• Nie Znaleziono Wyników

Głos Młodych, 1935, R. 1, z. 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Młodych, 1935, R. 1, z. 3"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

R ok I. K w iecień 1935 r. Z eszyt 3.

G W MŁ0D9OI MIESIĘCZNIK

redasouiiny przez młodzież pszczyńskich szkół średnich

N a k ł a d e m K o m i s j i M i ę d z y s z k o l n e j w P sz c z y n ie

Z d ru k arn i S tan isław a K uśnierza w Białej

(2)

T R E Ś Ć N U M E R U

Czgba H. i K o w a lsk i H . : Szkic historji I. drużyny harcerskiej

w Pszczynie (1925— 1 9 3 5 )... str. 1 Z bigniew L e ś n io w s k i: Historja Harcerstwa Śląskiego (1913— 1935) 3 H am erlok S ta n is ła w : Harcerstwo polskie na arenie międzynarodowej 4 M. K . : Marsz H a r c e r z y ... ... 6 K o w a lsk i H e lm u t: Ideologja w spółczesnego ruchu harcerskiego . 7 W olng W ilh e lm : Z w r o t ... ... 7 M. K. i St. Janików n a: Wśród śląskich l i t e r a t ó w ... 8 Wojciech K o ś c ie ls k i: Wywiad z pp. Żelechowskim i Ligoniem . 9 S ta n isła w G row iec: W io s n o ... 10 W. K o ś c ie ls k i: Cele i zadania L. 0 . P. P ... 11 P ils z e k B ru n o n : Prawda gosp o d a rcza ... 12 W olng W ilhelm : M iłość i życie w „Ślubach Panieńskich“ . . . 13 K r o n ik a ... 14 Od R e d a k c ji... 14 Kącik r o z r y w k o w y ... 15

(3)

Rok I. K w iecień 1935. Z eszyt 3.

Głos Młodych

Miesięcznik

redagowany przez młodzież pszczyńskich szkół średnich.

Szkic historji I. drużyny harcerskiej w Pszczynie.

(1325— 1935)

.Już w r. 1923 is tn ia ł w n aszym z a ­ k ład z ie p i e r w s z y z a w ią z e k d r u ż y n y h a r c e r s k i e j, ale p r a c a pow oli w nim z a m ie r a ła — w r e s z c ie z g a s ła z u p e ł­

nie. D opiero w m arcu 1925 r., za i n i ­ c ja ty w a p. d y r e k t o r a Kosta, p r z y w s p ó łp ra c y p. C h w i r u t a stw o rz o n o nowa d r u ż y n ę h a r c e r s k ą . E n e r g ic z ­ niejszym d r u h o m polecono p r o w a d z e ­ n ie ' z a stę p ó w . Na p a tr ona d r u ż y n y o b ran o T a d e u s z a K ościuszkę, u s t a l o ­ no k o lo r d r u ż y n y — fioletow y.

Kok p i e r w s z y u p ł y w a na z e w n ę t r z ­ nej o rg a n iz a c ji p ra c y i a d m in is tra c ji.

D ru h o w ie powoli z a p o z n a ją się z z a ­ sadam i ideologji h a r c e r s k i e j. D r u ż y ­ nę w tym cz asie p r o w a d z i dh. G rzę- dzie lsk i, w s p ó łp ra c o w n ik a m i jego są dli. W r ó b e l i Myszor. N a s t ę p n y ro k — 1926 — to rok p r a c y nad zdobyciem m ło d z ik ó w “. N a „Św ięcie H a r c e r ­ skimi)“ w Kochio wicach s k ła d a j ą n a s i p ierw si t rz e j d r u h o w ie p r z y r z e c z e n ie h a rc e r s k ie . D r u ż y n a bierz© rów nież u d z ia ł w zlocie C h o r ą g w i Ś lą s k ie j n a Zadolu, z a co o t r z y m u je dyplom u c z e s tn ic tw a . Z now ym ro k ie m s z k o l­

nym d r u ż y n ę obejm uje dh. M yszor B o ­ lesław , w s p ó łp ra c u ją z nim dh. L a t u ­ sek, M ichalski K. i G o to ! R y szard .

Rok 1927 p r z y n i ó s ł w iele zmian.

K ie ro w n ic tw o d r u ż y n y objął dli. K o ­ lonien, a o p iek ę p. pro f. W ę g rz y n . W tym o k r e s ie liczba c z łonków w z r o ­ sła do d w u c h z a stę p ó w . D r u ż y n ę w i­

z y tu j ą k i lk a k r o tn i e tllina W a n d a -Jor- dan-Ł oW ińska, dli. K a p is z e w sk i i inni.

B ie rz e m y udział w zlocie hufca w T y ­ chach, g dzie 18 d r u h ó w s k ła d a p r z y ­ rzeczenie. W czasie letn ic h w a k a c y j ] dęci u d r u h ó w b ie rz e u d z ia ł w k u r s i e z a s tę p o w y c h i obozie 1. d'ychy w R ay- czy. J e d n y m z w a ż n ie js z y c h p r z e j a ­ w ów ży c ia d r u ż y n y je s t z a ło ż e n ie s k le p i k u h a r c e r s k i e g o .

Je sz c z e w ty m r o k u d r u ż y n ę obej­

m u je dli. L a t u s e k P.

Rok 1928 — to ro k w zm ożonej p r a ­ cy nad p o d n ie s ie n ie m poziom u w y r o ­ bienia h a rc e r s k ie g o . Ś w ia d c z ą o tein c ią g łe p r ó b y n a m łodzika, w y w ia d o w ­ cę, czy n a w e t s p ra w n o ś c i h a rc e r s k ic h . W roku tym d r u ż y n a u r z ą d z a p i e r w ­ szy obóz w p rz e ś lic z n e j g ó r s k ie j oko-

(4)

Str. 2 G ŁO S M ŁO D Y C H Nr. 3 iicy — w K a m e sz nicy pod B aranią.

Z now ym rokiem sz k o ln y m o p iek ę nad d r u ż y n ą obejm uje -dli. < Izyżewski, prof, gimn.. a n ie d łu g o potem dli. L u ­ k a s ek obejm uje fu n k c ję d r u ż y n o w e ­ go. D r u ż y n a p r a c u je t e r a z nad w y­

szkoleniem i p r z y g o to w a n ie m d r u h ó w do .Zlotu N a r o d o w e g o w P o z n a n iu , w k tó ry m udział b ierz e ty lk o n ie d u ż a g a r s t k a d ru h ó w . W s ie r p n iu w y je ż ­ dża d r u ż y n a do Huszczy, gdzie u m ie j­

scowej ludności z y s k a ł a s o b ie dużo s y m p a tji przez sw e ogn isk a , a n a jw ię ­ cej p rz e z pomoc, o k a z a n ą p rzy g a s z e ­ n iu pożai u.

Rok 1930 z aczęła d r u ż y n a pod h a s ­ łem . P ię c io le c ia “. W s ty c z n iu u r z ą ­ dzono O p ła te k , w k tó r y m w z ię ła udział Komet da Hufca i g ro n o p ro fe s o rs k ie . U ro c z y sto ść p ięc io le c ia p o p rz e d z ił Wielki k o n k u r s na n a jle p s z y z a s tę p w d r u ż y n i e “, w któ ry m , o ile pam ię­

tam, zdobył I. miejsce z a s tę p „ W il ­ k ó w 1. U ro c z y sto ść silnią obchodzono w dzień za ło ż e n ia d r u ż y n y — .30 m a r ­ ca. W czasie lei yj W ie lk ie jn o c y d r u ­ żyna u rz ą d z i la fi-dniową w ycieczkę z a stę p a m i w Beskidy. C zas do w aka- cyj sth o d z i na p r z y g o to w a n iu do „ a k ­ cji le tn ie j“ . W lipcu b io rą trz y z a s t ę ­ p y udział w Zlocie -Jubileuszowym C h o r ą g w i Ś lą s k ie j n a Puczu. W s i e r p ­ niu w y je ż d ż a m y do Dobro w ia n na P o ­ dole na c z te r o ty g o d n io w y obóz d r u ż y ­ ny. Z w ie d z am y po drodze K ra ków i Lw ów . Rok ten — to o k r e s n a j ­ ś w ie tn ie js z e g o rozw oju d r u ż y n y — rok n a jb o g a t s z y w p r z e ja w y życia h a rc e r s k ie g o . D r u ż y n ę w dalszym c ią ­ gu prow adzi dli. L u k ą s e k Dr. W s p ó ł­

prac u ją dli owić Kłusak i W róbel U.

Ik » ' I » r 1 'i / / / I U1 1 1 T , «

D ru ż y n a liczy pię<* z a s tę p ó w : Lisy,

Orły, W ilk i, P s y ; posiada b ibljotekę, s p r z ę t obozow y i nam ioty,

W roku 1931 w y b r a ł a się d r u ż y n a na obóz do K oniecpola — m a j ą tk u lir.

P o to c k ic h , g d z ie b a w iła p r z e s z ło m ie ­ siąc. Z no w y m ro k ie m s z k o ln y m f u n k ­ cje d r u ż y n o w e g o obejm uje K ło s a k T a ­ deusz. U rzą dzono p r z e d s ta w ienie:

„Sz o p k ę H a r c e r s k ą “, z k t ó r e g o do­

chód prze z n a cz o n o na ak c ję letnią.

W ro k u 1932 „oboz ow a ła " n a s z a d r u ­ żyna w Z w ie r z y ń c u u lir. Z am ojskich.

