• Nie Znaleziono Wyników

Uwagi o naturze rzeczywistości społecznej i o historii polskich nauk społecznych (na przykładzie socjologii polskiej)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Uwagi o naturze rzeczywistości społecznej i o historii polskich nauk społecznych (na przykładzie socjologii polskiej)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Uwagi o naturze rzeczywistości społecznej i o historii polskich nauk społecznych

(na przykładzie socjologii polskiej)

Na początku przytoczę dwa zdarzenia, które znam z osobistych relacji ich uczestników: Stanisława Andreskiego oraz Jerzego Janickiego. Stanisław An- dreski (Andrzejewski), żołnierz Września, później światowej sławy socjolog brytyjski, internowany w styczniu 1940 roku na Węgrzech, resztę wojny – i życia – spędził na Wyspach. Z lat wojny, kiedy jako podchorąży I Brygady Pancernej generała Stanisława Maczka stacjonował na północnym wybrzeżu Szkocji, zapamiętał następujące zdarzenie: pewnego razu, gdy uczestniczył w grupowym patrolu na brzegu morskim, miejscowa kobieta zapytała ich o to, dlaczego żołnierze w czasie wojny tak „bezczynnie sterczą na nadmorskim pustkowiu”. Odpowiedzieli, że strzegą wyspy przed niemiecką inwazją. Usły- szeli odpowiedź: „Chyba zwariowaliście! Niemcy tu?! Nigdy tu nie przyjdą, bo dobrze wiedzą, że nikt by ich tu nie przenocował, ani nawet nie sprzedał im jedzenia!”. Jerzy Janicki – pisarz, dramaturg i dziennikarz – opowiadał zaś, jak pewien szwajcarski pisarz i scenarzysta, po przeczytaniu któregoś z jego wojen- nych tekstów, zaprosił go do siebie w celu omówienia ewentualnej współpracy.

Pierwsza wspólna kolacja i długa rozmowa obu panów odbyły się w rodowej siedzibie Szwajcara – stylowym domu alpejskim usadowionym na zboczu uro- czej doliny, w którym gospodarz urodził się i mieszkał całe życie. Na proś- bę owego gospodarza Janicki opowiadał o swoim życiu, o wojennych losach i częstych przeprowadzkach – ze Lwowa do Przemyśla, później do Krakowa i Wrocławia, a w końcu do Warszawy. Szwajcar słuchał z rosnącym zaintere- sowaniem i ekscytacją. Wreszcie wykrzyknął „Jerzy, ja nie przypuszczałem, że ty jesteś takim włóczykijem!”. Te dwa zdarzenia mogą być w jakimś stopniu ilustracją tezy, którą zamierzam tutaj nieco rozwinąć, że o ile żyjemy w jedno- litym, wspólnym dla wszystkich świecie przyrody, o tyle światów społecznych jest po prostu wiele i że rządzą się one własnymi prawami – i prawdami.

(2)

Chciałbym się wytłumaczyć z dwuznaczności, czy raczej pewnej przewrot- ności tytułu mojego artykułu. Użycie w owym tytule pojęcia „natura” ma je- dynie charakter retoryczny i do pewnego stopnia przenośny. W tym tekście chciałbym bowiem zwrócić uwagę na odmienność, i zarazem nieporównywal- ność, dwóch światów człowieka: świata natury oraz świata kultury, czyli świata społecznego, którego głównym tworzywem, czy raczej „lepiszczem”, okazuje się właśnie kultura. Oczywiście, nie dokonuję tu żadnego „odkrycia Amery- ki”. Co najmniej od czasów Wilhelma Diltheya i Heinricha Rickerta w nauce obecny jest pogląd o odrębności tych dwóch światów i – co za tym idzie – po- dziale nauk na nauki o naturze i nauki o kulturze. Nie oznacza to jednak, że podział ów został w nauce powszechnie przyjęty. Do dzisiaj toczą się na ten temat spory, i to nie tylko pomiędzy przedstawicielami nauk przyrodniczych i nauk humanistycznych; występują one także wewnątrz humanistyki, zwłasz- cza w należących przecież do niej tak zwanych naukach społecznych (choć odnoszę wrażenie, że większość z tych wewnętrznych podziałów humanistyki jest już dzisiaj niewiele warta). Dzieje się tak dlatego, ponieważ największy w czasach nowożytnych wpływ na pojmowanie nauki i „naukowości”, nie tylko przez opinię publiczną, ale także przez adeptów nauki, wywarło dzieło Izaaka Newtona Philosophiae naturalis principia mathematica (1687). Pozwoliło ono bowiem nie tylko lepiej zrozumieć świat przyrody, ale także stworzyć podstawy dalszego, bezprecedensowego rozwoju nauki (nauk przyrodniczych), a zwłasz- cza techniki (tu szczególnym bodźcem stało się opracowanie przez Newtona i Leibniza rachunku całkowego). I od tamtego czasu większość nauk starała się upodobnić – pod względem ścisłości, nomotetyczności i predyktywności – do

„prawdziwej nauki”, czyli Newtonowskiej fi zyki. Dzieło genialnego fi zyka stało się synonimem nauki tout court. Wpłynęło więc także na dalsze losy huma- nistyki, czyli nauk o człowieku i jego kulturze. Przez dłuższy czas starały się one przede wszystkim poszukiwać „praw rozwojowych” badanych fragmen- tów rzeczywistości, mniej zaś zwracały uwagę na uwarunkowania historyczne i kulturowe, czyli złożoność i specyfi kę ludzkiego świata (światów). Wyrażał to dobitnie postulat Augusta Comte’a – „wiedzieć, aby przewidywać”, a tak- że dyrektywa metodologiczna Emila Durkheima – „traktujcie fakty społeczne jak rzeczy”. Od końca zeszłego stulecia pogląd o odrębności świata kultury od świata przyrody wydaje się w humanistyce przeważający, choć spory na ten temat do dzisiaj całkowicie nie ucichły.

Nie zamierzam włączać się tutaj do tej z wolna wygasającej debaty, aczkol- wiek odrębność świata społecznego (świata kultury) od rzeczywistości przy- rodniczej wydaje mi się oczywista. Warto może jedynie podkreślić, że odręb- ność form istnienia i zasad funkcjonowania tych dwóch sfer rzeczywistości wyraża się w tym, iż ś w i a t p r z y r o d y (na poziomie makroskopowym) funk- cjonuje i zmienia („rozwija”) się według określonych prawidłowości (cykli),

(3)

a zatem – w pewnym przynajmniej zakresie – jest przewidywalny, a twierdze- nia o nim mogą mieć charakter n o m o t e t y c z n y. Ś w i a t l u d z k i natomiast podlega ciągłemu procesowi s t a w a n i a s i ę, który dokonuje się pod wpły- wem wielu czynników i zmieniających się okoliczności, zarówno społecznych, jak i naturalnych (przyrodniczych). Kolejne stany czy stadia tego procesu są bardzo trudno przewidywalne, jeśli w ogóle możliwe, a dające się obserwować prawidłowości mają wyraźnie ograniczony zasięg1. Warto może jeszcze w tym miejscu podkreślić, że p r o c e s y p o z n a w c z e obu tych światów są par excel- lence p r o c e s a m i s p o ł e c z n y m i. To ważne zagadnienie wykracza jednak poza ramy niniejszego tekstu.

Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na nieco inne, aczkolwiek wiążące się z kwestią przedmiotu badań humanistyki, zagadnienie, które nie zawsze i nie do końca bywa rozumiane. Chodzi o głębokie w e w n ę t r z n e z r ó ż n i c o w a - n i e społecznego świata. Składa się on bowiem z wielu różnych światów (obej- mujących różne agregacje o charakterze wspólnot), z których pewne możemy uznać za „kompatybilne”, a inne nie. Światy te kształtują się pod wpływem wielu czynników, niektóre z nich mają (mogą mieć) charakter przyrodniczy, większość natomiast ma charakter społeczny (tj. związany z wzajemnym od- działywaniem na siebie osobników ludzkich). A zatem „świat społeczny” to zawiła mozaika wielu u k ł a d ó w k u l t u r o w y c h, powstających w procesie historycznym poprzez namnażanie się synchronicznych z w r o t n y c h r e - l a c j i s p o ł e c z n y c h (zarówno pomiędzy jednostkami, jak i grupami) oraz k u m u l a c j i diachronicznych, czyli m i ę d z y p o k o l e n i o w y c h p r z e k a - z ó w s p o ł e c z n y c h. W ten sposób powstaje z e s p ó ł w a r t o ś c i i w z o r ó w d z i a ł a n i a, czyli u k ł a d k u l t u r o w y. Jak już wspomniałem, układy te mogą być współmierne lub niewspółmierne; dlatego muszą być r o z p a t r y w a n e o d d z i e l n i e. A zatem podstawowym paradygmatem badawczym w naukach społecznych, czy szerzej – humanistycznych, jest analiza historyczno-porów- nawcza.

Ta odmienność układów kulturowych, zwłaszcza układów niewspółmier- nych (tzn. niekompatybilnych) powoduje, że ludziom do nich należącym trudno się porozumieć, a nawet w ogóle zrozumieć, a zatem dyskurs publiczny, a tym samym rzeczywiste debaty czy negocjacje polityczne pomiędzy nimi nie są i właściwie nie mogą być skuteczne2. Zjawisko, o którym piszę, było dosko-

1 Paradoksalnie, warto się tu odwołać do historii królowej nauk przyrodniczych, czyli fi - zyki. W pierwszej połowie XX w. okazało się, że także w ramach rzeczywistości przyrodniczej da się wyodrębnić przynajmniej dwa osobne światy: „świat makroskopowy” i „świat mikro- skopowy”, czyli kwantowy, rządzące się odrębnymi prawami (na poziomie kwantowym ciągle zgłębianymi).

2 W tego typu debatach zazwyczaj większą rolę niż „rozum” odgrywają rozmaite warto- ści, „antywartości”, wierzenia, uprzedzenia i resentymenty, lęki, także inne emocje i pragnienia.

(4)

nale widoczne w „debacie” pomiędzy krajami Zachodu a Rosją na temat „kry- zysu ukraińsko-krymskiego”. Lapidarnie i trafnie oceniła ją kanclerz Niemiec pani Angela Merkel, konstatując, że „Władimir Putin żyje w innym świecie...”.

Użyte w tej wypowiedzi pojęcie „inny świat” nie było – niezależnie od intencji autorki – tylko fi gurą retoryczną. W dalszej części swojego wystąpienia będę się starał pokazać, jak trudne jest uzyskanie k o n c e p t u a l n e g o c o n s e n s u - s u w ramach jednej – ujętej przedmiotowo – nauki, gdy rozwijają ją badacze wyrośli i działający w różnych światach społecznych. Za przykład posłuży nam dwutorowość wczesnego rozwoju polskiej myśli socjologicznej w czasie, gdy państwo polskie było wymazane z mapy Europy, to znaczy w drugiej połowie wieku XIX i w początkach następnego stulecia, a także jeszcze w dwudziesto- leciu międzywojennym.

W tamtym okresie narodziły się, i z czasem stawały się coraz bardziej wyra- ziste, d w a n u r t y w polskiej myśli społecznej. P i e r w s z y, od początku uży- wający nazwy „socjologia”, powstał pod wpływem dzieła Augusta Comte’a i in- nych socjologów zachodnich (Emila Durkheima, Frédérica Le Playa, Herberta Spencera, Maxa Webera, Georga Simmela, Leopolda von Wiesego i in.). Umac- nianie się tego nurtu wyraziło się w jego instytucjonalizacji, czyli powstaniu określonych placówek naukowych – katedr uniwersyteckich i instytutów ba- dawczych (pierwsza katedra powstała na Uniwersytecie Jagiellońskim w póź- nym okresie rozbiorów). Ten nurt i metodologicznie, i problemowo nawią- zywał do osiągnięć socjologii zachodniej. Charakteryzując przed laty polską socjologię akademicką, Józef Chałasiński napisał, być może nieco przesadnie, że „Socjologię polską liberalnej orientacji w latach międzywojennych cecho- wała właśnie izolacja od polskiego życia” [Chałasiński 1949]. Nie może jednak ulegać wątpliwości, że polskie nauki społeczne w ich akademickiej wersji za- wdzięczały swój rozwój, podobnie zresztą jak nauki przyrodnicze, oddziały- waniom zachodniej – zwłaszcza francuskiej i niemieckiej – myśli naukowej3.

Polska socjologia instytucjonalna rzeczywiście w niewielkim stopniu po- dejmowała te problemy społeczne, które szczególnie nurtowały ówczesne spo- łeczeństwo polskie, a w słabszym stopniu zaznaczyły się w społeczeństwach – i tym samym w myśli socjologicznej – krajów Europy Zachodniej, z której, jak wspomniałem, nauka polska czerpała swoje wzorce problemowe. Były to, jak sądzę, trzy wielkie grupy zagadnień:

Dlatego nadzieja (pragnienie?) na osiągnięcie pełnego porozumienia w sprawach społecznych i politycznych na drodze racjonalnego dyskursu („racjonalności komunikacyjnej”) wydaje się, niestety, utopią (co wszelako nie oznacza jednoznacznego potępienia roli utopii w życiu zbio- rowym).

3 Już na początku lat trzydziestych XIX wieku Maurycy Mochnacki pisał, że „Jan Śniadecki (...) oświecał Uniwersytet wileński światłem pożyczonym z Francji, dając w nim przewagę mate- rii nad duchem” [Mochnacki 1987, s. 383].

