• Nie Znaleziono Wyników

Mimesis językowa w wypowiedzi literackiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mimesis językowa w wypowiedzi literackiej"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Głowiński

Mimesis językowa w wypowiedzi

literackiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 71/4, 59-71

1980

(2)

MICHAŁ G ŁO W IŃSK I

MIMESIS JĘZYKOWA W WYPOWIEDZI LITERACKIEJ

Zastosowanie teorii aktów mowy Johna L. Austina, rozwijanej, ko­

m entow anej, cyzelowanej przez licznych kontynuatorów, w analizie dzieła literackiego nasuwa różnorakie kwestie. W szkicu tym chciałbym zatrzym ać się tylko nad jedną z nich. W pracach poświęconych tej pro­

blem atyce — by wymienić rozpraw y Monroe С. Beardsleya, Richarda Ohmanna, Johna R. S earle’a czy B arbary H errstein-Sm ith (która zresztą bezpośrednio do A ustina nie n aw iązu je)1 — pojawia się niem al z reguły teza: wypowiedź literacka jest aktem mowy specyficznym, charaktery­

zuje się fikcyjnością. K ategoria fikcyjności odniesiona została nie do świata, o którym się w dziele literackim opowiada (czy też — jak zwykło się to określać — który się w dziele przedstawia), ale do aktu mówie­

nia: fikcjonalny charakter ma w dziele literackim sam akt używania języka, wolny od norm alnych uw arunkow ań pragm atycznych, nie osa­

dzony w kontekście dostępnym dla obydwu uczestników kom unikacyj­

nego działania. Literackie mówienie staje się fikcją mówienia. Tezie tej tow arzyszy zwykle inna: swoistością literackich aktów mowy, ujm o­

w anych w kategoriach specyficznie rozumianej fikcji, jest to, iż stano­

wią one naśladowanie „norm alnych” użyć języka, a więc przejm ują ich cechy i właściwości, choć są niezależne od uw ikłań pragmatycznych.

I tu taj właśnie zarysow uje się kwestia, którą chciałbym się zająć w tym szkicu: czy zastosowanie teorii aktów mowy w analizie dzieła literac­

1 М. C. B e a r d s l e y , Th e P o s s i b il it y of C ritic ism . D etroit 1970. Z dużo m n iejszą ostrością sfo rm u ło w a ł B ea rd sley sw o je p ogląd y w tej sp ra w ie w artyk u le n ieco p óźn iejszym : T h e C o n c e p t of L i t e r a t u r e (w zbiorze: L i t e r a r y T h e o r y a n d S tr u c tu r e . N ew H aven and London 1973. P rzek ład polsk i w: „P am iętn ik L itera c k i”

1980, z. 2). Zob. także J. R e i c h e r t , M a k in g Sen se of L ite ra tu r e . C hicago and London 1977. — R. O h m a n n : S p e e c h A c ts and th e D efin ition of L it e r a tu r s .

„ P h ilo so p h y and R h eto ric” 1971, nr 1; L it e r a t u r e as Act. W zbiorze: A p p r o a c h e s to Poetics. N ew York — London 1973. P rzek ład p olsk i o b yd w u a rty k u łó w w: jw . — J. R. S e a r 1 e, T he Logical S ta t u s of Fiction al D iscourse. „N ew L iterary H isto ry ” 6 (1975), nr 2. P rzek ład p olsk i w: jw . — B. H e r r s t e i n - S m i t h , Poetic Closure.

A S t u d y of Н о ю P o e m s End. C hicago—L ondon 1968. P ro b lem a ty k ę tę autorka roz­

w ija w k ilk u później op u b lik ow an ych rozpraw ach.

(3)

kiego musi pociągać tezę głoszącą, iż język owego dzieła ma zawsze charakter mimetyczny? B arbara H errstein-Sm ith nie żywi w tym przed­

miocie wątpliwości:

J ęzyka u ży w a się w p o ezji m im ety czn ie. W ięcej, u żyw a się go w sposób c h a r a k t e r y s t y c z n i e m im ety czn y , by zasugerow ać, tak w y ra ziście, jak to ty lk o jest m o żliw e (lub kon ieczn e), że w istocie posiada on p ra w d ziw y k on ­ tek st h istoryczn y, k tórego w ła śn ie m u brak. Z naczy to, że w ie r sz p rzed sta w ia n ie ty lk o w y p o w ied zia n e sło w a , ale ca łk o w ity akt m o w y 2.

Teza sform ułowana ostro i wcześnie, książka H errstein-S m ith w y­

przedza bowiem inne prace na ten tem at, ale bynajm niej nie odosob­

niona. Spotyka się ją także w rozprawach, w których mimetyczność ro­

zumiana jest tradycyjnie, w sensie wywodzącym się od A ry sto telesa3.

Interesuje mnie tu jednak ten krąg prac, które zrodziły się z mniej lub bardziej bezpośredniej inspiracji Austina. Idea naśladowania, jakie ma być właściwe wszelkim fikcjonalnym użyciom mowy, może prowadzić do różnych celów. Jej zwolennicy, podkreślając, że dzieło literackie nie tyle „używ a” języka, co przedstaw ia jego użycia, mogą zmierzać do tego, by ujawniać zależności mowy literackiej od podstawowych p raktyk ję ­ zykowych o charakterze kom unikacyjnym , mogą też jednakże mieć na względzie jej sw oistości4. Naśladowanie nie musi wskazywać tylko na podobieństwo, może ujaw niać także cechy różnicujące. I owa dwoistość nie jest bynajm niej czymś nowym, charakteryzuje od wieków to m yśle­

nie o wszelkich dziedzinach sztuki, które krystalizowało się w sferze od­

działywania takich pojęć jak mimesis, im itacja, naśladowanie 5.

