• Nie Znaleziono Wyników

"Gnoseołogiczeskie problemy formalizacji", Minsk 1969 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Gnoseołogiczeskie problemy formalizacji", Minsk 1969 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Lubański

"Gnoseołogiczeskie problemy

formalizacji", Minsk 1969 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 6/2, 166-173

(2)

G noseołogiczeskie p ro b lem y fo rm a liza cji, M insk 1969.

N auki d ed u k cy jn e to obszerna g ru p a n au k c h a ra k te ry z u ją c a się n ie ­ zaw odnością sw ych rozum ow ań. W rozw oju histo ry czn y m n a u k d e d u k ­ cyjnych dadzą się w yróżnić cztery etapy: in tu ic y jn o -p rz e d a k sjo m a - tyczny, in tu icy jn o -ak sjo m a ty cz n y , a b s tra k c y jn o -a k sjo m a ty c z n y i sfo r­ m alizow any. Ten o sta tn i e tap ty m się różni od sta d iu m a b s tra k c y jn o - -aksjom atycznego, że w yróżnione są w nim w y ra źn ie reg u ły d efin io w a­ nia i reg u ły dow odzenia. W spom niana przed chw ilą fo rm a liz ac ja sy ste ­ m ów ak sjo m aty czn y ch m oże być n a z w an a fo rm a liz a c ją w sensie w ęż­ szym (s. 4—6). W iadom o dobrze, że m a te m a ty k a w spółczesna sk ła d a się z szeregu dyscyplin, k tó re m ożna nazw ać sfo rm alizo w an y m i w p ew ­ nym ty lk o stopniu. Tego ro d za ju zabieg b y w a sto so w an y i w n au k ach dośw iadczalnych. S to su je się tu a p a ra t m a tem aty c zn y do o p isan ia zw iąz­ ków zachodzących m iędzy b a d a n y m i o biektam i. C hodzi tu głów nie o p rz e ­ b ad a n ie p ew nych s tr u k tu r oraz niezm ienników . F o rm a liz a c ja opisana p rzed chw ilą może być n a z w an a fo rm a liz ac ją w sensie szerszym (s. 3, 7—10). D aje się jeszcze w yróżnić fo rm a liz ac ję w znaczeniu gnoseolo- gicznym . P o leg a ona n a procesie, m ając y m m iejsce n a poziom ie po zn a­ n ia przednaukow ego, przy pom ocy któ reg o n a s tę p u je dzielenie otacza­ ją ce j człow ieka rzeczyw istości n a części i p rzy p o rząd k o w y w an ie sło­ w om ję zy k a przyrodniczego określonych znaczeń. T en zabieg w y d aje się być w a ru n k ie m koniecznym każdego pozn an ia (s. 10—14). W re fe ­ ro w a n ej książce sp o ty k am y się ze w sp o m n ia n y m i trze m a rozu m ien iam i fo rm alizacji. Szczególnie je d n a k fo rm a liz ac ja w znaczeniu szerszym je s t głów nym p u n k te m za in te re so w an ia. Z asadniczym celem k siążki je s t p rze b ad an ie zag ad n ień zw iązanych z fo rm a liz ac ją z p u n k tu w i­ dzenia m etodologicznego oraz filozoficznego (s. 14— 15).

P ra c a b ęd ą ca dziełem zbiorow ym , s k ła d a się ze w stę p u i czterech rozdziałów . W sk ła d K olegium R ed ak cy jn eg o w chodzą: D. P. G órski (R ed ak to r naczelny), A. K. M a n iejew i D. I. S zirokanow . W stęp je st p ió ra D. P. G órskiego. A u to ram i k o lejn y ch rozdziałów są: Ł. W. U w a- row , A. A. T ołkaczew a, A. K. M aniejew i I. I. Ż bankow a.

