• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie recenzji "Pism" Dembowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie recenzji "Pism" Dembowskiego"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Grabowska

W sprawie recenzji "Pism"

Dembowskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 49/3, 349-352

(2)

w sp o m n ia n y w liście F г у o 1, w k tórego ok olicach — jak w liście czy ta m y — „ w szęd zie jeszcze p o m ięd zy p ro sty m lu d em p a n u je języ k S ło w ia ń s k i“. N ie b acząc na to sp o strzeżen ie B rod ziń sk iego, w y d a w c a listu op atrzył ta je m ­ n ic z o m u brzm iącą n a z w ę m ie jsc o w o śc i u w agą: „[tak! za p ew n e zam iast: T y r o l]“. S u p ozycja to p r a w d ziw ie zask ak u jąca (języ k sło w ia ń sk i w T yrolu!) i zgoła niepotrzeb n a. F ry o l b o w iem to sp o lszczo n a n a zw a F r i u 1 u, k ra in y w p ó łn o cn y ch W łoszech, k tó ra dziś razem z k ra in ą V en ezia G iu lia tw orzy tzw . „region e“ F r iù li-V e n e z ia G iulia. Za czasów podróży B ro d ziń sk ieg o F r iu l (Furlandia) n a leża ł do A u strii, p rzy d zielo n y jej trak tatem w ie d e ń sk im w roku 1815. W sk ład F riu lu w ch o d ziła p ro w in cja U d in e oraz n ieg d y ś h a b s­ b u rsk ie h rab stw a G orycja i G radiska. W ła śn ie n a teren ie tych dw óch o sta tn ich zetk n ą ł się B ro d ziń sk i z lu d n ością (F u rlan am i) m ów iącą języ k iem sło w ia ń sk im , co się tłu m a czy są sied ztw em S ło w e n ii. G łów n ym i m ia sta m i F riu lu są U d in e i C am poform io, sły n n e z tra k ta tu w r. 1797, koń czącego w o jn ę F ra n cji z A u strią, zn an ą z h isto rii le g io n ó w D ąb row sk iego. W zm ian ­ k o w a n a dalej w liśc ie P o n ta w a to leżąca w e F riu lu w ło sk a P o n t e b b a , a w ię c jeszcze jed en dow ód, że n ie m a p o m y łk i w liście B rod ziń sk iego.

Michał W i t k o w s k i W SPR A W IE R EC ENZJI „P ISM “ D EM B O W SK IEG O

P ią ty od cin ek D e m b o w s c i a n ó w , og ła sza n y ch w rozm aitych czasop ism ach p rzez B. Z ak rzew sk iego, m a n ieco in n y ch arak ter n iż odcinki p oprzednie. W głów n ej b ow iem m ierze p o św ięco n y je s t k ry ty czn em u om ów ien iu P i s m E. D em b ow sk iego, w y d a n y ch w r. 1955 przez P a ń stw o w e W y d a w n ictw o N a ­ u k o w e w B i b l i o t e c e K l a s y k ó w F i l o z o f i i 1. R ecen zja ta, p ełn a cen n ych u w a g i w y ja śn ie ń , p rzyn osząca n o w y m a te r ia ł tyczący d z ia ła ln o ści p isarsk iej D em b ow sk iego, w części p o św ięco n ej p racy red ak torów P i s m m a charakter osk arżycielsk i. W y d a je się, że is tn ie ją p ow od y, które p o zw a la ją c zęścio w o uchylić, częścio w o sp row ad zić do w ła ś c iw y c h rozm iarów p o szcze­ g ó ln e zarzuty recen zen ta.