Na s ta n o w is k u d r u ż y n o w e g o znów z a ­ szła z m ia n a — objął je W o ln y W i l ­ helm , a opiek ę dli. prof. W a k u lic z . P r z y w s p ó łp ra c y g r o n a p r o f e s o r s k i e ­ go s tw o rz o n o Kolo P rz y ja c ió ł H a rc e ­ rzy, a w y łą c z n ie p. dyr. K u lisie w ic z o ­ wi z a w d z ię c z a d r u ż y n a sw o ją Ś w ie t li ­ cę, k tó re j p o św ięcenia d o k o n a ł k a p e ­ lan d r u ż y n y ks. .) ochemozyk. Po zatem bie rz e m y u d z ia ł we w s z y s tk ic h p r z e ­ ja w a c h ż y c ia ha rc e : s-ki ego w h u fcu - czy to w zlocie hufca, czy w u r o c z y ­ sto śc iac h n a ro d o w y c h i innych. W y ­ jeż d ż a m y na dzie sięc io le c ie d r u ż y n do T y c h ó w i C ie szy n a , gdzie jeden z n a ­ s zych dhów z dobyw a I. m iejsce w p i ę ­ cioboju.

Rok 1931 z a cz y n a m y pod znakiem k a m p a n ji i ofenzy wy na m łodych. Dr u*

ż y n a s tr a c ił a dużo d r u h ó w , k t ó r z y z d a w s z y m a t u r ę o puścili zakład trz e ba „ w e r b o w a ć “ młodych. Ofetizy- wa udała się częściow o i trw a w d a l­

szym c ią g u ; w o s ta tn im czasie u t w o ­ rzono d w a z a s tę p y sam ych „ ż ó łto d zio ­ bów" ( h a r c e r z y bez s to p n i).

O p ie k u h d r u ż y n y znów Się zmienił, jest' nim od listopada. 1933 r. p. prof, 'd e ś ió iio w ś k ij k t ó r y duśzą i sercem od­

da I się pracy nad wyH iów anieni mło-

(5)

Nr. 3 G ŁO S M ŁO D Y C H Str. 3 dego p o k o le n ia h a r c e r s k i e g o w na sze j

d ru ż y n ie . Z p o c z ątk ie m bieżącego ro­

k u kom endę n a d 'd ru ż y n ą objął dh. Ko­

w a lsk i. Obecnie p r z y g o t o w u j e m y się do obchodu 1 Odęcia i w zięcia u d z ia łu w Zlocie N a ro d o w y m w Spalę.

T a k p r z e d s t a w ia się p o k r ó tc e s z k ic KI-let ni ego istn ie n ia d r u ż y n y . D zięki s e rd e c z n o śc i i p rz y c h y ln o ś c i p. D y r e k ­ t o ra i g r o n a p r o fe s o rs k ie g o , a w szcze­

g ólnośc i ks. .Jochemczyka, k t ó r y p r z e z całe d z ie s ię ć lat n i e szczędził rad i w s k a z ó w e k w p r a c y h a r c e r s k i e j, d r u ­ żyna k ro c z y ła ku p o m y śln e m u ro z w o ­ jowi. T e d z ie sięć lat niech będą nam d r o g o w s k a z e m w n a s tę p n y c h d z ie s i ą t ­ kach la t p r a c y h a r c e r s k i e j.

Z te k i w s p o m n i e ń

C zy b y H. i K ow alskiego H.

(Gimn. ni.)

Historja Harcerstwa Ś lą sk ieg o .

(1913— 1935)

Na 'Śląsku p a n o w a ł y z p o w odu p o ­ lity k i zaborców n a jm n ie j s p rz y j a ją c e w a r u n k i d la ro z w o ju h a r c e r s t w a pol­

skiego. Mimo to jedna k już w 1913 r.

p o w s ta ły p ie r w s z e o g n is k a h a r c e r s k i e w P i e k a r a c h , Sza id ej u i K ró lew s k ie j Hucie, ale szybko u pa dły. Pod w p ły ­ wem p lebisc ytu w r o k u 1920 s ta r a n o się w sz e lk ie m i sila m i u g r u n t o w a ć p o lsk o ść na Ś lą sk u , d l a t e g o też kom i­

s a r i a t p l e b is c y to w y w Bytom iu u t w o ­ rzy ł ..Śląski I n s p e k t o r a t H a r c e r s k i “ pod p r z e w o d n ic tw e m dh. M iłosza S o ł­

tysa. W k r ó tk im c z a s ie pow stało, w ie ­ le d r u ż y n h a rc e r s k ic h , o rg a n iz o w a n o kitrsy, o b o z y , po g a d a n k i i zabaw y, w szędzie w a lcząc jed n a k z bojów kam i uiemieek iemi. W czasie p leb isc y tu h a rc e r z e i h a r c e r k i pom agali w p r a c y ko m iteto w i, p rz y c z y n ia ją c się w w iel­

kiej m ierze do z łą c z en ia G. Ś lą s k a z P olską i ponosząc ze sw ej s tr o p y liczne ofiary.

W (lalśżym c ią g u g r u n to w a n o i czyniono w ielkie p o s t ę p y pod k i e ­

ro w n ic tw e m dh. W a n d y d ord an ó w n y . P o w s t a ł y „K ola P r z y j a c i ó ł “, szkolono i n s t r u k t o r ó w , w y d a w a n o czasopism o

„ H a r c e r z Ś l ą s k i “ . Do n a jw a ż n ie js z y c h w y d a r z e ń n a le ż y zaliczyć zlot d r u ż y n ś lą s k ic h w Bytom iu w roku 1920. N a ­

s tę p u j e p otem żm udna, cicha p r a c a nad d o s k o n a le n ie m h a r c e r s t w a do ro­

ku 1921, k ie d y to po ra z p i e r w s z y w y ­ s t ę p u j e C h o r ą g ie w Ś lą s k a na 1-szym Zlocie N arodow ym w W a r s z a w i e W tym sam ym ro k u p o w s ta je o fic ja l­

nie żeński h u fie c h a rc e r s k i, a h u f c o ­ wą z o s ta je Ś w ią tk ó w na M arja. W n a ­ s tę p n y c h latach h a r c e r s t w o ś lą s k ie p r a c u j e nad so b ą , n ig d z ie jed n a k na z e w n ą tr z nie w y stę p u je .

W 1927/28 p o w s ta je now y ośro d e k p r a c y „ H a r c e r s k a S zkoła I n s t r u k t o r ­ s k a “ na 11 ucz u. W r o k u 1929 C h o r ą ­ giew Ś l ą s k a bierze udział w w y p r a w i e na J a m b o r e e w A nglii, gdzie odgrywa, dom inującą rolę. W n a s tę p n y m roku, ku uczczeniu 10-lecia, h a rc e r z e ś lą sc y r o z b ija ją n a m io ty w Białej nad Przem -

(6)

Str. 4 G ŁO S M ŁO D Y C H Nr. 3

s-zij. W rok później n a s tę p u j e „ Z lo t n a I t u c z u “ i pośw ię ce n ie „ S ta n ic y Hat cci sk id}“, a i >j > rócz te g i » s h >w i a ń - s k ie J a m b o r e e w P ra d z e . W 1932 r.

o dbyw a się zlot, sikautów w odnych w Ga t ezy nie, a w ro k później C h o r ą ­ g ie w ś l ą s k a b ie r z e udz ia ł w m iędzy­

n a ro d o w y m -Jamboree w Gödöllti.

W zlocie tym Ś lą sk w y s t ę p u je n a jo k a ­ zalej i najliczniej, tw o r z ą c osobną C h o r ą g ie w Ś lą sk ą .

Rok 1934 nie o b f ito w a ł w p o w a ż ­ n iejsz e w y d a rz e n ia . Kom enda m ia ła n a celu w y s z k o le n ie s t a r s z y z n y h a r ­

c e rs k ie j i p r z y g o t o w a n i e w s z y s tk i e ­ go do m ię d z y n a ro d o w e g o zlotu, k t ó r y ma się odbyć w Spalę od 11 — 24 lip­

na 1935 ro k u .

Życie i p r a c a h a r c e r s t w a ś l ą s k i e ­ go z n a jd u j e pełne o d ź w ie rc ia d le n ie w piśm ie: „N a T r o p i e “ .

K om endantem C h o r ą g w i Ś lą s k ie j je s t obecnie J a n G rz b ie la.

H a r c e r s tw o ś l ą s k i e w d z iejach P o l­

ski o d e g ra ło i s p e łn ia nadal w ażną ro­

lę, s to ją c bacznie na s t r a ż y naszych g r a n ic zachodnich.

Zbigniew L eśn iow ski (Oim n.)

'• : .. • . ' ' :

Harcerstwo polskie na arenie międzynarodowej.

Ś le dzą c e m u r u c h r o zw o jo w y h a r ­ c e r s t w a od sa m e g o j e g o z a p o c z ą tk o ­ w ania, n a s u w a się p y tan ie , j a k ą też pozycję z a jm u je ono w w ie lk ie j ro d zi­

nie s k a u to w e j i ja k tę pozycję o s ią g ­ nęło. C hcąc na to p y t a n i e o d p o w ie ­ dzieć, trzeba, p rze jść po, -kolei w s z e l­

kie p r z e ja w y w sp ó ln e g o życia, h a r c e r ­ s tw a i s k a u ti n g u , trzeba, pop m a t u d o ­ w iedzieć się, co o h a r c e r s t w i e mówią z a g ra n ic ą . Jedyną, okazję i możność p o r ó w n a n ia p rac s k a u t i n g u w poszcze­

gólnych k r a ja c h d a ją M iędz y n a ro d o w e Z lo ty S k a u to w e , t z w. „ J a m b o r e e “ (c z y ta j „ D ż e m b o r i“). T a m k a ż d y k r a j p r a g n i e pokazać sw o ją n a jle p s z ą s t r o ­ nę i o s ią g n ię te wyniki. Z a g lą d n ijm y wobec tego na ta k ie „ J a m b o r e e “ .

