• Nie Znaleziono Wyników

Dziedzictwo Srebrnej Tarczy - Wioletta Strażewicz - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dziedzictwo Srebrnej Tarczy - Wioletta Strażewicz - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Wioletta Strażewicz

Dziedzictwo Srebrnej Tarczy

Wydawnictwo Psychoskok Konin 2020

Wersja Demonstracyjna

(3)

Wioletta Strażewicz

„Dziedzictwo Srebrnej Tarczy”

Copyright © by Wioletta Strażewicz, 2020

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2020

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie

może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Redaktor prowadząca: Renata Grześkowiak Projekt okładki: Robert Rumak

Korekta: Bogusław Jusiak, Robert Olejnik Skład epub, mobi i pdf: Kamil Skitek

ISBN: 978-83-8119-735-9

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psychoskok.pl/

http://wydawnictwo.psychoskok.pl/

e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl

(4)

Spis treści:

1. Przeprowadzka ...5

2. Nowa praca ...15

3. Projekt Miraliego ...24

4. Rozmowa przy kieliszku ...50

5. Negocjacje z szejkiem ...85

6. Golden Software ...94

7. Przed zawarciem umowy...101

8. Śmierć Bocmana...107

9. Początki w Srebrnej Tarczy...119

10. Praca u szefa ...175

11. Impreza ...191

12. Przygoda na Kaukazie ...214

13. Aset ...257

14. Wizyta Iwana...270

15. Rozmowa z klientami Bocmana...300

16. Sandra i jej związek ...316

17. Uratowanie Iwana...359

18. Propozycja Miraliego ...400

19. International Business Solutions ...428

20. Druga próba Miraliego ...444

21. Prywatny detektyw...450

22. Nieudana wizyta ...459

23. Rozmowa z Gullarem ...493

24. Srebrna Gwiazda ...515

25. Broń biologiczna...522

26. Rozmowa ze wspólnikami ...543

27. Szczere uznanie ...552

28. Po śladach IBS ...572

29. Spotkanie z Fajsalem...593

30. Koniec Srebrnej Tarczy ...607

Epilog ...620

(5)

1. Przeprowadzka

Wszystko się skończyło…

Młody mężczyzna westchnął z ulgą, patrząc na potężne gmachy okalające park ozdobiony południowymi roślinami.

Niebo stopniowo zaczęło ciemnieć, z oddali zbliżały się odgłosy nadchodzącej burzy. Młody mężczyzna nie śpieszył się. Gestem przywołał kelnerkę.

– Jeszcze kawę proszę.

Kelnerka skinęła głową.

Uległa i piękna… Akurat tak jak lubi. Nie był jednak pewien, czy zachwyciłby się jej osobowością, gdyby miał możliwość się z nią zaprzyjaźnić. Był znudzony bliskością zwykłych kobiet, mimo ich standardowego piękna.

Krople deszczu dotykały jego ciała, przenikając przez cienką tkaninę czarnej koszuli, co sprawiało mu przyjemność. Rozkoszował się widokiem zasłoniętego chmurami nieba. Czuł moc i czerpał ją z zewnątrz, jakby wiedząc, że w najbliższym czasie nie potrafi tak się zrelaksować.

Wszystko się skończyło… Jego szef już nie żył. Nie chciał jego śmierci. Wcale nie było mu łatwo porzucić pracę, której oddał sześć lat życia. Ale gdyby szef nadal żył, kto wie, dokąd zaprowadziłaby go ścieżka ciągłej walki i rywalizacji.

Walki jako części pracy. I rywalizacji z własnym szefem.

(6)

„Musisz wyeliminować ten swój okropny akcent. Nie udawaj szlachcica, rozmawiając jak wiejski chłopak.

Zapomnij, że jesteś inny – mawiał szef. – Wyróżniasz się, lecz nadal jesteś moim pracownikiem. Reszta się nie liczy.

Powinieneś wreszcie zrozumieć, że w każdej firmie istnieje coś takiego jak subordynacja”.

