Marian Stępień
Książka wśród czytelników
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (18), 107-111
Roztrząsania
i rozbiory
Książka wśród czytelników
Bogusław Sułkowski: Powieść i czytelnicy. Społecz
ne warunkowanie zjaw isk odbioru. Przedmowa: Anto
nina Kłoskowska. Warszawa 1972 PWN, ss. 226. Sondaże socjologiczne p rzyjm ow ane są u nas am biw alentnie. S p o ty k ają się z dużym zainteresow aniem . T aka m ała i tak a n iep ew na je s t nasza w iedza o społeczeństw ie, w k tó ry m ży jem y i k tó re stanow im y, o działających w nim ten d en cjach in te g ru ją c y ch i d ezinteg ru jący ch, o p raw ach rządzących jego w ew n ętrz n y m różnicow aniem się i scalaniem — że każdy przyczynek p rz y noszący now e in fo rm acje z tej dziedziny p rzyjm ow an y jest skw a pliwie.
N iem niej le k tu rz e sondaży socjalogicznych tow arzyszy z reg u ły uczu cie zaw odu i b ra k u . Ma to k ilk a źródeł. Po pierw sze — an k iety so cjologiczne przynoszą bardzo często staty sty czn e potw ierdzenie n a szej in tu icy jn e j w iedzy o procesach i zjaw iskach społecznych. Pew nie, i ta fu n k cja b adań socjologicznych jest potrzebna i pożyteczna, n a w et konieczna. P o tw ierd za ona i o biektyw izuje nasze op arte na co dziennym dośw iadczeniu przekonania i opinie. Tym bardziej po trz e b n a je st ze w zględu na istn ien ie kręgów i środow isk, gdzie to in tu icy jn e prześw iadczenie o stanie naszego społeczeństw a może być zawodne i oderw ane od rzeczyw istości. Mimo to zrozum iałe jest jed n a k poczucie b ra k u u odbiorcy prac socjologicznych, k tó ry ocze k u je od nich nie tylko potw ierdzen ia jego in tu ic y jn y c h i w y ryw k o w y ch spostrzeżeń, lecz rów nież znacznego poszerzenia w iedzy o spo łeczeństw ie w spółczesnym , poszerzenia o nie dostrzegane, nie p rze
czuw ane czasem elem enty.
D ruga przy czyna owego poczucia b ra k u tkw i w ty m , że w w ielu przypadkach, stu d iu jąc w y nik i a n k iet socjologicznych, odnosim y w rażenie, że z n a jd u je m y się w zak lętym k ręg u sform ułow ań słow nych, w kręg u zam k niętym m iędzy ch ara k te re m i zakresem p y tań
będących odbiciem w noszonych w yobrażeń au to ra a n k ie ty o b ada n y m w ycinku rzeczyw istości społecznej a odpowiedziami, ty m i py tan iam i w yw ołanym i (co stanow i m niejsze zło) i w znacznym stop n iu określonym i (a to już jest gorzej). A owo „zielone drzew o ży c ia ” pozostaje gdzieś poza siatką zastaw ioną na nie przez socjologa, w ym knęło się zestaw ow i pytań. A utenty czna rzeczyw istość spo łeczna i psychologiczna pozostaje nad al zagadkow ą niew iadom ą. R efleksje te odnoszą się rów nież do opracow ań tra k tu ją c y c h o spo łecznym odbiorze dzieł literackich. Ciągle do tej pory o trzy m y w a liśm y prace, rów nież potrzebne i pożyteczne, k tó re przynoszą zesta w ienia nakładów i w ydań, tem pa sprzedaży, ilości wypożyczeń określonych książek. Z liczb, nazw isk i ty tułów m ożna było są
dzić o poczytności jed ny ch i pom ijaniu in n y ch pisarzy i dzieł. Były to inform acje ważne, ale bardzo ogólne.
Bogusław Sułkow ski zadał sobie tru d dokonania głębszego sondażu socjologicznego. Jego w yniki przed staw ił w książce Powieść i czy
telnicy. Społeczne w arunkow anie zja w is k odbioru. Udało m u się
w niknąć w głębsze w arstw y m otyw acji tow arzyszącej w yborow i le k tu ry i jej oceny w różnyph p rzekrojach. Jego ek sp ery m en t ma rów nież pew ne stro n y słabe i budzące w ątpliw ości, ale o nich za chwilę.