Z acznijm y od g en era ln eg o zastrzeżen ia, z k tó reg o w y n ik a ją w m n iejszy m lub w ięk szy m stop n iu n a stęp n e. B rzm i ono: „ za b ra k ło w tej im p rezie [tj. p rzy ed y cji P i s m ] sp e c ja listó w od d an ego o k resu lite r a tu r y o d ośw ia d czen iu tek sto lo g iczn y m i e d y to r sk im “ (s. 556). J a k w ia d o m o , sp e c ja listó w o d o ­ św ia d c z e n iu ’ tek sto lo g iczn y m i ed ytorsk im m am y n ie w ie lu . P rzy tym od tego ty p u tek stó w , ja k ie p rezen tu je sp u ścizn a D e m b o w sk ieg o , jeszcze m n iej, a w ła ­ ściw ie w tym zakresie d ziała jed y n y sp ecja lista , a je s t nim sam recen zen t — B. Z akrzew ski. W p aźd ziern ik u 1954 zw rócono się do au tora D e m b o w s c ia n ó w z prośb ą o pom oc w u sta la n iu au torstw a pism D em b o w sk ieg o . B. Z ak rzew sk i w strzy m a ł się od o d p ow ied zi, a k ie r o w a ły n im p raw d op od obn ie te sam e w zg lęd y , k tóre czyteln ik zn a jd zie w recen zji: w y c h o d z ił on z założenia, że bez o d p ow ied n ich prac p rzy g o to w a w czy ch — szp erack ich i filo lo g iczn y ch — do fin a lizo w a n ia ed y cji n ie m ożna przystąp ić.

S łu szn o ść tej p o sta w y m oże być za k w e stio n o w a n a od stron y — je ś li tak m ożna ok reślić — „ p ra k ty czn ej“ i „ te o r e ty c z n e j“. P ierw sza z nich —

(3)

strona „prak tyczn a“ — to sp raw a p reced en só w stw o rzo n y ch choćby p r z e z w y d a w n ic tw a d zieł M ick iew icza i S łow ack iego. Z anim b ow iem ed y to rstw o p o lsk ie zdobyło się n a p ełn e n a u k o w e w y d a n ie D zie l w s z y s t k i c h S ło w a c k ie ­ go pod redakcją J. K lein era, czy p op u larn on au k ow e W yd an ie N arod ow e i W yd an ie Ju b ileu szo w e D zieł M ick iew icza, w y c h o d z iły w ciągu X I X i X X w . ed y cje, których am bicją b yła p ełn o ść i k ry ty czn o ść tek stó w , a le k tóre p o stu la ­ tó w tych n ie m o g ły sp ełn ić p rzy ów czesn ym sta n ie zn ajom ości te k stó w i zdob yczy e d y to rstw a n au k ow ego. N iem n iej sp e łn ia ły sw o ją w ażn ą rolę, o której przecież n ie trzeba pisać. I tu strona „p ra k ty czn a “ łączy się z „teo­ r e ty c z n ą “. T eoretyczn e założenie w y d a n ia w p e łn i k ry ty czn eg o p ism w s z y s t­ kich b yłob y d ecyzją odłożenia ed y cji d zieł D em b o w sk ieg o na w ie le la t. D o w o d em m oże b yć d ziałaln ość w tym zak resie sam ego recen zen ta, B. Z a­ k rzew sk iego. Od c h w ili uk azan ia się P is m o g ło sił on p ew n e tek sty D em b o w ­ sk ieg o p odpisane pseu d on im em „S y m eo n “, sy g n a lizu ją c w tej sam ej p u b li­ k a c ji (D e m b o w s c ia n a IV) in n e jeszcze tek sty ; p od ob n ie czy n i w recen zji z P is m . M in ęło w ię c przeszło d w a lata, których dorobek w za k resie od k ry­ w a n ia tek stó w D em b ow sk iego, choć cenny, n ie dorzuca do ogłoszon ej w P i s ­ m a c h p u ścizn y tak b o gatego m a teria łu , aby z jeg o p ow od u nie m ia ły się uk azać n ie w ą tp liw ie n a jw a żn iejsze i dające obraz ro zw o ju p o gląd ów D em ­ b o w sk ieg o — prace zebrane w e d y c ji z 1955 roku. D ecy zja o term in ie u k a ­ zania się P i s m naszego n a jw y b itn ie jsz e g o r e w o lu cjo n isty zapadła n a szczeblu ow ych w y so k ich „prom otorów i in icja to ró w i św ietn y ch zlec en io d a w c ó w “, jak ich recen zen t n azyw a, i w y d a je się, ja k k o lw iek n ie u ch yla to w sz y stk ic h zarzu tów B. Z ak rzew sk iego, że b y ła ona słu szn a w całej p ełn i. R ecen zen t nie w ą tp i chyba, że ow o w sp o m n ia n e przez n ieg o „p rzychylne, n a w e t e n ­ tu zja sty czn e p rzy jęcie“ (s. 556), zg o to w a n e P i s m o m D em b o w sk ieg o przez in ­ nych recen zen tów , w y w o ła n e zo sta ło n ie ch ęcią p ra w ien ia k o m p lem en tó w redaktorkom , ale b yło w y ra zem zad ow olen ia, że dorob ek p isarsk i w y b itn eg o r e w o lu c jo n isty u d ostęp n ion o badaczom tego okresu: filozofom , h istoryk om , literatu rozn aw com . W yrazem teg o zad ow olen ia b y ło ró w n ież u d zielen ie r e ­ dak tork om w sp om n ian ych przez B. Z ak rzew sk iego „odznaczeń p a ń stw o w y ch “, choć — być m oże — b y ły osoby god n iejsze tego w yróżn ien ia.