R ozdział pierw szy nosi ty tu ł: O braz poznaw czy i fo rm alizacja. Roz­ w aża się tu ta j n a jp ie rw za g ad n ien ie w łasności znakow o-sym bolicznych obrazu zm ysłow ego. A u tó r w ychodzi z dobrze znanego fa k tu , iż w e w spółczesnych p rac ach pośw ięconych te o rii p oznania, a odnoszących się do analizy n a tu ry gnoseologicznej fo rm poznaw czych, coraz częściej zn a jd u je m y tego ro d za ju te rm in y ja k „izom orfizm ”, „hom om orfizm ” , „ .stru k tu ra” , „ re p re z e n ta c ja ”, „p re z e n ta c ja ” itp. P o niew aż zaś nasze w y ­ o b raż en ia i p ojęcia są su b ie k ty w n y m i k opiam i, o b razam i św ia ta o biek­ tyw nego, p rze to p o w sta je konieczność w y ja śn ie n ia ta k ic h w y rażeń , ja k „obraz” , „sym bol”, „z n ak ” (s. 17—18). O braz odbity je s t złożonym p ro ­

(3)

d u k te m m ózgu ludzkiego, n a to m ia st sw oją za w arto ścią s tr u k tu r a ln ie - ja - kościow ą w o dniesieniu do św ia ta rzeczyw istego je s t jego w zględnie w ie rn ą rep ro d u k c ją . P rzez sym bol rozum ie się pew ne zjaw isk o m a te ­ r ia ln e w zględnie w łasność, k tó ra re p re z e n tu je idee, p ojęcia itd. Z n ak n ato m ia st to p ew n e zjaw isk o m a te ria ln e , k tó re służy do oznaczania, za stę p o w an ia innych przedm iotów . N ależy m ieć n a uw adze, że zarów no sym bol ja k i zn a k fu n k c jo n u ją na bazie obrazu (s. 19—20). P roces poz­ n a n ia p rze d m io tu m a teria ln eg o , b ędąc procesem odbicia przed m io tu w m ózgu ludzkim , p o w sta je dzięki w za jem n em u oddziaływ aniu obrazów zm ysłow ych i pojęć. W y p u n k to w a n ie te j m yśli w y d aje się być istotne. Bow iem , idąc za W. P. B rań sk im A u to r sygnalizuje, że ignorow anie w spom nianego w zajem nego oddziaływ ania zachodzącego m iędzy p o ję ­ ciam i i o b razam i zm ysłow ym i, z konieczności m usi doprow adzić do agnostycyzm u. Innego w y jśc ia nie m a (s. 23). O dnośnie do izom orfizm u n ależy powiedzieć,- że stan o w i on a b s tra k c y jn e ujęcie analogii, k tó ra m a m iejsce m iędzy m odelem a m odelow anym zjaw iskiem . Izom orfizm m a m iejsce m iędzy n ie k tó ry m i je d y n ie w łasn o ściam i p o ró w nyw anych układów , nie m iędzy w szystkim i. O gólniejsze pojęcie hom om orfizm u k ie ­ r u je się jednoznacznie ty lk o w jed n ą stronę. M ianow icie k ażdem u ele­ m e n to w i zo staje p rzy p o rząd k o w an y je d e n ty lk o p rzedm iot, co nie ozna­ cza w ca le by w szystkie przed m io ty z u k ła d u m odelow anego zostały ty m sam ym w yczerpane. A u to r posłu g u je się tu ta j p rzy k ład em m apy, gdzie każdem u elem en to w i m apy odpow iada ja k ie ś rea ln e m iejsce, chociaż je s t w iele m iejscow ości, k tó re nie są uw idocznione n a m apie (s. 24—29). W ro zw ażan iach sw oich n aw ią zu je A u to r do uw ag R. E ato - na oraz Ś. P iętro w a. R e asu m u jąc stw ierd za, że bogactw o i złożoność n aszych obrazów zarów no zm ysłow ych ja k i pojęciow ych z n a jd u je sw o­ je w y tłu m aczen ie w ta k ic h różnorodnych środkach w y ra zu ja k język n a tu ra ln y , m e ta fo ra , uogólnienie n au k o w e i arty sty cz n e, m etody logiki sym bolicznej oraz fo rm a liz ac ji itp. (s. 30—33).

D rugim te m atem rozw ażanym w rozdziale pierw szym je s t za g ad n ie­ n ie poziom u ab strak cy jn o -p o jęcio w eg o odbicia oraz fo rm alizacji. W y­ chodzi się tu z ogólnych u w ag o języku. Ję zy k potoczny o dgryw a rolę fu n d a m e n ta ln ą , je s t bow iem p o d staw o w ą fo rm ą obcow ania m iędzyludz­ kiego. P rzy p ro b lem aty c e języ k a n a ty c h m ia st p o ja w ia ją się za g ad n ie­ n ia sto su n k u m iędzy „znaczeniem ” a „sensem ” zn a k u językow ego. Do chw ili obecnej nie p osiadam y ostatecznego rozw iązania w spom nianej p ro b lem aty k i. Różne te o rie znaczeń k ła d ą różny nacisk n a szereg „sło­ w o ■—■ p ojęcie — p rze d m io t”. S tą d też b io rą się ta k ie te o rie znaczeń ja k np. fu n k c jo n a ln a , behav io ry sty czn a, przed m io to w a itd. W lite ra tu rz e

1 W. P. B ra n sk ij, F iłosofskoje znaczenie „problem y n a g lad n o sti” w sow rem iennoj fizikie, L en in g ra d 1962, 120.

