• Nie Znaleziono Wyników

Język jako świat przedstawiony : o wierszach Stanisława Barańczaka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Język jako świat przedstawiony : o wierszach Stanisława Barańczaka"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Włodzimierz Bolecki

Język jako świat przedstawiony : o

wierszach Stanisława Barańczaka

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2, 149-174

(2)

W ŁODZIM IERZ BOLECKI

JĘ Z Y K JA K O ŚW IAT PRZED STA W IO N Y

O W IER SZA CH S T A N ISŁ A W A B A R A Ń C Z A K A *

jak to się stało, żeśm y się zaczęli

w to baw ić? w te igraszk i słów ? w te kalam bury, p rzejęzyczen ia, od w rócen ia sen su

w tę lin g w isty c z n ą poezję?

(S. B arańczak, S z t u c z n e o d dych an ie, 11)

O poezji „pokolenia 68” m ówi się zazw yczaj jedn ym tchem : S tanisław B arańczak i R yszard K ry n ick i (Poznań), J u lia n K o rn h au ser i A dam Za­ gajew ski (K raków ), Ja ce k B ieriezin i W itold S ułkow ski (Łódź), K rzysztof K arasek, Ja ro sła w M arkiew icz i Leszek S zarug a (W arszawa). W ym ieniam tu tylko postacie n a jb a rd zie j znane. Dopóki m a się n a m yśli tę samą g enerację poetycką, określenie to jasno spełnia sw oją fun k cję w yw oław ­ czą. Gorzej jednak, gdy zaczyna się jed n y m tchem mówić o „ języ k u ” , o „program ie” , o „poetyce” czy o „w izji ś w ia ta ” w poezji tej generacji. G dy ro z p a tru je się tw órczość tzw . now ej fali jako zjaw isko n iem al j e- d n o l i t e , w k tó ry m różnice w iążą się ty lk o z nazw iskam i i m iejscem zam ieszkania autorów . W ówczas to k ry ty czn o literack ie m ów ienie jednym tch em przypom ina astm aty czny kaszel. Od pierw szych książkow ych de­ b iutów tego pokolenia m inęło la t przeszło piętnaście. K ażdy z w ym ie­ nionych poetów m a już za sobą odm ienne dośw iadczenia artystyczne: poetyckie, tra n sla to rsk ie, eseistyczne czy prozatorskie. Nie m a więc po­ wodów, by n ad al pozostaw ać w k ręg u program ow ych utożsam ień z okre­ su w kraczan ia tej generacji w życie literackie. Dziś w idać n ajw y raźn iej, że sposoby poezjow ania tw órców „pokolenia 68” stanow ią raczej embar­

ras de richesse niż jednolitą p oetykę czy szkołę poetycką. W iersze B arań ­

czaka i K a ra sk a czy K rynickiego i Z agajew skiego różnią się przecież tak bardzo, że tru d n o przy lepiać im stale tę sam ą etyk ietkę. W ydaje m i się,

* A rty k u ł ten , w w e r sji sk róconej, u k azał s ię po n iem ieck u w przek ład zie R. F i e g u t h a (Die S p r a c h e als D a r g e s t e llt e W e l t . Z u r L y r i k v o n S ta n i s l a w B a ­ ra ń cz a k . „R ussian L iteratu re” 1984).

(3)

że w łaśnie dziś m ówiąc o poetach tej g eneracji widzieć trz e b a bardzo różne indyw idualności arty sty c z n e i in telek tu aln e, a nie jed y n ie, jak to m ożna było w yczytać z m anifestów m łodszych roczników , silną grupę pod w ezw aniem „pokolenie 68” .

B ohateram i tego szkicu będą w iersze Stan isław a B arańczaka, ale nie jako p rzy k ład poetyki czy języka tzw. now ej fali, lecz jak o zupełnie od­ ręb n a i o ryginalna propozycja poetycka. Tak odrębna, że je j związki z tra d y c ją litera c k ą w y d ają się niejed n o krotn ie silniejsze niż ze sposo­ bam i poezjow ania rów ieśników . Z anim p rzejdę do opisu, tej osobności, koniecznych jest jednak kilk a słów o p a ru sp raw ach rzeczyw iście w spól­ nych.

Nazwa „pokolenie 68” pow stała w latach siedem dziesiątych i — jak zw ykle w tak ich w yp adkach — była określeniem rzu to w a n y m wstecz. N azw a ta w y stęp u je w ym iennie z term in e m „now a fa la ”, k tó ry będąc kalką francuskiego określenia „la nouvelle vagu e”, skutecznie zaciera polską specyfikę rodow odu tej g eneracji poetów . Toteż sam i poeci n a j­ chętniej id en ty fik u ją się z określeniem „pokolenie 68” 1. Pozostańm y więc p rzy nim.

Obie. części tego term in u w a rte są uw agi. „Pokolenie” jest określeniem uogólniającym — w przeciw ieństw ie do „ g ru p y ” — m im o że twórczość w ym ienionych poetów zw iązana była pierw otn ie ze stra te g ią prezen tacji grupow ej, a więc z poznańską gru p ą P róby, z krak ow ską g ru p ą Teraz czy w arszaw ską m u ta c ją tzw . O rientacji H y bryd y. W ybór strateg ii poko­ leniow ej n a początku la t siedem dziesiątych był c h a ra k te ry sty c z n y m m o­ m entem w dziejach tej generacji: św iadczył o ponadgrupow ej wspólnocie estetycznej, a przede w szystkim o poczuciu g en eracy jnej i sy tu acy jn ej konieczności now ych sposobów poezjow ania.

D ruga-część nazw y „pokolenia 68” nie jest wcale ta k oczyw ista, jak się w y daje n a pierw szy rz u t oka. P am iętać bow iem trzeba, że rok 1968 poprzedzony był ferm en te m in te le k tu a ln y m zw iązanym z obchodzoną dwa lata wcześniej dziesiątą rocznicą Października. Z kron ikarsk iego obowiąz­ ku odnotujm y także, że jesienią 1966 odbył się w L ublinie Zjazd Mło­ dych Pisarzy, k tó ry był w ażnym m iejscem spotkania poetów i naw iąza­ nia m iędzygrupow ych kontaktów . I chociaż w yd arzenia te nie w y w arły bezpośredniego w pły w u n a poetykę czy tem a ty k ę w ierszy m łodych poe­ tów , to jednak m iały pow ażny w pływ n a kształto w an ie się postaw p rz y ­ szłego „pokolenia 68”.

W edle au tokom entarzy, jakie poeci tego pokolenia form ułow ali w la ­ tach siedem dziesiątych i k tó re pozostały w św iadom ości k u ltu ra ln e j, źródeł tw órczości tej g en eracji należy poszukiw ać przede w szystkim w h isto rii studenckich stra jk ó w z m arca 1968. To przeżycie pokoleniowe, w zm ocnione dwa lata później w y darzeniam i n a W ybrzeżu, m iało określić

1 Zob. S. B a r a ń c z a k , M i ę d z y w o ln o ścią a o d p o w ie d zia ln o ś c ią . (Ze S ta n isła ­ w em B arańczakiem rozm aw ia J. N o w a r a). „O pole” 1981, nr 7.

(4)

główne m otyw y, te m a ty i językow e zainteresow ania poszczególnych poe­ tów. Polityczny sens tego przeżycia jest od d aw na oczyw isty i stanow i podstaw ow y pozaliteracki k o n tek st tw órczości całej generacji. Je śli dzie­ siąta rocznica Października w prow adziła m łodych poetów w krąg in te ­ lek tu alny ch ro zterek polskiej inteligencji, to w ydarzenia m arca 1968 m iały zasadniczo in n y c h a ra k te r. B yły m ianowicie zasadniczym przeło­ m em w ich biografiach; ale nie tylko. P rzed e w szystkim bow iem praso w y obraz m arca 1968 stał się źródłem odkryć ściśle poetyckich: m łodzi poeci zobaczyli nagle b ru ta ln y m echanizm społecznych użyć języka. A to z ko­ lei kazało im oskarżyć dotychczasow e sposoby poezjow ania o usypianie czytelników . Im pulsem m łodej poezji stał się więc im p e raty w w ypro­ w adzenia lite ra tu ry z dogm atycznej drzem ki, w jak ą popadła podczas m ałej stab ilizacji lat sześćdziesiątych. „V e r b a s u n t v e r b o r a” — ta k m ożna b y w n ajo strzejszy m skrócie nazw ać to poetyckie (i biogra­ ficzne) doświadczenie. Z oczyw istych względów nie mogę go tu dokład­ niej zanalizow ać. Je d n a k badacz pow ojennej poezji nie może na nim poprzestać. Poetyckie rodow ody sięgają bowiem głębiej w przeszłość niż jedynie do w y d arzeń la t 1968 i 1970, a p o nadto przeszłość ta m a nie tylko c h a ra k te r p olityczny — jest nią przecież także t r a d y c j a l i t e ­ r a c k a 2. Pon adto rok 1968 m a dla tego pokolenia także inne znacze­ nie — w tedy w łaśnie ukazały się dw a arcyw ażne debiutanckie tom iki tej generacji: A k t urodzenia R y szard a K rynickiego i K orekta tw a r z y S tanisław a B arańczaka, oraz drugi tom ik Jaro sław a M arkiew icza: P r z y ­

szedłem zapytać o własne imię czasu, k tó r y wnoszę. W ty m okresie

pow staje także pierw sza w e rsja Godziny jastrzębi (1967) K rzysztofa K a ­ raska, k tó ra ukaże się jako su p lem en t do „O rien tacji” w 1970 r o k u 3.