„Zabiję cię – mawiał instruktor w ośrodku treningowym – jeżeli zobaczę, jak zażywasz zakazane środki. Zapomnij, że jesteś od kogoś lepszy czy inny. Sam tutaj przyszedłeś, więc bądź mężczyzną. Poświęć uwagę walce i treningowi, albo twój piękny prosty nos będzie mieć ślady złamania jak u pięściarza. Zapomnij o wszystkich bzdurach, które masz w głowie…”.

Po tych słowach zaczął zawzięcie ćwiczyć, żeby w przyszłości zawsze zwyciężać. Odnieść zwycięstwo w walce z rosyjską mafią, w świat której kiedyś tak mocno chciał być wtajemniczony i zostać „swoim”. Dokładniej rzecz ujmując, nie „swoim” w prawdziwym sensie tego słowa, bo gardził mafiozami, których los w większości przypadków kończy się za kratkami, a życie jest przesiąknięte strachem.

Chciał po prostu wyglądać na „swojego”, być tak samo silny i odważny jak inni, ale mieć nad nimi prawdziwą władzę.

Zazdrościł tym dużym chłopakom, ale teraz, kiedy musiał podporządkować się szefowi, wszystko się zmieniło. Był niczym bezwładna lalka w jego rękach. Sprzedał mu swoją wolność. Dlatego czuł wstręt do samego siebie.

Każdy pracownik sprzedaje swoją wolność, ale on nawet po śmierci szefa wyraźnie czuł na plecach jego oddech.

(7)

Wszystko się skończyło…

Był we Włoszech, w Rzymie. Tutaj nikt nie zgadnie, kim jest, choć rzucało się w oczy, że nie pochodzi stąd.

Teraz miał na imię nie Michaił a znowu Michael Jarosław, jak był nazwany po urodzeniu. Odzyskał też swoje prawdziwe nazwisko – Wajsmanowski, które jego ojciec skrócił na Wajsman, żeby odciąć wszelkie więzi z Polską po ucieczce do Moskwy prawie dwadzieścia lat temu, gdy wplątał się w jakąś awanturę polityczną.

Ojciec Michaela na próżno spodziewał się lepszego życia.

Miał talent do wszczynania kłótni ze wszystkimi, więc w Rosji też nie uzyskał pożądanej pracy i stanowiska, a co najgorsze, nie został zaakceptowany. Wciąż był obcy, mimo wszelkich starań i poświęceń, mimo świetnej znajomości języka. Nie został Rosjaninem ani też prawdziwym Żydem, bo był nim tylko po ojcu i dziadku ze strony ojca. Tak samo jego kochająca i oddana żona, której matka była Słowianką.

Ester z godną podziwu cierpliwością wysłuchiwała skarg i narzekań męża, którego pragnienia nigdy się nie spełniły.

Pragnął zdobyć szacunek w społeczeństwie, ale nigdy go nie uzyskał. W Polsce czuł się obco, w Moskwie niestety było tak samo.

Mały, chudy i niespokojny Misza na samo słowo „rodzina”

czuł wstręt, bo związane było z ciągłymi kłótniami, biedą i cierpieniem kochającej go ponad życie matki. W szkole też nie miał najlepiej. W dodatku nienawidził swojego imienia, bo Rosjanom kojarzyło się z niedźwiedziem. Prosił, by w szkole używano jego drugiego imienia – Jarosław, ale

(8)

został zapisany pod pierwszym – Michaił, drugie zaś nie zostało nawet wpisane do rosyjskiego paszportu.

Wszystko się skończyło… Przeprowadzka do Włoch była dużym wyzwaniem, ale wcale nie pierwszym w życiu Michaela. I na pewno nie ostatnim.

