• Nie Znaleziono Wyników

O co się starać mamy.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O co się starać mamy."

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

O co się starać mamy.

„ Naśladujcie miłości, starajcie się usilnie o (lary duchowne, lecz najwięcej, abyście prorokowali“ 1 do K o ryn t.

14, 1.

h Wszystko co mamy, od Boga m a m y ,— jest to prawda którą nam '8mo zwiastuje, i to samo Pismo, a więc ten sam Duch święty który Hdził Proroków i Apostołów, pokazuje i uczy, iż owe dary Boże

^żytkowywane być winny przez ^nas. Bóg daje, — człowiek to dane Zebrawszy, musi go użyć, by się nic stało grzywną zachowaną p chustce, jak o tern mówi Pan w ewangelii (Łukasz 19, 20), Dary j°że, różne są; różne stanowiska zajmują ludzie przez Boga darami , cSo obdarzeni, — wszyscy jednak i każdy, starać się winien, by dary

£

poznawszy, zużytkowywał je i użył ich Bogu na chwałę. Gdzie serca wyrugowaną została wiara, gdzie w miejsce Boga żywego, p o w ie k postawił siebie lub naturę, to jest materję, tam owe dary

°że przewrotnie użyte, muszą odwrotne sprowadzać skutki, to jest, i płodzą, nie dobre, — ale złe. Chrześcijanin więc, jako dziecie

°ze, musi najprzód badać siebie, by poznać jakiemi darami obdarzył 0 %óg, a następnie, darami tćmi szafować zgodnie z wolą Bożą.

Rok 1878.

Warszawa, dnia 18 (30) Listopada.

o z o d p la t a bez p rz e s y łk i 1 r s r . 50 k o p ; z p rz e s y łk ą poczt.} w C e s a rs tw ie i K ró le s tw ie r s r . 2 — W C e s a rs tw ie A u - ,r y jac k ie m z p rz e s y łk ą p o c z tą 3 z lr . w. a. 10 c e n tó w ; w N ie m c z e c h 6 m a re k — G ł ó w n y S k ł a d w W a rsz a w ie J K s ię g a m i G e b e th n e r a i W olffa u lic a K rak o w sk ic -P rz e d m ie śc io N r. 15. — M o żn a p re n u m e ro w a ć i w in n y c h k s ię g a r n ia c h w ltc d a k c y i u lic a K ró lew sk a , w d o m u p a r a f ja ln y r c N r . 15 — L is ty z p ie n ię d z m i f r a n c o , p rz e s y ła n e b y ć w in n y do

‘ k |ndu G łó w n eg o , a w r a z ie z a p re n u m e ro w a n ia w R o d a k c y i do te jż e ro d a k cyt. — L i s t y r e k l a m a c y j n e n io za p ie cz ę - to w a n o , n ie p o tr z e b u ją b y ć fra n k o w a n o .

T R E Ś ć : O co sie starać m a m y .— G los z K ościoła R eform ow anego. — N auka o obo-

? ‘4zkach chrześcijańskich (D alszy ciąg), - D zieje kościoła chrześcijańskiego. (D alszy c ią g ) .—

“jodlitw y za umarłych. — K onfesja czyli w yznanie w iary K ościoła E w an gelick o-A u gsb u rsk iego, f a l e z y c ią g ). — P rzegląd ow i K atolick iem u . — W yk ład P roroctw a D a n i|)a . (D a lsz y c ią g ). —

“kłosie. — W iadom ości z kościoła i o kościele. — D ary na m isje. — J a k o d o d a t e k : Wcrdau- s*£ie w iad om ości m isyjne AS 2.