(4)

m a rk sisto w sk ie j n a jb a rd z ie j rozpow szechnione je st ujęcie, zgodnie z k tó ­ ry m znaczeniem znaku je s t z a w a rte w nim odbicie id e aln e p rzed m io tu (s. 34— 35). A utor uw aża za p raw id ło w e stanow isko głoszące, że znacze­ nie słow a je s t o k reślone przez przedm iot, b ędący w zw iązku ze św ia­ dom ością lu d z k ą w akcie poznania. N ato m iast sensem słow a będzie ta część naszej w iedzy, k tó r a je s t sk ie ro w a n a do „ w n ę trz a ” słow a i k tó ra w y ra ża isto tn e w łasności p rzedm iotu. Np. sensem słow a „złoto” będzie n asza w ied za o tym , że złoto je s t p ie rw ia stk ie m chem icznym , że nie podlega rdzew ien iu , że je s t cięższe od m iedzi itd. W ydaje się, że przy p recyzow aniu pojęć „znaczenie” oraz „sens” należy uw zględniać b ie ­ gunow ość „przedm iot — p odm iot” (s. 36). T erm in y „ z n ak ” i „sym bol” uw ażan e są pow szechnie za synonim y. Je d n a k ż e należy m ieć na u w a ­ dze to, że w y ra z „sym bol” po siad a w iele znaczeń. T a k a je s t rzeczy­ w istość językow a. D la p rz e d staw ie n ia isto ty fo rm a liz ac ji A u to r p o ­ słu g u je się b ardzo p ro sty m i p rzy k ła d am i, ja k np. naczy n ia n apełnionego różnym i cieczam i. „N a p ełn ian ie” naczy n ia je s t w ła śn ie k o n k re ty z a c ją fo rm aln eg o ujęcia. C y tu je w tym m iejscu ta k ż e za b aw n y p rzy k ła d p o d an y przez D. S pasow a m a jąc y ilu stro w a ć sch em at fo rm alizacji. C ho­ dzi w tym p rzy k ład zie o dw a zdania: p y ta n ie oraz odpow iedź. J e d n a fo rm a posiada tu różne treści. A oto w spom niany p rzy k ła d : „Czy je s t p ra w d ą , że Pienczo P ien ie w z W idiny w y g ra ł n a lo te rii sam ochód oso­ bow y m a rk i „W ołga” ! O dpow iedź: „T ak, je s t p raw d ą. T ylko to nie P ienczo a Aalo Ł alew , i nie z W idiny a z B urgasu, i nie sam ochód oso­ bow y a m otocykl „ J a w ę ” , i nie w y g ra ł n a lo te rii a... rozbił sobie gło­ w ę, gdy sp a d ł z m o to c y k lu ” (s. 37—44). W ty m m iejscu ża rliw y zw o­ le n n ik i m iłośnik fo rm a liz ac ji m oże zapytać, czy nie je st to ośm ieszanie ta k głębokiego i naukotw órczego k ie ru n k u ja k im je s t fo rm alizacja. T rzeba je d n a k o tw arc ie w yznać, że w e w spom nianym h u m o ry sty c z­ nym przy k ład zie z a w iera się w iele słusznej i trzeźw ej m yśli. F o rm a li­ zacja sam a w sobie nie m oże być u w aż an a za a b so lu tn y cel działalności nau k o w ej. P osiada rolę je d y n ie służebną. I jeżeli je j nie spełnia, to jej w arto ść sprow adza się do zera. F o rm a liz ac ja p o w in n a być tra k to w a n a ja k o ogólna m etoda m yślenia, po zw a lając a przy pom ocy sym boli, f o r ­ m u ł i p ra w id e ł zbadać s tr u k tu r ę logiczną, ty p i fo rm ę zw iązków m yślo­ w ych z p u n k tu w id zen ia ich fo rm a ln e j p raw dziw ości bądź fałszyw ości (s. 45). Za I. M. Seczenow em w y ró ż n ia się przedm ioty, cechy i ich sto ­ su n k i ja k o trzy elem en ty m yśli. W w y stęp u jącej tu p ro b lem aty c e po ­ ja w ia się zagad n ien ie „odpow iedniości”, „p rz y p o rz ąd k o w an ia”. A u to r n aw ią zu je w sw oich rozw ażaniach do ta k ic h nazw isk ja k M. B orn, M. B unge, N. S eteenrod, A. N. W nitehead, B. R ussell. W procesie f o rm a ­ lizacji w y ró żn ia trz y składow e: u k ła d k o n w en c jo n aln y ch sym boli, u k ła d ak sjo m a tó w oraz reg u ły dow odzenia (s. 46—56). A u to r p o d aje p rzy k ła d tra n sla c ji ję zy k a potocznego n a język sym boliczny. O to k o le jn e etap y

