• Nie Znaleziono Wyników

Kreowany świat Kresów Włodzimierza Odojewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kreowany świat Kresów Włodzimierza Odojewskiego"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy R. Krzyżanowski

Kreowany świat Kresów

Włodzimierza Odojewskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 85/4, 59-73

(2)

Pamiętnik Literacki LXXXV, 1994, z. 4 PL ISSN 0031-0514

JERZY R. K R Z Y Ż A N O W SK I

K R E O W A N Y Ś W IA T K R E S Ó W W Ł O D Z IM IE R Z A O D O J E W S K IE G O

Żadne w artościow e dzieło literackie nie poddaje się całkow item u rozbiorowi, o czym często się przekonujemy. Krytyk podkreślić tylko m oże jego składniki i wykazać ich znaczenie, zdając sobie rów no­ cześnie sprawę, że w ostatecznym rachunku czytelnik musi złożyć elem enty tego dzieła sam dla siebie i literalnie zrekonstruować książkę stosow nie do w łasnego doświadczenia.

F. R. Karl, A R eader’s Guide to Joseph C o n ra d 1

Uwagi ogólne

G d y przed laty niem al 20 rozpocząłem pracę n ad om aw ianiem podolskiego cyklu powieści i o p o w iad a ń W łodzim ierza O dojew skiego, zdałem sobie rychło spraw ę, że czytelnik am erykański, dla k tó reg o p ra ca ta była przeznaczona, niewiele zrozum ie z zasadniczych p roblem ów cyklu, jeśli nie będzie m ógł osadzić akcji u tw oró w w k o n k re tn y m kontekście geograficznym i histo ry cz­ nym czy naw et ściślej — czasowym . P o zb aw io n a takiego osadzenia ocena naw et artystycznej w artości prozy O dojew skiego byłaby znacznie uboższa niż ocena rz u tu ją ca n a realne tło konfliktów pow ieściow ych cyklu. Zw róciłem się tedy d o a u to ra z p ro śb ą o po m o c zbliżoną do tej, jakiej am eryk ańsk iem u k rytykow i M alcolm ow i C ow leyow i udzielił n a jego pro śbę W illiam F au lk n er i przygotow ał do w yd ania swych o p o w iad a ń m ap ę terenów po w iatu Y okna- p ataw h a, k tó ry , analogicznie do powieści polskiego pisarza, jest św iatem k reow anym , choć o p arty m ściśle na geografii i realiach P o łu d n ia S tanów Z jednoczonych, gdzie m a miejsce akcja wielu części F aulknerow skiej sagi. P ozo staw iając n a razie n a uboczu spraw ę p o d o b ień stw a procesu tw órczego o b u pow ieściopisarzy, do czego pow rócić przyjdzie nieco później, chcę p rzy p o ­ m nieć, że O dojew ski odpow iedział na m o ją p rośbę pozytyw nie i istotnie załączył do listu szkic terenów akcji cyklu. M ap ę ich w m oim w łasnym op ra co w an iu zam ieściłem tuż za przedw ojenną m ap ą P olski u k azu jącą lo kali­ zację ow ych „bez m ała dw óch p ow iató w ” 2, gdzie um iejscow ione zostały

1 F. R. K a r l, A R eader’s Guide to Joseph Conrad. N ew York 1960, s. 154.

2 W. O d o j e w s k i , Z asypie w szystko, za w ie je ... Paryż 1973, s. 309. W tekście głównym odsyłam do tego w ydania skrótem ZWZ. D o innych ogniw cyklu podolskiego odsyłam skrótami: W O = W yspa ocalenia. W arszawa 1964; ZŚ = Zm ierzch świata. W arszawa 1962. Liczby po skrótach oznaczają stronice.

(3)

60 JERZY R. K R ZY ŻA NO W SK I

p rzedstaw iane w ydarzenia — w p ra c y 3 w ydanej w języ ku angielskim . M ap y te, niestety, nie weszły d o polskiej wersji pracy, ze względów od a u to ra niezależ­ nych, p o d o b n ie ja k niezależne od niego były interw encje działającej wówczas cenzury, k tó re je d n a k na m oje w yraźne żądanie w ydaw nictw o zgodziło się zaznaczyć w polskim tek ście4. W pracy niniejszej (s. 62) re p ro d u k u ję m apę k reow anego m iejsca akcji.

I ju ż wtedy, gdy znane były zasadnicze p artie cyklu, do k tó ry ch później doszły rzeczy sto su n k o w o fragm entaryczne, zaznaczałem , że powieści te i o p o w iad a n ia dzieją się niby n a k o n k retn y m terenie i w k o n k retn y ch sytuacjach, a przecież, ja k pisałem o C zupryni, G lebach, K rzy żto p o lu i innych, „na pró żn o byłoby szukać nazw tych n a m apie P o d o la [...] , istnieją one bow iem tylko w w yobraźni pisarza [...], w kraju, k tó ry pow ołał d o życia w yjątkow ą m ocą w yobraźni, pam ięci i w ynalazczości, w k ra ju rzuconym na rzeczywiście istniejące tery to rium , k tó ry przed laty istniał w czasie i przestrzeni, a któ reg o ju ż nie m a ...” 5 O becnie, gdy nasza w iedza o cyklu O dojew skiego poszerzyła się o szereg stu d ió w 6, d o pro b lem u tego pow rócić w ypadnie, jest to bow iem sp raw a zasadn icza dla zrozum ienia procesu tw órczego nie m ającego precedensów tej skali w literatu rze polskiej.

P rzekon ałem się o spraw ach tych stosu n k o w o niedaw no, gdy brałem czynny udział w przygotow yw aniu nowej, am erykańskiej edycji Trylogii H en ry k a Sienkiewicza, po 100 latach m ającej zastąpić nieudolne i od d aw n a w yczerpane tłum aczenie Jerem iah a C u rtin a, d o k o n a n e przed w iekiem z o k ła ­ dem . P o u k azan iu się W ith Fire and Sword (1991) zrozum iałem , że jeśli czytelnik am erykański nie d ostanie do Trylogii k o m en tarza osadzającego akcję powieści w łaśnie w k o n k retn y ch w aru n k ach geograficznych i historycznych, tom y n astępne trafią w próżnię lub też wywoływać będ ą kom en tarze rów nie mylne, ja k m iało to miejsce po w ydaniu p rzek ład u Ogniem i mieczem. P rzy ­ gotow ałem zatem tom ik zaty tu ło w an y T h e T rilogy Companion. A R ead er’s

Guide to the T rilogy o f H enryk Sienkiewicz (1991), gdzie rolę zgoła zasadniczą

spełniała m a p a k am p an ii p rzedstaw ionych w kolejnych to m ach Trylogii, m apa, k tó ra zresztą p rz ed ru k o w a n a została w przekładzie Pana W ołodyjow ­

skiego, zaty tuło w any m Fire in the Steppe (1992). Ale podczas gdy w p rz y p ad k u Trylogii um ieszczenie na m apie w ydarzeń przedstaw ianych w jej częściach nie

stanow iło najm niejszej trudności, w cyklu O dojew skiego m ap a ukazuje m iej­ scowości w rzeczywistości nie istniejące, kreow ane, a przecież nie m niej realne od Z b araża, Ł ub niów czy K am ieńca P odolskiego. I tu, ja k sądzę, trafiam y na zagadnienie zgoła zasadnicze i fascynujące, w arte zb a d an ia rów nie sta ra n n e ­ go ja k wysiłki, k tó re historycy poświęcili śledzeniu szlaków S krzetuskiego, K m icica czy p a n a W ołodyjow skiego. D la b ad acza lite ratu ry będzie to p o d ró ż nieporów nanie ciekaw sza, gdyż jej dzieje będ ą dziejam i procesu całkow icie tw órczego, a nie tylko rzutującego n a realne fakty zaistniałe i m iejsca łatw e do w ytro pien ia w udo ku m en to w an ej historii. C ykl powieści i o p o w iad ań bez

3 J. R. K r z y ż a n o w s k i , The Land o f N o Salvation. „The Polish Review” (N ew York) 1978, nr 2.

4 J. R. K r z y ż a n o w s k i , Tam, gdzie nie ma ocalenia. W: Legenda Somosierry i inne prace krytyczne. W arszawa 1987.

