• Nie Znaleziono Wyników

Ryszard Gansiniec i jego badania nad kulturą umysłową polskiego średniowiecza i renesansu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ryszard Gansiniec i jego badania nad kulturą umysłową polskiego średniowiecza i renesansu"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Ulewicz

Ryszard Gansiniec i jego badania nad

kulturą umysłową polskiego

średniowiecza i renesansu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/4, 645-666

(2)

Z

м

А

R

L

1

T A D E U SZ ULEW ICZ

RYSZARD GANSTNIEC

I JE G O BADANIA NAD K U LTU RĄ UM YSŁOW Ą

p o l s k i e g o Śr e d n i o w i e c z a i r e n e s a n s u

W ciekaw ym i tw órczym pokoleniu polskich uczonych, którego m łodość przy pad ła na z am k n ięty d a tą ro k u 1914 początek bieżące­ go stulecia, d o jrzały w iek m ęski na okres pom iędzy dw om a św iato­ w y m i w ojnam i, p racow ite zaś lata schyłkow e (określenie bow iem staro ść byłoby tu naukow ym i obiek tyw n y m fałszem ) po kryły się jak n ajd o k ładn iej z gorączkow ym , tak bardzo in ten syw n ym a tr u d ­ n y m okresem odbudow y po r. 1945 — p rofesor R yszard G ansiniec 1

1 R yszard G a n s i n i e c u rod ził się 6 m arca 1888 w e w s i S iem ia n o w ice

Ś lą sk ie (pow . K atow ice), jako syn m a szy n isty h u tn iczego. P o sied m io letn iej szk ole m iejsco w ej, a n a stęp n ie latach nauki gim n azjaln ej w in tern acie w N y sie i w M ödling (pod W iedniem ) p od jął n ajp ierw stu d ia teologiczn e, z których przerzu cił się jednak rych ło na filo lo g ię k lasyczn ą, którą stu d io w a ł w M ü n ster (W estfalia) i w B erlin ie. R ó w n o leg le ze stu d iam i filo lo g iczn y m i, od r. 1912 zajęty b ył w w y d a w n ic tw ie C o r p u s M e d i c o r u m A k ad em ii P ru sk iej, a od r. 1914 w b erliń sk im M useum fü r V ölkerk u n d e. W roku 1915 z ło ż y ł egzam in n a u czy cielsk i z zakresu łacin y, greki, g erm a n isty k i i filo zo fii, po czym przez ja k iś czas b y ł ja k o szereg o w iec na fron cie zachodnim . P o zajęciu W arszaw y w r. 1915 p ow ołan o go (w listop ad zie) na ta m tejszy u n i­ w e r sy te t. Od jesien i 1917 (w ż y cio r y sie d ysk retn a notka: „w sku ek kon­ flik tu z w ła d za m i p ru sk im i“) do koń ca w o jn y p rzeb y w a ł ró w n ież na froncie, tym razem w sch od n im . D oktorat u zy sk a ł w B erlin ie w r. 1917 (dyplom jed ­ nak d op iero w roku 1919). S tam tąd też p o w o ła n y zo sta ł jak o profesor n ad ­ zw y cza jn y do P ozn an ia (1919), a w r. 1920, jako p rofesor zw yczajn y, do L w ow a. W k am p an ii r. 1939 u czestn iczy jako ochotnik: szereg o w iec piechoty. P odczas okupacji w e L w o w ie: zrazu k iero w n ik k a ted ry filo lo g ii k lasyczn ej, później przez trzy lata p racow n ik przy b u d ow ie i w ad m in istracji C hłodni. P ię ć m iesięc y (od sty czn ia do m a ja 1945) w w ię z ie n iu lw o w sk im : u rzędow o „pow ód n iezn a n y “. W m aju 1946 opuszcza L w ó w i otrzym u je k ated rę w e W rocław iu , skąd w r. 1948 p o w o ła n y zostaje na U n iw e r sy te t J a g iello ń sk i. Z m arł w K rak ow ie dnia 8 m arca 1958.

(3)

646 TA D EU SZ U L E W IC Z

zajm ow ał u nas przez dobrych la t trzydzieści kilka m iejsce spe­ cjalne, zdecydow anie się od in n y ch odróżniające, niepo w tarzalne. Był, n ajp ierw , uczonym w ielkiej m ia ry , k tó ry jed n a k w k rąg n a ­ szej n au k i oraz w ogóle k u ltu ry um ysłow ej k ra ju w szedł od ra z u ja k o osobowość i jed n o stk a bardzo jak a ś sw oista, „ in n a “, zarazem jak o całkow icie już pod w zględem naukow ym u kształto w an a i go­ tow a. P rzychodził ponadto z zew nątrz, bo spoza naszych u n iw e rsy ­ tetów , a także, co w ażniejsze, spoza środow isk in te le k tu a ln y c h pol­ skich, w d o d atku jeszcze przychodził w łaściw ie okolicznościowo, żeby w ręcz nie powiedzieć: przypadkow o. M iar owicie z in sty tu cy j n a u ­ kow ych pruskich, z k tó ry m i jako m łody, w y b ijający się filolog k la ­ syczny zw iązany był przez p arę la t w okresie kończenia studiów , p rak ty c zn ie zaś w p ro st ju ż n a w e t z fro n tu zachodniego (gdzie b y ł żołnierzem w arm ii W ilhelm ow skiej), pow ołany został późną jesienią 1915, za rek om endacją uczonych berliń sk ich , na w ykładow cę w U ni­ w ersy tecie W arszaw skim , o tw a rty m wówczas d em on stracyjnie, za zgodą niem ieckich w ładz o kupacyjnych. E zucony ty m sam ym w zu­ p ełnie dla siebie nowe, ta k odrm enne od znanych m u w a ru n k i oraz naw y k i, Ślązak ten, o trochę p o d n iem czo rym nazw isku i całkow icie obcym w ychow aniu, p rzedstaw ił się jed n a k w czasie krótkiego, choć n a d e r dlań potem ważnego stażu w arszaw skiego, od raz u bardzo w y raźn ie i odw ażnie po polsku, tj. z g ru n tu inaczej niż re p re z e n tu ­ jący p olitykę ok u pan ta i n arzuceni przezeń profe'-orow ie-N iem cy: g e rm an ista-b erliń czy k W ilhelm P aszkow ski i chem ik w rocław ski J u liu s von B raun. D latego w sp o m in a ry ró żn ie j z całym uznan iem jak o organizator Z akładu oraz cennej bib k o tek i filologicznej (zaku­ pionej w G etyndze po zm arłym P a u lu W e n d la n d z ie l2, z rm eisca zaś poznany z życzliw ego sto~unku do m łodzieży, osfen tacv jn ie d e­ k la ru ją c e j się po polsku i an ty o k u o acy in ie. oraz soh'darvzujacy się spontanicznie z profesoram i w arszaw skim i w sp raw ach dotyczących polskiego in te resu narodow ego, u zn a n y został w rezultacie na ty m

Zob. teczk ę a k tó w p erson aln ych w A rch iw u m U J (za u d o stęp n ien ie jej d zięk u ję drow i K arolow i L e w i c k i e m u ) , ponadto dane w S p r a w o ­ z d a n i a c h T o w a r z y s t w a N a u k o w e g o w e L w o w i e ( = ST NL) (II, 1922, s. 37—33; z ok azji w yb oru na człon k a czyn n ego w r. 1921), w reszcie sy n te ty c z n e n ekrologi lub artyk u ły: Iren y K r o ń s k i e j (E n c y k lo p e d i a w s p ó łc z e s n a . W arszaw a 1958, z. 5) i Z ofii G a n s i n i e c ( F i l o m a t a , 1958, nr 117).

2 T. M a n t e u f f e l , U n i w e r s y t e t W a r s z a w s k i w latach 1915/16— 1934/35. K ronika. W arszaw a 1936, s. 194— 195.

(4)

R Y S Z A R D G A N S IN IE C 647

terenie za niepożądanego i niewygodnego. W sumie — niekarnego, ty m bardziej przeto niebezpiecznego pruskiego rezerw istę z urlopu odw ołano3, wtłoczono z pow rotem w m undur i ekspediowano na front, tym razem wschodni.

R y s z a r d G a n s i n i e c (1888—1958)

Tak się przedstawiała zew nętrzna, adm inistracyjna niejako „dro­ ga do Polski“, a raczej pow rót do Polski Ryszarda Gansińca, po­ w rót, którego logicznym następstw em było powołanie go później,

przez polskie już władze państwowe, na katedrę filologii klasycznej w nowo otw ieranym uniw ersytecie w Poznaniu. Droga jednak w e­ w nętrzna oraz konsekw entnie z niej w yrastająca długoletnia zasługa badawcza uczonego jeszcze bardziej były niecodz'enne i ciekawe, zwłaszcza na tle naszej, ze szlacheckich bądź co bądź tradycyj w y­ rastającej kadry uniw ersyteckiej tych czasów.

Przychodzący z Berlina Polak, z tak charakterystycznie śląską zawziętością i uporem przez szereg lat rozbudowujący w sobie

3 Tamże, s. 158 i 163. Por. nadto uwagi w życiorysie G a n s i ń c a oraz inform acje ustne rektora Tadeusza L e h r a - S p ł a w i ń s k i e g o .