Z dając sobie sp raw ę z k on ieczn ej n ied o sk o n a ło ści ed ycji, grono osób nad n ią pracu jących zaop atrzyło P is m a w obszern ą n otę w stęp n ą , gdzie sta ra n o się w sk a za ć te w sz y stk ie m om en ty, k tóre m o g ły w y w o ły w a ć zastrze­ żen ia i n iep orozum ienia. P o w ied zia n o w ię c w y ra źn ie, iż P is m a óbejm ują to, „co w obecnym [tzn. na początku 1955 r.] stan ie badań nad tw órczością D em ­ b o w sk ieg o uznać m ożna za w y sz łe spod jego p ióra“ (t. 1, s. V II—V III). Zaraz po ty m stw ierd zen iu red ak cja zastrzeg a się, iż m a św iad om ość, że w ie le a rty k u łó w a n on im ow ych m oże w tok u p rzyszłych b ad ań zostać p rzysąd zo­ n y ch D em b ow sk iem u . N igd zie też red ak cja n ie o śm iela się n azw ać obecnego w y d a n ia k rytyczn ym , w y licza ją c n a jw a żn iejsze za b ieg i ed y to rsk ie, jakim te k s t został poddany.

P o n iew a ż jednak n ie m ożna operow ać argu m en tem : „słow o honoru — zrob iliśm y w szy stk o , co b y ło w n aszej m o cy “, trzeb a przejść do bardziej szczeg ó ło w y ch zastrzeżeń recen zen ta i w m iarę m ożn ości je w y ja śn ić. N a j­ w a żn iejszy m zarzutem szczeg ó ło w y m je st k a rd y n a ln y — z p u n k t u w i ­ d z e n i a e d y t o r s t w a k r y t y c z n e g o błąd n iesk o n fro n to w a n ia

(4)