Dla h isto ry k a pow ojennej poezji będzie spraw ą ciekaw ą opisanie poe­ tyckich kontekstów , z jakich w y łan iają się pierw sze tom iki „pokolenia 68” . K rynicki, K arasek, Ja ro sław M arkiew icz i B arańczak byli bowiem silnie zw iązani z O rien tacją H y b ry d y . T u druk ow ali swoje w iersze, eseje i recenzje. Po ro k u 1968, razem z Tom aszem B urkiem , p ró b u ją jednak zm ienić „klasy cystyczny ” (jak pisał później B arańczak) profil H y b ry d i red ag u ją zbu ntow aną i dynam iczną tzw. II Serię „ O rie n tac ji”. Nie m am tu jedn ak m iejsca, by zająć się tą ciekaw ą spraw ą. F ak tem jest natom iast, że dopiero w kilka lat później, bo po N ie u fn y c h i zadufan ych B arańczaka, po debiutach Z agajew skiego i K o rn h au sera p rog ram „poko­ lenia 68” zostanie w y raźn ie w ym ierzony przeciw m odelowi poezji H y­

2 Por. J. M a c i e j e w s k i , E t y k a i „ s ł o w i a r s t w o ”. M ło d a p o e z j a p o ls k a w o b e c tr a d y c ji . „W ięź” 1978, nr 6.

8 D la p oczątk ów poezji „pokolenia 68” K o r e k t a t w a r z y m iała n ie w ą tp liw ie m n iejsze zn aczen ie n iż to m ik i K ryn ick iego, K araska czy M arkiew icza. Sam B a ­ rańczak n ie w łą cza ł później w ierszy z tego tom u do sw o ich k o lejn y ch W y b o r ó w . W ydaje m i się, że n iesłu szn ie. T om ik ten, choć nie odegrał r o li w zdarzen iow ej h istorii „pokolenia 68”, m a jednak d uże zn aczen ie dla h isto rii p o ezji ca łeg o tego ok resu i e w o lu c ji p o ety k i sam ego B arańczaka.

(5)

b ry d, a n astępnie przeciw w ielu poetom pokolenia „W spółczesności”. I do­ piero od tego m om entu twórczość poetów „pokolenia 68” zaczyna się w społecznej świadom ości zarysow yw ać jako w spólna szkoła poetycka 0 w y razistej estetyce, tem aty ce i fun k cjach społecznych 4.

N iew ątpliw ie jedny m z tem atów , k tó ry zapew niał poczucie pokole­ n iow ej w spólnoty, było zainteresow anie językiem jako głów nym kon­ te k ste m poezji. Poeci „pokolenia 68” daw ali tem u w y raz w licznych w y­ pow iedziach dysku rsy w nych : w recenzjach, w yw iadach, w szkicach czy w autokom entarzach. Z ainteresow anie językiem m iało w ich w y stąpie­ niach co najm niej trz y różne znaczenia.

P o pierw sze — jako k ry ty c y lite ra tu ry w spółczesnej m anifestow ali sw ą niechęć do zastanych konw encji m ow y lirycznej, w k tó re j zw alczali p rzede w szystkim sym bolikę, abstrakcyjność i sam ow ystarczalny este- ty zm jako postaw ę poetycką. Po drugie, słowo „ję z y k ” i zw iązane z nim rodzin y w yrazów stały się głów nym źródłem m eta fo r i określeń zarów no w ich w ierszach, jak i w ich publicystyce literack iej. Po trzecie w reszcie, m ów iąc o języku, tw ó rcy now ej fali podkreślali, że je st to dla m łodej poe­ zji najbliższy kon tek st tem aty czn y — ta k jak byw a nim m alarstw o, m uzy­ ka, tem a ty k a m itologiczna czy historyczna. Dla poetów tego pokolenia język sta w ał się zatem najb ard ziej ch arak tery sty czn ą płaszczyzną życia społecz­ nego. W publicystyce, w m owie gazetow ej, w polszczyźnie potocznej 1 urzędow ej odkryw ali głów ne źródło sw ych in sp irac ji poetyckich.

W k ry ty c e literack iej p rzyjęło się w yjaśnien ie, że rodow odem tych zaintereso w ań jest główne hasło m arcow ych stra jk ó w studenckich, a m ia­ now icie: „prasa k łam ie”. To w yjaśnienie, choć niew ątp liw ie słuszne, w y ­ d aje m i się jednak niew y starczające i sądzę, że nie da się u trzy m ać tezy, iż tem a ty k a lingw istyczna w poezji „pokolenia 68” zrodziła się do­ p iero n a przełom ie lat sześćdziesiątych i siedem dziesiątych. Rzecz w tym , że te m a t te n od w ielu la t istn ia ł w świadom ości i p rak ty ce poety ckiej — w y sta rc z y w spom nieć ty lk o n u r t poezji lingw istycznej — nazw an y tak przez Ja n u sz a Sław ińskiego. N iew ątpliw ie jed n ak polityczne doświadcze­ n ia ro k u 1968 spow odow ały zasadnicze zm iany w losach poetyckiego lingw izm u. Do przeżyć biograficznych doszła także znajom ość książek K le m p e rera i O rw ella pokazujących m etody m an ip u lacji życiem spo­ łecznym za pomocą języka. W spomnieć tu także w ypad a o filologicznym w ykształcen iu w ielu tw órców „pokolenia 68” . A le są to już nieco inne ko n tek sty . W racam y do poezji.

W piśm iennictw ie ostatn ich k ilk u n a stu lat pojaw ia się w iele m etafo r tw orzo n ych za pom ocą słów należących do term inologii języ k ow o-arty - k u lac y jn ej. Odnaleźć je m ożna już w ty tu ła c h książek (J e d n y m tch e m B arańczaka, W ła sny m i słowami Szarugi, Oprócz głosu Balcerzana, Drugi

4 N ie od rzeczy b ędzie tu zau w ażyć, że p o e z j a „p ok olen ia 68” była częścią ru ch u M łodej K ultury, która w latach sied em d ziesią ty c h p ełn iła fu n k cję a r ty k u ­ la cji b untu sp ołeczn ego w ram ach istn ieją cy ch struktur życia k u lturalnego.

(6)

oddech Zagajew skiego), a tę listę łatw o poszerzyć o sporą liczbę ty tu łó w

w ierszy, w k tó ry c h źródłem m etafo r są ta k ie słowa, jak „znak” , „zna­ czenie” , „zdanie”, „ u s ta ”. J e s t to n iew ątp liw ie najszerszy i ponadpoko- leniow y k on tek st popularności m etafo r językow ych w ty m okresie. T er­ m inologia lingw istyczna była częstym w y k ład nik iem tem atów w ierszy o m ów ieniu czy o pisan iu — m yślę tu o n ie k tó ry ch u tw o rach W isław y S zym borskiej, Ew y Lipskiej, B ogusław y L ataw iec, W itolda W irpszy, E d­ w a rd a B alcerzana, Tym oteusza K arpow icza, Zbigniew a Bieńkowskiego.

T em aty k a ta od d aw na już istn iała w p ra k ty c e literack iej, ale jej re a li­ zacja by ła najczęściej bardzo odległa od poetyckiego lingw izm u. Byłoby na pew no rzeczą pożyteczną opisanie k o lejn y ch faz tej tem a ty k i w m e ta ­ foryce polskiej poezji po ro k u 1945. O kazałoby się zapew ne, że poeci „pokolenia 68” jako pierw si uczynili tę p ro b lem aty k ę sform ułow anym te m a te m sw ej koncepcji poezji. I że dopiero dla nich pisanie o języku stało się pierw szoplanow ym zadaniem poezji, a dla czytelników ich u tw o ­ rów n a jb a rd zie j c h arak tery sty czn y m hasłem w yw oław czym .

Nie m a tu m iejsca, by dłużej pozostaw ać p rzy n a rra c ji panoram icznej,, podkreślę ty lk o raz jeszcze, że różnice p o ety k m iędzy poszczególnym i tw órcam i „pokolenia 68” b yły i są tak w ielkie, że owo program ow e zain­ teresow anie językiem w ypada dziś tra k to w a ć jako form ułę sy tu acy jn ą. Ja k o znak rozpoznaw czy pierw szego eta p u k ształto w an ia się poetyckiego oblicza „pokolenia 68” .

Przedstawianie języka

N iew ątpliw ie ze w szystkich sposobów poezjow ania, jakie zapropono­ w ała ta g en eracja poetycka, poetykę n a jb a rd zie j lingw istyczną rep rezen ­ tu je tw órczość Stanisław a B arańczaka.

Co zatem , w odniesieniu do w ierszy tego poety, znaczy „p rzed staw ie­ nie języ k a” i jak i zakres sp raw w yznacza to sform ułow anie?

M ówiąc o języ k u jako świecie przedstaw io n y m m am n a m yśli jedynie te w iersze B arańczaka, w k tó ry ch elem entam i p rzed staw ian y m i są w y ra ­ żenia językow e i m echanizm y ich społecznego funkcjonow ania, a nie ty lk o treści nazyw ane przez słow a — a więc przedm iotow e w yznaczniki se­ m an ty k i tek stu .

Spośród w ielu u tw orów B arańczaka interesow ać m nie będą zatem te w iersze, w k tó ry c h poszczególne w y rażen ia językow e pełnią fun k cję najdosłow niej rozum ianych p rzedm iotów przed staw io ny ch — ta k jak p e j­ zaż jest przed m io tem przedstaw io n y m w poezji opisowej, a zdarzenia w poezji n a rra c y jn e j.

C hciałbym być dobrze zrozum iany: „p rzedstaw ianie języ k a” nie jest fo rm u łą c h a ra k te ry z u ją c ą w szystkie u tw o ry B arańczaka ani też nie jest je d y n y m d o strzeg an y m przeze m nie elem en tem p oety ki jego w ierszy. Będę n ato m iast m ówił o „p rzedstaw ian iu ję z y k a ” dokładnie ta k samo, jak

(7)

się m ówi o p o j e d y n c z y m m o t y w i e w tw órczości jakiegoś p isa­ rza, czyli pozostaw iając m iejsce n a opisanie in n y ch m otyw ów , tem atów czy cech poety k i tek stu .