Sułkow ski objął swą obserw acją 146 osób, k tóre zgodziły się p rze czytać dwie książki: Sto diabłów K raszew skiego i D żum ę Cam usa, wt podanej z góry kolejności. Osoby te zostały rów nież uprzedzone, że będzie się później oczekiwało od n ich opinii o ty c h utw orach. O bserw ow anych czytelników podzielił n a trz y g ru p y — w edług poziom u i k ieru n k u w ykształcenia. W pierw szej grupie znaleźli się czy teln icy z pełnym i niepełnym w ykształceniem podstaw ow ym , w d rugiej — z półw yższym i w yższym w ykształceniem technicz- no -przyrodniczym , w trzeciej — z półw yższym i w yższym w y kształceniem hum anistycznym .
W śród w ażniejszych p y tań postaw ionych w szystkim trzem grupom czytelników znalazły się zapytania o to, k tó ry z dw óch w ym ienio n y ch pisarzy pełniej i tra fn ie j ry su je fik cy jn e postaci literackie, k tó re z nich zysku ją sym patię, a k tó re budzą a n ty p a tię i niechęć czytelnika. Inne kw estie d otyczyły rozkład u ocen m oralny ch i a r tystycznych, w ym agały określenia sto su n k u do p ostaw y w ery - styczn ej i o tw artej, żądały sform ułow ania oceny akcji w obu po w ieściach, w skazania na relacje zachodzące m iędzy w artością po w ieści w odbiorze czytelnika a stopniem dynam iczności akcji. P y ta nia dotyczyły stosun k u do fab u ły i a k c ji w zw iązku z m otyw am i sięgania po określony utw ór. O drębna g rupa p y ta ń skup iała się wokół D ż u m y i odnosiła się do sposobu jej in te rp re ta c ji i rozum ie nia oraz w yobrażeń o stosunku u tw o ru do rzeczyw istości h isto rycznej.
Bez pełniejszego przeprow adzania dow odu m ożna by się dom yśleć, jak się rozłożą odpowiedzi na podstaw ow e p y tan ia form ułow ane
przez Sułkow skiego i „zad an e” w y b ra n y m czytelnikom . Było do przew idzenia, że opinie korzystn iejsze o tym , co c h a ra k te ry sty c z ne dla S t u diabłów, będą dom inow ać w w ypow iedziach czy telni ków o p e łn y m i n iep ełn y m w ykształceniu podstaw ow ym , zajm ą znaczne m iejsce w poglądach czytelników o w ykształceniu tech - niczno-przyrodniczym , a n ajrzadziej pow tórzą się w sądach czytel ników o w yższym i półw yższym w ykształceniu hum anistycznym . I rów nież m ożna było przew idzieć, że odpowiedzi n a p y ta n ia o sto sun ek do tego, co znam ienne dla D żum y, będą się u k ład ały a k u ra t
odw rotnie. N iem niej zasługą Sułkow skiego jest opracow anie p recy zy jn iejszy ch i głębiej niż dotąd sięgających p y tań oraz dokładne w yliczenie stosunków m iędzy ty p am i odpowiedzi i ujęcie w y n i ków w d ające się porów nyw ać w skaźniki. B ardzo ciekaw e przy ty m są w ypow iedzi odnoszące się do tego sam ego u tw o ru , zw łasz cza do D żu m y, k tó re u ja w n ia ją nie tylko rozm aite w artościow anie,
lecz rów nież sk ra jn ie różne in te rp re ta c je i rozum ienie utw oru. R ezu ltaty b ad ań Sułkow skiego pokazują zależność sposobu odbioru literackiego od stop n ia i c h a ra k te ru w ykształcenia, a więc, co się z ty m łączy, od sy tu acji społecznej czytelnika, co było celem a u to ra książki m ającej p o d ty tu ł Społeczne w a runkow anie zjaw isk od
bioru.