Wreszcie zostanie prezesem firmy. Teraz już nie będzie wyglądał jak typowy napakowany ochroniarz, zmuszony ciągle ćwiczyć, by trzymać formę i towarzyszyć szefowi zawsze i wszędzie, a z powodu tęsknoty pochłaniający kalorie w dużych ilościach. Ten właśnie szef, dla którego musiał prowadzić taki a nie inny tryb życia, ściskał mu rękę, szydząc jednocześnie z niego, że musi lepiej o siebie dbać i schudnąć – w ten sposób pił jego energię, bo widział, jak Michaił cierpiał i się obrażał. Teraz o siebie zadba. Nie tylko o swój wygląd – wyćwiczył tak mocną siłę woli, że od dawna miał doskonale wyrzeźbione ciało, bez grama zbędnego tłuszczu. Będzie poświęcał więcej czasu samokształceniu a nie siłowni i pracy. Wreszcie da już sobie spokój z treningami. Dzisiaj chyba po raz ostatni rozkoszuje się włoskimi ciastkami. Od jutra zacznie całkowicie inne życie i się zmieni. Ale dlaczego, do cholery, prawie wszystkie dziewczyny, nawet tutaj, patrzą na niego z pożądaniem, i czy nadal będą tak samo patrzyły, kiedy wreszcie będzie wyglądał jak geniusz komputerowy albo przynajmniej zwykły biznesmen?

Znowu głęboko westchnął, a kelnerka, podając kawę, kolejny raz odruchowo rzuciła mu spojrzenie, patrząc z fascynacją na jego postawną sylwetkę i białą, lekko

(9)

rumianą twarz o wyrazistych rysach. Potem cała się zaczerwieniła.

– I proszę o rachunek – dodał z lekkim uśmiechem.

Bartolo Dassi, współzałożyciel spółki, który sprzedawał swoje udziały Michaelowi i przekazywał mu kierownictwo, nie przyszedł, tylko napisał krótką wiadomość: „Bardzo przepraszam, proszę o spotkanie jutro”. W przełożeniu spotkania Michael wyczuł jakieś niebezpieczeństwo, ale wolał nie myśleć o tym w tej chwili. Był bardzo zmęczony.

Wszystko się skończyło…

Potrzebował odpoczynku i znowu głęboko westchnął. Jak dobrze być w kraju, gdzie nikt cię nie pozna, nie będzie spoglądał z kpiną, kiedy mówisz na temat oprogramowania, nadal będąc pracownikiem zatrudnionym w zupełnie innej branży, o której nawet teraz myślał z obrzydzeniem. Nie, na razie nie będzie się zamęczał wszelkiego rodzaju bzdurami jak bieganie rano albo inna praca nad sobą. Potrzebował wyłącznie porządnego odpoczynku, przynajmniej do czasu, aż przyzwyczai się do nowego miejsca i zaprowadzi porządek w firmie. Nie potrzebuje nocą czytać różnych artykułów i uczyć się najnowszych języków programowania, bo zostanie współwłaścicielem i prezesem – nikt nie będzie sprawdzał jego wiedzy.

Kiedy Michael był dzieckiem, płakał, gdy ojciec po raz kolejny go obrażał, mówiąc, że nic nie wie i nic nie umie, a kiedy był nastolatkiem – że nic nie zarabia. Podobnie robił jego szef, zaciekle z nim walcząc i upokarzając przy każdej okazji jako laika w dziedzinie programowania.

(10)

Teraz osiągnął upragniony status. Zasługiwał na niego, bo zdobył go dzięki własnej pracy i cierpliwości. Nagle przyłapał się na myśli, że pozbył się wstrętu do samego siebie. Nikt już nie miał prawa – a nawet zamiaru – być z nim za pan brat ani komentować jego wyglądu i kompetencji. Od tej chwili był panem swojego życia.

Otworzył folder ze zdjęciami w telefonie komórkowym.

Znalazł tam narysowany przez siebie wizerunek, na którym był przedstawiony młody mężczyzna. Jego po męsku kanciasta postać odzwierciedlała silną wolę i dzielność, szerokie ramiona kontrastowały z wąską talią i szczupłymi biodrami, a lekki płaszcz wyraźnie podkreślał ten kontrast.