(5)

648 T A D EU SZ U L E W IC Z

rdzenną, ludow ą polskość przy w alon ą ciężarem pruskiego w ychow a­ nia 4, bardzo się oczywiście spośród sw ych kolegów -profesorów w y ­ różniał i pod każdym nieom al w zględem od n o rm y odstaw ał. Z aska­ k iw ał raz po raz, n iejed n o k ro tn ie po p ro stu drażnił swoim tw a rd y m , szorstkim , zatrącający m czasam i n a w e t o p rym ityw izm zachow a­ niem się oraz sty lem życia, stan o w iący m ta k nieoczekiw any kon­ tra s t z jego niepospolitą w iedzą i w idocznym cudzoziem skim „szny- te m “ w sposobie m yślenia. Z dum iew ał i niepokoił niezależnością, sw oistą jakąś, a w łaściw ą m u rew olucyjnością sadów i przekonań: naukow ych, społecznych, św iatopoglądow ych, k u ltu ra ln y c h i w szel­ k ich innych. Z m iejsca w reszcie zw racał na siebie uw agę z lekk a ob­ cą, chciałoby się powiedzieć, tro ch ę ja k b y drew n ian ą w ym ow ą ofi­ cjalnej polszczyzny literack iej (początkow o m ów ił dość zepsutym , na wpół gw arow ym językiem , dlatego przez pew ien czas zarów no w Poznaniu, jak i później jeszcze, w e Lw ow ie, w y k ład ał po łacinie), budow anej przezeń z pew nym w y siłkiem na k sz ta łt długich, skom ­ plikow anych składniow o okresów niem ieckich w zględnie łacińskich. Rów nocześnie zaś ty lu in n y m i cecham i osobistym i przyciągał, często nap raw d ę im ponow ał. I specyficznie tw ard a, ty m b ardziej jed n a k sym patyczną, bo św iadom ą w łasnych w artości, z tak im tru d e m n a ojczyzny łono pow racającą polszczyzną G órnoślązaka. I zaw ziętą na spocób śred rio w ieczny , b en ed y k ty ń sk ą w ręcz praco­ w itością naukow ego w y ro b nik a (sam raczej używ ał tu innego o k re­ ślenia z tej sam ej kategorii: k artu ska!). I żyw iołow ym , niezm iennie m łodym , tak nieśw iadom ie, a jed n a k praw dziw ie sarm ackim , za­ d zierżystym usposobieniem . W reszcie u p a rtą , po chłopsku sum ienn ą rzetelnością w codziennej p rac y oraz ogrom nym , świadom ie, bo z poczucia obowiązku społecznego podejm ow anym w ysiłkiem popu­ lary zato rsk im i pedagogicznym . Było w nim n a p ra w d ę coć z h u m a ­ nistycznego, gorączkowego niep o k oju i niedosytu, coś z u staw iczne­ go, nie um iejącego się zatrzy m ać w m iejscu poszukiw ania, z ducha ciągłej, ale tw órczej przekopy w obec siebie i wobec św iata, p odbu­ dow anej i w ielką odw agą cyw ilną, i n ieprzeciętną w ytrw ałością. B ył

4 W ysoce zn a m ien n y b y ł tu ró w n ież p o w ró t do p o lsk ieg o b rzm ien ia n a­ zw isk a. W m iejsce w ię c zn iem czon ego, m etry k a ln eg o i p oczątk ow o u ż y w a n e ­ g o G a n s c h i n i e t z , p o słu g iw a n ie się p rzez d łu gie lata form ą G a n s z y - n i e c, aby w reszcie po o statn iej w o jn ie p rzyjąć jed y n ie pod w zg lęd em gra­ m a ty czn y m i h istoryczn ym p opraw ną, zarazem najstarszą, d aw n o porzuconą w e r sję rodzinną: G a n s i n i e c .

(6)

R Y SZA R D G A N S IN IE C 649

zarazem w ty m w szystkim jak iś p ierw ia ste k wysoce niecodzienny i nieban aln y , w zakresie nie sam ej ty lk o zresztą jednej filologii klasycznej, specjalności, zdaw ałoby się, w pew nym sensie zam knię­ te j i isto tn ie niek ied y się w sobie zam ykającej, jakkolw iek ta k nie­ odzownie potrzeb n ej w ogólnoludzkiej k u ltu rz e, w Polsce zaś legi­ ty m u jącej się ciekaw ą, od daw na zadom ow ioną tra d y c ją h isto ­ ryczną.

Nie dziw, że udział G ansińca w e w spółczesnym życiu i ru c h u n aukow ym polskim , a pod n ieje d n y m w zględem i w k u ltu rz e u m y ­ słow ej społeczeństw a, zaznaczył się w y raźn ie i sięgnął w szerz i w głąb. W ykładow ca i profesor z kolei pięciu polskich u n iw e rsy te ­ tów , bo w arszaw skiego, poznańskiego, lwowskiego, w rocław skiego i krakow skiego. E ru d y ta, a przecież ta k daleki od ty p u gabineto­ wego uczonego, w ydaw ca i re d a k to r całego szeregu pism, u k azu ­ jących się przede w szystkim w „b u rz liw y m “ okresie lw ow skim : popularnego, do stu d en tó w g im n azjaln y ch przede w szystkim zw ró­ conego F i l o m a t y (w raz z przybudów kam i: łacińską P a l a e s t r ą oraz osobną, dobrze pom yślaną B i b l i o t e k ą F i l o m a t y i m niejszą, w k ilkadziesiąt zeszytów idącą B i b l i o t e c z k ą F i l o ­ m a t y ) , interesująceg o a bardzo n iera z śm iałego — w iedziała coś o ty m cenzura! — P r z e g l ą d u H u m a n i s t y c z n e g o , K w a r ­ t a l n i k a K l a s y c z n e g o , w reszcie różnych w y d aw n ictw spe­ cjalistycznych, jak np. H e r m a i o n , przez szereg la t E o s o-az E u s S u p p l e m e n t a i inne. Na koniec zaś człow iek pow iązany rozlicznym i w ęzłam i z szerokim n u rte m i rozw ojem życia bieżącego, m iał w nim G ansiniec swój udział tw órczy, nieprzeciętnie uroz­ m aicony i bogaty, w najlepszym , nie zw ulgaryzow anym tego słow a znaczeniu postępow y (jakżeż spospoliciał, zdeprecjonow ał się te n te rm in w latach pow ojennych!) i p ozy ty w ny .

G raniczy na pierw szy rz u t oka z p arad oksem fakt, że ten, u ob­ cych i przez znakom itych znaw ców a n ty k u (W ilhelm K roll, U lrich von W ilam ow itz-M oellendorff, H e rm a n n Diels, E. M eyer) w y k ształ­ cony uczony, z przygotow ania, isto tn ej p asji życiow ej (doskonałą ilu stra c ją b y ł tu choćby F i l o m a t a ) , w reszcie ty lo letn iej spe­ cjalności u n iw ersyteck iej filolog k lasyczny, głów nie n a w e t grecysta, zasadniczy swój w kład n au k o w y oraz najw iększy w ysiłek b ad aw ­ czy położył jedn ak nie na te re n ie sw ej w łaściw ej specjalności za­ wodow ej, poświęconej staro ży tn o ści g reck o-rzym sk iej. Że, inaczej mówiąc, stu d ia i badania w łasne G ansiń ca (te bow iem sp ra w y in te ­

(7)

650 T A D EU SZ U L EW IC Z

resu ją nas tu ta j przed e w szystkim ) potoczyły się po to rach zdecy­ dow anie odm iennych niż „n a sta w ien ie “ zawodowe, p o p u lary zacja oraz, ta k d lań ważne, szerzenie zam iłow ania do w ielkiego dziedzic­ tw a św iata klasycznego.

Dlaczego się ta k stało i ja k do tego doszło, nie będziem y się w tej chw ili szerzej n ad ty m rozw odzić. P rzy czy n y b yły tu z pew nością b ard zo różne i, ani w ątpić, n a w a rstw ia ły się od la t n a jd a w n ie j­ szych. Przecież to w łaśnie W ilhelm K roll, naw iasem m ów iąc n ie ­ m iecki Ślązak, k tórego życzliw ości i naukow ym bodźcom G ansiniec sporo zawdzięczał w d ecydującym tu dlań okresie studiów u n iw e r­ syteckich (widać to w przedm ow ie do konkursow ej rozp raw y Hippo-

lytos’ Capitel gegen die Magier, k tó ra m u dała „leg ity m ację“ n a u ­

kow ą i utorow ała drogę), in tereso w ał się, i to od młodości 5, tak że lite ra tu rą astrologiczną, a n a stę p n ie m etry k ą, stu d iam i g ram a ty c z ­ n y m i w sensie m. in. dziejów g ram atyk i, filologii klasycznej itp. Tenże K roll był, od u stąp ien ia W issowy w r. 1906, re d a k to re m im ­ ponującej Real-Encyclopädie der classischen A ltertum sw issensch aft, gdzie m łody w spółpracow nik P o lak opracow yw ał szereg haseł z za­ kresu religii, filozofii, ponadto m agii, w różb iarstw a oraz ludoznaw - stw a sta ro ż y tn e g o 6. I w reszcie jed en jeszcze fa k t oraz w iadom ość tro chę może nieoczekiw ana, k tó rą piszący zawdzięcza dosyć p rz y ­ padkow em u zm ów ieniu się ze śp. P rofesorem na te m a t B rü c k n e ra 7. Otóż do w szystkich, w ym ienionych i nie w ym ienionych, czynników oraz ra z w ick trzeb a tu ta j koniecznie dooisać jedno, ty m razem jed n a k rałe^ ace do naszego genialnego filologa i polihistora, A lek- s a rd r a B rü c k re ra . G °nsiniec, k tó ry dla B rü ck n era żyw ił zawsze głęboki sz acu rek i podziw, pow iedział wówczas najb ard ziej sta n o w ­ czo i otw arcie, że do zajęcia się średniow iecznym piśm ien nictw em łacińskim w Polsce oraz w ogóle naszą k u ltu rą um ysłow ą tej doby nam ów ił go w ielki uczony polski z B erlina-W ilm ersdorfu. Z żalem w yznać przychodzi, że m ając zam iar o ty ch sp raw ach pom ówić

5 Por. bardzo dobry n ek rolog K ro lla (w raz z fotog ra fią ) op racow an y przez H ansa L i e t z m a n n a w R e a l-E n c y c l o p ä d ie d e r cla ssis chen A l t e r ­

t u m s w is s e n s c h a f t . H albband 35. S tu ttg a r t 1939, n ie p ag in o w a n y ch stron 7

n a w stęp ie.