Problem naśladowania podejm uję tu taj nie po to, by kłaść nacisk na zależności mowy literackiej od potocznych kontaktów językowych (czy wręcz na jej „pasożytniczość”) bądź też by podkreślać jej swoisto­

ści; podejm uję także nie w tym celu, by zastanawiać się, czy zastosowa­

nie teorii aktów mowy do wypowiedzi tak specyficznej jak dzieło lite­

rackie jest w ogóle uzasadnione, zastosowanie, które pewnych p rzynaj­

mniej badaczy, rozważających ten tem at, skłania do takich lub innych pytań bądź w ątpliw ości6. Interesuje mnie kwestia: czy można traktow ać mimetyczność jako właściwość uniw ersalną języka fikcjonalnego, a więc w konsekwencji — jako cechę w yróżniającą (lub tylko — jedną z cech

2 H e r r s t e i n - S m i t h , op. cit., s. 17.

3 Zob. np. E. S c h w a r t z , T h e F o rm s of Feeling. T o w a r d a M i m e t ic T h e o r y of L ite ra tu r e . P ort W ashington 1972.

4 O d w ołu ję się tutaj do stu d iu m W. I s e r a T h e R e a li ty of Fiction: A F u n c­

tio n a list A p p r o a c h to L ite ra tu r e . „N ew L iterary H isto ry ” 7 (1975), nr 1.

5 Zob. W. T a t a r k i e w i c z , D zie j e sześciu poję ć. W arszaw a 1975, rozdz. 9—

10· — B. O t w i n o w s k a , I m ita c ja . W zbiorze: P r o b l e m y li t e r a t u r y s t a r o p o l­

skiej. S eria 2. W rocław 1973.

6 Zob. np. T. A. v a n D i j к, P r a g m a t ic s and Poetics. W zbiorze: P r a g m a t ic s of Lan gu age and L ite ra tu r e . A m sterd am 1976.

(4)

wyróżniających) wypowiedź literacką spośród innych typów wypowie­

dzi? 7

Aby tę kwestię rozpatrzyć, przyjąć należy pewne założenia wstępne, dotyczące kom unikacyjnej stru k tu ry wypowiedzi literackiej. Wydaje się, że problem ten należy analizować na poziomie podmiotu utw oru i adre­

sata utw oru, a więc tym , który pozwala ogarnąć całość w ypow iedzi8.

W ypowiedzi monologowej, albowiem — jak powiada Maria Renata Ma- yenowa —

M onolog jest [...] nadrzędną strukturą każdego tek stu literack iego, tj. te k ­ stu , który n ie m oże się oprzeć b ezpośrednio na n iejęzy k o w ej rzeczy w isto ści w id o czn ej d la n a d a w cy i odbiorcy. W id zieliśm y, że tek sty , które n ie m ia ły m on ologow ej cz ę śc i w p ro w a d za ją cej, n ie m ogą być rozum iane, je ś li odbiorca sam na sw ój w ła sn y u ży tek jej n ie z r e k o n str u u je 9.

Otóż aby móc przyjąć, że m im esis stanowi kategorię dającą się sto­

sować uniw ersalnie do języka fikcjonalnego, trzeba by założyć, iż sy­

tuacja wypowiadania, znajdująca się u podstaw monologu literackiego, jest zawsze analogiczna wobec tych sytuacji wypowiadania, które w ystę­

pują w innych dziedzinach praktyki językowej, że w taki czy inny sposób daje się do nich sprowadzić czy też — z nich wywieść. Założenia takiego wszakże przyjąć nie można, gdyż — jak postaram się wykazać — kłóci się ono z empirią. Mimesis jako kategoria językowa jest niezwykle przy ­ datna, ale tylko pod warunkiem , że nie nadaje się jej właściwości uniw er­

salnych, że stosuje się ją jedynie do pewnego ty p u tekstów. Więcej:

oddzielenie typów wypowiedzi, do których kategoria naśladowania się stosuje, od tych typów, do których nie można jej odnosić, wydaje się rozróżnieniem o znaczeniu fundam entalnym — tak dla opisu budowy dzieła literackiego, jak dla charakterystyki samego zjawiska naślado­

wania.

Mimetyczność w wypowiedzi literackiej można zasadnie analizować tylko wówczas, gdy w wypowiedzeniu zachowane zostają elem enty w y­

powiadania 10, a więc wówczas, gdy akt mowy jest — w takiej czy innej postaci, ale zawsze bezpośrednio — dostępny odbiorcy. Jak zresztą zo­

7 Z polsk ich au torów za u n iw ersa ln y m p ojm ow an iem n a śla d o w a n ia jako w y ­ różnika kom u n ik acji litera ck iej op ow iad a się J. L a 1 e w i с z w stu d iu m M i m e - t y z m fo r m a l n y i p r o b l e m n a ś l a d o w a n i a w k o m u n i k a c j i li te r a c k ie j (w zbiorze:

T e k s t i fa buła. W rocław 1979).

8 O dw ołuję się tutaj do pracy A. O k o p i e ń - S ł a w i ń s k i e j R e la cje oso­

b o w e w li te r a c k ie j k o m u n i k a c ji (w zbiorze: P r o b l e m y socj olo gii li te r a tu r y . W ro­

c ła w 1971).

9 M. R. M a y e n o w a, P o e t y k a te o r e ty c z n a . Z a g a d n ien ia j ę z y k a . W rocław 1974, s. 290.

10 O d w ołu ję się tu do p rzyjętego w pracach fran cu sk ich p rzeciw staw ien ia:

én on cia tio n (w yp ow iad an ie) — énoncé (w yp ow ied zen ie). Zob. np. J. D u b o i s , Énoncé et énonciation. „L an gages” 1969, n r 13. — O. D u с r o t , S tr u c tu r a l is m e , é n oncia tio n et s é m a n tiq u e . „ P o étiq u e” 33 (1978). P rzek ład p olsk i w: „P am iętn ik L ite r a c k i” 1980, z. 2.