(2)

2G

Dary Boże, są dwojakiego rodzaju: cielesne i duchowne. Cielesne, dotyczą spraw ziemskich, doczesnych, — duchowe, niebieskich i wieczne' go żywota. O drugich mówi Apostoł w przywiedzionych wyżćj słowach, pisząc do Koryntczyków. Najprzód mówi o miłości, to jest, owćm uczuciu które Bóg w sercu człowieka budzi i zlewa wraz z Duchem świętym przy chrzcie. Nie jest to skłonność naturalna, to, co zwykle nazywamy k o c h a n i e m , ale, mi ł o ś ć , uczucie które tylko chrześcijanin mieć może, poznawszy, iż Bóg miłością jest, bo dał za nas Syn»

swego na śmierć. Wierząc w Chrystusa, rozpalamy się miłością Bożą, a wierząc w Chrystusa, mamy Go; mając, idziemy z nim, idziemy śladem stóp Jego. Dla tego tćż powiada Apostoł: „Naśladujcie mi­

łości", — to jest, nie mówcie tylko o miłości Boga, nie w ysła w ia jcie jej wargami jedynie, — ale śladem tej miłości idźcie, to jest, czyńcie ją, powodujcie się nią, wstępujcie w jej ślady.

Zadziwić może i wydać się jako sprzeczność w obec tego cośmy wypowiedzieli, iż Apostoł pisze: „Starajcie się usilnie o dary duchowne.1' Tymczasem, jest to nader prosta prawda. Apostoł, nie mówi tu o na­

bywaniu darów duchownych, w ten sposób jak to rozumiał Symon (Dzieje apost. 8, 17 — 20) ale o pielęgnowaniu ich, to jest, mi e n i u s t a r a n i a o ni e, — ich rozwijaniu. Dary duchowne, są to dary Duch»

Świętego zlane $ duszę naszą, a służące ku uświęceniu naszemu, jak wiara i modlitwa. Wierzyć możemy, bośmy otrzymali Ducha świętego, a modlić się powinniśmy, bo nas do tego Duch święty skłania. Jeżeli Duchowi świętemu powodować się nie dajemy, Jego świadectwa od­

rzucamy, duchowny dar wiary słabnie, chęć modlitwy ustaje i dary duchowne leżą w nas, podobne do nieoszlifowanego brylantu,

który

jest brylantem, ale promienie światła w nim się barwami tęcz)' nie odbijają.

Najwięcej, rozkazuje Apostoł, aby się starać o proro k o w an i Prorokowanie, nie jest bynajmniej wyłącznie zwiastowaniem przyszłych rzeczy, lecz, jak to widzimy z Pisma, mówieniem prawdy Bożćj z n»' tchnienia Ducha świętego. Natchnioną prawdą Bożą jest Pismo Starego i Nowego Testamentu, w słowie tćm więc ćwiczyć się powinniśmy, a ponieważ to jest słowo Ducha świętego, przeto cwiczyć się w nić#

musimy, nic z pomocą t y l k o rozumu, umiejętności, ale z pomocą Duch»

świętego. Duch święty, przyrzeczony ochrzczonym jako wódz do prawd)' wszelkiej, musi nas oświecać i wieść, jeźli mamy wniknąć w słoW»

Pisma i nietylko w i e d z i e ć je, ale mieć je w sobie i wierzyć w nie- Czy się oto, o czćm Apostoł do 1 Koryntczykom pisze, staramy' Czy naśladujemy miłość, pielęgnujemy w sobie dary duchowne i st»' ramy się oto abyśmy prorokowali, to jest głosili prawdę Bożą? Ro%' patrując się w życiu chrześcijan, w ustroju społecznem, w pracy duch5 ludzkiego, widzimy coś innego jak miłość, wiarę, modlitwę i wygłaszam*’

prawdy Bożej. A dla czego? Bo nie używamy darów Bożych P"

(3)

Bożemu. Dzieci Boże, miłość z Boga wszczepioną, w serca w chrzcie, tępiemy; Ducha świętego świadczącego duchowi naszemu, odrzucamy;

kłamstwu oddani, prawdę odrzuciwszy, nie prawdę Bożą, ale kłamstwo zwiastujemy. Źe tak jest, — gotowiśmy stawić na to dowody, — kto by zarzucić nam chciał przesadę, niech przemówi, niech vskaże że tak nic jest,

Głos z kościoła Reformowanego.

