• Nie Znaleziono Wyników

Daleki Wschód. 1934 nr 5-6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Daleki Wschód. 1934 nr 5-6"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

czerwiec

Wydawca:

Stowarzyszenie „Gospoda Polska

Redakcja i Rdministracja 5, Gluhaya Str. Harbin

Do arty kułu (str. 23): POL5KR M IS3R KRTOLICKR V? S zU N T E F ll — W Y W IR D Z K5. WŁ. GIEMZĄ

i f $ a m * w j i? m u -«*:

— Z uroczystości ingresu: pochód księży na czele z ks. pref. Krauze do kościoła. 2. — Z uroczy cie przed kościołem — Biskup z Czengtinfu, ks. pref. I. rsrauze w otoczeniu Władz chińskich i ksi 1 a i u: ks. dr. Szuniewicz w otoczeniu sanitarj uszy.

W Środku: 1 Kościół w Szuntefu. 2. Z uroczystości ingresu: hołd chrześcijan ks. prefektowi apostolskiemu

Ha murach Szuntefu: ks. Kotlinski w towarzystwie kr. Giemzy. I. Krauzemu

i 1

1

Z prawej: 1. — Parafja Szahopejtang: ksi ¿a z parafjanami przed kościołem. W głębi ks. Wi . Giemza. 2. — Ks. dr. Szuniewicz operuje chińskiego żołnierza. W głębi ks. Cymbrowski.

(2)

P A Ń S T W O W Y IN S T Y T U T E K S P E R Y M E N T A L N E J M E D Y C Y N Y W L E N IN ­

G R A D Z IE .

nRTURRLNY SOK ŻOŁąDKOWY

według metody akademika J. P. Pawłowa.

W yw ie ra zdumiewające skutki przy wielu chorobach żołądkowych, Wycieńczeniu, anemJ///- braku apety­

tu i upadku odżywiania.

CENR FLRKONR — 2.40 Qobi.

Instrukcje WeWnitrT pudełka

G O SM EDTO R G PR O M - -M O S K W A

N e o a r s e n o l Neosalwarsan (914)

przechodzi przez kontrol Państwowy, oraz każda serja jest wypróbowana

przed Wyjściem na rynek

Chemicznie

Biologicznie Klinicznie.

Wyznaczona doza od 0,15— 0,9

M i n - s i n K -o.

S T A N D A R T Y Z O W A N E P R E P A R A T Y P A Ń S T W O ­ W EG O IN S T Y T U T U E K S P E R Y M E N T A L N E J EN-

D O K R Y N O L O G J I w M O S K W IE

Spis środków polecanych przez naj.

Większe autorytety medycyny.

A ntitireokryn Przy oskrzelowej astmie.

Mamokrin przy macicznych krwo tokach i braku mleka u karmicielek.

Orchikryn impotencja, neura- stenja-starcza niemoc.

Spermokrin impotencja, anemja neurastenja.

chem icznych p re p a ra tó w w y- J e d y n y p rz e d s ta w ic ie l clla s p rz e d a rz y fa rm a c e u ty c z n y c h i

ro b u fa b r y k Z. S. S. R.

N ow e M ia s to gm ach „ G ig a n t“ 2 p ię tr o te l. N° 20-62.

Od Redakcji.

Z p ow od u w a ru n k ó w te ch n iczn ych w glądu Gospodarczego. Oba d z ia ły u ka żą się numerze n in ie js z y m nie m o g liś m y u m ieścić w num erze n a s tę p n y m w zw ię kszo n ej ob- działu: K roniki Dalekiego Wschodu i Prze ję to ś c i.

(3)

Nq 5-6 (55-56) maj czerwiec 1934 roku Rok IV

Wydawca:

Stowarzyszenie „Gospoda Polska“

Redakcja i Administracja:

5, Gluhaya Str. Harbin

N A NASZE Ś W IĘ T O N AR O D O W E.

o m a ja 1791 ro k u zostało zapisane zło- te m i zg ło s k a m i do k s ię g i h is t o r ji R zeczy­

p o s p o lite j P o is k ie j, a n a ró d p o ls k i zgodnym chórem w s z y s tk ic h p ó źn ie jszych pokoleń, u ro d z o n y c h ju ż w n ie w o li, p o d n ió s ł ten dzień do n a jw ię k s z e j godności — u c z y n ił go św ię ­ te m narodow em .

O drodzona P o ls k a , zrz u c iw s z y z siebie k a jd a n y n ie w o li, p rz e ję ła tra d y c ję przesz- ły c h p o ko le ń i w ita te n dzień w ra z ze sw o' im narodem , ja k o swe n a jra d o ś n ie js z e ś w ię ­ to narodow e.

Rzecz zn a m ie n n a —św ię te m narodow em n a ró d u c z y n ił c h w ilę p rze ło m o w ą w ż y c iu swo je m w m o ra ln e m p rz e d e w szystkie m zna czem u. D zie ń te n to b y ł przecie p o ra c h u ­ n ek su m ie n ia , to b y ło z e iw a n ie z b łę d a m i p rze szło ści i zdecydow ane, stanowcze w y jś ­ cie na nową drogę, k tó ra m ia ła p o p ro w a ­ d zić chylącą się ju ż k u u p a d k u R z p litę do nowego, w alnego i św ie tn ie jsze g o ju tr a . B y ło to dzieło n a p ra w y . N a ró d z ro zu m ia ł, że u s tr ó j d a w n e j R z e c z y p o s p o lite j b y ł zły , że ch o ro w a ł na b ra k s iln e j w ła d z y , na b ra k ró w n o w a g i społecznej.

K o n s ty tu c ja 3 m a ja k ła d ła fu n d a m e n ­ t y pod s iln ą w ładzę i s tw a rz a ła w a ru n k i rów m ow agi społecznej R z p lite j. I g d y w W a rs z a w ie pod laską M a ła ch o w skie g o o b ra ­ d o w a ł S ejm C z te ro le tn i, kła d ą c d ro gą po- k o jo w ą bez p rz e le w u k r w i mocne, w ie czys­

te fu n d a m e n ty pod n o w y gm ach P o ls k i, na b ru k a c h p a ry s k ic h rów nocześnie w oparach k iw i , p rz y św iście noża g ilo ty n y ro d z ił się ta kże n o w y p o rzą d e k społeczny, k tó r y tw o ­ r z y ły w a rs tw y społeczne, odsunięte dotą d

od w p ły w u na bieg spraw' p a ń s tw o w y c h , odnosząc zw y c ię s tw o w krw-aw em zm aga­

n iu się nad zm urszałą m o n a rc h ją L u d w P kówr. A P o ls k a szlachecka a k te m d o b re j

w o li i ro zu m e m p o lity c z n y m re z y g n o w a ła sama z części sw ych u p ra w n ie ń i wscho­

d z iła d o b ro w o ln ie na to r nowoczesnego u s tro ju , ro zsze rza ją c p ra w a na w a rs tw ę m ieszczańską i ch ło pską . Lecz w ię ksza jeszcze je s t w aga g a tu n k o w a i h is to ry c z n e znaczenie in n y c h re fo rm u s tro jo w rych, a g łó w n ie w zm o cn ie n ie w ła d z y w y k o n a w c z e j, k tó ra b y m ia ła się stać osią k ry s ta liz a c y jn ą w o li i m y ś li p a ń s tw o w e j, z a p e w n ia ją c p o l­

s k ie j r a c ji sta nu m ożność ko n se kw e n tn e g o re a liz o w a n ia o w ych zam ierzeń.

I chociaż trw a łe fu n d a m e n ty zo s ta ły ukończone w ie k o p o m n y m a k te m trz e c io m a ­ jo w y m , to je d n a k o w o ż b ru ta ln a przem oc sąsiadów — zachodniego i w schodniego, s łu ­ sznie w id z ą c y c h w tern zb liż a ją c e się od­

rodzenie P o ls k i, a z tern m o ż liw e i b lis k ą zagładę d la ich p rz e s ta rz a ły c h u s tro jó w , nie d o p u ściła dokończyć w ie lk ie g o d zie ła

— w zn ie s ie n ia nowego, potężnego gm achu R z p lite j.

