Józef M. Dynak
"Cezary Jellenta, estetyk i krytyk.
Działalność w latach 1880-1914",
Tomasz Lewandowski,
Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk
1975, Zakład Narodowy imienia
Ossolińskich... : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 67/2, 299-307
P a m ię tn ik L ite ra c k i LX V H , 1976, z. 2
T o m a s z L e w a n d o w s k i , CEZARY JELLENTA, ESTETYK I KRYTYK. DZIAŁALNOŚĆ W LATACH 1880—1914. W rocław—Warszawa—Kraków—Gdańsk 1975. Zakład N arodowy im ienia Ossolińskich — W ydawnictw o Polskiej Akademii Nauk, ss. 246. „Rozprawy Literackie”. [T.] 9. Kom itet Redakcyjny: M i c h a ł G ł o w i ń s k i (red. naczelny), S t a n i s ł a w G r z e s z c z u k (zastępca red. naczelnego), E u g e n i u s z C z a p l e j e w i c z , A l e k s a n d e r B e r e z a , P r z e m y s ł a w a M a t u s z e w s k a , A l e k s a n d r a O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , E d w a r d P i e - ś c i k o w s k i , A l i n a W i t k o w s k a , K r z y s z t o f Z a l e s k i (sekr. redakcji). Polska Akadem ia Nauk. K om itet N auk o Literaturze Polskiej. (Z prac Instytutu Filologii Polskiej UAM w Poznaniu).
Od dłuższego już czasu jesteśm y św iadkam i wzrostu zainteresowań badawczych epoką Młodej Polski. Przyniosły one w efekcie przypom nienie — pozostających do tychczas w niełasce — ciekawych reprezentantów fin de siecle’u. Coraz częściej w publikacjach pojawiają się też nazw iska autorów jednego z najwcześniejszych m anifestów Młodej Polski: Marii Komornickiej, W acława Nałkowskiego i Cezarego Jellenty. Dorobek tych twórców z różnych przyczyn byw ał przez pew ien okres, szczególnie w dwudziestoleciu m iędzywojennym , degradowany bądź pomijany, mimo że cała trójka odegrała w swoim czasie niepoślednią rolę. Maria Podraza-K w iat- kowska jako jedna z pierwszych w skazała w sw ych prekursorskich studiach w łaści w ą rangę poezji Komornickiej 4 Nałkowskim , z uwagi na radykalizm jego po glądów, zainteresowano się w Polsce Ludowej stosunkowo w cz e śn ie 2, niem niej nie ustrzeżono się w ielu błędów interpretacyjnych i pomyłek. W roku 1974 ukazała się książka Romana Rosiaka, prostująca w iele nieporozumień narosłych wokół postaci i pism Nałkowskiego oraz prezentująca w cale niebagatelny dorobek kry tycznoliteracki tego naukowca i zarazem krytyka literack iego8. Odkrywa się także
Forpoczty *. N iejako naprzeciw aktualnym zainteresowaniom badawczym wychodzi
1 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a : Tragiczna wolność. U w agi na marginesie
le ktu ry Marii Komornickiej. W zbiorze: Z problem ów literatury polskiej X X wieku.
T. 1. W arszawa 1965; przedruk w: Młodopolskie harmonie i dysonanse. W arszawa 1969; Maria Komornicka. W zbiorze: Literatura okresu Młodej Polski. T. 3. War szawa 1973. „Obraz Literatury Polskiej X IX i X X W ieku”. S. V; tegoż autorstwa hasło poświęcone poetce w Polskim słowniku biograficznym (t. 13). W łaśnie P o- d r a z a - K w i a t k o w s k a (Maria Komornicka. W zbiorze: Literatura okresu Mło
d e j Polski, s. 393) podkreśliła, iż: „Wśród licznych kobiet zajm ujących się literaturą
na przełom ie X IX i X X w ieku Maria Jakubina Komornicka, prozatorka, poetka, krytyk literacki, stanow i indywidualność zasługującą na specjalne w yróżnienie”.
Odnotować jeszcze warto m ateriały o niej w „Archiwum Literackim ” t. 8 (1964). 2 Szczególnie doniosła jest edycja: W. N a ł k o w s k i , Pisma społeczne. Wybrał i opracował S. Ż ó ł k i e w s k i . W arszawa 1951.
3 R. R o s i a k , Wacław N ałkow ski wobec pisarzy współczesnych. Lublin 1974. 4 Zob. ibidem. — R. T a b o r s k i , Zycie literackie młodopolskiej Warszawy. W arszawa 1974. — T. W e i s s , R om anty czna genealogia polskiego modernizmu.
300
R E C E N Z J Erównież książka Tomasza Lew andowskiego, przedstawiająca dorobek Cezarego J el- lenty jako estetyka i krytyka w jego najciekaw szym okresie twórczym. Uzasad niając w ybór przedmiotu sw ego studium stwierdza autor, iż działalność Jellenty zasługuje na uw agę z racji „uczestnictwa pisarza w życiu kulturalnym trzech for m acji pokoleniowych: pozytywistycznej, m łodopolskiej i m iędzyw ojennej” (s. 5), także dlatego, że był wysoko ceniony przez historyków literatury na początku w. XX; ponadto — w zrastające zainteresow anie epoką Młodej Polski pociąga za sobą potrzebę prezentacji tego ciekawego i niesłusznie pogrzebanego dorobku. Oczy wiście, nie może zadowalać istniejąca wiedza o Jellencie, którego coraz częściej w spom ina się w różnych publikacjach, traktując go jednak marginalnie. Tak w ięc recenzowana książka jest publikacją pożądaną.
