• Nie Znaleziono Wyników

Nasze sk ąp o sz c z e ty wodne, stanow iące część rzędu Ołigochaeta, do k tó re g o ró­

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nasze sk ąp o sz c z e ty wodne, stanow iące część rzędu Ołigochaeta, do k tó re g o ró­"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jsfi>. 5 0 (1 5 4 0 ). W arszaw a, dnia 10 grudnia 1911 r. T o m X X X .

PRENUMERATA „W S ZE C H Ś W IA TA ".

W W arszaw ie: rocznie rb. 8, kwartalnie rb. 2.

Z przesyłką pocztową rocznie rb . 10, pó łr. rb . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W Redakcyi „W szechświata" i we w szystkich księgar­

niach w kraju i za granicą.

R edaktor „W szechśw iata'4 przyjm uje ze sprawami redakcyjnem i codziennie od godziny 6 do 8 wieczorem w lokalu redakcyi.

A d r e s R e d a k c y i: W S P Ó L N A .Nk 3 7 . T e le fo n u 8 3 -1 4 .

Z F A U N I S T Y K I K R A J O W Y C H S K Ą P O S Z C Z E T Ó W W O D N Y C H

( O ł i g o c h a e t a l im ic o la ) .

Nasze sk ąp o sz c z e ty wodne, stanow iące część rzędu Ołigochaeta, do k tó re g o ró­

wnież n a leżą dobrze nam znane pierście­

nice lądowe, j a k dżdżownica (Lumbricus), do rok u 1909 nie znalazły nikogo, ktoby się zajął ich opracow aniem faunistycz- nem, ja k k o lw ie k na Zachodzie badania n a d niem i ju ż w XV III w. były p ro w a ­ dzone. W e w sz y stk ic h praw ie s ą sie d ­ nich kraja ch , j a k W ęgrzech, Iiossyi, Fin- lan d y i i oczyw ista w północnych, za­

chodnich i południow ych prace nad tą g ru p ą o d d aw n a zostały ju ż podjęte, n a ­ sze ziemie tylko w y g lą d a ją dla cudzo­

ziem ca j a k b y zupełnie pozbawione p rz e d ­ staw icieli skąposzczetów wodnych.

Zachęcony więc przez prof. N usbaum a, zająłem się w jeg o I n sty tu cie we Lw o­

wie opracow aniem tego pociągającego tem a tu . W n a stę p n y m roku z zadow o­

leniem dowiedziałem się, że nad tą s am ą g r u p ą rozpoczął pracę także prof. M. Ko­

w alew ski w D ublanach. W ynikiem do­

tychczasow ym j e s t j e d n a publikacya prof.

M. Kowalewskiego x) i dwie moje a).

P rz eglądając lite r a tu r ę naszę znalazłem w pismach prof. W ierzejskiego 3) notatki, stw ierdzające w T a tra c h trzy g atunki, z k tó ry c h je d e n jeszcze przed prof. Wie- rzejskim znalazł w Krakowie 0. Schm idt *) a z Woli D obrostańskiej (koło Lwowa) zebrało Muzeum im. D zieduszyckich ").

Prof. Kowalewski opisał 21 gatunków , z ebrany ch w staw ie ogrodu botanicznego

!) M ateryały do fauny polskich skąposzcze­

tów wodnych (Ołigochaeta aąuatica) cz. I. (Spr.

Kom. Pizyogr. Akad. Um. w Krakowie). K ra­

ków, 1911.

2) a) Tymczasowe w yniki badań nad fauną skąposzczetów wodnych (Ołigochaeta limicola) Galicyi. (Kosmos XXXV, 198—205). Lw ów , 1911,

b) Przyczynek do fauny skąposzczetów w o­

dnych (Ołigochaeta limicola) Galicyi. (Księga pam iątkowa prof. d-ra Józefa Nusbauma-Hilaro- wicza, 57—91, z 14 lig.). Lwów, 1911.

3) a) M ateryały do jezior tatrzańskich. (Spr.

Komis. Fizyogr. Akad. F m . w Krakowie 16, II).

Kraków, 1882.

b) Zarys fauny staw ów tatrzańskich. (P a ­ m iętnik T-wa tatrz.

8

), 1883.

4) Brehms Tierleben, (wyd. II, Niedere Tie- re, str. 89), 1878.

5) Przew odnik po Muzeum im. Dzioduszyc-

kich we Lwowie (str. 05), 1907.

(2)

786 W S Z E C H S W I

a

T Ala 50

w Dublanach (koło Lwowa), j a zaś p o da­

łem m ate ry a ł z d w u d z ie stu kilku m ie j­

scowości, przew ażn ie z Galicyi wschód, w 32 formach, w czem z n a jd u je się j e ­ d n a nowa odmiana.

Skąposzczety euro p ejsk ie o b e jm u ją ośm rodzin, a mianowicie: 1) A eolosom atidae (Oleiczkowate) J), 2) N aididae (Pływ itko- wate), 3) Tubificidae (Rurecznikow ce), 4) L u m b ric u lid a e (Dżdżowniczkow ate), 5) H ap lotaxidae (S tu d n ic z k o w a te ), 6) Di- scodrilidae (Pasorzytki), 7) E n c h y tra e i- dae (Wazonkowce), 8) L um b ric id a e (Dżdżo- wnicowate).

S k ąp o szczety o d ro b n y ch zazw yczaj w ym iarach , zw łaszcza wodne (od 0,5 do kilkudziesięciu milim etrów), odzn aczają się tem , że ciało ich jest p o k r y te krót- kiemi, pod lup ą dopiero widocznem i szczecinkami, zebranem i po kilka w pęcz­

ki, r eg u la rn ie osadzone, zazwyczaj po 4 na j e d n y m segm encie, 2 brzuszne i 2 g r z b ie ­

towe. U dwu n ajniżej u o rg an iz o w a n y c h rodzin, oleiczk ow aty ch i p ły w itk o w a ty c h , s p o ty k a m y c h a r a k te r y s ty c z n y sposób roz­

m nażan ia się przez podział, m ający b a r­

dzo wiele cech w spólnych ze zjaw iskiem regeneracy i; polega on na tem , że doro­

sły osobnik zaczy na się w p ew nem m ie j­

scu wpoprzek przew ężać z k ażdym dniem coraz bardziej, a po kilku do k ilk u n a s tu dniach, kied y u tylnego, nowego indy- w idu m w y kształci się głowa, n a s tę p u je prze rw a n ie się n a dw a osobniki; u n ie ­ k tó ry c h g a tu n k ó w , zanim n a s tą p i z u p e ł­

ne oddzielenie się, u k a z u ją się k u ty ło ­ wi lub przodowi nowe m iejsca p r z e w ę ­ żenia, w s k u te k czego p o w s ta je łań c u c h z 2 — 3 — 4 lu b więcej osobników, z w a ­ nych zooidami.

Oleiczkowate, do k tó ry c h należy tylko j e d e n rodzaj Aeolosoma (oleiczka), s ta n o ­

w ią najniższe skąpo szczety, odznaczające się obok p ierw otnej o rg an iz ae y i drobne- mi rozm iaram i (0,5—2 mm) i gruczołam i sk órnem i olejkowatem i, które najczęściej są zabarw ione. D o tych czas u n a s zo-

J) D la każdej rodziny w prowadzam nazwę polską, ze w zględów praktycznych, z w yjątkiem dw u ostatnich rodzin, które mają nazwy polskie oddawna.

sta ł stw ierdzo ny przez prof. Kowalew­

skiego jed e n g a tu n e k Ae. H em frichi E h rb g .; ten sam g a tu n e k znalazłem w ro ­ k u bieżącym i j a w powiecie liskim i so- Lalskim. Oprócz tej form y należy tu j e ­ szcze kilka inn ych , opisanych głównie przez czeskiego sp e cy a listę Pr. Vejdov- skiego, a znalezionych przew ażnie w szcze­

gólnych środow iskach, j a k np. w cie­

m nych, zapuszczonych studniach; żyją one pośród liści roślin, przy powierzchni wody.

P iy w itk o w a te o bejm ują n a jw ię k s z ą li­

czbę g a tu n k ó w i rodzajów, z któ ry c h n a ­ stę p u ją c e u n a s znalazłem: A m p h ich a e ta (zimołek), C h a e to g a s te r (brzuchoszcze- tek), Ophidonais (wężyk), Slavina

(S ło­

wianka), S ty la ria (w rytnica), Nais (piy- witka), Dero (skrzelowiec), Aulophorus (widelkowiec) i P r is tin a (szczetnica).

Zimołek, u w a ż a n y dotychczas za formę m orską, n o tow a ny był zaledwie p arę r a ­ zy z nad w y brz e ży m orza Bałtyckiego;

ty m c z a s e m prof. K ow alewskiem u i mnie udało się znaleść go w okolicy Lwowa;

przypuszczam stąd, że j e s t on bardziej rozpow szechniony, niż się zdawało; przy­

c z y n ą killcorazowego tylko znalezienia tej form y są niew ątpliw ie bardzo drobne jej rozm iary, 1—2 mm-, wr ja k i e m ś r o d o ­ wisku znajdow ał zimołka prof. Kow alew ­ ski, tego nie podaje; j a znalazłem w d e n ­ nym namule rowu, odprowadzającego wodę ze sta w u S obka we Lwowie.