(5)

baczymy, nie każde zachowanie elementów wypowiadania do posłużenia się kategorią mimetyczności upoważnia. Spełniony musi być jeden isto t­

ny w arunek: owo wypowiadanie, rozumiane jako akt, jako sw oista sy­

tuacja i jako zespół odpowiednich narzędzi wykonawczych n , m usi od­

woływać się do tych form wypowiadania, które funkcjonują poza w ypo­

wiedziami literackim i, najczęściej — w potocznych kontaktach języko­

wych. Mimetyczność pojmowana jako cecha charakterystyczna pewnego typu wypowiedzi literackich wymaga występowania tych elem entów — i ich widoczności. Nie są one nigdy stru k tu raln ie obojętne, są ta k czy inaczej nacechowane, stanowią pochodną dokonywanych wyborów, nie zaś konieczności czy uniw ersalnych reguł.

Elementem podstawowym są tu odwołania do podmiotu mówiącego i do odbiorcy, a więc takie kształtow anie wypowiedzi, że ich obecność jest dostrzegalna. Konsekwencję tych odwołań stanowi dostępność kon­

tekstu, w którym krystalizują się kontakty między nimi, kontekstu tw o­

rzonego przez samą wypowiedź, ale w jakiś sposób homologicznego wobec tych kontekstów, które funkcjonują w potocznych kontaktach języko­

wych. Owe odwołania do podmiotu i odbiorcy nie muszą charakteryzo­

wać tylko wypowiedzi w pierwszej osobie, choć — rzecz jasna — one właśnie tworzą niejako n atu raln ą sferę dla takich ukształtow ań, które uwzględniają pragm atyczne uw ikłania mówienia; mówi się bowiem zaw­

sze w pierwszej osobie, także wtedy, gdy nie jest to bezpośrednio zazna­

czone, a wypowiadający zmierza do przekazania tzw. obiektyw nej re ­ lacji. Odwołania te nie narzucają takiego ograniczenia w literatu rze, zwłaszcza naszego stulecia, w której obserwuje się często tendencję do przechodzenia od jednej osoby do drugiej 12, a także — np. w m ontow y- wanie w wypowiedź w zasadzie trzecioosobową (a więc, według Benve- niste’a, w ogóle wolną od żywiołu osobowego) elementów mówienia oso­

bowego, czego przykładem jest choćby mowa pozornie zależna, funkcjo­

nująca zawsze w obrębie takiego właśnie „bezosobowego” kontekstu n a r­

racyjnego. Mowę pozornie zależną, która jest tu przykładem najdobit­

niejszym, traktow ać można jako przejaw Bachtinowskiego „cudzego sło­

w a” czy też analizowanych przez Mayenową w yrażeń cudzysłowowych 13.

Wypowiedź tak kształtow ana, że w wypowiedzeniu nie tylko nie za­

ciera się elem ent wypowiadania, ale jest programowo uwidoczniany, za­

11 E. B e n v e n i s t e , L ’A p p a r e i l f o r m e l d e Vénonciation. W: P r o b l è m e s d e l in g u is tiq ue générale. T. 2. P aris 1974, s. 81.

12 P rzech od zen ie od jed n ej osob y g ram atyczn ej do innej w n ik liw ie o m ów ił (na p rzyk ład zie n a jn o w szej p o lsk iej p rozy) J. J a r z ę b s k i w refera cie w y g ło sz o n y m na X I X K o n feren cji T eo rety czn o litera ck iej w G ołuniu w lu ty m 1980.

18 M. B a c h t i n , P r o b l e m y p o e t y k i D o s to j e w s k ie g o . P rzeło ży ła M. M o d z e ­ l e w s k a . W rocław 1970. — M. R. M a y e n o w a, E x p r e s s io n s g u ï l l e m e t é e s : c o n tr ib u t io n à la s é m a n ti q u e d u t e x t e p o étiq u e. W zbiorze: T o H onor R o m a n Jakobson. T he H ague 1967.

(6)

kłada — a jeśli naw et nie zakłada, to w każdym razie dopuszcza — na­

wiązywanie do tych praktyk, mowy (lub wręcz ich fikcjonalne przejm o­

wanie), które są właściwe potocznym kontaktom językowym. I wówczas rekonstrukcja sy tu acji i kontekstu, do jakiego wypowiedź literacka się odwołuje, jest — o czym wielokrotnie pisano — jednym z warunków jej zrozumienia. Niekiedy owa rekonstrukcja nie wymaga ze strony czy­

telnika szczególnych wysiłków, jej główne składniki są bezpośrednio dane; w takich przypadkach żywioł wypowiadania nie tylko zaznacza swe istnienie, ale jest — w ten czy inny sposób — podkreślany. Nie musi to jednak stanowić reguły. W ydaje się bowiem, że elem enty wypowiada­

nia w ystępujące w wypowiedzeniu są stopniowalne — tak pod względem w yrazistości aktu mowy przedstawianego w dziele literackim i określa­

jącego jego językową stru k tu rę, jak też pod względem wyrazistdści jego odwołań do społecznych sytuacji porozumiewania się. Ów akt mowy najw yrazistszy jest wówczas, gdy zostaje bezpośrednio zaznaczony i w sposób jednoznaczny przyw ołuje takie czy inne p rak tyk i mówienia,, znane z doświadczenia społecznego. W pewnych przypadkach można wręcz tw ierdzić, że sytuacja mówienia jest „reprodukow ana” i — w kon­

sekw encji — wypowiedź należy traktow ać jako naśladowanie. To jest właśnie dziedzina tego, co nazywam m imetyzmem form alnym . W za­

kresie form prozatorskich przykładam i najw yrazistszym i będą takie choćby gatunki (jeśli ograniczyć się do tych, które naw iązują do mówio­

nych ukształtow ań języka), jak gawęda czy monolog wypowiedziany.

I tu taj naśladowanie jest faktem w najwyższej mierze znaczącym; zdanie sobie spraw y z mimetyczności jest jednym z w arunków w stępnych zro­

zum ienia całej wypowiedzi.

