• Nie Znaleziono Wyników

Przymierze prusko-polskie i konstytucya majowa : w oświetleniu dyplomacyi francuskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przymierze prusko-polskie i konstytucya majowa : w oświetleniu dyplomacyi francuskiej"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

P rzym ierze prusko-polskie

i k on stytu eya m ajow a

w o św ietleniu d y p lo m a e y i francuskiej.

( D o k o ń c z e n ie ).

III.

O d w o łan ie S ta c k e lb e rg a było w idom ym znakiem pruskiego z w y cięstw a i przy zn aniem się, — że R o sy a zeszła z naczelnego w W a rsz a w ie stan o w isk a, o d stę p u ją c go do czasu innem u m o car­ stw u , a zarazem·—zakończeniem o k resu p ew n y ch ulepszeń adm ini­ stracy jn y ch i refo rm p o stęp o w y ch , d o k onany ch pod egidą p e te rs ­ b u rsk ieg o gab in etu . Z up ad k iem w p ły w u im peryum , u p a d ł i sy ­ stem , m u sia ł u stąp ić człow iek, k tó ry go re p re z e n to w a ł

S tack elb erg , nie p o zb aw io n y zalet i szczerych zam iarów , płacił za g rzech y sw oich po p rzed n ik ó w , R e p n in ó w i S a ld ern ó w . Ich g w a ł­ to w n o ść, despotyzm , u w ażan ie P o lsk i za paszalik cesarzow ej, w żarły się rd zą w uczucia ludności, d ozn an e zniew agi g ó ro w a ły nad roz­ w ag ą i w stanow czej chw ili p rzy czy n iły się do o d w ró c e n ia od R osyi. Z a „cudze zb ro d n ie" c ie rp ia ł u stę p u ją c y am b asad o r, d latego chętn ie o p uszczał W a rsz a w ę , — zostaw iając na p o żegn an ie sm utne p ro ro ctw o : „dzień, w którym ro zsta n ę się z P o lsk ą, da hasło do zam ieszek i n ieszczęścia“ 2). W y b ó r je g o n a stę p c y był rzuceniem now ej ręk aw icy. B ułhakow , u czeń szkoły R epn ina, p o zo staw ił po sobie ślacły w K o n sta n ty n o p o lu , gdzie sw oją działalnością — ja k u trzym y w ał A u b e rt — p c h n ął T u rk ó w do p o rw a n ia za oręż. Na placó w k ę po lsk ą p rzy b y ł ja k o zaufany, k re a tu ra k sięcia P o tem kin a,

4 K alink a: S e j m w ie lk i e tc. T . II, c z. 1, str. 82.

(3)

w śró d u sp o so b ie n ia i w rzen ia an tyro syjskieg o. P ru sy bow iem ro z sia d ły się w szech w ład n ie w W a rsz a w ie i z dok um en tem tra k ­ tato w y m w dłoniach, — p ró b o w a ły zno w u szczęścia w P e te rsb u rg u . Z aled w ie o b jął rzą d y L e o p o ld II, w jrdobył H e rtz b e rg z teki za­ m ienne p ro jek ty , spod ziew ając się znałeść w now ym m onarsze w dzięczniejszego słuchacza, niż w Józefie II. Z aw sze jeszcze od ­ stą p ie n ie G d a ń sk a i T o ru n ia „zostało n a dnie wro r a “ i nik om u w B erlinie, m im o m arcow y ch zw iązków , nie śniło się zaniechać m yśli o sp ro sto w an iu ... krzyw izn. A le L e o p o ld nie chciał się zgo­ dzić n a w y rzeczenie się G alicyi za p rzyrzeczenie p o w ro tu A u stry i do granic p asaro w ick ieg o u k ład u . W ó w c z a s obniżył, — także d a­ rem n ie,—H e rtz b e rg , skalę żąd ań i s ta ra ł się w yłudzić przynajm niej część zab o ru h a b sb u rsk ieg o dla R zeczypospolitej... W p oczątkach kw ie tn ia 1790 r. p u k a ł do P e te rs b u rg a z p ro p o zy cy ą z a m ie n n ą ,—· zastrzeg ając tym razem dla P ru s całą W ielkopolskę! W o d w za­ jem n ie n iu się za pla cet n a o d d an ie P o lsce G alicyi i przyłączenie się im p erato ro w ej do trójprz}Tm ierza, zob ow iązyw ał się zapew nić R osyi, ja k ie zechce korzyści w P o rcie i pow ierzyć jej w yłączną k u ra te lę -naci R zecząpospolitą! N ietylko H e rtz b e rg m ozolił się n a d rozw iążaniem zam iennej k w a d ra tu ry ,—ja k b y tra k ta tu m arc o w e ­ go w cale nie było. T ak że F ry d e ry k W ilh elm o fiaro w y w ał się zm usić T u rc y ę do o d stą p ie n ia R osyi k rajó w n ad B ugiem lub B udziaka za in te rw e n cy ę w W ied n iu , n a k orzyść z w ro tu swej w arszaw skiej alian tce p o o b k raw an ej G alicyi, z w yjątk iem P o k u cia do D n iestru o k ręg u S piskiego. Z a przyjęcie p lan u g o tó w b y ł pośw ięcić nie- raty fik o w an y jeszcze tra k ta t z W y so k ą P o rtą... Nie odeszła zatem p ru sk a ten d e n c y a ani n a k ro k od starej tak tyk i, sia ła kąkol po ró ż­ n ien ia m iędzy R osyą i A u s try ą i czyhała na złupienie i o g rab ien ie obu sw oich sprzym ierzeńców ! 2). S k u te k p o z o s ta ł— ja k daw niej. K a ta rz y n a z niezło m n ą stan o w czo ścią o p a rła się zakusom angiel- sk o -p ru sk im w sp raw ie p o śre d n ic tw a na szw edzkim i o ttom ańskim tea trz e w ojny, a zgrom iw szy flotę G u sta w a III około R ew ia, p o d z ię ­ ko w ała w Lonctynie za usłużność. F ry d e ry k W ilhelm , strą c o n y zn ow u z w ysokości m edy acy jn y ch urojeń, w uczuciu p o w ą tp ie w a ­ n ia co do m ożności zjed n a n ia R osyi, z tem zaw ziętszym im petem zw ró cił się przeciw A u s try i,—p rag n ą c w zgardzone w P e te rs b u rg u rozjem stw o p rzep ro w ad zić w W ie d n iu z b ezw zględnym naciskiem :

330 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

l) K alink a: S e j m e tc . T . II, cz. 1, str . 98.

6) W s z y s t k ie s z c z e g ó ły c z e r p a n e z k o r e s p o n d e n c j a A u b e r ta i B o n n e a u z. w y ją tk ie m w y r a ź n ie c y to w a n y c h .

(4)

P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 331

„Z ażąd ałem odpow iedzi kateg o ry czn ej — d on iósł G ołtzow i — m oje pu łk i od by w ają dalej m arsz ku Ś lą sk o w i“ J). Nie zaniechano isto ­ tn ie niczego, ab y w W ie d n iu w zniecić strach. O p rócz znacznych m as w ojska, p rzesu w an y ch ku g ran ico m austryackim , p raco w ał L ucchesini do spółki z p atry o tam i n a d w znieceniem p o w sta n ia w G alicyi; p isarz polny, R zew uski, objeżdżał z ram ien ia a d hoc u tw o rzo n e g o w W a rsz a w ie k o m itetu, p rze strz e ń od T o ru n ia do BrodówT, zak ład ając zw iązki sp isk o w e i g rom adząc p a ln y m ateryał. W początkach czerw ca p rzy b y ł do W a rsz a w y g e n e ra ł K alkreuth , a b y ułożyć plan działania, um ów ić się o przem arsz jed n e g o k o r­ p u su z P ru s zachodnich n a Ś lą sk i objąć w danym razie dow ódz­ tw o n a d arm ią p o lsk ą a w każdym razie d obrze jej się p rzy p a ­ trzeć. S p ra w o z d a n ie d ele g a ta brzm iało rozpaczliw ie! O d ra d z ał on sw em u rząd o w i liczyć n a pom oc aliantki, u zn ał konnicę p o lsk ą za dziw aczną kom pozycyę, zd o ln ą w nieść w k arn e i sk ład n e szeregi p ru sk ie rozluźnienie. O k o n ty n g en sie, zastrzeżo ny m w akcie p r z y ­

m ierza, ani m arzyć, a kilka a rm a t nie tw orzyło jeszcze artyleryi...

W ś ró d tych p rzy g o to w ań i szczęku b ro n i naw iązan o u k ład y w Rei- chenbach, k tó re m iały ro zstrzy g n ąć, czy m iędzy P ru sam i a A u stry ą przyjdzie do dyplom atyczn eg o z e rw an ia a w n a stę p stw ie do nie­ uniknionej w ojny, czy też o ło w ian a chm ura, z e b ra n a n a w id n o k ręg u ro zto p i się w m ały deszczyk a n a w e t w zgodę. M ądra, u stęp cza p o ­ lityka L e o p o ld a II, zdm uchnęła tęczow e bańki am bicyj pruskich . W W ie d n iu p rzy jęto tw a rd e w arunki: zaw ieszenie w ojennych k ro ­ k ów przeciw T u rcy i, zrzeczenie się zdobyczy n a W sch o d zie, p o d ­ d an ie śię b erliń sk iem u ro zjem stw u n a zebrać się m ającym k o n g re ­ sie pacjdik acyjn y m , odm ów ienie R osyi po m o cy n a dalszą kam p a­ nię na B ałkanach 2). P o k o ra A u stry i w gruz rozw aliła nadzieje H e rtz b e rg a i F ry d e ry k a W ilhelm a! Z R eich en b ach w racali nie zw ycięscy,— ale pobici. D um ne p ru sk ie pułki, m aszerujące po p ew ­ n e tro fea, bez strzału m ogły odejść do dom u. O G d a ń sk u i T o ­ ru n iu ani mowy! G alicya zo stała p rzy sw oim w ładcy! Z ab rał ze so b ą n a to m ia st F ry d e ry k W ilh elm n a dro gę u p rag n io n y h o no r m e d y a to ra i zadow olenie z p o zb aw ien ia im p e rato ro w e j— austryac- kiej pom ocy. Co n ajg o rsza — sk o m p ro m ito w ał się sro d ze w obec

') Ź r ó d ta . F r y d e r y k W ilh e lm d o G o ltza . 28 m a ja 1790 nr. 265.