P i e r w s z y r a z d a le znać o sobie h a r c e r s t w o p o lsk ie n a M iędzynarodo­

wym Zlocie S k a u tó w w B irm in g h am w A nglji (1913 r o k ) . P o ls k ę na tym zlocie r e p r e z e n t o w a ł a d e le g a c ja z ło ­

żo n a z 58 s k a u tó w . P o ls k ę — m ów ię — bo s k a u c i pochodzili z w sz y s tk ic h ■ trz e ch zaborów . T am w A n g lji P o l a ­ cy, pomimo m a łe j g a r s t k i u c z e s tn ik ó w , d u ż y odnieśli sukces. N ajw ię ce j sym- p a tj i z y s k ali sobie s w ą k a r n ą p o s t a ­ wą. W obozie p o lsk im p o b u d k a i cisz a n o c n a najw ięcej g r o m a d z iły s k a u tó w innych k rajów . Obóz polski zw iedził t a k ż e założyciel s k a u t i n g u Sir R obert Baden Pow ell (ezyt. Beden P a u l), ż y ­ cząc po w o d z e n ia nie h a r c e r s t w u , a le Polsce.

W o jn a ś w i a to w a p r z e r y w a nić s to ­ s u n k ó w h a r c e r s t w a z s k a u ti g ie m wo- góle. W noku 1920 marny m ożność b ran ia udziału w d r u g i ein Jam-boree ju ż o f ic ja ln ie jako „ p a ń s tw o n ie p o d ­ ległe, lecz w y p a d k i w ojenne p o k r z y ­ ż o w a ły te plany. W s z y s c y poszli na fro n t, a P o ls k ę r e p r e z e n t o w a ł w A n ­ glji 11-letni h a r c e r z T a d e u s z J a b ł o ń ­ ski. ..

(7)

Nr. 3 G ŁO S M ŁO D Y C H Str. 5 P i e r w s z y m p o w o je n n y m zlotem był

zlot w E r m e l u n g e n pod K o p e n h a g ą w Damji. W t e d y r e p r e z e n t o w a ł o ju ż P o l s k ę 160 h a rc e r z y . W y ja z d p o p r z e ­ dzi I obóz p r z y g o to w a w c z y . W Damji H a r c e r s tw o w ybiło się j u ż na jedno z czołow ych miejsc. C ie k a w ie p r z e d ­ s t a w i a się og ó ln a p u n k ta c ja re p re z e n - tacyj n a r o d o w y c h : na 18 p a ń s tw 1-sze m iejsce z a ję ta A m e ry k a , "2. A nglja, 3.

W ę g r y , 4. N o r w e g ja, 5. P o lsk a, przy- czern w n i e k t ó r y c h k o n k u r e n c ja c h , jak w tańcach, u z y s k a ł a P o l s k a 2. m ie j­

sce, w ś p ie w ie 3, w w y r o b ie n iu obo­

zu wem 2 miejsce.

T e r a z , m a ją c j u ż p e w n e d o ś w ia d ­ czenie, K om enda Z .H. P. więcej m o g ła poczynić p o p r a w e k i poc ią g n ięć w siwej p rac y . W lipcu 1921 r. obcho­

dzi I s k a u t i n g czeski 10-1 ecie sw e g o istn ie n ia . Na tę u ro c z y s to ś ć p o je c h a ­ ła ta k ż e d e le g a c ja p o l s k a (2 osoby).

K o r z y s ta ją c z tego, że p r a w ie w s z y s t ­ kie k r a je s ło w ia ń s k ie by ły r e p r e z e n ­ tow ane, założono w t e d y M ię d z y n a ro ­ d o w e B iu ro S ło w ia ń sk ie , a s e k r e t a ­ rzem tego b i u r a został P o la k dli. So­

p o ć k o . S ie d z ib a b i u r a m ia ła się zm ie­

niać co dw a lata. P i e r w s z e dw a l a t a p o z o s ta w a ła w Polsce, co d o d a tn io w p ły n ę ło n a z n a cz e n ie n a sze g o h a r ­ c e rs tw a .

P ię c io le tn i o k r e s p r a c y w ie le p r z y ­ niósł h a r c e r s t w u w jego rozw oju, to też n a c z w a rty m z k o le i .Jamboree w A m o v e P a r k pod B ir k e n h e a d ( 1929) w ię k s z a ju ż g r u p a m ogła w yjechać (około 500 osób). Zlot te n ró żn ił się tom od innych, że nie było tam ż a d ­ nych zawodów. G łó w n y nacisk k ł a ­ dziono n a w zajem ne z b liż e n ie się n a ­ ro d ó w i na pok a z y . Nam P olakom o p tu ję i s y m p a tję w yro b iło w z orow e

u r z ą d z e n ie obozu, k t ó r y został u z n a ­ n y za n a jle p s z y , i m nóstw o pokazów , z k t ó r y c h na. p i e r w s z y p la n w y s u n ę ł y s ię „ S o b ó tk i“ i „ W e s e le Ś lą sk ie ".

W c z a s ie t r w a n i a „ J a m b o “ p r o w a d z ił a o b r a d y K o n fe re n c ja M ięd z y n a ro d o w a pod p r z e w o d n ic tw e m gen. Baden P o ­ w e I la. Gen. Baden P o w e ll w y r a z ił u z n a n ie d l a H a rc e rs tw a . P o l s k ie g o za jego s ta ły i s iln y ro zw ó j i po sta w ę jed n e g o z p ierw sz y c h i n a js iln ie js z y c h w m ię d z y n a ro d o w y m r u c h u s k a u t o ­ wym. K o n fe re n c ję o g ó ln o -s ło w ia ń s k ą dostali P olacy j u ż c a łk o w ic ie w swe ręce, czego dow odem je s t to, że p r z e ­ wodniczącym tejż e z o s ta ł w y b r a n y po r a z d r u g i dli. T ad. S tru m m illo i s ie ­ dziba B i u r a p o z o s ta ła nadal w Polsce.

leszcze jednym dowodem , że po­

s ta w a n a s z a n a a r e n i e m ię d z y n a ro d o ­ wej c oraz to w ię k sze g o n a b ie r a z n a ­ czenia, jest I. M ię d z y n a ro d o w y Zlot S k a u t ó w w odnych w ( Tarczynie n a P om orz u. J e s t tu p i e r w s z a tego ro­

dzaju im preza w ruchu s k a u to w y m . Na koniec w y p a d a mi Wspomnieć 0 o s ta tn im J a m b o r e e w roku 1933 w Gödöllö na W ę g rz e ch . T u p r z e k o ­ n u je m y się, że H a r c e r s tw o , o ile w n ie ­ k tó ry c h dziedzinach d o ró w n u je innym na rodom , to. w in n y c h z n a c z n ie je p rze w y ż s z a (ideolog ja h a r c e r s t w a 1 s k a u t i n g u , lucznictw o, s z y b o w n i­

ctw o ). Z lot na W ę g rz e c h był jednem n i e p r z e r w a n e m pa sm e m s u k c e s ó w P o ­ laków. Nasze w y s tę p y i n a s z e s z y b o w ­ ce b u d z iły e n tu z jaz m . O p o p u la r n o ś c i h a r c e r s t w a ś w ia d cz y f a k t, że n a s z e

„ C z u w a j “ sły s z a ło się na k a ż d y m k r o k u i to z a ró w n o z u s t białego s k a u t a , ja k i jego brata z N ig e rji, czy tijainu, albo I n d j a n i n a z A m e ry k i.

Z e b r a ł dli. Hai nerlok S ta n i s ł a w (Gimn. m.)

(8)

Str. 6 G ŁO S M ŁO D Y C H Nr. 3

Marsz Harcerzy.

I-sz e j D r u ż y n ie H a r c e r s k ie j w P s z c z y n ie w d z i e s i ę c i o l e c i e is tn ie n ia

Baczność! r ó w n a j szeregi!

Wprzód pa trz! uciszyć r o z m o w y ! Hufiec na prz ód mars z!

R ó w n o ! R ó w n o !

Krok m i a r o w y

Po t w a r d y m b r u k u dudni głucho.

Propo rz ec d u m n ie p o w i e w a . . .

. . . A m ias to na Was p a t r z y . . . Druhu!

Więc r ó w n o : Równo!

L e w a !

Na piersiach krzyży lśnią r a m i o n a 1 szar y m u n d u r Was o k r y w a . . . Prz ed Wam i zorza gdzieś ro zl śn io na J a s n e j przyszłości .. .

Czuwaj!

Lewa!

Przed Wami d ro ga w przyszłość, w słońce.

A św iat w gn u śn oś ci tr w a, w bezruchu.

Więc w w sp óln ej pr acy złączyć ręce I czuwać!

C z u w a j ! C z u w a j !

Druhu!

M. K.

kl. VI, Gimn. t e ń s k i e

O

o

o o

o o

o o

o o

o

(9)

Nr. 3 G Ł O S M ŁO D Y C H Str. 7

Ideologio współczesnego ruchu harcerskiego.