Wdzięczni Zwiastunowi za sprawozdania z Synodów nietylko kościoła krajowego, ale i zagranicznych, dowiadujemy się z nich co słudzy kościoła i członkowie zborów radzą o sprawach dotyczących kościoła. I nasz Synod reformowanego kościoła zasiada rok rocznic w Warszawie, mimo to, nietylko nic czytaliśmy o nim ani jednego sprawozdania, alo nawet ogłoszenia o terminie posiedzeń tegoż Synodu bywają drukowane w Kur jerach, Gazetach, nigdy zaś w Zwiastunie.

A przecież, skoro o ile pamiętamy, redakcya Zwiastuna, jakkolwiek ściśle trzymająca się zasad kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, ogło­

siła w programie swym, że chętnie zamieszczać będzie prace braci 2 kościoła reformowanego, byle takowe zgodne były z Symbolami kościoła i Pismem, niezawodnie by zamieściła i sprawozdania i ogło­

szenia Synodu Reformowanego. Z tym większą radością więc spotyka­

my się z pracami naszych pasterzy w Zwiastunie, bo widzimy żc chociaż w ten sposób, objawiamy na zewnątrz, iż żyjemy.

W sprawozdaniu Synodu Generalnego kościoła Ewangelicko-Augs­

burskiego i Iielwcckiego w Austryi, wyczytaliśmy ważną dlą nas wiadomość, iż uchwalono zaprowadzenie we wszystkich Zborach refor­

mowanych i przy nauce religii w Gimnazyach, Katechizmu Ileidelber- skiego. Słuszna to rzecz, gdyż, jest to najwięcej rozpowszechniona księga Symboliczna kościoła reformowanego i sprawiedliwie używaną być winna tak przy nauce religii w szkołach jak i przy nauce kon- hrmandów.

W Zborach reformowanych całych Niemiec równie jak w Zborach kalwińskich Francyi, Katechizm Heidelberski jest także używany, dla mmgo Kościół nasz w Królestwie, stanowi w tym względzie wyjątek?

Jeżeli niema katechizmu w przekładzie polskim, dla czego Konsystorz n|e poleci dokonania przekładu, dla czego nie upomni się oto Synod, dla Czcgo nakoniec który z pasterzy naszych nie uskuteczni przekładu?

W czasach podwójnej propagandy, propagandy niedowiarstwa 1 ultramontanizmu, powinniśmy się skupiać i wewnętrznie umacniać.

(4)

Jedność nauki, czyni silnemi a subiektywizm osłabia kościół. Dla czego my reformowani kościoła krajowego, nic mamy być nauczeni na podstawie księgi Symbolicznej używanej wśród współwyznawców naszych innych krajów? Prawda żc mamy Symbol krajowy, to jest U g o d ę S a n d o m i e r s k ą (Conscensus Sandomiriensis), lecz, czy się jćj trzymamy? Sądzimy, żc nawet gdybyśmy wrócili do tego Symbolum, Katechizm Heidelbcrśki byłby obowiązującym dla reformowanych, bo Ugoda Sandomierska nic wprowadzała unii ale fudcracyę. Może zosta­

niemy połajani, lecz, rozczytując się w tej starej księdze, z żalem wspominamy tych, którzy unicestwili wiekopomną pracę ojców i prawie dajemy wiarę tym, którzy twierdzili, iż Jezuici zręcznie podburzyli niektórych ewangelików że wystąpili przeciw Ugodzie. Co więcćj, ośmielamy się zapytać — czy powrót do tego Symbolum niemożliwy?

Przeciwnikami unii jesteśmy z zasady, lecz, federacya nie jest uniją.

A o ileż bylibyśmy silniejsi! Jak skutecznie moglibyśmy łączyć paster­

skie siły, zwłaszcza gdy ich tak dotkliwy brak czuć się daje obsłu­

giwać się i pomagać sobie wzajemnie na polu S a m a r y t a n i z m u ! Z a ­ p r a w d ę , g o d z i s i ę n a d t ć m z a s t a n o w i ć ! *).

Nauka

O O B O W IĄ Z K A C H C H E Z E Ś C IJA Ń S K IC H .

CZI^ŚĆ DRUGA.

(D a lszy ciąg).