(5)

1. Problem narodu.

2. Problem tożsamości kulturowej społeczeństwa.

3. Zagadnienie jego integralności i suwerenności politycznej.

Te wielkie zagadnienia stały się natomiast przedmiotem refl eksji i studiów polskiej pozainstytucjonalnej myśli socjologicznej, uprawianej przez przed- stawicieli innych dyscyplin naukowych, a także przez osoby spoza formalnie określonego środowiska naukowego. Autorzy ci, tworzący ów d r u g i n u r t ówczesnej polskiej myśli społecznej, właśnie przez studia nad wielkimi spo- łecznymi problemami Polski dochodzili do socjologii, chociaż nie zawsze uży- wali ofi cjalnie przyjętej już wówczas nazwy tej dziedziny wiedzy, a niekiedy wręcz się od niej odcinali.

Tę pozainstytucjonalną twórczość socjologiczną uprawiali w wieku XIX i XX przede wszystkim ekonomiści, historycy, a także publicyści. Wymieńmy przykładowych badaczy, których dzieła zawierały myśl socjologiczną. E k o - n o m i ś c i: Henryk Kamieński [m.in. 1857], Stanisław Grabski [m.in. Ekono- mia społeczna, dziesięć tomów, b.d.; 1989], Władysław Grabski [1935], Roman Rybarski [m.in. 1926], Feliks Młynarski [1935, 1938]. H i s t o r y c y: krakowska szkoła historyczna, a zwłaszcza Stanisław Kutrzeba [1916], Jan Karol Korwin- -Kochanowski [Polska w świetle psychiki własnej i obcej, b.d.], Adam Szelągow- ski [1912], Feliks Koneczny [1918, 1921, 1935], Marian Zdziechowski [1920].

P u b l i c y ś c i: Jan Ludwik Popławski [1910a, 1910b], Zygmunt Wasilewski [1921], Antoni Chołoniewski [1917]. Wpływ na rozwój polskiej myśli socjo- logicznej wywarli niewątpliwie także przedstawiciele XIX-wiecznej „fi lozofi i narodowej”: Bolesław Trentowski, August Cieszkowski, Karol Libelt4.

Odrębność źródeł zachodnioeuropejskiej myśli socjologicznej i nurtu narodowego socjologii polskiej znalazła swój wyraz w daleko posuniętej od- rębności kategorii pojęciowych i problemowych obu tych kierunków, co było w polskich realiach powodem wyobcowania się socjologii instytucjonalnej w stosunku do nurtu narodowego, a także pewnej wzajemnej niechęci czy nie- ufności przedstawicieli obu kierunków. Gdyby nawet pominąć działającą bar- dzo mocno barierę językową, recepcja na Zachodzie nurtu narodowego socjo- logii polskiej nie miała i ciągle nie ma większych szans. Było (i jest) tak dlatego, że te nurty wyrastały z dwóch diametralnie różnych światów społecznych.

Ażeby lepiej zrozumieć odrębności omawianych tutaj nurtów, przyjrzyjmy się kilku podstawowym, chociaż niewątpliwie przypadkowo dobranym, po- jęciom socjologicznym występującym w socjologii zachodniej oraz odpowia-

4 Ten akapit, a także większa część pozostałego tekstu zostały zaczerpnięte z mojego arty- kułu O jednym z możliwych sposobów interpretacji dziejów socjologii polskiej [Sowa 1983, s. 147–

160]. Gdy po przeszło 30 latach czytam tamten tekst, napisany w stanie wojennym, nie mogę wyjść z podziwu dla ówczesnej cenzury, która nie dokonała w nim żadnych skreśleń.

(6)

dającym im w jakimś stopniu kategoriom pojęciowym w nurcie narodowym socjologii polskiej.

Podstawową kategorią pojęciową w socjologii zachodniej niewątpliwie jest, a w każdym razie wówczas było, pojęcie społeczeństwa (société, society, Gesellschaft ). Zostało ono ugruntowane w myśli socjologicznej dziełem Au- gusta Comte’a i dało podstawy utworzenia samej nazwy ,,socjologia”. Jednak- że i w dziele Comte’a, i w późniejszych zachodnich teoriach socjologicznych pojęcie społeczeństwa posiada charakter wysoce abstrakcyjny. Społeczeństwo to jakaś wielka, uniwersalna zbiorowość o charakterze wspólnoty, posiadają- ca zespół instytucji życia zbiorowego oraz jakieś organizacyjne ramy swojego istnienia. U Comte’a stanowiło je w zasadzie państwo, na ogół jednak granice ,,społeczeństwa” nie były w socjologii XIX-wiecznej dostatecznie jasno precy- zowane. Przy tradycyjnie ukształtowanych i względnie stabilnych strukturach etnicznych i granicach państwowych Europy Zachodniej takie widzenie ,,spo- łeczeństwa” wydawało się zrozumiałe i niejako naturalne. Wszelako z perspek- tywy polskiej pojęcie społeczeństwa nie było takie oczywiste i jednoznaczne.

Po pierwsze, posiadała tutaj pewne znaczenie tradycyjna od czasów jagielloń- skich wielonarodowość państwa polskiego – Rzeczypospolitej obojga – a właś- ciwie większej liczby narodów czy narodowości. Przede wszystkim jednak o recepcji pojęcia ,,społeczeństwo” w polskiej myśli socjologicznej decydowała sytuacja polityczna XIX-wiecznej Polski, pozbawionej – jak wiadomo – samo- dzielnego bytu państwowego. Co więcej, Polacy nie tylko nie mieli własnego państwa, ale także zostali mechanicznie podzieleni i włączeni do trzech róż- nych państw obcych. Odebrano im również ich własne urządzenia i instytu- cje publiczne. Utracili więc w pewnym sensie nie tylko własne państwo, ale także... społeczeństwo. Zostali jak gdyby wcieleni do trzech nie tylko obcych, ale też wrogich ,,społeczeństw” państw zaborczych. Z własnych, rodzimych instytucji społecznych pozostawiono im tylko rodzinę i Kościół. W takiej sy- tuacji pojęcie społeczeństwa utraciło w znacznym stopniu swój heurystycz- ny sens. Cóż bowiem miało być owym ,,społeczeństwem” dla XIX-wiecznego Polaka pamiętającego jeszcze wolną i zjednoczoną ojczyznę? Czy miała nim być podzielona i pozbawiona własnych instytucji zbiorowość Polaków? Czy też może zbiorowość nowego, przemocą narzuconego państwa z obcą władzą i wrogą armią?

