• Nie Znaleziono Wyników

Nieznane teksty "Zielonego Balonika"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieznane teksty "Zielonego Balonika""

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Michalik

Nieznane teksty "Zielonego Balonika"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2, 267-288

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X V I, 1985, z. 2 P L IS S N 0031-0514

J A N M IC H A LIK

NIEZNANE TEK STY „ZIELO N EG O BA LO N IK A ”

K o rp u s tek stó w „Zielonego B alo n ik a” je s t skrom n y 1. K rakow ski k a ­ b a re t niejak o au tom atycznie k o jarz y się n iem al w yłącznie z nazw iskiem i w ierszam i T adeusza B oya-Żeleńskiego, choć w iadom o, iż oprócz niego pisało jeszcze k ilk u in n y ch aiitorów , spośród k tó ry c h za najciekaw szych, czy też najpłodniejszych uw aża się W itolda Noskow skiego (jego piosenki zdaniem K. F ry cza stan o w iły trzecią część „spuścizny balon iko w ej” 2), Tadeusza Ż uka-Skarszew skiego, K a sp ra Żelechowskiego, A dolfa Now a- czyńskiego, tak że Leona S chillera. Piszę: „uw aża się ”, z ich dorobku po­ zostały bow iem okruchy, szczęśliw ie przez kogoś zapam iętane, po latach w liście czy w e w spom nieniach zacytow ane (nie zawsze dokładnie). S k rzętn ie prow adzone przez m łodszego b ra ta Boya, E d w arda Ż eleńskie­ go, arch iw u m „Zielonego B alonika” spłonęło w czasie ostatniej w ojny. Poza B oyem i E dw ard em Leszczyńskim żaden z pozostałych „tekścia­ rz y ” nie zadbał o publik ację sw ych u tw o ró w (W Kabarecie szalonym E. Leszczyńskiego nie zostały b y n ajm n iej zeb ran e w szystkie jego w ie r­ sze kabaretow e). W tej sy tu acji n a b ie ra pew nej wagi każde odkrycie „no­ w y ch ” tekstów . P rag n iem y tu ta j p rzedstaw ić ich kilkanaście, znalezio­ nych w trzech różnych zespołach.

Dwa spośród nich zn a jd u ją się w Bibliotece Jagiellońskiej. P ierw szy to u tw o ry zapisane ręk ą „ sek re ta rza i arch iw ariu sza in s ty tu c ji” (określe­ n ie Boya) — E dw ard a Żeleńskiego. Mieszczą się w cienkim liniow anym zeszycie zakupionym poprzez a n ty k w a ria t Dom u K siążki w r. 1964. N a­ b ytek posiada tym czasow ą sy g n a tu rę : P rzyb. 34/64. Pierw szych siedem k a rte k z a jm u ją kolejne w iersze c y k lu W awele, k tórego ty tu ł znalazł się na brązow ej okładce, w p isan y tą sam ą ręką, co ireszta, poniżej — data: 1905. Jeszcze niżej ktoś ołów kiem zanotow ał „pismo Edzia Ż eleńskiego”.

1 Z w raca na to u w agę k ilk a k ro tn ie autor n ajob szern iejszej ch a ra k tery sty k i d zia­ ła ln o ści k ra k o w sk ieg o kabaretu , T. W e i s s , w k sią żce L eg en d a i p r a w d a „Z ie lo ­

nego B a lo n ik a ” (K raków 1976). K siążk a ta b yła n ie z w y k le pom ocna przy opraco­

w y w a n iu od n alezion ych m ateriałów .

* K . F r y c z , Zie lo n o b a lo n ik o w e w sp o m n ie n ia . C yt. za: D y m e k z p a p iero sa ,

c z y li w sp o m n ie n ia o scenach, scen k a ch i n a d scen k a ch . Pod red ak cją K. R u d z k i e ­

(3)

268 J A N M IC H A L IK

Z eszyt został zapełniony tylko w połowie. Z aw iera ona w iersze W itolda Noskow skiego z cyk lu dotychczas — ja k się okazuje — nie w całości znanego. D ruga połow a pozostała pusta, ale do zeszytu p rzy n ależy jeszcze k ilk a k a rte k , k tó ry c h zaw artość je s t rów nie in te re su ją c a . N a gładkim a rk u sik u p ap ieru nieco odm iennego fo rm atu , złożonym w e dw oje, z n aj­ d u je się spisana tą sam ą ręk ą Pieśń o B e r k u Joselewiczu oraz u tw ó r za­ ty tu ło w a n y W cześć hospitantom. Pod końcow ym zapiskiem „d. 9/X II 1905” ta sam a osoba, k tó ra robiła n o tatk i na okładce, zaznaczyła rów nież ołów kiem : „pismo Edzia Ż eleńskiego” . To nie je d y n y su p lem en t do ze­ szytu. N astępny — to a rk u sz p ap ieru m aszynow ego (ch a ra k te ry sty c zn y dla tam te j epoki, nieco węższy, ale też nieco dłuższy od dzisiaj u żyw a­ nego), w ypełniony tek ste m nap isan y m ty m razem już na m aszynie. W p raw y m górnym ro g u pierw szej stro n icy z n a jd u je się ad n o tacja ołów­ kiem a u to ra poprzednich inform acji. J e j treść po dam y p rz y okazji p rzy ­ taczania u tw o ru Majster, którego dotyczy. Do k o m p le tu tek stó w przecho­ w y w an y ch pod w skazaną sy g n a tu rą należą jeszcze dw a zaproszenia. I one zasługują na uwagę.

D rugą zaw artą w zbiorach B iblioteki Jagiellońskiej niespodzianką dla zaintereso w an y ch działalnością „Zielonego B alon ika” je s t n ig d y do tąd w lite ra tu rz e p rzedm iotu nie opisany, choć w spom inany, Katalog I X W y ­

s ta w y „S z tu k i ” , jed en z elem entów urządzonej w listopadow y w ieczór

1905 r. zabaw y w całości stanow iącej paro dię rzeczyw istej ekspozycji sp rzed k ilk u m iesięcy. P rezen tację parodystycznego k atalo g u trzeb a po­ zostaw ić do innej okazji, tu ta j p rag n iem y zatrzy m ać uw agę jed y n ie na opublikow anych w nim tekstach. M ówiąc „ te k s ty ” nie m am y na m yśli 14 zabaw nych podpisów do au to lito g rafii będących k a ry k a tu ra m i dzieł pokazyw anych n a au ten ty czn ej w y staw ie „ S ztu k i” oraz ich tw órców (ry su nk ó w jest 24), lecz w iersze, k tó re pomieszczono m iędzy grafik am i. J e s t ich sześć, c ztery są znane. P rzy to czy ł je k iedyś Zenon P ru sz y ń sk ir przy p o m niał ostatnio Tom asz W e iss3. Dwa, W yczół i Stanisławski, s ta ­ now ią „nowość”.

Spokój filologicznego sum ienia n a ru sza decyzja w y k o rzy stan ia trz e ­ ciego zespołu nie publikow anych d o tąd utw orów , k tó re z n a jd u ją się w rozp raw ie m agistersk iej B a rb a ry Strzelczak T e k s ty „Zielonego Baloni­

k a ” , obronionej w K ated rze H istorii L ite ra tu ry Polskiej U n iw e rsy te tu

Jagiellońskiego w r. 1970 4. Zgrom adzono w niej także w iersze nie d r u ­ kow ane. N iestety, tak au to rk a, jak prom otor, po 15 lata ch nie p am ię ta ją, jak ie zbiory p ry w a tn e (w yłączyw szy arch iw u m dom owe prof, d ra J. Le­ szczyńskiego) w yzyskano w czasie jej p rz y g o to w a n ia 5. Mimo niem ożli­

* Z e n o n [Z. P r u s z y ń s k i ] , J a m a Mic halika. L o k a l „Zie lonego B alo n ik a K ra k ó w 1930, s. 52, 53, 54, 56. — W e i s s , op. cit., s. 348— 350.

4 R ozpraw a p rzech o w y w a n a jest w In sty tu c ie F ilo lo g ii P o lsk iej U n iw e r sy te tu J a g iello ń sk ieg o .

(4)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 269

wości u stalen ia pro w en ien cji k ilk u nie znanych dotychczas w ierszy zde­ cydow ano się n a ich opublikow anie tu ta j w przekonaniu, iż odpisy d o ­ stęp ne S trzelczak nie b yły falsy fik a ta m i i zostały sta ra n n ie skopiow ane. A rg u m en ty za ta k im sta n e m rzeczy są następujące: tekisty dw óch w ie rsz y E d w ard a Leszczyńskiego, nie ogłoszonych przez a u to ra d ru k iem , rozpoczynających się od słów ,,W m oim m ieście jest m ało p ien ięd zy ” i „O »Zielonym B aloniku«” , skolacjonow ane z a u to g rafam i okazały się w i e r n e 6. T ek sty c y k lu W awele W itolda Noskowskiego p rzy sp oradycz­ n y c h drobny ch różnicach są id en ty czn e z opublikow anym i p rzed 70 laty , rów nocześnie dw a z nich są znacznie poszerzone. Na autentyczność obu pełn y ch w ersji w sk azu je fak t, iż W aw el polskiej sztu k i stosowanej po­ siada poszerzoną w ersję także w przekazie E dw arda Żeleńskiego. J e s t o na o jed n ą zw ro tk ę dłuższa, ale pozostałe 23 te k sty są identyczne, m ają te n sam układ, k tó ry p rzy p u b lik acji w 1914 r. został nieco zburzony. O ty m , iż W a w e lu propinacyjnego podaje się do d ru k u „ o k ru c h y ”, w spo­ m in ał pierw szy ed y to r 7. P o jaw ien ie się w e rsji obszerniejszej nie stan o ­ w i w ięc zaskoczenia. U B a rb a ry Strzelczak je st jeszcze jeden „n o w y ”

W aw el — W aw el Eugeniusza D ą b r o w y ; te n z kolei został zapow iedziany

w zeszycie E d w arda Żeleńskiego, k tó ry zanotow ał tylk o ty tu ł i m elodię piosenki. Ta sam a m elodia pojaw iła się w odpisie, k tó ry m iała w ręce S trzelczak.

