Uwagi o celach powstania listopadowego
(na marginesie W . B o r t n o w s k i e g o , Walka o cele powstania listopadowego, Łódź 1960).
W pracy sw ej o powstaniu listopadow ym W ła d y sła w В o r t n o w . s k i bardzo starannie przerobił akta w ład z centralnych pow stania w A rch iw u m G łów nym A k t D aw nych, sięgnął do -papierów Krukow ieckiego w B ibliotece U niw ersytetu W a r szawskiego, dio papierów Tytusa Daiaiyńskiego (w Kórniku, zbiorów Potockich (W A P Kraków ), archiw um B.rainiokioh (A G A D ), m ateriałów rękopiśmiennych znajdujących się w Bibliotece P A N w Krakow ie. Poza m ateriałam i archiw alnym i autor dotarł aż do 17 pam iętników rękopiśm iennych uczestników pow stania (brak tylko pam iętników znajdujących się w Bibliotece Polskiej w Paryżu). Baza źródłow a pracy solidna, autor im ponuje zwłaszcza znajom ością drukowanej literatury pamiętnikarskiej.
U żyłem celowo słow a: solidna, nie m ogłem bow iem w staw ić przym iotnik a: w y czerpująca. Są pew ne luki, kitóre w y w a rły nieco ujem ne piętno na tej interesującej m onografii. Au tor w łaściw ie pom inął cenną korespondencję prywatną gen. ' bu kowieckiego z żoną Heleną (Biblioteka Uniw ersytetu W arszaw skiego), w baii ..„o nieznacznym stopniu są 'wykorzystane papiery i notatki 'ks. A d a m a w Bibliotece Czartoryskich. Niezupełnie w yczerpująco zbadał autor m ateriały znajdujące się w Bibliotece Jagiellońskiej i Bibliotece A k ad em ii Nauk w K rakow ie. Autor ko rzystał z prasy w stopniu znacznie szerszym n iż jego poprzednicy, ale w spisie cza sopism są pew n e nieścisłości. Autor w ciągnął na listę „D ziennik Gw ardii H onorow ej” m im o iż w praktyce nie 'uwzględnił tego nadzw yczaj interesującego pism a. Z pom i niętych dzienników — efem eryd m ogę w ym ienić pism o „Szpieg — patriota” (Kraków).
D otkliw ą lukę stanowi brak w ielu ówczesnych broszur z grudnia 1830
i stycznia 1831. Z aw ierają one cenny m ateriał i niew ątpliw ie powinny być uw zględ nione przy omawianiu program u powstania listopadow ego 1. Co do literatury druko w anej niezrozumiałe jest dla m nie pom inięcie niektórych pozycji odnoszących się do udziału i roli Czartoryskiego w powstaniu listopadow ym ; brak m ianowicie
źródło-1 Co jest lepszego: czy pośpiech czy zw łoka w działaniach naszej rew olucji, W arszaw a 1830; M . K u b r a k i e w i c z , Nadzieje Polski, W arszaw a 1830; (Ludwik)
M o c h n a c k i , C zy m oże b yć kontrrew olucja w W a rsza w ie?, W arszaw a 1830; J. B, O s t r o w s k i , O naturze opozycji i rządu, W arszaw a 1831; R ozm ow a m ięd zy dw om a obyw a telam i o pow odach i skutkach dzisiejszej rew olu cji, W a rszaw a gru dzień 1830. Fr. I. S t a w i a r s k i , C zym i jak objawiła się wola pow szechn a w na rodach, W arszaw a 1830. Broszury te są zachowane w kraju. Zob. też interesujący artykuł A . Z i e l i ń s k i e g o o· nieznanych broszurach z 1830— '1831. A rtyku ł ten złożony jest do tom u szkiców o pow staniu listopadow ym , który w ydaje Instytut Historii P A N .
P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y T o m L II —. z e sz y t 2
P O W S T A N IE L IS T O P A D O W E
339
wego szkicu — W . N a g ó r s k i e j - R u d z k i . e j 2, oraz ostatniej monografii M . K u k i e l a ® . A u tor pom inął też interesujący szkic J. U j e j s k i e g o pośw ię cony ideologii i program ow i powstania listop ad ow ego4.
Bortnowski rozw ażania sw e zam knął w ściśle określonym odcinku czasu: od 29 listopada do 8 lutego, tj. uchwalenia ustaw y o przysiędze. D ecyzja słuszna i trafna, ustaw a o monarcbicznej form ie rządu zam yka bow iem okres -kształtowania się celów powstania. Rozważania sw e autor mapoczyn-a zdaniem , że pow stanie listopadowe w odróżnieniu od w szystkich innych polskich zryw ów narodow ow yzw oleńczych nie m iało sw ojej deklaracji program ow ej. Rodziła się ona długo i została ostatecznie sprecyzowana w -trakcie powstania pod w p ły w e m szerokiego nacisku oddolnego szlachty średniozamożnej i drobnej, inteligencji m iejskiej ora-z drobnom ieszczaństwa. Program ten cechował szczery n a ogół patriotyzm i dążenie do odzyskania niepodle głości, a równocześnie zdecydow any konserw atyzm w dziedzinie problem atyki spo łe c z n e j Zdaniem autora w p ły w właścicieli latyfundiów na ukształtowanie tego pro gramu b y ł znacznie słabszy niż szlachty folw arcznej i zaściankowej (s. 10). To ostatnie sform ułow anie jest dyskusyjne, bo na przykład w p ły w Czartoryskiego na praiwno“dogmaityczne ujęcie aktu detronizacji (nie uchwalenie!) nie ulega m oim zdaniem wątpliw ości. Redagow ał go przecież w całkowitej izola-cji od posłów zaufa ny przyjaciel i klient Czartoryskiego — J. U . N iem cewicz. A k t detronizacji to prze cież jeden z najw ażniejszych dokum entów program owych p o w sta n ia 5.
Bortnowski przekonywająco udowadnia sw o ją naczelną tezę, że decydujący w p ły w na sprecyzowanie celów rew olucji w yw arła szlachta-. Z a tym program em w ypowiedziała się znaczna większość szlacheckiej opinii publicznej. „R ew olucja narodowa bez rew olucji so cjaln e j” — oto najogólniej biorąc program oficjalny pow stania listopadowego. Staranna analiza dokum entów program owych (m anifest s e j m ow y, akt detronizacji, ustawa o przysiędze) przeprowadzona przez autora potw ier dza w całej rozciągłości to lapidarne ujęcie celów powstania listopadowego. Sąd autora jest w tym w ypadku mocno podbudowany źródłowo i niew ielkie są szanse na jego podważenie.
Szereg drobnych uzupełnień do pracy W . T o k a r z a 6 o ideologii sprzysiężenia Piotra W ysockiego, to dalsze cenne osiągnięcie autora. Bortnowski podw aża w yw ody Tokarza i M o ś c i c k i e g o 7, którzy uważali, że decydujący w p ły w n a oblicze polityczne i ideowe sprzysiężenia mieli epigoni Towarzysitwa Patriotycznego. A u tor udowadnia, że cele sprzysiężenia wykraczały poza obronę konstytucji. Próbuje nadto uzupełnić dotychczasowe poglądy co do bezpośrednich przyczyn -powstania. Zdaniem Bontnowskiego pogląd Tokarza, że zryw nastąpił w wypadku groźby ujaw nienia sprzysiężenia przez władze, jest tylko częściowo słuszny. N ie wystarczają też auto rowi uzupełnienia D u t k i e w i c z a , który opublikował przeoczoną przez Tokarza w iadom ość z prasy w arszaw skiej o postawieniu w stan gotowości b ojow ej w ojska polskiego w związku z projektow aną przez M ikołaja w ypraw ą przeciw Francji
2 W . N a g ó r s k a - R u d z k a , K s. A d a m Czartoryski w dobie powstania listo padowego, „Przegląd H istoryczny” t. X X I X , 1931.
3 M. K u k i e l , Czartoryski and European U nity, Princeton 1955. Oczywiście można i należy polem izować z niektórym i sądam i tej książki ale niesłuszne byłoby traktowanie -jej per non est. Zob. recenzję J. D u t k i e w i c z a w „K w artalniku H istorycznym ” t. L X III , 1956, nr 6.
' j , U j e j s k i , Ideologia powstania listopadowego, „Pam iętnik W arszaw ski” t. II, 1930.
5 W ł. Z a i j e w s k i , Zabiegi „ N o w e j Polski” o detronizację R om an ow ów w styczniu 1831 r., „Zeszyty N aukow e U Ł ” , seria I, z. 8, Łódź, 1958, s. 99— 100.
