Julian Herrnaz
Niezbywalne prawo człowieka do
życia
Studia nad Rodziną 4/2 (7), 63-84
2000
2000 R . 4 n r 2(7)
abp Julian H E R R A N Z
NIEZBYWALNE PRAWO CZŁOWIEKA DO ŻYCIA1 Wstęp: Szczególnie groźny, radykalny zwrot w prawie
Gdy w roku 1948 z m aterialnych i m oralnych ruin II wojny światowej po wstawała potrzeba potwierdzenia godności osoby ludzkiej i jej nienaruszal nych praw, uroczyście została zatwierdzona przez O N Z „Powszechna D e klaracja Praw Człowieka”. W art. 3 tej Deklaracji czytamy: „Każda istota ma prawo do życia, do wolności i do bezpieczeństwa”. Kilka lat później, w 1959 r., „D eklaracja Praw D ziecka” zatwierdzona przez O N Z ustalała w pream bule, że „dziecko potrzebuje specjalnej ochrony, szczególnie prawnej, za równo przed narodzinam i, jak i później” . Z e swojej strony M iędzynarodowe Stowarzyszenie Medyczne, opracowując ponow nie w 1948 r. przysięgę Hi- pokratesa, kazało przyrzekać wszystkim lekarzom: „Będę przestrzegać ab solutnego szacunku dla ludzkiego życia od m om entu jego poczęcia” .
Z tych oraz pozostałych uroczystych deklaracji i międzynarodowych umów, jak i z analizy konstytucyjnych i cywilnych praw rozwiniętych n a ro dów, słusznie wynikało, że do połowy X X w. na świecie istniała znacząca jednolitość prawodawstwa, dotycząca ochrony życia ludzkiego, (także) p o czętego, a jeszcze nie narodzonego: „D o tego m om entu zarów no w sferze praw a rzymskiego i germ ańskiego, jak i com m on Iow, prawodawstwa eu ro pejskie i am erykańskie2 zabraniały aborcji poza sytuacją, w której zagrożo ne jest życie m atki; zabraniały także eutanazji. Pierwszy wyłom nastąpił w 1920 r. w leninowskim Z S R R , po którym pojawił się reżim nazistowski z jego eugenicznymi praw am i”3.
W ślad za wielką negacją nienaruszalnego ch arak teru praw a do życia w Rosji, pojawiły się w latach 50-tych ustaw odaw stw a dotyczące aborcji w innych państw ach na wschodzie Europy, w których panow ał kom unizm .
1 Tekst opublikow any w Evangelium vitae - E ncyklika o calen ia w spółczesnej rodziny i św iata, red. abp K. M ajdański i zespół, W arszawa 1997, s. 19-45. A u to r je st P rzew odniczą cym P apieskiej R ady ds. In terp retacji Tekstów Prawnych.
2 R ów nież inne, ja k K odeks Praw a Cywilnego w Ja p o n ii (p o r. art. 721).
3 R . M in n e ra th , P ro sp ettiv a d elle tradizioni g iuridiche circa il d iritto alia V ita nei dibatti- ti in tern azio n ali, w ystąpienie na sym pozjum m iędzynarodow ym nt. E vangelium vitae i praw o, W atykan 23-25.05.1996.
N a Z achodzie natom iast, gdzie m aterializm nie m ial tak rewolucyjnego im petu, jak m aterializm dialektyczny stanowiący filozoficzną doktrynę państwa, ustawodawstwo zezwalające na aborcję dotarło dopiero 47 lat później niż w Zw iązku Radzieckim , razem z angielskim Abortion A c t z 1967 r. Kolejno takie praw odaw stw o powoli rozprzestrzeniało się w in nych krajach, natrafiając na sprzeciw doktrynalny i społeczny: w 1973 r. w Stanach Zjednoczonych, w Niem czech i w Danii; w 1974 r. w Szwecji, w 1975 r. we Francji; w 1978 r. we W łoszech, w Luksem burgu i w Grecji; w 1984 r. w Portugalii; w 1985 r. w H iszpanii, w 1990 r. w Belgii.
W arto powiedzieć, że w drugiej połow ie XX wieku następuje największy możliwy do w yobrażenia, radykalny prawny zwrot w dziedzinie praw a do życia: u tra ta - co najm niej w praktyce ustawodawczej w wielu państwach, w zadziwiającej sprzeczności z ich konstytucjam i - jego charakteru prawa nienaruszalnego. Co więcej, Jan Paweł II wykazał, że w zam achach na ro dzące się i um ierające życie „dostrzegam y nowe aspekty, nieznane w prze szłości, oraz problem y niezwykłej wagi, związane z faktem , że w św iadom o ści zbiorowej te zam achy na życie tracą stopniowo charakter «przestęp stwa» i w paradoksalny sposób zyskują status «prawa», do tego stopnia, że żąda się uznania ich pełnej legalności przez państw o” (EV, 11). W obec ta kiej rzeczywistości, pozostając w herm etycznych granicach praw a, wydaje mi się, że p rzede wszystkim należałoby zadać sobie trzy zasadnicze pytania, przy czym syntetyczną odpow iedź na nie chciałbym zawrzeć w mojej wypo wiedzi. Pytania te brzm ią następująco:
1) N a jakich podstaw ach opierał się i m ocno opiera się nadal praw ny i m oralny postulat nienaruszalnego charakteru praw a niew innego człowie ka do życia, a konkretniej - praw a do życia człowieka poczętego, jeszcze nie narodzonego?
2) Jaka była przyczyna lub jakie byty przyczyny tego radykalnego zwro tu w praw ie, który stanow i prawdziwy regres cywilizacji i który otworzył drogę nie tylko dla ustawodawstwa zezwalającego na aborcję, ale również dla innych działań legislacyjnych, zaczynających legalizować eutanazję, m anipulow anie em brionam i oraz pozostałe zamachy na życie ludzkie?
3) Jakie w obec tej rzeczywistości wydają się istnieć w sferze praw a dwa pow iązane zagadnienia o ch arakterze filozoficznym i biologicznym, k tó rych uśw iadom ienie wydaje się konieczne dla obrony nienaruszalnego p ra wa do życia?
1. Wielka tradycja prawa do życia
Ważność nienaruszalnych praw człowieka, a wśród nich, podstawow ego praw a do życia, polega na tym, że nie m ogą one być ani przyznane, ani uchylone przez innego człowieka, czy też przez jakąkolw iek w ładzę ludzką,
poniew aż prawa te m ają nienaruszalną podstaw ę, nie w akcie woli ludzkiej, ale w samej naturze i godności istoty ludzkiej. W ielkim pow odem satysfak cji dla wielu intelektualistów naw et nie katolików było zobaczyć, że 400 profesorów i miłośników filozofii prawa, biologii i bioetyki, przedstaw icie li ponad 150 uniwersytetów z całego świata, zebrało się w Rzymie na m ię dzynarodowym sympozjum na tem at „Evangelium vitae i praw o” i zatw ier dziło jednogłośnie, wśród innych, następujący wniosek:
„Prawo do życia jest podstaw ą wszystkich tych podstawowych w artości ludzkich i m oralnych, k tóre pochodzą z samej prawdy istoty ludzkiej, k tó re wyrażają i chronią godność człowieka. Są to w artości, których «żadna jednostka, żadna większość i żadne państw o nie m ogą tworzyć, zm ieniać lub niszczyć, ale które winny uznać, szanować i um acniać» (EV, 71). Uczestnicy Sympozjum przypom inają, że już w klasycznej Tradycji prawa dzieci nienarodzonych były zrów nane z narodzonym i, w sprawach dotyczą cych ich d o b ra”4.
N ależy zauważyć, że już przed w ielką rzym ską tradycją doktrynalną i praw ną dotyczącą praw a n atu raln eg o istniało praw o niepisane, będące podstaw ą praw naturalnych człowieka, w śród których znajduje się praw o do życia. Zw róćm y uwagę na myśl w ielu filozofów i pisarzy kultury grec kiej, m .in. takich jak: H erak lit, który mówi! o uniw ersalnym praw ie o p a r tym o boskie logos; Sofokles, dla którego agrapta nom ina, tzn. praw a nie n apisane, ale obecne w um yśle ludzkim dzięki bogom , są ostatn im b a stionem przeciw tyranii5; lub jak E p ite t, który m ówił6 o w spólnej i wyso kiej godności m oralnej i praw nej człow ieka, poniew aż je st stworzony przez B oga7.
W ciąż aktualny problem o bardzo dawnych korzeniach, związany z róż nicą między państwowym porządkiem praw nym a w ynaturzonym , poruszył Polibiusz w swojej „H istorii R zym u”, idąc za osiągnięciam i, do jakich do szli jako pierwsi P laton i Arystoteles. W swoim opisie kręgu konstytucji państwowych wielki historyk stawia obok trzech prawnych form państw a - bazylei (królestwa), arystokracji i dem okracji - odpow iadające im trzy wy naturzone formy: m onarchię rozum ianą w sensie tyranii, oligarchię i ochlokrację. Co do dem okracji, Polibiusz stw ierdza p rzede wszystkim, że
4 W niosek n. 3. W nioski tego sym pozjum , zorganizow anego przez P apieską R a d ę ds. In te rp re ta c ji Tekstów Praw nych, P apieską R a d ę ds. R odziny o ra z P apieską A k ad em ię Życia, zostały opublikow ane n a lam ach IjO R 29.05.1996 i w C o m m u n icatio n es 28 (1996) 28.