Nie jest to zjawisko ograniczone tylko do gatunków prozatorskich.

Z rów ną siłą w ystępuje w pewnych gatunkach poetyckich — by wymie­

nić tak istotny dla poezji angielskiej XIX w. monolog dram atyczny (dramatic monologue) czy też różnego rodzaju próby dram atyzacji mo­

nologu w polskiej liryce rom antycznej 14. W wielu typach wypowiedzi naw iązania mimetyczne mogą być jednak zaznaczone dużo słabiej, po­

średnio, jedynie aluzyjnie. I wówczas jednak zachodzi konieczność ich rekonstrukcji. Stopień wyrazistości samego aktu mowy, jak i w yrazisto­

ści odwołań do potocznych sytuacji mówienia jest faktem znaczącym;

narzucenie wypowiedzi, w której akt mowy jest mniej w yrazisty niż w gawędzie czy w monologu dram atycznym , wyrazistości charaktery­

stycznej dla tych gatunków, byłoby w prowadzeniem jej do innego po­

rządku, a więc — w jakiś sposób — zafałszowaniem.

M imetyczny ch arakter aktu mowy w utw orze literackim , zakłada­

14 Zob. R. L a n g b a u m, T h e P o e t r y of E xp e rie n c e . T h e D r a m a t ic M onologue in M o d e r n L it e r a r y T ra d itio n . L ondon 1957. — Cz. Z g o r z e l s k i , „D r a m a t y c z - n o ść” m o n o l o g u w l i r y c e M i c k ie w ic z a . W: O s z tu c e p o e t y c k i e j M ic k ie w ic z a . P r ó b y z b l i ż e ń i uogólnień. W arszaw a 1976.

(7)

jący nawiązanie do społecznych p rak tyk kom unikacyjnych, określa dalsze w ybory i decyzje w zakresie ukształtow ania językowego. Umożliwia wprowadzenie żywiołów mówionych w obręb tekstu pisanego. Jest, jak się zdaje, zasadniczym czynnikiem m otyw ującym pojawienie się w utw o­

rze literackim stylistyki wypowiedzi mówionych 15, decyduje o jej fu n ­ kcjonalności. Im dany elem ent bardziej kolokwialny, a więc im bardziej obcy stylowi pisanem u, tym silniejszego wymaga uzasadnienia w mi- m etycznym akcie mowy, odwołującym się do potocznego mówienia.

Przykładem najbardziej w yrazistym są z pewnością elem enty p araję- zykowe, które w obrębie tekstu literackiego wystąpić mogą ty lko jako jeden z elementów naśladowania, w innym w ypadku nie ma dla nich miejsca 16. P arajęzyk jest przykładem najbardziej dobitnym, nie stanow i jednak w yjątku, przeciwnie — daje szczególnie wyraźne potw ierdzenie reguły.

Mimetyczności aktów mowy, jakie w ystępują w dziele literackim , nie można ograniczać do nawiązań do mowy ustnej. Pozostaje ogromna dziedzina odwołań do ukształtow anych w danej tradycji form pisanych, dziedzina zresztą stosunkowo łatw iejsza do ogarnięcia i zanalizowania, skoro rep e rtu ar form pisanych jest bardziej ograniczony od re p e rtu a ru form oralnych, które w praktyce niemal ograniczeń nie znają, dopuszcza­

jąc ogromną liczbę odmian i w ariantów . Największą komplikację w sferę literackiego naśladowania wprowadza jednak dziedzina, której się na ogół, gdy mowa o tej problem atyce, nie uwzględnia, a jeśli się uw zględ­

nia, to jedynie marginesowo. Myślę o mowie w ew nętrznej. Czy można w ogóle nawiązywanie do mowy w ew nętrznej rozważać w kategoriach mimetyczności? To pełne wątpliwości pytanie dotyczy spraw y podsta­

wowej.

Skoro m im esis językowa stanowi zjawisko partykularne, nie ogar­

nia tych wszystkich przypadków monologu, który trak tu jem y jako mo­

nolog literacki, to istnieć musi również ogromna strefa wypowiedzi, w stosunku do których kategorii naśladowania tak rozumianego, jak je rozum ieją przede wszystkim badacze odnoszący teorię aktów mowy do dzieła literackiego, odnieść w żaden sposób nie można. Istnieć więc musi swoista sfera nie-naśladowania. Dla wypowiedzi znajdujących się w jej obrębie istotne jest to przede wszystkim, że nie im itują one tych aktów mowy, które są charakterystyczne dla zwykłych kontaktów językowych, ale — przeciwnie — zachowują od nich niezależność, a w konsekwencji czynnikiem dużo bardziej znaczącym niż podobieństwo jest różnica. Gdy rozpatruje się takie wypowiedzi z p unktu widzenia owych kontaktów , można je określić — sięgam po term in A ndrzeja Bogusławskiego — jako

15 Zob. J. M a y e n, O s t y l i s t y c e u t w o r ó w m ó w i o n y c h . W rocław 1972.

16 L. P s z c z o ł o w s k a , O z j a w i s k a c h p a r a j ę z y k a w u t w o r z e li te r a c k im .

„P am iętn ik L itera c k i” 1969, z. 1.

(8)

„wypowiedzi pragm atycznie dew iacyjne” 17. I właśnie owa „pragm atycz­

na dewiacyjność” staje się faktem dla stru k tu ry oraz rozwoju wypo­

wiedzi podstawowym.