6 W . T o k a r z , S przysiężenie W y so ck ieg o i noc listopadowa, W arszaw a 1925. 7 Notatki rękopiśmienne H. M o ś c i c k i e g o o powstaniu listopadow ym , Bibl. P A N w K rakow ie rkps 3779.
i Belgii. Bortnow ski akcentuje sytuację wew nętrzną iw łonie spisku w listopadzie 1830 i to był jego zdaniem — m otyw decydujący o w ystąpieniu sprzysiężenia, któremu groziła „sam ozagłada bądź dekonspiracja” (s. 48). Tak w ięc w y d a je się, że autor w ypow iada się raczej za poglądem Tokarza.
Przechodzę d o polem iki i uw ag szczegółowych. Ocena liberalnej opozycji ka liskiej przed pow staniem listopadow ym jest .u Bor.toowskiego zbyt ujem na (s. 19).
A u tor m a kaliszanom za złe, że „sw ą hałaśliw ą, doktrynerską postaw ą dawali atuty w ręce reakcji rosy jsk iej” . Przecież przeciw ieństw a m iędzy konstytucyjnym K róle stw em a Rosją, które tak ostro akcentow ali czartoryszczycy n a em igracji, były znacznie głębsze i zasadnicze. O pozycja kaliska n ie była ich przyczyną lecz skutkiem. A ireafccja rosyjska zaw sze m ia ła moc odpowiednich argum entów, gdy trzeba było zdław ić polski ruch w yzw oleńczy czy też liberalny.
„O pozycja kaliska była obojętna w obec spraw y litew skiej” (s. 19). W okresie pow stania na pewno nie była obojętna, należało o tym chyba nadm ienić. Ocena k a - liszan n ie m oże pom ijać ich działalności w okresie powstania, inaczej bow iem d a jem y obraz uproszczony, niepełny. G łośny konflik t Bonawentury Niem ojow skiego z Aleksandrem W ielop olskim (reprezentującym Gustaw a Małachowskiego) w sejm ie w m aju 1831 spow odow any był w łaśnie różnicą stanow isk co do Litw y. Kaliszanie byli za zniesieniem poddaństw a n a Litwie, za przeniesieniem tych zm ian, jakie na ziem iach K rólestw a dokonały się w okresie K sięstw a W arszaw skiego. Sprzeciwiali się tem u w sejm ie czartoryszczycy, którzy byli za utrzym aniem istniejącej tam sytuacji praw nej oraz w ypow iadali się tylko za luźną federacją Litw y i U krainy z K rólestw em . Sp raw y ziem zabranych b y ły przedm iotem szczególnej troski Bona w entury Ni em oj rawskiego. Autor m a zastrzeżenia co do oceny kaliszan sform ułow anej przez R o s t o c k i e g o 8, ale n ie bardzo też się zgadza z jego oponentam i 9, szuka kom prom isow ego rozw iązania (s. 114— 1,15). Odnośnie do sytuacji w łonie sprzysię
żenia w listopadzie 1830 i stanowiska Belw ederu: brak źródłowego artykułu
M . H a n d e l s m a n a · , który opublikował poufne listy i polecenia M ik ołaja prze słane w . ks. K onstantem u w tej sprawie 10. Być m oże w zm ocniłaby to argum entację autora co do genezy powstania. Pisząc o relacji Piotra W ysockiego, opublikowanej na łam ach „Kuriera Polskiego” (s. 97) należało odwołać się n ie tylko do w łasnego artykułu w „Przeglądzie H istorycznym ” (nr 4 z 1958), ale i do interesującej polemiki A . Ś l i w i ń s k i e g o z K. S w i e r k o w s k i m co do autorstw a tej relacji.
Śliw iński pierw szy uzasadnił autorstwo W ysockiego (Mochnacki poczynił tylko
pew ne popraw ki r e d a k c y jn o - s t y li s t y c z n e ) W y w o d y Bomtinowskiego podbudowują źródłowo wnioski Śliwińskiego.
D yskusyjna jest, m oim zdaniem , ocena pierw szego organu prasow ego rady kałów — „P atrioty” . Zdaniem autora pismo w ogóle nie precyzowało celów rew olucji (s. 57). Zw racam uwagę n a to, co „Patriota” pisał o rew olu cji: „Z rozum iejm y ten w yraz, oznacza on zaw sze w yw rócenie dawnego porządku rzeczy” 12. W szak w sło w niku L i n d e g o pojęcie rew olucji brzmi bardzo podobnie. D utkiewicz w sw ym
8 W ł. R o s t o c k i, E le m e n ty p o stęp ow e w ideologii p olityczn ej i w ustroju p ow stania listopa dow ego, „C zasopism o P raw n o-H isto ry czn e” t. V II, 1955.
9 J. D u t k i e w i c z , Wł . Z a j e w s k i , O niektórych aspektach p ostęp ow ego nurtu ideologicznego w pow staniu listopadow ym , „Czasopism o Praw no-H istoryczne" t. I X , 1957.
10 M. H a n d e l s m a n , W przeddzień w yb u ch u listopadowego. D w a rozkazy petersburskie, „K sięga pam iątkow a ku czci W ład ysła w a A b rah am a” t. I, L w ów 1930, s. 277— 281.
11 A . Ś l i w i ń s k i , M ochnacki czy W y so c k i?, „N auka i Sztuka” t. V , 1947, s. 9— il 6.
P O W S T A N IE L IS T O P A D O W E
341
doskonale uargum entow anym artykule o terminologii ówczesnej publicystyki zw raca uwagę na fakt, że „ w zrozum ieniu współczesnych dopom inanie się siłą o sw o je prawa było ju ż (rewolucją” 13.
A le „P atriota” szedł w sw y m program ie znacznie dalej, m ów ił o zlikwidowaniu, o w yw róceniu daiwnego porządku, oczywiście w dom yśle, porządku politycznego. Co to oznaczało przekładając n a język ów czesny? N iew ątp liw ie n a dalszą metę zerw anie unii dynastycznej z Rosją, detronizację M ikołaja. N ie było kw estią przy padku, że „P atriota” b y ł pierw szym pism em w stolicy, które wypow iedziało się za detronizacją M ikołaja. Podanie zaś now ego składu Rady Adm inistracyjnej n ie ko niecznie świadczyło o uznaniu je j przez redakcję pism a za naczelną w ładzę re w olucji. W y n ik ało to chyba z funkcji inform acyjnej pism a. Zresztą skład Rady podały w szystkie dzienniki niezależnie od przekonań politycznych zesipołółw redakcyjnych. Co do tego, że „P atriota” bardzo krytycznie oceniał Radę A dm inistracyjną — chyba nie m a większych w ą tp liw o śc i14.
N a s. 66 niezibyt ścisłe sform ułow anie o L elew elu : „L ecz tak sam o ja k w sprzy- sdężeniu, również i w »rew olucyjnym rządzie« zaw iódł on n adzieje insurgentów ” . L elew el n ie był przecież członkiem sprzysiężenia W ysockiego. Pisząc o konw encji w W ierzbnie (s. 62— 63) należało w odsyłaczu odwołać się nie tylko do pam iętników L elew ela, ale i do jego druidem ogłoszonego spraw ozdania z tych rozm ów . Ocena L elew ela z okresu rozm ów w W ierzbnie jest zbyt optymistyczna. L elew el też prosił w . ks. Konstantego, aby w staw ił się u cesarza i uzyskał darow anie w iny za zaszłe wydarzenia (Kukieł).
Czy klub patriotyczny rozpędzono za w iedzą { w dom yśle: i zgodą) A d a m a Czar toryskiego (s. 69)? A u tor pow inien był przytoczyć jakieś dowody. W bibliotece Ja giellońskiej (rkps 8928 IV) w idziałem pism o Rady Adm inistracyjnej podpisane przez ks. A d am a, w którym oświadczano·, że Rada nie m oże w pośpiechu wykonać postu latów deputacji Tow arzystw a Patriotycznego, poniew aż delegacja obyw ateli W a r szaw y przedłożyła w ręcz przeciw ne żądania. Czartoryski w nosił, aby klub ponow nie przeanalizow ał sw o je postulaty i poddał rew izji żądania. Po utworzeniu rządu n a rodowego w ypłyn ęła ponow nie spraw a klubu, gdy ten przedłożył żądanie utw o rzenia trybunałów rew olucyjnych. W rządzie w yrażono zdziwienie, na jakich zasa dach praw nych istnieje Tow arzystw o Patriotyczne, ale na tym spraw a się skoń czyła. Sugestie Krukowiecfciego, że działalność Tow arzystw a Patriotycznego jest nie zgodna z istniejącym i przepisam i praw nym i, rząd pom inął m ilczeniem . N ie przedsię w zięto żadnych środków w celu zlikw idow ania Tow arzystw a Patriotycznego. Po scysji z L elew elem 4 sierpnia Czartoryski w ystąpił z życzeniem, aby klub sam roz w iązał się z uwagi na stanowisko Austrii. N igdy jednak nie w ystępow ał n a posie dzeniach rządu z żądaniem zdelegalizow ania Tow arzystw a. W ątp ię też, aby in icja torzy rozpędzenia klubu zw racali się w tej spraw ie do ks. A d am a. Przy relacji o ogłoszeniu się Chłopickiego dyktatorem (s. 81— 83) autor pom ija m ilczeniem fakt, że wydarzenie to m iało u jem n y w p ły w n a osobiste stosunki dyktatora z ks. A d am em . Czartoryski był pow ażnie niezadow olony z tonu i sposobu postępowania g e n e ra ła 15. 13 J. D u t k i e w i c z , Z badań nad terminologią p ublicystyki1 powstania listo padowego, „Z eszyty Naukow e U L ” , seria I, z. 12, Łódź 1959, s. 98, 107.