Nie w ystarczy jed n ak powiedzieć, że „przedstaw ianie jęz y k a ” to jed en z w ielu m otyw ów w ierszy B arańczaka. W iersze „przedstaw iające języ k ” sąsiadu ją bowiem z w ierszam i, w k tó ry ch język jest niem al przezroczysty, w któ ry ch słowa po p ro stu n azy w ają rzeczy, uczucia, a przede w szyst­ kim w a r t o ś c i . P oezja B arańczaka w yczulona je s t bow iem na ko n­ stru k c je językow e jako na jeden z w ielu elem entów polskiej codzien­ ności i współczesności. „P rzedstaw ianie jęz y k a ” sąsiad uje więc z p rec y ­ zyjn y m opisem sytu acji, zachow ań, ludzkich p ostaw i z m o raln y m osądem rzeczywistości. Jest, pow tarzam , tylko jed n y m z w ielu m otyw ów tej poezji, w k tó re j z n a jd u ją się przecież u tw o ry ta k m ało lingw istyczne, jak poem at S ztuczne oddychanie. P ełniejsze opisanie św iata i języka poe­ tyckiego B arańczaka w ym agałoby uw zględnienia tak że i tego „realistycz­ nego” składnika p o ety k i jego utw orów . Cele niniejszego szkicu są jed n ak o w iele skrom niejsze.

W racam więc do „przedstaw iania języ k a” . J e st ono, w edług mnie, ta ­ kim sam ym tem atem poetyckim jak opisyw anie pejzażu, opow iadanie o podróży czy ko n stru o w an ie sy tu acji lirycznej — w yznania, reflek sji lub b untu . Tak więc jak tem atam i w ierszy w tra d y c ji poetyckiej m ogą być: róża i miłość, dom i ojczyzna, poezja i sztuka, ulica i ogród, etc. — ta k w poezji B arańczaka zn a jd u jem y w iersze n a te m a t w y rażeń języko­ w ych w rodzaju: „zbiorow y en tu zjazm ” , „jed n y m tch e m ” , „określona

epoka” czy „pan tu nie s ta ł” . P u n k te m w yjścia g ry poetyckiej nie jest tu zatem przedm iot, zdarzenie czy sy tuacja. A kcje liryczne w ty ch w ie r­ szach rozg ry w ają się obok tra d y c y jn ie przedm iotow ej stro n y św iata — tzn. ich obszarem są językow e idiom y, fig u ry , użycia poszczególnych w y rażeń i ich funkcje. S pójrzm y z te j p e rsp e k ty w y n a w iersz pt. Plakat z tom u Dziennik poranny. P oetycki opis postaci zn ajd u jącej się na p la ­ kacie zastąpiony jest w yliczeniem stereotypow ych w yrażeń językow ych. O to one: „głow a lekko w zniesiona”, „szczere spo jrzen ie” , „spojrzenie utkw ione w ”, „schody p o stę p u ”, „wyższy o głow ę” , „ponad p rze c ię tn ą ”, „w persp ek ty w iczn y m skrócie”, „planow y ro zw ó j”, „proporcjonalnie w ęższe” , „mieści się sw obodnie” , „znorm alizow any” , „m yślący w y raz tw a rz y ”, „głowa jest po to, żeby m yśleć”, „ tu trz e b a z głow ą”. Rzecz jasna, w y rażenia te nie niosą żadnej in io rm a c ji o osobie n a plakacie. Je d y n a inform acja, jaką niosą, dotyczy ich sam ych, ich stereotypow ości, tzn. in form u ją, że w języku są tak ie w yrażenia, k tó re nic nie w yrażają. Na plakacie, k tó ry m a ten w iersz p rzedstaw iać, z n a jd u je się zatem nie p o ­ stać czy rzecz, lecz sam język, a ściślej — te jego w yrażenia, k tó ry c h stereotypow ość jest odczuw ana w yjątkow o silnie przez każdego u żytk o w ­ n ik a polszczyzny. Tak więc n a ow ym językow ym plakacie zam iast barw , k resek czy k ształtów z n a jd u ją się słowa, w y rażen ia językow e i ich

(8)

uży-cia. I w ty m sensie będę dalej m ówił o języku jako przedm iocie p rzed ­ staw ionym .

W tra d y c ji poetyckiej te m a ty w ierszy stanow ią re p e rtu a ry o w y ra ­ zistym p iętn ie historycznoliterackim . Ich w ykład nik am i są zazw yczaj pojedyncze słow a o rozpoznaw alnym stylisty czny m nacechow aniu. A więc np.: ,,c n o ta” i „rozum ” w poezji ośw ieceniow ej, „Bóg” i „w olność” w li­ ryce rom antycznej, „praca” i „dola” w poezji pozytyw istycznej, „dusza” w liryce M łodej Polski, „m iasto, m asa, m aszy na” w poezji A w an gard y krakow skiej, „w iosna” , „u lica”, „w ino” w w ierszach sk am an d ry tó w czy „czas” , „sen ” , „śm ierć” w poezji la t trzydziestych. U ry w am tę m echa­ niczną w yliczankę, bo nie o nią przecież chodzi.

C zytelnik w ierszy B arań czaka m usi zauw ażyć, że zam iast elem entów tego słow nika zn ajd u je w nich całą gam ę stereotypow ych w y rażeń języ­ kowych, w okół któ rych skupia się ak cja liryczna poszczególnych utw orów .

Oto seria tak ich w yrażeń, p ełniących w tej poezji fu n k cję tra d y c y jn y c h rekw izytów leksykalnych: „wziąć sobie do serca” , „całym sercem po stro n ie”, „spójrzm y praw dzie w oczy” , „co jest g ran e ”, „w zasadzie niem ożliw e” , „ugryźć się w języ k ” , „to się nie mieści w głow ie”, „p rzejś­ ciowe ograniczenia” , „sam sobie w in ien ” , „przepraszam , k to jest o sta tn i” etc. Ju ż w ty m wyUczeniu odnaleźć m ożna podstaw ow ą dla B arańczaka opozycję m iędzy m o w ą s t a n d a r d o w ą a n i e s t a n d a r d o w ą . Przytoczone w yżej p rzy k ła d y nie są przecież dow olnym i zestaw ieniam i słów, lecz w y rażen iam i o niezw ykle u stabilizow anej organizacji składnio­ w ej, sem antycznej i fu n k cjo n aln ej. F o rm u ły te, jako ty tu ły w ierszy in i­ cjujące poszczególne utw o ry , od słaniają jak b y pierw szy plan językow ego pejzażu. Dla B arańczaka jest nim k o m u n i k a c j a j ę z y k o w a sk u ­ piona w okół słów zestalonych, połączonych w syntagm y, w idiom y, w w y ­ rażenia o silnym nacechow aniu stylisty czn y m i fu nk cjo naln ym . Nie są to słowa n a wolności, lecz słow a w p lą ta n e w m echanizm y kom unikacji społecznej lub w yrażenia, k tó re są tej kom u n ik acji w y tw orem . Są to za­ tem słowa, k tó ry ch leksykalna jednostkow ość została ro zm y ta przez ich składniow e k o n tek sty czy specjalne zastosow ania. (D odajm y praw em dygresji, że ta k i ty p słów w ykluczyli z m ow y literackiej dw aj w ielcy poe­ ci w. XX: Bolesław Leśm ian i Czesław Miłosz. Jeśli tra d y c ja sym bolizm u została gdzieś zakw estionow ana, to tru d n o o p rzy k ład b ardziej w ym o­ wny...)

Taki p u n k t w yjścia poezjow ania (będę go jeszcze in te rp re to w a ł w za­ kończeniu szkicu) pozw ala dostrzec podstaw ow y ak sjo m at B arańczakow - skiej filozofii języka. Języ k jako p rzed m io t p rzed staw io n y w poezji nie je st dla a u to ra Dziennika porannego an i zespołem słów sym bolicznych, a n i m ową n e u tra ln ą czy p rostą, nie je st też pow tórzeniem tra d y c ji lite ­ rackiej an i z góry dan y m nośnikiem tre śc i tran scen d en tn y ch . J e s t n a to ­ m iast mową, tzn. w y razisty m sposobem używ ania języka w k om unikacji społecznej. W ykładnikam i k o m u n ik acy jn ej stra ty fik a c ji m ow y są w łaś­

(9)

nie różne ty p y w yrażeń, idiom ów i potocznych sform u łow ań. T u z n a jd u ­ je się m ateriał, k tó ry B arańczak uznał za głów ne tw o rzy w o sw ej poezji. F o rm u łu jąc w N ie u fn y c h i zadu fa n ych swój p ro g ra m a rty sty c z n y B arańczak pozostaw ał na pozór w ty m obszarze z ain tereso w ań językiem i w ty m obszarze rozum ienia poezji lingw istycznej, jak i k ilk a la t wcześ­ n iej n ak reślił Jan u sz Sław iński w rozpraw ie Próba porządkowania do­

świadczeń 5. Pow iadam : na pozór, gdyż w B arańczakow skim odczytaniu

poezji lingw istycznej pojaw ił się elem en t zupełnie now y, a nie istn ie ­ jący w odczytaniu Sław ińskiego. P rzypom nę, że S ław iń sk i z re k o n stru o ­ w ał trz y w a ria n ty poetyckiego sto su n ku do języka: w a ria n t M irona B ia­ łoszewskiego — polegający na dem askow aniu w szelkich niesystem ow ych składników m ów ienia, w a ria n t Tym oteusza K arpow icza — polegający n a podejrzliw ości w obec ekonom ii i w ieloznaczności języka, oraz w a ria n t Zbigniew a B ieńkow skiego — polegający n a p rzek o n an iu o sem antycz­ nej rozrzutności języka, k tó ra uniem ożliw ia k o m u n ik acy jn ą dosłowność. N atom iast B arańczak cały ciężar sw ej in te rp re ta c ji oparł n a p rob lem a­ tyce lingw istycznego m a n i p u l o w a n i a odbiorcą. Z ach ow u jąc w sw ej in te rp re ta c ji w szystkie w yznaczniki tego n u rtu sform ułow ane przez S ła­ wińskiego, B arańczak p ro b lem aty k ę lingw istycznych w a ru n k ó w kom u­ n ikacji odczytał jako p ro b lem aty k ę p r a g m a t y c z n e g o u żyw ania m owy, a podejrzliw ość epistem ologiczną przedstaw ił jako n i e u f n o ś ć a k s j o l o g i c z n ą . W te n sposób dla B arańczaka w k om unikacji ję ­ zykow ej w ażniejsza od system ow ych w łaściw ości m ow y stała się ro la nadaw cy jako dysponenta znaczeń i ro la odbiorcy jako obiektu języ k o ­ w ej persw azji.