3. Współczucie i radość z powodu powodzenia i szczęścia bliźniego.

W pierwszym liście Apostoła Jana w 3 r. 12 w. czytamy godne uwagi objaśnienie przyczyny pierwszego mężobójstwa. Na pytanie, dla czego Kain zabił brata swego Abla, odpowiada Apostoł: ,,Iż uczynki jego złe były, a brata jego sprawiedliwe.“ Więc uczucie zazdrości z powodu szczęścia którśm się cieszył Abel, zrodziło w sercu Kaina niechęci i nienawiści, i je st złem usposobieniem albo raczej skłonnością duszy naszej, a skłonność tę wyradza samolubstwo i pożądliwość.

*) W ah aliśm y się z zam ieszczeniem p ow yższego artykułu w lam ach Z w iastuna, lecz, poniew aż w yp ow iad an ie zdań, chociaż przeciw nych, a le od ludzi dobrej w oli pochodzących, częstokroć w yw ołu je zbaw ienną polem ikę i przyczynia się do w yjaśn ien ia k w esty! żyw otn ych , a przedew szystkiem zm usza do g łę b sz e g o badania sp ra w k o ścio ła , przeto drukujem y ów „ tilo s 1. kościoła R eform ow an ego" ( 1 ‘rzyp isck lte d a k c y i).

(5)

Namiętność ta daje woli zdrożny kierunek i łatwo może być poznaną.

Zawistny, niech usłyszy pochwały oddawane współzawodnikowi, mieni się i na twarzy uwidocznia się burza która wre w sercu. Tak było i z Kainem, oto co mówi do niego P a n : „Przeczżeś się zapalił gnie­

wem a czemu spadła twarz twoja? Azaż, jeżeli dobrze czynić będziesz, nie będziesz wywyższeń? a jeżeli nie będziesz dobrze czynił, w drzwiach grzech leży; a do ciebie chuć jego będzie, a ty nad nim panować będziesz" (1 Mojż. 4, 6. 7).

Zawiści więc musimy się bardzo wystrzegać i nie patrzeć krzywo na bliźniego jeżeli Bóg jest dla niego łaskawy, jak tego uczy Pan w podobieństwie o robotnikach w winnicy (Mat. 20, lb). Kto się da opanować zawiści, ganić będzie zrządzenia boskie i dopuści się nie­

sprawiedliwości, oszczerstwa a nawet zbrodni. Pismo pokazuje na­

stępstwa zawiści nie tylko na Kainie, ale i na braciach Józefa, F a ry ­ zeuszach i Kapłanach najwyższych. I dzieje świeckie podają odrażające przykłady zawiści! Zawiść jest straszną plagą i ciemną stroną naszej natury, a zawiścią przepełniony, czyni siebie wielce nieszczęśliwym.

Salomon powiada: „Serce zdrowe jest żywotem ciała; ale zazdrość jest zgniłością w kościach (Przy po w. 14, 30).“ Jakub pisze: „Gdzie jest zawiść i zajątrzenie, tam i rosterki, i wszelaka zła sprawa."

i,Dusza niezbożnego pragnie złego, a przyjaciel jego nie bywa wdzięcz­

ny w oczach jego" (Przyp. Salom. 21, 10).

Przykazanie miłości bliźniego nie tylko wyłącza wszelaką zawiść i zazdrość, ale owszem skłaniać powinno do radowania się z pomyśl­

ności jego. Oto Paweł św. pisze: „Weselcie się z weśelącemi" (do Rzymian 12, 15) a Koryntczykom powiada: „Jeżeli jeden członek cier­

pi, cierpią z nim wszystkie członki" (1 Korynt. 12, 27). Zaprawdę!

miłość ku Bogu, który z łaski daje wszystko co daje, powinna nas Pobudzać do radowania się z szczęścia drugich! Bóg jest miłością i my miłując, powinniśmy radować się miłością okazywaną innym.