14 J. D u t k i e w i c z , W y b ó r źródeł do powstania listopadowego, W ro cław 1957, s. 37— 38.
15 Bibl. Czart. 5297 (własnoręczna notatka ks. A dam a), k. 35. M . M o c h n a c k i , Dzieła t. III, Poznań 1863, s. 147. Jenerał Z a m oysk i t. II, Poznań 1913, s. 14. R. O. S p a z i e r , Historia powstania narodu polskiego 1830— 1831 t. I, Paryż 1833, s. 192. P. P o p i e l , O pow staniu roku 1830 z pow od u dzieła B a rzykow skiego, Dzieła t. II, K rak ów 1893, s. 92. M . K u k i e l , Pow stanie listopadowe przed sądem historii, „Przegląd W spółczesny” 1930, s. 330. W . N a g ó r s k a - R u d z k a , op. cit., s. 219.
Dyktatura Chłopickdego spow odow ała zastrzeżenia „P atrioty” z 7 grudnia, pełne zresztą zręcznej asekuracji. Rzecz znam ienna — nazajutrz artykuł „P atrioty” został przedrukow any w „K urierze P olskim ” tuż p o sprawozdaniu o objęciu dyktatury przez Chłopackiego. Naileży podkreślić, iż przedruki w „K urierze P olskim ” są rzadkie, a tym bardziej z „P atrioty” . M o im zdaniem nie był to p r zy p a d e k le. M ów iąc o w ą tp li wościach „P atrioty” w kraczam y w szersze zagadnienie: czy istniała opozycja poli tyczna w okresie pierw szej dyktatury, a jeżeli tak, to w ja k im stopniu i zasięgu? Jak n a to odpowiada autor? „ W okresie pierw szej dyktatury n ie ujaw niła się zorga nizow ana opozycja przeciw ko polityce Chłopackiego i przyjętem u przez niego pro gram ow i rokow ań” (s. 95). Zd an iem aiutora, naw et „P atriota” podporządkował się i uległ n astrojom „jedności i ufności” (s. 95).
M a m zastrzeżenia co do zreferow anego pow yżej stanowiska. N ie w iem dlaczego autor w ym aga działania „zorganizow anej opozycji” ? Dość osobliw a była ta dyktatura generała, który zachow ał Rząd Tym czasow y, zaaprobow ał zw ołanie sejm u i podpisał rozporządzenie o zniesieniu cenzury. Bartnowski trafnie zauważa, że -miała ona eharaikter raczej kolektyw ny. Chodziło o rozłożenie odpowiedzialności n a większą liczbę osób. A jednak inie było w tym okresie ani klim atu, ani szans n a działanie klubu patriotycznego. Przede w szystkim był silny kult Chłopackiego (poezja ulotna) d to n ie tylko w W arszaw ie. Otoczenie generała oraz szeroka opinia szlachecka interpretow ały każdą u w agę krytyczną po d adresem Chłopickiego ja k o działalność na szkodę rew olucji. D om inow ało ogólne przekonanie, ja k pisze -trafnie Bortn-owski, że niezgoda i rozbicie polityczne w X V I I I w . w pow ażn ym stopniu przyczyniły się
do upadku państw a. Stąd w ynikała niezw ykła początkowo popularność hasła
„jedności i zaufania” , zręcznie dyskontow anego przez konserwatystów. Istotną treść tego hasła lew ica zdem askuje' dopiero w końcu grudnia. Do tego tła ogólnego do d a jm y jeszcze groźby G w ardii Akadem ickiej pod adresem wszystkich oponentów czy przeciw ników dyktatury — a otrzym am y pełny obraz sytuacji. Czy w tych w a runkach m ogła ujaw n ić sw ą działalność „opozycja zorganizowana” ? G dyby groźby akadem ików były buńczuczną fanfaronadą, to czy M ochnacki ukryw ałby się aż u Lufoeckiego? D od ajm y, że Łubieńscy i ich klienci spowodowali rozporządzenie Urzędu Municypalnego m . W a rszaw y (6 grudnia) który nakazał podpisywanie w szyst kich artykułów w dziennikach periodycznych. W tych warunkach krytyka personalna Chłopickiego była niem ożliw a. Stąd w w ielu krytycznych artykułach w grudniu 1830 w ystępuje nagm innie przeplatanie pochw ał i ostrzeżeń. W m oim rozumieniu krytyka bezczynności i niezdecydowania, podw ażanie kultu nazw isk historycznych i atako w anie otoczenia dyktatora, n aw oływ an ie do działania i m arszu na Litw ę — było w łaśnie opozycją. G łosy te bow iem podw ażały politykę Chłopickiego w całej roz ciągłości. I tak je rozum iał chyba sam dyktator, który natychm iast po zalegalizo w aniu jego dyktatury przez sejm , w ystąpił z w nioskiem o wprow adzenie kontroli adm inistracyjnej n ad prasą p e riodyczn ą17.
O czyw iście opozycja w okresie pierw szej dyktatury jest słaba, ale każdy dzień bezczynności dyktatora w zm acn iał n ie tylko je j argum entację, a le i szeregi. Historia rzadko notuje tak ie przykłady, ja k narodziny i zmierzch autorytetu Chłopickiego. W ystarczyło niecałe półtora miesiąca, aby opinia publiczna przeszła od szczytów uw ielbienia do skrajnej pogardy i oburzenia. Proces ten n ie dokonał się sam oczynnie,
16 Zob. m oją recenzję z pracy R o s t o c k i e g o , Władza w o d zów naczelnych w pow staniu listopadow ym , „C zasopism o Praw no-H istoryczne” t. V III, 1956, z. 1. Replika Rostockiego, tam że t. I X , 1957, z. 1, s. 323; odpowiedź tam że t. X , 1958, z. 1, s. 246.
17 W ł. Z a j e w s k i , Ideologia i rola polityczna „ N o w e j Polski” w pow staniu listopadow ym , „Przegląd H istoryczny” t. X L I X , 1958, nr 4, s. 681— 682.
P O W S T A N IE L IS T O P A D O W E 3 4 3
niem ała w ty m była zasługa lewicy. O na to w olno, lecz system atycznie podkopyw ała autorytet Ohłopickiego. Rolę tę m . in. spełniały artykuły „Patrioty” . Zaś n a czoło opozycyjnych publicystów w okresie pierw szej dyktatury w y b ija ł się śm iały A d a m Gurowski 18.
