Józef Kulisz
"Teilhardowska wizja dziejów",
Czesław Bartnik, Lublin 1975 :
[recenzja]
Collectanea Theologica 46/3, 203-205
C o llecta n ea T h eologica 46(1976) f. III
R E C E N Z J E
C zesła w S. B A R T N IK , T e i l h a r d o w s k a w i z j a d z i e j ó w , L u b lin 1975, T o w a rzy stw o N a u k o w e K a to lick ieg o U n iw e r sy te tu L u b elsk ieg o , s. 259.
N ie za w sze w z r o st lu b sp a d ek p od aży je s t u w a r u n k o w a n y m iarą popytu. W idać to w d zied zin ie lite r a tu r y , k tóra o m a w ia i o p ra co w u je z różnych p u n k tó w w id zen ia tw ó rczo ść T e i l h a r d a d e C h a r d i n . O statn io bow iem daje s ię zau w ażyć p ew n ą sta g n a c ję z a in te r e so w a ń od stro n y n a u k o w ej tw ó r czo ścią fr a n c u sk ie g o je z u ity . Ó w s ta n je s t w y n ik ie m n a d m iern eg o rozbicia „ ca ło ści w iz ji”, ja k ą stw o r z y ł au tor, n a d rob iazgow e o p ra co w a n ia i szczeg ó ło w e a n a liz y , k tó re w k o ń cu s ta ją s ię c ię ż k ie i n u d n e d la szer sz e g o „rynku c z y te ln ik ó w ”, w k tó ry m p o p y t n a „ w izję T e i l h a r d a ” je s t n a d a l a k tu a ln y , a n a w e t w cią ż w zra sta . M ożna p o w ied zieć, że d o ty ch cza so w e .opracow ania tw ó rczo ści T e i l h a r d a o sią g n ę ły ju ż sw o je ap ogeu m , tk n ę ły g ra n icy a przez sw o ją zb y tn ią szczeg ó ło w o ść z a tr a c iły d ynam izm ta k p rzecież i s t o t n y . dla tej w izji.
P r e z e n to w a n a k sią żk a k s. prof, dr C zesła w a B a r t n i k a je s t chyba jedną z n ie w ie lu p rac, k tóre u jm u ją c a ło śc io w o w iz ję T e i l h a r d a , u k azu jąc jej d yn am izm w p ełn y m w y m ia rze. J e st to ju ż druga praca au tora w fo rm ie k sią żk i, p o św ięco n a tw ó r c z o śc i T e i l h a r d a . W p ierw szej sw e j k sią żce (Pro
b l e m h is to r i i u n i w e r s a l n e j w t e i l h a r d y z m i e , L u b lin 1972) u s iło w a ł autor, jak
sa m p isz e w o sta tn iej k sią żce, w y k a za ć, „że fra n cu sk i je z u ita P ie r r e T e i l h a r d d e C h a r d i n (1881— 1955), p reh isto ry k , p a le o n to lo g , b io lo g i geolog, tw o r z y ł n ie ty le sy stem p rzy ro d n iczy ile raczej e w o lu c jo n iz m p er so n a listy c z n y o c e c h a c h m y śli h isto r y c z n e j, po p ro stu w iz ję u n iw e r sa ln e j h isto rii, W szech św ia t i c z ło w ie k sta n o w ią dla n ie g o d ia le k ty c z n ie zw ią za n ą h is to r ię ” (s. 12). W n a jn o w sz e j k sią żce n ie za jm u je się ju ż autor te o r ią p o zn a n ia h isto rii u n iw e r sa ln e j, ale m ery to ry czn ą stro n ą d ziejó w lu d zk ich (s. 14). T reść k sią żk i za w a rta je s t w sied m iu rozd ziałach , k tóre k o n se k w e n tn ie ro zw ija ją w izję d z ie jó w T e i l h a r d a . N a początk u , u k a zu je au tor rozw ój m y śli T e i l h a r d a , jej ch arak ter, zw ła szcza sp e c y fik ę p