Lew andowski w sw ojej pracy przyjął zasadę chronologiczną i w yróżnił w tw ór czości Jellen ty trzy etapy: lata 1880—1893 to okres „walki o nowy kształt realizm u” (s. 22), czterolecie 1894—1897 „jest fazą krystalizacji programów m odernistycznych”, natom iast okres ostatni, 1898—1914 cechują prowadzone przez krytyka na różnych frontach obserwacje wielorakich tendencji w literaturze i sztuce oraz przym ierza nie tych tendencji do w łasnego światopoglądu. Autor książki świadom jest um ow ności takiej periodyzacji, dlatego w ielokrotnie sygnalizuje relatywizm linii dem ar- kacyjnych i odstępuje od wyznaczonych granic czasowych. Niem niej sama zasada gw arantuje w yrazistość i przejrzystość, sytuu je poszczególne w ypow iedzi krytyka w określonym kontekście historycznym oraz ułatw ia w ykazanie ewentualnych ew o lucji jego światopoglądu. Z uwagi na fakt, że aktyw ność krytycznoliteracka Jellenty w okresie m iędzyw ojennym słabnie i ma już coraz m niejsze znaczenie, a także w związku ze w zględną spoistością system u estetycznego tego krytyka w dekadzie przełomu antypozytyw istycznego i w epoce Młodej Polski (przekonanie o tej spoi stości uzyskał Lewandowski, jak zapewnia w e w stępie, na podstawie konfrontacji dorobku powojennego z działalnością wcześniejszą) perspektywa badawcza ogra niczona została w książce do lat 1880—1914, jako cezurę potraktował autor wybuch pierwszej w ojny św iatow ej. Na podstaw ie zebranych m ateriałów usiłuje uchwycić „meandryczną lin ię” krytycznoliterackiej drogi Jellenty, ustalić funkcję strategiczną jego poczynań, odtworzyć system estetyczny tego propagatora prometeizmu oraz ustalić jego m iejsce wśród innych krytyków i projektodaw ców „nowej sztuki”.
W rozdziale 1 (Prom etejska utopia) zostało ukazane am biwalentne — w ynikające z wielorakich inspiracji — stanow isko krytyka wobec dwóch antynomicznych m o deli kultury: pozytywistycznego i m odernistycznego, oraz proces krystalizacji w łas nej postaw y św iatopoglądow ej. Już w e w czesnym okresie działalności znam ienny jest krytyczny stosunek Jellenty do centralnych kategorii światopoglądu pozyty wistycznego: scjentyzm u, przyrodniczego monizmu i eudajm onistycznego utylita- ryzmu. N ie oznacza to w szakże całkow itego zanegowania dziedzictwa pozytywistów; w ręcz przeciwnie, widoczna jest dialektyczna ciągłość w stosunku do ideologii tego kierunku. Na oryginalnej postaw ie Jellenty, stw ierdza Lewandowski, zaciążyła w sposób znaczący setna rocznica pokolenia europejskich romantyków. Konstatacja — trzeba to podkreślić — mało przekonywająca. Został tu chyba przesunięty punkt ciężkości: to raczej upodobania i przekonania krytyka zadecydowały o wyborze tradycji. Sporządzony na podstawie pism Jellen ty indeks twórców pozostających w kręgu jego zainteresowań ma dokumentować tę sugestię. Są to — jak pisze autor recenzowanej pracy — „prom eteiści”. Z estaw ione nazw iska niestety n iew iele w yjaśniają. Twórcy to bowiem różni, sprowadzenie ich do „wspólnego m ianowni ka”, nazw anie jakże nieprecyzyjnym term inem nie gw arantuje w tym przypadku zadow alającego rezultatu. Mit o Prom eteuszu stanow i fundam ent koncepcji św ia topoglądowej krytyka, koncepcji pozostającej w opozycji wobec pozytywistycznej historiozofii. Lew andow ski pisze, że konstytutyw ną cechę prom eteizmu w idział
Jellenta w „zdolności intensyw nego przeżyw ania dram atycznych losów całej ludz kości” (s. 56). Chciałoby się dowiedzieć, jak termin „prometeizm” był rozumiany przez autora Wszechpoernatu i nade w szystko — jak funkcjonow ał w jego działal ności krytycznoliterackiej. Autor książki poprzestaje jednak na kilku ogólnych stwierdzeniach, posługując się w dodatku terminologią Jellen ty lub też wyręczając się cytatem . Zasadniczych kw estii w szakże nie w yjaśnia, dlatego też ten fragment pracy rozczarowuje — tym bardziej że w następnych rozdziałach czytelnik również nie znajdzie w pełni zadowalającej odpowiedzi na te podstawowe pytania.