Mowa standardowa i niestandardowa

Istn ieje dość rozpow szechnione przekonanie, że poezjow anie B a ra ń ­ czaka polega na dem askacji języka gazetowego, gdyż gazeta w sy ste­ m ie m asow ej kom unikacji jest w łaśnie ty m k an ałem in fo rm acy jn y m , w k tó ry m słow na m an ip u lacja odbiorcą p osu n ięta je st n a jd a lej. P ogląd te n rozpow szechnił się w dużym sto p n iu za sp raw ą sam ego B arańczaka, k tó ry w kilku sw ych w ypow iedziach ta k w łaśnie tę spraw ę przed staw iał. Jed n ak że sprow adzanie dziś p ro b lem aty k i językow ej w jego w ierszach tylko do polem iki ze stan d ard am i języka gazetow ego byłoby dużym uproszczeniem . W poezji B arańczaka w yróżnić bow iem m ożna co n a j­ m n iej cztery g ru p y różnych w yrażeń w ierszotw órczych, k tó re sta ły się osią k o n stru k c ji składniow o-sem antycznej poszczególnych utw orów .

Pierw szą grupę stanow ią w y rażenia frazeologiczne m o w y p r o ­ p a g a n d o w e j , a więc „określona epoka” , „złożyć w ieńce i w iązank i

6 Zob. J. S ł a w i ń s k i , P ró b a p o r z ą d k o w a n i a d o ś w ia d c z e ń . W zbiorze: Z p r o ­ b l e m ó w li t e r a t u r y p o l s k i e j X X w ie k u . T. 3. W arszaw a 1965.

(10)

k w iató w ”, „w yciągnąć w łaściw e w nioski z w y d a rz eń ”, „przejściow e ogra­ niczenia” czy „zbiorow y e n tu z jaz m ” .

D rugą g ru p ę stanow ią w y rażen ia frazeologiczne m o w y u r z ę ­ d o w e j , k tó re zw iązane są z in sty tu cja m i życia publicznego i m ożna do nich zaliczyć takie sform ułow ania, jak „w ypełnić czyteln ym p ism em ” czy „niepotrzebne sk reślić” — typow e d la różnych kw estionariuszy, n a ­ stępnie w yrażenie „z in n y ch w ażnych względów społecznych” , typow e d la urzędow ego tra k to w a n ia ty ch kw estionariuszy, a także w y rażenia techniczno-handlow e „m ieć znorm alizow any w y m iar” , „dorsz drugiej św ieżości” , czy zw iązane z codziennym bytow aniem : „usuw ać u s te rk i” , „m ieszkanie w łasnościow e”, „daw ać zaliczkę” etc.

Trzecią g rup ę stan o w ią frazeologizm y m o w y p o t o c z n e j , co­ dziennej, kon w ersacy jn ej, i ona w łaśnie, a nie dw ie pierw sze, jest w w ie r­ szach B arańczaka najliczn iejsza i n ajb ard ziej rep rezen taty w n a. Je śli dwie pierw sze g ru p y frazeologizm ów są elem entam i stylów fu n k cjo n alnych o ściśle określonych zakresach użycia (propaganda, b iu ro k racja), to g ru ­ pa frazeologizm ów m ow y potocznej należy do codziennej polszczyzny każdego z nas. Oto k ilk a przykładów : „w yraz tw a rz y ”, „przekrw ione oczy”, „jedn y m tch em ”, „całym sercem po stro n ie” , „postaw ić na jedną k a rtę ”, „nigdy bym nie p rzy p u ścił” , „co dziś rzu cili” , „to nie jest roz­ m ow a na tele fo n ”, „pan tu n ie s ta ł” itp.

A w reszcie czw artą g ru p ę w yrażeń w ierszotw órczych stanow ią słowa pojedyncze, nie połączone w zw iązki frazeologiczne, a jednak w yraźnie nacechow ane, bo będące w y k ład n ik am i rozpoznaw alnych k o ntekstów społecznych. Są to takie słowa, jak „m ieszkać”, „m ów nica”, „ p la k a t” , „nie” , „proto ko ł” czy „kolęda”.

Ja k widać, p u n k tem w yjścia w ielu tekstów B arańczaka, czyli ich fo rm u łą in icjaln ą, rozpoczynającą składniow ą i sem antyczną budow ę utw oru, są zawsze s t e r e o t y p y j ę z y k o w e należące do różnych stylów fun k cjo n aln y ch m ów ienia i pisania. Te stereotypow e w yrażenia s ta ją się elem entam i składniow ego rozw oju w iersza i źródłem k olejnych przekształceń sem antycznych. Zadaniem w iersza jest jak b y rozm onto­ w anie językow ych stereotypów n a elem enty niestandardow e. U tw ory B arańczaka zaczynają się więc najczęściej od ready-m ade socjolektów m owy. Te poddaw ane są n astęp n ie skom plikow anym przekształceniom składniow ym , słow otw órczym i sem antycznym . I w łaśnie p rzekształcenia sem antyczne, a nie m ontaż frazeologizm ów , są głów ną techn iką rozw i­ jan ia w ypow iedzi w ierszow ej. (Nb. jed y n y m u tw orem o p arty m na tec h ­ nice m ontażu jest cytow any już Plakat.) S ztuka w ierszow a opiera się więc w ty m w zględzie n a ścisłej współzależności rozw oju p orządku syn- taktycznego (a m ówiąc inaczej, na stosow aniu k ilk u stałych fig u r re to ­ rycznych) oraz n a zw iązanych z nim p rzekształceniach znaczeniow ych. Intensyw ność związków reto ry k i i sem an ty k i odsuw a tu zdecydow anie n a p lan d rugi w ersy fik acy jn ą budow ę utw orów . Je d y n ie p rze rz u tn ia

(11)

(lecz ta należy do składni, a nie do m etru m ) w łącza się w y raźnie w poe­ ty k ę utw oru. Ale rozp atry w an e od in nej stro n y — u tw o ry B arańczaka są także ciekaw ym ek sp ery m en tem w ierszow ym : są pró b ą zderzenia form alnych rygoryzm ów m e tru m z n ieokiełznanym żyw iołem k o lejn y ch przekształceń i sem anty k i całego utw o ru . G ranice w ersow e łam ane są przez k o n flik ty znaczeniowe. Tej in te resu jąc e j spraw ie nie mogę tu jed ­ nak poświęcić w ięcej m iejsca.

Główną fig u rą reto ry czn ą w w ierszach B arańczaka jest zasada a m - p 1 i f i к а с j i, tzn. rozszerzania, dopełniania i przek ształcan ia in ic ja ln e ­ go tem a tu w ypow iedzi. W yjściow y frazeologizm je s t w trak cie rozw oju w iersza pow tarzany, staje się elem entem leksykalnych nagrom adzeń, p a ­ rafraz, p e ry fraz i porów nań, a jednocześnie stale jest w łączany w grę hom onim ii i synonim ii. Oto p rzy k ład pierw szy z brzegu, czyli w iersz

J e d n y m tchem, rozpoczynający tom ik pod ty m sam ym ty tu łem :

Jed n ym tch em , jed n ym n a w ia sem tchu zam yk ającym zdanie, jed n ym n a w ia sem żeber w ok ół serca

zam yk ającym się jak pięść, jak n iew ód w o k o ło w ą sk ich ryb w yd ech u , jed n ym tch em

zam knąć w szy stk o i zam knąć się w e w szy stk im , jed n ym w io tk im w ió rem p łom ien ia zestru gan ym z płuc

osm alić ścian y w ię z ie ń i w cią g n ą ć ich pożar za k ostn e k raty k la tk i p iersio w ej i w w ieżę tch aw icy, jed n ym tchem , nim się u d ła w isz k n eb lem p ow ietrza zg ęstn ia łeg o od ostatn iego oddechu rozstrzelan ych ciał i tch n ien ia lu f gorących i ob łok ów z d ym iącej jeszcze n a betonie k rw i,

W szystkie używ ane przez B arańczaka fig u ry reto ry cz n e — a tru d n o tu nie zauw ażyć składni Peiperow skiego poem atu rozkw itającego — służą w tego ty p u w ierszach p rzekształceniu w y rażeń stan dard ow y ch n a m owę

niestandardow ą, np. zm etaforyzow aną.

Obok poetyki am plifikacji op artej n a przekształcen iach sem antycznych w yodrębnić m ożna tak że w om aw ianych w ierszach p o ety k ę am p lifik acji o partą na k a t a l o g o w a n i u , na w yliczaniu słów, n a dodaw aniu sfo r­ m ułow ań czy rozszerzaniu łączliwości poszczególnych sform ułow ań. Oto frag m en t w iersza p t. Śpiący z tom u Dziennik p o r a n n y :

S p ijcie. Jeszcze ch w ila, w z n iesiecie sen n e g ło w y , sw o je cięż k ie g ło w y w z n iesiecie w szy scy , k tórzy za dnia się trudzicie w zn o szen iem błagań, w iw a tó w , sztan d arów , m od łów , to a stó w za zdrow ie, ch óraln ych

o krzyków , rąk do n ieba, d zięk czyn ień ; w rsoszeniem zażaleń, n ależn ości, w n io sk ó w , sp ra w do sądu, in terp ela cji, w k ła d ó w na k siążeczk ę

oszczęd n ościow ą, a k tó w oskarżenia, sp rzeciw ów , opłat, p opraw ek; zn oszen iem p rzeciw n ości, p rzepisów , n ow in , upokorzeń, krzyw d . S p ijcie. S p ijcie. [...]