5 Ibidem, s. 212.

(4)

KREO W A NY ŚWIAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 61

w ątp ien ia dziś ju ż historycznych, a je d n a k nie m ających p otw ierdzenia w źródłach, m a p a p rzedstaw iająca m iejsca, k tó ry ch nie było, p ostaci działające n a rów nych p raw ach, choć bardziej przekonyw ające niż osobistości histo ry cz­ ne — wszystkie te elem enty tw órczej prozy zasługują, m oim zdaniem , na uw ażne prześledzenie i krytyczny ko m en tarz, do p iero bow iem w trakcie tego procesu w ykazać będzie m ożna k ry teria kw alifikujące cykl O dojew skiego do szeregu dzieł, k tó re zasługują n a trw ałe miejsce w historii literatu ry , jeśli do h istorii pow szechnej należeć nie chcą i nie m ogą.

P rzy stępując do b a d a n ia tego procesu tw órczego postanow iłem poszerego- w ać problem y i zjaw iska, sk atalogo w ać niejako spraw y, k tó re n a przestrzeni przeszło 1000 stro nic d ru k u zostały przez p isarza nie tylko rozsiane, ale w wielu p rz y p ad k ach zakam uflow ane, w spom niane m im ochodem w dialogach czy au to rsk im ko m en tarzu , nieraz zaś po p ro stu p o trak to w a n e do tego sto p n ia lekko, że tylko b a rd zo uw ażny czytelnik potrafi dostrzec je i zapam iętać. Z asto so w ać by tu m ożna tezę, ja k ą angielski kry tyk E dw ard C ran ksh aw w ysunął m ów iąc o powieści C o n ra d a N o stro m o: „Z anim dojdzie się do setnej stronicy, czytelnik zdaje sobie spraw ę z nieskończenie większej ilości spraw niż te, o któ ry ch istotn ie wie, i m oże śledzić psychologię niezliczonych postaci w m iarę, ja k zo stają one p rzedstaw iane” 7. Sądzę, że ten wysiłek u p o rz ą d ­ k o w a n ia św iadom ie zagm atw anych spraw pozw oli czytelnikom pow iązać szereg p ro blem ó w pozo rnie w zajem nie niezależnych, u k azać zagadnienia zasadnicze i — co najw ażniejsza — p o d jąć p ró b ę zanalizow ania m etody tw órczej pisarza ja k o fenom enu nie sp oty kan ego w literaturze polskiej. W tym celu rozw ażan ia m oje dzielę n a kwestie w ydzielone poniżej ja k o osobne p unkty.

Geografia

W iemy, że cykl pow ieściow y O dojew skiego ulok ow any jest w Polsce, ściślej m ów iąc — n a P od o lu , jak k o lw iek dla czytelnika obcego nie jest to spraw ą rów nie ja k dla polskiego jasn ą. „1943 — 1944. P o lsk a U k ra in a, gdzie w spół­ żyją z konieczności Rosjanie, Żydzi, P olacy i U kraińcy, ro z d a rta jest przez w ojnę [ . . . ] ” — reklam uje Z asypie w szystko, za w ieje... o k ła d k a francuskie­ go p rzek ład u pow ieści8. „Losy ludów n a linii p odziału m iędzy W schodem a Z ac h o d em ” — w tóruje jej w ersja n iem ieck a9. Ale tekst cyklu nie pozostaw ia w ątpliw ości, że ak cja um ieszczona jest w „bram ie m iędzy K a rp a ta m i a P o le­ siem ” (ZW Z 39), „od B eskidu po W ołyń” (ZW Z 81), „na granicy P o d o la i W o ły n ia” (Z W Z 258), w pobliżu terenów , gdzie przed w ojną znajdow ały się „latyfundia książęce” (Z W Z 258) i „dom eny p anó w Sas-T erleckich”, tam gdzie w achm istrz Szyła woził m łodego P aw ła W oynow icza n ad sow iecką granicę n a Z b ru czu (Z W Z 314). N aw et pobieżny rzut o k a n a m apę posiadłości u ty tu ło w a­ nych rodzin o kresu m iędzyw ojennego w skazuje, że m ow a tu być m oże jedynie o Ołyce, ordynacji R adziw iłłów , położonej isto tnie n a tych te re n a c h 10, podczas

7 E. C r a n k s h a w , Joseph Conrad. Some A spects o f the A rt o f the Novel. London 1936, s. 189. 8 W. O d o j e w s k i, Et la neige recouvrit leur trace. Paris 1973.

9 W. O d o j e w s k i, Katharina oder Alles verwehen wird der Schnee. Wien —Hamburg 1977. 10 Zob. M. M ille r , A rystokracja. W arszawa, br., s. 262.

(5)

62 JERZY R. KRZYŻANOWSKI

M apa kreowanego miejsca akcji powieści O dojew skiego

gdy księga H erby rodów polskich Zbigniew a Leszczy ca w ym ienia Terleckich herbu Sas ja k o ród osiadły w w ojew ództw ie ruskim od 1532 r o k u 11. W yraźnym potw ierdzeniem tej lokalizacji jest końcow y o b ra z Z asyp ie w szyst­

ko, za w ie je..., kiedy to opuszczający G leby n a zawsze Paw eł W oynow icz widzi,

ja k „gdzieś tam jeszcze dalej, n a wołyńskiej stronie odryw ały się raz za razem od ziemi białe niby gw iazdy pociski, zataczały łuki i o p ad a ły ” (Z W Z 482 — 483).

(6)

KREO W A NY ŚW IAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 6 3

I tu d o ty k am y pierw szego z wielu tru d n y ch zagadnień w om aw ianiu procesu tw órczego, k tó ry K resy w cyklu O dojew skiego uniezależnił niejako od istniejących w rzeczywistości terenów , a m ianow icie sto su n k u realiów d o św iata kreow aneg o czy m oże raczej o dw rotnie — przew agi wizji kreow anej nad rzeczyw istością d aw n o m inioną. W całym cyklu sp otyk am y zaledwie kilka, kilkanaście najwyżej nazw m iejscowości realnych, takich ja k Lwów, T arn o p o l czy T rem bow la, podczas gdy inne, K rzem ieniec, M ińsk czy Sm oleńsk, w spo­ m niane są tylko ja k o etapy p o dróży P aw ła W oynow icza jad ąc eg o odnaleźć zw łoki b ra ta w katyńskich m ogiłach. Isto tn ą i znacznie bardziej „praw dziw ą” rolę grają w cyklu m iejscow ości fikcyjne, K rzyżtop ol lub N ikorycza, którym nie tylko pośw ięcono wiele uwagi, ale k tó re opisane zostały n ad e r szczegółowo, z p o d an iem nazw ulic, a naw et adresów , opisem najw ażniejszych budow li itp. Z auw ażyć w arto interesujące przechylenie k ryterium praw dziw ości na korzyść miejsc fikcyjnych, gdy Paw eł, znalazłszy się n a B iałorusi, stw ierdza słuchając 0 S m oleńsku, K aty n iu i K o sogorach , że „nazw y tam tych m iejscowości były dlań dotychczas pojęciam i tylko oderw anym i, niezm iernie odległe w prze­ strzeni, a przez to m ało praw dziw e, obecnie zaś czuł ich realność tak sam o, ja k wówczas, kiedy ktoś m ów ił: G leby, C zuprynia, K rzyżtopo l albo Lwów, W arszaw a lub K ra k ó w ” (ZW Z 91). T o odw rócenie p ro po rcji na rzecz „praw dziw ości” m iejscowości kreow anych świadczy o sile o b ra zu fikcyjnego, dom inu jącego n ad rzeczyw istością historyczną. Jest to zjaw isko pow tarzające się z ró w n ą siłą we w szystkich asp ek tach cyklu podolskiego.

D o spraw tych pow rócim y za chwilę, na razie jedynie przypom inając, że w geografii tam tejszego terenu zasadniczą i w ieloraką rolę odgryw a rzeka nazw ana tu Sertem , a o d p o w iad ająca istniejącem u rzeczywiście Seretow i, rzeka będąca n a m apie a u to ra niejako kręgosłupem terenu, i że pojaw i się o n a w Z asypie w szystko, zaw ieje... ja k o pierw sza k o n k re tn a nazw a geograficz­ na (ZW Z 9), co uw agę czytelnika od razu przyw iązuje do terenu akcji p o ­ wieściowej.

