , lu b ił cu d zoziem sk ie w y ra zy , d elek tu ją c się n ie ich znaczeniem , le c z d źw ięk iem , przy tym u ży w a ł ich zu p ełn ie bez sen su S1.
J a k w p rzy p a d k u całej tw órczości „zielonobalonikow ej”, ta k i w p rz y p a d k u ty ch drobiazgów — o ich zaletach m ożna wnioskow ać n a p ra w d ę dopiero znając n a jd ro b n iejsze realia, k tó re z reg u ły by w ały podstaw o w y m tw o rzy w em tek stó w k a b a re tu , przesąd zały o ich w alorach hum o ry sty czn y ch . D latego w pełni zrozum iałe były tylko hic et nunc, dla w ąskiego grona w tajem niczonych. D obrym tego p rzy k ład em jest w ie r szyk Stanisławski. M ożna się nim baw ić rzeczyw iście ty lk o w tedy, k ied y się wie, że w IX w y staw ie „S ztu k i” m alarz uczestniczył siedm iu p łó t nam i: Wieczór, W iatrak, W iatrak, Księżyc, Obłoki, Burza, R anek (w ta
80 Z e n o n , op. cit., s. 52, 53, 54, 56. T ek sty te zaty tu ło w a n e były: Fałat, A x e n t,
Boznańska, Józef Mehoffer.