5 A ntygona, w. 454-460. 6 D iatrib ai I, 3 ,1
7 Por. A. B ausola, II fo n d am en to del d itritto alia vita, w: A A . W , P er u n a D ich iarazio n e dei diritti del nascituro, M ilano 1996, s. 113-114.
nie m oże nazywać się dem okratycznym państw o, w którym jakakolw iek m asa obywateli - naw et w większości - m oże robić to, co jej się po d o b a8.
Już od starożytnych, przedchrześcijańskich czasów było jasne, że praw dziwa dem okracja m oże istnieć tylko wtedy, kiedy większość przestrzega pewnych podstawowych zasad ustroju społecznego, takich jak pojęcie p ra wa naturalnego, rozw inięte przez filozofów greckich, oraz nienaruszalnych praw człowieka, które w nim m ają swoją podstaw ę9.
K onkretnie w odniesieniu do praw a do życia, należy uznać za milowy ka m ień w kulturze prawnej fakt, że praw o rzymskie uważało za istotę lub oso bę ludzką życie poczęte jeszcze nie narodzone, które podlegało prawom, mogąc być naw et adresatem testam entu. Tak więc w „D igesta” Justyniana dziecku w łonie m atki została nadana pozycja praw na człowieka (Qui in ute-
ro sunt... intelliguntur in rerum natura esse"')', i dlatego należy uznać je za p o
siadacza praw tak, jakby już się urodziło (nascituruspro nato habetur“), je żeli to dotyczy jego przywilejów (co m m o d u m ). „Ta zasada, którą kreatywne praw o rzymskie od czasów augustiańskich wprowadziło tylko do systemu prawa cywilnego, przeprow adzając jakościową zm ianę w strukturach myśli społecznej i prawnej nie tylko rzymskiej, ale całej kultury ludzkiej - stała się w raz z chrześcijaństwem jedną z uniwersalnych podstaw, tworzących gmach nienaruszalnych praw człowieka, prawa do życia”12.
Z asada praw nego uznania dziecka nienarodzonego za istotę ludzką lub osobę została um ieszczona w poprzednich w iekach w wielu kodeksach konstytucjonalnych i cywilnych, rów nież w dość odległych obszarach geo graficznych i kulturowych; nie tylko w świecie łacińskim, rzymskim i iberyj skim (Włochy, H iszpania, A rgentyna, Brazylia, Urugwaj, Peru, Chile itd.), ale również w praw ie germ ańskim (por. np. orzeczenie wyroku Sądu K on stytucyjnego w R F N , z 28 m aja 1993 r., k tó re odw ołuje się do K odeksu p ru skiego z 1794 r. co do praw „nienarodzonych dzieci”), a naw et w japońskim kodeksie cywilnym (por. art. 721). Co więcej, choć „M iędzynarodow a
s Pol. 6 ,4 , 4-5.
’ Por. W. W aldstein, D iritto n a tu ra le , D iritti u m ani e D em o crazia, k o m u n ik at wygłoszony na XI M iędzynarodow ej Sesji K anonistów Rzym skich, Rzym 22-25.05.1996, p o d auspicjam i Papieskiego U niw ersytetu L ateran e ń sk ieg o .
'"D . 1 .5 .2 6 . 11 D. 1 .5 . 7.
12 G . la Pira, artykuł opublikow any n a łam ach C O R 19.03.1975. G dy chodzi o praw odaw stw o rzym skie, zawsze sta ło o n o na straży dziecka poczętego. N a przykład o d k ła d a n o wyko nanie kary śm ierci n a ciężarnej m atce do czasu po po ro d zie; nie w olno też było p oddaw ać jej p rzesłu ch a n iu p o łączo n em u z to rtu ra m i (U lp ian D . 1.5.18; 48.19.3; Paul. Sent. 1.12.4) itp. Por. P. C a ta la n o , Vigeza dei p rincipi del D iritto R o m an o rig u a rd o ai „ D iritti dei n ascitu ri”, w: Per u n a D ich iarazio n e dei d iritti del n ascitu ro , dz. cyt., s. 134-135.
um ow a w sprawie praw cywilnych i politycznych” z 1966 r. dopuszcza legal ność kary śmierci, jeżeli je st praw nie stosow ana, wyłącza jed n ak tę m ożli wość w wypadku kobiety w ciąży (por. art. 6,5). Co więcej, w żadnym tra k tacie czy m iędzynarodow ej umowie, naw et w dokum entach przeciwko p o litycznej dyskryminacji kobiet (D eklaracja z 1967 r. i Konwencja z 1979 r.), nie m a w zmianki o „praw ie” kobiety do sw obodnego rozporządzania ży ciem dziecka w jej łonie. Tak nadużywane w yrażenie free choice - „wolny w ybór” - k tóre znajduje się w art. 11 w spom nianej Konwencji, odnosi się wyłącznie do swobodnego wyboru zaw odu13.
Cała ta wielka tradycja praw na była m ożliwa przez praw ie trzydzieści wieków, od początków kultury prawa, poniew aż poszanow anie każdego niew innego życia ludzkiego, w każdym m om encie jego rozwoju, ukształto w ało się w oparciu o ontologię istoty ludzkiej, osoby, jej szczególnej godno ści i wyższości wobec innych istnień lub stworzeń, a nie w oparciu o proste przypadkow e rozw ażania o charakterze politycznym, pragm atycznym lub psychologicznym. N adejście chrześcijaństwa i jego rozprzestrzenienie się w świecie nie tylko uszanowało zdobycze recta ratio w filozofii i w nauce praw nej wielkiej kultury greko-rzymskiej, a le je potw ierdziło i wzbogaciło: „W Chrystusie bowiem została ostatecznie ogłoszona i w pełni ofiarow ana człowiekowi owa Ew angelia życia, która - darow ana już w O bjawieniu Sta rego Testam entu, więcej, wpisana w jakiś sposób w serce każdego mężczy zny i kobiety - rozbrzm iew a w każdym sum ieniu «od początku», to znaczy od chwili stw orzenia” (EV, 29).
O bjaw ienie udoskonaliło zrozum ienie naturalnego, m oralnego praw a i k onkretnie usankcjonow ało jasno już od Księgi R odzaju, praw o do życia i nienaruszalny i niezbywalny charakter - poniew aż jest święte - tego p o d stawowego praw a istoty ludzkiej: „Zycie ludzkie jest święte, poniew aż od początku nosi w sobie twórcze działanie Boga i na zawsze pozostaje w spe cjalnym związku ze Stwórcą, jego jedynym celem. Tylko Bóg je st Panem ży cia od jego początku aż do końca. Nikt, w żadnych okolicznościach, nie m oże przyznać sobie praw a do bezpośredniego zniszczenia niewinnego ist nienia ludzkiego”14. Z akaz piątego przykazania: „N ie zabijaj!” (por. Wj 20,13) je st ostatecznie sprecyzowany w Piśm ie Świętym: „N ie wydasz w yro ku śm ierci na niewinnego i spraw iedliw ego” (Wj 23,7), a między niewjnny- mi istotam i ludzkimi znajdują się poczęci jeszcze nie narodzeni: „Zycie ludzkie od chwili poczęcia pow inno być szanow ane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka pow inna
13 Por. R . M in n e ra th , dz. cyt., s. 2.
14 K ongregacja N auki W iary, In stru k cja i sz acunku d la rod ząceg o się życia ludzkiego i o godności jeg o przekazyw ania D o n u m vitae (22.02.1987). W stęp, n. 5.
m ieć przyznane praw a osoby, w śród nich nienaruszalne praw o każdej nie winnej istoty do życia” (KKK, 2270).
Przez dwadzieścia wieków istnienia Kościół stale ogłaszał m oralne zło i niepraw ość nie tylko m orderstw a (włącznie ze względnie współczesną form ą eutanazji), ale rów nież wywoływanego poronienia. Już w pierwszym wieku czytamy w „D idache”: „N ie zabijać dziecka aborcją i nie zabijać po uro d zen iu ”15; ta sam a nauka znajduje się w Liście B arnaby16 i w Liście do D io g n eta17, W drugim w ieku A tenagoras mówi o tym, że chrześcijanie uważali za zabójczynie kobiety, k tó re stosowały substancje pow odujące po ro n ien ie18, a Tertulian tak proklam ow ał godność ludzką dziecka w łonie m atki: „to zabójstwo zabronić u rodzenia”, poniew aż „jest już człowiekiem ten, co nim będzie”19. Stało się to później jednolitą nauką Kościoła, Sobo rów, Papieży i wszystkich Biskupów20. Należy zauważyć, że ze względu na szkodliwość przestępstw a aborcji, sankcją kościelną narzuconą od począt ków chrześcijaństwa, była najwyższa kara autom atycznej ekskom uniki (la- tae sententie), potw ierdzona w K odeksie Praw a K anonicznego z 1917 r (kanon 2350 § 1) i ponow nie w K odeksie Prawa K anonicznego z 1983 r (kanon 1398) oraz w K odeksie Kościołów W schodnich z 1990 r. (kanon 1450 § 2). A utentyczna in terp retacja kanonu 1398 K odeksu Praw a K an o nicznego z 1983 r. precyzowała w obec pojęcia wywoływanego poronienia, że to przestępstw o polega na dobrow olnym zabiciu życia ludzkiego w łonie m atki „od m om entu poczęcia bez względu na zastosowany sposób (fizycz ny, chem iczny)”21.