P o ls k a została z a k u ta w k a jd a n y i na­

s tą p iła d łu g a — p ó łto ra w ie k o w a noc n ie w o ­ li, k tó r a b y ła p rz e ry w a n a b ły s k ie m ko sy k o ś c iu s z k o w s k ie j, potężną p ie ś n ią le g jo n ó w D ą b ro w s k ie g o , m ło d z ie ń c z y m p o ry w e m p o d ­ chorążych i ro to ro w y m ogniem c z w a rta k ó w , p ow sta ń cze m i le śn e m i o b o zo w iska m i, k t ó ­ ry c h echo b ie g ło w ie k o p o m n y m szla k ie m ta jg s y b e ry js k ic h , nad B a jk a ł, S a c h a lin aż na K a m c z a tk ę . A p ó ź n ie j nadeszła o s ta t­

nia zw ycię ska w a lk a z n a je ź d ź c a m i:

K r z y w o p lo ty , L o w czó w e k, K o s tiu c h n ó w k a , podziem na p ra ca P .O .W ., w ię z ie n ia n ie m ie ­ ckie i obozy je ń ców . W re s z c ie nadeszła n a jra d o ś n ie js z a n a g ro d a za m ękę poko le ń , za u p o rczyw a stanie p rz y sztandarze, za m o rza k r w i i łez •—■ dzień 11 lis to p a d a — p ie rw s z y dzień n ie p o d le g łe g o b y tu O d ro -

(4)

S t. 2

a zo n e j P o ls k i.

I ju ż zaczynam y z ro k u na r o k w ita ć ra d o śn ie i u ro czyście ro czn icę m a jo w ą , k tó ra P o la k o m m im o u t r a t y n ie p o d le g ło ś c i s y m b o liz o w a ła zawsze cią g ło ść naszego t y ­ s ią c le tn ie g o h is to ry c z n e g o b y to w a n ia . I te ­ ra z n a s tą p ił d a lszy n ie w s trz y m a n y pochód tę ż y z n y n a ro d o w e j szla kie m m o ca rstw o w e ­ go ro z w o ju : p o k o le n ia współczesne są spad­

k o b ie rc a m i m y ś li p a ń s tw o w e j C h ro b ry c h , K a z im ie rz ó w W ie lk ic h , J a g ie llo n ó w , B ato ­ r y c h i w reszcie ty c h , k tó r z y w o kre sie ju ż u p a d k u uleczyć c h c ie li R z p litę przez o p a r­

cie j e j u s tr o ju na zasadach trz e c io m a jo ­ w y c h .

W d z is ie js z y m o kre sie — w c h w ili g d y m ożem y p rz e p ro w a d z ić a n a lo g ję z o k ­ resem n a ro d z in K o n s t y t u c ji T rz e c io m a jo ­ w e j, g d y p rz e w le k ły , sza le ją cy k ry z y s e ko ­ n o m ic z n y w y w o ła ł chaos p o lity c z n y w ca­

ły m św iecie, g d y życie g w a łto w n ie dom aga się r e w iz ji naszych u s tro jó w społecznych—

oczy całego ś w ia ta są zw rócone k u ś ro d k o ­ w o -w s c h o d n ie j E u ro p ie . T u w zg od n ym w y ­ s iłk u p ra c y O drodzona P o ls k a o d ra b ia w s z y s tk ie za n ie d b a n ia d łu g ic h la t n ie w o li tu tw o rz y się now a p otę g a, k tó r a s ta je się re g u la to re m s to s u n k ó w p o lity c z n y c h E u ro p y — k a m ie n ie m w ę g ie ln y m p o k o ju i od­

b u d o w y gospodarczej ś w ia ta .

P o ls k a dziś k ro c z y śladem w ie lk ic h tw ó rc ó w k o n s ty tu c ji m ajow 7e j i ju ż w o s ta t­

n ie j s ty c z n io w e j k o n s ty tu c ji skła d a w ręce P re z y d e n ta R z e c z y p o s p o lite j w ładzę p a ń s t­

w ow ą, je d n ą i n ie p o d zie ln ą , w yp o sa ża ją c go w p re ro g a ty w y c z y n n ik a nadrzędnego, k tó r e ­ m u p od p o rzą dko w a n e są in n e o rg a n a w ła ­ dzy.

D z is ia j w ie lk ie czyn y P o ls k i w7 p o lit y ­ ce za ró w n o z e w n ę trz n e j, ja k i w e w n ę trz n e j p rz e k o n a ły ż y c z liw y c h i n ie ż y c z liw y c h o tern, co n a ró d p o ls k i w ie d z ia ł ju ż od c z te r ­

nastu la t, że R ze czp o sp o lita P o ls k a je s t w ie lk ie m m o ca rstw e m , je d n y m z ty c h sze­

ściu o lb rz y m ó w p o lity c z n y c h w E u ro p ie , k tó re k ie r u ją lo s a m i św ia ta .

D z iś n a tu ra ln ie ju ż n ik t nie p o t r a f i w y d rz e ć nam naszej n ie p o d le g ło ś c i, bo d z i­

siejsze p o ko le n ie , k tó re r o z w ija potęgę P o ls k i, strzeże j e j zd ecyd o w a n ie, o p ie ­ ra ją c się na s iln ą naszą zw ycię ską a rm ję i p ię k n e b rz e g i p o ls k ie g o B a łty k u . B ra k o w a ło tw ó rc o m k o n s ty tu c ji 3 m a ja w ła ś n ie ty c h dw óch c z y n n ik ó w , k tó re b y b ezw zględ n ie p o t r a f iły u c h ro n ić od te j c h w ili, k tó r ą nam los z g o to w a ł. I n ic też dziw nego, że w testa m e n cie k o s t y tu c ji s ta ­ ło — stw o rze n ie s iln e j, s ta łe j a r m ji, k tó ra - by zawsze m o g ła w k ry ty c z n y m m om en­

cie dać n a le ż n y o d p ó r na za k u s y w ro g ó w . A sp a d ko b ie rcą tego te s ta m e n tu został M a rs z a łe k P iłs u d s k i, i je ś li dziś s ta ł się n a jw ię k s z y m boh a terem n a ro d o w y m , ja k ie ­ go P o ls k a w yd a ła , i n a ju ko ch a ń szą , n a jp ię k n ie js z ą legendą P o ls k i O d ro d z o n e j — to ty lk o d la te g o , iż w y w ią z a ł się g e n ja ln ie z z o b o w ią z k ó w sp a d ko b ie rcy, z re a liz o w a w ­ szy w ie rn ie te sta m e n t tw ó rc ó w k o n s ty tu ­ c ji.

W dzień n a jw ię k s z e g o i n a ju ro c z y s ts z e ­ go naszego ś w ię ta narodow ego n a ró d i w s z y s tk ie je g o w y c h o d ź tw a s k ła d a ją h o łd p a m ię ci ty m mężom, k tó r z y z a ło ż y li now e fu n d a m e n ty pod naszą ś w ie tn ą p rzyszło ść.

W tą przyszło ść w szyscy w ie rz ą — a lb o ­ w ie m ka żd y w ie , iż w ie k X X p o w o ła ł do życia P o lsltę , prze zna cza ją c je j m is ję d z ie jo w ą — łą c z n ik a m ię d z y Zachodem a W schodem .

M o c a rs tw o w a P o ls k a — o p a rta o B a ł­

t y k — wńerna zawsze zasadom k o n s ty tu c ji m a jo w e j — k ro c z y p e w n y m k ro k ie m na s p o tk a n ie te j m is ji, k tó r ą je j ś w ia t po w ie ­ rzą w w ie k u X X .

P O L A C Y zbliża się Ś W IĘ T O M O R ZA !

Zapisujcie się na członków L I G I M O R S K IE J i K O L O N J A L N E J , któ­

rej Oddział został założony przy Związku Młodzieży Polskiej.

Każdy Polak winien należeć do L ig i Morskiej i Kolonjalnej, bo:

M O R Z E

... to ostoja potęgi Państwa Polskiego ... to łącznik z całym światem

... to źródło rozwoju gospodarczego i ekonomicznego Polski ... to płuca Naszej Ojczyzny.

(5)

S t. 3

W IE Ś C I Z P O L S K I I O P O L A K A C H .

O D E Z W A L I G I M O R S K IE J I K O L O N J A L N E J DO P O L O N J I Z A G R A N IC Z N E J . R o d a c y !

