• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia sandecka : stan jej społeczno-gospodarczy w pierwszej połowie XVI wieku, skreślony na podstawie ksiąg grodzko sandeckich (z lat 1516-1550) i niektórych akt ziemskich czchowskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ziemia sandecka : stan jej społeczno-gospodarczy w pierwszej połowie XVI wieku, skreślony na podstawie ksiąg grodzko sandeckich (z lat 1516-1550) i niektórych akt ziemskich czchowskich"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ZIEMIA SANDECKA

(C ią g d a ls z y ). III. C h ł o p i . K m ie c ie i z a g r o d n ic y . N a z w is k a c h ło p ó w . P r a w o s p a d k o w e . S t o s u n e k p r a ­ w n y d o g r u n tu . Z a m o ż n o ś ć . P o w in n o ś c i. K u ltu ra . Z a b ie r a n ie p o d d a n y c h p r z e ­ m o c ą a r z a d k o ś ć z b ie g o s t w a . W s ie w o ło s k ie .

P rzystępując do szkicu stosunków włościańskich, z góry wj^znam, że nie ogarnie on wszystkich stro n żj^cia i kultury wieśniaka ziemi sandeckiej z pierwszej połowy XVI wieku, lecz to tylko, co w tym przed­ miocie z akt grodzkich i ziemskich wprost powziąć możemy.

Już na innem miejscu powiedziałem, że z akt sandeckich znamy dwa rodzaje ludności wieśniaczej: kmieci i zagrodników, pomiędzy któ­ rymi ekonomiczne nie zaś praw ne zachodzą różnice. O innych rodza­ jach ludności, np. o komornikach, którzy z pewnością byli, niema wzmianek, jak również o rzemieślnikach, z których chyba kowala zdra­ dzi czasem nazwisko, wzięte od rzemiosła, uprawianego może już nie przez tego, co się zwie kowalem, lecz przez ojca lub dziada, jak to i dziś na wsi bj^wa. O szewcach, rzeźnikach — ani słychu; występują natomiast w każdej niemal wsi karczmarz i młynarz, wiemy zaś dobrze, iż obadwaj trudnili się rolnictwem.

Ogół owoczesnych nazwisk chłopskich w Sądecczyźnie nie p rzed­ stawia nic. osobliwego, t. j. nazwiska te są równie powszechne i w in ­ nych ziemiach Polski, np. Boguta, Głąb, Czernią, M atoga, Obiecany, Pudełko, Siekaniec, Staneczko, Ukropek i t. p.; są jednak i tak dono­ śnie brzmiące, jak Król, Marszałek ■■). Nazwiska, podejrzane o pochodze­ nie niemieckie, nie zdarzają się wcale. Może do nich należy Bargel, z mniejszą już pewnością Gardon; w roku 1535 je s t kmieć Mikołaj, dictus N ie m ie c 2). Dziwnie w ygląda nazwisko pewnej rodziny kmiecej

S a n d e c . I, 320 i 326: R . 1525. !) C z c h o v . Х а , 294.

(3)

Z I E M I A S A N D E C K A . 217

z Witowie, pisane ówczesną ortografią „Schiplang" x), a wj'mawiane za­ pewnie Szypląg. Niezwykle rzadkie je st nazwisko kmiece, urobione w formie przymiotnikowej, n p .J a k ó b Długolaski (kmieć królewski w K rá­ snem) 2). Ciekawsze natomiast są nazwiska o brzmieniu „dostojnem", których znajdujemy kilka. Je s t chłop D r y j a 8), którego nazwisko od­ powiada jednej z proklamacyi herbowych; jest Zawisza, je st S p y ­ t e k 4), używający imion rycerskich jako nazwisk, — rzecz znana u szla­ chty, mającej wszak Zawiszów, Dobków, W łodków i t. p. nazwiska po ­ chodzenia imionowego. Są w Sądecczyźnie XVI wieku chłopi Chebdo- wie i Siemkowie 3), gdy i szlachta tychże nazwisk w tejże ziemi istnieje. J e s t „pracowity", względnie „ r o b o tn y “ Stanislaw Piasta z małżonką swą P ia ś c in ą 6). Jest wreszcie w naddunajeckiej wsi Załężu Maciej Świrad, kmieć z a m o ż n y 7); nazwisko jego pochodzi od imienia pew nego świę­ tego pustelnika, który, w naddunajeckim również Tropiu, żył w drugiej X wieku połowie, poczem udał się na Słowacczyznę a tropska fara

wzięła n a się imię jego ja k o p a tro n a 8). *· ·>:·

*

Praivo spadkowe u chłopów. P rofe sor Ulanowski, określając s t o ­

sunek prawny kolonisty i kmiecia do ziemi i jej pana, powiada, że j e ­ den i drugi (kmieć i kolonista) był podmiotem prawa, „tylko w stosunku do gruntu nie mógł rozporządzać samą substancyą, ale jedynie prawem rzeczowem, które nabył przez kontrakt lokacyjnj'. Był dzierżawcą, i to dziedzicznym, opłacającym czynsz; przypuszczonym był niejako przez właściciela do spółki, której zakresem działania była praca nad rolą" 9). W kwestyi dziedziczenia po kmieciu już Kazimierz Wielki ustanowił, że spadkobiercą je st rodzina kmiecia, hie zaś pan w s i 10), który tylko w razie bezpotomnej śmierci poddanego obejmuje po nim puściznę u ). Zdaje się jednak, iż bywały w tym kierunku przekroczenia, skoro za­ sadę dziedziczenia przez rodzinę zastrzegano w poszczególnych w ypad­ kach, tak np. przy osadzaniu Gabońskiej woli w r. 1489 w kontrakcie Jokacyjnym zawarowano, że „w razie śmierci kmiecia dziedzic nie ma za­

bierać majętności pośm iertnej“, lecz rodzina zmarłego „ma dzierżyć i za­ rządzać dobra niespustoszone" 12).

') C z c h o v . Х а , 13 і 58. R. 1529. *) S a n d e c . I, 108. R . 1519. 3) S a n d e c . II, l ‘28. R . 1529. 4) S a n d e c . II, 126 i 13 1. 5) S a n d e c . II, 280 i Ы5. 6) S a n d e c . II, 4t>9 i -i99. r) S a n d e c . II, 341. R . 1533. a> P o tk a ń s k i, K r a k ó w p r z e d P ia s ta m i, str. 98. 9) U la n o w s k i, W ie ś p o ls k a p o d w z g lę d e m p r a w n y m o d w . X V I do X V III. R o c z n ik A k a d . U m ., r o k IH93/4, str . 123. 10) P o tk a ń s k i, O p o c h o d z e n iu w s i p o ls k ie j. „ O g n is k o “ 1903 r., n r . 10, str. 36. u ) U la n o w s k i, o p . cit. str. 152. l ł ) M o r a w s k i, S ą d e c c z y z n a II, str . 302.

(4)

218 Z I E M IA S A N D E C K A .

Inny wypadek dotyczy nie kmiecia, lecz chłopa służącego na fol­ warku królewskim (Byczyce), który umarł, zostawiwszy synów i córkę. D zie rża w ca— bo zdaje się, że w takim charakterze występuje szl. B y­ lina— odebrał po nim pieniądze i, jako pozostałe p o st m anum demor-

tuam, oddał je staroście. P o pew nym jednak czasie, córka zmarłego

kwituje dzierżawcę (a raczej już jego syna) z odbioru jednej grzywny. Z tego właśnie aktu kwitacyjnego rzecz całą poznajemy, ale niezbyt jasno, bo jest tu wzmianka i o jakiejś umowie, którą zawarł bj4 ów dzierżawca z synami zmarłego chłopa, co do całkowitego wypłacenia im odebranych p ien ięd z y 1). Zagadką pozostaje, czy um ow a ta była za­ warta jednocześnie z odebraniem nieboszczykowych pieniędzy, które to odebranie w takim razie byłoby tylko jakąś zwyczajową formalno­ ścią, stosow aną może do mienia pozostałego po słudze najemnym (?), czy też nastąpiła ona później z jakich innych pobudek.

Zresztą jednak skarg na p anów o zagarnianie odumarszczyzny niema w aktach naszych wcale.

Do kwestyi udziału kobiety w spadku po rodzicach, je d n ą tylko mamy, zapiskę, w której córka kmiecia z Nieznamirowic, wyszedłszy za mąż, kwituje stryja swego z ojcowizny i m acierzyzny2), wszelako nie wymienia substancyi. Mężatka, występując we własnej sprawie sukce­ syjnej— podobnie jak u szlachty— zeznaje akta w obecności i za zgodą m ę ż a 8). Dziedzictwo jed n ak z zasady idzie na mężczyzn, siostry zatem są wykluczone przez b r a c i 4).

Dowiadujemy się z pewnej zapiski, że kmieć mógł rozporządzać testamentem, legować ruchomości (niewątpliwie nie inwentarz) i pienią­ dze na rzecz kościoła 5).

Jeżeli kmieć zostawił kilku synów, z których jeden opuszczał wieś rodzinną, to takiemu bracia zadośćczynili przez „spłat". Jest w naszym materyale przykład, że chłop, pochodzący z wsi królewskiej, a osiadły we wsi klasztornej, wieczyście kwituje braci swych pro sorte a g rip a - terna haereditaria, quam habuit in villa N. (t. j. we wsi ojczystej)fi).

Wiadomo, że kmieć, chcący sprzedać rolę lub zagrodę, mógł to uczynić tylko za zezwoleniem pańskiem, inaczej tranzakcya była nie­ ważna 7). Otóż, co do tego także je d e n tylko mamy fakt: pewne ro ­ dzeństwo, opuściwszy rodzinną wieś (należącą do króla), sprzedało pole swoje w tej wsi za 8 grzywien pewnemu km ieciow i8). Trwałość s p rz e ­ daży—jak zwykłe przy tranzakcyach — zawarow ano zakładem, równym sumie sprzedanej; ale o zezwoleniu ze strony pana — w danym razie króla lub jego urzędnika— ani wzmianki.

Zasada niemożności ruszenia kmiecia, wypełniającego powinności,

*) S a n d e c . I, 1. R o k 1516. *) S a n d e c . I, 353. R . 1525. 3l S a n d e c . I. 1. 4 i U la n o w s k i, o p . cit., str. 152. 5) S a n d e c . II, 148 R. 1530. S a n d e c . I, 65. R . 1517. r ) U la n o w s k i, o p . cit., str. 153. ·) S a n d e c . I, 108. R. 1519.