W śród odnalezionych tek stó w niejak o o d ręb ny zespół stanow ią utw o­ r y W itolda N oskow skiego p rzy n ależn e do cyklu Wawele. N apom knie­ n ia o nim p rzew inęły się już k ilk a k ro tn ie w dotychczasow ych w yw odach. T rzeba kilk a słów poświęcić okolicznościom pow stania i publikacji ty ch w ierszy.

A sum pt do ich n ap isan ia dało opuszczenie w sierpniu 1905, po ćw ierć- w iekow ych sta ra n ia c h społeczeństw a polskiego, zam ku królew skiego n a W aw elu przez w ojsko au striack ie. Uzgodniono z dw orem cesarskim , iż część a p a rta m e n tó w zostanie urządzona jak o rezydencja cesarza w cza­ sie pobytów w K rakow ie, część pom ieści zbiory M uzeum Narodow ego. W lata ch 1903, 1904, w reszcie 1905 coraz gw ałtow niej spierano się o za­ sad y resta u ro w an ia zru jn o w an ej siedziby króló w polskich. Do d y sk usji prow adzonych przed e w szystkim przez a rc h ite k tó w i h isto ryków sztu k i w łączono środow isko plastyczne, którego przedstaw icieli zaproszono do

S t r . z e l c z a k w y r a z iła zgodę na p u b lik a cję n ie d ru k ow an ych tek stów . O bojgu serd eczn ie d ziękuję.

® P rof. drow i J a n o w i L e s z c z y ń s k i e m u jestem głęb ok o w d zięczn y za czas i trud w ło żo n y w w y sz u k a n ie in teresu ją cy ch m n ie ręk op isów . W jego posiad an iu znajdują się a u to g ra fy n a stęp u ją cy ch u tw orów E. L eszczyń sk iego z tom ik u K a b a r e t

s z a l o n y : K a b a r e t s z a lo n y , P io s e n k a p a te t y c z n a , N a o tw a r c i e k a b a re tu , O b ł ę d n y o k r ę t , P io s e n k a o g r u s z k a c h , Ci, co się upić nie mogą.

7 T e s t i s [ W. N o s k o w s k i?], O d n o w i e n ie W a w e l u w piosen ce. „Życie P o l­ s k ie ” 1914, z. 1, s. 88.

(5)

270 J A N M IC H A L IK

ud z ia łu w n arad ach . O dpow iedniem u „ko m iteto w i” przew odniczył bodaj J a n S tanisław ski, k tó ry w raz z Józefem M ehofferem i L udw ik iem P u - g etem szereg razy rozm aw iał na ten te m a t ze S tan isław em W yspiańskim . A u to r Bolesława Śmiałego w ty m okresie przygotow ał swój p ro je k t p rze­ kształcen ia W aw elu w polski A kropol.

P ow ołan y do życia w dw a m iesiące po Икw idaćji koszar n a W aw elu „Z ielony B alonik” tak że zabrał głos w d y sk u sji e k scy tu jącej znaczną część krakow skiego środow iska k u ltu ra ln e g o . Oczywiście „balonikow - com ” w głowie nie postała an i przez chw ilę m yśl, b y w ypow iadać się w spraw ach m ery to ryczn y ch . Uznano, że jeśli się ty le mówi, m ożna i śpiew ać.

B yło kogo pu ścić w tan iec dokoła p la n ó w resta u ra cji zam ku. W p ra k ty ce zostało z nich ty lk o tło, na k tórym zaczęły u w ija ć się fig u ry , prądy, id ee i sto ­ su n k i p od cięte b iczyk iem w tak t zn an ych p io sen ek 8.

T ak doszło do zorganizow ania 2 g ru d n ia 1905 w ieczoru, k tó ry , jak su g e ru je Weiss, w całości był pośw ięcony spraw om „ re w alo ry za c ji” W a­ w elu 9. Z aprezentow ano na nim cykl w ierszy W itolda N oskow skiego ilu ­ stro w a n y ry su n k am i p rzedstaw iający m i różne koncepcje r e s ta u r a c ji10. T ekstów wówczas jed n ak nie opublikow ano. Stało się to dopiero w 9 la t później, w e w zm iankow anym arty k u le-w sp o m n ien iu niejakiego T estisa (jeśli nie sam ego Noskowskiego, to k tóregoś z „zielonobalonikow ców ”) za­ ty tu ło w a n y m Odnowienie W a w e lu w p io se n c e n . T e k sty — sugerow ał a u to r — zostały przytoczone z pam ięci, niek ied y ,,w u ła m k u ” . Nigdzie nie padło im ię i nazw isko ich tw órcy, ani razu nie w spom niano, że m ia ły się składać na cy k l o w łasn y m ty tu le.

8 I b i d e m , s. 87.

“ W e i s s , op. cit., s. 214. *

30 W szystk ie znane ry su n k i zostały zrep rod u k ow an e przez R. H en n ela w cy to ­ w a n ej k sią żce W e i s s a (s. 217, 219, 220, 222, 224, 225), przy czym H en n el b łę d n ie u sta lił datę trochę tajem n iczego projek tu w „stylu w ie d e ń sk im ” na r. 1906, pozo­ stałych : „ok. 1903”. P la n sze sta n o w ią ilu stra cje W a w e l i : 1) R a d y M i a sta K r a k o w a , 2) b u d o w n i c t w a m i e js k ie g o , 3) z a k o p i a ń s k ie g o , 4) ja p o ń s k ie g o , 5) so c j a li s ty c z n e g o . J a k w id a ć, spośród 7 dotąd p u b lik o w a n y ch te k s tó w n ie zn am y r y su n k ó w W a w e l u

p r o p i n a c y jn e g o , W a w e l u p o ls k ie j s z t u k i s t o s o w a n e j i W a w e l u r z ą d o w e g o . Z k o le i

d w ie ilu stra cje n ie p osiad ają od p o w ia d a ją cy ch tem atom w ierszy . O sp raw ie W a ­

w e l u ja p o ń s k ie g o b ędzie jeszcze m ow a. Z a g a d k o w y „W aw el w sty lu w ie d e ń sk im ”,,

b y ć m oże, n a leży łą czy ć z W a w e l e m r z ą d o w y m (tylko ten r y su n ek n ie b y ł rep ro­ d u k o w a n y w pierw od ru k u W a w e l i — zob. T e s t i s [W. N o s k o w s k i?], op. cit.,. s. 87— 91). W „Życiu P o lsk im ” n ie w y m ien io n o autora (autorów ?) grafik . W k sią żce W eissa ry su n k i p rzyp isan e zo sta ły F ry czo w i, z w y łą czen ie m P r o j e k t u R a d y M iasta , k tó ry m ia ł n a ry so w a ć K. S ich u lsk i. T en sam r y su n ek w D y m k u z p a p ie r o s a (w k ła d ­ ka m ięd zy s. 48 i 49) fig u ru je jed n ak jako d zieło Frycza. N ie do k ońca ja sn e je st a u to rstw o W a w e l u ja p o ń s k ie g o . W D y m k u z p a p ie r o s a w y m ie n io n o jako tw ó r c ę J. S k o tn ick ieg o , n iew y k lu czo n e, iż k ieru jąc się rela cją w jego w sp o m n ien ia ch (P r z y

s z ta lu g a c h i p r z y biu rku. W arszaw a 1957, s. 94).

(6)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 271

W „Ż yciu P o lsk im ” w 1914 r. opublikow ano kilk a W a w e li: 1) rządo­

w y , 2) p ropinacyjny, 3) R a d y Miasta, 4) b u dow nictw a miejskiego, 5) so­ cjalistyczny, 6) zakopiański, 7) polskiej sztu k i stosowanej. Dzięki n o ta t­

nikow i E d w ard a Żeleńskiego o raz odpisom dostęp ny m B arbarze S trz e l­ czak zn am y ich obecnie jedenaście, a dw a W a w ele spośród w cześniej zn a­ ny ch pow iększyły sw ą objętość w dw ójnasób. E dw ardow i Ż eleń sk iem u zaw dzięczam y te k s ty now e: W a w el bronowicki, W awel Jana Sta nisła w ­

skiego, W aw el Frycza, z odpisów Strzelczak w ydobyliśm y W a w el E u ge­ niusza D ąbro w y (cy tu je ona też W aw el Stanisławskiego). T ylko u S trz e l­

czak m ożna p rzeczytać w całości W aw el propinacyjny, u niej i w ze­ szycie Żeleńskiego z n a jd u je się dziesięć dalszych zw rotek, sk ład ający ch się na „d ru g ą część” W a w e lu polskiej s z tu k i stosowanej. Skolacjonow anie trzech przekazów w ykazało ty lk o różnice w znacznej liczbie — zw ykle zupełnie n ieisto tn y ch — szczegółów. P rzechodzim y n a d nim i w zasadzie do porządku , p rez e n tu je m y w yłącznie to, co nowe, nieznane.