Tak więc, jako naczelne pojęcie polskiej myśli socjologicznej wysuwa się w tamtym okresie naród; pojęcie narodu staje się jak gdyby równoważnikiem pojęcia społeczeństwa. Naród jako podstawowa zbiorowość ludzka posiada w tamtej socjologii dwa wymiary: materialny i idealny. Wymiarem material- nym narodu jest nie tylko aktualna zbiorowość, ale także historyczny ciąg po- koleń, natomiast wymiarem idealnym jest ,,wspólnota duchowa” (wspólnota kultury). Trudno oprzeć się wrażeniu, że te dwa wymiary narodu stanowią

(7)

swoistą analogię dwóch niepodległych instytucji życia społecznego Polaków:

rodziny i Kościoła. Pojęcie narodu w narodowym nurcie socjologii polskiej pełniło tyleż funkcję poznawczą, co ideologiczną. Służyło do opisu rzeczywi- stości społecznej, ale było też swoistym imperatywem moralnym. Z czasem ta druga funkcja wybiła się na plan pierwszy. Skrajnym tego przejawem okazała się niewątpliwie wysunięta przez Zygmunta Wasilewskiego propozycja zastą- pienia ,,kosmopolitycznej” socjologii patriotyczną ,,nacjologią”. Ta osobliwa propozycja jest jednak także wyrazem znaczenia, jakie pojęcie narodu posia- dało w polskiej myśli socjologicznej.

W socjologii zachodniej wieku XIX, zwłaszcza francuskiej, pojęcie narodu było również żywe. Zasadniczy wpływ na utrwalenie się w nauce tego pojęcia miała przede wszystkim Wielka Rewolucja Francuska. Pojęcie narodu wiązano tam na ogół nie ze społeczeństwem, lecz z państwem. Przedstawiciele zachod- niej myśli socjologicznej mieli świadomość odrębności obu tych wytworów życia zbiorowego, jakimi są naród i państwo, ale właśnie dzięki wydarzeniom rewolucji francuskiej pojęcie narodu w znacznym stopniu złączyło się w tamtej socjologii z pojęciem państwa (l’Etat – nation). Jest rzeczą znamienną, że ten związek podkreślają i anglosaskie, i francuskie słowniki socjologiczne [por. np.

Fairchild 1965; Sumpf, Hugues 1973].

Oczywiście, w polskiej myśli socjologicznej pojęcia narodu i państwa zo- stały od siebie ściśle oddzielone, a nawet – na przykład w twórczości Jana Karola Korwina-Kochanowskiego – w pewnym sensie przeciwstawione so- bie [Mikułowski Pomorski 1983, s. 198]. Już ojciec socjologii polskiej – Józef Supiński – podzielił twory społeczne na organiczne (naród) i mechaniczne (państwo) i tym pierwszym przyznał status zdecydowanie wyższy. Naród jest tworem suwerennym i pierwotnym wobec państwa, podstawową i najważniej- szą wspólnotą w życiu człowieka. Naród, który utracił własne państwo i który przemocą został podzielony, aby przetrwać jako całość, musiał przyjąć taką właśnie ideologię. Poprzez podkreślanie znaczenia narodu w życiu jednostki pojęcie narodu w polskiej myśli socjologicznej – zastępując niejako pojęcie społeczeństwa – miało nie tylko, a nawet nie głównie, charakter polityczny, ale przede wszystkim społeczny.

Innym ważnym pojęciem pokazującym różnice XIX-wiecznej socjologii zachodnioeuropejskiej i narodowego nurtu socjologii polskiej może być nie- wątpliwie „postęp”. Wiek XIX jest okresem gwałtownych i głębokich przemian życia zbiorowego w krajach Europy Zachodniej. Na płaszczyźnie politycznej te przemiany zaznaczyły się przede wszystkim rozwojem parlamentaryzmu i syndykalizmu, na płaszczyźnie ekonomicznej – niespotykanym wcześniej wzrostem gospodarczym i koncentracją kapitału, a na płaszczyźnie naukowo- -technicznej – serią niezwykłych odkryć i wynalazków. Atmosfera ta sprzyjała teoriom rozwoju i postępu społecznego. Pojawiły się one w socjologicznej my-

(8)

śli europejskiej już przed Comte’em, ale największe znaczenie miały właśnie w jego dziele, a także w pracach Marksa. Idee rozwoju i postępu społecznego weszły od tamtego czasu na trwałe do słownika podstawowych pojęć zachod- nioeuropejskiej myśli socjologicznej.

Nie zadomowiły się one natomiast w narodowym nurcie socjologii polskiej.

W zdegradowanej politycznie i zacofanej gospodarczo Polsce idee rozwoju i postępu nie mogły brzmieć przekonywająco. Przeżywano tu raczej, i analizo- wano, nie postęp, ale wyraźny regres społeczny. Rozkwitły studia nad historią, szukano w niej jednak nie źródeł i mechanizmów „postępu”, tylko przyczyn upadku społeczeństwa i państwa. Polska myśl społeczna nie zaakceptowała też w zasadzie koncepcji powszechnej jednokierunkowej ewolucji społeczeństw;

zwracano raczej uwagę na pluralizm kulturowy oraz wiążącą się z nim wielość kierunków i dróg rozwoju. Tak więc narodowy nurt socjologii polskiej posia- dał zarówno w wieku XIX, jak i XX charakter wybitnie historyczny; pojęcie postępu społecznego zostało tu jednak w pewnym sensie zastąpione kategorią ,,historii narodu”. Polskiej socjologii akademickiej Józef Chałasiński zarzucił zaś właśnie niedostatek badań i studiów historycznych. Pisał:

Socjologia lat międzywojennych, wszystko jedno czy zorientowana liberalnie, czy socjalistycznie, niewątpliwie tylko traciła na tym, że jej adepci za mało studiowali znakomitych polskich historyków, bez względu na to, jakiej byli orientacji poli- tycznej [Chałasiński 1949, s. 17–18].

Właściwe zrozumienie polskiej rzeczywistości społecznej bez znajomości społecznej i politycznej historii Polski to zadanie beznadziejnie trudne.

Jedną z podstawowych kategorii pojęciowych socjologii zachodniej jest ka- tegoria funkcjonalności (funkcji). Za twórcę nowoczesnego funkcjonalizmu socjologicznego uważa się Talcotta Parsonsa, ale podejście funkcjonalistyczne możemy obserwować już w pracach Emila Durkheima i Herberta Spencera.

Powszechny właściwie funkcjonalizm socjologii zachodniej polega na badaniu zjawisk, elementów i instytucji życia społecznego w ich wzajemnym powiąza- niu, współdziałaniu i współzależności w ramach określonych struktur i całości społecznych. Pojęcia ,,funkcji” i ,,struktury” należą tam do elementarza pojęć socjologicznych. Są to rzeczy powszechnie znane i nie ma potrzeby pisać tu o nich szerzej.

