26.12.2019
Nowy Napis Co Tydzień #029 /
„Wolności - dwie osoby”. Kilka słów
o współczesnym Iranie
Mateusz M. Kłagisz
W iosną 2001 roku d ru karn ię teh erań skieg o w yd a w n ictw a Zem estan opuścił zbiór opow iadań Esfand jara A bana (rocznik 1982). Je d n o z nich to aluzyjna krytyka w yb orów dokonanych pod koniec lat 70. XX w ie ku przez irańskie społeczeństw o w następ stw ie rew olucji i upadku dynastii P ahlaw ich (1925- 1979). N apisane ładną perszczyzną opow iadanie A zadi - d o nafar [W o ln o ści - d w ie osoby), zam ieszczo ne w e w sp o m n ian ym zbiorze, to historia
anonim o w ego bohatera, który dokonuje pozornie błahego w yboru, w sia d ając do sam ochodu ja d ą ce g o w stronę Placu Rew olucji. A lte rn atyw ą dla tego kierunku je s t Plac W olności, na który, by tam tra fić, m usiałby poczekać, aż znajdzie się je szcze je d en pasażer do kom pletu - tru d n y do oddania
w polszczyźnie zabieg literacki w yn ika z zastosow ania skróconych określeń
„R e w o lu cji” i „W olności” zam ia st pełnych „P lac R ew olu cji” i „P lac W olności”, dzięki czem u brzm ią one id entycznie ja k rzeczow niki pospolite „rew o lucja”
i „w olność”.
O pow iad anie je s t krótkie i w arto przytoczyć je w całości:
Trawnik był mokry, ale nie tak bardzo, żeby nie dało się na nim usiąść. Siedział zatem, przyglądając się drugiej stronie ulicy. Sklepy były ju ż zamknięte. W ten ciepły letni wieczór kolorowe neony oświetlały jego twarz - na czerwono, żółto i niebiesko. Nie po raz pierwszy przesiadywał tak sam na jednym z miejskich placów i przysłuchiwał się odgłosom wydawanym przez sam ochody mijające ulicę z dużą prędkością. Zapach mokrego trawnika nie był mu obcy. Siedział tu już przeszło trzy godziny. Nie miał dokąd iść - nie miał domu, czy nawet pokoiku wynajętego w jakim ś tanim hotelu.
Przy placu stali rozmaici taksówkarze, a każdy z nich wykrzykiwał nazwę jakiejś ulicy. Każda oznaczała dla kogoś mieszkanie, a mieszkanie - łóżko. Dla niego jednak te nazwy nie miały znaczenia. Kierowca żółtej taksówki powtarzał:
— Rewolucji, jedna osoba!
Kierowca niebieskiej:
— Wolności, dwie osoby!
Podobnie wołali pozostali. Każdy, kto zbliżał się do postoju, przysłuchiwał się wykrzykiwanym przez taksówkarzy nazwom, odnajdywał tę właściwą i zajmował miejsce w pojeździe.
W prawej kieszeni spodni miał trochę drobnych. Poderwał się więc z trawnika i wsiadł do żółtej, bo tu do kursu brakowało tylko jednego pasażera. Chciał się dowiedzieć, czy i na tamtym placu trawnik jest mokry. Taksówkarz, któremu do kursu na Wolności brakowało dwóch osób, przystał na jedną. Szkoda, że nie wsiadł był do tej niebieskiej!]]