N a d Sertem też położone są dwie główne m iejscowości tery to rium , K rzyż­ top ol i N ikorycza, w spom niany zaś w ielokrotnie w tekście opis biegu tej rzeki pokryw a się n ad e r d o k ład n ie z w idocznym na m apie P o d o la krętym spływem Seretu na południe, aż do D niestru. P o ró w n an ie zaś obu m ap, realnej 1 kreow anej, pozw ala usytuow ać K rzy żtopo l mniej więcej do k ład n ie w miejscu C zortkow a, m iasta przed w ojną i w okresie okupacji niem ieckiej pow iatow ego, co zresztą potw ierdza tekst powieści m ów iący o „m iasteczku pow iatow ym K rzyżtop ol” (W O 26). D alsze w skazów ki topograficzne znaleźć też m ożna na realnej m apie, k tó ra n a północny zachód od C zo rtk o w a pok azuje np. kam ie­ niołom y (w spom niane ja k o „zatopio ny k am ieniołom ” — Z W Z 126) i wieś M ogilnicę, a więc elem enty n ap o ty k an e w to k u powieściowej narracji.

N a to m iast lokalizacja „parafialno -klasztornej N iko ry czy” (W O 27) jest spraw ą nieco trudniejszą, O dojew ski bow iem um ieszcza m iasteczko ró w n o ­ cześnie n ad Sertem i przy torze kolejow ym , co nie znajduje p ok ry cia w sytuacji realnej, gdzie kolej przecina się z biegiem Seretu d o p iero w Trem bow li, m iejscowości od akcji cyklu podolskiego tak odległej, że p ochodzący stam tąd nauczyciel zupełnie nie znany jest K atarzy nie (ZW Z 156). W a rto nb. zauw a­ żyć, że obecność tego człow ieka i jego śm ierć podczas b ohaterskiej o brony leżącego w połow ie drogi m iędzy C zup rynią a G lebam i (ZW Z 149) kościółka w T uczap sk u — nie jest bynajm niej przyp adkow a, pam ięć bow iem o walecznej

(7)

64

JERZY R. KRZY ŻA NO W SK I

obronie Trem bow li przez ko m endantow ą Annę D o ro tę C hrzanow ską w r. 1765 była jed n y m z najtrw alszych sym boli polskiej obecności n a P o do lu. W tym kontekście fakt, iż o b ro n ą T u czap sk a dow odzi Paw eł W oynow icz, p rzed ­ stawiciel rodziny m ieszkającej „tu taj, gdzie panow ali i żyli od tak d aw na, że nik t ju ż nie pam iętał, naw et oni sam i, kiedy p an o w ać zaczęli” (Z W Z 369), n ab iera szczególnej wymowy.

Topografia

C h a ra k te r terenów leżących m iędzy rzeką R ad ą n a zachodzie a Z bruczem n a wschodzie, w zdłuż biegu Sertu, w zm iankow any jest do statecznie często, by stw orzyć trw ały o b ra z k rain y pociętej jara m i, porośniętej lasam i a n a ­ wet knieją, n a której „skraju ślady jeleni, tu i ówdzie świeży, wilczy ślad” (ZW Z 423). L atem n ato m iast narzucającym się elem entem k o lo ry tu lokalnego jest step z całym bogactw em południow ej roślinności, ta k d o sk o n ale znanej polskiem u czytelnikow i z lektury M arii A ntoniego M alczew skiego czy Ogniem

i mieczem H e n ry k a Sienkiewicza. Z tą je d n a k zasadniczą różnicą, że step

O dojew skiego jest niem al zawsze suchy, bezpłodny, spalony upałem , co w yjaśnia p o czątk o w ą scenę cyklu — bezlitośnie spopielony słońcem , a n o n im o ­ wy k ra jo b raz (otw ierający W yspę ocalenia). T u właśnie P io tr C zerestw ienski przekracza m agiczną bram ę pam ięci, k tó ra pro w adzi na P odole, w świat, który m a być dlań „w yspą ocalenia”, a w istocie okazuje się k ra in ą zm ierzchu świata, ja k głosi ty tu ł zb io ru o p o w iad ań uzupełniających powieści cyklu. Ziem ię tę an tag o n ista P io tra,

Paw eł W oynow icz — którego zrodziła ta ziemia, jak zrodziła jego dziadów i pradziadów, jak daleko tylko sięgnąć w pom rokę jej dziejów, bo zawsze byli na tej ziemi, znikąd nie przyszli — zwał stepem, jak wszyscy tutejsi, choć gdzie indziej zwą połoniną, pastwiskiem, dziką łąką, ugorem, wertepem, obojętnie zresztą jak, o to sam o przecież chodzi: burzan, ostnica, miodunka, byliny, piołuny, mięty, rumian, gdzieniegdzie, gdzieniegdzie osty i trawy suche o tej porze roku, sterczące, ostre, kruszące się, sypiące brunatnym pyłem, a tylko z rzadka tu i ów dzie wśród pustkowia futor osam otniony i dlatego solidny, prawie że obronny. [Z W Z 12]

D o p iero po wielu latach, w o p o w iad an iu d ato w a n y m : 1985, b o h ater O dojew skiego w raca w tam te strony p rag n ąc swem u d o ra sta ją cem u w cen tral­ nej Polsce synowi p o k azać stepow y krajo b raz. Jad ą c w ynajętą we Lwowie tak só w k ą i przekroczyw szy rzekę Strypę — w pow ieściach n azw an ą R ad ą — dojeżdża d o stepu zw anego P an talich ą, a zaznaczonego n a m apie cyklu ja k o leżący n a południow y zachód od K rzyżtop ola, podczas gdy w rzeczywistości step ten znajduje się w takim w łaśnie u sytu ow aniu do T rem bow li raczej niż C zortko w a. W ten sposób w yjaśnia się niejako k o n tam in acja elem entów kreujących, k tó re fikcyjne m iasteczko stw orzyły z ob razów dw óch rzeczy­ w istych m iejscowości leżących n ad Seretem . H ipotezę tę potw ierdził po latach sam au to r, gdy relacjonując rozm ow ę z czytelnikiem swoich u tw orów napisał:

N a dzisiejszym spotkaniu na Uniwersytecie Jagiellońskim podszedł do mnie jakiś mężczyzna i zaczął potwierdzać pewne fakty i miejsca z m oich książek. „Tak, to jest Trem bowla” — mówi. „A to C zortków ”. „N azw y tylko pan pozm ieniał, różne rzeczy poprzestawiał” 12.

12 Zapomniane, przyw oływ an e... Z W łodzimierzem Odojewskim rozmawiają A. S z o s t k ie - w ic z i M. O k o ń s k i . „Tygodnik Pow szechny” 1993, nr 28, s. 1.

(8)

K REOW ANY ŚWIAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 6 5

W izyta w Trem bow li, po do b n ie ja k k ró tk ie zetknięcie ze stepem , przynoszą je d n a k tylko poczucie gorzkiego ro zczarow ania i niepow etow anej straty tak silne, że b o h a te r o p o w iad a n ia zdobyć się m oże jedynie na 'k ró tką, zdław ioną konkluzję: Je d ź m y , w racajm y” 13.

C ofnijm y się je d n a k do czasów okupacji niem ieckiej: n a tym nieom al w rogim tle k ra jo b ra z u ro zd arteg o w ojną d o m o w ą P o d o la praw dziw ym i w yspam i — nie tylko w sensie sym bolicznym — o k azu ją się m iejscowe dw ory, zwłaszcza C zuprynia i G leby, dla b o h ateró w cyklu będące rodzinnym dom em i schronieniem przed okrucieństw em w szechw ładnie panującym na P o d o lu w r. 1943, gdy rozw ija się i toczy zasadnicza akcja cyklu. K o n tra stu jąc e ze stepow ą okolicą bogactw em zadrzew ienia, zieleni, ciepła, o b a m ajątk i położone są charakterystyczn ie po dw óch przeciwległych stro n ach M otrenieńskiego B oru i M ohylnej D oliny, gdzie zn ajd u ją się nie tylko m ogiły Żydów , ale także „p arty zan tó w z czterdziestego ro k u ” (ZW Z 241), co — naw iasem m ów iąc — jest jed n y m z faktograficznych p otknięć a u to ra , nigdzie bow iem , w n a jd o k ła d ­ niejszych źródłach, nie m ożn a znaleźć w zm ianki o tego ro dzaju akcji przeciw Sow ietom . W tej samej je d n a k powieści wcześniej p o d a n a zo stała inform acja zgoła odm ien na: „były tam zbiorow e m ogiły z wiosennej pacyfikacji Żydów i późniejsze p arty z an tó w ” (ZW Z 20), sądzić zatem w olno, że ważniejsza od d o k ładności historycznej jest tu w arstw a sem antyczna i sym boliczna, n arzu ca­ ją c a pozornie sielskiem u życiu we dw orach n ieuniknione sąsiedztw o groźnego