4. Współczucie i litość.

Jeżeli w prawdziwej miłości bliźniego leży konieczność radowania się jego szczęściem, o ile więcej jeszcze niedola w której się znajduje musi budzić w nas współczucie. - Współczucie, jest wyrazem miłości a ogarniając umysł, uszlachetnia go. Wystawmy sobie tłum ludzi zgromadzony nad rzeką w którą wpadło wątłe dziecie,— któż się nie rzuci by go ratować? Cóż to jest? Współczucie. Społeczeństwo ludzkie nie mogłoby się ostać, gdyby współczucie nie było wrodzone człowie­

kowi. Lecz, ponieważ natura ludzka została grzechem zepsowana, w tych więc, którzy się grzechowi poddają, wyradza się nieczułość, twardość serca, radowanie się z cudzych nieszczęść. O Panu naszym Chrystusie czytamy, iż ulitował się nad ludem a cierpiących nie zosta­

(6)

wił bez pomocy (Marek 8, 1— 3; Mateusz 14, 14; Łukasz 7, 12— 15).

Apostołowie byli w tym względzie Jego naśladowcami. Oto czytamy w liście do Żydów: ,,Pamiętajcie na więźnie, jakobyście współwięźniami byli; na utrapionc, jako ci, którzy też w ciele jesteście" (13, 3).

W liście do Rzymianów stoi napisane: ,,Płaczcie z płaczącemi" (12, 14).

Apostoł Piotr upomina: „A nakoniec wszyscy bądźcie jednomyślni, spółcicrpiący dolegliwości, braterstwo miłujący, miłosierni i dobrotliwi"

(1 Piotra 3, 8).

Obowiązkiem chrześcijańskim jest, okazywać współczucie i litość dla ubogich, chorych, zasmuconych i nieszczęśliwych. Litość nasza jednak, nie powinna być tylko uczuciem, ale stawać się czynem, niosąc wedle możności pomoc. Jeżeli sami nie jesteśmy w stanie pomódz, to powinniśmy nakłonić do tego drugich. Niewdzięczność, nie powinna w chrześcijaninie przytępiać uczucia litości, owszem, miłość chrześci­

jańska, winna zwyciężać, nawet niewdzięczność świata.

(D a lsz y cią g nastąpi).

---

Dzieje Kościoła Chrześcijańskiego.

(D a lszy ciąg).

X X V .

Rozwój kościoła w Brytanii, zasługuje na szczegółowy pogląd już z tego względu, iż w rozwoju tym dają się spostrzegać różnice odnośnie do nauk które panowały w Rzymskiem kościele zachodu.

Chrześcijaństwo na wyspach dzisiejszej Anglii poczęło się krzewić nader wcześnie i wyznawcy Ukrzyżowanego, w Brytanii utrzymywali stosunki z chrześcijanami Galii i Rzymu, bo część Brytanii zostawała pod władzą Rzymskich Cesarzów. Z chwilą najścia Anglosasów, wy­

znawcy kościoła pozbawieni zostali tej łączności, co trwało sto pię- dziesiąt lat. I nic dziwnego że podczas gdy kościół Rzymski pod względem urządzeń swych a nawet ducha w Italii rozwijał się dalej, tu wszystko zostało po dawnemu. I tak, kościół Brytański w innym czasie obchodził Wielkanoc, nie przyjął albowiem obrachunku Dioni- zyańskiego. Klerycy, nie nosili tonsury na wzór Rzymskich lecz, golili całą przednią część czaszki; nie uznawali konieczności bezżeństwa kapłanów, odrzucali prymat Biskupa Rzymskiego, spowiedź uszną, naukę o czyścu i naukę o małżeństwie jako Sakramencie, a nadto, zapatrywania się Pelagiusza na skutki grzechu pierworodnego, miały wśród duchowieństwa Brytańskiego licznych zwolenników.

(7)

W Irlandyi, opowiadał ewangelię P a t r y k , który w krótkim czasie nawrócił mieszkańców tej wyspy i zbudował wiele kościołów i klasztorów.

Apostołem Szkocyi był Irlandczyk Go l u mb an.