2) N a p r z e b ie g u k ła d ó w w p ły n ę ła A n g lia , k tó r e j c h o d z iło o p o p a r - c ię T u r c y i, u tr z y m u ją ce j n a B a łk a n a c h r ó w n o w a g ę p r z e c iw R o s y i. A n ­ g lia te ż o ś w ia d c z y ła P r u s o m , — ż e z p o w o d u T o r u n ia i G d a ń sk a n ie m y ś l i w o j n y p r o w a d z ić i p r z y r z e k ła sta r a ć s ię o u z y s k a n ie dla n ic h ty c h m ia s t w d r o ­ d z e u s t ę p s t w h a n d lo w y c h dla R z e c z y p o s p o lit e j .

(5)

332 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P Q L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

otto m ań sk ieg o i polskiego sprzjm iierzeńca. W K o n sta n ty n o p o lu i w W a rsz a w ie znano d o sk o nale p rzed staw io n e n a początku o brad reichen bachskich zam ienne p relim in ary a H e rtz b e rg a, a choć u siło ­ w ania te p o d w pływ em A nglii ro zb ity się, — tru d n o jed n a k było żywić zaufanie do p o d o b n eg o alianta! *).

S am „osw obodziciel P olsk i, re s ta u ra to r jej staro d aw n ej w o l­ n o śc i“—mąż zaufania p a try o tó w , L ucchesini, licząc się z kom bina-

cy& przy jęcia sta tu s quo z p rzed w ojny n a W schodzie, ośw iadczył

z cynizm em , że w „ j e g o s p o s o b i e m y ś l e n i a n i e c h o d z i m u o t r z e c i c h , a l e o n a s s a m y c h “ i w razie zaw arcia p o ­ koju P olacy w cale nie będą go am barasow ać! 2). W iad o m o ści z Rei- ch enbachu do głębi w strz ą sn ę ły opinią R zeczypospolitej. P o p rzej­ ściow ym m om encie pod n ieceń , zn o w u p odejrzenia, o stud zen ie za­ pału. M argrabia agitow ał, gdzie m ógł i ja k m ógł, aby zm niejszyć popłoch m iędzy sw ym i p a rty z an ta m i. S to p ie ń ro zg o iy czen ia i fe r­ m entu um ysłów w z ra sta ł ciągle z p o w o d u uciążliw ości, rob io nych przez p ru sk ie w ładze w \7w ozow i zboża polskiego i sp o w o d o w an e­ mu tem zastojow i h andlow em u. P o d F o rd on em , kazał F ry d e ry k W ilhelm zatrzy m y w ać statk i p ły n ące do G d ań sk a, chcąc w obec g w ałtow ny ch p rz y g o to w a ń zbrojnych przeszkodzić p o d ro żen iu zbo­ ża i zabezpieczyć p ro w ia n t dla sw ej arm ii. L am en to w ało ziem iań- stw o n a p o g w ałcen ie tra k ta tó w , ud erzało w skargę, że król z sprzy ­ m ierzeńcem gorzej niż z w ro g iem p o stę p u je 3). P ru sa c y nie p o ­ zostali dłużni odpow iedzi i, p o w o łu jąc się n a alians, zarzucali P o la ­ kom brak stałości w przyjaźni... W y m ia n a n o t w tej sp raw ie nie złagodziła ro zd rażn ien ia. „C hw ila feb ry m inęła p o tro s z e —zau w a­ żył A u b e rt— a c h a ra k te r narodow j^ tak n iezm ienn y w w rażeniach, ja k n a tu ra w sw ych p raw ach , trw a przy d aw n y ch zasad ach i tych

sam ych lekkom yślności ach . “

O prócz p ru sk ich k ło p o tó w oraz d o znanych zaw o dó w z p o w od u nadziei o d zy sk an ia G alicyi i inne tro sk i zam ąciły spokój publiczny. Sejm nie przeprow adził jeszcze g łó w neg o sw ego zad an ia, — nie o głosił k o nstytu cy i. M iała o n a być potężnem i drzw iam i do z a m ­ k nięcia p rzy stęp u bezrządow i, — ale do ty ch d rzw i b rak o w ało zaw iasów , — u stalen ia p rzed ew szy stk iem dziedzictw a tron u . A ta ino w acya w ciskała się nib y w zb u rz o n a fala w g ro blę szlacheckiej w olności, nie m o g ła jej z so b ą porw ać, zam ulić, zatopić. W p ro ­ w adzenie k o n sty tu c y i bez zniesien ia elekcyjności nie rozw iązyw ało zag ad n ien ia u leczen ia p a ń stw a, raczej p rze d staw ia ło łata n in ę i ro ­

l) W tej m ie r z e d z ie ła A s k e n a z e g o i K a lin k i z a w ie r a j ą d o k ła d n e s z c z e g ó ły . *) Ź ró d ła , 1 c. L u c c h e s in i do H e r t z b e r g a lb c z e r w c a 1790. N r. 408. 3) K alinka. S e jm , 1. c. T . II, cz. 1. S tr . 155— 163.

(6)

P R Z Y M I E R Z E P R U S I C O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 333

b o tę n a k ró tk ą m etę. P ierw sze b ezk ró lew ie p o tra fiło b y po dkopać dzieło i n a oścież ro ztw o rzyć d ro g ę anarchii. D o p alan ie się na p an ew ce nadziei p o w odzeń w zag ran icznej p o l i c e , tru d n o ść w ro z ­ w ikłan iu w e w n ętrzn e g o p ro b le m atu , podziałał}? o d śro d k o w ą siłą n a n astró j pew nej jed n o m y śln o ści, w y tw o rzo n y p od w pływ em prusk o -p o lsk ieg o p rzym ierza. „ T a k i je s t ogólny refren po dw u- letniem d eliryum i ten p ierw sz y i jasny m o m en t rozdzielił—ja k n i­ g d y — w szystkie p a rty e i program}?. P ię tn a s tu p o słó w grozi p ro ­ teste m p rzeciw sejm ow i a w o b ec p o w szechn ego niezad ow o lenia liczba ich m oże w z ro sn ą ć “ Ł).

Nie w ierzono ju ż z resztą wr b e z in tereso w n o ść P ru s.

Do W arszaw y sztu rm o w an o ciągle o G d a ń sk i T o ru ń wza- m ian za korzyści h an d lo w e, a w łaściciele g ru n tó w n a d W is łą p o d ­ nieśli ogro m n y k rzy k i zaklinali się, że w o lą raczej w ręk ach al- janta zobaczyć całą p ro w in cy ę, — niż d o ln y b ieg naro d o w ej rzeki. W y lę g ły się także pogłoski, że F ry d e ry k W ilh e lm w y d o b ęd zie przecież od A u stry i G alicy ę i w ym usi n a P o lsce zam ianę jej na po żąd ane m iasta, lub w razie niem ożności n a część W ie lk o p o lsk i— a n a w e t Ż m udzi. W ó w c z a s W is ła d o sta ła b y się w m oc P r u s a G d a ń sk straciłb y w szelką dla R zeczypospolitej w agę.

J e d n ą ze stru n , k tóre bo lesn y m to n em od ezw ały się w czasie reich enb ach sk ich dni, — to k w e sty a n e u tra ln o śc i R zeczypospolitej n a w y p a d e k w ojny. R a p o rty g e n e ra ła K a lk re u tb a, o baw a w W a r­ szaw ie przed R osyą, niechęć w ciąg n ięcia do czynnej akcyi sojusz­ nika, aby nie staw iał n a stę p n ie w y g ó ro w a n y c h żądań, ow szem P r u ­ som w szystko zaw dzięczał, p rzy czy n iły się do rozw ażenia k w estyi, czyby nie p o zo staw ić arm ii polskiej p o za n aw iasem p rzyszłych w y ­ padków . F ry d e ry k W ilh elm ostrzył so b ie a p e ty t niety lk o n a T o ­ ru ń i G dańsk, ale i na znaczną część lub całą W ielk o p o lsk ę a ze w spólnikiem rzeczyw istym , stający m w szereg u, są zaw sze r a ­ chunki trudniejsze, niż z b iern y m widzem... T e w szystkie p o w o d y przechyliły szalę n a korzyść p o zo staw ien ia P o la k ó w w s ta n ie ży ­ czliwej neu traln o ści, k tó rą n ad S p re ą p ow itan o jak o je d y n e w yj­ ście, — a nad. W isłą u znano za ra c y o n a ln e ze w zględu n a im pe- ry u m i n a niejasne zachow anie się pru sk ieg o przyjaciela. N ajlepiej ok reślił form ułę, której życzono sobie w W arszaw ie, książę J a b ło ­ now ski, tłóm acząc w ło żo n e m u w u sta, w B erlinie, p ru sk ie p o d ­ szepty: niech R zeczpospolita strzeże tylko sw ych granic a w „tym w y p ad k u n ik t nie będzie m iał p o w o d u ani racyi wras z a ata k o w a ć .“

(7)