(5)

p rze k ład u : 1. J a łta leży n a południow ym b rzegu K ry m u . 2. X leży na południow ym brzegu K rym u. 3. X leży n a południow ym brzegu Y. 4. X R Y. Z danie o sta tn ie p rze d sta w ia n am sym boliczną s tr u k tu r ę z d a­ n ia pierw szego. N ależy pam iętać, że procesem przeciw nym do procesu fo rm a liz ac ji je s t proces in te rp re ta c ji. U kład sform alizow any posiada m a k sy m a ln ie n ieokreślone znaczenie. M etoda fo rm a liz ac ji je st nie do p om yślenia bez usług sym bolizacji (s. 57). Dalsze rozw ażania, idąc po w sp o m n ian ej linii, w y m ie n iają p race G. Fregego, N. B ourbakiego, N. I. S tja ż k in a , D. H aw k in sa, P. D. P uzikow a. Z gnoseologicznego p u n k tu w i­ dzenia w ażne je st p rze b ad an ie d ia lek ty k i zachodzącej m iędzy m yślą a u k ła d am i sform alizow anym i (s. 58—65).

K ate g o ria „ s tru k tu ry ” i je j rola w an a liz ie w iedzy form alizow anej — oto ty tu ł ro zdziału d ru g e g o pracy. S po ty k am y tu n a jp ie rw e le m e n ta r­ ne uw agi odnoszące się do zagad n ien ia s tru k tu r y w iedzy orąz pojęcia fo rm alizacji. O m aw iany je st proces m yślen ia i jego stru k tu ra . C zytel­ n ik a polskiego z a in te re su je w iadom ość, że p rzy om aw ian iu w sp o m n ia­ nej p ro b le m a ty k i cy to w an a je st w ypow iedź A. G rzegorczyka z jego „Logiki p o p u la rn e j” . W procesie a b s tra k c ji w y ró żn ia się d w a aspekty: p o zytyw ny i negatyw ny. A b strak c je zachodzą i istn ie ją n a bazie języka potocznego, zaś w w iedzy sform alizow anej zo stają w y rażo n e przy po ­ m ocy sym boli (s. 66—72). N ależy p am iętać , że form alizo w an ie w ie ­ dzy je s t m ożliw e (i rzeczyw iście m a m iejsce) n a różnych poziom ach a b s tra k c ji; że w iedza sfo rm alizo w an a je st ty lk o w ycinkiem całej naszej w iedzy (s. 73—78). O m aw iając problem s tr u k tu r y i w łasności w iedzy sfo rm alizo w an ej d y sk u to w an y je s t te m a t odnoszący się do ra c h u n k u zdań. M. in. w spom niano o reg u le odry w an ia, k tó ra od dw u w y ra że ń u znanych postaci A oraz A —^ В p row adzi do u zn a n ia w y ra że n ia B, a także o reg u le p o d sta w ian ia i n ie k tó ry ch innych p ra w a c h logiki fo r­ m a ln ej (s. 78—81). A k sjo m a ty k ę je s t ro z p a try w a n a ja k o isto tn y e le ­ m e n t w iedzy sform alizow anej. Z agadnienie je s t ilu stro w a n e odw oła­ niem się do ak sjo m a ty k i geom etrii eu klidesow ej, do a k sjo m a ty k i P eano liczb n a tu ra ln y c h , do a k sjo m a ty k i te o rii m nogości. Z w raca się także uw agę n a w łasności, k tó re w in n y posiadać u k ła d y aksjom atów . A w ięc by stan o w iły u k ła d zdań niesprzecznych, by b y ły m iędzy sobą n ie za­ leżne, by te o ria na nich zbudow ana b y ła ro z strz y g aln a i p ełn a (s. 82— 95). D alej sp o ty k am y się z k ró tk im przeglądem , z in te resu ją ce g o nas tu p u n k tu w idzenia, rac h u n k u k w an ty fik a to ró w . Z acytow ane są p ra w a de M organa odnoszące się do ra c h u n k u p red y k a tó w , zw iązek dużego k w a n ty fik a to ra z k o n iu n k c ją, zaś m ałego z a lte rn a ty w ą , n ad to zw róco­ no uw agę n a a k sjo m a ty k ę logiki k w a n ty fik a to ró w (s. 96—103). N astęp ­ n ie k ró tk o analizow ane są rozu m o w an ia ty p u indukcyjnego. Z n a jd u je ­ m y tu przyp o m n ien ie fa k tu , że in d u k c ja w znaczeniu ścisłym c h a ra k te ­ ry z u je się je d y n ie praw do p o d o b ień stw em sw oich rez u ltató w , n ato m ia st

