• Nie Znaleziono Wyników

Kochanowskiego biografia kreowana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kochanowskiego biografia kreowana"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Janina Abramowska

Kochanowskiego biografia kreowana

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (37), 63-82

(2)

Kochanowskiego biografia

kreowana

Życie J a n a Kochanowskiego zaw iera pew ien poznaw czy paradoks. Nie jest to m a te ria ł w dzięczny z p u n k tu w idzenia naukow ej biografistyki. W iele tu znaków zap y tan ia w m ie j­ scu isto tn y ch d a t i faktów p rzy nikłej nadziei, że now e odkrycia pozwolą je w ypełnić. D okum entacja źródłow a w yjątkow o szczupła: p arę zapisów w a k ­ tach m etry k aln y ch , sądow ych i uniw ersyteckich, c z te ry listy, nieliczne w zm ianki u współczesnych, nagrob ek zw oleński i niezbyt w iarygodny, n ap isa­ ny w czterdzieści la t po śm ierci poety biogram S ta- row olskiego — oto n iem al w szystko. Równocześnie życie K ochanow skiego należy z całą pewnością do n a jb ard ziej spopularyzow anych biografii pisarskich. Pow ażny udział m a w ty m lite ra tu ra piękna. Ojciec U rszulki stał się b o h aterem pokaźnej liczby opow ie­ ści i dram ató w od K lem en ty n y z Tańskich H offm a- now ej po M aliszew skiego i J a stru n a . Zarów no w b a­ daw czej, jak i w pow szechnej świadomości życie to u k ład a się w całość przejrzy stą, w n a tu ra ln y , chcia­ łoby się powiedzieć, k ształt czterech okresów : dzie­ ciństw o, stu d ia i podróże, pobyt n a dw orze i w C zar- nolesie.

Pow iedzm y od razu: głów ne źródło naszej wiedzy

Więcej znaków zapytania niż faktów

(3)

Twórczość źródłem wiedzy biograficznej

o osobowości i życiu a u to ra T renów stanow i jego tw órczość. Na w izerun ek żywego człow ieka n ak łada się k reo w an y a u to p o rtre t b o h atera lirycznego, sy l­ w etk a tw órcza jest niem al tożsam a z „obrazem a u ­ to ra ” z a w a rty m w w ypow iedziach poetyckich. R ów ­ nież koleje życiowe, ich uporządkow anie, są dzie­ łem samego poety, on sam sw oją biografię w ym o­ delow ał, nadał jej sens, przekształcił w p rze jrz y sty tek st k u ltu ro w y .

P ro b lem au tobiografizm u w tw órczości K ochanow ­ skiego podnosił k ilk a k ro tn ie Jerzy Ziom ek1, in te r­ p re tu ją c go jako znaczący ideowo środek p rzełam y ­ w ania obow iązujących konw encji i dw orskich słu ­ żebności lite ra tu ry , potem jako w y raz renesansow ego indy w id ualizm u i p lato ń sko -h oracjańskiej koncepcji poety. A nalizu jąc dwoistość n a tu ry b o h a te ra liry cz­ nego — poety i człow ieka, a u to r Renesansu stw ie r­ dza, że role te są zawsze nierozłącznie zw iązane, p rzy czym w yjątk o w ość p o ety przeciw staw ia się zw ykłości człow ieka, e litary zm p rze p lata się z egali­ tary z m e m 2.

Nie k w estio n u jąc trafno ści tego ujęcia, spróbujm y jed n ak w yodrębnić w ątek p ry w a tn y , skupić u w a ­ gę n a ty m , co przez swą niepow tarzalność bard ziej przypadkow e, a zarazem bardziej pow szechne. Bo też liry czn a auto b io grafia K ochanow skiego zbudo­ w an a je st nie bez w pły w u sposobu m yślenia i k o n ­ w encji epoki, ekspon ującej w każdym zjaw isku ele­ m en ty typow e, m odelowe. M am tu n a m yśli u jm o ­ w anie biografii — a u ten ty czn y ch i fik cy jn y ch — n a sposób egzem plaryczny i p arenety czny , a więc b u ­ dow anie m niej lu b bardziej u n iw ersaln y ch w zor­ ców osobow ych i o d n ajdy w an ie w losie

jednostko-1 J. Ziomek: Autobiograf iz m jako hipoteza konieczna. W:

Biografia — geografia — kultura literacka. Pod red.

J. Ziomka i J. Sławińskiego. Wrocław 1975; Idem: R e n e­

sans. Warszawa 1976.

(4)

w ym ogólnych praw idłow ości ludzkiego życia. U podstaw parenezy tkw i zawsze pew ien ogólnie p rz y ję ty system przekonań dotyczących tego co dobre i złe lub — lepiej — w łaściwe i niew łaści­ we.

N ajw ażniejszym narzędziem porządkującym , a za­ razem kom plikującym ten system jest w okresie

ren esan su kateg o ria stanu. Ona to um ożliw ia doko- Stany w ludz-nyw anie k rzyżujący ch się cięć i podziałów w ew n ątrz kosci

w ielkiego zbioru „Ludzkość”, tw orzenie szeregu po­ jęć pośredniczących m iędzy ludzką jednostką (oso­ bą) a „człow iekiem w ogóle”. G dy w relacjach z Bogiem uczestniczy bądź ludzkość (czy Kościół), bądź w łaśnie Osoba (co zresztą w yznacza dw a różne rodzaje religijności i lite ra tu ry religijnej), katego ria stanu jest par excellence świecka, dotyczy relacji m iędzy ludźm i, w yznacza człowiekowi m iejsce w zbiorowości. Poza użyciem w znaczeniu kategorii praw no-politycznej, do którego przyzw yczaiła nas n au k a historii (m onarchia stanow a, stan szlachecki itp.), pojęcie sta n u m a w języku epoki daleko bo­ gatsze konotacje. Odnosi się zarów no do cech egzy­ stencjalnych , jak i esencjalnych, może mieć c h a ra k ­ te r opisowy lub n o rm aty w n y . Bliskie naszem u po­ jęciu „roli społecznej” jest jednak m niej dynam i­ czne. P rzynależność do stan u była pojm ow ana jako w zględnie stała, po części d eterm in o w ana w sposób n a tu ra ln y , co nie znaczy, że i tu nie istn iała wielość i zm ienność. Podziały stanow e opierały się na róż­ nych k ry te ria c h , w śród k tó ry ch na p lan pierw szy w ysuw ały się biologiczne: płeć i wiek. Z góry d a ­ ne i trw a le o kreślające człowieka było rów nież urodzenie, tu jed n ak m ożliw e były korekty, a w g ra ­ nicach szeroko rozum ianego sta n u szlacheckiego czy m ieszczańskiego było jeszcze m iejsce na w ybór stanu w znaczeniu węższym, tego, co nazw aliby­ śm y zawodem czy sposobem życia.