Brzuchoszczetek, j a k nazw a każe się domyślać, odznacza się tem , że posiada pęczki szczecin tylko na brzusznej s tr o ­ nie. Kiedy w sz y stk ie inne skąposzczety odżyw iają się d e tritu s e m roślinnym , brzu- choszczetki pędzą żyw ot drapieżny, c h w y ­ ta ją c drobne raczki planktonow e i t. p., czego dowodem są niestraw ion e szkie­

lety w przewodzie pokarm o w y m tych m ale ń kic h robaczków. J e d e n zaś g a t u ­ nek p a s o rz y tu je na ciele ślim aków wod­

nych; n iekiedy pojaw ia się, zwłaszcza na nodze ślim aka, w takiej ilości, że na pierw szy r z u t oka daje się zauważyć.

W szystk ie praw ie g a tu n k i brzuchoszczet- ka odznaczają się znaczną przezroczy­

stością skóry tak , że w ew nętrzne o r g an y

(3)

M 50 W S Z E C H S W lA f 181

można z łatw o śc ią obserwować na ży­

w ym okazie pod mikroskopem.

B rzuchoszczetek, wężyk, w ry tn ic a i pły- w i t k a t r z y m a j ą się p rzew ażnie pośród roślin podwodnych, ja k C eratophyllum , M yriophyllum , Potam o g eto n , N ap har, Le- mna, S p iro g y ra i t. p. W każdym s t a ­ wie, zarosłym szczególnie Ceratophyllum i M yriophyllum, s p o tk a m y zawsze je d n ę z n a jp ię k n ie jsz y c h form, w ry tn ic ę trąbko- wą *) (S ty la ria lacustris), noszącą dawniej nazw ę ła c iń sk ą Nais proboscidea. Od­

znacza się ona, j a k na z w a polska w s k a ­ zuje, dług im w y ro s tk ie m na głowie, cią­

gle z n a jd u ją c y m się w ruchu, będącym niew ątpliw ie organem dotyku; oprócz t e ­ go w r y tn ic y dodaje pow abu pięknie żół­

te z a barw ien ie n a przodzie i znaczna przezroczystość ciała.

N a C erato ph y llum lub pośród splotów glonów łatw o znaleść dość duże formy w ę ż y k a (Ophidonais serpentina), przypo­

m inającego w r u c h a c h i wyglądzie węże olbrzymie, żyjące na drzewach.

Słow ianka (Slavina appendiculata) żyje w b a g ien k ach, zarosłych glonami, na dnie, w namule; do skóry je j p rzy tw ie r­

dzają się różne zia rn k a d e tritu su , w s k u ­ te k czego tw o rz y się pewnego rodzaju osłona ciała. Słow iankę łatw o poznać po w y dłużonych szczecinach włosowatych, z n a jd u ją c y c h się tylko n a j e d n y m s e g ­ m enc ie na przodzie ciała.

N a jbog a tsz y w g a tu n k i j e s t rodzaj p ły w itk a (Nais). W szy stkie p raw ie n a

j

grzbietow ej stro nie m ają długie szczeci­

n y włosowate, u łatw iające im szybkie p o­

ru szanie się w wodzie zapomocą ruchów biczykow atych. Z w y jątk iem jed n eg o g a ­ tunk u , w szystk ie posiadają parę plamek ! ocznych, czego u wyższych od nich i n a j ­ niższych skąposzczetów nie spotykam y.

G rupa ply w itek w ym aga jeszcze d o k ła d ­ niejszego opracow ania s y s tem aty czn ego , gdyż szereg form, nowo opisanych przez s zw ajcarskiego specyalistę P ig u e ta i uz ­ n a n y c h przez niego za oddzielne g atun-

>) Nazwy tej poraź pierwszy użył W itowski (1849), a za nim caty szereg innych autorów pol­

skich podręczników,

ki, znajduje się w śc.isłem między sobą p okrew ieństw ie i najpraw dopodobniej nie­

które są tylko odm ianami form innych.

Podobne stosunki, może tylko jeszcze w wyższym stopniu, zachodzą u skrze- lowców (Dero) i u blizko z niemi s p o k re ­ wnionego widełkowca (Aulophorus). Oba te rodzaje mają na ty ln y m końcu ciała wyłącznie u nich tylko s p o ty k a n y apa­

rat skrzelowy, n a którego kształtów podstawie potworzono różne gatu n ki;

j e d n a k skrzela te są bardzo kurczliwe tak, że za lada ja k ie m zaniepokojeniem osobnika, byw ają wciągane i tylko w pra w ­ ne oko może zauważyć ich ślady; oczy­

wiście toż samo dzieje się w razie kon­

serw owania. Oba powyższe rodzaje żyją w wodach zabagnionych, najczęściej le­

śn y c h i nie należą wcale do pospolitych;

ciało u k ry te j e s t w ru rc e , tylko a p a r a t skrzelowy w y sta je nazew nątrz. W ideł­

kow ca łatwo odróżnić od skrzelowca po dwu palcow atych w y r o s tk a c h dosyć dłu­

gich, będących przedłużeniem końca cia­

ła. Je d n ak ż e w lasach brodzkich znala­

złem kilka osobników widełkowca o b a r­

dzo krótkich ty ch j a k b y w idełkach tak, że w sk u te k tego zbliżały się do skrze- lowców.

O statnim u nas stw ierdzonym rodzajem z p ły w itk o w a ty c h j e s t szczetnica (Pristi- na); do dwu g a tu n k ó w p o d any ch przeze mnie i prof. Kowalewskiego p rzy by w ają jeszcze dwa, k tó re znalazłem w pow. so- kalskim ; je d e n z nich j e s t formą zupeł­

nie nową. Szczetnice żyją ju żto n a r o ­ ślinach, ju ż to w namule wód stojących;

w szy stkie są form ami drobnemi, w s k u ­ tek czego łatw o uchodzą uwagi; wiele z nich m a płat głowowy przedłużony w dłuższy lub krótszy r y je k czułkow aty.

W sz y s tk ie pozostałe skąposzczety w o ­

dne p rze b y w ają na dnie wód, w namule,

piasku, pośród mchów, p orastających g ła ­

zy podwodne, pod kam ieniam i lub też

w b u tw ieją cy c h łodygach i korzeniach

roślin. J e d n e tylko p asorzytki (Disco-

drilidae), rep rezentow ane przez j e d e n ro ­

dzaj i g a tu n e k pędzą żywot pasorzytni-

czy na skrzełach raków; p aso rz y tek

(Branchiobdella), j a k wiele innych paso-

rzytów , w sk u te k specyalnych warunków,

(4)

788 W SZEC H SW IA T JV6 50

w ja k ic h p rzeby w a, do tego sto p n ia z m ie ­ nił się w z e w n ę trz n y m w yglądzie, że przez dłuższy czas b y ł u w a ż a n y za pi­

ja w k ę raczej, niż za skąposzczeta; b a d a ­ n ia je d n a k n a d o rg a n iz a c y ą jego w y k a ­ zały, że sp o k re w n io n y j e s t z dżdżowni- czkowatemi (Lum briculidae). F a s o rz y te k w y s tę p u je w liczn ych o d m ian ach , pole­

g a ją c y c h n a różnej budow ie na rz ą d ów u stn y c h .

N ajpospolitszym p rze d staw ic iele m r o ­ dziny ru re c z n ikow ców (Tubificidae) j e s t ru re c z n ik z w y c z a jn y (Tubifex tu b ife s), żyjący w n a jro z m a its z y c h ś ro d o w isk a c h wodnych: kałużach, row ach, b a g n a ch , s ta w ac h , jez io ra c h , rzekach n a w e t w ro ­ w a c h fab ry c z n y ch , zanieczyszczonych chemicznie różnem i odpad k am i — j e s t t o je d n e m słow em n a jm nie j w y b r e d n y r o ­

baczek. N iekiedy w y s tę p u je w tak ic h ilościach, zw łaszcza w p ły tk ic h wodach, że woda z d a le k a w y d a je się zabarwioną, na brudno czerwono; pochodzi to stąd, że ru reczniki, zazwyczaj tk w iące p rze d ­ n im końcem ciała w nam ule, ty ln y m , w y c ią g n ię ty m w d e lik a tn ą c z erw o n aw ą niteczkę, wolno w a c h lu ją w wodzie; r u ­ chy te, zdaje się, u ła tw ia ją tym isto to m oddychanie; za najlżejszem poruszeniem wody, łąki ty c h ogonków przez n a g ły s k u rc z z nik ają w n am ule, i w te d y m o ­ ż em y zauważyć, że p o w ie rz c h n ia n a m u łu j e s t zasian a dziureczkam i; po chwili ogonki z a cz y n a ją się znow u wTy su w a ć i p ięk ny m ru c h e m wachlować. Często m ożna sp o tk a ć osobniki dojrzałe płcio­

wo, co gołem okiem łatw o p oznać po biaław em z g ru b ie n iu na przodzie ciała;

j e s t t o t. zw. siodełko (clitellum).

Obok ru re c z n ik a z w y c z a jn e g o w w o ­ dach euro pejsk ich żyją jeszcze in n e g a ­ tun k i, ale znacznie rzadziej w ystę p u ją c e;

u nas stw ierdziłem trz y formy.

Razem z ru re c z n ik iem można czasem sp o tk a ć inny rodzaj a m ianow icie m u- łowca (Limnodrilus), w y s tę p u ją c eg o u nas w d w u g a tu n k a c h . Są one tro c h ę wię­

ksze od rureczn ik ó w , a oprócz, tego ł a ­ two j e odróżnić po żółtawem z a b a r w ie ­ n iu ogonka; m ulow ce m ają również z w y ­ czaj wachlowania, ale r u c h y ich ogonków są bardziej flegm atyczne, niż u rurecz-

ników. N aw et w y bie ra jąc m a te ry a ł z roz­

cieńczonego nam ułu, łatw o te d w a r o ­ dzaje wyróżnić po s p ecy aln em ich zwi­

ja n i u się, mianowicie r u re c z n ik sk ręca się śrubow ato, mułowiec n a to m ia s t bez­

ładnie a p rzy te m j e s t o k r y ty ślu zo w atą osłonką, z której go trz e b a wypłoszyć, chcąc wziąć go pod obserw acyę.

