WIADOMOŚCI z e SWIATA-NAJCIElfAWSZE PROCEM
h r ß Ä H E m
‘C ena pojedynczego
PIĄTEK, 16 MARCA 1934 ROK III. — NR. 73
■^owice. 14 lu te g o .
V'Oga Polskiej W ytw órni Sygnałów JjQtyych „Ropag“ w Roździeniu - Szo- ach prowadzi zażarta walkę nietyl- utrzymanie w a rsz ta tó w pracy, lecz lj" o w y p łatę zaległych zarobków. W
^działek, 5 bm. robotnicy tej firmy
o prawo «So żucia «lies siebie i s w y c h rodzin
to.c przez wiele miesięcy bez w szeh i| Opłaty przystąpili do strejku wło- ,.° i do dziś dnia nie opuszczają miejsc Stosunki, jakie panują w tej fir- Jją dość dziwne, dlatego też warto, że
Ma się z niemi opinia publiczna.
J ^ i a ta istnieje w Rożdzieniu - Szo
kach od sześciu lat i została za- Ja jako spółka z ograniczoną odpo- yialnością przez jej dotychczasowego
?'c'ela, p. inż. Zygmunta Szczęsnowi- jdóry nie posiada i nie posiadał żad- . kapitału obrotowego. C ały kapitał, f został do spółki wniesiony, wynosił i° 5200 złotych. Przedsiębiorstw o to, ."kujące urządzenia, zabezpieczające ..pociągów jest prawie, że bezkonku- j We, gdyż w P olsce znajdują sie tyl-
l V podobne przedsiębiorstwa.
P r z y k ł a d n e
vy z y & k i w a n i e x o ß o i n i k e t t f
l5|bówień dla tej firmy nigdy jeszcze 2akło, a wszelkie trudności powstają Wu braku kapitału obrotowego. Od K Więc istnienia tej firmy ząw sze ża
lę0. z w yp łatą zarobków robotnikom.
i.ż od czasu do czasu robotnicy Przy
d a l i do strejków, by w ten sposób phać chociaż część zaległych zarob
i ć utrzymanie sw ych rodzin, żyją- W skrajnej nędzy. Strejki te były i,e w krótkim czasie likwidowane, i ^ z i e j , że właściciel firmy po kilka (V wypłacał strejkującym.
i-Ccnię zaległości firmy z tytułu za- , robotniczych są bardzo poważne.
tV 1933 firma zalega robotnikom _ z J ł około 30 tysięcy złotych, które nawet wyskarżone i poszczególni t;,,'Cy uzyskali prawomocne wyroki.
Ijl?ści za bieżący rok wynoszą około 5,'toy zł. Jeżeli się zważy, że w fir- pracuje przeciętnie 120 robotni-
Od &Ü&W dh; trwa sfrojA włosAi roWniAów, zo/rwdwonycA wytwórni sygnałów Mf/on'ycA Ropag" w S?opWcacA.
//wsfraa/a nasza z sfrony przedstaw ia na tie kwfyn&w fabrycznego &ii&; s frd W q c y c A . "&fórzy na c/nnifg opnściii ónszne warsztaty óia zaczerpnięcia świeżego powietrza. Z iewe/ strony w oAnacA wirtac strW WqcvcA
0
ków, którzy zarabiają miesięcznie od 100 do 200 zł., to sumy te są bardzo wysokie.
Niektórzy robotnicy w bieżącym roku nie otrzymali ani grosza za przepracowane godziny, a personel biurowy nie otrzymał pensji już od 7 miesięcy.
y konanie zam ów ień
ko&ztem głodnyeft robotników
(ß tozpaczdw e p ołożen ie robotników
« S t o « » s s a s
vetulo firma ta otrzymała od po
l n y c h dyrekcyj kolejowych- w Pol- Jhtówienia na urządzenia, zabezpie- Łe ruch pociągów, na ogólną sumę ok.
lęMo zł. Z zamówień tych wyko- j *1.8 proc. za sumę 145.725 zł. Zamó-
«5 tlą tę kwotę mogła firma tylko dzię- V u wykonać, że robotnikom nie pła-
^robków . Wcześniejsze zamówię- obecnie dostarczone wykonał w ła
ściciel firmy zą pożyczone pieniądze. Od niejakiego Szend ziel orzą pożyczył właści
ciel firmy przeszło 123. tysiące złotych.
Gdy był płatny rachunek za dostarczone urządzenia kolejowe Dyrekcji Kolejowej w Radomiu, p.' Sźendzielorz, Urząd S k a r bowy oraz inni wierzyciele firmy wyskar- żyli swoje pretensje i przeszło 80 tysięcy zł., znajdujące się w kaśie Dyrekcji Kole
jowej w R a d o m iu ; obłożyli aresztem.
*&tqpca in&peUtoia ——
nad
Międzyczasie jednak p._ Szczęsno- inspektora pracy, p. W esołowskiego.
-4> 3ósł do sądu o nadzór Sądowy. Obecnie doradca prawny firmy stara się ' k ten został uwzględniony i nad- o wydostanie zajętych 80 tysięcy złotych, sadowym zamianowano Następcę Czy zostaną one nadzorcy sądowemu w y
miejsca pracy. Przebywają oni stale w ttuzej hali warsztatowej, dokąd pożywie
nie Przynoszą im rodziny. W ygląd ich jest pożałowania godny. W hali jest strasznie zimno, to też robotnicy zdoby
wają. gdzie tylko mogą węgiel, by w nocy me zmarznąć. Sypiają oni na różnych maszynach i blokach żelaza, a od czasu do czasu czerpią powietrze przez okna warsztatu. Losem tych nieszczęśliwców dotychczas nikt się nie zajął. Inspektor pracy p. Se rok a wezwał ich tylko do pod
jęcia pracy. Natomiast p. W esołowski, zast. inspektora pracy ; zarządca sądowy tej firmy ogranicza się tylko do konferen
cji z radą zakładową j właścicielem. Jest to, zdaje się. pierwszy wypadek, że zast.
inspektora pracy jest zarządcą sądowym firmy, w której spełnia obowiązki praco
dawcy.
Właściciel firmy twierdzi, że gdyby robotnicy nadal pracowali, możnaby z trudności finansowych firmy wybrnąć, nie może jednak zrozumieć, że robotni
kom chce się jeść. Gdyby byli zreduko-
pracują, lecz wskutek nie. otrz y m a n ia .z a robków, żyją z rodzinami w skrajnej nę
dzy. Dalej twierdzi- właściciel firmy, że został zrujnowany przez firmy konkuren
cyjne. które wszelkiemi sposobami prze
szkadzają mit w dalszej pracy. Nie jest to zupełnie wykluczone, ale wynika . to właśnie z braku funduszu obrotowego. Nie mając pieniędzy, nie można angażować 120 robotników i przyjmować zamówie
nia za przeszło 300 tys. zł.
Położenie robotników tej firmy jest beznadziejne, a właściciel firmy radzi im, by kupili sobie sznurek i powiesili się.
Jest to bezprzykładna prowokacja, to też miarodajne czynniki winny zająć się sto
sunkami tej firmy i przyjść z pomocą gło
dującym robotnikom. Czynią to już dzi
siaj obywatele Roździenia-Szopienic. któ
rzy, widząc golgotę tych robotników, po
syłają im pożywienie.
Czas skończyć z bezprzykładne-m w y zyskiwaniem robotników.
„ S I E D E M G R O S Z Y * Nr. 73 — 16. 3- 34-
wawy slrejK budowlany w Chrzanowie
tląśOkm mmWzm p y f l &®wmi 8 bów mpfanycfk & prescd? i p t e c e
W Chrzanowie założono w przeszłym tygodniu Związek pracowników budowla
nych, do którego mogą należeć w szyscy pracownicy budowlani, jak murarze, sto
larze, robotnicy i inni. Związek wykazu
je ożywioną działalność i stara się ener
gicznie o pozyskanie jaknajwiększej ilości członków, grożąc przytem nie stow arzy
szonym jeszcze pracownikom,, że będą po
zbawieni prawa przyjmowania pracy w Chrzanowie. Celem związku jest walka 0 lepszy byt pracowników budowlanych
1 .in,
W poniedziałek odbyła się konferencja pracowników związk. z pracodawcami, k tóra jednak nie doprowadziła do P&rozu mienia z powodu uporu pracodawców. W 'rezultacie konferencja została odroczona do 16 bm. Na konferencji wniesiono kilka rezolucyj i wysunięto szereg postulatów, przyczem domagano się od pracodawców podpisania i przyjęcia urnowy zbiorowej, według której pracownicy żądają podwyż
szenia i ustalenia zarobków, nie przyjmo
wanie do pracy robotników po zamiejsco
wych i niezrzeszonych i wiele in.