(12)

Te dw a różne ty p y am plifikacji stereo ty p o w y ch w y rażeń językow ych w yznaczają dwie biegunow o różne stra te g ie reto ry czn e w poezji B arań ­ czaka. S tra te g ia pierw sza polega n a potęg o w aniu r e t o r y k i w i e l o ­ z n a c z n o ś c i , na stały m w łączaniu słow a w coraz to now e k o n tek sty znaczeniow e, a w rezultacie n a efekcie zaskakiw ania czytelnika nieocze­ kiw anym i, kalam burow ym i i m etafo ry czn y m i zestaw ieniam i słów.

S tra te g ia d ru ga polega z kolei n a tra k to w a n iu słów jako w yznaczni­ ków sy tu acji społecznych. J e j re to ry k a opiera się nie na zw ielokrotnie­ n iu znaczeń, lecz na ich stabilizacji. J e s t to w ięc r e t o r y k a i d e n ­ t y f i k a c j i różnych zjaw isk z jed n y m podstaw ow ym znaczeniem , nie­ zm ienny m m im o zm ieniających się sy tuacji, słów czy kontekstów . Jeśli re to ry k a wieloznaczności zw iązana jest z dem askow aniem u k ry ty c h zna­ czeń słów i ich użyć, to re to ry k a id en ty fik acji pokazuje pozornie różne zachow ania społeczne jako w a ria n ty jednej podstaw ow ej sy tu acji — s p o ł e c z n e g o z n i e w o l e n i a .

Trzeci ty p przek ształceń językow ych zw iązany jest ze słow am i po­ jedynczym i, nie należącym i do w y rażeń frazeologicznych. T u B arańczak w y k o rzy stu je n ajch ętn iej technikę paronom azji, kojarząc i rozw ijając różne w ą tk i sem antyczne czy brzm ieniow e. P rz y k ła d e m może być w iersz p t. T łu m , k tó ry tłu m i i tłu m a czy lu b Śnieg II z cyklu Dziennik zim ow y.

Oto fra g m en t Śniegu II:

B ezczeln ie b ezcielesn y , b ezczeszcząco czysty, b rukający sw ą b ielą kroch m alon ą bruk najbardziej w y b o isty i najb ard ziej szary; k ryjący każdą sp raw k ę, każdą p raw dę, brud i brak każdy, dróg bruzdy i brunatność grud pod p łach tą gładką, spraną i steryln ą; [...] 18 12 79

A m plifikacyjne p rzekształcanie stereo typ o w y ch w y rażeń językow ych nie w yczerp u je jednak sposobów p rzed staw ian ia języka w w ierszach Ba­ rańczaka. Rzecz bowiem w tym , że w ym ienione w cześniej g ru p y w y ­ rażeń frazeologicznych pełnią różne fu n k cje stylisty czne i podporządko­ w ane są odm iennym celom ideow ym . T u w łaśnie zbiegają się główne cechy tej poetyki. S pró b u ję to tera z w yjaśnić.

W szystkie g ru p y w yrażeń w ierszotw órczych pełnią w u tw o rach Ba­ rańczaka dw ie krańcow o różne fu n k cje stylistyczne; w y stę p u ją w fu n k cji m o w y o b c e j oraz w fu n k cji m o w y w ł a s n e j .

R ozróżnienia m ow y obcej i m ow y w łasnej nie należy utożsam iać z przeciw staw ieniem cudzego i w łasnego słow a w prow adzonym niegdyś do n a u k i o lite ra tu rz e przez W ołoszynow a (Bachtina). W rosy jskiej t r a ­ d ycji sty listy czn ej „cudze słow o” to w ypow iedź zachow ująca in d y w i­ dualne cechy żyw ej m ow y (najczęściej u stn ej) każdego z podm iotów wypow iedzi. „M owa cudza” w tej tra d y c ji badaw czej to zatem m owa postaci nie poddana przez a u to ra stylisty czn ej i aksjologicznej integracji. M ówiąc n ato m iast o m o w i e o b c e j m am n a m yśli takie sform uło­

(13)

w ania, wobec któ ry ch podm iot w ypow iedzi (autor) zaznacza sw ą n ie ­ chęć, poczucie odrębności czy n eg aty w n ie w artościującego d y stan su . Sło­ w em — podkreśla niem ożność id en ty fik acji z tak im ty p em języka.

W w ierszach B arańczaka w fu n k c ji m ow y obcej w y stę p u ją zawsze frazeologizm y propagandow e oraz urzędow e, natom iast w y rażen ia n a ­ leżące do m ow y potocznej i słow a pojedyncze mogą pełnić fu n k cję m ow y w łasnej podm iotu lirycznego. Piszę tu „m ogą” , bo w y rażenia frazeolo­ giczne m ow y potocznej nie m ają w w ierszach B arańczaka sta łe j fun kcji: w pierw szych zbiorach poety (tzn. w Korekcie tw a r z y czy D zienn iku

porannym) język potoczny w y raźn ie jest w łączany w m owę w łasn ą a u to ­

ra, n ato m iast w w ierszach z tom u Ja w iem , że to niesłuszne w y stę p u je także w fu n k cji m ow y obcej. Jeszcze do tej spraw y powrócę.

P rzek ład ając w cześniejsze uw agi n a tra d y c y jn e kategorie teorii li­ ry k i m ożna powiedzieć, że w y rażen ia frazeologiczne w fu n k cji m ow y obcej są w w ierszach B arańczaka składnikam i różnych fo rm liry k i pośred niej lub opisowej, a więc tak ich fo rm w ypow iedzi lirycznej, k tó ry c h w y znacz­ nikiem jest d y stan s m iędzy „ ja ” lirycznym a językiem jako p rze d sta ­ w ionym tem atem w ypow iedzi. N atom iast frazeologizm y języka potocz­ nego m ożna przyporządkow ać m owie poetycko najb ard ziej osobistej, bo liryce w yznania. W ystarczy tu przypom nieć takie w iersze, jak J e d n y m

tc h e m i W ziąłem sobie do serca z tom u J e d n y m tch e m czy D y k to , s k le j­ ko, tekturo, p łyto paździerzowa oraz Braki, odrzuty, p r o d u k ty zastępcze

z cyklu „w ierszy m ieszk aln y ch ” (w tom ie T r y p t y k z betonu, zmęczenia

i śniegu).

P rz y jrz y jm y się zatem , co się dzieje z w yrażeniam i frazeologicznym i w y stępu jącym i w dw óch tak różnych fu nk cjach stylistycznych.

Frazeologizmy w funkcji m owy obcej

W yrażenia frazeologiczne w fu n k cji m ow y obcej po jaw iają się w d w u ­ dziestu kilku w ierszach B arańczaka, a z tej liczby m niej w ięcej jedn a trzecia należy do cyklu „w łaściw e w nioski” z to m u Dziennik poranny, dw ie trzecie zaś do cyklu „określona epoka” z tom u Ja w iem , że to n ie­

słuszne. Na w yrażenia te sk ład ają się frazeologizm y zarów no m ow y p ro ­

pagandow ej, jak i urzędow ej. K ażdy z ty ch typ ów w y rażeń p o ddaw any jest nieco in n ej technice p rzekształceń, choć w szystkie służą jednej fu n k c ji naczelnej, tj. u j a w n i a n i u o b c o ś c i m o w y .

P ierw szy ty p u jaw n ia n ia obcości m ow y polega n a hom onim izacji w y ­ raż e ń bliskoznacznych. P rz y k ła d e m m oże być w iersz pt. Zło żyli wieńce

i wiązanki kwiatów , k tórego początek jest n astęp u jący :

Z łożyli w ie ń c e i w ią za n k i k w iatów ;

ci z chorobą w ień co w ą , z w a p n em w żyłach tym , k tórzy w w a p ien n e d oły tw arzą w dół p ad ali ze zw ią za n y m i z tyłu b u k ieta m i rąk;

(14)