P o w y sk o k ach w ięc anim uszu m arso w eg o p rzy szed ł ok res cofnię­ cia się p rzed ryzykiem i tra k ta t m arcow y w raz ze s k ry tą poza n im in te n c y ą czynnego stan ięcia n a froncie, w y sta w io n y n a pierw szą p ró b ę, nie ziścił zało żen ia jego tw ó rcó w , ani życzeń berliń skieg o d w o r u 1). K o n w en cy a R e ic h en b a c h sk a i w jej n a stę p stw ie k o n g res w S is to w ie , ·— zgoda z A u s try ą — „rozd arły przym ierze prusko-pol- skie w p o ło w ie “, — ale nie ocuciły p a try o tó w . N agle, n ib y p o d dotk n ięciem czarodziejskiej różdżki, ożywił}? się nadzieje, — zm ar­ tw y c h w stały o d w e to w e m ajaki. T łóm aczono sobie, że P ru sy , w y ­ graw szy rzekom o w W ie d n iu ,— drugie w y d anie żąd ań sw oich p r z e d ­ sta w ią w P e te rs b u rg u i z n iezm iern ą lotno ścią m yśli chybione p o ­ g ro m y au stry ack ie, p rze tra n sp o n o w a n o n a rosyjskie. C isa m i, k tó rzy w p rzed ed n iu grożącej ro z p ra w y z H ab sb u rg am i bali się h a z a rd o ­ w ać czynu n a m yśl o zem ście im p ery u m i w trw o dze przed n iem ,— obecnie w y tk n ęli so b ie ju ż m arsz ru tę do R osyi i pocieszali się o d szko d ow aniem n a koszt teg o m o carstw a za u tra c o n y n a b y te k Galicyi!... Z g łu c h ły n a rz e k a n ia n a B erlin, o d p ieran e przez P r u s a ­ k ó w rozum ow aniem : „C hcieliście m ieć p rzy m ierze. W chw ili w ezw an ia w as do w y k o n a n ia go ograniczyliście się do ośw iadcze­ nia, że je s t czysto o b ro n nem , dom agaliście się neu traln o ści, p o sp ie ­ szyliście z ogło szen iem jej w szystkim dw orom , a także w ie d e ń ­ skiem u; nie m oże zatem o w a s być m ow y w układach, — w k tó ­ ry ch w żaden sposób figu ro w ać w am n iep od ob na. Z re sz tą b y ­ liście tw ard y m i n a punkcie o d stąp ien ia G dań sk a i T o ru n ia, nie m am y zatem najm niejszego p o w o d u clo ok azy w an ia tak w iel­ kiego z a in tere so w a n ia się w aszem i sp ra w a m i.“

T r u d „osłodzenia p ig u łk i“ i u trzy m an ia P o la k ó w w sym pa- ty ach berliń sk ich zo staw io n o L u c c h esín i’emu, g e n eraln em u sz afa ­ rzow i n iek o szto w n y ch nadziei. R ozczaro w anie polskie w yładow ało się oryginalnie, — przeclzierżgnąw szy się p o d k ieru nk iem m argra- b ieg o -o rg an isty w d e m o n stra c y ę przeciw rosyjsk ą. 2-go sie rp n ia 1790 r. u p o w ażn ił sejm re z y d e n ta w S tam b u le do zaw arcia z T u r ­ cyą zaczepnego i o d p o rn eg o aliansu, — poręczającego całość tery - to ry ó w k o n tra h e n tó w . S ta n isła w A u g u st n ale g a ł n a w sunięcie w in stru k cy ę zastrzeżen ia, że u k ła d m a być w y k o n a n y tylko na w y p a d e k w yp o w ied zen ia R o sy i w ojny przez P ru s y i po b e z sk u ­ teczny ch usiłow aniach p o jed n an ia jej z P o lsk ą. R zeczpospolita, nie m ogąc dopiero co iść w p o le z p o w o d u b rak u armii, — sk a z a w ­ szy się sam a na n e u tra ln o ść , — tera z p rzy rzekała dostaw ić Р о р с і є

334 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

(8)

30000 żo łnierza dla z ro b ien ia dyw ersyi! W spom inając o tym p ro ­ jek cie tra k tatu , iro n izo w ał A u b ert, że A u stry a —dzięki B o g u —zna­ lazła łask ę u P o laków ... a w szy stk o z w raca się p rzeciw cesarzow ej. O d zy w ały się g ło sy za odbiciem zab o ru rosyjskiego a n a w e t K ijo­ wa! W im aginacyi w idziano p o lsk ie barki „spływ ające D n ie p re m i p o k o n y w u jące p rzeszk o d y tak sta re , ja k św ia t, k tó re n a tu ra u tw o ­ rzy ła przy żegludze n a tej rze c ze .“

T o uspo so b ien ie w y zy sk an o w B erlinie do rzucenia n a s tó ł ciągle odśw ieżanej i z „dna w o ra" w y d o b y w an ej gd ań sk o -to ru ń - skiej cessyi. W m yśl reich en b ach sk ieg o p rzy rzeczenia złożył an ­ g ielsk i p o seł w W a rsz a w ie, H ailes, w sierpniu „notę p o u fn ą “, r a ­ dząc nie robić tru d n o ści z w yrzeczeniem się o bu m iast za z ła g o ­ d zen ie p ru sk ieg o ry g o ru celnego, ofiarując zw iązki han d lo w e ze sw em p ań stw em i ubezpieczenie po siad ło ści R zeczypospolitej, tu ­ dzież zaw rzeć m ającego się tra k ta tu h an d lo w eg o m iędzy B erlinem a W a rsz a w ą . M em oryał lo nd y ń sk i w y ch w alał „w ie lk o d u sz n o ść “ F ry d e ry k a W ilhelm a, k tó ry w zniósł się p o n a d fiskalny s^/stem p o ­ p rzed n ik a, p rag n ą ł p rzy sp o rzy ć korzy ści polsk iem u ro ln ictw u i p rz e ­ m ysłow i, kosztem niew y g ó ro w an ej indem nizacyi... L ucchesini u d a ­ w ał,— że nic o niczem nie w ie, g rał w najlepsze kom edyę, dziw ił się p o stę p o w an iu g a b in e tu P itta i usługo m zu p ełn ie bezuży ­ teczn y m i zbędnym ... „Król, mój pan, nie chce w ięcej ani G d a ń ­ ska ani T o ru n ia “, p o w ta rz a ł p rze d szlachtą, obaw iając się o u tra tę p o p u larn o śc i i zw alając b rzem ię odpow iedzialności n a H ailesa... R ów nocześnie niem al z niem iłą in te rw e n c y ą angielską, zbiegł się donio ślejszy fakt,—pokój szw edzko-rosyjski w W e re la z 14 sie rp ­ nia. O znaczał on w y w ik łanie się im p erato ro w ej z bolesnej im prezy n a p ó łn o cy i m ożność p rzesu n ięcia całej uw agi n a zachodnie kresy. W iad o m o ść u d e rz y ła grom em z ja sn e g o n ieb a,— w rażenia reichen- bach sk ie blad ły p rzy tem ostatn iem . „W szy stk ie głow y, w sz y st­ kie idee są w y w ró co n e, p an u je je n o o b aw a o sk utki zem sty ro s3Tj- skiej p o n ad innem i uczuciam i.“ „N adzieja żyła w sercu ogółu i w jed n ej chw ili te n fata ln y pokój, — jak go zaw sze n azy w an o — d o k o nał dzieła niszczy cielsk ieg o .“ C zy ż cesarzow a nie p o sp ieszy

się ułożyć z T u rk am i, a b y w ym ierzyć cios buntu jącej się R zeczy­ po sp o litej? D reszcze p rze ra że n ia o w ła d n ę ły sp ołeczeństw em , zda­ w ało się, że tem skw apliw iej tera z p o d d a ono ucho naleg an iom Prus, w idząc w nich d e sk ę zbaw ienia. Nie! „P oufn a n o ta “ H a ile sa w y ­ w o łała sejm ow ą u ch w ałę z б w rześn ia o niepo d zieln o ści tery to - ry ó w polskich, w y m ierzo n a b y ła w p ro st p rzeciw aliantow i, k o p n ęła go w m om encie k ry ty czn y m ,—po sp ro w o k o w an iu caratu . S łusznie p y ta O giński: „Czem uż było drażnić króla p ru sk ie g o potem , gdjr

(9)

336 P R Z Y M I E R Z E I P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

m u się ty le n a p o ch leb iało i tracić w szelkie korzj^ści z tra k ta tu p rzym ierza z H o la n d y ą i z A nglią?" *). C hciw y sąsiad p rzek o n ał się,—że ju ż niczego od R zeczypospolitej spodziew ać się nie może, że gdzieindziej szukać m usi tego, czego m u sejm odm ów ił... Rei- chenb ach p o ta rg a ł ty lk o ak t p rzy m ierza p ru sk o -p o lsk ie g o,— 6 w rz e ­ śn ia do re sz ty P ru s y p rzeo b raził w śm ierteln eg o w ro g a swej no­ m inalnej aliantki. Z aw io d ły tak że starania, o o d d a n ie k o ro n y p o l­ skiej synow i F ry d e ry k a W ilhelm a ks. L udw ikow i, lub kandj/dato- wi H o h en zo llern ó w ,—sk u tk iem czego, po przjrjęciu zasad y w yb o ru n a stę p c y za życia S ta n isła w a A u g u sta, p o stan o w io n o polecić F r y ­ d ery k a A u g u sta saskieg o . E le k to r nie kw apił się w cale z w zię­ ciem n a sw oje bark i ciężkiego sp adku, zasłan iał się koniecznością u zy sk an ia zgody zap rzy jaźnion y ch dw orów , ale w W a rsz a w ie u w a ­ żano te d rezd eń sk ie zw łoki i zastrzeżenia za zw y k łą ko k ietery ę i przeko m arzanie się...

S zybko po sobie n a stę p u jąc e p ęk n ięcia w m arcow ym zw iąz­ ku, stano w isko sejm u w obec P ru s, nie w y trąc iły opozycyi z b ło ­ giej w ia ry w n ied alek ą, lep sz ą p rzyszłość i to zapom ocą Berlina! P raw io n o pow szechnie o zbliżającej się n a w io sn ę z a w ieru sz e,— o pożodze w ojennej, o g arniającej d w a św iaty! T ym czasem De- boli d o n o sił z P e te rs b u rg a , że w szy stk ie o św iadczenia i kroki G o l­ tz a są zap rzeczen iem d o p ro w a d z en ia do ostateczn o ści z Rosjrą a „ktokolw iek m a słuszne p o g ląd y na c h a ra k te r F ry d e ry k a W il­ helm a i jego siły, k to k o lw ie k o b se rw o w a ł u staw iczn ą chw iejność iego g ab inetu , uw ierzy w to ła tw o .“ K ról pruski w y d ał ju ż je d n a k d w adzieścia m ilio nó w ta la ró w n a sam e gro źb y i 72,000 ludzi z g ro ­ m adził p o d k o m en d ą IVJöllendorfa, tuż koło polskiej granicy. Cóż za p o w ó d d e m o n stra c ja i czj dla s tra ty w jT zucono olbrzym ią su ­

m ę? „Na tę k w e sty ę —m n iem ał A u b e rt—p o w in n a się zw rócić cała uw ag a Polaków . W szy stk o m oże p rzejąć ich trw o gą, jeżeli dom b ran d e n b u rsk i, k tó ry sobie zrazili, pow racając do w ygodnego sj/stem u, zaniecha g igan ty czn eg o p ro je k tu u ch w y cen ia wagi E u ro ­ p y w ręce, n a d to słab e a b jr nią kierow ać. C z y ż m ożna oczekiw ać po F ry d e iy k u W ilhelm ie, co j u ż r a z zbezcześcił po litykę z a p o ­ m ocą zapaln y ch śro d k ó w i w ło sk ich fa rs ,—że skłoni się do n ależ­ nej godności, c z y ż p o d o b n a liczyć n a jeg o tak często n a ru sz a n ą lojalność, czyż se n ty m e n t dla w ła sn eg o in te re su nie będzie m u najw jrższem p ra w e m ? “ 2), „ W ła s n j7 in te r e s “, F ry d e ry k o w sk ie

tra-Ł) O g iń sk i, 1. c. S tr. 22.