Myśl przew odnia w sp o m n ian eg o opow iadania je s t ja sn a . W kluczow ych
m o m e ntach , gd y w ażą się czyjeś losy. Zb ęd ny pośpiech czy błahe intencje to źli d o rad cy - narrator w yraża przecież rozczarow anie w yb o rem bohatera. Historię tę m ożna o d czytyw ać ta k że ja k o pośrednią krytykę decyzji podjętych
czterdzieści lat tem u przez pokolenie rodziców autora, z których ow ocam i zm ag a się dziś całe irańskie społeczeństw o. D ziedzictw o rew olucji dotyczy nie tylko tego, co stało się w kraju, m ięd zy innym i u sankcjono w anej nierów ności obyw ateli w o b ec prawa (kobiet czy m niejszości religijnych), ograniczenia
w olności w yp ow ied zi czy p erm an en tn eg o kryzysu ekonom iczneg o
spow odow anego m ięd zynarod ow ym i san kcjam i i zw iązanego z nim w ysokiego bezrobocia, lecz tak że tego, co dzieje się poza Iranem , m ięd zy innym i
napiętych sto sun kó w z p ań stw am i arab skim i, Izraelem czy Stan am i
Zjednoczonym i (zw łaszcza po zerw aniu przez USA porozum ienia nuklearneg o z 2015 roku). Stąd też na w yb ó r m ięd zy Placem Rew olucji a W olności w arto rów nież spo jrzeć przez p ryzm at referend um , ja k ie odbyło się pod koniec m arca 1979 roku, a w ram ach którego Irańczycy opow iedzieli się za zniesieniem
m onarchii i u stan o w ieniem republiki islam skiej.
Paradoksy republiki islamskiej
R eferend um u rzeczyw istniło je d n o z haseł w znoszonych w czasie
d em on stracji, które p rzetaczały się przez cały kraj w 1978 roku: na qarbi, na szarqi, h o k u m a t-e e sla m i („ustrój ani zachodni [to je s t d em okracja], ani w sch o d n i [to je s t socjalizm ], tylko m u zu łm a ń sk i”). T ak kategoryczne
zd efinio w an ie przyszłego system u w ytyczało alternatyw n ą w zg lę d e m dw óch pozostałych drogę, którą zam ierzało podążać społeczeństw o irańskie, m im o że nie w szyscy, którzy w rzu cili w m arcu sw oją kartę do urny, rozum ieli idee
stojące za teokratycznym , a w ła ściw ie hiero kratycznym , ch arakterem
pow stającej republiki. Tym , co najczęściej nim i kierowało, było p rześw iad czenie 0 potrzebie głębokich zm ian system o w ych . Zm ian, które nie tylko pozwoliłyby zrzu cić neokolonialne podporządkow anie p aństw om zacho d nim , przede w szystkim Stanom Zjednoczonym , lecz ta k że zb ud ow ać now oczesne eg alitarn e społeczeństw o. W reszcie takich zm ian, które zniw elow ałyb y n eg atyw ne sku tki m od ernizacji narzuconej przez m onarchię Pahlaw ich , m ięd zy innym i odebranie Irańczykom ich kulturow ej to żsam ości i zastąpienie je j nieudolną syntezą e lem en tó w rodzim ych z zacho d nim i. Im m an en tn ą
częścią rodzim ego d yskursu politycznego końca lat 70. XX w ie ku stała się zatem potrzeba radykalnego kulturow ego, ja k i m oralnego odrodzenia, które pom ogłoby o dbudow ać społeczną osobowość narodu w oparciu o islam . Ten sto p niow y pow rót do religii rozpoczął się po 1953 roku, to je s t po upadku rządu M oham m ada M osaddeqa (1951-1953), g d y rozbiciu uległy środow iska liberalne 1 lew icow e.
P o jaw iające się w cyto w anym haśle sfo rm u ło w an ie h o k u m a t-e e sla m i („rządy isla m skie ”) rozum iano dość ogólnie. Sam o d u ch o w ieństw o nie było
je d n o m yśln e co do tego, ja k ą fo rm ę w in n a przyjąć republika. O statecznie zw yciężyła szyicka doktryna w elajat-e faqih („rządy uczonego w p raw ie”), sp ajająca w je d n o w ład zę religijną i polityczną. Je j fu n d am en te m pozostaje tw ierd zen ie, że osobą upraw nioną do kierow ania w spó lnotą w iernych (i obyw ateli) je s t je d n o stka najbardziej ko m p etentna w interp retacji pism religijnych (Koranu, a l- K a fi- zbioru trad ycji o pierw szych im am ach szyickich, czy N a h d żo ’l-balaqe - zbioru kazań i listów Alego), cech u jąca się najw yższym autorytetem intelektualno -m o ralnym . Tylko w yjątko w e osoby m ogą podołać ta k tru d n e m u zadaniu, an alo g icznem u do tego, ja k ie Bóg nałożył na proroka
M uham m ada. Przyw ództw o religijno-polityczne należy w o b ec tego do uczonego praw nika m u zu łm ań skieg o [faqih), który, zastęp u jąc
przebyw ającego w ukryciu ostatniego im am a szyickieg o (powróci on przy końcu św iata), działa w je g o im ieniu.