(5)

Z I E M IA S A N D E C K A . 219

dopóki nie byłoby mu zw rócone okupne i wynagrodzenie za ulepsze­ nia *) sprawdza się na przykładzie dwóch kmieci z wsi Kobyle, braci rodzon}rch, którzy, opuściwszy dla nieznanej przyczyny tę -wieś, kwito­ wali dziedzica, Kępińskiego, z odebrania odeń 12 grzywien za rolę, na której pro tunc residebant in villa Cobile et pro aedificatione domus 4 mar ca s2).

„Samowolne opuszczenie gruntu pociągało za sobą utratę ru c h o ­ mego i nieruchomego m ajątku“ s) a niepraw ne zabiegi o odszkodowa­ nie spotykafy się w takich razach z surową reakcyą ze strony pana. Tak np. kmieć Jan Kiecka, k t ó r y — jak się tego wolno domyślać— p o ­ stradał rolę w Dąbrówce za samowolne jej opuszczenie, dobija się odszkodowania od pan a wsi, którym jest klasztor św. Ducha w Nowym Sączu. Zbyt gorliwe jednak jego zabiegi kończą się na tem, że miej­ scowy sołtys z pięcioma przysiężnikami, stanąwszy^ w grodzie, zeznają, iż rzeczony Kiecka nie miał i nie ma wcale praw a blizkości ani patri-

m onium do roli, zwanej „kieckow ską“, i to zeznanie Kiecka jest zmu­

szony osobistem potwierdzić zezwoleniem. Jeśliby zaś chciał otrzymać „kopę zwykłych p ieniędz y“, k tó rą —jak mówi— ojciec jeg o wyłożył za tę rolę, to powinien in haereditate iure et non violentns neque ma-

chinationibus procedere. Nie dość na tem; delikwent musiał się poddać

władzy starościńskiej i pod zakładem 40 grzywien zobowiązał się sta­ nąć w grodzie, gdy mu to tylko urzędownie nakazanem będzie. P od takimże zakładem zobowiązał się i wobec klasztoru, że ani sam, ani jego dzieci, krewni, bliscy, lub użyte osoby obce, nie będą bezwarun­

kowo szkodzić żadnemu człowiekowi, siedzącemu na owej roli. Inaczej, opat z upoważnieniem urzędu starościńskiego będzie mógł gdziebądź go pojmać i jako swego własnego (tanquam suum proprium hominem) do grodu przywieść i więzić tak długo, aż się z zakładu uiści 4).

O zamożności chłopa, wobec braku choć je d n e g o aktu, ogarniają­ cego caty dobytek kmiecia, trudno się zdobyć na sąd pozjrtywny. Prze- dewszystkiem niewiadomo, jak liczny bywał inw entarz przeciętnego gospodarza, gdyż w tym kierunku mamy tylko fragm entaryczne wiado» mości. Nic nie da się wyciągnąć z wiadomości, że np. kmieć szlachecki z Harklowej ma parę koni, inny kmieć z Dobrocieszy ·— parę wołów, albo kmieć z królewskiej Ochotnicy ma 11 o w i e c 5). Jeszcze gorzej z domostwem kmiecia, o którem nic zgoła nie wiadomo. Że chłop miał chatę — o tem nieraz prawią akta — lecz o tem wiemy i bez nich; wolelibyśmy w nich znaleść jakiebądź wskazówki o w nętrzu kmiecego domu, jego rozkładzie i t. p., próżno jed n ak za tem się oglądać. P o ­ budowanie chaty w r. 1533 szacowano na 4 g r z y w n y6 f, naturalnie brano w rachubę głównie samą pracę, b o budulcu kmieciowi dostarczał pan. Z jednej zapiski widać, że kmieć miewał w domu taką broń, jak miecz i r o h a t y n a 7). Zdarzali się niekiedy kmiecie zasobni w gotówkę;

ł) L u b o m ir s k i, R o ln ic z a lu d n o ść ... B ib l. W a r s z . 1858 r. I, str. 251. 2) S a n d e c . II, 339. R. 1533. 3) U la n o w s k i. op . cit., str. 159. 4) S a n d e c . I, 313. R . 1525. b) S a n d e c . II, 426; III, 476, 520. S a n d e c . II, 339. ’) C z c h o v . IX , 211. R . 1520.

(6)

2 2 0 Z I E M IA S A N D E C K A .

świadczy o tem np. taki kmieć z Załęża, wsi szlacheckiej, pożyczający 2 grzyw ny szlachcicowi Kobiałce z Ropkow ej i biorący od niego za to з niwy w z a s ta w 1), lub inny kmieć z tejże wsi, pożyczający grzy­ wnę Dąszowi z Nieznamirowic na zastaw s ie d lis k a 2). P ew ien znów chłop ze Swirkli, wsi klasztornej, mógł legować rzeczy i pieniądze k o ­ ściołowi w Podgrodziu (będąc wprawdzie, zdaje się, bezdzietnj'ňi)3).

Powinności kmiece na rzecz panów w m ateiyale naszym t. j. w księgach grodzkich są o tyle skąpo uwydatnione, że trudno o wnio­ ski ogólne i porównawcze. Najmniej wiadomo o powinnościach, ciążą­ cych na chłopach dóbr szlacheckich.

I. W iadomo, że ilość gruntu była podstawą do wymiaru robocizn i podatków d w o rsk ic h 4), tymczasem ilości tej nigdy akta nasze nie wy­ kazują; że zaś była ona bardzo różnorodną, przeto różne wsie rozmaite płacą czynsze. W Krásnem пр., własności Marcinkowskich, dwóch kmieci płaci razem 2 grzyw ny czynszu rocznego, oraz daje osep, nie­ znanej jakości i ilo ści5). W Mogilnie zdaje się także dwóch kmieci płaci rocznie 10 flor.6). W Ubrzeziu (dziś pow. bocheński) w r. 1520 z pew nego łanu kmieć daje i ' / 2 grzywny czynszu r o c z n e g o 7). Co do kilku wsi (Przyszowa, Kanina, W ysokie i Siekierczyna) je s t wskazó­ w k a 8), że dziedzic miał prawo pobierania od kmieci opłaty, zwanej bellicalia (wojenne). „ W oje nije“ we wsiach osadzonych na prawie nie- mieckiem stanowiło obowiązek dostarczania w razie wojnjr wozu z z a ­ przęgiem, napełnionego umówioną ilością i jakością żywności.

Co do robocizny, to z czasu po roku 1520, t. j. po statutach to ­ ruńskim i bydgoskim, mamy do dóbr szlacheckich je d e n tylko zapisek z r. 1526, opiewający, że kmiecie wsi Sowliny „(sex cmetones) debent tenebunturque per octo dies quilibet laborare praefatae N., quodcun- que mandabit eis“ 9). W y rażenie „per octo dies quilibet“ trzeba rozu­ mieć, że na każdym kmieciu ciążył obowiązek ośmiu dni roboczych r o ­ cznie. Kilkadziesiąt lat później (w r. 1597) kmiecie wsi Piskulinej Woli obowiązani byli podobnież do robocizny przez 8 dni rocznie (p. dalej).

K ontra któw lokacyjnych n a gruntach szlacheckich ziemi sandec- kiej, z czasów tu rozpatrywanych, nie znamy wcale. Cokolwiek wcze­ śniej, w r. 1489, osadzenie Gabońskiej Woli, przez dziedzica z osadźcą było umówione na warunkach następujących: dziedzic sprzedaje mu dwa łany sołtjisie w Gabońskiej Woli, a to za 3 grzywny^ bez wiardunku. Nabywca może sobie wybrać te dwa łany w rzeczonem dziedzictwie (właściwie chyba w Gaboniu, do którego owa „w ola“ właśnie jakżeby się dosadza), gdzie mu się lepiej zda, z mfynem i karczmą; także jatki rzeźnicze, rybacze, szewskie. W olnizna wynosić ma lat cztery i k o rz y

-') S a n d e c . II, 341. R. 1533. 2) C z c h o v . IX , 199. R . 1520. 3) S a n d e c , II, 148. *) U la n o w s k i, o p . c i t , str. 154. 51 S a n d e c . II, 19—20. R. 1527. 6) S a n d e c . II, 178 i 323. ’) C z c h o v . IX , 1 8 8. ε ι S a n d e c . I. 220. R. 1522. 5) S a n d e c . I, 381.

(7)

Z I E M IA S A N D E C K A . 221

stać z niej mają kmiecie, których soitys obowiązany osadzić dziewięciu „a n adto ilu zdoła“. Kmiecie, po upływie wolnizny, mają dać po wiar- dunku ( i 2 gr.) czynszu. W czasie żniw corocznie każdy kmieć ma do- pomódz i dzień do zbiórki a i do żniwa, przyczem sołtys ma ich żywić. W razie śmierci kmiecia, dziedzic nie ma zabierać m ajętności jego, lecz rodzina i t. d., o czem już było wyżej 1).

Jakie byty stosunki rzeczywiste w poszczególnych wsiach, czy i jakie bywaty nadużycia ze strony dziedziców, odpowiedzieć niepodo­ bna, bo kmiecie, poddani pod wyłączną władzę panów, nie mogli skar­ żyć się w grodzie.

Wracając raz jeszcze do czynszu, już z podanych przykładów wi­ dać wyraźnie, że czynsz pieniężny w porów naniu z wiekiem XV wzrósł ogromnie. Jeśli dla tego stulecia przyjmuje się za przeciętną cyfrę 12 groszy czynszu z ł a n u 2), to czynsz, wynoszący całą grzyw nę (Krasne), mimo n aw et względności pojęcia łanu, je s t dużym wzrostem. Jaskrawszy je s t czynsz Mogilna— 10 flor. rocznie— uiszczany przez dwóch kmieci. Ilość kmieci tym razem otrzymałem drogą (prawdopodobnej zresztą) kombinacyi, nie można jed n ak dojść, czy kmiecie owi posiadali więcej niż po jednym łanie, czy tylko z pojedynczych, choćby wielkich, p ła ­ cili po 5 fi. każdy. Zkądinąd, przypuściwszy, że czynsz ów uiszczany był bez robocizny, nie będzie on tak wysoki.