Wyróżniłbym dwa główne typy aktów mowy w dziele literackim , w których — ze względu właśnie na dewiacyjność (podkreślam: dewia­

cyjność jedynie w porów naniu z norm alnym i kontaktam i językowymi) — zjawisko naśladowania w ogóle nie zachodzi. W typie pierw szym sam ak t mowy jest wyraziście zarysowany, odbiorcy dostępne są jego ele­

m enty, różnią się one jednak zasadniczo od tych, które w ystępują w po­

tocznej praktyce mówienia, w ogromnej większości przypadków ich po­

jawienie się w niej byłoby niemożliwe. W typie drugim sam zaś akt mowy zostaje zatarty, przemilczany, uk ry ty ; odbiorca nie może go zre­

konstruow ać na wzór i podobieństwo tych aktów, które zna ze swych codziennych doświadczeń, nie może, gdyż wypowiedzenie jakby zostało odłączone od wypowiadania. Jak widzimy, te dwa typy nie-naśladowania różnią się od siebie zasadniczo, każdy z nich łączy się z odmienną p rak ­ ty k ą literacką, w ym agają przeto osobnego omówienia.

Analizę ty pu pierwszego zacznę od przykładu:

Ozdobo tw arzy, W ąsy pokrętne!

P o w sta je na w a s ród zn iew ieścia ły : D w orują so b ie d ziew częta w strętn e, Od d aw n ej P o lek d a lek ie ch w a ły .

(F. D. K niaźnin, Do w ą s ó w ) 18

Akt mowy jest w tej strofie zarysowany z niew ątpliw ą w yrazisto­

ścią. Zarysowany przede wszystkim za spraw ą zw rotu do „p artn era”

wypowiedzi, bezpośrednio przywołanego i nazwanego. Można by tu wręcz stwierdzić, że w ystępują odwołania do rozmowy, można by — gdyby ów „ p artn er” nie był tak osobliwy. „Poeta zwraca się w tym w ierszu do wąsów i mówi, że...” — zdanie takie napisano z pewnością w niejednym uczniowskim w ypracowaniu i — nie łudźmy się — w nie­

jednej studenckiej rozprawce. I zdania takie śmieszą, zakładają bowiem, że można się zwracać do czegoś, do czego norm alnie nikt się nie zwraca (bo zwracać się można tylko do kogoś, i to nie każdego „kogoś”, lecz tylko takiego, który znajduje się w orbicie podmiotu wypowiedzi). Śmie­

szą, bo — w brew oczywistości — przyjm ują, iż ten sposób mówienia potraktow ać można tak jak wszelkie inne odmiany mowy, mające za sobą sankcje pragm atyczne. Tutaj jednak sankcji takich nie ma. I to właśnie dla budowy wypowiedzi jest najistotniejsze. Jak akt mowy, więcej: w yrazisty akt mowy, ale inny, z pewnego p u n k tu widzenia —

17 T erm in ten czerpię ze stu d iu m A. B o g u s ł a w s k i e g o P r z y c z y n e k do r o z w a ż a ń n ad p o ję c i e m o d b io r u lite rackie go, które ukaże się w zbiorze W y p o w i e d ź l i t e r a c k a a w y p o w i e d ź filo zo ficzn a.

18 F. D. K n i a ź n i n , W y b ó r po ezji. O pracow ał W. B o r o w y . W rocław 1948, s. 109. BN I 129.

5 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1980, z. 4

(9)

dewiacyjny, nie-naśladowczy. I jeśli ktoś chciałby z okazji tego rodzaju przypadków mówić o naśladowaniu, to wskazywać by musiał na jego odw rotny kierunek. Gdyby tego rodzaju „zwrot do wąsów” pojaw ił się w toku potocznych kontaktów językowych, m usiałby być in terp reto ­ w any jako naśladowanie specyficznie literackiego sposobu mówienia, jako jedna z form literackiej stylizacji przeniesiona w obręb codziennej mowy (która zresztą właśnie przez tę stylizację stałaby się niecodzien­

na); nie byłoby dla tego faktu innego w yjaśnienia.

Elem entarne doświadczenie literackie uczy, iż Kniaźninowska apo­

strofa do wąsów nie jest zjawiskiem odosobnionym, że — przeciwnie — stanowi jedną z niezliczonych realizacji odwiecznej konwencji literac­

kiej. W jej obrębie w monologu lirycznym druga osoba, do której kie­

ru ją się słowa, nie musi być bynajm niej osobą, może być w ybierana — z pewnego p unktu widzenia — dowolnie, bez względu na ograniczenia, jakie narzucałyby przyjęte prak tyk i komunikacyjne. Może być przed­

miotem, choćby urną grecką, słowiczkiem, którego się zachęca, by leciał i piał, może być wolnością, młodością, śmiercią, Apollinem czy naw et — pokrętnym sarm ackim wąsem. K rótko: w sferze działania tej konwencji literackiej można mówić do tego, do czego mówić nie można. Wpływa to oczywiście na status kom unikacyjny tego typu w ypow iedzi19, status w sposób w yraźny nie opierający się na imitacji.

Druga osoba nie będąca osobą jako przedm iot zw rotu — to przykład w yrazisty, jednakże nie jedyny. Z równym powodzeniem wskazać można na swoiste dewiacje w zakresie kształtow ania podmiotu mówiącego;

w tym zakresie możliwość odstępstw od powszechnie stosowanych p rak ­ tyk kom unikacyjnych jest naw et większa niż w przypadku p artn era, nie sprowadza się bowiem do sytuacji, w której podmiotem mówiącym staje się podmiot norm alnie daru mowy pozbawiony. Większa, gdyż wprawdzie czymś całkowicie zwyczajnym jest, gdy jeden podmiot zw ra­

ca się do p artn e ra zbiorowego, nie jest jednak czymś zwyczajnym, a więc stanowiącym domenę naśladowania, gdy pojawia się podmiot zbiorowy (w term inologii Benveniste’a byłby on „osobą am plifikow aną” 20). W li­

ryce podmiotu zbiorowego, naw et gdy akt mowy jest w niej wyraziście zarysow any i mocno osadzony w kontekście, również trudno się dopa­

trzyć jakichkolwiek elementów naśladowania.