Po najściu Anglosasów, którzy byli poganami, Brytańczycy, uwa­

lając icli za wrogów, lubo sami chrześcijanie, nie nawracali ich; dopiero 596 r. przybyła misja rzymska składająca się z 40 mnichów na której czele stał Opat Augustyn. W Brytanii istniało siedem królestw, wodzem jednak był jeden i nosił nazwę Bretwalda. Ową misję przyjął ówczesny Brctwald Etelbert z Kent, który poślubił Frankońską księ­

żniczkę Bertę i przyjął chrzest wraz z 10,000 poddanych. Augustyn, otrzymawszy od papieża godność arcybiskupią z siedzibą w Dorovernum, późni ej szem Canterbury, wezwał chrześcijańskich Brytańczyków, aby się poddali jego władzy, lecz ci odmówili stanowczo posłuszeństwa.

wielu bojach staczanych między władzcami siedmiu królestw został Bretwaldem Oswy, który, chcąc koniec położyć dwoistości panującej w kościele, zwoławszy książąt, radził aby zdecydować, czy ma być P&nującćm staro brytańskie wyznanie, czy rzymskie. Roku 664 zwołał Oswy sobór powszechny w Streaneshalch, na który zgromadzili się Wszyscy prałaci i szlachta siedmiu królestw. Sprawę Rzymu reprezen­

tował Opat Wi l f r i d , wyznania Brytańskiego bronił C o l m a n Biskup

}

Lindisfarne. Wilfrid dowodził, iż nauka Papieży jest jedynie prawdziwą

* obowiązującą, gdyż Chrystus powiedział do Piotra: Tyś jest opoką 1 na tobie zbuduje kościół, — a Papieże są następcami Piotra. Oswy,

^ pytał Gol mana, czy rzeczywiście Chrystus tak powiedział, a ponieważ jóskup nic mógł inaczej odpowiedzieć jak twierdząco, oświadczył Oswy, Jż chce być posłuszny temu, który dzierży klucze królestwa niebieskiego, lyni sposobem, nauka rzymska zwyciężyła, a wyznanie Brytańskie llPadło. Królowie Irlandzcy i Szkoccy, z powodów politycznych przyjęli także wyznanie rzymskie, aby niedać sposobności chciwym anglosasom óo najścia na swe kraje i zyskać opiekę Papieża.

Upadek wyznania Brytańskiego był wielkim zyskiem moralnym óla Rzymu. Wiadomo, że mnisi Brytańscy, Irlandzcy i Szkoccy, roz­

szerzyli głównie chrześcijaństwo wśród plemion zamięszkujących Ger­

manię, gdyby więc wyznanie Brytańskie było się utrzymało, Gcrma- n°wie z przyjęciem chrztu, staliby się byli także przeciwnikami papies­

k a to jest prymatu biskupa Rzymskiego, i papizm nic mógłby się był

^zw inąć tak, jak się rozwinął później.

X X V I

Poważne miejsce w dziejach kościoła i chrześcijaństwa, zajmują Germanowie, którym już w czasach Rzymskiego panowania była zwia­

stowaną Ewangelia i ludy szczepu Germańskiego zamięszkujące podów- ezas kraje Naddunajskie i Nadreńskie po części przyjęły Chrzest święty.

(8)

Podczas wędrówki ludów barbarzyńskich, które jak morze występujące z brzegów zalały pogranicza Cesarstwa Rzymskiego, i płynąc szerokim strumieniem rozlały się aż po za Ren, młode chrześcijaństwo ze swemi kościołami zniknęło prawie zupełnie, a przynajmniej zostało pokryte jak ziarno rodzajne, gruzami spalonych miast i wsi.

Pod koniec szóstego stulecia większa część ziem, osiadłych przez Germanów przeszła pod panowanie Franków i otrzymała nazwę Wschod­

niej Frankonii. W południowo-zachodniej i południowo-wschodniej Ger­

manii osiedlonej przez Alcmanów, Bawarów i Turyngczyków panowali narodowi hercegowie pod zwierzchnictwem władzców Frankońskich.