Dżdżowniczkowate (Lumbriculidae), obejm ujące kilk a rodzajów, z k tó ry c h u n a s tylko dwa zostały stw ierdzone, m ają najpospolitszego p rze d staw ic iela w dżdżowniczku b a g ie n n y m (Lumbricu- lus variegatus); żyje on w zabagnionych zbiornikach w odnych, najczęściej pośród m chów torfiastych; odznacza się energi- cznemi ru c h a m i biczykow atem i, ślizko- ścią i łatwością rozpadania się n a części, k tó re regenerują; stąd zwykle z n a jd u j e ­ m y osobniki o jaśn ie j zabarw ion ym t y l ­ n y m końcu ciała, k tó ry j e s t reg e n e rate m .

S tudniczkow ate (Haplotaxidae, dawniej P hreoryctidae) rep re z e n to w a n e są przez je d e n g a tu n e k s tu d n ic z k a drucieńcow ego (Haplotaxis gordioides), dochodzącego n ie ­ kied y znacznych rozmiarów, bo 3 cm d łu ­ gości. Nie j e s t to form a pospolita, cho­

ciaż można j ą znaleźć w na jróżnorodniej­

szych środowiskach: w górach, nizinach, głębinach i wodach p ły tkich , w bagnach, row ach, źródłach, stu d n ia c h , w namule rzecznym, a od czasu do czasu n a w e t w r u ra c h wodociągow ych i to w znacz­

nej ilości. Tego rodzaju w yp a d e k z da­

rzył się w wodociągach lw ow skich w r o ­ k u 1905, skąd okazy posiada Muzeum im. D zieduszyckich. P o raź pierwszy u nas s tu d n ic z ek został znaleziony przez 0.

S c h m id ta w basenie, w ogrodzie b o ta n i­

cznym w Krakowie; również prof. Wie- rze jsk i stw ierdził go w T a tra c h . W da­

wniejszej lite ra tu rz e odróżniano dw a g a ­ tu n k i studniczka, k tó re badacz niem iecki M ichaelsen złączył w jed e n , choć, zdaje mi się, niezupełnie słusznie.

Pozostaje jeszcze rodzina wazonkow-

ców (Enchytraeidae), k tó ry c h pew ne g a ­

tu n k i żyją wr ziemi próchnicowej, w wa-

zonkach, skąd poszła ich nazwa, inne zaś

sp o ty k a m y w namule staw ów , jezior, rzek

lub pośród korzeni mchów, po rasta ją c y ch

głazy podwodne; inne znowu form y z a j­

(5)

JMo 50

W SZECHSW IAT 789

m u ją środow iska pośrednie, to znaczy na- pół p rze siąk n ię te wodą. W s k u te k tego wazonkowce należą częścią do s k ą p o ­ szczetów w odnych, częścią do lądowych.

Grupa t a p rze d staw ia wiele trudności w oznaczaniu g a tun k ow em , gdyż główne cechy poleg ają na morfologii organów płciowych a n iezaw sze zn a jd u jem y osob­

niki dojrzałe; w m ate ry a le swoim mam ju ż szereg ró żn y c h g a tu n k ó w , któ ry c h je d n a k jeszcze nie oznaczyłem.

O statnia rodzina dżdżownicowatych (Lumbricidae), j a k o praw ie wyłącznie lą­

dowa, bliżej n a s ju ż nie zajm uje, chociaż czasem, zwłaszcza n iek tó re gatun k i, m o­

gą być s p o tk a n e w m ałych zbiornikach b a g ie n n y c h lub w nam u le nadbrzeżnym ; do takich np. należy Eiseniella te tra e d ra , k t ó r ą znalazłem kilka razy w swoich m a te ry a ła c h 1).

* *

W a rty k u le ty m sta ra łe m się zwrócić u w ag ę na c h a ra k te ry sty c z n ie jsze cechy pospolitszych form i na ich miejsca w y ­ stępow ania, celem poinform ow ania i u ł a t ­ wienia ro b o ty ty m , k tó rz y b y chcieli p rzy ­ czynić się zbieraniem m ate ry a łu do s z y b ­ szego o p racow ania ziem n a szy ch pod względem fizyograflcznym. W razie do­

k ład n ie js z e g o p rze sz u k iw a n ia t a k różno­

ro d n y ch u nas terenów niew ątpliw ie znajd ą się formy nowe, może swoiste n a w e t ziemiom naszym.

P oław iając tego rodzaju m atery ał, z y ­ sk u je m y cały szereg in n y ch korzyści i osobistego zadowolenia; zapoznajemy się z ciekaw em życiem nie tylko tych

*) Skąposzczetami lądowemi zajmował się prof. J . Nusbaum i ogłosił następujące rozprawy;

a) Studya nad fauną skąposzczetów (Oligo- chaeta) krajow ych. (Pam iętnik fizyogr. t. XI).

W arszawa, 1891.

b) B eitrage znr Anatomie u. System atik der E nchytraeiden (Biol. Centrb.) 1895.

c) M ateryały do historyi naturalnej skąpo­

szczetów galicyjskich (Buli. de 1’Acad. d. Scien.).

Kraków, 1893.

d) M ateryały do fauny skąposzczetów (uli- gochaeta). Spraw. Kom. Fizyogr. Akad. Umiej, w Krakow ie, t. XXXI), 1896.

form, ale także wielu innych d rob ny ch zw ierzątek wodnych; często o d k ry w a m y in te resu jąc e zjaw iska biologiczne, co d a ­ je ogromne zadowolenie w ew n ętrzn e i uczy nas p a trz eć zupełnie innem okiem na otaczającą nas przyrodę.

W y s ta r c z y n a b ra ć trochę roślin wod­

nych i nam ułu, umieścić w naczyniu szklanem, a po pew n ym czasie, g d y na- muł osiądzie a rośliny ułożą się,' zoba­

czymy ogrom ną różnorodność grup, wśród nich zauw ażym y drobne lub większe bia­

ławe lub czerwonaw e robaczki, p ły w a ją ­ ce szybkim ru chem w ę żykow atym lub biczykow atym, inne pełzające po ścia­

nach a kw a ryum , j e d n e zbierające się w zaciemnionym kącie naczynia, inne w oświetlonym; jed n e owijające się do­

koła gałązek roślinnych, inn e znowu w y­

suw ające swoje ogonki z n a m u łu i po­

ważnym lub energicznym ru ch e m b a la n ­ sujące — bę d ą to różne g a tu n k i sk ą p o ­ szczetów. P o c z ą tk u jąc y w r o z p a try w a ­ niu form tej g ru p y będzie się zrazu m y­

lił i w dom niem anym skąposzczecie z n a j­

dzie często np. młodą gąsienicę m uchów ­ ki, ale stopniow o nauczy się odróżniać je n a w e t po ruchach.

Konserwow ać m a te ry a ł najlepiej w 10%

formalinie, czyli 4 % formaldehydzie.

Chcącym bliżej zająć się ską po sz c z e ta ­ mi wodnemi podaję najw ażniejsze klucze do oznaczania; zasadniczy jest: Michael- sen dr. W., Ołigochaeta (w Das Tier- reich), Berlin 1910, o bejm ujący form y wodne i lądowe z w szy stk ich części świata; d ru g i również tego samego a u to ­ ra o tyle j e s t ważny, że uwzględnia n a j­

nowszą literaturę: Ołigochaeta (Siisswas- serfau na D eutschlands, zesz. 13), J e n a 1909; sta rsze nieco opracowanie, je d n a k bardzo sum ienne daje klucz angielski:

Beddard F ra n k Evers: A m onograph of the Order of Ołigochaeta, Oxford 1895;

w końcu ze względu na tablice a natom i­

czne znaczną jeszcze wartość p rz e d s ta ­ wia: Vejdovsky Franz: S y stem und Mor- phologie der Oligochaeten, P r a g a 1884.

Jan Golański.

(6)

790 W SZEC H ŚW IA T Mi 50

O S T A T N I E B A D A N I A N A D Z M Ę ­ C Z E N I E M M IĘ Ś N I .

Pierw sze b a d a n ia s y s te m a ty c z n e nad isto tą zmęczenia prow adzone b y ły przez Mossa i je g o uczniów zapomocą e rg o gra - fu, wynalezionego przez niego. Mosso obok p rze biegu zjaw isk zm ęczenia s ta r a ł się w y jaśnić p rze d e w s z y s tk im zw iązek m iędzy zm ęczeniem um y sło w e m a fizy- cznem, szczególnie zaś dążył do p o z n a ­ nia siedliska zmęczenia. W o b e c tak ie g o za k re su b a d a ń e rg o g r a f Mossa w z u p e ł­

ności w y starczał, pomimo że p r a c o w a ła przy te m tylk o niezn aczna ilość mięśni je d n e g o palca ręki.

Rzecz oczywista, że c hcą w y ro b ić so­

bie należyte pojęcie o ogólnej zdolności człowieka do pracy fizycznej, m u sim y wprow adzić w grę w ię k s z ą ilość mięśni.