W związku z pow. doszło w ub. wto
rek i rana na budowie p. inż. Prinza, prz y ul. Aleja Henryka, do krwawych i zad ętych walk. Na powyższej budowie
H r o n i t b a H r a & o n t b & a
— KRADZIEŻE: H irschhorn S alo m ea, w ła ścicielk a sklepu cu k iern iczeg o w K rakow ie, p rz y pi. M atejki 8, .zgłosiła, że w dniach 12 ta b 13 bm. s k ra d ł je j n iezn an y s p ra w c a z e sk lep u tecz k ę z w ek slam i n a sum ę 387 zł. — Z im erspitz Jakóto, w łaściciel sklepu c u k iern i
czeg o w K rakow ie, p rz y ul. G rodzkiej 40, zgłosił, że dnia 13 bm. około godz. 12, p rz y b y ł do jeg o sklepu n iezn an y m u osobnik pod p o zo re m kupna i s k ra d ł mu z la d y sk lep o w ej 6 m.
m a te rii sukiennej, w a rto ś c i 120 zł. — B ro ss C ip o ra, zam , w K rakow ie, p rz y Al. K rasiń sk ie- ii 8, zgłosiła, że 13 bm. s k ra d ł je j n iezn a n y s p ra w c a z niezam kn.iętego p rzed p o k o ju futro d am sk ie ze źreb có w , w a rto ś c i 600 zło ty ch . — K w ilit Jan , m oirter-m echanik, zam- w K rak o w ie . ,przy ul. M iedzianej 26, zgłosił, że w nocy z dnia 10 na 11 bm. d o stał się n iezn a n y s p ra w c a do p iw n icy n o w o b u d u jaceg o się dom u, p rz y
■ul. S łonecznej 6, sk ąd sk ra d ł 14 k u rk ó w m o
siężn y ch g a z o w y c h , w a rto śc i. 100 zł.
— ZATRZYMANO: K urdziela K azim ierza, la t 43, b ez z a ję c ia i sta łe g o m iejsca z a m ie sz kania i W ag ę T a d e u sz a , la t 23, zam . w B orku F alęck im n r. 30 p o w . K raków , za k ra d z ie ż ko
s z y k a z g a rd e ro b ą m ęsk ą na P la c u pod R zeź
n ią, dokonaną n a szk o d ę p e w n eg o w ie
ś n ia k a . — P e r a J a n a , la t 28. ro b o tn ik a, c a m . w K rakow ie, W iślisko 34, z a k ra d z ie ż n a rz ę d z i ślu sarsk ich w a rto ś c i 300 zł., d o k o n an ą na szk o d ę M ojżesza S ilb e rz w e ig a . w łaściciela fa
b ry k i w y ro b ó w m e ta lo w y c h w K rak o w ie, p rz y ul. W iślickiej 9. — K atza S am u ela, la t 20, ro d e m z O św ięcim ia, b e z s ta łe g o m iejsca zam ie
szk an ia. za k ra d z ie ż w alizk i z bielizną, w a rto ści 25 zł., d o k o n an ą w p o c z e k a ln i d w o rc a k o le jo w e g o n a szk o d ę M uka A rnolda, o b y w a te la czeskiego. — S k ra b ę M ichała, la t 43, b e z s ta łe g o m iejsca z a m ieszk an ia, ro b o tn ik a, za o szu
stw o , dokonane w dniu 14 g ru d n ia 1933 r. na sz k o d ę T ekli Ghołodz-ień, zam . w C ieplicach, :pcw. Jarosła.w , p rz e z p rz y w ła s z c z a n ie k w o ty 36 zł., za k tó rą to k w o tę w y m ien io n y m iał z a kupić dla Cho!odzień b ilet do G dyni, jed n ak g o nie kropił i z .pieniędzm i zbiegł. — K aw alca Ja n a . la t 56. znanego zło d zieja b ez z aję cia, z a m . w T a rn a w ie , za .usiłow ania k ra d z ie ż k ie szo n k o w ą na d w o rc u o so b o w y m . W y m ien io n y p rz y b y ł z T a rn o w a d o K ra k o w a w celach k ra dzieży.
Piątek
H 1 6
M Marca 1934
D ziś: Eufrozyny p.
Jutro; Jana Sark-
W schód słońca: g. 6 m. 14 Zachód: g. 18 m. 05 D ługość dnia: g. 11 m. 51
H ü t t a m BP5*'
R edak cja: K rak ów , ul. K arm elicka 15.
REPERTUAR TEATRÓW W KRAKOWIE:
T e a tr lin. J Słow ackiego.
Cz> w art e& — „Judasz z Kanio ihn“ . KWA W KRAKOWIE:
A d ria: „12 k rz e se ł“ . A tlantik: „K aw alk ad a“ 1
„Dz-iowczę z krain y b u rz “ . B ag a te la : „Ż ó łty kochanek“ . Ś w it: „P ięć rrrinut przed ślubem “ . A pollo: „U rw is z Hi
szpanii“ . P ro m ień : „Dziewcząfcko“ i „p.ixiama“ . Stonko:
„Q uo Vad-is“ U ciecha: „M arsz R akoczego“ . W an d a :
„ S e k re t kob iety ” . S z tu k a : „K lub dżentelm a u:n rd&um
„ S e k re t kob iety “ . S z tu k a : ,*Prywatme życie H en ry ka VIII“ .
zatrudnieni byli wyłącznie pracownicy związkowi. Zażądali oni podwyższenia i ustalenia płac, a kiedy odmówiono — za- strejkowali. Inż. Prinz, budowniczy miej
ski, przviął wtenczas robotników niezrze
szonych w związku i częściow o pozamiej- scowych. W ów czas strejkujący robotnicy
zwinzk. rzucili się na pracujących, przy
czem powstała k rw a w a bójka, z której wyszli zw ycięsko pracownicy związkowi.
Przeciwnicy opuścili budowę, a na placu boju pozostali strejkujący związkowcy.
Do tego czasu (godz. 13) pracy nie pod
jęto. (os)
Sensacyjny proces mleszHenM Krakowa
s e e S l i s a r l s e i i m W sądzie cywilnym w Katowicach to
czyła się 13 bm. rozprawa p. Felicji No- womiastowej z Krakowa przeciw S karbo
wi Si. o zapłatę 618 zł.
P . Nowomiastowa posiada 2 kupony śiąsko-amerykańskiej pożyczki dolarowej z r. 1928 i zaskarżyła Skarb Śląski o za
płatę tych 2 kuponów wedle wartości złota z dnia 1 czerwca 1928 r. Przedstawiciel Skarbu Śląskiego radca dr. Gónnisiewicz
stwierdził, że p. Nowomiastowa niema prawa do wnoszenia takiej skargi, prawo to przysługuje jedynie agentowi fiskalne
mu.
W rezultacie rozpraw ę odroczono, al
bowiem oskarżycielka Nowomiastowa musi przedłożyć zgodę agenta fiskalnego na wniesienie tej skargi w powyższej sprawie.
W e w tore k została ul. Krakowska w Chrzanowie poruszona niezwykłym w y padkiem, który mógł pociągnąć za sobą nieobliczalne wprost skutki.
P r z y ulicy tej zamieszkuje w domu własnym pod nr. 28 86 letni gospodarz Grzegorz Piotrowski w ra z z licznymi lo
katorami. S ta ry gospodarz, który dom swój i majątek zapisał swej córce L. O., zamężnej i zamieszkałej w Katowicach, zdradzał od dłuższego czasu objawy cho
roby umysłowej, lecz zachow yw ał się spokojnie.