(6)

in d u k c ja zu p e łn a d aje w y n ik i p e w n e (s. 104—108). O becny rozdział k o ń ­ czą uw agi odnoszące się do zag ad n ien ia m ożliw ości istn ie n ia logiki u n i­ w e rsa ln e j, a ta k ż e ra c h u n k u uniw ersalnego. W yrażony je s t pogląd, zgodnie z k tó ry m w zasadzie istn ie je u n iw e rsa ln y obszar p rzedm iotów (jest nim obiek ty w n y św iat) złożony z różnych co do sw ej n a tu ry ele­ m entów . Je d n a k ż e nie je s t rzeczą m ożliw ą zbudow ać n a nim k o n k retn e g o , u n iw ersa ln eg o rac h u n k u . D aje się to zrobić ty lk o n a p ew nych podzbio­ ra c h w spom nianego zbioru u niw ersalnego. N ato m iast p rz y jm u je się istn ien ie u n iw e rsa ln y c h p ra w logiki. Z alicza się tu cztery p ra w a : toż­ sam ości, różnicy, r a c ji dostateczn ej i w yłączonego śro d k a (s. 108— 110). W a rto m oże jeszcze w spom nieć, że przy ro zw ażan iach odnoszących się do rac h u n k u k w a n ty fik a to ró w , cy to w an a je s t k sią żk a J. Słupeckiego i L. B orkow skiego, „E lem enty logiki m atem aty c zn e j i te o rii m nogości”. R ozdział trzeci je s t za ty tu ło w a n y : F o rm a liz ac ja i an a liz a te o rii n a u ­ k ow ej. R ozw ażane są n a jp ie rw p ew n e logiczno-m etodologiczne zag ad ­ n ienia teo rii m nogości. A w ięc sam o p ojęcie z b io ru n astrę c z a w iele tru d n o ści. Nie je s t ono ja sn e i nie m ożna pow iedzieć, b y d y sk u sja by ła dziś n a te n te m a t zakończona. P rzed oczym a cz y te ln ik a p rz e w ija się c a ­ ły szereg zdań i opinii n ajw y b itn ie jszy c h uczonych, k tó rzy z a b ie ra li głos w in te re su ją c e j nas sp raw ie. A w ięc zap oznajem y się z w y p o w ie­ dzią F. H au sd o rffa , N. L uzina, G. C antora, H. R e ich en b ach a i innych. W c h a ra k te rz e pod su m o w an ia k o rzy sta się, ze w sp o m n ia n ej nieco w yżej k siążki J. S łupeckiego i L. B orkow skiego. P o ru sz a n a tu p ro b le m a ty k a je s t bard zo in te re su ją c a . C iekaw e są u w ag i A u to ra, k tó ry odróżnia zbiór „ p u sty ” od zbioru „zerow ego”. T rzeb a przyznać, że pod ty m w zględem p a n u je p ew n a b ez tro sk a w lite ra tu rz e . N ad isto tn y m p roblem em zbio­ ró w „p u sty ch ” i „zerow ych” przechodzi się do p o rzą d k u dziennego. P i­ szącem u te słow a w y d a je się u w y p u k len ie w sp o m n ia n ej sp raw y w ażne (s. 111—136). W zw iązku z pojęciem zb io ru n asu w a się p y ta n ie o is tn ie ­ nie zbiorów nieskończonych. W szczególności o istn ie n ie nieskońdzoności a k tu a ln e j. T u znow u, podobnie ja k poprzednio, sp o ty k a m y się z całym w ac h larze m różnych poglądów , p rzy czym d aje się dobrze w idzieć odróżnianie przez A u to ra pojęć m a tem aty c zn y c h od ich ew e n tu aln y ch d esy g n ató w w re a ln y m św iecie. W idać ta k ż e tro sk ę o sta łe w iązanie ro zw ażań ab s tra k c y jn y c h z istn ie ją c y m re a ln y m św iatem . Je śli tych p o w iązań nie m a, to w ów czas m am y do czynienia z czystym fo rm a ­ lizm em . W y pełnia się on tre śc ią z chw ilą gdy n a s tę p u je k o n ta k t sy s te ­ m u fo rm aln eg o z rea ln y m św iatem . P ro b le m a ty k a nieskończoności p o ­ w ią z a n a je s t z zag ad n ien iem m ocy zbioru, ilości i liczby. Te te m a ty są d y sk u to w a n e na dalszych stro n a c h p rac y (s. 136—158). Z kolei o m aw ia­ ne je s t zagadnienie p ara d o k só w te o rii m nogości. T u ta k ż e dla p rze d ­ sta w ie n ia p a ra d o k su R u ssella cy tu je A u to r k siążkę J . Słupeckiego i I i .