W ty m w łaśnie celu j u ż przed l a t y Jo- ha nnson zbudow ał p rzy rząd , z któ rego pom ocą osobnik b a d a n y w y k o n y w a r u ­ chy podobne do wiosłowania; obie ręce podnoszą p r z y te m działaniem m ięśni r a ­ m ien ia ciężary od 10 do 60 kg lu b n a ­ w e t jeszcze większe. W y so k o ść p o d n ie ­ sienia ciężaru zostaje z a n o to w a n a na obrac a ją c ym sig walcu. Podo bn ie j a k w e rgografie Mossa, o w y k o na ne j prac y w n io s k u je m y n a p o dstaw ie p o d niesio ne­

go ciężaru i wysokości p o dniesienia. P o ­ s łu g u ją c się ty m p rz y rz ą d em P a lm ć n n ie ­ d a w n o w y k o n a ł s zereg dośw iadczeń. Cel je g o bad ań b y ł w g łó w n y c h z a ry s a c h ten sam, co i Mossa, lecz o trz y m a n e w y ­ niki m ają nieco inn e znaczenie, m iano­

wicie bardziej p ra k ty c z n e . P a lm e n p r o ­ wadził b a d a n ia nad s a m y m sobą. N aj­

bardziej u d e rz a ją c y j e s t w zro st s p r a w ­ ności m u s k u la tu r y , co m o g ą najlepiej w y ja śn ić poniżej p rzytoczone d a n e lic z ­ bowe.

P r z y pew ny m takcie, w y b ija n y m przez m etro n o m , podnosił on pew ien ciężar możliwie wysoko dotąd, dopóki w ysokość w s k u te k n a stę p u ją c e g o zm ęczenia nie s t a ­ ła się zupełnie mała, poczem n a stę p o w a ł s po czy nek określonej długości, a n a s tę p ­ nie znów ro zp oc z y na ła się praca aż do

zupełnego w yczerpania. Od 14 paździer­

n ik a do 24 g r u d n ia codziennie w y k o n y ­ w ana praca wzrosła z 834 do 9534 kgm a więc praw ie o 1143°/0. W idzim y więc, że codzienne ćwiczenie może bardzo z na­

cznie podnieść zdolność do pracy. P a l­

m en przypisuje te n wzrost po części roz­

rostow i mięśni, a więc i spotęgo w an em u procesowi przem iany m ateryi, po części zaś wzmocnieniu u n e rw ie n ia i s p o tę g o ­ w a niu siły woli.

W dalszym ciągu P a lm e n badał w pływ ta k tu , ciężaru i okresów spo czyn ku na zdolność do pracy. W y n ik i o trzy m ane w większości p rzy p a d k ó w zgadzały się z w ynikam i o trz y m an e m i w razie stoso­

w ania e rgografu Mossa. Do ogólnych rozw ażań nad zm ęczeniem m ięśni w p ro ­ wadził on pojęcie m echanicznego i fizyo- logicznego rów now ażnika. Z p u n k t u w i­

dzenia m echanicznego w y k o n y w a m y j e d ­ n a k o w ą pracę, jeżeli podnosim y 20 kg n a w ysokość 0,4 m lub 40 kg na w y ­ sokość 0,2 m. Jeżeli chodzi o w y k o n a ­ nie tej samej pracy przy określonym tak cie i do kładnie oznaczonych pau zach , ła tw o przekonać możemy się, że zm ęcze­

nie n a s tę p u je znacznie prędzej w^obec d u ­ żego obciążenia, niż wobec m ałego i że su m a prac y w ykon anej w o sta tn im przy ­ p a d k u j e s t znacznie większa. Pa lm e n w ykazał, że w razie stałego w y k o n y w a ­ n ia je d n a k o w e j p rac y w ciągu s e k u n d y ogólna su m a w yko n an ej p rac y w chwili n a stą p ien ia zm ęczenia wobec obciążenia 40 kg wynosi 65°/0, wobec 50 kg — 42%

i wobec 60 kg 23°/0 p ra c y w ykonanej w o­

bec obciążenia = 30 kg. Rów noważnik fizyologiczny p ra c y wynoszącej 100 kgm wobec obciążenia 30 kg j e s t więc w r a ­ zie jed n a k o w ej pracy w ciągu s e k u n d y , wobec obciążenia 40,50 i 60 kg rów n y 65,42, 23 kgm. P a k ty te, m ające znacze­

nie ogólnej zasady pracy, jeszcze d o b it­

niej można w yrazić w n a stę p u ją c y spo­

sób: te n sam wysiłek, z j a k i m w y k o n y ­ w am y pracę = 100 kgm wobec obciąże­

nia w ynoszącego 60 kg w y sta rc z a , aby wobec obciążenia 50 kg w y kon ać pracę

= 182 kgm , wobec 40 kg —238 kgm , a wo­

bec 30 k g - naw et 435 kgm. Przysłow io­

wa więc „festin a le n te “ z na jdu je potw ier-

(7)

Ks 50 W SZECHSW 1AT 701

dzeuie w pov/yżej przytoczonych fak­

tach.

Mosso i je g o uczniowie doszli do w nio ­ sku, że zmęczenie b y w a dwojakie: w ła­

ściwe mięśniowe i nerwowe. Kwestya, k tó ry z ty c h czynników ma większe zna­

czenie, pozostaje nierozstrzygnięta. Jako isto tn y sp ra w d z ia n zmęczenia ściśle mię­

śniow ego uw ażano zmniejszenie w ysoko­

ści poszczególnych skurczów, ne rw o w e ­ go z aś—zm niejszenie ich ilości. J a k k o l­

w iek P a lm e n zmęczeniu um ysłowem u p rzypisu je m niejsze znaczenie, musimy je d n a k zgodzić się, że w razie w y k o n y ­

wania przez długi bardzo czas powol­

nych, nieznacznych ruchów, zaledwie m ę ­ czących mięsień, odczuwamy pewne w y ­ czerpanie um ysłowe, ja k g d y b y mózg zmę­

czony był w s k u te k u staw icznego w y s y ­ łania bodźców. W edług badań Palm ena zmęczenie i w yczerpanie są to zjaw iska różne. Pierw sze j e s t n a tu r y toksycznej a na d to j e s t możliwe, chociaż niepewne, że zmęczenie um ysłow e w yw ołane bywa przez s u b s ta n c y e tru ją ce (produkty roz­

padu), g d y tym czasem drugie — w y c z e r­

panie zależne j e s t od zużycia m atery ału odżywczego mięśni.

Z b a d a ń prowadzonych w ty m k ie r u n ­ ku należy wspom nieć o doświadczeniach H a m b u rg e ra , k tóre w ykazały (co zresztą stw ierdził ju ż Mosso), że podczas pracy tw orzą się p ro d u k ty przem iany m ateryi, k tó ry c h n agrom adzenie działa ujem nie na zdolność do pracy.

Jeżeli weźm iem y s k ra w e k n a bło n ka m igaw kow ego z j a m y gębowej żaby i um ieścim y go n a szkiełku zegarkow em w fizyologicznym (0,65°/0) roztworze soli k u c h e n n ej, łatw o będziemy mogli o bser­

wować żywe r u c h y m igaw ek. Po 24 go­

dzinach ruch ten poczyna słabnąć. Po zmienieniu daw nego roztw oru na świeży, ruch m ig aw ek znów w zrasta. Ponieważ ro ztw ó r soli kuchennej nie zaw iera ża­

dn y c h s u b sta nc yj odżywczych, które m o ­ g ły b y być zużyte, n a s u w a się więc j e ­ dynie przypuszczenie, że tw o rzą się pro­

d u k ty przem iany m ateryi, k tó re działają na ruch wstrzym ująco; z chwilą u su n ię­

cia ich p r a c a rozpoczyna się ponownie.

J e d y n a możliwość, j a k a mogłaby istnieć,

mianowicie, że kom órki m igaw kow e z u ­ żyw ają tlen i że wspom niane osłabienie prac y zależy od b ra k u tlenu, u p a d a w o­

bec tego, że przego tow an y ro ztw ór soli, j a k w y kazały doświadczenia H a m b u rg e ­ ra, a więc pozbawiony tlenu, działa r ó ­ wnież ożywczo.

Jeszcze dalej posuwał w tym k ieru nk u badania W. B urridge, k tó ry s ta ra ł się dokładniej określić s u b s ta n c y ę zm ęcze­

nia i ognisko jej po w staw ania. Kilka lat tem u J o te y k ó w n a w yraziła zdanie, że w razie zmęczenia zostaje u tru d n io n e głównie przejście pobudzenia z n e rw u do mięśnia, zmęczenie zaś ośrodków u k ład u nerwowego może na stą pić dopiero zna­

cznie później. Ponieważ niektóre ciała, j a k kw as mleczny, d w utlen e k węgla, solo potasowe, były już znane ja k o po w s ta ją ­ ce podczas pracy mięśni, ponownie więc zaczęto wśród nich szukać (pierwszy uczynił to Rankę) „ su b sta n c y i zmęcze- n i a “. B urridg e z jed n e j s tr o n y zbadał dokładniej działanie tych su bstan cy j, z drugiej zaś strony jednocześnie s p ra w ­ dzał, czy w y w ie ra ją one wpływ na koń­

cowy n a rz ą d nerwowy. Analogia mię­

dzy zmęczeniem a działaniem w spom nia­

nych s u b sta n c y j istotnie j e s t ta k daleko posunięta, że można przyjąć n a w e t id e n ­ tyczność ty ch dwu zjawisk. Do d ośw iad ­ czeń swoich B urridge używał żab. Od­

słonięty mięsień dwugłowy łydki (m. ga- strocnem ius) połączony był z dźwignią, k tó ra noto w ała wysokość podniesienia, drażniono zaś zapomocą prądu e le k try c z ­ nego albo nerw w miejscu je g o w yjścia z rdzenia pacierzowego, albo bezpośred­

nio mięsień. Z ao rtą połączona była r u r ­ ka, służąca do wprow adzania 6°/0 roz­

tworu NaCl, lub t. zw. roztw oru R ingera (NaCI, KC1, CaCl,), do którego dodawano badanej substancyi.