Z b liż a się c h w ila u ro c z y s ta a radosna, g d y cała P o ls k a zespolona w p o ry w ie o f ia r ­ nego e n tu z ja z m u d oroczn ym obyczajem obchodzić będzie „Ś w ię to M o rz a “ .

W d n iu ty m sp o g lą d a m y z p ra w d z iw ą dum ą na tw ó rc z y d o ro b e k potężnego N a ro ­ du i P a ń s tw a nad w o d a m i p o ls k ie g o m orza.

T a m gdzie p rze d k ilk u n a s tu la t y rozpoście­

r a ły się pola ja ło w y c h p ia s k ó w —dziś w y ­ s trz e la m u ra m i i im p o n u je u rzą d ze n ie m n o ­ woczesny w s p a n ia ły p o r t— G D Y N IA .

D z ie ń „Ś w ię ta M o rz a “ je s t w ie lk ie m i u ro czyste m św ię te m n arodow ego zjednocze­

n ia , je s t potężną d e m o n stra cją , s tw ie rd z a ją ­ cą w o b liczu was, ro d a k ó w i całego św ia ta , że O drodzona P o ls k a je s t n ie ty lk o godna p o sia d a n ia w łasnego m orza, ale, że na n ie m le ż y je j p rz y s z ły , jeszcze w s p a n ia ls z y i p o tę ż n ie js z y ro z w ó j. P oprzez n ie z m ie rz o ­ ne s z la k i m o rs k ie będzie szedł dalszy n ie ­ u s tę p liw y pochód P o ls k i. Nasza lepsza p r z y ­ szłość le ży na m o rz u !

D la te g o też dzień „Ś w ię ta M o rz a “ je s t ju ż d z is ia j w św iadom ości w s z y s tk ic h ro z ­

rz u c o n y c h po św iecie p o la k ó w dniem w ie l­

kie g o Ś w ię ta N a ro d u i P a ń stw a .

M ia rą doniosłości i w a g i tego ś w ię ta je s t fa k t, że p r o te k to r a t nad n ie m o b ję li

n a jw y ż s i d o s to jn ic y P o ls k i:

P . P re z y d e n t R z e c z y p o s p o lite j Ig n a c y M o ś c ic k i, P ie rw s z y M a rs z a łe k P o ls k i Jó ze f P iłs u d s k i, P ry m a s P o ls k i ks. k a rd . A u g u s t H lo n d .

R o d a c y !

N iechże wr d n iu „Ś w ię ta M o rz a “ n ie z a b ra k n ie żadnego z W a s w c h w ili, g d y cała M a c ie rz , O jczyzn a w aszych O jcó w i d z ia d ó w czeka na W asz odzew m ę ski i sta no w czy.

N ie c h a n i je d e n p o la k na c a ły m ś w ię ­ cie n ie p o zo sta n ie g łu c h y na w ezw anie p o l­

skie g o m o rza . N a d je g o z ie lo n e m i fa la m i p o w ie w a d ziś d u m n ie p o lska bandera, a ozdobione n ią o k rę ty p rzyn o szą W a m w d a le k ic h p o rta c h p o z d ro w ie n ie m iłu ją c e j M a t k i O jc z y z n y .

R o d a cy z O b czyzn y!

P a m ię ta jc ie , że ju ż d z is ia j wrody m ó rz i oceanów n ie d zie lą W as, ale z b liż a ją i łą czą z M a c ie rz ą . P ra c u ją c nad ro zb u d o w ą sto su n kó w g osp o d arczych P o ls k i z za g ra ­

nicą, co nam ta k bardzo u ła tw ia p osia d a n ie w łasnego m orza, p rz y c z y n ia c ie się do w z ro ­ stu p o tę g i P o ls k i, d a je c ie p rz y k ła d p a t r jo - ty z m u gospodarczego, k tó r y g a rn ą ć m u s i w s z y s tk ic h p o la k ó w .

D ziś w p rz e d e d n iu I I Z ja z d u P o la k ó w z Z a g ra n ic y o g a rn ia m y je d n ą gorącą i o fia rn ą m iło ś c ią P o ls k ę i p o ls k ie m orze.

P a tr z y m y z dum ą ja k w o d y je g o p r u ją ty s ią c e o k rę tó w , w io zą cych w d a le k i ś w ia t p ło d y o jc z y s ty c h p ó l i fa b r y k . R ośnie nam serce na w id o k p ie rw s z y c h o k rę tó w p o ls k ie j f lo t y w o je n n e j. W s z y s tk o to n a s z e -p o ls k ie !

M iłu jm y w ię c s k a rb bezcenny ziem n a ­ szych p o ls k ie m orze. R o d acy z o bczyzn y—

to ono was w o ła ż y w y m głosem o d d a lo n e j lecz n a b liż s z e j zie m i O jcó w .

N IE C H Ż Y J E P O L S K A , S I L N A N A L Ą D Z I E I M O R Z U , I D Ą C A K U W I E L ­ K I E J M O C A R S T W O W E J P R Z Y S Z Ł O Ś C I W O P A R C IU O W S P Ó Ł P R A C Ę I Ł Ą C Z - N OŚĆ P O L A K Ó W N A C A Ł Y M Ś W IE C IE .

Prezes Z a rz ą d u G łó w n eg o L i g i M o r ­ s k ie j i K o io n ja ln e j G. O R L IC Z D R E S Z E R gen. d yw .

Prezes R a d y O rg a n iz a c y jn e j P o la k ó w z Z a g ra n ic y W . R A C Z K IE W IC Ż .

P rze w o d n iczą cy G łó w n eg o K o m ite tu W yko n a w cze g o „Ś w ię ta M o rz a “ — J. D ę b s k i.

* *❖

W izyta ministra spraw zagranicznych Francji L. Barthou w Warszawie.

W ro g o w ie P o ls k i, k tó r z y c h c ie li w y ­ ciągnąć ja k n a jp e s y m is ty c z n ie js z e w n io s k i w stro n ę p r z y ja ź n i p o ls k o -fra n c u s k ie j z p o ­ w o d u sukcesu rz ą d u p o ls k ie g o w s p ra w ie d o jś c ia do p o ko jo w e g o i p rz y ja z n e g o w s p ó ł­

życia P o ls k i z N ie m ca m i, po w iz y c ie m i­

n is tra sp ra w z a g ra n ic z n y c h F r a n c ji L . B a rth o u w W a rs z a w ie p rz e k o n a li się, iż

z a w ie d li się w sw oich przyp uszcze n ia ch . W iz y ta m in . B a rth o u , k tó r a m ia ła m ie jsce w ko ń cu k w ie tn ia , w z m o c n iła z w ią ­ zek p o lity c z n y p o ls k o -fra n c u s k i. F r a n c ja u zna ła P o lskę za ró w n e m o ca rstw o i obie s tro n y z d e k la ro w a ły , iz zw ią z e k p o ls k o -fra n ­ c u s k i je s t n ie ro z e rw a ln y , bo o p a rty na n a ­ tu ra ln y c h p od sta w a ch i w s p ó liw ś c i in te r e ­ sów i n ie m ie rz y a g re s y w n ie w in te r e s y żadnego z p a ń s tw , z k tó re m i P o ls k a z a w a rła t r a k t a t y p rz y ja ź n i i n ie a g re s ji.

D z is ia j ju ż n ik t nie może p o w ą tp ie w a ć

(6)

S t. 4

o tr w a ło ś c i sojuszu p o ls k o -fra n c u s k ie g o , a lb o w ie m p rz y ja z d m in is tr a B a rth o u do .W a rsza w y p o ło ż y ł pod ty m w zględem k re s w s z e lk im n ie p o ro z u m ie n ie m .

P o lity k a M a rs z a łk a P iłs u d s k ie g o znowm odniosła w ie lk i t r iu m f . M is trz o w s k a g ra p o lity c z n a M a rs z a łk a o sią g n ę ła sw ó j cel — u s ta le n ie m o ca rstw o w e g o s ta n o w is k a P o l-

Wyżyta min. Barthou w Warszawie. Siedzą od lewej: min. Barthou. Prezydent Mościcki, ambasador Laroche i min. Beck.

s k i w św iście na p o d sta w ie a b s o lu tn e j ró w ­ ności p o lity c z n e j z in n e m i p ie rw s z o rz ę d n e ­ mu m o c a rs tw a m i, i u c z y n iła sojusz p o lsko - fra n c u s k i s iln ie js z y m n iż b y ł k ie d y k o lw ie k p rz e d te m . L o ja ln a i zgodna w sp ó łp ra ca P o l­

s k i i F r a n c ji — to n a jtrw a ls z a g w a ra n c ja u trz y m a n ia p o k o ju w E u ro p ie .