o jęcia e w o lu c ji, k tóra je s t dla n iego n a jw a żn iejszą k a teg o rią h is to r ii, jed y n ą z a sa d ą p o p ra w n eg o m y ś le n ia i pod sta w o w y m p ra w em h isto ry czn eg o rozw oju . T eilh a rd o w sk ie p o jęcie ew o lu cji w ią że is tn ie ją c ą rzec z y w isto ść w jed n ą całość. C ała b o w ie m rzec z y w isto ść je s t w tra k cie s ta w a n ia s i ę i od s w y c h p o czą tk ó w u k ier u n k o w a n a n a zrodze n ie czło w ie k a . P rzeszło ść, m im o sw y c h n ieu d a n y ch prób ro zw o jo w y ch , nie b yła sta cza n iem się w p rzep aść, p rzeciw n ie , sta n o w iła m o zo ln e w sp in a n ie się z p rzep aści ku szczytom (s. 75). W ew n ętrzn y nurt e w o lu ją c e g o św ia ta , oś r o zw o ju , o sią g n ą ł sw ój sz c z y t — św ia d o m o ść w czło w ie k u . N a t l e danych w sp ó łczesn ej a n tro p o lo g ii i p a le o n to lo g ii, u k azu je autor, o ry g in a ln ą teorię T e i l h a r d a , p o w ią z a n ia c z ło w ie k a z p rzeszło ścią i fo rm a m i h o m o n o id a l- n y m i, sto ją c y m i u k o le b k i lu d zk o ści, k tó rej T e i l h a r d d o p a try w a ł się w dw u n ajb ard ziej ro zgrzan ych cen trach p r o c e su ew o lu c y jn e g o — w A z ji i A fryce.
C zło w iek i— zw ierzę w sta n ie r e fle k s ji — je s t d zieck iem d łu g ieg o i m o z o ln eg o p ro cesu k o sm iczn eg o . Jak o u k o ro n o w a n ie — u d a n e d zieło e w o lu c ji,
204
r e c e n z j esta je s ię z k o le i p o czą tk iem n o w e g o procesu . W n im b o w ie m u o sa b ia się c a ły d o ty ch cza so w y w sz e c h św ia t, ca ła d o jrzew a ją ca h isto ria , o d n a jd u ją c sw ój sen s i p ra w d ziw e u k oń czen ie.
J a k o g a tu n ek p od lega c z ło w ie k ty m sa m y m p raw om b io lo g ic z n e g o roz w o ju , k tó r e T e i l h a r d o k reśla p ra w em d ia d y w ie lo ś c i i jed n o ści. O kres p o k ry cia , z a jm o w a n ia z ie m i p rzez c zło w ie k a , a w ię c b ezła d n ej w ie lo ś c i już m in ął. W sp ółczesn ość u w a ża T e i l h a r d za n a jw a ż n ie jsz y eta p w ew o lu cji lu d zk iej. N a stę p u je w n iej sc h o d zen ie s ię , k o n w e r g e n c ja „gałęzi antropo- g e n e ty c z n y c h ” w jed n ą sz y p u łk ę , b u d zen ia się r e fle k sji n o o sfery czn ej. W sp ół czesn ość rod zi ró w n ież d la c zło w ie k a o b o w ią zek o d czy ta n ia p ra w k ieru ją cy ch ro zw o jem , b y z k o le i w zią ć św ia d o m ie ca ły p ro ces tw ó rczy , w p ełn ej odpo w ie d z ia ln o śc i, w s w o je ręce. J e d y n ie w p ełn ej św ia d o m o ści rozw oju , c z ło w ie k m o że sk o r z y sta ć z p ra w d ziw ej w o ln o śc i, tj. o fia r o w a n e j sz a n sy sta n ia się aż do k o ń ca (s. 92). T o s ta w a n ie m oże dok on ać się je d y n ie w św ia d o m ym p o d jęciu p ra w an tro p o g en ezy k o le k ty w n e j, ja k b y d ru giego człon u r a k ie t y k o sm iczn eg o ro zw o ju (s. 86).