J u ż w bardzo k ró tk im czasie po za- strzy kn ięciu 0,02 — 0,15°/0 k w a s u mlecz­

nego podrażnienie nerw u nie wywierało żadnego s k u tk u , gdy tym czasem bezpo­

średnie drażnienie mięśnia zachowywało jeszcze swój wpływ w zupełności. Po­

niew aż n e rw można t a k odpreparować,

żeby nigdzie nie s ty k a ł się z kw asem

mlecznym, możemy więc powiedzieć, że

(8)

792 W SZEC H SW IA T JMś 50

k w as m leczny p o w s trz y m u je przejście podrażnienia z n e rw u do m ięśnia. Przez w prowadzenie ro z tw o ru k w a s u m le c zn e ­ go o większem stę ż e n iu (0,25%) w reszcie i mięsień s ta je się niepobudliw ym . Lecz g d y znikająca pobudliwość n e rw u przez wprowadzenie czysteg o ro ztw o ru R in g e ra lub soli k u c h e n n ej może b y ć ponow nie przyw rócona, niem ożliw em j e s t ożywić mięsień, k tó ry stał się ju ż n iew ra ż liw y m (m artw ym ) n a bezpośrednie podrażnienie.

P oró w ny w ając działanie k w a s u m le c z ­ nego z działaniem rozm aity ch je g o soli, mleczanów Na-, Ca-, K-, H4N, B u rrid g e doszedł do przekonania, że działanie w ią ­ że się z jo n a m i w odorow em i k w a s u m le ­ cznego, poniew aż sole nie w y w ie r a ją żadnego wpływu.

Podobneż w yniki, j a k w kw asie m le c z ­ nym , możemy o trz y m ać s to s u ją c ro ztw o ­ ry (o w iększem stężeniu) KC1, k w a s u fosforowego i m ieszaniny ty ch w s z y s t ­ kich s u b s ta n c y j. W s z y s tk ie one p o w s t r z y ­ m ują przejście p o b u d z e n ia z n e r w u do mięśnia, a w w iększych ilościach w p ł y ­ w a ją ujem n ie n a sa m mięsień.

Jeżeli więc p rz e d e w sz y stk ie m kw as m leczny j e s t t ą su b sta n c y ą , k tó ra po­

w s trz y m u je p rzejście po b u d z e n ia do m ię ­ śnia, m usi przeto w n o rm a ln ym m ięśniu w y tw a rz a ć się zw iązek zasadowy, k t ó r y ­ by zobojętniał jego działanie, a ta k im właśnie w edług B u rrid g e a j e s t k r e a ty n a .

N ie k tóre wreszcie b a d a n ia p o ru sz a ją zagadnienia, m a ją c e znaczenie p r a k t y c z ­ ne, mianowicie d otyczące w pływ u n ie ­ k tó ry c h używek, np. ty tu n i u na zdolność do pracy. D a w nie jsi badacze doszli w tym względzie do w niosków w ręcz p rz e c iw ­ nych. L om ba rd w y k r y ł znaczne zm n ie j­

szenie się zdolności do p racy , g d y ty m ­ czasem Hough, przeciw nie, s tw ie rd z ił j a ­ koby nieznaczne opoźnienie w zm ęczeniu pod w pły w em ty tu n iu . W e d łu g Pal mena palenie ty tu n i u (papierosów) początkowo w yw ołuje w y r a ź n y w zrost zdolności do pracy, po k tó ry m j e d n a k n a s tę p u je wię­

ksze osłabienie. Jeżeli mięsień j e s t ju ż przedtem zm ęczony, to pod w p ły w e m p a ­ lenia u ja w n ia się większy u p a d e k zdol­

ności do pracy, te m większy, im bardziej m ięsień był zmęczony.

Cz. fot.

(Naturw. Rund.).

Z A R Y S S Y S T E M U N A T U R A L N E G O B A K T E R Y J .

(Dokończenie).

Objęte powyższemi rodzinam i o rg an i­

zmy m ają niektó re cechy wspólne: po­

dobnie j a k zw ierzęta—w sz y stk ie czerpią en e rg ię z procesów utleniania; z w y j ą t ­ kiem najbliżej grzybów stojącej g r u p y A c tino m ycetes, w szystkie należą do t y ­ pow ych organizm ów w odnych; zarodniki s p o ty k a m y tylko u n iek tó ry ch g a tu n k ó w ś rubow atych, co dowodzi, że należą one stosunkow o do najpóźniejszych; wreszcie przew aża pom iędzy niemi form a p ie r w o t ­ na p rostego lub skręconego krótkiego p r ą tk a , m ającego po jedn ej rzęsce lub po pęczku rzęsek n a końcach. Pomiędzy je d n o - a wielorzęsnem i niem a g ran ic y ścisłej. J e n s e n łączy j e w j e d e n w sp ól­

ny rzęd końcoworzęsnych, Cephalotrichi- nae, p rzeciw staw iając im d ru gi rzęd na- okołorzęsnych, P e ritric h in a e .

Do tego drugiego rzę d u należą w y łącz­

nie form y kuliste i lasecznikow ate. Zdol­

ność rozszczepiania węglowodanów i k w a ­ sów aminowych jed noczy j e w za m k n iętą grupę fizyologiczną. Najbliżej Denitro- ba c te riu m stoi, w e d łu g niego, lasecznik okrężnicy (B acterium coli). B a k te ry e te, w y s tę p u ją c e s ta le w kiszkach zw ierząt s sących, nie m ogą b iałk a peptonizować;

rozkład ają je d y n i e w dalszym ciągu w y ­ tworzone już przez fe r m e n ty tra w ią ce k a n a łu pokarm ow ego p e p tony i am ino­

kw asy. Z pow odu swych zdolności fer­

m e n ta c y jn y c h p ro d u k u ją znaczną ilość kwasów, niedopuszczając tym sposobem do procesów gn ilnych w kiszce grubej.

J e s t to właściwie rodzaj współżycia (sym ­

biozy), k tó re atoli, w razie osłabienia

je d n e g o ze współżyjących, przeobrazić

się może w szkodliwe dlań pa so rz y tn ic t-

wo drugiego. S tą d też znaczna ilość g a ­

(9)

JSJs- 5 0

W SZECHSW IAT

7 9 3

tunków chorobotwórczych, do lasecznika okrężnicy zbliżonych. W y s ta rc z y w y ­ mienić lasecznika ty fu s u albo organizmy, powodujące biegunkę. S praw y ferm en ta ­ cyjne, k tó ry m podlegają węglowodany pod w pływ em tych b ak tery j, są dość skom plikowane. Typowej ferm en tacy i a l­

koholowej b a k te r y e nie wywołują. J e s t to, j a k wiadomo, w łasnością drożdży i n ie ­ k tó ry c h g rzy b k ó w pleśniowych. Bakfe- rye zazw yczaj prow adzą rozkład dalej, u tle n ia ją c alkohol na kw as octowy, ten zaś w dalszym ciągu poddają utlenieniu, przyczem pow staje kw as mrów kowy, któ­

ry wreszcie podlega utlenieniu o statecz­

n em u n a bezw odnik węglowy i wodę.

Samo p o w sta w a n ie alkoholu odbywa się w dwu okresach: z początku zymaza roz­

szczepia c u k ie r na dwie cząsteczki k w a ­ su mlecznego, k tó ry niezwłocznie pod wpływ em lak ta cy d a z y rozpada się n a a l­

kohol i d w u tle n e k węgla. Zestawiając w szystkie te reak cy e o trzy m ujem y n a ­ s tę p u ją c y s c h e m a t całkowitego spalenia fizyologicznego węglowodanów:

C6H120 6= 2 C 3H60 3 2C,H, 0 3= 2 C 2H60 + 2 C 0 8 2 0 2+ 2 C 2H6 0 = 2 C 3H4C V f2 H 20

3(X -f2C 2H40 2= 2 C H20 2 f 2 C 0 2+ 2 H 20 0 2+ 2 C H2 0 2= 2 C 0 2-j-2H30 6 0 2— )— C6H120 6= 6 C 0 2+ 6 H 20

Do c h a ra k te ry s ty c z n y c h własności roz­

m aity c h g a tu n k ó w lasecznika okrężnicy należy w y tw a rz a n ie kw asu bursztyno- wego obok wodoru, rozm aitych kwasów lotnych, a czasem i węglowodorów.

L a seczn ik a okrężnicy wraz z podobne- mi mu nietw orzącem i zarodników bak te- ry am i J e n s e n łączy w rodzaj B acterium . Pomimo p rzysto so w an ia do współżycia ze zw ierzętam i ssącemi, g a tu n k i B acte­

riu m należą do stosunkow o starszych;

św iadczy o tem ich zdolność ko rzy sta n ia z azotu w postaci związków nieorganicz­

nych (soli amonowych), zdolność, której np. podobne pod n iektórem i względami b a k te ry e mleczne nie m ają ju ż wcale.