„Ponadto wszystko - ogłosił światu II Sobór W atykański - co godzi w sa mo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrow olne sam obójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadaw ane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przym usu psychicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie w arunki życia, arbitralne aresztow ania, deportacje, niewol nictwo, prostytucja, handel kobietam i i m łodzieżą; a także nieludzkie w a
15 D id ach e, 2 ,2 .
P or. List B arnaby, 19, 5. 17 List do D io g e n e ta 5, 5.
18 A ten ag o ras, M ódl się za chrześcijan, X X X V b. 17 T ertulian, A pologeticus, 9
211 D la zn alezien ia syntezy licznych w skazań doktrynalnych i dyscyplinarnych w tej m aterii por. C odicis lu ris C anonicis(1917) F o n tes, P. G asp ari, żró d ta k an o n u 2350, § 1; Codex lu ris C anonici, fontium A n n o ta tio n e auctus, żró la k an o n u 1398; Codex C an o n u m E cclesiam O rian taliu m , fontium a n n o ta tio n e auctus, źró d ła kanonów 728, § 2 i 1450, § 2.
21 „[...] fetus occisione q o u cu m q u e m odo et q u o cu m q u e te m p o re a m o m en to conceptio- nis”, por. A A S 80 (1988) 1818; C o m m u n icatio n es 20(1988) 77.
runki pracy, w których traktuje się pracow ników ja k zwykle narzędzia zy sku, a nie jak wolne, odpow iedzialne osoby: wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym ; zakażając cywilizację ludzką, b a r dziej hańbią tych, którzy się ich dopuszczają, i są ja k najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy” (KDK, 27).
Należy wreszcie dodać, aby uniknąć niejasności, że na tej pozycji obrony niezbywalnego prawa do życia niewinnej istoty ludzkiej wielka klasyczna tradycja praw na i nauka Kościoła katolickiego nie są sam otne: towarzyszą im przepisy dyscyplinarne dwóch pozostałych religii monoteistycznych. Po za kulturą hebrajską, w ierną Starem u Testamentowi, również islam częścio wo zajm uje taką samą pozycję w tej dziedzinie, ja k to ostatnio wykazała „D eklaracja praw człowieka w islamie”, zatw ierdzona w Kairze, 1990 r, przez 52 państwa, członków Konferencji Islamskiej. Potwierdza się w niej, że życie jest darem Boga i że musi być chronione przez państw o (art. 2, a). Szaria zaleca ochronę życia przez cały czas, na jaki Pan je przyznał (art. 2, c). I jakkolwiek w art. 7 mówi się, że dziecko podlega praw u po urodzeniu, jest również stwierdzone, że już w łonie m atki dziecko musi być chronione22.
2. Regres kultury prawnej
Doszliśmy do drugiego, zobowiązującego pytania, k tóre postawiliśmy na początku: Jakie były przyczyny całkowitego, radykalnego zwrotu czy też rewolucji w prawie, k tóre negując etyczno-praw ną zasadę dotyczącą nie zbywalnego charakteru ludzkiego praw a do życia, aktualnie prowadzi ustawodawstwo wielu państw do zalegalizowania aborcji, a następnie rów nież eutanazji oraz innych zam achów na godność istoty ludzkiej i ludzkie go życia?
W iadom o, że legalizacja aborcji w Rosji, w 1920 r, dostosow ała się do m yślenia totalitarnego o ch arak terze społeczno-politycznym : ułatwić w prow adzenie kobiety do pracy poza dom em na rzecz ekonom ii socjali stycznej. O rzeczenie wyroku Sądu Najwyższego Stanów Z jednoczonych (R oe v. W ade), k tó re w kw ietniu 1973 r. otworzyło w tym państw ie w rota dla legalnej aborcji, pojaw iło się ze względu na p o zornie dem okratyczną rację obrony osobistej wolności kobiety: Sąd - czytamy w większościowej opinii sędziów - need no resolved the difficult question o f when life begins. Jednocześnie zaś pozw olono kobiecie na dokonyw anie aborcji, a n astęp nie zanegow ano względne praw o do życia dla em brionu i płodu. R acja przyznaw ana w Rosji - w państw ie kom unistycznym oraz racja przyznana
22 Por. przypis 2, M. E l-H ach e m , Inexpérience ju rid iq u e islam ique et le d ro it à la vie, wy stą p ie n ie n a sym pozjum m iędzynarodow ym nt. E vangelium vitae i praw o.
w U SA - w jednym z państw dem okratycznych - były pozornie różnym i motywam i, ale w rzeczywistości dostosowywały się do tej sam ej agnostycz- nej koncepcji praw a, tzn. ścisłego pozytywizmu praw nego, o p artego na negacji praw a natu raln eg o i w następstw ie na m oralnym „rozw odzie” m iędzy wolnością a praw dą. N ie przypadkiem zostało pow iedziane: „To- talitaryzm y przeciw nych znaków i chore dem okracje odwróciły historię naszego w ieku”23.
Rzeczywiście, dla obrońców tej agnostycznej i radykalnie pozytywistycz nej koncepcji praw a, nie je st ważna praw da obiektywna, zapew niająca r a cjonalność i zgodność przepisów z praw em naturalnym , ale praw da kon w encjonalna (um ow na), socjologiczna lub statystyczna, wynik absolutnej autonom ii człowieka, który zapomniawszy o kondycji stw orzenia „sądzi, że sam jest dla siebie kryterium i n o rm ą ” (EV, 64). W w ystąpieniu do uczest ników m iędzynarodow ego sym pozjum na tem at „Evangelium vitae i p ra w o”, do którego już wcześniej się odwoływałem, Jan Pawel II powiedział: „U znanie wartości życia człowieka, od poczęcia do jego naturalnego koń ca, je st zdobyczą cywilizacji praw a, k tóra pow inna być chroniona jako główne dobro osoby i społeczeństw a. Dzisiaj jed n ak w niem ałej ilości spo łeczeństw nierzadkim jest występow anie swego rodzaju regresu cywilizacji, owocu pewnej niepełnej i czasam i wykrzywionej koncepcji wolności czło wieka, k tóra często znajduje publiczne upraw nienie w państwowym syste m ie prawnym. Dzieje się tak, że poszanow aniu niezbywalnego praw a do życia każdej ludzkiej istoty przeciwstawia się subiektywistyczną koncepcję wolności, uw olnioną od praw a m oralnego”24. A le trzeba powiedzieć jasno i zdecydowanie - aby bronić niezbywalnego praw a do życia, a także żeby ostrzec uczciwe umysły p rzed sofizm atam i fałszywych dem okracji - iż ta subiektywna i agnostyczna redukcja wolności i praw a jest sprzeczna nie tyl ko ze społeczną doktryną chrześcijańską, ale również z tradycyjnym i zd ro wym pojm ow aniem dem okracji. Zaznaczyłem to wyżej, mówiąc o klasycz nej cywilizacji greckiej i rzymskiej, ale chciałbym jeszcze raz to podkreślić, poniew aż wiem, iż znajduję się w śród tego wielkiego N arodu, który był wy jątkowym bastionem wolności i kultury przeciw dwom sprzecznym totali-
taryzmom.
Z ostało w ykazane przez filozofów takich jak M aritain, D el N oce lub Po- ssenti oraz przez praw ników takich jak C otta lub H ervarda (ta lista m ogła by wydłużyć się), że klasyczni poprzednicy dogm atycznego szerzenia się ideologii liberalno-agnostycznej zawsze interpretow ali dem okrację jako
22 Ja n Pawet II, D iscorso all’U n iv ersitä di V ilnius (5.09.1993), L O R 5.09.1993, s. 1. 24 C o m m u n icatio n es 28(1996) 14, L O R , 24.05.1996, s. 9.
społeczny ustrój wolności posiadający n atu raln e granice25. N ie zew nętrzne granice, despotycznie narzucone z zew nątrz (tendencja to talitarn a) lub n a rzucone poprzez prostą rów nie niezrozum iała um ow ę (tendencja liberal- no-radykalna), ale granice posiadające istotną podstaw ę: praw o naturalne, lub ius gentium.