R ozw ój n o o sfe r y u k a zu je, ja k ie c z y n n ik i p o w o d u ją jej w zrost. Są nim i ta k ie fa k to r y ro zw o ju ja k c y w iliz a c ja , te c h n ik a , k u ltu ra , w sz e lk ie g o rodzaju m isty c y z m y W schodu i Z achodu — d em o k ra cja i k o m u n izm , w r e sz c ie religia. F a k to ry te p ow od u ją rozw ój n o o sfery , a le są r ó w n ież w y r a z e m o sią g n iętej ju ż je d n o śc i ro d zin y lu d zk iej. N a jw a ż n ie jsz y m z n ich je s t relig ia . S ta n o w i ona n a jg łę b sz y i n a jisto tn ie js z y n urt an trop ogen ezy. W n iej b o w ie m zaw iera s ię „ z r e fle k sjo n o w a n a ” fo rm a t e g o p ęd u ży cia , k tó ry w eta p a ch rozw oju przed cz ło w ie k ie m b y ł n ie św ia d o m y . R elig ia s ta n o w i oś rozw oju , k tó ra do p row ad za czło w ie k a do C en tru m w s z e lk ie g o rozw oju , do O m egi. N a jw ię k sz y d yn am izm i u c ie le ś n ie n ie p e łn e g o ro zw o ju i d o jrzew a n ia d la n o o sfe r y , do strzeg a T e i l h a r d w c h r z e śc ija ń stw ie . Ono je d y n ie zd oln e je s t dać pełną p rzy szło ść k o sm iczn y m p ro ceso m , k tó re sta ły s ię św ia d o m e w c z ło w ie k u . S e n so w n o ść n oosfery, jej n ieo d w ra ca ln y ch arak ter, w y m a g a , zd an iem T e i 1 h a r- d a, o sta teczn eg o celu . C el te n m u si b yć osobą, g d y ż m otorem ro zw o ju i w e w n ę tr z n ą tr e ś c ią eg z y ste n c ji lu d zk iej i całej e w o lu c ji je s t m iłość. J ed y n ie C en tru m k o ch a n e i k o c h a ją c e m oże p r a w d z iw ie zjed n o czy ć ś w ia t i lu d zkość. M iłość zaś z a w sze w sk a z u je na osobę.
T ak w ię c c a ły se n s h is to r ii u T e i l h a r d a, zd an iem ks. B a r t n i k a , sp ro w a d za się d o s e n s u lu d z k ie g o ży cia , k tóre z k o le i n a sta w io n e n a w yższą sy n te z ę , tw o r z y n o o sferę k o le k ty w n ą w je d n o śc i z o so b o w y m C en tru m , O m e gą (s. 194).
Tu rodzi się c a ły w a ch la rz za g a d n ień i p ytań pod ad resem T e i l h a r d a: jak ro zw ią zu je on k la sy czn e p rob lem y m a terii i ducha, n a tu r y i n a d p rzy - rodzoności? co sta n ie się ze św ia te m m a te r ia ln y m w o sta teczn y m rozrach u n ku , sk o r o cele m i k resem h is to r ii je s t czło w ie k ? A utor p rzy ta cza ją c o d p o w ie dzi T e i l h a r d a, czyn i to m ożn a b y p o w ied zieć „ h isto ry czn ie”. U k a zu je b o w iem w a h a n ia sa m eg o a u tora, rozw ój jeg o m y śli, a z d rugiej stro n y u k azu je k o n se k w e n c ję T e i l h a r d a w y n ik a ją cą z u k o ch a n ia św ia ta i C h rystu sa.
