• Nie Znaleziono Wyników

L IP IE C -S IE R P IE Ń 1965 ZESZYT 7—8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "L IP IE C -S IE R P IE Ń 1965 ZESZYT 7—8"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

W s z e c h ś w i a t

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N PO LSK IEGO T O W A R Z YST W A PR Z Y R O D N IK Ó W IM. K O PE R N IK A

L IP IE C -S IE R P IE Ń 1965 ZESZYT 7—8

P a

s

T W O W f w v n a w xr t r t w r> m a u r n w t

(2)

S u r o w i a k J., N o so ła z y — R h in o g ra d e n tia , ich ż y c ie i b u d o w a . . . . 169

S z y m a ń s k i A ., K oru n d n a tu r a ln y i sztu czn y w p r z e m y ś le ściern y m . . . 176

S z a f r a n B., Ś w ie c ą c e m c h y ...180

M e r g e n t a l e r J., P la z m a m ię d z y p la n e t a r n a ... . . 183

S m y k B ., W sch od n ia A fr y k a ró w n ik o w a — T a n g a n ik a ... 185

M i e r z e j e w s k i M ., O czy m m ó w ią g r a n i t y ... 189

M a ł e c k i J., W y m a r łe g a d y n a zn a czk a ch p o czto w y ch . . . . . . . 192

S a c h a n b i ń s k i M., M o sk ie w s k ie M u zeu m N a u k o Z i e m i ...195

M o w s z o w i c z J., R u d o lf J ak u b C am erariu s (w tr z e c h s e tle c ie urodzin 12. II. 1665— 11. IX . 1 7 2 1 ) ...198

M iscella n ea D r V. J. S ta n e k p rzyrod n ik i a r ty sta (W. S t r o j n y ) ...200

D rob iazgi p rzyrod n icze N o w y p r z e d sta w ic ie l rod zaju S in a n th r o p u s (W. S t ę ś l ic k a ) ...201

P ró ch n ica i p e r sp e k ty w a g rożącego b ezzęb ia (W. S tę ślic k a ) . . . . 201

M orze m in e r a łó w — d o sło w n ie (E. S ch n a y d er) . . . . . . . . 202

C m y o d stra sza ją ce n ieto p erze (J. G. V e t u l a n i ) ... 203

R ecep tor p r o m ie n io w a n ia r e n tg e n o w sk ie g o (J. G. V etu la n i) . . . . 203

O zn aczan ie z a w a rto ści w ita m in y C w ow ocach (W. J. P ajor) . . . . 204

A k w a riu m i terrariu m T e tr a o a o n f lu v ia t il is (H a m ilto n B u ch a n a n 1822) (O. 0 1 iv a , tłum . S. S to ­ k ło so w a ) ...204

R o z m a i t o ś c i ... 205

R ecen zje Z arys n a u k i o złożach k o p a lin u ży teczn y ch (K. M a śla n k iew icz) . . . 209

C la u d e A. V i 11 e e: B io lo g ia ( m . ) ...209

Ś w ia t ż y w y c h k om órek ( m . ) ... 210

I. I. P u z a n o w , T. M. G o l dr W y b itn y n a tu r a lista J. K. P a czo sk i (M. J a k u b o w s k i ) ...210

M aria G r o e r : Z w ie r z ę ta n a zn a czk a ch p o czto w y ch (W. S trojn y) . . 210

K o sm o s — S eria A. B io lo g ia (Z. M.) ... 210

C h roń m y p rzy ro d ę o jczy stą (Z. M . ) ...211

K ron ik a n au k o w a R ok m in io n y — rok C u rie (Br. K u c h o w ic z ) ...211 N ie m ie c k a p u b lik a c ja o za g a d n ien ia ch o ch ron y p rzy ro d y w P o lsc e (Z. M.) 212

S p i s p l a n s z

I. Ł A B Ę D Ź N IE M Y — C y g n u s o lo r (Gm.) w o b ron n ej p ozycji jest g o tó w d o o d p a rcia k a żd eg o w roga. — F ot. W. P u ch a lsk i

Ila . Z A T O P IO N Y K R A S u w y b r z e ż y P łn . W ietn am u (Z atoka H a- Long). — Fot. L. S a w ic k i

Ilb . Z A T O P IO N Y K R A S u w y b r z e ż y P łn . W ietn am u (Z atoka H a - Long). — F ot. L. S a w ic k i

III. O ST A N IE C L E SSO W Y w M ięd zygórzu . — F ot. J. S iu d o w sk i IV. P O L N IK Z IE M N O -W O D N Y — A r v ic o la sc h e rm a n S h a w . w ch w ilę

przed p rzen o szen iem m ło d y c h w b ezp iecz n e m ie jsc e . — Fot. W. P u ­

ch a lsk i '

V. P L U SK W IC A E U R O P E JS K A — C im ic ifu g a e u ro p a e a . -i— F o t. J. S iu ­ d ow sk i

V Ia. G N IA Z D A W G L IN IA N E J Ś C IA N IE zb u d o w a n e przez porob - n icę m u ra rk ę — A n th o p k o r a p la g ia ta III. ( = p a r ie tin a F.). — Fot. Z. P n ie w sk i

V Ib. ŻÓŁW M O R SK I — s z y lk r e to w y — C h elo n e im b n ic a ta . Fot. S. K u ja w a

V II. L E P IĘ Ż N IK B IA Ł Y '— P e ta s ite s a lb u s (L.) G art. — o k a zy m ę ­ skie. — F o t. J. H ereźn ia k

V III. G R Z Y B Y N A M A R TW Y M ŚW IE R K U . — F o t J. S iu d o w sk i T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 7— 8 (1867)

O k ł a d k a : K O R M O R A N C Z A R N Y — P h a la c r o c o r a x ca rb o . K olon ia czap li i kor­

m o ra n ó w na M ięd zyod rzu pod S zczecin em . — F o t. L. C zern eck i

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. KOPERNIKA

L IP IE C -S IE R P IE Ń ZESZYT 7—8 (1967)

JÓZEF SU R O W IA K (K raków )

NOSOŁAZY — R H IN O G R A D E N T IA , ICH ŻYCIE I BUDOWA*

W 1941 roku, gdy na świecie szalała okrutna wojna, pew ien Szwed nazwiskiem E inar P e t- t e r s - S k a m t k v i s t , uciekając z japońskiej niewoli, został zagnany sztormami morza Po­

łudniowego na jedną z wysp dziwnego i niezna­

nego dotychczas archipelagu H i-Jay (Hajajaj), k tó ra nazyw ała się H i-D uddify (ryc. 1).

Niewielka ta wyspa, jednak największa z wysp archipelagu, posiadała czynny w ulkan — Kotsobowsy — wznoszący się na 1752 m n. p. m., a długość jej płn.-płd. wynosiła 32 km, szero­

kość wsch.-zach. 16 km. Zbudowana była z w a­

pienia i m etam orficznych łupków. Obok w ul­

kanu posiadała jeszcze dwuszczytowe wzniesie­

nie — Showunnoonda — 2230 m n. p. m.

Na całym archipelagu panował klim at środ­

kowo- lub w schodnio-pacyficznych wysp. Tro­

pikalne życie, którego florystyczna szata nastrę­

czała dużo trudności w zidentyfikowaniu, w y­

kazywało, obok rozpowszechnionych na całym świecie gatunków, bardzo dużo form endemicz­

nych o silnym akcencie archaiczności.

A rchipelag ten m usiał z pewnością stanowić bardzo stare ugrupow anie wysp, na co wskazy­

w ały liczne szczegóły geologiczne, paleontolo­

giczne itp.

Przypuszczalnie już najpóźniej w górnej k re­

dzie, archipelag ten oddzielił się od kontynentu.

Przem aw iałoby za tym przede wszystkim bo­

* A r ty k u ł zo sta ł op a rty n a m o n o g ra fii H. S t ii m p - k e. 1964. B au u n d L eb en der R h in o g ra d e n tia , G u stav F isc h e r V erlag, S tu ttg a rt.

I

gactwo osobliwych i swoistych grup zwierzę­

cych i roślinnych, rozmieszczonych na po­

w ierzchni liczącej zaledwie 1960 km2.

O mieszkańcach tej wyspy, którzy nazywali się Hooakha-Huchy, też nie dało się wiele po­

wiedzieć. Po pierwsze dlatego, że w między­

czasie w ym arli, a po drugiej, że zawleczony przez Skam tkvista k a ta r opanował ich do tego stopnia, iż nie udało się naw et poznać ich mo­

wy. Zdawali się jednak należeć do plemion po- linezy j sko-europe j skich.

Z badań ich dóbr m aterialnych można było wywnioskować, że był to ludek zgoła niewojow- niczy — nie znali oni bowiem żadnej broni — żywiąc się bogactwem otaczającej ich przyrody.