Z adaniem , a z a ra z e m ideologią w sp ó łc z e s n e g o r u c h u h a r c e r s k i e g o je s t: s tw o rz e n ie no w e g o t y p u dobrego o b y w a te la , k t ó r y b y działał p o z y ty w ­ nie, z p e w n ą m y ś lą p rz e w o d n ią . „Ten, kto p r a g n i e p r z y g o to w a ć się do roli św ia d o m e g o w s p ó łtw ó rc y z d a rz e ń dz ie jo w y c h — p o d k r e ś l a w sw em p r z e ­ m ów ieniu j>. m in i s te r W a c ła w Ję d rz e - jew icz na Z je ź d z ie Z. H. P. w W il­

nie — kto chce zw y c ięż y ć w walce o rea liz a c ję sw oich ideałów , kto dąży do zdobycia u m ie ję tn o ś c i p r z e w o d z e ­ nia innym, ten m usi zacząć od o p a n o ­ w a n ia siebie sam ego". D l a te g o też baczną u w a g ę 'kładzie h a r c e r s t w o na s a m o k s z ta łc e n ie i s a m o w y s ta re z dność, a p rze d e w s z y tsk ie rn n a to, aby w r u ­ chu h a rc e r s k im nie bralklo ideałów w zniosłych, re lig ijn y c h i każdą pracę r o zp o c z y n a n o z p ieśn ią r e l i g i j n ą na u s ta c h . Sam ruch h a r c e r s k i je s t c z y n ­ nikiem w ychow aw czym , k t ó r y k s z ta ł ­ tuje w c z ło w ie k u n a ji s to t n ie j s z ą i naj­

w artościowszą, s tro n ę , a je s t n ią — zdolność p racy.

W s p ó łc z e s n y ru ch h a r c e r s k i , je ż e ­ li bierze się pod u w a g ę chłopców s t a r ­ szych, m a c h a r a k t e r więcej bezpo­

średni, to znaczy, że w p r o w a d z a się m łodzież sto p n io w o w p r a c ę s połecz­

ną,. Z a g a d n ie n ie s ta r s z e j m łodzieży jest u n a s c ią g le a k t u a l n e i z o sta ło p o z y ty w n ie ro zw ią z a n e. N ie p a t r z y się na ś w i a t p r z e z p r y z m a t tej czy i n ­ nej p a r t j i politycznej, t y lk o ma się s w o is ty 1, na s z e r o k ą i w e s o łą s k a lę z a ­ k r o jo n y ś w ia to p o g lą d . J a k o o r g a n i ­ z a cja samo w ychow aw cza, je s t h a r c e r ­ s tw o na w s k r o ś now oczesną i sa m o ­ d z ie ln ą i n s t y t u c j ą , zaś w s t o s u n k u do s z k o ły u z u p e ł n i a p r o g r a m M in is te r ­ s tw a W . K. i Ü. P. '

W d r u ż y n a c h h a r c e r s k i c h w y c h o ­ w uje się m łodzież n a a k ty w n y c h c z ło n ­ ków s p o łe c z e ń s tw a i to n a ta k ic h członków , k t ó r z y p o s ia d a ją g łęb o k ie po c z u cie w ażności sw e j s łu ż b y dla P a ń s tw a . Kuch h a r c e r s k i szczególną w a g ę k ładzie n a m łodzież s zkolną, u ś w ia d a m ia ją c ją społecznie. W myśl tej z a s a d y p o w in ie n sobie k a ż d y z a ­ s tę p o w y i d r u ż y n o w y w y t k n ą ć za cel:

Odrodzić d u s z e ludzkie, zmienić c z ło ­ w ieka, zrobić g o lepszym , w yższym i silniejszym .

Knivalshi H elm ut

/). o. d r u ż y n o w y

Zwrot.

Z rozpoczęciem A palskiego Z lo tu n a s tą p i w H a r c e r s tw ie z w ro t. H a r ­ c e rs tw o to w ie lk a g r a , w k tó re j bio­

rą udział w szyscy i d a ją z siebie, co ty lk o m ogą. W p o k o n y w a n iu p r z e ­ szkód, w ć w iczeniach ro z p r ó s z y liś m y

s i ę , w g o r ą c e j g r z e z w ró c iliś m y k a ż d y tw a rz w inną s tr o n ę ; niew iadom o było gdzie fro n t! Przed n ied a w n em i czasy, nasi w odzow ie Z w ią z k u rz u c ili h a s ło o f e n z y w y na m aluczkich, s ta r s z y c h i „ s t a r y c h “ . O f e n z y w a u d a ła się do­

(10)

Str 8 G Ł O S M Ł O D Y C H _______________________ Nr. 3 s k o n a le i w y p a d ła imponują,eo i żeby

nie być g o ło sło w n y m p r z y t o c z ę licz­

by. H a r c e r z y je s t obecnie 102,534, h a r ­ c e re k Z w ią z e k liczy 58.860. leżeli b y ś m y do te g o dodali ilość członków Kół P rz y ja c ió ł, o raz liczbę h a r c e r z y p olskic h z z a g ra n ic y , to łączna c y fr a wynosi około 250.000 ludzi dzielnic s to ją c y c h pod rad o sn y m s z ta n d a re m . .Jubileuszow ym Z lote m końc z y m y o fe n z y w ę i r o z p o c z y n a się w ie lk a g r a H a r c e r s t w a — T r z y l e t n i W y ś c ig pracy.

W g r z e trz e b a być z w róconym

w jedną s tro n ę , znać w a r u n k i g ry , w tych w a r u n k a c h s tw o rz y ć s a m o ­ d z ie ln y plan. S z la c h e tn a r y w a liz a c ja , p lanow ość, w i a r a w p r o w a d z e n ie — to ele m en ty , k t ó r e się w p r o w a d z a do n a sze j p racy.

W y ś c i g obliczony jest n a pomoc d r u ż y n o m w d o c ią g n ię c iu do d r u ż y n p e łn y c h — m ają cy c h g r u p ę s ta r s z y c h . Z a k r e ś l a m y t r z y l e t n i p la n pracy! W y ­ ścig to g r a , w k tó re j t r z e b a u ś w ia d o ­ mić sobie z a d a n i a h a r c e r s t w a , u s p r a w ­ nić sposoby re a liz a c ji i w y r ó w n a n ie Szeregów .

Wolni] W ilhelm

N asze wywiady.

i.

W śró d ś lą s k ic h lite ra tó w .

D n ia 13 k w ie tn ia b. r. o g odzinie 18-tej w ieczorem u r z ą d z a Sam orząd u c z n ió w P a ń s tw . Gimn. m ęsk. w B ie l­

s k u „ W ie c z o re k L i te r a c k i " , w k t ó r y m u d z ia ł w e zm ą n a jw y b itn ie js i litera c i Ś lą sk a , ja k : p. Kossak-Szczucka, p.

A lb e rti, p. M orcinek, p. Żelechow ski i inni.

T ej tre ś c i og ło sz e n ie z n a la z ło się p rz y p a d k o w o na p r z e r w i e w moich ręk a c h . C z y ta m raz, d r u g i i n a g le o lś n io n a doskonalą, m y ślą pędzę do R e d a k t o r a N a c zelnego i podaję mu ogłoszenie. C z y ta i robi zdziw ioną minę. No i co z t e g o ? .Jakto co, p r z e ­ cież w yw iad! Aa a w yw iad! T o co i n ­ nego . . .

P ę d z im y do p. D y r e k t o r a . . . P o c h w ili w s z y s tk o zrobione, po p o łu d n iu jed z iem y do Bielska. O 15.30 je s te śm y n a miejscu.

I d z i e m y d o g i m n a z j u m .

D uż a , p ię k n ie u d e k o ro w a n a aula, g im n a z ju m w y p e łn io n a gośćmi po b r z e g i . . . Cisza, o c z e k i w a n i e . . .

Na scenę w chodzi p. prof. H u b e r ­ towie® i w y g ła s z a p rzem ów ienie. P o nim n a s tę p u j ą w y s t ę p y znanych l i t e ­ r a t ó w Ś lą s k a : jest p. K ossak-S zczucka, p. K rząszcz, p. desio n o w sk i. S łu c h a ­ m y w s k u p ie n i u . P o każdym w y s tę p ie na sa li h u r a g a n o k l a s k ó w . . . W r e s z ­ cie p r z e r w a . . . G o r ą c z k o w o s z u k a m y po k o r y ta r z a c h i za kulisa m i, k t ó r e ­ goś z owych panów.

D opadam y reszcie p. G u s t a w a M orcinka. P a n M orcinek ro z m a w ia z p. p r o f, .lesionowisldm. P a n p r o f e s o r p r z e d s t a w ia n a s a u to r o w i „ W y r ą b a n e ­ go c h odnika".

— P r z e d e w s z y s t k ie m b a rd z o pro-

(11)

Nr. 3 G ŁO S M ŁO D Y CH Str. 9 miny o zam iesz c z enie sw e g o a u t o g r a ­

fu tu, n a n u m e rz e n a sze j g a z e tk i.

— A leż z n a jw ię k s z ą p rz y je m n o ­ ścią, "mówi ]). M orcinek. A czy mogę p o p ro sić o jed e n n u m e r w a s z e g o pi­

s e m k a ?

— B a rd z o p r o s im y (i o fia r o w u je m y p. M orcinkow i 2-gi n u m e r „G łosu Młodych“ .

A te r a z p ro sim y o kilka słów w y­

jaśn ie n ia .

— C z y poza d r u k o w a n ą w „ P o lsc e Z a c h o d n ie j“ pow ieścią, p r z y g o t o w u j e pan coś n o w e g o " ?