Wyraziste i ostre rysy twarzy wskazywały na nieprzeciętny charakter. Szerokie rondo kapelusza ocieniało jego oczy – krągłe, głęboko osadzone, pełne lekkiego smutku i jednocześnie dumy. Fascynujące zagięcie ust jakby skrywało uśmiech. To był on sam. Narysowany przez siebie.

Podobieństwo było uderzające, ale tam wyglądał na bardzo szczupłego i jakby trochę śniadego, chociaż w rzeczywistości miał białą cerę i blond włosy.

Wybrał ten wizerunek jako zdjęcie profilowe we wszystkich mediach społecznościowych, z których korzystał.

Nie musiał już unikać kpin szefa, który śledził go wszędzie, także w Internecie.

– Może chciałby pan poczytać gazetę? – Kelnerka przerwała mu rozmyślania, trzymając jakąś gazetę w języku angielskim.

Michael przytaknął z roztargnieniem.

(11)

Po pierwszym rzucie oka się wzdrygnął. Tytuł jednego z artykułów brzmiał: „Awantura w firmie Golden Software.

Rosyjski ślad”. Starając się nie zdradzać żadnych emocji, zaczął go czytać. „Rosjanie, którzy weszli do zarządu, nie wykonują swoich obowiązków. Czy uda się uniknąć awantury?” – głosił lead. Michael zanurzył się w lekturze.

„Wokół francuskiej spółki Golden Software, która jest jednym z liderów w dziedzinie oprogramowania i współpracuje z różnymi strukturami międzynarodowymi, gromadzą się czarne chmury. Pojawiła się groźba wybuchu wielkiej awantury. Wystawione na sprzedaż udziały wreszcie zostały kupione przez spółkę rosyjską. Dwaj udziałowcy, którzy weszli do zarządu Golden Software, nie uczestniczą w posiedzeniach i nie wykonują swoich obowiązków.

Kadencja prezesa upływa w przyszłym miesiącu i jeżeli sytuacja wewnątrz firmy się nie zmieni, jej działalność zostanie zablokowana. Wygląda na to, że aby rozwiązać ten problem, Golden Software będzie musiała udać się do sądu.”

Artykuł nie miał nic wspólnego ze sprawami Michaela, ale mimo to go zaniepokoił. Spółka Dassi, w której kupił udziały i został prezesem, działała na rynku oprogramowania.

Wspomniał, jak podczas podróży do jednego z krajów arabskich jego szef dyskutował z szejkiem Fajsalem na temat kupna udziałów w jakiejś spółce IT. Może zbieg okoliczności…

Nagle się wkurzył. Ta bezczelna kelnerka umyślnie zepsuła mu nastrój, nie miał wątpliwości. Na pewno był śledzony i wreszcie złapany przy filiżance kawy –

(12)

przemęczony i zupełnie bezbronny. Natychmiast opanował swoje emocje. Dalej przeglądał gazetę, a potem niedbale rzucił ją na stół i lekko się uśmiechnął, dopijając kawę.

Kelnerka przyniosła rachunek. Prawdopodobnie była zawiedziona – czekała na napiwek, ale nic nie otrzymała, oprócz okrutnego uśmiechu nieznajomego mężczyzny z obcego kraju.

– Jesteś śliczna – powiedział szeptem po rosyjsku, patrząc jej w oczy, i w tej chwili pomyślał, że gazeta nie została mu dana przypadkiem. To była subtelna groźba, ponieważ kelnerka wzdrygnęła się, jakby ją ktoś ukłuł.

W grę wchodziły tu dwie opcje. Mogła nie mieć z tym artykułem żadnego związku. To byłby najlepszy wariant.

W takim przypadku pomyślałaby o Michaelu jak o dziwaku, który zaczął rozmawiać z nią w obcym języku, bez żadnej przyczyny. Ale jeżeli robi to umyślnie, to będzie dobrze, gdy zrozumie, że została przyłapana albo przynajmniej rozpoznana. Michael kontynuował zatem w języku rosyjskim, ledwie słyszalnym głosem: – Tylko dla mnie taki wyjątkowy serwis… A nie chcesz zaoferować mi czegoś więcej?