Dopiero w e wtorek nad ranem uległ ostremu atakowi szału*i pozamykawszy
drzwi sw ego mieszkania, podłożył w niem ogień, a następnie począł demolować mie
szkanie.
Sąsiedzi, zwabieni trza sk o m wybija
nych szyb i całych okien, oraz w ydoby
waniem się gęstego dytnu, w y w a ży w sz y drzwi, zdołali starca ube z władnie i ogień ug asc .
Z powodu silnego wiatru groziło oko
licznym domom drewnianym wielkie nie
bezpieczeństwo które na szczęście w po
rę zażegnano. Nieszczęśliwy starzec, który 0'becn'e się uspokoił, oddany został pod ipiekę rodziny, zawezwanej z Kato
wic. (os )
Wyrols na zaMice leftarza w SSan m m wic
W e w torek o g. 9 rano rozpoczął się przed sądem p r z y sę g ly c h w S tan isław ow ie proces N ycza, m ordercy dyrektora szpitala miejskie
g o w Stan isław ow ie, dra Adama Lachmunda.
K om pletowi sędziow skiem u przew od n iczył s ę dzia C ysarz, oskarżał prokurator M atkow ski.
O skarżony zjaw ił się w sądzie z obanda
żow aną głow ą, naskutek rany po zamachu sam obójczym , jakiego ostatnio dokonał.
Po przesłuchaniu św iadków , z których dr.
Zabokrzyeki • kochanka oskarżonego, W olań- ska, złożyli najw ażniejsze zeznania, sąd zam
knął przew ód, odrzucając w niosek obrony o lekarskie zbadanie poczytalności oskarżonego.
P o naradzie sąd ogłosił w yrok, skazujący N y
cza na 10 lat w ięzienia z za leż en iem aresztu śled czego.
N y c z przyjął w yrok całkiem spokojnie.
P rzez cały c za s rozpraw y robił on w rażenie pół-przytom nego, sk arżył się na szum 1 bóle w g ło w ie od rany, która ropi.
O bilety na rozpraw ę odbyw ała się for.
main a w alka m iędzy publicznością. Sala sądo
w a b yła przepełniona. W yrok zapadł punktual
nie o godz. 9-ej w ieczorem .
Z s i ą d z e u l e M n s w n M w
w ire Mewie
Zuchwała tsrafldeż Kolefowych urząHiea sygnallzactfaycni
w lim u
W nocy na 10 bm. dokonano zuchwa
łej kradzieży sygnalizacyjnych urządzeń kolejowych na odcinku Żywiec — Pie- trzykowice. Nieznani spraw cy skradli 1 łańcuch, długości 18 metrów, służący do wciągania latarni sygnałowej p rz y s y g nale ostrzegaw czym stacji Żywiec.
Tej samej nocy na odcinku kolejowym Jeleśnia — Żywiec w gminie Sporysz, skradziono trzy dalsze łańcuchy, również z sygnałów ostrzegawczych. Bliższe do
chodzenia policyjne w ykazały, że zuch
wali spraw cy tej kradzieży posługiwali się w obu wypadkach piłką do rżnięcia
metali. . .
Ujawniono również kradzież lampy z semaioru kolejowego przy budce kolejo
wej Nr. 16 w Wilkowicach. Policja w szczęła energiczne dochodzenie za
sen sa c ja w a e le ź 10 $§. zł.
pod Krahowcin
W środę w południe okradziono kasjera kolejowego z Płaszowa w motorówce, kursującej z Krakowa do Wieliczki.Kasjer ów wsiadł do wagonu z 10 tysiącami zł.
w dwuch Paczkach po 5 tysięcy zł. w teczce. Na krótkiej drodze z Krakowa do P łaszow a jakiś opryszek przeciął ostrym narzędziem teczkę kasjera i wyciągnął pieniądze. Kasjer, gdy zauważył swoje nieszczęście, przerażony w szczął alarm, jednak złodzieja, czy też złodziei na miej
scu nie w ykryto. Policja wszczęła do
chodzenia, które niewątpliwie będą uwień
czone pomyślnym skutkiem.
K U P O N
na p ie rw sz o rz ę d n y bilet do kin w K rakow ie, w ażn y tak że aa prem ie
ry I św ięta
w ażny na dzień 16 marca 1934 r- N iniejszy kupon należy w yciąć 1 p rz ed ło ży ć do w y m ian y na bilet do kina w R edakcji „Siedem G roszy w K rakow ie, ulica K arm elicka nr. I5-
U iszczenie podatku obow iązuje.
($ieC&&a I (fyiciM
— WYNIEŚLI CA4Y SKŁAD. N ie w v K , d o ty c h c z a s sp ra w c y dobrali się do skH " y Kegla w B y stre j. Z łodzieje w eszli do sk - “ w ycinając całkow icie zamek z drzwi- 1¾Li d aro w ali oni w sk ład zie całkiem s p o k o !' p ew nie, jak u siebie w domu. Zdołali teZ b ra ć n a jró ż n ie jsz e a rty k u ły , jak ie tro ”,;
sk ład zie, poceąw s.zy od w ędlin, cukru, cZT.
k\ lad y i w y ro b ó w ty to n io w y ch , a skończy Tv. iff na szn u rach do bielizny i paście do ^ Strata w ynosi 460 złotych, (na)
— NA CO ZŁODZIEJOM JEDNO Z podw ór.za W alentego P iotrow skiego w y , ry c h S taw ach , sk rad zio n o w tych dniacn tio koło od w ozu, w a rto śc i 24 zł. SprTlV"
te j k ra d z ie ż y n a ra z ie nie ujaw niono. v,a .
W przrsfóp'e szala asiłew ał podpalić asm
( S w a t esm tgsiosw sp dfiloircfj*© r v f ä b r z a n o m i ' S
— WALKA POLICJI Z W L Ó C Z E O .J h Niejaki Feinsilber Baruch został p r z y f^ ' ,,r 1¾
p rzez k o m isa ria t w B ielsku za włó^z ny
stw o i ż e b ra c tw o . F ein silb er pochodzi z gdzie posiada s ta łe m iejsce zam ieszkania ^ pisan y je s t jako handlarz, a że handel idzie, w iec interes zmienił, (na) <•'
F u n k cjo n ariu sze U rzędu M i e r n i c z e ? 0 ^ ,ii B ielsku w a sy ste n c ji policji nrzenroW 1' k o n tro lę przedsiębiorstw u żyw ających f'Jjv w ag. O gółem w niesiono 9 protokołów za. jji- w a n e nielegałizow anyeh narzędzi 15,1 czy ch . (na)
— WYPADEK PRZY PRACY. W okuć Hoffmana w Kamienicy, uległ PrzY.Aysi c y ciężkiemu w ypadkow i pokaleczenia . ręki. ślusarz Ernest Byiica z Bielska. (n3 ^
— ZGORSZENIE PUBLICZNE. P o s t ę p -mlicjii w Dziedzicach przytrzym ał na "^y kolejow ej w D ziedzicach, niejakiego Jana ';(f wrzutą z D ziedzic, w ypraw iającego aw a"
oraz w y w o łu ją ceg o zgorszenie publiczn®-
— JESZCZE JEDNA KRADZIEŻ S?/b ił NY. R ów nież i w D ziedzicach zaczviF1'* „g-
%
zgłaszać poszkodow ani prTe z złodziei sł'^y
sprawcami tej zuchwałej kradzieży. k*óra mogła stać s ;e przyczyną wielkiego nie
szczęścia. (na)
W sądzie w Krakowie toczyła się spraw a przeciwko kłusownikom rybnym Pomiernemu, Poczesnemu, Bośniakowi, Zającowi i Łaskawcowi.