W yniki bad ań Sułkow skiego należy przyjąć jako m iaro d ajn e dla określonego k ręgu odbiorców. N iem niej sposób postępow ania b a dawczego, zapew ne w w ielu szczegółach nieunikniony, d eterm in o w ał w pew ny m sto p n iu końcowe rez u lta ty . Z naki zap y tan ia może rodzić już sam w y bó r dzieł literackich , „zadanych” czytelnikom do p rzeczytania. W praw dzie Sułkow ski szeroko to uzasadn ia i m oty w uje, niem niej czy teln ik jego książki nie jest do końca p rzekona n y, czy zestaw ienie K raszew skiego z C am usem było najlepszy m w yborem z p u n k tu w idzenia oczekiw anych rez u lta tó w badaw czych. Myślę, że w yniki a n k ie ty b y ły b y ciekawsze, gd yby w m iejsce S tu
diabłów dać tra d y c y jn ą w kształcie fo rm aln y m powieść w spółczes
nego au to ra — polskiego czy obcego. Może naw et nie ty le ciekaw sze, bo i ta k są one bardzo in teresujące, ile w pew niejszy sposób ośw ietlające różne odbiory lite ra tu ry , zależnie od w ykształcenia i środow iska społecznego. ^ T rzeba też m ieć świadomość, że sam o „zadanie” czytelnikom okreś lo nych lek tu r, uprzedzenie ich, że będzie się oczekiwało od nich rela cji z tej le k tu ry , stw orzyło „n ien o rm aln ą” , odbiegającą od n a tu ralno ści sy tu a c ję czytelniczą. I dlatego w yniki b ad ań Sułkow skiego, bardzo sk ąd in ąd pouczające, ty lko w p rzy bliżen iu i pośred n io o b jaśn iają zw ykły, codzienny k o n tak t w y b ra n y c h czytelników z książką. Przecież w ielu z tych, k tó rz y dostarczyli Sułkow skiem u m ate ria łu do analizy, n igd y by z w łasnej in ic ja ty w y i z własnego w y b o ru nie w zięli do rę k i D ż u m y; inni — odw rotnie — nie sięg n ęliby po S to diabłów. A to jest bardzo w ażny elem en t odbioru czytelniczego, k tó ry został już w sam ym założeniu w yelim inow any
z pola obserw acji. P o drug ie — w ielu z czytelników nie zauw a żyłoby w ielu zjaw isk, czytałoby inaczej, gdyby nie świadomość, że będą ze sw ej le k tu ry zdaw ali w tej czy innej form ie spraw ozda nie.
P o nadto istn ieje p ew na m oda czy snobizm literacki. Zwłaszcza czytelnicy w chodzący w skład g ru p y o wyższym i półw yższym w y kształceniu m ogli być w swyjch odpow iedziach nie w p ełni a u te n tyczni. Oni przecież wiedzą, co „pow inno się ” podobać, a co nie, co uchodzi w środow iskach, do któ ry ch się porów nują, za lepsze, a co za gorsze w litera tu rz e . M om ent ten mógł odegrać większą rolę niż był tego św iadom prow adzący rozm ow y z czytelnikam i. Sprzeciw y budzą n iek tó re uogólnienia au to ra. Są chyba zbyt po chopne. O czytelniku, k tó ry w yżej postaw ił powieść K raszew skiego ze w zględu na k rea c ję b ohaterów , pisze na przykład: „R obotniko wi, k tó ry pow iedział, że «w D żu m ie nie m a w ogóle żadnych bo haterów », tow arzystw o trochę niepraw dopodobnego księcia w ydaje się bard ziej a tra k c y jn e od p rzy ja źn i z lekarzem w ykonującym swój zaw ód” (s. 65). Sposób sform ułow ania tego w niosku nie jest w ca łej pełni u zasadniony przedstaw ionym i wcześniej przesłankam i. N iektóre p y tan ia a n k ie ty b y ły ta k u jęte, że przesądzały odpowiedzi w stępne, od raz u o k reślały g e n e ra ln y ich k ieru n e k i zaw ężały moż liwość odpowiedzi. Chodzi tu n a p rzykład o tego ty p u pytanie, k tó re, z niezu p ełnie w łaśnie p rzek o nu jącym k om entarzem uzasad niającym , p rzed staw ił a u to r na stro n ie 90, a któ re dotyczyło postaci Joseph a G ran da z D żu m y. N iektóre odpowiedzi zresztą w prost po lem izow ały z su g estią zaw artą w py taniu , choć to nie leżało w in ten cjach au to ró w an k iety .
Pom im o ty c h w ątpliw ości książka Bogusław a Sułkow skiego jest bardzo interesu jąca. M usi ona zaciekaw ić w szystkich, k tó ry m nie są obojętne procesy zachodzące w świadom ości naszego społeczeństw a, ty jn razem oglądanego przez p ry zm a t odbioru dzieł literackich. J e st to książka niezw ykle pouczająca dla nauczyciela, bibliotekarza, działacza k u ltu ra ln e g o , k ry ty k a lite ra tu ry , pisarza i dla w szystkich, k tórzy na różnych szczeblach m ają w sw ym rę k u decyzje o upo w szechnianiu w artości lite ra tu ry i kierow aniu nimi.
