• Nie Znaleziono Wyników

"Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej. Życiorysy, strzeszczenia, wyjątki", T. VIII, pod red. B. Chlebowskiego, I. Chrzanowskiego, H. Gallego, G. Korbuta, M. Kridla, Warszawa 1913 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej. Życiorysy, strzeszczenia, wyjątki", T. VIII, pod red. B. Chlebowskiego, I. Chrzanowskiego, H. Gallego, G. Korbuta, M. Kridla, Warszawa 1913 : [recenzja]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksander Brückner

"Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej.

Życiorysy, strzeszczenia, wyjątki", T.

VIII, pod red. B. Chlebowskiego, I.

Chrzanowskiego, H. Gallego, G.

Korbuta, M. Kridla, Warszawa 1913 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 13/1/4, 118-119

(2)

118 Recenzye i sprawozdania.

Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej. Życiorysy, streszczenia, w y­

jątki pod redakcyą B. Chlebowskiego, I. Chrzanowskiego, H. Gal-

lego, G. Korbuta, M. Kridla. Tom VIII. W ypisy nr. 881—932.

W arszawa, nakład G ebethnera i Wolffa. 1913. 8-vo. str. VII. i 499.

Wydawnictwo monumentalne warszawskie postępuje naprzód tak raźnym krokiem, że wszelkim naszym podobnym wydawnictwom należy je za wzór jak najbardziej naśladowania godny w ystawić; zaimponowała nam poprostu Warszawa, wydawszy od r. 1 9 0 6 do r. 1 9 1 3 ośm spo­ rych tomów, tem bardziej, że tempo przyspieszone bynajmniej nie obni­ żyło wartości dzieła, obm yślonego starannie i wszechstronnie, wydawa­ nego systematycznie i punktualnie. Każdy nowy tom zalety te tylko po­ twierdza i z każdym nowym tomem wzrasta znaczenie tej pracy zbio­ rowej, co, jak żadna inna, zastąpić może całą bibliotekę, dać pojęcie dokładne o pisarzach i dziełach, uprzystępnić ich myśli, styl i obrazy kołom najszerszym, słowem, spopularyzować istotnie całość przebogatej literatury XIX. w.

Połowę nowego tomu zajął Kraszewski, w otoczeniu spółpracowni- ków z połowy wieku, Rzewuskiego, Sztyrmera, Chodźki ; kończą histo­ rycy spółcześni, Szajnocha, Morawski (Teodor), Moraczewski, Łukasze­ wicz i Bielowski. Rzeczy nie dało się inaczej ułożyć, chociaż nam Kra­ szewski właśnie na całkiem innem tle, nie na „pentarchicznem“ tylko, znany i drogi, ależ rozrywać charakterystyk i wyciągów nie uchodziło; tak przekroczyło się właśnie Kraszewskim ramy, bo stajemy z nim raz nad samą kolebką niemal powieści polskiej, w czwartym i piątym dzie­ siątku lat wieku, a znowu wkraczamy z nim razem i w lata tegoż wieku niemal ostatnie, w stosunki zupełnie odmienne od poprzednich, w wa­ runki całkiem nowe, co się odbiło i na organizacyi twórczej Kraszew­ skiego, mimo że pozostał w gruncie tem, czem był zawsze, pisarzem tendencyjnym, belletrystą-publicystą, nie kapłanem sztuki i piękna. Zawsze jednak ten Kraszewski po r. 1863, ten drezdeński, niby odrywa się zu­ pełnie od otoczenia, w jakie go wtłoczyć musiano ; Sztyrmer i spółka wydają się nam niby anachronizmem jakimś wobec autora „Morituri“ i „Starej Baśni“ .

Nie wszystkich spółpracowników wymienił spis, na tytule podany; w tomie 8. opracowali W. Borowy Ignacego Chodźkę, A. Drogoszewski Sztyrmera, W. Tokarz Teod. Morawskiego, T. Kupczyński Moraczew- skiego i Bielowskiego a St. Kot Łukaszewicza; M. Kridl Rzewuskiego a nieznużony Br. Chlebowski Kraszewskiego i Szajnochę.

Kraszewskiemu (bio- i bibliografii) poświęcił Chlebowski 72 str. bitego druku ; właśnie w takich streszczeniach długoletniej pracy, wyni­ ków głęboko przemyślanych, święci m istrzowstwo Chlebowskiego naj­ większe tryumfy; do niezapomnianych nigdy charakterystyk wielkich poetów w tomach poprzednich przybywa nowa, świetna, wielkiego po- wieściopisarza ; myśli jej zasadnicze znaliśmy już z artykułu jubileuszo­ w ego w Bibliotece Warszawskiej. Bardzo szczęśliwy na ogół i wybór z dzieł; prawda, każdy z nas ceni i lubi w Kraszewskim coś specyalnie może coraz inne wedle tego przedstawiać życzenia ; nie dogodzić więc