W rozdziale następnym (Diagnoza kryzysu) opisany został, w yłaniający się z sze regu dyskusji i polemik, warsztat krytycznoliteracki oraz w miarę jednolity system estetyczny Jellenty. Projektodawczy charakter działalności i ambicja stw orzenia programu sztuki w spółczesnej przyczynia się do integracji rozproszonych i nie spójnych w ypow iedzi w system w zględnie homologiczny (jednolitość kryteriów ocen, dyrektyw itp.). A taki na pozytywistyczną szkołę m ałych faktów i na Taine’a, na polskich realistów i naturalistów, zw łaszcza zaś na Stanisław a W itkiewicza, odsła niają znam ienne cechy w arsztatu krytycznoliterackiego Jellenty. W sferze argu m entów ad re m uderza upraszczająca rekapi tuląc ja, wypaczanie zwalczanych tez, krytyka pseudoimm anentna, w ynikająca zarówno ze strategii polemicznej i strategii fałszerstw a, ułatw iających wypracowanie sobie dogodnej pozycji do generalnego ataku na realizm, jak i z niedostatków w arsztatow ych, z braku precyzyjnych na rzędzi badawczych. Ale obok tych negatywnych cech wyeksponow ane zostały, w i doczne szczególnie w późniejszych w ystąpieniach krytyka, cechy pozytywne jego pisarstwa, takie jak przenikliwość i trzeźwość sądu, często doskonała orientacja w nowych nurtach i tendencjach, oryginalne i prekursorskie postulaty, w ysokie w ym agania staw iane twórcom , itp. Ataki na W itkiewicza i jego „sektę” um ożli w iają rów nież u stalenie odrębnego m iejsca przyszłego współautora Forpoczt w „w al ce realistów z idealistam i” oraz określenie kodeksu estetycznego stosow anego prze zeń w praktyce — nie w e w szystkich punktach zgodnego z w ysuw anym i postula tami — a sprowadzającego się do kryterium prawdopodobieństwa sytuacyjnego i psychologicznego, logiki kom pozycyjnego planu dzieła oraz zasady typowości dwojako rozumianej: jako „reprezentatywność m aksym alnie zuniw ersalizowana (mityczna konstrukcja postaci)” oraz jako „reprezentatywność konkretnej, historycz nie, geograficznie i kulturowo wyróżnionej w arstw y społecznej, narodu, środowiska zaw odow ego” (s. 104).
W idoczny rozziew pomiędzy postulatam i a istniejącym stanem rzeczy w lite raturze i sztuce, pesym istyczna diagnoza sytuacji kulturalnej — to dalsze etapy ataku na realizm. Temu również służy „chwyt polem iczny” — jak go określa L e w andow ski — zastosow any w obec Prusa, Orzeszkowej i Sienkiew icza, polegający na dowodzeniu apriorycznej tezy, że nie są to nasi „wielcy realiści”, lecz krypto- rom antycy, „zakapturzeni” kontynuatorzy rom antyzmu (nb. w tym twierdzeniu niekoniecznie m usi się widzieć unik czy chw yt polem iczny krytyka, równie dobrze m oże ono św iadczyć o jego przenikliwości). N ajistotniejszą cechą stanow iska este tycznego Jellen ty jest „antym im etyczna idiosynkrazja” (s. 117) oraz pozycja dysku tanta i polem isty, polegająca na tym , że „wobec kolejnych prądów literackich i ar tystycznych, wobec różnorodnych m etod twórczych przyjm uje najpierw postaw ę życzliw ego i uważnego komentatora, zwolennika, aby później, po konfrontacji z prom eteizm em [...] zgłaszać poprawki, czynić zastrzeżenia, w reszcie przejść do bez pośredniego ataku na dogodnie »rozbrojonego przeciwnika«. W polem ikach przyj m uje każdorazowo podobną zasadę strategiczną. Reprezentantom określonego prądu w fazie zaniku każe naw iązyw ać do programów, m etod twórczych i ideologii przed staw icieli prądu poprzedniego [...]” (s. 218). To ogólna prawidłowość twórczości kry tycznoliterackiej Jellenty.
302
R E C E N Z J EProm odernistyczne enuncjacje na tem at sztuki i krytyki (antynormatywizm, antyrealizm , zapowiedź syntezy sztuk, id eał krytyka-tw órcy form ułow any w m eta- krytycznych refleksjach) są etapem w stępnym do wypracowania m odernistycznego programu oraz koncepcji sztuki intensywnej. „M odernistyczne inspiracje” (taki jest tytuł rozdziału 3) w pełni do głosu doszły w m anifeście programowym „grupy Laokoona”. L ew andow ski ustala znaczenie tego m anifestu, poddaje rew izji dotych czasowe oceny, tłum aczy przyczyny jego niepow odzenia i znikomego zasięgu. D o wodzi, że podstawowe założenia Jellenty odpowiadają głów nym komponentom św ia topoglądu Stanisław a Brzozowskiego, a także przygotowują teren dla zasadniczych polem ik z generacją Młodej Polski i dla ostrej kam panii antysienkiew iczowskiej. Jako twórca intensywizm u, kierunku wyrastającego z antynaturalistycznych orien tacji, którego założenia estetyczne pozwalają intepretować go jako „jedną z w ersji w czesnego ekspresjonizm u avan t la le ttre ” (s. 180), w łącza się krytyk w nurt okre ślany m ianem estetyzm u ekstatycznego i tym sam ym zbliża się do estetyki i stylu Stanisław a Przybyszew skiego. Wbrew pozorom bowiem twórcom Forpoczt bliższy był autor Confiteor niż Miriam. Przekonyw ająca w ydaje się hipoteza, w ysunięta przez Podrazę-K w iatkow ską, o w pływ ie Przybyszew skiego na Forpoczty uwidocz niającym się m. in. w sposobie ujęcia konfliktu jednostki i sp ołeczeń stw a5. For