Problemy po śmierci Chomejniego
Źródeł w elajat-e faqih należy szu ka ć w przeszłości, ale w ersja, która stanow i fu n d a m e n t obecnego irańskieg o ustroju politycznego, została w yp raco w an a
na przełom ie lat 60. i 70. przez ajatollaha Puhollaha C hom ejniego. Jeg o poglądy na te m a t doskonałego m u zu łm ań skieg o ustroju politycznego
zbiegają się częściow o z poglądam i chorezm ijskieg o filozofa Farabiego (IX/X w iek), który uw ażał, że podstaw ow ym zad aniem państw a idealnego pozostaje doprow adzenie w szystkich obyw ateli do poznania prawdy. W ujęciu tego o statniego hierarchiczna stru ktu ra takieg o organizm u państw ow eg o stano w i ziem skie odw zorow anie, a w ię c i przedłużenie hierarchii bytów doskonałych, które pozostają przedm iotem w sp o m n ian eg o poznania ze strony obywateli.
O ile Farabi w y tycza ł ja sn ą g ran icę m ięd zy p aństw em idealnym a pozostałym i ustrojam i, o tyle dla w ielu XIX- i XX-w iecznych irańskich d uch ow n ych czy in telektu alistó w taka granica nie istniała, a system p arlam en tarn y był im bliższy niż na przykład m onarchia absolutna Kad żarów (1794-1925) czy P ahlaw ich . Poglądy C hom ejniego bliższe były je d n a k o rtodoksyjnem u p rześw iad czeniu o n iep rzystaw alno ści innych syste m ó w do doskonałego m u zu łm ań skieg o ustroju politycznego. To dość radykalne ujęcie m usiało p row adzić do różnych ta rć w łonie republiki. Ich w yrazem sta ł się dw ugłos, ja k i
w y b rzm ia ł ju ż w lutym 1979 roku w trakcie publicznej p rezentacji pierw szego rep ub likańskieg o rządu z M ehdim B azarg an em (1979) na czele. Nowo
m ian o w an y prem ier w sk a za ł na społeczną leg itym izację sw ojego urzędu, podczas g d y C ho m ejni podkreślił, że każda w ład za m a i w yłączn ie boskie pochodzenie.
Faktem je st, że irańscy d u ch ow n i nie posiadali w iększeg o dośw iad czenia w sam od zielnym rządzeniu. Znajdow ali się w opozycji do kolejnych su n n ick ich dynastii i dopiero w XVI w ie ku stali się częścią system u za sp raw ą dynastii S afaw id ó w (1501-1722), która uczyniła z szyizm u o ficjaln ą religię Iranu. XIX- w ie c zn y kryzys instytucji państw ow ych i X X-w ieczny program m odernizacyjno- w e ste rn iza cy jn y spraw iły, że d uchow ni bardzo często staw ali w opozycji do
kolejnych szachó w . Przejęcie przez nich w ład zy w 1979 roku doprow adziło do re-instytucjonalizacji religii, w y m u sza ją c przekucie dotychczasow ej teorii
rządzenia rozw ijanej w sem in ariach w p raktykę ad m in istracyjn ą. O kazało się to dość karkołom nym zad aniem , zw łaszcza że szereg instytucji, które składają się na całokształt republiki islam skiej, m ięd zy innym i p arlam en t czy urząd
prezydenta, nie m iało odpo w ied nikó w w przed now oczesnej historii św iata m u zu łm ań skieg o - w m yśli Farabiego czy C hom ejniego pojaw iają się co
prawda w yobrażenia o kolegialności w zarządzaniu p ań stw em , ale ta oznaczała w ich przypadku grupę uczonych, a nie ogół społeczeństw a.