Całość zaw arta w zeszycie E d w ard a Żeleńskiego zaty tu ło w an a jest:

Odnowienie W aw elu. Historia wesoła, a ogromnie p rzez to sm u tn a dla „Zielonego Balonika” przez wszelakich w ieszczkó w spisana 12. W p o d ty ­

tu le zacytow ane zostały słow a P o e ty i G ospodarza z Wesela. Z aró w no Żeleński, ja k S trzelczak p rzy każd y m u tw o rze w skazują „ n u tę ”, m elo­ dię, do k tó re j był nap isan y , prócz tego Ż eleński p arę w ierszy „u z u p ełn ił” o „m o ty w a” , ja k b y ele m en ty ry su n k u , k tó ry stanow ił p raw dopodobnie tło w y ko n ania u tw o ró w w k abarecie. Tak je st z pew nością w p rzy p ad k u

W a w e lu socjalistycznego; owe „m o ty w a” p o k ry w ają się ze znaną w izją

Frycza:

W m iejsce k a ted ry fab ryk a guzików . W koło m ieszk an ia dla bezd om n ych , dom w a r ia tó w dla ostatn ich p otom k ów narodow ej dem okracji, k on serw a ty zm u i p artii lib era ln ej. N a fro n to w ej ścian ie m ed alion y L a ssa lle ’a, M arksa i I. D a­ szyń sk iego.

K olejność w ierszy w rękopisie Żeleńskiego jest odm ienna niż w p u ­ blikacji z 1914 r. i w p ra c y m agisterskiej Strzelczak. W iersze d o tąd n ie znane zapisane zostały pod cy fram i I, III, VII. Oto one:

I. W A W E L B R O N O W IC K I P O M Y S Ł U W Ł . T E T M A J E R A (N u ta : B a r to s z u , B a r to s z u ...)

M otyw y: C hałupa C zepcow a, stodoła Jędrkow a, d w orek p raszlach eck i, k ar­ czm a, p rzeb ajoń sk i za b y tek b u d ow nictw a d rew n ian ego, sły n n y zw łaszcza b a ­ jeczną k o n tu szó w k ą ! Góra zam kow a p o m yślan a w ch arak terze p ra sło w ia ń sk ieg o uroczysk a. G n ojów ę pod w ieżą Srebrnych D zw o n ó w p ro jek to w a ł S ta n isła w C zajk ow sk i.

1) B artoszu, B artoszu Oj, nie traćw a n ad ziei

12 T y tu łem i p o d ty tu łem tym został w pracy B. S trzelczak opatrzony W a w e l

(7)

2 7 2 J A N M IC H A L IK

Jakoś się to zrobi 1

I b i c

W aw el się ozdobi! J 2) H ej ostre, hej ostre

H ej ostre kosy nasze W ystarczą — b y su szyć 1

bis G arnuszki na k aszę J 3) C hałupa, chałupa

G nojów a przy ch ału p ie F ila ry ze dw orka I już W a w el w kupie! 4) F ilary, chałupa

P ra co w n ia koło ch lew a . Tak się naród cały W jed en stru m ień zlew a!

„T rzeci” W aw el przy p isan y je s t Janow i S tanisław skiem u. J a k w ia­ dom o, większości w ierszy z tego cy k lu na estrad zie „Zielonego B alon ik a” .tow arzyszyły rysu n k i. T en m iał być „m aleńki, nam alo w an y na deszczuł- ce z pu d ełk a od zap ałek ” (olbrzym S tanisław ski m alow ał m in iatu ro w e obrazki). Zenon P ru szy ń sk i w spom inał „pieśń z re fre n e m ”

Jan ie, J a n ie coś narobił,

W aw el b ęd zie T ondos zdobił i t d . 18

W rzeczyw istości piosenka nie posiadała re fre n u , P ru szy ń sk i zapam ię­ ta ł (niedokładnie) o statn i dw uw iersz. Całość brzm iała n astęp ująco :

III. W A W E L J A N A S T A N IS Ł A W S K IE G O

C Z Y L I P O L S K A J A K O K R A IN A L IL IP U T Ó W N A K U R H A N IE P E R E P IA T Y D Y (N u ta : K a r o l , K a r o l , c o ś n a r o b i ł ! )

1) Jan ie, Jan ie, coś n arobił, och, jojoj! Ż eś tak W aw el p rzysp osob ił, V>ch, jojoj! 2) Z robiłeś go na d eszczu łce, och, jojoj!

C ały zm ieści się na półce, och, jojoj! 3) Góra taka jak ty w ie lk a , och, jojoj!

W aw el na niej n ib y p ch ełk a, och, jojoj! 4) K tóż się zm ieści w tak im dom ie, och, jojoj!

K tóż w nim zrobi polich rom ię, och, jojoj! 5) N a nic szk ice tw e, n ieb oże, och, jojoj!

M u sisz ostać się na dw orze, och, jojoj! 6) S łu ch aj przeto sm u tn ej w ieści: och, jojoj!

Jed en Tondos tam się zm ieści, och, jojoj! 7) Tondoś b ędzie W a w el zdobił, och, jojoj!

Jan ie, Janie, coś narobił, och, jojoj!

S tan isław Tondos, p o p u larn y a k w a re lista bardzo często m alu jący za­ b y tk i K rako w a (jego p race m ają w iększą może w artość d o k u m en tacy jn ą niż arty sty czn ą) tra fił do W a w e lu Jana Stanisławskiego z k ilk u pow o­ dów. Po pierw sze — królew skie w zgórze było jego ulub ion ym tem atem ,

(8)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 2 7 3

u trw a lił „W aw el w 's tu o d m ian ach”, po d ru g ie — nienaw idził... secesji, po trzecie i najw ażniejsze — był bardzo niskiego w zrostu.

K tó ż z d aw n ych k ra k o w ia n n ie sły sza ł an egd oty, jak to paru an d ru sów za­ w o ła ło ślad em Tondosa:

— P atrz-n o, tak i m ały, a chodzi.

K ie d y zaś m alarz od k rzyk n ął coś sw o im zw y cza jem , jed en z u rw isó w do­ rzucił:

— I g o d o !14

Siódm y W awel dedykow ano K arolow i Fryczow i.

V II . W A W E L F R Y C Z A N u ta : w a lc : D o w u j a s t a r c a . . .

P strok aty W aw el w y c ią ł nam F rycz c h w a t Z b arw n ych p ap ierk ów , co je gd zieś tam skradł, A że sw o jsk ieg o p ta ctw a n ie jest w róg,

W ięc pod W aw elem — p ap ierow y kruk! P apieru nakradł, zu żył k ażdy śm ieć N a w y k le je n ie p o lsk ich b aszt i bram . L ecz k tó^ się zgodzi tam m ieszk a n ie m ieć? W ięc chyba, F ryczk u , zajm iesz W aw el sam !

Oj, F ryczu w y strzy g a n y , Tę m y śl p recz z g ło w y rzuć, W szak cel p ap ieru znany, W ięc na cóż go ty le psuć? Oj, F ryczu p ap ierk ow y, rozsądnym raz choć bądź! Bo brzydkie to n arow y, G otow i cię lu d zie skląć!

W odpisach, z k tó ry c h k o rzy stała Strzelczak, był ty lko jeden z trzech przytoczonych tu tekstów , W aw el Jana Stanisławskiego, n ato m iast zna­ lazł się ta m czw arty, którego istnien ie Ż eleński jed y n ie zasygnalizow ał n o tu jąc ty tu ł oraz m elodię (tek st zaw ierał też praw dopodobnie „m oty- w a” , bo n a ty m słow ie kończą się n o tatk i b ra ta Boya). Z ac y tu jm y więc u tw ó r za ro zp raw ą Strzelczak:

W A W E L E U G E N IU S Z A D Ą B R O W Y N a n u tę : P o j e d z i e m y n a ł ó w

P o jed ziem y na łó w , na łó w — to w a rzy szu m ój, N a łó w , na łó w , na ło w y ,

Oto h a sło D ąb row y — to w a rzy szu mój! A tam leży S tudio, Studio — to w a rzy szu m ój, To zb aw ien ie: m am y stół,

K redens, szafę, łóżka p ół — to w a rzy szu m ój!

14 F. G o e t e l , P a trz ą c w s te c z . L ondyn 1966, s. 17. 18 — P a m ię t n ik L it e r a c k i 1985, z. 2

(9)

2 7 4 J A N M IC H A L IK

P atrzaj na szafę, szafę — tow arzyszu m ój, D obry strzelec w k ilk a ch w il

U p olu je w ła sn y sty l — tow arzyszu m ój! P atrzaj na tę salę, salę — to w a rzy szu m ój, C hcesz zakładu — sta w ia m fa n t,

B ędę k.k.hof. — li e je r a n t — to w a rzy szu mój!

J a k tek st W a w e lu Frycza jest n iezrozum iały bez in fo rm acji, iż w y b it­ n y później scenograf polski w ty m czasie tw o rzy ł liczne kom pozycje z kolorow ych p apierow ych w ycinanek, ta k też W a w e l Eugeniusza Dą­

b r o w y w ym aga przypom nienia, że ów p ra w n u k W ojciecha B ogusław ­

skiego b y ł wówczas bard zo silnie zw iązany z ru ch e m polskiej sztu k i sto­ sow an ej, obok m a la rstw a zajm ow ał się g rafik ą u żytkow ą: p ro je k to w a ł m eble, kilim y, w yposażenie całych w nętrz. A lu zje w w ierszu dotyczą praw dopodobnie trzeciej in d yw id u alnej w y staw y D ąb ro w y (w k w ie tn iu 1905), na k tó re j eksponow ana była — obok 26 pasteli (pejzaży) — część um eblo w an ia salonu lub g ab in etu oraz pokoju sypialnego, a tak że w spól­ nego z Józefem C zajkow skim opracow ania w y stro ju g ab in etu re s ta u ra ­ cyjnego S tarego T e a tru w K rakow ie. Być może, p race te zw róciły uw agę kogoś z „W idnia”, n a co w skazy w ałab y w zriiianka w o statn im w ersie o p e rsp ek ty w ie otrzy m an ia ty tu łu „dostaw cy cesarsko-królew skiego d w o ru ”.