b o ru i złowrogiej doliny, tym bardziej że jeszcze bliżej G lebów leży D olin a M ęki P ańskiej „z p oznaczonym szram am i C h rystusem ” (ZW Z 242), co p o d ­ kreślone jest ja k o główny m otyw nocnej zm ory P aw ła W oynow icza p rze­ śladującej wizją niem ożności p o w ro tu do dom u. D ram aty czn e zakończenie to m u 1 Z asypie w szystko, zaw ieje... — w iadom ość o spaleniu C zupryni (ZW Z 180) — stanow i w w ątk u powieści m om ent zgoła zasadniczy, toteż zgodnie z całą poety k ą cyklu o b a dw ory ulegną zniszczeniu, a ich spalone i zburzone ruiny zam k n ą kilkusetletni okres obecności polskiej na P odolu. T opografia zatem stanow i czynnik znakom icie zestrojony z pełną wym ow ą cyklu, któ reg o pojedyncze ogniw a noszą tytuły tak znam ienne, ja k Zm ierzch

świata, Z asypie w szystko, za w ie je..., Odejść, zapomnieć, żyć.

Toponimia

S koro je d n a k m ów im y o świecie kreow anym , w arto przez chwilę zatrzym ać się na nazw ach m iejscowości będących w idow nią tragedii zagłady polskości na tam tejszych ziem iach. S pośród ok oło 75 nazw geograficznych użytych w cyklu podolskim tylko niewiele p o n a d 10 znaleźć m ożna na realnej m apie P o d o la i okolic, reszta, a więc p o n a d 80% , to nazw y kreow ane, fikcyjne a przecież znakom icie d o stosow ane do o nom asty ki lokalnej. C o więcej — liczne z nich to nazwy wiele m ów iące o ch arak terze m iejscowości, a naw et jej m ieszkańców. D ow iadujem y się więc, że H ańcza-C zacz, której nazw a „brzm iała obco a za­ razem blisko”, to o sad a „zam ieszkiw ana w większości przez B esarabów ” (W O 215 — 216), że w Iłłowce Ruskiej — po d o b n ie zresztą ja k wszędzie indziej — znajduje się cerkiew (ZW Z 271), a w Lackim Siele Paw eł spo ty ka

13 W. O d o j e w s k i, Jed źm y, w racajm y..." Kraków 1993, s. 216.

(9)

66 JERZY R. KRZY ŻA NO W SK I

d o b ry ch P olaków , któ rzy pielęgnują go przez tydzień w czasie n a p a d u ch oro b y (Z W Z 307), itd. N iek tó re z tych nazw są tak m ocno osad zo n e w leksyce lokalnej, że odczytanie ich i właściwe zrozum ienie w ym aga dobrej znajom ości dialek tó w używ anych n a P od o lu , a niekiedy po w oduje zabaw n e n iep o ro zu m ie­ nia. W okolicy G leb np. znajdujem y Ł oszakow ski Z aścianek, o nazwie utw orzonej od ukraiń skieg o słow a „łoszak”, tzn. źrebak. T ym czasem prze­ k ład ają c n a angielski pow ieść L eo p olda B uczkow skiego C zarny potok, um iej­ scow ioną w tej sam ej okolicy, nie znający do brze dialek tu tłum acz o dczytał słow o „łoszak” ja k o „łoś” i zdum ieni czytelnicy m ogli się dow iedzieć, że dzielny ksiądz B ańczycki jeździł saniam i zaprzęgniętym i w p a r ę ... ło s i14. A sk o ro ju ż 0 powieści B uczkow skiego m ow a, w arto przypom nieć, że nazw a cen traln ego w tej powieści m iasteczka brzm i Szabasow a, po d o b n ie ja k w pow ieści A ndrzeja Stojow skiego Podróż do N ieczajny m ówi się wiele o Żydaczow ie. W tedy bow iem dop iero ocenić m ożna kunszt słow a O dojew skiego, k tó ry un ika podo b n ej łatw izny, tw orząc w zam ian nazw y ch arakterysty czn e, ale nie natarczyw ie sugestywne. N ie znaczy to jed n ak , żeby p o cz ątk u jący pisarz p o zo stał nieczuły n a siłę w yrazu artystycznego prozy B uczkow skiego, czego dow odem służyć m oże duży, niem al 2-stronicow y o b ra z o k up acji praw ie dosłow nie sko piow any przez 20-letniego wów czas a u to ra z Czarnego potoku (W O 6 2 - 6 3 ) .

Dramatis personae

T ery to riu m , n a k tó ry m odbyw a się akcja cyklu podolskiego, zam ieszkałe je st przez P olaków , U kraińców , R osjan i Żydów , stacjo n u ją tam tak że N iem cy

1 W ęgrzy, a z całej tej ludzkiej m asy O dojew ski w ydziela i nazyw a o ko ło 150 osób, przy czym w yróżnić tu od razu należy postaci w spom n ian e w wielu w yp ad k ach raz tylko czy dw a, statystów historycznego d ra m a tu , i właściwie

dram atis personae, przedstaw icieli dw óch ro d ó w — C zerestw ienskich i W oyno-

wiczów, blisko w zajem nie ze sobą spokrew nionych, a jeszcze bliżej zw iązanych k onfliktam i powieściow ymi. W wym ienionej n a p o czątk u obecnych rozw ażań m ojej pracy z 1978 r. om ów iłem zaró w n o w zajem ny sto su n ek o b u rodów , jak i p ow iązania m iędzy poszczególnym i p ostaciam i, nie p o w tarzając zatem znanych ju ż w yw odów przypom nieć tylko pragnę, że p o stacią ce n traln ą cyklu jest K a ta rzy n a , w ychow anica C zerestw ienskich, w dow a po zabitym w K a ty ­ niu Aleksym W oynow iczu, a następnie k o ch a n k a — kolejno — P io tra Cze- restw ienskiego i P aw ła W oynow icza. C o więcej, K a ta rz y n a jest obiektem agresyw nych planów G aw ry luka, ukraińsk ieg o w atażki, a b ę k a rta ro d u C ze­ restw ienskich. Jak starałem się graficznie w ykazać w um ieszczonym w p racy tej w ykresie, K a ta rz y n a nie tylko jest postacią centraln ą, ale sym etryczne niejako otoczenie jej przez czterech w zajem nie pow iązanych m ężczyzn m a znaczenie sym boliczne, k aż d a bow iem z tych postaci, po pierwsze, reprezentuje spraw y ogólne, ponadjed n o stk o w e, po drugie zaś, sym bolizuje w artości wyższe, m o ra l­ ne lub ideowe, zarów no rzutujące n a całą sytuację n a P o d o lu lat wojny, ja k i zasadnicze d la s tru k tu ry całego cyklu podolskiego. W schem acie tym

14 L. B u c z k o w s k i , Black Torrent. Transi. D. W e ls h . Cambridge, Mass. — L ondon 1969, s. 45: „F ather Banczycki bought a pair o f elk from a Hungarian soldier and took them to his farm ”.

(10)

K REO W A NY ŚWIAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 67

K a ta rz y n a reprezentuje C zuprynię, a zatem D o m i K raj, Aleksy W oynow icz — los ludzi d o tk n ięty ch g ro źb ą sow iecką, a tym sam ym W o jn ą i Śm iercią, P aw eł W oynow icz to przedstaw iciel P olski i sym bol O bow iązku, podczas gdy P io tr C zerestw ienski reprezentuje rodzinę, a sym bolizuje N iezależność, w przeciw ień­ stwie do G a w ry lu k a będącego przedstaw icielem ukraińskiego n acjonalizm u, a tym sam ym W ojny i Zniszczenia. O dsyłając zatem czytelnika do w cześniej­ szych n a ten tem at w yw odów , zatrzym ajm y się przez chwilę n a an tro p o n im icz- nych asp ek tach głów nych postaci cyklu, p o d o b n ie ja k m iało to m iejsce w p rz y p ad k u to po nim ii m ających duże znaczenie dla pogłębienia zrozum ienia powieści i o p o w iad a ń cykl ten tw orzących.