W dniu 7 stycznia br. gajowi lasów gw arectw a w Ciężkowicach pierzchała i J. Hieronim, obchodząc swój rew ir zau
ważyli pięciu osobników, łowiących ryby ze stawu gwarectwa. Kłusownicy, w i
dząc nadchodzących gajowych, rzucił s!ę do ucieczki, strzelając z rewolwerów na postrach. Hieronimowi udało się przy
trzym ać jednego kłusownika, którego mi
mo gwałtownego oporu nie puścił. Reszta kłusowników zbiegła i dopiero po upły
wie pewnego czasu zostali oni ujęci.
W sz y sc y "kłusownicy otrzymali po prze
wodzie sądowym k ary po 6 miesięcy w ię
zienia i utratę praw obywatelskich na przeciąg lat trzech.
i nri-sa. O stahiio z e ta m Ge na hitalszV °1' \t m nek n’ejakl Antoni W lesner d o r o s ł e
kradziono mu z m 'es-k a -ia 6 kc. stan'"1' d z m » ’ oraz pare trze^Uk-Sw. D o-hod-cnia wadzi kom isariat w D ziedzicach, (na) J
— NIESUMIENNA KUCHARKA.
tor Alfred Traufcner z Bielską doniósł te ’szy m rcotrnśa riabfe "że zatrudniona u ■'$
jako kucharka Maria C engntawa orons^,* 0' st-fżbę zabrała mu wtakszą i|o :ć naczi"1 chennyeh oraz kilka obrusów , (na)
S z a l N a
przeS sędem w
Sąd O kręgow y w Lodzi rozpatn""^y sprawę grupy komunistów, którzy p- gotowlijąc się do zorganizowania dzynarodowego Dnia M fo d z eży “ >
wali poufne schadzki i obrady, któ re,V ły na celu działalność wywrotowi) 1 i' derwanie istniejącego ustroju P ań st$ < >
diti'iii 16. 8. r. ub. fnkcjonarjusze \ gady śledczej zaobserwowali, jak Wjjf'
%
mu przjr ul. Łag:ewnick'ej w Łodzi vV s dził znany działacz komunistyczny- ^ jaki Zygmunt Wutkowski, a w killk®.
potem wchodzili tam inni mężczyź'] a?:
następnie policja w kroczyła do n1^ ' $ nia Sury Brzezińskiej, zastała tam n 'W a mianowicie: .Zygmunta Wutkow g Abego Golcffłngera, Bajlę Kutasów11®'zei fana Justyna, Edw. Graczyka 1 VtaA Szela, których aresztowano i przek"
władzom sądowym.
Oskarżeni do winy się nie PrzJ, ^ ;l twierdząc, że tylko przypadkowo zfl się w mieszkaniu Brzezińskiej. ,
Sąd natomiast ustalił winę oskar2 Szelę na 4 lata, WutkoW-^
i skazał:
i Goldfingera na trzy lata, K u ta ^ z!^ ) Graczyka na 2 lata. Justyna I # skiego na 1 ; oół roku i Brzezińska J»' roku więzienia. Brzezińskiej są d ^ no w ił zawiesić w ykonanie,kary
I,
I Z
% 15
R A D JO : P ią te k , 16 m arca 1934 r.
Kraków._ 11,57 Sygnał czasu. 12.05 M uzyka popular
na . 15,25 W iadom ości gospodarcze. 15.40 Kom unikaty P.
U. W . F 15,45 K omunikaty L. O. P . P 16,55 Koncert m uzyki lekkiej. 17,50 „10 m inut o te a trz e “ . 18,00 O dczyt.
18.20 R ecital śpiew aczy. 16,40 M uzyka lekka. 19,?) W eekend. 19,25 Felieton aktualny. 19.40 W iadom ości s p o rto w e .. 12,43 Kom unikat śniegow y. 20,02 A x w t r t sy m foniczny. 22,40 M uzyka taneczna,
Zuchwały napad rabunkowy pod Poznaniu
W e wtorek w godzinach popołudnio
wych na szosie Kórnickiej w pobliżu Po-
Jlieucfifwzttne s z a ffii r a b u s io m grasuicą n a dro^nefi u o d m ie § s b i£ b ^
szulanek. Pomimo oporu woźnicy bandy- wszczęła dochodzenia i zatrzyrta,*j, N;
cl skradli mu kilka centnarów zboża 1 nego osobnika, podejrzanego o n a P y »
. zbiegli Nie jest to pierwszy wypadek, znaleziono jednak przy ni"!
znania dokonano zuchwałego napaou ra- że tuż pod Poznaniem nieuchwytne szuj- zboźa.
btuikowego na woźnicę zakładu SS. Ur-Iti dokonują raz po raz naoadów. Policja %
„ S I E D E M G R O S Z Y “ Str.
Grypsy” brate powieszonego bandyty
V z o r c a w iezienia rwbnlchłego przed sadem = 0
I Przed W ydziałem zamiejscowym Są*
I? Okręgowego w Rybniku toczyła się . ®m. ro z p ra w a karna przeciw 41-letnie- dozorcy więzienia karno-śledczego w
^’tmiku Józefow i Fanfarze, któremu akt Zarżenia zarzucał, że w pierwszym
*artale ub. roku przemycał z więzienia ,kryjomu listy brata powieszonego w y ciem sądu doraźnego bandyty Frań-
aka Siw ca, Ferd yn an d a, skazanego za 5?ad rabunkow y na 5 lat więzienia.
S k i ty m „ g r y p s o m “ (listom) Ferdy- N Siwiec został w II instancji zwoi»
/°Jiy od w iny „• kary, gdyż zdołał wyka- 5c swe alibi i w p ły w a ć na świadków.
Osk. F anfara przeczył, jakoby odtóe-
Świadek Albin Ostrzołek z Rybnika zeznał, że po aresztowaniu Ferdynanda Siwca przyszła do niego matka i siostra Siwca, mówiąc, że mają przeszwarcowa- ny z wiezienia list od Ferdynanda. Obcią
żająco zeznała również Lelkowa, która
twierdziła, iż Fanfarę „miała w ręku“ w związku z pewną aferą w więzieniu Wo- dzisławskiem. P o przesłuchaniu innych świadków sąd skazał Fanfarę na 6 miß sięcy więzienia, zaliczającmu areszt śled
czy, bez odroczenia kary. (r)
Meble
pierw szorzędne po niskich cenach polec*
FABRYCZNY SKŁAD MEBLI M . R u r t 8 c o w « l « f t KRÓL HUTA. ulica W olności Nr. 38- SIEMIANOWICE, ul. Bytom ska Nr. 25.
$181½½ występ
SCrcw na granicy polsfto-nfemlecBsfej ®i«myWa<iy™BvbnikU
s z fä iä k i p rscra a ip tiB i& ón> p o d i &z4XT&e$etm
Dnia 13 bm. o godz. 1,35 na placówce Szarlej, na pograniczu, dwóch strażników granicznych użyło broni w pościgu za
kar ciężko w prawe udo. Odstawiono go do szpitala w Szarleju. P rzytrzym ano również Piotra Franielczyka z Wielkich M d Siwca listy, twierdząc, że b y ły one Przemytnikami, którzy usiłowali przemy- Piekar j Feliksa Wilka z Brzozowie. Za
s y ł a n e legalną drogą. Okazało się cić J o w a r z Niemiec do Polski. brano im 5 worków pomarańcz. 6 innych Mak — jak zeznali świadkowie — że
M ara naw et ustnie informował o ż y c i a c h F erdynanda Siwca niejaką Leb
;Mą z Radlina, k tó ra zawiadamiała o tern lrk Siwcową.