— Owszem, mam naw et o p r a c o w a ­ ną j u ż połow ę now ej p ow ieści p. t.:

„ L u d z ie są d o b r z y “ . P o jej u k o ń c z e ­ niu z a m ierz a m pisać jeszcze jedną po­

w ieść p. t.: „ P o k a m ie n is te j d ro d z e “ , będzie to pow ieść o m ojej m atce i jej też będzie pośw ięcona.

A jalk p a n z a p a t r u j e się na s p ra w ę p r a s y m łod z ie ż o w e j?

— „ B a rd z o się nią i n t e r e s u j ę i cie ­ szę się, że młodzież d z is ia j zdobywa, się n a ta k ą rzecz jalk w łasna p rasa . W n a jb liż s z y m zresztą, cz asie obiecu­

ję napisać specjalnie dla w a szeg o

„Głosu M łodych“ jakiś a rtyk u ł w z g lę ­ dnie n ow elk ę.“

— Ś licznie d z ię k u je m y i je s te śm y P a n u n a p r a w d ę s z c z e rz e wdzięczni.

— T e r a z jeszcze jedno p y t a n ie : P o ­

d ró ż u ją c w iele po Polsce, m a P a n dużo styczności z m łodzieżą in n y c h dzielnic P o ls k i. J a k i ż jest jej s t o s u ­ nek do m ło d z ie ż y ś lą s k i e j ?

— M łodzież in n y c h dz ie lnic b a rd z o się m łodzieżą śląską, i n te r e s u j e . I n t e ­ r e s u je się w a r u n k a m i jej życia i naj- driihuiejszem i jego szczegółam i. U c z ­ nio w ie in n y ch d z ie ln ic P o lśk i, z k t ó ­ ry m i m iałem sposobność rozm aw jac, d o p y ty w a li się z a w s z e o s w y c h k o le ­ gów ze Ślą sika. Ale je s z c z e j ed n o . C h a ­ r a k t e r y s t y c z n e jest p y ta n ie , k t ó r e z a ­ dają mi p r a w ie z a w sz e koled z y w asi z poza Ś lą sk a : „ C z y na Ś l ą s k u s ą ładne p a n ie n k i ? "

B a rd z o d z ię k u jem y , to w s z y s tk o c z egośm y się c h c ie li dow iedzieć. B a r ­ dzo d z ię k u je m y .

P r z y po ż e g n an iu d o r z u c a jeszcze p. M orcinek: „Życzę R edakcji „ G ło su M łodych" pow odzenia w p ię k n ie z a ­ c zętej p r a c y i z przy je m n o śc ią o d w ie ­ dzę k ie d y P s z c z y n ę .“

S e rd ec z n ie z a p ra s z a m y p a n a M or­

cinka, a b y raczył n a s odw iedzić i o s ta ­ tecznie się z nim ż e g n a m y . . .

W r a c a m y do P s z c z y n y i d łu g o nie m ożem y zapom nieć s p o jr z e n ia k o c h a ­ nych oczu p. M orcinka.

M. K. i St. Janikówna

hl. VI, Gimn. ieńshie

1 1.

W yw iad z pp. Ż e le c h o w s k im i Ligoniem.

W w yw iadzie, k t ó r e g o ła s k a w ie udzielił mi p a n W ło d z im ie rz Żele­

c how ski, z n a k o m ity po e ta , o trz y m ałe m odpow iedź n a t r z y p y ta n ia , m ia n o w i­

cie, co do jego p r z y s z ł e j tw órczości, s t o s u n k u do m łodzieży, w re s z c ie co do

z a p a t r y w a ń n a akcję g a z e t e k s z k o l­

nych. P a n Ż e lec h o w s k i o bjaśnił mnie, że tłem p r z y s z łe j tw órczości bę d ą z n a ­ komici d z ia łac z e ś lą s c y a g łó w n ie Lom pa. W p rzy sz ło śc i pisać bę d z ie z n a k o m ity a u t o r g łó w n ie now ele, n a d ­

(12)

Str. 10

to p r z y g o t o w u j e p o w ie ść s a ty r y c z n ą d la m łodzieży. T u n a le ż y z a uw ażyć, że p. Ż e lec h o w s k i odnośni s ię b a rd z o ż y c zliw ie do m łodzieży, a g a z e tk i s z k o ln e p o p ie ra c a łą duszą, z tein jed n a k ż e , że zdaniem jego w s k a z a n e m byłoby i s t n i e n i e na, Ś lą s k u jednego w ie lk ie g o p is m a dla m łodzieży w r o ­ dzaju „ K u ź n i M łodych“ . Na z a k o ń c z e ­ nie s k r e ś l ił c zcigodny a u t o r k i l k a mi­

łych słów z p o z d ro w ie n ia m i dla R e d a k ­ cji i w s z y s tk ic h c z y te ln ik ó w „G ło su M łodych“.

Zkolei podszedłem do p. Ligonia, z n a n e g o p r z y ja c ie la m łodzieży. N a mo­

je p y t a n i a w s p r a w ie p r o g ra m ó w dla

Nr. 3 m łodzieży w Rad jo Katorwickiem i na moją, u w a g ę , że zam alo jest p r o g r a ­ mów d la m łodzieży, z w ła sz c z a s t a r ­ szej, p a n L i g oń objaśnił mnie, że zm ia­

n a na lepsze w k r ó tc e n a s tą p i, a lb o ­ w iem D y r e k c ja Rad ja ro zu m ie p o t r z e ­ b y m łodzieży, k t ó r a jest dla niej p rz e d m io te m w ie lk ie j tro sk i. Na z a ­ k o ń czenie p a n Li goń s k r e ś l ił r ó w n ie ż k i l k a słów z p o z d ro w ie n ia m i d la cz y ­ te ln ik ó w „G łosu M łodych“ .

Na tern z a k o ń c z y liś m y w y w iady, ze znanym i p oetam i i a u to r a m i ś l ą s k i ­ mi z o k a z ji w ie c z o ru lit e r a c k ie g o w B ielsku.

W ojciech K ościelski,

k I. II, Gimn. Państw.

G Ł O S M ŁO D Y C H

W io s n o !...

Z ł o c is ta brama, n ieb io s unoścież o t w a r t a . W pełnym b l a s k u słońca, wo­

ni k w ia tó w i zieleni p r z e c ią g a p rze z nią o rsz a k K ró lo w e j W io sn y , długi,, b a r w n y i wesoły. P ły n ie i zniża się ku ziem i — s c h o r z a łe j i sp ła k a n e j.

B iedaczka d r ż y z radości, czuje ju ż tc h n ie n ie wiosny, a je d n a k w stydzi s ię jej pokazać s w o je nagie, z b o la łe i p o ­ s z a r p a n e przez złe moce — w ic h ry ciało — łąki i gó ry , lasy i osiedla ludzkie. Z a s ła n ia się g ę s tą , białą m głą.

Lecz W iosna... K ró lo w a radości i u ko­

jen ia je s t d o b rą i litościw ą. P r z y b y w a i o siada t u t a j po to, by obolałe członki ziemi leczyć, koić i p r z y o b le k a ć w r ó ż ­ n o b a rw n ą k w ie c is tą s z atę , by nią u t u ­ lić i rozw eselić tw a r z e ludzkie, be z ­ s iln y m bólem n ę d z y s k rz y w io n e .

— „ W i o s n a !“ — Szem rzą ciem ne la­

sy, sm ukłe, r o so c h a te k o r o n y drzew .

— P r a g n ie m y żyć, c h c em y zostać życz li wemi p r z y t u l is k a m i p ta k ó w i ozdobą, s m u tn e g o i s z a r e g o ś w ia ta ! — sz u m ią cicho drzew a.

— S łyszysz, c iepło? T y , co k r ą ż y s z t e r a z nad nami, koło n a s i tam, g dzie leżą na sze z d rę tw ia łe , ą, p r a c o w ite ko­

rz e n ie ? O ż y w ia j je, oż yw ia j g a łą ź po g a łą z c e, pączek po p ą c zk u , listek po lis tk u ! C zyń nas pick nenii i sil ne­

nii! — I płynie s o k o ż y w c z y z dołu ku g órze, z g ó r y nadól, leje się, ciecze i n a s y c a c ie n i u tk i e ży lecz ki liści.

. . . A l e w tem p ie ś ń życia u r y w a się, bo oto tam z dołu pada w y ro k c z ło w ie k a na d rzew a, w y ro k s t r a s z ­ ny — śmierci.

(13)

Nr. 3 G ŁO S M ŁO D Y C H Str. 1 I

— L u d z ie ! O, s tr a s z n i! W s t r z y m a j ­ cie się! L i t o ś c i ! — szum i las głucho.

A odpow iedź: — z g r z y t pił, h uk s ie ­ k ie r. D rż ą w lęk u d rze w a, w s ł u c h u ją siię w p ie ś ń ś m ie rc i, w r y tm ic z n y ja z ­ g ot pił.

W ż a r ł y się ju ż w pnie, s z a r p i ą s ło je i s ię g a ją w g łą b rdzeni. P o c h y ­ la ją sw e s trw o ż o n e , z ledw o i ozwinię- tem i pąlkamii k o r o n y i p a d a ją m a r tw e na m o k rą ziemię. A ludzie, jak m u c h y na t r u p a , r z u c a j ą się n a nie, łam ią g a ­ łęzie i ł u p i ą p n ie — w s z y s tk o na opał.