po cz ty — jak w ykazał autor recenzowanej książki — pow stały w kręgu radykalnej
inteligencji w arszaw skiej, do której należał m. in. Ludw ik Krzywicki (do jego prac odwołuje się N ałkow ski w artykule w stępnym Forpoczt), jeden z pierwszych popu laryzatorów na gruncie polskim niem ieckich utw orów Przybyszewskiego. Przychylnie przez K rzywickiego oceniony Przybyszew ski « n iew ątpliw ie oddziałał na wyobraźnię Jellenty, Kom ornickiej i N ałkowskiego, czego dowodem może być ich w spólna publikacja. Świadczy o tym także ich stosunek do „mistrza modernistów” charak terystyczny zresztą dla w iększej części pisarzy i krytyków: po pierwszym okresie zafascynowania Przybyszew skim i poddawania się jego w pływom — odsuwanie się od niego, niechęć do buńczucznych i w yzyw ających haseł. Niem niej stosunek Jellenty i Komornickiej do autora Totenmesse w skazuje na znaczne z nim związki. P o glądy rzecznika neoprom eteizmu w okresie m odernistycznych wtajem niczeń zbliża ją się do poglądów Przybyszewskiego, co zresztą podkreślane jest w recenzowanej pracy: „Konstatacjom program owym Przybyszew skiego i Jellenty w spólne jest uzna nie prym atu poznania intuicyjnego nad intelektualnym , naw iązyw anie do rom antycz nych nurtów w sztuce ze w zględu na w łaściw e im uduchowienie i indyw idualizo w anie ekspresji oraz podporządkowywanie natury deformującej ją w yobraźni tw ór czej artysty, który ze szczególną intensyw nością bada n iezw yk łe stany w ew nętrzne człow ieka i hiperbolizuje prezentowane w dziele treści” (s. 177).
N ie zawsze jednak Lew andowski zw raca uw agę na przyczyny i okoliczności w ydaw anych przez Jellen tę ocen. Tak np. na początku w . X X w opiniach o P rzy byszew skim uderza „zacietrzewienie”, w yostrzenie sądu. K rytyka denerwuje apo dyktyczny ton i w ybitnie osobiste, firm ow ane w łasną „szkołą” oceny Przybyszew skiego. Znam iennym tego przykładem może być artykuł Jellenty, w którym bardzo ostro protestuje przeciw „niedźwiedziej przysłudze”, jaką oddał Przybyszewski Flaum owi, widząc w jego dziełach w yłącznie „przybyszewszczyznę”, z czego sko rzystał Eligiusz N iew iadom ski i uw ił rzeźbiarzowi „wieniec bobkowy” z paru dowcipów na tem at „meta”, „pra”, „nad”, w ogóle oceniając twórczość artysty
6 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , w stęp w: P rogram y i dyskusje literackie
okresu Młodej Polski. W rocław 1973, s. VIII. BN I 212.
6 K. R. Ż. [L. K r z y w i c k i ] : L iteratu ra niemiecka. Stanisław P rzy bysze w ski:
„Zur Psychologie des In d y w id u u m s”. 1. „Chopin und Nietzsche”. 2. „Ola Hanson”.
„Praw da” 1893, nr 17; Jeden z ato mów . St. P rzy b y sze w sk i, „Totenmesse”. Jw. 1894, nr 2.
p ogard liw ie7. W ielokrotne polem iki i spory Jellen ty z Przybyszew skim świadczą o zależnościach i związkach, świadczą również o ambicji krytyka i jego taktycz nych posunięciach, które podejm ował, aby nie pozostać w cieniu autora Confiteor. Gdy natom iast blednie gwiazda „genialnego Polaka”, Jellenta w ypow iada się już o nim bez osobistych animozji. Jeździ po kraju z odczytami o kobietach w tw ór czości Przybyszewskiego, bardzo przychylnie pisze również o odczytach samego „mistrza” na tem at Chopina. Kończąc relację z takiego w łaśnie odczytu stwierdza:
„Słysząc i widząc po latach kilku Stanisław a Przybyszewskiego, powtarzałem sobie te sam e uwagi, które pozw oliłem sobie uczynić niedawno tem u z m ównicy publicznej w Łodzi, gdzie porównywałem go, wrzekomo mniej dziś olśniewającego blaskiem talentu niż dawniej, z innym i, których pstry koń pańskiej łaski naszego ogółu w yniósł na w yżyny poczytności i modności: »Przybyszewski to jednak zawsze Przybyszew ski — zaś oni to przecie tylko oni«” 8.
Stosunek Jellenty, a również Komornickiej, do Przybyszew skiego był skom pli kowany i niejednoznaczny, zdeterm inowany pozycją, jaką ten zajął w literaturze Młodej Polski i dwudziestolecia m iędzywojennego. Św iadczyć o tym mogą choćby przytoczone tu fakty, przez Lewandowskiego pom inięte bądź też niedostatecznie wyeksponowane.