(7)

F ra e n k la i Y. B a r-H illela . D y sk u to w an e są i inne p ara d o k sy , ja k np. an ty n o m ia B u ra li-F o rti. W reszcie do sy tu a cji p a ra d o k saln y c h zaliczane są tezy teo rii m nogości głoszące np. że d w a odcinki różnej długości są tej sam ej mocy. W sto su n k u do tych o sta tn ic h p ara d o k só w A u to r w y ­ ra ż a sw oją d ez ap ro b atę u za sa d n iają c, .że nie je s t to m ożliw e. A w ięc p o d aje ra c je m a ją c e mów ić, jego zdaniem , że dw a odcinki n ie jed n a k o w ej długości nie są tej sam ej mocy. P odobnie odcinek i k w a d ra t n a nim zb udow any nie są tej sam ej mocy. W ty m m iejscu należy w yrazić zdziw ienie. J a k to sta ło się m ożliw e, że tego ro d za ju poglądy zostały w y d ru k o w a n e? P rzecież żaden m a te m a ty k ta k by nie pow iedział. A u to r c y tu je p odręcznik N. L uzina, w k tó ry m z a w a rty je s t dow ód rów nej m o­ cy dw óch odcinków o n ie jed n ak o w ej długości i p o lem izuje z tą tezą. P iszącem u te słow a w sp o m n ia n a sy tu a c ja w y d a je się b ard z o n ie jasn a. Czyżby to św iadczyło o zb y t m ałej jeszcze w ięzi istn iejące j m iędzy fi­ lozofią i n au k a m i szczegółow ym i, w szczególności m a te m a ty k ą ? S p ra w a je s t godna uw agi. Tego ro d za ju bow iem „nieufności” do tez te o rii m n o ­ gości m ożna spotkać ta k że w śród p rzed staw icieli innych system ów filo ­ zoficznych. Z o sta w iają c te n in te re su ją c y pro b lem n a uboczu w róćm y do te m a tu p o ruszanego w om aw ianej książce. Otóż A u to r, po p rz e d y sk u ­ to w an iu p ro b le m a ty k i zw iązanej z m a te m a ty k ą , za jm u je się analizą logicznej s tr u k tu ry te o rii w zględności. O m aw ia te n p roblem z p u n k tu w id zen ia logiki zdań i logiki k w a n ty fik a to ró w . Dochodzi do w niosku, że n a poziom ie logiki zd ań s tru k tu r a szczególnej te o rii w zględności je st ta k a , że nie w y klucza b y n ajm n ie j m ożności istn ie n ia w św iecie p rę d ­ kości w iększych od p rędkości św ia tła (s. 184— 189). A k ce n tu je się ta k że dialektyczny zw iązek istn ie ją c y m iędzy pozn aw an y m i fa k ta m i i k o n ­ stru o w an y m i hipo tezam i w o parciu o now e idee (s. 189— 198).