Po czterech tek stach publikow anych po raz pierw szy czas p rze d sta ­ wić now e fra g m e n ty u tw o ró w ju ż znanych. N iem al podw ojona zostaje objętość W a w e lu polskiej s ztu k i stosowanej. Inaczej początek tej piosen­ k i w ygląda w przekazie, z którego k o rzystała S trzelczak, in n y jest jego k s z ta łt zapisany przez E dw ard a Żeleńskiego. U B a rb a ry S trzelczak tek st w y g ląd a następująco: L IS T O T W A R T Y L IL L I W E N E D Y Z P L A N T D O J E J O J C A , S Ł O W A C K IE G O , O R A Z D O S Z O P E N A , Z P R Z E S T R O G Ą P R Z E D K R A K O W E M I P O L S K Ą S Z T U K Ą S T O S O W A N Ą N a n u tę M ił o t o b y ł o w i d z i e ć o j c u , m a t c e L ilia pisze: S to ją c na P lan tach w to w a r z y stw ie m am ek S ię w a m przestrogę: n ie id źcie na zam ek! G orzko p rzypłaci, k to m n ie n ie p osłu ch a, B aczcież, co m ó w ię, i n a d sta w cie ucha:

E d w ard Żeleński o p atrzy ł W awel polskiej s z tu k i stosow anej ad n o ta­ cją: „pom ysłu J. W archałow skiego. (Nuta: Nie ta k illo...)”. Po ty tu le za­ pisał:

M otyw y: sk rzyn ia M aryny D y rd y m a la n k i z W ó lk i W y strzy g a ń sk iej s t y li­ zow an a jako p rapolska trum na dla S ło w a ck ieg o i C hopina na W aw el. P rojek t k on k u rsow y odrzucony p rzez ż y w io ły in try g u ją ce p rzeciw jed yn ej u p r z y w ile jo ­ w a n ej p o lsk iej sztu ce sto so w a n ej pod pozorem , jak zw y k le, n ied o k ła d n o ści k o n ­ stru k cyjn ych .

(10)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 275

W łaściw y tek st, w y jąw szy w yżej cy to w an ą zw rotkę, jest ju ż .w obu odpisach identyczny. W obu w części p ierw szej tego W aw elu, p rzytoczo­ nej w a rty k u le z r. 1914, opuszczono dziesięć w ersów , dw a dołączono do in n ej zw rotki, ale zabiegi te nie zm ien iają w niczym w ym ow y c a ło ś c i15. Część dru g a, pom inięta w e w spo m n ian y m a rty k u le , roztrząsa dobroczyn­ n y w p ły w polskiej sz tu k i stosow anej n a m oralność środow iska p lasty cz­ nego, „ m a la rii”:

14) A sen s m oraln y? Zaraz w a m w y ja śn ię. B o o m oraln ość chodzi tu taj w ła śn ie. Jerzyk d ostan ie, rzecz ja k b y zrobiona, W ielk ą nagrod ę cn oty M ontyona.

15) Za co? Ba! Za co. R zecz jasn a jak św ieca , Jerzy k m oraln ość w m a la rii roznieca. O dkąd on d ziała, „ sto so w a n ie c ” w sz e lk i P orzuca ru ję, sp rośn ość i m od elk i. 16) Oto: po p ierw sze, m od elem są kury!

Z n ik n ęły a k ty przeprosnej [!] natu ry. C zubaty m od el, sk ro m n ie k ry ty pierzem , C noty n ie ku si, le c z jest jej puklerzem ! 17) P o w tóre: czło w ie k bez b u tó w i spodni

G rzeszy i prędzej, i zn a czn ie w y g o d n iej. J erzyk go ubrał: a k ażd y g u ziczek To n o w y n a m y sł i dla grzechu prztyczek! 18) Ś m iejcie się, śm iejcie! M ądrość m ów i, n ie ja,

Że to sp osob ność w y tw a r z a złodzieja. B u t na gu ziczk i, spodnie, k am izelk a To duża zw łok a i przeszk od a w ie lk a . 19) A le, by u strzec d ru h ów sw y c h od zguby,

J erzyk p oszu k ał ostateczn ej ch luby. P o szed ł n a jg łęb iej, c h w y c ił zło za korzeń I rzekł: już n ie grzesz b racie, le c z się ożeń! 20) Jak to? do ślubu? J erzy k , Jerzyk , gdzie ty?!

Ż onę utrzym ać z pędzla i p alety?

A Jerzyk na to: ch oćb yś m ia ł trzy córki, W szystko w y ż y w ią k o g u tk i i kurki.

15 C hodzi o zw ro tk i 8 i 10 ręk o p isu Ż eleń sk ieg o oraz dw a w ersy zw ro tk i 10, której d w a p o zo sta łe w „Ż yciu P o lsk im ” u m ieszczon o po zw rotce 12. T ak w ię c z o p o w ie śc i o „p olsk iej sztu ce k o g u tk o w e j” w y p a d ły w druku n astęp u jące obrazy:

8) L a ł się atra m en t zm ieszan y ze znojem , K ied y k o g u ty p oszły w stę p n y m bojem , C hoć b rali cięgi, aż lecia ło pierze, A le k on su m cja (!] trzym ała się w m ierze. 10) N a beczce p ęk a sto so w a n a k lep k a ,

N a m iestn ik p isze z kałam arza „S zczep k a”. 11) W dom u na ścia n ie w y str z y g a n e k u fy ,

W sy p ia ln i łóżk o, n arzęd zie tortury,

K ołd ra — sam od ział, k ilim — w y strzy g a n k a , N a w e t — o Szczepku! — p olsk a filiżan k a!

P o zo sta łe różn ice m ięd zy p ierw o d ru k iem a ręk o p isem E. Ż eleń sk iego ob ejm u ją ty lk o drobne w a r ia n ty sty listy c z n e .

(11)

276 J A N M IC H A L IK

21) Crescite, draby, m u ltip lic a m in iie,

G rosik się znajdzie w sto so w a n ej skrzyni. J ed en k ogu tek w fio łk o w y m so sie

Da w a m na w o łu i cielę, i prosię! 22) N aród chce sztuki, sztuki stosow an ej,

R ób cie k ilim y, krzesła, p araw an y, D zielc ie starania m iędzy stó ł i łoże, A św ię ty k ogu t już w am dopom oże! 23) I tak się stało! M alarz tz u c ił ruję.

P ięćd ziesią t ślu b ó w kronika notuje.

T rzy setk i w n u cząt zbija m iejsk ie bruki. —

V ive Jerzyk! D ziadek całej przyszłej sztuki!

F a k t, że tek st „Zielonego B alonika” połączył W aw el z propinacją, w y d a je się mieć c h a ra k te r anachroniczny. W ' rzeczy w istości jed n a k tak nie jest. Zw ykło się tw ierdzić, że k re s tej feu daln ej pozostałości położo­ no w G alicji w r. 1889, ale wówczas p ro p inacja przeszła ty lk o na „ k ra j” . Pow ołano do życia c.k. dy rek cję galicyjskiego fu n d u szu propinacyjnego, k tó ra otrzym ała praw o propinacji oraz ad m in istro w an ia funduszem pro- p in ac y jn y m tw orzonym przede w szystkim z tzw. „ o p ła t sz y n k arsk ic h ” (za koncesje) i „opłat k o n su m p cy jn y ch ” (od ilości i jakości sp rzedaw ane­ go alkoholu). W ustaw ie powiedziano: „Po upływ ie ro k u 1910 praw o to u sta je zupełnie i raz n a zaw sze” 17. Z atem w ted y dopiero m iał n astąpić koniec e ry „m onopolu krajo w eg o ” , „w ygaśnięcie p raw a p ro p in a c ji”.

Ten ostatni te rm in pojaw ił się w czasie sporów, jak ie rozgorzały n a przełom ie la t 1904 i 1905, gdy zadano sobie pytanie: co potem ? F u n dusz p ro p in acy jn y odgryw ał nieb ag ateln ą rolę w budżecie G alicji. W zrasta­ jące z ro ku n a rok w y d atk i pow odow ały ciągły deficyt, k tó ry pokryw ano z tego źródła. Zaniepokojony sejm galicyjski w listopadzie 1904 zlecił W ydziałow i K rajo w em u opracow anie fo rm u ły ad m in istrow ania od 1911 r. p ro d u k cją i h an d lem alkoholam i, form uły, k tó ra u ch ro n iłab y w p rz y ­ szłości G alicję przed u tra tą niezbędnych dochodów. Nie opublikow any p ro je k t sta ł się p rzed m io tem licznych ataków , m. in. zarzucano jego tw órcom chęć przedłużenia trw an ia in sty tu cji propinacji, dom agano się u regu lo w ania tego pro b lem u „w now ożytnej form ie i tre ś c i” .

R ządow y p ro je k t u sta w y p rzed staw ił i sch arak tery zo w ał o tw ierając jesienn ą sesję sejm u 10 p aździernika 1905 m arszałek krajo w y . S p o ry fra g m en t m ow y in au g u ra cy jn e j Stan isław a Badeniego pośw ięcony tej spraw ie m im o woli uśw iadom ił p arad o k saln ą praw dę, iż rów now aga b u ­ dżetu G alicji zależy i zależeć będzie też później od w ysokości podatków

18 P arafraza słó w Pisma świętego. (Genesis, I, 22); w tłu m aczen iu na język p o l­

ski: „B ądźcie p łod n e i m n óżcie się ” (Pismo św ięte Starego i Nowego Testamentu.