W rozdziale 4 (Między trady cją a now atorstw em ) omówiony został ostatni z uwzględnionych przez Lew andow skiego etap działalności Jellenty, 1897— 1914, lata zwrotu ku literaturze zorientowanej „narodowo”, służebnej, znajdującej sw e uzasadnienie w tradycji rom antycznej; w ym ow ny jest tu wybór patrona, Juliusza Słow ackiego (wielorakie koneksje modernizmu z twórczością poety). Z tej pozycji Jellenta feruje wyroki, przy czym jego stosunek do rzeczyw istości n ie jest jedno znaczny, ujawnia typow ą sytuację inteligenta w okresie porewolucyjnym .
Sym patyczny i godny podkreślenia jest fakt, że Lew andowski n ie przecenia roli krytyka, ukazując jego zasługi i m ożliwości, spełnione lub nie (np. stworzenie interesującej koncepcji intensywizm u oraz niew ykorzystane szanse przejścia do dziejów krytyki literackiej jako sojusznik Brzozowskiego), sygnalizując, choć nie zawsze w sposób wystarczający, obiektyw ne i subiektyw ne ograniczenia i niedo statki, które nie pozw oliły mu dorównać koryfeuszom krytyki literackiej i zadecydo w ały o wąskim zakresie oddziaływania, szybkiej dezaktualizacji, a później o niem al całkowitym zapoznaniu jego dorobku (wym ienić tu można skrępowanie cenzurą, osobiste anim ozje i sym patie, skom plikowane stosunki ze św iatem literackim War szawy, ponadpartyjność, stopniowe zryw anie kontaktu z rzeczywistością i ucieczkę w św iat mitów, niespraw iedliw e, jednostronne i krzywdzące oceny, w ynikające bądź to z niedostatecznych um iejętności i braku odpowiednich narzędzi badawczych, bądź też z przyjętej strategii, zajm owanie się często podrzędnymi twórcam i etc.,
etc.). Jak w idać — przyczyny to złożone, niekiedy pośrednio tylko dotyczące dzia
łalności krytycznoliterackiej Jellenty, sądzę jednak, że w e w łaściw ych proporcjach w inny znaleźć się w polu obserwacji badacza. Aby w ydobyć z bardzo różnorodnych kontekstów rozmaite kategorie przekazów, trzeba z k olei stosować odm ienny rodzaj strukturalizacji badawczych, z czym łączą się nie rozwiązane jeszcze problemy metodologiczne.
Janusz Sław iński pisze o przedmiocie historii krytyki literackiej:
„Istnieje [...] przekonanie, że uprawianie historii krytyki nie angażuje żadnej osobliw ie skom plikowanej techniki badawczej, która zasługiwałaby na specjalną uwagę. [...] fakt niepojaw iania się problem ów metodologicznych nie św iadczy o po m yślnej sytuacji badań nad krytyką, lecz o ich zacofaniu w stosunku do ukształto w anych przez dzisiejszą historię literatury sposobów opisu i interpretacji zjawisk
7 C. J e l l e n t a , Flaum i jego k r y ty c y . „Głos” 1902, nr 23.
304
B E C E N Z J Etwórczości”. I dodaje w form ie zalecenia: „Historyk krytyki musi umieć od najdyw ać interesujące go sprawy również w rejonach, których dotąd nie zw ykł nawiedzać” 9.
Otóż w ydaje się, że praca Lewandowskiego pozbawiona jest — przynajmniej w pewnej części — niepokojów metodologicznych i że nie spełnia również postulatu Sław ińskiego skierow anego pod adresem historyka krytyki literackiej. Dlatego n a suw a się szereg w ątpliw ości i w dodatku już na tak elem entarnym poziom ie, jak dobór tekstów. Jest to niew ątpliw e problem n iełatw y do rozstrzygnięcia, szcze gólnie gdy mamy m ateriał genologicznie różnorodny, gdy rozpatrujem y zespół tekstów
trudno sprow adzalny do typu przekazów przypom inających produkty krytyki pro fesjonalnej. Problem ten w ydaje się nieistotny w przypadku krytyka zawodowego. W ystarczy przejrzeć w szystkie przekazy tradycyjnie podpadające pod pojęcie kry tyki, dokonać selekcji — itd. Tak też uczynił autor recenzowanej pracy. Rekon- struując św iatopogląd Cezarego Jellen ty oparł się przede wszystkim na zam ieszcza nych w periodykach artykułach, szkicach, felietonach — zgromadził w ięc m ateriał rozproszony w czasopismach, często trudno dostępnych, m ateriał najczęściej pomi jany w opracowaniach — a także na tekstach zebranych w oddzielnych tomach:
Studia i szkice filozoficzne (1891), Ideał w szechlu dzki w poezji spółczesnej (1894,
przedrukowany w tym sam ym roku pt. W szechpoem at i najnowsze jego dzieje),
Forpoczty (1895), Galeria ostatnich dni (1897), G rają cy szc zyt (1912). Uznaw szy za
wyróżniającą, charakterystyczną cechę krytyki jej w artościujące i postulatyw ne n a staw ienie wobec dzieła literackiego — pominął prace monograficzne Dante Alighieri (1900), Cyprian N orw id (1909) oraz Druid Juliusz S łow acki (1909), w których Jellenta jest bardziej historykiem niż krytykiem literatury. D ecyzja to częściowo uzasadnio na. Częściowo tylko, jako że w pom iniętych studiach można znaleźć uwagi dotyczące literatury w spółczesnej krytykowi. Tak np. traktow any „po m łodopolsku” poeta (Norwid, Słowacki) byw a przeciwstaw iany pew nym nurtom dominującym w poezji ó w c z e sn e j10.