Lud, jak wspomniano, w ym ierający, posiadał około 22 wodzów i nie więcej jak 700 dusz.

Mimo więc obecności człowieka, świat zwie­

rzęcy i roślinny rozwijał się znakomicie, choć — jak stw ierdził to sam Skam tkvist — zwierzęta w padały bardzo łatwo we wszystkie zastawione na nie pułapki, co świadczyłoby za niezupełnie jeszcze utorow anym i odruchami obronnymi.

Szczególnie interesująca była pewna grupa zw ierząt osobliwie przystosowana do chodzenia na nosach — stąd ich nazwa nosołazy. Godny uwagi był fakt, że poeta M o r g e n s t e r n (1905), w jednym ze swych w ierszy opisywał w pewnym sensie nosołazy!? Szczególnie zga­

dzałby się jego opis z wyglądem rodzaju N aso- bem a lyricu m . B l e d k o o p (1945) był zdania, że albo M orgenstern był w latach 1893— 1897 na archipelagu H ajajaj albo, dzięki jakiemuś

25

(4)

1 7 0

przypadkowi, otrzym ał on od kogoś w ypchane zwierzę N a sobem a ly ric u m . W edług inform acji ustnej przekazanej przez zm arłą w międzyczasie panią K ałhe Z ii 11 e r, która znała poetę bardzo dobrze, m iał on w 1894 r. przyjść do domu w najw yższym stopniu wzburzony, m rucząc stale pod nosem do siebie H ajajaj, HajajajH?

Jak mówi jednak Bledkoop, pozostanie na zawsze niew yjaśniony fakt, czy poeta m iał w rę ­ kach to zwierzę, czy odtw orzył tylko jego obraz przy pomocy „swojej poetyckiej in tu icji” na podstaw ie jakiegoś opisu. W chodziłby tu jeszcze w grę niedawno zm arły kapitan m ary n ark i h a n ­ dlowej A. J. M i e s p o t t (1894i) korespondujący z poetą.

Nosołazy — R h in o g ra d en tia stanow iły oso­

bliwy rząd ssaków, opracow any najlepiej przez Brom eante de B u r 1 a s (1948— 1954), a ch arak ­ tery zujący się w szczególny sposób w ykształ­

conym nosem. Był on pojedynczy lub zwielo­

krotniony.

Z badań anatom icznych w ynikało, że u w ielo- nosych — P o lirrh in a — zawiązki nosowe ule­

gały rozszczepieniu już we w czesnych stadiach rozw oju zarodkowego. Razem z tą wczesną po- lyrrhinizacją m iały także miejsce daleko idące i w ielokrotne zm iany planu budow y głowy i in ­ nych części ustroju. Szczególnie m ięśnie nosa, wywodzące się z m u sk ulatury tw arzy, uległy silnemu rozwinięciu, a u tzw. skoczonosów — H o psorrh in a — m usk ulatu ra nosa została jesz­

cze dodatkowo wzmocniona w ydłużonym ponad czaszkę M. lon gissim u s. Również i boczne jam y nosowe oraz ciała jam iste nosa ulegały stałem u powiększaniu i przekształcaniu w m iarę zmian funkcjonalnych nosa. Rolę dróg oddechowych

zew nętrznych — u wszystkich form progresyw ­ nych — przejął przewód łzowy.

Poniew aż tak w yspecjalizow any nos, zw any N asariu m , k tó ra to nazwa wg B. de Burlas ma c h arak ter raczej funkcjonalny, z w yjątkiem g rupy A rch irrh in ifo rm e a , służył przede w szyst­

kim jako środek lokomocji, dlatego pozostałe bez użytku kończyny uległy mniej lub dalej idącej inw olucji. Tylne kończyny zanikały n a j­

częściej zupełnie, przednie natom iast w yspecja­

lizowały się jako narządy chwytne, służące do przytrzym yw ania pożywienia lub czyszczenia ciała. U rodzaju R h in o ste n to r — trąbikonosa — w spółdziałały one również przy w ykształceniu się ap aratu wirowego.

Ogon natom iast, ulegał u tych zw ierząt sil­

nem u rozwojowi i bardzo skrajnym przystoso­

waniom oraz przeobrażeniom. Był on narządem chw ytnym , w spierającym , obronnym itp.

Ciało tych zw ierząt było pokryte jednolitą skórą, porośniętą czymś pośrednim m iędzy wło­

sem a szczecią, o dogłowowym najczęściej kie­

runku w zrostu. U niektórych rodzajów w ystę­

pow ały na pew nych okolicach ciała dodatkowo łuski, analogiczne do łusek gadów. K olor skóry tych zw ierząt byw ał czasami wręcz fantastycz­

ny. Także m iejsca nagie jak: stopy, dłonie, ogo­

ny, uszy, grzbiet głowy, a przede w szystkim nosy, były nieraz w spaniale ubarwione.

Zw ierzęta wodne, pasożytujące (!) czy ry jące w piaskach litoralu, były całkowicie nagie. Spo­

sób odżywiania się był w obrębie poszczegól­

nych rodzin lub naw et rodzajów bardzo różny.

Jako jedyne ssaki archipelagu opanowały one w szystkie możliwe nysze ekologiczne. Najlicz­

niejsze z nich, m ałe nosołazy, były owadożerne, obok nich stałyby zwierzęta duże — roślino- czy owocożerne; były też rodzaje drapieżne.

O bserwowano także szczególne przypadki sym­

biozy.

G runtow ne badania J e s t e r a i A s s f u l g a nad pow staw aniem ras u gatunku du lcicau da w ykazały, że pomiędzy różnymi wyspami archi­

pelagu m usiały istnieć połączenia lądowe. Na podstaw ie tych badań dało się określić czas przerw ania tych połączeń. Nie brak też było i luk w tak obfitym m ateriale, świadczącym 0 ewolucji tych zwierząt. U zupełniły je prace paleontologiczne, chociaż w ykopaliska znajdo­

w ały się zw ykle poniżej zw ierciadła morza.

Intensyw ność rozmnażania się wśród nosoła- zów nie była zbyt duża, z czego wynikało, że 1 stopień ich tępienia nie był wielki. Nie zaob­

serw owano także żadnej cykliczności płciowej.

Młode rodziły się np. u M on orrh in a tak dalece rozw inięte, że naw et nie m usiały ssać. Dlatego u tych rodzajów gruczoły mleczne były albo niew ykształcone, lub laktacja ich była nieza­

leżna od hormonów sen su s tr ic to laktacyjnych.

U innych zwierząt, jak np. u P o ly rrh in ó w , mło­

de ssały mleko m atki i w tym okresie przeby­

w ały w w orkach lęgowych m atek, w ykształco­

nych z fałdu skóry w okolicach łopatek. W ro­

gów zw ierzęta te praw ie nie miały.

Obok nich, na w yspach archipelagu w ystępo­

w ały jeszcze inne grupy zwierząt, ale nieliczne, gadów jednak było zupełnie brak. Owady w y-

(5)

kazyw ały szczególnie w ielką liczbę bardzo p ier­

w otnych form. Osobliwością wśród nich były, wywodzące się z P aleodictioptera H exaptero- idea, owady otw artej przestrzeni, unikające za­

zwyczaj lasów pierw otnych, pokrywających skłony wzgórz.

System atykę nosołazów oparto na paru k ry ­ teriach:

a. jedyny czworonożny jeszcze rodzaj A rchir- rhinos dowodził, że powinno się wyprowadzić je od owadożernych — Insectivora. W związku z tym w yjaśniłoby się następnie pojawienie się grupy Lim nogaloides na wyspie Mairuvili.

M iały one dużo w spólnych cech z Archirrhinos, w skazujących na wspólnego przodka.

b. wśród pozostałych grup zwierząt wzięto pod uwagę stopień w ykształcenia nasarium.

Tak więc B rom enante de Burlas (1950) w y­

różniał: Rząd R hinogradentia z dwoma podrzę- dami: M onorrhina — jednonose i P olyrrhina — wielonose.

Podrząd M onorrhina obejmował Sectio Peda- stria — chodzące jeszcze na nogach i Sectio Na- sestria — zw ierzęta chodzące lub wywodzące się z chodzących na nosach.

Przedstaw icielem sekcji Pedastria byłby A r ­ chirrhinos H aeckeli, chodzący jeszcze na czte­

rech nogach i nie posiadający zróżnicowanego nasarium . Nos tego zwierzęcia służył jedynie za podporę przy spożywaniu zdobyczy (ryc. 2). Ży­

cie ich przypom inało życie ryjówek, a wielkość

Archirrhinos

R yc. 2. A rc h ir rh in o s h a e c k e lii

rozm iary myszki. W dzień sypiały one w swych norkach wśród korzeni drzew, nocą wychodziły na łowy; były owadożerne. Cechowała je duża i gruba głowa z potężnym nosem. Obecność swoją zdradzały głośnym cmokaniem i kw ika­

mi. O ich rozm nażaniu nic nie jest wiadomo, ponieważ żyły one w niedostępnych lasach w y­

spy Hidudiffy.