W yznaczona z góry lub w y b ra n a przynależność sta ­ now a oznaczała otw arcie przed człowiekiem pew

(5)

-Etyka renesansowa

nych m ożliw ości i zam knięcie innych, a zarazem n arz u c a ła m u określone obowiązki m oralne, ró w ­ nie p recyzyjnie w yznaczając te re n y „zakazane” . P ra k ty c z n a ety k a renesansow a operow ała sporym zbiorem wzorców stanow ych, a w ew n ątrz nich k w a ­ lifikow ała określone cechy i zachow ania, k tó ry c h w arto ść d o d atnia bądź u jem n a nie zawsze była w y ­ znaczona bezw zględnie. Co innego przystało m ęż­ czyźnie i kobiecie, księdzu i św ieckiem u, p ann ie i m atronie. O dw aga i m ęstw o nie b y ły p otrzebne rolnikow i, ale w sposób konieczny w ym agane od żołnierza. S k ru p u la tn a uczciwość, oszczędność i za­ pobiegliw ość już wów czas stanow iły podstaw ow e w y ­ znaczniki etosu m ieszczańskiego. Obok n o rm a ty w ­ nych istn iały m odele opisowe poszczególnych s ta ­ nów, m ieszczące rów nież cechy etycznie n e u tra ln e oraz ujem ne. S tąd sy stem stanow ych stereotypów , w zorców i antyw zorców , legł u podstaw nie tylko staropolskiej parenezy, lecz i saty ry .

S ystem ten, ta k w yraziście n arzu cający się u w a ­ dze czy teln ik a w dziełach R eja czy Bielskiego, nie jest obcy rów nież K ochanow skiem u, choć pogłę­ biony i skom plikow any liryczną fo rm ą w ypow ie­ dzi. On to w łaśnie stanow i, jak m i się zdaje, zasa­ dę kom pozycyjnej logiki kreow anej biografii poety. Na p lan pierw szy w y su w ają się tu dw ie kategorie: w iek u oraz sposobu życia (vitae genus). S ta n d an y (n atu raln y ) i stan w y b ra n y k rzy żu ją się i n ak ła d a ją n a siebie.

Z a trz y m a jm y się n a początek przy kluczow ej opo­ zycji młodość — dojrzałość. „Jak o b y też rok bez w iosny mieć chcieli,/ k tó rz y chcą, żeby m łodzi nie szaleli” ■— czy tam y w e fraszce Na młodość. Owo „szaleństw o” m łodości rozum ie K ochanow ski jako zjaw isko norm alne, a więc z konieczności aprobo­ w ane (znam ienne porów nanie młodości z w iosną oznacza odw ołanie do porząd ku kosmicznego). P o d ­ trz y m u je tę m yśl chorus I O dpraw y (w. 68 i n.): żadne skarby m orza i ziem i nie w ystarczą m łodym

(6)

do nabycia rozum u, choć jego b rak byw a p rzyczy­ ną trosk osobistych, a co gorsza „ostatnich tru d n o ­ ści” ojczyzny. O skarżenie „młodzi w szetecznej” pow tórzy się w znacznie ostrzejszej form ie w m o­ nologu Ulissesa (w. 391— 407). K onkluzja chóru pierw szego także nie b y ła w ybaczająca, w yrażała tylko przekonanie, że spraw a m ieści się w sankcjo­ now any m przez niebo, choć niekoniecznie doskona­ łym porządku św iata: „O Boże na w ielkim niebie! / //D rogo to w idzę u Ciebie / Dać młodość i bacze­ nie za raz; jedno płacić / D rugim trzeba: to dob­ re, a tego żal stra c ić ” (w. 80—83).

Odnosi się to przekonanie i do w łasnej młodości a u to ra pokazanej jako czas poszukiw ań, pom yłek, bolesnych rozczarow ań i powolnego dochodzenia do rozum u. Mieszczą się tu zawody uczuciowe, roz­ czarow ania i upokorzenia z pow odu niew łaściw ie um ieszczonej m iłości czy przyjaźni, k tórych św ia­ dectw em są fraszki do Jan a, gdzie au topersw azja i a u to k ry ty k a łączy się z ujm u jący m (a zaznaczo­ nym użyciem trzeciej osoby) h um orystycznym d y ­ stansem do w łasnych błędów.

Czas m łodości to także czas n au ki i poznaw ania św iata, a więc podróży. S eria zagranicznych w ojaży zajm uje jak wiadom o sporo lat w życiu poety. Ale podróż tu ry sty czn o -ed u k acy jn a nie jest b y najm niej zachow aniem akceptow anym w każdej fazie w ieku. D aje tem u w yraz K ochanow ski w autobiograficznej fraszce Do Piotra K łoczew skiego, k tó ra na po dsta­ w ie odniesień do au ten ty czn y ch osób i faktów b y ­ w a dato w an a n a rok 1559. Młodość m inęła, „czas o sobie radzić”, a więc dokonać w yboru sposobu życia ta k czy inaczej ustabilizow anego, ó w czas w y ­ boru przeciągnął się jed n ak w życiu poety długo, w jego w łasnym przek o n an iu za długo, o czym znów dow iadujem y się z w iersza. W ielokrotnie cy­ to w an a fraszka Do gór i lasów jest dla naszych roz­ w ażań tekstem tak w ażnym , że przytoczym y ją tu raz jeszcze w całości:

Młodość — czas błądzenia

Długi okres wyboru

(7)

Poznawanie dzięki w ędro­ waniu

W ysokie góry i odziane lasy!

Jako rad na w as patrzę, a swe czasy Młodsze wspom inam, które tu zostały, Kiedy na statek człow iek mało dbały,

Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował? Jażem przez morze głębokie żeglował,

Jażem Francuzy, ja Niem ce, ja Włochy, Jażem naw iedził Sybilline lochy. Dziś żak spokojny, jutro przypasany Do miecza rycerz; dziś miedzy dworzany W pańskim pałacu, jutro zasię cichy Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy W szarej kaplicy, a z dwojakim płatem; I to czemu nie, jesliże opatem?

Taki był Proteus, m ieniąc się to w smoka, To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka. Dalej co będzie? Srebrne w głow ie nici, A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.

