• Nie Znaleziono Wyników

Tadeusz Polak (1927-2001)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tadeusz Polak (1927-2001)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Lech Krzyżanowski

Tadeusz Polak (1927-2001)

Ochrona Zabytków 54/4 (215), 461-463

(2)

TADEUSZ POLAK (1927-2001)

Urodził się 1 grudnia 1927 r.

w Łopusznie na ziemi n o w o g r ó ­ dzkiej, w s tro n a c h ro d z in n y c h A dam a M ickiewicza i Tadeusza Kościuszki. Tu od pokoleń rośli ludzie trwale związani z dziedzic­ tw em n a ro d o w y m i służbą Rze­ czypospolitej. Ojciec, uczestnik woj­ ny 1920 r., po 17 września 1939 r. został zesłany na Sybir, ale udało mu się dołączyć do armii gen. A n­ dersa, z którą walczył pod M o n te Cassino. Starszy brat z Armią Kra­ jową osw obadzał Wilno, zdołał uciec z zesłania w Kałudze, d o t­ rzeć do Polski i wstąpić do wojska. Z takiego d o m u ro dzinnego wy­ szedł siedemnastoletni młodzieniec, by wziąć udział w długim marszu oddziału AK ku Warszawie, biorąc po drodze udział w wyzwoleniu G ro d n a. Ciężko kontuzjow any na p r z e d p o l u S t a r ó w k i w a r s z a w ­ skiej, doszedł do siebie w Puszczy Kampinoskiej, a następnie dotarł do Kielecczyzny i dołączył do o d ­ działu „Zawiszy” .

W kwietniu 1945 r. Tadeusz Polak osiadł w Gdańsku, dokąd ściągnął matkę. Podjął pracę w bu­ downictwie, przygotowując się jed­ nocześnie do m atury w słynnym liceum „Topolów ka” we Wrzesz­ czu. W ted y wstąpił też do Z w iąz­ ku H a rc e rs tw a Polskiego. Kurs drużynow ych związał go trwale z organizacją — „harcerzem b yć

nigdy nie p rzesta łem ” — napisał

we w s p o m n i e n i a c h po latach. Gdy w 1949 r. nastąpiły w o rg a ­ nizacji radykalne zmiany, wystąpił z niej i założył wraz z przyjaciół­ mi grupę nielegalną. Aresztowany w grudniu 1953 r., został skazany p rz e z Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku na cztery lata więzie­ nia. Po amnestii w 1956 r., p o ­ wrócił do żony i małej córeczki. Przystąpił do odradzającego się har­ cerstwa, dokończył studia w Wie­ czorowej Szkole Inżynierskiej przy Wydziale B udow nictw a L ąd o w e­ go Politechniki Gdańskiej (zaczę­ te w 1949 r. z dyplomem technika). Czasu odo so b n ien ia nie zm ar­ nował. Pojął konieczność przyję­

cia rozsądnego kompromisu z rze­ czywistością, by móc realizować swoje zamiary w życiu z a w o d o ­ wym, które do p iero zaczynał. Ta­ kim G o poznałem w 1957 r., gdy objął stanowisko dyrektora O d ­ działu G dańskiego PP Pracownie Konserwacji Zabytków. Szacunek dla dziedzictwa n a ro d o w e g o w y ­ niósł niewątpliwie z tradycji r o ­ dzinnej. Z rozum ienie m aterialne­ go wym iaru zabytków historii n a ­ s tę p o w a ło w m iarę upływ u lat pracy w G dańsku. Rosła też e m o ­ cjonalna więź z miastem, p o d o ­ bnie jak pokolenia przybyłego tu z kresów wschodnich. „M iałem

w życ iu trzy w ielkie fascynacje: w alkę o Polskę, harcerstwo, o ch ­ ronę dóbr k u ltu r y ” (W spom nienia z o d b u d o w y G łó w n eg o M ia sta,

t. II, G dańsk 1997).