N iestety ideologia liberalno-radykalna, o p arta na agnostycyzmie religij nym i relatywizmie m oralnym , odbierająca dem okracji podstaw y zasad i wartości obiektywnych, niebezpiecznie zatarła granice sensowności i słuszności normy. Osłabiło to głęboko dem okratyczny system prawny w o bec pokusy wypaczonej wolności, to znaczy wolności bez właściwych gra nic, wyznaczonych przez obiektywną praw dę na tem at godności człowieka i niektórych niezbywalnych praw osoby ludzkiej (tzn. prawdziwych praw: nie oderwanych od norm alnej natury człowieka).
W obec społecznej oczywistości takiego kryzysu praw i legalności, do gmatycy pozytywizmu praw nego i tak zwanej etyki laickiej, aby wyjść z kry zysu, gorączkowo szukają ważnych kryteriów, mogących dostarczyć trw a łych podstaw dla decyzji prawnych, program ów politycznych i społecznych. A le te kryteria nie wykraczają poza to, co m ogą wyrażać takie pojęcia, jak opinia większościowa, system wartości dem okratycznie uznany lub poję cie, k tóre nazwaliśmy już wyżej praw dą konw encjonalną. Powód jest oczy wisty: filozofia radykalno-liberalna, która te pojęcia inspiruje, uniem ożli wia stw ierdzenie obiektywnej prawdy o człowieku i o życiu ludzkim, praw dy nieuw arunkow anej: niezależnej od ilości, poglądów i liczby tych, którzy je wyrażają, nie ograniczającej się wyłącznie do osobistych opinii i do sys tem u „wartości” narzuconego przez m ass-m edia; prawdy, która jest n a tu ralną praw dą, a nie sztuczną, obiektywną, a nie subiektywną; prawdy, k tó ra, jak ukazuje historia kultury, jawi się umysłowi, zanim zostanie on rozja śniony przez Objawienie; prawdy, k tóra poprzedza i przekracza sam o p o jęcie dem okracji i nie m oże być przez nią negowana.
Społeczna doktryna Kościoła - chwalona i naśladow ana przez wielu in telektualistów niekatolickich - uczy, że „autentyczna dem okracja możliwa jest tylko w Państwie prawa i w oparciu o popraw ną koncepcję osoby ludz- kiej”(CA, 46). A więc państwo prawa nie jest tym, w którym wola obywate
25 R ó żn e perspektyw y i ró żn e sform ułow ania są w tej fu n d am en taln ej kwestii ze sobą zgod n e, por. m.in.: J. M aritain , L h o m m e et l’E ta t, Paris 1953, s. 69 nn.; A. del N oce, I c a ra tte ri g e nerali del p en siero politico co n te m p o ra n e o , M ilan o 1972; V. Possenti, L e société liberali al bivio. L in e am en ti di filosofia d ella société, G en o v a 1991, s. 281-314; J. H erv ad a, D e re c h o n a tu ral, d em o cracia y cultura, P erso n a y D e re c h o 6 (1979), s. 200 nn.; S. C o tta, D iritto n a tu ra le: id eale o vigente?, Iusticia 2(1982), s. 19 nn.; J. F o rn é s, Pluralism o y fu n d am en tació n o n to - lôgica del D erech o , P erso n a y D e re c h o 9(1982), s. 109 nn.
la staje się wyłącznym źródłem każdej zasady m oralnej i każdego prawa, tak jak gdyby większość głosów autom atycznie mogła tworzyć absolutną au to nom ię prawa dotyczącego m oralności i usunąć instytucje i struktury spo łeczne ze społeczeństwa przy każdym problem ie o charakterze etycznym. Państwo prawa to państw o, w którym ustawy chronią podstawowe prawa człowieka, przede wszystkim praw o do życia. D em okracja, uczy doktryna Kościoła, „nie implikuje, że nad wszystkim m ożna głosować, że system prawdy zależy tylko od woli większości i że nie m ożna wymagać prawdy w polityce. Przeciwnie, należy stanowczo odrzucić tezę, według której rela tywizm i agnostycyzm stanowiłyby najlepszą, filozoficzną podstaw ę dem o kracji, skoro ta ostatnia do funkcjonow ania wymagałaby ze strony obyw ate li przyznania się do tego, że nie są zdolni rozum ieć praw dy”26.
Nie m ożna, jako prostą reakcję na totalitaryzm nazistowski lub m arksi stowski, stworzyć m itu lub dogm atu dem okracji: nie m iała ona takiego c h arak teru w kulturze greckiej, a więc tam , gdzie powstała, tym bardziej nie m oże posiadać go teraz, w aktualnym kontekście społecznym. K ażda k o nkretna form a historyczna dem okracji, jakąkolw iek m iałaby nazwę (d e m okracja ludowa, socjaldem okracja itp.) jest osądzana w świetle „zdrow e go rozum u”, a dla chrześcijan w świetle społecznej nauki Kościoła. D em o kracja - uczy Encyklika Evangelium vitae - „jest zasadniczo «porządkiem » i jako taka środkiem do celu, a nie celem. C harakter «moralny» d em okra cji nie ujawnia się sam oczynnie, ale zależy od jej zgodności z praw em m o ralnym, którem u musi być podporządkow ana podobnie jak każda inna działalność ludzka [...]. W artość dem okracji rodzi się albo zanika wraz z wartościam i, które ona wyraża i popiera: do w artości podstawowych i ko niecznych należy z pew nością godność każdej ludzkiej osoby, poszanow a nie jej nienaruszalnych i niezbywalnych praw ” (n. 70).
Niestety należy stwierdzić, że w drugiej połowie XX wieku agnostycyzm religijny i relatywizm moralny, gorzkie owoce im m anentyzm u filozoficzne go, stworzyły typ społeczeństw a dem okratycznego, przew ażnie m ateriali- stycznego i permisywnego, oderw anego nie tylko od transcendentnych i re ligijnych praw d o wiecznym przeznaczeniu człowieka, ale również od ele m entarnych wymagań naturalnej m oralności. Myśli się o zdeprecjonow a niu i o łatwym rozwiązywaniu węzłów m ałżeńskich i rodzinnych, o szerze niu okrucieństw a rasow ego i religijnego, o pornografii i perw ersjach seksu alnych, o aborcji, o sam obójstw ie z pom ocą, o eutanazji, narkotykach, m a nipulacji genetycznej itp. W obec takiej rzeczywistości przew aża, praw ie we wszystkich państw ach, zasada liberalno-agnostyczna i
prawno-pozytywi-2,1 Ja n Paw eł II, P rzem ów ienie d o grupy biskupów przybyłych ad lim ina, E O R 29.11.1992, s. 5.
styczna, według której w dem okratycznym społeczeństw ie słuszność praw zależy tylko od tego, co zdecyduje większość: że jest dozw olone i tolerow a ne. „Słuszność” praw a nie wydaje się być ograniczona przez zgodność przepisów z n atu rą ludzką, z praw dam i o godności człowieka, z obiektyw nymi wartościam i m oralnym i, które praw o pow inno bronić i ochraniać, aby m óc prawidłowo kierować zachow aniam i społecznymi i zapobiec p o stępującem u rozwojowi dzikiego społeczeństwa.
W obec tej bolesnej prawdy musimy teraz zapytać samych siebie ze spo kojnym chrześcijańskim optym izm em : Co m oże zrobić na poziom ie kre atywności intelektualnej inteligencja, k tó ra nie jest opanow ana przez agnostyczny totalitaryzm , taka inteligencja, która wierzy w istnienie „m o ralnej struktury wolności”27? W ydaje mi się, że najbardziej twórcze i doj rzałe refleksje filozofów praw a i socjologów, a także biologów i teologów, zajm ują się obroną praw a do życia p rzede wszystkim, choć nie wyłącznie, na dwóch głównych polach poszukiwań: relacji między praw em i m oralno ścią oraz relacji między biologią i prawem .
3. Prawo - moralność
N a dziew iętnastej K onferencji E uropejskich M inistrów Spraw iedliw o ści, zorganizow anej przez R adę E uropy (L a V aletta - M alta, 14 czerwca 1994 r.) na tem at korupcji w życiu społecznym , często pojawiały się w wy stąpieniach w yrażenia „kryzys praw a” i „kryzys m oralności”, w naw iąza niu do odkrytej w wielu państw ach nielegalności w zarządzeniu adm ini stracją publiczną, w świecie interesów i w publicznym obrocie pieniądza. Te sm utne w ydarzenia - to praw da - kazały mówić o kryzysie m oralnym naw et dogm atykom tak zwanej etyki laickiej, k tóra po usunięciu z treści etycznych związków człowieka z B ogiem i człowieka z samym sobą, o g ra niczyła cnotę sprawiedliwości jedynie do etyki społecznej, do związków intersubiektyw nych.
A le w przeciwieństwie do tej ograniczonej i krótkow zrocznej wizji etyki laickiej, m oralizm u agnostycznego, powody kryzysu wydają się być szersze i głębsze niż zwykła u trata poczucia obowiązków społecznych. Raczej jest to rosnące zubożenie etyczne, przyzwalające am oralność działalności usta wodawczej i prawnej w wielu państw ach, postępujące osłabienie słuszności ich praw i wyroków ich sądów. Są to powody, k tóre prow adzą do zd ep re cjonow ania praw a i do utraty pedagogicznej funkcji oraz jego zasadniczej siły ograniczającej. D la wszystkich jest oczywiste - wystarczy czytać gazety
27 J a n P aw eł II, P rz em ó w ien ie n a fo ru m Z g ro m a d z e n ia G e n e ra ln e g o O N Z , Nowy Jo rk 6.10.1996 r.