6 W ym ien ia je z grubsza i su m a ry czn ie ocenia S. H a m m e r , H istoria

filo logii k l a s y c z n e j w Polsce. K ra k ó w 1948, s. 47— 49.

7 B y ło to w zw iązku z n iep o w a żn y m i „dąsam i id eo lo g iczn y m i“ na tem at jego badań nad X V I i X V II w., czyn ion ym i p rzez p ew n y ch p an ów w latach 1950— 1955.

(8)

RY SZ A R D G A N S IN IE C 651

szerzej i sw obodniej (B rückner in tereso w ał m nie od daw na i bardzo mocno) nie w y p y tałem od razu do końca, kied y to m ianow icie być mogło i w jak ich okolicznościach. W żad nym jed n ak w y p ad k u nie mogło to m ieć m iejsca w cześniej niż w okresie p racy G ansińca w M uzeum E tnologicznym (1914— 1915), najpraw dopodobniej zaś chyba albo w okresie w arszaw skim (przecież d o k to ra t uzyskał G an- s irie c w B erlinie w r. 1917), albo raczej n a w e t dopiero tuż g d z :eś przed poznańskim (1919), kiedy tego ro d za ju w skazów ka i zachęta b y ły b y szczególnie uzasadnione i n a czasie.

Tak czy owak, urzeczony i od la t w każdym razie jeszcze m ło­ dzieńczych stopniow o w n ajro zm aitszy sposób w ciągany w b a rw n y św iat pojęć k u ltu ry euro p ejsk iej późnego średniow iecza — głów nie oczywiście łacińskiego, ale tak sam o germ ańskiego i rom ańskiego — a następm e rów nież i ren esan su (łacińskiego, zachodniego, potem coraz to m ocniej i głębiej polskiego), w y robił się G ansiniec sto su n ­ kowo szybko na znakom itego, w sw oim pokoleniu z pew nością u nas n ajw y bitniejszeg o znaw cę w ieków średnich, w zakresie u n iw e rsa l­ nej ich lite ra tu ry łacińskiej, a w raz z nią także języka, p rąd ó w u m y ­ słow ych, ówczesnej nauki, obyczajow ości itd., itd. Całą tę zaś roz­ ległą w iedzę oraz w łaściw ą m u dociekliw ość badaw czą pośw ięcił p rzy ty m nie ty le n aw et „sam ej w sobie“ bogatej k u ltu rz e ta k d o j­ rzałego, w zestaw ieniu z P o k k ą P ia stó w i pierw szych Jagiellonów , europejskiego Zachodu. W badaniach jego stosunkow o rychło n a p lan pierw szy w ysunęło się zgłębianie i odsłanianie coraz to innych, zachodzących tu ta j na każdym kro ku bardzo ścisłych a różnorodnych p o w i ą z a ń um ysłow ych pom iędzy św iatem zachodnim a P o l­ ską 8, zw iązków m ających sw oje uzasadnienie w zasadniczej jed n o li­ tości ty p u cyw ilizacyjnego, uform ow anego przez a n ty k oraz kościel­ ne chrześcijaństw o łacińskie, rzym skie.

Jak ież zagadnienia i zjaw iska, z tej w zględnie po k rew nych ka~ teg o ry j badań, w eszły zatem w zasięg jego dociekań n au kow ych n a p rzestrzen i od r. 1919 do 1958?

W ym ieniony już tom Brata Mikołaja z Polski pisma leka rskie, w k tó ry m a u to r zaprezentow ał całe sw oje przygotow anie i erudy cję, a zarazem pokw itow ał sw e niedaw ne jeszcze prace w kręgu b e rliń ­

8 D osk on ałe w ydanie'. B r a ta M ik o ła j a z P o lsk i p i s m a le k a r s k ie . P o zn a ń 1920. P r a c e N a u k o w e U n i w e r s y t e t u P o z n a ń s k i e g o . S ek cja H u m an istyczn a, nr 2.

(9)

652 T A D EU SZ U L E W IC Z

skiego C o r p u s M e d i c o r u m oraz zain tereso w ań Dielsa, w p ro ­ w adza nas w zak res studiów n ad k u ltu rą n a u k o w ą w ieków średnich, w ty m w y pad k u głównie zresztą lekarską, d em o n stro w a­ ną na dziełach głośnego dom in ik an ina krakow skiego, zarazem le k a ­ rza księcia Leszka Czarnego i G ry fin y . N ie całkiem jasne, czy P o lak z rodu, czy ty lk o m ocno u nas zadom ow iony Niem iec (G ansiniec n a jp ie rw skłaniał się do zdania, że b y ł to gente Germanus, natione

Polonus, później jed n ak pogląd zm ienił 9 i uznał go za Polaka), by ł

M ikołaj z Polski osobistością o w y ra ź n ej k u ltu rz e francu sk iej, jak o że przez lat co n ajm n iej dw adzieścia przeb y w ał w M ontpellier. D la h isto ry k a lite ra tu ry w ażny on je s t oczywiście nie jak o a u to r rz e ­ czy ściśle m edycznych (np. p op u larn y ch swego czasu E x p e rim en tô w , ja k g d yby podręcznika lekarstw ), ale przede w szystkim znanego w dziejach trzynastow iecznej poezji łacińskiej w Polsce, in te re s u ją ­ cego tra k ta tu polem icznego napisanego w leoninach, n a wpół pam - fletu , p t. Antipocras (tj. A ntih ipp ocrates), d atującego się gdzieś na lata pom iędzy 1271 a 1278 10. K siążka G ansińca, przynosząca ency ­ klopedię w iedzy o au torze w raz z dok ładn ym spraw dzeniem jego w a rsz ta tu naukow ego i ciekaw szego tu dla nas — literackiego, dalej system u m etrycznego oraz k ry ty c z n ą edycją tek stó w (z p rze­ kładam i), odsłaniała od razu całą m eto dę p racy badacza. M etodę filolo g a-k o m p araty sty , czującego się sw obodnie na te re n ie k ażdej specjalności w ram ach sw ojej epoki i rozw ażającego każdy szczegół na szerokim tle porów naw czym , w oparciu o m ożliw ie p ełny zasób w iedzy o pisarzu, dziele, rodzaju literack im , czasach, w sum ie — w szystkim , co ty lk o m oże posłużyć jak o w skazów ka lub inform acja.

W szystkie te ry sy i elem en ty znalazły p ełn y w yraz w studiach późniejszych, gdzie na plan p ierw szy w ysun ęły się kolejno dw ie dziedziny. N ajp ierw więc epistolografia, w szczególności zaś pol- sko-łacińska epistolografia m iłosna przeło m u średniow iecza i r e ­ nesansu, a n astęp nie poezja łacińska w raz z jej bardzo tu w ażną podbudow ą teoretyczną, to znaczy bad an iam i nad m e try k ą oraz po ety k ą w ieków średnich. P rz y jrz y jm y się obu ty m działom ko lej­ no.

» Zob. S T N L IV , 1924, s. 51.

10 W ilh elm B r u c h n a l s k i (Ł a c iń s k a i p olsk a p o e z j a w Polsce ś r e d n io ­

w ie c z n e j . W książce zbiorow ej: D z ie j e l i t e r a t u r y p i ę k n e j w Polsce. W yd. 2.

(10)

R Y SZ A R D G A N S IN IE C 653

E p i s t o l o g r a f i a łacińsko-polska, przed G ansińcem m ająca u nas p rak ty cznie dwóch ty lk o praw dziw ych znawców, tj. ja k za­ zw yczaj w staropolszczyźnie, A leksandra B rückn era, ponadto W il­ helm a B ruchnalskiego, była tą dziedziną studiów , w k tó re j książ­ k a Polskie listy miłosne d a w nych czasów 11 oznaczała zarów no kro k n ap rzó d pod w zględem badaw czym , ja k po p ro stu opracow anie i p rak ty c zn e w yczerpanie n ad er in teresu jącej dziedziny p iśm ien ­ nictw a, stanow iącej literack ie pogranicze epistolografii i poezji. Rzecz ukończona jeszcze w r. 1922 i refero w an a d w u k ro tn ie na po­ siedzeniach T ow arzystw a N aukow ego we Lwowie, m ianow icie n a j­ p ie rw w c a ło ś c i12, a potem jeszcze w pew nych rozbudow aniach dal­ szych 13, w yrosła z prac nad przygotow yw aniem w ydania k ry ty c z ­ nego łacińskich listów m iłosnych z w. XV prow eniencji polskiej, w e­ dług rękopisu berliń sk iej B iblioteki P aństw ow ej (quart. 239), w ska­ zanego i opisanego już k iedyś przez B rü ck n era 14. W obszernym s tu ­ dium w stęp n y m scharak tery zo w an o więc tu ta j n a jp ie rw list m iłosny jako rodzaj literacki, to znaczy jego poetykę, sty l oraz dzieje od staro żytn o ści aż po hum anizm ; z kolei omówiono berliński listow nik polsko-łaciński, d atow any przez w ydaw cę na czas „koło r. 1480“ 15, oraz ogólnie listy m iłosne w nim zaw arte; w reszcie u p rzystęp nion o w całości te k st listów w brzm ieniu o ryginalnym , ale z przek ład em

11 L w ó w —W arszaw a 1925. O ssolineum , s. X I, 239.

12 Zob. streszczen ie: Ł a c iń s k o - p o ls k i e l i s t y m iło s n e w i e k u X V . S T N L II, 1922, s. 75— 77.

13 Zob. E p istolo grafia p o ls k o - ła c i ń s k a i j e j s to su n e k d o e p is to l o g r a f i i h u ­

m a n i s t y c z n e j . ST N L V, 1925, s. 42—44.