O b a rc ze n i dużomi w ią z k am i Irze- w'a, c ią g n ą do dom ów swoich. W y c h o ­ d z ą z la s u i s ły s z ą d źw ięk d zw onu k ościelnego. I w idzą jak d r o g ą , po­

ro słą św ieżo r o z w in ię te m i drzew am i, s u n ie o rsz a k żałobny. Ciepło, r o z l e w a ­ jące się w p o w ie tr z u , t u li tr u m ie n k ę mocno, a m iłośnie, a le t y lk o t r u m ie n ­ kę, k o ły s z ą c ą się na m łodych r a m io ­ na c h chłopiąt... A m a m u s ia p ocieszyła

i u s p o k a ja ł a k ie d y ś s w ą c h o r ą có re c z ­ kę n a g ru ź lic ę :

— N ie bój się, moje d r o g ie dzie­

cię — m ó w iła jej — s k o r o t y lk o w io ­ s n a nadejdzie, będziesz zdrowa, i w e ­ soła. . .

— J a k t o ładnie — śm ia ła się m a ­ l u tk a — będę b i e g a ł a z innem i d z ie ­ ćmi i k r y ł a się za d r z e w a m i — p r z y jd ź ju ż — W io sn o ! — I p r z y s z ł a . . . a le u s te c z k a dziecka z a s t y g ł y w niem ym a sinym b e z ru c h u śmierci..

O, W iosno! — w ie c zn ie s z c z ę ś liw a i wesoła, k ró lo w o siln y c h i młodych!

W alcz ze ś m ie rc ią i s m u tk iem , co m ą ­ cą i u r y w a j ą t w ą u lu b io n ą p ie ś ń ż y ­ cia!

W io sn o ! Nie p o z w a la j m łodym g i ­ nąć i sm ucić się, bo oni b a rd z o p o ­ t rz e b n i ś w ia tu , bo ich siła i m łodość b u d u ją przyszłość i w ielkość lu d z k o ­ ści. . . O, W iosno! . . .

S ta n isła w Growiec,

Sem . naucz. K. V.

Cele i zadania L. O. P. P.

W s z ę d z ie w id z im y a f i s z e p r o p a ­ g a n d o w e z n a p i s a m i : „ P o p ie r a jc ie L. O. P. P . “

'Słysząc s ło w a Liga O b ro n y P o ­ w ie tr z n e j i P rz e c iw g a z o w e j, n i e w s z y ­ scy z d a je m y sobie s p r a w ę ze zn a cz e ­ n i a tej in s ty tu c ji. A by zdać sobie do­

k ład n ie z t e g o s p ra w ę , trz e b a rzucić okiem na obecną s y tu a c ję w E u ro p ie .

W s z ę d z ie w y ś c ig zbrojeń. W s z ę ­ dzie w y d a je się mil ja r d y na u z b ro je ­

nie. J e s t p r z y s ł o w i e ła c iń s k ie : „Si v is parem , p a ra b e llu m .“ M ą d re to- p r z y ­ słow ie. N a t u r a l n i e b y ło b y lepiej, g d y ­ by w ogóle nie było p r z y g o t o w a ń do wojny, ale s k o ro s p o so b ią się n i e k t ó ­ re- p a ń s tw a , to z ro z u m ia łe m jest, że i p o z o s ta łe m u s z ą się zbroić, choćby d latego, by nie dać się r o z s z a rp a ć p rz e z silnych i u z b ro jo n y c h sąsiadów . Do ty c h o s ta tn ic h na le ż y w ł a ś n ie P o l ­ ska. W s z y s c y wiemy, że w w o jn ie n o ­

(14)

Str. 12. G ŁO S M ŁO D Y C H Nr. 3 w oczesnej n a jp o tę ż n ie js z ą b ro n ią bę­

dzie lo tn ic tw o i g a z y tru ją c e .

P o l s k ie lo tn ic tw o s to i w ysoko. Ma­

m y n a to liczne pz r y k łady. (Ś. p. Ż w ir ­ ko i W i g u r a , k p t. S k a r ż y ń s k i , B a ja n i in n i) .

J e d n a k lo tn ic tw o p o ls k ie nie jest jeszcze tak d oskonale, ja k b y należało.

T a k ż e p o w in n a być n a le ż y c ie z o r g a ­ n iz o w a n a o b ro n a p r z e c iw g a z o w a , k t ó ­ r a p o l e g a n b u d o w a n iu , ja k n a jw ię k ­ szej ilości s c h ro n ó w i s p r z ę t u przeciw - gz ow e go. S k ą d w z ią ć n a to f u n d u sz e , oto problem , k t ó r y się od r a z u n a s u w a . O czywiście, że lw ią część ty c h f u n d u ­ sz ó w w y k ł a d a p a ń s tw o , k t ó r e jed n a k nie 'jest w s t a n ie p o k r y ć całości. T ę lu k ę pow inno w y p e łn ić s p o łe c z e ń s tw o w z ro z u m ie n iu w a ż nośc i o b r o n y p o ­ w i e tr z n e j P a ń s t w a . T ę w ła śn ie t r u d ­ ną f u n k c ję u ś w ia d a m ia n ia s p o łe c z e ń ­ s t w a podjęło się L. O. P. P. D z ia ła l­

ność tej i n s t y t u c j i jest olbrzym ia. Po

w s ia c h je ż d ż ą i n s t r u k t o r z y , k tó rz y z a z n a ja m ia ją ludzi z now oczesnem i ś ro d k a m i o b r o n y p r z e c iw lo tn ie z o -g a - zowej. B u d u je się s c h r o n y p o m ia ­ sta c h , z b ie r a f u n d u s z e na now e sa m o ­ lo ty i t. p.

My młodzi, je s te ś m y u p r z y w il e jo ­ wani. W y c h o w a n i je s te ś m y w szkole, k t ó r a n a s z tein w s z y s tk i e m z a z n a ja ­ mia. P o w in n iś m y w ięc spe łnić o b o w ią ­ zek o b y w a t e ls k i i s k ła d a ć d a tk i, ch o ć ­ b y n a jm n ie js ze na L. O. P. P. P o w in ­ n iśm y tak ż e , w sz e lk ie m i siłam i s z e ­ rzyć p r o p a g a n d ę L. O. P. P. i tłu m a ­ czyć w s z y s tk im , k t ó r z y n ie w iedzą, ż e o brona p rz e c iw lo tn ic z o -g a z o w a jest je d y n y m ś ro d k ie m o c h ro n y n a s z y c h rodzin podczas e w e n t u a l n e j w o jn y i p o d s ta w ą p okoju w P a ń s tw ie . N a le ­ życie z o r g a n iz o w a n y m — nic g ro zić nie będzie.

W. K ościelski,

hl. II, Gimn. p a ń s t w .

Prawda gospodarcza.

W o s ta tn ic h czasach n a czoło s p r a w p a ń s tw o w y c h coraz b a rd z ie j w y b ija ją się z a g a d n i e n i a g o spodarcze.

P a ń s tw o , k tó re g o o b y w a te le w y k a z u ­ ją c z y n n ą p o s t a w ę w o b e c pro b le m ó w g o sp o d a rc z y c h , m a z a p e w n io n e s t a n o ­ w isko w rz ę d z ie p o t ę g ś w ia ta . S k o ń ­ c z y ły się cz asy w ie lk ic h g r a b i e ż y w o­

jennych. Dziś k ażdy naród m u si sam z a d e c y d o w a ć o sw em is tn ie n iu , a z a ­ d ecy d u je przez o g ó ln y d o b ro b y t i p r z e z s tw o rz e n ie w ie lk ic h k a p i t a ­ łów, k tó rei ni m o g ło b y p a ń s tw o ro zp o ­ rządzać na w e w n ę t r z n e p o trz e b y .

Z is z c z e n ie tych p o s t u l a t ó w w ym a­

g a jed n e g o z a sa d n icz e g o w a r u n k u : racjonalnego oszczędzania ogółu oby­

w a teli. P a c jo na! nem je s t o s zczęd zan ie w te d y , j e ś li z a o szczędzonych p ien ię ­ dzy nie p rz e c h o w u je m y w domu, lecz lo k u je m y je w k a s a c h k rajo w y c h , g w a ­

r a n t u j ą c y c h p e w n o ś ć w k ła d ó w . P ie ­ n iąd z s c h o w a n y w s z u fla d z ie je s t m a r tw y , n a to m ia s t u m ie sz cz o n y w ka­

sie jest w n i e u s t a n n y m ru c h u , o ż y w ia w s z y s tk i e a r t e r je ż y c ia g o s p o d a rc z e ­ go i s ta je się w spólną własnością, ca­

łego n arodu. B e z p iec z e ń stw o w k ła d ó w

(15)

Nr. 3 G ŁO S M ŁO D Y C H Str. 13 g w a r a n t u j ą prze d e w 's z y s tk ie m P. K.

O. o ra z K o m u n a ln e K asy O szczędno­

ści. T e "ostatnie m ają s p e c ja ln e z na­

czenie dla życia g o s p o d a rc z e g o n a j ­ b liż s z e j okolicy. K o m u n a ln e kasy osz­

czędności n a jle p ie j o r j e n t u j ą się, cze­

g o w d a n y m o b w o d z ie b r a k u j e i g d z ie trz e b a p r z y jś ć z pomocą.

S z c z e g ó ln ą r o lę w k r z e w ie n iu idei o szczędności o d g r y w a szkoła, a n a ­ rzę d z ie m r e a l iz o w a n i a tej idei są s z k o ln e k a s y oszczędności. S k a r b o n k a

m a d la dziecka p o dw ójne z n a cz e n ie : k s z ta łc i je g o wolę, b ę dąc h a m u lc em na g r y m a s y i z a c h c ia n k i o raz w y r a ­ b ia zm ysł oszczędności i p o w a ż n e g o t r a k t o w a n i a życia. N adto ocz y w iśc ie p r z y g o t o w u j e do życia o b y w a t e ls k i e ­ go. Młodzież, k t ó r a ju ż n a law ie s z k o l ­ nej oszczędza z m y ślą o sobie i o p a ń ­ stw ie, d a je g w a r a n c ję , że i w później- szern ż y c iu sp e łn i sw e o b y w a t e ls k i e zadanie.