A g e n c ja lia v a s a o trz y m a ła od m in is tra B e c k a w sp ra w ie sojuszu p o ls k o -fra n c u s k ie ­ go s p e c ja ln y w y w ia d . M ię d z y in n e m i p o ls k i m in is te r sp ra w z a g ra n ic z n y c h p o w ie d z ia ł:

„ M y w Polsce u w ażam y p rz y m ie rz e p o ­ m ię d zy naszym k ra je m , a F ra n cją , n ie t.ylko za

tr w a ły elem ent życia m ię d zyn arod o w e go , ale za żyw ą rz e c z y w is to ś ć .“

*;Aby p o ro zu m ie n ie m ię d z y dw om a k r a ja m i u z y s k a ło c a łk o w itą w a rto ść, to trze ba na to d w u c li c z y n n ik ó w : s k o o rd y n o ­ w a n e j w o li o dp o w ie d n ie g o rz ą d u i o p a rc ia w o p in ji p u b lic z n e j."

„P o m ię d z y naszem i dw om a p a ń s tw a m i is tn ie je k a p ita ł s p o n ta n ic z n e j s y m p a tji, k tó re pan m ó g ł obserw ow ać w o stan ich dniach, w s k a z u ją c y za ro w n e F ra ń c ii ja k i Polsce j e j siłę i g łę b ię “ .

P a k t n ie a g re s ji i p rz y ja ź n i J e d n y m z p o z y ty w n y c h re z u lta tó w p o ­ lity c z n e j p o d ró ż y m in . B ecka do M o s k w y

— je s t także p rze d łu że n ie p a k tu n ie a g re s ji z S o w ie ta m i o 10 la t.

A m b a s a d o r B .P . w M o s k w ie Ł u k a s z e ­ w icz i K a m is a rz L u d o w y L itw in o w p o d p i­

s a li p ro to k ó ł, p rz e d łu ż a ją c y w ła ś n ie te r m in w a żn o ści p a k tu n ie a g re s ji m ię d z y P o ls k ą a Z. S. S. B . o 10 la t t. j. do 31 g ru d n ia 1915 r. z zastosow aniem po ty m te i m in ie k la u z u li o a u to m a ty cznem p rze d łu ż e n iu te r m in u p a k tu o 2 la ta .

z Sowietami przedłużony.

W ro g o w ie P o ls k i, k tó ry c h d z is ia j sze­

re g i zupełnie ju ż z rz e d z ia ły , a k tó r z y lu b ią je d n a k strze la ć do nas z za w ę g łó w , w y k o ­ rz y s tu ją c w ro g ą nam prasę ‘ z a g ra n iczn ą n ie k tó ry c h o dłam ów , p rz e k o n y w u ją się jeszcze raz naocznie, że m o c a rs tw o w a P o l­

ska —- to n a jle p sza g w a ra n c ja i t r w a ły c z y n n ik p o k o ju w E u ro p ie .

(patrz dalszy ciąg Wieści na str. 13.)

(7)

S t. 5

1 ^ ^ ^ 8 |R £ Y T IIR -C H O iO D E O ^ Przedruk zastrzeżony.

P O W S T A N IE P O L S K IE N A D B A J K A Ł E M . (c. d.)

L ic z b a sp rzysię żo n ych w Ir k u c k u , k t ó ­ ra w y n o s iła p ie rw o tn ie głów7 o koło £00, m a­

la ła p ó ź n ie j ry c h ło , w e k u te k b ra k u zgody, je d n o ś c i, e n e rg ji i w y tiw a ło ś c i. S w oją d ro ­ gą, że p o w sta ń cy d y s p o n o w a li ty lk o nędzny b io n ią , p o s ia d a li około ICO s k a łk o w y c h k a ­ ra b in ó w , k ilk a s trz e lb m y ś liw s k ic h , 20 sza­

bel ko za ckich ‘100 nabojów 7, k ilk a kos i m o­

ty k , łomów’ i k ijó w .

Z d ru g ie j s tro n y u ła t w ili się m oskale z w y s y łk ą zm n ie jszo n e j w s k u te k m a n ife ­ s tu lic z b y k a to rż n ik ó w ta k szybko, że do 10 czerw ca 1866 r. b y li ju ż p ra w ie w szyscy ska za n i na m iejscach sw ojego przeznacze­

n ia za B a jk a łe m , gdzie p o c z ę li budow ać d la siebie s z a try koczow nicze, każde schro­

n ie n ie przeznaczone d la g łó w k ilk u n a s tu .—

W y b r a n y m przez kolegów 7 w L is tw ie n - n ic z n e j w celu niezbędnego p o ś re d n ic tw a m ię d zy w ię ź n ia m i a o rg a n a m i rz ą d o w y m i, ta k zw a n ym sta ro stą , b y ł G u sta w Szaram o- w icz, p ie rw o tn y w ię zie ń fo r te c y K ijo w a , z k tó r e j w y ła m a ł się zapomocą p o d ko p u . (*)

T e n o s ta tn i, tu d zie ż ko le ga K w ia tk o w ­ s k i vel A rc im o w ic z w7 K u łtu k u , o trz y m a li 20 czerw ca 1860 od C e liń skie g o ro zka z n a s tę p u ją c e j tre ś c i:

„Co się raz p o s ta n o w iło trzeba spełnić, o d w ie ka ć niepodobna, każda c h w ila z w ło k i będzie naszem zniszczeniem , pow sta ć m u s i­

m y, ja zaczynam , A rc im o w ic z ma n a ty c h ­ m ia s t ze s w y m i iść spiesznie b rze giem k u p ó łn o cy, sto su jcie się ściśle do tego, odpo­

w ie d z i nie czekam . C e liń s k i“ .

O b aj p o d d a li się o ch o tn ie je g o w o li, K w ia tk o w s k i d a ł hasło do p o w s ta n ia , u de­

r z y ł na s tra ż m o skie w ską ro z b ił ją , z a b ra ł b ro ń i żyw ność i p o d ą ż y ł czem r y c h le j brzegiem B a jk a łu do M u ry m u .

W ię ksze tru d n o ś c i m ia ł S zaram ow icz.

Z b a ła m u ce n i m a n ife s te m cara k o n s p ira to rz y zaczęli wahać się, a nie m ogąc p o w s trz y ­ m ać za p a łu p rz e c iw m ik ó w r z u c ili się do u c ie c z k i, nie ażeby u k ry ć się przed M o s k a ­ la m i, lecz p rze d w ła s n y m i to w a rz y s z a m i niewTo li.

O sta te czn ie ze b ra ł S za ra in o w icz m ałą d ru ż y n ę , z a a ta k o w a ł R o s ja n , ro z b r o ił ich i ruszy7! na sp o tk a n ie K w ia tk o w s k ie g o . Z

( * ) . Józef Bi a-i yni a-ChoJodecki Forteca K i j o w s k a w r. 1863 4 Gazeta L w o w sk a No. 17 z 2 2 1 1919 i Z.O. „ T u n e l w i ę z i e n n y “ L w ó w 1868.

radością złączyły7 się po drodze obie g a r s tk i pow stańców ’ w o d d z ia ł lic z ą c y 80 lu d z i i o k rz y k n ę ły dowódcą S zaram ow icza. Id ą c d a le j pobrzeżem , z a b ie ra li po drodze, szcze­

g ó ln ie po sta cjach p o cz to w y c h , b ro ń i k o ­ nie, i u fo im o w a li k a w a le rję pod d ow ód z­

tw e m dzielnego żo łn ie rza i zacnego E lja s z e - w icza . K o n n ic ę tę p c h n ię to n a p rz ó d z ro z ­ kazem pospiesznego m a rszu pod M is z y - chę, gdzie p r z y b y ł C e liń s k i. E lja s z e w ic z s p is a ł się z n a ko m icie , ro z b ro ił w c ią g u m a r­

szu ja d ą c y c h k ib it k a m i o fic e ró w , p rze zna ­ czonych do p rz e g lą d u w ię ź n ió w , pod k o ­ mendą p u łk o w n ik a Szaca, ro z b r o ił p u łk o w 7- n ik a C z e rn ia je w a , k t ó r y na czele p o d k o ­ m endnych w y p ła c a ł żo łd d la w7o js k a i na- le ż y to ś c i na za kup n o p ro w ia n tó w 7 d la w ię ź ­ niów7. O bu u w ię z io n y c h p u łk o w n ik ó w , n ie ­ m n ie j in n y c h o fic e ró w p ozostaw iono pod strażą ko le gó w na n a jb liż s z e j s ta c ji zw a ­ n e j M iszych a .