W przekładzie z ję z y k ó w oryginalnych. O pracow ał zespół b ib listó w polsk ich [...]. (Biblia Tysiąclecia). W yd. 2, zm ienione. Poznań—W arszaw a 1980, s. 1.

17 Zbiór ustaw i rozporządzeń administracyjnych. Pod redakcją J. P i w о с к i e - g o. T. 4. L w ó w 1903, s. 1334.

(12)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 2 7 7

od spożycia alkoholu. P rzew idziano śro d k i g w a ra n tu jąc e po 1910 r. roczny dochód n e tto z tego ty tu łu w w ysokości ponad. 11 m ilionów ko­ ron; dw ie trzecie tej k w o ty m iało iść n a pokrycie deficyUi, pozostała część um ożliw ić sfinansow anie posunięć o raz inw esty cji, n a k tó re d o tąd ciągle brakow ało pieniędzy. Do tak ic h należały: podniesienie pensji n a u ­ czycieli ludow ych, budow a n ow ych szkół, szpitali, m. in. z ak ład u dla obłąkanych.

K iedy po d y sk usjach w kom isji budżetow ej (rozw iązania rządow e zy ­ sk ały tam w zasadzie akceptację) w listopadzie p ro je k t pow rócił n a fo ­ ru m sejm ow e, jed e n z m ów ców w y raził się, że „u staw a p ro p in acy jn a je s t najw ażniejszą w bieżącej kad en cji, bo zabezpiecza podstaw ę b y tu finansow ego dla k r a ju ” 18. W tej s y tu a c ji W a w el propinacyjny, w k tó ­ ry m k ró lu je „Badeni, stró ż k rajo w ej k ieszen i” , na im prezie k ab areto w ej w g ru d n iu 1905 r. je st czym ś zupełnie n a tu ra ln y m , stanow i te m a t zgoła oczekiw any. E dw ard Ż eleński w ogóle n ie odnotow ał tego u tw o ru , T estis opublikow ał jed yn ie f r a g m e n ty 19, p e łn y te k st przytoczyła dopiero B a r­ b a ra Strzelczak. I te n w iersz — jak W a w el polskiej s z tu k i stosowanej — podw oił znów swą objętość (w ersy znane ju ż z d ru k u obejm uje od lew ej stro n y klam ra):

18 Sejm galicyjski. „K urier L w o w sk i” 1905, nr 312. Zob. też: Sprawa propin acyj­

na. „Czas” 1905, nr 209, w y d . w ieczorn e. — (d r s ), Wygaśnięcie praw a propinacji.

„K urier L w o w sk i” 1905, n r 284, 290. — S e jm galicyjski. „K urier L w o w sk i” 1905,

nr 281, 282.

19 „O kruchy” z 1914 r. (zob. T e s t i s , op. cit., s. 88) n ie są m ech an iczn ym po­

łą czen iem w e r só w d ru k o w a n y ch tu pon iżej, w y ró żn io n y ch k lam rą z le w e j stron y. W ersy 9— 12 z o sta ły n a jp ierw p om in ięte, po czym pod an e (po kom entarzu) jako p ierw sza część koń cow ej zw rotk i, k tórej drugą część sta n o w ił cztero w iersz n ie istn ie ją c y w od p isie d ostęp n ym B. Strzelczak:

A gdy dow ód ch cesz złożyć, Że p op ierasz ab sty n en cję: Sp ij się, aby pom n ożyć „ E leu terii” su b w en cję.

W A W E L P R O P IN A C Y J N Y n a n u t ę : G r z m ią p o d S t o c z k i e m a r m a t y

L ecą z fla szeczek koreczki, W ypróżniają się beczki, A m arszałek na przedzie Za szy n k w a sem rej w ied zie. Z ałatw ion o po norm ie T en b iu row y k aw ałek : S ta n ą ł W aw el w tej form ie, J a k go w y ś n ił m arszałek. K to kraj koch asz, stroń w o d y , B o uszczu p lasz dochody, S k ąd w ziąć szk oły, szp itale, G dy n ie p ije sz nic w cale?!? A k to P o lsk i ch ce zguby,

M a p ry w a tę na oku. W y w ro to w e rachuby, T en n ie le g n ie w rynsztoku. N a to k raju orędzie E cho budzi się w szęd zie, S p ieszy P o la k sp ragn ion y N a w a w e lsk ie bastiony. P ły n ie w ód a — a nogi Z ak reślają k rzyw izn y. W szystk o u nas dla drogiej, D la k och an ej ojczyzn y.

P ierw sze p iętro — protokół: K u fy z w ó d ą naokół,

(13)

2 7 8 J A N M IC H A L IK

j Pić ten ty lk o dostanie, K to w n ió sł na czas podanie. , Choć się sp óźn isz bez w in y ,

N ie pom og^ obiekcje. A u ton om ia n ie k p in y — (Chyba, że m asz protekcję). A tam : sto sy beczułek, S etk i fla szek w śród półek, U sta w io n e porządnie, W przód w y p ite (rozsądnie). C ałe sk rzyd ło zam czyska ' W zięła w ie lk a idea: ! To kraj ta k ie u zyska

N arod ow e m uzea.

P ierw szą salę kraj św ięci W ielk ich rod ów pam ięci: S alę k ażd y m a hrabia, K tóry w ó d k ę w yrab ia. D roh ojow sk i króluje

— P o sta ć jakby dla dłuta —■ A le w n iczym n ie gorszy P an P otock i z Łańcuta!

Tam , gd zie szla ch ty lśn ią h ufy, K o tły z gorzelń i k u fy,

A B a czew sk i dał salę

K u m ieszcza ń stw a p o ch w a le. W końcu pięć sa l b ezm iern ych Z ży w ie c k im i beczk am i. D la poddanych, dla w iern y ch , (Naród z tronem , tron z nam i), T ym sposobem , gd y przecie Z biory b y ły w k o m p lecie, K raj się zajął aferą: K ogo zrobić K operą? P różno jed en i drugi Szu k ał k ręty ch ścieży n ek , R o zstrzy g n ęły zasługi, P ry m od dzierżył S tasin ek ! I w ie ść poszła rozgłośn ie P o ziem icy h a lick iej,

Że G ruszecki k u stoszem , „W eteran em ” B łotn ick i. W iw at p rzeto B ad en i, S tróż k ra jo w ej k ieszen i, T en się w m rzonki n ie baw ił. M ądry W aw el p ostaw ił! P o lsk o cała sp iesz w pochód D o w a w e lsk ie j, do góry, C zas się urżnąć na dochód N arod ow ej kultu ry!

C h arak tery sty czn e: „e d y to r” W a w e lu propinacyjnego w 1914 r. w y­ elim inow ał w szystkie p a rtie zaw ierające uszczypliw ości personalne. A więc słow a odnoszące się do D rohojow skiego, Potockiego i Baczew skie- g o 20, do Feliksa K opery, popularnego d y re k to ra M uzeum N arodow ego w K rakow ie, i Stanisław a Sierosław skiego, „ d y re k to ra ” „Zielonego Balo­ n ik a ” , sław nego z zam iłow ania do k o n sum pcji w szelkich tru n k ó w w ysko­ kow ych, do A rtu ra G ruszeckiego, pow ieściopisarza i p ublicysty, k tó ry kilk a la t gospodarow ał na U krainie, do T adeusza B łotnickiego, rzeźbia­ rza, k tó ry od początku la t osiem dziesiątych stw o rzy ł w iele rzeźb d la K rak o w a i Lwowa. Z pew nością z ty ch sam y ch przyczyn nie opubliko­ w ano w 1914 r. W a w eli p rzy p isan y ch T etm ajerow i, Fryczow i, S ta n i­ sław skiem u i D ąbrow ie. Testis m iał p ełną świadom ość środow iskow ego c h a ra k te ru s a ty ry „Zielonego B alon ik a” i w y n ikającej stą d ulotności licznych „piosenek”. W niespełna 10 la t od ich pow stania pisał:

Zbladło to dzisiaj, bo aktualności przestały być aktualnym i, zm ieniły się prądy i ludzie, zjełczały i aluzje m iejscow e, które trzeba spożywać prosto z pa­ telni... 81

*° N ie udało się ustalić, który z Drohojowskich posiadał gorzelnię. Potoccy — wów czas głów nie Roman — słynęli z wyrobu w ódek w Łańcucie, przede w szystkim likierów, także koniaków; pociągi w tej m iejscow ości m iały przewidziany dłuższy postój, by podróżni m ogli się zaopatrzyć w poszukiwany towar w specjalnym fir­ m owym paw ilonie na stacji. Europejską sław ą cieszyła się lw ow ska wytwórnia alko­ holi Józefa Adama Baczewskiego.

(14)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 279

D latego W a w el rządow y został w ów czas w y d ru k o w a n y 22 „w u łam ­ k u ”, tzn. bez piątej zw rotki. C ały w iersz d rw ił z przeznaczenia zam ku królew skiego n a cesarską rezy d en cję, a jed y n ie drobnej jego części na p o trz e b y M uzeum Narodowego, k tó reg o szybko rosnących cennych zbio­ ró w nie było gdzie eksponować, co doprow adziło m. in. do p arad ok saln ej sy tu a c ji, iż F eliks Jasieński sw ą św ietn ą kolekcję sztuki w schodniej udo­ s tę p n ił społeczeństw u w e w łasn y m m ieszkaniu. P ią ta zw rotk a odnalazła się te ra z w rękopisie E dw arda Żeleńskiego:

F e lik sy oba T rzęsie choroba,

Że się tak ła tw o d ali stam tąd zw ieźć. L ecz im p o ciech ą

Z ostanie echo:

Za dobre ch ę c i F elik so m obu cześć!