p ierw o d ru k ó w z istn ie ją c y m i ręk op isam i. T ym p o w a żn iejszy w y d a je się ten błąd, że w y d a w c o m to w a r z y sz y ła św ia d o m o ść trudności cen zuralnych, z ja ­ kim i b o ry k a li się red a k to rzy P r z e g l ą d u N a u k o w e g o . W idom e ś w ia ­ d ectw a tej św ia d o m o ści m oże c z y te ln ik od n aleźć w p rzyp isach (por. t. 5, s. 154, p rzy p is do s. 55 t. 1; s. 257, p rzy p is do s. 96 t. 3; s. 286, p rzyp is do s. 291 t. 3). Z daje się to p o tw ierd za ć k o n ieczn o ść sięg n ięcia po istn ie ją c e ręk op isy. K ażd e w y ja śn ie n ie b ęd zie tu n iew y sta rcza ją ce, ale sło w o obrony zm n iejszy zap ew n e w in ę . G dyby w y d a w c y P ism d y sp o n o w a li od p ow ied n ią ilo ścią czasu, się g n ę lib y do m a teria łó w ręk o p iśm ien n y ch n ieza leżn ie od tego, że n ie p r z y g o to w y w a li te k s tu k ry ty czn eg o , i n ieza leżn ie od tego, jak i p lo n po­ p ra w ek te k s tu p rzy n io sła b y ta k a k o n fro n ta cja . M u sieli jednak zrezygn ow ać z tego n iezb ęd n eg o dla u zy sk a n ia k ry ty czn eg o tek stu zabiegu i zaoszczę­ d zon y w ten sposób czas w y k o r z y sta ć n a m o żliw ie popraw ne op racow an ie tek stó w , k tó re za ż y c ia D em b o w sk ieg o u k a za ły się w druku i w tej w ła śn ie form ie sp e łn ia ły sw o ją ro lę w śród ó w czesn y ch czyteln ik ów . D zisiejszy czy ­ teln ik , zap ozn ając się z ostro sfo rm u ło w a n y m i zarzutam i B . Z ak rzew sk iego, b y łb y rec e n z e n to w i w d zięczn y za p od an ie choćby k ilk u p rzy k ła d ó w in te r ­ w e n c ji cen zu ry. U św ia d o m iło b y to rozm iar „ w in y “ ed y to ró w lep iej n iż o gól­ n ik o w e sfo rm u ło w a n ie, że je ś li id zie o „k astracje“, „m u tacje“ oraz „ u zu p eł­ n ien ia te k s to w e “ „nie m a ich tak w ie le , jak b y m ogło się w y d a w a ć, choć n ie k ie d y b y w a ją bardzo isto tn e i ch a ra k tery sty czn e“ (s. 568). T ym czasem jed n ak sp raw a z o sta ła od łożon a d o in n eg o m iejsca i czasu.

W szystk o, co p o w y żej p o w ied zia n o na tem a t n iep ełn o ści i n iek ry ty czn o ści w y d a n ia P ism , m a n a celu n ie n eg o w a n ie słu szn o ści p o stu la tó w B. Z ak rzew ­ sk ieg o w ogóle, a jed y n ie sp ro w a d zen ie ich do w ła śc iw e j m ia ry w sto su n k u do recen zow an ej ed y cji z roku 1955. B ard ziej szczegółow e zarzuty w w ię k ­ szości są słu szn e i w y n ik a ją z p e w n o śc ią n ie ty lk o z n ie p o p raw ion ych b łęd ó w druk arsk ich , ale i z p rzeoczeń ed ytorsk ich . U w a g i recen zen ta pro­ stu ją ce p o m y łk i czy to w tek sta ch i p rzyp isach , czy też w in d ek sie, k ażd y cz y te ln ik p rzyjm ie z w d zięczn ością, p o zw a la ją m u b ow iem na u su n ięcie tych b łęd ó w w p o sia d a n y m egzem p larzu P ism . R ed ak torzy ed y cji — n ie s te ty — m ogą do w y m ie n io n y c h przez recen zen ta om yłek dorzucić jeszcze in n e. N ie o m ieszk a ją też zg ło sić d o strzeżo n y ch p rzez sieb ie p op raw ek do p r zy g o to w y ­ w a n eg o „D odatku d o P is m “.