W w ierszu ty m w y rażenia synonim iczne („w ieńce”, „w iązanki”, „k w ia­ ty zw iązane” , „ b u k ie ty ” etc.) są w łączane w tak odrębne k o n tek sty z n a ­ czeniowe, że zaczynają pełnić fu n k cję hom onim ów . W yrazy bliskoznacz­ ne należące do jednego pola znaczeniow ego i tw orzące podobne rodziny w yrazów n a b ie rają więc znaczeń odległych, sprzecznych, a n aw et p rz e ­ ciw staw nych. K ardiologiczna „choroba w ieńcow a” jest rów nocześnie cho­ robą „składania w ieńców ”, „w ieniec” to ty le co „k w iaty zw iązane” , ale i „zw iązane z ty łu ręc e ” , „w apno w ży łach ” określa w iek tych, co sk ła ­ dają oficjalne bukiety , ale rów nocześnie „w apienne doły” są synonim em zbiorow ej m ogiły; „złożyć b ro ń w iązanek i w ieńców ” to ty le co położyć k w iaty na płycie grobu, ale rów nocześnie poddać się, skapitulow ać. F u n k cją k olejnych przekształceń sy n tak ty czn y ch w ty m w ierszu jest wiec rozpad w yjściow ej w spólnoty znaczeniow ej słów i zw rotów . W spól­ nota ta ulega likw idacji, poniew aż sem an ty k a poszczególnych użyć f ra - zeologizmów ty tu ło w y ch w łącza je w przeciw staw ne k onteksty. Tak więc słow nikow e zbliżenia słów bliskoznacznych, tw orzące p u n k t w yjścia utw o ­ ru B arańczaka, zostają pokazane jako s y n o n i m i a p o z o r n a i f a ł ­ s z y w a . W iersz pow oduje, że pojedyncze słowa tra c ą podobieństw o znaczeniowe zachow ując jedynie podobieństw o brzm ieniow e, a zarazem , że jednoznaczeniowość inicjalnego stereo ty p u jest kom un ikacy jny m k ry p ­ tonim em : zak ry w a wielość znaczeń sprzecznych i w ykluczających się naw zajem . Podstaw ow ą fu n k cją tak ich p rzekształceń jest pokazanie, że ste re o ty p y m ow y propagandow ej m an ip u lu ją świadom ością odbiorcy. N arzucają bow iem odbiorcy kom u n ik ató w językow ych w izję św iata jako ry tu a łu , jako cerem onii, w k tó re j nie m a m iejsca n a k o n flik t p ostaw i w artości. D latego też reto ry k a w iersza polega na rozpoczynaniu u tw o ru od in fo rm a c ji najb ard ziej schem atycznej, od c y ta tu z języka m ass-m e­ diów („złożyli wieńce i w iązanki k w ia tó w ”). Dopiero następ n y m p o su ­ nięciem poetyckim jest złam anie początkow ego cytatu, pokazanie p ę k ­ nięć znaczeniow ych i aksjologicznych, k tó re w językow ym ban ale u k a ­ zują d ram a tu rg ię św iata społecznego i historycznego. Ta stra te g ia p o etyc­ ka d em askuje m owę propagandy, gdyż tw o rzy cna rzeczyw istość zhom o- genizow aną, uproszczoną i zafałszow aną. A zarazem dem askuje ją jako k o n stru k t o b c y społecznem u dośw iadczeniu podm iotu m yślącego.

D rugi sposób u jaw n ian ia obcości frazeologizm ów m ow y prop agan do ­ w ej polega n a kon tam in acji jakiegoś w yrażenia z odległym od niego kontekstem stylistycznym , a więc n a tak im skrzyżow aniu w yk lu czają­ cych się pól znaczeniow ych, k tó re d eg rad u je p rzed staw ian y w w ierszu frazeologizm . Np. w yrażenie „w atm o sferze” zostaje włączone w tak ie k o nteksty, jak „w atm osferze szczebiotu”, „szczerości szczekania” , „m er­ dania językiem ” , „szczelności i zrośnięcia się mózgów i u s t” .

Technika k o n tam in acji w ykluczających się pól znaczeniow ych m a — obok już w ym ienionej — jeszcze dw ie odm iany. Je d n ą z nich jest k o n ­ fro n ta cja przed staw ian y ch w y rażeń frazeologicznych z kom entarzem

(15)

podm io tu m ówiącego w w ierszu. P rzykładem mogą tu być tak ie wiersze, jak Zbiorow y e n tu zja zm , H u m anistyczne w a ru n k i czy P rzysłowiowa ba­

wełna z tom u Ja w iem , że to niesłuszne. O to początkow y m etajęzykow y

fra g m e n t tego ostatniego u tw o ru :

P rzy sło w io w a b a w ełn a , która w m y śl w cze śn ie jsz y c h założeń

m iała słu żyć — p ow ied zm y sobie szczerze, bez ow ijan ia w niią ■— g łó w n ie

do tego, aby w nią n iczego

nie ow ijać, w c h w ili obecnej

n a leży do te k s ty lió w szczególn ie m od n ych i p oszu k iw an ych ,

Frazeologizm i m ow a ten frazeologizm kom en tu jąca tw o rzą tu bie­ gunow o różne ty p y p ra k ty k i językow ej, przy czym kom entow any frazeo­ logizm w y stępu je zawsze jako w yrażenie cudzysłowowe. W iersz staje się wówczas w ypow iedzią na tem a t w y rażenia umieszczonego w takim k om un ik acy jn y m cudzysłowie. Jeśli jednak pierw szy sposób u jaw niania obcości m ow y polegał n a zw ielokrotnieniu znaczeń w y rażen ia in icju ją­ cego akcję sem antyczną w w ierszu, to d rugi sposób polega już n a wzmac­ n ian iu fu n k cjo n alnej jednoznaczności przedstaw ianego ste re o ty p u w ypo­ w iedzi. W ym iana kontekstów , w jakich um ieszczany jest ta k i frazeolo­ gizm, nie zw ielokrotnia bow iem znaczenia słowa, lecz stabilizu je jego sem antyczną stereotypow ość.

T u taj z kolei podm iot w iersza od razu sygnalizuje swój d y stan s wo­

bec m ow y propagandow ej. W yraz „przysłow iow a” pełni fu n k cję deiktycz-

n ą — w skazuje, że językow y stereo typ to m a rtw y w y tw ó r m asow ej ko­ m unikacji. S tereo ty p ten nie jest już dalej przekształcany, podm iot nie u jaw n ia u k ry ty c h w takim zwrocie dodatkow ych znaczeń, lecz pokazuje m ow ę w ł a s n ą jako obronę przed banałem , schem atem i propagan­ dow ym stereotypem . W łaśnie u k azyw anie odrębności m ow y w łasnej podm iotu (ironii, zabaw y, groteski, kalam buru) służy rów noczesnem u od rzuceniu językow ych w yrobów m asow ej kom unikacji (propagandy, ideologii, doktryny).

T rzecia odm iana tech n ik i k o n tam inacji sprzecznych kontekstów po­ lega n a k o n fro n tacji m ow y urzędow ej i oficjalnej z pryw atno ścią zdarzeń jednostkow ego życia każdego człowieka. W arian t ten w idać n a jw y ra ź ­ niej w takich w ierszach, jak Protokół czy W ypełnić c z y t e ln y m pism em z to m u Dziennik poranny. Oto fra g m en t tego ostatniego w iersza:

U rodzony? (tak, nie; niep otrzeb n e

skreślić); d laczego „tak ”? (uzasadnić); gdzie, k ied y, po co, dla kogo żyje? z kim się styk a p ow ierzch n ią m ózgu, z kim je s t zb ieżn y często tliw o ścią pulsu? k rew n i za granicą skóry? (tak, nie) d laczego

(16)

Ten ty p k o n tam in acji u jaw n ia nie tylk o obcość dw óch porządków w ypow iedzi — socjolektu i idiolektu, czyli m ow y urzędow ej i m ow y in d y w id u aln e j, ale tak że w ykluczanie się sfery pryw atn ości człow ieka i jej urzędow ych k ategoryzacji. Z astosow any do opisu pryw atn ości bio­ g rafii język u rzędow y okazuje się obcy: i jako m ow a pusta, i jako m ow a u z u rp a to rsk a , inw igilująca, gw ałcąca granice przeznaczonych jej zasto­ sow ań. W tej obcości B arańczak p o kazuje zagrożenie autonom ii jedn o stk i przez rep resyjn ość osaczającej ją m owy. T echnika po etycka służy tu w ięc nie ty lk o pokazaniu obcości m ow y u rzęd u — m ożna ją nazw ać

lingua invigïlationis. Je st także obroną nieprzekraczalny ch granic ludz­

kiej pryw atności.

Przechodzę do ostatniego ty p u u jaw n ia n ia obcości w y rażeń języko­ w ych przed staw ian y ch w w ierszach B arańczaka. Polega on n a p o rtre to ­ w an iu m ow y w łasnej obcego podm iotu i odnaleźć go m ożna w tak ich w ierszach, jak W ycią g n ęliśm y właściwe w nioski z w y d a r z e ń , Z nam i nie

zginiesz, Napiszcie do nas, co o t y m m y ślic ie , Określona epoka. C h arak ­

te ry sty c z n y m składnikiem te j tech n ik i p rzed staw ian ia języka jest to, że „ m y ” w ty tu le u tw o ru sygnalizuje zawsze m owę obcą. Ten w y k ład n ik liczby m nogiej w skazuje nie ty le n a jak ąś zorganizow aną zbiorowość czy k o lek ty w n y podm iot w ypow iedzi, lecz n a apersonalność danego w y ra ­ żenia, n a jego niezw iązanie z k o n k retn ą jednostką, z osobowym podm io­ te m w ypow iedzi językow ej. „M y” w ty tu ła c h w ierszy B arańczaka jest zate m rów nocześnie w ykładn ik iem obcości przytaczanego w yrażenia f r a ­ zeologicznego, ja k i sygnałem przeciw staw ności wobec „ ja ” m ówiącego — w obec m o w y w ł a s n e j podm iotu.