- że am oralność prawodawcy i sędziego stanow i najm ocniejsze bodźce dla am oralności obywatela.
Niestety, etyka laicka nie przyjm uje pojęć „am oralności” i „niem oralno- ści” na podstaw ie obiektywnych wartości i praw, które są ponad praw am i pozytywnymi. D latego broni ona rozdziału m iędzy „prywatną m oraln o ścią” i „etyką publiczną” w ram ach tak zwanego „pluralizm u etycznego”. Prywatna m oralność opierałaby się na zasadach filozoficznych i przek o n a niach religijnych jednostki i dlatego m ożna ją wpisać w zakres osądu su m ienia każdego obywatela; natom iast etyka publiczna byłaby ustalana przez większościową zgodę społeczeństw a, tzn. przez praw dę konw encjo nalną, o której wspom inaliśm y wcześniej, a która zostaje skonkretyzow ana w ustawie. Z aw arte w niej „problem y życia dotyczące aborcji i eutanazji są pow ierzone pryw atnem u sum ieniu, a praw o pow inno zapewniać wolność sum ienia i postępow ania, indywidualny wybór [...]. Dzisiaj chodzi [...] nie tylko o lepsze określenie i ustanow ienie związku m iędzy bioetyką i biopra- wem, ale rów nież o nad an ie słuszności dyskusji etycznej na skalę społecz ną oraz jej znaczenia w skali praw a”28.
Jestem świadomy, że w tym punkcie ktoś mógłby się sprzeciwić, ocenia jąc poprzednie stw ierdzenia jako m oralistyczne i fundam entalistyczne lub chom einistowskie, ale nie zorientuje się, że tak mówiąc niebezpiecznie p o m iesza m oralność i prawo. N ie zorientuje się, że zasada m oralna odwołuje się do sum ienia, natom iast reguła praw na dotyczy związków zewnętrznych, społecznego prow adzenia się człowieka. N ie zorientuje się, że poprzez to rozum ow anie, poza w spom nianym pom ieszaniem pojęć, przebija się pew na tęsknota za średniowiecznym chrześcijaństwem i polityczno-prawnym system em katolickiego państw a wyznaniowego.
Przypomnijmy natychm iast, aby uniknąć niejasności, fakt pom inięty przez zwolenników m oralności laickiej i praw nego pozytywizmu państw a tak zwanego bezwyznaniowego: nie tylko nauka Kościoła katolickiego sprzeciwia się przyzwalającem u ustawodawstwu dotyczącem u aborcji, e u tanazji, państwowym ustawom , które tolerują narkotyki, ułatw iają rozpo wszechnianie pornografii i perw ersji seksualnych oraz innych zam achów na godność człowieka. Również, jak wspomnieliśmy, sprzeciwiają się tem u wypowiedzi doktrynalne mniej form alne innych wyznań chrześcijańskich i innych religii (od islamu do judaizm u, i nie tylko te). Co więcej również sprzeciwia się tem u otwarcie, choć nieśm iało z obawy o zaszeregow anie ja ko prawicowe, niem ała liczba przedstaw icieli tej części świata intelektuali “ B p E. Sgreccia, W ystąpienie na sesji inauguracyjnej sym pozjum nt. Evangelium vitae i praw o. Por. tak że R . N av arro Vals, L ey civil y ley m oral: la resp o n sab ilid ad de los legislado-res, w: L a C ausa d ella V ita, L ib re ria E d itrice V aticana 1995, s. 84-104.
stów, która deklaruje się jako religijnie niezależna a kulturow o hum an i styczna. D ziałają tak, bo dobrze wiedzą, że sprzeciwia się am oralnym p ra wom nie tylko umysł oświecony przez wiarę, ale jeszcze wcześniej - jak przedstawiliśmy w pierwszej części tego wykładu - to, co klasycy nazywali prostym praw em , n atu raln e wyrażenie pierw otnego poczucia m oralnego, zdolne do rozróżnienia dobra od zła, prawdy od błędu. „Na pewno - uczył Cyceron - istnieje prawdziwe prawo; to proste praw o, zgodne z naturą, jest u wszystkich ludzi niezm ienne i wieczne; jego zasady naw ołują do miłości, zakazy pow strzym ują od błędów [...]. Z am ienianie ich na zasady przeciwne je st przestępstw em ; zakazane jest niew ypełnienie rozporządzeń tego p ra wa; nikt nie ma możliwości całkowicie go uchylić”25.
Niech sobie mówią, co chcą, ci, którzy tem u przeczą30, je st je d n ak fak tem , że to n atu raln e prawo, w pisane przez Boga w serca ludzi, pozostało zasadniczo nie zm ienione przez wieki, co więcej, było decydującym czynni kiem w obywatelskim rozwoju narodów i kultur. To praw o, do którego od woływano się na procesie w N orym berdze przeciwko zbrodniom nazistow skim, a obecnie przeciw zbrodniom w byłej Jugosławii, nie zostało wymy ślone przez chrześcijaństwo ani przez inną religię. Kościół katolicki ogra nicza się do przypom nienia, że główne zasady tego praw a zostały ukazane w D ekalogu. W racając do zakresu refleksji naukow ej i m etodologicznej nie wydaje się, żeby m ożna było nadać w ystarczającą treść ew entualnem u zastrzeżeniu dotyczącem u pom ieszania pojęć.
Praw dą jest, że m oralność i praw o to dwie różne nauki, k tóre widzą człowieka z różnej perspektywy i dla różnych celów. M oralność zajm uje się człowiekiem jako osobą; dotyczy całości wymagań wypływających z ontolo- gicznej struktury człowieka, który został stworzony i obdarow any szczegól ną natu rą, godnością i celowością. N atom iast praw o zajm uje się głównie ustrojem społecznym: to znaczy, że dotyczy - mówimy o praw ie jako u stro ju - całości struktur regulujących w spólnotę społeczną, społeczeństwo. A le jeżeli najbardziej znaczącym i pozytywnym faktem postępu nauki prawnej w drugiej połowie X X wieku było um ieszczenie w centrum rzeczywistości praw a jej prawdziwego bohatera, człowieka, podstaw y i celu społeczeń stwa, to oczywistym jest, że prawo zdrowej dem okracji pow inno liczyć się z tym, jaką stru k tu rę ontologiczną m a człowiek: jego n a tu ra jest nie tylko zwierzęca, instynktowna, ale inteligentna, wolna i posiadająca transcen dentny i religijny charakter ducha, który nie m oże być ignorowany ani uśm iercany. Jeżeli nie, to praw o - naw et gdyby chciało nazywać się dem o
2B D e republica, 3, 22, 33.
30 G dy chodzi o syntetyczną krytykę zarzutów staw ianych praw u natu ra ln e m u , por. m .in. J. P. S chouppe, L e D ro it C a n o n iq u e , B ruxelles 1991, s. 18-38.
kratycznym - byłoby nienaturalnym i zasadniczo niem oralnym narzędziem totalitarnego ustroju społecznego. N ie m a tu m iejsca - z czystej naukowej uczciwości - na relatywizm etyczny (który oznacza zaprzeczanie istnieniu obiektywnej prawdy o człowieku), tak jak nie m a miejsca (jeśli chce się za pobiec odnow ieniu dzikiego społeczeństw a) na obronę słuszności pozy tywnego praw a oddzielonego od m oralności.
Praw dą jest, że ten rozwód czy separacja nie m ogą być uznane ani z te o retyczno - naukow ego punktu widzenia, ani z faktu, że to w łaśnie kryzys etyki doprow adził - z pow odu filozofii im m anentnej i subiektywnej - świat sprawiedliwości do kryzysu. Gdy są znane ścisłe pow iązania praw a z m oral nością, nie zadziwia to, że aktualnem u kryzysowi praw a towarzyszy kryzys m oralności (m ożna powiedzieć: sim ul stabunt et sim ul cadent). Obydwa kryzysy m aja tę sam ą podstaw ę: relatywizm aksjologiczny, który w o sta teczności opiera się n a agnostycyzmie religijnym. To, co niesłusznie zosta je p o d d an e dyskusji, jest ostatecznie istnieniem prawdy prawa, opartym na rzeczywistości ontołogicznej osoby ludzkiej i ostatecznie w bycie Boga. Jest to klasyczna - nie tylko chrześcijańska - wizja praw a i praw a naturalnego. W artości dem okratyczne, wolności i praw człowieka - począwszy od głów nego: praw a do życia - oderw ane są od każdego transcendentnego od n o śnika i na koniec te w artości - ograniczone i m anipulow ane - zwracają się przeciw człowiekowi i przeciw społeczeństw u. N ie tylko dobra praw ne sta ją się relatywne, ale zatraca się sens prawa i korespondującej z nim cnoty: sprawiedliwości.