W M is z y c h a b y ł ju ż C e liń s k i, k tó r y p o k o n y w a ł o p ó r c o fa ją c y c h się p rze d p ie r ­ w o tn y m planem pow7s ta n ia ko le g ó w i o rg a ­ n iz o w a ł szybko (22 czerw ca) dalszą a k c ję p o su n ię cia się ku P o sso lsko w i, w y p rz e d z e ­ n ia M o s k a li i prze szkod ze n ia ich w y lą d o ­ w a n iu .

W ty m o s ta tn im celu dodał E lja s z e w i- czow-i jeszcze 20 k o n n y c h z p lu to n o w y m R a yn e re m na czele.— Po w y jś c iu E lja s z e w i- cza i C e liń skie g o z M iszych a , p rz y s tą p i­

l i p o z o s ta li w ię ź n io w ie do stosow ania ś ro d ­ kó w , m ogących n a jle p ie j o ch ro n ić ich od p rze śla d o w a n ia i zem sty c a ra tu . T rze ch z p o zo ta łych u ło ż y ło spis i u da ło się z ta k o ­ w y m do p u łk o w n ik ó w Szaca i C ze rn ia je w a .

—Ci o s ta tn i p r z y ję li delegację chłodno, ste ­ re o ty p o w y m „ch a ra s z o “ i k a z a li w ra ca ć do M iszych a .•/

Po d łu g im m a rszu C e liń s k ie g o i n ie ­ pew ności o sta nie rzeczy, n a p o tk a li p o ­ w ra c a ją c y o d d z ia ł E lja s z e w ic z a z ra n n y m i w s ta rc iu z w ro g ie m , k tó re m u u dało się w y p rz e d z ić P o la k ó w i w y lą d o w a ć w Pos- solsku, i u rz ą d z ić tam w je d n e j ze s ta c ji p o czto w ych zasadzkę na p o ls k ą k a w a le rję . T u ta j w a lc z y li pow7sta ńcy E lja s z e w ic z a z n ie w y s ło w lo n e m b o h a te rstw e m , a odznaczył się zwłaszcza d zie ln ością i p o g a rd ą ś m ie rc i n ie ja k i Z a rę b e c k i, p o z o s ta w io n y przez M o ­ s k a li n a p ó ł ż y w y w rę ka ch P o la k ó w . E lja -

(8)

S t. 6

szew jcz p o d ą żył pospiesznie ku M is z y c k a w celu odszukania C e liń s k ie g o .—

Złączone po drodze o d d z ia ły obu, w y ­ n o s iły zaledw ie stu k ilk u n a s tu lu d z i. Po n a ra d zie z P a n k o w s k im i R e yn erem , u ch w a ­ lono w ró c ić do M iszych a i ta m czekając na S zaram ow icza, p rzy g o to w a ć się do p r z y ję c ia o tw a rte g o b o ju z R o s ja ­ n a m i.— O św icie d n ia następnego, 24 czerw ca u jr z a ły p o u sta w ia n e w M iszych a straże szpice p o ls k ie g o o d d zia łu S zaram o­

w icza. Z a m ia s t o cze kiw a n ych k ilk u s e t, p rz y b y ło je d n a k ty lk o stu p ię ćd zie się ciu p o d ko m e n d n ych i to w d o d a tk u słabo w b ro ń za o p a trzo n ych .

C e liń s k i p ro p o n o w a ł o d w ró t do K u łtu - k u i pospiesznie m arsz k u są sie dn ie j g ra ­ n ic y c h iń s k ie j. S p r z e c iw ili się tem u Szara- m ow icz, P a n k o w s k i i E lja s z e w ic z , w oba­

w ie iż P o la c y w padną w ręce p rze m o żn ych

«

Wtadystaw Pankowski — jeden z gfównych inicjatorów i kierowników powstania.

zastępów ro s y js k ic h .—U ra ż o n y tem C e liń ­ s k i, z rz e k ł się dow ód ztw a , k tó re o b ją ł S zaram ow icz i s fo rm o w a ł 5 p lu to n ó w po 50 lu d z i, pod kom endą E lja sze w ie ża , K o t ­ k o w s k ie g o (k o n n ic a ), tu d zie ż P a n k o w s k ie ­ go, K w ia tk o w s k ie g o i K ie d ro ń s k ie g o (p ie ­ c h o ta ). Te o s ta tn ie b y ły u z b ro jo n e w p ik i, ko sy i tro c h ę b u r ja c k ic h k a ra b in ó w .

W yru szo n o do ro z p ra w y z w ro g ie m , z c h w ilą je d n a k , g d y o sta tn ie p lu to n y opusz­

c z a ły M iszych ę , p o w lo k ło się niebo c z a rn e m i c h m u ra m i i ze rw a ła się b urza s tra s z liw a , p rz e ra ź liw e g rz m o ty r o z b ija ły się e cha m i po ste rczących ig la s ty c h skalach, a b ły s k a w ic e z p io ru n a m i s ta n o w iły w ś ró d ulew nego deszczu ogn iste ra m y tego stra sz­

nego obrazu.

O g ó ln y r o s tr ó j n e rw o w y u zrozpaczo­

n ych b y ł żałobną w ró żb ą k lę s k i g a r s tk i lu d z i, rzuconych w o b ję c ia ś m ie rc i dla ra ­ to w a n ia w olności.

U jrz a w s z y w czasie pochodu fo rp o c z ty m o sk ie w s k ie , co fnę ła się na rozkaz S zara­

m ow icza k o n n ic a do M iszycka , p ie cho ta zaś u rz ą d z iła w k rz a k a c h i g ę s tw in ie na w ro g a zasadzkę.

M o ska le a to li d y s p o n o w a li obok o d d z ia ­ łó w lą d o w ych , także p ły n ą c e m i w zd łu ż b rze g ó w p a ro w c a m i, k tó re w y s y ła ły na z w ia d y i d o n o s iły , co się d zie je i ja k a je s t ilo ś ć s ił p o w sta ń czych na o s ło n ię ty m p r z y ­ szłym te re n ie b o jó w .— W stosow nej c h w ili

z a g ra ły m o skie w skie sy g n a ły , „ w t y r a lje r y “ poczem w śró d n ie p rz e ry w a n e g o ognia, po­

su w a ł się ła ń cuch sołdatów .

W te m s ta d ju m w a lk i z ja w iła się u S zaram ow icza d e le g a cja ro d a k ó w pozosta­

ły c h w M iszych a , z b ła g a ln ą prośbą, a by nie p rz y jm o w a ł b itw y p rz y osadzie, lecz c o fn ą ł się k u p o łu d n io w i i d o z w o lił p rze jść M o s k a lo m sw obodnie m ie jsca , za ję te prze z ty c h w ię ź n ió w , k tó r z y nie b io rą u d z ia łu w ru c h u re w o lu c y jn y m i o c h ro n ił w te n spo­

sób n ie w in n y c h od w ś c ie k łe j zem sty p rz e c iw ­ n ik a .— S zaram ow icz p r z y c h y lił się do ich żądania, c o fn ą ł się przed M iszych a , zo­

s ta w ił prze d sobą k ilk u s e t w ię ź n ió w , a o k ilk a w io r s t d a le j p o su w a ją cych się M o s ­ k a li.