II. IV dobrach klasztornych. Pobieżny przegląd tych kart Libri beneficiorum, które Długosz poświęca opisowi wsi klasztoru klarysek sandeckich, wystarcza, by powziąć wyobrażenie o pew nych typowych ciężarach, ponoszonych przez ludność tych w s i 3).

Uderza przedewszystkiem to, że owa „podstaw a do wymiaru r o ­ bocizn i podatków dw orskich“— łany kmiecie, są bardzo nierów ne, nie- tylko w zestawieniu rozmaitych wsi, lecz często zachodzą duże różnice pomiędzy wielkością łanów jednej i tej samej wsi, a co zatem idzie, każdy łan płaci inny czynsz pieniężny. T ak np. w Moszczenicy roz­ maite łany płacą po 4, 6, 8 groszy; w Mostkach je d e n łan płaci 12 szkoj- ców, inne po 8 szkojców; w Skrudzinej są trzy łany, płacące po 8, 10, 12 groszy. Są wsie, płacące po 20 szer. gr. pr. z łanu kmiecego, (Czuginowicze), ale nie brak i takich, co tylko 2 grosze z łanu uiścić mogą (Gołkowice).

W przeciwieństwie do nierów nych czynszów pieniężnych, stoją rozmaite daniny w naturze, a więc osep, który w omawianj^ch tu do­ brach stale wynosi po jednej mierze żyta i dwóch miarach owsa z do­ datkiem 4 groszy. Dalej, pow szechną była danina, świadczona przez kmieci na Wielkanoc: kogut, 2 sery, 20 jaj.

Pospolitą robociznę stanowią tu powaby, pełnione wiosną i latem , lub wiosną i zimą, a polegające na uczestnictwie w niektórych ro b o ­ tach folwarcznych (orce, posiewach, żniwach, kośbie). Powab}' zastę­ pow ane są niekiedy przez inne posługi np. zwiezienie po furze drzewa n a Boże Narodzenie (np. Mokradąbrowa, W ygnanow ice) lub z takiemiż

‘) S. M o r a w s k i , S ą d e c c z y z n a II, str. 302. 2) P o t k a ń s k i , op. cit., str. 27.

(8)

2 2 2 Z IE M IA S A N D E C K A .

posługami się łączą (np. Piskulina Wola). Każdy z kmieci w Moszcze­ nicy obowiązany jest do pół dnia robocizny co tydzień czasu żniw, zaś poza żniwami „non faciunt alios łabore s“. Są, acz wyjątkowo, wsie wolne od ciężarów, np. Krosna, mająca pięciu kmieci na łanach, którzy nic nie płacą ani robocizn nie pełnią (Lbnf. 353). W Szymanczowej je s t jed en kmieć, który tylko 6 g ro sz y czynszu uiszcza, ale ani robocizny ani opłaty za nią nie daje.

T rudno tu także mówić o ewolucyi dodatniej czy ujemnej sto ­ sunków ekonomicznych i prawnych chłopa, skoro się rozporządza ma- teryałem dla XV wieku obfitym (Lbnf.), dla XVI ubogim, a nadto p u n ­ któw analogicznych pozbawionym. Dla przykładu można wziąć wieś Olszankę. W ieś ta za czasów Długosza m a dwa łany kmiece, płacące po 16 szkojców. Kmiecie składają n adto ospu miarę żyta i dwie owsa, tudzież 4 grosze, oraz znaną daninę świąteczną, wreszcie pełnią powabę latem i zimą (Lbnf. III, 342). Przeszło sto lat później, w r. 1594, wi­ dzimy w tej wsi zawsze jeszcze dwóch kmieci; płyną od nich wtedy „czynsze i inne pożytki“ n a rzecz klasztoru, robocizny natomiast peł­ nić „zwykli“ dla sołtysa, który do „robót niezwykłych" nie ma ich silić, ani też nie ma być uciążliwy dla tych kmieci pod względem pastwisk, ani osadzać nowych kmieci i zagrodników, gdyżby to bjrło „z krzywdą największą teraźniejszych“. P rzytoczone tu wyrażenia o powinnościach kmiecych są wyjęte z kontraktu dożywotniej arendy, przez klasztor o sołectwo Olszanki z pewnym szlachcicem z a w a r t e g o 1); są one tak ogólnikowe, że o porównaniu z pozytywnym opisem Libri ben. mowy być nie może. Drugi przykład: wieś Piskulina Wola. W ieś ta liczy 5 łanów kmiecych z różnym czynszem; daninjr i osep zwykłe; robocizny, prócz powaby wiosną i zimą,— obowiązek przywiezienia po furze drew z każdego łanu na Boże Nar. (Lbnf. III, 348). Niema wówczas ta wieś ani folwarku, ani sołtysa, ani zagród. Ale po przeszło stu leciech, w r. 1597, je s t tu już i sołtys, kmieci zaś tylko trzech. Miejsce dawniej- szjrch dwóch kmieci zajęło teraz dwu zagrodników, których w XV wieku wieś ta jeszcze nie znała, a którzy może właśnie z nastaniem sołtysa z kmieci przeistoczyli się w zagrodników. Powinności robocze, opisane w Lib. ben., przeistaczają się tu na obowiązek robocizny ośmiu dni rocznie 2).

Owo ogólnikowe wyrażanie powinności kmiecych w aktach k l a ­ sztornych z XVI wieku, świadczy o ustaleniu się pewnych lokalnych norm, które u współczesnych nie wzbudzały wątpliwości.

Przyjmując na gru n t swój wkupnego rolnika, klasztor zamieniał niekiedy zwykłe ciężary na pewne specyalne posługi, których od niego wymagał. Np. w r. 1560 ksieni pozwala „szlachetnemu“ Gargasiowi kupić pewną rolę kmiecą w Bieganicach, a to „za cenę, jak ją ma wy­ pisaną w księdze wójtowskiej biegonickiej“ i uwalnia go od wszelkich czynszów i posług; „tylko sam i następcy jego obowiązani będą jechać konno, dokąd go poślemy, nakładem jednak naszym klasztornym “ s).

‘) S y g a ń s k i, A r e n d y ... P r z e w o d n ik n a u k . i lit. r. 1904, str. 95. 2) S y g a ń s k i, 1. c„ str . 174.

(9)

Z I E M IA S A N D E C K A . 2 2 3

W tychże Biegonicach, w r. 1581, pew ien kmieć zostaje zobowiązany „aby, zam iast zwykłej robocizny z roli kmiecej, ksienię z innemi sio­ strami i prowincyała, kiedy i dokąd wypadnie, własnymi końmi a n a ­ kładem naszym odwiózł i przywiózł“ , daninę jednak ma uiszczać w ilo­ ści 19 groszy na św. Marcin oraz 2 sery, 2 koguty, 20 jaj n a W ie l­ kanoc, jak i inni km iecie1).

Młynarze (jako cieśle) dóbr Starem iasto (Sącz), Gołkowice, Za­ słonie, Łącko „według powinności s w e j“ bywali pociągani do „budo­ wania klasztoru“ s).

J e s t w aktach sandeckich wzmianka o obowiązku zbiórki siana z łąki królewskiej i zwiezienia go do grodu, — obowiązku, zdawna ciążącym na mieszkańcach wsi klasztornych. W ieśniacy z Chochorowic w r. 1534, z nieznanej przyczyny, nie zadośćuczynili temu, skutkiem czego siano się zepsuło, gdy zaś poddano ich ciąży (pignus), takowej nie dopuścili, zostali przeto przez urząd grodzki zdani n a k arę „XV

alias trium m arcarum “ 3).

Wyżej widzieliśmy przepisy, stosow ane do sołtysa, aby zapobiedz nadużyciom względem poddanych klasztornych. Nie wolno mu więc było wymagać robót „niezwykłych“, wzbraniać pastwisk, sprowadzać nowych osadników do wsi, już należycie osadzonej. W dobrach zaś wydzierżawianych ustanawiał klasztor, że dzierżawca „na podróże nie­ zwyczajne wyciągać poddanych nie ma; ani zbóż tu przywoźnych zinąd odwozić im każe, tylko te, które się na gruncie folwarków tej maję­ tności konwenckiej ro d z ą“ ί).

III. IV dobrach królewskich. Jedynie co do kilku wsi królewskich są w aktach grodzkich sandeckich dane, rzucające nieco światła na obowiązki chłopów, wsie owe zamieszkujących w połowie XVI wieku. W e wsiach Cietrzewinej, Krásnem, Gostwicy, tudzież w Ptaszkowej, Mszalnicy, Mystkowie i Królowej, obowiązuje zasada robocizny jednego dnia w tygodniu, uchwalona, jak wiadomo, w r. 1520 w Toruniu i Byd­ goszczy. Rzecz uwagi godna, że wieśniacy czterech ostatnich wsi, chcąc się uwolnić od tego obowiązku, skarżą w r. 1549 starostę przed m ajestat królewski o to, że ich zmusza do owej robocizny jednego dnia, czyniąc to wprawdzie podług „sejmu bydgoskiego“, ale wbrew umowie specyalnej, k tó ra ich, zamiast odrabiania owego dnia— do pła­ cenia królowi trzech groszy czynszu rzekomo obowiązywała. Dla p o ­ parcia skargi poddani wspomnianych wsi przedkładają w3'rok króla Z y ­ gmunta, zawierający tę umowę. D ekret te n jednak wzbudził wątpliwości: brakło mu „rełacyi“, tudzież podpisów kanclerza lub podkanclerzego,

') S y g a ń s k i, 1. e., s tr . 92— 93.

2) S y g a ń s k i, 1. c., str. 184.— O m ły n a r z a c h , b ę d ą c y c h j e d n o c z e ś n ie c i e ­ śla m i p o r . I. T . B a r a n o w s k ie g o „Z d z ie j ó w a g r a r n y c h P o ls k i “. B ib l. W a rsz. 1908, t. I l l -сі, s tr . 259.