L elew ela aresztowano n ie 12, a wieczorem 11 stycznia (s. 89). W y ją tk ow o dysfcu- syjna jest ocena działalności ks, A d am a. Z d an iem Bortnowski ego i L/ubecki, i Czar toryski gotowi byli „w yzyskać w szystkie środki aż do w o jn y dom ow ej włącznie, aby zdusić pow stanie” (s. 94). Sąd to ostry, bardzo surowy. Au/tioir, m im o pozornych zastrzeżeń, utożsamia w tekście i pod tekstem działalność i oblicze polityczne obu książąt. W y d a je m i się, że ta w y ją tk ow o negatyw na ocena w y n ik ła przede w szystkim z dość jednostronnego m ateriału źródłow ego oraz z faktu, że autor analizow ał zbyt wąski odcinek czasu; nieco inaczej chyba sąd ten w ypadnie, gdy się zmierzy całą działalność Czartoryskiego przed i w czasie p o w sta n ia 19. Bąjdź co bądź Lubecki w y jechał w m isji do Petersburga i został p rzy M ikołaju . N aw et opanowani n a ogół k a li- szanie napisali o nim , że był „łotrem przed i porew olu cyjn ym ” („K urier Polski” z 23 marca). Sąd na pew no skrajn ie ostry co do roli L/ubeckiego przed r. 1830. Zauw ażm y w tym m iejscu, że o ks·. A d a m ie w 1830— 1831 n ikt w ten sposób nie p i sał. K rytykow ano go, a le w sposób, który m ów ił o w y ją tk ow ym autorytecie księcia w ojew ody. Jest w ielka różnica w tym , co pisała n a przykład „N o w a Polska” o Chłopackim, Skrzyneckim , а co o ks. A d a m ie w 1831. Czartoryski, choć nie tak przesadnie biedny, jak opisuje N iem cew icz, udał się n a em igrację. Został skazany zaocznie na ścięcie. Podpisał akt detronizacji, m im o że nie b y ł jego zw olennikiem , przewodniczył pracom Rządu Narodow ego, dyplom atyzow ał, pokładał nieuzasad nioną ufność w Austrii i w e Francji, błądził, a le n ie był zw olennikiem paktow ania za w szelką cenę i po d tym w zględem bardzo istotnie różnił się od Skrzyneckiego. Kapitulację bezw arunkową Czartoryski odrzucał i był w ty m wypadku konsek wentny 20. Czy pow odow ał n im tylko interes klasow y? W pew n ym stopniu tak. A le czyż n ie m ógł w ybrać tej drogi postępowania, jaiką kroczył jego ęzwagier ordynat Stanisław Zam oyski? M ógł, a le tego nie uczynił. Z atem nie sam e tylko m otyw y ekonomiczne lub 'klasowe n im kierowały. C hyba na rew olucji 1830— 1831 dobrego inte resu gospodarczego n ie z r o b ił21. U w ażam , że stosunek Czartoryskiego do rokow ań był inny niż Lubeckiego (s. 92). Zd aniem jego deputacja m iała dom agać się, aby narodowa niepodległość Potoki b yła zapewniona dostatecznym i gwarancjam i, przy czym granice K rólestw a poszerzone, a prow in cje zabrane odzyskały instytucje oraz reprezentację n a ro d o w ą 22. Czy to był program Lubecikiego? A już w żadnym w y padku nie był skłonny Czartoryski w okresie dyktatury Chłopickiego do w o jn y do m ow ej, a b y zdusić powstanie! G dyby takie było stanowisko ks. A d am a, to chyba zachowałby się on inaczej n a sesji detronizacyjnej. Jego postępowanie 2.5 stycznia,
18 A . G u r o w s k i , O jedność, „Dziennik Powszechny K ra jo w y ” z 11 .grudnia 1830. Pierw szy zw rócił uw agę ma ten artykuł J. St. H a r b u t, Józef Chłopicki, W arszaw a 1930, s. 136. Z a n im W ł. R o s t o - с k i , W ładza w od zów naczelnych w powstaniu listopadow ym , W ro cław 1955, s. 40. A . G u r o w s k i , Teraz jak zaw sze, „Dziennik Powszechny K ra jo w y ” z 14 grudnia 1830.
19 M . K u k i e l , op. cit., s. 140— 192. N. H a n s , Polish Schools in Russia 1772— 1831, „T h e Slavonic and East European R eview ” t. X X X V I I I , 1960, n r 91, s. 408— 412.
20 Zob. K s. A d a m Czartoryski, U w agi następujące nastręczające się przeciw m ającej się w nieść opinii i w arunków układów z nieprzyjacielem na w szelki w yp a dek, Bibl. Czart. 5298. R. F. L e s l i e , Polish Politics and the R evolu tion of N o v em b er 1830, London 1956, s. 224.
21 M . K u k i e l , Banicja K sięcia Adam a i katastrofa Puław, „K w artalnik H istoryczny” 1930.
ham ow anie zbyt krew kich konserwatystów (np. Tom asza Łubieńskiego·) w yraźnie podw aża sąd Bortnow s,kiego23.
Czy ks. A d a m w kw estii chłopskiej był bardziej konserw atyw ny od To-masza Łubieńskiego (s. 122— 123, 160), w ą tp ię 24. Propozycje Łubieńskiego' w ynikały ponie kąd z piastowanej przez niego funkcji zastępcy 'ministra spraw wewnętrznych i policji. Grudniow e i styczniow e zam ieszki i wystąpienia chłopów w niektórych okręgach Królestw a dotyczyły jego resortu. Rzeczą ministra było wysunąć propozycje zaradcze. A u tor nie zna ks. A d a m a Czartoryskiego „M yśli o powstaniu prow incji zabranych” z m a ja 1831 25. Czartoryski w ypow iada się za zniesieniem poddaństwa i rów nością w obliicziu praw a. Sugeruje, aby wprowadzać czynsze w m iejsce pań szczyzny, choć oczyw iście praw o do ziem i przyznaje szlachcie. P rzew iduje jednak m ożliw ość stopniow ego nabyw ania ziem i n a w łasność przez chłopów. U w aża, że na leży zapew nić w iększe korzyści m aterialne dla chłopów , którzy w łączą się do pow stania. Polem izuje w p ew nym sensie ze skrajnie konserw atyw ną opinią szlachecką i uzasadnia, że koniecznie są „w szelkie 'ulepszenia tow arzyskie m ogące nas zjednoczyć z resztą oświeconej Europy” .
W a rto chyba na ty m m iejscu przypom nieć, że Czartoryski szczególną opieką przed pow staniem 'Mstapadowym otaczał szikolmiotwo polskie w okręgu w ileńskim . Dopiero N ow osilcow zadał głęboki i skuteczny cios plan om Czartoryskiego. K s. A d a m działał daleko bardziej troskliw ie, niżby to m ogło w ynikać z jego obow iązków ku ratora. Sprowadził do W iln a w ielu w ybitnych profesorów (maisonów), którzy weszli także w skład loży wolnam ularskiej „G orliw y L itw in ” . W iększość członków tej loży to profesorow ie i w ykładow cy U niw ersytetu Wileńskiego^ pozostający w kontaktach z ks. Czartoryskim , cieszący się jego życzliwością i poparciem. W ym ow ne, że w grud niu 1817 na sejm iku guberni wileńskiej w.olnomularze z loży „G orliw y L itw in ” w ystąpili z inicjatyw ą zniesienia poddaństwa, W ystąpiono n a sejm iku z ośw iad czeniem — „zrzekam y się praw i przyw ilejów , które m am y nad chłopam i” . G dy na tym że sejm iku Paszkowski z inicjatyw y arystokracji w ileńskiej gardłow ał przeciw „pom ysłom chłopskim ” , na plecach przypięto m u odrysowaną szubienicę. Pow ołano K om itet, który m iał przedłożyć m em oriał w tej spraw ie Aleksandrow i. Inna sprawa, że w ystąpienia te n ie uzyfeały aprobaty większości szüachty W ileńskiej. M ożna przy puszczać, że o inicjatyw ie loży „G orliw y L itw in ” w iedział 'ks. A d am , a m oże naw et je j s p r z y ja ł2e.
M yślę, że to nie jest program beznadziejnie konserw atyw ny i beznadziejnie statyczny: to jakaś żyw a m yśl, m ów iąca o tym , że autor tych uw ag rozum iał na sw ój sposób doniosłe znaczenie spraw y chłopskiej, co więcej ostrzegał część szlachty przed zbyt konserw atyw nym traktow aniem tego problem u. R ząd narodow y w niósł przecież projekt zam iany pańszczyzny na czynsze w dobrach narodowych na forum sejm ow e. P rojekt w ątły, bardzo ograniczony, cherlawy, ale oznaczał on, że rząd Czartoryskiego przynajm niej m yśli o rozwiązaniu kwestii chłopskiej.
N a s. 93 Bortnowsiki pisze: „ Z e strony opinii publicznej w id zim y m ałe zaintere sow anie spraw ą rokowań. Jedynie »K urier Polski« w ystąpił z atakiem przeciw L u - beckiemu, jako reprezentantowi dobijających się praw a obyw ateli” . Odsyłacz kie
23 W ł. Z a j e w s k i , Zabiegi „ N o w e j P olski” o detronizację, s. 99. 24 M . K u k i e l , Czartoryski, s. 218— 219.
25 Bibl. Czart. 5298, k. 7— 31.
26 J. L e l e w e l , L isty do rodzeństw a pisane t. I, Poznań 1878, s. 297. A . Ś l i w i ń s k i , Joachim L elew el, w yd. II, W arszaw a 1932, s. 88. St. M a ł a c h o w s k i - Ł e m p i c k i , W olnom ularstw o na ziem iach dawnego W ielk iego K sięstw a L ite w skiego, W iln o 1930, s. 22— 23. N . H a n s , op. cit., s. 412 n. M . K u k i e ł , L elew e l— M ick iew icz and the U nderground M o v e m e n ts o f European R evolu tion (1816— 1833), „T h e Palish R eview ” 1960, nr 3, s. 61.