(10)

P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 337

dycye, kazały kró lo w i p ru sk ie m u usunąć n iep o ro zu m ien ia z impe- ra to ro w ą . D la szum nej d em o n stracy i i p o p a rc ia dyplom atycznej ro b o ty b erliń skieg o p o se lstw a p o su w a ły się w o jsk a pod d o w ód z­ tw em M öllendorfa ku gran iczn em u paso w i rosy jsk iem u . D uch H e rtz b e rg a, w y trąc o n e g o z łask, po k o m p ro m itacja reich en bach - skiej, znow u odżył i g o sp o d a ro w a ł w m in istery aln y m g abinecie. Zaczem , m im o sejm ow ej u ch w ały z 6 w rześnia, w y p ły n ę ły k o m p en ­ sa ty i zam iany, istn y w ąż p o k a w a łk o w a n y , z ra sta ją c y się b ezlito­ śnie. W n e t znalazł się p u n k t zaczep n y do naw iązan ia rok ow ań. O sterm an, w ie rn y w y p ró b o w a n e j m etodzie n ieu c h w y tn y c h nadziei i n ieo kreślo ny ch życzliw ości, p rzełam ał p ierw szy lody, w spo m n iał p rzed G oltzem coś niecoś o „dobrych u słu g a c h “ P ru s, nie o for­ m alnej m edyacy i,— a nić tę uch w y cił H e rtz b e rg , aby n ap raw ić b łęd y nieszczęsnej reich en b ach sk iej k o n w ency i. P rz ed sta w ił te d y królow i n o w y program : P ru s y zn iew o liły b y P o rtę do zrzeczenia się K rym u, a o trzy m ały b y O czaków i zap ew n ien ie b ezp ieczeństw a od stro n y Mo­ rza C zarneg o,—n a to m ia st R o sy a u łatw iłabjr im w y m ianę G d ań sk a i T o ru n ia za korzyści h an d lo w e i nieznaczne te ry to ry a ln e u s tę p ­ stw a dla R zeczypospolitej. T ak ie rozw ik łan ie g m atw an in y u zna­ w a ł jak o p o żąd an e ze sta n o w isk a pruskiej i rosyjskiej racyi stanu, gdyż bez cessyi nie w y o b ra ż ał sobie zgodnego pożycia z P o l­ ską, =— a więc i spok o ju R osjn n a zachodnich kresach.

F ry d e ry k W ilh elm p o lecił w y b adać, czyby m yśl tę udało się zaszczepić n ad N ew ą, G oltz go je d n a k n iedługo po zb a­ w ił złudy, żałując — że słodkie sło w a O ste rm a n a za p raw d z i­ w ą w ziął m onetę. O G d a ń sk u i T o ru n iu nie chciał n a w e t w sp o ­ m inać, aby R o sy a n ie uczy n iła złego z p o d o b n eg o w sp o m in a ­ nia u żytku, gdyż sam a —■ ja k tw ierd ził — się g a ła po now e w P o lsce nabjftki. W o b ec n ieu g ięto ści K atarzy n y , ścieśniły się w jnm agania F ry d e ry k a W ilh elm a. G oltz nie w y m aw iał ju ż w y razu „m edyacya" tylko „dobre u słu g i", do tej redukcyi bow iem zobo­ w iązały się P ru s y w obec A n g lii, ab y „u szan o w ać m iłość w ła sn ą cesarzow ej i zbud ow ać jej m ost z ło ty .“ K ró l je d n a k chw iejny sam odczuw ał, że inaczej przechrzczone, zam asko w ane p o śre d n ic ­ tw o, rozbije się o n ieu g ięto ść cesarzow ej i o d stęp u jąc od idei H e rtz b e rg o w sk ie j. nie n a le g a ł w ięcej n a użycie R osyi w R zeczy­ pospolitej, jak o „p ru sk ieg o a g e n ta “, — ab y się n iep o trze b n ie nie kom pro m ito w ać w P o lsce i w T u rc y i. Z daniem G o ltza jed y n ie A ngliá zdolna była p ro b le m at cessyi zaró w n o w W arszaw ie ja k i w P e te rs b u rg u sk u teczn ie p oruszyć. P o ło w iczn e bodaj zezw olenie P o la k ó w — sądził — sta rc zy ło b y do um ieszczenia w G d a ń sk u i T o ­ ru n iu p ru sk ich garnizonów , „coby g ru n to w n ie zm ieniło p o stać

(11)

czy n a korzyść W aszej K rólew skiej M ości“ i o k u p acy ę p rz e o b ra ­ ziło w sta ły sta n p o siad an ia P o d o b n ie, ja k p rze d m arcow ym tra k ta te m i g ro źb ą austry ack iej w ojny, zakończonej reich en b ach - sk ą tra g ik o m e d3^ą, — tak i teraz najeżo no n a d rosyjsk im k o rdon em las b a g n e tó w i to ro w an o sobie n a g w a łt przez w szy stkie zasieki dro gę do p o jed nan ia, z u rato w a n iem je d n a k d o g m atu m edyacyjne- go i u stą p ie n ia dw u m iast polskich. W P e te rs b u rg u nie objaw iała się w cale o ch o ta do k ap itu lacy i, zw łaszcza z chw ilą pozby cia się kło­ p o tó w szw edzkich,—z iu ż e n ia T u rk ó w , p rzek o n an ia się po o głoszeniu n e u tra ln o śc i polskiej w n iedoszłej kam panii o w arto ści pom ocy R zeczy po sp o litej,—a p rzed ew szy stk iem po p rześw iad czeniu się,—że P ru s y h ałasu ją ty lk o i dem o n stru ją. O w szem , — am basad a ro sy j­ ska a z n ią stro n n ictw o ro sy jsk ie odzyskiw afy zn o w u głos. B uł­ hak ow ożyw iał sw oich p a rty z an tó w , rozrzucił w czasie o statn ich sejm ików g arście p ien ięd zy n a W o ły n iu i w W iełk o p o lsce, w bijał klin w m u r w yłączności p ru sk ic h w p ływ ó w .

P o w szech n e zm ęczenie, w y czerp anie fizyczne i sk a rb o w e długo trw ać nie m ogło, — przełom się zbliżał. A u b e rt przeczu w ał g ro ­ m ow ą burzę: n a B ałk anach s ta ła u rn a —a w niej los R zeczy po spo­ litej. N iechby R osya sam a c zy przez B erlin p o d ała ręk ę T u rc y i,— w ów czas nie zap om n iałab y o „tanich o b raz a c h “ Polski, a zatarłszy u razy m iędzj' so b ą a P ru sam i, - - p o szu k ałab y zadośćuczyn ien ia n a d W isłą... R o z s ti^ g n ię c ie łatw e do przew idzenia. P rzecież i F ry - d ery k W ilhelm o d e b ra ł n auczkę u c h w ałą 6-go w rześn ia, — a L e o ­ pold II, m u siałb y m ieć „w sp an iało m yślno ść n iew y c ze rp an ą ", аЬз^ p rzeb acz3/ć chęć zag arnięcia G a lic ji i p o d b u rzen ia w łasn y ch pod- danych... P od koniec 1790 r. rozpaczliw ie sta ra n o się nagiąć im- p e ra to w ę do berlińskiej polityki. F iy d e r3rk W ilh elm sam pozornie um ył ręce,— ale za je g o plecam i k o n fero w a ł H e rtz b e rg z A lopeu- sem . Szczególniej b iad a ł s y s te m ^ r c z n y m in ister n a L ucchesinie- go „gd3^ż cudzoziem cy nie m o g ą m ieć tjd e p o d w ią z a n ia do kraju, co ja " i kładł zaw zięcie w uszy ro s3^jskiemu agento w i zap ew n ien ie o niezbędności dla P ru s G d a ń sk a i T o ru n ia, albow iem bez nich król tracił rocznie 300,000 talarów !... W p ra w d zie F ^ d e i y k W il­ h elm —z a p ew n ia ł w n ajw ięk szem zaufan iu — g w a ra n to w a ł T u rk o m sta n p rz e d w o je n ^ r, lecz g d y b y im p e ra to ro w i chciała roszczenia ogran icz3^ć do tak ich dro b iazgó w , ja k O czaków w raz z te ry to ry u m do D n iestru , znajd ą się środki sk łonien ia P o rty do uległości. „A bym zatem m ó g ł n aleg ać n a w y k o n a n ie p ro je k tu , zo stającego

3 3 8 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P Q L S K I E 1 K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

‘) Ź r ó d ła , 1. c. F r y d e r y k W ilh e lm d o G o ltz a . Nr. 108, 109 — G o ltz do F r y d e r y k a W ilh e lm a . N r. 311, 313, 315.