Znów więc po w raca m oty w podróży i w yliczenie m iejsc zw iedzonych. Podobnie jak w w ierszu Do

Piotra K łoczew skiego obok innych realiów geogra­

ficznych p ojaw iają się tu „Sybilline lochy” . Nie jest to ty lk o e ru d y c y jn a aluzja do VI księgi E neidy, ani tylk o w spom nienie z rzeczyw istej w ycieczki do g ro t pod Neapolem . K ochanow ski u jm u je swoje do­ św iadczenia podróżnicze w k sz ta łt w yliczenia kom ­ plem en tarn eg o , k tó re znaczy: poznałem w szystko — ziem ię i morze, najw yższe szczyty i św iat podziem ­ ny. Do m odelowego ujęcia w ędrów ki poznaw czej, k tó rej p ro to ty p stanow ią nie ty le antyczne epope­ je, co A leksandreida, b ra k u je jeszcze w zniesienia się w pow ietrze i zejścia w głębiny m orskie, ale te leżą już w sferze cudowności.

Podobną ten d e n c ję do w yczerpania w szystkich m oż­ liwości odznajdziem y we fragm encie następnym , w k tó ry m poeta m ówi o P ro teuso w ych odm ianach stan u nie zawsze przecież rzeczyw iście realizow a­ nych, czasem zaledw ie planow anych (opat) lu b ,,po- kosztow an y ch” okazjonalnie (uczestnik w y p raw y w ojennej).

(8)

nie ziem iańskim , choć zapew ne w łaściciel Sycyny i połowy C zarnolasu interesow ał się w ydzierżaw io­ nym rodzinie m ajątkiem . Bo też cały wiersz to doko­ nany w środku życia („srebrne w głowie nici”) bilans gorzki i w zasadzie u jem ny. D om inuje w nim p rzy ­ k ra świadomość opóźnienia w stosunku do m odelo­ wego plan u życiowego. W ędrów ki i poszukiw ania drogi n a tu ra ln e w młodości, „kiedy na statek czło­ w iek m ało d b a ły ”, teraz sta ją się przedm iotem n ie­ pokoju i w yrzutów .

N ieprzypadkow o, w y d aje m i się, w iersz rozpoczyna apostrofa do gór i lasów. Daleki od alegoryzow a- nia poeta ko rzysta tu z obrazu o znaczeniu u trw a ­ lonym w alegorycznych p rzedstaw ieniach drogi ży­ cia. Zgodnie z konw encją droga w górę oznacza d ą ­ żenie do celu w artościow anego dodatnio, gęstw ina leśna zaś, bezdroże, w k tó ry m gubi się w łaściw ą ścieżkę, to p rzestrzen n y ekw iw alent błądzenia. P o ­ dobnym , a przecież różnym obrazem gór posłuży się K ochanow ski w dedykacji Psałterza, gdzie swoje dokonania tw órcze określi jako w ejście na P a rn as i L iban, w znam ienny sposób przekształcając a n ty ­ czny topos: L u k recju sz pisał o przebyciu „bezdro­ ży P ie ry d niczyją nie ścieranych sto p ą” (De natura

re ru m I, 926 i IV , 1), H oracy o w yciskaniu stóp na

p ustkow iu, K ochanow ski eksponuje kieru nek w e r­ ty k aln y . Rów nie znam ienna jest jed nak inna zm ia­ na. Sym boliczna droga nie znała dotąd „śladu pol­ skiej sto p y ”, lecz została p rz e ta rta przez poetów a n tyczn y ch i D aw ida. Nie m a tu więc gór „odzia­ nych la sy ”, a w łaśnie goła skała, po k tó rej idzie się z tru d em , ale gdzie nie gubi się szlaku.

T em at w yboru sta n u pojaw ia się i w innych u tw o ­ rach Kochanowskiego. Należy do nich przede w szy­ stkim C arm en m acaronicum . P u n k te m w yjścia jest tu form a dialogu, bardzo po pu larn a i już w ypróbo­ w ana w ro ztrząsan iu podobnych m aterii. Form ę tę w c h a ra k te ry sty c z n y sposób K ochanow ski p rzek ­ ształca, w m ontow ując posw arek m nicha, księdza,

Przekształ­ cenie toposu

(9)

Wybór w si i służby muzom

dw orzanina i ziem ianina w sy tuację autobiograficz­ ną. W ah ający się m łodzieniec, k tó ry w ysłuch uje za­ leceń i ra d przedstaw icieli poszczególnych stanów , jest zarazem bo h aterem , p a rtn e re m dialogu i po d­ m iotem całego w iersza. Nie dow iadujm y się co praw d a, k tó ry z rozm ów ców go przekonał, nie d a r­ mo jed n a k u tw ó r p u e n tu je w ypow iedź Ziem ianina. Za tra k to w a n ie m te j postaci jako autorskiego por­

te-parole przem aw ia posługiw anie się m otyw am i,

k tóre o d n ajd u jem y rów nież w in n y ch tek sta ch K o­ chanow skiego pośw ięconych pochw ale żyw ota zie­ m iańskiego, gdzie odrzuca on posługiw anie się jak ą ­ kolw iek m aską.

Bo też spóźniony w y b ór w życiu poety zostaje w re ­ szcie dokonany. Jego poetyckie d o k u m enty to p rze ­ de w szystkim M arszałek i Elegia III, 15, rozpoczy­ n ają c a się od słów: „Patria rura colo, n u n c fa lla x

aula valebis (...)” . („U praw iam łan ojczysty, żegnaj

złudny d w o rze” — tłu m aczy Leopold Staff). P o rz u ­ cenie d w oru i pokusy k a rie ry duchow nej n a rzecz wsi oznacza zarazem oddanie się w yłączne w służ­ bę m uz (por. For. 52, 57, 80). Je d n y m z po d sta­ w ow ych a rg u m en tó w przem aw iający ch za tą d e­ cyzją jest sp rz y ja ją c a tw órczości niezależność. Kończą się więc w ędrów ki i w ahan ia, zaczyna ży­ w ot osiadły, dojrzałość. W iadom o ze źródeł, że w ro ­ ku 1575 K ochanow ski pojął za żonę D orotę Podlo- dow ską, k tó ra w k ró tce uczyniła go ojcem Ewy, Polikseny, H alszki, K ry sty n y oraz u traconych, U r­ szuli i H anny. Je d y n y syn, Ja n , urodził się już po śm ierci poety. Owo w ejście w rolę rodzicielską nie jest tu bez znaczenia w całościow ym obrazie biografii. Nie bez znaczenia jest rów nież ton w ie r­ szy, k tó ry c h b o h a te rk ą lub a d re sa tk ą jest D orota. Z aryso w an y w Trenach szóstym i siódm ym oraz w pieśni dziesiątej i dw udziestej ksiąg w tó rn y ch obraz dobrej gospodyni, czułej m atk i, tro skliw ej to w arzy ­ szki niesp o k ojnej o zdrow ie bliskiego człow ieka mieści się w p a ren ety czn y m w zorze do b rej żony,