B a k te ry e k w a s u m lecznego są to w y ­ łącznie laseczniki nieruchom e i pacior­

kowce (Streptococcus). Laseczniki n a j ­ lepiej rozwijają się w głębszych w a r­

stw a ch płynów, dowodząc tem pew nego przystosow ania do życia beztlenow ego.

E nzym ów proteolitycznych nie w ydzie­

lają. Pomimo to, mogą rozszczepiać k a ­ zein (Caseobacterium), co dowodzi, że proces ten odbyw a się albo w e w n ą trz k o ­ mórkowe, albo pośmiertnie.

W raz z b a k te ry am i k w a s u propiono- wego (Propionibacterium), które na po­

dobieństwo gatu n k ó w coli poddają p ro ­ d u k ty rozszczepienia węglowodanów czę­

ściowo oksydacyi, częściowo zaś reduk- cyi, wymienione wyżej rodzaje tworzą je d n ę rodzinę bakteryj kwasowych, Aci- dobacteriaceae. Spokrewnione z niem i b a k te ry e k w a s u m asłowego należą ju ż do beztlenowców, k tóry ch rozwój w od­

ręb n y m poszedł kierunku.

Na tem miejscu J e n se n ro zp a tru je g r u ­ pę organizmów tlenowych, które ze w zglę­

du na sposób rozkładu związków azoto­

wych można wyprowadzić z Bacterium coli. J e s t to najpierw rodzaj Proteus, bez zarodników, którego kolonie na że­

la ty n ie tw orzą c h a ra k te r y s ty c z n e w y ­ p u stki nitkow ate; żelatyna przytem p od ­ lega rozpuszczeniu i rozkładowi o c h a ­ rak te rz e gnilnym; w ydziela się amoniak, siarkowodór, indol i inne p ro d u k ty o p rzy ­ k ry m zapachu. C uk ru mlecznego roz­

puszczać nie może, co zbliża go do pier­

w otnych g a tu n k ó w coli. Nazwa Liąuido- b acterium m a u w y d a tn ia ć c h a r a k te r y s ty ­ czną własność rozpuszczania żelatyny, odróżniającą ten rodzaj od lasecznika okrężnicy. Odpowiednio do powyższej definicyi daw nego rodzaju P roteu s J e n ­ sen zalicza doń także produkujące b a rw ­ niki B a c terium prodigiosum i violaceum.

Pociąg do pożywek skrobiowych zbliża pierw szą z nich do lasecznika ziem nia­

czanego, ku k tórem u dalszy rozwój g r u ­ py tej zmierza. Rozwój ten idzie w k ie ­ ru n k u tlenowców bezwzględnych, obję­

ty ch we wspólny rodzaj Bacillus, k tó re ­ go przedstaw iciele naogół uposażeni są w znaczną ilość enzymów [proteolitycz­

nych. Wiele z pomiędzy nich produkuje również dy a sta z ę i tworzy zarodniki. La­

seczniki tlenowe należą do nnjenergicz­

niejszych producentów am oniaku (rodzi­

na Alkalibacteriaceae). Pierw szym gur-

(10)

794 W SZEC H SW IA T JNTo 50

py tej p rzedstaw icielem j e s t Bacillus my- coides, niety lk o dla c h a ra k te r y s ty c z n e g o rozw oju na ż elaty nie, p rzy p o m in ają ce g o kolonie P ro te u s a , w postaci r o zc h o d z ą ­ cych się n a w s z y s tk ie s tro n y j a k b y n i ­ t e k grzybni, sk ąd nazw a je g o p o w stała, ale i dlatego, że j e s t j e d n ą z na jb a rd zie j rozpow szechnionych b a k te r y j ziem nych.

Zdolność ro zszczepiania c u k ru n a kwas m leczny św ia d cz y o je g o pochodzeniu.

Blizko b a k te r y i tej sto ją c e Bac. Ellen- bachensis i lasecznik w ą g lik a (Bac. an- tracis) tw o rz ą na ż e la ty n ie kolonie p o ­ dobne. Poza te m m am y t u b ardzo ro z ­ powszechnione g a tu n k i, j a k np. b a k te r y a sien n a (Bac. subtilis) i lasecznik z ie m n ia ­ czany, Bac. m e se n teric u s. Rozwój idzie tu w k ie r u n k u b a k te r y j, tw o rzą c y c h co­

raz to odporniejsze zarodniki. Zasłu g u je n a uw agę sz ero k a g ra n ic a t e m p e r a t u r (6— 50°), w j a k i c h istn ieć m o g ą te ty p o ­ wo e u ry te rm ic z n e organ izm y. Dalsze p rzy sto so w a n ie do t e m p e r a t u r w yso k ic h prowadzi do g a tu n k ó w w y b itn ie ciepło­

lub n y ch (Term obacillus), k tó ry c h zaro d­

niki o dzn a cz a ją się n a jw ię k s z ą odporno­

ścią na działanie gorąca.

Osobną gałąź laseczników tlenow ych tw o rzą b a k te r y e ferm en tacy i m oczniko­

wej (Urobacillus). Sam ro zk ład hydroli- tyczny m ocznika (CO (NH2)3 -f- 2Ha0 =

= (N1I4)3C 0 3) nie j e s t s p e c y a ln ą w ła s n o ­ ścią ty ch b a k te r y j. P rz e p ro w a d z a go wiele innych g a tu n k ó w , np. P ro te u s, Bac- te riu m coli, wiele ziarn ik ó w i t. p. Co j e d n a k j e s t dla laseczników m oczniko­

w ych typow em , to p rzy s to s o w a n ie ich do wysokiej alkaliczności podłoża. Są to laseczniki, tw o rz ą c e zarodniki. Ż e laty n y nie rozpuszczają, tw o rzą c pod ty m w z g lę ­ dem p e w ie n w y ją te k , zazwyczaj bowiem rozwój prow adzi w k ie r u n k u o d w r o t ­ n y m —od nierozp u szc z a ją c y ch do pepto- n izujących ga tu n k ó w .

P o z o sta ją jeszcze do ro z p a trz e n ia ziar- niki, będące d alszym sto p n iem rozw oju paciorkow ców m lecznych. M am y tu d u ­ żo g a tu n k ó w c h o robotw órczych, j a k np.

paciorkowiec ro pny (S trep to coccu s pyo- genes), gronkow ce, któ re z pasorzytów n a s k ó rn y c h przeobraziły się w b a k te r y e ropne, np. Micrococcus pyogenes, inne,

dostaw szy się do przew odów moczowych, w ytw orzyły wysoko wyspecyalizow ane g a tu n k i chorobotwórcze, j a k np. dwójnik rzeżączki (Gonococcus). O statnim szcze­

blem rozwoju j e s t tu prawidłowo w trz e ch k ieru n k a c h dzieląca się Sarcina. Ś w ia d ­ czy o tem i zdolność zarodnikowania, j a ­ k ą m ają niektóre g a tu n k i tego rodzaju.

B a k te ry e grup powyższych k o r z y s ta ją z res z tek roślinnych (węglowodany) i zwie­

rzęcych (ciała białkowe), żyją w e k s k r e ­ m entach, w moczu, w m leku zwierząt ssących — są to więc naogół organizm y nowszej daty.

O statnią gałąź na drzew ie genealogicz- nem b a k te ry j tw orzą beztlenow ce bez­

względne. Za jed n e g o z najdaw niejszych przedstaw icieli tej g r u p y uw ażać można g a tu n e k C lostridium P a s te u r ia n u m (Bu- tyribacillus), powodujący (erm entacyę ma- słową. Dwie są właściwości tego o rg a ­ nizmu, świadczące o bardzo daw nem j e ­ go pochodzeniu; nie rozszczepia cu kru m lecznego i zadaw ala się azotem w związ­

kach nieorgan iczn ych, mianowicie korzy­

s ta nietylko z am oniaku, ale asy m ilu je tak ż e azot wolny. Z resztą b a d a n ia o s ta t­

nie wykazały, że w sz y stkie b a k te ry e k w a s u masłowego (B utyribacteriaceae) m ożna uzdolnić do asym ilacyi azotu wol­

nego. Podobnie j a k b a k te r y e nitryfika- cyjne istnieć m usiały przed denitrylika- cyjnem i, ta k samo te o sta tn ie p oprzedzać m usiały po jaw ienie się organizm ów bez­

tlenowych, asy m ilu jących wolny azot.

W yprow adzić więc m ożem y rodzaj Buty- ribacillus z D enitrob acteriu in .

Te pierw sze w czasie b eztlenow ce bez­

względne są praw dopodobnie zarazem i najd a w nie jsz e m i o rganizm am i zarodni­

k u jąc e m u Tylko zarod nik om zawdzięcza­

ją, że mogły się u c hron ić od szkodliw e­

go dla nich w pływ u tlenu powietrza.

N a nieco wyższym szczeblu rozwojo­

wym sto ją rozpuszczające ż e la ty n ę g a ­ tunki, k tóre rozk ład ają ciała p e k tyn ow e (Pectobacillus) i rozszczepiający błonnik Cellulobacillus. Jeszcze i laseczniki błon­

nikow e m o gą się zadaw alać am oniakiem , jak o je d y n e m źródłem azotu. Z pomię­

dzy w s z y s tk ic h beztlenowców one n a jle ­

piej w y z y s k u ją w ęglow odany, p row adząc

(11)

JM& 50 W SZEC H SW IA T 795

(Eumycetes)

(12)

796 W SZECH Ś W IA T J\» 50

ich rozkład aż do w y tw a r z a n ia m e ta n u (ferm entacya błotna).