W skład sekcji N asestria w chodziły dw ie duże gTupy zw ierząt: T rib u s A sclerorrhina — m ięk-

konosy i Sclerorrhina — twardonosy. Jednonose N asestria wiążą się z grupą poprzednio omó­

wioną w łaśnie poprzez A sclerorrhina! Grupa ta bowiem w ykazyw ała cechy przejściowe.

W prawdzie ich sposób lokomocji był już zmie­

niony, przeszły z odnóży na nos, ale związana 171

Ryc. 3. R h in o lim a c iu s con ch icau da

z tym reorganizacja nosa była jeszcze bardzo ograniczona. Obejmowała ona tylko znaczne po­

większenie rozmiarów samego nosa i jego części czaszkowej, służącej za podporę.

Nowym natom iast nabytkiem ewolucyjnym byłyby: w ielokrotne rozdzielenie muszli noso­

wej, jak również bocznych jego jam, dzięki czemu w ytw orzył się pewien system kom unika­

cyjny komór powietrznych, które mogły być za­

m ykane przez szczególne mięśnie. Potrzebny do spełniania nowych funkcji tu rg o r dostarczały nosowi silnie rozw inięte ciała jamiste. Również partie mięśni twarzowych, leżących w pobliżu nosa uległy daleko idącemu zróżnicowaniu, za­

pew niając nosowi faktycznie w ielostronną ruch­

liwość. Wreszcie intensyw ny rozwój nabłonka wydzielniczego, którego sekrecja mogła być sa­

mowolnie regulowana, uspraw niał znacznie ko­

m unikację tych zwierząt, przez zapewnienie im odpowiedniego zwarcia z podłożem.

R hinolim aceus conchicauda, czyli ślimakonos muszloogoniasty z S u b trib u s Epigeonasida, był małym, wielkości myszki zw ierzątkiem o skórce żyw o-złoto-brunatnej, zamieszkującym ilaste wybrzeża wyspy Mairuvili. Nos tych zwierząt był krótki, szeroki jak podeszwa ślimaka i tak samo funkcjonujący (ryc. 3), z tą jedynie róż­

nicą, że fale lokomocyjne następow ały u nich znacznie szybciej i zwierzęta te były bardziej zwrotne. Były one przeważnie ślimakożerne.

Parzenie się tych zw ierząt odbywało się zwykle wieczorem, na płaskich, wielkich głazach, po­

kry ty ch w arstw ą okrzemek i spłukiw anych stale wodą. Ciąża trw ała 26 tygodni i rodziło się tylko jedno młode, mogąc od razu żyć samodzielnie.

Ich olbrzymie rozprzestrzenienie się tłumaczył

25*

Rhinolimacius

conchicauda.

(6)

fakt, że młode osobniki chodziły na jeszcze nie- uwstecznionych kończynach, przew ędrow ując lądy w poszukiwaniu dogodnych miejsc na osie­

dlenie się.

Stanowisko system atyczne drugiej z kolei ro­

dziny — R hinocolum nidae — kolumnonosów, należącej do tego samego S u b trib u s — było cią­

gle w ątpliw e. Być może ta grupa jest grupą polifiletyczną. Reprezentow ałby ją najlepiej chyba Dulcicauda griseaurella (ryc. 4) czyli, mówiąc po polsku, miodoogoniarz bru natn o - złoty. Były to zw ierzęta osiadłe, stały bowiem one na swoich nosach stale w tym samym m iej­

scu, które w ybrały sobie jeszcze w swojej m ło­

dości. G ruba w arstw a śluzu barw y czerwono- żółtej w postaci kolum ny — S ella — oddzielała te zw ierzęta od podłoża z jednej strony, z d ru ­ giej zaś je przytw ierdzała. Ogon ty ch niew iel­

kich zresztą zw ierzątek, m iał na końcu jadow ity pazur i był narządem obronnym, a dzięki g ru ­ czołom w ydzielającym słodką substancję, roz­

172

mieszczonym w zdłuż jego w entraln ej po­

wierzchni, był też narządem łownym, w abią­

cym owady, przylepiające się do jego lepkiej powierzchni, z której były one zgarniane szczą­

tkow ym i odnóżami przednim i i pożerane.

Zw ierzęta te żyły kolonijnie, na żw irow iskach wysp, w pobliżu morza. Tow arzyszyły im pewne małe kraby lądowe, żywiące się odpadkam i po­

żywienia kolonii i ich fekaliami.

W okresie godowym samce opuszczały swoje kolum ny, zbliżały się do samiczek, a po akcie płciowym pow racały na swoje podesty. N ato­

m iast każdy z jedenastu gatunków rodzaju Co- lu m n ifa x był stow arzyszony w ciekawej sym ­ biozie z jednym z gatunków H opsorrhinus m er- cator. P artn erzy bardzo skrup ulatnie przestrze­

gali dyscypliny symbiozy, troszcząc się w zajem ­ nie o ich pożywienie. H opsorrhinus m ercator, łowił w strefie litoralnej m ałe k rab y pustelniki, których jednak w skutek przekształcenia jego

pyszczka w ru rkow aty tw ór, nie mógł sam zjeść.

C o lu m n ifa x stał natom iast na swojej Sella (ryc. 51) i nie był zdolny do samodzielnego ło-

Cohimnifax lactans Hopsorrhinus mercator w id

R yc. 5. C o lu m n ifa z la c ta n s i H o p so rrh in u s m e r c a to r

w ienia pokarm u, ponieważ ogon m iał również zredukow any. Jed y n ą jego obroną były g ru ­ czoły analne, w ydzielające cuchnący śluz, któ­

rym opryskiw ał napastnika lub natręta. Jeżeli natom iast H opsorrhinus, podskoczywszy do niego usiadł sobie na zw iniętym ogonie (ryc. 5) i podał m u złowionego przez siebie kraba, w y-

R yc. 6. R h in o ste n to r su b m e rsu s

konując przy tym pew ne gesty i w ydając swo­

iste dźwięki, to C o lu m n ifa x, po spraw dzeniu czy zdobycz jest świeża, nadstaw iał mu swój biust racząc go mlekiem, które produkow ały je­

go gruczoły niezależnie od cyklu płciowego (!?).

H opsorrhinus, gdy nie udawało m u się złowić kraba, próbow ał oszukać p artn era podając mu pustą muszlę, kończyło się to jednak zwykle dla niego bardzo przykro, ponieważ zostawał oblewany cuchnącą wydzieliną.

Driigi S u b trib u s: H ypogeonasida reprezento­

w ała grupa bardzo zw arta, prowadząca try b ży­

(7)

cia pierw otnie podziemny, następnie, poprzez iły przechodzący do życia w wodzie. Najcie­

kawszym przedstawicielem te j grupy byłby R h in o ste n to r subm ersus, którego nos przekształ­

cił się w aparat, utrzym ujący zwierzę na okreś­

lonym poziomie wody (ryc. 6). Żyły one w wo­

dach w ygasłych kraterów i w wysłodzonych lagunach archipelagu, żywiąc się planktonem.

S u b trib u s G eorrhinida stanowił natomiast na­

der swoisty obraz ewolucji zwierzęcej. Rozwój nosa doszedł tu do tego stopnia, iż u Holorrhi- nidae stanow ił on właściwie całe ciało zwierzę­

cia (ryc. 7). Pociągnęło to za sobą redukcję prze-

R yc. 7. R ząd an a to m iczn y : R h in o ta lp a a n g u stin a su s, E n te ro rrh in u s d u b iu s , H olo rrh in u s a m m o p h ilu s, R e m a - n o n a su s m e n o r rh in u s , c y fr y obok w sk a zu ją d ługość z w ierzęcia w m m . Z n arząd ów w e w n ętrzn y ch został

‘y lk o zazn aczon y przew ód p ok arm ow y

wodu pokarmowego, zm niejszenie płuc, zanik otworów nosowych, u tratę uwłosienia, uprosz­

czenie mózgowia, redukcję oczu i całkowitą u tratę homoioterm ii !!? Wszystkie te osobliwości wiązały się ze sposobem życia. Były to bowiem zw ierzęta ryjące w nadbrzeżnych żwirowiskach.

U form skrajnych obserwowano w egetatyw ny sposób rozmnażania się przez podział.

Nos oddzielał się od tułowia, a następnie każda część odtw arzała brakującą.