W yd aw cy chcą w ię c jeszcze ra z p o d k reślić: 1) że n ajbardziej g en era ln e i n ajp o w a żn iejsze za rzu ty recen zen ta w y n ik ły z różnicy w p ogląd ach na k o n ieczn o ść szy b k ieg o u p o w sz e c h n ie n ia g łó w n eg o b lok u p ism D em b o w ­ skiego, w zw iązk u z czym tem po p racy i tech n ik a cy k lu p rod u k cyjn ego n ie p o zw o liły n a u su n ię c ie w sz y stk ic h m a n k a m en tó w , które z o sta ły dostrzeżon e w to k u p r zy g o to w y w a n ia ed ycji; 2) że n i g d z i e n ie su geru ją czy teln ik o w i, iż oddają m u do rąk p e ł n e i k r y t y c z n e w y d a n ie p u ścizn y p iś m ie n ­ niczej D em b ow sk iego.

N a zak oń czen ie jeszcze d w ie sp raw y. P ierw sza z nich to, zajm ująca w re­ cen zji B. Z a k rzew sk ieg o dużo m iejsca , k w e stia stosu n k u w y d a w c ó w do „stanu b ad ań “ nad p u ścizn ą D em b o w sk ieg o . R ecen zen t n ie żału je tu gorz­ k ich słó w . „Do czego np. zm ierza stw ierd zen ie, iż nie p o m in ięto z p ism D em ­ b o w sk ieg o n iczego, co p rzy o b e c n y m sta n ie b adań nad jego tw órczością m ożna u zn ać za a u ten ty czn e? “ — p y ta recen zen t. I odpow iada: „C hyba do

(5)

tego, że redaktorzy za ło ży li z góry rezy g n a cję z p o szu k iw a ń n iezn an ych d ru k ow an ych pism D em b o w sk ieg o “ (s. 559). B. Z ak rzew sk i zapom niał już, że c y to w a ł zdanie z n oty, k tóre tej o d p ow ied zi przeczy. W yd aw cy p isa li b ow iem : „jest rzeczą m ożliw ą, że dalsze bad an ia p ozw olą zid en ty fik o w a ć tek sty , które n ie zo sta ły w łą czo n e do n in ie jsz e g o zb ioru “ (t. 1, s. V III). Czy w y d a w c y isto tn ie w y z y sk a li ó w czesn y stan badań? — p y ta dalej re­ cen zen t. I od p ow iad a: nie, bo p o m in ięto w sk a zó w k i, iż istn ieją n ie opubliko­ w a n e m n iejsze lub w ię k sz e zesp o ły ręk o p isó w D em b o w sk ieg o . I zn ów zapom ­ n ia ł recen zen t, że p rzy ta cza ł sło w ie n oty red a k cy jn ej, z których jasn o w y ­ n ika, że P ism a ob ejm u ją prace d r u k o w a n e . Jak że w ię c je s t z tym sto ­ su n k iem w y d a w có w do stan u badań? Czy w p osia d a n iu B. Z ak rzew sk iego z n a jd o w a ły się — w czasie, gd y w y d a w a n o P ism a — ja k ieś zid en ty fik o w a n e te k sty D em b ow sk iego? J e ż e li tak, czy teln ik m oże m ieć p reten sję, że ze spraw w a żn y ch dla n auki u czyn ion o p ry w a tn ą w ła sn o ść. A le sądzim y, że n a w et D e m b o w sc ia n a IV, o g ło szo n e w trzy m iesią ce po u k a za n iu się P ism i u sta ­ lające au torstw o D em b o w sk ieg o w sto su n k u do k ilk u tek stó w w alm anachu Ż y w i ę i w D z i e n n i k u D o m o w y m , n ie b y ły jeszcze d o stateczn ie w cześn ie rozpoznane. W ydaje się w ięc, że p reten sja recen zen ta do w y d a w ­ có w o lek cew a żą cy sto su n ek do sta n u badań — je s t b ezpodstaw na. Co w ię ­ cej, recen zen t przeoczą fak t, że już w tok u pracy w y d a w n iczej, a w ięc p o św ięco n ej innego typ u czyn n ościom niż w y m a g a ją ce w ielk ieg o nakładu czasu szp eran ie w1 czasopism ach i archiw ach, u w zg lęd n io n o n ajn ow sze bada­ nia. (W yzyskano in form acje z listó w D em b o w sk ieg o ogłoszonych przez J. R udnicką). R ecen zen t, w y tr w a le i k o n sek w en tn ie p u b lik u jący D e m ­ b o w scia n a , n ajlep iej chyba p otrafi ocenić, ile w y siłk u i czasu w ym aga ze­ bran ie m a teria łu d ow od ow ego do u sta len ia au to rstw a i jak często z braku n iezb itej p ew n o ści d ow od ów trzeba p oprzestać na najbardziej zbliżonej do p ra w d y — hipotezie.