N azw isko C zerestw ienski (pisane zawsze przez „n”, nigdy przez „ń ”, ja k b rzm iałoby w spolszczonej form ie, ale z p o lsk ą ko ńcó w k ą ,,-ski” zam iast rosyjskiej ,,-skij”) zdaje się być lingwistycznie ciekaw ym połączeniem dw óch d obrze znanych nazw isk historycznych — polskiego „C zetw ertyński” (od XVII w. zw iązanego z terenam i Rusi) i rosyjskiego „R ożdżestw ienskij”. F o n e ­ tyczne u p o d o b n ien ie brzm ienia nazw iska do rosyjskiego przyim ka „czerez” sugeruje jego sem antyczną w artość, inform ację o ludziach, k tó rzy przeszli p r z e z pew ną rubież i zn a jd u ją się stale jeszcze w stanie przejściowym . B iorąc pod uw agę szczególną sytuację tej rodziny, której najstarszy przedstaw iciel, M ikołaj Fiodorow icz, uciekł przez granicę ze zrew olucjonizow anej Rosji i osiadł w Polsce w 1922 r. (W O 223), a w 1943 r. ciągle jeszcze m ów i „ze śpiew nym akcentem ” (ZŚ 70), zauw ażyć w arto, że jego syn, zw any ju ż T eodorem , m ów i „zbyt d o sk o n ałą polszczyzną” (W O 74), podczas gdy p rzyrodni b ra t m łodego P io tra, G aw ryluk, jest jed n y m z najkrw aw szych przyw ódców ukraińskich, po strach em całej okolicy, łącznie z C zu p ry n ią C zerestw ienskich. C zarny, „z po k o zacku p o d g o lo n ą cz u p ry n ą” (!) (W O 119), jest w edług jedn y ch do P io tra „wcale nie p o d o b n y ” (W O 40), w edług innych zaś „przedziw nie p o d o b n y ” (ZW Z 387). T en splot narodow ościow y, p rz e ra ­ dzający się w tragiczny konflikt, usiłuje zbagatelizow ać senior ro d u , gdy w rozm ow ie z najm łodszym z C zerestw ienskich, P iotrem , przeżyw ającym to, co się po angielsku nazyw a „identity crisis” w p oszukiw aniu w łasnego m iejsca n a ziemi, pow ie: „Jesteś C zerestw ienski. T o w ystarczy” (W O 133). W rezul­ tacie P io tro w i p rz y p ad a zadanie rozw iązania dylem atu rodzinn ego w sp o só b dla tam tych czasów nie tylko właściwy, ale bodajże jed yn y — przez zabicie przyrodniego b ra ta i zgładzenie jego płod u w łonie ko chan ki, „żeby naw et najm niejszy śład po G aw ry lu k u nie zo stał” (ZŚ 197). W a rto naw iasem zauw ażyć, że G aw ryluk nosi jed n o zn aczn e imię Sem en (W O 14), ja k b y sym bol nasienia z niepraw ego zw iązku — od m o m en tu poczęcia aż p o za zgon. Jedynie stary M ikołaj F iod oro w icz nazyw a go z rosyjska Siem ionem (W O 78).

Paw eł W oynow icz n ato m iast, b ra t cioteczny P io tra („najm łodsza sio stra ojca zo stała C zerestw ienską i m a tk ą P io tra ” — Z W Z 170) reprezen tu je w spom niane ju ż tu odw ieczne tradycje polskości na P o d o lu , będąc tym sam ym pew nego rodzaju przeciw staw ieniem kuzyna, w stru k tu rze je d n a k cyklu pełni on funkcję zgoła przeciw ną — dopełnienia tych w szystkich w artości ja k ic h m łody C zerestw ienski poszukuje. P robierzem tej podw ójnej postaci, ja k gdyby stanow iącej odbicie ludow ego p o rzek ad ła o przedstaw ian ym w jednej osobie

(11)

68 JERZY R. KRZY ŻA NO W SK I

„świętym P ietrze-P aw le” 15, jest spraw a najpierw m iłości, a n astępnie p o ­ szukiw ania zaginionej w K rzyżtopolu K atarzyn y, w czym P io tr okazuje się wy trw alszy od b ra ta . Jego ostatnie słow a w Z a sypie w szystko, zaw ieje... brzm ią: „Będę szukał K atarzy n y tak długo, aż ją znajdę. Ją albo ślad po niej, albo wreszcie tego, k tó ry mi powie, co z nią zro b ił” (ZW Z 460). Jak pam iętam y, zem sta P io tra przeciąga się poza okres w ojny i dosięga G aw ry lu ka, k tóry choć nie jest fizycznym spraw cą p o rw an ia i zh ańb ien ia K atarzy ny , niem niej spraw cą m oralny m i sym bolicznym pozostaje w oczach swego przyrod niego brata. I podczas gdy P aw eł W oynow icz w raz ze sponiew ieranym p o n a d ludzką w yobraźnię ciałem m atk i pogrzebie kilkusetletnią historię rodziny, P io tr nie odejdzie, nie pogodzi się z obrazem w iatru „obojętnie zaw iew ającego wszelkie ślady” (ZW Z 483), lecz konsekw entnie do p ro w ad zi plan swój do finału: „na sam koniec swej działalności w tych stro n ach wysadził w pow ietrze rodzinny dom w C zupryni, by nic za sob ą nie zostaw ić, i ruszył ze swoim i za S ert” (ZW Z 449); potem , w przeszło rok później, a więc, co w ynika z odtw orzenia — ja k zwykle u O dojew skiego św iadom ie zaw ikłanej — chronologii w ydarzeń,

„na p odjesień” 1945, d o p a d ł i zabił G aw ry luk a. N ie na tym je d n a k koniec, gdyż, ja k pam iętam y, „ P io tr C zerestw ienski nie m oże z tej okolicy odejść, ja k gdyby w szystko się ju ż skończyło, bo dla niego jeszcze nie” (ZŚ 196), d op ó k i nie zniszczy ostatn ieg o śladu po G aw ryluku.

K westii chronologii, a raczej szerszem u naw et od niej problem ow i czasu w cyklu O dojew skiego, poświęciłem przed laty osobne studium , odsyłając więc czytelnika do tej p r a c y 16, tutaj przypo m n ę tylko, że jest to sp raw a nie tylko dla po praw n ego o d czy tania tekstów zasadnicza, ale także niełatw a. D ow odem tego być m oże chociażby b ałam u tn y arty k u ł szczecińskiego kry ty ka, k tó ry akcję ob u powieści lokuje w r. 1942, m im o że zw ornikiem obu tych utw orów jest spraw a o dkrycia grob ów katyńskich, zdaw ałoby się, m ocno o sad zo n a w po l­ skiej św iadom ości narodow ej. Dziwić się tylko m ożna, że red akcja czasopism a m ającego solidne tradycje naukow e i krytyczne tego i innego rod zaju p o ­ tknięcia (jak np. p o daw anie nazw iska P aw ła ja k o „W oynow ski”, przekręcanie cytatów i itp.) p rz e p u śc iła 17.

M ów iąc o nazw isku rodow ym P aw ła podkreślić należy jeg o etym ologię, k tó ra w połączeniu z k o ńców k ą ,,-icz”, typow ą dla wielu nazw isk kresowych, daje m ożliwie pełną ch a rak tery sty k ę i rod u, i postaci. C o więcej, w ażna tu jest pisow nia z użyciem „y” zam iast „j”, co w wielu pod ob ny ch, autentycznych przy p ad k ach świadczy (lub m a świadczyć) o starożytności rodu, jakkolw iek w istocie jest tylko dow odem niejasności zasad ortografii kształtow anych w XVI w. — ostatecznie nazw isko M ikołaja z N agłow ic pisyw ało się przez lata „R ey” na rów ni z „Rej”, ja k o że litera „j” pojaw iła się w pisow ni polskiej

15 Zob. np. N ow a księga przysłów i wyrażeń przysłow iow ych polskich. T. 2. Warszawa 1970, s. 935. Podobieństw o postaci obu bohaterów powieści m usiało być początkow o tak sugestywne, że w pierwszym wydaniu Z asypie w szystko, za w ieje... przeoczono oczywistą om yłkę tekstu podając „Piotr W oynow icz” (!), podczas gdy kontekst wskazuje wyraźnie na Pawła (ZWZ 10).