Szereg właściwości ich życia i cech anato- miczno-morfologicznych upodabniał te zwie­

rzęta do Tricladida z T urbellaria i tam też pier­

w otnie je zaliczano.

N ajpiękniejszą jednak grupę zwierząt przed­

staw iał chyba T rib u s Sclerorrhina — tw ardo- nosów. Ich wspólną i najw ażniejszą cechą było nasarium rozw inięte w narząd lokomocji skocz­

ny — noso-noga — przy pomocy którego zwie­

rzęta te mogły wykonywać nieraz potężne skoki, skierow ane zwykle ku tyłowi. Kończyny tylne tych zw ierząt zniknęły całkowicie. U części z nich bardzo silnie rozwinęły się małżowiny uszu, stanowiąc w raz z nosem narząd lotu (ryc. 8). U innych wreszcie nos i uszy uległy w tórnem u przekształceniu w jakby płatki ko­

rony kwiatów, np. u O rchidiopsis (ryc. 9). Dla­

tego grupa tych zw ierząt żyła w różnych ny- szach ekologicznych. Były one jednak przeważ-

nie owadożerne. Najliczniejszymi z nich były skoczonosy — Hopsorrhinidae — rozprzestrze­

nione na całym archipelagu. Silniejsze samce prowadzały zdaje się małe haremy.

Zw ielokrotnienie nosów było podstawową ce­

chą podrzędu P olyrrhina — wielonosaczy, roz­

padającego się następnie na dwie kolum ny — P halanx Brachyproata — krótkopyskie i Doli- choproata — długopyskie.

173

I / /

i

\

R yc. 8. O to p te r y x r o lita n s

R yc. 9. O rc h id io p sis ra p a x

Rozdział polyrrhinów od monorrhinów musiał nastąpić już bardzo wcześnie. W yprowadzenie ich od A rchirrhina było bardzo trudne. Budowa nasarium była u nich też zupełnie inna niż u M onorrhina. Natomiast rozszerzony przewód nosowo-łzowy, będący i u tych zw ierząt kana­

łem oddechowym, zbliża te obie grupy do siebie bardziej. Ciekawym przedstawicielem cztero- nosów (Brachyproata) był Nasobem a lyricu m (ryc. 10!). Jego stosunkowo długie, kroczne nosy

Orchidiopsis

rapax

(8)

174

Elędóhopsiś

% u a v ' -

R yc. 10. N a so b e m a ly r ic u m

Tyrannomsrus imperator

na zew nątrz swój nos w postaci 4 do 6 wstęg z m edialnie położonymi rynnam i w ydzielają­

cymi lepki, słodkaw y śluz w abiący owady. Mi­

gaw kow y nabłonek tych rynien transportow ał zdobycz do pyska.

U H e x a n tu s rynna nosowa uległa zrostowi w rurk ę, zakończoną jakby koroną kwiatową w postaci płatków skóry, np. Ranunculonasus p u lch e r (ryc. 13), bardzo różnie w ybarw ioną i posiadającą zdolność zm iany tych barw. Taki nos owijał się wokół łodygi różnych kwiatów, w abiąc swoją „pseudokoroną” owady, którym i zwierzę żywiło się.

Szczytem tej „kwiatowej ew olucji” były kw iatonosy — C ephalantus — których przed­

staw icielem byłby Corbulonasus longicauda (ryc. 14). Nosy ich były krótkie, przekształcone w płatki okalające usta, im itując do złudzenia płatki korony kwiatowej. Stały sobie one, „w ro­

śn ięte” ogonem w ziemię i tw orzyły całe „łąki kw iatow e” przepięknie ubarwione. P rzy n ętą dla owadów, którym i żywiły się, był w ydzielający się z ich pyszczków zapach. Skam tkvist pisał, że nie widział nic piękniejszego w swym życiu nad kolonie tych zwierząt, rozpostarte na zboczach wzgórz. Siła barw i połysk nosów b yły w prost nadzwyczajne, a w ygląd kołyszących się na ogonkach zw ierząt „w świeżej bryzie m orskiej”

był czarujący. N awet proces spółkowania za- osadzone były na krótkiej i grubej głowie. Od­

pow iedni tu rg o r zapew niały tym nosom silnie rozw inięte ciała jam iste i system rozgałęzionych kanałów powietrznych.

Zapewniało to w szystkie możliwości, niezbęd­

ne p rzy ruchu kroczącym. Pozostałe przednie kończyny chw ytne w spółdziałały z długim las-

Nasobema lyricum

któ rą najczęściej był właśnie Nasobem a lyricu m (ryc. 11).

N ajoryginalniejszą jednak grupę stanowiły chyba H exarrhinida — sześcionosy też z B ra ­ ch y proata. Dzielono je na Isorrhinidae i A nisor- rhinidae. Cechą ich prym ityw ności było używ a­

nie jako środka lokomocji kończyn, p rzy n aj­

m niej we wczesnej młodości. Natom iast progre­

sja w rozw oju nosa była u nich bardzo wyraźna.

Eladonopsis suavis (ryc. 12), mały, wielkości ry - jówki, owadożerny, był najprym ityw niejszym przedstaw icielem równonosów. Żyjąc w dziu­

rach w ziemi lub między korzeniami, wysuwał

R yc. 12. E la d o n o p sis su a v is

R yc. 11. T y ra n n o n a su s im p e r a to r

sowatym, zaopatrzonym w pneum atyczny kanał, chw ytnym ogonem. Nagłe w ypełnienie tego k a ­ nału gazami z przew odu pokarmowego w y rzu ­ cało ten ogon do 4 m wysokości. Stopniowo n a ­ tom iast wypuszczanie gazów z ogona — z lek ­ kim świstem — powodowało jego zwiotczenie i kontrakcję. Zerw any nim owoc ujm ow any był następnie kończynami i w prow adzany do pyska.

Były to zw ierzęta duże, owocożerne, a je d y ­ nym ich wrogiem był ich krew niak — T y r a n ­ nonasus im perator. Jego krótki ogon, zakoń­

czony jadow itym pazurem , uśm iercał zdobycz,

(9)

I. ŁA B Ę D Ź N IEM Y — C y g n u s olor (Gm.) w obronnej p ozycji je s t gotów do odparcia k ażd ego w roga

Fot. W. P u ch a lsk i

(10)

Ilb . Z A T O P IO N Y K R A S — u w y b rzeży P in . W ietn a m u (Z atoka H a-L ong) F ot. L. S aw ięk j

(11)
(12)
(13)

175 chodził tu dzięki ko ły san iu w ia tru i zbliżaniu

się do siebie p a rtn e ró w .

Szczyt ew olucji nosaczy osiągnęła jed n ak g ru p a zw ierząt zaliczona do Dolichoproata, p rzedstaw icielem k tó re j był je d y n y rodzaj R hi- nochilopus m usicus, n ajfa n ta sty c z n iejszy w y ­ tw ó r n a tu ry . C echow ała go w y b itn a polyrrhinia.

Głowa b y ła w y c ią g n ię ta w długie ro stru m lub proa. C ały a p a ra t gębow o-szczękow y b ył bardzo skom plikow any. U spodu głow y b y ła w ydłużona szczelina u stn a w tzw . proalrynn ę obrębioną w argam i. N a p rzed n im końcu proa, u samców, b y ły dw a asy m etry czn e siekacze, a na praw o i lew o ry n n y stało 19 p a r nosów zw anych nasu- lami. P ierw sza p a ra stanow iła ten ta k u le , pozo­

stałe b y ły n arząd em k om unik acji i narządem m uzycznym zw ierzęcia (ryc. 15). U dorosłych osobników p a rz y ste koń czy ny b y ły całkow icie zredukow ane, ty ln e słu ży ły jed y n ie jako m acki p rz y ru ch a c h w stecznych. Ogon też był n a rz ą ­ dem dotyku. Z w ierzęta b y ły duże do 2,2 m w y ­ sokości. B yły w szystkożerne. Z am ieszkiw ały p ierw o tn e lasy w ysp, p rzem ierzając je w zdłuż i w szerz.

W zw iązku z tokow aniem ty ch zw ierząt, w szczególny sposób rozw inęło się u nich n asa­

rium . Składało się ono z całego system u p o ­ w ie trz n y ch kanałów , z a o p atru jący ch n asu le lo- kom ocyjne (ryc. 15 p u n k t 9) i ich przew ody m uzyczne. Z atem każde zw ierzę — sam iec — dysponow ało 36 n iezależnym i od siebie piszczał­

kam i. S k a m tk v ist opisał sw oje niezapom niane przeżycia z k o n c e rtu ty c h zw ierząt, k tó ry udało m u się podsłuchać.

