Ryszard Groń
Wszystkich Świętych, Święci
-ekscentryczni zawodowcy?
Wrocławski Przegląd Teologiczny 8/1, 279-280
POMOCE DUSZPASTERSKIE 2 7 9
o św iątyni sw ojego ciała. C i ostatni, ja k zapisał E w angelista, przypom nieli sobie słow a P ana, kiedy O n pow stał z m artw ych.
Jezus je s t w ięc ośro d k iem praw dziw ego kultu. Jego uw ielbione C iało je s t praw dziw ą Ś w iątynią N ow ego Przym ierza. P rzez N iego praw dziw i czciciele O jca o d d a ją m u chw ałę w D u ch u i praw dzie. C zy istnieje więc p o trzeb a budow ania m aterialnych świątyń? Z w łasz cza że p ierw si chrześcijanie nie p osiadali w łasnych budynków sakralnych. G rom adzili się po dom ach, aby w ielbić B o g a m odląc się, śpiew ając pieśni pełne D ucha, słuchając słów z K sięgi Ż ycia i łam iąc Chleb.
Jaki je s t sens w znoszenia kościołów i św iętow ania rocznicy ic h pośw ięcenia? O d p o w iedź m ożna znaleźć w p refacji na p ośw ięcenie kościoła: „Z ra d o śc ią pośw ięcam y Tobie każdy d o m m odlitw y w zniesiony p ra c ą ludzi. Jest o n znakiem praw dziw ej św iątyni i o b ra zem niebieskiego Jeruzalem ” . K ościół w skazuje w ięc na tę Św iątynię, gdzie B ó g będzie w szystkim dla w szystkich i ja śn ie ć b ęd zie w iekuiste św iatło Chrystusa.
Tak w ięc je ro z o lim sk a św iątynia, nasze c ia ła - św iątynie D u c h a Św iętego, nasze kościoły, w k tó ry c h grom adzim y się, aby je d n y m g ło se m w ychw alać naszego O jca są zn a k ie m tej je d n e j je d y n e j św iątyni, B o żeg o m ieszkania, ja k im je s t sam n asz P an, Jezus C hrystus.
ks. Paweł Cembrowicz
WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH -1 X I 2000
Święci - ekscentryczni zawodowcy?
1. D zisiejsza uroczystość zm usza nas do rcflcksji nad pierw szorzędnym zadaniem , wobec ja k ie g o stoi każdy człow iek w sw oim życiu, a m ianow icie w obec św iętości. W refleksji tej p o m a g a ją n am przykłady św iętości in nych ludzi, innych, a n aw et n aszy ch w spółczesnych czasów, niezależnie o d tego, czy K o śció ł ic h zauw ażył i oficjalnie o głosił św iętym i, czy też nie. Jest p ra w d ą że w historii K o śc io ła różnie przedstaw iano ideały św iętości, czasam i były to ideały ta k w zniosłe, że w łaściw ie niedosięgłe. Taki ideał św iętości pokutuje do dziś. W spółczesny teo lo g niem iecki K arl R a h n e r słusznie z a u w a ż ą że n a św iętych patrzy m y j ak n a ekscentrycznych zaw odow ców . Patrzym y n a n ic h niczym n a linoskoczków c h o d zących w cyrku po linie. N iby k ażdy w ie, że to tacy sam i ludzie j a k inni, ale przecież nikom u nie przyjdzie n a m yśl, b y po pow rocie z cyrku do d o m u rozw iesić linę m iędzy balkonam i i próbow ać po niej chodzić. P rzecież nie je s te m cyrkow cem , odpow iem y. P o dobnie się też uspraw iedliw iam y p rzed tym zadan iem naszego życia: „p rzecież nie je ste m św iętym .