Skazanie agitatora
Wywrotowego w Sosnowcu
. We w to re k w są d z ie o k rę g o w y m w ś o s - j'o u to c z y ła s ię ro z p ra w a p rz e c iw k o W a
pniu O suchow i, m ieszk ań co w i S trzem ie- Lg (ul. D łu g a), o sk a rż o n e m u o dz. ałainość
^państwową.
i Osuch w ro k u ub ieg ły m naklejał aiisze,
°łuiące do w y stą p ień pierw szom ajow ych,
^ czasie re w iz ji znaleziono u niego w do-
* Blotki, b ro s z u ry i s z ta n d a r k o m u n isty cz- (M u c h sk a z a n y z o s ta ł na 10 m ieś. w ięzte-
V / —
Dali oni po kilka strzałów, w wyniku czego zranili Ignacego Morgałę z W. Pie-
przemytników natomiast zdołało uciec.
toflzlny w zasypanym szybiku
, ^ ub. poniedziałek na po lach p o d Z agó- M miała miejsce straszna k a ta s tro f a g ó r- która n a szczęście nie pociągnęła za so- Muertelnych ofiar.
t jednym z liozmydh' biedaszyibów p ra c o -
^ g ó rn ic y August Stempied i Stanisław Bu- ki z Zagórza* gdy w s k u te k n ag łeg o '■ząsu masy źle z a b e z p ieczo n eg o k am ien ia
%ni oberwały się i zasypały częściowo Mik. Górnicy nie z o sta li za sy p a n i, jed n ak Mót mieli o d c ię ty . Z p rz e ra ż e n ie m m y śleli Mżłiweti śmierci z głodu i b ra k u p o w ie trz a . pNc koledzy ich z o rg a n iz o w a li pom oc I po .Vodzinnej akcji ratunkowej, zdołali do-
M do zasypanych i uratować ich.
M d o w n ie u rad o w an i odnieśli d o ść p a w a ż - okaleozemia, a S tęm p ień d o z n a ł ró w n ież
ia nogi. x , i v
^ch budowlany w Zagłębiu
i(W o sp o w o d o w a ło w c z e śn ie jsz e rozpo- K?je ro b ó t b u d o w la n y c h w Z agłębiu. W B ę- t, 1 e firm a W e in z ie c h e r zatrudniła kilkuna- L «Idzi p rz y n a p ra w ie b ru k u n a ul. M ala- i Oskiego, e le k tro w n ia o k rę g o w a ro zp o czę-
% wykańczanie budowy własnego gma- administracyjnego, od k ilk u dni p ro w a-
!|e są roboty przy dalszei budowie toru BWajowego w Sosnowcu, a w c z o ra j roz-
^ to d a lsz ą b u d o w ę ra tu s z a w Sosnow cu.
I
XV nocy z poniedziałku na w to re k w ła mali się nieznani sp ra w c y zapom ocą podro
bionych kluczy do składu z e g a rm is trz a W ła d y sła w a R o zm ary n o w sk ieg o w R ybniku przy ulicy M ikołaja R eja nr. 9 i skradli, po p rze
szukaniu w sz y stk ic h sch o w k ó w i szuflad, w sz y stk o , co ty lk o p rz e d s ta w ia ło ja k ą ś w a r
tość, a tn. iii. kolczyki, pierścienie, pap e -o ś - nice. zeg ark i i t. p.
O gólnej w a rto śc i sk rad zio n y ch to w a ro w nie zdołano ustalić. D ochodzenia u tru d n ia fakt, że sp ra w c y nie pozostaw ili na m iejscu żad n y ch śladów . Z arząd zo n o n a ty c h m ia st d o ch odzenia i badanie p o dejrzanych, lecz d o ty ch cz a s niem a żadnego w yniku. (R)
Tragiczna śmierć chłopczyka w Sosnowcu
XV ub. poniedziałek w S osnow cu m iał m iejsce straszny w ypadek śm ierci 4-lctniego Staja C w aigenhafta, zam . w domu 11. przy ul. M ościckiego, na III p.ętrze.
D ziecko, k o rz y s ta ją c z o tw a rte g o okna, zbliżyło się i, dostaw szy się na parapet, spoj
rzało w dół. W tym m om encie dzieciak stra-.
cii ró w n o w a g ę i głow ą w dół runął na ka
mienny bruk ulicy.
U padek, ze w zględu na w ysokość był ta k silny, że dzieciak doznał pęknięcia podstaw y czaszki i w stanie b ezn ad ziejn y m p rzew ieź to
ny zo stał do szpitala, gdzie w alczy ze śm ier
cią.
Ja k W ykazało dochodzenie w inę za w y p a dek ponosi matka, która znajdowała się w pokoju, a nie zw róciła uwagi na dziecko.
B r y ty js k i aeroklub ustalił z rządem aust ralijskim program wielkich w yści
gów pow ietrznych Aitglja — Australia, celem uświetnienia 100-letniej roczni
cy istnienia i założenia Melburne, stolicy stanu Victoria. Trasa wynosi 18.655 km . W locie w eźm ie również udział now y ty p 4-motorowego samolotu
„Super-Dragon“ (rycina). Jeśli lot „Super - Dragon"u“ zadowoli znawców aeronauty k i, w tedy angielska ilota pow ietrzna zaopatrzy sie w tego rodzaju
m a szy n y
POSZUKUJEMY 6 - dobrze
8 inteligentnych, re p rezen tu jący ch
S ię panów
p o w y żej la t 24. do ła tw e j i nnzyjemn-ej p racy . D ochód m iesięczny 400—600 zł Z głoszenia w ra z z dokum entam i w c z w a rte k , dnia 15. III. br. w hotelu E u ro pejskim w K atow icach, ul, M arjack a 15 od godz. 10— 12.
Krwawe porachunki miedzy przemytnikami
J l a & a d 2 h p r a e r o s u t m & ó w m a H o f e ^ e * H o r o ü r o r e r o c f i
W niedzielę wieczorem jeden z straż
ników granicznych z placówki w Miko- łesce zatrzymał na granicy po strome polskiej ciężko okaleczonego przemytnika, Stanisława Żaka z powiatu Zawierciań
skiego. W toku docliodzeń stwierdzono, że Żak 6 bin. przebywał na terenie nie
mieckim i zakupywał towar, przeznaczo
ny do przemytu.
W chwili, gdy wracał z Niemiec z to
warem, na drodze leśnej w Tworogu zo
stał napadnięty przez inną szajkę prze
mytniczą, składającą sic z 24 osób. Szaj
ka ta z zemsty za rzekomą zdradę, rzu-
M atka, córka i ich narzeczeni
dot&liupic jpoM fi Spezbronme&o sta r c a Cofnięcie dodatku
Mieszkaniowego emerytom
u / W arszaw y d o n o sz ą :
i.ó. Ł, dniem 1 kw ietnia w ejdzie w życie rozpo- r f k > i e . co fające em erytom dodatek m iesz-
6 tie WY. który stan ow ił dotąd 15 do 18 proc.
1tary a w prow adzające wzam ian za to 9 proc. zasiłku w yrów n aw czego. P o - ,aż równa sie to obniżeniu em erytur o 6
!m Proc., p rzeto Związek Em erytów rozpo- troki interw encyjne, zabiegając o audjen- ministra Skarbu. Dziś odbędzie się w tej fi^ ie posiedzenie Centralnej Rady P ra c o w -
Na ław ie o sk a rż o n y c h S ąd u O k ręg o w eg o w K atow icach zasiedli w ub. w to re k zam ęż
na Ja d w ig a K ap iaso w a, jej córki z p ie rw s z e go m a łżeń stw a M arta i \V a le sk a S k ro b o ló w - ne o raz n arzeczen i ty ch o statn ich , Józef P a stu sz k a i P a w e ł M atlachow ski. w s z y s c y za
m ieszkali w R y d u łto w ach (pow . R ybnicki), k tó ry m a k t o sk a rż e n ia z a rz u c a ł ciężkie po
bicie 68-let'iiiego Józefa K apiasa.
O sk arżo n a, Ja d w ig a K apiasow a, m ając r.
p ie rw sz e g o m a łż e ń stw a dw ie d o ro s łe córki, w y sz ła zam ąż po ra z drugi za 63-lctniego s ta rc a Józefa K apiasa, k tó ry nie posiadał ża d nego m ajątku, jakkolw iek m ałżonka lego po
siad ała dom i kilka m orgów ziemi. C órki Ka- piasow ej o b a w ia ły się, że na w y p ad ek śm ierci m atki c a ły m a jątek p rzejd zie w rę c e ich oj
czym a, K apiasa i w k ró tk im czasie potrafi
ły zam ącić szczęście m ałżeńskie. O dy już o p an o w ały m atk ę n am ó w iły one sw ych na
rzeczonych i w s z y s c y razem napadli pew nego dnia na sta rc a w stajn i, a następnie w p"w- nicy i ciężko go pobili. S ta rz e c przez p rzeszło 3 m iesiące le c z y ł się w szpitalu, g d y ż doznał złam an ia ręki.