Omawiany obecnie typ nie-naśladow ania, typ, w którym w ystępują w yraźnie zaznaczone elem enty aktu mowy charakteryzującej się „de- wiacyjnością”, zmusza do zwrócenia uwagi na pewną komplikację, zakłó­

cającą— być może — nieco przejrzystość proponowanych tu taj w yróż­

19 C iek a w ie o tym pisze J. I. L e w i n w stu d iu m Лирика с коммуникативной точки зрения (w zbiorze: S tr u c tu r e of T e x t a n d S e m i o ti c of C ulture. The H ague 1973. P rzek ła d p olsk i w: „P am iętn ik L itera c k i” 1980, z. 3).

20 É. B e n v e n i s t e , S t r u c u t r e d e s r e la tio n s d e p e rs o n n e dans le v e rb e . W:

P r o b l è m e s d e li n g u is tiq u e gé nérale. [T. 1]. P a ris 1966, s. 235—236.

(10)

nień. K om likację taką stanow ią tradycje retoryczne, a więc te usankcjo­

nowane społecznie tradycje mówienia, które — przynajm niej w pew­

nych epokach — właściwe były wypowiedziom literackim (lub choćby niektórym jej odmianom), ale nigdy nie stanowiły wyłącznej własności literatu ry . I zw roty do tego, do czego ,się nie mówi, i posługiwanie się zbiorowym podmiotem mówiącym uznać można bez tru d u za odwieczne procedury retoryczne — tak w obrębie wypowiedzi literackiej, jak wszel­

kiej innej. Działa tu więc pewien zespół reguł, nie można ich jednak w żaden sposób sprowadzić do reguł naśladowania. Językow a mimesis wcale się tu taj nie ujaw nia.

Przechodzę do drugiej ogromnej dziedziny, w której przypadku na­

śladowanie aktu mowy nie może wchodzić w grę. Dzieje się tak dlatego, że został on zatarty, elim inacji podległy te wszystkie elementy, które upoważniałyby do tego rodzaju rozważań. Brak tu wskaźników, które um ożliw iałyby poszukiwanie analogii między aktem wypowiadania mo­

nologu literackiego a praktykam i zwykłego mówienia. Brak wskaźników, bo monolog „wypowiada się jakby sam ”, pozycja mówiącego podmiotu została zatarta, można by powiedzieć, iż jest znaczącym zerem stru k tu ­ ralnym . A takie znaczące zero stru k tu raln e jest zjawiskiem niemożli­

wym w jakim kolwiek „żyw ym ” akcie mowy, niezależnie od warunków, w jakich jest on realizowany. Nie mogę mówić tak, jakby mnie nie było.

Możliwe jest to jednak w pełni w pewnego typu wypowiedziach literac­

kich, i to — w dodatku — w wypowiedziach reprezentujących powszech­

nie znane i społecznie aprobowane konwencje. Domeną takiego znaczą­

cego braku są pewnego rodzaju teksty narracyjne oraz pewnego rodzaju tek sty opisowe. Tutaj właśnie wypowiedź literacka staje się wypowie­

dzeniem bez wypowiadania.

N ietrudno tu zauważyć, do czego się odwołujemy: do klasycznego rozróżnienia między récit historique a discours, dokonanego przez Ben- veniste’a 21. Opowiadanie historyczne, tak jak je ten wielki uczony de­

finiuje, nie należy do sfery mówienia, jest formą wypowiedzi pisanej, i to — rzecz jasna — nie każdej:

Z d efin iu jem y o p ow iad an ie h isto ry czn e jako sposób w y p o w ia d a n ia , który w y k lu cza w szelk ą „au tob iograficzn ą” form ę język ow ą. H istoryk n ie p ow ie n ig ­ d y ani „ja”, ani „ ty ”, ani „tu taj”, a n i „teraz”, pon iew aż n ie zapożyczy n ig d y aparatu d ysk u rsu języ k o w eg o , który p olega przede w szy stk im na relacji o so ­ b ow ej ja/ty. D ostrzeżem y w ięc w ściśle p rzestrzegan ym opow iad an iu h isto ry cz­

n y m tylk o form y „trzeciej o so b y ” 82.

21 É. В e η V e n i s t e, Les R ela tio n s d e t e m p s dan s le v e r b e fr ançais. W: jw . 22 B e n v e n i s t e , Les R e la tio n s d e t e m p s d a n s le v e r b e français, s. 238.

M ała u w a g a term inologiczna: fran cu sk i „ dis cou rs” (tak jak a n g ielsk i „d is c o u r s e”) n a leży tłu m aczyć w ogrom nej w ięk szo ści p rzyp ad k ów jako „ w y p o w ied ź”. Tam je d ­ nak gd zie chodzi o d okonane przez B e n v e n iste ’a p rzeciw sta w ien ie: „ dis cou rs” —

„récit h is to r i q u e ”, trzeba pozostać przy „d y sk u rsie”.

(11)

Jak wiadomo, według Benveniste’a opowiadanie historyczne charak­

teryzuje się nie tylko bezwzględną dominacją „trzeciej osoby” i brakiem w yrażeń deiktycznych, charakteryzuje się także swoistymi właściwo­

ściami czasowymi. Te jednakże ze względu na problem atykę tego szkicu są mniej istotne. A utor Problèmes de linguistique générale z naciskiem podkreśla, że opowiadanie historyczne stało się form ą wypowiedzi pisa­

nej, znajduje się więc ono poza praktykam i mówienia właściwymi zwyk­

łej komunikacji. Czy znaczy to jednak, że wypowiedzi literackie, będące w kulturze nowożytnej wypowiedziami pisanymi, uznać należy po pro­

stu za opowiadania historyczne w takim znaczeniu, jakie nadał im Ben- veniste? Odpowiedź pozytyw na wiązałaby się z wielkim ryzykiem, a ta k ­ że — w yrzucałaby poza obręb literatu ry te utw ory, które odwołują się do dyskursu, a więc — w konsekwencji — odnosić by się mogła jedynie do części tych wypowiedzi, które zwykło się traktow ać jako literackie.