P ilszek Brunon, ucz. Sem . naucz.

Z TEATRU W KATOWICACH

Miłość i życie w „Ślubach Panieńskich".

Nie będę się w d a w a ł w a n a liz ę

„Ś lubów “ , lio w tym w y p a d k u ż a d ­ n ych k o m e n t a r z y n ie p o trz e b u ją . Mu­

s ia łb y m p o w ta rz a ć to, co ju ż i n n i p o ­ w iedzieli, a uczynili to w sposób 0 w ie le p ię k n ie js z y i rzeczow y.

M nie z a jm u ją t y lk o d w ie ideje, k t ó r e b e z p o śre d n io odczułem z g r y a r t y s tó w . G łó w n ą s p r a w ą w kom edji 1 z a s a d n ic z ą je s t m iłość koc h a n k ó w . Miłość nie je s t p r z e d s t a w ia n a j a k o s p r a w a uboczna, a le głów na , co jest w i e lk ą osobliw ością „ Ś lu b ó w “, k o ­ c h a n k o w ie są b o h a te r a m i głów nym i i ic h c h a r a k t e r y s t y k i są n a jd o k ł a d n ie j ­ sze. A kcja, lub ja k k t o chce — p r z e ­ bieg u c z u c ia m a d w ie drogi. J e d n a id zie z e w n ę tr z n ie , k t ó r ą się p o s u w a j ą z a b ie g i i u s ił o w a n i a G u s t a w a . D r u g a to niew idoczna, to j e s t ten „ m a g n e ­ ty z m “ — d z ia ł a n i e u k r y t e , p ię k n e i bardzo s k u te c z n e . „ G u c io “, t e n z a ­ r o z u m i a ł y „G u c io " — le k k o m y ś ln y

młodzieniec, s t a j e się człow iekiem , k ie d y je g o duszą z a cz y n a ją rz ą d z ić u ś p io n e uczucia. Albina m iłość z m ie­

n i a w fo n ta n n ę . O dczuw am y, że A lb in b i o r ą c z a „m odus v i v e n d i “ — życie, je s t p o s ta c ią n ie r e a ln ą , f a n t a s ty c z n ą , urojoną p r z e z a u to r a .

A rzeczyw iście „ Ś lu b y p a n i e ń ­ s k ie " — n i e są a n i dobre, a n i złe, t r o ­ c hę s y m p a ty c z n e , jako, że w życiu b a rd z o n ie rz e c z y w is te , są t y lk o w y ­ tw o re m w y o b ra ź n i. J e d n a k w y t w ó r ten, jedną t y lk o osobę z m ie n ia c a łk o ­ w icie w c z ło w ie k a — A n ie lk ę . „ Ś lu ­ by" — to s e n pra wdziwy. Życie n a s z e w y d a je się nam złudne, p rzyćm ione, k a ż d y z n a s p r z e ż y w a o k r e s cielęcych lat i w y d a je m u się , że On je s t o ś ro d ­ kiem w s z y s tk ie g o . Ale w s z y s tk i e te u r o j e n i a k ie d y ś p r y s k a j ą — w te d y s ta j e m y się ludźm i. Co jest pow odem tej z m ia n y ? U G u s t a w a i A nieli — m i­

(16)

Str. 14 G Ł O S MŁ O D Y C H Nr. 3 łość, którn jed n a k A lb in a i K la ry —

nie zmienia.

G r a a r t y s t ó w b. dobra. G u s t a w — le k kod uch, ( b a rd z o się podobał k o le ­ ż a n k o m ), k t ó r y r z ą d z i m ęż c z y zn ą Ka­

il ostom, n ie w czuł się dobrze w p r o c e s psychiczny, ja/ki p rz e c h o d z i „ G u s t a w “ . Że s ta je się czło w ie k ie m i z a k o c h a ­

nym, w n i o s k u je s i ę z jego słów i p rz e z z e w n ę tr z n e ś c is k a n ie r ą c z e k Anieli.

R a d a s t, k t ó r e g o r o l a jest śm ieszna, p rze z b e z g ra n ic z n e p r z y w i ą z a n i e do s y n o w c a — g ra l b a rd z o in te lig e n tn ie . W p r z e d s t a w ie n i u w z ię ła u d z ia ł m ło­

dzież n a s z e g o gim nazjum .

Wolni/ Wilhelm, hl. VII, Gimn.

KRONIKA.

Z Keminarjvmi.

D n ia 25 k w i e t n i a I». r. u r z ą d z iło Se­

m ina r ju m w r a z ze S z k o lą Ć w iczeń p o ­ r a n e k je d n o g o d z in n y , k t ó r y został p o ­ ś w i ę c o n y n o w o o g ło s z o n ej K o n s t y tu ­ cji. P o o d e g r a n i u k ilk u u t w o r ó w n a ­ rodow ych przez o r k ie s tr ę , p rze m ó w ił p. D y r e k t o r o id e o lo g ji i n a jw a ż n i e j ­ szych zm ianach nowej K o n s ty tu c ji.

P o r a n e k z a k o ń cz o n o o d śp ie w an ie m p a tr j o ty c z n y c h p i e ś n i .

7-go k w i e tn i a gościł w a u li S e m i­

nal jm n s ł a w n y a r t y s t a - t e n o r T u r z a ń ­ ski, k t ó r y z a ,reprodukow ał s w y m p ię k ­ nym głosem p r z e d licznie z e b r a n ą pu b lic z n o ś c ią k i l k a a r t y s ty c z n y c h a ry j i pieśni. K a ż d ą o d ś p ie w a n ą p ie ś ń p u b lic z n o ś ć n a g r o d z iła d łu g ie m i i s z cz e rem i o k ł a s k a m i .

(Gr.)

Od Redakcji.

N a s t ę p n y n u m e r „ G ło su M łodych“

u k a ż e się z końcem m a ja lub w p i e r w ­ szych dniach czerw ca. P ę d z ie to w bie­

żącym roku s z k o ln y m ju ż o s ta tn i ( w a ­ ka c y jn y ) z e s z y t ; p o s ta r a m y się w y­

dać go w z w ię k sz o n e j objętości, s p o ­ d z ie w am y się jed n a k , że nasi w s p ó ł ­ p r a c o w n ic y dopiszą i na p o ż e g n a n ie

ro k u s z k o ln e g o nad oślą d u ż o c ie k a w e ­ go m a te rja łu .

A pelujem y je s z c z e raz d o n a szy c h k o r e s p o n d e n tó w , aby n a d s y ła li nam a r t y k u ł y ju ż p r z y g o t o w a n e do d r u k u t. j. n a p is a n e na jednej s tr o n i e i ezy- telnem pismem.

(17)

N r. 3 G ŁO S M Ł O D Y C H ____________________ Str. 15

Kącik rozrywkowy.

( P odał N. K. Sem inarjuni N aucz.) W yszuka/- b ie d y (ję z y k o w e , logicz­

ne, n ied o rz ec z n o śc i h is to r y c z n e it,p.), z n a jd u ją c e się w po n iże j podanem o p o w ia d a n iu :

C ię ż k a p r z e p r a w a .

S k w a r n y dzień lipcowy chylił się ku w ieczorow i. P r o m ie n ie z a c h o d z ą ­ cego s ło ń c a złociły dacii i w ie ż ę s t a ­ r o ż y tn e g o z a m ku, s to ją c e g o nad b r z e ­ giem morza. W ła ś c ic ie l jego, s t a r y don G iu s e p p e de .Steinhof, siedział na ław ce w o lb rz y m ie j ciem nej izbie i z miłością s p o g lą d a ł n a 7 -letniego c z a r ­ now łosego chłopca, s w e g o jed y n e g o wnuka, po nrieczu, k tó re m u w d z ie ­ dzictw ie mia I z a p is a ć w ie lk ą f o r t u n ę i s ła w ę r y c e r s k ą .

P o b u r z liw e j, p ełnej p rz y g ó d mło­

dości s ta r z e c sp ę d z a ł s c h y łe k życia w s m u tk u , sam otności i u b ó s tw ie w sw ym posępnym zam ku s z w a jc a r ­ skim. P r z y ja c ie le i t owa rysze r y c e r ­ sk ic h z a p a s ó w w y p r a w k rz y ż o w y c h legli ju ż daw no w grobie. U k o c h a n a żona i 11-lethi syn je d y n a k z ginę li przed UJ la ty tra g ic z n ą ś m ie rc ią pod­

czas k a t a s t r o f y kolejow ej. 'Starszy b ra t przed w ielu laty w y e m ig r o w a ł do A m e ry k i i nie d aw ał o sobie żadnych wieści. J e d y n ą pociechą i nadzieją s t a r c a był w nuk, k tó re m u na cześć w ie lk ie g o c e s a r z a dal imię N apoleona i k tó ry , leżąc na d y w anie, z zapaleni w łaściw ym jego w ie k o w i s tu d y o w a l

„ R o b in s o n a 11.