(10)

w y p ełniają go jednak tony szczególnie ciepłe, św ia­ dectw o praw dziw ej p rzy jaźni i bliskości. Pieśń p an ­ ny X I z S ob ó tki jest pochw ałą D oroty, a zarazem pochw ałą m iłości szczęśliwej, spełnionej. Trzeba ją czytać na tle pozostałych erotyków K ochanow skie­ go pisanych w konw encji rzym skiej lub p e tra rk i- stow skiej, w k tó ry ch dom inuje niepokój i niepew ­ ność. Tu miłość p rzestaje być grą. Zw róćm y u w a­ gę n a jeden tylko fra g m en t p o rtre tu : „Nie masz w tobie nic hardości, / Co więc rzadko p rzy gład­ kości” (w. 27— 28). K onw encja epoki podsuw ała dw a w a ria n ty psychofizycznego w izeru n k u kobiety: al­ bo harm o nia zalet ciała i duszy, albo często pod­ kreślan e w skargach m iłosnych przeciw ieństw o: im dziew czyna ładniejsza, ty m bardziej wyniosła, nie­ czuła, „ h a rd a ” . C ytow ane zdanie jest nie tyle pod­ trzy m an iem pierw szej, co zaprzeczeniem drugiej za­ sady: D orota pokazana jest jako rzadki w y jątek zm uszający do polem iki ze stereotypem , a zarazem z literack ą konw encją.

Życie na wsi p rzed staw ia poeta jako rez u lta t od­ powiedzialności, świadom ej, szczęśliwej decyzji, ja ­ ko n a tu ra ln y p u n k t dojścia. Nie jest bez znaczenia, i a u to r Pieśni w ielokrotnie to podkreśla, że C zarno­ las to ojcow izna, „parvum h ered io lu m ”. W ybór sta ­ nu ziem iańskiego realizu je więc arc h e ty p pow rotu do m iejsca urodzenia. Ów pow rót odbyw a się nie tylko w katego riach przestrzen n y ch , ale i w cza­ sie. U praw ianie ojczystego łan u m ieści w sobie pod­ jęcie tra d y c ji ojców, oznacza pow rót do lepszego, bardziej natu raln eg o bytu, k tó ry był ich udziałem . D opatry w an ie się w artości w czasach przeszłych, rów nież w przeszłości rodzim ej, jest stałym m o ty ­ wem m yśli K ochanow skiego, zgodnym zresztą ze św iatopoglądem całej epoki.

K ochanow ski m odeluje tu sw oją biografię na wzór biografii Horacego. Ja k ą rolę odegrała rzym ska poe­ zja w podjęciu rzeczyw istej decyzji? N iew ykluczo­ ne, że był to w pływ istotny, że zasada im itacji

Dwa wizerunki kobiety i Do­ rota

(11)

Niemożność całkowitego powtórzenia

ob jęła nie tylk o lite ra tu rę , lecz życie samo. W każ- n y m razie u H oracego, a tak że u T ibulla i W ergiliu- sza a u to r So b ó tki znalazł w zór przedstaw ien ia i wzór uzasadnienia dokonanego w yboru. To w łaśnie oni połączyli pochw ałę wsi z tęsk n otą do pierw otnego szczęścia, z m item a rk ad y jsk im i m item o w ieku złotym . W ieś w opozycji do dw oru i m iasta um oż­ liw ia życie najbliższe ideałow i m itycznem u: p ro ­ stoty, szczerości i bezpośredniości w stosunkach lud z­ kich, b ra k u chciw ości i żądzy posiadania. K ocha­ now ski te pow iązania podjął i podtrzym ał. P och­ w ała żyw ota ziem iańskiego zawsze m a u niego od­ niesienia m ityczne.

Sic olim vixisse homines cum zło te fuerunt Secula, credid erim potius ąuam flumina lacte Manasse, e t dębos m iodu m vorasse gotovum.

— pisze w C arm en m acaronicum (w. 170— 172). Ż arto b liw y c h a ra k te r tego zdania nie w y nik a z sa ­ m ej tylk o m akaro n icznej form y. Iron ia w y raża p rzeko n an ie o niem ożności całkow itego pow tórzenia m itycznej sy tuacji. S ygnalizuje um ow ność tkw iącą w ucieczce do n a tu ry . P o w rót do sta n u dzikości nie jest zresztą pożądany, człow iek nie może już żywić się żołędziam i (M arszałek, w. 14-—16; Elegia III, 15, w. 17— 18), zam ienił je n a chleb. Żyw ot w iejski oznacza pracę. K ochanow ski przeciw staw ia więc bukolicznem u św ia tu m itu georgiczną realność. Czy jed n ak realność? Oto fra g m e n t M arszałka:

Tylko, jako ktoś mówi, nie trzeba się zbraniać Pługu jąć czasem albo i w oły poganiać,

Nie lenić sie do domu nieść jagnięcia w łonie Albo jeśli mać kózki odbieży na stronie.

Tak poeta m ój śpiewa, a znam i po rymie,

Że sam roli nie orał ani siadał w dymie, A le ż y w o t spokojn y i miarę miłował,

W cz ym b y m go rad jako i w ry m ie naśladował. (w. 49—56)

Zapożyczony z T ibulla obraz poety-oracza, ta k jak i m itologiczny w izerun ek p oety śpiew ającego d rze­

(12)

wom, skałom i zw ierzętom czy ogoniastego m ędrca C hirona żartobliw ie p rzyw ołany w e fraszce Do

poetów — to fikcje literackie, k tó ry m i dziedzic

C zarnolasu posługuje się z całą świadomością ich um ow nego c h a ra k te ru . Owe fikcyjne obrazy są jedn ak znakam i treści filozoficzno-etycznych, które au to r M arszalka tra k tu je z całą powagą. P o w tó rz­ m y zdanie banalne, ale przecież praw dziw e: „aurea

m ediocritas”, ideał spokoju i m iary, k tó ry ta k silnie

zw iązał się z poezją K ochanowskiego, stał się także przesłaniem jego poetyckiej autobiografii.