P O W S T A N IE L IS T O P A D O W E
3 4 5
ruje czytelnika do amtykułu J. L. Żukow skiego w „K urierze P olskim ” z 8 grudnia. Tymczasem ów rzekom y „ataik” jest w istocie .rzeczy entuzjastyczną pochwałą L u beckiego i dyktatora'27. A rtyku ł ten był natychm iast przedrukow any w prasie kra kowskiej. Znan y też był St. S m o l c e , który przytaczał go na potw ierdzenie tezy, że Lubecki cieszył się w p ew n y m dkreeie w grudniu zaufaniem kół rew olucyjnych. Jakie przyczyny spow odow ały, że n a łam ach „K u riera Polskiego” p o ja w ił się podpi sany artykuł, sugerujący, że Lubecki jest człow iekiem , który „w chodzi n ajlepiej w du cha naszej rew olucji” ? A rtyku ł ten w p ow ażn ym stopniu wprow adzał w błąd opinię publiczną. W edłu g m o je j hipotezy inspiratorem tego artykułu był M . M ochnacki. Qn to w tedy przebyw ał w „gościnie” u Lubeckiego ukrywając się przed akadem ikam i po niefortunnym w ystępie w klubie. M ochnacki uległ „dialetotyce” księcia m inistra skarbu i napisał m em oriał, w którym w y cofyw ał się ze sw ojego radykalnego sła - n o fw is k a 28. Żukow ski b y ł w żyrwych kontaktach z M ochnackim , obaj za k ilk a dni mieli w spólnie objąć fu n k cje sekretarzy „K uriera Polskiego” (stało się to 3 dni później). A le już w tedy m usiało przygotowywać się to wydarzenie, bracia Nitemo- jow scy b yli już w Warszaiwie. Praw dopodobnie Żukow ski po rozm ow ach z M och
nackim puścił ów artykuł, który m iał w yw ołać wrażenie, że ludzie ze sprzysiężenia uw ażają go za „człow ieka rew olu cji” . N ie ulega też w ątpliw ości, że Lubecki w sw ych kontaktach z M ochnackim w ykazał daleko w ięcej zręczności i przebiegłości niż aktywni działacze lewicy.
O m aw iając sytuację w ew nętrzną w okresie pierw szej dyktatury autor stw ierdza: „W spółpraca członków zam arłego czasow o Tow arzystw a Patriotycznego z kałiszanam i oraz brak ich własnych wypow iedzi z tego okresu w skazują, że jeszcze n ie odważyli się „jak obini” atakować „kolosa publicznego zaufania”, ani podjąć w alk i z daw nym , uległym sejm em , którego działania przecież obserw ow ali do 1830 r.” (s. 99). M oim zdaniem współpraca „jak ob inów ” z kałiszanam i w okresie pierw szej dyktatury w y kazuje w łaśnie ich negatyw ny stosunek do Chłopiokiego. K aliszanie byli jedynym pow ażnym ugrupow aniem szlacheckim , cieszącym się znacznym autorytetem , które pow itało dyktaturę ChłopicM ego bez wielkiego entuzjazm u. K aliszanie godzili się na tę dyktaturę z uw agi n a zdolności m ilitarne Chłopickiego:, ale w yraźnie podkreślali, że uznają sejm za naczelną i zwierzchnią w ładzę narodu. Po rozbiciu Tow arzystw a Patriotycznego zespół „Kuriera Polskiego” był jedyną przystanią dla M ubistów. Już sam fa k t ich w spółpracy z kałiszanam i, a nie z ludźm i redagującym i „P olaka Su m iennego” coś n a m m ów i. Klubiści n a łam ach „K uriera Polskiego” w spólnie z K a łi szanami podważali głów ne założenia polityki dyktatora: układy. N ie w iem skąd autor czerpie wiadom ość, że nie m a w ypowiedzi członków lew icy, skoro ch yba ponad 80°/o artykułów ukazyw ało się bez podpisów. Nie jest też zgodne z prawdą, że Chłopickiego nie odważono się zaatakować. Uczynił to dwukrotnie n a łam ach „D ziennika P ow szechnego K rajow ego ” 11 i 14 grudnia A d a m Gurowski.
Dlaczego kluibiści m ieli atakować s e jm przed jego zebraniem się? Postępując w ten sposób daliby dow ód głębokiej nieroztropności politycznej. Po pierw sze: zaa takowanie sejm u przed jego zw ołaniem oznaczałoby w praktyce bezw arunkowe w y
2 7 ...T ym czasem m ożem y zaręczyć, że ks. Lubecki wszedłszy do- Rządu T y m czasowego b ył jego najgorliw szym członkiem. Oświadczył wyraźnie, że należy po pierać rewolucję, iż w szelkie opóźnienie byłoby cofaniem się, iż m a m y prawo upomnieć się o przyłączenie L itw y i innych guberni, iż na koniec w razie odm ow y w ojska nasze w inny przekroczyć granice. Tak w ięc sam książę Lubecki wchodzi najlepiej w ducha naszej rew olu cji” ... „K u rier Polski” n r 355 z 8 grudnia 1830. (J. L . Ż u k o w s k i ) . Przedruk w dodatku n adzw yczajnym do n r 172 „G ońca K rakow skiego” z 14 grudnia 1830.
28 J. D u t k i e w i c z , M ochnacki w gościnie u L ubeckiego, „K w artalnik H istoryczny” 1927.
powiedzenie się za nieograniczoną dyktaturą Chłopickiego; po drugie: sejm cieszy! się w ielk im zaufaniem szlachty prow incjonalnej; po trzecie: ja k można było prze sądzać o obliczu politycznym sejm u i z góry ustawiać go bardziej na prawo niż dy k taturę Chłopickiego? Tego rodzaju postępowanie byłoby skierowaniem opozycji na m anow ce, autom atycznie bow iem prowadziło do zerw ania z kalis z an am i i do c a ł kowitej izolacji politycznej grupy radykałów. Terenem ich działania i agitacji nie b yły przecież m asy plebejskie, ale szerokie rzesze szlachty, urzędników i drobnom iesz czaństwa. Rzecz d la nas m oże dziw n a: poczucie legalności w ładzy było w społe czeństw ie 1831 r. bardzo silne. P rojekty rozpędzenia sejm u n ie cieszyły się popar ciem społeczeństwa szlacheckiego. N ie pow ażył się n a krok tafei Chłopicki, zląkł się go Skrzynecki, a naweit energtLczaiy Krukow iecki ustąpił przed sedmem. Nie powiodły się też po 27 stycznia w ysiłki M ochnackiego i Gurowskiego, którzy w raz z garstką przyjaciół w ystąpili d o w a lk i z sejm em . Bardzo szybko przekonali się, że w siwych w ysiłkach są całkowicie izolowani. O d lutego „N ow a Polska” , a później również „G azeta Polska” J. N . Janowskiego uw ażały se jm za najw yższą w pełni legalną w ład zę, krytykowano go niekiedy, ale n ie występow ano z żądaniem obalenia. Nie b yło też takich głosów w noc 15 sierpnia.
Czy s e jm pow ierzył 20 grudnia w ładzę nieograniczoną Chłopickiem u {s. 106, 112)? W św ietle ustaw y sejm ow ej w ład za ta była nieodpowiedzialna. Dodanie zaś dykta torow i deputacji czuw ającej, która form alnie m ia ła praw o w ybrania „naczelnikiem narodu” innej osoby, św iadczyło o zachowaniu przewagi i kontroli sejm u. Nadto nie podlegała kontroli Chłopickiego — · jak stw ierdza autor — deputacja do ułożenia manifestu. T o zaś, jakie znaczenie przyw iązyw ał Chłopicki do dodanej m u deputacji (s. 106) w niczym przecież n ie um niejszało jej prawnych atrybucji.
Czy se jm dał Chłopickiem u 20 grudnia „placet na dalszą działalność kapitula- c y jn ą ” (s. 106)? Jeżeli przyjąć rozum owanie autora za poprawne, to w ypada go zapy tać: dlaczego sejm uznał rew olucję za narodow ą? Dlaczego dał Chłopickiem u depu- tację czuw ającą? Dlaczego spraw ę m anifestu sejm ow ego w y łą czył spod kontroli dyktatora? Dlaczego n ie pow ierzył m u w ładzy nieograniczonej w tedy, gdy żądał tego dyktator w pism ach z 17 stycznia? K iedy w szystkim było w iadom o do czego zmierza Chłopioki, nikt n ie w ypow iedział się za dalszą i to nieograniczoną dyktaturą. Chło picki godził się przecież na zatrzym anie urzędu dyktatora, ale bez kontroli sejm u. U staw a z 20 grudnia została przeforsow ana dzięki w p ły w o m marszałka sejm u i n a ciskom galerii. K aliszanie głosowali za nią ze względu na olbrzym i autorytet m ili tarny Chłopickiego. B onaw entura N iem ojow ski czynił z tego powodu ostre w yrzuty W ł. Ostrow skiem u w czerwcu. S e jm popełnił pow ażny błąd 20 grudnia, zresztą nie tylko ten jeden, błęd ów było w iele. Lecz m im o tych błędów, braków, potknięć i om y łek sejm 1830/31 nie b y ł sejm e m grodzieńskim. B ył przeciwny kapitulacji bezw a runkow ej i dlatego złożył bez w ahania Krukowieckieigo z urzędu prezesa w radzie m inistrów, gdy przekonał się, iż zm ierza do kapitulacji. Trzeba to mocno podkreślić. Z b y t żyw a była jeszcze w społeczeństwie hańba sejm u grodzieńskiego, aby sejm m ógł odważyć się na tego rodzaju posunięcia. To prawda, że nie czekał na Pankie w icza w krzesłach kurulnych by zginąć, lecz w sporym procencie poszedł na em i grację, n a tułaczkę.