Je st to p rzy ty m książka, k tó ra na fragm entarycznym , w ycinkow ym m ate ria le podsuw a n am przed oczy niezw ykle tru d n e , skom pliko w ane i kłopotliw e prob lem y dotyczące rozw oju w spółczesnej św ia domości społecznej. P okazuje bardzo duże rozpiętości w odbiorze dzieł litera c k ic h i w ich k o n k retyzacji. Je st to spraw a nie tylko w rażliw ości estetyczn ej — choć ju ż to samo jest w ystarczająco do niosłym problem em . Je st to rów nież kw estia s ty lu m yślenia, rozu m ien ia św iata, reag ow an ia w o k reślo n y sposób na udzielane bodźce estetyczn e i ideow e, w rażliw ości etycznej i m o raln ej, postaw y św ia topoglądow ej. W św ietle badań Sułkow skiego w idzim y, jak zróż nicow ane je s t nasze społeczeństw o. A m y, działając ciągle bardziej „na w yczucie” niż rzeczyw iste rozpoznanie, bez odpowiedniego
przygotow ania naukow ego, decyzjam i sk ładający m i się na p olitykę k u ltu ra ln ą i wydaw niczą, pracę k u ltu ralno-ośw iato w ą, estetyczne w ychow anie w szkole, p racu jem y po om acku, jak b y w ciem nościach; kolejną decyzją p sujem y i przek reślam y korzy stn e w yniki poprzed niej. N ieśw iadom i praw dziw ych sk utków p rzy jm u je m y życzenia za rzeczyw istość i w cale nie przy czyniam y się do zintegrow ania naszego społeczeństw a wokół w artości przez nas pożądanyph. Pom yśleć: książka Bogusława Sułkow skiego przedstaw ia w yniki obserw acji 146 (słownie stu czterdziestu sześciu) czytelników dwóch przedm iejskich bibliotek łódzkich, k tó rzy na u ży tek a u to ra om a w ianej książki przeczytali dwie powieści. Jak iż to> niew ielki fra g m ent obszaru rzeczyw istości społecznej oczekującego na p en etrację naukow ą.
Marian Stępień 111 R O Z T R Z Ą SA N IA I RO ZBIO R Y
Semiotyka a kultura literacka
Stefan Żółkiewski: Kultura literacka (1918-1932). Wro cław 1973 Ossolineum, ss. 483. IBL PAN.
Cel teo rety czn y książki w yznaczają k ategorie, w któ ry ch dokonuje się opisu k u ltu ry literack iej badanego okresu. K siążka Żółkiewskiego jest klasycznym p rzy k ład em wciąż jeszcze u nas nieczęstej, am bitnej i n o w atorskiej reflek sji in te rd y sc y p li n a rn e j, w k tó rej in sp iracje czerpane z w ielu dziedzin badań n a d lite ra tu rą , im ponujące nagrom adzenie inform acji, służą dążeniu do syntezy, do stw orzenia jednolitego język a opisującego różnorodne, bo nie ty lk o literack ie zjaw iska k u ltu ry . J a k słusznie zauw aża Żółkiew ski, zakres jego rozw ażań p rzek racza tra d y c y jn e granice zain teresow ań badaczy lite ra tu ry , poniew aż głów nym przedm iotem badań nie jest lite ra tu ra badanego okresu, lecz jej społeczne fu n k cjonow anie. A nalizy te nie mieszczą się także w granicach socjologii lite ra tu ry . A nalizy in sty tu cji k u ltu ra ln y c h , g ru p społecznych uw ik łany ch w procesy k u ltu ra ln e są p u n k tem w yjścia dla badań n ad kom un ikacją literack ą, k tó rą tra k tu je się jako in te g raln y sk ładn ik całości procesów k o m unikacyjnych badanego społeczeństw a. J ę z y kiem in te g ru ją c y m cały zakres badań je s t więc język sem iotyki; w y tw o ry k u ltu ry są dla Żółkiew skiego zarazem przedm iotam i m a te ria ln y m i (rzeczami) i znakam i. B adanie procesów ko m unikacji społecznej oznacza k on cen trację nie na in te resu jąc e j zwłaszcza teo re ty k ó w lite ra tu ry stru k tu rz e sy n tagm atycznej i sem antycznej znaku, lecz na jego aspekcie prag m atycznym , na relacjach m iędzy znakiem a jego użytkow nikam i — pisarzem i czytelnikiem . R elacje p ragm atyczn e cechuje najw iększa zm ienność historyczna. D latego m odelow ą rek o n stru k c ją w ielu w spółistn iejący ch poziomów ko m u nik acji iiterackiej w złożonej k u ltu rz e lat dw udziestych rozpoczyna