Kościół ze stanowczością, ale spokojnym tonem - poniew aż przez dwa dzieścia wieków historii przeżył on wiele kataklizm ów społecznych i kryzy sów cywilizacji - oznajm ił w odniesieniu do tej sytuacji: „Totalitaryzm ro dzi się z negacji obiektywnej prawdy: jeżeli nie istnieje praw da transcen dentna, przez posłuszeństw o której człowiek zdobywa swą pełną tożsa mość, to nie istnieje też żadna pew na zasada, gw arantująca sprawiedliwe stosunki pom iędzy ludźmi. Istotnie, ich klasowe, grupow e i narodow e ko rzyści nieuchronnie przeciwstawiają jednych drugim. Jeżeli się nie uznaje prawdy transcendentnej, trium fuje siła władzy i każdy dąży do m aksym al nego wykorzystania dostępnych m u środków, do narzucenia własnej ko rzyści czy własnych poglądów, nie bacząc na praw a innych”(CA, 44). Jan Pawel II potw ierdził w innym dokum encie M agisterialnym - Encyklice Ve-
ritatis splendor, k tóra w raz z Evangelium vitae stała się literackim bestselle
rem - nie bez zdziwienia - zwolenników kultury agnostycznej: „Po upadku w wielu krajach ideologii, k tóre wiązały politykę z totalitarną koncepcją świata - przede wszystkim m arksizm u - pojawia się dzisiaj nie mniej p o w ażna groźba zanegow ania podstawowych praw osoby ludzkiej i ponow ne go w chłonięcia przez politykę naw et potrzeb religijnych, zakorzenionych
w sercu każdej ludzkiej istoty: jest to groźba sprzym ierzenia się d em okra cji z relatywizm em etycznym, który pozbawia życie społeczności cywilnej trw ałego m oralnego punktu odniesienia, odbierając m u, w sposób radykal ny, zdolność rozpoznaw ania praw dy” (VS, 101). Oczywiście również praw dy o samej racji istnienia Prawa i o największej lub najm niejszej obow iązu jącej w artości i słuszności jego przepisów.
4. Biologia - prawo
D ruga dziedzina poszukiwań i intelektualnego zaangażow ania w o b ro nie praw a do życia istoty ludzkiej od sam ego poczęcia jest reprezentow ana przez problem atykę związków m iędzy biologią a m oralnością (bioetyka) i związków między biologią a praw em (biopraw o). Chcem y krótko naw ią zać do tego ostatniego, poniew aż również w tej dziedzinie pozytywizm praw ny oparty o relatywizm m oralny usiłuje narzucić swoje tezy. Po zane gowaniu całej tradycji nauki praw a o istnieniu obiektywnej prawdy o czło w ieku i o ludzkim życiu, chce utrzym ać tę negację w obec całego naukow e go rozwoju biologii. A to wszystko w oparciu o pragm atyczne kryterium o charakterze politycznym: nie dopuścić, żeby w oparciu o zdobycze a n tro pologii genetycznej i o wpływ opinii publicznej, która istnieje - państw a zrewidowały własne przyzwalające ustawy, w których zostało uznane tak zwane „praw o” do aborcji i do eutanazji.
N a przykład orzeczenie wyroku R oe v. W ade Najwyższego Sądu Stanów Z jednoczonych zalegalizowało aborcję w 1973 r. stwierdzając, że - jak wy żej w spomnieliśmy - sąd nie był upow ażniony do rozw iązania the difficult
question o f when life begins. N atom iast po genetycznych badaniach, p rze
prow adzonych przede wszystkim przy pom ocy utlrasonografii i em brio- skopii, m ożna stwierdzić, iż „jest genetycznie i biologicznie pew ne, że po połączeniu się dwóch gam et rozpoczyna się istnienie nowego podm iotu ludzkiego, który pod kontrolą program u w pisanego we własny system ge netyczny wykonuje autonom icznie i teleologicznie w jednostce funkcjonal nej własny plan rozwoju w sposób skoordynowany, stały i - zgodnie z ogól nym praw em - stopniowy”31. W świetle logiki praw a w obec w artości ratio
legis ip o n d u s iurisprudentiale staje się więc jasne, że powyższe orzeczenie
31 B p E . Sgreccia, Id e n tita a sta tu to d elk em b rio n e u m a n o w: P er u n a d ich iarazio n e dei di- ritti del n ascitu ro , dz. cyt., s. 24-25. A u to r przep ro w ad za krytyczną analizę opinii C. G ro b ste- ina, A. M c L aren a i innych, którzy w arbitralny i naznaczony u p rzed zen iam i sposób sta rają się znaleźć ró ż n e fazy ciąży (21 godzina, 14 dzień itp.), w których w szczególny sposób ujaw niała by się jakoby ludzka n a tu ra em brionu. Por. tak że A . S erra, L a sp e rim a n ta z io n e sulkem brio- ne u m an o : u n a n u ova esigenza d ella scienza e d ella m edicina, M ed icin a e M orale, R om a 1993,1, s. 112.
wyroku Sądu Najwyższego pow inno być zm ienione oraz powinny mieć m iejsce stosowne następstw a regulacji ustawodawczych w różnych S ta nach. I to sam o powinny uczynić - bez utraty ich laickiego i akonfesyjnego charakteru - rządy innych narodów , w których zostało w prow adzone u sta wodawstwo zezw alające na aborcję, pom im o artykułu 3 „Powszechnej D e klaracji Praw Człow ieka”32, k tórą przypom nieliśm y na wstępie.
Totalitaryzm agnostyczny, który jest podstaw ą procesu rozkładu prawa pozytywnego, szuka innych powodów, aby nie zrewidować - co więcej, aby dać kolejny bodziec - w łasnem u permisywizmowi. W tym celu jego zwo lennicy odwołują się do zadziwiającego zjawiska kam eleonow ej m etodolo gii naukow ej. Przyznają bez trudności, że istnieje prawo do życia ludzi, ale zapytują się: „Kto napraw dę jest człow iekiem ?” Ci sam i prawnicy i polity cy, którzy wcześniej odrzucali, jako metafizyczne i dogmatyczne, koncep cje „praw dy” i „osoby”, teraz usiłują narzucić swoją filozoficzną „praw dę” na tem at nowego znaczenia term inu „osoba”, która zostałaby odróżniona od pojęcia „istoty ludzkiej” . Stosują term in „osoba” n iejak o tran scen d en t ną granicę m iędzy w szechświatem ludzkim a wszechświatem nie dotyczą cym ludzi, lecz w ew nątrz wszechświata ludzi, aby przeprow adzić arbitralną dyskryminację między jed n ą a drugą fazą rozwoju: „osobą” byłoby tylko dziecko urodzone lub plód, a nie em brion. O soba nie jest określana taka jaka jest, ale ze względu na to, czy jest w stanie działać lub pojawić się. N o wo poczęty nie miałby - w edług nowej teorii filozoficznej - prawdziwej, rzeczywistej godności ludzkiej; dotyczyłoby to tylko rzeczywistości „p o ten cjalnie” ludzkiej lub czystej możliwości człowieczeństwa, poniew aż nie jest jeszcze świadomy, to znaczy, że nie posiada organu świadomości, m ózgu33. Konsekw encje praw ne, k tó re m ożna wyciągnąć z tej dyskryminacji filozo ficznej, są oczywiste: kto jeszcze nie jest „osobą” nie m oże m ieć „żadnej osobowości praw nej”, to znaczy, że nie m oże posiadać prawdziwych praw
32 Z auw ażm y, że tak ą sa m ą op in ię w yraziio 400 praw ników i biologów , uczestniczących w m iędzynarodow ym sym pozjum nt. Evangelium vitae i praw o, którzy jednom yślnie przyjęli n astępujący w niosek: „U czestnicy Sym pozjum stw ierdzają, że wiele razy praw a stanow ione naruszające n a tu ra ln e praw o do życia są w parad o k sa ln y sposób w prow adzane do p raw odaw stwa, k tó re na poziom ie konstytucji d ek laru je jeg o o ch ro n ę. U czestnicy Sym pozjum wzywają więc wszystkich praw ników , aby n ie szczędzili wysiłków w o b ro n ie życia, aby praw o do życia byto szanow ane, a niespraw iedliw e ustaw y zostały za tak ie u zn an e i w konsekw encji uniew aż nione. Spodziew ają się także, że art.3 „Pow szechnej D eklaracji Praw C złow ieka”, wydanej przez O N Z , stw ierdzający, że „każdy człow iek p o sia d a praw o do życia, wolności i bezp iecz eń stw a dla swej osoby”, zaw ierający wyraźnie u z n a n ą w artość naczelną życia dla wszystkich je d n o ste k ludzkich, będzie w całości przyjęty przy wszelkich p racach legislacyjnych przez p o szczególne państw a n a św iecie” (C o n clu sio n e, n. 11).
- jak w łaśnie praw o do życia - naw et jeśli nic nie przeszkadza, żeby przy znać m u jakiś stopień ochrony praw nej34.