(12)

P R Z Y M I E R Z E P R Ö S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 339

w sprzeczności z zaciągniętem i zobow iązaniam i, m uszę upew n ić się o m ożności p o p arcia 'pro po zycy i, do której p rzedłożen ia u p o ­ w ażni p a n a je g o dw ór, a m ianow icie: że n a w ypadek , g d y się u d a m em u królow i w d rodze u k ładó w , za p o m o cą w ym ian i k o m p en ­ sat, nie zaś jaw ną silą, nam ów ić P o lsk ę do o d stą p ie n ia G d a ń sk a i T o ru n ia , —w asz d w ó r tem u się nie sprzeciw i, ow szem będzie po- inocnym za po śred n ictw em sw ego s tro n n ic tw a w R zeczy pospolitej. W takim razie n eg o cy acy e nasze p o su n ę ły b y się n ap rzód. Z a p e ­ w niam słow em h o n o ru , że m am w y ra ź n y rozkaz od k ró la nie w spom inać w ięcej o cessyi G d a ń sk a i T o ru n ia i p o w in n o ścią m o­ ją je s t do niego się zastosow ać, lecz g d y b y p ro p o zy c y a w y szła

od w as, g d y b y pan był u p o w ażnion y m ją uczynić, m ógłbym , mimo w szelkich zakazów , wziąć j ą n iety lk o a d referend um , ale poprzeć siłą i stano w czo ścią" *). Inaczej: R o sy a nie m iała, ja k daw niej,

tacito consensu zgodzić się n a p ru sk i zabór, ale zostać w sp óln icz­

ką czynu i poróżnić się n ieo d w o łaln ie z P o lsk ą. Czy to nie było w yraźne w sk azan ie palcem p re c e d e n su z p rzed sied em n astu lat? G d y H e rtz b e rg ra to w a ł sw ój p o tw o rn y sy stem w u k ład a c h z A lo- p eusem , pruski re z y d e n t w S ta m b u le, m ajor K nobelsdorf, p rz e ­ szkad zał z w y raźn eg o p o lecenia F ry d e ry k a W ilhelm a dojściu do sk u tk u p o lsk o -tureck ieg o przym ierza! L u cchesin i u d a w a ł k w a śn ą m inę i u sp raw ied liw iał się p rzed Potockim : „M oja p o lity k a je s t p ro s tą ,—to je d y n ie bow iem zg ad za się z g o d n o ścią m o raln ą i ze s t a ­ now iskiem , zajm ow anem przezem n ie w d y p lom atyczn ym św iecie...“ Z p o w o d u dw u lico w ości pru skiej w y p o w ied ział się A u b ert: „W k a ­ żdym ra z ie —zdaje się— zbliża się rozw iązanie kom edyi. W rzeczy­ w istości mieli P o la cy n a swej figurze ubiór; okazał on się je d n a k nieco za ciasnym , w ięc zap rag n ęli znacznie szerszego. P o siad ając szczupłą tałię, zam ierzali robić ty tan ó w , a przecież m ogli zostać pigm ejam i i tak przyjdzie im uznać m ądrość i użyteczność rad , których im chciał król (S ta n isła w A u g u st) udzielić w początk ach tego se jm u “ 2).

H e rtz b e rg nie m iał szczęśliw ej ręki, — zam iast b u d o w a ć b u ­ rzył, b ył w rogiem m im ow olnym idei w sp ó łd ziałan ia z R osyą. Nie u legało przecież żadnej w ątpliw ości, - że ja k n ie g d y ś k o m p e n sa ta n a tra fiła ń a o p ó r dw u p rzy m ierza i nie w y d a rła A u stry i G alicyi,— tak i obecnie zasto so w an ie re c e p ty zam ian w y łącznie do R osyi,

1) T a m ż e , A lo p e n s d o O s te r m a n a z б g r u d n ia 1790 r. N r. 74, 78. 2) S t a n is ła w A u g u s t b y ł p r z e c iw n ik ie m p r z y m ie r z a p r u s k ie g o i z r y w a ­ n ia z R o s y ą .

(13)

340 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

Polski i T u rc y i, o fia ro w a n ie O czak ow a za G d a ń sk i T o ru ń , ro z ­ porządzanie się im p e rato rsk ą kieszenią,—po długiej i krw aw ej w a l­ ce w o jsk cesarzow ej n a W sch o d zie, w zbudziły w P e te rs b u rg u ciche oburzenie. F ry d e ry k W ilhelm , w idząc bezow ocność w szelkich za­ biegów , p rz e sła ł w drugiej p ołow ie g ru d n ia do L o n d y n u p ro jek t u d e rz e n ia w sp ó ln em i m orskiem i i lądow em i siłami n a R osyę \). N iebaw em , w styczniu 1791 r., za żą d a ł w raz z A n g lią zaw ieszenia kro k ów w ojen n y ch n a B ałkanach, p rzy w ró cen ia sta tus quo, czyli powtórz}^' w P e te rs b u rg u ż ąd an ia reich en bach sk ie, z w ątpliw ym sku tk iem do A u stry i zastosow ane! Istn iał zatem casus belli, ale i p o ­ łożenie inaczej się p rzed staw iało , niż w lipcu. P o K atarzy nie tru ­ dno było oczekiw ać n aślad o w n ictw a L eo p o ld a II, -— a z drugiej stro n y Prus};', rzuciw szy p rze d o statn ią staw kę, ab y nie w yjść z puste- mi dłoniam i z m ięd zy naro d o w eg o zaw ikłania, — zachow ały jeszcze O statnią i p ch n ąw szy się sam e w ciężką sy tu acyę, o g ląd ały się za sp o so b em w y d o sta n ia z p u łap k i, dla unikn ięcia orężnej ro zp raw y . W io sn a 1791 r. b y ła najw yższym p u n k tem przesilenia, g ran iczące­ go tylko o w ąsk ą m iedzę z p o tężn y m w ybuchem . D la Polski biła stan o w cza godzina: albo P ru s y zm ierzą się z R osyą, o słab ią się w zajem nie, albo w jak iś sposób zbliżą się do siebie. K to j e d ­ nak w takim razie zapłaci F ry d e ry k o w i W ilh elm o w i za tyle speł- złych nadziei, tru d ó w , po d rażn ień? N a czyj k oszt n a stą p i roz­ w iązanie? T o przecież w ątp liw o ści nie ulegało,' że w B erlinie n a ­ legać b ę d ą n a „o dszkodow anie p o n iesio n y ch w y d a tk ó w .“ A u b e rt b y ł prześw iadczo n y, że d w a dworj^ „o w ład n ięte jedynie chęcią zy sk ó w i zem sty n a R osyi, nie działają w dobrej w ierze w zględem Polski i czynią jej p o d stę p n e p ropozycye; p ow iedziałem „dw a dw o ­ r y “, gdyż n a tu ra ln ie h o len d ersk i sek u n d o w ać będzie anglo-pruskim układom p. H a ile sa .“ W . tem m iał n ieu b ła g an ą słuszność. A nglia zajęła się ze szczególną w y trw a ło śc ią G dań sk iem i T o ru n ie m i nie zrażając się p o sta w ą sejm u, p o stan o w iła na sw ojem postaw ić. W sp ó łzaw o d n icząc w szędzie z R o sy ą, chciała jej w ydrzeć p rzy w o ­ zow y ry n e k polski, cło je d n a k tra n sito w e p ru sk ie n a W iśle zab i­ jało h an d el R zeczjrpospolitej i stą d zain tereso w an ie się tra k tate m m iędzy B erlinem i W a rs z a w ą ,—s tą d nacisk z L o n d y n u o po fo lgo­ w anie pruskim życzeniom . G orliw ie n a d p ok on aniem trud n ości p rac o w ał P itt i p rzek o n y w ał w y słan eg o n ad T am izę O gińskiego: „D ajecie mi do zrozum ienia, że nie m ając prócz G dańska żadnego innego w łasn eg o sp ław u dla w aszych płodów , b ylibyście zniew o­

(14)

P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 341

leni, zrzekając się go, p oddać się w szelkim szjdtanom celników i w szel­ kim opłatom , jak ic h b y od w as żądano. Nie trzeb a je d n a k zapo­ m inać, że dzisiaj płacicie w iele w ięcej, niż m acie płacić w ed ług sty p ulacy i now ego tra k ta tu h an d lo w eg o , k tó ry wam p ro p o n u ją “ *). Z początkiem stycznia 1791 r. dom ag ał się H a ile s o d stąp ien ia P r u ­ som G d ań sk a, ja k o w a ru n k u p rzew o zu to w a ró w przez posiadłości H o h en zo llern ó w , a tem sam em h an d low ych um ów z A ngią. P o p ie ­ rał go stale i w iern ie re z y d e n t hask ieg o dw oru, p. R eed e. F r y ­ d ery k W ilhelm o b sta w a ł je d n a k p rzy n a b y c iu T o ru n ia i tery to - r \Tum D ybow a, ja k o „złączonych n a tu r ą “ ze sw ojem pań stw em . W poło w ie m arca s p ra w a c e ssjń n a ro b iła dużo w rzaw y z p o w o du d ep eszy polskiego p osła, W o y n y , że re z y d e n t p ru sk i w W iedn iu, br. Jacobi, so n d o w ał K aunitza, czybj? nie sp rzeciw ił się zag arn ię­ ciu T o ru n ia z G d ań sk iem i p ew n y c h inn ych p rzy legły ch o bszarów

a w zam ian nie po szu k ał dla A u stry i od po w iedn iego ek w iw alen tu w R zeczypospolitej. P o g ło sk a okazała się n a szczęście n iep ra w d z i­ w ą, ale podziałała, ja k p e ta rd a. „Na cóż m ogą liczyć nieszczęśliw i Polacj?—zap ytuje A u b e rt — gdy H e rtz b e rg p rzy tacza ja k o p ow ód z a b ra n ia G d a ń sk a k orzyść R zeczypospolitej, g d y zapew nia, — że T o ru ń tem u sam em u p o w inien uledz losow i, n adając się do skonale dla P ru s, albow iem Jeg o E kscellencya, nie lubiąc zakrzyw ień, m a skłon ność do linii p ro sty c h ...“ — „G d y G oltz tłóm aczy, — że p rzy ­ w iązanie do tego łupiesk ieg o sy ste m u o d d a la od niego um ysły w szystkich w P olsce i unicestw ia w p ływ je g o dw oru, po w staje w strząśn ien ie w tej starej, sy stem aty czn ej głow ie, p o p a d a w w ście­ kłość, grozi zerw an iem p rzym ierza i m iota n ajo rd y n a rn ie jsz e prze­ k le ń s tw a “ 2). I pod innym w zględem dokuczono w B erlinie aliant- ce: oto n aw iązano ro k o w a n ia w W ie d n iu o o d n o w ien ie k o n tra k tu w yłączn ego d o staw ian ia przez P ru sy soli z k o p a lń w ielickich i b o ­ cheńskich dla R zeczypospolitej. K o re sp o n d en t francuski, p rzejęty od stóp do głów pesym izm em , alarm o w ał M on tm o rina głosem Kas- san d iy : „ O d d a w n a gro żąca P o lsce b u rza zbliża się ciągle, n ab rzm ie­ w ając coraz bardziej chm uram i; w o jsk a p ru skie otaczają jej g ran i­ cę i p o d a ją niem al ręce R osy an o m , ok rążający m R zeczpospolitą od północy. S to ją oni w trzydzieści ty sięcy w M ałorosyi, aby na k ażdy sy g n ał zalać n a jb o g a tsze i najżyźniejsze p ro w in cjTc sąsiad a, o tw a rte ze w szy stk ich stron. W szy stk o , co m oże zaostrzyć stan trw ogi w sk u tek m ającego n a stą p ić u d erzen ia p iorun a, jed n o c z y

1) O g iń sk i: P a m ię tn ik i. T . I. S tr 07.