Pojęcie funkcji oraz funkcjonalistyczny sposób widzenia i badania rze- czywistości społecznej nie przyjęły się jednak powszechnie w polskiej myśli socjologicznej, a w każdym razie w interesującym nas tutaj szczególnie jej narodowym nurcie. I znów wiązało się to, jak należy przypuszczać, z sytua- cją społeczno-polityczną Polski w wieku XIX, która była niewątpliwie ,,dys- funkcjonalna” dla ujęć funkcjonalistycznych. Naród nie tyle ,,funkcjonował”, ile walczył o egzystencję, o prawo do istnienia i tworzenia odrębnej całości

(9)

społecznej. W literaturze społecznej znajdowało to wyraz w postulacie inte- gralności i solidarności narodowej – i tę kategorię integralności możemy po- traktować jako swoisty odpowiednik zachodniej kategorii funkcjonalności.

(Nawiasem mówiąc, w przypadku NSZZ ,,Solidarność”, mam tu na myśli jego okres heroiczny, chodziło nie tyle o solidarność zawodową ludzi pracy, ile właśnie o solidarność narodową Polaków).

Z pojęciami funkcji i struktury wiąże się nierozłącznie w socjologii za- chodniej pojęcie systemu. To również rzecz powszechnie wiadoma. Anali- za systemowa sensu stricto i samo pojęcie systemu społecznego jest oczywi- ście w socjologii zjawiskiem stosunkowo nowym, ale ujęcia systemowe czy systemowo-funkcjonalne posiadają w socjologii zachodniej długą tradycję (H. Spencer przy określaniu społeczeństwa posługiwał się wręcz pojęciem sy- stemu). Jednakże podejście systemowe, mimo że prekursorem nowoczesnej analizy systemowej był Polak Zygmunt Heryng [Bezwiński 1983], nie znalazło szerszego zastosowania w narodowym nurcie socjologii polskiej. Ażeby zro- zumieć, dlaczego tak się stało, przypomnijmy dwie podstawowe cechy, które powinien czy wręcz musi posiadać każdy przedmiot analizowany w katego- riach systemu. Po pierwsze, musi on być pewną dającą się wyodrębnić auto- nomiczną całością. Po wtóre, elementy, czy też części składowe owej całości, muszą pozostawać ze sobą we względnej harmonii (tworzyć tzw. strukturę).

O tak systemowo pojętych całościach, zwłaszcza w aspekcie makrostruktural- nym, trudno było mówić w przypadku polskiej XIX-wiecznej rzeczywistości społecznej. Podzielenie i dependencja polityczna społeczeństwa polskiego podważały celowość i sensowność analiz całościowo-systemowych. Co więcej, podejmowanie takich analiz w stosunku do politycznie określonych całości publicznych mogło być traktowane jako wyrażająca się w uznaniu status quo narodu polskiego dywersja ideologiczna (w sferze politycznej przykładem ta- kiej reakcji polskiej opinii społecznej może być stosunek części społeczeństwa do podjętej po 1905 r. akcji endecji na rzecz autonomii dla Królestwa). Tak więc warunkiem wstępnym jakichkolwiek makrostrukturalnych ujęć systemo- wych społeczeństwa polskiego musiałoby być odzyskanie przez Polaków włas- nych niepodległych instytucji życia publicznego, i ten podnoszony nieustannie postulat suwerenności narodowej w polskiej myśli społecznej możemy uznać za daleki odpowiednik pojęcia systemu czy raczej problemu systemowości społeczeństwa w zachodniej myśli socjologicznej.

Zachodnia myśl socjologiczna zrodziła się w centralnych obszarach cywili- zacji europejskiej i właściwie obce jej były problemy pogranicza kulturowego.

Co prawda świat zachodni jeszcze w okresie ekspansji kolonialnej zetknął się bezpośrednio z kulturami pozaeuropejskimi, ale doświadczenia te, pomimo że zaowocowały rozwojem badań etno- i antropologicznych, raczej słabo od- działywały na zachodnią myśl socjologiczną. Socjologię europejską, a później

(10)

amerykańską, nurtowały przede wszystkim rodzime problemy społeczne.

W samym pojęciu ludów czy też kultur e g z o t y c z n y c h zawarty był dystans, jaki Europa miała do pozaeuropejskiego świata. Ludy egzotyczne traktowano najczęściej jako opóźnione w rozwoju w stosunku do społeczeństw europej- skich. Chłonność innowacyjna społeczeństw kolonialnych (co prawda głównie w dziedzinie techniki i medycyny – i to w aspekcie konsumpcyjnym) wydawa- ła się potwierdzać takie mniemanie. W nauce zjawisko to zaowocowało teorią dyfuzji kulturowej oraz teorią ,,linearno-szczeblowego” rozwoju społecznego.

Sądzono, a i dzisiaj można się jeszcze natknąć na taki pogląd, że odpowiedni transfer technologiczno-kapitałowy i oświatowy spowoduje wyrównanie roz- woju wszystkich czy większości społeczeństw świata (dyskutowało się nato- miast raczej nad tym – był to szczególnie ulubiony temat marksistów – czy możliwe jest ,,przeskakiwanie” szczebli rozwojowych).

W przeciwieństwie do socjologii zachodniej polska myśl socjologiczna była zawsze niezmiernie wyczulona na problematykę pogranicza kulturowego.

Wiązało się to z faktem, że dla społeczeństwa polskiego obce kultury nie były, tak jak dla społeczeństw Anglii czy Francji, czymś egzotycznym, ale czymś nie- omal wewnętrznym, stanowiły istotny element bezpośredniej rzeczywistości społecznej, w której kształtowały się dzieje narodu i losy państwowości pol- skiej. Banalne nieomal stwierdzenie o położeniu Polski pomiędzy Wschodem i Zachodem posiada głęboki historyczny i kulturowy sens, sięgający samych podstaw narodowego bytu. Odpowiednikiem dyfuzjonistycznych teorii za- chodnich w narodowym nurcie polskiej myśli socjologicznej jest zatem teza o autonomiczności, a nawet ekskluzywności kulturowej, najdobitniej chyba sformułowana w teorii Feliksa Konecznego o „dysparatności” cywilizacyjnej [Koneczny 1935]. Teoria ta odrzuca dyfuzjonizm kulturowy; wszelkie ,,mie- szanki cywilizacyjne – jak mówi Koneczny – są źródłem nie rozwoju, ale upad- ku społeczeństw” (nie można być – jak się wyrażał – „cywilizowanym na dwa sposoby”). Możliwe i nieszkodliwe jest natomiast, według tej teorii, wzajemne przenikanie elementów kulturowych pomiędzy ,,podkulturami” jednego ma- kroukładu kulturowego, jakim jest cywilizacja5. W związku z powyższym nie może też być mowy – według Konecznego – o jakimś ,,linearno-szczeblowym”

rozwoju wszystkich społeczeństw. Rozwijają się one niejako niezależnie od sie- bie w ramach własnych struktur cywilizacyjnych. Obcość, nieprzenikalność, a także konfl iktowość cywilizacji (makroukładów kulturowych) jest tezą po- jawiającą się nader często w narodowym nurcie socjologii polskiej – i szerzej – w humanistyce polskiej. Ten sposób widzenia rzeczywistości społeczno-kul-

5 Interesującą, nowoczesną interpretację teorii F. Konecznego zawiera esej Z. Pucka ogło- szony w Szkicach z historii socjologii polskiej [Pucek 1983, s. 155–188].