(3)

wszystkim ; mimoto żałuję, że właśnie z najbardziej humanitarnych dla tendencyi a może i najbardziej artystycznych kreacyi Kraszewskiego, z jego powieści sielskich z lat 1 8 4 0 — 1 8 5 0 , żadnego nie podano wy­ ciągu. Ależ trudno się o to spierać; zato było nam satysfakcyą praw­ dziwą poznać najdawniejszy jego utwór; zdaje mi się jednak, że rzeczy wcześniejsze przeważają w wyborze p. Chi. nieco nad późniejszemi, doj­ rzalszemu Wszelkie inne charakterystyki są gruntowne i można się go­ dzić i na nie i na wyciągi; chyba p. Kridl może zbyt w czambuł po­ tępił belletrystykę Rzewuskiego (po „Listopadzie“); i poza „A. Szmigiel­ skim “ znajdzie się niejedno ciekawe, choćby i w „Zaporożcu“; o pa­ miętnikach M ichałowskiego tylko tytuł goły zapisał, nie wspom niał o kwestyi ich autentyczności. Między historykami może T. Morawski zabrał nadto w iele miejsca.

Berlin. A . B r ü c k n e r.

Recenzye i sprawozdania. 119

fleilpern A. dr. P r z y c z y n k i d o p s y c h o l o g i i t w ó r c z o ­

ś ci . Lwów, nakł. „Pol. Tow. nakładow ego“, druk. Ossolineum,

1912, 8-vo, str. 207.

Zagadnienie twórczości, jest bez kwestyi jeśli nie centralnem, to w każdym razie jednym z najważniejszych zagadnień estetyki, a zwłasz­ cza poetyki. W poezyi bowiem techniczna czysto strona sztuki nie od­ grywa takiej roli, jak w malarstwie, czy muzyce, a twórca sam niejako stwarza sobie materyał. Sam język jest pierwotnie poezyą. Wszelkie tedy badania i dociekania, dotyczące psychologii twórczości, są dla nas niezmiernie ciekawe. W ostatnich czasach dużo im zwłaszcza poświę­ cono uwagi. Różne poglądy na to zagadnienie przedstawił Klemens Kreibig w Zs.

f.

Aesthetik r. 1 9 1 0 i Sobeski w swych Interludyach.

Podstawę, mojem zdaniem najlepszą, do wszystkich badań na tem polu dał Dilthey w swojej znakomitej rozprawie o fundamentach poetyki, umieszczonej w „Philosoph. Aufzätze“ Eduard Zeller gewidmet, Leipzig 1 8 8 7 “. Dilthey — jak i większość zresztą psychologów — opiera się na zeznaniach poetów. Ale tu właśnie wysuwają się dwie wątpliwości natury metodycznej. Jedną z nich poruszył Wundt w Völkerpsycholo­ gie (III2 str. 2 2 i nn): zeznania te, jak wogóle wszelkie zeznania ludzi o sobie (t. zw. Aussagen), należy przyjmować z rezerwą, nie piszą tego bowiem biegli w autoanalizie psychologowie, lecz ludzie choć może skądinąd genialni, psychologicznie jednak niewyszkoleni. Zresztą na­ trafiamy tu na ogólną słabą stronę autoanalizy. Gdy jakiś proces psy­ chiczny bardzo skomplikowany, a takim jest bez kwestyi proces twór­ czy, z pola widzenia przesuwamy na punkt widzenia, wymyka on nam się w tej chwili, bo na podstawie ciasności naszej świadom ości nie możemy równocześnie tworzyć i twórczości obserwować. Ale ważniejszą jest trudność inna: te zeznania — abstrahujmy na razie od ich war­ tości psychologicznej — stanowią dopiero dla psychologa substrat do refleksyi i budowania teoryi. 1 tu znowu ogólne poglądy danego psy­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sprawca wypadku drogowego, który zbiegł z miejsca zdarzenia i zarazem jego zachowanie nie stanowiło nieudzie- lenia pomocy ofierze wypadku, a więc za „czystą”

Niemal po równo rozłożyło się zainteresowanie badaczy zagadnieniami czasopiśmiennictwa lwowskiego (6 tekstów) i krakowskiego (5 tekstów). Rozprawy, które znalazły się w

Ogromne zadanie, z którym ponownie przyszło nam zmierzyü siĊ po stu piĊciu latach przy wsparciu systemów kompu- terowych, czytników kodów kreskowych i innych cudów

For each section the linear and non-linear part of the drift force have been determined as well as the cross flow drag coefficient to find the longitudinal distribution of

W działalności naukowej koncentrował się na pracy dydaktycznej, na­ tomiast w ograniczonym tylko zakresie prowadził badania naukowe. Federkiewicz do wybuchu wojny

Świadczenie usług porządkowo-czystościowych wewnątrz budynku Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu Sp. Przedmiotem zamówienia jest kompleksowe świadczenie

Czy jest jednak m ożliwe dokonanie obrotu dew izow ego lub zaniecha­ nie spełnienia obowiązku dewizowego bez objęcia świadomością i wolą sprawcy całej istoty

it is worth mentioning, however, that any maximal chain in a partial order relation can be chosen for consideration, and by means of the assumption that it has a minimal element