P ytanie sformułowane tak ogólnie jest jednak pytaniem wadliwie po­

stawionym . Zapytam y więc o co innego: czy można mówić o pewnego typu wypowiedziach literackich, tych mianowicie, w których zanikła wszelka perspektyw a podmiotowa, a odwołania do bezpośredniego kon­

tekstu wypowiedzi, realizujące się w w yrażeniach deiktycznych, zostały zatarte, jako o naśladowaniu opowiadania historycznego?

I w tej kwestii nie można dać odpowiedzi pozytywnej. Z dwu co n aj­

mniej powodów. Przede wszystkim dlatego, że zm uszałaby ona do spro­

wadzania tego, co w jakiś sposób swoiste, do kategorii bardzo ogólnej;

taką właśnie kategorią o najwyższym stopniu ogólności jest opisane przez Benveniste’a opowiadanie historyczne, stanowiące jeden ze składników w dychotomicznym podziale p rak ty k językowych (wszelkich praktyk, nie tylko literackich). Jeśliby więc się chciało zastosować tę kategorię Benveniste’a do dzieła literackiego, należałoby wówczas twierdzić, że jest ono (a właściwie pewne jego formy) jędrną z aktualizacji opowia­

dania historycznego, wyposażoną w takie czy inne cechy swoiste.

Następnie: nie można traktow ać utw oru literackiego jako naśladowa­

nia récit historique z tej racji, że ten typ wypowiedzi stał się od wie­

ków w kulturze literackiej przyjętą form ą wypowiadania, jedną z pod­

stawowych form konstrukcyjnych literatu ry , nie wym agających ani uza­

sadnień, ani odwołań do wzorców, istniejących i funkcjonujących poza jej sferą. Stał się form ą uznawaną za oczywistą i w jakiś sposób „na­

tu ra ln ą ”, nie wymagającą m otywacji z zewnątrz. Wszelka zaś mimesis językowa jest nie tylko grą między daną wypowiedzią a funkcjonują­

cym w innej sferze wzorcem, jest także czynnikiem m otywującym , wno­

szącym element prawdopodobieństwa. Tutaj zaś względy te są całkowicie nieistotne. Więcej, można orzec, iż ten sposób budowania wypowiedzi, który zakłada eliminację odniesień osobowych i deiktycznych, stał się poniekąd sposobem neutralnym — w każdym razie w tekstach n a rra ­ cyjnych, wszelkie zaś odstępstwa właśnie w postaci zaznaczania p er­

(12)

spektyw y podmiotowej oraz odwołań do kontekstu za spraw ą deiktycz- ności mogą być traktow ane jako nacechowane. Mamy tu więc do czy­

nienia z takim stanem rzeczy, który można uznać za paradoksalny, jest on bowiem dokładnym odwróceniem tych układów, które nieustannie realizują się w toku mówienia; w jego obrębie nacechowane byłoby oczywiście opowiadanie historyczne, gdyby w ogóle było możliwe. Tam zaś, gdzie owa paradoksalncść zostaje przezwyciężona, gdzie tekst n ar­

racyjny traci cechy opowiadania historycznego, nabierając właściwości dyskursu (w sensie, jaki tem u term inow i nadał Benveniste), zwłaszcza dyskursu w takiej czy innej postaci znanej z bezpośrednich kontaktów, językowych, krystalizuje się taka czy inna odmiana m im etyzm u form al­

nego 23.

Traktow anie tego typu wypowiedzi, która nie byłaby możliwa w p rak ­ tykach mówienia, jako „n atu raln ej” i nie nacechowanej, interpretow ać można jako przejaw swoistej mocy konwencji literackich. Mocy, która czyni zbytecznym i wszelkie uzasadnienia; to praw da, że i naśladowanie stanow i swoistą konwencję, ale oglądane z tej perspektyw y — stanowi przełam anie konw encji „opowiadania historycznego”. Procesy te są szczególnie widoczne w utw orach narracyjnych — także wówczas, gdy się je ujm u je (jak w tym szkicu) w sposób ogólny i schematyczny, a więc nie uw zględniając takich komplikacji, jak techniki p unktu widzenia czy problem y cytowania (np. w formie mowy pozornie zależnej). Wynika to z fak tu szczególnej dominacji powieści w nowożytnej kulturze lite­

rackiej. Zjawisko nie ogranicza się jednak wyłącznie do form n arracy j­

nych. Cechy, które Benveniste tak znakomicie ujaw nił w tym , co nazwał opowiadaniem historycznym , w yraźne są również w tego ty pu wypowie­

dziach literackich, które za takie opowiadanie uznać by można tylko w tym przypadku, gdyby przyjąć serię założeń dodatkowych. Cechy te w yraźne są choćby w klasycystycznym poemacie opisowym, w którym wszelkie odniesienia podmiotowe zostały zatarte, dom inuje zaś ogólna, bezosobowa wiedza o opisywanym przedm iocie24. W yraźne są także w wielu form ach wypowiedzi tradycyjnie w ystępujących w poezji li­

rycznej, form ach nie dających się ,w żaden sposób sprowadzić do zja­

wiska naśladow ania, już choćby z tego powodu, że trudno byłoby ustalić wzorzec, który m iałyby one imitować.

Przejdźm y do wniosków. Teoria aktów mowy, stworzona przez A ustina, od lat rozw ijana przez licznych filozofów języka, lingwistów*

a także teoretyków literatu ry, stanowi dla dociekań nad stru k tu rą dzieła literackiego istotną i ważną inspirację. Zasługą tej teorii jest przede

23 O m im ety zm ie fo rm a ln y m szerzej w m oich książkach: P o w i e ś ć m ło d o p o ls k a (W rocław 1969) i G r y p o w i e ś c i o w e (W arszaw a 1973).

24 Zob. M. M a c i e j e w s k i , O d e r u d y c j i do pozn ania. Z d z i e j ó w r o m a n t y c z ­ n e j l i r y k i o p is o w e j . „R oczniki H u m a n isty czn e” 1966, nr 1.