W ty m czasie u d a ł się C e liń s k i, n ie - chcąc ulegać rozkazom S zaram ow icza, ta ­ je m n ie za k o n n y m i p lu to n a m i, w y s ła n y m i na b rz e g i je z io ra po p ro w ia n ty , dostarczane ło d z ia m i z K u łtu k u , a g d y żyw ność została nałożona na konie, n a m ó w ił p ow sta ń có w do ra to w a n ia się p rze jście m zagranicę S y b e r ji do C h in lu b B u c h a rji. S p rz e c iw ia ł m u się je d y n ie dowódca k a w a le r ji E lja s z e w ic z . R e z u lta te m in t r y g i te j C e liń s k ie g o b yło , iż o b yd w a dobrze u zb ro jo n e p lu to n y , za o p a t­

rzone w żyw ność i ko nie, o p u ś c iły S za ra ­ m ow icza. P o d ą ż y ł do niego sam je d e n zroz­

paczony E lja s z e w ic z i sta n a ł obok 150 nędz­

nie u z b ro jo n y c h i p o zb a w io n ych żyw n o ści p ie c h u ró w . S zaram ow icz p rz e ra ż o n y zdradą k o n n ic y , o p u ścił rę ce .—

W ię ź n io w ie z M iszych a , o b a w ia ją c się srogości nadchodzących szeregów c a r­

skich , w y s ła li ja k o delegata R e y n e rta do ko m e n d a n ta m a jo ra R ic k a , z w y ra ż e n ie m u le g ło ś c i i żądaniem , a b y ich odesłano z k o n w o je m do P ossolska. R ic k n ie d o w ie ­ rz a ją c d e le g a c ji, a re szto w a ł R e y n e rta i na-

(9)

S t. 7

kazał 3G0 ze b ra n ym w ię ź n io m p rz e jś ć na t y ł y w o js k a . T u t a j o to c z y ł ic h k o z a k a m i i re g u la rn y m p lu to n e m p ie c h o ty , sam zaś p o d ą ż y ł w pogoń za ■ p o w sta ń ca m i.

S zaram ow icz o trz e ź w io n y z a p a tji p rz e ­ m ó w ie n ie m P a n k o w s k ie g o , o d d a ł m u do d y s p o z y c ji 25 lu d z i, w celu o s trz e liw a n ia się i p o w s trz y m y w a n ia n a p o m R o sja n , resztą zaś obsadził m o stek na M iszych a .

P o n ie w a ż C e liń s k i zabrał b y ł z n a c z n ie j­

szą część a m u n ic ji, d y s p o n o w a li p o d ko m e n ­ d n i P a n ko w skie g o , k a ż d y ty lk o 5 n a b o ja ­ m i, k tó re zo sta ły ry c h ło zużyte. O s ta tn ie k u le u t k w iły w p ie rs ia c h so łd ató w z rą k P o p ła w s k ie g o i Ż m ije w s k ie g o a k a d e m ik a u n iw e rs y te tu k ijo w s k ie g o , id e a łu m ło d zie ży, p ra w d z iw e g o b o h a te ra , k t ó r y o d rz u c iw s z y od siebie w y s trz e lo n y k a ra b in , ro z e rw a ł koszulę i za w o ła ł o s ta tn im w y s iłk ie m g ło ­ su „s trz e la j p ro s to w serce, t y z g ra jo m o ­ s k ie w s k a “ !.

P a n k o w s k i i P o p ła w s k i, u c z ę s tn ik p o w ­ s ta n ia p a r t j i B o g u s ła w s k ie j na U k r a in ie w y c z e k iw a li ta k ie g o samego końca, g d y nag le u s ły s z e li o k rz y k „N ie c h ż y je P o ls k a “ i u jr z e li z b liż a ją c y c h się w śró d g ę s tw in y , ko le g ó w ro z b itk ó w o d d z ia łu S zaram ow icza, w lo k ą c y c h się, czo łg a ją cych po ziem i, o s ta t­

n ic h o brońców m o stku , p o k r y ty c h po t r z y k ­ ro tn y m a ta k u na m o skie w skie b a g n e ty i w ś c ie k łe m zm a g a n iu się z w ro g ie m , liezne- m i ra n a m i i zla n ych o b fic ie posoką.— N a j­

ciężej ra n n y m i b y li S żaram ow icz, E lja s z e - w icz, K w ia tk o w s k i i M y s ło w s k i. N a tego o s ta tn ie g o rz u c ił się m ło d y o fic e r c a rs k i P o ro ch o w , c ią ł go w rę k ę i g ło w ę , lecz ch w y c o n y przez M y s ło w s k ie g o le w ą rę k ą za k a r k , u p a d ł na ziemę. M y s ło w s k i w p ią ł ja k ty g r y s w s z y s tk ie palce w je g o szyję, w id zą c to zm aganie się, p o w sta n ie c w ie ś ­ n ia k n a z w is k ie m M a z u r, a c z k o lw ie k r a n n jr, p o d b ie g ł z kosą i potężnem cięciem ro z p ła ­ ta ł głow ę P o ro c h o w o w i. U p o ra w s z y się jeszcze z ezterm a in n e m i ż o łn ie rz a m i, w szedłszy pod g radem k u l w g łą b lasu z łą c z y li się, acz o sła b ie n i u p ły w e m k r w i, M a z u r i M y s ło w s k i z S zaram ow iczem . 0 - k r z y k „N ie c h ż y je P o ls k a “ w z ią ł m a jo r R ic k za nowe hasło do a ta k u ze s tro n y

0

pow stańców , to te ż n ie n a ra ż a ją c się na n ie pe w n ą w a lk ę , c o fn ą ł się k u M is z y ­ cha.—P rzez n a stę p n ych d n i pięć p rz e p ro ­ w a d za ły władze ro s y js k ie p rz y pom ocy p o s p o lite g o ru sze n ia z o k o lic Ir k u c k a , z ło ­

żonego z kacapów i b u r ja tó w , obław ę od brzegów B a jk a łu k u w schodow i, w y ła p y w a ­ ły w ycie ń czo n ych głodem ro z b itk ó w , k u ły ręce i n og i i k a tu ją c przez całą drogę od­

p ro w a d z a ły n ie szczę śliw ych do P ossolska.

Je dn a g ru p a ro z b itk ó w , do k t ó r e j n a ­ le ż e li S zaram ow icz, P a n k o w s k i, E lja s z e w ic z , K w ia tk o w s k i, M y s ło w s k i, P o p ła w s k i i jeszcze s ie d m iu in n y c h , nie została p rz y o b ła w ie pojm a ną . U w ażano ic h ja k o p o le g ­ ły c h w b o ju , o n i tym czasem ż y li i w gąsz­

czy ta jg ó w , u k r y w a li się p rze d o k ie m poś­

cigu, w y d ra p a li się a c z k o lw ie k u p a d a li z s ił po odp o czyn ku, na w y n io s łą górę i w ś ró d gęstego deszczu p r z e tr w a li w p ó łse n n e in o d u rze n iu do d n ia n a stę p n e g o .— N a d szed ł trz e c i dzień u d rę k i, g łó d d oku cza ł p rz e ra ­ żająco, żywego s tw o rz e n ia nie. b y ło w o k ó ł ni śladu, w ię c je d y n ie czerem cha o ło d yd ze i liś c iu podobnem do ce b u li, a sm aku czosn­

k o w y m c ie rp k o s ło d k im , n a d e r s iln y m , używ a na w S y b e r ji ja k o le k a rs tw o na s z k o r­

b u t, u ś m ie rz a ła w ę d ro w co m nieco boleści i czczość g ło d o w ą .— O d tą t nie z w ra c a ją c się prze d prze szkod a m i, p o s u w a li się n a p rzó d , w p ro s te j l i n j i przez g ó ry , rz e c z k i, w ą w o z y i n a jc ie m n ie js z e g ę s tw in y , a ż y w ili się j a ­ g od a m i z w a n e in i „s m o ro d in a “ .