W Pracowniach Konserwacji Z a ­ by tk ó w zaczęły procentow ać d o ­ świadczenia zdobyte podczas w ie­ loletniej pracy na budowach. Wie­ dział skąd pozyskać najlepszych rzemieślników do prac przy b r a ­ m ach nad m o tław sk ich (z Ż u r a ­ wiem włącznie), kościele św. Ka­ tarzyny, Wielkim Młynie. Z a in i­ cjował wielkie prace k o n se rw a ­ t o r s k i e w z a m k u m a lb o r s k im , słupskim, na W zgórzu K atedral­ nym we F ro m borku. Potrafił nie ty lk o d o b ie ra ć fachow ców , ale i wyznaczać im zadania, rzeczo­ w o a przekonyw ająco tłumaczyć s p o s ó b w y k o n a n i a i zn aczen ie najwyższej jakości prac — dla hi­

storii. Szanował majstrów, kierow­ n i k ó w g r u p sp e c ja lis ty c z n y c h , k i e r o w n ik ó w budów , p o b u d z a ł ich ambicje i uzyskiwał oczekiwa­ ne rezultaty. W pro w ad ził zwyczaj o k r e s o w y c h z b io r o w y c h w y ja­ zdów majstrów, najlepszych m u ­ rarzy i innych rzemieślników, by przy zabytku dyskutować wśród załogi o dobrej robocie. Brałem udział w tych wyjazdach, w p ra k ­ tycznym i efektywnym szkoleniu. A r c h i t e k t ó w , k o n s e r w a t o r ó w dzieł sztuki i historyków szano­ wał jako fachowców, a traktow ał jako źródła informacji o dziedzi­ nie d otąd nieznanej — ochronie i konserwacji zabytków. Był to dla Polaka o k re s g r o m a d z e n ia i poszerzania wiedzy o dziedzic­ twie historycznym , nadrab ian ia zaległości, co czynił zadziwiająco szybko i skutecznie.

S tały z w ią z e k z o d b u d o w ą , i rekonstrukcją historycznej p rze­ strzeni Gdańska, sprzyjał p ogłę­ bianiu Jego związków z miastem i p o k o l e n i e m n o w y c h g d a ń ­ szczan. Gdy zorientow ał się, że istnieje możliwość zag o sp o d aro ­ wania części teren ó w przy o d cin ­ ku p o łudniow ych m u ró w o b r o n ­ nych G łów nego Miasta, wystąpił z propozycją lokalizacji tu D om u Harcerza. Znalazł architektów go­ to w y c h zap ro je k to w a ć budynki w czynie społecznym, poparcie fi­ nansowe, a jako komendant hufca Ś r ó d m i e ś c i e h a r c m i s t r z P o lak wm urował kamień węgielny jesie- nią 1964 r.

W 1965 r. m in iste r k u ltu r y i sztuki pow ołał inż. Tadeusza Po­ laka na stanowisko dyrektora n a ­ czelnego P rzedsiębiorstw a Pań­ stwowego Pracownie K onserw a­ cji Z ab y tk ó w w Warszawie. Roz­ począł się nowy, ważny etap w J e ­ go życiu, a także w życiu tysięcy ambitnych i zdolnych fachowców z a trudnionych w firmie. W ciągu kilku lat ogólnopolskie, ale p rze­ ciętne w szarzyźnie tam tych lat przedsiębiorstwo rozwinął w wiel­ ki, ekspansywny organizm g o sp o ­ darczy przygotow any do spraw ­

(3)

nego realizowania wszelkich za­ dań konserwatorskich. Teraz spot­ kał światowej sławy archeologa profesora Kazimierza M ic h a ło w ­ skiego, który uznał za konieczne przyspieszyć badania ruin świąty­ ni H atszepsut w Deir el-Bahari (część nekropoli tebańskiej w Egip­ cie) i przejść od fazy p ro je k to w a ­ nia do wielkiej restauracji u n ik a­ t o w e g o w świecie m o n u m e n t u wielkiej królowej. W now ym dy ­ rektorze PKZ znalazł partnera. Po trz e c h k w a r ta ła c h od p o d ję c ia ustaleń Polsko-Egipska Misja N a ­ u k o w o - K o n s e r w a t o r s k a P K Z w Deir el-Bahari podjęła działa­ nia w ram ach Polskiej Stacji A r­ cheologii Śródziemnomorskiej Uni­ wersytetu Warszawskiego. W naj­ bliższym dwudziestoleciu dzięki pasji i u p o ro w i naczelnego d yrek­ to ra PKZ, jego umiejętności stra­ tegicznego wytyczania zadań, p o ­ w o ła n o jeszcze 11 misji zlokalizo­ wanych na Półwyspie Indochiń- skim, Karaibach i w Afryce P ó ł­ nocnej.