(11)

turowej stanowi wynik wiekowego doświadczenia narodu zamieszkującego na styku dwóch społecznych światów: Zachodu i Wschodu.

Kolejną z sygnalizowanych tu przykładowo różnic w sferze teoretyczno- -pojęciowej (i metodologicznej) pomiędzy socjologią zachodnią a narodowym nurtem polskiej myśli socjologicznej może być odmienność sposobu i zakresu budowania uogólnień i twierdzeń. Otóż w socjologii zachodniej – czy w ogóle w zachodnich naukach społecznych – wystąpiła mocna tendencja, szczególnie wyraźna w dobie wczesnego pozytywizmu, do ,,uniwersalnej nomotetyczno- ści”, czyli do budowania ścisłych praw naukowych, których działanie nie jest ograniczone ani przestrzennie, ani czasowo. Przeprowadzano też rozmaite precyzyjne klasyfi kacje zjawisk społecznych. Można powiedzieć, że nauki spo- łeczne uległy tutaj urokowi paradygmatu rozwijających się w tamtym czasie dynamicznie nauk przyrodniczych. Nie tylko to było jednak przyczyną takie- go podejścia do rzeczywistości społecznej. Istotne znaczenie miały też same przemiany życia społecznego towarzyszące powszechnemu formowaniu się na Zachodzie kapitalistycznych stosunków produkcji i wymiany – zachodzące rzeczywiście w tamtych społeczeństwach według określonych prawidłowo- ści. Głównego zadania nauki upatrywano więc w budowaniu powszechnych i obiektywnych praw rządzących rzeczywistością społeczną.

Z perspektywy polskiej, perspektywy pogranicza kulturowego, przemiany życia społecznego przedstawiały się odmiennie. Widziano tu raczej ograniczo- ność i zmienność procesów oraz prawidłowości życia społecznego, a także ich rozmaite wewnętrzne i zewnętrzne uwarunkowania. Widziano też ogromną wielość i złożoność czynników kształtujących rzeczywistość społeczną. W na- rodowym nurcie socjologii polskiej budowane uogólnienia nie miały zatem na ogół charakteru nomotetycznego i klasyfi kacyjnego, ale raczej opisowy i typo- logiczny. Socjologia polska wykazywała też wyraźną skłonność do ujęć nor- matywnych, to znaczy wypracowywane przez nią kategorie teoretyczne miały nie tylko funkcję poznawczą, ale także ideologiczną, polegającą na budowaniu pożądanych wzorów życia społecznego. Oczywiście i socjologia zachodnia wyrosła przynajmniej w pewnej mierze na dążeniach reformistycznych. Róż- nica polega jednak na tym, że o ile w socjologii zachodniej chodziło przede wszystkim o wypracowanie naukowych podstaw określonej polityki społecz- nej, o tyle w przypadku narodowego nurtu socjologii polskiej ujęcia norma- tywne były adresowane do sfery postaw moralnych społeczeństwa. Socjologia ta, mówiąc jej językiem, miała kształtować ,,ducha narodu”6.

6 Postawa taka była charakterystyczna dla całej właściwie XIX-wiecznej humanistyki pol- skiej, tak krajowej, jak i emigracyjnej. Por. na ten temat m.in. interesujące studium Dyoniziaka R.

(1961), Pojęcie przełomu dziejowego na łamach czasopism Wielkiej Emigracji, „Międzyuczelnia- ne Zeszyty Naukowe. Studia z Historii Myśli Społeczno-Ekonomicznej”, nr 1, s. 97–131.

(12)

Można teraz, jak sądzę, po dokonaniu tego pobieżnego przeglądu pojęć i kategorii, zadać zasadnicze pytanie o najistotniejsze czynniki, które legły u podstaw powstania i funkcjonowania tych różnych, w znacznym stopniu odmiennych, socjologii: socjologii zachodnioeuropejskiej i narodowego nurtu socjologii polskiej. Odpowiedź na to pytanie, której spróbujemy tutaj udzielić, znów będzie miała charakter sygnalny i hipotetyczny, tak jak i wcześniejsze rozważania zawarte w niniejszym artykule. Otóż wydaje się, że podstawo- wym warunkiem rozwoju socjologii zachodnioeuropejskiej był l i b e r a l i z m7, natomiast narodowego nurtu socjologii polskiej – k o e r c j o n i z m8. Zanim zajmiemy się nieco bliżej tymi pojęciami, zestawmy dotychczas przytoczone i w jakimś stopniu odpowiadające sobie kategorie pojęciowe obu analizowa- nych socjologii, a także warunkujących je czynników.

Socjologia zachodnioeuropejska Socjologia polska – nurt narodowy

społeczeństwo naród pojęcie narodu bardziej złączone

z państwem niż ze społeczeństwem

oddzielenie narodu od państwa (społeczny charakter idei narodu) ,,postęp społeczeństwa” (jednokie-

runkowa ewolucja)

historia narodu

funkcjonalność integralność

„systemowość” suwerenność

teoria dyfuzji kulturowej teoria dysparatności cywilizacyjnej uniwersalna nomotetyczność typologiczność

instrumentalność normatywność

Czynniki warunkujące powstanie tych różnych socjologii

liberalizm koercjonizm

7 Użyty tu termin liberalizm nie ma nic wspólnego (poza łacińskim rdzeniem) z tzw. neoli- beralizmem. Odnoszę go zresztą do wspólnot ludzkich, nie do jednostek.

8 Termin utworzony od łacińskiego coercitio = zniewolenie.

(13)

Przeciwstawiając sobie tutaj liberalizm i koercjonizm, mamy na uwadze wolność i zniewolenie życia zbiorowego w trzech podstawowych dziedzinach:

politycznej, kulturalnej i gospodarczej. Społeczeństwa zachodniej Europy cieszyły się tradycyjną wolnością w pierwszych dwóch wymienionych dzie- dzinach – jeżeli nie liczyć wojennych epizodów – od setek lat. Pełną wolność w trzeciej z wymienionych dziedzin przyniosła im rewolucja mieszczańska.