Podkreślić należy w ydobycie i przypom nienie niektórych tekstów , niemniej w olno m ieć w ątpliw ości, czy autor dotarł do w szystkich istotnych dokumentów. D ziwi np. zupełne pom inięcie korespondencji krytyka, a przecież zachowało się sporo listów , które pozw oliłyby może w yjaśnić sporne kw estie, rzucić św iatło na spraw y nie rozstrzygn ięte11. Jak zauważa słusznie Sław iński, od kom pletnego na grom adzenia faktów , w ypow iedzi czasem pozornie marginalnych, zależy uzyska n ie pozytyw nego rezultatu 12. Bez w ahania pominął również L ew andowski — jeśli nie liczyć w zm ianek w e w stępnych inform acjach biograficznych — twórczość arty styczną Cezarego Jellenty. Do roku 1914 w ydał Jellenta: zbiór opowiadań W p r z e
sileniu. W y k r a w k i z życia (1894), Nurty. Ogniwa dram atyczne (1896), Kraswa. Poem at d ra m a tyc zn y (1902), zbiór wierszy Orfan (1902), dramaty Meduza (1906) i Baletnik
(1913) oraz pow ieść Linie Hofera (1903—1905). Twórczość to różnorodna, począwszy od opowiadań, z których autor z zażenowaniem tłum aczy się przed czytelnikami, poprzez dramat, w iersze, poem at — aż do powieści; gatunek ten szczególnie sobie
9 J. S ł a w i ń s k i , K r y t y k a literacka jako przedm io t badań historycznoliterac
kich. W zbiorze: Badania nad k r y t y k ą literacką. W rocław 1974, s. 7—8, 13.
10 Zob. np. ciekawe paralele m iędzy Słow ackim a Schopenhauerem czy też uw agi na tem at różnic między „w artościową” i „prawdziwą” m istyką Słow ackiego a m istyką w spółczesną w: C. J e l l e n t a , Druid Juliusz Słowacki. Brody—Lw ów 1911, s. 111—116, 185—186.
11 Zachowało się 12 listów z lat 1893— 1902 do W. N ałkowskiego (w zbiorach R. Rosiaka), zachow ały się także listy do W. Orkana, M. Komornickiej i inne.
12 J. S ł a w i ń s k i , Koncepcja ję z y k a poetyckiego A w a n g a rd y krakow skiej. W rocław 1965.
upodobał w okresie dwudziestolecia m iędzywojennego. Ewolucja dość znamienna. Ale oddajmy głos sam em u Jellencie, który w e w stępie do poematu K r a sw a pisze:
„Poem at w niniejszej książce zaw arty jest: 1) próbą mitu nowoczesnego, 2) po nadto opartego na tragedii rozbiorów w ogólności, zapoczątkowanej w w ieku ośm na- stym , a w stęp »o drzewach tkw iących korzeniami w niebie«, 3) naw ołuje w łaśnie poezję do stworzenia m itów nowych, zam iast odświeżania dawnych, i w ywodzi, że baśnie, w które ona coraz w ięcej obfituje, nie są bynajmniej mitam i, wreszcie 4) zastrzega się przeciw podnoszeniu do znaczenia m itów — przem ijających chw il historycznych” 13
I jeszcze jeden cytat, który jednoznacznie tłum aczy zamiar twórcy:
„Autor pragnąłby dostąpić szczęścia, ażeby jego poem at oraz dalsze ogniwa cyklu przyłożyły się choć w drobnej m ierze do usprawiedliwienia powyższej idei. Wtedy przyszłaby może kolej i na jej wykonanie, jużci orędownictwem piór i skrzy deł m ocniejszych” 14.
P isał Lew andowski o w ybitn ie projektodawczym charakterze działalności kry tycznoliterackiej „poszukiwacza arcydzieł”, którego diagnoza postawiona w spół czesnej literaturze wypadła nader pesym istycznie z uw agi na przepaść istniejącą pom iędzy jego dezyderatami krytycznym i a twórczością w spółczesnych mu pisarzy. Krytyka — jak w iadom o — jest m ową o literaturze, ale jest także m ową wobec niej kom plem entarną i w sytuacji, gdy ta nie realizuje zadań poruczonych, może ją ona zastąpić, uzupełnić o te w łaśnie nie spełnione wartości. Cała niem al działal ność twórcy intensyw izm u polega w łaśnie na takim „dopełnianiu” literatury treścia mi i funkcjam i, którym ta nie sprostała. Tym tłum aczyć należy strategię przyjętą przez Jellentę, polegającą na początkowej akceptacji nowych kierunków, przym ie rzaniu ich do w łasnych propozycji i następnie odrzucaniu, jeśli nie odpowiadają określonym warunkom; stąd nieustanne polem iki, rew izje i m odyfikacje prądów literackich, stąd polem iczno-atakujący styl itp. „Poemat dram atyczny” Kraswa polega w łaśnie, i to sensu stricto, na uzupełnieniu literatury: apel kierowany do pisarzy o tworzenie m itów nowych, jako że m ity dawne zamierają i dezaktualizują się, ich treści nie mogą w ystarczać w w. X X , został zilustrowany konkretnym wzorcowym przykładem. I w łaśnie z uwagi na tę funkcję poem at zasługuje na uwzględnienie, mimo że sam a próba okazała się nieudana 15.