I tu m iejsce na o m ó w ien ie jeszcze jednej sp raw y, a m ian ow icie problem u m etod y u sta la n ia au torstw a. R ecen zen t m a za złe w yd aw com , że przy przedruku K o r e s p o n d e n c ji z A n g lii o śm ielili się w y ra zić sw o je ostrożne stan o­ w isk o : „autorstw o D em b o w sk ieg o trudno uznać za bezsporne, biorąc pod u w a g ę fak t, iż sp raw a m iejsca jego pob ytu w końcu 1844 r. nie jest — jak dotąd — d ostateczn ie w y ja śn io n a [...]“ (t. 5, s. 335). W yrażono tu w ięc tylko ty le, że póki n ie u zy sk a się d od atk ow ych dow od ów , sp raw a au torstw a D em b ow sk iego p ozostaje hipotezą, jak zresztą w w ie lu innych w ypadkach, k ie d y do tek stu P ism w prow ad zon o prace, k tóre — p rzew id yw an o w nocie w stęp n ej — „okażą się n iea u ten ty czn e“. P od ob n ie recen zen t nie p ow inien by op onow ać p rzeciw k o ostrożn em u p rzyjęciu su gerow an ego przezeń autor­ stw a D em b o w sk ieg o w w y p ad k u a rty k u łó w p u b lik o w a n y ch pod p seu d on i­ m em „S ym eon “. J e st to b o w iem n orm aln a p o sta w a n au k ow a w stosu n k u do hipotez.

W im ien iu zesp ołu red ak cyjn ego „P ism “ D em bow skiego M aria G ra b o w sk a

Cytaty

Powiązane dokumenty

4) obsługa prawna jednostek gospodarki uspołecznionej od dawna inte­ resuje adwokaturę i Prezydium NRA wielokrotnie zajmowało w tym względzie jednoznaczne

Wartość tak poważnego zamierzenia jak wydanie Słownika zależeć będzie niewątpliwie od czynnego udziału w zebraniu materiałów ze stro­ ny ogółu członków

rady miejskiej, działacz społeczny IDZIKOWSKI Edmund (1850'—1894), Kalisz, literat, tłumacz, krytyk teatralny IWASZKIEWICZ Grzegorz (XVI—XVII), Lwów, pisarz

odbyło się w lo­ kalu Kolegium Cottbus zebranie adwo­ katów tego okręgu z udziałem proku­ ratora okręgu Cottbus oraz wicedyrek­ tora Sądu okręgu Cottbus.. W

odbyło się w lo­ kalu Kolegium Cottbus zebranie adwo­ katów tego okręgu z udziałem proku­ ratora okręgu Cottbus oraz wicedyrek­ tora Sądu okręgu Cottbus.. W

Prelegent omówił takie zagadnienia, jak przestępstwa uszkodzenia ciała w ujęciu aktualnych przepisów karnych, ocena sądowo-lekarska ciężkich uszko­ dzeń ciała,

[r]

Sejmik adwokatury naszego regionu dobiegł końca, a przyjemna i poważna atmosfera, w jakiej toczyły się obra­ dy członków Izby, stanowi piękną wi­ zytówkę