(13)

wszystkim doprowadzenie do sformułowania tezy o fikcjonalnym cha­

rakterze aktu mowy w dziele literackim , o charakterze fikcjonalnym , który je różni od wypowiedzi innego typu. Teza o fikcjonalności języka dzieła literackiego, tak zresztą jak samo zastosowanie teorii aktów mowy w jego analizie, nie może jednak pociągać w sposób autom atyczny tezy głoszącej, że wyróżnikiem tego języka jest jego mimetyczność. Nie może z wielu względów. Także z powodów ściśle empirycznych, bo nie sposób wskazać za każdym razem tego społecznie funkcjonującego wzorca mó­

wienia, który byłby rzeczywistym punktem odniesienia, rzeczywistym przedm iotem naśladowania. Przykładem szczególnie dobitnym , ale i szczególnie skomplikowanym, są te przypadki, w których dzieło literac­

kie odwołuje się do mowy w ew nętrznej, a więc czegoś ze swej n atu ry nieuchwytnego, gdy stanow i — by tak to sformułować — mówienie mową w ew n ętrzn ą25. Kwestia nie ogranicza się jednak tylko do nie­

określoności wzorców.

Teoria wypowiedzi literackiej jako wypowiedzi m im etycznej jest w sform ułow aniu ogólnym nie do przyjęcia dlatego, że aspirując do uchwycenia uniw ersalnych właściwości dzieła literackiego, wcale takich właściwości nie ujaw nia, nie wskazuje także na jego cechy specyficzne.

Dlatego też zgodzić się w ypadnie ze Stanleyem Fishem, który tę m im e- tyczną teorię języka litera tu ry określił po prostu jako unik 26. N atom iast teoria ta wydaje się cenna i uzasadniona w sform ułow aniu p arty k u la r­

nym, tzn. wówczas gdy się przyjm uje, że odnosi się ona nie do wszel­

kich wypowiedzi uznaw anych tradycyjnie za wypowiedzi literackie, ale jedynie do pewnych ich typów, tych mianowicie, w których odwołania do społecznie funkcjonujących wzorców mówienia są w yraziste i — co w ię­

cej — stanow ią w obrębie danej wypowiedzi fakt znaczący, bo bez ich uświadomienia w trakcie odbioru wypowiedź ta wydać by się mogła niezrozumiała lub też mogłaby być rozum iana wadliwie. Te wypowiedzi, w których żywioł mimetyczności jest znaczący i em pirycznie stw ier- dzalny (także w toku zwykłej lektury), funkcjonują na tle wypowiedzi, w których elem enty naśladowania nie w ystępują, a które mimo to są usankcjonowane przez konwencje literackie i nie m ają cech mówienia literacko dewiacyjnego. Jak się starałem udowodnić, granice między tym i typam i wypowiedzi są w yraźne, nie można ani ich nie dostrzegać, ani nie doceniać.

I ta właśnie możliwość wyróżnienia wypowiedzi literackich o charak­

terze m im etycznym i niemim etycznym w ydaje się jednym z ważnych następstw zastosowania teorii aktów mowy w badaniach literackich. Nie

25 Zob. E. G r o d z i ń s k i , M o w a w e w n ę t r z n a . S zk ic f i lo z o f ic z n o - p s y e k o lo ­ g ic z n y . W rocław 1976.

26 S. E. F i s h , W h a t Is S ty l is ti c s and W h y A r e T h e y S a y in g Such T e r r i b le T hin gs A b o u t I t ? W zbiorze: A p p r o a c h e s to Poetics.

(14)

]est to wszakże następstw o jedyne. Zarysow ują się i inne, choć obecnie można o nich mówić jeszcze tylko jako o pewnej potencjalności. Teoria owa, tak zresztą jak studia Benveniste’a, a z innej strony — badania socjolingwistyczne, może ułatw ić wskazanie zakresu możliwości w dzie­

dzinie aktów mowy w ystępujących w literaturze, i tych, które odwołują się do form mówienia właściwych codziennej komunikacji, i tych, któ­

rym tego rodzaju odwołania są obce. Może ułatw ić dokonanie typologii aktów mowy, które właściwe są literaturze, a więc stać się istotnym wkładem do opisu jej statusu komunikacyjnego. Jest to jednak sprawa

przyszłości.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Modernistyczne estetyki tworzenia pięknie ogrywany jest cytat „Wszystko jest możliwe, bo »wszystko jest jeszcze do zrobienia«” (s. 360), nie tylko odsyłający do wolności

za zadania, za które można przyznać więcej niż jeden punkt, przyznaje się tyle punktów, ile prawidłowych elementów odpowiedzi (zgodnie z wyszczególnieniem w kluczu) przedstawił

• za zadania, za które można przyznać więcej niż jeden punkt, przyznaje się tyle punktów, ile prawidłowych elementów odpowiedzi (zgodnie z wyszczególnieniem w kluczu)

Jednak  Dr  J.  Brynkus  nie  podjął  się  napisania  osobnej,  całościowej  analizy  wątku  bohaterstwa  w  szkolnictwie  XX  wieku.  Uczynił  słusznie, 

Wspólne dobro jako wspólny cel działania i jako to, co odpowiada istocie człowieka i pozostaje w zgodzie z porządkiem jego naturalnych celów (koniecz- ne jest właściwe

Zastosowano metodę ekstrakcji w fazie stałej (Solid Phase Extraction, SPE) do izolacji z moczu opiatów i metadonu oraz metodę wysokosprawnej chro- matografii

Częstą przyczyną tego rodzaju błędów jest posługiwanie się zbyt zawiłym, niejasnym językiem i używanie nieprecyzyjnych określeń, luźno związanych z tematem

Wszystko, co czynimy, oraz wszystko, co wokół nas się dzieje, nie ma żadnej wartości w sobie i jest jedynie odtwarzaniem boskiego świata czy też powtarzaniem tego, co w