Po d zie się ciu ju ż d n ia ch b łą d ze n ia , w y g lą d a li ja k p o tw o ry . N ie t y lk o odzież, ale i cia ło b y ło poszarpane. R a n y g n o iły się i są czyły, w ło sy je ż y ły ja k u d z ik ic h . Oczy wysadzone na w ie rzch ś w ie c iły b łę d - nera ogniem g o rą c z k i, a tw a rz e żółte, za- puchłe, o b u d z iły odrazę. N o g i u g in a ły się pod ciężarem cia ła , ręce n ie m ia ły s iły u trz y m a ć k ija do p o d p ie ra n ia się.—Z a m ia s t

„s m o ro d in y “ p o ły k a li b a rb e ry s przez d n i sześć, pote m li s t k i szczaw iu, po u p ły w ie d n i 20-tu m a rc h w ic ę c z y li c y k u tę , k t ó r a w y w o ły w a ła boleści, w y m io ty i s tra s z liw e ku rcze , słow em o b ja w y o tru c ia . W tern.

doszedł do uszu k o n a ją c y c h na w p ó ł r o z b it ­ kó w szelest lu d z k ic h k ro k ó w . P rz y b y s z a m i b y ły re s z tk i o d d z ia łó w C e liń skie g o . M ie li b ro ń p alną i p e w ie n zapas n a b o jó w , n ie d o ­ z n a li w ięc ta k srogiego losu.—

W k o n a ją c y c h p o z n a li ko le g ó w n ie d o ­ li, m n ie m a li a to li, że im n ic ju ż pom óc nie zd o ła ją , odeszli w ięc cichaczem w dalszą

d ro g ę .—

(d o k. n a s t.)

P a m i ę t a j m y o „ Ś w i ę c i e M o r z a ” !

(10)

Por. Z. KROSNOWSKI. Mandżnrja.

„ S Z U — C H A J ‘ Przedruk zastrzeżony.

W L E S N E M M O R Z U M A N D Ż U R J I.

I X .

W a lk a z tygrysem

K c n ie c z n y m i w a ru n k a m i po­

lo w a n ia na ty g ry s a , po za z n a jo ­ m o ś c ią te re n u i c h a ra k te ru z w ie ­ rza, są c ie rp liw o ś ć , w y tr w a ło ś ć , w y t r z y m a ło ś ć n e r w ó w i zach o­

w a n ie w s z e lk ic h ś r e d k ó w o s tr o ż ­ n o ś c i, nie t y l k o w czasie t r o p ie ­ nia, ale i obozow ania.

W ty m celu do p o le w a n ia na t y g r y s a u ż \ w a się p só w n ie ­ w i e l k i c h i z w in n y c h , ja k na p r z y k ła d s k rz y ż o w a n ie s y b e r y j­

s k ie g o szpica z m a n d ż u rs k im k u n d le m . D w a tygce lnie p o lo w a ń w y s ta rc z ą , a b y z g ra ja p s ó w b y ła

rzadko i nie w s z y s tk ie naraz.

S k o ro zgraja, k tó r a ro z b ie g ła się z p o c z ą tk u we w s z y s t k ic h k i e ­ ru n k a c h , n a tr a fia na ś w ie ż y ślad t y g r y s a w ó w c z a s łączy się i b ie g n ie w je d n y m k ie r u n k u , w}.’- kazując w i e lk i e zd e n e rw o w a n ie , cd m y ś liw y c h się z b y tn io nie oddala i stale się za nie m i o g ­ ląda; o ile za ich głosem m y ś li­

w y nie pedąża, to psy w ra cają.

S ta ra ją c się degnać ty g ry s a , psy otaczają go w o k o ło , przyczem b a rd z ie j do św iadzone nie p o d ­ chodzą do n ie g o b liż e j niż na 50-G0 m e tró w . Z w ie r z zaczyna miotać, się to na jedną to na d ru g ą stronę, z w a ln ia ją c s w ó j bieg, co daje m y ś liw e m u moż-

i mogą stać się w s z y s tk ie o fia rą t y g r y s a a p rz e d e w s z y s tk ie m mogą paść o fia rą t. zw. p s y -p rz e w o d - n ik i, k t ó r y c h u tra ta d e z o rje n tu je całą psią sforę, zanim obierze sobie cna n o w e d o w ó d z tw o .

N a jp e w n ie js z y m je s t strzał, celnie w y m ie rz o n y pod ło p a tk ę na w y s o k o ś c i p ie rs i ty g ry s a ;:

s trz a ł w o s ła w io n e „ o k o “ , ze w z g lę d u na od le głość i małą w ie lk o ś ć m ózg u ty g ry s a , nie je s t pew ny, zresztą b y w a ł y w y p a d k i, że t y g r y s z ran ie ną paszczą r z u ­ cał się na m y ś liw e g o i z a b ija ł go. Z n a n y je s t ró w n ie ż w ypadek,, g d y ty g r y s , ra n n y w b rz u c h , po p rz e jś c iu k i l k u k il o m e t r ó w po­

w a lił jednego z podążających za

Okaz tygrysa mandżurskiego, zabitego W okolicach stacji Chandaochedzy — Mandżurja Wschodnia.

d o b rz e w y ć w ic z o n a . P rz y p o lo ­ w a n iu z psami trzeb a pam iętać, że niezaw sze można ich użyć do tr o p ie n ia ty g ry s a , o d w ra c a ją c ic h uw agę od in ne go zwierza.

S k o r o n a tr a fią na ś w ie ż y siad.

szczekają rozm aicie w zależności od n a p o tk a n e g o z w ie rz a : gdy zwęszą nied źw ie dzia w y d a ją gir s le n iw y , ja k g d y b y o s z c z e k iw a ły k r o w ę ; g d y są na tro p ie dzika w ó w c z a s głos b y w a d ź w ię c z n ie j- szy i w yższej niż n o rm a ln ie t o ­ n a c ji, przyczem w s z y s tk ie psy szczeka ją s o lid a rn ie i odw ażnie;

g d y zaś n a tra fią na ślad ty g ry s a , szczekają głosem w y s o k im , ale

ność z bliże nia się na odległość 100-120 m e tr ó w i oddania dt) ty g r y s a p e w n e g o s trza łu . T y g ­ rys na og ół uciekft od psó w , choć m ó g ł b y je w s z y s tk ie w ciągu c h w i l i w y tę p ić . T u n g u s k ie m y ś ­ l i w s k i e p lem iona tłumaczą to tern, że ty g ry s , n a p a d n ię ty w o k re s ie z im y przez stada g ło d ­ n y c h ezenvc.nych w i l k ó w p rz e ­ w ażnie r e jte r u je z pola w a lk i, i bierze p ó ź n ie j m y ś liw s k ie psy p ra w d o p o d o b n ie za c z e rw o n e w i l k i . W czasie w ie lk ic h o p a d ó w śnieżn ych nie zaleca się b ra ć psó w na polow anie, gdvż psy grzę z4ną w śniegu, są m niej r u c h liw e

nim m y ś liw y c h a gdy d r u g i tu ż o b o k sto ją c y m y ś liw y , s t r a c iw ­ szy p rz y to m n o ś ć um ysłu, począł okład ać ty g r y s a kolbą, r o z w ś c ie ­ czony t y g r y s r z u c ił się ró w n ie ż na nie g o ; t y l k o trzeci, s to ją c y o k ilk a k r o k ó w dalej, nie s tra c ił, zim nej k r w i j p o ło ż y ł ty g r y s a na m ie js c u celnym w y s trz a łe m w ucho, podczas gdy p o z o s ta li jeszcze d w a j in n i m y ś l i w i ze s tra c h u u c ie k li.

P o lo w a n ie z psam i na doś­

w ia d c z o n e g o s ta re g o ty g r y s a pociąga dużo o f ia r w ś ró d psów, gdyż t y g r y s często się z a trz y ­ m uje, uderzeniem ła p y łam iąc

(11)

S t. 9

ps u n a jb liż s z e m u k rę g o s łu p .