O sta tn i rozdział p rac y porusza zagad n ien ie n astęp u jące : Z naczenie gnoseologiczne m od elo w an ia m atem aty czn eg o w b u d o w an iu te o rii f i­ zy k aln ej. Na p oczątku zw raca się uw agę na to, że »naukę w iek u X X c h a ra k te ry z u je te n d e n c ja do m a tem a ty z a c ji i fo rm a liz ac ji p o zn an ia n a - ukow ego (s. 199). D alej o m aw iane są pew n e asp ek ty zw iązku zachodzą­ cego m iędzy m a te m a ty k ą i fizyką. W spom niany je st pogląd J. G astie- w a uw ażający, że w m a tem aty c e w spółczesnej należy w yróżnić trz y p odstaw ow e części. A w ięc m a te m a ty k a może być u w aż an a za naukę, k tó ra opisuje pew n e w łasności św ia ta rzeczyw istego. W tym rozum ie­ n iu je st te o rią treściow ą. N astęp n ie do je j za k resu w chodzą sysem y fo rm a ln e . W reszcie, o sta tn ia część, to m e ta m a te m a ty k a . Może ona być u w aż an a za te o rię treśc io w ą odniesioną do b a d a n ia system ów fo rm a l­ nych. A p a ra t m atem aty c zn y je s t użyteczny d la dokładnego i k rótkiego p rze d staw ie n ia pojęć fizyki i jej idei. Z d rugiej stro n y należy p am iętać o heury sty czn ej roli, ja k ą pełn i fizyka w sto su n k u do m a tem aty k i. P ro ­ b le m a ty k a fiz y k a ln a su g e ru je częstokroć m a te m a ty c e now e za g ad n

(8)

ie-nia. N a te sp raw y z w rac ał uw agę zw łaszcza J. M ax w ell (s. 201—212). G dy idzie o p ro b le m a ty k ę m od elo w an ia w fizyce, to należy zauw ażyć, że p ierw szym ro d za jem m odeli, k tó re po jaw iły się na te re n ie fizyki b yły tzw. m odele k o n k retn o -treśc io w e. T akie m odele w y stą p iły w fizy­ ce klasycznej. P o d staw ę d la tego ro d za ju m odeli n a te re n ie fizyki k la ­ sycznej w idzi A u to rk a w podejściu fenom enologicznym , k tó re m a tam m iejsce. M odele ty p u treściow ego p ow iązane są z pojęciam i, k tó re b a ­ zu ją n a dośw iadczeniu potocznym , a w ięc w y ra źn ie m akroskopow ym . Z asadniczą rolę p ełn iła tu m ech an ik a. Je d n a k ż e ju ż p rzy m odelow aniu te o rii fa l elek tro m ag n ety czn y ch M ax w ella je ste śm y świiadkam i n ie - w y starczaln o ści sam ych ty lk o ujęć m echanicystycznych. T rz eb a w yjść poza zjaw iska, z ja k im i m am y do czynienia w m echanice. W szędzie je d n a k m am y do czynienia z poglądow ością i w y o b ra ża ln o śc ią m odeli. To m oże być u w ażan e za cechę c h a ra k te ry sty c z n ą m od elo w an ia w fi­ zyce klasycznej. N ato m iast w fizyce w spółczesnej, w szczególności w m e ­ chanice k w an to w e j, sy tu a c ja w y g ląd a zup ełn ie inaczej. N ie ty lk o m o ­ dele p rz e s ta ją p o siad ać w sp o m n ia n e w yżej cechy poglądow ości, w y - obrażalności, ale za czy n ają one odgryw ać isto tn ie in n ą, o dm ienną rolę. W te n sposób od m odeli k o n k re tn o -tre śc io w y c h przechodzim y do m odeli czysto m a tem aty c zn y c h . Te m odele w e w spółczesnej teo rii fizy k a ln ej n ie sta n o w ią pom ocniczej m eto d y pozn an ia, są n a to m ia st isto tn y m czynnikiem w ro zw o ju p o zn a n ia fizykalnego, sta n o w ią je ­ den z isto tn y ch poziom ów w p rocesie k sz ta łto w a n ia się te o rii fiz y k a l­ nej. Z arazem m odele m a tem aty c zn e nie e lim in u ją m odeli poprzednich, k o n k retn o -treśc io w y ch . D ialek ty czn y zw iązek zachodzący m iędzy n i ­ m i d aje dopiero p ełn y system w spółczesnej te o rii fizy k a ln ej (s. 212— —250). D alsze u w agi są pośw ięcone zagadnieniu zw iązku zachodzącego m iędzy procesem fo rm a liz ac ji te o rii fizy k aln ej a m odelow aniem m a ­ tem aty czn y m . W spom niano podejście P. A. M. D iraca p o legające na w p ro w ad zen iu ra c h u n k u operatorow ego i n a tra k to w a n iu całej m e ­ ch a n ik i k w an to w e j ja k o in te rp re ta c ji fizy k aln ej ra c h u n k u o p era to - w ego. O m ów iono ta k że -próbę G. B irk h o ffa zb u d o w an ia m odelu m i- k ro ś w ia ta w op arciu o te o rię s tr u k tu r (s. 251—262). R e asu m u jąc stw ie rd z a się, że w procesie pozn an ia ludzkiego m ożna spostrzec p o d ­ w ó jn y postęp, m ianow icie p ostęp w sy stem aty zo w an iu w iedzy oraz po­ stęp w p o zn a w an iu o b iektyw nej jed n o ści przyrody, a w ięc zarów no w po zn aw an iu podstaw ow ych p ra w przy ro d y , ja k i społeczeństw a oraz m yśli ludzkiej.