Próba połączenia d o ktryn y w elajat-e faqih, zakładającej boską leg itym izację w ładzy, neg ującej auto rytet w ła d zy św ie ckie j i uznającej podporządkow anie się je j za form ę b ałw o chw alstw a, z ustrojem rep ub likańskim opartym na cyklicznej
obieralności rządzących w yłan ian ych w w yn iku kolejnych w yb o ró w stanow iła dla arch itektó w republiki islam skiej nie lada zadanie. R ozw iązaniem tego
problem u m iało być pow ołanie do życia szeregu now ych instytucji - czw arteg o filaru dodanego do trzech w ład z w yod ręb nionych przez M onteskiusza,
o w yraźn ie religijnym charakterze. Ich ko m petencje, ja k się szybko okazało, du blow ały ko m p etencje instytucji odziedziczonych po m onarchii, g e n erując kolejne tarcia.
Sym bo lem zm ian stał się urząd faqiha, pełniącego fu n k cję rahbara (przyw ódcy religijnego), w ręce którego oddano szerokie prerogatyw y, odbierając je m ięd zy innym i prezydentow i (p rzyw ódcy politycznem u). Osoba sp raw u jąca urząd
rahbara nie podlega w yborom , a je g o stano w isko je s t dożyw otnie. Prezydent n ato m iast przeciw nie - podlega w yborom i m oże pełnić urząd m aksym aln ie
przez d w ie kad encje. O znacza to, że obyw atele nie m ają w p ływ u na tego, który pełni d e fa cto najw yższą fu n kcję w państw ie, co czyni republikę islam ską
czym ś w rodzaju m onarchii. Kw esta ta nie stanow iła problem u, gd y żył C ho m ejni łą czą cy w sobie osobowość ch aryzm atyczne g o przyw ódcy religijnego i politycznego. Stała się nim po je g o śm ierci w 1989 roku, gd y Zgrom adzenie Eksp ertó w w ybrało (za sug estią C hom ejniego) na stano w isko rahbara Alego C ham en ejeg o ciesząceg o się zdecyd ow anie m niejszym
autorytetem niż je g o poprzednik. Problem dał o sobie znać pośrednio także w 2009 roku w czasie protestów w yw o łanych reelekcją Ma hm uda
A h m ad in eżad a w w yn iku , zdaniem w ielu obserw atorów , w yborczego
fałszerstw a. Pow róci ta k że po śm ierci o becnego rahbara. Czy będzie on m iał na tyle silną pozycję, by w sk a za ć w łasn eg o nastę p cę? W b re w pozorom irańskie d u ch o w ieństw o nie je s t je d n o lite i należy liczyć się z w a lka m i różnych frakcji.
Pojaw iają się w ię c od czasu do czasu głosy, by znieść stano w isko rahbara, zastąp ić je ciałem kolegialnym lub w rę cz zlikw id o w ać cały system w elajat-e faqih.
D oktryna w elajat-e faqih stoi tak że w sp rzeczności do koncepcji m ardża'-e ta q lid („wzór do n aślad o w ania”), to je s t uczonego m u zu łm ań skieg o
stan o w iąceg o w zór do naśladow ania dla ucznió w i zw olenników . O ile doktryna w elajat-e faqih w ujęciu znanym z pism C hom ejniego stano w i pew ną
in n ow ację polityczną, o tyle koncepcja m ardża'-e ta q lid została w yp raco w an a w ram ach długotrw ałego procesu społeczno-religijnego. Jed n o stka m oże
podążać za tym m ardża', którego uznaje za posiadającego najw iększą w ied zę i najlepsze um iejętn o ści w interpretacji przepisów prawa czy religii. D ucho w ny skup ia zatem w okół sieb ie w iern ych na zasadach w pełni d em okratycznych.
Tym czasem doktryna w elajat-e faqih im p liku je pew ną fo rm ę auto rytaryzm u i pozbawia je d n o stk ę w yboru. Może to prow adzić do pozbaw iania prawa do głoszenia kazań, w yd aw ania opinii czy w rę cz zam ykan ia w areszcie dom ow ym tych d u ch ow n ych , którym z różnych pow odów nie po drodze z obow iązującym system em politycznym .
Hidżab w centrum sporów
A rch ite kci republiki w łożyli sporo w ysiłku, by uczynić z islam u je j fu n d am en t.