14 A. B r ü c k n e r , Ś r e d n i o w i e c z n a p o e z j a ła c iń sk a w Polsce. K ra k ó w 1895, s. 59 i n. R o z p r a w y W y d z i a ł u F i l o l o g i c z n e g o A U . T. 22. P or. też recen zję B r ü c k n e r a z om aw ianej książk i ( R u c h L i t e r a c k i , I, 1926, nr 3, s. 83), jak ró w n ież i p óźn iejsze jego u w a g i na ten tem a t (P i e r ­

w o t n y e r o t y k polski. P r z e g l ą d W s p ó ł c z e s n y , V, 1926, nr 49, s. 183—

190). P on ad to zob. ciek a w e sp ostrzeżen ia G u staw a P r z y c h o c k i e g o (E o s, X X IX , 1926, s. 219 i n.) oraz u zu p ełn ien ia w y ja śn ia ją ce G a n s i ń c a (PL X X II/X X III, 1925/1926, s. 347; X X V I, 1929, s. 69— 71). P L = P a m i ę t n i k L i t e r a c k i .

15 Por. też g lo sę p óźn iejszą (PL X X II /X X II I, 1925/1926, s. 347), gdzie w sk a za n o m ożliw ość, że A n i o ł z O l k u s z a (brat zn an ego doktora d e­ k retó w , P iotra) b y ł „k om pilatorem ow ych listó w “, jak ró w n ież d alsze u zu ­ p e łn ien ia G a n s i ń c a w rozp raw ie O orto g ra fii J a k u b a P a r k o s z a (ST N L X II, 1932, s. 149).

(11)

654 T A D E U S Z U L EW IC Z

i n a d e r w n ik liw y m i objaśnieniam i. W dodatkach końcow ych (w y ro­ sła z nich prak ty czn ie d ru g a część książki!) zamieszczono n a jp ie rw niezw ykle ciekaw e dla k u ltu ry arty sty c z n e j, um ysłow ości i w ogóle obyczajowości w ieków śred n ich stu d iu m o topice listó w m iłosnych, m ianow icie o ideale ów czesnym piękności kobiecej, analizo w an ym od stro n y poszczególnych elem en tó w w skład tego ideału w chodzą­ cych (włosy, tw a rz itd.). N astępnie stu d iu m porów naw cze o sto su n ­ ku listu średniow iecznego do hum anistycznego, na koniec zaś do­ dano jeszcze p o l s k i e językow o listy m iłosne z XV i XV I s tu ­ lecia w raz z n aukow ym k o m en tarzem , opracow ane jed n a k na nowo, przew ażnie z pierw szej ręk i, tj. z rękopisów — głów nie O ssolineum , B iblioteki Jagiellońskiej, B aw orow skich itd.

K siążka o Polskich listach m iłosnych d a w nych czasów (zakw ali­ fikow ana w podtekście jak o Stu dia mediaevistica II) była zjaw iskiem w każdym razie m ocno niecodziennym w naszej filologii i h u m a ­ nistyce. Już sam te m a t rozw ażań sta ł się powodem , że dzieło czytać się m usi z pasją i zaintereso w aniem bardzo nieksiążkow ym , rzad kim d o praw d y p rzy opracow aniach ty p u filologicznego i h istoryczno­ literackiego. W nioski zaś o raz stw ierd zen ia ogólniejsze w nim za­ w a rte , jak rów nież im ponująca podbudow a źródłow a, m ate ria ło ­ w a — w ykroczyły daleko poza te re n sam ej filologii, a n a w e t i h i­ sto rii k u ltu ry . W eszły w p ew n ym sensie na pogranicze już psycho­ logii ludzkiej in cenere, psychologii ilu stro w an ej jed n a k na boga­ ty m m ate ria le literack im o raz ciekaw ych, obcojęzycznych tek stach p isarzy daw nych wieków. D latego rzecz m a w artość szerszą, szcze­ gólnie jakoś w ielostro n ną i żyw ą. Z arazem prosi się od daw na o re ­ edycję. W ydaje się, że w połączeniu m oże z dalszym i, rów noległym i i późniejszym i stu diam i G ansińca n ad tą dziedziną badań 16, a chy­ b a rów nież i z głosam i d y sk u sy jn y m i B rü c k n e ra oraz Przychockiego, dzieło to w ram ach zapow iedzianego w ydania zbiorow ego studiów G ansińca nad k u ltu rą w ieków śred n ich i ren esan su stanow ić pow in­ no w spólną całość cykliczną, n a d e r cenną i in teresu jącą, zalecającą

19 Są to: Zu de n T e g e r n s e e r L ie b e s b r ie f e n (1925), P olo nolatina. IV: P o ls k o - ła c i ń s k ie l i s t y m iło s n e (1926), A n a l e k t a do „ L is t ó w m i ło s n y c h “ (1929),

Li s t o w n i k Jana U rsin u sa (1952), w reszcie ed ycja K o p e r n i k o w e g o prze­ k ład u ła ciń sk ieg o L i s t ó w T e o fila k la S y m o k a t t y w raz z oryginałem

(12)

R Y SZ A R D G A N S IN IE C 655

się ta k ż e i w naszych czasach, niew ątp liw ego jed n ak up ad ku k u ltu r y epistolograficznej w szerszych kręg ach społeczeństw a.

D ru gą, jeśli idzie o rozw ój i n a ra sta n ie ty ch spraw , dziedziną bad ań , k tó ra się zresztą zdecydow anie w ysuw a na czoło w szystkich p rac G ansińca w zakresie in te resu jąc y c h nas tu doraźnie dziejów d a w n e j k u ltu ry litera c k ie j w Polsce, są oczywiście jego stud ia n ad p o e z j ą ł a c i ń s k ą w ieków śred n ich , renesansu oraz baroku, p row adzone bardzo w y trw a le i k o n sek w entnie przez la t z górą trzydzieści.

Ilościow o o b ejm u ją one pokaźną liczbę co n ajm niej jakichś, po­ w iedzm y, łącznie ponad 40 pozycyj (nie liczym y w ty m a rty k u łó w ogólnoin fo rm acy jny ch z F i l o m a t y ) , k tó re — choć przynoszą ro z p ra w y bardzo n ieraz obszerne i szczegółowe — przew ażnie nie zw ieńczyły się jed n a k — z w y ją tk ie m badań nad nagrobkiem C hrobrego i będącego w łaśnie w d ru k u dzieła pośm iertnego o Me-

trificale M arka z O patow ca oraz tra k ta ta c h gram aty czny ch (tj. do­

tyczących poetyki!) X IV i XV stu lecia — p racam i sy n tety czn ym i ty p u książki om ów ionej przed chw ilą. Oczywiście, w tam ty m w y ­ padku zadanie było nierów nie ła tw ^ j^ z e i zakres m im o w szystko b ard ziej ograniczony. N iem niej je d n a k rozliczne, rozsypane tu ta j stu d ia G ansińca sam y m już sw oim istn ien iem , to znaczy p ra k ty c z ­ nie rozstrzy g nięciem całego m n óstw a k w e stii bardzo zaw iłych a pod­ staw ow ych, na k tó ry c h się, m ów iąc bez obsłonek, m ało już kto n ie ­ s te ty dziś w Polsce w yznaje, tak ie p rzyszłe ujęcie oraz prace sy n ­ tety czn e w ogrom nym stop n iu p rzy b liży ły , poniekąd n a w e t dopiero um ożliw iły. W iadom o przecież, że całe połaci dziejów n ajd aw niejszej poezji łacińskiej w Polsce od la t leżały u nas odłogiem i że nie son­ dow ane od czasów w stęp n y ch n ieraz jeszcze „w ierceń “ oraz ujęć B rü ck n era, B ruchnalskiego, po tro sze też składanej sy n tezy P ila ta - K ossow skie^o i in.. czekały ciągle na w e ry fik a c ję i ocenę od stro n y h isto ry czn o literack iej, ogólnoeuropejskiej, zarów no porów naw czej, teo rety czn ej, jak choćby w yjściow ej tu — fo rm alnej, tek sto w ej. To b y ły przy czy n y zasadnicze, dla k tó ry c h postulow ane od dw óch- trzech pokoleń w yd an ie naukow e tym czasow ego bodaj tom u łaciń­ skich tek stó w poetyckich naszego średniow iecza oraz wcześnieiszego okresu h u m anizm u , to znaczy z czasów przed działalnością k rak o w ­ ska P a w ła z K rosna i pow staniem jee o szkoły poetyckiej, nie było p rak ty c zn ie w ykonalne. N ajd o b itn iej św iadczą o ty m fakty, w tym w y pad k u zw y k ły snraw dzian bibb'onrafiozry: C o r p u s A n t i - q u i s s i m o r u m P o e t a r u m P o l o n i a e L a . t i n o r u m . Wy ­

(13)

656 T A D E U S Z U L EW IC Z

daw n ictw o fu n d am e n ta ln e tek stó w poetyckich, u k azujące się od la t osiem dziesiątych pod firm ą i z in icjaty w y A kadem ii U m iejęt­ ności, ruszyło od razu od tom ów drugiego i trzeciego (najw cześniej, bo w r. 1887, ukazał się w spólny tom poezyj P aw ła z K rosna i J a n a z W iślicy w w y d an iu B ronisław a K ruczkiew icza; z a ra z potem K rzyckiego, w opracow aniu K azim ierza M orawskiego), w słusznym rozum ieniu, że rzeczy, k tó re pow inny w ejść w skład to m u p ierw ­ szego, stanow czo u nas nie d ojrzały nie tylk o do „zam knięcia“, ale n a w e t do ogólnego, ed y torskiego podsum ow ania ich zasobów. W sum ie tom u w ym ienionego nie m a tu do dzisiaj, a obecnie, tj. w łaśn ie wówczas, gdy zdaw ał się on w reszcie dochodzić „sw ojego czasu “, wobec odejścia G ansińca nie będzie chyba jeszcze długo.