Tadeusz Polak stanął przed za­ daniem , które sam wytyczył i d o ­ prowadził do realizacji. W 1971 r. w yodrębnił pion n a u k o w o - k o n ­ serwatorski Z arządu PKZ. W p r o ­ wadzając ten elem ent struktury do oddziałów terenow ych, sku­ tecznie zainicjował praktykę w ie­ lodyscyplinarnej współpracy. N a ­ rzucił obowiązek oceny studiów n a u k o w y c h i b a d a ń o raz p rac k o n se rw a to rsk ic h przez rzeczo­ znaw ców spoza przedsiębiorstw a. Rozpoczął się intensywny okres opracow yw ania zasad w sp ó łp ra ­ cy z wyższymi uczelniami, insty­ t u t a m i b a d a w c z o - n a u k o w y m i . Potrafił słuchać uważnie na posie­ dzen iach R ady N a u k o w o - K o n ­ serwatorskiej, którą pow ołał sp o ­ śród najwybitniejszych k o n serw a­ to ró w w kraju. Nie miał z a h a m o ­ w a ń p r z e d z a d a w a n i e m p y ta ń trudnych, a w razie potrzeby p o ­ w o ły w a ł zespoły do p o n o w n e j analizy zagadnienia.

Z daw ał sobie sprawę ze stanu wiedzy kadr kierowniczych PKZ. Taryfikatorami płac w prow adził i wymusił uczestnictwo w studiach p o d y p l o m o w y c h . P r a c o d a w c a pokrywał koszty studiów, diet itp.

W latach siedem dziesiątych na w n i o s e k P o lak a, z a in ic jo w a n o trzy studia p o d y p lo m o w e na w yż­ szych uczelniach — dla architek­ tów, inżynierów, k o n se rw a to ró w dzieł sztuki i archeologów. Gdy liczba p ra c o w n ik ó w PKZ d o c h o ­ dziła do dziewięciu tysięcy, trzy­ d zieści p r o c e n t z a t r u d n i o n y c h obejm ow ał system p e r m a n e n tn e ­ g o s z k o l e n i a o z r ó ż n i c o w a ­ nych formach, w spartego w łasny­ mi w ydaw nictw am i. N a w e t trzy­ letni okres re le g o w a n ia Polaka z firm y ( 1 9 7 3 - 1 9 7 6 ) i zm iany k a d r y k i e r o w n i c z e j n ie b y ły w stanie osłabić tego ducha, jaki nadał wielkiej załodze k o n se rw a ­ torskiej. Wrócił w chwale — z d o ­ k to ra te m , perspektyw ą habilita­ cji, by osobiście kierować zaczętą przez siebie o d b u d o w ą Z a m k u Królewskiego w Warszawie.

Każdy sukces ma wielu ojców, to oczywiste. Z a m e k Królewski w sferze b a d a ń , p ro je k to w a n ia i przede wszystkim w swej m a te ­ rii jest dziełem generalnego reali­ zatora przedsięwzięcia. B u d o w n i­ czy Z a m k u K r ó l e w s k i e g o Ta­ deusz Polak w 1979 r. u h o n o r o ­ wany został Krzyżem K o m a n d o r­ skim O rd e ru O d ro d z e n ia Polski z Gwiazdą. Wyrazem jego m ię­ dzynarodow ej pozycji była u r o ­ czystość 13 czerwca 1990 r., gdy w Sali Koncertowej Z a m k u K ró ­ lewskiego, w obecności sekretarza e p is k o p a tu b isk u p a B ronisław a Dąbrowskiego, ambasadora Repu­ bliki Federalnej N iem iec w RP dr. G iin tera K nacksteda, d y re k to ra Z a m k u Królewskiego p rofesora A leksandra Gieysztora, odebrał N a g ro d ę Europy „Z a w ybitne za­ sługi dla zachowania dziedzictwa n a ro d ó w E u ro p y ” . Dołączył do takich laureatów jak André M a l­ ra u x , Jan Z a c h w a to w ic z, Piero Gazzola, R. R. Lemaire, W. Frodl.

Niew yczerpane zasoby energii pozwalały mu podejm ow ać z ad a­ nia w ychodzące często poza za­ kres czynności dyrektora PKZ. Tu w a rto dodać, że nie przynosiły M u one wym iernych korzyści. N a p r z y k ł a d z i e misji k a m b o d ż a ń - skich m ożna poznać jego m odus

operandi. Opisał to w artykule M i ę d z y n a r o d o w a w s p ó łp r a c a

w zakresie ratow ania zespołu A n ­ gkor w K am b o d ży („O ch ro n a Z a ­

b y tk ó w ” 1990, nr 4).