(15)

się w b ieżących okolicznościach i p o leg a n a niep ew n ości dow ie­ d zen ia się, gdzie i ja k ta bu rza w y b u c h n ie .“ N ajpierw R o sy a p o ­ łoży ręk ę n a U krainie i na P o d o lu , gdzie, w sp ó ln y z ludn ością m iej­ scow ą jęz y k i religia, zap ew n ią jej 20,000 re k ru ta , m agazyny i p o ­ w stan ie lu d ó w „bardziej b a rb arzy ń sk ich niż ich n azw isk o .“ N ale­ żało by zatem sądzić, — że sp o łeczeń stw o złam ie trw o g a przed ju ­ trem . Nie! „T o dobrze, m ów ią przew ód cy , jeśli będzienty m usieli prow adzić wojnę; je s t on a jed y n y m spo sob em przelan ia energii w n aró d , — a p raw ią to, choć nie m a żadnego rząd u i żadnej kie­ rującej siły...“ W oczekiw aniu rj^chłego rozw iązania zaw ikłań, k o n­ k lu d o w ał A ub ert: „mało je s t ep o k bardziej in te re su ją c y c h .“ W p rze­ k o n an iu p a try o tó w w o jn a b y ła n ieu n ik n io n ą ,—m im o to o u s tę p ­ stw ach n a korzyść tego, z k tó re g o pom ocą chciano stw orzy ć sobie n ow ą przy szło ść, nie m yślano. 1-go k w ietnia zap ad ła uchw ała, aby d e p u ta c y a sp ra w zag ran iczn y ch zaw iadom iła g abinety: haski i londyński, że sejm co do G d a ń sk a nie dał żadnego rozkazu, — tylko zalecił dalej prow ad zić układy. T ak , z rozm ysłem sp ra w ę p o zo staw io no w zaw ieszeniu, do re sz ty zniechęcono P ru sy . W tem , w k w ietn iu, n a stą p ił n iesp o d z iew an y zw rot, po d k o p u jący zupełnie d w u le tn ią przeszło budow ę opozycyi i odsłan iający w tragicznem o św ietlen iu A u b e rto w sk ą w różbę. R o sy a nie p o szła do pruskiej K anossy, — lecz zap u k ała do A nglii i p rze d staw iła jej ogrom s tra t h a n d lo w y c h w razie w y b u c h u zaw ieruchy. W sam olubnem , ku- pieckiem poczuciu alb io ńskieg o spo łeczeń stw a, n a stą p iła w d ecy ­ dującej chw ili zm iana: od raza do ek sp ery m en tó w , do w ciągnięcia się w hazard, z p ośw ięceniem n a długi m oże czas sw ego w yw ozu. P od ob n ie, ja k w R eichenbach, o tw o rzy ła dyp lom acya angielska kla­ pę ujścia dla ochłodzenia pruskiej p a rty i w ojennej i przez to w y ­ m ierzy ła śm ierteln y cios polskiej nadziei. P ow ianie n o w eg o w ia ­ tru z za k an ału zdm uchnęło m arcow e przym ierze, p o zostaw iało P ru sy niem al odoso b n io ne, z p lato niczny m polskim i z n ę k an jTm tureckim aliantem . R o sy a zw y cięstw em sw ojem n ad T am izą w y ­ d o by ła F ry d e ry k a W ilh elm a z pułapki, u chron iła go od n iechętnie i w b re w duchow i pruskiej p olity k i p rzygotow anej akcyi, a siebie od topieli ciężkich przejść. U d arem n ienie starcia oznaczało za ra ­ zem p o czątek p o jed n an ia się. T y lk o ofiara znaleść się m usiała za zm arnow ane m iliony p ru sk ie, a spalić j ą m iano n a o łtarzu Polski, k tó ra z tra k ta tu z B erlinem w yn io sła p o ró żn ien ie się z P rusam i, w yzw anie R o s ji, zrażenie sobie A u stry i i u tra tę sym patyj A nglii i H olandyi z p o w o d u stan o w isk a w sp raw ie cessyi. Z ap raw d ę bilans nieszczególny!... Je d y n y przecież jaśn ie jsz y prom ień, p rz e ­ bijający się przez g ęstw in ę sk łębionych chm ur było p o stan o w ien ie

(16)

P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 343

try o tó w w yk o n an ia zam achu sta n u w celu zm iany u stro ju p ań ­ stw o w ego swej ojczyznjr, p rzy g o to w a n e g o w oczekiw aniu w o jn y r o ­ syjskiej. O d p rzed sięw zięcia nie o dstraszało ich nic: n a w e t niepo- w ro tn e m inięcie w a ru n k ó w dla p od o b n ie śm iałego czynu i u p ad k u n a d z ie i odw etu.

T r a k ta t m arcow jr p o zo stał w dziejach k a rtą niedokończoną, n u tą rozb rzm iew ającą dziw nym i rozdźw iękam i. S k lejo n y dla w y ­ w arcia nacisk u n a innych, w zn iesio n y n a fundam encie fałszu, nie- szczerości, b rak u w zajem ności i n a zespo leniu się o b u stro n n y ch in te ­ resó w ,—n o sił w sobie od początk u p ierw o ro d n y grzech tych ciężkich w ad, b ył sp ó łk ą k o m an dy to w ą, w której je d n a stro n a płacić m iała raczej ziem ią sw oją, o dp o w iedzialn ością i całą p rzy sz ło śc ią,— niż uzyskaniem trw ałe g o o p arcia i p o p arcia, załam ał się też przy prak ty czn em zasto so w an iu w R eich en b achu ,— a w p ro ch się ro zp a d ł po w ycofaniu się A nglii. Z niezach w ian ą stan o w czo ścią w szakże stw ierdzić m ożna, że p o stę p o w an ie P ru s w zględem swej alian tki przed i po m arcu cecho w ała n ielo jaln o ść i bezw zględne sam olub- stw o. P rzed ,— bo się R zeczp ospo litą bez isto tn eg o zam iaru zw ią­ zania się z nią w y su w ało ja k o stra s z a k a przeciw cesarsk im dw orom , g łask ało obietnicam i i budziło nadzieje, g rało n a jej n e rw a ch a ró w n ocześn ie za m iskę soczew icy, za H e rtz b e rg o w sk ie frym arki i m edyacy jn e am bicye, chciało s ie ją rzucić n a p a stw ę losu; po m arcu, bo ju ż z przyjęciem u św ięco n ych aliansem zobow iązań, dybało się z up o rem n a posiadłości przyjaciółki a n aw et ofiarow ano się j ą oddać p od k u ratelę wroga!... Nie dość n a tem: szjrkanow ało się sp rz y ­ m ierzeńca, w ciężkich n a d w y raz czasach niszczjdo się je g o w y w ó z i p o d k u p y w ało k o n tra k ty solne w W iedniu! S am a P o lsk a sw o b o ­ dniejszy odzyskała oddech, ubezp ieczyw szy sobie n e u tra ln o ść w o b e c n iejasnego zacho w an ia się sojusznika... W id o c z n y je s t aż n a d to w całym p rzeb ieg u sp ra w y je d e n do g m at i je d n a m yśl p rze w o d ­ nia, tak dobrze w yrażone u stam i L ucchesiniego: „nie chodzi nam w cale o trzecich, ale o n a s sa m y c h “, albo jeszcze to, co A u b e rt o F ry d e ry k u W ilh elm ie pow iedział: rc zyż p o d o b n a \\czyć n a je g o ta k często n a ru sz a n ą lojalność, czyż se n ty m e n t dla w łasn eg o in te ­ re s u nie będzie dlań najw jrższem p raw e m ? “ Ż adnej różnicy w m e­ todzie,— po R eichen bach u . Z n o w u szukanie zgod y w P e te rsb u rg u , zno w u handel p o lsk ą d zierżaw ą i przeszkadzanie sw ej aliantce W ułożeniu się z Turcyą!... Co in nego za, —co innego p rzed k u li­ sami! W m arcow ym trak tacie, m imo pozorów , nie b yła R zeczpospo­ lita ró w n o rzęd iw m czynnikiem , lecz tylko skład nik iem dekoracyjnym , w y try ch em do o tw ieran ia p e te rsb u rsk ich czy w iedeń sk ich zam ków . W tem tkw iło złe, —■ w tem zw ichnięcie rzeczy. Jak ieś p rzezn a­

(17)

344 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

czenie w po staci A nglii nie d o puściło do o stateczneg o w ykon ania ak tu sprzym ierzeńczego, zaham o w ało w ojnę, nie dozw oliło historyi sta n ą ć w o b e c f a k t u i osądzić z niego, o ile P ru s y w ro zstrz y ­ g nięciu koń co w em zb o czyły b y od p o przed n ieg o p o stę p o w an ia i szczerze w y n ag rod ziły Polskę. C o b j’· się bjdo stało w razie pobicia A u stry i i R osyi? Z a g a d k a ,—u c h y la jąc a się z pod rozw iązania. T o przyznać należy, że opinia a g e n tó w francu skich trzeźw o w nik ała w duszę pruskiej p o lity k i i trzeźw o ść sw ą niem al do jasn o w id z ą ­ cego p o d n io sła p rzew idy w an ia. Ci, co pchali kraj w alianse, chcąc go w yd ob y ć z nieczynności, ab y w w ielkim -m o m encie ukuć żelazo dla sp ra w y n a ro d o w e j,—ro zum o w ali zupełnie logicznie, ale m oże nie dość psychologicznie. O koliczności n a su w a ły pon iek ąd zbliżenie się do B erlina, kto je d n a k czuł n e rw i u k ry te cele t e n d e n c j i p ru ­ skiej, — zap y tać m usiał, — czj' nie m a ro zstro ju m iędzy pozoram i p o lity cznym i, a tem , co się za nim i krjdo. S ą to je n o r e f le k s ja ,— nic w ięcej. K tóż zclolity ro zstrzy g n ąć, ja k b y m arc o w j' zw iązek w y ­ gląd ał w p rze p ro w a d z en iu i po niem ? D w uznaczne p o stęp o w an ie P ru s w czasie je g o trw a n ia n asu n ąć m ogło i nasunęło zaró w n o m arszałkow i sejm ow em u, ja k p. B on n eau, pytanie, czy nie ro zsą d ­ niej było polegać n a sobie sam jrch, p racow ać n a d w ew n ętrznem odrodzeniem , nie w ciągając się w żadne zagraniczne k om binacjre, niż—przez ich n aw iązanie, narażać n a ciężkie p ró b y ojczyznę. M o­ że to i praktyczniejszem się w y d aw ało dać się zaborczjrm m o car­ stw o m z so b ą skłócić, straw ić w w alce djrplom atycznej lub oręż­ nej, — a tem sam em w zm ocnić się, — nie zraziw szy sobie jaw n ie ni­ kogo. M aksym a M ałachow skiego w bija się w pam ięć: „uszczęśli­ w ienie k raju na w ła s ry c h siłach najw ięcej się z a sa d z a “ x).