Z p rzedstaw ionego p rze g ląd u tre śc i p rac y m ożna się zorientow ać w sposobie ujęcia zag ad n ień i ich rozw iązań, ew e n tu a ln ie propozycji rozw iązań. Z arazem le k tu ra tej k siążk i pozw ala n a snucie pew nych m yśli odnośnie do ta k podstaw ow ego p ro b lem u ja k im je s t sto su n ek filozofii do n au k szczegółowych. N a te n te m a t recen zo w an a książka

(9)

służy o bfitym m a te ria łe m . K sią żk a je s t a d re so w a n a raczej do szersze­ go g rona czytelników in te re su ją c y c h się filozoficzną stro n ą p ro b le ­ m a ty k i zw iązanej z m eto d ą fo rm alizacji. W skazuje jednocześnie, że aby ow ocnie filozofow ać, pow iedzm y: o fizyce, nie w y sta rc zy znać ty lk o o p raco w an ia o fizyce, lecz koniecznie trz e b a zadać sobie tru d z a ­ pozn an ia się z p ierw szej ręk i z -fiz y k ą i to z jej ujęciem „rasow ym ” . W p rzeciw nym p rzy p a d k u p rzep ro w ad z an e ro zw ażan ia niew iele będą m iały w spólnego z rz e te ln ą m yślą filozoficzną. P o jaw ia łb y się w ięc w te n sposób p o stu la t g ru n to w n y ch stu d ió w n au k szczegółow ych, po ukończeniu któ reg o m ożna dopiero p rzy stą p ić do ow ocnych rozw ażań filozoficznych.

K siążka u k az ała się w n akładzie 1600 egzem plarzy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

która ukazuje Kościół jako wspólnotę”, a również liczne charak­ terystyki Kodeksu, jakie opublikowano w ciągu raku po jego promulgacji, usiłują wskazać na

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie tylko nie pojawiał się pro­ blem wielokrotnego sprawowania Eucharystii w tym samym dniu przez jednego kapłana, ale nawet nie było

Ponadto warto podkreślić, że ciężar dowodu, że dana praktyka rynkowa nie stanowi nieuczciwej praktyki wprowadzającej w błąd, spoczywa na przedsiębiorcy, któremu zarzuca

The steady potential flow around an elongated spheroid under a free water surface is computed by various linear and nonlinear methods. Results are in good agreement and can serve as

As a test of the capabilities of the mask and the etch process, we etched long (25 pm) lines in a 50 nm thick YBCO film.. Usu- ally, down to 400 nm linewidth there is no

The paper proposes the development of architectural information systems as an unobtrusive multimedia infrastructure in the background of specialized programs used for

Time histories V(t)m the turning manoeuvre for reference and restored models: left-Gauss noise, right-uniform noise: top-noise 5%, middle-noise 20%, bottom- noise 50%.. Spiral

This is not necessarily the result of edge effects because we also found that the near neighbor esti- mator was an underestimate for the intrinsic dimensionality for