N a prośbę UN ESCO w g r u d ­ niu 1980 r. zespół ekspertów PKZ k ierow any przez prof. W. D om a- słowskiego d o k o n ał rozpoznania, a po pół roku U N ESCO w Paryżu oraz Ministerstwo Kultury i Infor­ macji w P h n o m Penh otrzymały kilkudziesięciostronicowe r a p o r ­ ty. Z apro szo n y przez gospodarzy w lutym 1985 r. Polak negocjował w Phnom Penh warunki w spółpra­ cy, parafował przygotow aną p o d ­ czas wizyty um ow ę o pow ołaniu Polsko-Kambodżańskiej Misji PKZ Konserwacji Malowideł Ściennych Srebrnej Pagody (ok. 2 4 0 0 m 2). Działalność rozpoczęto jesienią. W lu ty m 1 986 r. Polak gościł w W arszaw ie m i ę d z y n a r o d o w e grem ium zamierzające utworzyć organizację pozarządow ą p o m o ­ cy dla Angkor. Jednocześnie z je­ go inicjatywy polska i austriacka ekipa TV nakręciły w K am bodży ś redniom etrażow e filmy o zagro­ żeniu dziedzictwa tego kraju. Dzie­ w ię c iu k o n s e r w a t o r ó w k h m e r- skich odbyło wielomiesięczne sta­ że z a w o d o w e w la b o r a t o r i a c h i pracow niach PKZ, a dwóch stu­ dentów stypendystów Polski ro z ­ poczęło 5 - le tn ie studia k o n se r­ w atorskie na UM K (jeden d o k t o ­ ryzował się). W 1988 r. zareje­ s tro w an o w Warszawie M iędzy­ n a ro d o w e Stowarzyszenie Przyja­ ciół Angor Wat, organizację p o z a ­ rządow ą z Tadeuszem Polakiem jako wybranym na zjeździe p rze­ w odniczącym. N a paryskim s p o t­ k aniu e k s p e rtó w U N E S C O dla A ngkor (we wrześniu 1991 r.) Po­ lak otworzył wystawę d o k u m e n ­ tującą sześcioletni wkład polskich k o n se rw a to ró w w ratow anie za­ bytków Kambodży, zgłosił w dys­ kusji wniosek, aby takie spotkania odbywały się wyłącznie in situ , który jest nadal realizowany. Uczest­ nicy otrzymali pierwszy tom rapor­ tu z działalności Misji PKZ w an- gkorskiej świątyni Bayon w 1990 r.

Król Kambodży N orodom Siha­ n o u k listem z 20 stycznia 1994 r. wyraził ambasadorowi RP w Phnom Penh wdzięczność i wysoko o c e ­ nił działanie Rzeczypospolitej na

(4)

rzecz Angkor, spodziewając się ich kontynuacji. D o k u m e n t ten o p u ­ blikowano w broszurze Polish C o n ­

servators o f M o n u m e n ts in Asia

(wyd. PKZ Warszawa 1994). Ta­ deusz Polak, m oralny adresat li­ stu, spiritus m o ven s tych działań, po 29 latach jedynej w swym r o ­ dzaju pracy dla dziedzictw a n a r o ­ do w eg o , przynoszącej M u szacu­ nek i uznanie fachow ców świata, został od niej odsunięty. W 1992 r. nie dano M u i tysięcznym rzeszom p ra c o w n ik ó w PKZ szansy przej­ ścia przez rafy transformacji. M i ­ nisterstw o odrzuciło Jego projekt reorganizacji, firmę skazano na upad ek .

A O n od 1988 r. pełnił zasz­ czytną funkcję prezesa Z arządu Fundacji Kultury Polskiej (nie m y­ lić z tw orem resortowym o p o d o b ­ nej nazwie, pow stałym w 1990 r., wspartym środkami budżetu MKiS). W yczerpującą informację zawiera

K alendarium Fundacji Kultury Pol­

skiej, Instytutu Kultury Polskiej (1992). Restauracja zabytkowych n a g ro b k ó w na C m en tarzu Łycza­ kow skim we Lwowie, na w ileń­ skiej Rossie, restauracja m a u z o ­ leum rodziny Fredrów w Rudkach k. Lwowa, sprowadzenie prochów

króla Stanisława Augusta do k r a ­ ju, konserwacja baro k o w y ch o b ­ razów z fary now ogródzkiej — to tylko przykłady działalności jed­ nej z sekcji Fundacji.