W obec tej arbitralnej dyskryminacji m ożna powiedzieć: Jak dalecy są zwolennicy tej teorii od wielkiej filozoficznej i praw nej tradycji, którą Ter- tulian zawarł w cytowanym już aksjomacie: „Jest już człowiekiem ten, k tó ry nim będzie”. Zadziw iające jest, że ten radykalny zw rot w praw ie i w usta wodawstwie nastąpił w łaśnie w wieku, w którym o straszliwych zbrodniach przeciwko życiu i godności ludzi tyle m ówiono, w krajowych i m iędzynaro dowych instytucjach, o „nienaruszalnych praw ach człowieka”. D latego Evangelium vitae postaw iła sobie z wielką jasnością takie pytanie: „Gdzie leżą przyczyny tak paradoksalnej sprzeczności?” i odpow iada, m iędzy in nymi: „M ożemy je odkryć poprzez całościową ocenę zjawisk w dziedzinie kultury i m oralności, poczynając od tej m entalności, która doprow adzając do skrajności, a naw et wypaczając pojęcie subiektywności, uznaje za posia dacza praw tylko tego, kto dysponuje pełną albo przynajm niej zaczątkow ą autonom ią i wychodzi już ze stanu całkowitej zależności od innych. Czy m ożna jed n ak pogodzić takie założenie z uznaniem człowieka za istotę, k tórą nie m ożna «rozporządzać»? Teoria praw człowieka opiera się w ła śnie na uznaniu faktu, że człowiek, inaczej niż zw ierzęta i rzeczy, nie może podlegać niczyjemu panow aniu”(EV, 19).
Co więcej, Encyklika odrzuca (nie nazywając ich) arbitralne tezy ró ż nych biologów i filozofów dotyczące pojęcia „życia ludzkiego” (np. A ustra lijczyka P etera Singera35), k tóre w obronie przyzwalających praw, walczą przeciw „nierozporządzalności życia ludzkiego” i pojęcia „osoby” oraz „godności osobistej”. D la nich nie jest możliwe uznanie za „życie ludzkie” życia, k tóre nie m a własnej świadomości, k tó re nie jest zdolne do wyraże nia m inim alnej jakości istnienia, k tóre nie m a zdolności kontaktów pisa nych lub mówionych, k tóre nie odczuwa bólu (lub zakłada się, że go nie czuje), będąc zabijanym. „Jest oczywiste - uczy Jan Paweł II - że w takich w arunkach nie m a na świecie miejsca dla kogoś, kto - jak na przykład nie n arodzone dziecko albo człowiek um ierający - jest podm iotem
strukturał-31W podobnym duchu zostały w yrażone uwagi przy redagow aniu art. 1 P rojektu Konwencji o ochronie praw człowieka i godności bytu ludzkiego, przygotow anego przez K om itet Bioetyki R ady E u ropy (Strasburg 1996). W tym art. 1 m owa jest o jed n o stc e ludzkiej przy użyciu dwóch różnych term inów : „byt ludzki” oraz „osoba ludzka”, bez próby ich definicji; jednocześnie u z n a je się różny stopień ochrony jednej i drugiej rzeczywistości, opisanej tymi pojęciam i: „bytowi ludzkiem u” zapew nia się ochronę jego godności i tożsam ości” (nie mówi się o praw ie do życia), a jedynie „osobie” gw arantuje się „bez żadnej dyskryminacji poszanow anie jej integralności i in nych praw oraz podstawowych wolności wobec różnych tendencji w biom edycynie” .
35 Por. P. Singer, E tica pratica, N eapol 1989, s. 102; idee rozw inięte w pracy R ip en sare la vita, Rzym 1995.
nie słabym, wydaje się zupełnie zdany na łaskę innych osób, jest od nich całkowicie uzależniony i um ie się porozum iew ać tylko niesłyszalnym języ kiem głębokiej symbiozy uczuć”. I konkluduje z oczywistym naw iązaniem do ustaw przywalających na aborcję i eutanazję: „Tak więc czynnikiem kształtującym decyzje i działania w sferze relacji między osobam i i w spół życia społecznego staje się siła. Jest to jed n ak dokładne zaprzeczenie tego, do czego dążyło w ciągu dziejów państw o prawa jako w spólnota, w której «racja siły» zostaje zastąpiona przez «siłę racji»” (EV, 19).
Cały ten arbitralny podział w ew nątrz jednostki ludzkiej, pom iędzy „istotą ludzką” (pojm ow aną jako m ikro-istota lub „przed-człow iek”) a „osobą” jest niedopuszczalny - nie tylko w zakresie m oralności - ani w sferze biologii, ani w ścisłej sferze prawa. W sferze biologii zobaczyliśmy już, iż jest genetycznie pew ne, że w m om encie połączenia dwóch gam et rozpoczyna się w zapłodnionym jajeczku istnienie nowego podm iotu ludz kiego. Jest on zdolny do w ykonania, sam odzielnie i celowo, pod wpływem impulsów program u zapisanego w jego systemie genetycznym, w łasnego planu rozwoju biologicznego, tzn. ciągłego i stopniowego, pełnego rozw o ju własnego życia. Zasadniczo dotyczy to nowej jednostki ludzkiej, z w ła sną tożsam ością genetyczną, rożną od tożsam ości m atki i ojca. Trzeba że by praw o do życia niewinnych istot, zasada niedyskryminowania, op arta o zasadę równości, kardynalną podstaw ę wszystkich praw człowieka, zo stały zastosow ane do „istoty ludzkiej”, do „jednostki ludzkiej”, a nie tylko do „osoby praw nie uznanej”, na podstaw ie czysto pozytywistycznej teorii - żeby nie pow iedzieć pragm atycznej i handlowej - nauki prawa. W iadom o, ile i jak duże interesy polityczne i handlow e stoją za m anipulow aniem em brionem ludzkim do celów doświadczalnych, sztucznego zapłodnienia i na rzecz przem ysłu farm aceutycznego i kosmetycznego.
N ie chodzi o zastosow anie w biologii lub w prawie klasycznej, m etafi zycznej koncepcji „osoby” według znanej definicji Boecjusza: „indywidual na substancja o charakterze racjonalnym ”36. Ta definicja i inne podobne o charakterze metafizycznym nadal obowiązują. A le chcemy powiedzieć, że wiele zdobyczy współczesnej biologii, takich jak proste zrozum ienie cen tralnego miejsca człowieka w prawie, uzasadnia stwierdzenia nauki Kościo ła że „istota ludzka pow inna być szanowana jako osoba od m om entu swego poczęcia” (EV, 60)37. N ie m a wątpliwości, naw et dla nauk pozytywnych, że em brion nie jest tylko określoną jednostką rodzaju ludzkiego, ale posiada wszystkie możliwości biologiczne, psychologiczne, kulturowe, duchowe
36 L ib e r de p e rso n a e t d u ab u s n aturis, cap. 3, P L 64, s. 337 n.
itp., k tóre człowiek rozwija podczas swojej egzystencji. D latego też Jan P a weł II stwierdził na zakończenie m iędzynarodowego sympozjum na tem at
„Evangelium vitae i praw o”: „Nie możemy nie przyjąć za p u nkt wyjścia bio
logicznego statutu em briona, który jest jednostką ludzką, posiadającą zale ty i własną godność osoby. E m brion ludzki m a podstawowe prawa, tzn. że posiada niezbędne prawa, aby działania zgodne z jego istotą mogły być wy konywane według własnej zasady życiowej. Istnienie praw a do życia jako zasady głęboko obecnej w statucie biologicznym jednostki ludzkiej od chwi li zapłodnienia stanowi jed n ak stały p u nkt natury ludzkiej również pod względem etycznego i praw nego statutu dziecka w łonie m atki”38.
Aby m ieć „zalety i własną godność osoby” nie jest wymagane, aby roz w inęła ona, w większym lub mniejszym stopniu, swoje możliwości. Tak ja k nie jest wymagane do uznania i ochrony w jednostce ludzkiej zalet i godno ści „życia człowieka”, żeby wyrażała się o na w stopniach „jakości” lub „in terakcji” umysłowej, fizycznej, czy społecznej. Jeżeli takie błędy naukow e łub praw ne, poza m oralnym i, zostałyby przyjęte, otworzyłyby się szeroko drzwi nie tylko przed aborcją i eutanazją, ale rów nież przed niszczeniem chorych umysłowo, osób zdeform ow anych przez w rodzone wady lub uszkodzenia spow odow ane przez urazy, osób zarażonych chorobam i „groźnymi społecznie” itd. Tak doszłoby do jeszcze bardziej prymitywnego m aterializm u, do bardziej wstydliwego pozytywizmu praw nego, do b a r dziej nieludzkiego totalitaryzm u.