K ilk a n a ś c ie św iec w o sk o w y ch roz­

rzu c a ło d o k o ła jasn e i łag o d n e ś w i a t ­

ło. Z p o z a u c h y lo n e g o o k n a d o la ty w a ł w e s o ły ś p ie w ro b o tn ik ó w , id ących do p r a c y n a pole. N ie lic zne ja s k ó ł k i u g a ­ n i a ł y za ow adam i, ikrążącem i w około k w itn ą c y c h d rz e w owocow ych. N a d ­ c ią g a ła b u r z a . . . S p ie n io n e fale z im­

petem u d e r z a ły o s k a ł y i p r z e s k a k u ­ jąc p r z e z nie, powoli s p ły w a ły p ow oli z p o w r o te m do morza, p o z o s ta w ia ją c na w y b rz e ż u w y r z u c o n e ze siwych g łę b in d robne r y b k i, m u sz le i k ija n k i, w śró d nich n ie k ie d y , i okazy w i ę k ­ szych r y b ja k k a r p i e łub s z cz u p a k i, k tó r e z p r z e r a ż e n i e m łapiąc p o w ie ­ trz e , ro z p a c z liw ie p r z e w r a c a ł y oczami i m r u g a ł y pow iekam i, u s iłu ją c wrócić do sw e g o ż yw iołu.

M ały N a pole onek po d n ió sł g ło w ę i odrzucił s p a d a ją c e ym n a czoło j a s ­ ne włosy. Z a p a d a ją c y zm ro k z n ie w a ­ lał go do p r z e r w a n i a c z y ta n ia ; wstał, p r z e t a r ł oczy i poszedł do s tr y ja . Lecz don G io w a n i w b r e w z w y c z a jo w i nie sp o jrz a ł n a niego, gło w ę m iał o p a r t ą o poręc z fo te lu , n a k tó ry m sie d z ia ł a tw a r z z w róconą do słońca.

U p o jo n y a ro m a te m w io s e n n e g o p o ­ r a n k u s ta r z e c spał.

(U W A G A . W y k a z y z n alezionych b łędów i sp rz e c z n o śc i n a le ż y s kładać na ręc e c złonków k o m ite tu r e d a k c y j­

nego. Kto w y n a jd z ie n a jw ię k s z ą ilość błędów, o t r z y m a ja k o p rem ję b e z p ła t ­ nie w s z y s t k i e n u m e r y „G ło su .Mło­

d y c h “ b ież ą c eg o r o k u sz k o ln e g o . W r a ­ zie, g d y b y m a k s y m a ln ą ilość b łędów n a d e sła ło k ilk a osób, o p r z y z n a n i u promji r o z s t r z y g n i e losow anie.)

(18)

Str. 16 G ŁO S M ŁO D Y CH Nr. 3

K wadrat m agiczny.

1 2 3 4

Znaczenie w y r a z ó w : 1. L e k a rstw o

2 3 4

. dla dzieci. 2. P o c z ą te k dnia. 3. A ro­

3 4

. . m atyczna p rzy p ra w a . 4. Służy do

4

. . . k r a ja n ia (1. inn.)

HUMOR.

Na lekcji relig ji.

N a u c z y c ie l: Otóż m oje dzieci, król je s t o s o b is to ś c i,■ j, bardzo w ysoko p o s ta ­ w ioną, ma w ie lk ą władzę, ale is tn ie je p o t ę g a w iększa -od k ró le w s k ie j. Może mi k t ó r y z w a s powie, kto g ó r u j e nad k r ó le m ?

Uczeń: .Już wiem, to as, p a n ie n a u c zy c ielu .

Nasze dzieci.

Mały .Jaś bawi na wsi u w u jo s tw a . Służąca, za p ro wadzi la go do obory.

J a ś wrócił do domu, mamusia, p y ta go, gdzie był.

Ach m am usiu — odpow iada chłopczyk, byłem w ta k im g a r a ż u dla krów.

*

W o jt u ś w y s z e d ł do sz k o ły przed 8 rano, lecz po chw ili w r a c a do domu.

Ojciec pyta go, d lac z e g o wrócił.

— Bo przed m ie sz k an ie m p a n a n a u c z y c ie la wiszą jego spodnie, więc p e w n ie dz isia j n ie będzie n a u k i — w y j a ś n i a W o jtu ś .

Duże w ym agania.

W e F r a n c j i jest zw yczaj, że z o k a ­ zji im ie n in Głowy, Ba listw a 100 dzie w­

cząt, k tó re w tym r o k u z a m ie r z a ją wejść w z w ią z k i m a łż e ń s k ie , o t r z y ­ muje p o s a g ze s k a r b u p a ń s tw o w e g o . P e w n e g o r a z u , gdy z ja w iła się w ty m celu m łoda dziew czyna, u r z ę d n ik z a ­ pytał ją o n a z w is k o n a rz e c zo n e g o . Na to o d p o w ia d a d z ie w c z y n a z n ajw yż- szem zdum ie nie m : „Ach, ja m yślałam , że tu d o s ta j e się w s z y s t k o ! . . . “

M eldunek.

Pan k a p it a n wchodzi do sali s z k o l ­ nej jednoro c zn y c h , kręci nosem i py­

ta:

— Co tu tak b r z y d k o czuć?

Pndol'iccr-insti u k t o r p r ę ż y się ja k świeca.

P a n i e k a p ita n ie , m elduję po­

słu sz n ie, 1 p o d o fic e r i 18 jed n o ro c z ­ nych !

Na w si.

Bójcie się B oga M a d e jo w e , j a k ­ że to m ogliście ta k p o d ra p a ć s w e g o męża. Ozy nie wiecie, że m ąż je s t g ło ­ wą dom u?!

— A cóż to, nie wolno mi się po­

d r a p a ć po g ło w ie ?

(19)

K om itet r e d a k c y jn y :

P a ń stw o w e Gimnazjum:

W o ln y W il h e lm (kl. V I I ) Sie m e k B o le s ła w (kl. VII), K o p c ió w n a M a rta (kl. V I ) J a n i k ó w n a S t a n is ł a w a (kl. V I )

K o ś c ie ls k i W o jc ie c h (kl. I I ) L e s z c z y ń s k a R e g i n a (kl. I) P r y w a tn e Gimnazjum (N iem ieck ie):

I s t e l J ó z e f (kl. V I I ) M eyer J a n O tto (kl. V) P a ń stw . Sem inarjurn Naucz.:

G r o w ie c S t a n is ł a w (V k u r s ) Szym iczek E r n e s t ( I V k u r s )

S zkoła Ćw iczeń:

M u s z a n k a K r y s t y n a (kl. V I) M rozek B o le s ła w (kl. V )

N a c z e ln y R e d a k t o r : W o ln y W ilh e lm , ( P a ń s t w . G im n az ju m ) Z a s tę p c a : G ro w ie c S t a n is ł a w ( P a ń s t w . Semin. N aucz.)

O PIEK U N O W IE:

1. P r o f . T. H o s z a r d ( P a ń s t w o w e G im n az ju m )

2. „ B. G r o b l i c k i ( P r y w. G im n az ju m N iem ieckie) 3. „ A. F i u t o w s k i ( P a ń s t w . S e m in a r ju m Naucz.) 4. K ie r. Z b o r o w s k i J a n (S zkoła Ć w iczeń)

Za w y d a w a ł wo o d p o w ie d z ia ln y w im ien iu Sek cji P rasow ej K om isji M iędz y sz k o ln e j: A d a m F i u to w s k i.

C en a e g z e m p la r z a 250 g r o s z y

(20)

Ä Kto oszczędzać za młodu się nauczy, Ä

$ Temu na starość bieda nie dokuczy.

■ ■ ■ ■ P B P iiM P f ^ Czy oszczędzasz już w szkolnej Kasie Oszczędności? f f i

jk Jeśli jeszcze nie, to zaczynaj oszczędzać zaraz!

j f Każda uczenica, każdy uczeń doczeka się lepszej w przyszłości, gdy posiadać będzie ( p

^ książeczkę o s z c z ę d n o ś c io w ą jjf|j

w ...

I Komalnei Kasy Oszczędności |

Ä P o w ia tu P s z c z y ń s k ie g o

w P sz c z y n ie l|f

A lub w jej Oddziale (W,

W w Mikołowie 1

Cytaty

Powiązane dokumenty

Albowiem klucz do oświcenia chodzące do miasta nie zawsze dostaje się w wa- wsi, uświadomienia ludu mają w rękach ci, którzy runki odpowiednie.. Dziecko takie

czącej zmian w zakresie picia alkoholu przez młodzież szkolną oraz analiza zależności między piciem alkoholu a wybranymi czynnikami socjodemograficznyrni. Badania

§ 10. Sposoby zrealizowania programu .krajow ego opracow uje pod nadzorem Komisji Episkopatu dla Akcji Katolickiej N aczelny Instytut Akcji Katolickiej, który prześle

Następne zebranie Zarządu odbędzie się za 3 miesiące.. H asło to było już przedmiotem obrad Zjazdu Delegowanych K. W dziale teoretycznym Oddziały przeprowadzą

zachowały sie˛ jedynie relacje podróz˙ników polskich, którzy odwiedzali Afryke˛ północno-wschodni ˛ a; nie zachowały sie˛ odnos´ne relacje dotycz ˛ ace

The aim of the study was to evaluate the influence and comparison of garlic extract, coneflower preparation and synthetic 1,2,4-triasole derivative on application

czej barwie zielono- po dojrzeniu bia- ławo-żółta, pokryta jest karminowemi smugami, częścią silnie się odcinającemi, częścią zamazanemi.. Skórka delikatna,

Członkami Sekcji Młodych mogą zostać członkowie Polskiego Towarzystwa Fizycznego w wieku nieprzekraczającym 35 lat, nieposiadający stopnia nauko- wego doktora hab.