Je śli w czy tam y się w opuszczone w 1914 r. p a rtie W a w e lu propina-

c y jn e g o , a tak że zw rócim y uw agę n a c h a ra k te ry sty c z n ą w ym ianę w d ru ­

kow anej w ersji W aw elu rządowego dw orskich „k am m erfag asów ” z ręko­ p isu n a „k am m erd ien eró w ”, n a su w a Się w niosek, iż w tek stach p u b lik o­ w an y ch n ie k ie d y elim inow ano fra g m en ty , ew e n tu aln ie łagodzono zw roty, k tó re przez w ładze — czy pew ne k ręg i społeczne — m ogłyby być uznane za z b y t śm iałe.

Czy cykl W aweli W itolda Noskow skiego zn am y ju ż obecnie w ca­ łości? Nie m ożna być tego pew nym . Bardzo praw dopdobne, że istn iał d w u n a sty w iersz. W skazów ką jest pojaw ienie się w „zielonobalonikow ym ” doro bku graficzn y m W a w e lu japońskiego. Co praw d a, w edług Zenona P ruszy ń sk ieg o ry su n k o w i tem u podobno nie m iał tow arzyszyć tek st, lecz Testis w r. 1914, a w ięc 15 la t w cześniej, w spom inał, iż odpow iedni w iersz, p rzy p isa n y Feliksow i Jasień sk iem u , istniał, lecz o nim „słych za­ g in ął” 23.

D orobek k ab areto w y W itolda Noskow skiego m ożem y jeszcze pom no­ żyć zw iększając — znów w dw ójnasób — tek st znany dotychczas ty l­

82 W druku trzecia zw rotka m a in n ą postać, w y d a je się zgrabniejsza a n iżeli w r ęk o p isie E. Ż eleń sk iego.

R ed ak cja ręk op iśm ien n a:

3) S z y ld w a c h y zbrojne, L u d zie sp ok ojn e,

Co do m u zeu m z d ala spędza w ieść, Z brojną przem ocą,

C hoć się szam ocą,

D o sm oczej jam y w areszt każą leźć! R ed ak cja drukow ana:

B a g n et szy ld w a ch a N ap ęd za stracha

T ym , co m u zeu m pragną poznać treść, W aleczny żołnierz

Z łapał tw ó j k o łn ierz

D o S m oczej J am y w areszt m u sisz leźć! “ T e s t i s , op. cit., s. 90.

(15)

280 J A N M IC H A L IK

ko — jak się okazu je — z fra g m en tó w przytoczonych w e w spom nieniu K a ro la F ry cza pochodzącym z połow y la t pięćdziesiątych. Chodzi o u tw ó r z a ty tu ło w a n y w rękopisie E d w ard a Żeleńskiego: W cześć hospitantom . F ryczo w i zaw dzięczam y in fo rm ację o genezie owej piosenki n ap isanej po próbie otw arcia k a b a re tu dla szerokiej publiczności, k tó ra to in ic ja ­ ty w a okazała się chybiona; p rzy b y ły m w idzom nie odpow iadał ty p za­ b aw y proponow anej przez „Z ielony B alonik”; tego w ieczoru źle czuli się w Jam ie M ichalika tak że w ykonaw cy. Tom asz W eiss przypuszcza, że im p reza odbyła się 2 g ru d n ia 1905 24. M a n u sk ry p t Żeleńskiego p o tw ier­ dza tę hipotezę. D ru k u jem y p e łn y te k s t Noskow skiego (fra g m e n ty już p u blik ow an e o b ejm u je od lew ej s tro n y k lam ra, nie sy g n alizu jem y d ro b ­ n y c h różnic m iędzy w e rsją Żeleńskiego i Frycza); ostatn ią zw rotkę, końcow y dw uw iersz „ulub io n ej później p io sen ki” 25, m ożna tra k to w a ć jak o rodzaj dew izy „Zielonego B alo n ika”.

w c z e s c h o s p it a n t o m

(L a u d u m c a k e - w a i k ,O w e . C z c ią i r e w e r e n c j ą p r z e r a s ta łe , w i e l c e JW G o ś c io m

m iz e r n e g o k a b a r e tu z d. 2 X I I 1905 d o s tó p s ię s u m it u ją c e )

N u ta : C a k e - w a l k *

P o d łu gich prośbach przecie Z a sied li w kabarecie Z a sied li — n ie jed li M ich alik a zaw ied li. S to b u łek po 2 cen ty, R ezu lta t n ocnej w e n ty

Z am ożni — w ielm o żn i L ecz z groszem ostrożni!

Trio O rgię bohem y! O glądać ch cem y

W ięc z n aszej loży N uda nas m orzy, Co kto pokaże?! H ajże m alarze! K ra k o w sk a cnotka. Z asiad ła słodka

jak p ierw ej

I ze szk łem na szyld k recie Z asied li w kabarecie, N i c h w ili — n ie pili, M ich alik a zm yli. W w e so łą naszą budę P r z y n ie śli sw o ją nudę Co truje — burżuje A ż po grób piłuje! 2a m elodia P an i radczyni Z iew a raz w raz,

Z nów śp iew a k toś z tej skrzyni! Po cóż tam w la zł?

D arm o się m y śl w y tęża , P ytałam n a w e t m ęża, N ic n ie p o ją ł cały czas.

trio P ełn o alu zji, Żadnej kon k lu zji, C złek w tarap acie N ie w ie , gd zie śm iać się! U nas na k a w ie

L epiej się baw ię. W tej całej sp ra w ie C iek aw ego nic. Z abaw y w o lę W dobranym kole:

P an ad iu n k t, lekarz, Radca, aptekarz

u W e i s s , op. cit., s. 214. Z a tem n a p u b liczn ym w ieczo rze zap rop on ow an o g ościom w ch arak terze ro zry w k i w ła ś n ie tek sty W a w e l i i to one n ie sp o tk a ły się z u zn a n iem w id zów .

(16)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 281 A ż m iło żyć!

P lo tec zk a k w itn ie

— czasem k toś szczyp n ie — la m elod ia

I d ziw cie się socjecie, S ied zia ła w k ab arecie O glądać przyb yła, O gląd an ą była!

S ied zia ła te ż w turbacji I aż p rzy lic y t a c j i“ U ciek ła — jak z p iek ła, L e d w ie n ogi w lek ła .

trio

K om itetow i! C hcecie b yć zdrow i,

M ieć całe kości: W on tak ich gości! Ci w k ab arecie — W ół przy k arecie, W ięc, kom itecie, B a w ich sobie sam

l a m elodia

I n igd y w ię c e j w św ie c ie N ie będą w kabarecie, N ie będą — arendą S to łó w n ie obsiędą! D ość tej in w a zji K och an ej burżuazji! M y żyjem y, w y p ijm y Z życia zn ów zak p ijm y

N iepom iernie sk rom niejszy niż w p rzy p a d k u W itolda Noskowskiego* je s t zestaw now ych tek stó w E d w ard a Leszczyńskiego. Są tylko dwa. O ba in te resu jąc e , w ychodzą bow iem poza kan o n K a b aretu szalonego,. p re z e n tu ją innego poetę niż ten , k tó reg o znam y z ow ego tom iku, pod­ porządkow anego ry go ro m ówczesnej estety k i — pełnego raczej m elan ­ cholii, rozlew nego liry z m u niż zabaw y; często nie u jaw niającego naw et, śladów k ab areto w ej prow eniencji. Inaczej w p ierw szym z odnalezionych w ierszy, k tó ry m iał służyć po p ro stu zabaw ie. Nie b y ł przeznaczony do- le k tu ry , został od razu n ap isan y z m yślą o estrado w ym w ykonaniu. P rz y ­ taczam y go w całości:

O „Z ielonym B a lo n ik u ” D ow ied ziałam się w H ad esie, Tu m ię do w a s tęsk n ość n iesie,

Ja B ak ch an tk a patetica. (Echo): Tyka. D o w a szeg o zgiełk u , krzyk u

C hcę dorzucić ton przem ożny, (Echo): zdrożny, Ja, B ak ch an tk a e k statica,

B ogów ród m n ie czci w y n io sły . (Echo): Osły. C hcę w a s ow iać m ym oddechem ,

C hcę p an ow ać b osk im śm iech em . (Echo): G rzechem . Choć p otęp i m n ie sa w a n tk a ,

P atety czn a ja B ak ch an tk a,

A m ój ż y w io ł — (Echo): randka, S zał od w ieczn y. (Echo): n ieb ezp ieczn y. O błąkana ech em lasu,

B osk ie rzucam w a m n a tch n ien ie. (Echo): nie, nie! W ulkaniczną p łon ę la w ą (Echo): braw o! W śród w a szeg o tu hałasu.

2β F r y c z (op. cit., s. 40) w sp om in ał: „M łodzi m alarze p o śp ieszy li ofiarnie-

z m n ó stw em w a rto ścio w y ch stu d ió w i szk iców , k tóre m ia ły być licy to w a n e pod k o ­ n iec w ieczoru na k orzyść srodze d otk n iętej W arszaw y”.

(17)

2 8 2 J A N M IC H A L IK

Z now u k w itn ę, boska dziew a, (Echo): Ewa! B o n a jw y ższą m ą p ociechą

W aszych serc tętn ią cy ch (Echo): E cho.