16 J. R. K r z y ż a n o w s k i , C zas w powieści W łodzim ierza Odojewskiego. „Archipelag” (Berlin) 1984, nr 6.

17 B. H a d a c z e k , M etafizyka K resów W łodzim ierza Odojewskiego. „Ruch Literacki” 1991, z. 1/2, s. 33 n. Zob. też książkę tego autora K resy w literaturze polskiej X X wieku (Szczecin 1993), w której om yłek tych nie skorygow ano (np. s. 143).

(12)

K REO W A NY ŚWIAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 69

dopiero w ow ym wieku. Z tym w szystkim przecież efekt w izualny sugeruje tę właśnie staro ży tn o ść podolskiego ro du, w ielokrotnie p o d k re śla n ą w tekście.

P o sta cią centraln ą, w okó ł której g ru p u ją się czterej m ężczyźni i spraw y, jakie każdy z nich reprezentuje, jest K a ta rz y n a (której imię w starożytnej Grecji oznaczało czystość), w arto więc zw rócić uwagę n a m etodę pisarską, za pom ocą której p o stać ta zo stała stw orzona. R o zp atru ją c przed laty jej ch arak tery sty k ę w osobnym e se ju 18, podkreśliłem , że w każdej z trzech powieści cyklu (zakładając, że Odejść, zapomnieć, ż y ć ... zostanie u k ończon a i cykl ten dopełni) b o h a te rk a u k az an a jest z innego p u n k tu w idzenia — w W yspie ocalenia w idzim y ją oczym a P io tra, w Z asypie w szystko, zaw ieje... dom inuje perecepcja P aw ła, a d o p iero w ostatniej powieści cyklu m am y pełny wgląd w psychikę sam ej b o h a te r k i19. Tego ro dzaju zm ian a elem entu k o m ­ pozycji powieści tak zasadniczego ja k to, co w krytyce am erykańskiej nazyw a się „point o f view” i stanow i jed en z p odstaw ow ych czynników stru k tu raln y c h („uważam , że cała sko m p lik o w an a kw estia m etody w sztuce powieściowej zależy od p u n k t u w i d z e n i a — pro b lem u sto su n k u n a rra to ra do opow ieści”, ja k pisał Percy L u b b o c k 20), pozw ala na m ożliwie najbardziej w szechstronne, a zarazem m ożliwie n ajbardziej zróżnicow ane p o kazanie postaci głównej, raz jeszcze św iadcząc o wysokiej jak o ści sztuki pisarskiej O dojew skiego.

D o d a ć w arto, że we wczesnym tom ie o p ow iad ań , pt. Z m ierzch świata, zastosow anie tej m etody do sk o n ale różnicuje narrację i w zbogaca ją o nowe elem enty. Ja k o skrajny p rzy kład b ra k u skrystalizow anego tak właśnie p u n k tu w idzenia służyć m oże zam ieszczone w tym tom ie o pow iad an ie Dopiero przed

północą, w któ ry m ano nim ow y n a rra to r relacjonuje opow ieść P aw ła: „i usły­

szałem też tylko jego, że on jed en m ówi, że on, G aw ryluk, zastu k ał nocą, a pow ietrze było nikczem ne, m ów ił D arczek, m ów ił mi Paw eł W oynow icz, że tak m ów ił m u D a rcze k ” (ZŚ 191). P o zo rn e pom ieszanie p od m io tó w stw arza nie tylko chaos inform acyjny, ale także rów nocześnie o d tw arza c h a rak ter pośpiesznej relacji, w której p oczątk o w o nie w iadom o, k to co pow iedział, przy bliższej je d n a k lekturze czytelnik otrzym uje m aksym alnie w ielostronny i pełny ob raz sytuacji, niem ożliw y do osiągnięcia w sposób inny.

O pochodzeniu K atarzy n y , trzeciej centralnej postaci cyklu, wiemy sto su n ­ kow o niewiele w p o ró w n a n iu z h isto rią i zapleczem rodzinnym C zerestw ien­ skich i W oynow iczów . U ro d z o n a w 1921 r. z niby-m ałżeństw a połączonego „pośpiesznym , w ojennym ślubem bez księdza i bez przedstaw iciela p ra w a”, wiążącym zruszczonego „k u rlan dzko-polskiego szlachcica bez ziem i”, P o lak a nazw iskiem A rkadiusz M am o n t, z całkow icie an o n im o w ą m ło d ą kobietą, k tó ra straciw szy m ęża o d d a ła niem ow lę do sióstr zak on ny ch we Lwowie i „tego dziecka nigdy ju ż nie sp ró b o w ała zobaczyć” (Z W Z 65 — 66), K a ta rzy n a w ychow ana zo stała przez C zerestw ienskich, M ikołaj F iod oro w icz bowiem zaw dzięczał ocalenie w bitw ie po d T an nenbergiem sw em u m łodszem u oficero­ wi, późniejszem u ojcu K atarzyny, k tó ry po rew olucji uwierzył „w m oc h isto ­ rycznej pam ięci i o d ra d zając ą się za sp raw ą P iłsudskiego pollitew

sko-18 J. R. K r z y ż a n o w s k i , Dwie K atarzyn y. „Pamiętnik Literacki” (Londyn) t. 8 (1984). 19 Fragmenty pow ieści drukowane były w szeregu czasopism literackich, m.in. w „Archi­ pelagu” (Berlin), „Kulturze” (Paryż).

(13)

-ru sk ą unię m ającą k o n ty n u o w ać tradycje europejskiego p rz ed m u rza na w schodzie” (ZW Z 64). N ieśw iado m a swego p o ch od zen ia dziew czyna C zupry- nię uw ażała za w łasny dom do m o m en tu usłyszenia gorzkiej rewelacji od przybyłej z W ielkopolski ciotki D om iniki, osoby rów nie elokw entnej, co niedyskretnej (Z W Z 61). C ała Vorgeschichte losów b o h aterk i zajm uje w p o ­ wieści zaledwie 6 stronic, a przecież rzutuje w spo sób zasadniczy n a jej sto su n ek do ob u spokrew nio ny ch rodzin i staw ia ją istotnie w cen tru m konfliktu nie tylko rodzinnego, ale szerszego, nieom al naro do w eg o, d o p ro ­ w adzając w ko ń cu do uw ięzienia w żołnierskim d o m u publicznym d la N iem ­ ców, w sytuacji, k tó rą w arszaw ski kry ty k określił najtrafniej ja k o „sam o d n o ludzkiego piekła, gdzie tylko niewielu odw aża się zajrzeć” 21. T oteż w sp o ­ m n ia n a wyżej sym boliczna funkcja tej postaci w cyklu pow ieściow ym w ydaje się całkow icie u m otyw ow ana.

Język

S koncentrow aliśm y uw agę n a po staciach w cyklu podo lskim c e n tra l­ nych nie p o ruszając kwestii przeszło 100 pozostałych, grających role n a jro z ­ m aitsze — od szeroko rozb ud ow anej funkcji poszerzającej w ątek głów ny, ja k np. inni członkow ie o b u rodzin, aż po p ostaci będące w istocie statystam i, pojaw iające się raz tylko dla spełnienia jak iejś d ro bn ej roli w stru k tu rze powieści czy o p ow iadań. O d d a ć im głos w ypadnie teraz, i to w sensie dosłow nym , om aw iając ich język stanow iący zasadniczą p o d b u d o w ę tem aty ki podolskiej, język zróżnicow any, bo gaty w dialekty i kolokw ializm y, c h a ra k ­ terystyczny dla tam tejszego środow iska i okolicy. Z astrzec też o d razu trzeba, że język ten w ystępuje nie tylko w dialogach, często posługujących się u kraiń skim , jidysz lub niem ieckim , a w kilku nielicznych w yp ad kach rosyjskim , ale także w w arstw ie au torskiej narracji, zw łaszcza w opisach k rajo brazó w . I jeśli w tych opisach naliczyć m ożna p o n a d 60 w yrażeń lokalnych, poczynając od „ a ta m a ń c a ” (W O 148) aż po „w ertep” (Z W Z 11), język dialogów w yrażeń tak ich zaw iera co najm niej tyle sam o, od ch arak terysty czny ch w trąceń typu „ta w o”, „n u”, poprzez fonetyczne zniekształcenia w ro d zaju „sia” i u kraiń skie słow a, ja k np. „h a jd a m ack a p o to ło cz” czy „ h o ło ta ”, aż po typow e dla tych okolic przestaw ienia składniow e, takie ja k „m yślał j a ”, „doń sia sp ro w ad ziła” itp., lub zw roty typ u „pan C zerestw ienski przyszedł n a słow o” (Z W Z 204). N a to m ia st całe zd an ia w językach obcych, ja k np. m o no lo g pijanego niem iec­ kiego oficera (ZW Z 257 — 258), p o d o b n ie ja k p op rzedzające przyśpiew ki m iejscow ego po pa, w zbogacają k o lo ry t lok aln y i d o d ają akcentów d ra m a ty cz­ nych, u kazując w yobcow anie P aw ła we w łasnym kraju. P o d o b n ą funkcję pełnią nieliczne piosenki ukraińskie.