I nie jest rzeczą przypadku, że zarówno dynamiczny rozwój życia społeczno- -gospodarczego, jak i rozwój nauk społecznych, a zwłaszcza socjologii i ekono- mii, następują w tamtych społeczeństwach w okresie najpełniejszego urzeczy- wistnienia tych trzech wolności. W takich bowiem i tylko takich warunkach można zarówno dostrzegać, jak i formułować powszechne, niejako ,,obiektyw- ne” prawa życia społecznego i gospodarczego oraz społecznego i gospodarcze- go postępu. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że zarówno socjologia, jak i ekonomia, a w każdym razie ich klasyczne, wypracowane na Zachodzie postacie, mają rację bytu tylko w warunkach liberalizmu politycznego, kultu- ralnego i gospodarczego (uwaga ta nie dotyczy, rzecz jasna, praktykowania lub nieokreślonych p o l i t y k s p o ł e c z n y c h).

Oczywiście, w przypadku XIX-wiecznej Polski takie warunki nie istniały.

Likwidacja i rozbiór państwa polskiego pomiędzy ówczesne ,,supermocar- stwa” oraz dążenie do likwidacji narodowości polskiej – to były podstawowe warunki polityczne i kulturalne społeczeństwa polskiego (ludności polskiej?) w tamtym okresie. Jedynie w sferze gospodarczej pozostawiono Polakom pe- wien margines swobody, co – jak się później okazało – miało istotne znaczenie dla narodowego przetrwania (możliwość pracy organicznej). Poza tym całe życie publiczne społeczeństwa, zarówno polityczne, jak i kulturalne, zostało nie tylko poddane obcej kontroli, ale wręcz oparte na obcych, siłą narzuconych instytucjach i wzorcach. I te koercyjne w swojej istocie stosunki społeczne de- cydowały zarówno o kształcie i przebiegu życia społecznego9, jak i o treści i formach polskiej refl eksji socjologicznej wywodzącej się z tamtego okresu.

W polskiej literaturze socjologicznej istnieje znamienna pozycja wiążąca się z poruszanym tu zagadnieniem liberalizmu i koercjonizmu, do której, jak sądzę, należy się w tym miejscu ustosunkować. Mam na myśli rozważania Sta- nisława Ossowskiego o typach ładu społecznego10. Porządki policentryczny

9 Więcej na ten temat piszę w mojej książce Szkice o sferze publicznej i polskim społeczeń- stwie obywatelskim, Kraków 2012.

10 S.  Ossowski wyróżnił trzy następujące typy rzeczywistego ładu społecznego: „a) ład:

przedstawień zbiorowych; życie społeczne oparte na konformizmach społecznych, uregulowane przez tradycyjne wzory; b) porządek policentryczny: równowaga społeczna osiągnięta automa- tycznie dzięki naturalnym prawom; interakcji, w wyniku indywidualnych nieskoordynowanych decyzji, przy respektowaniu pewnych reguł gry (norm współżycia); c) porządek monocentrycz- ny: życie społeczne regulowane przez centralne decyzje dzięki organizacji czuwającej nad ich

(14)

i monocentryczny, wyszczególnione przez Ossowskiego, niewątpliwie posia- dają związek z wymienionymi wyżej czynnikami liberalizmu i koercjonizmu w życiu zbiorowym. Szczególnie bliską analogię widzę pomiędzy koncepcją ,,porządku policentrycznego” a określeniem i rozumieniem w niniejszym tek- ście czynnika liberalizmu oraz jego wpływu na naukowe ujmowanie rzeczywi- stości społecznej. S. Ossowski pisze na przykład:

[...] i ekonomia klasyczna, i socjologia, jako nowa dziewiętnastowieczna dyscy- plina, i teoria materializmu historycznego ujmują na ogół życie społeczne przez pryzmat stosunków panujących w społeczeństwie policentrycznym, stosunków opartych na indywidualnej inicjatywie i indywidualnym współzawodnictwie [Os- sowski 1962, s. 92].

Mniejszy natomiast związek zachodzi pomiędzy koncepcją ,,porządku mo- nocentrycznego” a koercjonizmem – tak jak jest on rozumiany w niniejszym tekście. Po pierwsze bowiem, nie każdy, jak sądzę, porządek monocentryczny musi się opierać na ,,gorących” środkach przemocy (czy nawet na przemocy w ogóle), podczas gdy sytuacja koercjonizmu wyrasta właśnie ze stosowania przemocy. Po wtóre, źródłem czy też czynnikiem sprawczym sytuacji koercyj- nej nie musi być jednostka czy jednostkowo określone ,,centrum”; może nim być jedna zbiorowość społeczna wobec innej zbiorowości społecznej. Szcze- gólnym i niezmiernie interesującym przypadkiem sytuacji koercyjnej jest zaś narzucenie siłą zbiorowości o tradycyjnie ukształtowanym porządku policen- trycznym – ładu monocentrycznego. Nie może ulegać wątpliwości, że z takim przypadkiem koercjonizmu mieliśmy do czynienia w pewnych okresach histo- rii społeczeństwa polskiego.

Tak więc nurt narodowy socjologii polskiej jest ściśle zespolony z historią i tradycją narodu – tradycją walki o tożsamość kulturalną i suwerenność po- lityczną. Stanowi on przykład związku pomiędzy m y ś l ą n a u k o w ą a j e j p o d ł o ż e m s p o ł e c z n o - k u l t u r o w y m. W analizowanym tu przypadku bez rozumienia owego podłoża i znajomości historii narodowej nie można

„socjologii narodowej” właściwie rozumieć ani ocenić. Tak samo jak nie znając i nie rozumiejąc społecznej historii Polski, można nie zdawać sobie sprawy, że paradygmat socjologii zachodniej nie zawsze pasował (pasuje) do rzeczywi- stości polskiej. Rozumiał to dobrze Jan Szczepański, gdy mówił na światowym kongresie socjologicznym w Evian-les-Bains w 1966 roku:

Nie można [...] lekceważyć przemożnego wpływu narodowej tradycji: podobnie jak we wszystkich krajach, nie tylko Trzeciego Świata, staje się ona potężnym czyn- nikiem kształtującym ludzkie sposoby myślenia i działania. Wrażliwość na te war- tości kulturalne, które pozwoliły przetrwać w XIX wieku narodowi pozbawionemu przestrzeganiem” [Ossowski 1962 s. 86]. Ossowski wymieniał jeszcze jeden typ ładu zbiorowe- go: ład porozumień zbiorowych, był to jednak porządek postulowany, nie rzeczywisty.

(15)

państwa i które były ośrodkiem sił mobilizujących w okresie wojny i okupacji, jest ciągle silna w socjologii polskiej, i to nie tylko wśród starszego pokolenia. Socjo- logowie pozostający pod jej wpływem rozumieją, że wkład socjologii polskiej do socjologii światowej może wyniknąć tylko z teoretycznego opracowania własnych doświadczeń historycznych, a nie z naśladownictwa nawet najbardziej interesują- cych doświadczeń opracowanych w innych krajach i uogólniających doświadcze- nia innych krajów. Słowem, polska szkoła narodowa może wnieść wtedy orygi- nalny wkład do socjologii światowej, jeżeli stworzy teorię własnych doświadczeń historycznych, jeżeli da teoretyczne opracowanie istotnych spraw, którymi żyje współczesne społeczeństwo polskie[Szczepański 1971, s. 684–685].