Faktycznie K rukow iecki zazdrości! popularności Chłopickiemu (s. 10.1, przypi sek 121), lecz z drugiej strony uw ażał go za najodpowiedniejszego człow ieka do spra w ow ania d yktatu ry29.
K ilk a uw ag i wątpliw ości co do sytuacji w ew nętrznej w okresie drugiej (legal nej) dyktatury. Bortnow ski twierdzi, że odezwę Chłopickiego inform ującą o objęciu
29 K rukow iecki 10 stycania (rano) do żony H eleny. Biblioteka Uniw ersytetu
P O W S T A N IE L IS T O P A D O W E
3 4 7
władzy dyktatora z rąk sejm u opinia publiczna przyjęła z w ielk im zadowoleniem , widząc w niej deklarację w alki o niepodległość (s. 110). N a dowód, tego przytacza opinię e x -p o st Barzykowskiego. Słuszniej byłaby skonfrontować w ypow iedź B arzy- kowskiego z głosam i prasy. Co pisano o tej odezw ie? Poddał ją nazajutrz (22 grudnia 1830) ostrej krytyce Gurowsiki. Dow odził, że otoczenie dyktatora twarzą autentyczni kontrrewolucjoniści, którzy „m askę jedności przyod ziew ają”, a b y utworzyć now ą Targowicę. Tw ierdził, że oibóz konserw atyw ny zm ierza do przywrócenia „rozsadzo nego feodalizm u ”, aiby „stracone odzyskać korzyści”. K rytyk a G urowskiego była
celna. Chłopicki' w odezw ie w zyw ał do jedności i zaufania. D w a dni później (24 grudnia) „P atriota” określił odezwę Chłapicikiego ja k o „zręczną zasłonę” ukry w ającą rzeczywiste cele dyktatora. Pism o oznajm iało, że dyktator pod pojęcie O j czyzny, które używa w sw e j odezwie, nie kładzie chyba „niezgrabną lepiankę utw o rzoną przez Kongres W iedeński” . Ł am y „P atrioty” n ie świadczą na pewno o przy chylnym przyjęciu odezw y Chłopickiego, lub o popieraniu jego polityki rokowań. N ależałoby przestudiować relacje innych dzienników w arszaw skich. Z zadow oleniem odezwę Chłopickiego p rzyjęły sfery konserwatywne.
M anifest sejm ow y >przed „K orespondentem P olskim ” (8 stycznia 1831) opubli kował „K u rier Polski” (5 stycznia). T o n ie był przypadek. Potwierdza to w zrasta-, jący antagonizm m iędzy kałiszanam i, a dyktatorem (s. 121). Dość znamienne, że n a j
bardziej zapalczyw ie dom agał się opublikow ania m anifestu organ akadem ików
„D ziennik G w ardii H onorow ej” . Szpalty tego pism a są źródłową ilustracją, jak szybko odw róciła się m łodzież od dyktatora.
N ie zgadzam się też z twierdzeniem , że klubiści nie łączyli w sw ych w ypow ie dziach publicystycznych w a lk i narodowowyzwoleńczej z zagadnieniam i s-połeczno- • ekonom icznym i (s. 113). Niektóre w ypow iedzi J. B. Ostrowskiego, A . Gurowskiego i J. L. Żukow skiego („Patriota” z 18 grudnia) zaprzeczają temu. „K u rier Polski” już 17 grudnia dom agał się rozw iązania spraw y c h ło p sk ie j30. W ty m duchu sform uło wane są wystąpienia Żukow skiego. B y ł to program m inim u m (żądano nadania ziem i chłopom w stępującym do w ojska), ale zauw ażm y, że w ysunięto go bardzo w c z e śn ie ” . Czy. naprawdę „skierow anie plebsu do pracy .przy fortyfikacjach” (s. 125) to jakiś demagogiczny sukces -konserwatystów? Z punktu w idzenia m ilitarnego prace te były uzasadniane, ktoś m usiał te fortyfikacje budować. Szkoda tylko, że prace te prow a dzano niedbale i bez planu (ocena Prą-dzyńskiego).
N a s. 120 Bortnow ski podsum owując okres drugiej dyktatury podkreśla, że opo zycja „była skierowana n ie personalnie przeciwko C-hłopickiemu, a le przeciw ko jego postępowaniu, n ie przeciw ko rządowi ja k o całości, ale przeciw ko niektórym ludziom zajm u jącym odpowiedzialne stanow iska” . Dlaczego n ie m ógł o być opozycii perso nalnie skierowanej przeciw ko Chłop-ickiemu, w yjaśniałem . Zresztą sam autor nie jest konsekwentny i n a s. 103 bardzo traám e -pisze — że Chłopicki „n ie dopuszczał krytyki, nie chciał m odyfikow ać sw ego stanowiska, nie szukał ani popularności, ani poklasku” . Jego usiłow ania zdław ienia opozycji są oczyw iste: dow odem sprawa tzw. spisku Lelew ela, zam knięcie „D ziennika Gw ardii H onorow ej” , próby wprow adzenia -kontroli prasy. N iesłuszne jest w ięc dom aganie się, aby lewica w ystąpiła z krytyką personalną. Zresztą to co pisano n a przykład o dyktatorze i je g o otoczeniu w „D zien niku Gw ardii H onorow ej” zali-czamy niew ątpliw ie d o krytyki peirsonalnej. Bardziej taktyczna b y ła ' publicystyka „N ow ej Polski” , ludzie tam piszący zręcznie ase kurow ali się.
30 Z. M a ń k o w s k i , Rola mas plebejslcich w pow staniu listopadow ym , „A n n a les Univers'itat'is M ariae C urie-Skłodow ska” , sectio F., t. V II, Lublin 1956, s. 90.
S1 Zob. „Paitniota“ z 18 grudnia 1830. A . Z i e l i ń s k i , Ż uk ow ski — zapom niany k ry ty k i publicysta, „Prace Polonistyczne” 1960, s. 122 nn.
O tym , że nastroje w redakcji ibyły ch yba bardzo nieprzychylne w stosunku do osoby Chłopickiego świaidczyć m oże fakt, że natychm iast po złożeniu przez Chłopic kiego dyktatury, Tow arzystw o Patriotyczne zażądało od. Rady N ajw yższej posta w ienia Chłopickiego przed trybunałem rew olucyjnym . Inicjatoram i w niosku byli ludzie ściśle zrwiązani z „N ow ą Polską” (M aurycy i Bazyli Mochnaccy, A d a m G u ro w - ski i inni). Jednak w św ietle ustaw y seijmoweij Chłopicki nie m ógł być za sw o je urzędow anie pociągnięty d o odpowiedzialności.
N ie zgadzam się z autorem co do w yjaśnienia przyczyn zerw ania w spółpracy klubistów z kaliszanam i (s. 127). M o im zdaniem radykałom n ie odpowiadała m ało energiczna krytyka Chłapickiego .uprawiana na łam ach „K uriera Polsikiego” , ale w grę w chodziła spraw a jeszcze w ażniejsza: stosunek d© sejm u. Obecnie klubiści byli znacznie krytyczniej ustosunkowani do setjmu i w -tym wypadkiu poglądy ich różniły się z k a lisza n a m i32. A u tor na poparcie twierdzenia, że zespół redakcyjny „N ow ej Polski” zdaw ał sobie sprawę z poważnej roli prasy w okresie pow stania, p ow ołu je się n a artykuł W incentego N iem ojow skiego z 11 grudnia ogłoszony w „ K u rierze P olskim ” (s. 128, przypis 89). Przecież W incenty Niemoijoiwski n ie w chodził w skład zespołu „N ow ej Polski”, był ideow ym przeciw nikiem tego dziennika i jego poglądy nie były reprezentatyw ne d la osób redagujących .pismo.
O m aw iając ukształtow anie się trzech -ośrodków opozycji w stosunku do dykta tora, jakie w yłoniły się w styczmiu 1831 (s. 127— 129) należało m o im zdaniem po d kreślić, że rola tych ośrodków n ie b yła równorzędna. N ie uzasadnione jest też pom i nięcie kaliszan. O pozycja ich, ściśle legalna, bynajm niej n ie osłabła.
W spom inając o genezie em igracji (s. 139, przypis 14) należało odrwołać się do opracowań Dutkiewicza, który pierw szy spraw ę tę w y ja ś n ił33. U w a żam za nie słuszne ujm ow anie genezy em igracji ja k o niew iary w zw ycięstw o i lęku .przed „o d powiedzialnością za bunt” . K rzyw d ę em igrantom czyni zarzut, iż przyśw iecała im chęć „przystrojenia się w togę m ęczeń stw a narodow ego” (s. 140). To symiplifikacja. W ie le osób m ogło skorzystać z amnestii, w olało jednak w yjść na tułaczkę niż żyć pod b erłem cara M ikołaja. Decyzija ta w y m ag ała chyba wielkiego hartu m oralnego i poświęcenia. W ie lu zaznało m ęczeństw a bez „przystrajania się w togi” (W incenty N iem ojow ski, Piotr Wysoûki i inni). Pozostańm y lepiej p rzy ocenie D utkiew icza: „E m igracja m iała być nie tylko protestem i m anifestacją, m iała być zaczątkiem no w ego czynu, now ej w a lk i” 34.