P o staci główne, bez względu na swoje pochodzenie, m ów ią zawsze p o p ra w ­ n ą polszczyzną, jak k o lw iek M ikołaj F iodorow icz, ja k zauw aża K a ta rzy n a , „zaciąga z rosyjska” (Z W Z 78). D o niewielu zabaw nych niepo ro zum ień językow ych należy zaliczyć użyte przez m ajo ra D rażę w yrażenie „m ajk u ti”, w yjaśnione w jednym z nielicznych w powieści przypisów ja k o „serbskie p rzekleństw o ” (ZW Z 42), podczas gdy dziarskie wezwanie rzucone przez

70 JERZY R. KRZY ŻA NO W SK I

(14)

K REO W A NY ŚWIAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 71

stareg o C zarto riu sa w iejskiem u szpiclowi: „Ty h ałap u p n ik ! W yjdi n a sered y n ” (Z W Z 278) — pobrzm iew a tro chę nazb y t Sienkiewiczem. Z n ak o m ite n a to m ia st i pełne realizm u językow ego są wypowiedzi partyzan ckiego w achm istrza Szyły, k tó ry używ a polskiego i uk raińskiego naprzem iennie, a czując zbliżającą się śm ierć prosi P aw ła: „M yż jednego klejnotu, P aw luk, pom nij. A jak ne sk o n aju , d o stril m ene, b ra te ” (ZW Z 336).

Ja k w idać z przy toczon ych przykładów , Z asypie w szystko, za w ieje... jest pow ieścią językow o znacznie b ogatszą od poprzedzającej ją Wy s p y ocalenia, św iadczy o stałym rozw oju w arsztatu pisarskiego a u to ra , o coraz bardziej św iadom ym użyciu wszelkich środkó w do stw orzenia coraz pełniejszego w łasnego o b ra zu K resów w całym ich bogactw ie, w któ ry m czyn nik a ta k w ażnego ja k język z a b ra k n ą ć nie m ogło. N iestety względy najw idoczniej polityczne spow odow ały, że pow ieść ta nie zo stała uw zględniona przez k ra jo w ą a u to rk ę studium o polszczyźnie kresow ej, co starałem się w yrów nać, m ów iąc o niej w mojej pracy pośw ięconej o brazow i K resów we współczesnej lite ratu rz e p o lsk ie j22.

Z zagadnieniem języ k a wiąże się najbliżej spraw a stylu, w yw ołująca w śród k ry ty k ó w wiele nieporozum ień. P odczas gdy wielu uzn ało wpływ świeżo tłum aczonego w Polsce lat pięćdziesiątych F a u lk n e ra za czynnik zdecydow anie tw órczy — nie pro w ad zący do bezmyślnej im itacji — w k ształto w an iu stylu początk u jąceg o wów czas pisarza, więcej naw et: gdy po latac h stw ierdzono, że „faulkneryzm prozy O dojew skiego nie jest zadłużeniem , lecz przedłużeniem F au lk n ero w sk ieg o eto su ” 23, dla n iektórych krytyk ów był to przysłow iow y „kam ień o b ra zy ” podw ażający ich w łasną in terpretację stylu O dojew skiego. P ro b lem ten lansuje m.in. M aria Janion, z której zasadn iczą tezą tru d n o się je d n a k pogodzić, nie w ydaje się bow iem słuszne jej stw ierdzenie, że „O dojew ski nad e w szystko interesuje się onirycznym i fantazm atycznym bytem czło­ w ieka” 24. A utora, k tó ry z u p o d o b an iem p rzytacza sform ułow ania ta k d o ­ bitnie określające życie n a P o d o lu , ja k np. „tańsza H o rp y n a, niż m aszy n a” (Z W Z 131), tru d n o p o dciągnąć p o d kategorie ulu bion e przez n iek tó ry ch k ry ty k ó w z In sty tu tu B adań L iterackich w W arszaw ie.

Dichtung und Wahrheit

U żyte wcześniej określenie cyklu podolskiego ja k o złożonego z pow ieści h istorycznych każe przyłożyć do kreow anej wizji K resów m iark ę realnych w ydarzeń historycznych, ażeby m óc odpow iedzieć n a pytanie, czy określenie to jest uzasadnione. K ry teriu m historyczności jest — ja k w iad om o — sp raw ą co najm niej spo rn ą, gdy do czynienia m am y z przedstaw ieniem w ydarzeń żywych

22 Z. K u r z o w a , Elementy kresowe w język u powieści powojennej. W arszawa 1975. — J. R. K r z y ż a n o w s k i , A Paradise Lost?: The Image o f K re sy in Contem porary Polish Literature. W zbiorze: American Contributions to The Eighth International Congress o f Slavists. Ed. V. T e r r a s . T. 2. Colum bus, O hio, 1978. Fragment tej pracy w języku polskim : K re sy w powieści powojennej. W: A ntologia polskiej krytyki literackiej na emigracji. 1945 — 1985. W ybór, w stęp i biogram y J. D ą b a ła . Lublin 1992.

23 Z. B i e ń k o w s k i , Odojewszczyzna. „N ow e K siążki” 1992, nr 2, s. 8.

24 M. J a n i o n , Cierń i róża Ukrainy. „Znak” 1989, nr 412, s. 28. Jest to nieco rozszerzona wersja pracy: Ocalenie p rzez rozpacz. W zbiorze: Literatura źle obecna. Londyn 1984.

(15)

72 JERZY R. KRZY ŻA NO W SK I

jeszcze w pam ięci po k o leń w ydarzeniom tym w spółczesnych25. Z drugiej przecież strony, św iat P odo la, taki jak im ukazać go potrafił O dojew ski, należy bez w ątp ienia do historii m inionej bezpow rotnie. I m im o że — tak ja k w strząsająco określił to inny jeszcze pisarz tam ty ch stro n — Andrzej K uś- niewicz, „die unwirkliche W irklichkeit” stale tam istn ieje26, tru d n o m ów ić o tym w k ateg o riach innych niż historyczne. D lateg o też najwłaściwsze w ydaje się po rów nan ie okresu przedstaw ionego w cyklu, zw łaszcza ro k u 1943, z w ydarze­ niam i u d o k u m en to w an y m i i spraw dzenie, na ile rzeczyw istość k reo w an a różni się od rzeczywistości historycznej w pozytyw nym lub negatyw nym różnic tych sensie, pod o b n ie ja k zrobiliśm y to wcześniej m ów iąc o geografii i topografii cyklu powieściow ego.

Pisałem ju ż p o p rzed n io o roli czasu w cyklu O dojew skiego, nie m a więc sensu ustaleń tych po w tarzać, zająć się n ato m iast w arto d ru g ą po tragedii katyńskiej w arstw ą h istoryczną w ątku, a m ianow icie spraw ą zbrojnego udziału C zerestw ienskich i W oynow iczów w walce z u kraiń skim nacjonalizm em . I m im o że O dojew ski nie używ a nazw y organizacji konspiracyjnych, w zam ian m ów iąc o „naszych”, wiemy, że A rm ia K rajo w a była n a terenie P o d o la jed y n ą o rganizacją p ro w ad zącą w alkę zarów no z N iem cam i ja k i — ze względów lokalnych — z U k ra iń c a m i27. D latego też nieliczne w zm ianki o działających tam odd ziałach B atalionów C hłopskich czy naw et G w ardii Ludow ej (Z W Z 37) są zw ykłym nieporozum ieniem , p o d o b n ie ja k m ow a o lotniczych zrzutach b roni d la oddziałów L au dańskiego (ZW Z 42), będących raz tylko w tekście w ym ienionym i z nazw y jed n o stk am i Arm ii K rajow ej (ZW Z 376).