Na ro z p ra w ie o sk arżen i do w iny nie p rz y znali się, sta ra ją c się pobitego p rzed staw ić jako czło w ie k a u m y s ło w o chorego. Na pod
staw ie zeznań św iad k ó w jed n ak w ina ich zo
s ta ła w zupełności udow odniona i d lateg o też sąd s k a z a ł w szy stk ich o sk arżo n y ch p o 6 mie
sięcy- w ięzien ia, a p oniew aż d o ty c h c z a s nie byli k a ra n i, sąd zaw iesi! im w yk o n an ie k a
ry na 3 lata. (s)
aigmniczy napai obywatela polskiego
&
późnych godzinach wieczornych ,
3 ego poniedziałku zaszedł na pogra- łflJl koło Brzei__________ia n. O. tajemniczy wy-
,ek usiłowanego uprowadzenia obywa- L Polskiego na terytorium Rzeszy nie
m e j. Gdy około godz. 22 przechodzi?
Jhzy gran c y rolnik Franciszek Popelp
ś n i o n e g o
d w a j ta je m n ic z y m ~v.zia n. O., jacyś
■ J ic y 20 s t r n n y n ie m ie c k ie j n a p a d i na gwałtem zaciągnęli do
Niemiec. Popela, widząc, że własną silą nie zdoła się w y rw a ć tajemniczym zbi
rom, wszczął alarm, na co momentalnie zjawiła się Straż Graniczna, która domal gała się natychmiastowego wydania oby
watela polskiego. Sytuacja była jednak beznadzej-na, gdyż wszystko działo sic już po dn-giej stronie kordonu, tak. żc nikt tik mógł napadniętemu przyjść z po
mocą, nie naruszając pasa granicznego.
Charakterystyczny jest fakt że mimo dość wielkiego hałasu, nie zjawił się ani jeden % niemieckich urzędników granicz
nych. Ostatecznie napastnicy dali za w y grane i puścili Popele a sami zniknęli w
'iemnościach nocnych.
ciła się na Żaka i jeden z nich. niejaki W ładysław Ociepka, pchnął go nożem w plecy powyżej prawej łopatki.
Okaleczony, brocząc krwią, zaczołgał się do granicy w Mikołesce, gdzie go przytrzym ano i odprowadzono do post.
policji w Bcruszowcu. Tam nałożono mu opatrunek a następnie przewieziono do szpitala powiatowego w Tarnowskich Górach.
§
Ełefcłiswehra Siczy 3S6000 żołnierzy
P u b licy sta Thouvenin pisze w „L ‘Hotmme L ib rę “ , że w ed łu g w iadom ości, p o chodzących z p ew nego źródła. Francja ma dane. iż efek- ty w y R eichsw ehry przenoszą obecnie 250.000 żołnierzy, a na I kwietnia osiągną cyfrę
•300.000, co odpowiada dokładnie temu. czeg o domaga się rząd niemiecki. Francją zaw iado
mić miała o tym obecnym stanie efek tyw ów R eichsw ehry Anglię.
e
406.624 bezrobotnych w Polsce
Z W a rs z a w y do n o szą:
W edług ostatnich sprawozdań z rynku pra
c y , liczba zarejestrow anych bezrobotnych w sobotę, dnia 10-go bm. w ynosiła 106.624, a na Śląsku 101.908, czvli zm niejszyła się w Ciągu tygodnia o 3 097 osób w calem państwie, a na Śląsku o 377.
HejMibliha żydowska w Sowietach
Jaki był pn""Arl » było stwierdzić. (R)
Z Londynu d o n o s i -
P rezes św iatow ego komitetu pom ocy ż y dom — ofiarom hitleryzm u lord Barley ośw iad cz y ł że uchodźcy żyd ow scy z N iem iec mają padu — nie można być ew akuow ani do Sow ietów ?dzle wkrótce będzie "tworzona autonom jęnia rep'fM’ka ży
dówek- "a ziem iach w oisk kozackich w kraiu Amurskim.
STRESZCZENIE POCZĄTKI) POW IEŚCI Siostrzeniec księcia Beaufort I nieślub
ny sy n króla Ludwika X V . M arceli Sar- bonne skazany został przez księcia na g a lery w Tulonie. Jeden ze skazańców , kre
c i D iego. osadzony został w t. zw . kaźni deskow ej, gdzie znosi straszne m ęczarnie I dręczony jest przez szczu ry. D iego c z e ka na w ykonanie w yroku śm ierci za po
bicie nieludzkiego d ozorcy. D o celi jego w sz e d ł jeden z d ozorców .
— S k ą d w z ią łe ś w o d ę , k t ó r ą tu m a s z w d z b a n k u ?
D ie g o nic nie odp o w ied z ia ł.
— I n n y d o z o r c a b y ć t u p rz e c ie ż nie m ógł, b o m n ik o m u nie d a w a ł k lu cza. J a k d o s ta łe ś w o d y , k r e o l u ?
D ie g o z g r z y t n ą ł z ę b a m i, p o r u s z a jąc się, j a k b y chciał w s ta ć .
D o z o r c a nie m u sia ł się p o nim s p o d z ie w a ć nic d o b r e g o , u z n a ł b o w ie m za n a jw ła ś c iw s z e w s t r z ą s n ą w s z y g ło w ą , o p u ścić k a ź n ię i z a m k n ą ł ją za sobą.
— S tr z e ż się, a ż e b y k r e o l nie r o z t r z a s k a ł ci c z a s z k i ! — m r u k n ą ł D ie go. — N a p iłe m się w o d y i w in n e m je s te m u sp o s o b ie n iu , niż p r z e d te m . M ia łb y m o c h o tę o d p ła c ić ci za d o b r ą w o lę u m ę c z e n ia m n ie p ra g n ie n ie m !...
D z iw i się, s k ą d w o d a w z ię ła się w d z b a n k u ... M a rc e li m u s ia ł z a n ie ś ć s k a r gę... T e r n sobie za szkodzi... A ja nie m o g ę już g o b ro n ić !
N a z a j u t r z k o m e n d a n t w t o w a r z y s tw ie kjlku o fic e ró w p r z y s z e d ł d o każ- ni d e s k o w e j i k a z a ł ją o tw o r z y ć . W y soki, silny, p ó łn a g i k a t z n a jd o w a ł się t a k ż e w liczbie p rz y b y ły c h .
D ie g o m u s ia ł w y jś ć ze sw e j celi.
—- W i e m , co m n ie c z e k a ! — rzekł.
Z róbcie to p r ę d k o , w o la łb y m dzi
siaj, niż jutro.
— Za u s iło w a n e m o r d e r s t w o d o z o r c y R o c h e lla s k a z a n y je s te ś na ścię
cie, g ło w y , s k a z a ń c z e n u m e r 5 8! — rz e k ł d o n ie g o k o m e n d a n t . — J u t r o o świcie w y r o k z o s ta n ie w y k o n a n y na p la c u za k ła d u . C zy o p r ó c z s p o w ie d nika nie p ra g n ie s z , c z e g o w ię c e j ?
— T a k , p a n ie k o m e n d a n c ie , D ie g o p r a g n ie c z e g o ś! — o d p o w ie d z ia ł k re o l a p o n u r y w z r o k je g o z a b ły s n ą ł ra z jeszcze.
— P o w ie d z , c z e g o p r a g n ie s z ?
— P r a g n ę , ż e b y z a ń c y zo stali u w o ln ie n i od d o z o r c y R o c h e lla , p r a g nę, żeby on u m a rł. C zy R o c h e lle żyje- -— z a p y ta ł D ie g o .
— J e s t to złe i n ie c h r z e ś c ija ń s k ie życzenie, s k a z a ń c z e ! D o z o r c a R o c h e l
le będzie w k r ó t c e z d r ó w z u p e łn ie ! — o d p o w ie d z ia ł k o m e n d a n t. — C z y m a s z ja k ie inne ż y c z e n ie ?