3) „ In stig a to r o fficii., o m n e s in c o la s d e v illa C h o c h o r o w ic e . . iu d ic ia li- ter... c o n d e m n a u it e t h o c p r o p te r n o n a d m is s io n e m p ig n o r is o c c a s io n e n o n c o lle c t io n is fe n i e iu s d e m q u e d e s tr u c tio n e m in p r a to r e g a li, q u a e fe n a t e n e b a n - tu r c o lle g e r e e x a n tiq u o ad c u r ia m r e g a le m , p r o u t et a lii in c o la e d e v illis m o - n ia lib u s “ (S a n d e c . II, 446).

(10)

2 2 4 Z I E M I A S A N D E C K A .

była tylko pieczęć, ale i ta podejrzana. Gdy nakazane n astępnie przez króla poszukiw anie w re g estrac h kancelaryjnych zostało bezowocne, zapadł w yrok królew ski, kasujący w tym względzie akt przedłożony i w kładający na owych poddan ych obow iązek roboty je d n e g o dnia z łanu tygodniow o, w myśl ustaw y b y d g o sk iejJ).

Ciekawy je s t opis obowiązków, ciążących na ludności w spom nia­ nych wsi: C ietrzew iny, K rasnego i Gostwicy, w ydany z k ancelaryi k ró ­ lewskiej w roku 1542. Chłopi tych wsi obowiązani są pracow ać n a g ru n ­ cie pańskim jed en dzień w tygodniu 2) pługiem, broną albo jak będzie nakazano. W ychodzić n a ro b o tę w inni w godzinę po w schodzie słońca, godzinę w południe w ypoczyw ać i n a godzinę przed zachodem wracać z pola. Z aniedbanie się w pełnieniu robocizny norm alnego dn ia w ty ­ godniu groziło karą 4 groszy za każdy opuszczony dzień, oraz musem odrobienia w innym dniu. Krom tego ciąży na nich szereg po w in no ­ ści, k tó re spełniać m ają poza tym dniem statutow ym , norm alnym t. j. odeń niezależnie, „bez d n ia “ „absque die sep tim anali“ lub „sine sep- tim anali d ie “, jak się w yraża akt rozpatryw any. S ą to następujące powaby:

1) W szystek naw óz z folw arku B yczyce n a pole folw arczne, gdy będzie nakaz, wywozić.

2) Corok łąkę, co się nazyw a „ p o v a b n y a“, kosić i siano zwozić. 3) D rw a do brow aru wozić.

4) N arów ni z innem i wsiami królew skiem i, o ile zajdzie potrzeba, zwozić m ateryał do napraw y jazó w mfyńskich i budow y zamku (grodu).

5) Narówni też z innem i, podług daw nego zw yczaju, jeździć po sól do żup krakowskich.

6) Łowić ryby w miejscu, zwanem „w ał“.

W olni są natom iast w ieśniacy tych trzech wsi od pół dni, czyli „podw ieczorków “ oraz od powab przy posiew ach, krom atoli pow ab, wyżej oznaczonjrch 3).

Sąd}' ru gow e raz tylko w spom niane z pow odu wsi P taszkow ej, M szalnicy, M ystkowa i K rólow ej. U stanaw ia (w r. 1549) król co do nich, że sądy te mają się zbierać corocznie, na dw ie jed n ak niedziele przed zgrom adzeniem rugu w ieśniacy m ają być do tego w ezw ani przez staro stę lub tenutaryu sza 4).

* *

Kultura chłopów. Z luźnych szczegółów z życia w ieśniaczego nie

da się w praw dzie odtw orzyć obrazu n aw et elem entarn ej kulturjr, szcze­ góły ow e w olno wszakże zanotow ać, jak o w yrazy aktualnych niegdyś stosunków społecznych. Rzecz godna uwagi, że akta sandeckie nie za­ notow ały wcale faktów zb ro d n i lub okrucieństw a, któ reb y niew ątpliw ie znalazły m iejsce na kartach ksiąg sądow ych, gdyby je wykazywało w sw ych

*) S a n d e c . IV , 797.

2) P o w o ła n o s ię tu n a sta tu t to r u ń sk i. 3) S a n d e c . IV , 778— 780.

(11)

Z I E M IA S A N D E C K A . 225

ramach życie miejscowe. Częste zaś bijatyki pomiędzy chłopami, oraz pomiędzy chłopami a szlachtą, są nieodzowną cechą m onotonnego z}'cia wielkiego partykularza, złożonego z gęstych gmin wiejskich. Zwady takie ani w swym poczęciu ani w skutkach nic rozkładow ego nie mie­ wają. Dochodzenie krzywdy na szlachcicu nie je st aktom naszym znane, krom jedynej pogróżki, w formę listu ubranej, a wystosowanej przez pewien kmiecy ród do pana wsi sąsiedniej, z którym ród ów jakieś krwawe mieć musiał porachunki. Szczegół ten zostanie bliżej omówiony w rozdziale (VII) o obyczajowości szlacheckiej.

W rozpatrywanym okresie (1516— 1550) są tylko dwa ślady mę- żobójstwa pomiędzy chłopami ziemi sandeckiej. W r. 1535 główszczy- zny kmieć za kmiecia płaci 10 g r z y w i e n 1). W jednym z wypadków zabójcą je st kmieć z dóbr rożnowskich Tarnow skiego, zabitym— chłop z pewnej wsi królewskiej. Ugodę co do główszczyzny zawiera zabójca nie z rodziną zabitego bezpośrednio, lecz z sołtysami czterech wsi tychże dóbr rożnowskich. Ciąży na nim obowiązek zapłacenia w t e r ­ minie oznaczonym główszczyzny sołtysom, ci zaś obowiązują się, pod zakładem równym podwójnej główszczyżnie, t. j. 20 grz., bronić go od pieniactwa ze strony dzieci i krew nych zabitego 2).

Kmieć, któremu zarzucono spełnienie przestępstwa, naw et n a oso­ bie szlachcica, mógł oczyścić się przysięgą, zależało to jednak od ugody przyjacielskiej, zawartej przez pana, którego kmieć był poddanym , z po ­ szkodowanym. T ak np. na mocy ugody, zawartej pomiędzy WielogJo- wskim a Bobowskim, kmiecie pierwszego mieli w grodzie zaprzysiądz, jako nie ranili pana Bobowskiego, ten jednak nie stawił się dla w y ­

słuchania p r z y s ią g 3). Chłopa, obwinionego o kradzież i uwięzionego w grodzie, wypuszczano za rękojemstwem dziedzica wsi, z której ob­ winiony pochodził, tudzież chłopów z tejże wsi. Tak np. postąpiono z chłopem z Brzeznej, którego wyręczyli dziedzic Bobowski, poddani tegoż z Brzeznej, tudzież chłopi z kilku wsi kościelnych (z Chochoro- wic, Nieskowej, Szj^manowic, W ygnanowic, Zasłonia i Podgrodzia), któ­ rych udział w rękojemstwie nie je s t dla mnie zrozumiały,— zobowiązując się, pod zakładem 60 grzywien, stawić go na wezwanie do g r o d u 4).

W ykroczenia kmieci w zakresie gospodarczym są bardzo rzadkie, co więcej, nie zawsze można sprawdzić słuszności skarg, zanoszonjrch na takie wykroczenia, ja k to, które w r. 1545 Andrzej Branicki przy­ pisuje kmieciom z klasztornej wsi Chełmca, mówiąc, że oni „frivole et po ten ter ac violen ter“ orali rolę pew ną nad Dunajcem, którą niegdy P io tr Branicki, brat skarżącego, „tene bat et possidebat“ 5). W yrządzą czasem kmiecie szkodę w lesie cudzym, jak np. chłopi Miłkowskich wytną sto kilkadziesiąt drzew w lasach K ę p iń sk ie j6), albo jąkaś

„fa-') B y ła to w ię c g łó w s z c z y z n a z w y k ła , b o ju ż w X V w ie k u g ł ó w s z c z y - zn a za k m ie c ia w M a ło p o ls c e , S ie r a d z u i n a R u s i w y n o s i 10 g r z y w ie n (K u ­ tr z e b a , M ę ż o b ó js tw o w p r a w ie p o ls k ie m . R o z p r . A k . U m . w y d z . h ist. fil. t. 50, str . 139 i nast.). 2) S a n d e c . II, 521. R . 1535. 3) S a n d e c . II. 58^. R . 1536. 4) S a n d e c . III, 136— 7. R . 1540. ł) S a n d e c . IV , 130. 6) C z c h o v . Х а. 152. R . 1532. P r z e g l ą d H i s t o r y c z n y . Т . ΧΙΓ, z. 2. 15

(12)

226 ZI E M IA S A N D E C K A .

mula“ pana Chebdy spali Robkowskim żerdzie, na płot z w ie z io n e 1), działają jednak w tych wj^padkach zapewne jako narzędzie woli swych panów. Poszkodowany uzyskuje w takich razach wyrok sądowy, znie­ walający dziedzica, k tórego poddany dopuścił się przestępstwa, do w y­ mierzenia sprawiedliwości winowajcy. P an bowiem „debet iusticiam mi- nistrare cum famulo s u o “.

O sposobie przechow yw ania rzeczy nieprawnie nabytej, opowiada je d n a zapiska, w której, coprawda, nie ma mowy o kradzieży, ale treść

opowiadania każe się jej domyślać. Dziewka z wsi szlacheckiej Klęczan, karczmarzówna, zeznaje, że widziała, jak ojciec „zgarn o w a ł“ gnój koło swego domu, w miejscu, na którem stał pierwej budynek gospodarski (prius allodium erat), poczem wziął z domu łopatę, a córce kazał odejść na drogę, nie oglądać się, lecz tu i ówdzie poglądać, czy kto ku k a r ­ czmie nie idzie. Sam zaś wykopał jamę w tem miejscu, ale zeznająca nie widziała, czy jaki przedmiot lub pieniądze z dołu tego w y d o b y ł2).

Raz widzimy znów chłopa uczestnikiem przemytnictwa, do którego kupcy uciekali się, jako do środka uniknięcia miasta składowego i o gra­ niczeń, wiążących się ze składem 3). Mieszczanie z Lew oczy zrobili so­ bie now y skład u chłopa w Bieganicach, pomijając skład uprzywilejo­ wany (depositorium privilegiatum) w Nowym Sączu. Posłano przeto z grodu woźnego, który u owego chłopa w komorze znalazł i „aresta- v i t“ 164 blach miedzianych i kom orę pieczęcią starosty zapieczętował. Mimo tej czynności prawnej, chłop złamał pieczęć i oddał blachy kup­ com z Warki, którym atoli, gdy do N. Sącza przybyli, „ad instigatio- n e m “ dwóch rajców, blachjr odebrano do g r o d u 4).