Jest jeszcze in n y b a rd z ie j e m o c jo n u ją c y sp o só b p o lo w a n ia na ty g r y s a : o to m y ś liw i, udając się na Io w y , w y s z u k u ją w ś ró d lic z n y c h śla dó w t y g r y s i c h n a j­

świeższe i s ta ra ją się s tw ie rd z ić , czy t y g r y s nie z o s ta w ił w po­

b l i s k i e j o k o lic y ja k ie jś nied oje- dzonej zdobyczy, czy też z a ję ty je s t p o s z u k iw a n ie m żeru. Po s tw ie r d z ie n iu p r a w d z iw o ś c i p ie r ­ w s z e g o p rz y p u s z c z e n ia m y ś liw i dzielą się na d w ie g r u p y (po 2-4 lu d z i w k a ż d e j); jedna podąża za siadem ty g ry s a , a d ru g a idzie w o ln ie j w p e w n e j n a w e t p a r u k i- le m e tr o w e j o d le g ło ś c i, niosąc z sobą n ie z b ę d n y e k w ip u n e k i n a m io t. D r u g a g ru p a urządza

przed z m ie rz c h ie m ob ozo w isko, do k t ó r e g o potem w ra c a i p ie r ­

w sza grupa, k t ó r a p rz e ś la d o w a ła

c ił go za ty ln ą ło p a tk ę i w y w ią ­ zała się w a lk a , w w y n ik u k t ó r e j n ie d ź w ie d ź zdołał w y z w o lić się ź t y g r y s ic h p a z u ró w i drapnąć p o w tó r n ie na drzew o. N a z a ju trz m y ś liw i z a u w a ż y li zalany k r w i ą teren w a lk i rozrzucone k ła k i n ie d ź w ie d z ic h w ł o s o w i tu ż o b o k na d r z e w ie siędzącego n ie d ź w ie ­ dzia, k tó r e g o z a s tr z e lili; s k óra jego b y ła p o k r y ta lic z n e m i głę- b o k ie m i ranami, edniesionem i w w a lce z ty g ry s e m . P rz e ­ ś la d o w a n y w da lszym ciągu t y g ­ rys, zaczyna zataczać pętle i co­

raz to m niejsze k r ę g i, w ra c a ją c z p o w r o te m na s w ó j ślad, ja k b y c h c ia ł przekonać się, ja k ą w r ó g rozporządza siłą, po czem o d c h o ­ dzi na p o b lis k ie g ó ry , d o p u s z ­ czając p rz e ś la d u ją c y c h go m y ś li­

w y c h nieraz na o d le g ło ś ć 100-150 k r o k ó w i znow u ucieka ja k b y

czyła się p ie rw s z a w y p r a w a n ie ­ d o ś w ia d c z o n e g o m y ś liw e g o , k t ó ­ r y n ie w ie d z ia ł ze należy t r o p ić ty g r y s a o s tro ż n ie i w p e w n e j o d le g ło ś c i od siadów , baczną z w ra c a ją c uw agę na w s z y s tk ie s tro n y .

T r z y m a ją c się p o w y ż s z e j zasady, m y ś l i w y s p o tk a się p r a w ie na pe w n o z t r o p io n y m ty g r y s e m o ile t y lk o zaw ieja śnież­

na nie zatrze śla dó w t y g r y s i c h i n ie u n ie m o ż liw i tro p ie n ia z w i e ­ rza. M y ś l i w y m u s i je d n a k m ieć w y tr z y m a łe n e r w y i pewną rękę, gdyż z w ie r z ro z ju s z o n y p rz e ś la ­ do w a niem a zw łaszcza odniesioną

raną s ta ra się W s z e lk im i sposo­

bam i, c h o ć b y n a w e t za cenę w łasn eg o życia, w y w r z e ć s w ą straszną zem stę na p rz e c iw n ik u :.

M y ś l i w i p o lu ją c na in n e g o z w ie rz a w o k o lic a c h , z a m ie s z k a ­ ły c h przez ty g ry s a , w i n n i p rz e d ­ sięw ziąć w s z e lk ie ś ro d k i o s tr o ż ­ ności, k t ó r y c h zan ie db an ie cza­

sem p rz y p ła c a ją życiem . I ta k n. p. trż e c h m y ś li w y c h w y b r a ło się k o n n o na p o lo w a n ie na d z ik i.

Przed zm ie rzch e m r o z b il i s w ó j n a m io t. Jeden z n ic h p r z y g o t o ­ w y w a ł k o la c ję w nam iocie, d r u g i p o p r o w a d z ił k o n ie do z n a jd u ją ­ cej się p o b lis k ie j r z e c z u łk i, tr z e ­ ci poszedł z w ia d e r k ie m po wodę. W tern ro z le g ł się s t r w o ­ żony k r z y k . T y g r y s ... K o n ie z e r­

w a ły się z m iejsca. T y g r y s p o r ­ w a ł je d n e g o z b e z b ro n n y c h i o s łu p ia ły c h m y ś li w y c h i p o n io ś ł do lasu. Pozostał}? w szczął a la rm ; w y s k o c z y ł ze s trz e lb ą z n a m io tu trz e c i m y ś li w y i począł strzelać.

Psy p o b ie g ły za ś w ie żym śladem t y g r y s a w las, ro z le g ło się szcze­

kanie, a potem w s z y s tk o u c ic h ło . Z b liż a ją c a się noc u n ie m o ż liw iła pogoń. Na noc p o z o s ta li w n a ­ m io c ie t y l k o d w a j osiero cen i t o ­ warzysze. N a z a ju tr z o ś w ic ie w szczę li p o s z u k iw a n ia . N ie b a ­ w e m psy? n a t r a f iły na ty g r y s a , k t ó r y d o ja da ł pozostałe r e s z tk i w s p ó łto w a rz y s z a . S p ło s z o n y z w ie rz , żdążył p o rw a ć je dn eg o psa i u c ie k ł.

N i e k t ó r z y m y ś liw i c z a tu ją na ty g r y s a z drzew a, w p o b liż u miejsca, w k tó re m z w ie rz pozo­

s t a w ił nied ojed zone r e s z t k i sw ej, o fia r y . N a t a k ie c z a to w a n ie zw łaszcza w czasie d łu g ic h , z i­

m o w y c h , m ro ź n y c h nocy, nie k a ż d y się odw aży, tern b a rd z ie j, że n ie w ia d o m o , czy i k ie d y t y g ­

ry s się p o ja w i, gdyż może on m ie ć k il k a je dn ocze śnie m ie js c w k t ó r y c h p o z o s ta w ił r e s z tk i

Tygrys — chwila

ty g r y s a . N a z a ju trz po o d p o c z y n ­ k u d ru g a g ru p a , k t ó r a szła

u p rz e d n io w odw odzie, t r o p i z w ie rz a a pierw sza, bardziej znużona podąża z ty łu . I ta k na przem ian t r o p i sie ty g ry s a , nie dając mu m ożn ości z a s p o k o je n ia głodu.

Z w ie r z prześladowany? ucie­

ka zrazu w p o b lis k ie g ó r y i gąszcz leśny, po k i l k u zaś dniach, z n u ż o n y głodem i zdenerwowany?

nieu sta ją cą po go nią m y ś liw y c h , u s iłu je be zskute cznie z b ić z t r o ­ pu s w y c h p rz e ś la d o w c ó w i w ra c a n ie r a z po swy?ch śladach z p o w ­ r o te m do p ie rw s z e g o n a p o tk a n e ­ go zw a lo n e g o pma, b y p rze jść P° n im i z m ie n ić k ie r u n e k sw ej u c ie c z k i. T a k zd a rzyło się że z n ę k a n y głodem t y g r y s n a t r a f ił na le g o w is k o nied źw ie dzia, k t ó ­

ry? z b u d z o n y ze snu zim o w e go, z o r je n to w a ł się w s y tu a c ji i u c ie k ł na drzewc ; t y g r y s c h w y -

... _ ... _i •_. j

przed strzatem.

kp ią c z ich n ie u d o ln o ś c i w s z y b ­ k im po ru sza n iu się, w re szcie w raca s w o im śladem i w k o ń c u zawsze czai się za skalą lu b k ł o ­

dą, b y sto c z y ć g e n e ra ln y bój, przyczem w y b ie r a w ty m celu n a jm n ie j dla m y ś liw e g o spodzie­

wany? m om ent i m iejsce.

Z d a rz y ło się rów nież, że pew ien niedoświadczony? m y ś li­

w y, chcąc zem ścić się na t y g r y ­ sie za p o rw a n ą mu k ro w ę , po­

szedł za nim na n a rta c h w po­

goń uzbrojony? w strzelb ę. T y g ­ ry s w yczu ł, że daleko nie ujdzie, a lb o w ie m śnieg b y ł g łę b o k i;

p rz y c z a ił się w ię c za d rz w e m i s k o ro t y l k o koniec n a r t ukazał się na w y s o k o ś c i zasadzki, ty?g- ry s r z u c ił się na my?śliwego, k t ó r y s z c z ę ś liw ie upadł p o g rą ­ żywszy? się calem ciałem w śnie­

g u ; trgry^s zm iażdżył sterczącą na w ie r z c h u nogę, sądząc że to g ło w a prześladow cy. T a k zakcń-

Cytaty

Powiązane dokumenty