• Nie Znaleziono Wyników

"Jeden drugiego brzemiona noście".

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Jeden drugiego brzemiona noście"."

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

J A N P A W E Ł II

„JEDEN DRUGIEGO BRZEMIONA NOŚCIE”*

1. „T w oja cześć, ęhw ała, nasz wieczny P a n ie ” .

G dy wyrusza procesja na Boże Ciało, rozlega się wśród ulic miasta albo wśród wiejskich dróg ta staropolska pieśń.

W tych dniach ten hym n wspaniały rozbrzm iew a jeszcze mocniej na ca­

łym szlaku Eucharystycznego K ongresu w Polsce. Dzisiaj w G dań sk u.

Co jest T w o ją chw ałą, Chryste? C zem u towarzyszy cześć Kościoła z p o ­ kolenia na pokolenie? T w o ją chwałą jest to, żeś się d aro w a ł... „żeś się d a r o ­ wał n a m nic nieg o d n y m ” . Ż e Ty, niewysłowiony, niezgłębiony Bóg, który

„mieszkasz w światłości n ieprzystęp nej” (por. 1 T m 6, 16), stałeś się tak straszliwie „przystępny” . Nie tylko mogły Cię - ja k o Słowo W cielone, jak o Syna Człowieczego - oglądać ludzkie oczy i dotykać ludzkie ręce, ale: mógł Cię człowiek przybić do Krzyża, mógł Cię wciągnąć w doświadczenie śm ier­

ci, k tó ra jest jego udziałem i koniecznością na tej ziemi, mógł Cię zhańbić, gdy Ty sam chciałeś ja k o Ż e rtw a Przedwiecznego D u c h a „wyniszczyć sam e­

go siebie” (por. Flp 2, 8).

I nie tylko to. Ty, który „umiłowawszy wszystkich, co byli na świecie, do końca ich u m iło w ałeś” (por. J 13, 1), stałeś się po wszystkie czasy E u c h a ­ rystią - O fiarą i P o k a rm e m - T w ojego Kościoła! T o jest T w oją chw ałą, Chryste. T o jest T w oją chw ałą, B oże, którego imię brzmi „M iłość” (por. 1 J 4 ,'8 ). T o jest T w o ją chw ałą, nasz wieczny P anie...

2. Dzisiaj, na drodze m ojej pielgrzymki po ziemi ojczystej, k tó ra jest równocześnie drogą K ongresu Eucharystycznego, witam i pozdraw iam G d ań sk . W yrażam radość, że mogę być tutaj razem z W ami.

G d a ń sk - gród sprzed tysiąca lat, gdzie wiosną 997 ro k u przybył święty W ojciech w drodze do Prus „i - ja k czytamy - grom ady ludu przyjęły chrzest” . G d ań sk , który - wśród zmiennych kolei dziejowych - trwał stale

* Hom ilia wygłoszona w Gdańsku 12 VI 1987 r. Przedruk za: J a n P a w e ł I I , „Do końca ich umiłował". Trzecia wizyta duszpasterska w Polsce 8-14 czerwca 1987 r., Cittcl del

Yaticano 1987, s. 167-174. Tytuł główny wybrany przez redakcję.

(2)

14 J A N P A W E Ł II

przy ujściu Wisły, rzeki polskich ziem. I stale tu , nad brzegiem B ałtyku, otwierał przed nami te perspektywy, jakie ukazuje człowiekowi na ziemi:

morze. Perspektywy dali bezbrzeżnej, perspektyw y głębi swoich w ód, p e r ­ spektywy wolności. Człowiek pośród przestrzeni m orza czuje się wolny, wy­

zwolony z tych uw arunkow ań, jakie stwarza życie na lądzie, a równocześnie poddany wymogom nowego żywiołu. Zm obilizowany do nowej o d p o w ie­

dzialności.

W itam i pozdrawiam G dańsk. W itam w nim to wszystko, czym był dla nas na różnych etapach dziejowej przeszłości - i to, czym stał się w latach ostatnich. U p am iętn iają to symboliczne krzyże o b o k stoczni i napis: „Pan da siłę swojem u ludowi, Pan da sw ojem u ludowi błogosław ieństw o p o k o j u ” (por. Ps 29 [28], 11). Gdańsk: miasto ludzi m orza, miasto ludzi pracy, wiel­

kiej pracy. W itam miasto i środowisko, w którym zrodziła się na now o p o ­ trzeba odnowy człowieka przez pracę. Wyzwolenia człowieka przez pracę.