Pozostaw ali je d n o cze śn ie pod w yraźn ym i n aciskam i m ilionów obywateli,
którzy w zięli udział w obalaniu m onarchii i oczekiw ali prawa do
(bez)pośredniego udziału w rządzeniu. N iezaprzeczalnym faktem pozostaje to, że w nowo stw orzonym ustroju e le m en ty islam skie przew ażają nad
rep ub likańskim i. Ajatollah M oham m ad B eheszti, w spółautor irańskiej konstytucji z 1979 roku, w je d n y m z w y w ia d ó w zauw ażył, że skoro podczas referendum w 1979 roku obyw atele opow iedzieli się za islam em , dokonali w stę p n e j selekcji ustroju i ograniczyli sw oje przyszłe w yb o ry do tych, które
m ieszczą się w ram ach tej religii. To islam decyduje w ię c o naturze irańskiej republiki, a nie na odw rót. Stąd każdy przepis p raw n y uch w alo n y przez parlam en t m oże zostać zaw etow any, je śli zostanie u zn an y przez radę
Strażn ikó w Konstytucji (w chodząca w skład czw artego, to je s t religijnego filaru w ład zy) ja k o niezgodny z przepisam i islam u. O znacza to w praktyce, że prawa obyw atelskie oraz polityczne podlegają surow ej ocenie ta m , gdzie w cho d zą w konflikt z praw em m u zu łm ań skim . Je d n ą z płaszczyzn takieg o konfliktu je s t
m u zu łm ań ska chusta - hidżab.
Hidżab bywa postrzeg any ja k o sym bol uprzed m iotow ienia kobiety przez m ężczyzn, ja k o całkow ite zaprzeczenie w olności i odebranie je j prawa do sam od zielneg o decydow ania o sobie. T ak w idziała go Oriana Fallaci, gdy ubrana w czador rozm aw iała z ajatollahem C ho m ejn im w Qom ie. Tak też zinterpretow ała go je g o użytko w niczka na co dzień Fatem e Sadeqi, córka Sadeqa C halchalieg o (przew odniczącego tryb u n ału rew olucyjnego, który ska za ł na śm ie rć kilkaset osób na początku lat 80.), w sw oim te kście Czera b e h e d ża b -e e d żb a ri «na» m i-g u jim ? [D la czeg o m ó w im y «nie» o b o w ią zk o w e m u h id ża b o w i?).
W ielu uw aża zrzucenie hidżabu za d em on taż ograniczeń kręp ujących kobietę.
Kw estia ta je s t je d n a k bardziej sko m p liko w ana, a część irańskich fe m in iste k uw aża, że pozwala on im na sw obodę w przestrzeni publicznej (tradycyjnie zarezerw o w aną dla m ężczyzn) i aw ans społeczno-zaw odow y. Hidżab w iąże się ta k że z podw ójnym statu se m kobiety w islam ie, która pozostaje równa
m ężczyźnie na płaszczyźnie d uchow ej [Koran 33:35) i ko m p lem entarn a, a w ię c n ieidentyczna, na płaszczyźnie społecznej [Koran 51:49), dlatego je j prawa oraz obow iązki nie m ogą być to żsam e z praw am i i obow iązkam i m ężczyzny.
Kw estia hidżabu w iąże się zatem w w y ra źn y sposób z d oktryną w elajat-e faqih i tarciam i m ięd zy p raw am i p rzysługującym i człow iekow i będ ącem u członkiem w spólnoty, a p raw am i p rzysługującym i człow iekow i p o strzeg anem u ja k o
je d n o stka. Ich źródłem pozostaje obecne w szyizm ie p rześw iadczenie, że podm iotem działania je s t zbiorow ość realizująca zasad y solidarności społecznej. Tym czasem w trad ycji d e m okratyczn ej tak im podm iotem pozostaje zbiorow ość realizująca tak że in d yw id u aln e pragnienia poszczególnych członków.