W św ięto w iosennego zrów n an ia dnia z nocą, k tó re m iejscow a ludność obchodziła szczególnie uroczyście, po spożyciu w ieczerzy w śród r y tu ­ aln y c h śpiew ów , o zm roku, cała ludność wsi u d ała się na nied alek ą leśną polanę sadow iąc się w u k ry ciu Wzdłuż zaciem nionego jej brzegu.

B yła pełn ia księżyca i tarc za jego w ysunęła się w łaśnie po n ad w ierzchołk i drzew . N agle, z m ro ­ ku leśnego, zaczęły bezgłośnie w y n urzać się, ja k b y p ły n ąc, w ielk ie zw ierzęta w ilości czter-

R yc. 13. R a n u n cu lo n a su s p u lc h e r

n a stu do szesn astu osobników . O beszły one k il­

k ak ro tn ie w koło polanę gęsiego, a następnie sześć szczególnie rosłych sam ców położyło się na środku p o lan y w y ciągając p rzed siebie nosy.

Sam ice chodziły nadal n iep rzerw an ie wkoło polany. N agle, zaczął się — jak m ówi Skam - tk v ist — n ajsw oistszy ze sw oistych koncertów , jak i m ożna k iedy ko lw iek usłyszeć. Zaczęło go jedno zw ierzę g łuchym p rzy tłu m io n y m gulgo­

taniem , początkow o w olnym , a n astęp n ie coraz szybszym . W pew nym m om encie w łączyło się w to n astęp n e zw ierzę, ale w nieco in n ej to n a ­

cji. I ta k kolejno w łączały się w szystkie samce, każdy w odpow iedniej tonacji. R ytm zm ieniał się stale, ale synchronicznie, a m elodia była w spaniała i w ielogłosow a. N agle ucichło w szy-

R yc. 14. C o rb u lo n a su s lo n g ica u d a

R yc. 15. R h in o ch ilo p u s m u s ic u s — zarodek: 1. Z aw iązk i zęb ów (siekaczy), 2. R yn n a subproalna, 3. D u ctu s m u ­ sicu s jed n ej p rzeciętej n asu li, 4. D u ctu s o sm a ticu s, obok, 5. C iała ja m iste n a su li, 6. D u ctu s m u sicu s, 7. P rzew ód łz o w y , 8. V esica in f la tr ix o rgan i, 9. N asu le.

R zuca się w o czy in n a b u d ow a p ierw szej n asu li, r y ­ su n ek w g B u ffo n i G a u k a ri-S u d a r 1952

Corbulonasus / r

longicauda

(14)

176

stko! I znów, pow oli n a ra s ta ło w ielogłosow e tr e - m olo sta ją c się coraz p o tężn iejszy m i szalonym z głu ch ą m u zy k ą przew o d nią. W reszcie w y ła ­ niało się zeń m iękk ie i ja k b y oszlifow ane solo sam ca przew odniego, pośród beczących staccato pasaży. Po czym zaległa ponow na cisza. A te ra z rozległ się w sp óln y chór, z ra z u p rz y tłu m io n y , z któ reg o n a stę p n ie w y ła n ia ły się k o lejn e sola w szystk ich sam ców, p o śró d ak o m p an iam en tu pozostałych. M uzyka skończyła się ta k n ag le ja k i zaczęła. Sam ce w sta ły ze sw y ch m iejsc i całe zjaw isko zniknęło ta k nieoczek iw an ie z p o lan y w m ro k u leśnym , jak się pojaw iło.

S k am tk v isto w i udało się bez tru d n o śc i hodo­

w ać jedn ego takieg o samca. W y d aw ał się on być bardzo in te lig e n tn y . W yuczył się g rać p o p ra w ­ nie dw ie fugi Bacha, o d tw a rz a ją c je bez tr u d ­ ności. Je d y n ie u trz y m y w a n ie dług ich tonów sp raw iło zw ierzęciu pew n e tru d n o ści. Z astęp o ­ w ało ono je doskonale szeregiem b ard zo szy b­

kich trem o li czterech, tego sam ego to n u nasuli!!!

I to b y łob y ty le i to w w ielk im skrócie o tej ta k ciekaw ej g ru p ie zw ierząt, opisanej przez prof. d r H a ra ld a S t u m p k e z posłow iem G e- ro lfa S t e i n e r a . W posłow iu ty m S te in e r za­

znaczył, że k ied y rękopis zn ajd o w ał się w d ru k u , doszła do niego tra g icz n a w iadom ość o o b su n ię­

ciu się pod O cean całego a rc h ip ela g u w sk u te k e x p e ry m e n ta ln y c h w y b uchó w bom b atom ow ych i przez nieuw agę e x p e ry m en ta to ró w . Poszedł

pod w odę cały przeb o g aty i n iep ozn any jeszcze dobrze św iat ro ślinn y i zw ierzęcy oraz baw iąca w ty m czasie na arch ip elag u K om isja S tudió w dla B adań A rch ipelagu , w sk ład k tó re j w cho­

dzili cy to w an i badacze i a u to r te j m onografii.

Z nim i zato n ę ły p re p a ra ty , fotografie, n o tatk i i p ro to k o ły z obserw acji i badań, k tó re m iały

być po d staw ą w ielkiej m onografii.

To, co w iem y, zaw dzięczam y k ró tk im opisom i szkicom pozostaw ionym przez Stum pkego, a w y k o n an y m n a k ró tk o p rzed jego pow rotem n a archipelag . I to się ty lk o u rato w a ło z w ie l­

kiego do robku profesora! Z n ikn ął fan ta sty c z n y św iat a rch ip elag u w w odach n a jb a rd zie j ta je m ­ niczego O ceanu i n a jb a rd zie j tajem n iczy ch w ysp.

K s ią ż e c z k ę r e f e r o w a n ą n a p is a ł ja k iś d o s k o n a ły p r z y r o d n ik , k tó r y u k r y w a się p o d p s e u d o n im e m H. S t u m p k e . Z o o lo g te n d o sk o n a le u tr z y m a ł p o ­ w a ż n y a r z e c z o w y to n , u ję c ie i n a u k o w y s m a k p ra c d r u k o w a n y c h w n a jle p s z y c h w y d a w n ic tw a c h ś w ia ta z z a k r e s u s y s te m a ty k i. R ó w n o c z e śn ie zo o lo g te n o d ­ zn a c z a się n ie z w y k łą w y o b r a ź n ią i f a n ta z ją a r t y s t y c z ­ n ą. S tw o r z y ł b o w ie m ś w ia t o s o b liw y c h z w ie r z ą t. C a ­ ło ś ć n a p is a ł z w ie lk im ta le n te m lite r a c k im i p o tr a fił g o d z ić r e a lia z n ie w ia r y g o d n y m i w y m y s ła m i.

R e d a k c ja W sze c h śu ń a ta o d w a ż y ła się p r z e k a z a ć c z y ­ te ln ik o m te n n ie t y p o w y d la n a sze g o p is m a a r ty k u ł do o c e n y .

A N D R Z E J S Z Y M A Ń S K I (W arszaw a)

K O R U N D N A T U R A L N Y I S Z T U C Z N Y W P R Z E M Y Ś L E Ś C IE R N Y M

P o m ijając spo rad y cznie sp o ty k a n y w m ete o ­ ry ta c h żelaznych m o issan it (SiC), k o ru n d (AI2O3) zajm uje w śród n a tu ra ln y c h m inerałów d ru g ie m iejsce pod w zględem tw a rd o śc i p o d ia­

m encie. W alo ry tw ardości owego k o ru n d u b y ły znane ju ż w staro ży tn o ści i od m ian y zanieczysz­

czone stosow ano do obróbki szla c h etn y c h od­

m ian k o ru n d u w zględnie in n y ch , m n iej tw a r ­ dych kam ieni u ży w an y ch jak o k lejn o ty .

K o ru n d k ry sta liz u je w u k ład zie h e k sag o n al­

ny m (tryg on alny m ), w k lasie sk a le n o e d ru dy- try g o n aln eg o . S tru k tu r a k o ru n d u (ryc. 1) za­

w ie ra 2 (AI2O3) w kom órce rom boedrycznej lub 6 (AI2O3) w kom órce heksagonalnej. A tom y tle ­ n u ułożone są w g najgęstszeg o u p ak o w an ia h e ­ k sagonalnego ze ściśle ułożonym i w a rstw am i rów noległym i do d w u ścian u podstaw ow ego (0001). Liczba k o o rd y n a c y jn a atom ów g lin u o b ejm u je 6 atom ów tlenu. Ś red n ia odległość m iędzy jonam i g lin u i tle n u w y n osi 1,92

A,

a m iędzy jonam i tle n u 2,49

A.