Kelnerka zniknęła. Michael spędził jeszcze przynajmniej pół godziny w kawiarni, ale dziewczyna już nie wyszła, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Krzątały się tylko jej sprawne koleżanki.

„Chyba jestem zbyt podejrzliwy” – pomyślał Michael.

Pracując u szefa, ciągle był zdenerwowany, ale nadszedł już czas się zrelaksować, wszystko już się skończyło.

(13)

Wszystko się skończyło… A może dopiero się zaczynało?

*

– Ten gość… ubrany na czarno – wysoki śniady mężczyzna zwrócił się do ślicznej dziewczyny z platynowymi lokami.

– To on będzie… – wyszeptała kobieta.

– Tak, Sandro, będzie prezesem i masz się dowiedzieć wszystkiego na jego temat – wyjaśnił mężczyzna, obserwując, jak nieznajomy blondyn w czarnej koszulce nerwowo rzuca gazetę na stół i wzdycha.

– Julien, czy jesteś pewien, że dam radę zrobić coś takiego? – Dziewczyna wpatrywała się w nieznajomego.

– Dziękuję pięknie, Cynthio – Julien zwrócił się do kelnerki, która wróciła do środka lokalu z plikiem gazet w ręku. – Dobrze ci poszło! – Pocałował kelnerkę w policzek.

– Mam nadzieję, że otworzyłaś na odpowiednej stronie.

– Owszem – odparła zalotnie kelnerka.

Julien umyślnie chciał wzbudzić zazdrość u Sandry, dlatego jeszcze raz pocałował kelnerkę, tym razem w rękę, i łobuzersko się uśmiechnął.

O dziwo, Sandra nie zareagowała. Jej czarne oczy były wpatrzone w siedzącego na tarasie nieznajomego.

Wydawało się, że oprócz niego nie widzi nikogo.

– Sandro, co z tobą? Żyjesz? – pytał Julien z irytacją, kiedy Cynthia zniknęła. – Jeszcze będziesz miała dość

(14)

czasu, żeby popatrzeć na tego typa spod ciemnej gwiazdy.

– Muszę pomyśleć i to wszystko ogarnąć – odpowiedziała nagle ochrypłym głosem.

– Porozmawiamy wieczorem – odparł chłodno Julien.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeden pingwin wyróżniać chce się, zatem chodzi do pracy w dresie, choć natura od tego ptaka żąda, żeby chadzał we frakach. Pingwin jednak dalej po śniegach w dresie

Później, gdy już niebo się trochę przejaśni, nie odrzucajmy tych chwil, nie starajmy się ich wyma- zać z pamięci.. Zauważmy, że ta pustka i zawarty w niej ból zarazem

Wyjście grupuje 43 niejednorodne tematycznie teksty: od lamentów nad stanem poezji i jej językowego tworzywa 2 (słowa, lawina), poprzez wiersze głodne transcendencji 3

Wielu Polaków jest dziś zaszokowanych tym, co się dzieje, tempem niebezpiecz- nych zmian, bezczelnością partii władzy.. Bezceremonialnością jej

Opuściłem się w nauce, wagarowałem, nie mogłem już wytrzymać w szkole, ponieważ byłem nieustannie gnębiony przez rówieśników, a dodatkowym ciosem było dla mnie to,

Ponieważ szybko dałem do zrozumienia, że tak przesło- dzony i pozbawiony trosk styl życia mocno mnie rozczarowuje, a nawet popisałem się kilkoma aktami buntu przeciw białym szatom

Wówczas wymagane jest włączenie kierunkowskazów w celu poinformowania pozostałych uczestników ruchu o zamiarze zmiany

(Artykuł niniejszy, pióra wielkiego pisarza rosyjskiego, został zawczasu zakazany przez rząd rosyjski. Już w tytule samym rząd upatrywał krytykę swej polityki sądów