W sposób niezw ykle przem y ślany w ykorzysta poeta p rzejęte z poezji rzym skiej obrazy pasterskiej i ro l­ niczej utopii p rzy budow ie św iata A rkadii czarno­ leskiej w Pieśni św ięto ja ń skiej o Sobótce. Splot realiów bukolicznych i georgicznych, Bóg (chrześci­ jański?) p a tro n u jąc y obrzędom zapew niającym płod­ ność ziem i i faunow ie leśni skaczący przy pisz­ czałce polskiego p asterza — to w szystko spraw ia, że au ten ty czn e ,,tu i te ra z ” zostaje w topione w ob­ szar w ielkiej, sy n krety czn ie tra k to w a n ej tradycji, fa k t biograficzny zyskuje głęboki sens kulturow y. B yt ziem iański jest też p rak ty czn y m zastosow a­ niem postulató w stoickich, polega na ucieczce z te ­ ren u , k tó ry podlega w ładzy F o rtu n y , w sferę N a­ tu ry . N adm ierne pragnienia, ryzykow ne działania, k tó re są treścią życia podróżującego kupca, żołnie­ rza i dw orzanina, zastępu je k o n tak t z przyrodą, spokojny ry tm życia w yznaczony zmiennością pór roku, zgodny z kosm icznym ładem . W owym u s ta ­ now ionym przez Boga, racjo n aln y m ładzie m ieści się także śm ierć, co przychodzi po człowieka, k tó ry życie przeżył dobrze i owocnie, w ypełnił rolę ro ­ dzicielską, pozostaw ił po sobie trw ałe zasługi, za­ pew niające m u ową św iecką nieśm iertelność, jaką jest „dobra sław a” .

Śm ierć dziecka stanow i zakłócenie tego porządku, tym boleśniejsze, że d em askuje kruchość osiągnię­ tego bezpieczeństw a i harm onii. W ydaje się p a ra ­

Czarnoleska arkadia

(13)

Wstrząs b io­ graficzny i św iatopoglą­ dowy

doksalną pom yłką: dobry gospodarz nie ścina nie- d ostałych kłosów. N a tu ra pokazuje nagle kap ry śn e oblicze ślepej F o rtu n y , Bóg — tw ó rca i stróż n a tu ­ ralnego ładu przypom ina o irra cjo n a ln y m c h a ra k ­ terze sw ych w yroków . T r e n y są ty leż w yrazem bólu ojcowskiego, co zdum ienia i b u n tu , św iadectw em głębokiego podw ażenia w ypraco w anej w izji św iata. Czy kryzys, k tó ry d o ku m en tują, jest trw ały ? Czy zatem śm ierć U rszulki stanow i isto tn ą cezurę w k reo w an ej biografii K ochanow skiego, koniec czarnoleskiej sielanki? N iew ątpliw ie T re n y to w aż­ n a w ypow iedź autobiograficzna, w ypow iedź ró żn ią­ ca się w ton acji od pogodnych w ierszy Na lipą i N a dom w Czarnolesie, a ty m bardziej od radosnej

S obótki. Są one jedn ak ty le ż dokum entem zm ącenia

daw nego, prostego optym izm u, co poszukiw ania i odnalezienia rów now agi i now ej, pogłębionej cier­ pieniem zgody z Bogiem i ze św iatem .

W rezu ltacie m im o T renó w zostaje u trz y m an a kom pozycyjna logika biografii Kochanow skiego, k tó ra każe n am patrzeć n a całość życia poety w łaś­ nie z p e r s p e k ty w y czarnoleskiej.

* * *

Nie zawsze docenia się fak t, że w łaśnie pod koniec życia dokonał poeta w ielkiej p racy polegającej n a zredagow aniu i przygotow aniu do d ru k u całej sw ojej tw órczości liry czn ej. Psałterz i T re n y , uchodzące za u tw o ry ostatnie, w yprzedzają więc zarów no P ieśni i Fraszki, jak zbiory ód, elegii i ep ig ram ató w łacińskich. Nie d a tą pow stania co praw da, lecz m om entem , w k tó ry m o trzy m ały k ształt ostateczny. Z apew ne poeta przeprow adził selekcję, n iejed en u tw ó r odrzucił, w n iejedn ym do­ k o n ał zm ian i popraw ek. Jak ich — nie w iem y. W iem y jed n ak n a pewno, że w ted y w łaśnie ustalił u k ład poszczególnych ksiąg i całości zbiorów. U kład

(14)

ten , pozornie przypadkow y i nie znaczący, jest jed­ nak głęboko przem yślany. P raw ie n a pewno nie respek to w ał poeta kolejności pow staw ania w ierszy. Kto wie, czy to, co nazw aliśm y „p erspektyw ą czar­ noleską”, nie jest rezu ltatem owych późnych zabie­ gów redak cyjn ych . Być może samo tylko w łączenie utw orów późnych m iędzy w cześniejsze przyniosło tak i efekt. Tak czy inaczej tom y liryczne łącznie z F raszkam i, k tó re pow szechnie uchodzą za zbiór z dnia na dzień, na gorąco pow stających zapisów w rażeń i obserw acji, trak to w ać trzeb a raczej w k a ­ tegoriach p a m iętn ika n iż dziennika. W ten sposób zbudow ał poeta ów lab iry n t, o k tó ry m pisze we fraszce N a sw e księgi, że chronić m a jego „um ysł z a k ry ty ” przed ciekawością odbiorców. Zam iast „życiowej p ra w d y ” ofiarow ał nam a u to p o rtre t w ja ­ kiejś m ierze fik cy jn y i biografię poddaną au to in ter- p reta cji.

Oczywiście nie przeszkodziło to badaczom zapusz­ czać się w „ścieżki m y ln e ” w poszukiw aniu dat p ow stania poszczególnych utw orów , a więc rek o n ­ stru k c ji linii rozw ojow ej procesu twórczego. Zada­ nie to karkołom ne, a w całości w łaściw ie niew yko­ nalne. A luzje do au ten ty czn y ch osób i zdarzeń m a­ ją w artość przede w szystkim w nielicznych i nie najw ażniejszych utw orach okolicznościowych, prze­ w ażnie zresztą w cześnie publikow anych, w w ier­ szach lirycznych pozw alają jedynie określić „term i­

nus a quo”. „ Term inus ad q u e m ”, m om ent, w k tó ­

ry m tek st o trzy m ał ostateczne autorskie im prim a­ tu r, może, ale nie m usi się z tam ty m pokryw ać. Je d y n ą pew ną w skazów kę stanow i data d ruk u. W błędne koło w padam y, próbując datow ać w iersze osobiste na podstaw ie logiki biografii kreow anej. Czy fraszki fry w o ln e i op arte na dw orskiej anegdo­ cie, czy tony ep ik u rejsk ie w pieśniach istotnie św iadczą o przynależności do okresu w cześniejsze­ go? Czy C arm en m acaronicum n ap raw dę napisał

Pamiętnik liryczny

(15)

Zatarcie ewolucji twórczej

p oeta „około ro k u 1568, gdy pow ażnie m yślał nad drogam i w łasnego życia” 3?