Przy omawianiu genezy u chw ały o w ładzy wodza naczelnego (s. 145— 146) autor słusznie chyba przechyla się n a stronę oponentów Rostockiego. U sta w a z 24 stycznia 1831 była odpowiedzią sejm u n a proklam acje Dybicza. Szkoda, że autor nie przerobił papierów Fr. W ołow skiego w Bibliotece Czartoryskich. Są o ne źródłow ym i dosta tecznym kontrargum entem przeciw tw ierdzeniom Rostockiego. O bawa przed „jak o binam i” była czynnikiem drugorzędnym .
Z ustaw ą 24 stycznia ściśle łączy s-ię n ajw ażniejszy akt program ow y Sejm u — a kt detronizacji. W tej spraw ie Bortnow ski podjął ze m ną osobną p o le m ik ę 35. Jak dotąd, zgadzam y się co do daty tego wydarzenia. W szystko inne łącznie z oceną pozostaje sporne.
3a Por. W ł. Z a j e w s k i , Zabiegi „ N o w e j P olski” o detronizację, s. 85.
33 J. D u t k i e w i c z , Francja a Polska w 1831, Łódź 1950, s. 81; t e n ż e , E w olucja lew icy w pawstanüu listopa dow ym , „Przegląd H istoryczny” , zeszyt spec ja ln y „Z epoiki Mickieiwicza” , W ro cła w 1956, s. 87; t e n ż e , W y b ó r źródeł do powstania listopadowego, s. 239.
34 J. D u t k i e w i c z , E w olucja lew icy, s. 88.
35 Wł . B o r t n o w s k i , W spraw ie aktu detronizacji R om an ow ów ze stycznia 1831, „Przegląd H istoryczny” t. L, 1959, nr 4.
P O W S T A N IE L IS T O P A D O W E
349
Bortnowski ,twierdzi, iż pow tarzam rzekom o tezę O p p m a n a , jakoby klub oraz nacisk dem onstrującej ulicy spow odow ały akt detronizacji 36. Otóż kładę to n a karb niezbyt dokładnego zapoznania się z m oim artykułem . Sądu O ppmana nie tylko nie powtarzam ale poddaję go 'krytyce, jako zibyt jednostronny i w ym agający rew izji 87. Zresztą uwaigi Oppm ana pow stały na m arginesie jego pracy o Tow arzystw ie Patrio tycznym, dotąd zaś n ie m am y ani artykułu, ani m onografii om aw iającej genezę detronizacji. M uszę nadto zapytać autora: jakie to współczesne zagadnienia i pisma istotne dla mego tem atu p o m in ąłem ? Autor om awia nastroje panujące w W a rsza w ie w oparciu o raport konsula Oechsnera i relacje Kaczkowskiego (s. 856), ale ja w sw o im artykule wykorzystałem oba te ź r ó d ła 38. O dw ołu ję się też do artykułu j . Huibego w „K u rierze P olskim ” , którego treść dokładnie przecież zrefero w ałem (s. 81).
Podejm ując dyskusję n ad zagadnieniem detronizacji Bortnowski w y su w a pro blem udziału i nacisku szlachty prow incjonalnej oraz innych ugrupowań politycz nych n a ten akt polityczny. N a ogół uw agi te nie wnoszą now ych faktów czy infor m acji źródłowych do roli „N ow ej Polski” w tym wydarzeniu, w zbogacają natom iast nasze wiadom ości odnośnie do stanowiska niektórych innych organów („Sybilla Sar macka W skrzeszona” , „Korespondent Polski” , „M erkury” , „D ziennik W ielkopolski” ). Autor z wym ienionych dzienników w ydobył w zm ianki świadczące, że ludzie reda gujący te pism a w ypow iadali się raczej za detronizacją. W związku z tym autor pod waża m oją tezę, że „uchw ała detronizacyjna (to) w yn ik działalności jakobin ów ” (s. 860). Tezy takiej n ie sform ułow ałem . Stw ierdziłem natomiast, że „postulat detro nizacji R om anow ów został w ysunięty przez patriotyczno-postępow y odłam opinii publicznej”, najw cześniej na łam ach „P atrioty” (s. 101). Dodałem , że w alkę o rea lizację tego żądania najkonsekw entniej prowadziła „N ow a Polska” i pogląd ten pod trzym uję. Natom iast nigdzie nie napisałem , że detronizacji dom agała się w y ł ą c z n i e „N ow a P o lsk a ” , a takie w łaśnie w rażenie m oże odnieść czytelnik artykułu Bortnowskiego. To, że w innych organach prasow ych znalazły się dm b n e wzm ianki (niezależnie od „N ow ej Pofclki” zbadałem w ów czas cały szereg pism, ale oczywiście nie wszystkie), które d a ją się interpretować jako w ypowiedzenie się za detronizacją w niczym przecież n ie um niejsza roli „N ow ej Polski” . Dziennik ten w odróżnieniu od innych pism w ypow iadał się za detronizacją konsekwentnie i systematycznie, w ysu w ając ją na czoło w szystkich problem ów wewnętrznych, czego nie da się powiedzieć o innych pism ach. Zresztą w zakończeniu Bortmowski przyznaje: „N ie w ątpliw ie „N aw a Polska” i Tow arzystw o Patriotyczne prow adziły najhardziej a k tywną agitację w tej spraw ie” (s. 862). Nic w ięcej nie stwierdziłem w sw oim artykule! Postulat Bortnow skiego, że należy uwzględnić rów nież stanowisko innych orga n ów prasowych przy omawianiu genezy detronizacji jest całkowicie uzasadniany, szkoda tylko, że autor tak niew iele napisał o dyskusji szlachty prow incjonalnej na ten temat. W niosek H enryka Dem bińskiego i oderwana w ypow iedź „D ziennika W ie l kopolskiego” to jeszcze n ie jest odtwarzane w pełni stanowisko prowincji. N ależa łaby bardziej wyczerpująco zbadać archiw a prow incjonalne i pisma lokalne. W y d a je
ni się jednak, że decydujący w p ły w na uchwalenie aktu detronizacji m iała W arszaw a. Zasadniczy elem ent w ypowiedzi Bortnow skiego to sprawa autorstwa wniosku R. Sołtyka, pośrednio zaś roli Tow arzystw a Patriotycznego w uchwaleniu aktu detronizacji. Zdaniem Bortnow skiego wniosek Sołtyka był tw orem sam odzielnym ,
36 Por. E. O p p m a n , W arszaw skie T ow a rzystw o Patriotyczne 18,30— 1831, W arszaw a 1937, s. 100 nn. W ł. B o r t n o w s k i , W sprawie aktu detronizacji, s. 857.
31 W ł. Z a j e w s k i , Zabiegi „N o w e j P olski” o detronizację R om an ow ów w styczniu 1831 r., „Zeszyty N aukow e U Ł ” , seria I, z. 8, Łódź 1958, s. 101, 112.
pow stałym niezależnie od Tow arzystw a Patriotycznego. „Jakobini” nie byli inicja torami tej akcji, oni bow iem „podchw ycili popularne hasło detronizacji” (s. 860).