Jak często i po co kmieć do miasta przybj’wa, z akt grodzkich nie widać. Stosunek kmiecia do mieszczanina w tem źródle objawia się w n ader rzadkich zapisach długów, zaciąganych u mieszczan przez oko­ licznych chłopów, przyczem długi większe (np. 4 grzywny) rozkładano na raty z oznaczeniem term inów na św. Marcin, na Wielkanoc, na św. Małgorzatę.

* *

Zabieranie chłopów przemocą a rzadkość zbiegostwa. W rozdziale (VII) o kulturze szlachty będzie wskazane, iż nieprzyjazne stosunki są­ siedzkie, sporadycznie wybuchające zatargiem, niekorzystnie odbijały się na losie ,,poddanych“ stron zwaśnionych. Do przykładów, które tam będą powołane, można tu dodać jeszcze je d e n sposób wzajemnego szko­ dzenia sobe szlachty: zabieranie, względnie p o r w a n i e poddanych. W p r a ­ wdzie tylko kilka takich wypadków wpisano do akt sandeckich; w dwóch kobieta je s t przedmiotem sporu. Gwałtowne zabranie poddanej poszko­ dow any szacuje sobie na 10 grzywien ( —główszczyźnie)5). P orw anie

*) C z c h o v . Х а , 136. R. 1531. 2) S a n d e c . IV , 758. R. 1549. 3) P o r. D r S ta n . L e w ic k i, P r a w o s k ła d u w P o ls c e . S p r a w o z d . z c z y n ­ n o ś c i i p o s ie d z e ń A k a d . U m . s ty c z e ń 1907 r. 4) S a n d e c . III, 4 3 8 - 9 . R. 1543, 5) S a n d e c . III, 202. R. 1541.

(13)

Z I E M IA SA N D E C K A . 227

łączy się niejed n o k ro tn ie z uwięzieniem p o r w a n e g o 1), z zabraniem rze­ czy doń n a l e ż ą c } ^ 2) a n aw et z podpaleniem chaty zabranego kmiecia, porąbaniem wrót, komór, skrzyń,— to zaś wtedy, gdy podobnemu p o r­ waniu towarzyszy już w prost najazd, dokonany za pomocą służby i cze­ ladzi, przyczem niekiedy i drugi kmieć, osobiście zostawiony w spokoju, postrada coś ze swego d o b y tk u 3).

Po stwierdzeniu obecności i tożsamości poddanego za pomocą lica, którego dokonywał woźn}?, pozywając zarazem w imieniu powoda ustnym pozwem osobę, u której znalazł się poddany, sprawa szła przed sąd grodzki. S ąd wyznaczał stronom termin rozprawy, na którą po­ zwany winien był stawić i chłopa, o którego chodziło. Pozwany, rzecz zrozumiała, usiłuje dowieść, że chłop, będący przedmiotem sporu, jest jeg o własnym poddanym i jeśli się zdarzy, że ów chłop (względnie kobieta), czy to dobrowolnie czy też z musu, zeznaniem swem potw ier­ dzi słowa pozwanego, w tedy sąd wyznacza now y termin, w którym pow ód ma zaprzysiądz, iż dany człowiek jest jego p o d d a n y m 4). P o ­ zw any twierdzi niekiedy, że osoba sporna była wpierw jego poddaną, że zatem, odbierając ją, przywracał jeno stan swego p o s ia d a n ia 3). Jest tu jeden spór, w którym szlachcic pozywa szlachciankę o· pew ną ko­ bietę, jako o swoją poddaną, pozwana zaś jednocześnie pozywa po­ woda o męża owej kobiety, jak o o swego poddanego, którego jakoby gwałtem pozbawioną została 6).

Zbiegostwo, jako motyw czynny, przenoszący punkt ciężkości sprawy na samego chłopa, występuje tu bardzo rzadko. Raz słyszymy o pracowitej Grzjrwaczce, co zbiegła od p. Nawojowskiego do p. Pie- niążkowej do Krużlowej 7). Jest rzecz ciekawa, że w kilku znanych z akt wypadkach, porw any czy zabrany raz jeden tylko nazwany jest kmieciem, zresztą są to ludzie, zwani „laboriosi“, a więc chłopi, może jednak nie kmiecie, lecz np. ze służby folwarcznej i, co praw dopodo­ bniejsza w wypadkach z kobietami, — chałupnice. Jakoż zabraniu ich zwykle nie towarzyszy dew astacya ekonomiczna, gdy właśnie w prz y­ padku z kmieciem ulega szkodzie chata jeg o i sprzęty.

Tak mało wiedząc o zbiegostwie poddanych, nie można mówić o istotnych pobudkach do opuszczania swych panów; przypuszczać wolno, że — jak zwykle — pobudki te tkwify w sferze ekonomicznej, a może niekiedy i moralnej, jako objawjr „d3'sharmonii" w stosunku dziedzica z włościaninem, którą ostatni najbliżej odczuwał.

W całym tym szkicu, mającym na celu zaznaczenie pewnych r y ­ sów kulturalnych chłopa sandeckiego pierwszej połowy XVI wieku, wszelka chęć ogólniejszego wnioskowania upadała wobec braku doku­ mentów, stwierdzających mniejszą lub większą powszechność tych lub owych objawów. Zamiast takich dokumentów, mieliśmy przeważnie od­

’) Ib id em . 2) S a n d e c . III, 338. R . 1542. 3) S a n d e c . III, 476. R. 1544. 4) S a n d e c . II, 469 i 499. R . 1535. s) S a n d e c . III, 338. 6) S a n d e c . II, 469 i 499. r) S a n d e c . III, 9. R . 1538.

(14)

228 Z I E M IA S A N D E C K A .

rębne zjawiska, fakty, nie pozbawione pewnej wartości, jako „przy­ czynki“ . Takim też faktem, nie spokrew nionym przyczynowo z innymi, formalnie doń podobnymi, była romantyczna impreza niejakiego Łady- sława młynarza, której krótka opowieść zamknie ustęp niniejszy. Sie­ dział był ów młynarz pod węgierskim panem, Janem Paryssbazy, w miej­ scowości tejże nazwy i pewnego dnia porzucił młyn swój pustką...— Ładysław Polak, bo tak go' w ęgrzyn w liście nazywa, umknął z cudzą żoną, zabrawszy z sobą wszystką odzież! P a n P arysshazy w łacińskiem swem piśmie uprasza wszelakich urzędników, by, jeśli zbiega pojmają, odebrali mu odzież i oddali żonie; co zaś mają czynić z samą osobą owego nicponia (nebulo)— uważa za zbędne im doradzać 1).

* .·»

*

Wsie wołoskie (ruskie).

Sferą osadnictwa wołoskiego w ziemi sandeckiej było pobrzeże górnego Dunajca, Popradu, oraz lewy brzeg Białej. W wieku XVI widzimy kilka wsi wołoskich w posiadaniu szlachty 2), kilka należących do króla 3) oraz biskupi klucz krynicki, do którego nie wiadomo jakie i ile wsi w tedy należało.

Al. Stadnicki, badając przed laty osadnictwo t. z w. wołoskie, twierdził, że podkarpackie wsie, na prawie wołoskiem zakładane, za­ mieszkiwała ludność wołoska, którą „z W ęgier, albo przynajmniej przez W ęgry do nas w prow adzono“ 4). Nieco później J. Łepkowski w „nota­ tkach podróż}^1, dając rzut oka na „Ruś S a n d e c k ą “, szczególniej zaś na biskupszczyznę tameczną, traktuje osady, na prawie wołoskiem za­ kładane, jako osady o elemencie etnicznym ruskim, któremu również wykreśla drogę ze Spiża i przyjmuje wiek XV, jako datę pojawienia się tu tego e le m e n tu 5). Na podstawie materyału, w aktach grodzkich sandeckich zawartego, nie można rozstrzjrgać kwestyi pochodzenia pier­ wotnej ludności dóbr krynickich, czyli „państwa m uszyńskiego“, co do kilku jednak wsi szlacheckich i królewskich na prawie wołoskiem, w Są- decczyźnie istniejących, jest niejakie prawdopodobieństwo, że je od po­ czątku zaludniali Rusini; niektóre z nich przechowywały długo cechy lub tradycye r u s k ie 6). Szczupłość wzmianek w aktach sandeckich

4 S a n d e c . III. 558. R. 1541.

’) H a r k lo w a , S z la c h t o w a , M a c ie jo w a , J a w o r k i, F r y c o w a , Ł a b o w a , P r z y ­ s ie tn ic a , W o la k o ło Ł a b o w e j (d w o r z y s k o w o ło s k ie w r. 1581 „ n o v a e r a d icis), Ł o p u s z n a ( w p a r . G n o jn ik , w r. 1581 n o v a e r a d ic is ). 3) D ę b n o , K r o ś c ie n k o , G r y w a łd , B ilc z a r o w a , B o g u s z a , K r ó lo w a ru sk a . 4) S ta d n ic k i, O w s ia c h t. z w . w o ło s k ic h . L w ó w , 1848, str. 20— 1. 5) Ł e p k o w s k i, R u ś S a n d e c k a , D o d a tk i do G a z e ty lw o w s k ie j z r. 1855, Nr. 33. 6) W G r ü n w a ld z ie i K r o ś c ie n k u , p r ó c z p o d a n ia o p o b y c ie R u s in ó w , p r z e c h o w u j ą s ię p a t y n y m is e c z k o w a t e i m s z a ł c e r k ie w n y . In n e w s ie m a ją

(15)

Z I E M IA S A N D E C K A . 229

o wsiach wołoskich tłumaczy się wyłączną władzą sądowniczą sołtysa, rozciągającą się na cały zakres spraw cywilnych i kryminalnych p o ­ między osadnikami wsi na prawie wołoskiem lokowanych !). Sołtys ów występuje w naszych aktach bardzo rzadko, zawsze pod nazwą „scultetus“, ale nigdy nie nazywa się kniaziem, jak to w innych wsiach n a praw ie wołoskiem bywa. Z całego ubóstwa danych, jakie posiada­ my o wsiach wołoskich w Sądecczyźnie XVI w., następujące płyną uwagi.