D okonane w C zarnolesie opracow anie zbiorów li­ ry czn y ch przyniosło re z u lta t paradoksalny: w y ­ eksponow ało sens diachro nii biograficznej, a zatarło logikę rozw ojow ą procesu tw órczego. Bo też tru d n o n ap ra w d ę odnaleźć jak ąś w yraźniejszą linię ew olu­ cy jn ą w tw órczości K ochanow skiego. Jaw i się nam ona raczej jako całość synchroniczna, co nie znaczy wcale, że jednolicie m onolityczna. T ak jak zacho­ w ał poeta w sw oich zbiorach obok ód do Batorego „ n ie a k tu a ln e ” już w iersze, k tó ry c h ad resatam i są W alezy i cesarz M aksym ilian, ta k nie odrzucił b y ­ n ajm n ie j u tw o ró w osobistych do ku m en tujący ch różne postaw y, n a stro je i oceny. N iektórzy badacze, p rzed e w szystkim B o ro w y 4, widzą tu sprzeczności. W ydaje się jednak, że idee, te m a ty i form y w ypo­ w iedzi raczej się dopełniają n iż zm ieniają, a w iele pozornych niekonsekw encji tłum aczy się zasadą

varietas, k tó ra stanow i podstaw ę u k ład u przede

w szystkim Fraszek, ale rów nież i pozostałych zbio­ rów lirycznych. Ona to d e te rm in u je wielość tonacji, a przed e w szystkim wciąż niedostatecznie docenianą w ielostylow ość czarnoleskiej liryki. Ale to już p ro ­ blem n a in n ą okazję.

* * *

W róćm y do biografii. P rób o ­ w aliśm y śledzić, jak sam poeta św iadom ie ją in ­ te rp re to w a ł i m odelow ał, przek ształcając w rodzaj znaczącego tek stu . W arto zauważyć, że owe a u to r­ skie sugestie okazały się skuteczne. Św iadczy o tym

3 B. Nadolski: Drogi życia i twórczości Jana K ochan ow ­

skiego. W: Jan Kochanowski. Zycie — twórczość — epoka.

M ateriały zebrał i w stępem opatrzył B. Nadolski. W arsza­ wa 1960, s. 27.

4 W. Borowy: Kam ienne rękawiczki. W: Studia i rozpra­

(16)

w ielow iekow y proces recepcji, w ty m także dzieje naukow ej reflek sji nad życiem i tw órczością K o­ chanowskiego. K om pozycja biografii kreow anej ek­ sponująca cezurę czarnoleską u trzy m an a jest we w szystkich n iem al opracow aniach biograficznych, w chłaniając i podporządkow ując sobie stopniowo do­ konyw ane odkrycia źródłowe.

Życie Kochanowskiego, niedługie, bo zaledwie 54- -letnie, b ru taln ie przerw ane śm iercią nagłą i p rzed ­ wczesną, w ydaje się nam logicznie zam knięte, speł­

nione. Zm ieściły się w nim w szystkie istotne ludzkie

doświadczenia, łącznie z ojcostw em (choć syna poeta nie zdążył już zobaczyć), plon pisarski został tro sk li­ wie zebrany (choć tylko pierw sze tom y liryczne w yszły przed rokiem 1584), dzieło już przez w spół­ czesnych uznane i docenione. Z tak im w idzeniem życia poety ściśle wiąże się jego w izerunek osobo­ wościowy, gdzie rysem dom inującym jest w łaśnie czarnoleska dojrzałość: poczucie odpowiedzialności osobistej i społecznej, um iejętność w yboru i trw a ­ nia p rzy dokonanym w yborze, akceptacja ograni­ czeń n a tu ry i kondycji ludzkiej, um iejętność p rzy ­ jęcia d y stansu wobec siebie przy b rak u tendencji do sam orozgrzeszania, w reszcie tak u jm ujące czy­ teln ik a współczesnego poczucie hum oru.

M am y do czynienia z czymś, co m ożna by określić jako stereotyp biograficzny, w k tó ry m zm ieniają się co praw d a pew ne akcenty, sygnały ważności, rozu­ m ienie poszczególnych faktów (np. opcji w yznanio­ wych), ale k tó ry w ogólnych zarysach jest zdu­ m iew ająco trw ały . Zjaw isko to pozostaje oczywiście w zw iązku z ogólniejszym rozum ieniem epoki, w k tó re j poeta żył, z procesem w yboru i k sz ta łto ­ w ania trad y cji.

W arto zwrócić uw agę, że opisany stereo ty p odpo­ w iada pew nem u pojęciu ,,renesansow ości” rozum ia­ nej jako pełnia człow ieczeństwa, w szechstronność i otw artość wobec w ielkich k u ltu ro w y ch trad y cji, w reszcie swoista godność a rty sty , przyjaciela i do­

Skuteczne sugestie autora

Renesansowy ideał pełni

(17)

Orfeusz i Dawid

rad c y m ężów stanu. W pew nej m ierze realizu je on i ogólniejszy ideał „postaw y klasy czn ej”, polegający n a rów now adze m iędzy indyw idualizm em a służbą społeczną, aktyw nością i k ontem placją, a nade w szystko na afirm acji św iata, w k tó rym m imo w szystkich niedoskonałości o d n ajd u je się wyższy porządek. N iew ątpliw ie nie jest to już zdobywczy optym izm Pico della M irandoli, lecz zabarw iona rezy g n acją postaw a pisarza jesieni renesansu. O dm ienne ujęcie całości tw órczego dorobku, a po części i biografii K ochanow skiego zaproponow ał o statn io J e rz y Ziomek, opierając je na opozycji dw u postaw : o rfejskiej i D aw idow ej:

„Orfeusz i Dawid to nie metaforyczne przybliżenia proble­ mu, lecz obecne w sztuce i literaturze renesansu m ity — korelaty przekonań o funkcji poezji i roli poety. Mit Orfe­ usza należał do topiki poezji łagodzącej dzikość natury i oby­ czajów, Dawid zaś był figurą sprawiedliwego władcy i cier­ piącego poety. (...) Orfeusz w ystępuje u K ochanowskiego ja­ ko potężna siła poetycka, zdolna wzruszać nieczułe zwierzęta i kamienie. Orfeusz, obdarzony mandatem Boskim jest daw ­ cą nieśm iertelnej sław y, ale zarazem nieszczęśliw ym i cier­ piącym kochankiem. N ieszczęśliw ym jednak bez własnej w i­ ny, raczej skutkiem pomyłki i niecierpliwości. Orfeusz to błąd Poety. Dawid natomiast — to w ina i grzech, a zara­ zem zasługa tryum fu nad słabością własną. Orfeusza dotk­ nęły niezrozum iałe postanowienia bogów, postanowienia, z którym i się nie godził. Dawid akceptował Boski porządek i jeśli cierpiał, to skutkiem w łasnego nieposłuszeństwa. Or­ feusz jest ofiarą zew nętrznej Fortuny, Dawid — własnej słabości. Orfeusz jest bohaterem nieodmiennym — przeciw ­ stawionym odmianom losu, Dawid bohaterem kapryśnym, rozdartym, raz dumnym zwycięzcą, za chw ilę zaś robakiem w prochu” 5.