W sw oim artykule nadm ieniłem , iż w n iosek Sołtyka był dziełem lew icy klubu, czemu jednak Sołtyk n a em igracji zaprzeczał. N ie m ogłem jednak rozstrzygnąć spra w y autorstwa woibec znacznej sprzeczności relacji pam iętnikarskich; trudno też dać wiarę temu, co sa m Sołtyk o sobie pisze. Bortnowski w oparciu o w ypowiedzi Soł
tyka, Lelew ela i Mochnackiego w ypow iada się za poglądem samego Sołtyka
(s. 860— 862). Spróbuję zatem zebrać argum enty contra:
1. Sprawa źródeł; za tezą, że wniosek Rom ana Sołtyka b ył inspirow any przez
klubistów w ypow iadają się: Barzykowski, Fr. W ężyk, St. Kaczkowski, T. M orawski, J. N. Janowski, a w ię c (pisarze reprezentujący zasadnicze odłam y opinii publicz nej, istniejące w okresie powstania. Bortnowski odw ołuje się do relacji pam iętni karskiej Lelew ela, który — ja k pisze — „w ypow iada się za samodzielnością działań posła koneckiego” (s. 861). Jednak po sprawdzeniu wypow iedzi L elew ela zgodnie Z odsyłaczem Bortnow skiego okazuje się, że L elew el w ogóle ne w ypow iada się na powyższy te m a t se. Podobnie Mochnacki n ie za jm u je się autorstwem w niosku detro- nizacyjnego z 20 stycznia, po prostu p o m ija tę spraw ę milczeniem , pisze o debatach sejm u nad „projektem Rom ana Sołtyka” , co jednak nie je st równoznaczne z w y powiedzeniem się za pełną samodzielnością tego w n io sk u 40. N ależy pam iętać o tle ogólnym : na em igracji toczyła się w ielka debata nad przyczynam i klęski .powstania. Prawica obciążała pełną odpowiedzialnością za ten fakt obóz lewicy, który na własną rękę w szczął powstanie, a następnie doprowadził je rzekomo do ' zguby, odsuwając od nas m ożliwość otrzym ania pomocy z zewnątrz. W ty m klim acie o w ielu sprawach w yrażano się oględnie, zresztą tem atem dyskusji były dziesiątki problem ów , milczano w w ielu sprawach, k tóre dziś dla nas są w ażne. M oże niektóre spraw y b y ły d la w sp ół czesnych zbyt oczyw iste, aby nad nim i specjalnie dyskutować. Podobna niejasność otacza w niosek Sołtyka. Przyjęto w literaturze pam iętnikarskiej (wiązać z jego osobą wniosek z 20 stycznia. To b yło słuszne, winiósł go na obrady sejm o w e Sołtyk. Lecz czy był jego całkow icie sam odzielnym autorem ? Stanowisko olbrzym iej większości pam iętnikarzy jest negatyw ne. I chyba taki też był pogląd Mochnackiego, który mógł o tym stosunkowo najw ięcej napisać, a pow iedział tak niewiele. A u tor „Powstania narodu polskiego” w yraźnie podkreśla, że Rom an Sołtyk b y ł u m ysłem chw iejnym , człowiekiem goniącym za popularnością, którego Mochnacki w prow adził na fotel wiceprezesa Tow arzystw a Patriotycznego po to, aby za pośrednictw em jego i innych posłów w pływ ać na tok obrad s e j m u 41. Z atem relacje Lelew ela i Mochnackiego, które są najistotniejszym rdzeniem argum entacji Bortnowskiego, bynajm niej nie świadczą o samodzielności wniosku R. Sołtyka. W iem y, na podstawie relacji Piotra W ysockiego o sprzysiężeniu opracowanej oistatnio przez Bortnowskiego, że Mochnacki nie traktow ał sw oich popraw ek redakcyjnych, a n aw et pew nych pom ysłów czy kon cepcji za prace własne. Przy niektórych sprawach w olał pozostawać w cieniu.
2. Za tezą, że Rom an Sołtyk był tylko pośrednikiem , a n ie inicjatorem wniosku w ypow iada się „N o w a Polska” w styczniu, a w ięc, gdy ton redakcji nadaw ali M och nacki i Gurowski. Sołtyk nie replikow ał n a te enuncjacje. Potw ierdził to J. B. O strow ski na łam ach em igracyjnej „N ow ej Polski” 42. Ostrowski był w ciągnięty w prace redakcyjne pism a i jego uwag nie m ożna lekcew ażyć.
39 J. L e l e w e l , P am iętnik 1830/31, Dzieła t. I, W arszaw a 1957, s. 271.
40 M . M o c h n a c k i , Pow stanie narodu polskiego w r. 1830 i 1831, w yd. 2, W ra cław 1850, s. 249.
41 Tam że, s. 234— 239.
42 „Rom an Sołtyk — .pisała „N o w a P o lsk a ” 29 stycznia 1831 — wierny tłumacz, p e ł n o m o c n i k , nie reprezentant, nie pan nieograniczonej opinii, w oli i rozumu publicznego, w niósł n a sejm , że należy ogłosić odpadnienie M ik ołaja i rodziny
Ro-P O W S T A N IE L IS T O Ro-P A D O W E
351
3. Przeciw sam odzielności Sołtyka w ypow iada się autor jedynego artykułu o de tronizacji napisanego w „K ronice Em igracji P olskiej” 1834 Pr. W ołow sk i (ustaliłem autorstwo tego artykułu), św iadek niezm iernie w ażny, zasiadał w kom isjach sejm o wych, do Których odesłany był w niosek Sołtyka. Dlaczego Bortnowski sform ułow anie W ołow skiego, że Sołtyk w yrażał poglądy i przekonania pewnych kół społeczeństwa dyskontuje jako głos za samodzielnością wniosku Sołtyka? W ołow ski n ie m ógł bliżej określić kół, które ew entualnie insipirawały Sołtyka, nie b y ł członkiem klubu, nie m ógł w ięc w tej sprawie autorytatywnie wypow iedzieć się, zauważył tylko jedno: Sołtyk nie był samodzielny.
4. Z relacji M ochnackiego i wsipółczesnej prasy w iem y, że w styczniu Sołtyk działał w porozum ieniu z Tow arzystw em Patriotycznym . W iem y , że w następnym dniu po detronizacji złożył w sejm ie w imieniu klubu adres, który został przez sejm odrzucony. Z atem dysponujem y konkretnym faktem , że 26 stycznia Sołtyk publicznie wystąpił w sejm ie jako wyraziciel interesów klubu patriotycznego, którego był przecież "wiceprezesem.
5. O tym , że musiało być też porozum ienie co do detronizacji świadczy fakt, że Sołtyk w trakcie dyskusji nad ustawą o przysiędze dom agał się uzupełnienia aktu detronizacji, stosownie do żądań M . M ochnackiego wyrażonych n a łam ach „N ow ej Polski” , tzn. aby akt detronizacji odsunął całą fam ilię R om anow ów od tronu p o lsk iego 43.
6. Sołtyk znał przecież w ypowiedzi „N ow ej Polski” n a ten tem at drukowane przed 20 stycznia, których autoram i b yli: A . Gurowski, M . Mochnacki, J. B. O strow ski, J. L. Żukow ski, W . Kaziimiirski.
7. Sołtyk brał czynn y udział w posiedzeniach klubu w styczniu, znał w ięc nastroje, poglądy i przekonania czołowych działaczy w tej sprawie. Trudno przy puścić, aby sprawa detronizacji nie była nigdy przedm iotem rozmowy.
8. O pewnej wspólnocie ideow ej i o udzielonym poparciu świadczy ogólny ton ..Nowej Polski” w dniu 20 stycznia oraz reakcja pisma n a w iadom ość o odesłaniu w niosku Sołtyka do kom isji. Dlaczego A d a m Gurowski tak gw ałtownie oburzył się na sejm („N ow a Polska” 21 stycznia)? Z analizy dziennika nie wyniika w cale, że został on zaskoczony w nioskiem Sołtyka. Odnosi się w ręcz przeciwne wrażenie: „N ow a Polska” broni wniosku Sołtyka z taką gorliwością, z jaiką broni siię tylko w łasnego dzieła.
Zatem nieprzekonyw ające wydaije mi się twierdzenie, że Sołtyk ni stąd ni zowąd zja w ił się w sejm ie z wnioskiem datronizacyjnym . Takie postępowanie nie leżało w naturze tego człowieka. Dlaczego u pam iętnikarzy konserwatywnych (np. B
arzy-m anowów, że należy roawiązać przysięgę wierności, że na koniec naród polski przyznaje sobie początek w szelkiej najw yższej w ład zy ” . Zw racam uwagę na termin „pełnom ocnik” użyty przez J. B. Ostrowskiego. Pełnom ocnik jakiej opinii? Oczy
w iście kół Tow arzystw a Patriotycznego. W yraźn ie o w niosku detronizacyjnym
R. Sołtyka, jako o dziele klubu patriotycznego pisała „N ow a Polska” (emigracyjna) 1843, t. V ., oddz. II, s. 745 (nekrolog Rom ana Sołtyka): „ W takiej niepewności um ysłów Rom an Sołtyk ze s w o i m i p o l i t y c z n y m i p r z y j a c i ó ł m i p o z a s e j m e m ułożył pam iętny w niosek” . Praw dziw ym i· jego autoirami „byli ci, na których sprzyjanie i wsparcie zew nętrzne R. Sołtyk , kiedy w niosek podaw ał, n a j mocniej rach ow ał” . N adm ieńm y, że nekrolog jest niesłychanie życzliw y d la zm arłego i byn ajm niej nie pom niejsza zasług Sołtyka! Zob. Fr. W ę ż y k , P ow stanie K r ó lestw a Polskiego w r. 1830 i 1831, K ra k ó w 1905, s. 56; St. K a c z k o w s k i , Dzieła t. II, K rak ów 1883, s. 221; St. B a r z y k o w s k i , Historia powstania listo padow ego t. II, Poznań 1883, s. 146; T . M o r a w s k i , D zieje narodu polskiego t. V I, Poznań 1872, s. 332; L. D e m b o w s k i , M o je w spom nienia t. II, Petersburg 1892, s. 161— 162. U w a żają oni Sołtyka za narzędzie klubu patriotycznego. Przeciw nego zdania był sam S o ł t y k , La Pologne t. I, Paris 1833, s. 219— 221.