a) Co do dóbr szlacheckich. O stanie ekonomicznym chłopów tych wsi nic nie wiadomo. Księgi grodzkie zawierają tylko kilka aktów jed n o stro n n y ch , w istocie swej prawno-publicznych, gdzie chłop w y ­ stępuje w roli biernej, jako przedmiot umowy. Są to umowy, zawie­ ra n e przez dziedziców wsi ze starostą, względnie urzędem grodzkim, co do poszczególnych ludzi lub gmin. Jeśli który z poddanych danej wsi oskarżon będzie o jakie przestępstwo, takiego dziedzic zobowiązuje się stawić na wezwanie (przez woźnego albo pismo starościńskie) w grodzie, inaczej — podpadnie umówionej karze 2). Zresztą podobne akta zdarzają się i we wsiach wołoskich, do króla należących, przy- czem zamiast dziedzica, jak o stro n a zobowiązana, w ystępuje tenuta- ryusz. Rzecz znamienna, że takie środki bezpieczeństwa władza staro ­ ścińska stosowała wyłącznie tylko względem wsi o ludności „ruskiej“. Mamy w tem dowód, iż ludność owa nigdy nie była tu rdzenną, lecz, jako napływowa, świeżo sprowadzona, a uspołeczniona tylko przez sztuczną organizacyę kontraktu lokacyjnego, większej wymagała czuj­ ności ze strony władzy administracyjnej.

b) Co do dóbr biskupich·, na podstawie ksiąg grodzkich sandec- kich z badanego okresu czasu niema nic do zanotowania. Aby jednak kategoryi tej wsi wołoskich nie zbyć milczeniem, pozwolę sobie co do biskupiego klucza krynickiego, zwanego państwem muszyńskiem, zesta­ wić dane statystyczne, zawarte w re gestrach poborowych z lat 1581 a 1595. Przekroczę w tem miejscu ram y niniejszego studyum, ale wzrost tych dóbr pod każdym względem w ciągu lat kilkunastu będzie widoczny.

o łta r z e ty p u „ g r e c k ie g o “ i t. p. (D o d a tk i d o G a z e ty l w o w . z r. 1855, Nr. 32). W e w s ia c h k r ó le w s k ic h B ilc z a r o w e j , K r ó lo w e j i B o g u s z y im io n a c h ło p ó w w X V I w . b y ły : H ry ć , D a ń k o , W a ś k o , K lim , Z ań; p o p tu te js z y , n a z y w a n y w a k ta c h „ p o p e m r u s k im “, c h o ć , 00 p r a w d a , m o ż e to ty lk o z n a m io n a o b r z ą d k u r u s k ie g o .

') S ta d n ic k i, 1. c., str. 8 i 9.

2) W r. 1531 P io tr B r a n ick i, d z ie d z ic c z ę ś c i Ł a b o w e j i M a d e j o w e j , o b o ­ w ią z u j e s ię p r z e d s ta r o s tą , p o d z a k ła d e m 10 g r z y w ie n , „q u od si a liq u is su b d i- t u s 'ip s iu s d e v illis p r a e d ic tis in a liq u o c r im in e in c u lp a tu s e t in fa m a tu s fu e r it, e x tu n c p r a e fa tu s P e tr u s B . te n e b itu r et s e p r a e s e n t ib u s o b lig a t, su b v a d io p r a e - fa to , t a le m h o m in e m in c u lp a tu m h ie c o r a m d o m in o c a p ita n e o au t o ffic io ca- s tr e n s e , s ta tu e r e , p o s tq u a m p e r m in is t e r ia le m aut p e r litte r a s d. c a p ita n e i erit m o n itu s (S a n d e c . II, 209). W ty m ż e r o k u N a w o j o w s c y , d z ie d z ic e F r y c o w e j i M a c ie jo w e j, ta k ie s a m e z o b o w ią z a n ie n a s i ę b io r ą (S a n d e c . II, 210).

(16)

230 Z I E M I A S A N D E C K A . F a ra Muszyna.

1 5 81 *)· . 1595 2)·

Muszyńskie państwo Krynica i do P ańtw o Muszyńskie tego państw a inszych wsi n ale­

żących.

63 półdworzyszcz wołoskich. 100 półdworzyszcz wołoskich. 2 piły traczne. 15 półdworzyszcz potem. 2 huty szklane. 2 hucie szklane.

2 towarzysze. 4 towarzysze. 4 popowie ruscy. 2 kole zakupne. 2 kole doroczne. 4 koła trackie. 3 kowale, 10 komorników z bydłem. 20 sołtysów z włókami. 11 zagrodników z rolą. 300 owiec.

c) Co do dóbr królewskich. Dzięki dwom przywilejom lokacyj­

nym, z roku 1531 dla Bilczarowej i z r. 1544 dla Boguszy, poznajemy upr awnienia sołtysa i powinności kmiece tych wsi ruskich. Oba owe przywileje, choć różnią się od siebie o lat kilkanaście, są je d n a k naj­ zupełniej naw et w szczegółach z sobą zgodne. W ydobyte z nich n o r­ my dadzą się przeto z wielkiem prawdopodobieństwem odnieść i do wszystkich innych wsi wołoskich w sandeckim, zwłaszcza, że p o ró w n a ­ wcza analiza z kontraktami wsi na prawie wołoskiem, istniejących po za Sądecczyzną, dawno już pozwoliła stwierdzić szereg stałych zasad w ich ustroju. Nie powtarzając więc rzeczy za hr. Stadnickim, we własnym jeno rozbiorze podam pokrótce treść wydrukow anych przezeń in ex­ tenso przywilejów dla Boguszy i B ilczarow ej3).

Obowiązki chłopów. 1) Czynsz i daniny. Kmiecie, nie mający

owiec, płacą corok na św. Trójcę po 12 groszjr i po jednym popręgu; ci zaś co stada mają, winni dać troje jagniąt i dwa sery wołoskie (ca- seos valachicos) od każdych stu owiec. Komornicy, mający bydło, płacą po 6 groszy, mając}' zaś owce dają troje jagniąt i d w a serj' od ka­ żdych stu owiec. Jednocześnie z tym czynszem ma każdy kmieć dawać po groszu „ratione coquinalium, quod kuchenne dicitur“. Wówczas, gdy się bukiew (nuces fagi) rodzi, winni dawać dwudzieste prosię. P o ­ datku, okupującego obowiązek służby wojennej, zwanego „bellicalia“, płaci każdy po sześć groszy. W inni też kmiecie dwa razy do roku okazywać sołtysowi „honoram entum “, po rusku „poczta“ zwane, skła­ dające się z kur, jaj, serów, a to na Boże Nar. i na Wielkanoc. 2) R o ­ bocizny. Kmiecie są obowiązani tylko do trzech dni na rok robocizny dla sołtysa, który wtedy ma ich żywić.

1) P a w iń s k i, M a ło p o lsk a , III, str. 148. 2) R p s. X X . C z a r to r y sk ic h N. 329, str. 582.

(17)

ΖΙΕΜΓΑ S A N D E C K A . 231

P raw a chłopów. Mają być sądzeni wyłącznie tylko prawem woło­ ski em.

P raw o i obowiązki sołtysa. P rócz faktycznie posiadanego łanu roli, do którego należą też „obszary“, pasieka i łąki, ma prawo zbudo­ wać sobie młyn, karczmę, browar. Dalej służy mu t. zw. nawsie, oraz wolne w lasach danej wsi pastwisko. Może urządzać barcie w lesie. Służy mu prawo rybołówstwa i łowów w lesie na dzikiego zwierza, z którego tylko ćwierć każdego niedźwiedzia lub dzika winien dać te- nutaryuszowi. Co trzeci rok, tytułem daniny, ma dawać tenutaryuszowi- je d e n „leśnik“ (?) długości półtorej męża. W olno mu paść konia p o ­ między posiewami kmiecymi, nie czyniąc szkody. W olny je st od p o s p o ­ litego ruszenia i od wszelkich posług, krom stawienia się w Grybowie na każde wezwanie. Sprawować ma jurysdykcyę nad ludnością wiej­ ską, podług praw a wołoskiego. Ma pobierać szóstą część czynszów i danin kmiecych, oraz trzecią część grzywien sądowjrch.

Łatwo zdać sobie spraw ę z charakteru gospodarki w tych wsiach wołoskich: zupełny brak ospów zbožowj'ch i minimalna robocizna zna­ mionują pasterstw o. Ilość bydła i stad stanowi tli podstawę do o k re ­ ślenia danin, składających się z produktów, właściwych temu rodzajowi gospodarki. Obok pasterstwa, występuje, acz w drobnych rozmiarach, i rolnictwo. Już przywileje Bilczarowej i Boguszy wspominają o posie­ wach kmiecych, podobnież w pobliskiej Królowej są kmiece role upra­ w n e 1). Przypuszczać należ}*, że rolnictwo ograniczano do w yproduko­ w a n ia niezbędnego na własne potrzeb}' zboża, nadewszystko — owsa i żyta

W e wsi są dwie kategorye ludności: kmiecie i komornicy. O sta­ tni płacą połowę czynszu pieniężnego, uiszczanego przez kmieci, ale daniny— o ile mają stada owiec— oddają w równej z kmieciami mierze. W muszjaiskiem państwie, ze źródeł już końca XVI w., widzimy, obok rolnictwa i pasterstw a, przemysł leśny (piły traczne) i hutnictwo. Ogół ludności składa się z kmieci, niewielu zagrodników i komorników, kilku rzemieślników (kowale) i „towarzj’szj?“, zatrudnionych w hutach.

Ilu chłopów zamieszkiwało poszczególne wsie, nie wiadomo, j e d y ­ nie co do Bilczarowej stwierdzono, że już pierw otnie liczyła 12 kmieci 21. W tym samym roku (1531), w którym wieś ta uzyskała przywilej loka- cyjny, tenutaryusz dóbr grybowskich, do których i Bilczarowa należała, zobowiązał się wobec starosty, pod zakładem 10 grzywien, stawić w g ro ­ dzie każdego z poddanych tej wsi, oskarżonego o p r z e s t ę p s t w o 3). Do­ raźnie więc zabezpieczano się od wszelakich szkód możliwych ze strony przybj^szów.