W itam obecnych tu pielgrzymów z archidiecezji gnieźnieńskiej i z poblis­

kich diecezji: chełmińskiej, warm ińskiej, koszalińsko-kołobrzeskiej. P o z d ra ­ wiam wszystkich i każdego z osobna!

3. Liturgia dzisiejsza mówi nam o tej odnowie i wyzwoleniu, sięgając do biblijnego początku człowieka na ziemi. O to człowiek, którego Bóg stworzył na swój obraz i podobieństw o, stworzył ja k o mężczyznę i k o b ietę, stw o­

rzył pośrodku widzialnego wszechświata. O to człowiek, do k tó reg o Stwórca mówi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie p o d d a n ą ” (R dz 1, 28).

Bóg daje człowiekowi ziemię i zadaje m u ją. W ten sposób zaś zadaje mu pracę: pracę pod wszystkimi postaciami, jakie ona przybierze w dziejach rodzaju ludzkiego, wraz z p o stęp em i rozw ojem ludzkiej wiedzy o świecie i o sobie.

Słowa Księgi R o d zaju zawierają nie tylko pierwszy n ak az Boga. Noszą one na sobie równocześnie znamię Jego u p o d o b an ia. Stwórczej radości:

„ A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo d o b r e ” (R dz 1, 31).

„B ardzo d o b r e ” było dzieło stworzenia, cały ów widzialny kosm os, u k o r o ­ nowany zaistnieniem człowieka: żywego obrazu Stwórcy.

4. I o to człowiek - wedle słów dzisiejszej liturgii - dzieli to Boże u p o d o ­ banie do stworzonego kosmosu i głosi chw ałę swego Stwórcy: „jak przedziw ­ ne imię T w oje, Panie... gdy patrzę n a Tw oje niebo... na księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził... czymże jest człow iek?” (por. Ps 8, 2. 4-5).

Człowiek dziwi się swemu człowieczeństwu, swej szczególnej godności wśród stworzeń, a tym twórczym, odkrywczym podziw em dzieli się ze Stwórcą: „Czym jest człowiek, że o nim pam iętasz? Czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów , uwieńczyłeś go czcią i chwałą. O bdarzyłeś go władzą nad dziełam i rąk T w o ­ ich, wszystko złożyłeś p o d jego stopy” (por. Ps 8, 5-7).

Czymże jest człowiek?

(3)

Jeden drugiego brzemiona noście 15

W takich słowach wyraża Psalmista swój podziw nad człowiekiem , swoje zadziwienie w obec tego dzieła Stwórcy. A przecież jest to wyraziciel Starego T estam entu. A cóż m ożem y powiedzieć my, synowie i córki Now ego Przy­

mierza, dla których „tajem nica człowieka odsłoniła się definitywnie w C h ry ­ stusie” (por. G a u d iu m et spes, 22). Czy może istnieć pełniejsze potw ierdze­

nie prawdy o człowieku, wyrażonej w Psalmie, od tego, którym jest C h ry ­ stus, Bóg-Człowiek? T e n , który „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich um iłow ał” . Chrystus-O dkupiciel człowieka. I Chrystus - Eucharystia.

Z apraw dę „żywe... jest słowo B oże, skuteczne... zdolne osądzić p ra g n ie­

nia i myśli serca” (H b r 4, 12). Słowo Przedwieczne osądza stale pragnienia i myśli serc naszych. O sąd za ja k o Człowiek, ja k o je d e n z nas. Jak Człowiek zwyczajnej codziennej pracy w Nazarecie.

5. Praca ludzka. Jeszcze raz wyrażam radość, że mogę na tym etapie Kongresu Eucharystycznego być z W am i w G d ań sk u . W tym mieście b o ­ wiem, a równocześnie na całym W ybrzeżu Bałtyckim i w innych środowis­

kach pracy w Polsce, p o d ję to ogrom ny wysiłek, zmierzający do tego, by ludzkiej pracy przywrócić jej pełny wymiar osobowy i społeczny.

Wysiłek ten stanowi w dziejach „pracy nad p ra c ą ” , jak się wyraził w spół­

czesny polski myśliciel, doniosły etap. Nie tylko z polskiego p u n k tu widze­

nia. Jest to etap ważny dla różnych środowisk, dla różnych rejonó w w spół­

czesnego świata.

Może rozumie się tę sprawę słabiej w krajach d o b ro b y tu , sięgającego aż do granic konsumistycznych nadużyć. A le rozumie się wszędzie tam , gdzie problem pracy stoi nadal u podstaw autentycznego postępu i wyzwolenia człowieka. Praca bowiem posiada taki właśnie wymiar, jak na to wskazuje nauczanie Kościoła, poczynając od Ewangelii i O jców , a w czasach ostatnich od R e r u m n o va ru m po L a b o re m exercens.