Nowe elity podobne do starych
Krytyka decyzji podjętych czterdzieści lat tem u przez pokolenie dzisiejszych sześćdziesięciolatków , w yrażona pośrednio w o pow iadaniu A z a d i - d o nafar, w iąże się z surow ą oceną w spółczesności. Je d n y m z niepisanych haseł
rew olucji z lat 1978-1979 było przecież stw orzenie now oczesnego egalitarneg o sp ołeczeństw a. Tym czasem m iejsce starych sko m p ro m itow anych elit zajęły nowe, w yw o d zą ce się z niegdysiejszych rew olucjonistów , które rów nie ch ętnie podporządkow ują sobie rozm aite sfery życia ekonom iczneg o i które dość szybko zap o m niały o ideach rów ności czy braterstw a. Irańskie społeczeństw o czu je się oszukane różnym i odgórnym i rozw iązaniam i o g raniczającym i je g o w o lno ść i zm ęczo ne brakiem p ersp ektyw na przyszłość. Ci, którzy m ogą i których stać, decydują się na em ig rację.
Irańczycy w ielo krotnie daw ali też w y raz sw ojej fru stra cji. Było ta k zaraz po rew olucji, gd y w ład ze zaczęły w y m u sza ć na kobietach przestrzeg anie m u zu łm ań skieg o stroju, to je s t hidżabu. Było ta k rów nież w 1999 roku, gdy z a m k n ę ły reform istyczną gazetę Salam (i tem u w yd arzeniu A ban pośw ięcił je d n o z opow iadań) oraz w 2009 roku, g d y A h m ad in eżad został ponow nie w y b ra n y na prezydenta. Społeczeństw o protestowało te ż m ięd zy g rudniem 2017 roku a sierp niem 2018 roku, czy w listopadzie 2019 roku w reakcji na
pow ażny kryzys e ko n o m iczn y (i ekologiczny).
Sp uścizna rew olucji 1978-1979 i referendum z 1979 roku to ustrój polityczny, który nie m a sobie podobnych w e w sp ó łczesn ym św iecie. G eneruje różnej m aści napięcia czy tarcia, które m odelują d yn am ikę sce n y politycznej.
Pow oduje to szereg problem ów społeczno-ekonom icznych i społeczno- kulturow ych, które, będąc sprow okow anym i przez im p le m e n tację w elajat-e faqih, w cią ż nie doczekały się rozwiązań system o w ych. Pozostaje pytanie o przyszłość - o kie ru n e k (ew entualnych) zm ian i ich tem po. Czy ustrój
przetrw a w tak im kształcie, ja k i nadał m u C h o m ejn i? A m oże czeka nas irańska w ersja g ła s n o s tii p ie re stro jk i? Na odpow iedź na te pytania przyjdzie nam
je sz cze poczekać.
Je śli chodzi o Esfand jara A bana, którego opow iadanie posłużyło mi tu taj ja k o p u n kt w yjścia, w arto na zako ńczenie dodać, że niew iele w iad o m o o je g o życiu p ryw atnym . Dość obszerny w stę p do pierw szeg o zbioru przygotow any przez je g o siostrę, Ja rtę Ja ra n , nie ujaw nia w ielu fak tó w na te m a t osoby pisarza,
ukazu jąc go ja k o tw ó rcę m etafizyczneg o, zaw ieszonego w bezkresie (i bezczasie) literatury. W b re w takiej p rezentacji na leżałoby je d n a k uznać A bana za p rzedstaw iciela m łodego pokolenia Irańczyków , które stało się suro w ym sędzią irańskiej w spółczesności. Pokolenie, do którego należy Aban, dokonuje krytyki istniejąceg o stanu rzeczy, w sk a zu je nied ociągnięcia, słabości i odstępstw a od d eklarow anych przez polityków zam ierzeń. Nie oznacza to, że w je g o opow iadaniach m o żem y odnaleźć apoteozę przeszłości, o której w ied zę on i je g o ró w ieśnicy czerpią głów nie z drugiej ręki, z przekazu starszego
pokolenia. O pow iadania A bana przypom inają m ikroopow iastki - ukazują pojedyncze epizody, ale robią to w ch arakterystyczn ym , w yraźnym św ietle, dzięki czem u czyteln ik m oże dostrzec w szystkie niepokojące szczeg óły zdarzeń.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Mateusz M. Kłagisz, „W olności- d w ie osoby".
Kilka słó w o współczesnym Iranie, „Nowy Napis Co Tydzień”, k o p i u j 2019, nr 29
Przypisy
1. Przekład: Mateusz M. Kłagisz.
P O P R Z E D N I Nowy Napis Co Tydzień #029