N ajw iększe jednak w ątpliw ości budzić może pom inięcie w książce w szystkich artykułów Jellen ty publikowanych po roku 1914. Dostrzec tu można naw et pewną niekonsekw encję: Lewandowski, by uzasadnić wybór tem atu sw ojej pracy, w y raźnie pisze o znaczącym uczestnictwie krytyka w życiu literackim lat 1880—1935
13 C. J e l l e n t a , Do czytelnika. W: Krasw a. P oem at dramatyczny. Kraków 1902,
s. nlb. [3—4].
14 C. J e l l e n t a , O drzew ach tk w ią cy ch korzeniami w niebie. W: j w„ s. 13. 15 A. N o w a c z y ń s k i w jednej ze sw ych facecji (Facecie sowizdrzalskie
o ludziach pióra, pędzla, nożyc dla ludzi pióra, pędzla, nożyc. W: Małpie zwierciadło. W ybór pism saty rycznych. T. 1. Kraków 1974, s. 362) fikcyjnego młodzieńca, który
przeczytał ten poem at w całości, uznał za niebezpiecznego, absolutnie nieuleczalnego w ariata i osadził w celi oznaczonej m istyczną liczbą 44. — G w oli spraw iedliwości należy dodać, że Lew andowski w ydaje się świadom wspom nianej wyżej roli tw ór czości artystycznej Jellenty. Tak np. o powstałej w latach 1922—1929 trylogii po w ieściow ej pisze w e wstępie: „Miała być ona, w ed le autorskich założeń, obrazem ogólnego zagubienia, katastroficznych lęków i etycznych poszukiwań, jakimi żyli przedstawiciele polskiej inteligencji [...], a zarazem stanow ić artystyczną konkre tyzację postulow anego przez krytyka od lat św iatopoglądu” (s. 16). Tym bardziej jed nak dziw i brak omówienia tych utworów.
306 R E C E N Z J E
(s. 5). W prawdzie podkreśla dalej, że aktyw ność Jellen ty w okresie m iędzywojennym m aleje, że do r. 1914 p osługiw ał się on w m iarę jednolitym i kryteriami ocen i stw o rzył dość spójny system estetyczny, który po w ojn ie nie funkcjonow ał już tak spraw nie — nie są to jednak argum enty w ystarczające do uzasadnienia takiej decyzji. Tym czasem zaś lakonicznie scharakteryzowana w e w stępie książki (s. 13— 16) działalność krytyka w latach 1914—1935 okazuje się w cale interesująca i godna uwzględnienia.
Problem atyzując poglądy Jellenty w czasie — przyjęta zasada chronologiczna — pragnie je autor ukazać w szerokim kontekście kulturowym , literackim i filozoficz nym, polskim i europejskim, uwzględnia tedy w ażniejsze przemiany zachodzące w literaturze na przestrzeni 34 lat, konfrontuje też poglądy autora Wszechpoematu z teoriami filozofów, estetyków , artystów. Zestawiając repertuar metod opisu i kry teriów wartościowania stosowanych przez krytyka ze wzoram i estetycznym i i m eto dologicznym i krytyki angielskiej, francuskiej, niem ieckiej, ukazując stosunek Jellen ty, który w stępow ał już na „modernistyczną ścieżkę w tajem niczeń”, do dziedzictwa pozytywistów i do poglądów T aine’a, w ychodzi L ew andowski poza znane już filiacje krytyki z przełomu X IX i X X w . z filozofią Guyau, Hennequina, Nietzschego, Schopenhauera itp. Trafnie rozeznaje się w różnych „sektach estetycznych”, akcen tuje w spólność m yśli i tendencji, w spólny epoce styl m yślenia. W pew nych partiach należałoby jednak wzbogacić argumentację, dotrzeć do w iększej ilości faktów , odpo w iednio zestaw ić przytaczane wypowiedzi, by odkryć sensy komunikatów, w yznaczyć reguły ich przekazywania.
„Nie docierając do takich reguł gubi się z pola widzenia historyczność prze kazów krytycznych: ta bowiem polega na posłuszeństw ie (czy — nieposłuszeństwie) w ypow iedzi w obec jakiegoś system u m owy, który zakłada w ogóle możliwość ich pojaw ienia się w danym czasie i m iejscu” 16.
N iew ątpliw ie am bicją Lewandowskiego, wielokrotnie zaświadczoną w jego książ ce, było w ytyczenie — żeby się posłużyć term inologią Sław ińskiego — „ramy m o- dalnej” dla sensu tekstów krytycznych, przywrócenie om awianym tekstom ich w łasnej historii poprzez wprow adzenie na scenę, gdzie stykają się ze sw oim i w łaści w ym i adwersarzam i i sprzymierzeńcami. Jednakże realizacja tego założenia nie w szędzie dała oczekiw ane efekty — można tu wskazać chociażby uw agi o sto sunku Jellen ty do Przybyszew skiego. Podobnie nie uwzględnia Lew andowski, przy taczając fragm ent ostrego polem icznego artykułu Komornickiej z r. 1900, pewnych
dość istotnych okoliczności, np. że jest to jedna z w ielu odpowiedzi na ankietę „Głosu”, z których w iększość odnosi się do Przybyszew skiego — negatyw nie lub apologetycznie — i że publikacja ta stanow iła polem ikę z Drogoszewskim, który w szkicu zam ieszczonym w „Prawdzie”, pt. Luźne uwagi o m etafizyczn ych lotach
współczesnej poezji, zaliczył poetkę do „szkoły krakow skiej” Przybyszewskiego.