P o d o b n ie m a się sp raw a z jed y n ą n ap raw d ę historyczn ą p ostacią wy­ stępującą w cyklu, a m ianow icie serbskim oficerem AK, działającym p od pseudonim em : m ajo r D raża, k tó ry w Z asyp ie w szystko, za w ieje... pojaw ia się kilkakro tnie, a raz naw et w ym ieniony jest ja k o dow ód ca 27 p u łk u ułanów (ZW Z 42) lub „ułanów jazłow ieckich” (ZW Z 314). D raża, któ reg o praw dziw e nazw isko brzm iało: D ra g an Sotirovic (1912—1987), był w rzeczywistości dow ódcą 14 p u łk u ułanów , „którego p o d staw a stw o rzo n a była 22 VII 1944”, ja k pisze w swoim raporcie do K om end y G łów nej A K 28. U przed n io D raża działał tylko w okresie od 2 m arca 1944, i to w yłącznie na terenie B o brka — Lwów — Złoczów , tw orząc oddział p arty zanck i w sile 300 ludzi (kwiecień 1944), ja k p o daje w raporcie. W idać więc, że D ra ża nigdy nie przekroczył granicy P o d o la ani tym bardziej nie m ógł się tam znaleźć w r. 1943, gdyż d op iero 23 g ru d n ia 1943 uciekł z niemieckiej niewoli. N iem niej przecież akcja zb ro jn a A K n a terenie O kręg u T arn o p o l, do któ reg o należało P odole, trw ała od k o ń ca r. 1942, a od d aty stw orzenia tam p atro li K edyw u nasiliła się znacznie i w r. 1943 przyniosła zw iększenie przede w szystkim dywersji kolejowej i d ro g o w e j29. R ów nocześnie organ izo w an o tzw. sam o o b ro n ę prze­ ciw U kraińco m , co m iało stać się w ro k u n astęp ny m zalążkiem tw orzonej

25 Zob. J. K r z y ż a n o w s k i , Sztuka słowa. W arszawa 1984, s. 121 — 122. 26 A. K u ś n i e w i c z , Stan nieważkości. K raków 1977, s. 34.

27 Zob. G. M a z u r , Z dziejów Okręgu Z W Z - A K Tarnopol. „Kierunki” 1987, nr 10, s. 8; nr 11, s. 8.

28 Mjr D. R. S o t i r o v i c z „D raża”, raport z dnia 27 kwietnia 1946 r. Archiwum „Studium Polski Podziem nej” (Londyn), sygn. B. I, Okręg Lwów.

(16)

K REO W A NY ŚWIAT K RESÓW W. O D O JE W S K IE G O 73

w iosną 1944 w sąsiednim O kręgu 27 W ołyńskiej Dywizji Piechoty AK, w spom nianej p aro k ro tn ie w Z a sypie w szystko, za w ie je..., co jest oczywistym anachronizm em 30.

P o d o b n ie przedstaw ia się spraw a w stąpienia P aw ła W oynow icza do p arty z an tk i i toczone po d koniec 1943 r. przez jej oddziały ciężkie boje z N iem cam i i U kraińcam i. L au dański, któ reg o oddziały w p o czątk ach 1944 r. przechodzą Sert w m arszu na zachód, m ógł przecież mieć p ro to ty p w osobie m ajo ra E d w a rd a Pisuli, od czerw ca 1943 kierującego tam tejszym K edyw em i osobiście czynnego w akcjach bojow ych. Jeśli istotnie tak było, to okaże się, że nie fikcja, ale życie dopisało tragiczny epilog do dziejów tej postaci, Pisula bow iem po zajęciu terenów O k ręgu przez R osjan latem 1944 w stąpił do Armii Berlinga, został w listopadzie tegoż ro k u aresztow any i o sadzony w obozie dla in tern ow anych żołnierzy A K w S krobow ie k oło L u b arto w a, a następnie w ciężkim więzieniu n a Z am k u w Lublinie i n ajp raw d o p o d o b n iej tam s tra ­ c o n y 31.

W w arstw ie historycznej cyklu w yróżnić więc m ożna dw a zasadnicze m otyw y, z k tó ry ch jeden, katyński, p o tra k to w a n y jest ze w strząsającym realizm em , podczas gdy drugi, p artyzanck i, stanow i przeniesienie w przestrzeni i czasie w ydarzeń zaistniałych przede wszystkim w sąsiednim O kręg u A K W ołyń, w 1944 ro ku. F a k t, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy O dojew ski tw orzył swój cykl, nie istniała w k raju ża d n a oficjalna d o k u m e n ta ­ cja żadnego z tych tem atów , świadczy o ogrom nej intuicji pisarza, któ ry o ba te m otyw y potrafił uczynić integ raln ą częścią głów nego, narodow ościow ego i rodzinnego w ątku.

Praw dziw e zaś i o dp ow iadające historycznej rzeczywistości są sceny walk polsko-ukraińskich, artystycznie przetw arzające m ateriał z istniejących źródeł, takich np., ja k w spom nienia H en ry k a C ybulskiego, k o m e n d a n ta sam o o b ro n y w P rzeb rażu n a W ołyniu. Jak starałem się gdzie indziej w ykazać, zbieżności faktów i sytuacji p o trafił O dojew ski ująć w form ę o brazó w literackich o wysokiej jak o ści artystycznej, a rów nocześnie um iejętnie w kom po no w ać je w w ątek pow ieściow y32. T o sam o pow iedzieć trzeba o p ro blem ach na skalę najszerszą, konflikcie m iędzy dw iem a n arod ow ościam i od wieków zam iesz­ kującym i P o d o le czy ostatecznej zagładzie polskości n a tam tejszym terenie ja k o zagadnieniu podniesionem u do rangi potężnego sym bolu historii tych ziem.

W ydaje się, że u przed nio w spom niana tu pow ieść C o n ra d a stanow ić m oże jedyny w wielkiej literaturze o dpow iednik cyklu O dojew skiego. Cykl ten szerokością i głębią wizji kreow anego św iata d o ró w n uje dziełu C on rad a. A m oże to podolskie pochodzenie tw órcy N ostrom o posłużyło m u przykładem tragicznego fatum tych ziem tak sam o, ja k posłużyć m iało pisarzow i bez m ała 100 lat m łodszem u? S praw y te w arto przem yśleć i zastanow ić się n ad dziejam i krajów i jed n o stek całym życiem i tw órczością z nim i zw iązanych.

30 Zob. M. F ij a ł k a , 27 W ołyńska D ywizja Piechoty A K . W arszawa 1986, s. 6 1 —64. — J. T u r o w s k i , Pożoga. W alki 27 W ołyńskiej D yw izji A K . W arszawa 1990, s. 214 — 216.

31 Zob. T. K o w a l s k i , Z 2 Armii W P do sowieckich łagrów. Lublin 1992, s. 160. 32 J. R. K r z y ż a n o w s k i , Odojewski a źródła. „Archipelag” (Berlin) 1985, nr 9/10.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie chodzi zatem tylko o pytanie, co trzeba czynić, żeby dobrze czynić, ale kim powinno się być, kim powinno się stać, aby życie było

Zgłoszone w tym roku prośby o zwrot dotyczą blisko 500 muzealiów, a są wśród nich obiekty najcenniejsze ze znajdujących się w na­ szych zbiorach. Pozbawienie muzeum

To explain the dependence of the fluctuation onset µ c on the radius ratio η and its connection to the occurrence of a torque maximum, we propose a physical model that is based on

Prawo miejskie przyjęliśmy via Magdeburg, Środa Ślą- ska czy w najlepszym przypadku Chełmno (Kulm, Kulm drodzy Państwo!). Jedy- ną rodzimą kompleksową kreacją ustawodawczą

Wątpliwości nie mam już w przypadku mojego awansu w strukturze PTPN: w maju 1981 roku to właśnie Jerzy namówił mnie do ubiegania się o funkcję sekretarza generalnego, a potem,

Całość mianowicie jest natchniona mową, wypowiedzianą przez Eneasza nad Pallasem, synem króla Euandra, który w walce po stronie sprzymierzonych Tro- jańczyków a

W ostatnich latach jednym z najistotniejszych wyznaczników dobrej reputacji staje się społecz- na odpowiedzialność biznesu (Corporate Social Responsibility – CSR), rozumiana

[r]