Stosunek kmieci we wsiach wołoskich do ziemi nie przedstawia się wyraźnie, to wszakże pewna, że kmieć, który wolniznę już wysie­ dział, łatwo mógł być ruszony przez pana. T ak np. w roku 1542 wszyscy kmiecie wsi Królowej, oprócz cieszących się wolnizną, zobo­ wiązali się — każdy pod zakładem 10 g r z y w i e n — odprzedać za słuszną

*) Sandec. III, 297.

2) S ta d n ic k i. 1. c., str. 13. 3I S a n d e c . II, 209.

(18)

2 3 2 ZI EM IA SA N D E C K A .

cenę role, na którj'ch dotąd siedzą (revendere iusto praetio agrum siium, in quo pronunc residet) wraz z zabudowaniami ludziom, którzyby chcieli je kupić; zobowiązują się wyprzedać się w terminie oznaczonym (blisko przyszły św. Wojciech) i nie mają już ról swoich obsiewać 1).

O kulturze tych W ołochów (czy Rusinów) sandeckich niema szczegółów w aktach grodzkich, prócz tylko kilku świadectw, jak m a­ lém poważaniem cieszyli się śród nich popi. „Honorabilis sacerdos ru- t e n u s “ — jak go akta mienią — zwykle je s t synem tej wsi, w której kapłaństwo piastuje, lub też pochodzi z sąsiedniej osady, ale przede- wszystkiem brak wyższości kulturalnej nad otoczeniem nie zjednyw a mu szacunku. Taki np. pop Michał z Maciejowej odbiera rany i sińce nietylko od rodzonego brata, „pracow itego“ Hrycia z Królowej, ale skarży się i na „innych“, na żjrcie jego g o d zą cy ch 2). S praw y kultu nie były jednak ludności tej obojętnej tak np. w r. 1545 popi z Maciejo­ wej i Królowej, wraz z sołtysem, zaciągają pożyczkę dziewięciu flore­ nów u Achacego Jordana, starosty sandeckiego, na budowę „bożnicy“ w Królowej.

IV.

Drobni właściciele i szlachta zagrodowa.

Nad genezą zagrodowej szlachty i jej bytem, w obrębie woje­ wództwa krakowskiego, zastanawiał się ongi w jednej z pierwszych prac swoich ś. 'p. Karol Potkański. Stwierdził on niezbicie, że sa­ motny ten odłam klasy szlacheckiej był jedynie wytworem ekonom i­ cznych stosunków i to nietylko w krakowskiem, lecz i w całej Mało- p o l s c e 3). Uwydatnił też różnicę, zachodzącą pomiędzy bezkmieciową szlachtą, a tak z w. rj^cerstwem włodyczem, różnicę, tkwiącą w upraw­ nieniu jednych i drugich a tak głęboką, że mimo zrównania pod wzglę­ dem ekonomicznym, ani o równości prawnej ani o pochodzeniu pierw ­ szych od drugich — zdaniem jego — mowy być nie może.

Owo źródłowe studyum Potkańskiego wyjaśniło, że brak kmieci, względnie posiadanie łanu ziemiańskiego, b}'ło wypływem tychże eko­ nomicznych stosunków, a mianowicie: „albo było wynikiem niemo­ żności osadzania kmieci od samego początku z powodu zbyt małych działów, albo też— usuwania ich z łanów czynszowych wskutek ro z ro ­ d ze n ia“ 4). Ponieważ powiat sandecki w XVI wieku przodował w woje­ wództwie krakowskiem pod względem mnogości drobnego ziemiaństwa, przyczem połowę drobnej własności w tym powiecie stanowiły osiadło- ści zagrodowej szlachty 5), nic więc dziwnego, że uczony autor

poświę-0 S a n d e c . III, 297. 2) S a n d e c IV , 41.

3) Z a g r o d o w a s z la c h ta i w ło d y c z e r y c e r s t w o w w o j k r a k o w s k ie m w X V i X V I w ie k u . R o z p r a w y w y d z . h i s t -fil. A k a d . U m . to m X X III, s tr . 252.

(19)

ZI EM IA S A N D E C K A . 2 3 3

cil byl dużo uwagi gniazdom drobnoszlacheckim tego właśnie p o w ia tu 1). Gniazda te stanowiły zw artą grupę, leżącą na południe od Czchowa, we wsiach W ojakowej, Druszkowie, Dobrocieszy, Łąkach, Połomi, P o ­ rąbce, Kątach, W iatrowicach i Chronowie. Za czasów Długosza p rz e­ ważały tu liczebnością rody Czarnych Jeleni i Ogniwów; prócz tych byli tu jeszcze Turzynici i L ubow lici2). Do tejże grupy zaliczam leżące śród niej wsie: Brzozówkę (w zapisce z r. 1518 „villa“. Czchov. IX, 131), Sosninę, Proszówkę, Zatok, — oddaw na zapewne przez poblizkie wioski wchłonięte i dziś n a mapie nie uwydatnione; — nadfo, oddziel­ nie, wieś Trąbki w parafii ś-go Św irada w Tropiu.

Ś. p. Potkański w p ro st monograficznie zbadał odrębne wioski i odrębne w nich dziedziny i w rezultacie dał szczegółowy obraz roz- radzania się i rozdrabniania majątkowego zagrodowej szlachty w cza­ sie od w. XIV do końca XVI. Wiadomości więc, które tu dorzucę, nie wpłyną bynajmniej na tezy rzeczonego studyum, lecz jedynie skupią więcej światła na stanie wiosek drobnoszlacheckich w Sądecczyźnie, w okresie czasu, poprzednio źródłami nie oświetlonym, gdyż przegląd rozwojowy P otkańskiego nawiązywał porównawczo dane o tych wsiach, pochodzące z Liber beneficiorum i współczesnych zapisek sądowych z dużo późniejszymi, bo z r. 1581 pochodzącymi regestram i poboro­ wymi.

') O p. cit., str. 195— 209.

2) D łu g o s z , m ó w ią c o W o j a k o w e j , n a z w a ł C z a r n y c h J e le n i i O g n iw ó w ( L u b o w litó w ) k m ie c ia m i. P o tk a ń s k i u w a ż a ł ich za z c h ło p ia łą z a g r o d o w ą s z la ­ c h tę; dr. S e m k o w ic z z a ś w c e n n e j p r a c y o w ło d y k a c h d o w o d z i, ż e to b y li w ło - d y c y . S k ą d in ą d je d n a k w ia d o m o , ż e i J e le n ie i O g n iw a b y li ro d a m i s z la c h e ­ c k im i; w o b e c te g o w ła ś n ie w y p o w ia d a dr. S . p r z y p u s z c z e n ie , „że n ie k t ó r e r o d y r y c e r s k ie w y d a ły z s ie b ie , p r ó c z s z la c h e c k ic h , ta k ż e w ło d y c z e g a ł ę z i e “ ( W ł. S e m k o w ic z , W ło d y c y p o ls c y n a tle p o r ó w n a w c z e m s ło w ia ń s k ie m . L w ó w 1909, str . 21). H ip o te z a ta 's to i w z u p e łn e j s p r z e c z n o ś c i z d o t y c h c z a s o w y m s ą ­ d e m n a u k i o p o ls k ic h w ło d y k a c h (z d a n ie m P o t k a ń s k ie g o sz la c h ta z w ło d y k a - m i, p o d w z g lę d e m p o c h o d z e n ia , n ic a nic n ie m ia ła w s p ó ln e g o ) i, o ile c h o d z i 0 sto s u n k i p o ls k ie , w y r a s t a j e d y n i e z e s p o s t r z e ż e ń n ad r o d a m i J e le n i ó w i O g n i­ w ó w . N ie w d a ją c s ię w k w e s t y ę z a s a d n ic z ą , d o tk n ę d r o b n y c h s z c z e g ó łó w .·— J a k o d o d a tk o w ą w s k a z ó w k ę n a to. ż e w p a ra fii w o ja k o w s k ie j b y ło w ie lu w ło - d y k ó w , p r z y ta c z a dr. S . M arcin a W ło d y k ę z P o ło m i, w y s t ę p u j ą c e g o w m e tr y ­ k a c h W o j a k o w e j z k o ń c a w . X V I , m ó w ią c , ż e „ w p r z y d o m k u j e g o . w ó w c z a s ju ż m o ż e n ie z r o z u m ia ły m , k r y je s i ę je d n a k tr a d y c y a w ło d y c z e g o p o c h o d z e ­ n ia “ (o p . c i t , str . 20·. B y ć m o ż e ; to je d n a k p e w n a , ż e w a k ta ch c z c h o w s k ic h 1 sa n d e c k ic h z p ie r w s z e j p o ł o w y w . X V I , z a w ie r a ją c y c h m n ó s t w o n a z w is k s z la ­ c h e c k ic h i k m ie c y c h , n ie z n a la z łe m n ik o g o , k tó r y b y m ia n o W ło d y k i n o s ił. C zy z a te m ó w W ło d y k a z k ą d in ą d do P o ło m i n ie p r z y w ę d r o w a ł?

P o w ie d z ia ł n a m D łu g o s z , ż e w W o j a k o w e j b y li „cmethones de armia...

Oz/niwo“ . T y m c z a s e m w W o ja k o w e j, ju ż w z a r a n iu w . X V I - g o , w id z im y ty c h O g n iw ó w n ie ja k o k m ie c i, le c z ja k o „nohiles“, s z la c h t ę . W r. 1519 j e s t tu J a n O g n iw o , k tó r e g o s y n A d a m O g n iw o w r. 1525 m a n a w e t d w ie r o le k m ie c e ( S a n d e c . I, 1 *'2, 338; II, 47, 98, 137). J e ż e li p r z y ją ć , ż e b y li to w ł o d y c y , n ie za ś s c h ło p ia ła sz la c h ta , to tr z e b a p r z y p u ś c ić , ż e z a s z ło tu p o d s z y c ie s ię p o d s z la ­ c h e c t w o . F a k ty ta k ie g o w ś liz n ię c ia s ię w ło d y k i w s z e r e g i s z la c h e c k ie w y k a z a ł dr. S e m k o w ic z (o p . cit. 7 1 —73). C z y je d n a k sta ło s i ę c o ś p o d o b n e g o w P o ło m i i w W o j a k o w e j ? T u b o w ie m p o d s z y c ie m u s ia ło b y s ię o d b y ć tłu m n ie . W p ie r w ­ sz e j w s z a k p o ł o w i e X V I w . d z ie d z ic e W o j a k o w e j n a le ż ą d o p ię tn a s tu o d r ę ­ b n y c h n a z w is k , c z y p r z e z w is k r o d z in n y c h — w s z y s t k o nohiles— , a n ie k t ó r z y m a ją r o le k m ie c e . W P o ło m i n a jb a rd zie j g n ia z d o w i P o ło m s c y m a ją p r z e d r. 1530 z a g r o d ę i r o lę o s ia d łą ( S a n d e c . II, 171, 581; III, 58, 121, 149).