W moim przekonaniu myśli te, sformułowane przez jednego z najwybit- niejszych socjologów polskich, odnoszą się nie tylko do socjologii i nie tylko do polskiej rzeczywistości społecznej. Są uniwersalnym przesłaniem, swoistą

„dyrektywą metodologiczną” skierowaną do wszystkich przedstawicieli nauk społecznych, czy szerzej – do badaczy ludzkiego świata kultury.

Bibliografi a

Bezwiński Z. (1983), Zygmunt Heryng. Socjologia energetyczna i koncepcja układów społecznych [w:] K.Z. Sowa (red.), Szkice z historii socjologii polskiej, Instytut Wydawniczy PAX, Warsza- wa, s. 81–101.

Chałasiński J. (1949), Socjologia polska w latach międzywojennych a prądy społeczne i umysłowe, ,,Myśl Współczesna”, nr 1–2.

Chołoniewski A. (1917), Duch dziejów Polski, nakładem autora, Kraków.

Dyoniziak R.  (1961), Pojęcie przełomu dziejowego na łamach czasopism Wielkiej Emigracji,

„Międzyuczelniane Zeszyty Naukowe. Studia z Historii Myśli Społeczno-Ekonomicznej”, nr 1, s. 97–131.

Fairchild H.P. (ed.) (1965), Dictionary of Sociology and Related Sciences, Littlefi eld, Adams and Co., New York.

Grabski S. (b.d.), Ekonomia społeczna, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Lwów, 10 tomów.

Grabski S. (1989), Myśli o dziejowej drodze Polski, wyd. 2, Not-Sigma, Warszawa.

Grabski W. (1935), Idea Polski, Skład Główny w Domu Książki Polskiej, Warszawa.

Kamieński H. (1857), Rosja i Europa. Polska. Wstęp do badań nad Rosją i Moskalami, Księgarnia Polska, Paryż.

Koneczny F. (red.) (1918), Polska w kulturze powszechnej, staraniem i nakładem polskich spółek oszczędności i pożyczek, pozostających pod patronatem Galicyjskiego Wydziału Krajowe- go, Kraków.

Koneczny F. (1921), Polskie Logos a Ethos, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań.

Koneczny F. (1935), O wielości cywilizacji, Gebethner i Wolff , Kraków.

Korwin-Kochanowski J.K. (b.d.), Polska w świetle psychiki własnej i obcej, Warszawa.

Kutrzeba S.  (1916), Przeciwieństwa i źródła polskiej i rosyjskiej kultury, Księgarnia Polska B. Połonieckiego, Lwów.

Mikułowski Pomorski J. (1983) Jan Karol Kochanowski-Korwin. Psychologia tłumu i narodu [w:]

K.Z. Sowa (red.), Szkice z historii socjologii polskiej, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa, s. 189–209.

(16)

Młynarski F. (1935), Człowiek w dziejach. Jednostka – państwo – naród, Trzaska, Evert i Michal- ski, Warszawa.

Młynarski F. (1938), Totalizm czy demokracja w Polsce?, Klub Społeczno-Polityczny, Warszawa.

Mochnacki M. (1987), Rola uniwersytetów w życiu politycznym Polski okresu przedlistopadowego [w:] M.  Mochnacki, Poezja i czyn. Wybór pism, wybrał, wstępem i przypisami opatrzył S. Pieróg, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa.

Ossowski S. (1962), O osobliwościach nauk społecznych, PWN, Warszawa.

Popławski J.L. (1910a), Pisma polityczne, Gebethner i Wolff , Kraków.

Popławski J.L. (1910b), Szkice literackie i naukowe, nakład Księgarni E. Wende, Warszawa.

Pucek Z. (1983), Feliks Koneczny: teoria pluralizmu cywilizacyjnego [w:] K.Z. Sowa (red.), Szkice z historii socjologii polskiej, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa, s. 155–158.

Rybarski R. (1926), Naród, jednostka i klasa, Gebethner i Wolff , Warszawa.

Sowa K.Z. (1983), O jednym z możliwych sposobów interpretacji dziejów socjologii polskiej, „Stu- dia Socjologiczne”, nr 4, s. 147–160.

Sowa K.Z. (2012), Szkice o sferze publicznej i polskim społeczeństwie obywatelskim, Wydawnic- two Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków.

Sumpf J., Hugues M. (1977), Larousse dictionnaire de sociologie, Larousse, Paris.

Szczepański J. (1971), Wspólne cele socjologii i polska szkoła narodowa [w:] J. Szczepański, Od- miany czasu teraźniejszego, PWN, Warszawa.

Szelągowski A. (1912), Wschód i Zachód, nakład Towarzystwa Wydawniczego, Lwów.

Wasilewski Z. (1921), O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej, nakład Księgarni i składu nut Perzyński, Niklewicz i Sp., Warszawa.

Zdziechowski M.  (1920), Wpływy rosyjskie na duszę polską, Krakowska Spółka Wydawnicza, Kraków.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszy, to od- nowienie przymierza z Maryją, Królową naszego Narodu i jakby ponowne ogło- szenie Jej Królową Polski, już nie tylko przez króla, ale przez cały Naród, przez

Celem artykułu jest walidacja polskiej adaptacji Mindful Attention Awareness Scale (MAAS – Brown, Ryan, 2003), który służy do pomiaru cechy uważności (specyficzny stan

rażenie „względnie" ustalony schemat — winno przyjąć jakiś empirycz­ ny sens, by umożliwić badania. Chodzi więc o to, aby kwestię tę ustalić, a w badaniach

Praca Karola Modzelewskiego wpisywała się w rozwijający się we Włoszech w latach sześćdziesiątych XX w.. nurt badań nad

Wymieniony natomiast przez Wydawców Tobiasz Morsztyn rzeczywiście był jeszcze wówczas protestantem (kalwinistą), nigdy nie zasiadał on jednak jako poseł w Izbie Posels- kiej, w

Chwalba omawia ten problem pisząc o stosunku socjalistów do praktyk i symboli religijnych, a także kwestii nastawienia duchowieństwa katolickiego wobec praktykujących sympatyków

Binarność działań, podejmowanych podczas obrzędu weselnego, przejawia się w tym, że zaangażowanie społeczności wiejskiej niemal za każdym razem można rozpatrywać jako

W formie elektronicznej publikacja dostępna jest również w zasobach Central and Eastern European Online Library (www.ceeol.com) Wydawca. Wydawnictwo Uniwersytetu