Chcąc się bow iem w ty ch spraw ach zorientow ać tro ch ę bliżej, zagadnąłem P ro feso ra n a kilka m iesięcy przed śm iercią (zm arł, ja k wiadom o, na zaw ał serca, czyli p raw ie nagle), jak się w te j chw i­ li przed staw iają prace n a d tom em pierw szym w spom nianego C o r ­ p u s i kiedy ew e n tu aln ie m ożna by się spodziew ać ich zaokrągle­ nia. Odpowiedź b y ła rów nie dla uczonego znam ienna, ja k u m iark o ­ w anie optym istyczna. G ansiniec pod ty m w łaśnie k ątem w idzenia praco w ał już od lat, ale zadanie było ta k skom plikow ane i w ym a­ gało ty lu rozm aitych b ad ań przygotow aw czych, że p rze d jak im ta k im uporządkow aniem te re n u nie sposób było przystępow ać do w łaściw ych prac red ak to rsk ich . Jeszcze dw ie rzeczy w ty m zak re­ sie m usiał w każdym razie doprow adzić przed tem do końca: jed na to w ym ieniony tom te o re ty c z n y (niestety: pośm iertn y), gdzieś w ty m okresie o d d aw any w łaśnie do W ydaw nictw a Ossolineum , d ru g a zaś to jak ieś badania, bodaj czy nie nad liry k ą (?), może te, k tó ry c h refleksem je s t nowa, o statnia rzecz o Liryce Galla A n o ­

n im a 17. P otrzebow ał więc, jak sądził, jeszcze koło dw óch lat, aby

tu w szystko przygotow ać i zabrać się ostatecznie do tej sp raw y . To o sta tn ia już rzecz, jak ą chciałbym jeszcze w nauce zrobić i w ydać — stw ie rd z ił szczerze.

D latego stu d ia jego n a ty m polu u k ład ają się dość w y raźn ie w g ru p y w zględnie w pew ne pow iązania cykliczne. W yodrębnia się w śró d nich przede w szystkim kategoria podstaw ow ych, n a jw a żn ie j­ szych tu bad ań źródłow ych nad poetyką oraz m e try k ą w ieków śred n ich , k tó ra znalazła na szczęście jed n ak podsum ow anie we w spo m nian y m ju ż raz i d ru g i ogrom nym tom ie stu d ió w z n a jd u

(14)

R Y SZ A R D G A N S IN IE C 657

cych się, od jak ich ś dw óch lat, w recen zjach i w przygotow aniu r e ­ d a k c y jn y m w O ssolineum . Po drugie, jeśli się trzym ać z grubsza p orządk u historycznego, idzie g ru p a ro zp ra w odnoszących się do li­ ry k i oraz w ogóle do k ro n ik i G alla A nonim a, dalej do sły n n y ch leon in ów na n ag ro b ku Bolesław a Chrobrego, w reszcie do zag adn ie­ nia Carm en Mauri, splątanego dziś ta k m ocno z Gęsta Piotrko n is, tzn. zagadnienia, k tó re znane w różnej form ie od daw na i co p ew ien czas przy po m inane w nauce, zrobiło niedaw no św ietną, stanow czo je d n a k n a z b y t w ygórow aną k a rie rę lite ra c k ą dzięki w y d an iu M aria­ na Plezi. P o trzecie, zaznacza się k ateg o ria rzeczy ro zm iaram i drobniejszych, przew ażnie (jak zresztą zazw yczaj u G ansińca) ro z­ syp an y ch po czasopism ach, bardzo zaś n ieraz żyw ych i ciekaw ych, tak ic h ja k np. porów naw czy, znakom icie u jęty a rty k u ł p odsum ow u­ jący Echa -pieśni gołiardowej w P o l s c e 18; jak, dalej, po p u larn e, dobrze pom yślane zbiorki ogólne łacińskich H y m n ó w chrześcijań­

sk ic h 19 oraz Pieśni wagantów 20; jak zwięzły, niestety , ty lk o k o m u­

n ik a t o w ierszow anych Ś red nio w ieczn ych „Computiu polsko-łaciń-

s k i c h 21 oraz ciekaw a rozp raw k a na te m a t poem atu w leoninach De his malis quae sunt in m u nd o 22; ja k w reszcie in te re su ją c y cykl

urozm aiconych m ocno Polonolatinów 23 czy szeroko i g ru n to w n ie od s tro n y h istory czn ej oraz teo rety czn ej podbudow any p ro je k t now ego Z b i o r u P i s a r z y P o l s k o - Ł a c i ń s k i c h 24.

Po czw arte, w y ró żn iają się b adan ia nad poezją h um anisty czną, zarów no w jej p rzejaw ach najw cześniejszych, z czasów jeszcze J a - giełłow ych, ja k rów nież i późriejszych, niesłusznie dziś n iera z za­ pom inanych lite ra tó w łacińskich z doby K azim ierza Jag iello ńczy­ ka w zględnie z przełom u dwóch stuleci. N ależy więc tu ta j i L ir y k a

Stanisława Ciołka 25, i o n arte o rękopis Raczyńskich, odnoszące się

jed n ak do E pita oh iu m Zawische Nlqri k rak o w ian in a A dam a Ś w in ­ ki. Łacińsko-połskie poezje w ie k u X V 26, niebaw em rozszerzone i do­ pełnione 27; i jedno z ostatnich już w życiu au tora, stu d iu m o „S b i

-18 P r z e g l ą d H u m a n i s t y c z n y , V , 1930. 19 L w ów 1937. T e k s t y F i l o m a t y , nr 47. 20 L w ów 1937. T e k s t y F i l o m a t y , nr 63. 21 ST N L X V , 1935. 22 PL X X II /X X II I, 1925/1926. 23 Zob. P L X X IV X X III, 1925/1926 — X X V I, 1929. 24 ST N L X V , 1935. 25 R o c z n i k i H i s t o r y c z n e , X X III, 1957. 23 ST N L IV, 1924. 27 P L X X I, 1924/1925. P a m ię tn ik L ite r a c k i, 1958, z. 4 20

(15)

658 T A D E U S Z U L EW IC Z

gneis“ Mikołaja K otw iczą 28, nb. zasłużonym red ak to rze S y n ta g m a - t ó w z la t osiem dziesiątych XV stulecia 2Э.

T u taj oczywiście zaliczyć też trzeb a szereg ro zp raw sku p io n y ch około pew nych zagadnień literack ich w zględnie kilku, różnej zresz­ tą m iary , pisarzy i poetów pierw szej poł. XV I w ieku. Są to rzeczy i stu d ia m ateriałow e dosyć rozm aite. N a jp ie rw więc takie, k tó re tr e ­ ściowo odnoszą się jeszcze do epoki poprzedniej, m ianow icie do

w spom nianego już w ątk u i legendy P io tra W łostowica, zarazem je d ­ n a k w iążą się jak najściślej ze znaną kroniczką spisaną około r. 1510 przez śląskiego p re m o n stra te n sa M ikołaja z L ib en talu (tj. ze Lw ów ka), k tó ra nam ty lk o te te k sty starsze przekazała 30, zachow a­ ła. N astępnie kilk a e ru d y cy jn y ch , bardzo jed n a k zasadniczych sp ro ­ stow ań, glos i u zupełnień do tw órczości poetyckiej „n ajciekaw sze­ go ze w szystkich h u m an istó w w ydanych przez A kadem ię U m ie ję t­ ności k rak ow sk ą“, A n d rzeja K rzyckiego. P rzy czy n k i te — d ru ­ kow an e stopniow o w P a m i ę t n i k u L i t e r a c k i m w lata ch dw udziestych: S k ła d n ik i średniowieczne w poezji A n d rze ja K r z y c -

ckiego, dalej podw ójne Criciana 81 oraz szereg spośród glos zb iera­

nych razem pod w spólnym nagłów kiem Polonolatina — w niosły tu dużo nowego m a te ria łu i now y p u n k t w idzenia, tak dalece, że je d y ­ n e dotychczas w ydanie nauk o w e pism poety zestaw ione przez Mo­ raw skiego w r. 1888 okazało się stanow czo n iea k tu aln e (zaszły bo­ w iem zm iany w a u to rstw ie, tek sta ch itd.), czyli że k ry ty czn a ed y cja dzieł pisarza w yłoniła się znowu jako rzecz p rak ty czn ie dopiero do zrobienia. Poza K rzyckim n a to m ia st w ym ienić należy w tej k a te ­ gorii badań dw ie pozycje odnoszące się do dzieł poetyckich D an- tyszka, m ianow icie in te re su ją c e i, pom im o cennej książki S k im in y z r. 1948, niezastąpione stu d iu m o jego hym nach, analizow anych

88 P L X L V III, 1957.

M C z a s o p i s m o P r a w n o - H i s t o r y c z n e , V III, 1956.

80 C hodzi w ię c tu o trzy r e fera ty w P A U : Ś r e d n i o w i e c z n e p o e m a t y o P i o ­

tr z e W l o s to w i c z u , G ęsta P io t r k o n is , A u t o r k r o n i k i P io t r a k o m e s a (w szy stk ie

w S p r a w o z d a n i a c h z C z y n n o ś c i i P o s i e d z e ń P A U za lata 1951— 1952), p onadto o ś w ie tn e stu d iu m „T ragedia P e t r i c o m i ti s “ (PL X L III, 1952), w reszcie o recen zję zam ieszczon ą w K w a r t a l n i k u H i s t o r y c z ­ n y m , L X , 1953. — Por. też: C ronic a P e t r i c o m itis P olon iae w r a z z t z w . C a r ­

m e n Mauri. W yd. M arian P 1 e z i a. K rak ów 1951. M o n u m e n t a P o l o ­

n i a e H i s t o r i e a. S eria II, t. 3. — M. P 1 e z i a, D o o k o ła t e k s t u i d a t y

p o e m a t u o P io t r z e W łaście. P L X L V , 1954.