W d ru gim utw orze zask ak u je „żółć w owej pieśn i” p o rtre tu ją c e j całe m iasto; gniew , sarkazm , gorycz, ironia — nieczęsty w „Z ielonym Balo­ n ik u ” ton sa ty ry , którego pozbaw iona jest jed y n ie zw ro tka m ająca za te m a t „ k a b a re t rza d k i” :

W m oim m ieście m ało jest p ien ięd zy , za to dużo m oraln ych w a lo ró w , każdy sprzedać je g o tó w co prędzej, a le trudno znaleźć am atorów . Stąd też w ie le w ą tp liw y c h pozycji, b ez rew iz ji w izji, kom pozycji. W m oim m ieście jest obyczaj ś w ię ty św ię c ić św iętą n ied zielę w tużurku, sob ie w za jem nachodzić na p ięty, w cią ż n a jed n ym k ręcąc się p odw órku; gd y k to zm ien ić chce drogę dla próby, w sz y stk ie w k ojcu zakrzyczą go dzioby. W m oim m ieście jest jedna elita, k tórej poznać żaden tłu m n ie pragnie; w środ ow isk u ciem n ym tak w y k w ita , jakby k ępka k w ia tu szk ó w na bagnie. Z apatrzona w w ła sn y ogon p aw i, sam a w ła sn ą k u ltu rą się d ław i. W m oim m ieście jest taka k ultura, że się szerzy k u lt sam ego kultu; tak p rzy w y k li w sz y sc y w ołać: hurra, że p an ow ać m u si zaw sze król tu, bo n ik t z sobą co m a zrobić, n ie w ie, gd y na m ałpim tronie b ezk rólew ie. W m oim m ieście w yb rań cem się staje, kto z p o łk n ięty m chodzi fon ografem , p o ciśn ięty sw ą p artię oddaje,

czy m isty k iem jest, czy p ornografem ; stąd w y n ik ło z p rzym u sow ych zrzeszeń, że sw ó j sw eg o poznał jak sw ą k ieszeń . W m oim m ieście też baw ią się czasem lu d zie zgrani z sobą w tym , że zgrani — gd yb y sprzęgnąć N egra z P ap u asem , jeszcze b ylib y lep iej dobrani.

K to b ez flirtu sw ó j przy stole k ęs je, obrażone strują go p reten sje.

W m oim m ieście ele m e n t k ob iecy zn ajdziesz ch yb a w stroju i ciżem ku; tej rzadkości trzeba b y przy św ie c y szukać — ła tw ie j m oże już po ciem ku, stąd p om yśln a potrzeba w yp ad ła, by b ezm y śln e tw o r z y ły się stadła.

(18)

\

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 283 W m oim m ieście jest d w ie śc ie posiedzeń,

b y gd zieś jedną u c h w a lić k la u zu lę; k in ety czn ą en ergią tych b redzeń m ożna ziem sk ą poru szyć b y k u lę; - lu d zk ie g łu p stw o w m oto ro w ej sile

stw o rzy ło b y p e r p e t u u m m o b i le . W m oim m ieście je st k a b a ret rzadki, zrodzon z częstej n u d y i sza leń stw a , czasem zb ytn io podobny do m atk i, boć n a jła tw ie j o te p o d o b ień stw a ; n ie potęp iam zresztą tej p rzym ieszk i, czasem ład n e z n iej rodzą się grzeszki. W m oim m ieście p r zele w a się błoto, tak szeroko, jak żółć w ow ej p ieśn i, w której słych ać ja k m ej lu tn i złoto spod gryzącej d ob yw a się p leśn i;

tak m i tę tn i w k ażdyrrrkrw i szeleście

m oja m łodość — p sia -k r e w — w m oim m ieście.

Na luźnej k a rtc e p ap ieru dołączonej do zeszytu E dw arda Żeleńskiego znalazł się tek st w zbogacający znajom ość tw órczości innego spośród a u to ­

rów „Zielonego B alonika”. U tw ór zaty tu ło w an y je st Majster.

0 godzinie szóstej Pod cygarfab ryczk ę B ieg a ł m ajster tłu sty P o sw ą cygarniczkę.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, C zekał pod latarn ią, aż w y sz ła kochana. Przez la to piern iczk i,

P rzez zim ę k asztan y D la sw ej cygarn iczki N o sił u k ochanej.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, P iern iczk i, k a szta n y jadła ukochana. A p otem co ż y w o

B rali się pod ręce 1 b ieg li na p iw o I nóżki cielęce.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, W esoło przy p iw ie, n ie trzeba szam pana. D obre b y ły nóżki,

Dużo b yło ch m ielu [piwa], P o tem do dorożki,

Jadą do h otelu [Już się g łow a k iw a].

Łup cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, M ajster z cygarn iczką b a w i się do rana. M ajstrow a przy praniu

Zachodziła w głow ę, S k ąd w m ajstra ubraniu W onie ty to n io w e.

(19)

284 J A N M IC H A L IK

D łu go p rzem y śliw a m ajstrow a stroskana. O god zin ie szóstej

Pod cygarfab ryk ą Z szedł się m ajster tłu sty Ze sw ą m agn ifik ą.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, W padł m ajster ze strach u w błoto po kolan a. A tu z drugiej strony

B ieg n ie cygarniczka, N ie sp ostrzegła żony, W oła: daj pierniczka.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, M iał p iern ik p iern iczk i i jego kochana. Pod cy garfab ryczk ę

W ięcej już n ie chodził, R zucił cygarniczkę, Z żoną się pogodził.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, C h w ali sobie żona już udobruchana. A że się pop raw ił,

To p rzyzn acie sam i, Choć się czasem b aw ił, To już — z chłop czyk am i.

Ł up cup, oj dadana, oj dadana, oj dadana, T aka z tej h istorii w y n ik ła odm iana.

Dzięki znanem u już „ołów kow em u in fo rm a to ro w i” w iem y, k to w iersz napisał, kto b y ł jego w ykonaw cą. N o tatk a brzm i: „autor: d r Tadeusz Z akrzew ski, adw okat. P ierw szy w y stęp Teofila Trzcińskiego w »Zielo­ n y m B aloniku«” . Tenże uczestnik „zielonobalonikow ych” w ieczorów ołów kiem dopisał b ardziej obyczajną w ersję n iek tó ry ch w y rażeń w czw ar­ te j zw rotce (powyżej, n a s. 283, podaną w naw iasie kw adratow ym ).

P ozostaje jeszcze g ru p a u tw o ró w anonim ow ych. Są to trz y w iersze i dwa... zaproszenia. Logika w ym agałaby, aby je przedstaw ić w łaśnie w tej kolejności, ale n ajo b szern iejszy z ty ch w ierszy i zaproszenia pocho­ dzą z k a je tu E d w ard a Żeleńskiego, n ato m iast dw a drobiazgi zostały zna­ lezione w K atalogu I X W y s t a w y „S z t u k i ” , do k tórego jeszcze tu ta j n ie sięgaliśm y; p rzyto czy m y zatem n a jp ie rw w szystkie odpisy zn ajd u jące się w B ibliotece Jagiellońskiej pod sy g n atu rą: P rzyb. 34/64.

Pieśń o B e r k u Joselewiczu została zanotow ana w łasnoręcznie przez

b ra ta Boya. D la w łaściw ego jej zrozum ienia potrzeba ty lk o jednej in fo r­ m acji: p rzy ul. B erk a Joselew icza (nazw ano ta k tę ulicę w r. 1890) w czasach „Zielonego B alonika” roiło się od dom ów publicznych.

1) B y ł p u łk o w n ik J o se le w ic z P o sp o licie B erk iem zw an,

Znał go S toczek , W aw er, Ł o w ic z 27, D zieln ie szed ł w w o jen n y tan!

27 J o se le w ic z b ył u czestn ik iem p o w sta n ia k o ściu szk o w sk ieg o i bohaterem w a lk leg io n o w y ch , n ie zaś p o w sta n ia listo p a d o w eg o , jak w y n ik a ło b y z k ab aretow ej p io ­ sen k i.

(20)

N IE Z N A N E T E K S T Y „ Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 2 8 6

W iele m ó w ią o n im dzieje: S tra szn ie p ięk n y ż y w o t w iód ł; S ła w a B erka do d ziś grzeje Z iom k ów jego sk rzętn y ród! 2) K ied y trzeba p leść w a w rzy n y ,

K rak ów sta je w p ierw szy rząd; U w ień czo n o B erk a czyn y: D ostał w m ieście w ła sn y kąt. C ały K rak ów p atrzy dum nie N a B erk o w ej ch w a ły ślad, P am ięć w od za czci i tłu m n ie S p ieszy tam w o jsk o w y św iat. 3) Ś w ia t c y w iln y w em u la cji

Z w o jsk o w y m i B erk a czci. K rak ów przy a sy m ila cji S toi p rzecież z d a w n y ch dni. H istoryczn ych w sp o m n ień grządkę M łodzian zaw sze poznać rad, A le n ieraz też p a m ią tk ę Od stóp B erk a n ie s ie w św iat! 4) S tąd się d aw n y zw y cza j w szczy n a

S tu k ać do B erk o w y ch bram. Co się k o lw ie k gd zie zaczyna K oń czy się z p ew n o ścią tam . K o m erso w y ch u ch w a ł echem Z aw sze to u stro n ie brzmi!

T am K rak ow iak z b ra tem -C zech em W szech sło w ia ń sk ą jed n ość czci!