W 1 994 r. objął stanow isko Pełnom ocnika Rządu ds. Polskie­ go Dziedzictwa Kulturalnego Za Granicą. Bezzwłocznie utw orzył wydawnictwo Polskie D zied zictw o

K ulturalne. W 1994 r. w serii A: Straty K u ltu ry Polskiej ukazało się

pięć to m ó w dok u m en tacji strat bibliotek polskich z lat 1939-1945. Stworzył podstawę do rzeczowych ro z m ó w z sąsiadami o likwidacji sk utków wojny. W 1995 r. w y d a ­ no cztery tom y serii B: W spólne

D zied zictw o . Funkcję p e łn o m o c ­

nika spraw ow ał do 1997 r. łącząc ją z obowiązkami podsekretarza sta n u w M in is te rs tw ie K ultury i Sztuki.

W 1990 r. objął Katedrę A rchi­ tektury i O chrony Budowli Zabyt­ kow ych na Wydziale B ud o w n ic­ tw a Lądowego Politechniki Świę­ tokrzyskiej w Kielcach, m ia n o w a ­ ny w 1996 r. profesorem zwyczaj­ nym. O k o ło 130 magistrów inży­ n ie ró w tej specjalizacji podjęło już pracę. Jako wierny p atriota i miłośnik stron rodzinnych z d o ­

łał jeszcze wydać Z a m k i na Kresach (Warszawa 2001). W tym samym roku ukazała się praca zbiorowa

R estytu cja Z a m k u K rólew skiego w W arszawie p o d redakcją i z a r­

tykułem Tadeusza Polaka, oraz J e ­ go „W p ro w a d z en ie ” do książki Józefa Kępy E m ocje w o k ó ł o d b u ­

d o w y Z a m k u Królewskiego.

Odszedł 25 listopada 2001 r. żegnany przez rzesze przyjaciół, k o n se rw a to ró w zabytków, m iło ­ śników polskiego dziedzictwa n a ­ rodow ego. Był do końca niezłom ­ ny i odporny na działania nieżycz­ liwe, a otwarty i spolegliwy wobec wszelkich inicjatyw ważnych dla kultury. Odszedł wybitny org an i­ zator o ch ro n y i konserwacji dzie­ dzictwa narodow ego.

Bibliografia prac w: C onservatio

A eterna Creatio Est. Sem inarium z okazji 5 0 -lecia pracy w ochro­ nie i konserw acji za b y tk ó w Profe­ sora Tadeusza Polaka, K ierow nika K atedry A rch itektu ry i O chrony B u d o w li Z a b y tk o w y c h Politechni­ k i Ś w ię to k r z y s k ie j w K ielcach, Kielce 20 m aja 1998, wyd. Poli­

technika Świętokrzyska, „ B udow ­ n i c t w o — Z e s z y t N a u k o w y ” 1998, nr 37.

Lech K rzyżanow ski Warszawa

Cytaty

Powiązane dokumenty

Chociaż wydaje się, że wiele osób przechodzi od picia towa- rzyskiego poprzez nadużywanie alkoholu do uzależnienia od tej substancji, ewidentnie nie u każdej intensywnie

aktywując receptory zaangażowane w przenoszenie pewnych typów sygnałów z komórki do komórki. Kiedy lek dochodzi do mózgu, zalewa komórki nerwo- we, docierając ostatecznie

Brak akceptacji może przejawiać się w postaci jawnej lub ukrytej ”. Jawnie protestują pacjenci przekonujący wszystkich wokół, w domu czy w szpitalu, że czują się dobrze i

sowe, a nie przedm iotem rozum ienia, czyli odkryw ania logosu bytu. W iedzę ogólną i konieczną zastępuje w tedy przekonanie, które Leibniz nazw ał

Kolejnym aktem odnoszącym się do pojęcia inicjatywy kla- strowej jest Rozporządzenie Ministra Rozwoju Regionalnego z dnia 7 kwietnia 2008 roku w sprawie udzielania przez Polską

13 września 2012 roku zmarł w wieku 83 lat profesor Griffith Edwards, założy- ciel National Addiction Centre – jednego z najlepszych na świecie ośrodków badań nad

- 17 odpowiedzi (3,4% ogółu ankietowanych), respondentki podjęłyby się osobistej opieki nad dzieckiem, gdyby państwo płaciło im za to kwotę, jaką dopłaca się na

• BohdanZadura, poeta, redaktor naczelny „Twór- czości", puławianin Z Wisławą Szymborską zetkną- łem się kilka razy, ale zawsze było to tylko przywitanie czy uś-