R ozd ział siód m y, z a m y k a ją cy p racę, n o si ty tu ł D z i e j e l u d z k i e a C h ry stu s. J e st to ro zd zia ł u k a zu ją cy c a ły se n s h is to r ii d z ie jó w i jej A u tora, B oga, k tóry w J ezu sie w szczą ł p roces k o sm iczn eg o tw o rzy w a . S p row ad za się on w o sta teczn y m w y m ia r z e do tw o r z e n ia się C h ry stu sa k o sm iczn eg o i m oże być n a z w a n y ch ry sto g en ezą . W zw ią zk u z tym z k o n ieczn o ścią p o d ejm u je autor sze r e g p rob lem ów : stw o rzen ia , grzech u p ierw o ro d n eg o , o d k u p ien ia, k tó re w y m a g a ją rein te r p r e ta c ji w ew o lu c y jn e j w iz ji św ia ta .
K s. Cz. B a r t n i k k r e ślą c w iz ję d z ie jó w T e i l h a r d a , czy n i to w p o w ią z a n iu i na k a n w ie d o ty ch cza so w ej filo z o fii i te o lo g ii h isto rii. W łaśn ie d op iero n a tle ogólnej h isto r ii dorobku m y ś li lu d zk iej, u k a zu je się u z a le ż n ie n ie T e i l h a r d a od in n y ch m y ś lic ie li, jak ró w n ież jeg o o ry g in a ln o ść i jed y - ność. P r z e ś w ie tle n ie te ilh a r d o w sk ie j w iz ji d ziejó w b la sk ie m h isto r ii, u p o w a ż n ia ks. B a r t n i k a do n a z w a n ia je g o w iz ji d ziełem sz tu k i, k tó re za w iera
R E C E N Z J E
205
w so b ie p ięk n o k o n str u k c ji m y ś lo w e j, o d p ow iad ającej n a w sp ó łc z e sn e p o trze by człow ieka. C ałość d zieła o w ia n a jest ry zy k iem i odw agą m y śli, k tórą pro w a d zi k o n se k w e n tn ie do k oń ca. T ak w ię c T e i l h a r d o d k ry ł jed n o ze źródeł, w k tó ry m b ije u k ry ta ta je m n ic a historii.
M im o, ż e autor w tra k cie a n a liz y i k reślen ia te ilh a r d o w sk ie j w iz ji ciągle n a w ią z u je do p ojęć te o lo g ii, m im o, że o sta tn i rozd ział n ieja k o sp in a całość w C h rystu sie, od czu w a s ię p ew ien b rak d ogłębnej o c e n y tw ó rczo ści T e i 1- h a r d a od stro n y te o lo g iczn ej. O by to p ra g n ien ie b yło ż y c zen iem sk ie r o w a n ym w stro n ę a u to ra , b y p o d ją ł się tru d u o cen y teo lo g iczn ej tw ó rczo ści T e i l h a r d a.
N a k o ń cu k sią ż k i za m ieszcza autor p ełn ą b ib lio g ra fię T e i l h a r d a. Tak w ię c po raz p ierw szy c z y te ln ik p o lsk i m a p ełn y w y k a z tw ó r c z o śc i T e i 1 h a r- d a. Chodzi tu n ie ty lk o o jeg o e se je zebrane dotych czas w je d en a stu tom ach, k tóre s ię ju ż u k a za ły , ale ró w n ież p ra ce śc iśle n a u k o w e z za k resu a n trop o lo g ii, p a le o n to lo g ii i g e o lo g ii, k tóre są na ogół w c a le alb o te ż m ało znane.
ks. J ó z e f K u l i s z SJ, W a r s z a w a
A n d ré M A N A R A N C H E , Ceci e s t m o n corps, P a ris 1975, Éd. du S e u il, s. 189. A. M a n a r a n c h e z n a la zł w P o ls c e dobre p rzy jęcie. P rzetłu m a czo n o tu ju ż trzy jeg o k siążk i: C h r y s t u s n a s z y c h dn i, D roga w o ln o ś c i oraz B óg ż y w y
i r z e c z y w i s t y (w sz y stk ie w y d a ł In s ty tu t W y d a w n iczy „ P a x ”). R zadko który
w sp ó łczesn y autor z n a la zł u nas ty le uznania. N a le ż y to tłu m a czy ć, być m oże, ty m , że fr a n c u sk i jezu ita , czło n ek A ctio n P o p u la ire w P a r y ż u , u siłu je łączyć te o lo g ię z so cjo lo g ią , przy czym w y b ie r a z te o lo g ii p ro b lem y a k tu a ln e . U derza w ie lk a płodność autora; co rok u u k azu je się p rzyn ajm n iej jed n a je g o n ow a książk a; ty tu ły ch a ra k tery zu ją z a in tereso w a n ia A. M a n a r a n c h e ’ a:
L ’h o m m e d a n s son u n i v e r s (1966), P r ê t r e s à la m a n i è r e d e s a p o t r e (1967), J e cro is en Jé su s C h r is t a u j o u r d ’hui (1968), У a - t - i l u n e é th i q u e Sociale c h r é tie n n e ? (1969), Q u el sa lut? (1969), F r a n c - p a r l e r p o u r n o t r e t e m p s (1970), Un c h e m i n d e la li b e r t é (1971), D ie u v i v a n t e t v r a i (1972), E x i s t e n c e c h r é t ie n n e
(1978), L ’E s p r it et la F e m m e (1974). T rzeba jed n a k p o w ie d z ie ć , że ten p łod n y p isa rz n ie w y p r a c o w a ł so b ie w te o lo g ii m ocn iejszej p ozycji; n ie w sz e d ł do p le ja d y zn an ych w sp ó łczesn y ch te o lo g ó w , k tórych się sz c z e g ó ln ie c en i i c y tuje.
W ś w ie tle teg o , co nam dotąd a u to r p od arow ał, tru d n o za k w a lifik o w a ć go na „ lew icy ” czy „p ra w icy ” teo lo g iczn ej. Z jed n ej stro n y ch ę tn ie czerpie z te o r ii języ k a , so c jo lo g ii, ek o n o m ii, p sy ch o lo g ii ( M a r k s , F r e u d , E l i a d e , J u n g , R i c o e u r , L é v i n a s ) , z drugiej stron y ciętą k r y ty k ę k ie r u je prze ciw k o w ie lu n o w szy m próbom od n o w y teo lo g iczn ej. Z daje s ię p rzy ty m tru dzić nad od n a lezien iem te g o , co a u ten ty czn ie w a r to śc io w e w „ n o w y m ”, by ty lk o to d ołączyć do te o lo g ii k la sy czn ej.
W stęp ostatn iej k sią ż k i M a n a r a n c h e ’ a słu sz n ie stw ierd za , że każda ep ok a od k ryw a w E u ch a ry stii sw o je w ła sn e a sp ek ty , a n a sze cza sy u w raż liw iły się na w ie le ujęć: n a a n a lo g ię istn ie ją c ą m ięd zy E u ch a ry stią i K o ścio łem ; n a tr iu m fa listy c z n ą k o n te s ta c ję , n a E u ch a ry stię ja k o cen tru m ży cia du ch ow ego, p okarm i zew n ętrzn ą k e b o t h J a h w e , na zw ią zek E u ch a ry stii z k u l tu rą i pracą, ja k te ż z esch a to lo g ią i h isto rią (cen tru m h isto rii), na ch a ra k ter w sp ó ln o to w y , sy m b o lizm , fu n k cję p ojed n an ia, ch arak ter ra d o sn eg o św ięta i u czty w e se ln e j oraz n a zw ią z e k z sy m b o lik ą m a łżeń stw a . P rzy p o m n ien ie ty ch a sp e k tó w w y p e łn iło w stę p , w k tórym autor jed n a k zap om n iał n apisać o c e lu sw e j k sią ż k i i o ty m , dla k ogo przed e w sz y stk im ją pisze. W sp om n iał ty lk o , że chce „trak tow ać E u c h a r y stię ” w e w sp o m n ia n y ch w yżej asp ek tach (s. 23).
Rozdz. I (E u c h a r y s t ia ja k o s a k r a m e n t , s. 25— 69) autor o k reśla ja k o p r e