Protest i w yjaśnienia Komornickiej m iały w ięc przede w szystkim charakter strate giczny, w ypływ ały z chęci usam odzielnienia się, w yjścia z orbity „mistrza”.
I już ostatnie zastrzeżenie. Ostatnie, ale nie najm niej ważne, dotyczy bowiem niedostatków interpretacyjnych. Otóż autor recenzowanej książki posługuje się często językiem krytycznym Jellenty n ie uwspółcześniając terminologii i — co gorsza — przyjm ując term iny niejasne, wieloznaczne, nie precyzując ich znaczenia w przypadkach koniecznych (zob. zgłaszane tu uw agi do rozdziału 1).
Praca L ew andow skiego ma charakter pionierski. Autor pokusił się o całościo w ą — w zakreślonych granicach czasowych — interpretację poglądów ideowych i estetycznych całkowicie niem al zapomnianego do niedawna krytyka, dając za razem interesujący portret pełnego tem peram entu dyskutanta, stronniczego, napa
16 S ł a w i ń s k i , K r y t y k a literacka jako przedm iot badań historycznoliterackich, s. 8.
stliw ego, stosującego „nieczyste ch w yty” polem iczne i zarazem zasłużonego anim a tora życia kulturalnego. Może nie przynosi ona inspirujących rozwiązań m etodolo gicznych, daje natom iast rzetelną i uporządkowaną w iedzę o krytyku.
Józef M. Dynak
„PORTRETY POLSKICH PISARZY WSPÓŁCZESNYCH”
Tom iki serii „Portrety Polskich Pisarzy W spółczesnych”, publikowane przez Państw ow y Instytut W ydawniczy w nakładzie od 6 do 10 tysięcy egzemplarzy, mają na celu zapoznanie szerszego ogółu odbiorców z sylw etkam i najbardziej zna nych pisarzy polskich debiutujących na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Są to przede w szystkim w m iarę całościow e om ówienia ich twórczości oraz biogra fii. Tę in icjatyw ę popularyzatorską PIW niew ątpliw ie trzeba uznać za pożyteczną społecznie — służy ona stworzeniu pomostu m iędzy twórczością znanych i popular nych pisarzy a czytelnikiem , który często pragnie dowiedzieć się o niej w ięcej niż to, co zaw ierają zdaw kow e encyklopedyczne informacje podręcznikowe lub notki ną obwolutach książek.
Pozycje serii powinny przedstawiać rzetelną, posługującą się odpowiednio przy stosow anym w arsztatem polonistycznym , interpretację krytyczną, która by w ykra czała poza potoczną, nieprofesjonalną w iedzę o literaturze oraz ukazała m ożliwość bardziej w nikliw ej lektury i oceny utworów. Posługując się w miarę „fachowym ” językiem badawczym pow inny dawać odbiorcy przybliżone pojęcie o naukowych sposobach odczytywania literatury, problem atyzowania jej podstawowych zagad nień.
Przedsięwzięcie tego typu ma pierwszorzędne znaczenie, jeżeli chodzi o młodzież licealną — w założeniach i, jak się w ydaje, również w praktyce, głów nego adresata serii (świadczy o tym chociażby sam w ybór autorów, którzy w w iększości należą do żelaznego kanonu lektury szkolnej). Stanow ić też może ułatw ienie pracy na uczyciela polonisty, który chce wykroczyć poza narzucone przez program schem aty interpretacyjne, podjąć wybrane zagadnienia z literatury współczesnej na szerszym tle historycznoliterackim i teoretycznym .
Takie są potrzeby odbiorców — a jak są one zaspokajane?
Om ówimy tu następujące pozycje tej serii: Małgorzata Czermińska, Teodor
Parnicki; Ewa Balcerzak, Stanisław Lem; Stanisław Żak, Maria Kuncew iczowa;
Zygmunt Ziątek, K s a w e r y Pruszyński; Andrzej Gronczewski, Jarosław Iw a szk ie
wicz; W iesław P aw eł Szym ański, K o n sta n ty Ildefons Gałczyfiski; Henryk Vogler, Tadeusz R ó ż e w ic z; Tadeusz Bujnicki, W łady sław Broniewski; Krystyna Nastulanka, Jerzy Sza nia w ski h
W ym ienione książki różnią się w w arstw ie intepretacyjnej przede w szystkim pod w zględem typu m ateriału literackiego, który om awiają (poezja, proza, dramat, publicystyka). Celem jest przy tym m ożliwie adekwatna prezentacja twórczości wybranego pisarza, ze szczególnym uw zględnieniem pierw iastków biograficznych. Stąd analizy przeważnie respektują porządek chronologiczny (wyjątek stanowią prace Szym ańskiego, Gronczewskiego i Voglera).
N ajw yżej należy ocenić tomik Małgorzaty Czermińskiej, zawierający analizę centralnych m otyw ów twórczości Teodora P arn ick iego2. Studium składa się z dwu
1 Redaktor serii: A. B u k o w s k a . Dane bibliograficzne poszczególnych pozycji podaje się przy om ówieniu każdej z nich.
2 M. C z e r m i ń s k a , Teodor Parnicki. W arszawa 1974. PIW, ss. 212 + 1 w klejka ilustr.