Językow e p o rtre ty m ów ienia są n ajja sk ra w sz ą form ą tra k to w a n ia języ ka jako przed m io tu przedstaw ionego. T em atem ty ch w ierszy nie jest bow iem treść jak iejś w ypow iedzi ani opis osoby m ów iącej, lecz zespoły w yrażeń, pow iedzeń lub sfo rm u ło w ań ch arak tery sty czn y ch dla danego socjolektu. P odm iot m ów iący jest tu p u sty m m iejscem , jed ynie g ram aty czn y m w y k ład n ik iem poszczególnych zdań. N atom iast treścią ta ­ kiej w ypow iedzi sta ją się serie idiom ów nacechow anych sytu acy jn ie i sty ­ listycznie. I ta k np. w yrażenie „określona epoka” zastęp u je się fu n k cjo ­ n aln y m i pleonazm am i ty p u „w epoce w ysiłków na cześć” czy „w epoce w z rastający ch i zaostrzających się” . P rzed staw ian ie języka polega t u n a ty m , że tem a te m w iersza sta ją się fra g m e n ty m ow y wyzw olonej z p rze d ­ m iotow ych odniesień do rzeczyw istości — są to jak b y ty lko nie w y p eł­ nienie ram y w ypow iedzeń. Rów nocześnie w ew nątrzw ierszow e znaczenia tej w ypow iedzi w y ła n ia ją się w yłącznie z językow ej m aterii poszczegól­ n ych słów. A więc np. b o h ater w iersza Określona epoka mówi: „będę w yrazicielem , w y rażając n a zakończenie prześw iadczenie” . Dowcip w ie r­ sza polega nie ty lk o n a p leonastycznej budow ie zdania, lecz także n a u k ry te j definicji, że aby „być w y razicielem ”, w ystarczy ty lk o coś „w y­ razić” , czyli cokolw iek powiedzieć. T ym sam ym p rze staje istnieć p rze d ­

(17)

staw icielski sens bycia przedstaw icielem , a więc bycia osobą w y b raną, reprezen tu jącą określoną zbiorowość, obdarzoną przez n ią m an datem zaufania. Przedm iotow y, m ery to ry czn y sens m ów ienia okazuje się za­ tem czystą tw órczością językow ą. Z naczenia słów nie są bow iem defi­ niow ane przez społeczną p rak ty k ę k o m un ikacy jną, lecz przez a rb itra l­ ność posługiw ania się słowami. U żyw anie gotow ych ste re o ty p ó w m ow y zastęp u je reg u ły społecznego w spółżycia. M owa obca e lim in u je nie ty lk o pozajęzykow e odniesienia przedm iotow e, elim inuje także podm iot jako ad resata m ogącego w eryfikow ać znaczenia słów i w ypow iedzeń. Sform ułow anie „będę w yrazicielem , w y ra ż ają c prześw iadczenie” znaczy przecież, że 'jeste m m ianow any przez język, k tó ry m się p o słu g u ję ’. Mowa sta je się w ty m w y padk u rzeczyw istością sam ą w sobie, potokiem słow­ nym nie skrępow anym jakim ikolw iek odniesieniam i do społecznego uzu- su, do społecznych um ów czy do społecznej k om unikacji. Ta ostatnia okazuje się n a koniec serią pojedynczych aktów m owy. Nie m a w niej treści, jest tylko m odalność i ry tu aln o ść ty p o w a dla danego socjolektu.

Podobnym p rzykładem z tego sam ego w iersza może być n a stę p u jąc y wywód:

ja bym tu p od k reślił

{...], że na tej p o d sta w ie zostan ą

n ak reślon e p ersp ek ty w y , w y k r e śla n e będą zdania, k tóre nie p od k reślają d ostateczn ie, oraz p rzek reślon e zostaną [...] rach u b y

[...] tych , którzy [...]

Źródłem dowcipu całej tej fra z y je s t hom onim iczność słów tw o rzą ­ cych pole sem antyczne w y ra z u „k reślić” . Rzecz jed nak w ty m , że zna­ czenia poszczególnych słów p rzed staw ian e są jako w nioski logiczne w y ­ nikające z sem antyki w ypow iadania — czynności „ k re ślen ia ” , „ w y k reś­ la n ia ”, „ p rzek reślan ia” czy „ n a k re śla n ia ” są bezpośrednim sk u tkiem oświadczenia: „ja b ym tu p o d k reślił” . W iersz B arańczaka p rzed staw ia n am tę logikę jako w yznacznik m ow y obcej — m ow y tw orzącej św iat w yobcow any i z rzeczyw istości, i z języka, i z osobowych w yznaczników społecznej kom unikacji. Tu obcość m ow y polega na jej u zu rp acji, n a pogw ałceniu społecznego c h a ra k te ru p orozum iew ania się. Społecznego, tzn. takiego, k tó ry w ym aga resp ek to w an ia reg u ł obow iązujących w szy st­ kich.

W yrażenia frazeologiczne jako mowa własna

W potocznej świadomości czytelniczej przed staw ianie m ow y obcej w w ierszach B arańczaka jest n iew ątp liw ie typ ow y m w yznacznikiem jego poezji. D aje się bow iem podporządkow ać głośnej form ule „nieufności” wobec języka, k tó ra za sp ra w ą N i e u fn y c h i z a d u fa n y c h sta ła się znakiem rozpoznaw czym całego bloku tem atycznego w poezji „pokolenia 68”. J e d

(18)

-na k stereotypow e w y rażen ia frazeologiczne w y stę p u ją w w ierszach Ba­ rań czak a także jak o składniki m o w y w ł a s n e j pełniąc fu n k cję zu­ pełn ie odm ienną od te j, jak ą przed staw iłem pow yżej.

Ź ródłem m ow y w łasnej w w ierszach B arańczaka są bow iem także stereotypow e w y rażen ia języka potocznego reprezen tow an e najliczniej w Korekcie tw a r z y w tom ie J e d n y m t c h e m oraz w cyklu „w ierszy n a ­ byw czych” . Sposoby w y ko rzy stan ia tak ic h w yrażeń różnią się jednak od przekształceń zw rotów m ow y p ropagandow ej czy urzędow ej. Oto k il­ ka w y rażeń tego rodzaju: „nigdy bym nie p rzy p u ścił”, „całym sercem po stro n ie ” , „na jed n ą k a r tę ”, „gw ałtow na m iłość”, „miłość od pierw szego w ejrzen ia”, „stanąć w pło m ien iach ”, „krzyżow y ogień p y ta ń ”, „pójść z dy m em ”, „lekka ziem ia”, „za jed n y m zam achem ” , „spójrzm y praw dzie w oczy”, „strącić n a ziem ię”, „to m nie nie dotyczy”, „ ta k niew iele b ra ­ kow ało”, „stan sk up ien ia” , „przepraszam , k to jest o sta tn i”, „niech pan mi zajm ie m iejsce”.

I tak np. w iersz W ziąłem sobie do serca o p a rty jest n a w ykorzystan iu serii następ u jący ch w y rażeń frazeologicznych języka potocznego: „wziąć sobie do serca”, „przejąć się” , „wbić sobie do głow y” , „w ykuć n a pam ięć”, „w ziąć się w g arść”, „p atrzeć kom uś n a rę c e ”, „ślepy zau łek ” , „złapać n a gorącym u c z y n k u ”, „złapać oddech” , „wziąć na siebie”, „patrzeć z oczu”. A oto fra g m en t tego utw o ru :

W ziąłem sob ie do serca te pięć litr ó w krw i, która u ciek a z niego

jak b y chciała

p rzeb ić się przez cien k ie ty n k i skóry, le c z w raca w cią ż tym sam ym torem ze ślep eg o zaułka serd eczn ego palca;

p rzejąłem się na w ła sn o ść tą k rw ią, co ch ce zbiec, odkąd złap ałem p ierw szy oddech

na gorącym u czynku kradzieży

ze św ia ta

i na próbie ucieczki;

m u sia łem w zią ć na sieb ie k ru ch e m ury ciała W biłem sobie do g ło w y te p ięć zm ysłów , które

r ysu ją w e w n ą trz czaszki su ch ą igłą

d y m em do dołu zaw ieszon y pożar, w z ię ty w dw a ognie oczu portret w y r y ty na gorąco na m ózgow ej korze; w y k u w a łe m na pam ięć to zb iela łe ostrze,

odkąd m i zap rzątn ęły g ło w ę odw rócone płom ien ie, co patrzą

m i z oczu

n a w a lą c e się k rok w ie

(19)

C harakterystyczne, że p u n k tem w yjścia g ry liry czn ej w tego ty p u w ierszach są — podobnie jak w p rzy k ład ach z m ow ą pro pagan do w ą — w yrażenia standardow e, mocno» już osadzone i ustabilizow ane w społecz­ n y c h użyciach języka. Ich stereotypow ość nie przeszkadza im jednak pełnić funk cji m owy w łasnej podm iotu m ów iącego i być składnikam i m onologu lirycznego zorganizow anego w poetyce w y z n a n i a . B a ra ń ­ czak sprow adza tu mowę społeczną, potoczną, często zbanalizow aną i p ra ­ wie żargonow ą, do p ry w a tn e j, osobistej p e rsp e k ty w y „ ja ” mówiącego. W ten sposób n astęp u je zm iana c h a ra k te ru ste re o ty p u językow ego: p e ł­ ni on fu nk cję m ow y jednostkow ej, niepow tarzalnej, uroczystej, nasyconej em ocją i patosem . W yrażenie frazeologiczne m ow y potocznej zostaje jak b y dow artościow ane — o trzy m u je m odalność, k tó re j w cześniej nie m iało. Za każdym takim w yrażeniem k ry je się bow iem w w ierszu ram a m odalna ty p u „ja n a p raw d ę ta k czuję, ta k m yślę, ta k m ów ię” . W te n sposób konw encjonalność anonim ow ych frazeologizm ów m ow y potocznej zostaje przezw yciężona przez m odalność zw ierzenia, w y zn an ia czy p asji osoby, k tó ra m ówi w w ierszu. M am y tu do czynienia ze zjaw iskiem , k tó re n ajch ętn iej nazw ałbym e k s p r e s j o n i z m e m l i n g w i s t y c z ­ n y m w poezji „pokolenia 68” . Jego sk ład n ik am i b y ły rów nocześnie: postaw a egotystyczna (personalistyczna), polegająca n a w y ra z isty m p rz e ­ ciw staw ieniu podm iotu lirycznego i św iata, oraz p ostaw a m oralistyczna, polegająca na wyrazistym* etycznym w artościow aniu elem entó w św iata przedstaw ionego w utw orze. W yodrębnienie ty ch p o staw jak o sk ładn i­ ków tra d y c ji poetyckiej (Miłosz, H erb ert) pozw oliłoby na pew no na bo­ gatsze opisanie w ierszy B arańczaka. Nie m am t u jed nak n a to m iejsca. „Lingw istyczny ek spresjonizm ” był n iew ątp liw ie c h a ra k te ry sty c z n y m elem entem najw cześniejszego okresu tw órczości B arańczaka, tzn . okresu obejm ującego tom iki K o rekta tw a r z y i J e d n y m tchem . C zysto poetycki m echanizm budow y tego ty p u w ierszy polegał n a tw o rzen iu serii m eta ­ for, k tó rych źródłem było potoczne w yrażenie frazeologiczne. M am y więc tak ie m etafo ry , jak „otw orzyć list ciała”, „rozciąć k o p e rtę sk ó ry ”, „ślepy zaułek serdecznego p a lc a ” , k tó ry ch składniki m etafo ry zu jące pochodzą zazw yczaj z jednego pola sem antycznego — a w ięc np. z pola sem antycznego w y ra z u „ciało” (n b . typow ego źródła m etafo r w poezji w szystkich przedstaw icieli „pokolenia 68”). S pecyfika tego ro ­ dzaju k o n stru k c ji polega n a ty m , że zarów no sk ładn ik m etaforyzo w any

(tj. frazeologizm ), jak i źródło m e ta fo ry fu n k cjo n u ją n a zasadzie p a r t­ n erstw a. Tw orzą m etafo ry o p arte na rów no rzęd ny m w zbogacaniu sensu przez oba łączone elem enty. W yrażenie frazeologiczne w fu n k cji m ow y własrlej nie jest zatem w łączane w grę nieufności i pod ejrzeń wobec języka, w grę dw u- i w ieloznaczności sprzecznych ko ntekstów , lecz służy budow aniu m etaforycznych całości znaczeniow ych, k tó ry c h siła polega na h arm o n ijn y m , choć zask ak u jący m dopasow aniu składników . F r a ­ zeologizm tak i nie pełni więc fu n k c ji elem en tu przekształconego (jak

(20)

w użyciach m ow y propagandow ej), lecz je st składnikiem inicjującym , w prow adzający m m e ta fo ry m o w y w ł a s n e j podm iotu w iersza. J e ­ żeli w w ierszach o p arty ch n a m owie propagandow ej B arańczak eksploa­ tu je użycia gotow ych w y rażeń językow ych, to w iersze o p arte n a frazeo- logizm ach m ow y potocznej w y k o rz y stu ją raczej sem antyczne m o ż l i ­ w o ś c i poszczególnych słów i w yrażeń.

Są to dw ie różne koncepcje p rzed staw ian ia języka w w ierszach S ta ­ nisław a B arańczaka.

Frazeologizm y w fu n k cji m ow y w łasnej przekształcane są bowiem w in n y m k ie ru n k u niż w y rażen ia w fu n k cji m ow y obcej. W ierszowe użycia tych o statnich — jak pam iętam y — służyły pokazaniu albo w ie­ lości sprzecznych znaczeń (poetyka hom onim izacji synonim ów), albo se­ m antyczn ej stereotypow ości poszczególnych w y rażeń (poetyka k o n tam i- n acji odległych kontekstów ). Tym czasem w y rażenia w fu n k cji m ow y w łasnej poddaw ane są technice w z b o g a c a n i a j e d n o s t e k j ę ­ z y k o w y c h , ich ilość stale się rozrasta, zw ielokrotnia, ich sensy się nie w ykluczają, lecz dopełniają, rozszerzają pola znaczeniow ych podo­ b ieństw i możliwości. Nie d em ask u ją zatem hom onim iczności w yrażeń, ale tw orzą szeregi synom m iczne. Z a m i a s t o d r ę b n o ś c i u j a w ­ n i a j ą w s p ó l n o t ę . Tak więc jeśli w p ierw szym w y p ad k u w yko ­ rzysty w an ie frazeologizm ów polegało n a poety ckim o d r z u c a n i u j ę ­ z y k a o b c e g o , to w d ru g im polega n a k o n s t r u o w a n i u m o ­ w y w ł a s n e j , n a szukaniu now ych m ożliwości dla stan dardo w ych znaczeń słów, w y rażeń czy idiomów.

Mowa jako zapis doświadczeń społecznych

In n y m nieco p rzy k ła d em w y k o rzy sty w an ia stereoty pó w frazeologicz­ nych w fu n k cji m ow y w łasnej jest cykl „w ierszy n abyw czych” pt. Dojść

do lady z tom u T r y p ty k z betonu, zm ęczenia i śniegu. C ykl te n tw orzą

u tw o ry o n astę p u jąc y c h ty tu łac h : Posuwać się do przodu, G run t to za­

chować porządek, Co dziś rzucili, Braki, o d rzu ty , p ro d u k ty zastępcze, Pan tu nie stał, N iech pan zajm ie m i m ie jsc e, K a żd y m oże stać, P rze­ praszam , k to jest ostatni, Za c z y m państw o stoją. Są to jak b y w spół­

czesne u tw o ry okolicznościowe n a tem a t heroizm u narodow ych p ow stań dnia codziennego, czyli stan ia w kolejkach, lub — jeśli kto woli — na te m a t polskich kolejek państw ow ych. Jed n ak że specyfika tak ich w ierszy polega na tym , że ich tem atem są nie k o n k retn e sy tu acje kolejkow e, nie k o n k retn e to w ary „rzucone” n a ladę i nie w ydarzenia w k o n k retn y ch sklepach, lecz specjalne w y rażen ia sytuacy jn e, pełniące w potocznej pol- szczyźnie niem al fu n k cję w yrażeń indeksow ych, a więc: „ p a n t u nie s ta ł” , „ c o d z i ś rz u c ili” czy „p rzepraszam k t o jest o sta tn i”. W iersz B arańczaka pozbaw ia te w y rażen ia ich sy tu a c y jn ej konkretności: jest

(21)

bowiem budow any nie jako opis sytuacji, lecz jako g ra zastosow ań ja­ kiegoś w yrażenia, np. „rzucić coś”, „stać za czym ś” czy „stać gdzieś”. Takie w yrażenie in icju je wówczas cały zbiór sform ułow ań o podobnej budow ie językow ej. W ten sposób wiersz staje się m etajęzy ko w y m dys­ ku rsem na tem a t sy tu acji zapisanych w języku, a nie opisem czy opo- w iadani9m o k o n k retn y ch w ydarzeniach pozajęzykow ych. Okolicznościo- wość tych utw orów nie jest więc zw iązana an i z m iejscem , an i z czasem, ani z k o n k retn y m tow arem , n a jak i czekają bohaterow ie w ierszy. Okolicz­ nościami. są tu bow iem same w y rażen ia językow e. I one też dźw igają na sobie ciożar sym boliki i społecznej reprezentaty w n ości. Oto np. w iersz Co dziś rzu cili:

Co dziś rzu cili

w błoto a co na w iatr, kogo tam znów rzucili na k olan a a kogo b łotem obrzucili, na kogo to błoto rzuca ok reślon e św ia tło a kom u

rzuca p iask iem w oczy, kom u rzuca się w oczy to błoto, kom u do gardła się rzuca, a k om u n ajw yżej

na m ózg się rzuciło, ale pozw ólm y tu sobie

na krótki rzut b łota w stecz, w sp o m n ijm y trad ycyjn ą p ieśń n ie rzucim

ziem i skąd nasz

brud, przepraszam trud, trud — na darm o, n ie rzucim y i dziś, rzucim y się w tę przepaść błota, w którą m oże rzucą dziś w reszcie jak iś

ochłap, przepraszam tow ar,

chociaż czy

W yrażenia m ow y potocznej sta ją się w „w ierszach nab y w czych” spraw ny m i środkam i w skazyw ania sy tu a c ji społecznych, a m ów iąc ściś­ lej — to język sam z siebie w y łan ia owe sytuacje. T ak jak b y w łaśnie w nim zostały odciśnięte i zm agazynow ane całe g ru p y doświadczeń, te ­ m atów i okoliczności. Dlatego „w iersze naby w cze” są zd um iew ającym p u n k te m dojścia poetyki B arańczaka — jeśli za jej p u n k t w yjścia u w a ­ żać prog ram nieufności wobec języka. O kazuje się, że w ty c h w ierszach w łaśnie sam język jest jedynym nosicielem praw d y o rzeczyw istości po- zajęzykow ej. W szystkie te przejęzyczenia, k alam bu ry , k ontam inacje, p a ­ radoksy, oksym orony, wieloznaczności i nielogiczności języ k a sta ły się w w ierszach B arańczaka śro d k am i poetyckiego n a z y w a n i a św iata. To w szystko, co w ydaw ało się więc językow ą ułom nością, nielogicznością i m itologizacją — w poezji B arańczaka um ożliw ia w ysłow ienie różnych stron, niuansów i odcieni rzeczyw istości poza językow ej, dla k tó ry c h b rak nam ścisłych nazw , nazw ań czy określeń. Oto ostatni u tw ó r z cyklu „w ierszy nab y w czych”, Za c zy m p aństw o sto ją :

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wpływy języka niemieckiego bierze się pod uwagę prawie wyłącznie przy ocenie typowych polskich złożeń,

 Napisz rozprawkę na temat: Czy we współczesnym świecie można osiągnąć sukces i pozostać sobą. Rozważ problem w oparciu o utwór Sławomira Mrożka ,,Artysta” i inny

Matematyka jako proces i konstrukcja symboliczna Rozumienie tego zjawiska, jakim jest matematyka, utrudnia pogląd, że mate- matyka czy w szczególności jakieś twierdzenie

The cold-wall similarity model of the interaction of a compressible, laminar, boundary-layer flow with a corner-expansion wave is investigated using certain

Niewykluczone jednak, że znajdzie się garstka ludzi, którzy zechcą uwolnić się od owego dylematu w taki sam sposób, jaki znajdujemy w Człowieku-Bogu i odwołując się do

instants two time series of measurements are generated with the EDS; one consists of noise free measurements, while the other consists of noisy measurements, i.e., measurements

The concept of ecosystem services for the sub-surface has led to the development of a holistic framework in which all activities and processes in the subsurface can be

W osobową konstytucję każdego i wszystkich wpisana jest wola Boga, który chce, aby człowiek posiadał celowość jemu tylko w łaściw ą."1,4 Rzeczywistość osoby