— T a k ! C h c ia łb y m p r z e d śm ie rc ią w id z ie ć r a z jeszcze m e g o t o w a r z y s z a ła ń c u c h o w e g o , M a r c e le g o i p o ż e g n a ć się z nim.
T o ci b ęd z ie d o z w o lo n e ! — rz e k ł k o m e n d a n t. — W e j d ź sa m w sie
bie, sk a z a ń c z e i żałuj t e g o , coś u c z y nił, aż e b y ś m ó g ł z a k o ń c z y ć t o życie p o j e d n a n y z B ogiem .
K a t L o r e n z o p r z y s tą p ił d o D ie g o i o b e jrz a ł jeg o szyję, p o c z e m k re o l, z a d o w o lo n y n a d z ie ją b lisk ie g o zg o n u , o d p r o w a d z o n y z o s ta ł n a p o w r ó t d o k a ź n i d esk o w e j, a k o m e n d a n t w s t r z ą s n ą w s z y gło w ą, p o w ró c ił z ofice ram i do g m a c h u k o m e n d a n tu r y .
o b r o n ie s w e g o t o w a r z y s z a ła ń c u c h o w e g o .
N a m y śl o M a r c e lim w r z a ła k r e w w ż y ła c h d o z o rc y .
B ył p r z e k o n a n y , że o n i k re o l z o sta w a li z s o b ą w zm ow ie. O tern, że M a rc e li czynił w ysiłki, aż e b y g o u w o l nić z r ą k w ś c ie k łe g o D ie g a , nie p o m y śla ł n a w e t wcale.
G d y R o c h e lle z o b w ią z a n ą jeszc ze s z y ją w y s z e d ł ze szpitala, sp o tk a ł się z d o z o r c ą L a m b e r t e m , k t ó r y g o w y rę c z a ł w d o z o r o w a n iu p o w ie r z o n e g o m u odd ziału .
L a m b e r t p r z y s tą p ił d o s w e g o k o legi i p o d a ł m u rękę.
— Z m a r t w y c h w s t a ł e ś , R o c h e lle ! T o cud p r a w d z i w y , żeś nie z o stał w ła p a c h t e g o w ś c ie k łe g o ja g u a r a .
— N ie w ie le d o t e g o b r a k o w a ł o ! — o d p o w ie d z ia ł R o c h e lle , k t ó r e g o oczy b ły sn ę ły n a w s p o m n ie n ie ś m i e r t e l n e g o w r o g a . — S ą d z ę , że t y lk o p r a g r r e n i e z o b a c z e n ia te g o p r z e k l ę t e g o k re o la w r ę k a c h L o r e n z a nie p o z w o liło mi u m rz e ć .
P r z y z n a n o m u za to w o ln ą g o d z in ę i m o ż e się p r z e c h a d z a ć p o zakładzie.
— Myśli, że m u się coś w ięcej n a leży, jak in n y m w ię ź n io m ?
— J u ż ja z n ie g o tak ie m yśli w y p ędz ę, L a m b e r c ie , niech ty lk o się d o s ta n ę do s y p ia ln i! — o d p o w ied z ia ł R ochelle, ż e g n a ją c to w a r z y s z a , k tó r y pow ró c ił do z a b u d o w a ń .
G o d z in y ro b o c z e u p ły n ę ły . Z m ro k w ie c z o rn y ju ż z a p ad ał.
Nie b y ło o te j p o rz e t a k g o rą c o , jak w ciąg u dnia. G d y L a m b e r t w r a cał na plac ro b o c z y , R o c h e lle puścił s i ę pow oli d r o g ą p r o w a d z ą c ą d o b a
se n ó w . C hciał z o b a czy ć , co z r o b io n o p o d c z a s je g o c h o r o b y . Był p r z e k o n a ny, że w czasie je g o n ieo b ec n o ści za
p e w n e nie z r o b io n o w iele, p o n ie w a ż go rliw iej, niż inn i d o z o r c y p o p ę d z a ł w ię ź n ió w d o ro b o ty .
W z r o k je g o p a d ł p r z y p a d k o w o na k a ź n ię d e s k o w ą , p o ło ż o n ą w bliskości p ie r w s z e g o b a s e n u . K r e o l z n a jd o w a ł się t a m jeszcze. M ia ł to b y ć o s ta tn i w ie c z ó r je g o życia.
w t e d y w y s tą p ić , a b y na g o rą cł u c z y n k u s c h w y t a ć s k az ań ca .
M arceli, jak się z d a w a ło , nie m y ślał się w cale g r o ż ą c e g o mu ni*' b e z p ie c z e ń s tw a , g d y ż z najwięk?''»
s p o k o je m i p e w n o śc ią siebie, co . chella jeszcze b a rd z ie j d ra żn iło , zo11 y się do k a ź n i d e sk o w e j. ^ W t e m z placu r o b o c z e g o dał - • słyszeć o d g ło s d z w o n u , oznajmiał."
k o i r e c w o ln e j g o d z in y . ,,|
Co to z n a c z y ło ? N a cóż się 'v3?'
te n w ię z ie ń ? _ . U
R o c h e lle o n ie m ia ł z podziw>cn.
Była to rz e c z n ie s ły c h a n a ! Nie SV \ szył o n d o sypialni, nie z w aża ł na gło s d z w o n u , lecz zbliżał się do k3^, d e s k o w e j ! P r z e k r a c z a ł s u r o w y Pf/' piS !
r so b e m p o d w ó jn a k a r a ! T e r a z m>-
R o c h e lle triu m fo w a ł... znie d z o n e g o p rz e z e ń o c z ek iw ała ty m ■sp „
— lia) r.
w sw o jej m o c y ! W id z ia ł g o już P‘1
V
ją c e g o p o d c h ło s tą L o r e n z a , ,1 m yśl n a p a w a ła z a d o w o le n ie m jeg °
C hw ila d ziała n ia nadeszła... y celi zbliżył się d o d rz w i kaź n i, W rej z n a jd o w a ł się kreol.
kto
R o c h e lle o p u ścił sw o ją k r y j ó ^ L sz y b k o p o sp ie sz y ł na m iejsce.
w r z a ła w n im g w a łto w n ie .
M arceli sp o jrz a ł na d o z o r c ę .- _ p . . . u
%
je d n a k s p o k o jn ie i b y n a j m n i e j p L ß nie o b ch o d z iło , że R o c h e lle zbliża
d o niego. mA
•— N u m e r z e 5 7! T y m ra z e m ( y p a łe m cię n a g o r ą c y m u c z y n k u - ^ za w o łał do zo rca. — T y m ra z e m u jd z ie s z k a r y ! P r z e k r a c z a s z 23¾ - k o m u n ik u je s z się z o s a d z o n y m W '
D o z o rca p ozn ał g o dokładnie*,
ni d e s k o w e j s k a z a ń c e m ! P r z e k r ^ L p rz e p is y i nie w ra c a s z , p o m im o , że ((
d z w o n io n o ! R u s z a j d o k a r n e j
psie! P o k a ż ę ja ci z a ra z , co zniłCpo‘
M yślisz, że m o ż e s z sobie w i ę c d ^ zw alać, jak inni, ale ja ci mówię-, ^ złam ię ta k ż e tw ó j u p ó r ! N ie u m ^ L j jak s :ę s p o d ziew ałeś, ż y ję i będ ę ll‘
cię Ukarać... .3]
D a j p a n po k ó j, parne do^Le R o c h e lle ! — rz e k ł M arceli poWa*
X X X V I .
D O Z O R C A R O C H E L L E . S ta n o d d a n e g o do szpitala d o z o rc y R o c h e lla p o d o p ie k ą le k a rz a za kładu, p o le p sz a ł się p rę d z e j, niż się m o ż n ą b y ło spodziew ać. R a n y , z a d a n e p rz e z ro z w ś c ie c z o n e g o k re o la , z a g o iły się i ży c zen ie jego, a b y m ó g ł b y ć obec n y p r z y s tr a c e n iu k re o la , m ia ło się speł
nić. g d y ż w dniu, w k t ó r y m w ię ź n io w i w k a ź n i d e sk o w e j o g ło s z o n o w v r o k śm ierci, d o z o r c a p o ra z p ie r w s z y wy- s z H ł ze szpitala.