(20)

234 Z IE M IA S A N D E C K A .

Były w ziemi sandeckiej jeszcze trzy wsie drobnoszlacheckie— Rop- kowa, Tabaszow a i Znamirowice lub Nieznamirowice-—od grupy woja- kowskiej na południe i wschód położone, a przedstawiające obraz wcale nie mniejszej kolokacyi.

Zestawiwszy, na podstawie ksiąg grodzkich, wykaz dziedziców wsi drobnoszlacheckich, przekonywamy się, iż wykaz t e n jest niezu­ pełny, bo przeważa w nim elem ent zamożniejszy t. j. tacy dziedzice, którzy, aczkolwiek drobni, posiadają jednak kmieci a n aw et działy w paru lub kilku naraz wsiach. Owego zaś gminu bezkmiecego, na ła­ nach ziemiańskich siedzącego, spotykamy w aktach stosunkowo niewiele. Jeżeli o nim je st wzmianka, to zwykle w formie zbiorowej, jako o „no- biles p aupe res", niechcących płacić, ociągających się z podatkami.

Akta kupna-sprzedaży pomiędzy takimi, n a łanach ziemiańskich osiadłymi dziedzicami, księgi sande ckie podają w formie, nie pozwala­ jącej na żadne wnioski o rozmiarach i właściwościach gospodarczych terytoryum, gdyż mówią w prost o „sortes“ t. j. częściach czy źrebiach, całość gospodarczą dla siebie stanowiących, lub też o pozbywaniu p e ­ wnych tylko elem entów owych całości, równie jak tamte nieokreślo­ nych, np. sprzedaż pew nej łąki, stajania roli, wybrzeża rzeki i t. p. W stosunku do wsi drobnoszlacheckich akta nie mogą dać tego, co r e ­ gestra poborowe, które ■— jako spisy doraźne — ujawniają każdą re a l­ ność szczegółowo w celach podatkowych. P oniew aż na podstawie ksiąg grodzkich trudno orzec, ile było w pewnej chwili wszystkich realności i jakie, przeto dołączam wykaz podług rodzin, współcześnie clziedzi- czącj^ch, przypominając, że zawsze jakieś grono dziedziców pozostaje poza wykazem.

Ze posiadanie kmieci przez drobną szlachtę sandecką w pierw ­ szej połowie XVI w. nie było rzadkością, liczne n a to w wykazie znaj­ dują się dowody. T ak np. w Wojakowej widzimy całe stopniowanie

w tym kierunku. Pomiędzy bowiem jakimś Lysskiem, który ma prawo do trzeciej tylko części, czynszu, robocizn i danin jed n eg o kmiecia, a Dobrocieskim, w tejże wsi mającym pięć ról osiadłych, jest szereg innych dziedziców, takich jak Porąbscy, Ogniwo, Łońscza, Grabania, mających po jednej lub po dwie role kmiece. Podobnież w Druszko- wie są szlachta-dziedzice zagród, siedlisk i ról kmiecych (Chronowski, Falkowski, Małdrzj^k), jak też w Połomi (Połomski), w Miłkowej (Mil- kowscy), choć są to typowe wsie drobnoszlacheckie. Nawet zagrodowa szlachta z Rostoki i Porąbki, bezimiennie, w prost jako „tiobiles“ na­ zwana, i dwóch jeszcze zagrodowców z Trąbek, w r. 1539 wręcz od­ mawiają płacenia łanowego, twierdząc, że mają swoich kmieci. Nie za­ dowolono się, wprawdzie, takiem gołosłownem twierdzeniem i zażądano przedewszystkiem od nich dowodów posiadania kmieci, a mianowicie-— kwitów poborowych

T ak a najuboższa szlachta, o ile trzyma się wsi, spada ekonom i­ cznie bardzo nizko. Ima się np propinacyi na własną rękę. W aktach sandeckich spotykamy trzech szlachciców k arczm arzy 3). T o jednak za­

>) S a n d e c . III, 7 6 - 9 .

(21)

ZIEM IA S A N D E C K A . 235

trudnienie, podobnie jak i osiadanie w mieście — choć niegodne szla­ chcica, w myśl już statutu w arckiego i praw a zwj^czajowego Ł) — nie pociąga za sobą utraty praw szlacheckich; przynajmniej nie okazuje się to z ksiąg sandeckich, które nie zawierają w naszym okresie ani j e ­ dnej nagany szlachectwa. W praw dzie w wieku XVI n a g a n a je st już rzadkością, bo proces wywodu w Malopołsce zamknął się niemal w stu­ leciu poprzedniem— brak jednak wszelkich śladów sporów tej katego- ryi, od których i S ądecczyzna w wiekach średnich nie była wolna, świadczy, z jednej strony, iż szlachta możniejsza nie troszczyła się o praw ne stanowisko tych, których życie samo miało skwalifikować, odpowiednio do indywidualnych zdolności, z drugiej — w obrębie w ła­ snej sfery, szlachta zagrodowa nie spiesz}'}a z przj^ganą jeden drugie­ mu, bo każdy dobrze wiedział, iż czystość klejnotu jest tu powszechnie słabą stroną. Liczne węzły pokrew ieństw a pomiędzy rozrodzonymi dzie­ dzicami sąsiadujących wsi, powodowały, drogą posagów, skupianie się w rę k u jednej i tej .samej rodziny, cząstek w kilku wsiach; nie wzma­ gało to jed n ak materyalnie tych rodzin, utrudniając i tak niewyrobioną technikę gospodarczą. Takimi są np. Wojakowscy, którzy mają części w W ojakowej, Brzozówce i Sośninie, a z których je d e n , mimo to, w y­ stępuje jako „famulus“ Jordana. Miłkowscy mają części w Miłkowej, Przedanicy, Druszkowie i Dobrocieszy. R o p k o w s c y — w Tropiu, T rą b ­ kach, Bądzieszynie, Wytrzeszce, Parkoszówce i Połomi.

Niewysoka wartość takich nie skomasowanj^ch, bezkmiecych a d ro ­ bnych majątków, ujawnia się w ówczesnym ich szacunku. T ak np. p o ­ siadane przez kogoś działki w W ojakow ej, Brzozówce i Sośninie warte są 30 grzywien. Dość porów nać tę cyfrę z 12 grzywnami, za które inny znów właściciel sprzedaje prawo do 1/s czynszu, danin i robocizn j e ­ dnego kmiecia w W ojakow ej, a wniosek będzie niedwuznaczny. Pom i­ jając inne podobne przykłady, trzeba zaznacz3'ć, że bewzględnie w ię­ kszą wartość miały majątki, osiadłe przez kmieci, niż dziedzictwa bez- kmiece. Z szeregu akt kupna-sprzedaży okazuje się, iż zwykła cena roli osiadłej czyli kmiecej wahała się tu w pierwszej wieku XVI połowie pomiędzy 30 a 32 (rzadko 40) grzywnami; natomiast ziemie bezkmiece, puste, ceniono nizko, jako że w takich majątkach trud uprawy roli ciążył na samym dziedzicu W Wojakowej np. ktoś sprzedaje role „dziedziczne“ za 7 grzywien; w Ropkowej dwór z siedliskiem, o g ro ­ dami i łąkami w a rt 10 grzywien.

Zapisy posagu i wiana należą do najpospolitszych aktów dobrej woli, zeznawanych przez mniej więcej zamożną szlachtę. O ile chodzi o szlachtę zagrodową, bezkmiecą, zapisów takich więcej w aktach czchowskich niż sandeckich. Najmniejszą spostrzeżoną sumą je st posag czterech grzywien Anny, córki Stanisława T rzopa z Nieznamirowic, której mąż, Andrzej Goczwin z tejże wsi, zapisuje 8 grz. posagu i wiana na połowie swoich d ó b r 2). Największa za notow ana w aktach s a n d e ­ ckich (badanego czasu) opraw a posagu z zapisem wiana, zapewniona przez cząstkowego dziedzica żonie, wynosiła 200 fl.; zapisał ją

Porąb-1) S e m k o w ic z W ., N a g a n a i o c z y s z c z e n ie s z la c h e c t w a , str. 11. 2) Č z c h o v . IX , 108, R. 1517.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Гиппиусом, что именно эмоциональ- ная память старика усложняет и впечатление от него, и смысл художественного целого, тем более, что

In the present paper, I indicated some options to develop power- metric research for the purpose of geopolitical analyses, especially re- gional and local ones.. The theses

The mathematical model presented describes the flow in rivers of which i the depth ~s small compared with the width,.. ii the width ~s small compared with the radius

Niezwykłą kreacją aktorską wydaje się też rola debiutantki Magdaleny Różań- skiej, choć ze względu na to, że film Koxa jest jej pierwszym występem na ekranach, to ocenić

Przeprowadzone badania miały na celu identyfi kację i analizę postaw kon- sumentów wobec typowych form reklamy, określenie stopnia postrzegania oraz oddziaływania reklamy

Podstawowym zadaniem resocjalizacyjnych oddziaływań dramowych jest właśnie stymulowa­ nie kreatywności, a także zachowań spontanicznych u osób nieprzystosowanych

na zachód od wymienionych grobów natrafiono na kolejną koncentra- cję kamieni o nieustalonym zarysie, gdyż badania jej dopiero zostały rozpoczęte.. Wśród tych kamieni

W ocenie stopnia porażenia liści zbóż można stosować podejście zakładające iloraz sumy powierzchni objawów chorobowych do sumy całkowitej powierzchni liści