6. Ewangelia dzisiejszej liturgii w prow adza nas p o n ie k ą d w sam o cen­

trum tego problem u . O to gospodarz, który o różnych po rach dnia umawia się z robotnikam i o pracę w winnicy. Winnica jest w arsztatem pracy ty p o ­ wym dla k raju , w którym Jezus nauczał. A chociaż warsztat ten m oże się słusznie w ydawać bardzo skrom ny w obec tego, czym są współczesne warsz­

taty pracy przem ysłow ej, choćby takie jak Stocznia G d a ń sk a , to je d n a k znajdujem y się z pewnością na linii odwiecznej analogii.

G osp od arz mówi do robotników : „Idźcie... do m ojej winnicy, a co będzie słuszne, dam w a m ” (M t 20, 4). A zatem - um ow a o pracę, a rów nocześ­

nie sprawa słusznego wynagrodzenia, czyli sprawiedliwej zapłaty za pracę.

W okół tej odwiecznej sprawy n arastają z p ok o len ia na pokolenie dzieje sprawiedliwości - i niesprawiedliwości - w stosunkach wzajem nych między pracodaw cą a pracownikiem . N arasta je d e n z centralnych rozdziałów kwestii społecznej. Praca bowiem leży w samym centrum tej doniosłej „kwestii” .

P raw da, że za pracę trzeba zapłacić, ale to jeszcze nie wszystko. P raca -

to znaczy człowiek. Człowiek pracujący. Jeśli więc chodzi o sprawiedliwy

(4)

16 J A N P A W E Ł II

stosunek między p racą a płacą, to nie m ożna go nigdy dostatecznie określić, jeśli się nie wyjdzie od człowieka ja k o p o d m io tu pracy.

Praca nie może być trak to w an a - nigdy i nigdzie - j a k o to w ar, bo czło­

wiek nie może dla człowieka być to w arem , ale musi być p o dm iotem . W pracę wchodzi on poprzez całe swoje człowieczeństwo i całą swą p o d m io ­ towość. Praca otw iera w życiu społecznym cały wymiar podm iotow ości czło­

wieka, a także podm iotowości społeczeństw a, złożonego z ludzi p ra c u ją ­ cych. T rz eb a zatem widzieć wszystkie p ra w a człowieka w związku z jego pracą i wszystkim czynić zadość.

Z a pracę ludzką trzeba zapłacić i równocześnie: n a p ra c ę człow ieka nie sposób odpowiedzieć samą zapłatą. Przecież - ja k o o so b a - je st on nie tylko

„w ykonaw cą” , lecz jest w spółtw órcą dzieła, k tó re pow staje na warsztacie pracy. M a zatem praw o do stanow ienia również o tym warsztacie. M a prawo do pracowniczej samorządności - czego wyrazem są między innymi związki zawodowe: „niezależne i sa m o rz ą d n e ” , ja k p o d k re ślo n o właśnie tu , w G d a ń ­ sku.

Z kolei, praca ludzka - poprzez setki i tysiące, jeśli nie miliony warszta­

tów, przyczynia się do dobra wspólnego społeczeństwa. Ludzie pracy w tej właśnie pracy zn a jd u ją tytuł - wieloraki i różno rod ny , bo i p raca ludzka jest wieloraka i ró ż n o ro d n a - tytuł do stanow ienia o sprawach całego społeczeń­

stwa, które żyje i rozwija się z ich pracy.

„U m ow y g dańskie” pozostaną w dziejach Polski w yrazem tej właśnie narastającej świadomości ludzi pracy odnośnie do całego ła d u społeczno- -m oralnego na polskiej ziemi. Sięgają one swą genezą do tragicznego grud­

nia 1970 roku. I pozostają wciąż zadaniem do spełnienia!

7. Przejdźm y jeszcze do drugiego czytania dzisiejszej liturgii. „Jeden drugiego brzem iona noście” - pisze święty Paweł do G a la tó w (6, 2), a słowa

te m ają wielką nośność. „Je d en ... d rugiego” . Człowiek nie je st sam , żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. C a ła ludzka egzystencja m a właściwy sobie wymiar wspólnotowy - i wymiar społeczny. T e n w ym iar nie może oznaczać redukcji osoby ludzkiej, jej talentó w , jej możliwości, jej zadań.