D w a zaproszenia w ykonane zostały bez w szelkiej dbałości o ich s tro ­ nę z e w n ę trz n ą — w „Z ielonym B alo nik u ” n ieraz tak ory g in aln ą, in te ­ re s u ją c ą graficznie. T ekst n a p isan y odręcznie po p ro stu pow ielono na h ek to g rafie, n a połówce ark u sza pap ieru m aszynow ego, lite ry posiadają c h a ra k te ry s ty c z n y jasnoliliow y kolor. T reść pierw szego zaproszenia zo­ s ta ła zredagow ana w żarto b liw y sposób, a in fo rm u je o b alu sy lw e stro ­ w y m zorganizow anym w H o telu pod Różą (bodaj n ik t o n im nie w spo­ m inał) w sposób n astęp u jący :

Im ien iem L w a

w z y w a m y Cię, byś się staw ił(a) w N oc S y lw e str o w ą o godz. 9tej w ieczo rem w S a la ch I p iętra H otelu pod Różą, a to celem w sp ó ln ej sw a w o li i p o w ita ­ n ia N o w eg o Roku.

W ty m celu złożysz przy w stę p ie 2 kor. n a koszta ty ch czynności.

J e śli m asz żonę (m ęża), przyprow adź!

L oża „Z ielonego B a lo n ik a ”

Na k tó reg o S y lw estra zapraszała w te n sposób „Loża »Zielonego B a­ lo n ik a« ” ? W iadomo, iż k a b a re t ko rzy stał z hotelow ych pom ieszczeń n a

(21)

286 J A N M IC H A L IK

początku 1908 roku. T u taj przedstaw iono trzecią szopkę 22 lutego. W książce Ja n a P aw ła G aw lika Pow rót do J a m y z n a jd u je się re p ro d u k c ja zaproszenia fo rm ą zew n ętrzn ą i treścią przypom inającego odnalezione przez nas 28. I ta m b ra k w szelkich ozdobników plastycznych, i ta m gość zostaje w ezw any „im ieniem L w a ” na „w ieczór w tym czasow ym lok alu »Loży« (Sale »H otelu Pod Różą« I p .”) — „w sobotę 21 bm .” Jeśli istn ie ­ je zw iązek pom iędzy znaną d a tą p rzed staw ien ia trzeciej szopki i dw o­ m a zaproszeniam i w zyw ającym i n a im p rezy pod te n sam adres, to w y ­ p adn ie uznać, że spotkanie „w sobotę 21 b m .” odbyło się w m arcu 1908, w ieczór zaś sy lw estro w y — k tó ry nas tu in te re s u je — urządzono w o s ta t­ nim d niu 1907 roku.

T ek st drugiego zaproszenia sfo rm u ło w any jest w stylu, k tó ry m ógł­ b y być zastosow any np. w zaw iadom ieniu o posiedzeniu kom isji gazo- wo-wodociągowej. R ad y M iejskiej:

D yrek tor Z ielon ego B alon ik a m a zaszczyt p rzypom nieć Z ebranie W ielkanocne,

które odbędzie się w W ielk ą Sob otę po g o d zin ie 8 w ieczo rem w n o w y ch salon ach

ul. P o n ia to w sk ieg o 1. 8 II piętro

W kładki n a leży u iścić najp óźn iej do p ią tk u w ieczorem .

In fo rm acje tu zaw arte są dla h isto ry k a k a b a re tu in te resu jąc e i now e. P rz y jm u je się, że zam knięte im p re zy „Zielonego B alonika” odby w ały się w zasadzie w yłącznie w C ukierni Lw ow skiej, okresow o w H o telu pod Różą. W eiss przy tacza jed en dow ód na to, iż spotkania zd arzały się też w m ieszkaniach p r y w a tn y c h 29. T u taj m am y dowód drugi. N a tu ra ln ie ro dzi się pytanie, kto był gospodarzem zebrania w ielkanocnego ,,w no­ w ych salonach” p rzy ul. Poniatow skiego 8. Tak n azyw ała się wów czas obecna ulica H. K o łłątaja, łącząca ulicę B lich z ulicą Sw. Ł azarza (w tedy: T rzeciego M aja). Salony b y ły isto tn ie „now e”, bo dopiero w łaśnie w 1908 r. w Kalendarzu k r a k o w s k im Józefa Czecha w W yk a zie do m ó w

m. K r a k o w a w raz z przedm ieściam i po jaw iła się „liczba p orząd k ow a”

dom u n u m e r 8. S p raw dzenie m iejsc zam ieszkania blisko 60 byw alców w ieczorów w Jam ie M ichalikow ej opłaciło się. K ra k o w sk a księga adre­

sowa na rok 1908 ujaw n ia, iż w dom u p rzy ulicy Poniatow skiego 8 za­

m ieszkał wówczas sam „ d y re k to r” „Zielonego B alo nik a” — S tan isław Sierosław ski, on więc podejm ow ał 18 kw ietn ia gości (n atu raln ie po w cześniejszym złożeniu przez nich „w k ła d k i”).

Dw a rym ow ane drobiazgi zaw dzięczam y — jak wiadom o — odnale­ zieniu parodystycznego Katologu I X W y s t a w y „ S z tu k i”. Spośród sześciu

28 Zob. J. P. G a w l i k , P o w r ó t do J a m y . K ra k ó w 1961, s. 100. 29 W e i s s , op. cit., s. 196.

(22)

N IE Z N A N E T E K S T Y „Z IE L O N E G O B A L O N I K A ” 287

w nim zam ieszczonych cztery p rzy to czy ł kiedyś, ra tu ją c od zapom nienia, Z enon P r u s z y ń s k i30. Ażeby zrozum ieć dow cip za w a rty w dwóch pozo­ sta ły c h , n iezb ęd na jest znajom ość te m a ty k i obrazów eksponow anych w 1905 r. w P a łac u S ztuki p rzez Leona W yczółkowskiego i J a n a S ta ­ nisław skiego. D opiero gdy się wie, że p ierw szy z nich w y staw ił aż 25 płócien, k tó re stan o w iły n iem al cz w a rtą część całej ekspozycji, a w szy st­ kie posiadały w spólny ty tu ł W rażenia z Tatr, m ożna w łaściw ie ocenić sform ułow an ie, iż „W yczół” m alow ał „w ta trz a ń sk i w padłszy tr a n s ”. W iersz brzm i:

W Y C ZÓ Ł

M orskie oka, sta w y czarne S ard on iczn e gob elin y, K ram po bór k osod rzew in y, M gły i sm oki legen d arn e M alu ję par ekscelans [!]

W tatrzań sk i w p a d łszy trans. D rab ów czterech , L aszczk a piąty, P ro w ia n t m i w io zą rem on ty, T erreq u ity, oleop asta, K u te ram y, no i b asta.

W tekście nie w szystko je s t dziś jasne. Są w nim zapew ne alu zje do d ro b n y ch ów czesnych w yd arzeń . W zm ianka o „k u ty ch ram a ch ” łączy się n ajp ew n iej z n iezw ykłą o p raw ą m alow ideł, bo i w in n y m m iejscu dw orow ano sobie z ow ych „ra m w m iedzi k u ty c h (na c ztery nogi)”. Z a­ gadk ow e te rm in y nie w yw odzą się z żargonu m alarskiego tam ty c h lat, lecz są alu zją do anegdotycznej słabostki tw ó rcy W rażeń z Tatr.

M iał W yczółk ow sk i p ew n ą śm ieszn ostk ę. N ie m ów iąc żadnym obcym ję ­ zyk iem , lu b ił cu d zoziem sk ie w y ra zy , d elek tu ją c się n ie ich znaczeniem , le c z d źw ięk iem , przy tym u ży w a ł ich zu p ełn ie bez sen su S1.

J a k w p rzy p a d k u całej tw órczości „zielonobalonikow ej”, ta k i w p rz y ­ p a d k u ty ch drobiazgów — o ich zaletach m ożna wnioskow ać n a p ra w d ę dopiero znając n a jd ro b n iejsze realia, k tó re z reg u ły by w ały podstaw o­ w y m tw o rzy w em tek stó w k a b a re tu , przesąd zały o ich w alorach hum o­ ry sty czn y ch . D latego w pełni zrozum iałe były tylko hic et nunc, dla w ąskiego grona w tajem niczonych. D obrym tego p rzy k ład em jest w ie r­ szyk Stanisławski. M ożna się nim baw ić rzeczyw iście ty lk o w tedy, k ied y się wie, że w IX w y staw ie „S ztu k i” m alarz uczestniczył siedm iu p łó t­ nam i: Wieczór, W iatrak, W iatrak, Księżyc, Obłoki, Burza, R anek (w ta ­

80 Z e n o n , op. cit., s. 52, 53, 54, 56. T ek sty te zaty tu ło w a n e były: Fałat, A x e n t,

Boznańska, Józef Mehoffer.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Next to an increased bending energy for GC-rich sequences, an alternative explanation of the observed effect that GC-rich sequences melt at lower applied stretching forces than AT-

However, the user interfaces (UI) of current 3D US machines are complicated and do not meet IRs’ expectations. The goal of this research is to design a real-time 3D US based UI

In CGAL Combinatorial Maps, darts are already implemented as individual primitives that store their relationships to other darts, while the embeddings of the vertices as points in

LADM covers essential information associated components of land administration and management including those over water and elements above and below the surface of the earth..

quality of service 261 RDF 116 reference data 224 reference model 245 regional development 19 research collaboration 353 research design 3 rural 261 Russia 344 Saudi e-government

What is the potential for design to leverage global and local knowledge exchanges in emergent contexts to foster sustainable product development practices.. This question

Application  methodology:   protocol  and  strategies. NEXT STEP: OPTIMIZATION OF THE

The visualization of the instantaneous flow reveals that the central vortex core breaks up into a double helix, which is wrapped around the breakdown bubble. To the