Z koncepcją tu zarysow aną, jakkolw iek zaowoco­ w ała ona św ietn ą in te rp re ta c ją T renów , m ożna się zgodzić tylko częściowo. W ątpliw ość pierw sza do­ tyczy fu n k cji m o tyw u O rfeusza. Isto tn ie w y stęp u je on u K ochanow skiego na ty le często, że m ożna go uznać za jeden z kluczow ych obrazów jego poezji

(18)

zarów no polskiej, jak i łacińskiej. A nalizując serię utw orów , w k tó ry ch poeta posługuje się ty m m o­ tyw em (Pieśni I, 21; II, 2; II, 6; II, 16; II, 18; Tren 14; For. 13; El. I, 8), stw ierdzić można, że au to r

M u zy w ybiera z bogatego fab u larn ie i znaczeniowo

m itu orfejskiego dw a elem enty sytuacyjne: O rfeusz uosabia siłę oddziaływ ania poezji, k tó ra zdolna jest ułagodzić dzikie bestie, a n aw et bogów podziem nych. Równocześnie jed nak nieszczęśliw y kochanek E u ry ­ dyki przyw oływ any jest jako przykład nie ty le cierpienia, co ludzkiej słabości i bezbronności wobec śm ierci: co p raw d a p rzy pom ocy pieśni w zruszył stróżów piekła i odzyskał ukochaną, lecz po to tylko, by ją ponow nie i bezpow rotnie już utracić.

Otóż w yd aje się, że tylko drugi obraz wiąże się z in te n c ją utożsam iającą. P rzy czy n ą niepowodzenia w yp raw y do podziem nego św iata była niecierpli­ wość O rfeusza, k tó rą a u to r pieśni dw udziestej pierw szej ksiąg w tóry ch przed staw ia jako norm alną, ludzką reakcję: „Ale gdy co kom u m iło/ Trudno w y trw ać i czas m ały ” (w. 38-39). Tak więc błąd w yn ik ający z ludzkiej n a tu ry unicestw ia rez u lta t cudu i p rzy w raca bezw yjątkow e panow anie nad św iatem p raw a śm ierci. Podobny sens m a aluzja do m itu orfejskiego w pieśni szóstej ksiąg w tórych: n ik t nie wróci z tam tego św iata, n a w e t cud O rfeu- szowej lu tn i nie był w stanie tego spraw ić. N atom iast obraz pierw szy — O rfeusza-poety sta ­ nowi nie m askę identy fik acy jn ą, lecz w łaśnie pole odniesień n egatyw nych. Podobnie jak Am fion i A rion O rfeusz jest „p ra p o e tą ” , b ohaterem czasów baśniow ych. To wówczas poezja m iała moc p o ru ­ szania zw ierząt, lasów i skał. A rty sta w ieku żelaz­ nego przestał być cudotw órcą. Myśl ta w ystępu je w tonie żartobliw ej skarg i w Elegii I, 8 i Pieśni I, 21, gdzie pokazuje au to r godną pożałow ania sytuację wzgardzonego kochanka — poety, k tó ry próżno od­ praw ia serenadę pod oknem nieczułej, sm acznie śpiącej dziew czyny. Pieśń nie w zrusza ani jej sam ej,

Przykład ludzkiej bezbronności

(19)

an i k am ien nej b ram y, co nie m yśli się otw orzyć, ani n a w e t psa. Gdzie indziej poeta oświadcza z d u ­ m ą: „Nie dbam aby zim ne skały / Po m ym g ran iu tańcow ały; / N iech m ię w ilcy nie słuchają, / Lasy za m n ą nie biegają. / Hanno, tobie gwoli śp iew am ”

(Pieśń II, 2, w. 1-5). Podobną fu n k cję pełni topos

w pieśni o siem nastej ksiąg w tórych, a także w ła ­ cińskim epigram acie In B acvarum C itharoeum , gdzie pozostaw iając O rfeuszow i zw ierzęta w lasach, A rionow i ry b y , każe p oeta B ekw arkow i p ra k ty k o ­ wać sw ą sztu k ę „urbibus in m ed iis”, bo jedynie uszy ludzkie są jej godne. Topos O rfeusza-poety podporządkow any jest w ięc m yśli, k tó ra pow raca

Myśl o grani- w tw órczości K ochanow skiego częściej i pełni m iej-

cach poezji s c e w a ż nej m yśli o granicach poetyckiej persw azji. S p ra w a dotyczy zarów no pojedynczego a d re sa ta (kochanki, k tó rą pieśń m a skłonić do przychylności dla poety), jak ty ch „co Rzeczpospolitą w ła d a ją ”, a głusi n a o strzeżenia prow adzą zgubną politykę, jak w reszcie odbiorców rozum ianych w irtu aln ie. A u to r M u zy ry su je ironiczny w izeru n ek poety, co „słuchaczów prozen g ra za płotem , przeciw iając się Świerczom ”. A u to r O dpraw y id en ty fik u je się z K a- sandrą, k tó rą Apollo obdarzył duchem wieszczym, nie d ając „w agi w słow iech”, tra k to w a n y ch przez ludzi jako „baśni prozne i sny znikom e” . W arto jed n ak zauw ażyć, że gdy tam o d n ajdu jem y n u tę go­ ryczy a sty l podniosły, w szystkie w iersze, w któ ry ch poeta odw ołuje się do m itu O rfeusza, m ają ton h u ­ m orystyczny.