W łaśnie z p u n k tu widzenia wspólnoty społecznej musi być dość przestrzeni dla każdego. Jednym z ważnych zadań państw a jest stwarzanie tej przestrze­

ni, tak aby każdy mógł przez pracę rozwinąć siebie, swoją osobow ość i swo­

je powołanie. T en osobowy rozwój, ta przestrzeń osoby w życiu społecznym jest równocześnie w arunkiem d o b ra wspólnego. Jeśli człowiekowi odbiera się te możliwości, jeśli organizacja życia zbiorow ego z a k ła d a zbyt ciasne ram y dla ludzkich możliwości i ludzkich inicjatyw - naw et gdyby to n a s tę p o ­ wało w imię jakiejś motywacji „społecznej” - jest, niestety, przeciw sp ołe­

czeństwu. Przeciw jego dobru - przeciw d o b ru wspólnem u.

„Jeden drugiego brzem iona noście” - to zwięzłe zdanie A p o s to ła jest

inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność - to z n a ­

czy: je d e n i drugi, a skoro brzem ię, to brzem ię niesione razem , we w spólno­

(5)

Jeden drugiego brzemiona noście 17

cie. A więc nigdy: je d e n przeciw drugiem u. Jed ni - przeciw drugim. I nigdy

„brzemię” dźwigane przez człowieka sam otnie. Bez pom ocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. (W łaśnie chcę o tym mówić, więc pozwólcie wypowiedzieć się Papieżowi, skoro chce mówić o W as, a także w pewnym sensie za W as). Nie m oże być p ro g ram walki p o n a d p ro g ram em solidarności. Inaczej - rosną zbyt ciężkie brzem iona. I rozkład tych brze­

mion narasta w sposób nieproporcjonalny. G orzej jeszcze, gdy mówi się:

naprzód walka - choćby w znaczeniu walki klas - to b a rd zo łatw o drugi czy drudzy pozostają na „polu społecznym ” przed e wszystkim ja k o wrogowie.

Jako ci, których trzeba zwalczyć, których trzeba zniszczyć. Nie ja k o ci, z którymi trzeba szukać p orozum ienia, z którym i wspólnie należy obmyślać:

jak „dźwigać b rz e m io n a ” . „Jeden drugiego brzem iona noście” .

8. D rodzy Bracia i Siostry! Z e stoczni, z portów i z wszystkich gdańskich zakładów pracy, i nie tylko stąd, z różnych stron Polski. D ro dzy Bracia

i Siostry, ludzie pracy, środowiska pracy na całym świecie dziękują W am , żeście podjęli tę tru d n ą „pracę nad p ra c ą ” , żeście podjęli tę szlachetną wal­

kę, zmaganie się o godność ludzkiej pracy. Kościół dziękuje W a m za to, żeście ją podjęli w obliczu Chrystusa i Jego M atki.

Dziwiono się w różnych miejscach, że tak m oże być. Ż e istnieje więź pomiędzy światem pracy a krzyżem C hrystusa, że istnieje więź pom iędzy pracą ludzką a Mszą świętą: O fiarą Chrystusa. Zdziwienie, ale także podziw i szacunek budził widok robo tnik ów polskich spowiadających się i przystę­

pujących do Kom unii świętej na terenie zak ład u pracy.

Różni się dziwili. A m oże nie tylko... m oże równocześnie odkryw ali...

Odkrywali zapom niany wymiar całej „kwestii spo łeczn ej” . I w ogóle ludz­

kiej egzystencji. Praca i Chrystus? Praca i E ucharystia? A je d n a k tak tutaj było! I słusznie.

Czyż nie mówimy codziennie, zbliżając się d o ołtarza: „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszechświata... błogosław iony za ten chleb, d a r Stwo­

rzyciela, a zarazem owoc pracy rąk ludzkich... błogosław iony za ten winny n a p ó j” .

W każdą Mszę świętą, O fiarę C hrystusa, O fiarę naszego O d k u p ien ia, wchodzi owoc „ludzkiej p racy” , wszelkiej ludzkiej pracy: chleb jest tego

„syntetycznym” wyrazem - i wino również: codziennie ludzka praca wpisuje się w Eucharystię: w S ak ra m e n t naszego O d k u p ie n ia i „wielką tajem nicę wiary” . Codziennie, na tylu miejscach ziemi przed pracą ludzką otw ierają się Boskie perspektywy.

„Niech ten chleb stanie się dla nas p o k a rm e m zbaw ienia... to wino - nap o jem duchow ym ” .

Bo przecież „Nie sam ym chlebem żyje człow iek” (Łk 4, 4). Jeg o b y to w a­

nie i jego praca musi mieć sens - i to nie tylko doraźny i przemijający. Musi

mieć sens ostateczny. N a m iarę tego, kim jest człowiek.