2. I w te n sposób zdaje się nam , że m am y spokój z z a d a n ie m św iętości; św ięci n a n ie d o się g ły c h p o stu m e n ta c h i strzelisty ch o łta rz a c h s ą m niej nieb ezp ieczn i: s ą św ięci, s ą inni, n aw et nie m a co m yśleć o ic h naśladow aniu. A p rz e c ie ż ic h n aśladow anie w d ro d ze do B o g a j e s t g łów nym c e le m ic h k u ltu i w spom nienia. O ni osiąg n ęli ju ż to, do czego m y zm ierzam y, o co m y je sz c z e w alczym y. To m y uczyniliśm y ic h takim i niedo- sięgłym i św iętym i; oni sam i w ży ciu nigdy tacy nie b y li i n a ty m także p o le g a ła ic h
2 8 0 POMOCE DUSZPASTERSKIE
św iętość, że w ied zieli, iż nie są św iętym i. Ja k zauw aża w sw oim k a z a n iu n a u ro czy sto ść W szy stk ich Ś w ięty ch zm arły ks. prof. Ju lia n M ichalec: „ O jciec K o lb e nie au re o li n a o b ra z k u chciał, gd y szed ł n a śm ierć; o n tylko całym so b ą czu ł b lisk o ść C h ry stu sa i d olę dru g ieg o c zło w iek a” . I w ty m ch yba należało b y w idzieć isto tę św ięto ści ziem skiej k a ż dego człow ieka: c a ły m s o b ą czu ć b lisk o ść C hrystusa i b y ć w rażliw y m n a d o lę drugiego człow ieka, ta k j a k to c z y n ili w szyscy inni św ięci, po to, aby w p rz y sz ło śc i m óc b y ć w tej B oskiej b h s k o ś c i n a w ieki.
3. W realizacji tego ideału życiow ego p o m ag ają nam w łaśnie św ięci, ale n ie c h n am d opom aga rów nież d zisiejsza refleksja na tem at samej św iętości i je g o źródła. O tóż słowo „św ięty” gram atycznie rzecz b io rąc je s t przym iotnikiem , a ja k o ta k i w skazuje n a zw iązek z czym ś lub z kim ś; pod o b n ie ja k „drew niany” m ów i o zw iązku z drew nem , „spraw iedli w y” o zw iązku ze spraw iedliw ością, „dobry” o zw iązku z d o b ro c ią itd. Słow o „św ięty” praw dziw ie, ściśle m oże się łączyć tylko i w yłącznie z osobą. Tylko o so b a m oże nosić w sobie św iętość, w szystkie natom iast tzw. „rzeczy św ięte” , to rzeczy pośw ięcone, o d d zielo ne o d po sp o lity ch gratów i zabudow ań; są one pośw ięcone, sakralne, ale w sobie nigdy nie są święte. D opiero o s o b a je s t nośnikiem św iętości. W sposób absolutny, jedyny, niepow ta rzalny, słow o to odnosi się do sam ego P a n a B oga, ja k o źró d ła św iętości, ja k o samej św ię tości. C złow iek chcąc się D o ń przybliżyć, m usi się do tego dopasow ać, a je s t to m ożliw e - zgodnie z n atu rą lu d z k ą - n a drodze m oralnej i kultow ej, za p rzy k ład em in nych św iętych. N ie je s t to łatw e zadanie, ale m ożliw e z ła sk ą B ożą, ty m bardziej się św iętość cen i wtedy, kiedy po tru d ach się ją o s ią g a . W te n sposób realizujem y podstaw ow e zadanie skierow ane do nas p rzez sam ego P an a B o g a ju ż w S tarym Testam encie: „św iętym i bąd źcie, ja k Ja je ste m św ięty” .
ks. Ryszard Groń
31. NIEDZIELA ZWYKŁA - 5 X I 2000 R
Świat, w którym żyjemy
1. W zeszłym ro k u am erykański tygodnik „Tim e” organizow ał plebiscyt n a człow ieka stulecia. M o żn a b y ło w ziąć w nim udział pop rzez strony Internetu, były n aw et inform acje w n aszy ch p o lsk ich (katolickich) stronach internetow ych nakłaniające do udziału, b y g ło sow ać n a osoby reprezentujące w artości chrześcijańskie, a konkretnie n a p a p ie ż a Jan a P aw ła II (np. w „M ateuszu” ). W yniki ogłoszono w środkach m asow ego przekazu, 27 X II 1999 r., p o d ając tylko pierw sze m iejsce. Szkoda, że nie w ym ieniono następnych, b o w tedy m ożna b y sobie w yrobić p o gląd o w artościach, które p referuje się w e w spółczesnym św ię cie. M o ż n a je d n a k było w ejść na odp o w ied n ią stronę Internetu i p rzyjrzeć się ty m dalszym m iejscom . P odam y j e tu w dalszym ciąg u naszych rozw ażań, d odając do tego w łasny k o m entarz. W łaściw ie rzecz b iorąc, nie ch o d zi tu o konkretne osoby w ym ienione w ty m plebiscycie, ale raczej o w artości, a m oże inaczej, o pew ne niebezpieczne tendencje, k tóre m o g ą się z a nim i kryć, a którym i żyje w spółczesny człow iek. W ybieram y p ierw szy ch sześć m iejsc, ja k o że dopiero na p iąty m i szóstym m iejscu pojaw iły się w arto ści religijne.