IV.

W y p a d k i p o lity czn e sk ło n iły p a try o ró w do bfyskaw icznego działania, abjr ojczyznę o d b u d o w ać n a now ych p o d staw ach, zanim

W lite r a tu r z e p o ls k ie j h is to r y c z n e j is tn ie ją d w a d z ie ła , o d n o s z ą c e się d o p r z y m ie r z a p r u s k o -p o ls k ie g o . K a lin k a z a ją ł s i ę n ie m s z c z e g ó ło w o w „ S e j­ m ie C z t e r o le t n im “ , — A s k e n a z y w o s o b n e j , w y ł ą c z n ie te m u te m a to w i p o ś w i ę ­ c o n e j k s ią ż c e . O b aj a u to r o w ie sto ją n a s p r z e c z n y c h s ta n o w is k a c h , m o ż n a p o w ie ­ d z ie ć , — na p r z e c iw n y c h b ie g u n a c h . K a lin k a u w a ż a ł c a łą r o b o t ę b e r liń s k ą z a d e m o n s t r a c y ę n ie s z c z e r ą ,— A s k e n a z y n ie o d m a w ia d o b r e j w o li in te n c y o m F r y ­ d e r y k a W ilh e lm a i w id z i w n ic h isto tn ą c h ę ć d o p o m o ż e n ia P o ls c e , — a b y z j e j p o m o c ą ta k ż e i w ła s n e z a m ia r y w ż y c ie w p r o w a d z ić .

(18)

P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 345

o ścienne p a ń stw a —pogodziw szjr się,—znow u ciężką ręk ę p oło żą n a w e w n ętrzn y ch sto su n k a c h R zeczy po sp o litej. Jeszcze bądźcobądź zbliżenie pom iędzy P ru sam i a R o sy ą n a dalszym zo staw ało planie, jeszcze p ak ta m arcow e pozornie sta ły i pod ich p rzy k ry w k ą m ożna było w iele sp o łe c z eń stw u w y tłóm aczyć, sięgnąć po czyn odw ażny, niezw ykły. W szelk ie p ró b y śm iałej refo rm y od dna, to n ęły w m orzu szlacheckiego zacofania i w iekam i uśw ięconej trady cyi. P o m ozoleniu się zdołano zaledw ie m ały w yłom w m urze o p o ru w ybić, w y k olatać w y b ór n a stę p c y za życia króla, p ow ró cić zatem clo sp o so b ó w e le k c ji z czasów o statn ich Jag iello nó w . N a p ięćdziesiąt pięć sejm ików pięć ośw iadczyło się za d z ie d z ic z n o śc ią , a p ó ł setki in stru k c jrj , —w yraz zap atry w a ń u herb io n eg o gm inu, — trw ało przy d aw n ych p rzy w ile­ jach . Iść przeciw p o d ob n em u p rąd o w i, znaczyło pły nąć przeciw

bystrej, niep o h am o w an ej w odzie i ściągnąć n a siebie olbrzym ią odpo w iedzialność, — zaiyzjdcow ać n ajw y ższą staw kę. W y ją tk o w a sp ra w a w y m ag ała w y jątko w y ch środków : ob ejścia złego p ra w a dla stw o rzen ia dobrego.j Już z końcem kw ietn ia drażniące p o g ło ­ ski n a b ruku stołecznym p rzjrsp o so b iły o dpow iedni n astrój, w znie­ cił}’ tum an o b aw o ju tro , p rzejęty trw o g ą u m y sły a więc uczyniły je m niej tw ard y m i, p odatniejszym i do pójścia za silną, n arzu co ną w olą. Z P e te rs b u rg a i W ie d n ia sjTg nalizow ano w iadom ości o n o ­ wej podziałow ej konw encyi. P ru so m m iała p rzy paść z G dań sk iem i T o ru n ie m część W ielk op o lsk i i brzegi Żm udzi; A u stry i, prócz B elgradu, znaczny dział M ołdaw ii i W ołoszczjrzny, R osyi tu reck ie zdobycze, n a d to K rym , O czaków , i po lsk a U kraina. N ikt nie k o n­ tro lo w ał, czy to p ra w d a czy fałsz, — n o w in a żyła, ro zra sta ła się i siała przyg n ęb ien ie. Z ręczna a n iew id o m a reży sery a, utajone m oce, oddziaływ ał}7 n a n e rw y ludzkie, trzym ały je w napięciu, w żyw iołow em w zburzeniu. D la zdobycia p ow o dzen ia przeparli patryoci lib eraln e u s tę p stw a na rzecz m ieszczaństw a, szturm em zjednali tłum , k tó ry m rozp o rząd zać mogli n a każde zaw ołanie,— zaiste św ie tn a pom oc m a te ry a ln a i m oralna. O śro d k ach zwj^kłych n iep o d o b n a było m arzyć; chodziło przecież o urzeczyw istn ienie sp ra w y zasadniczej, przeciw której b u n to w ał się vox poplili', o u ch w a­ lenie k o n sty tu c ja z sukcesj^ą tro n u , — a n astąp ić to m ogło jedjm ie w drodze zam achu stanu, przez w jnnuszenie, zaskoczenie sejm ują- cjrch czjm em i w jrduszenie na nich ugięcia się przed k o n ieczno ­ ścią. Nie z pom ocą sp o łeczeń stw a, — bo p rzeciw sp o łeczeństw u, ale dla sp o łeczeń stw a, - brzm iało hasło tw ó rcó w zam ierzonego dzieła. P lan p o dobno p ow zięto daw niej, przeszło ro k tem u, scho­ w an o go pieczołow icie, p o d jęto znow u w sek recie przed sześciu m iesiącam i, a p rze d kilku tygodniam i p o stan o w io n o bezw zględnie

(19)

346 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O ~ P O L S K l E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

go w ykonać. W ido czn ie spiskow i rozw ażali, nam yślali się, czekali sp o so b n o ści w ygodnej, niechybnej i p ew nej. Z razu zam ierzano m o m e n t h isto ry czn y p rzy g o to w ać n a 6 m aja, lecz m im o skrytości, zw o len n icy stareg o p o rząd k u przenik nęli ju ż 1-go niespo d ziank ę i d lateg o p rzyspieszono term in. Wr w igilię pam iętneg o dnia 3 m aja p o sło w ie koronni i litew scy zgrom adzili się pod k ierow n ictw em sw oich m arszałków . G d y późno w noc opuścili pałac R adziw ilło- w ski, w yn ieśli w duszach niezachw iane, p ostan o w ien ie. P rz y g o to ­ w an ie do zam achu było w zorow e, dow odziło sp ręży stej organiza­ c j i i spójni m iędzjr sprzy siężo ny m i. Do ostatniej niem al chwili p ow szech n o ść nie m iała w y o b rażen ia, na co się zanosi. „Może to po raz p ierw szy p o trafio n o w P o lsce tak d o b rze i tak długo d o ­ chow ać taje m n ic y “, — zau w aży ł A u b e rt. Na d w a dni przed w n ie­ sieniem p ro je k tu po rozum iano się z m ieszczaństw em . P rzeszło tysiącem publiczności, c z jii arbitram i z p rzjTchylnego obozu, w y ­ p ełn ion o salę, a ci, u sad o w iw szy się m iędzy w jrb rań cam i n arodu, otoczyli zręcznie dom niem anych przeciw ników , uniem ożliw ili im ru ch fizyczny.

K ról sam zjaw ił się w śród znacznego p ocztu o ficerów

gw ard y i, — czuwającj^ch nad bezpieczeństw em je g o m ajestatu . W tło czen i m iędzjr ciżbę, nie odw ażyli się m alkontenci n a p ro te st ani n a opuszczenie izby, gdyż w szjTstkie wjrjścia pozam ykano, a tłum , n a sta w io n y zew n ątrz i w ew n ątrz, każdem u zagradza! drogę. R oz­ poczęto w reszcie p o sied zen ie przy ud ziale zaledw ie czw artej czę­ ści u p raw n io n y ch do sejm ow ania, bo z p ięciu set p o słó w i s e n a to ­ ró w było stu d w u d ziestu w o tu jący ch ,' w ich liczbie trz j'd zie stu op o n en tó w . I ty c h —m niem ał ag ent francuski — nie n ależało b rać pow ażnie. „N areszcie— cóż to je s t P o lak oponującjr? P ra w d z iw jr kam eleon, p rzjrjm u jąc jr form ę i zap atry w an ia, podjdctow ane o k o ­ licznościam i..." Po m arszalk o w sk iem zagajeniu, p rzed staw iciel m a­ łopolski, S o lty k , rozw iódł się n a d niebezp ieczeństw em , grożącem ojczyźnie i prosił o udzielenie g ło su członkow i d ep u tacy i sp ra w

zagranicznych. T u zajaśniała w całej pełni zgrabność sceneryi,

w ykończonej z m istrzow stw em . T a d e u sz M atuszew icz o d czy tał sze­ re g sp raw o zd ań re z y d e n tó w polskich p rzy rozm aitych dw orach, a w szystkie brzm iały tak podejrzliw ie, dźw ięczały ton em takiego sm utku, — jakbjr je spo rząd zon o na zam ów ienie. A więc, O ra c ze ­ w ski z P a iy ża , c jio w a ł zw ierzen ia b yłego w ersalsk ieg o m inistra pełn om o cneg o hr. de S t. P riest, p o d k reślające,— że w rozm ow ach i pism ach ciągle się sp o tk ać m ożna z p rz jrpuszczeniam i n o w eg o podziału; D eboli z P e te rsb u rg a w sp om n iał o usiłow aniach b e rliń ­ skich o d e rw a n ia R o s ji od A u stry i, nabj^cia T o ru n ia i G d a ń sk a