M aska D aw ida n iew ątp liw ie oznacza podjęcie n o ­ wego tem a tu : obok rela cji człow iek — człow iek oraz człow iek — n a tu ra na p lan pierw szy w ysuw a się re la ­ cja człow iek — Bóg, c h a ra k te ry sty c z n a dla poezji relig ijn ej. D otyczy to i samego Psałterza, i psal- m icznych T renów , siedem nastego a zw łaszcza osiem ­ nastego, w k tó ry m dom inuje ton pokory: „W ielkie przed to b ą są w y stę p y m o je” (w. 25). P ojaw ienie się w y ra z u „grzech” i jego synonim ów („w ystęp” ,

(20)

„złość”, „w ina”) jest ty m bardziej uderzające, że w słow niku poety w y stępu ją one n a d e r rzadko. Je d n ak sam w ydaw ca Psałterza Dawidowego u w a ­ ża podjęcie przez K ochanowskiego poetyckiej p a ra ­ frazy biblijnego arcydzieła za decyzję raczej a r ty ­ styczną niż św iatopoglądow ą i zw raca uw agę na osłabienie przez tłum acza n u t pokutnych, zatarcie i złagodzenie surow ego, starotestam entow ego pojęcia Boga. Czy zatem istotnie m ożna mówić o odm ien­ nej koncepcji antropologicznej, może tylko o zm ia­ nie ję z y k a zw iązanej z w yborem nie antycznego już, lecz biblijnego wzoru?

W ydaje się, że błąd O rfeusza i grzech Dawida m oż­ na sprow adzić do wspólnego m ianow nika. Trw ałym rysem antropologii poety jest świadomość ludz­ kich ograniczeń i słabości tyleż m oralnych, co poznaw czych. Podobnie jak stoicy skłonny jest w ią­ zać owe słabości ze sferą emocji, ale odrzuca ra d y ­ kalnie stoicki p o stu la t elim inow ania uczuć i p r a ­ gnień. Błędy i cierpienia w y nikające z n atu ra ln y c h przyw iązań są udziałem każdego człowieka, rów nież „w ybranego z liczby nieznacznej” m ędrca i poety. W ysoko ceniąc rozum , K ochanow ski w ielokrotnie drw i z jego uzurp acji, z prób p rzen ik an ia tajem nic m etafizycznych i eschatologicznych. W iąże się z tym sw oisty fatalizm : w ykow anych „w tw ard y m k r y ­ sztale” boskich w yroków człow iek nie jest w stanie ani poznać, ani zmienić. Stąd przy bardzo mocno ug ru n to w an ej ogólnej idei Boga niechęć do w d a ­ w ania się w szczegółowe problem y dogm atyczne. S tąd p rzy pewności podstaw ow ych przekonań i za­ sad etycznych w ielokrotnie pojaw iająca się m yśl o tym , że oceny i decyzje k onkretne, doraźne, o b a r­ czone są zawsze ry zy k iem błędu.

A le O rfeusz i D aw id to dla au to ra Renesansu nie tylko m etaforyczne znaki pew nych w spółistnieją­ cych postaw , ale i faz biografii tw órczej:

„Z konieczną niedokładnością, ale z uzasadnionym przybliże­ niem możemy m ówić o dwu okresach twórczości Kochanow­

Język Dawidowy

(21)

Biografie: badacza i poety

skiego. Gdyby za kryterium podziału przyjąć rolę, obraz i koncepcję poety, w ówczas okres pierwszy nazwać by m ożna okresem Orfeusza, drugi okresem Dawida” 6.

P rz y jm u je się tu zatem możliwość pew nego rod zaju k ry zy su (konw ersji?). W aga p ow ro tu n a w ieś jako głów nej cezury biograficznej zostaje u trzy m an a, tra c i jed n a k swój optym istyczny sens. Faza czarno ­ lesk a zdaje się mieć w p rzeko nan iu Ziom ka tonację głębszą, ale i ciem niejszą. Niezależnie od trafności ta k całej propozycji, ja k i skrótow o przecież, bo p rzy okazji innego tem a tu , przyw ołan ych a rg u m e n ­ tów, sp raw a zasługuje n a uw agę z dw u powodów. W arto zauw ażyć, że d y sku tow ana koncepcja ma za sobą dodatkow e a rg u m e n ty h isto rycznolite­ rackie. L ata siedem dziesiąte, na k tó re p rzy p ad ałab y „D aw idow a” faza tw órczości K ochanow skiego, to przecież czas p o w staw an ia m etafizycznych w ierszy Sępa. C ały pro b lem w iąże się więc znow u z p ro b le­ m a ty k ą sy n te z y XV I w. Nie dopow iadając tego w niosku, Ziom ek w prow adza w renesansow y s te re ­ otyp biografii tw órczej K ochanow skiego popraw kę m an iery sty czn ą. D roga rozw ojow a najw iększego poe­ ty staropolskiego byłaby więc zgodna z k ieru n k iem ew olucji epoki. R azem ze schyłkiem w ieku złotego zm ierzałb y on nieu ch ro n n ie k u niepokojom b aroko­ w ym .

Nas in te re su je tu ta j przede w szystkim fak t, że kon ­ cepcja Ziom ka nie re sp e k tu je sugestii sam ego poe­ ty. B iografia k o n stru o w a n a przez badacza przeciw ­ sta w ia się w ym ow ie biografii kreow anej. Nie trz e b a dodaw ać, że obie są in te rp re ta c ja m i, a z p u n k tu w idzenia „ p ra w d y ” biograficznej obie są jednakow o u praw n io n e.

Cytaty

Powiązane dokumenty

9.1.4 Zamawiający uznaje, że podpisem jest: złożony własnoręcznie znak, z którego można odczytać imię i nazwisko podpisującego, a jeżeli własnoręczny znak jest

Jednostka planistyczna D.Z.08 powierzchnia 36,33 ha Uwarunkowania Stan zainwestowania: zabudowa mieszkaniowa jednorodzinna i wielorodzinna, usługi, w tym usługi

Sędzia Główny Zawodów Przewodniczący Komisji Klasyfikacyjnej Arkadiusz STANISŁAWSKI-KLOC – Sędzia klasy I Janusz SZCZEPAŃSK I– Sędzia klasy I. Zawody

1) w stosunku do którego otwarto likwidację, w zatwierdzonym przez sąd układzie w postępowaniu restrukturyzacyjnym jest przewidziane zaspokojenie wierzycieli przez likwidację

realizacja obligatoryjnych zobowiązań (ZUS, podatki, kredyty). Szczegóły dotyczące kryteriów oceny precyzuje Ankieta Konkursowa. Kapituła w każdej edycji Konkursu określa

a) Przewodniczący Komisji przetargowej sporządza protokół przeprowadzonego przetargu, który zawiera odpowiednie informacje określone w § 10 Rozporządzenia z dnia 14

Umieść urządzenie Firefly 2+ w stacji dokującej do ładowania: dioda LED miga na niebiesko podczas ładowania i świeci na niebiesko, gdy urządzenie jest w pełni naładowane.. Aby

o utworzeniu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (Dz. Wadium wnoszone w pieniądzu wpłaca się przelewem na rachunek bankowy:.. sprawy: DFA.26.ZP.D.14.2019 zadanie