Odrębną gałąź tw o rzą b eztlenow ce g n i l ­ ne (Putribacillus). Rozszczepiają one e n e r ­ gicznie ciała białkowe, p rzyczem w yd zie­

la się znaczna ilość gazów o n a d e r nie­

przy je m n y m zapachu. I tu, podobnie j a k u ba kte ry j gn iln ych tlen ow y ch , rozwój postęp uje od g a tu n k ó w , w y tw a r z a j ą c y c h kwasy, do tak ic h , k tó r y m k w a so w o ść szkodzi. I s tn ie ją w reszcie i g a tu n k i, za­

chow ujące się w obec w ę g lo w o d a n ó w c a ł­

kiem obojętnie i czerpiące cały zapas energii życiowej j e d y n i e z ro z k ła d u ciał białkowych. Są to org an izm y , stojące na najw y ż sz y m szczeblu, j a k o fe r m e n ty ciał białkowych, podobnie j a k lasecznik błonnikow y zajm uje n a jw y ż sz y szczebel w szere g u b a k te r y j, r o z k ła d a ją c y c h w ę ­ glowodany.

S p o k rew nion e z pow yższem i są g a t u n ­ ki chorobotwórcze, w łaściw ie tru ją ce , j a k np. laseczn ik tężca (Bac. te ta n i) i n i e d a ­ wno o d k r y ty Bacillus botulinus. Są to beztlenow ce bezw zględne, p ro d u k u ją c e n a d e r szkodliwe dla o rg a n iz m u to k sy n y (rodzaj Botulobacillus).

Razem z b e ztlen o w cam i g n iln e m i J e n ­ sen łączy o rg an iz m y powyższe w r o d z i­

n ę P u trib a c te ria c e a e .

W idzim y z powyższego, że ogólny roz­

wój b a k te r y j odbył się od tlenowców p n e z d e n itry fik u ją c e ku beztlenow ym , od organizmów , o ddy c h a ją c ych tlenem , do o d dy ch ający ch śródcząsteczkow o. T a ­ ki sam rozwój, zdaniem J e n se n a , n a s tę ­ pował i w in n y c h odnogach ś w ia ta o r ­ ganicznego, od dyc h a ją c e bowiem ś ró d ­ cząsteczkowo drożdże m ożem y w y p r o w a ­ dzić z g ru p y A ctinom ycetes. Drzew o g e ­ nealogiczne b a k te ry j m ożn a p rze d s taw ić w nastę p u jąc e j postaci: (str. 795).

Najwyższe gałęzi drzew a g e n e alo g ic z ­ nego b a k te ry j ro zw ija ją się wszędzie w organ izm y zaro d n ik u ją c e , z gałęzi bo­

cznych p o w s ta ją g r z y b y i rośliny zielone.

Ponieważ zw ierzęta c z erpią e n e rg ię ż y ­ ciową z u tle n ia n ia z w iązkó w w ęglow ych, więc pierw szych przed staw icieli tego o d ­ łam u istot żyw ych, m ianow icie w iciow ce (F lagellata) w yp ro w adzićb y należało od n a jd a w n ie js z y c h p rz e d staw ic ieli rodziny

O xydobacteriaceae. B a k te ry e więc, a m ia ­ nowicie rzęd lcońcoworzęsnych (Cephalo- trichinae) są to owe „ p ie r w o tn ia k i11, z k tó ry c h rozw ija się n astę p n ie cały ś w ia t uo rganizow any w czterech głó­

w n y c h k ierun ka ch, re p re z en to w a n y c h dziś przez rośliny zielone, zwierzęta,'' grzyby, wreszcie b a k te r y e rzę d u naoko- łorzęsnych (Peritrichinae).

J a k wiadomo, głównie b a k te r y e p r o ­ w adzą rozkład resz tek zwierzęcych. Go­

dne j e s t uwagi, że n a stę p stw o kolejne ro zm a ity c h g ru p m ikroorganizm ów, u cze­

stnic z ąc yc h w ty ch procesach, odpowia­

da w przybliżeniu ich szeregom rozwo­

jo w ym , lecz w od w rotnym porządku: h y ­ drolizy węglowodanów i rozszczepiania ciał białkowych d ok o nyw ają g r u p y n a j ­ młodsze, w całkow item utlen ien iu pro­

d u k tó w pośrednich na d w u tle n e k węgla, k w a s azotowy i t. p. ciała, służące za pokarm dla roślin, działają głównie ga ­ tu n k i dawniejsze. P o w sta ją c e w śró d roz­

m a ity c h s p ra w fe rm e n ta c y jn y c h gazy, j a k np. wodór, węglowodory, tle n e k w ę ­ gla, b a k te r y e p r z e tw a rz a ją także na cia­

ła, z k tó ry c h korzystać może św ia t ro­

ślinny, w p ro w a dz a ją c tym sposobem sub- sta n c y e wspomniane z pow rotem do o bie­

gu okrężnego m a te ry i ziem skiej.

L udw ik Garbowski,

Korespondencya Wszechświata.

Szczątki słonia trz e c io rz ę d o w e g o z okolic Odesy.

W oiągu ostatnich paru lat prawie rok rocznie w różnych miejscowościach Chersoń- szczyzny znajdują nadzwyczaj ciekawe i oka­

załe szkielety ssaków trzeciorzędowych.

N a wiosnę r. b. w okolicach Odesy z warstw górno-trzeciorzędowych nad brze­

gami limanu Hadżybejskiego (warstwy z Vi- yipara fasciata Miill., Cyclas riyicola Leach.) wydobyto kości ogromnego słonia trzecio­

rzędowego (Blephas aff. meridionalis sp.).

O wielkości jego sądzić rriożn., z pomiarów,

które poczynione zostały przez pr. W. Ła-

skariewa z Odesy.

(13)

M 50 W SZECHŚW IAT 797

Długość kości ramieniowej (humerus) wy-i nosi 1,32 m, a szerokość górnej powierzchni * staw u 0,35 m. Długość kości łokciowej i szprychowej (R-\-U ) (zrośniętej) wynosi—

1,14 to, wobec szerokości staw u z kością ramieniową 0,30 m. Długość kości udowej (fernur) 1,52 m. Długość siekacza t. zvv.

„ k ła“ wynosi 2,24 m. Inne części szkiele­

towe stanowią imponujące wielkością swą kości miednicowe, dolna szczęka, śródręcze i napięstkiem.

Liczby wyżej przytoczone wykazują, że wielkością swą te n słoń kopalny przewyż­

szał znacznie słonia afrykańskiego.

Ciekawym szczegółem budowy szkieletu tego g atu n k u , wyróżniającym go ja k z po­

śród żyjących gatunków słonia indyjskiego i afrykańskiego, ta k i wszystkich dotych­

czas nam znanych gatunków słoni kopal­

nych, a w tej liczbie i pokrewnego mu Elephas Meridionaiis Nesti, jest zrastanie się kości szprychowej i łokciowej.

Zaznaozę, że odkrycie, o którem mowa, ma dość ważne znaczenie i pod względem stratygraficznym. Dotychczas warstwy z Yi- vipara faso. M, -były przez dawnego badacza Chersońszczyzny pr. Sincowa nie dość ści­

śle oznaczone, jako warstwy „popliocenicz- n e “. Obecnie zaś jest możność uznania w arstwy z Vivipara faso. M., jako części składowej piętra kujalnickiego, lub w każ­

dym razie za bardzo ściśle z niem związane, czego dowodzi również obecność w pobliżu w dolinie jeziora Kujalnickiego warstw gór- no-kujalnickich, w których znalezione zosta­

ły szczątki szkieletów Elephas Meridionaiis Nesti, Elasm otherium aff. Sibiricum Fisch., Rhinoceros sp., E q u u s Stenonis Cocchi, Cer- vus sp., Alces sp., zęby gryzoniów. N ad­

mienię, że warstwy górno-kujalnickie, p. W.

Łaskariew uznaje za równoznaczne z górno- pliocenicznemi warstwami doliny rz. Arno i inn.

Kazimierz Przemyski.

Tulczyn.

Z T O W . P Z R Y J A C I Ó Ł N A U K W P O Z N A N I U .

Zebranie wydziału przyrodniczego Towa­

rzystw a Przyjaciół Nauk w Poznaniu z dnia 18 listopada 1911 w obecności licznie ze­

branych członków zagaił prezes, p. radca d r . - F r . Chłapowski.

P o załatwieniu spraw administracyjnych dr. Chłapowski demonstrował nowe d ary do muzeum, a więc naprzód kopalne kości ko­

nia, wołu i dzika po części z Dębiny, po

części z pod Inowrocławia, oddane do p. dr.

E rz e p k io g o , dla muzeum bez podania, od kogo.

Następnie pokazał doskonale zachowane gniazdo osie, na gałązce uczepione, pocho­

dzące z Ostrowa nad Gopłem, dar pana aptekarza H. Umbreita; dalej grono musze­

lek om ułkówatych Dreyssenia multiformis, uwieszonych na bisiorach na klapaoh szcze- żui kaczej (Anodonta anatica) z jeziora So- biejuohskiego, przez które przepływa Gąsaw- ka. Dreyssenia mul-fc, należy do małż, omuł- kowatych żyjących przeważnie w morzu.

Sama jednak woli i wolała zawsze wody słod­

kie, albo mało słono. Najbujniej rozwinęła się w okresie końcowym trzeciorzędu w plio- cenie w olbrzymich jeziorach pontyńskich, które rozciągały się od Wiednia ku morzu Czarnemu po ustąpieniu morza Sarmackiogo.