T akie ułożenie jonów w a ru n k u je trw ało ść s tr u k tu r y k o ru n d u i zw iązane z ty m w ysokie m echan iczn e i t e r ­ m iczne własności'.

K o ru n d tw o rz y najczęściej k ry sz ta ły o p o ­ k ro ju beczułk ow aty m z zaznaczonym i ścianam i

p ira m id a ln y m i w g (2243), (2241); (1121|) (ryc. 2) i inn ym i; częste są rów nież k ry sz ta ły słupko- w a te w g (1120) (ryc. 3) oraz tabliczko w ate w g (0001) do niedokładnie rom boedrycznych w g (1011). W p ro d u k cji sztucznej k o ru n d u te c h ­ nicznego najczęściej w y stę p u je w postaci g ra ­ nu lo w an ej, tw o rząc ziarn a zaokrąglone.

K ry s z ta ły k o ru n d u często w y k a z u ją zbliźnia- czenia w g (01121) i (0001) dające s tru k tu rę b ruzd- k o w an ą lu b rzadziej w g (1001) i (0 112) dające s tr u k tu rę w arstw o w aną. Łupliw ości b rak , p rz e ­ łom m uszlow y lu b zadziorow y. Gęstość zm ienna,

zależnie od zaw artości dom ieszek w granicach 3,90—4,10 g/cm 3; czysty a — AI2O3 3,98. K ru ­ chy, bardzo tw a rd y (9 w g skali M ohsa). M ikro- tw a rd o ść n a ścianie (1120) — 2140 kg/m m 2, na ścianie (0001) — 1910 kg/m m 2. N ierozpuszczalny w kw asach, te m p e ra tu ra to p n ien ia 2050° C. P o ­ ły sk szk listy do diam entow ego.

C zysty k o ru n d a — A I2O3 zaw iera 52,91% Al i 47,09®/o O. Często i bardzo różnorodne z a b ar­

w ienie k o ru n d ó w jest w y w o łan e dom ieszkam i in n y c h p ierw iastk ów . P rzeźro czyste k o ru n d y szlach etn e noszą ró żn e n azw y zależnie od z a b ar­

w ienia: b e z b arw n y — leu koszafir, czerw ono-ró-

(15)

177 żow y — rubin, niebieski — szafir. Czystej wody

ru b in y , zwłaszcza znaczniejszej w ielkości, są k a ­ m ieniam i bardzo cenionym i, szafiry rzadko do­

ró w n u ją w cenie rubinom . W ysokogatunkow e k o ru n d y z n a jd u je się głów nie n a złożach w tó r­

nych w Indii, K aszm irze, S yjam ie, n a C ejlo­

nie, w A u stra lii oraz w stre fie k o n tak tu m a r­

m u ru z g ran itam i w Birm ie.

0 1 2 3 4 5 J

R yc. 1. S ie ć p rzestrzen n a korundu. M ałe k ó łk a -A l, d u że-O , o d m ien n e o zn a czen ie k ó łek tej sam ej śred n icy

u w y p u k la p rzestrzen n y u k ład atom ów

D obrej jakości k o ru n d y nie odpow iadające pod w zględem kolo ru i p rzejrzy sto ści w ym aga­

niom staw ian y m kam ieniom szlach etn y m są u żyw ane ze w zględu n a sw oją tw ardo ść i m ały w spółczynnik tarc ia , jako łożyska w zegarkach i in n y ch u rządzen iach p rec y zy jn y ch oraz jako ciągadła p rz y p ro d u k cji d ru tu .

B ardziej zanieczyszczone k o ru n d y budow y d ro b n o k ry staliczn ej, nieprzeźroczyste, co n a j­

w yżej prześw iecające w postaci drobnego z ia r­

na, nie p rze d staw ia ją co p raw d a tak iej w artości, ja k om ówione w yżej k o ru n d y szlachetne n a d a ­ jące się do obróbki na k lejn o ty , tym niem niej ze w zględu na w ysoką tw ardość są rów nie po­

szukiw ane jako jed en z podstaw ow ych m a te ria ­ łów stosow anych po odpow iednim ro zd ro bn ie­

n iu w przem y śle ściernym . Z tego p u n k tu w i­

dzenia w y ró żn iam y dw a rodzaje ścierniw a ko ­ rundow ego pochodzenia natu raln eg o : k oru n d i szm ergel.

K o ru n d tech n iczn y ek sp lo atu je się ze skały złożonej głów nie z krystaliczn eg o tle n k u glinu a — A I2O 3 oraz tow arzyszących m u skaleni, m ag n e ty tu , spinelu, tu rm a lin u , n efelinu i in ­ n y c h m inerałów . Z aw iera ona na ogół 60— 90%

C1-AI2O3, w n ajlep szy m p rzy p a d k u do 95%.

B arw a różnorodna zależnie od ilości i rodzaju dom ieszek: różow a, b ru n atn a , niebieskaw a, szara, itp. Gęstość zm ienna od 3,93—4,1 g/cm 3.

W szystkie dom ieszki są szkodliw e, poniew aż zm niejszając tw ard o ść ko ru n d u zm niejszają jego w łasności skraw ne.

N ajzasobniejsze p o k ład y k o ru n d u techn icz­

nego eksploatow ane są w St. Z jednoczonych

(M assachusetts, K arolina), w K anadzie, w T ran s- w alu, n a M adagaskarze, na U ralu i w Indii.

Złoża k o ru n d u są zw iązane najczęściej ze ska­

łam i zaw ierający m i m ało krzem ionki i dużo tle n k u glinu, jak : sje n ity nefelinow e, p e g m aty ty nefelinow o-skaleniow e, d a jk i lam profirow e itp., w k tó ry c h k o ru n d rfioże pow staw ać drogą r e ­ k ry sta liz ac ji lu b m etam orfizm u kontaktow ego w edług n astęp u jący ch p rzy k ład o w ych reak cji:

N a C a ( A l 3 S i 5 C > i 6 ) + C O 2 + N a a C O s —>■ A I 2 O 3 + ]

labrador korund

+

NaAlSisOa

+ CaC0 3 albit

lub

N a A lS i04 + C 0 2 ->■ N aA lSi30 8 + A120 3 +

nefelin a lb it k oru n d

+ N a2C 0 3

R yc. 2. Pokrój k ry szta łó w k oru n d u z zaznaczonym i n a jczęstszy m i postaciam i

Z iarno ścierne w y tw a rz an e z k o ru n d u n a tu ra l­

nego dostarczane jest na ry n e k w czterech ga­

tu n k ac h o różnej zaw artości tle n k u glinu- C ry- stal A ( > 9 2 % A120 3), C rystal B (90—92%), C ry stal C (85— 90%) i C ry stal D (<C85%).

W obszarach o m etam orfizm ie regionalnym zn ajd u jem y głów nie szm ergiel — surow iec ko ­ ru n d o w y o niższej zaw artości krystalicznego

«-A l203 do 65%. Je st to skała korundow o-m ag- ne ty to w a z dom ieszkam i in nych m inerałów , głów nie: tu rm a lin u , h e rc y n itu , diasporu, ru ty lu , ilm en itu i hem aty tu .

Szm ergiel je s t ag reg atem drobno- i średnio- ziarn isty m o barw ie czarnej, b ru n a tn e j i szaro- czarnej. Po rozdro bn ien iu stosow any jest głów ­ nie jako proszek do dogładzania. D rogą s o rto ­ w an ia skał szm erglow ych m ożna otrzym ać ścierniw o zbliżone jakościowo do omówionego w yżej k o ru n d u technicznego. N azw a szm ergiel (szm irgiel) pochodzi od znaleziska tego rodzaju sk ały koło S m y rn y w T urcji. N ajlepsze, w yso- kokorundow e g a tu n k i tego ty p u ścierniw a eks­

ploatow ane są na greckich w yspach N axos i S a­

mos (40— 66% k o ru n d u i 33—40% m ag n ety tu ) oraz koło C h ester w M assachusetts (USA).

Ścierniw o szm erglow e często nosi nazw ę E m ery pochodzącą od p rzy ląd k a E m eri na w y ­

26

(16)

178

R yc. 3. S łu p k o w a te k r y sz ta ły k oru n d u

n o ro dnych m ateriałów . Chcąc sprostać w ym ag a­

niom ilościow ym p rzem ysł ściern y dążył do un iezależnienia się od n a tu ra ln e g o k o ru n d u technicznego.

P ro d u k c ja sztu czny ch m ateriałó w ścierny ch rozpoczęła się w 1891 r. k ied y E. G. A c h e s o n o trz y m ał w ęglik k rzem u (SiC). T arcze ścierne w ykon yw ało się w ty m czasie drogą spajan ia szm erglu i k o ru n d u n a tu ra ln e g o szklistym spo­

iwem. Później w iążącą m asę ta rc z ścierny ch opiera się głów nie n a spoiw ie ceram icznym , spie N axos (ryc. 4). G recki szm ergiel w y ró żn ia

się stosunkow o dużą stałością składu, czego nie m ożna pow iedzieć o szm erg lu tu re c k im i am e­

ryk ań sk im .