(6)

„Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów , uwieńczyłeś go czcią i chw ałą” (por. Ps 8, 6).

Człowiek - istota pow ołana do pracy.

Człowiek - istota pow ołana do chwały!

W takim też duchu trzeba dziś odnowić świadomość i wrażliwość sumienia na przykazanie: „Pam iętaj, abyś dzień święty święcił!” Niedzielna E u c h a ry ­ stia to szczególny, a zarazem konieczny sposób wpisywania ludzkiego życia i ludzkiej pracy w Boże perspektywy. Niech to będzie również ow ocem K o n ­ gresu Eucharystycznego, zaofiarowanym Bogu przez ludzi pracy w Polsce.

9. N a koniec należy jeszcze wyjaśnić tajem nicę gospodarza z dzisiejszej Ewangelii. „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy... Chcę też i te m u ostatniem u

dać tak samo jak to b ie... Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem d o ­ bry?” (Mt 20, 13-15).

Bóg mówi do człowieka - w winnicy swoich odwiecznych i ostatecznych przeznaczeń: dlaczego chcesz Mnie ograniczyć m iaram i swojej tylko sp ra ­ wiedliwości? Ł ad sprawiedliwości jest podstaw ow y, ale nie ostateczny.

W królestwie Bożym sprawiedliwość jest d o p ełn io n a. Jest „przewyższona”

miłością. Jest to miłość przygarniająca człowieka, podn osząca go, choćby n a ­ wet był m arnotraw nym synem. Nie m a pełnej sprawiedliwości bez miłości.

„Dlaczego chcesz Mnie przymierzać do twoich ludzkich m ia r? ”

Pozwól mi być D a re m . Wszak jestem Stworzycielem: wszystko, co istnie­

je, jest wyrazem podstaw ow ego obdarow ania.

Pozwól mi być D a re m . Miłość jest większa niż wszystko, co ty, człowie­

ku, możesz pomyśleć. Miłość pozwoliła „O jcu posłać Syna n a świat” (por.

G a 4, 4), ażeby nikt z nas nie zginął. N atom iast Syn „zginął” n a Krzyżu: dał życie. I zmartwychwstał: „do końca... u m iło w a ł” .

Pozwól mi wreszcie być Eucharystią!

Niech ta Miłość, którą Syn „do końca u m iło w a ł” - trwa! N iech idzie poprzez dzieje człowieka ja k o Sakrament! Niech będzie p o k a rm e m i n a p o ­ jem duchowym ludzkich serc!

T ak mówi ten gospodarz z dzisiejszej Ewangelii:

„Nie patrz złym okiem na to, że ja jestem d o b r y ” . Przyjmij B o g a, który jest Miłością.

Czerp z tej Miłości duchową siłę do pracy. D o „pracy n a d p r a c ą ” . D o solidarności...

T w oja cześć, chwała, nasz wieczny Panie, po wszystkie czasy... A m e n .

18 J A N P A W E Ł II

I

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prowadzący prosi uczniów, aby w domu przygotowali na podstawie podręcznika lub wskazanych materiałów krótki opis ruchu harmonicznego oraz wyjaśnienie następujących

Jeśli w części dotyczącej badania drgań tłumionych okaże się, że masa ciężarków jest za mała aby uzyskać zalecany okres drgań sprężyny, należy wykorzystać

Każda grupa osobno przekształca wzór na zależność okresu małych drgań od długości wahadła i znajduje wyrażenie na wartość przyspieszenia ziemskiego5. Uczniowie

Przed zajęciami prowadzący zadaje uczniom do przeczytania w domu fragment podręcznika (lub innych materiałów) dotyczący zjawisk: odbicia, załamania oraz całkowitego

zaobserwować coś interesującego i spośród zgłaszających się uczniów wybiera osobę, która opisze swoją obserwację oraz wyjaśni, które z omówionych zjawisk zostało

Przed zajęciami prowadzący poleca wszystkim uczniom zapoznanie się w domu z aplikacją Soczewka skupiająca, przeanalizowanie zamieszczonych tam ilustracji oraz zaplanowanie na

Jeśli w pracowni znajduje się kondensator talerzowy, nauczyciel demonstruje zachowanie płomienia świecy w polu elektrycznym i prosi uczniów o określenie znaku ładunku

Inną propozycją dla ucznia zdolnego mogłoby być przygotowanie w domu (przed lekcją) informacji na temat układu RC oraz związku pomiędzy wartością pojemności kondensatora