Niezawisłość zachowali tylko Fryzowie i Saksonowie zamięszkujący północno-zachodnią stronę Germanii. Otóż w połowie szóstego stulecia tym to Germanom opowiadali ewangelię misjonarze przybywający już to z Frankonii, już z Brytanii a w końcu i Anglosasi. Zwolennicy Starobrytańskiego wyznania, zniechęceni zwycięztwem romanizmu o czćm mowa w poprzednim paragrafie, opuszczali klasztory swe i całcmi tłumami wyruszali na ląd stały, a mianowicie do Germanii. Za niemi śpieszyli Anglosasi i w Germanii tak samo jak w Anglii wyznanie rzymskie odniosło zwycięstwo. Wśród pogańskich a niezawisłych Ger­

manów północno-zachodnich kresów Germanii, szło z nawracaniem trudniej, gdyż misjonarze frankońscy, a nawet całe chrześcijaństwo, jako przez franków wyznawane i jako środek polityczny wyzyskiwane, było u owych pogan w nienawiści. Mimo to i tu zwyciężyło chrześcijaństwo. Fryzów nawrócił Anglosas, W i l l i b r o d r. 690, który od Papieża otrzymał godność Biskupa Fryzyjskiego z siedzibą w Utrechcie i pracował lat 50.

Zchrystianizowania całej Fryzyi dokonał krajowiec Ludgier. Najświet­

niej jednak zajaśniało w Germanii imię Anglososa Winfrida, nazwanego B o n i f a c y m , który w r. 718 otrzymał od Papieża polecenie zajęcia się misją wśród plemion Germańskich. Rozpoczął on działalność swoją jalco pomocnik Willibroda. W r. 722 udał się do Hossy i i założył klasztor w Amoenaberg. Papież następnego roku powołał go do Rzymu i wyświęcił na biskupa Germanii. Za powrotem, wspierany przez Frankońskiego Herzoga Karola Martela, w krótkim czasie ochrzcił ITesów. Roku 725 udał się Bonifacy do T u r y n g i i gdzie silne stawiali mu przeszkody misjonarze Brytańscy, równie jak w Bawaryi. Założe­

niem Seminarium w F r i t e l a r z e Bonifacy wytworzył szkołę którćj wychowańcy wierni zasadom Rzymu w jego duchu mogli prowadzić misję, pielęgnować nowonawróconycli i stawiać czoło niebezpiecznym misjonarzom Brytańskim. Zwiedzając powtórnie Bawaryę, Bonifacy, wypędził Brytańskich księży, rozdzielił Bawaryę na cztery biskupstwa i złożył ze stolic biskupich kilku opornych biskupów frankońskich- Tak samo postąpił w Turyngii; a po śmierci Karola Martela, który nie pozwalał nńęszać się obcym w sprawy kościoła, wezwany przez synów jego Karlmana i Pipina, zwołał pierwszy S o b ó r G e r m a ń s k i

(9)

r - 742 na którym postanowiono wypędzenie żonatych kapłanów i księży brytańskich. Następnego roku, na drugim Soborze w Lestiaes pod Cambray wszyscy obecni biskupi ślubowali posłuszeństwo Papieżowi.

Założony przez Bonifacego klasztor w F u l d z i e stał się głośną, siedzibą i macierzą mnickostwa Germańskiego. Na Soborze w Soicon 744 r.

zaprowadzono także porządek uchwalony na dwóch poprzednich Sobo­

rach a wszędzie Bonifacy torował drogi władzy papieskiej. Roku 755 dnia 5 Czerwca sędziwy Bonifacy, nazwany Apostołem Niemiec w Doc- kum poniósł śmierć męczeńską, zamordowany przez pogańskich Fryzów.

Sasów nadelbańskich nawrócił Karol W ki mieczem i krwawe to Zwrócenie w zupełności dokonane zostało dopiero w 804 roku. Zchry- stianizowanie Germanów, a przedewszystkiein wyrugowanie z pośród njch misjonarzy i księży brytańskich, dało Papiestwu wielką siłę i stało si§ podstawą jego przyszłej potęgi.

Wprowadzenie chrześcijaństwa w Germanii, spowodowało zwy- cięztwo ewangelii i w sąsiednich krajach, mianowicie na M o r a w i e gdzie opowiadał Ukrzyżowanego M e t o d i u s z , który złożywszy w Rzymie Przysięgę wierności Papieżowi, został arcybiskupem Morawskim i za­

prowadził liturgię w języku słowiańskim. Wrogiem księży opowiada­

jących słowo boże w języku słowiańskim był cały kler niemiecki.