W Polsce z iarn a k o ru n d u zn ajd ow an o w p ia ­ skach złotonośnych koło Z ło to ry i n a D olnym Śląsku.

Od stu k ilk u dziesięciu la t pro w ad zo n o p ró b y o trzy m an ia k o ru n d u n a d rodze sztu cznej.

P ierw szy uzy sk ał d robn e k ry s z ta łk i k o ru n d u M. G a u d i n (1828 r.) przez w y żarzen ie w w y ­ sokiej te m p e ra tu rz e m ieszan in y siarczan u po­

ta su z ału n em w ty g lu p o k ry ty m sadzą. N a stę p ­ nie o trzy m ali różnym i m etod am i d ro b n e k r y ­ ształk i k o ru n d u H. S e n a r m o n t (1851!), J.

E b e l m a n (1848), E. F e r m y i E. F e i l (1877), i A. V e r n e u i l (1887) i inn i, ale żadne z n ich nie osiągnęły w iększy ch ro zm iarów . Do­

piero w 1902 r. A. V e rn e u il opracow ał m eto dę um ożliw iającą hodow an ie sztu czn y ch m o n o k ry ­ ształów k o ru n d u m ający ch p ra k ty c z n e znacze­

nie: k ry sz ta ły k o ru n d u osiągały 10—20 k arató w

R y c. 4. R ozd rob n ion a sk a ła k o ru n d o w a z N a x o s

(2—4 g) w ciągu 2—3 godzin w zro stu i m iały form ę „g ru szek ” (ryc. 5). M etoda V ern eu ila u trz y m a ła się do dzisiaj, a u d oskonalona a p a ra ­ tu r a um ożliw ia uzy sk iw an ie m o n o k ry ształó w znacznej w ielkości (ryc. 5).

Jed n o cześn ie z rozw ojem p rze m y słu w zrastało zap otrzeb ow anie na m a te ria ły ścierne, stoso­

w an e w sta n ie lu źn y m bądź zw iązanym w cze­

rep ie ceram icznym , lu b tw o rzy w ie organiczn ym do szlifow ania, toczenia, p o lero w an ia i szeregu in n y ch operacji, n iezb ęd nych p rz y obróbce róż-

a w dalszej ew olucji p ro d u k cji ta rc z ściern ych zaczęto stosow ać tak że spoiw a organiczne. N ie­

długo po o trz y m an iu w ęg lika k rzem u Ch. B. J a- c o b s (1900 r.|) opracow ał m etodę o trz y m y w a ­ n ia sztucznego k o ru n d u technicznego d rog ą to ­ pien ia b o k sy tu w elek try c z n y c h piecach łu k o ­ w ych.

P rzem ysło w e zastosow anie sztucznego k o ru n ­ du tzw . e le k tro k o ru n d u zaczęło się w 1901 r.

Dzięki stałem u rozw ojow i technologii chem icz­

nej n a tu ra ln e m a te ria ły ścierne, z w y ją tk ie m diam en tu , szybko tra c ą znaczenie przem ysłow e.

W chw ili obecnej tan ie j k o sz tu je p ro d u k cja e le k tro k o ru n d u czy w ęglik u k rzem u n a skalę p rzem ysło w ą niż w y d oby w anie k o ru n d u n a tu ­ raln e g o ze stosunkow o rzad kich i ubogich złóż tego m in e rału . W n arzędziach w ym agających m niejszej w y trzym ało ści k o ru n d n a tu ra ln y za­

stąp io n y został przez w ęg lik krzem u. P rz y w y ­ p ie ra n iu n a tu ra ln y c h m ate ria łó w ściern ych przez sztuczn e nie bez znaczenia je s t też fakt, że now oczesny p rzem ysł w ym aga n arzęd zi ścier­

n y c h w y k o n a n y c h na surow cach czystych, z m i­

n im aln ą ilością dom ieszek m ogących zanieczyś­

cić gładzoną pow ierzchnię. S ztuczne m a te ria ły ściern e dzięki w iększej czystości odznaczają się stałością w łasności, p o siad ają rów nież w yższą od n a tu ra ln y c h jednorodność składu, m ik ro - tw ard o ść i ostrzejsze k raw ęd zie tnące, co um oż­

liw ia dokładn iejsze p rzew id y w an ie w łaściw ości o trzy m y w an y ch narzędzi ściernych. N a tu ra ln e ścierniw o zanieczyszczone zw ykle m in erałam i

R yc. 5. M o n o k ry sta liczn e „gru szk i” k o ru n d u sz la c h e t­

nego, p ierw sza z p ra w ej rozp ołow ion a z ch a ra k tery ­ sty czn y m p rzełam em m u szlo w y m

(17)

1 7 9

żelazow o-tytanow ym i, jest dzisiaj stosow ane praw ie w yłącznie jako luźny m ate ria ł szlifujący do obróbki szkieł i p rec y z y jn y c h w yrobów op­

tycznych, ale i tu ta j coraz szersze zastosow anie zyskują e le k tro k o ru n d , w ęglik krzem u i szkło kruszone.

Sztuczne ziarno k o run d ow e — ele k tro k o ru n d odznacza się dużą tw ardością, odpornością na zgniatanie i ostro k raw ęd zisty m przełam em . P rod u k o w an e je s t w czterech podstaw ow ych odm ianach różniący ch się składem chem icznym lub procesem technologicznym w ytw arzania.

Są to:

1. elektro k orun d zw yczajny w ysokotytanow y (EB) — odm iana ciągłiw a,

2. „ „ n isk o tytan o w y

(EB) — odm iana półk ru cha 3. „ sz lach etn y (EA) — odm iana k ru ch a 4. m on okorund (M).

E le ktro ko ru n d z w y c z a jn y w y so k o ty ta n o w y w y tw a rz an y je st w piecu łukow ym przez sto­

pienie, w y to p ien ie i oczyszczenie kalcynow a- nego b o k sy tu zaw ierającego Ca 80% AI2O3. Niż­

sza zaw artość A I2O3 w boksycie nieco kom pli­

k u je proces o trzy m an ia dobrego i czystego m a­

te ria łu ściernego. Oczyszczanie topionej m asy boksytow ej osiąga się p rzez reduk o w an ie do­

m ieszek w ęglem w edług n a stęp u jący ch reakcji:

S i02 + 2C = 2CO + Si i

F e20 3 + 3C = 2Fe + 3CO

P o w stające w w y n ik u rea k c ji Si i Fe stap iają się jako ferro k rzem , k tó ry dzięki w iększej gę­

stości opada w stopionej m asie na dno zbiornika.

Dalsze oczyszczanie otrzym anego e le k tro k o ru n ­ du w y k o n u je się przez ro zd rab n ian ie zestalo­

nego bloku i sep arację m agnetyczną. O trzy m u ­ jem y ścierniw o zaw ierające 88— 97% AI2O3 i 3—12% domieszek.

Ś cierniw o o zaw artości dom ieszek:

T i 02 2,0— 4,0%

S i 02 1,0— 3,0%

in n y ch 1 ,0—2,0%

w sum ie 4—6% nad aje się do stosow ania w ce­

ram icznych n arzęd ziach ściern y ch jako e le k tro ­ k o ru n d zw yczajny, w ysoko tytan o w y , n atom iast ścierniw o o zaw artości dom ieszek:

T i 02 4,0— 5,0%

S i 02 3,0—4,5%

in n y ch 2,0— 3,0%

p rzy sum ie dom ieszek 6— 12% nadaje się tylko do stosow ania jako lu źn y m ate ria ł szlifu jący lub w w y rob ach ściern y ch o spoiw ach organicznych (ściernice gum ow e, bakelitow e, w y ro b y n asy ­ powe), w k tó ry c h proces w y tw arzan ia nie p ro ­ wadzi do rea k c ji ziarn a ze spoiwem. Zaw artość dom ieszek pow yżej 12% całkowicie dyskw alifi­

k u je ziarno jak o suro w iec m ogący m ieć zastoso­

w anie w p ro d u k cji n arzęd zi ściernych. D obry e le k tro k o ru n d zw y czajny w y sok o ty tan ow y po­

w inien zaw ierać m inim um 90% ziaren czystego k o ru n d u (ryc. 6).