(16)

R Y SZ A R D G A N S IN IE C 659

na szerok im tle eu ro p ejsk iej h y m n o g ra fii h u m a n is ty c z n e j32, oraz ogólny zarys in fo rm acy jn y o pisarzu i jego dziele, zam ieszczony na w stęp ie do U tw o rów p o e ty c k ic h 33. Na koniec wreszcie k ilk a d ro b ­ niejszy ch przyczynków do pism K lonow icza 34, z ineditów zaś czeka­ jący ch na d ru k w tece p o śm iertn ej — z w iny zresztą nie G ansińca, lecz p ew nych w y d aw n ictw literack ich , k tó ry m rzecz na k ró tk o przed śm iercią proponow ał — m iła, jak k o lw iek zaskakująca niespodzianka: p ełn y (!), szczęśliwie zachow any te k s t K asprow iczow ego p rze k ład u p oem atu H usow czyka O żubrze, zn an y dotychczas ty lk o z u ry w ­ ków, ogłoszonych w ram ach znanego odczytu w r. 1913 i pow tórzo­ n ych w dw ud ziesty m tom ie Dziel w y d a n y c h pod red ak cją S tefan a Kołaczkow skiego.

Rzecz jasna, nie w szystkie „pozycje bibliograficzne“ z te j dzie­ dziny b ad ań zm ieściły się w n a czym om ów ieniu 35, niem niej w ty tu ­ łach w zględnie raczej w k atego riach zasadniczych w y czerpaliśm y ta k bogaty w ach larz zagadnień, dzieł o raz pisarzy, k tó rz y w zakresie polskiego średniow iecza, hu m an izm u i ren esan su w eszli na w a rsz ta t n auk o w y G ansińca. Z ty m w szy stk im jed n ak n ak reślo n y pow yżej przegląd sy stem aty czn y d ałby tu ob raz m ocno skrzyw iony, gdyby go nie w ykończyć p a ru dopow iedzeniam i uzupełniającym i na odcin­ k u dw óch pierw szych, ogólnie ty lk o w ym ienionych kategorii, to znaczy, primo, stu dió w m onograficznych nad nagrobkiem poznań­ skim Bolesław a C hrobrego, oraz secundo — rew elacy jn y ch w p ro st b ad ań uczonego n ad poety ką i m e try k ą w ieków średnich, czyli m niej więcej teo rią lite ra tu ry tam ty c h czasów.

W sp raw ie pierw szej ograniczyć się m usim y do stw ierdzenia, źe słynnym , od ta k daw na d y sk u to w a n y m w naszej nauce leoninom („Hic iacet t u m b i princeos qenerosa c o lu m ba“), po św :ęcił tu uczo­ ny dobrych kilkanaście lat uwagi, ja k św iadczą publikacje rozpoczę­ te zw ięzłym k o m u n ik atem pt. Napis nagrobny Bolesława Chrobre­

go 36, a zam knięte im ponująco eru d y c y jn y m i studiam i, k tó re tę sp ra ­

32 Ja k o w stę p do w yd.: J. D a n t y s z e k , K s i ę g a h y m n ó w . T łu m a czy ł J a n M ichał H a r n a 1 a. L w ó w 1934. Z b i ó r P i s a r z y P o l s k o - Ł a c i ń - s к i с h, 6.

33 R ów n ież w tłu m a czen iu H a r n a 1 i. L w ó w 1937. Z b i ó r P i s a r z y P o l s k o - Ł a c i ń s k i c h , 7.

34 E o s , X X X III, 1930/1931; X X X IV , 1932/1933; X X X V , 1934.

35 D ow od em m. in.: P o c a łu n k i Jana S a c u n d u sa ( P r z e g l ą d H u m a n i ­ s t y c z n y , VI, 1931), O w e n w Polsce (PL X X V , 1923), G en eza s c h o l a s ty k i (STN L II, 1922), Z z a g a d n i e ń g e n e z y h u m a n i z m u o d r o d z e n io w e g o (E o s, X L V II, 1954/1955).

(17)

660 T A D Ł U S Z U L E W IC Z

w ę na zawsze ju ż chyba załatw iają: Grobowiec Bolesława C h ro b re ­

g o 517 i Nagrobek Bolesława W ielkiego 38. B adania te, u sta la ją c e o sta ­

tecznie czas p ow stania grobow ca, ja k rów nież in teresu jąceg o n a s tu w pierw szym rzędzie e p ita fiu m łacińskiego, n a la ta dopiero c z te r­ d zieste X IV w. (tj. n a epokę p rzeb u d o w y k a te d ry w sty lu g o ty ck im przez biskupa Ja n a z K ępy, h e rb u Łodzią, n aw iasem m ów iąc p o etę- hym nografa!), zbiegły się n iep rzy padk ow o chyba z o kresem o raz k lim a te m drugiej w o jn y św iato w ej, b ran ej oczyw iście w ra z z ca­ ły m k o n tek stem należących tu la t p rzed - i pow ojennych. W te n sposób pośrednio sta ły się one n au k o w y m ja k b y ..załącznikiem “ do n a ra sta ją c e j wów czas gw ałtow nie legen dy W ielkiego B olesław a, k tó ra, jak wiadomo, w tych w łaśn ie p o n urych latach szalejącego b a rb a rz y ń stw a prom ieniując z w ielk ą siłą ze sta ry c h źródeł h isto ­ ry czn y ch — a na G ansińca, znaw cę i badacza G alla 39, d ziałać one m u sia ły ty m m ocniej — sta w a ła się „ku p o k rzep ien iu serc“ n a tc h n ien ie m epiki, głów nie zresztą pow ieściow ej, ty p u w ie lo to ­ m ow ych dzieł G ołubiew a, G rabskiego, P arnickiego, B unscha, nie m ów iąc już o poem acie K ędziory, a z pew nością i o w ielu jeszcze innych, pom niejszych lu b po p ro stu nieznanych.

S p raw a druga: b ad an ia n ad p o e ty k ą i m e try k ą w ieków śre d ­ nich, rów noznaczne tu w p ra k ty c e z usunięciem głów nej przeszko dy na drodze do przygotow ania te re n u pod budow ę pierw szego tom u C o r p u s A n t i q u i s s i m o r u m P o e t a r u m P o l o n i a e L a t i ­ n o r u m, b y ły oczywiście dziedziną szczególnie tru d n ą , p rzy c ią ­ gającą uw agę u czorego od w ie lu lat, ale zarazem tak ą, k tó ra w ym agajac studiów d łu g odystansow ych plony nau kow e p o w ażn iej­ sze przynosić zaczęła dopiero w la ta c h ostatnich, tj. pow ojennych. Zrazu zwiezłe ty lk o k o m u n ik a ty w nieodżałow anych S p r a w o ­ z d a n i a c h z C z y n n o ś c i i P o s i e d z e ń PA U , ja k np.

P ow ita n ie średniowiecznej p rozy łacińskiej i r y m o w a n e j oraz

ogólniejsza, odw ołującą sie głów nie do a n tv k u , ale św iadezaca o przem yśleniu tych sn ra w do końca, Istota -prozodii (oba w r. 1952). Z kolei, po czasopism ach, w iększe fra g m e n ty czy n a w e t pew ne

37 A r c h e o l o g i a , III, 1949.

38 P r z e g l ą d Z a c h o d n i , V II, 1951.

39 S tara to zn ajom ość i zażyłość. U p o d sta w jej leżą je sz c z e p ierw sze

P r z v c z y n k i do k r y t y k i t e k s t u G a lla (S T N L III, 1923) oraz S tu d i a m e d i a e v i s t i - ca. I: In G alii C hro nic on a n i m a d v e r s i o n e s critic a e (L eop oli 1924. A rch iw u m

TNL. D zia ł I. Tom 2. Z eszy t 2), k o ń czy je za ś d ru k o w a n a w b ieżą cy m zeszy ­ cie P L L i r y k a G alla A n on im a.

(18)

R Y S Z A R D G A N S IN IE C 661

gotow e z grubsza rozdziały, o bardzo średniow iecznych ty tu ła c h :

Massa gramatice 40 i Modi sig n ific a n d i41. W reszcie w spom niany już

p rz y w yliczeniu sum arycznym , znany piszącem u w m aszynopisie dostarczon y m do recen zji w y d aw n iczej jeszcze za życia au to ra, ogrom ny tom pt. „Metrificale“ M arka z Opatowca oraz inne t r a k ­

ta t y gram atyczne X I V i X V w ie k u , m ający się w ciągu ro k u

przyszłego ukazać n ak ład em i pod firm ą O ssolineum — o rie n tu ją w zew n ętrzn y ch etapach ty c h dociekań. Zw łaszcza tom ostatni, k tó ry w polskim świecie n au k ow y m stanow ić będzie niew ątp liw ie w sw oim ro d zaju sensację, w y m ag a chociażby k ilk u słów ogólnie w prow adzających.

S k ład ająca się z dwóch, w yzn aczonych ju ż zresztą w ty tu le , pod w zględem rozm iarów m ocno nieró w n y ch części, w ym ieniona książ­ ka R yszarda G ansińca to dzieło o najw y ższym ciężarze g atu nk ow ym , k tó re z całą pew nością zasług u je na to, aby rów nież i w ydaw niczo p o tra k to w a n e zostało z pieczołow itością szczególną i na p raw ach w yjątko w y ch . P rzed e w szystkim dlatego, że rzecz to w p ełn y m tego słow a znaczeniu odkryw cza, k tó ra pod każdym w zględem w no­ si oraz odsłania zupełnie now e św ia ty w zakresie badań n ad k u l­ tu rą um ysłow ą w ieków śred n ich w Polsce, w ty m w ypadku, to ja s­ ne, n a tere n ie oraz w środow isku re p re z e n ta ty w n e j tu A kadem ii K rak o w sk iej. Ju ż sam te n fa k t oznacza, że dzieło m a znaczenie i za­ sięg nie ty lk o w ew n ętrzny , k rajo w y , jak k o lw iek dla nas w artość jego posiada oczywiście posm ak i w ym ow ę dokum entu, sui generis leg itym acji k u ltu ra ln e j o p ierw szo rzęd n ym znaczeniu h istory czn ym . Co tu bow iem dużo m ówić: o statn ia, a zarazem bodaj czy nie n a j­ w ażniejsza, p o śm iertna ju ż k siążka uczonego staw ia nas na te re n ie literack ich podręczników u n iw e rsy te ck ic h używ anych w A kadem ii K rakow skiej jeszcze za czasów K a z i m i e r z a W i e l k i e g o (tak!) i później, za W ł a d y s ł a w a J a g i e ł ł y , a zatem dzieł k s z ta łtu ­ jących jak n a jb ard ziej bezpośrednio cały w ogóle k ieru n e k oraz ty p um ysłow ej i literack iej k u ltu ry naszej ów czesnej inteligencji.