Z rozpoozęoiem epoki lodowcowej Dreysse- nie cofnęły się do morza Azowskiego i do limanów czarnomorskich, a dopiero od nie­

dawna, w historycznych czasach, rozpoozął się podbój coraz szerszego terenu w E u r o ­ pie i to w skutek ułatwionej żaglugi nietyl- ko morskiej (bo trwającej nader krótko), ale i wśródlądowej po kanałach łączących rzoki.

Tak się dostała Dnieprem, Prypecią, Piną przez kanał Dnieprowsko-buski pod Kobry- niem do dorzecza Wisły, skąd przez kanał Bydgoski do Nakła i dalej Gąsawką ku Szu­

binowi i Żninowi. W ten sposób zawojo­

wała obecnie nawet nasze jeziora i coraz bardziej się rozszerza. Małża ta jest jadal­

na, jak wszystkie omułkowate. Przy tej sposobności dr. Chłapowski pokazywał dale­

ko większych rozmiarów Dreyssenie plioceń- skie ze Sławonii, wykopane w miejsoach, gdzie się rozciągało olbrzymie jezioro, będą­

ce obecnie lądem, dorzeczem Sawy.

Inny rodzaj wędrówki opisał następnie, przedstawiając 2 okazy orzechówek (Nuci- fraga caryocatactes), nadesłane w tym samym czasie z Widaw pod Poniecem i ze Słupów pod Szubinem (od p. K. Żółtowskiego). P ta k ten, należący do rodziny krukowatych, a bli­

żej spokrewniony z sójką, nie gnieździ się u nas, ale bywa tylko co kilka lat gościem, gdy w jego ojczyźnie zabraknie ulubionej jego paszy, szyszek limby (Pinus cembra, Arye). Zbiory nasze posiadają już 5 oka­

zów tego rzadkiego gościa, zlatującego do nas jesienią na zimę. W Galicyi, w Pieni­

nach i na Podhalu gnieździ się krótkodzio- ba odmiana. T a odmiana do nas nie dola­

tuje, ale tylko długodzióba (tnacrorhynchos), ta sama co się gnieździ w Alpach, Apeni­

nach, która dzióbem sobie radzi ja k dzięciół po drzewach. Z Widaw też pochodzą na­

desłane od ogrodnika pp. Mycielskich, p. K a­

niewskiego 2 sorki czyli ryjówki, zwierząt-

' ka drobniutkie z ryjkiem i futerkiem kreta,

(14)

798 W SZ E C H SW IA T ■Na 50

a z pozoru przypominające mysz, ale cał­

kiem od niej odrębne budową szkieletu, uzębieniem zwłaszcza, oraz wonią piżmową, która sprawia, że ani pies ani kot ich nie pożera, wreszcie sposobem życia. Żyją w no­

rach, unikają światła dziennego, dla tego zwane przez lud ślepuszonkami albo kreto- myszami, są nadzwyczaj drapieżne, a chód żyją przeważnie owadami (owadożercze, tak ja k jeż i kret), nie gardzą źadnem mięsem i są nadzwyozaj żarłoczne i odważne, bo rz u ­ cają się na większe zwierzęta. Dla rolnika i ogrodnika są to raczej sprzymierzeńcy niż szkodniki. B ra k nam było jednego swoj­

skiego g a t u n k u t. j. sorka m alutkiego (So- rex pygmeus) i ten właśnie nam został p rz y ­ słany z Widaw. J e s t to wogóle najm niej­

sze zwierzątko ze wszystkich zwierząt ssą­

cych, ale może też je st najżarłoczniejsze.

N astępnie p. aptekarz K. Maliski p rz ed ­ stawił dwa okazy żagwi (Polyporus), dość znacznych rozmiarów, d aru p. S krzydlew­

skiego z Poznania. Grzyby te, wyrosłe na pniach białodrzewia (P opulus alba), pocho­

dzą z guberni witebskiej pow iatu rzeczyc- kiego. Przy tej sposobnośoi p. M. dał k r ó t ­ ki pogląd na życie i rozwój ty c h pasorzy- tów i roztoczy.

W dalszym ciągu p. dr. Krzyżankiewicz wygłosił wykład: „O p o w ietrzu p łynnem ".

Ponieważ czytelnikom Wszechświata sp ra ­ wa skroplenia gazów je s t znana z wielu opracowań szczegółowych, treść odczytu dr.

K. pomijamy.

Nad wykładem zawiązała się dyskusya, w której brali udział pp. dr. Chłapowski, St. Konieczny, Mąkowski i Śmiśniewicz.

Odozyt p. St. Koniecznego, „O Y o g h u r- cie“ odłożono dla spóźnionej pory do p rz y ­ szłego zebrania.

J a k o kandydata na ozłonka zapropono­

wano p. aptekarza Józefa N aatza z Poznania.

P O L S K I E T O W . K R A J O Z N A W C Z E .

W łonie naszego Tow. Krajoznawczego utw orzyła się sekcya, której zadania Wszech­

świat. od chwili swego powstania uważał zawsze za „jeden z najw ybitniejszych po­

stulatów narodowych**. S ekcya Fizyogra- ficzna Polskiego Tow. Krajoznawczego p r z y ­ jęła regulamin, określający sposoby jej dzia­

łalności, który podajemy do wiadomości na­

szych czytelników w przekonaniu, że między nimi znajdują się liczni przyszli członkowie czynni tej sekcyi.

R E G U L A M I N Kom isyi Fizyograficzn ej,

zatw ierdzony przez Zarząd Główny P. Tow arzy­

stw a Krajoznawczego d.

6

listopada 1911 roku.

§ 1. Komisya fizyograficzna powstaje przy Tow. Kraj. na zasadzie § 1 p. 2 ustaw y te ­ goż Towarzystwa.

§ 2. Komisya ma na celu: a) Gromadze­

nie i opracowywanie materyałów naukow ych z zakresu fizyografii krajowej, a mianowicie:

z florystyki, faunistyki, geologii, a n tropo­

logii. etnografii, archeologii, meteorologii i nauk pokrewnych, b) Podejmowanie wy­

daw nictw naukow ych z zakresu fizyografii.

§ 3. Dla osiągnięcia ty c h zadań Komisya:

a) opracowuje plany i programy badań fi- zyograficznych; b) Deleguje speoyalistów na s tu d y a naukowe do oznaczonych przez nią miejscowości, c) Udziela rad i wskazówek osobom prowadzącym badania fizyograficzne.

d) Udziela zapomóg i subsydyów na podjęte lub prowadzone studya. e) Urządza posie­

dzenia, poświęcone rozważaniu spraw n a u ­ kowych z fizyografią związanych.

§ 4. Stosunek Komisyi do Zarządu Głów­

nego Towarzystwa norm ują następujące przepisy: a) Komisya rozważa sprawy, prze­

kazane jej przez Zarząd główny i udziela inu swych opinij i wskazówek, b) Komisya przedstawia do aprobaty Zarządu koszto­

rysy wydawnictw naukowych, przeznaczo­

nych do wydania z ogólnych środków To­

warzystwa. c) Wystąpienia Komisyi na ze*

w nątrz (udział w zjazdach, delegacyach, wy- stawaoh i t. p.), odbywają się za aprobatą Zarządu, d) Środkami, przeznaczonemi co­

rocznie w budżecie P. T. Kr. na cele fizyo­

graficzne, rozporządza Komisya P. i kom u­

nikuje kosztorysy swoje Zarządowi P. T. K.

e) Zarząd Główny otwiera w swyoh księgach specyalny rachunek K. F ., na który wno­

szono będą wszelkie dochody i wydatki tejże.

§ 5. Stosunek do innych Komisyj T o ­ warzystwa:

a) Komisya Fizyograficzna korzystać mo­

że z wszelkich zbiorów, pod zarządem lub dozorem innych komisyj pozostających (m u­

zealna, fotograficzna, wydawnicza, biblioteka), w porozumieniu z przewodniczącymi ty ch wydziałów, b) Wszelkie zbiory swoje, mające wartość muzealną lub archiwalną, Komisya przekazuje odpowiednim wydziałom Towa­

rzystwa. N a oddanie zbiorów swych innej instytucyi, poza Tow. Krajoznawczem bę­

dącej, Komisya Fiz. uzyskać winna aprobatę Zarządu Głównego, c) Strona handlowa wy­

dawnictw Komisyi należy do a dm inistracji wydawnictw Towarzystwa.

§ 6. W stosunku do Oddziałów prowin- eyonalnych: a) Komisya korzysta ze zbio­

rów naukow ych Oddziałów w porozumieuiu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

II nagroda o wartości 200 zł: Filip Kwaśny; Społeczna Szkoła Podstawowa Stowarzyszenia Edukacyjnego w Gorzowie Wielkopolskim; opiekun: Lech Jakubowski.. III nagroda o

3) zawiesić w prawach hodowcy na okres do 36 miesięcy, 4) zawiesić w prawach członka na okres do 36 miesięcy, 5) wykluczyć ze Związku. Członkowie Głównego Sądu

„Zwierzęcość” żeńskich potworów stała się dla mnie bardzo atrakcyjną kategorią, ukazującą cechy postaci na pierwszy rzut oka być może

Przygotowanie programu szkoleniowego dla potrzeb młodzieżowych reprezentacji kobiet.. Proces licencyjny

Na koniec wspomnimy także nasze Wydawnictwo WBPiCAK, czyli Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu (Instytucji Kultury

Najmłodsze, holoceńskie utwory reprezentowane są przez grunty antropogeniczne (organiczno – mineralne nasypy niekontrolowane oraz odpady komunalne i gruz) o

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie