• Nie Znaleziono Wyników

Zagon. R. 1, nr 1 (1927)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zagon. R. 1, nr 1 (1927)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

C n a >0 frorey.

Opłaty pocztową ulwoaono ryczałtem.

O R G A N N IE Z A L E Ż N E J PARTJI CHŁOPSKIEJ

Poi redakcją fi&ctsLsą posła SYLWESTRA WOJEWÓDZKIEGO.

Wychodzi na itszdą niedzielę. Kosztuje ! w Palsce ro c z n ie 6 z ł., k w a rtał*

n ie 1 z ł. 5 0 g r. W Ameryce tocz nie dwa dolsry. We Francji rocznie

40 franków.

Wszystkie listy do Redakcji adresować: jj Warszawa, Stare-M lasło 8 8 —4.

Telelui. Ars 304-01.

Wszelkie pieniądze za gazety wpiacać h na pocztach na konto czekowe P. K. O.

m 8 8 0 8 .

Ceny o g ło s z e ń : 1 wiersz milimetro­

wy jednolamowy za tekstem 30 groszy, w tekście 60 groszy. Drebne po 5 groszy za wyraz. Strona ogłoszeniowa

liczy 4 łamy.

Nr. 1 Warszawa, filedziela 16 stycznia 1921 r. Bok I.

Dlaczego się nie łączą?

Że „Wyzwolenie11 i „Stronnictwo Chłopskie’1 są partjami, które między sobą prawie niczem się nie różnią, — jest rzeczą bodaj już wszystkim wia­

domą. Mają jednakowe programy, a mianowicie, uznanie burżuazyjnego ustroju i jego formy — burżu- azyjnego parlamentaryzmu, uznanie, że mają prawo istnieć, rozwijać się i rządzić klasy wyzyskujące;

łudzenie mas chłopskich coraz to nowymi wybora­

mi, które ciągle — „już, już11 — mają uszczęśliwić chłopów; strach przed radykalną zmianę przed re­

wolucją, chyba, że będzie to taka „rewolucja11, któ­

ra nic nie zmieni, która nie da władzy w ręce chło­

pów i robotników; wreszcie piękne słówka o „ziemi, kredycie i oświacie dla ludu".

Nie różnią się te dwa stronnictwa również i pod względem praktyki codziennej: te same codzienne konszachty z burżuazją (czy to z rządem Grabskie­

go czy innemi rządami), to samo płaszczenie się przed rządem marsz. Piłsudskiego, głosowanie za wszystkimi podatkami i wydatkami, wchodzenie do różnych rad i narad przybocznych rządu razem z ob­

szarnikami i fabrykantami, to samo ukrywanie przed chłopami tego, co się w ostatnich czasach stało z

„demokracją11 i z reklamowanym przez nich „par­

lamentaryzmem11 — słowem ta sama, jota w jotę, taktyka ugodowa, która obecnie ostatecznie spycha chłopa i robotnika do stanu zupełnego podporządko­

wania wyzyskowi obszarników, fabrykantów i kapi­

tału zagranicznego.

Wszyscy to widzą, wszyscy (i oni sami) to do­

skonałe rozumieją. I wobec tego powstaje pytanie:

dlaczego te dwie jednakowe partje żyją odrębnie, dlaczego pp. Dąbski, Polakiewicz, Stapiński, Dzi- duch, Waleron nie łączą się z Malinowskim, Mie-

dzińskim, Rudzińskim, Łypacewiczem, Nowakiem, Halką?

Pytanie to tembardziej chłopów interesuje, że sprawa ta stoi ciągle na porządku dziennym, ciągle o niej mówi i jedna i druga strona.

Już w parę tygodni po wyjściu z „W yzwolenia1 p. Dąbskiego i jego kolegów, zaproponowali oni „Wy- zwoleniu11 w imię „jedności11 i „braterstwa11 połącze­

nie się. Ostatnio po rocznem odrębnem życiu i odrę- bnem uszczęśliwianiu chłopów, przy wspólnie po­

pieranym rządzie marsz. Piłsudskiego, znowu „Stron­

nictwo Chłopskie1' wystosowało braterski apel do Wyzwolenia, by się łączyć. A jednak nic z tego nie wychodzi.

Naszem zdaniem sprawa jest prosta. Obecnie mają te partje dużo „pracy11 urządzają dziesiątki wie­

ców, na których się wzajemnie zwalczają: Smoła- Durę, Tatarczak — Kosmowską, Wrona —- Malinow­

skiego, Mazecki — Dziducha i t. d. Chłopi słuchając przechwałek i napaści osobistych, pięknych polemik poselskich głowią się: kto to z nich ma rację? Często też dają uwikłać w wir walki poselskiej — stają po jednej albo po drugiej stronie i.., mają wrażenie, po­

czucie, że coś się robi, że o coś się walczy. Przez brak głębszego uświadomienia, nie widzą, biedni, źe cała gra polega na odciąganiu ich od walki z isto­

tnym wrogiem: obszarnictwem i burżuazją, nie wie­

dzą, że panowie posłowie po wiecu jadą do W arsza­

wy i w Sejmie zgodnie głosują i za podatkami i za wydatkami na cele, wrogie masom pracującym.

A coby się stało, gdyby te dwa jednakowe stron­

nictwa się połączyły? Musieliby z konieczności prze­

stać zawracać głowę chłopom pytaniem, kto lepszy:

Stapiński czy Malinowski? musieliby po dokończę-

(2)

1 Z A G O N niu „jedności ludu" prowadzić tę „jedność" chociaż­

by swoją ugodową taktyką do walki o ziemię, o zmniejszenie podatków i t. p. czyli musieliby zrezy­

gnować z pozorów walki, z dobrego łatwego sposo­

bu odciągania chłopów od ich istotnych bólów i krzywd.

Podkreślamy, że musieliby to robić, bo masy chłopskie, zadowolone, że jest już ta „jedność" za­

częłyby żądać, by ta „jedność" coś wreszcie robić zaczęła, o coś walczyć nareszcie, stwarzać istotną zdolną do walki organizację chłopską.

To jednak nie jest na rękę tym, których zada­

niem jest zagłuszyć swą gadaniną i kłótnią niedolę chłopską. To nie jest również na rękę ich możnym protektorom, którzy od nich dotąd jeszcze „połą­

czenia się" nie żądają, bo rzecz prosta, że gdyby na rozkaz marszałka Piłsudskiego p. pułk. Miedziński w „Wyzwoleniu", zaś p, major Polakiewicz w „Stron­

nictwie Chłopskiem" zażądali „jedności" — połą­

czenie to natychmiastby nastąpiło.

Mylą się również ci, którzy wierzą w szczerość

„Stronnictwa Chłopskiego", od czasu do czasu pro­

ponującego połączenie „Wyzwoleniu". Propozycje te są obłudne i p, Dąbski doskonale jest poinformo­

wany, że Wyzwolenie na połączenie nie da swej zgody obecnie i p. Dąbski miałby bardzo smutną minę, a gdyby przypadkiem „Wyzwolenie" na propo­

zycje zgodziło się. Z tego oczywiście nie wynika, że­

by połączenie to było wykluczone na przyszłość.

Mogą przyjść czasy ciężkie dla burżuazji i jej pod­

pory — ugody. 0! wówczas napewno nastąpi „je­

dność ludowa" „Wyzwolenia" ze stapińczykami, wówczas ujrzymy ich zgodnych, w jednolitym fron­

cie przeciw fali ludowej. Ale tymczasem tak jeszcze nie jest. Tymczasem możliwe jest jedynie zlokalizo­

wanie ich łącznie z P. P. S. „Klubem pracy" „napra- wcami" i t. p. podczas wyborów do Sejmu, by po wyborach nanowo zacząć hałaśliwą kłótnię o to, kto ma rację: Dąbski czy Poniatowski? I będzie to tak długo, jak długo będzie istniała burżuazja i jej pomocnica — ugoda,

S, Wojewódzki,

Lepiej czy g o rze j?

Na jednem z ostatnich posiedzeń Sejmu, poseł ze „Stronnictwa Chłopskiego", p, Józef Sanojca, o- świadczył, że chłopom jest w tym roku dobrze. Gdy­

by chodziło tylko o przemówienie pana Sanojcy, nie warto by było brać pióra do ręki i z jego chaotycz­

ną głową prowadzić dyskusji, bowiem przyzwyczai­

liśmy się do jego „skoków" krasomówczych, Zresztą, nikt przecież znający go poważnie jego przemówień nie traktuje. Chodzi jednak o to, że bardzo wielu lu­

dzi tak sądzi, że skoro ceny na zboże są dość wysokie, to chłopom napewno kieszenie dobrze nabrzmiały.

Przed kilku tygodniami prowadziłem dyskusję na ów temat dobrobytu chłopskiego z jednym z wybitnych posłów, który tak samo, jak i p, Sanojca, dowodził, że chłopi w roku bieżącym obrastają w pierza. Sły­

szałem takie zdania i od wielu innych polityków i dlatego chcę właśnie w tej sprawie zabrać głos.

Otóż przedewszystkiem musimy się zastrzec, co do uogólnienia tego słowa czy nazwy chłopi — są

Ł J L

„chłopi", (u których najczęściej posłowie goszczą), którzy mają i po kilkadziesiąt morgów ziemi i ci, być może rozkoszy nie mają, ale zawsze im jako tako le­

piej się powodzi, większość jednakże chłopów i to olbrzymia, to drobni rolnicy, posiadający kilko, lub kilkunastomorgowe gospodarstwa i ci właśnie żyją w roku bieżącym w daleko większej biedzie, niż w latach poprzednich.

Dwie przyczyny złożyły się na to, że u chłopów gości bieda coraz gorsza. Pierwsza z nich to ta, że jeszcze przez dewaluację marki gospodarstwa chłop­

skie niszczały i stawały się z roku na rok coraz mniej produkcyjne i w końcu to powolne niszczenie dopro­

wadziło je do minimum produkcji. Druga przyczyna, to nieurodzaj w roku 1926.

Statystyka urzędowa mówi coś o 20 procent niższych zbiorów niż w r. 1925. Nie wiem na jakiej podstawie robi się statystyczne dane urzędowe i skąd statystycy dowiedzieli się ile procentów był mniejszy zbiór, wiem jednakże, że podobne jak moja stodoła już na nowy rok dostała suchot, wyszczerza zęby i kpi sobie z moich potrzeb, tak i stodoły moich są­

siadów są zupełnie do mniej podobne, widziałem na­

wet jeszcze gorzej wyschłe.

Powiat, w którym mieszkam nie należy do kate- gorji złych, a jednakże już około 30 procent rolników drobnych kupuje chleb, jeśli ma za co kupić, lub też nie ie zunełnie. Gorzej rzecz się ma w sąsiednim po­

wiecie Skierniewickim, gdzie ziemie są zwięźlejsze i urodzaje były jeszcze lichsze. Taki stan jest w So- chaczewskim, Łowickim, Kutnowskim, Błońskim po­

wiatach. Wymieniłem tu te, po których przejeżdża­

łem i starałem się to chłopskie bogactwo zobaczyć.

To zboże. A kartofle?

Kartofle u nas są „chlebem ubogich" i drobny rolnik cały swój byt, cały swój budżet układa na zbio­

rze kartofli, których niestety w roku bieżącym jest o połowę mniej niż w roku ubiegłym t. j. 1925. W ra­

cając do cen zboża, stwierdzić muszę, że owa wyso­

ka cena zboża w roku bieżącym bije drobnego rolni­

ka; nigdy bowiem drobne rolnictwo nie opierało się na produkcji zbożowej, a przeważnie na hodowli nie­

rogacizny, a właśnie w roku bieżącym musi się bar­

dzo ograniczać w hodowli z braku kartofli.

Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że 50 procent gospodarstw drobnych będzie musiało i .tak, mimo o- graniczonej hodowli, kupić kartofle do sadzenia. Już w tej porze, jeśli kto chce sprzedać parę korcy kar­

tofli, zjawiają się kupujący włościanie i każdą ilość zakupują. Działacze nasi i ludzie z różnych stron kraju, z którymi miałem sposobność rozmawiać, mó­

wią, że gdzieindziej nie jest lepiej, co jest zupełnie zrozumiałe, bo upadek drobnego rolnictwa nie mógł chyba dotyczyć wyłącznie tych kilku powiatów, o których wspomniałem, a był on wszędzie, może gdzieś trochę mniejszy, ale był, nieurodzaj zaś do­

tknął wszystkie wioski, posiadające ziemie zwięzłe, a na piaskach i tak nigdy się za dużo nie rodzi, Do jakiego stopnia zrujnowane są drobne gospodarstwa, świadczą wiadomości, że cały szereg chłopów wy­

przedaje z musu gospodarstwa i pieniądze pożycza innym, takim samym na „skonaniu".

W gminie Marjanów, w której mieszkam, i która ma naogół dobre ziemie, nikt nie potrafi znaleźć dziesięciu ludzi na całą gminę (liczy 600 gospo­

darstw), którzy mają zaoszczędzony kapitał w wy­

sokości 500 zł. i mogą go pożyczyć, A są przecież gospodarstwa włókowe i nawet większe. Jedynym

(3)

Nf 1 Z A G O N 3 skarbem, jedyną kasą, gdzie można pożyczyć pienię­

dzy, to są właśnie tylko ci, którzy sprzedali gospo­

darstwa i jest ich kilkunastu. Jest tu wprawdzie ka­

sa spółdzielcza, ale fundusz jej to 3.000 złotych.

Wioska, w której mieszkam, posiada mleczarnie spółkową dobrze prowadzoną, gospodarstwa są od 8-miu do 20-u morgów, ale stu złotych od żadnego gospodarza nie pożyczycie, panie Sanojco i wy wszyscy, którzyście, nie wiem skąd, doszli do wniosku o bogactwie chłopa.

Kończę i stwierdzam, że czeka nas ciężki przed- nówęk i wślad za tem dalszy upadek warsztatów drobnorolnych, czeka nas lichwa pieniężna mimo dość srogiej przeciw lichwie ustawy i czeka nas wy­

zysk handlarzy dających na kredyt. Oto nasza przy­

szłość. 'Iym wszystkim, którzyby chcieli spraw­

dzić prawdziwość podanych faktów, pp. posłom Sa- nojcy, Nocznickiemu i innym, zobowiązuje się dopo­

móc w sprawdzeniu o ile by zechcieli zainteresować się wsią i zbadać sprawę na miejscu, a nie z Marszał­

kowskiej ulicy lub pałacu sejmowego o bogactwie chłopa prawić. Trzeba szukać prawdy tam, gdzie ją znaleźć można!

Wład. Kowalski z Zofjowa.

fflydotlti I dochody pafiste.

Część 6-ta Ministerstwo Spraw Wojskowych, Na część 6-tą proponowana jest w wydatkach suma zł. 623.221.601 czyli o 12 i pół procent więcej aniżeli w roku 1926. Suma ta stanowi 32,82 procent całego preliminowanego budżetu.

Przeglądając jednak następną część budżetu — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych — znajdujemy w dziale 5 proponowane wydatki na Korpus Obrony Pogranicza w wysokości zł, 37.929.552, Ze względu

Na wsi francuskiej.

Francja zbliżyła się do nas po wojnie. „W do­

brych, przedwojennych czasach" mało kto z ludzi pracujących myślał o wyjeździe do Francji. Dziś setki tysięcy robotników pracuje w rozproszeniu po wsiach i miastach francuskich. Wielu wchłonęło górnictwo, inni pracują na roli. Przed kilkunastu laty potok wychodźców ze wsi polskiej skierowany był do Ameryki, i do Niemiec. Do Ameryki ucie­

kali zrujnowani i wykolejeni ludzie z myślą o po­

zostaniu tam, jeśli nie na stałe, to przynajmniej na lat kilkanaście. Do Niemiec szły na sezon robót pol­

nych gromady tak zwanych „obietysasów", prze- wa* młodzież z rodzin małorolnego chłopstwa.

iej znacznie niż dawniej wyjeżdża do Nie­

cało tysiące bezrobotnych poszło na roboty Francji.

Te wszystkie zmiany sprawiły, że Francja zaj­

muje dzisiaj więcej miejsca w życiu naszej ludności pracującej niż w okresie przedwojennym.

na czysto wojskowy charakter Korpusa Ochrony Po­

granicza, który posiada: 1 generała brygady, 11 puł­

kowników, 5 podpułkowników, 65 majorów, 241 ka­

pitanów, 418 poruczników i 19.871 szeregowych, wy­

datki na ten cel należałoby dodać do wydatków Mi­

nisterstwa Spraw Wojskowych,

W takim wypadku ogólna suma części 6-tej wy­

rażałaby się w zł. 662.851.153, czyli 34,91 procent wszystkich preliminowanych wydatków, a co za tem idzie większy stosunek procentowy wzrostu tych wy­

datków do całości budżetu państwa.

Część 6-ta przewiduje etaty następujące: 1 mar­

szałek, 9 generałów broni, 46 generałów dywizji, 88 generałów brygady, 681 pułkowników, 1111 podpuł­

kowników, 2.538 majorów, 6.260 kapitanów, 6.124 poruczników, 1.047 podporuczników, 37.000 podofi­

cerów zawodowych i 208.500 podoficerów niezawo­

dowych i szeregowców.

Pozatem proponowane są etaty w marynarce wojennej: 1 wice-admirał, 2 kontr-admirałów, 13 ko­

mandorów, 26 komandorów-poruczników, 43 koman- dorów-podporuczników, 93 kapitanów, 108 poruczni­

ków, 634 podoficerów zawodowych i 2.062 podofice­

rów i szeregowych niezawodowych.

Część 6-ta podzielona jest na 10 następujących działów: 1) Władze centralne zł, 13,330.394, 2] Utrzy­

manie wojska zł. 391,994.302, z której to sumy na same pensje (§ 1) preliminuje się zł. 201.699.722. 3) Uzbrojenie zł. 48.585,322. 4) Żegluga powietrzna zł.

13.632.448, 5) Dział inżynieryjno - budowlany zł.

24.295.199, 6) Dział techniczny 13.753.527, 7) Sanita- rjat i weterynarja zł. 2.910.951, 8) Szkolnictwo zł.

4.223.740, 9) Wydatki ogólne 99.500.790, a w tem:

fundusz dyspozycyjny zł. 6.000.000 — (§ 12), Wojsko­

wa Misja Francuska 1.000.000 (§ 15), rezerwa zaopa­

trzenia 91.954.990 (§ 17) i 10) Marynarka 10.994.928.

W części 6-tej przewidziane są dochody w sumie zł.

10.082.665.

Stefan Nisiołowski.

Ludność Francji bez kolonji wynosi około 40 miljonów. Średnia gęstość zaludnienia jest tam ta ­ ka sama jak w Polsce: na 100' ha mieszka w każdym z tych krajów 70 ludzi. Ludność ta jest nierówno po­

dzielona pomiędzy miastem a wsią. Przed wojną z każdych 100 ludzi 62 mieszkało ńa wsi, podobnie jak dzisiaj u nas. W ciągu wojny zaszły jednak na wsi francuskiej wielkie zmiany. Wieś się wyludnia, W 1924 roku z każdej setki mieszkańców na wieś przypadało już nie 62, jak przed wojną, lecz tylko 53.

Dzisiaj więc liczba ludności na wsi i w miastach jest prawie ta sama.

Liczby te świadczą o szybko postępującej uciecz­

ce ze wsi. Wyludnienie się wsi francuskiej zrobiło duże postępy skutkiem wojny. Miljon przeszło chłopów zginęło na wojnie. Obok tego jednak do­

konuje się stale ucieczka z roli. Jakie są przyczyny tego zjawiska społecznego? Najważniejsza przyczy­

na tego ruchu ludności od wsi ku miastom to — lep­

sze warunki życia w miastach. Rozwój przemysłu przyciąga do miast z jednej strony robotników, z dru­

giej drobnych przedsiębiorców, Biedni chłopi i bez­

rolni powiększają szeregi robotników miejskich, bo­

gacze wiejscy zakładają po miastach drobne przed-

(4)

± ______________ _ ______ Z A _

Rządowy organ o 2. S R R.

„Epoka", pismo zbliżone do dzisiejszego rządu podaje następującą rozmowę z radcą handlowym poselstwa w Moskwie, p. Ziabickim.

Na zapytanie dziennikarza, ,,p. Józef Ziabicki odpowiedział, że z całą stanowczością stwierdzić trzeba, iż stosunki sowieckie pod każdym względem normują się. Stan gospodarczy kraju polepsza się.

Dla rozwoju stosunków ekonomicznych z Rosją trzeba przedewszystkiem wiedzieć co się tam dzie­

je, a przestać opierać się na sensacyjnych wieściach, rozpowszechnianych o Rosji, Trzeba dobrze zdać sobie sprawę z tego, na czem polega nowy układ społeczny i państwowy Z. S. S. R., żeby w ramach tego układu stworzyć warunki dla wymiany towa­

rowej i współpracy sąsiedzkiej i w tych innych dzie­

dzinach, które mogą interesować oba państwa.

Ni% wątpię — mówi radca Ziabicki — że wkrótce do społeczeństwa polskiego dotrą wieści o rzeczywistej sytuacji gospodarczej i społecznej w Rosji.

Rozwój stosunków ekonomicznych polsko- sowieckich tak pożądany dla stron obu musimy o przeć na znajomości obecnej Rosji, jej ideałów, jej taktyki i etapów jej rozwoju — zakończył p. Zia­

bicki swoje cenne wyjaśnienia11.

Wpłacajcie

prenumeratę za kwartet pierwszy 1927 r.

siębiorstwa handlowe lub przemysłowe. Na opróż­

nione miejsca wchodzą przybysze z innych krajów.

Robotnika rolnego na wsi francuskiej zastępuje czę­

sto robotnik z Polski albo nawet z afrykańskich ko- lonji francuskich (Tunisu, i Algieru). Ziemię kupują często włosi, co w ostatnich zwłaszcza czasach z powodu zaostrzenia stosunków pomiędzy Włochami a Francją wywołało pewne zaniepokojenie. W tern wszystkiem niema naprawdę nic nowego. Ucieczka ludzi z okolic o gorszych warunkach życia do tych miejsc, gdzie łatwiej o zarobek odbywała się bezu­

stannie przed wojną. W Niemczech np. robotnicy rolni miejscowi szli do przemysłu, a na ich miejsce brano robotników obcych z Polski lub z Włoch.

W ten sposób odbywały się jednocześnie dwa prze­

sunięcia ludności. Miejscowi robotnicy i zrujnowa­

ni chłopi szli do miast, na ich miejsce wchodzili se­

zonowi robotnicy z obcych krajów. Takie przesu­

nięcia dokonywały się nawet w granicach jednego kraju. Dość przypomnieć dawne Królestwo Kon­

gresowe, gdzie przed wojną napływała stale ludność ze wsi do miast, podczas gdy obszarnicy skarżyli się często na brak „rąk do pracy" i sprowadzali nie­

raz z biedniejszych okolic kraju na żniwa gromady

„bandosów", „górali", „kurpiów" i innych robotni­

Q N _____________ . NfcJI

Taniec P. P. S-

Gazeta Warszawska Poranna, z dnia 29 grudnia 1926 roku podaje następujący^ artykuł, który prze­

drukowujemy:

„Istnieje obraz H. Siemiradzkiego p. t.: „Taniec wśród mieczów". Naga, młoda, urocza niewolnica tańczy, podziwiana przez aeropag starych, tłustych patryćjuszów.

Wyobraźcież sobie teraz parodję tego obrazu.

Dokoła siedzę wychudli, wynędzniali i patrycjusze i plebjusze, a na środku tańczy wśród mieczów stare, opasłe, opuchłe babsko o fałdzistym kałdunie, ol­

brzymich, zwisających biuściskach, pomarszczonych kolanach, naga „a swą nagością bezwstydna", jak mówi poeta. Nie Menada, a Megera.

To jest dzisiejsza P. P. S. Obkarmiona, objedzo­

na, obżarta, a jeszcze głodna, ciągle głodna. Czego głodna? Posad i pączków. Stanowisk i samochodów.

Dygnitarstw i wpływów. Foteli i dostojeństw. Dobre­

go papu i dużych pensji.

Tańczy wśród mieczów i sapie, pot jej spływa po cielsku, żyły nabrzmiały, stopy ciężko opadają na posadzkę, ale tańczyć musi, więc tańczy. I sapie,

■tylko co godzinę musi dostawać w paszczę jakiegoś banana czy daktyla...

Jednego dnia towarzysz Remiszewski: wojewo­

dą lubelskim. Drugiego — wojewodą stanisławow­

skim towarzysz Korsak. Trzeciego łódzkim wojewo­

dą ex-towarzysz A Rżewski.

Do komitetu spraw narodowościowych towarzy­

sze Wasilewski i Hołówko (trzeci mecenas Leowen- herc). Towarzysz Hartleb kierownikiem biura praso­

wego w ministerjum skarbu. Moraczewski ministrem (z ograniczoną poręką), senator Kopciński ma obie­

caną tekę wyznań, a poseł Marek w... niedalekiej...

tekę sprawiedliwości. Drobne rybki znowu... drobne kąski. Ale codzień coś być musi do paszczy.

Nazywa się ten taniec opozycją, od listopada:

opozycją, od 20 grudnia: rzeczową opozycją.

ków sezonowych. Był czas, gdy zaczęto się nawet naradzać w kołach obszarniczych nad sprowadza­

niem chińczyków na roboty polne w Polsce. Jeżeli tak się działo w kraju, gdzie praca ludzka jest bar­

dzo tania, to tembardziej brak „rąk do pracy" mu­

siał dokuczać obszarnikom i bogaczom wiejskim w krajach uprzemysłowionych Europy Zachodniej.

Opustoszenie wsi francuskiej odbywa się w ten sam sposób. Jednocześnie z napływem ludności z obcych krajów wzrasta jednak rozdrobnienie grun­

tów. Liczba małorolnych, liczba takich gospodarstw, w których brakuje nie „rąk do pracy" lecz przeci­

wnie pracy dla rąk, jest we Francji bardzo wielka.

Dwa miljony chłopów ma skrawki ziemi mniejsze od hektara. I ółtrzecia miljona siedzi na drobnych gospodarstwach od 1 do 10 hektarów. Te cztery i pół miljona drobnych i średnich gospodarzy ma ra­

zem niecałe 13 miljonów hektarów, to znaczy, że średnio wypada na gospodarstwo niecałe trzy hek­

tary. Wprawdzie uprawa roli stoi we Francji dość wysoko i pewną część gospodarstw stanowią win­

nice, opłacające się na bardzo małych nawet dział­

kach, ale pomimo to małorolność doprowadza czę­

sto do ruiny drobne gospodarstwa chłopskie.

W takich warunkach odbywa się już nietylko

(5)

Nr 1 Z A G O N 5 Ale jak ta zatyła baletnica zniesie teraz tę nową

ustawę prasową? Ani jej babsko przeczuło, ani prze­

widziało. Jeszcze wczoraj się mizdrzyła i krygowa­

ła do całego audytorjum, do siedzących wokoło pa- trycjuszów i plebjów, zaśmiewających się z pokracz­

nych pląsów i podrygów ociężałej wstecznicy. A dziś już czyta sobie P. P. S. w „Kurjerze Porannym";

Wszystkie nieprawdopodobne pogłoski o „maszynie prze- ciwprasowej“ przygotowywanej przez p. Grzybowskiego i je­

go prawników ministerialnych w stylu pp. Kuczyńskiego i Pająka znajdują w ostatecznym tekście projektu osłupiające potwierdzenie. Usunięto zaledwie takie już zupełnie idjotyczne głupstwo, jak nakaz umieszczania sprostowań „na pierwszej stronie" dziennika, albo jak dzikie, czerezwyczajkowe poli­

cyjne wyprawy zbrojno - łupieżcze przeciwko dziennikom podejrzanym o to, że są dalszym ciągiem dzienników zawie­

szonych. Nagromadzono natomiast w eleboracie, nawiasem mówiąc, opracowanym z bezbrzeżną chaotycznością, cały szereg innych przechodzących, najbujniejszą wyobraźnie kwia­

tów represyjnych, między którymi szczególnie wzruszającemi są konfiskaty, zarządzane na życzenie osób prywatnych, albo nawet z powodu obrażenia osób prywatnych bez żadnej skar­

gi z ich strony.

Duch złośliwy, w jakim zredagowano tę maszynę najle­

piej da się scharakteryzować przez to, że gdyby taka ustawa wydana była z początkiem bieżącego roku, każda enuncjacja marszałka Piłsudskiego pomiędzy styczniem a majem, ścią­

gnęłaby na marszałka Piłsudskiego karę więzienia i wieloty­

sięczne grzywny, a dzienniki, które te enuncjacje drukowały, byłyby zrujnowane materjalnie a w dodatku zawieszone. Na szczęście żaden rząd Witosa, Głąbińskiego, Zdziechowskiego, czy Korfantego nigdyby takiej ustawy nie śmiał zaprojekto­

wać, ani tern mniej przeprowadzić choćby niewątpliwie miał na to wielką ochotę. Już ta jedna refleksja powstrzymać po­

winna p. Bartla od dopuszczenia do podobnych hocków - kloc­

ków ustawowych.

Zapewne, że czegoś podobnego w Euro­

pie nie było!,.. Zapewne, że Pobiedonoscew w grobie zachichotał z radości. Zapewne, że żaden austrjacki hofrath z przed 60-ciu lat o czem podobnem by nie

zwykła ucieczka ze wsi do miast, ale co więcej m a ­ leje nawet obszar zasiewów..

Klasy pt siadające Francji zaczynają mówić o kolonizacji wewnętrznej, o „zaludnianiu" wsi. Poli­

tyka rolna stara się ściągnąć z powrotem na wieś część ludności lub przynajmniej powstrzymać zbyt prędki odpływ. Ale jednocześnie państwo powiększa ciężar podatków, spadających na chłopa i wzamian daje ^ mu coraz mniej. Nowa klasyfikacja gruntów podniosła niedawno podatki. Jednocześnie w wy­

datkach państwa na rok 1925 przeznaczono niecały procent na rolnictwo, podczas gdy 15 procent zuży­

to na cele wojenne (u nas w ostatnich latach prze­

ciętnie od 35 — 40 procent).

Jeden z poprzednich rządów opracował wpraw­

dzie wielki projekt elektryfikacji wsi. Koszty tej elektryfikacji miały wynosić kilka miljardów fran­

ków. Naprawdę jednak nic się nie robi dla udostęp­

nienia wsi taniej siły elektrycznej i ułatwienia w ten sposób pracy w rolnictwie. Wieś płaci podatki coraz większe, lecz wzamian nie dostaje nic prawie od państwa.

Nic dziwnego, że wobec takich stosunków na wsi, niezadowolenie ogarnia coraz szersze koła. Nie­

zadowolenie z polityki rządowej przyczyniło się

marzył, że takie przymiotniki, jak „drakońskie",

„monstrualne" „kagańcowy" są tu za słabe...

Stara tanecznica więc jakiś tam głos protestu przeciw rzucaniu jej pod nogi takich kłód, najeżo­

nych gwoździami zapewne ze siebie wydobędzie...

może nawet ryknie jako ta oślica Balaama głosem nieludzkim.

I wtedy trzeba jej będzie podwójną porcję dak­

tyli czy bananów w paszczę wrazić.

Figami się nie zadowolni.

Ale tańczyć będzie nadal aż do upadłego j „roz­

łamać się" babsko nie rozłamie.

Tańcz stara kurtyzano tańcz! Nikt ci nie zazdro­

ści. Nikt ci nie przeszkadza! Tylko nie sap tak cięż­

ko, bo obrzydzenie bierze słuchać!...

Rozmowa z włoskim emigrantem.

Jeden z uciekinierów włoskich daje nastę­

pujący ciekawy opis życia pod dyktaturą Musso- liniego.

Wszystkie part je niefaszystowskie, faktycznie nie istnieją. Działacze rozproszeni, dzienniki zam­

knięte; o akcji tajemnej trudno myśleć. Próbujemy szerzyć wśród robotników nielegalną prasę, ale idzie to opornie, gdyż ludność, stęroryzowana przez faszystów, nie śmie myśleć o polityce. Oczywiście tembardziej niemożliwą jest akcja legalna; nasi to­

warzysze są albo w więzieniach, albo deportowani do kolonji, lub malarycznych okolic Sardynjij albo wiecznie tułają się po całych Włoszech, tropieni przez szpiegów rządowych. Wielu zginęło z ręki bojówek faszystowskich. Szczęśliwymi mogą się czuć ci, którym udało się zbiedz zagranicę.

Włoch, który ma odwagę powiedzieć, iż nie jest faszystą, jest faktycznie wyjęty z pod prawa. Co

między innemi do powodzenie t. zw. bloku lewico­

wego. Chłopi mieli nadzieję, że ci „lewicowcy"

wpłyną na poprawę ich położenia. Przekonali się jednak prędko, że lewica mało się różni od prawicy, jeśli mogą dzisiaj tworzyć wspólny rząd koalicyjny.

Głównym zadaniem obecnego rządu było po­

wstrzymanie spadku franka. Zadanie to udało się.

Małą ma jednak rząd z tego pociechę. Jak u nas po ustaleniu kursu złotego przyszedł kryzys przemy­

słowy, tak obecnie we Francji po sanacji franka nadciąga zastój w przemyśle i bezrobocie. Już dzi­

siaj tysiące robotników polskich utraciło zatrudnie­

nie i tuła się w straszliwej nędzy po Francji. Rząd polski przez swe przedstawicielstwa stara się za­

trzymać powrót do kraju tych nowych szeregów bezrobotnych, ale dalszy wzrost bezrobocia pchnie niewątpliwie do kraju tysiące robotników polskich we Francji pomimo wszelkich wysiłków rządu.

Zastój w przemyśle wpłynie również na wieś francuską powstrzymując na czas pewien odpłyW do miast ludności chłopskiej.

S.

(6)

' Z A G O N Nr 1 jakiś czas na muraćh miast pojawiają się ogłoszenia

z nazwiskami ludzi, którym miejscowe władze na­

kazują w ciągu 24 godzin opuścić miasto pod naj- surowszemi karami, nieraz nawet pod karą śmier­

ci. Wygnany opuszcza rodzinne miasto, przenosi się do innej prowincji, po to, aby za kilka dni zno­

wu ujrzeć swoje nazwisko na liście proskrypcyjnej.

Niema zakątka Włoch, gdziebyśmy mogli przez pe­

wien czas spokojnie mieszkać. Często ta przymu­

sowa wędrówka kończy się zesłaniem do kolonii.

A dodajmy do tego, iż niema dnia, ani nocy kiedy- by można być pewnym życia; każdej chwili można spodziewać się napadu rozjuszonych band faszy­

stowskich, spalenia domu, pobicia, śmierci. Czyż w takich warunkach można myśleć o działalności politycznej? Czyż można organizować klasę robot­

niczą, kiedy zebranie więcej, niż 4 osób, jest prze­

stępstwem, surowo karanem, kiedy swoboda koali­

cji oddawna nie istnieje, kiedy prasa antyrządowa, szykanowana przez cenzurę, przestała się pojawiać?

W czasie, kiedy ,,Avanti“ i „Giustitia" jeszcze wy­

chodziły, codzień przed wydrukowaniem numeru prefekt nadsyłał nam długą listę kwestji, których nie wolno było omawiać pod groźbą konfiskaty.

Z konieczności musieliśmy zapełniać szpalty arty­

kułami o sprawach najbardziej egzotycznych i obo­

jętnych dla czytelników włoskich, nie mogąc robić nawet aluzji do tego, co się dzieje w naszym kraju.

Nawet kronika wypadków była cenzurowana, iżby przypadkiem wiadomość o gwałtach popełnionych przez faszystów, nie doszła do uszu szerszej «opinii publicznej. W takich warunkach istnienie prasy o- pozycyjnej stało się bezcelowem. Obecnie wszyst­

kie dzienniki, które nadal wychodzą, są oficjalnie . lub nieoficjalnie organami faszyzmu.

Ruch zawodowy i spółdzielczy został komplet­

nie zniszczony, jeżeli nie brać pod uwagę tej ko- medji, która nazywa się faszystowskimi związkami zawodowemi.

Straszliwy teror, rozwinięty przez Mussolinie- go, uniemożliwił wszelką pracę społeczną, o ile ona nie odbywa się pod sztandarem faszyzmu. W dzi­

siejszych Włoszech prawo do swobody i bezpieczeń­

stwa, prawo do chleba i życia, mają ci tylko, kió- rzy z przekonania czy ze strachu, noszą w butonie- rze znak faszystowski. Inni nie mają praw. Uciec zagranicę? I to utrudnione jest przez ustawowe de­

krety, które zamknęły drogę do legalnego opuszcze­

nia Włoch. Trzeba potajemnie, ryzykując życiem, .przekradać się przez Alpy, albo w łodzi, morzem

ku granicom Francji. O jakimś porozumieniu ze strażnikami pogranicznemi trudno myśleć, bo straż­

nicy otrzymują zaledwie na kilka minut przed słuź- t bą zawiadomienie, na jakim odcinku granicy będą pełnić służbę. Jeżeli nawet uda się uciec, to w kra­

ju rząd mści-się konfiskatą majątku i prześladowa­

niami w stosunku do rodziny emigranta. Natural-

;fńe ° utrzymywaniu korespondencji z naszemi przy­

jaciółmi i krewnemi, którzy zostali we Włoszech, , sńie ma co marzyć, bo to pociągnęłoby dla nich re-

" presję ze strony faszystów.

Kir ś czytałem „Dom Umarłych" Dostojew­

skiego -apewniam Was, iż to życie, które opisuje Dostojv. ski, wydaje mi się rajem w porównaniu z tem, którem my we Włoszech żyjemy.

„Robotnik".

Stara znajomość...

„Ilustrowany Kurjer Codzienny", organ pia- stowców, przedrukowuje następujący list dzisiej­

szego marszałka Piłsudskiego, do p. Romana Dmow­

skiego, twórcy Obozu Wielkiej Polski. List brzmi jak następuje:

„Przemyśl, 21 grudnia 1918 Drogi Panie Romanie!

Wysyłając do Paryża delegację, która się ma po­

rozumieć z komitetem paryskim w sprawie wspólne­

go działania wobec aljantów, proszę Pana, aby ze­

chciał Pan wszystko uczynić dla ułatwienia rokowań.

Niech mi Pan wierzy, że nadewszystko życzę sobie uniknięcia podwójnego przedstawicielstwa Polski wobec aljantów; tylko jedno wspólne przedstawiciel­

stwo może sprawić, że nasze żądania zostaną wy­

słuchane. Troska o tę jedność jest przyczyną, że nie śpieszyłem się z przystąpieniem do tej sprawy (wy­

słanie własnej delegacji do Paryża — przyp. Red.).

Opierając się na naszej starej znajomości, mam nadzieję, że w tym wypadku i w chwili tak poważ­

nej, conajmniej kilku ludzi — jeśli niestety nie cała Polska — potrafi się wnieść ponad interesy partyj, klik i grup. Chciałbym bardzo widzieć Pana pomię­

dzy tymi ludźmi.

Proszę przyjąć zapewnienie mego wysokiego szacunku,

(—) J. Piłsudski".

Szykują się do wyborów.

Związek Naprawy Rzeczypospolitej („napraw- cy")postanowili przygotować się do wyborów: oto organizuje się wyborczy „blok państwowy", mają do tego bloku wejść: P. P. S„ „Wyzwolenie",

„Stronnictwo Chłopskie", „lewica N. P. R.", „nn- prawcy", grupa „Głosu Praw‘dy", Str. Prawicy Na­

rodowej (ks. Sapieha), Organizacja Zachowawczej Pracy Państwowej (monarchiści ks. Radziwiłła), Polska organizacja zachowawcza (monarchiści ks.

Lubomirskiego) i Stronnictwo Pracy (pp, premjera Bartla i Kościałkowskiego)!

Brawo panowie!

R Ó Ż N E .

Umowa emigracyjna z Niemcami Wychodźtwo sezonowe robotników polskich do Niemiec uregulo­

wane zostało w r. 1926 tymczasowym układem, za­

wartym 12 stycznia w Berlinie, który zniósł dotych­

czasowy zakaz emigracji do tego kraju. Dnia 9 grudnia r. ub. podpisany został protokół również tymczasowy, regulujący te sprawy na r. 1927.

W myśl tęgo układu, rekrutacja robotników od­

bywać się będzie w miejscowościach, wskazanych przez Urząd Emigracyjny, w państwowych urzędach pośrednictwa pracy, na zasadzie zapotrzebowań bądź imiennych, bądź zbiorowych niemieckiej cen­

trali robotniczej. Przedstawiciele centrali będą mo­

(7)

Z A G O N 7 M 1

gli dokonywać wyboru robotników, zawsze jednak w obecności urzędników państwowych urzędów po­

średnictwa pracy i z pośród osób przez nich wska­

zanych.

Robotnicy zakontraktowani podpisują w obec­

ności przedstawiciela państwowego urzędu pośred­

nictwa pracy umowę o pracę.

Rekrutacja odbywać się ma, jak zwykle, w lu­

tym, termin kontraktu upływa 15 grudnia. Koszta podróży ze stacji granicznej do miejsca pracy oraz podróży powrotnej do granicy pokrywa pracodawca.

Robotnice poniżej lat 25-ciu zasadniczo nie będą u- mieszczane pojedyńczo u pracodawców.

Co się tyczy robotników osiadłych w Niemczech przed 1925 r., ustalono, że w półroczu zimowym 1926/27 powróci do Polski nie więcej niż 8.000, Rząd niemiecki wyda zarządzenie, aby władze miejscowe nie wywierały nacisku na zwalnianie i usuwanie tych robotników z pracy i dążyć będzie, aby pracodawcy zatrzymywali niektóre kategorje robotników, jak np. posiadających większą ilość dzieci oraz zamiesz­

kałych w Niemczech od dłuższego czasu.

Traktowanie robotników polskich narówni z o- bywatelami niemieckimi w sprawie ubezpieczeń od nieszczęśliwych wypadków oraz zwolnienia ich od składek na fundusz bezrobocia zostało zasadniczo postanowione, przyczem termin wejścia w życie tych postanowień będzie ustalony później.

W dalszym ciągu prowadzone być mają rokowa­

nia w sprawie zawarcia konwencji polsko - niemiec­

kiej, regulującej całokształt spraw emigracyjnych pomiędzy obu krajami.

W mowie wygląda to wszystko gładko i parla­

mentarnie — rzeczywisty jednak stosunek rządu i obszarników niemieckich do wychodźców jest zna­

ny jest dobrze.

Sprawy emigracyjne. Senat amerykański przy­

jął uzupełnienie do ustawy emigracyjnej, które po­

siada duże znaczenie dla emigrantów polskich.

Uchwała Senatu zezwala na przyjazd do Stanów Zjednoczonych żonom i dzieciom do lat 18-tu tych cudzoziemców, którzy przybyli do Stanów Zjedno­

czonych przed 1 lipca 1924 r., o ile zgłosili chęć po­

zostania obywatelami amerykańskimi. Ogólną licz­

bę osób, które skorzystają z nowej ustawy oblicza­

ją na 35 tysięcy. Liczba ta zostanie podzieloną po­

między poszczególne narodowości zgodnie z obowią­

zującym obecnie emigrantów, przybywających do Ameryki; stosunkiem kwot.

Zaludnienie miast w Z. S. R. R. Cyfry ostatnie­

go spisu ludności w Z. S. R. R. wykazują znaczny przyrost ludności w miastach w ciągu ostatnich trzech lat. Moskwa, której ludność w roku 1920 wynosiła 800 tysięcy, liczy obecnie około 2 miljo- nów. Ludność Leningradu podniosła się z Cyfry 700 tys. w roku 1920 do 1611 tys. Charków, Kijów i Odesa wykazują przyrost o 72 procent, zaś miasta syberyjskie o 10 do 15 procent.

Ogólna liczba ludności w Z. S. R. R. dobiega 150 miljonów.

Siła Dniepru. Jeszcze w 1911 roku inżynierzy i technicy opracowali projekt wyzyskania siły spad­

ku tej wielkiej rzeki. Chcieli oni zbudować turbiny po 3.000 koni parowych każda. Wszystkie turbiny razem miały dać siłę przeszło 100 tysięcy koni par.

Inne projekty przedwojenne chciały wyzyskać 300 a nawet 650 tysięcy koni parowych.

Od roku 1923 do 1925 komisja inżynierów pro­

fesorów opracowała nowy projekt, sprawdzony na­

stępnie przez zaproszonych w tym celu amerykań­

skich specjalistów. W wyniku tych badań, obliczeń i pomiarów, projekt został uznany za dobry. Ma on być wykonany w ciągu 5 lat. Stacja Dniepru ma dawać prawie połowę wszystkich sił mechanicz­

nych, zastosowanych teraz w przemyśle Związku S. R. R. Spadek wody na Dnieprze dawać będzie siłę po cenie bardzo taniej. Tylko zakłady wielkie­

go wodospadu Niagary w Ameryce dostarczają dzi­

siaj siłę po tańszej cenie, niż ta, jaka wypadła z obli­

czeń dla „Dnieprostroju".

Sanatorjum dla wściekłych psów. Do parla­

mentu hinduskiego wniesiono projekt ustawy, za­

braniającej zabijać wściekłe lub bezdomne psy. Par­

lament powziął decyzję, że wściekłe psy należy traktować, jak ludzi obłąkanych i umieszczać w sa­

natorjum. Pewna sekta przyjaciół psów złożyła już na ten cel 100 tys. rupji.

Człowiek pod 70 pociągami. Gazety angielskie donoszą, że na linji kolejowej W estern wypadł z po­

ciągu na tor pewien mężczyzna, który następnie le­

żał między szynami 11 godzin bez przytomności. W tym czasie przejechało nad nim blisko 70 pociągów osobowych i towarowych, nie czyniąc mu żadnej

krzywdy. t

CO SIĘ DZIEJE W POLSCE.

W rządzie. Rozeszły się pogłoski o zmianach w rządzie, zresztą czysto osobowych. P. Piłsudski miał znowu ograniczyć się formalnie do spraw woj­

skowych, a prezesem rządu miał znowu zostać p.

Bartel. Tymczasem mianowany został nowy mini­

ster oświaty; senator p. Gustaw Dobrucki (dotych­

czas kierował ministerstwem p. Bartel). Nowy mi­

nister jest z zawodu lekarzem. Do Senatu wszedł z listy , Piasta'*, poczem przeszedł do „Wyzwolenia",

a obecnie należy do „Klubu Pracy".

Zastawianie Polski, Znowu rozpoczęły kurso­

wać pogłoski o pożyczce zagranicznej, która ma być udzielona rządowi pod zastaw monopoli państwo­

wych. Gazeta burżuazji żydowskiej „Nasz Prze­

gląd" donosi:

Przed niedawnym czasem bawił w Warszawie przedstawiciel „American Tabac Company", p.

Fisher. Dowiadujemy się, że p. Fisher prowadził rokowania z rządem w sprawie pożyczki pod za­

staw lub wzamian za wydzierżawienie monopolu ty- tuniowego.

Rezultat rokowań trzymany jest w tajemnicy.

Dowiadujemy się wszakże, iż w najbliższym cza­

sie p. Fisher ma powrócić do Warszawy z końkret- nemi propozycjami*’,1

Rząd a obrzezanie, „Nasz Przegląd" z dnia 7 b. m. pisze:

„Jak wiadomo, radny „Bundu" p. W iktor Alter zwrócił się w swoim czasie do urzędnika stanu cy­

wilnego komisarjatu, w obrębie którego zamieszku­

je, z prośbą o zameldowanie syna jego.

Na zapytanie urzędnika, czy młody Alter został w myśl zasad religji mojżeszowej obrzezany, r. Alter odpowiedział przecząco, tłumacząc, że jest przeciw­

ny tego rodzaju obrządkom, będąc bezwyznaniow­

cem.

(8)

W związku z tą odpowiedzią urzędnik odmówił zameldowania. Radny Alter zwrócił się tedy do Komisarza Rządu z rekursem na powyższą decyzję.

Wczoraj radny Alter był wezwany do Komisa­

rza Rządu, gdzie mu oświadczyli, że rekurs jego po­

zostawiony został bez uwzględnienia z następują­

cych powodów: ,

Radny Alter, jak również jego małżonka, oli- cjalnie figurują jako wyznawcy religji mojżeszowej.

Ponieważ w Polsce niema dotychczas urzędowo gminy bezwyznaniowej i ze względu, iż w myśl obo- wiązujących przepisów z roku 1830 dziecko należ/

do tej samej narodowości i religji co rodzice, to i syn r. Altera jest żydem i wszystkim obrządkom i formalnością żądanym i obchodzonym przez żydów

poddany być musi. ..

Oficjalną odpowiedź, ale bez motywow r. Alter otrzymał również piśmiennie.

Jak twierdzą, radny Alter cały ten zasadniczy zatarg skierował do Ministerstwa Spraw Wewnętrz­

nych”. . .

Jaką odpowiedź da ministerjum, niewiadomo.

Ale rząd sanacji majowej w walce o obrzezanie dziecka żydowskiego, to mówi samo za siebie.

Łagodny wyrok. Pod tytułem „Nierozumny wy­

rok” ppsowski „Robotnik” z dn. 6 b. m. pisze w sprawie procesu przeciwko dozorcom więziennym, oskarżonym o zamordowanie więźnia Wenklera.

„W dalszym ciągu rozprawy przeciwko oskar­

żonym o zamordowanie Wenklera, zeznawali leka­

rze dr. Spiro i Sulisławski. Orzekli oni, że zwłoki Wenklera przedstawiały jedną krwawą masę. Przy­

czyną śmierci było ogólne zakażenie krwi, a proces zapalny rozpoczął się z piersi i jamy ustnej. Stwier­

dzono złamanie szczęki i żeber. Złamanie szczęki nastąpiło wskutek uderzenia tępem narzędziem, możliwie kluczem. Złamanie żeber musiało nastą­

pić wskutek kolankowania lub deptania piersi de­

nata, poczem nastąpiła śmierć. Proces zakażenia mógł trwać około 10 dni.

Na pytanie przewodniczącego, czy nie stwier­

dzono u denata choroby umysłowej, znawcy odpo­

wiedzieli, że choroba taka nie jest wykluczona, orzec jednak tego, bez badania denata za życia, nic można, możliwe jednak, że był on degeneratem.

Zmian w mózgu nie zauważono. W dalszym ciąga zeznawali świadkowie, którzy niezbicie stwierdzili wypadki straszliwego katowania Wenklera przez

dozorców więzienia. ,

Wieczorem zapadł wyrok, mocą którego oskar­

żony Kaczor uwolniony został od zarzutu zabójstwa Za stwierdzone ciężkie uszkodzenie ciała skazano go na 19 miesięcy ścisłego aresztu. Drugi oskarżo­

ny Koziałkowski uwolniony został od winy i kary.

Ponieważ prokurator wniósł zażalenie, Koziałkow- skieg'0 zatrzymano w areszcie.

, W sprawach politycznych wyroki sądów pol­

skich uzyskały sobie zasłużony rozgłos na całym świeęie. Jest jednak dziedzina w której sądy te bywają niesłychanie łagodne: to są wypadki stwier­

dzonych morderstw policyjnych.

Podwyższenie opłat stemplowych. Z dniem l stycznia 1927 roku wchodzi w życie nowa ustawa o opłatach stemplowych. Podania do władz i urzę­

dów państwowych muszą być opłacane 3 zł. od po­

dania i 50 gr. od każdego załącznika (z wyjątkiem podań do sądów, gdzie są inne opłaty sądowe).

Świadectwa wydawane przez urzędy państwowe,

sądy, notarjuszów, urzędy stanu cywilnego (św. ślu­

bu, śmierci, urodzin) 3 zł. Poświadczenia podpisów przez urzędy państwowe (z wyj. notarjuszów) 1 zł.

od każdego podpisu, najwyżej jednak 3 zł. Karty łowieckie — 10 złotych. (Jmowy o przejście wła­

sności nieruchomej — 4 proc. od sumy szacunku, wymienionego w umowie. Umowy o sprzedaż lub zamianę rzeczy ruchomych — 1 procent. Umowy o najem rzeczy lub dzierżawę 1 proc. od sumy war­

tości świadczeń dzierżawcy (najmującego). Pełno­

mocnictwa — 3 zł. (pełnom. w sądach pokoju, urzę­

dach rozjemczych do spraw najmu 1 zł„ pełnomocni­

ctwa w sprawach sądowo-karnych, i pełnomoc. po­

cztowe wolne są od opłaty stemplowej).

Podwyżka cen cukru. Komitet ekonomiczny ministrów uchwalił wczoraj podnieść w zasadzie ce­

ny cukru o 10 zł. od worka.

Rząd walczy z drożyzną!

Nadużycia na kolei. Gazety doniosły o syste­

matycznych nadużyciach na dworcach Wileńskim i Wschodnim w Warszawie. Polegały one na tern, że pewne firmy wysyłały duże transporty towarów, podając o nich fałszywe dane, wskutek czego kole­

je ponosiły duże straty. Jeżeli więc naprzykład przewożono kawę, oszukańcze firmy podawały, że transport zawiera drzewo i t. p. Z tego powodu płacono taniej za przewóz. Wszystko to uchodziło, ponieważ oszuści przekupywali urzędników kolejo­

wych. Również przekupując urzędników łapówkami firmy nie płaciły t. zw. osiowego za nie odbieranie transportów w terminie.

W związku z temi nadużyciami, które obejmo­

wały najrozmaitsze stacje w całej Polsce, dokona­

no rewizyj i stwierdzono nadużycia na stacjach w Lublinie, Kowlu, Chełmie, Łucku, Białymstoku, Wołkowysku, Wilnie, Ostrołęce i Równem.

Gorzelnictwo w Polsce. Przemysł gorzelniczy rozwija się stale i w roku ubiegłym wszystkie go­

rzelnie w Polsce (ok. 1.500) wytworzyły około 65 miljonów litrów spirytusu. W celu powiększenia dochodów z monopolu państwowego, rząd zamierza popierać rozwój tej gałęzi przemysłu. Już dzisiaj na głowę ludności wypadają przeszło 2 litry spiry­

tusu. Dzisiejsza produkcja spirytusu stanowi wpraw­

dzie zaledwie trzecią część przedwojennej, jest jed­

nak stale rozwijającą się gałęzią przemysłu rolni­

czego.

W Rosji przedwojennej budżet państwa opierał się w znacznej części na dochodach z monopolu spi­

rytusowego. Prasa rosyjska atakowała często tę politykę rządu, nazywając budżet „pijanym". Czy przez poparcie gorzelnictwa i rozwój monopolu spi­

rytusowego nie zmierza również Polska szybkim krokiem do „pijanego budżetu"?.

Obniżenie składek asekuracyjnych. Od stycz­

nia 1927 roku zostały obniżone składki asekuracyjne na terenie województw b. Kongresówki i kresów o 20 do 25%, a na terenie województw Małopolski o 12 do 30%. Następnie począwszy od stycznia 1927 roku nie będą pobierane opłaty na oszacowania o- gółowe, które wyniosły w 1926 r. 1.155,000 zł.

Pożyczki ulgowe mogą być wypłacane wyłącznie pogorzelcom na odbudowanie spalonych budowlą o- raz na planową akcję pokrywania całych połaci miej­

scowości ogniotrwałemi dachami. Zarządzenia takie uniemożliwiają wydawanie protekcyjnych pożyczek poszczególnym osobom.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

Bezpośrednio 2 suszarki len bierze się międlenia, składa go się w magazynie w celu odleżenia się i częściowego od- wilgotnienia. Odwilgotniony len poddaje się

żkich, sapowatych glin i iłów, lubi zaś najbardziej mocne szczerki i piaskowate glinki. Prawie obojętny jest mu przedplon, po którym ma być zasiany, byle tylko

Gnój bardzo już rozłożony, tak że przedstawiać się będzie jako czarno - szara, jednostajna masa, w której nie będą się wyróżniać pojedyńcze źdźbła słomy,

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Czy moreli jest więcej, czy

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Których drzew jest najmniej w sadzie, a

Na razie była to nieco zastrachana, czarniawa, przystojna dziewczyna z zagubionej w lasach wioski. Traktowano ją jak równego sobie, dobrego kolegę, choć wkrótce okazało się,

Natomiast nie zgadzam się z opinią, że rzeczy trzeba ocalać za wszelką cenę – cała idea tej architektury jest taka, że powinna być ona organiczna – jeśli coś się nie