C zytelnik zw yczajny, tj. sto jący z d alek a od ty ch zagadnień, zdziwi się zapew ne słysząc, że o d k ry te k ied yś przez B rü c k n e ra w P e ­ te rsb u rg u Metrificale M arka z O patow ca, czyli w ierszow any tr a k ­ tacik „de arte versificandi“ (o p arty o Doctrinale A leksandra de V illa Dei), zestaw iono tu w ty tu le z „ in n y m i“ tra k ta ta m i g ra m a ­

40 E o s, X L VII, 1954/1955.

(19)

662 T A D E U S Z U L EW IC Z

ty czny m i późnego średniow iecza. W istocie jed n a k sp raw a tłum aczy się logicznie i zupełnie jasno. Je ste śm y przecież na gruncie ta k cha­ ra k te ry sty c z n e j dla epoki, sw oistej g ram a ty k i filozoficznej, speku- la ty w n e j, to znaczy operu jącej na w spólnym wów czas te re n ie fi­ lozofii i g ra m a ty k i rów nocześnie, a zatem odnoszącej się do całego k om pleksu ja k najściślej ze sobą splecionych zjaw isk św iatopoglą- dow o-ogólnokulturalno-językow ych, w rozu m ieniu i pojm ow aniu w ieków średnich. G dyby m o d i significandi uznać (za G ansińcem ) za jak ieś elem en tarze tak iej g ram a ty k i filozoficznej, to Massa gra-

m atice (oczywiście tak że w ierszow ana!) aw ansow ać m u siałab y do

ra n g i czegoś w rodzaju su m m y gram aty cznej „przeznaczonej dla scholarów A kadem ii K ra k o w sk iej“ , a m oże n a w e t w p ro st dla nich kom ponow anej w d ru g iej poł. X IV stulecia, ściślej — gdzieś w łaś­ n ie w czasach K azim ierzow skich, kiedy każda n ap ra w d ę pew na w ia­ dom ość z zakresu k u ltu ry u m ysłow o -literackiej, w szczególności zaś po m n ik tego ty p u liczy się dziś na w agę złota. W iadom o, że p oetyka i m e try k a stan o w iły w tej epoce część g ram aty k i, że n ależały do n ie j in teg raln ie, czyli że w chodziły oczywiście także w zakres jej w y k ład u i d y d a k ty k i. D latego pokazanie ty ch sp raw w pełn ym ich, e u ro p ejsk im kontekście pojęciow ym i k u ltu ra ln y m p rzed e w szyst­ kim zaś w zorow e u p rzy stęp n ien ie wchodzących tu ta j w g rę tekstów , w arcy żm u dn y m w y d an iu k ry ty c z n y m (jak zawsze u G ansińca: e ru - d y c y jr y w stęp, te k s ty o ry gin alne w raz z a p a ra te m filologicznym , p rze k ład y polskie, k o m en tarze itd.), je s t zasługą badaw czą w w iel­ k iej skali i trw a ły m osiągnięciem nau k i polskiej. Z arazem je s t też p rak ty c zn y m , zasadniczym p rzy n a jm n ie j „zabezpieczeniem “ tych te k stó w na przyszłość przed ta k im i niespodziankam i, jak a w czasie o sta tn ie j w o jn y spo tk ała n ie s te ty rów nież i o ry g in ał Metrificale zniszczony p erfid n ie w m ieszkaniu G ansińca w e L w ow ie, gdzie uczo­ n y n ad nim p racow ał p rzy go tow ując swoją, tzn. k o lejn o po B rück- nero w sk iej drugą, k ry ty c z n ą jego edycję.

W późniejszy i zm ieniony ju ż m ocno św iat, jak k o lw iek logicznie b ęd ący w p ew nym sensie przed łużeniem i rozszerzeniem poza re n e ­ sans dziedziny om ów ionej, w prow adzają nas osobne, ciekaw e s tu ­ dia analityczn e G ansińca n a d epoką laty nistyczneg o europejskiego baro k u , ześrodkow ane zresztą przede w szystkim około w ielkiego nazw iska i tw órczości M acieja Sarbiew skiego. Nie będziem y i nie m ożem y się tu oczywiście w daw ać w te zagadnienia bliżej. Pow iem y ty lk o najogólniej, że znak o m item u łacinnikow i z M azowsza pośw ię­ c ił nasz uczony w latach 1931— 1934 aż pięć stu d ió w pom niejszych,

(20)

RY SZ A R D G A N S IN IE C 6 6 3

d ru k o w a n y c h przew ażn ie w S p r a w o z d a n i a c h T o w a r z y ­ s t w a N a u k o w e g o w e L w o w i e 42, ale także i w P r z e g l ą ­ d z i e H u m a n i s t y c z n y m 43, i że zaokrąglił je oraz zw iązał razem w o bszernym stu d iu m w stępn y m , n a czele k ryty cznego w y ­ d an ia S ilv ilud iô w w tekście oryginalnym , w redagow anym przez siebie Z b i o r z e P i s a r z y P o l s k o - Ł a c i ń s k i c h 44. Dodać w arto , że z uzn aniem k o rzysta się z ty c h rzeczy zwłaszcza dzisiaj, k ied y — p rzy całym respekcie i podziw ie dla m e try k i oraz w alorów poetyckich u tw o ru — uzasadniane k ilk a k ro tn ie zdanie G ansińca, iż na tle porów naw czym „Silviludia nie są jed y n y m w sw oim ro d za­ ju u tw o rem “ , znalazło sw oje dopełnienie w nieoczekiw anym , a tro ­ chę n aw et żen u jącym odszukaniu ich pierw ow zoru w dram acie p a ­ stersk im je z u ity włoskiego, B ettiniego, którego się nb. n asz poeta trz y m ał tu blisko i zdum iew ająco m e c h a n ic z n ie 45.

Na ty m się p rak ty czn ie zam y kają stu dia i badania G ansińca, jeśli idzie o k u ltu rę poetycką, a w szerszym sensie także i ogólno- literack ą naszego łacińskiego średniow iecza i renesansu. M ożna b y je, co praw da, rozbudow yw ać jeszcze o m niej tu dla nas w ażne, po­ stro n n e prace z tego zakresu, czyli odnoszące się do tere n ó w w yłącz­ nie obcych, jak n a przy k ład o p o p u larn y w yb ór z Acta M a rty ru m , o doskonałe w y d an ie E ngelhardi O. Cist. Opera omnia, o s tu ­ dia nad C ezariuszem z H eisterb ach u , o serię ciekaw ych drobiazgów w E o s (głów nie w latach dw udziestych) i inne. M ocniej i bezpo­ średnio zw iązałby się n ato m iast z in te resu jąc y m i nas sp ra w am i jego cenny i n a d e r żyw y w spółudział w pracach zbiorow ych n ad w ydaw aniem zab y tk ó w językow ych polsko-łacińskich, w zględnie pew nych pom ników sztu k i z tego zakresu albo w ielkich dzieł n a u ­ kow ych czy w ogóle pom ników k u ltu ry daw nych czasów. M am y tu na m yśli tak ie rzeczy, ja k — w y m ien iając kolejno — znan y dobrze histo ryk o m k u ltu ry , je d y n y w sw oim rod zaju zab y tek k ry sta lo - m ancji czy „księgę zaklęć m agicznych“, tzw . M o dlite w n ik W la d y

-42 „S il v il u d ia " S a r b i e w s k i e g o (1932), M. K . S a r b i e w s k i e g o „D e d ii s g e n ­

tium " (1933), S t r o f i k a „S i l v i l u d i ô w " S a r b i e w s k i e g o (1934), „S il v i l u d i a “ S a r ­ b i e w s k i e g o j a k o u t w ó r h y m n o l o g ii ś w i e c k i e j (1934).

43 „S il v il u d ia " S a r b i e w s k i e g o (1931).

44 M. K. S а г b i e w s к i, Silv ilu d ia . W yd ał R yszard G a n s z y n l e c . L w ó w 1924.

45 J. S p a r r o w , S a r b i e w s k i ’s „ S ilvilu d ia " a n d th e i r Italian Source. O d­ b itk a z O x f o r d S l a v o n i c P a p e r s , v o l. V III, 1958, s. 48. Por. z w ła ­ szcza w y lic z e n ie ogóln e na s. 17 oraz w n io sk i na s. 30 i n.

(21)

664 T A D E U S Z U LEW ICZ

sława W arn e ń c zy ka w zbiorach Biblioteki Bodlejańskiej, opracow a­

n y w spólnie, „z uw zględnieniem zapisków Józefa K orzeniow skie­ g o“, p rzez L udw ika B ernackiego, R yszarda G ansińca i W ład ysław a P o d la c h ę 46. J a k w spaniale, w zorow o w ydan y, pośrednio rów nież przez w ojnę nie oszczędzony (zniszczono w iększą część n a k ła d u ) tró jjęzy czn y Psałterz floriański łacińsko-polsko-niemiecki, p rz y ­ gotow any sta ra n ie m i pod red a k c ją L udw ika B ernackiego (do G a n ­ sińca należała oczywiście łacińska p a rtia zabytku) p~zez Z ak ład N arodow y im. O ssolińskich w e Lw owie w ro k u 1939. J a k d y s k re t­ n y w spółudział w reed y cji naszych łacińskich S y n ta g m a tó w 47, gdzie w oparciu o badan ia w łasne nad K otw iczem dał rozdziałek d o ty ­ czący stro n y filologicznej 48. J a k w reszcie niezw ykle żm udne p ra c e red a k c y jn e przy w yd an iu pism M ikołaja K o pernik a (redakcja pod­ staw ow ej tu w ersji łacińskiej n ależała rów nież do G ansińca), w y m a ­ gające i eru d y c ji zupełnie w y jątk o w ej, i cierpliw ości n iep osp olitej. To o statn ie nazw isko w ielkiego a u to ra De revolutionïbus o rb ium

coelestium up rzy tam n ia nam znow u z kolei dalsze jeszcze z a in te ­

resow ania i prace uczonego. P rz ed e w szystkim w ięc jego zadaw ­ nione, od lat u p raw ian e stu d ia szczegółowe n ad osobą i dziełam i naszego genialnego astronom a, kw itow ane pom niejszym i rzeczam i n a tem a ty : Mikołaj K op e rn ik jako l e k a r z 49, R heticus jako w y d a w ca

K opernika 50, dalej R z y m s k a profesura K opernika 51, włożona p rz e ­

zeń raz na zawsze m iędzy b a jk i naukow e, czy w spom niane już w y ­ danie L istów T eo filak ta S y m o k a tty (1953) oraz pierw szej księgi dzieła O obrotach sfer n ie b ie s k ic h 52. N astępn ie trw ałe, stale m u

46 K rak ów 1928. N ak ład em K o ła Z w iązku B ib lio tek a rzy P o lsk ich w e L w o w ie.

47 N ie jed y n y to zresztą w y p a d ek w sp ółp racy G a n s i ń c a przy w y d a w ­ n ictw a ch z zak resu praw a. N p. w d ziele A dam a V e t u l a n i e g o D e k r e t

G r a c ja n a i p ' e r w s i d e k r e t y ś c i w ś w i e t l e n o w e g o ź r ó d ł a (W rocław 1955) d a ł

on rozd ziałek na s. 133— 144.

48 Zob. P olskie s t a t u t y z i e m s k i e w r e d a k c j i n a j s t a r s z y c h d r u k ó w ( S y n ­

ta gm a ta ). O pracow ali L u d w ik Ł y s i a k i S ta n isła w R o m a n . W rocław 1958.

49 W tom ie zb iorow ym stu d ió w : M i k o ła j K o p e r n i k . L w ó w —W arszaw a 1924.

50 S p r a w o z d a n i a z C z y n n o ś c i i P o s i e d z e ń P A U , 1952. 61 K w a r t a l n i k H i s t o r i i N a u k i i T e c h n i k i , II, 1957. 52 W arszaw a 1953. T ek st ła ciń sk i u sta lił R yszard G a n s i n i e c . N a język p o lsk i p rzeło ży ł M iec zy sła w B r o ż e k . O b jaśn ien iam i op atrzył A lek sa n d er B i r k e n m a j e r .

(22)

R Y SZ A R D G A N S IN IE C

665 tow arzyszące, a ta k m ocno się w jego polskim p atrio ty zm ie z azn a­ czające p rzyw iązanie do ziem i ojczystej, w szczególności zaś do ukochanego Śląska, k tó re łatw o w yróżnić w studiach już w y m ie ­ nionych, a tak że i dalszych, nie w ym ienionych, np. z rzeczy o s ta t­ n ich W k ła d czołow ych ’przedstawicieli ziem i śląskiej w k s zta łto w a ­

nie się m y ś li poznaw czej i literatury polskiego O d ro d ze n ia 53, czy

n a d e r cenna, likw id u jąca p rzy k re nieporozum ienia naukow e z od­ k ry cia m i E. K arw o ta na tem a t Katalogu magii Rudolfa, recen zja zam ieszczona w D e u t s с h e s J a h r b u c h f ü r V o l k s k u n d e (1957). W reszcie jeszcze szereg p rzyczynków i rzeczy innych, m a r­ g inaln ych w zględnie rozsypanych 54, k tó ry c h w tej chw ili w yliczać i reje stro w a ć nie spospb.

Z resztą nie zestaw ienie bibliograficzne, o k tó re ktoś i ta k się będzie m usiał zatroszczyć, było naszym zadaniem . O graniczając się św iadom ie do m a te ria łu z zakresu dziejów naszej, jak najszerzej zakreślonej, łacińskiej k u ltu ry litera c k ie j i naukow ej daw n y ch w ieków , pom ijaliśm y przecież i ta k całe dziedziny studiów i z a in te ­ resow ań tw órczych uczonego, w ykazu jący ch się — każda na sw oją rę k ę — dorobkiem dużym i bardzo cennym . Z nalazła się tu ta j p ra k ­ tycznie i podstaw ow a d lań zawsze, w jakoś jed n ak bardzo n ieb a ­ n a ln y i nie „zaw odow y“ sposób u p raw ia n a filologia k l a s y c z n a , z głów nym naciskiem badaw czym n a h ellenistykę, w sensie je j h isto rii k u ltu ry , um ysłowości, nauki, filozofii, w ierzeń, zw yczajów i przesadów ludow ych itp. (w sam ej Real-Encyclopädie der cla^si-

schen A lte rtu m sw isse n sc h a ft dał b y ł z tego zakresu blisko pięć­

d ziesiąt haseł). Była tu, dalej, cała n a d e r rozległa dziedzica r e l i ­ g i o z n a w s t w a (więc znow uż w jak im ś sensie k om paratystyka!), gdzie G ansiniec z pewnością, w edług określenia profesora S ew ery n a H am m era, był „ je d y ry m u n as“ w sw ojej k ateg o rii znaw cą n a w ielką skalę (opracow yw ał hasła z tego zakresu rów nież dla w y ­ m ienionej Real-Encyclopädie) i na poziom ie euronejskim . W yróżnia­ ła się w reszcie osobna, specjalna dziedzina studiów z zakresu sze­ roko pojm ow anego l u d o z n a w s t w a , gdzie znalazły się k a p ita ln e niekiedy stu d ia (np. o statn ia rzecz o K rystalom ancji, 1955), któ~e sam e już złożyłyby się z łatw ością n a potężny tom ro zp raw nie­ zw ykle ciekaw ych, p rakty czn ie jed y n y c h tego ty p u w nauce pol­ skiej, podobnie jak jedyną, na w skroś ind y w idualną i sw oistą by ła

5S W dziele: O d r o d z e n i e w Polsce. T. 2, cz. 1. W arszaw a 1956. ®4 Np. Sim o n K a r m a ń s k i, „ R y t m u s H o s p it a li s “. PL X X I, 1924/1925.

(23)

6 6 6 T A D E U S Z U L E W IC Z

jego sy lw etk a s z e r z y c i e l a w i e d z y o k u ltu rz e anty czn ej oraz społecznika.

J e s t rzeczą w psychologii w iadom ą, że ty p i k ie ru n e k z a in te re - . sow ań tw órczych człow ieka w iąże się w sposób bardzo jakoś zasad­ niczy z całym jego sto su n k iem do życia i do św iata, że ciąży szczególnie w y d atn ie na jego zachow aniu się w obec m nó stw a sp ra w codziennych, zw yczajnych. W w y p a d k u R yszarda G a n s i ń c a , n ajw y b itn iejszeg o polskiego m odie w isty ostatniego pięćdziesięcio­ lecia, zżycie się i p rzejęcie średniow ieczem w ycisn ęły głębokie p iętn o i na nim sam ym , i przed e w szy stkim na jego sto su n k u do pracy. T en bow iem był — p rz y całej sw ej w ielokierunkow ości i uniw ersalności hu m an isty czn ej — w cale nie h u m an istyczn y , nie renesansow y, ale w łaśnie n a w sk ro ś średniow ieczny, n iera z bez­ osobowo anonim ow y, pozbaw iony zm ysłu i um iejętności reklam y , zarazem podbudow any n ieo m al re lig ijn y m podejściem do obow iąz­ ków i do działalności człow ieka. W jed n y m z a rty k u łó w rozsianych po F i l o m a c i e , pośw ięconym nb. k tó re jś z ód Horacego, pisał G ansiniec w te n sposób:

r W szy stk ie zaszczyty, k tóre o trzy m u jem y za życia, są n am p o życzon e na p e w ie n czas: na nasz u rząd czy h a n iecierp liw y n astęp ca, ordery noszą n am na poduszce aż do k r a ju grobu, p otem rodzina o d syła je do K a p itu ły orderów , która je p rzyp in a n a p ie r s i in n ych : k lep sy d ra je w y licza , lecz ju ż n ek rolog się streszcza, a b io g r a fia je p rzem ilcza ja k o b ły sk o tk i bardzo drugorzędne.

N ie one w ię c sta n o w ią o w a r to śc i n aszej [...] 5‘.

85 F i l o m a t a , 1937, nr 91. Nb. passus ten przypomniała w swym arty­ kule Irena К r o ń s к a. Por. przypis 1.

Cytaty

Powiązane dokumenty

w Zakładzie Sinologii koncentrowano się na logice chińskiej, a także historii nowożytnej literatury Chin, dziejach teatru chińskiego, najnowszej historii Chin oraz kultury i

Ludologia jako nauka zajmująca się badaniem gier w życiu człowieka jest w Polsce młodą dyscypliną i stosunkowo trudno znaleźć naukowców badają­ cych tylko gry jako

Ksiądz profesor doktor habilitowany Marian Pastuszko, kierow- nik Katedry Prawa o Sakramentach urodził się w dniu 1 sierpnia 1928 roku w Janaszowie koło Kielc.. Po

The ANN approach is evaluated by using the analytical European option price solution of the Black- Scholes equation as a benchmark, before addressing the computation of

torem Uniwersytetu w Królewcu przedłożył następującą propozycję: 24 maja przypada dzień śmierci Mikołaja Kopernika (współcześnie przyjmujemy, że 21 maja), dlatego

soort data-uitwisseling (gewenste combinatie datavelden) tussen database en pascaltoepassing is niet per definitie constant Het pakket biedt voor dergelijke koppelingen een

This figure shows that the lift benefit during take-off is small in baseline conditions, since the shaft-power ratio during take-off is low (see Fig. Two discontinuities in gradient

(II) PIASECKI Zdzisław: Zainteresowanie ludem góralskim i je­ go kulturą umysłową w literaturze polskiej ozasów Staszica i Goszczyńskiego'. Historia Literatury