E lektro ko ru n d z w y c z a jn y n isk o ty ta n o w y w y ­ tw a rz a n y jest w tak ic h sam ych w aru n k ach , jak w ysok oty tano w y z tym , że proces oczyszczenia stapianej m asy boksytow ej jest p o su n ięty dużo dalej. Skład chem iczny tej odm iany EB jest na- stępujący:

AI2O3 — powyżej 96,0%

T i02 — do 2,0%

Si02 — do 1 ,0%

inne dom ieszki do 1 ,0%

J e st to ścierniw o o ciągliw ości pośredniej m ię­

dzy e le k tro k o ru n d em zw yczajnym w y so k o ty ta- now ym i e le k tro k o ru n d em szlachetnym , tzw.

półkruche. J e s t podobnie ja k poprzed nia od­

m iana g ru b o k ry staliczne, zw arte, b a rw y różo- w o-brązow ej, o tak ie j sam ej s tru k tu rz e w e­

w n ę trz n e j i c h a ra k te rz e dom ieszek. Sum a zia­

ren czystego k o ru n d u w in n a w ynosić m inim um 95%.

E lektro ko ru n d szla c h e tn y (kruchy) w y tw a ­ rzan y jest ja k i poprzednie w piecu łukow ym , ale surow cem w yjściow ym jest tu ta j nie boksyt, a chem icznie czysty tle n e k glinu o trzy m an y m etodą B a y e r a. Dzięki tem u otrzym ujem y po stopieniu p ro d u k t k ry staliczn y , w któ rym

R yc. 6. Z iarna elek trok oru n d u zw yczajn ego

R y c. 7. Z ia rn a elek trok oru n d u szlachetnego 26*

(18)

1 8 0

4

|«Z»

R yc. 8. Z iarna m on ok oru n d u

zaw artość AI2O3 w inna przekraczać 99%, a w żadnym w y p a d k u nie p o w in n a by ć niższa od 98'%. G łów ne dom ieszki stan o w ią:

N a20 — do Ojo/o S i 02 — do 0,5%

CaO + MgO — do 0,3%

F e20,3 — do 0,3%

J e s t to ścierniw o stosunkow o k ru ch e . C echa ta je st w y n ikiem dw óch czynników : m ik ro p o ro w a- tości i obecności tzw . „P -tlen k u g lin u ”. Z iarn a e le k tro k o ru n d u (ryc. 7|) szlachetn eg o w y k a z u ją o tw a rtą m ikrop o ro w atość z e w n ę trz n ą w postaci różnego ro d za ju jam i w y d rą ż e ń oraz m ik ro p o ­ row atość w e w n ę trz n ą w postaci p ęch erzy k ów lu b w y d łu żan y ch cy lin d e rk ó w i ru re k p ró żn io ­ w ych obserw ow anych n a w e t w całkiem m ały ch ziarn ach tego ścierniw a. O becność tzw . „P-tlen- ku g lin u ” N a 20 • 1 1 A1203, w ilości około 5— 7%, k tó ry jest stosunkow o m ięk k im m ate ria łe m , m usi w y w ierać w p ły w na w łasności elasty czn e z iarn a EA. ^-tlen ek glinow y w y s tę p u je w z ia r­

nach k o ru n d o w y ch w postaci d ro b n o k ry stalicz - nych inklu zji.

Z in n y ch dom ieszek sp o ty k a n e są w ziarnie

e le k tro k o ru n d u szlachetnego szkło, n efelin i a n o rty t. W szystkie dom ieszki w y stęp u jące w EA są b a rw y b iałej, co pow ażnie u tru d n ia stw ie rd z en ie ich obecności w ziarnie grubym . D latego za d ob ry e le k tro k o ru n d szlachetny (biały lub różow y — zab arw io ny dodatkiem C r203) uznajem y, z p u n k tu w idzenia m ineralo­

gicznego, ziarno, k tó re zaw iera m inim um 99%

ziaren k o ru n d u .

Z iarn a e le k tro k o ru n d u szlachetnego w w ię k ­ szości p rzy p ad k ó w nie są m onokryształam i, a polikry ształam i. U łożenie atom ów i kom órek e le m en ta rn y c h w każdym ziarnie odpow iada d a ­ nej s tru k tu rz e k ry staliczn ej, ale poszczególne ziarn a są w w iększości zbudow ane z w ielu blo­

ków m onokry staliczn y ch o różnej orientacji.

J e s t to tzw . budow a m ozaikowa. W ielkość części składow ych takiego ziarna m ozaikow ego w aha się na ogół w gran icach rzędu 1— 33 u (drobno-) i 30— 80 u. (grubom ozaikow e).

M onókorund jest ścierniw em w y tw a rz an y m przez bezpośrednie stopienie boksytu w celu o trzy m an ia czystego k o ru n d u w postaci oddzie­

lonych, pojedy nczy ch k ryształów . U zyskuje się go m etod ą tlenow o-siarkow ą, k tó ra polega na stopieniu b o k sy tu z siarczkiem żelaza i re d u k ­ to re m (a n tra c y t lu b koks). W stopionej n ieu p o ­ rządkow anej m asie szklistej rosną pojedyncze k ry sz ta ły k o ru n d u różnych rozm iarów (ryc. 8).

O trzy m an e ścierniw o k o rund o w e jest bardzo czyste o zaw artości A I2O3 na ogół pow yżej 99%, m inim um 97%. R esztę m ogą stanow ić CaS, T i2S, m A l2S 3 • n A l203, ferrokrzem i rzadziej grafit, p iry t lu b a n tra c y t. B arw a m o nokorundu jest biała z odcieniem szaraw ym , pokrój k ry ształó w w w iększości izom etryczny. C h a ra k te ry sty c zn y jest b ra k dom ieszki j - t l e n k u glinow ego” i zu­

pełn y b ra k porow atości w e w n ętrzn e j; ziarn a są zw arte, m onokrystaliczne. Czasem na po ­ w ierzchni spo tyk a się w n ęk i po w y ługow anych siarczkach.

K ra jo w y przem ysł ściern y opiera się głów nie na ścierniw ie im portow anym , lecz k o ru n d y techniczne są ju ż w y tw a rz an e w k ra ju , chociaż na razie na n iew ielką skalę (w H ucie Łaziska).

Z apotrzebow anie k rajo w e pow inno być p o k ry te w n iedługim czasie przez z n ajd u jącą się w b u ­ dow ie F a b ry k ę M ateriałów Ś ciern ych w Kole.

P o w sta ły w H ucie A lum inium w Skaw inie oddział p ro d u k cji sy n tety czn y ch ru b inów roz­

w ija się pom yślnie, rozszerzając sw ą działalność.

B R O N IS Ł A W S Z A F R A N (K raków )

Ś W IE C Ą C E .M C H Y

Ś w ie c e n ie od b itym św ia tłe m u m s z a k ó w od b y w a się alb o p rzez r o z w in ię c ie sp e c ja ln e j p ro to n em y , albo też p rzez w y tw o r z e n ie o d p o w ied n io z b u d o w a n y ch k o ­ m órek b la s z k i lu b p le c h y (u w ą tro b o w có w ).

Ś w ie tla n k a (S c h is to ste g a p e n n a ta H ook et T ayl.)

je s t p o w szech n ie zn an ym m ch em św ie c ą c y m o d b itym ż ó łto -z ie lo n y m św ia tłe m . Jej n aziem n a proton em a w m ie jsc a c h o sła b y m n a św ie tle n iu (1/500 ś w ia tła s ło ­ n eczn ego), w grotach , w sta ry ch p iw n ica ch , w z a g łę ­ b ien iach na b rzeg a ch dróg, tw o rzy p ła sk ie rozg a łęzio n e

Cytaty

Powiązane dokumenty

potów, czasem zadowalano się stw ierdzeniem , że każda cecha przynosząca korzyść gatunkow i zostaje u trw alo n a przez dobór.. P rz y ­ jęciu tego tłum aczenia

żyła więc usilnie do tego, aby Wszechświat ukazyw ał się regularnie co miesiąc, a w lipcu i sierpniu jako zeszyt podwójny, oraz aby treść zeszytu była

Obecność kobaltu nieodzow na przy wiązaniu azotu przez

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

szych przestrzeni. Z tego też powodu, w obu działach, badania ześrodkowują się na poznaniu granic występowania, możliwie jaknaj większej ilości form i warunków,

powiednio przez wyrazy: emisya i ondu- lacya, które znów, ja k to wskazał Bur- ton, mogą być ostatecznie identyczne, jeśli materya składa się z figur wysiłu

rane przez rostw ór na w ew nętrzne ścianki naczynia, nie zrów now aży się z ciśnieniem , w yw ieranem zzew nątrz przez cząsteczki wody, starające się pod

chow yw ał swą zdolność rozm nażania się, natom iast p rzy bespośredniem działaniu prom ieni zdolność ta znacznie się zm niej­.. szyła po czterech tygodniach,