5. Refleksje końcowe
M ożna powiedzieć, że cała społeczna nauka Kościoła w upływającym wieku, a zwłaszcza jasna i nieustępliw a nauka Jan a Pawła II, jest pow odo w ana koniecznością obrony m oralnej struktury wolności przed wielkimi, utopijnymi ideologiam i, k tóre stały się system am i politycznymi na skalę światową: to talitarn ą utopią sprawiedliwości bez wolności i totalitarną utopią sprawiedliwości bez prawdy. Ta druga utopia dojrzała - widzieliśmy to - w środowisku filozoficznego subiektywizmu i m oralnego relatywizmu i znalazła swoje narzędzie ustawodawcze w pozytywizmie prawnym.
N ie przypadkowo największy jego przedstaw iciel, H ans Kelsen, kom en tując ewangeliczne pytanie Piłata do Jezusa: „Czym jest praw da?” (J 18,38) pisał, że w rzeczywistości pytanie pragm atycznego polityka zawie rało w sobie odpowiedź: praw da jest nieosiągalna; i dlatego Piłat, nie cze kając na odpow iedź Jezusa, zwrócił się do tłum u i zapytał: „Czy chcecie że bym uwolnił króla Żydów ?” Tak działając - konkluduje K elsen - Piłat za
chowuje się jak doskonały dem okrata: pow ierza problem ustalenia prawdy i sprawiedliwości opinii większości pom im o tego, że był przekonany o cał kowitej niewinności N azaretańczyka”35.
Rozmyślając nad dram atycznym procesem Jezusa, Jan Paweł II pow ie dział: „Tak więc wyrok człowieka na Boga nie opiera się na prawdzie, ale na przem ocy, na doraźnej koniunkturze. Czyż to w łaśnie nie jest praw dą dziejów człowieka, praw dą naszego stulecia? Ten wyrok w spółcześnie p o wtórzył się w tylu trybunałach w ram ach systemów totalitarnej przemocy. Czy ten wyrok nie pow tarza się także w dem okratycznych parlam entach, kiedy na przykład poprzez stanow ione praw o skazuje się na śm ierć czło wieka n ienarodzonego?”4".
Tak: tak w łaśnie jest. To, co rzeczywiście liczy się dla tych sędziów i dla tych parlam entarzystów - totalitarnych czy dem okratycznych - to nie praw da obiektywna, zapew niająca praw ną słuszność i m oralną legalność, lecz tylko - jak zostało już pow iedziane - praw da względna lub konw encjo nalna, pragm atyczny owoc kom prom isu politycznego, ekonom icznego i statystycznego. W ydaje się słuszne, by zapytać: czy m ożna powiedzieć, że ta agnostyczna kultura, o p arta na absolutnym relatywizmie prawnym i m o ralnym, jest prawdziwą kulturą dem okratyczną? Co więcej, czy jest praw dziwą kulturą w najszlachetniejszym znaczeniu? Nie, nie jest nią.
Jeżeli praw o m oralne zapisane w sercu człowieka jest ignorow ane i lek cew ażone, jeśli system prawny opiera się na z góry założonej koncepcji, że obiektywna praw da o człowieku i w artościach życia ludzkiego nie jest osią galna, jeżeli zapom inając o kondycji stworzenia, człowiek „sądzi, że sam jest dla siebie kryterium i n o rm ą” (EV, 64), jeżeli co do niezbywalnego p ra wa do życia zostanie n ad an e wolności przew rotne i niesprawiedliwe zna czenie: absolutnej władzy nad innymi i przeciw innym, to znajdujem y się - powiem to słowami Papieża - w obec „śmierci w olności” (EV, 20).
D latego ta „kultura śm ierci” byłaby nie tylko negow aniem niezbywalne go praw a do życia istoty ludzkiej. „K ultura śm ierci” byłaby „sam ą śmiercią kultury”, śm iercią cywilizacji, poniew aż prow adziłaby do postępującej de gradacji dwóch najważniejszych cnót człowieka: inteligencji, k tóra czyni go zdolnym do poznania prawdy, a także wolności um iłow ania i postępow a nia za taką praw dą.
N a zakończenie kilka syntetycznych stwierdzeń:
1° Niezbywalne i nienaruszalne praw o do życia niewinnego istnienia ludzkiego, od chwili jego poczęcia do naturalnego końca, należy bez w ąt
” Por. V. Possenti, L e societa liberali al bivio. L ineam enti di filosofia della societa, s. 345 nn. 411 Ja n Pawet II, Przekroczyć p ró g nadziei, L ublin 1994, s. 65.
pienia do najstarszej tradycji w praw ie i jest zasadniczą i główną wartością prawdziwej cywilizacji ludzkiej.
2° Chodzi o prawo, k tóre było zawsze uznaw ane - również w „Po wszechnej D eklaracji Praw Człow ieka” - za ius nativum , tzn. m ocno zako rzenione w samej naturze człowieka, możliwe do poznania przez prosty umysł, którego istnienie jest ponad wolą ustawodawcy: nie m oże on go nadać ani obalić, lecz wyłącznie uznać i chronić.
3° W łaśnie dlatego, że to praw o jest zakorzenione w samej naturze czło wieka, doskonale jego zrozum ienie i ochrona znajduje podstaw ę w ontolo- gii istnienia ludzkiego i nie m oże być podporządkow ane osądowi ideologii ani zm iennym ocenom człowieka - naw et większościowym - o charakterze politycznym, ekonom icznym czy psychologicznym.
4° Na pewno istnieje obiektywna i niezależna praw da pojęcia istnienia ludzkiego lub osoby i wartości jej życia. Nawet ten, kto nie wierzy w najwięk szą kondycję osoby jako istoty stworzonej przez Boga, posiadającej trans cendentne i wieczne przeznaczenie, koniecznie powinien uznać jej szczegól ną godność istoty inteligentnej i wolnej, posiadającej wartości duchowe i m o ralne i przewyższającej inne istoty i inne gatunki królestwa zwierząt.
5° Ta obiektywna praw da o osobie i życiu człowieka poprzedza i wykra cza poza sam o pojęcie dem okracji i nie m oże być przez nią negowana. D e m okracja nie jest i nie m oże być niczym innym ja k ustrojem społecznym wolności, mającej naturalne granice, w śród których znajduje się konieczny szacunek dla praw a do życia każdej niewinnej istoty ludzkiej.
6° Nawet w odpow iednim rozróżnianiu herm eneutycznym między m o ralnością a praw em , należy do istoty praw a fakt, że w centrum każdego słusznego systemu praw nego pow inien znajdow ać się człowiek, należycie szanowany i chroniony w obiektywnej praw dzie swojej godności i niezby walnych praw wynikających z niej; dlatego m ożna uważać za niesłuszne i niem oralne każde pozytywistyczne i agnostyczne ograniczenie prawa istoty ludzkiej w ogóle, a szczególnie praw a do życia.
7° D latego też niedopuszczalna jest, również pod względem uczciwości naukowej, obrona przymierza między ustawodawstwem cywilnym a relaty wizmem etycznym, przy odsyłaniu do wyłącznie indywidualnego sumienia, rozstrzyganie problem ów dotyczących aborcji, eutanazji, m anipulacji gene tycznych i innych zamachów na godność człowieka i ludzkiego życia. Było by fałszywą i niszczącą wizją praw a uważać, że w obec tych problem ów, rów nież o tak wielkim znaczeniu społecznym, praw o nie pow inno zajmować stanowiska, a tylko gwarantować wolność umysłu i indywidualnego wyboru.
8° R ozróżnienia pojęć, które niektórzy politycy i instytucje polityczne przeprow adzają pom iędzy jedną a drugą fazą rozw oju człowieka, nie tylko są sprzeczne z biologicznym faktem , że od chwili poczęcia rozpoczyna się
istnienie nowej jednostki ludzkiej, ale w prow adzają arbitralną dyskrymi nację praw ną, która neguje praw o do życia człowieka poczętego, a jeszcze nie narodzonego.
9° Ponieważ taka arbitralna ocena koncepcji jednostki ludzkiej i inne rów nolegle teorie dotyczące życia człowieka, oceniają człowieka nie na podstaw ie tego kim jest, a wyłącznie w oparciu o to, co jest w stanie zrobić, należy bronić godności człowieka przed tymi naukowymi i prawnymi błę dam i rów nież po to, żeby nie dopuścić do „dem okratycznego” zalegalizo w ania prawdziwych zbrodni przeciwko człowiekowi i postępującem u na w rotow i do dzikiego społeczeństwa.
M ożem y być pewni, że nie zabraknie łaski Bożej w podejm ow anych przez nas pracach. Służymy bowiem człowiekowi, którego O N zbawił za tak wielką cenę.
Archbishop Julian Herranz: The inalienable right of man to life T he inalienable and inviolable right o f man to life since th e m o m en t o f concep tion until d eath belongs to the oldest trad itio n in law and is th e m ain value o f a ge n uine hum an civilisation. T his law, ro o ted in th e n a tu re o f m an, m ust no t be su b o r din ated to ideological ju d g em en t o r changeable political, econom ic o r psychologi cal assessm ents by m an - even by th e g re a te r p a rt o f the people. A t the centre of any legal system th ere should be m an, adequately respected and p ro tected in the objective tru th o f his dignity and th e inalienable rights arising from it.