(20)

P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A . 347

i o w yłonionym planie p rzek ształcen ia R zeczypospolitej n a sześć k się stw n iep o d leg ły ch , z k tó ry c h je d n o , w y k rojo ne z kilku o k rę ­ g ó w U krainy, d o sta ło b y się Potem kinow i; P io tr Potocki ze Stam bu łu, p o w ołał się n a rew elacy e su łtań sk ieg o gabinetu, poczj-nione p rze d nim co do złej w iary F ry d e iy k a W ilh elm a w zględem swej aliant- ki,—szczególniej p rzy p ro w ad zen iu ro k o w a ń tra k tato w y c h ; W o y n a z W ied n ia w y rażał o b aw y o dojście do sk u tk u zaborczej koalicyi. P od n ió sł się Ignacy P o to cki i b łag a ł k ró la o p o d an ie śro d k ó w r a ­ tun k u . S ta n isław A u g u st, w ciąg n ięty w spisek, ośw iadczył się za silnym rządem , za od czy taniem w y p raco w an eg o ju ż pro jek tu . Z a ­ czerń, zew sząd od ezw ały się g ło sy „prosim y!“ i w m ig se k re tarz sejm u, S iarczyń sk i, p o d a ł do w iadom ości reform ę. Z apał, okrzyki rad o ści z jed n ej stro n y , rek łam acye, d uszone przez arb itró w , z d ru ­ giej, zatrzęsły izbą. P ie rw sz y m arszałek odezw ał się za k o n sty tu - cyą, poczem udzielił gło su zw o len n iko m pro i contra. O sta tn ic h nie słuchano... W ś ró d rosn ąceg o zam ieszania nalegano, aby król zaprzysiągł u staw ę. Z a p y ta ł ted y M ałachow ski, czy p rzyjęto p ra ­ wo, a na to grom ki ch ó r odpow iedział: zgoda! O p o n en ci dom a­ gali się przynajm niej trzech dni do nam ysłu, — ale darem nie.

W s ta ł S ta n isław A u g u st i od stóp tro n u zło żył ślu bo w an ie w ed łu g ro ty , odczytanej przez b isk u p a krak ow skieg o, F e lik sa T u r ­ skiego. R uszyli się też p o sło w ie z siedzeń i w m ieszaw szy się m ię­ dzy sen ato ró w , okolili m o n arch ę, p o dn ieśli w g ó rę dłonie i p o w ta ­ rzali za nim nam aszczone słow a. W iw aty : „niech żyje k ró l!“ nie m iały końca. T o ju ż nie b y ł n iezw y k ły m om ent życia parlam en ­ ta rn e g o ,— ale obraz roznam iętnienia, deliryum zapału. K ról, w s tę ­ pując na sto p n ie tro n u , uczynił p rzeciąg ły g iest ręk ą n a znak,—że chce m ówić. Z a led w ie nieco ucichło, rzekł: „lu r a v i dom ino et non

me poenitebit. W zyw am ted y kochających ojczyznę, niech idą ze m ną do kościoła dla zło ż e n ia B ogu w spólnej przysięgi i dziękczy­ nienia, że nam pozw olił tak k o rzy stn e g o i zb aw ien neg o dokonać d z ie ła.“ N astępn ie m o n arch a u d a ł się do katedrjr S . J a n a przez zam ­ ko w ą gałery ę. N a p ob o jow isku o p u stoszałem ,—n a placu p rz e g ra ­ nej b itw y ,—zostało n iesp e łn a d w u d ziestu p ro testow iczów ... i ).

W ocenie d o n io słego zjaw iska za ry so w a ła się w yraźnie róż­ nica uczuć i pojęć obu ag e n tó w francuskich. B onn eau o baw iał się reakcyi, odciśnięcia g w a łtu gw ałtem , zerw an ia się u p io ru

staro-‘) U s t ę p o k o n s ty tu c y i m a jo w e j, ja k w o g ó le c a ły r o z d z ia ł IV, p r z e d s ta ­ w io n y n a p o d s ta w ie r e la c y i B o n n e a u i A u b e r ta z a r c h iw u m m in is te r s tw a s p r a w z a g r . w P a r y ż u . P o lo g n e . N r. 318.

(21)

348 P R Z Y M I E R Z E P R U S K O - P O L S K I E I K O N S T Y T U C Y A M A J O W A .

szlacheckiej w olności,—p a trz ał je d n a k i jaśniej w przyszłość, w ie­ rzył w d o b ry in sty n k t społeczny, sp o strzeg ł ja k św iatło się budzi i w „każdym dniu ro b i p o stę p y w P o lsce", ja k p o w ie w m ajow y po długiej, zasklepionej zimie, n an ió sł ziarno życiow e. Czy je m o­ c a rstw a zdepczą?... O to się troszczył w obec uporczy w ie k rążą­ cych p o działow ych po głosek. A u b e rt p o k w ap ił się także z rela cy ą i dziw nie je d n o s tro n n ie w ytló m aczy ł M ontm orinow i genezę 3-go m aja. „Nie w y o braża sobie p an b ezw ątpien ia, że to pan, a raczej słow a, k tó re raczyłeś w ypow iedzieć p rze d O raczew skim , dały przy ­ spieszający im puls do tej p ew n eg o rodzaju rew o lucy i. M inister ów złożył sp raw o zd an ie z ud zielonych m u przez p a n a podejrzeń, a z nich w y sn u ł w niosek o m ożliw ości now ego rozbioru. O d nie­ dzieli kilka osób m ów iło mi w ty m sensie." T a k ż e odczytan ie d e­ p eszy z uw agam i hr. de St. P rie st, głębokie w y w arło w rażenie. „Nie do m nie n ależy — rozw odził się — p rzestrzeg ać W a sz ą W iel- m ożność, lecz znając sk łon n o ść P o lak ó w do przesad zan ia w e w szyst- kiem i p rzek ręcania w szystkiego, obaw iać się należy ich nieznajo­ mości d yplom atycznych form i nieprzyjem ności, na ja k ie m ożna być n arażonym skutkiem ogłoszen ia depesz, w k t ó r y c h f a ł s z y - w y p u n k t w i d z e n i a l u b s ł y s z e n i a je s t w stanie sprow adzić k o m p rom itacy ę i d latego za ob o w iązek sobie uwrażam zw rócić u w a ­ gę W aszej W ielm ożności, że nie m a dość ścisłej m iary, potrzebnej w sto su n k ach z tymi panam i..." R adził zatem M ontm orinow i, aby w przyszłości „pow ierzył raczej tajem nicę pokojow em u, niż polskiem u rezy d ento w i, a jeżeli ma m u pan coś pow iedzieć, najlepiej to zaw sze czynić publicznie i wr obecności dostatecznej liczby św iadków ..."

Je d n y m z ciężkich p u n k tó w now ej k o n sty tu ci, b y ła sp ra w a sukcessyi. T ro n polski m iał być n adal dziedzicznym , elekcyjnym przez rod y . W razie w y g aśn ięcia d y n asty i, — w y b ieran o drugą. Na sp adk o b iercę S ta n isła w a A u g u sta w yznaczono e le k to ra saskiego, a poniew aż nie p o siad ał m ęskiego potom ka, zam ianow ano córkę jeg o , M aryę A u g u stę N epo m ucen ę,—in fan tk ą p o lsk ą i przelano n a nią i jej przyszłego m ęża p raw a n a stę p stw a . F ry d e ry k A u g u st zachow ał się n a d e r pow ściągliw ie w obec zaszczytnego w ezw ania. G d y skutkiem u chw ały z 30 w rześnia 1790 rok u o w yborze p a ­ nująceg o vivente rege zalecono k u rfirsta, w ahał się, u n ik ał s ta ­ now czości,—nie złożył żadnych przyrzeczeń. I teraz, mimo w p ro ­ w adzenia dziedziczności i m ożności u trw alen ia dynastyi, —■ tru d n o było liczyć na zm ianę tak ty k i, — bo elek to r o glądał się n a trzy m o carstw a zaborcze i n iep rzy ch y ln e dla P olski relacy e rez y d e n ta sw ego w arszaw skiego, E ssen a, k tó ry szedł n a ręk ę rosyjskiej am ­ b asadzie i z B ułhakow em się poufalił. O tóż E ssen zap ew n iał

Cytaty

Powiązane dokumenty

Płynność rynku numizmatycznego będzie z pewnością rosła, bo coraz łatwiej- szy i powszechniejszy jest dostęp do Internetu, ludzie nabierają zaufania do nowych technologii,

Итак, романтический характер образов, соответственная эмоциям музыкаль­ ная оркестровка произведений на всех уровниях художественной

The unidentifiable part of a tomb structure which was discovered last year joining at an angle the southeastern corner of Tomb 1D, upon closer investigation turned out to be a part of

Kozuba- -Ciembroniewicza, ma charakter terminologiczno-metodologiczny, druga, autorstwa Marka Bankowicza, przywołuje filozoficzne uzasad- nienia dyktatury, pojęcie

Przymierze Synajskie akcento­ wała związek ludu z Bogiem: „Co Bóg powiedział, wypełnimy” (Wj 24, 7). Podobnie proroctwo Jeremiaszowe podkreśla wymiar werty­ kalny Nowego

Aby więc całość państw, wolność obywatelską i porządek społeczności w równej wadze na zawsze zostawały, trzy władze rząd narodu polskiego_ składać powinny,

Można przyjąć, że wartości LMF, podane w tabeli 3 są szczególnie przydatne do wykorzystania w projektowaniu oświetlenia drogowego z wykorzystaniem opraw LED, które