R o c h e lle p rz e c ie rp ia ł o k r o p n e b o leści, a m iał złość o to n ie ty lk o do k re o la , ale t a k ż e d o sk a z a ń c a n u m e r 5 7, p o n ie w a ż D ie g o rzucił się n a ń w
— Jutro rano nastąpi eg z ek u c ja !
— o d p ow ied ział L am bert. — D z iś w ła śn ie w y ro k został o g ło szo n y .
— M u szę b y ć p rzy te rn ! S zcz ęśliw y będę, g d y zob aczę k on a jąceg o teg o w śc ie k łe g o p s a ! — rzekł R och elle.
— I tem u drugiem u p rzy najbliż
szej sp oso b n ości coś się n a le ży ! — rzekł L am bert.
R och elle ży w o spojrzał na n iego.
— M ó w isz o n um erze 5 7? — za p y tał.
— T ak, o to w a rzyszu ła ń cu ch o w y m k reola! T e łotry trzym ają z a w sze ze sobą, pow iadam c i ! — o d p o w ied zia ł L am bert. — G dyby m o g li, to sąd zę, że ch cielib y, żeb y nam w s z y s t
kim sta ło się to, co tobie. R o zm aw iał w czoraj z k reolem i zan iósł sk a rgę na d ozorcę kaźni d e s k o w e j!
— K to ? M arceli? N u m er 5 7?
— P r z e sz ło to szczęściem b ez sk u t
ku, ale za w sze zan iósł sk argę, że d o
zorca k reo lo w i nie daw ał w od y.
R o c h e lle zb la d ł z g n iew u .
■— N a to się o d w a ży ł ten w ściek ły n ies? — zapytał. — M am ja g o już oddaw na na ok u ! T o taki sam łotr. jak k reo l! C zyś g o za to nie n auczył, jak n ależało? Jeżeli rozm aw iał z kreolem , to już tern sam em za słu ży ł na karę.
— C zyż m ożna mu b y ło c z e g o do
w ieść? Jest on ch y try i o str o żn y ! — od pow iedział L am b ert. — N ik t g o nie widział.
— W ięc d o ty ch cza s u szło mu to bezkarnie ?
— T ak, d o ty ch cza s b ezk arn ie!
— N iec h n o ja tylk o tam p ow rócę L am b ercie! Już teraz ciesz ę się m yślą że przyjdzie chw ila, w k tórej będę m ógł się p ostarać o d w ad zieścia pięć
~hłost dla te g o , którem u się zdaje, ż e jest nie w iem czem i ż e inaczej o b ch o d zić się potrafi, jak inni w ięźn io w ie.
W o l n a g g d z in a d la n ielicznyc h w ię ź n ió w , k t ß z y jej bez d o z o r u u ż y
i sp o kojnie, m n ie k a ra ć .
N ie m a s z p a n Pfl
w a ć mogl.i, Zaczęła się. G d y b y M a r celi z n o w u t e g o w ie c z o r u u żył ;ej na r o z m o w ę ze s w y m b y ły m t o w a r z y sz e m ła ń c u c h o w y m ?
R o c h e lle d r g n ą ł n a tę myśl... N a s tr ę c z a ła m u się s p o s o b n o ś ć schw> ta nia M a r c e l e g o n a g o r ą c y m u c z y n k u , g d y b y rz e c z y w iśc ie w b r e w z a k a z o w i p r z y s z e d ł n a r o z m o w ę d o k re o la . W t a k i m ra z ie d o z o r c a m ia łb y s p o s o b n o ś ć w y w r z e ć sw ój g n ie w na s k a z a ń cu.
W bliskości k a ź n i z d e s k ą b y ło t r o c h ę k r z a k ó w i d rz e w . R o c h e lle u p a tr z y ł ta m sobie m iejsce, z k t ó r e g o m ó g ł w s z y s t k o w-idzieć d o k ła d n ie i u k r y ł się. P r a g n i e n i e pochw-ycenia M a r c e le g o na g o r ą c y m u c z y n k u s p r a w ia ło m u tyle z a d o w o le n ia , że się nie n u d z ił o c z ek iw an iem .
N ie b y ło w id a ć n ik o g o w b lis k o ści. D o z o r c a k a ź n i d e s k o w e j z n a jd o w a ć się m u s ia ł na p la c u r o b o c z y m lub w g m a c h u k o m e n d a n t u r y . M arceli nie m ó g ł m ie ć lepsze j ok az ji, jeżeli chciał z b liży ć się do w ięźnia.
M i m o to k w a d r a n s za k w a d r a n s e m u p ły w a ł a n ik o g o w id a ć nie było.
N a r e s z c ie w y d a ło się p o d p a t r u j ą c e m u, że sły sz y lekki o d g ło s k ro k ó w . W y s u n ą ł o n w ie lk ą g ło w ę ł zaczął b łą dzić b a d a w c z o o cą y m a .
S z a t a ń s k i u ś m ie c h z a ig r a ł na jego ustach... N ie mylił się. Ja k iś człow iek p r z y b y w a ł o d placu ro b o c z e g o i zbli
żał się do p o ło ż o n e j na b o k u kaźni deskow ej... C zło w ie k ie m tv m był sk a zaniec M a r c e li! D o z o r c a p o z n a ł go d o k ł a d n i e ! Z n ie n a w id z o n y p r z e z e ń w ięz ie ń n a d c h o d z ił rz e c z y w iśc ie ! N a d zieja R o c h e lla spełniła się! P o s t a n o wił je d n a k z a c z e k a ć , aż M a r c e l i w d a się w r o z m o w ę z k r e o le m i d o p ie r o
, . tS N ie m a m p r a w a , tv w?^' , / p sie? N ie m a m p r a w a ? Z o b a c z y n 1' ' z a w o ła ł R o ch elle z w ściekłością. „;i
— I w y m y ś la ć mi te ż nie ma-* ' p r a w a , pan ie d o z o r c o ! p
A to z u c h w a le c ! T y s ą d7,' ^ ze‘
m a m nrauro tikarnC?
ja nie m a m p r a w a cię u k a r a ć : k aj, z a r a z ja ci pokażę... ^o‘
R o c h e lle m ó w ią c to , chciał c h w y c ić M a rc e le g o .
M arceli c c .n ą ł się o krok. y N ie w a ż się m n ie tkn9>* y rz e k ł d r ż ą c y m z g n ie w u głose'>lL O s t r z e g a m !
— Ś m ie sz mi g r o z ić ? . ^ jN
— N ie czepiaj się m nie, pa*Te \°\
chelle. W tej chw li nie m a sz t e g o p r a w a ! O s t r z e g a m ! Inaczel ^ g ło b y m ię d z y n a m i p r z y jś ć do s£
n e g o p o r a c h u n k u ! ^
— N ie m a m p r a w a ? —
R o c h e lle w n ie p o h a m o w a n e j t(1
• X T - i
kłości. N ie m a m p r a w a ? \ m e jesteś p o d k a ź w ą d esk o w ą cię tu nie za sta łe m , ch o ć w olna
na już m in ęła. _
D o z o rc a k a ź n i d e s k o w e j z1 ) f ■ się do nich, lecz R o ch elle ta k .^'1 g n ie w a n y , że g o nie s p o strz e g ł (jy j
— J e ste ś pan w błędzie, Pa.,1lV z o r c o ! — Odpowiedział M a r c e l i VAI dnością, p o w s t r z y m u j ą c s łu s z n i g niew . — M a m p r a w o z n a id o v t u t a j ! O d c z e p s i ę n an od en m ie-
— R u s z a j s ta d ! R u s z a i do d a n tu rv , b u to w n R n ! — wo! ' chelle, chcąc z n o w u p h w y c “- ma. :0;
W tej chwil" d o z o r c a k a ź -' w ej s ta n ą ł p o m ię d z y nim i i z'ł się do R o chella, u s p a k a ja ją c g°-
(Ciaz daUzi