Działalność Metodiusza rozciągnęła się i na Czechy a żona Borzywoja księcia Czeskiego została ochrzczona przez tegoż Metodiusza r. 871.

Apostołem Skandynawii był A n s g a r , a pierwszy chrześcijański kościół w Szwecyi, został zbudowany niedaleko Birka. Ansgar otrzymał

°d Grzegorza IV godność apostolskiego Wikarjusza krajów północnych otrzymawszy poprzednio arcybiskupstwo Ilamburskie. Ansgar umarł r- 865 a następcą jego został Rimbert. Mimo przeszkód, mimo ciąg­

łych napadów morskich rozbójników i upadku Arcybiskupstwa Hambur- skiego, Ewangelia odniosła zwycięstwo nad pogaństwem w Danii i Szwecyi.

(D a lszy cią g nastąpi).

Modlitwy za umarłych.

Modlitwa przyczynna, jest modlitwą którą zaleca Pismo, a przy­

rzeczenie: „O co byście w mojćm imieniu prosili, dane wam będzie.11—

uprawnia do niśj. Modlitwa przyczynna, nie je st wstawiennictwem do Doga i pośredniczeniem między Bogiem a tymi za których się modli­

my, — ale p r z y c z y n i e n i e m , wspieraniem ich przez modlitwę w ich dolegliwościach, utrapieniach i smutkach równie jak prośbach i dzięk­

czynieniach. Czy można się modlić za umarłych, czy można wznosić

*

(10)

modły przy czynne za dusze umarłych? Wedle natury modlitwy przy- czynnej i Ewangelii św. Łukasza r. 16, w 29 — 31 oraz słów Psalmu 88, 6 sprzeciwia się to Pismu i znaczeniu śmierci wiecznej i kary wiecznej.

Kościół Rzymski, przez naukę o czyśćcu wprowadził nietylko modlitwy za umarłych, ale i spełnia mszę, ową bezkrwawą ofiarę na iutcncyę żywych i umarłych, oraz ustanowił osobną uroczystość po­

święconą um arłym : Dzień zaduszny. W kościele Ewangelickim, na zasadzie Ewangelii i jasnych słów Chrystusa Pana: „Między nami i wami otchłań wielka jest utwierdzona, aby ci, którzy chcą z tąd przejść do was nie mogli; ani owi stamtąd przejść do nas" (Łukasz 16, 26) nie może być mowy o modlitwach z a u m a r ł y c h . Modlitwy przyczynne, są dopuszczalne, lecz modlitwy te, w z n o s z o n e w d n i u p a m i ą t k i ś m i e r c i u k o c h a n y c h n a s z y c h , służą ku pocieszeniu i ukrzepieniu p o z o s t a ł y c h ż y wy c h . Dzieje się to, na mocy licznych a wyraźnych wyroków Pisma. Oto św. Apostoł Paweł pisze do Efezów:

„W każdej modlitwie i prośbie modląc się na każdy czas w Duchu i około tego czując ze wszelką ustawicznością i z prośbą za wszystkie święte (6, 18).“ Ten sam Apostoł w pierwszym liście do Tymoteusza powiada: ,,Napominam tedy aby przed wszystkicmi rzeczami czynione były prośby, modlitwy, przyczyny i dziękowania za wszystkie ludzie"

(2, 1). W liście do Rzymianów św. Apostoł w oła: „Weselcie się z weselącymi, a płaczcie z płaczącymi" (12, 15).

Słuszną więc, sprawiedliwą i chrześcijańską rzeczą są modły przyczynne znoszone w zborze za tych, którzy opłakują swych umarłych, co więcćj, dopuszczalną jest i w naszym kościele modlitwa przyczyniła z powodu śmierci tych, którzy położyli zasługi w kościele lub zborze, jak pasterze dusz, nauczyciele, dobroczyńcy, na mocy słów Pisma:

„Pamiętajcie na wodze wasze, którzy wam mówili słowo Boże" (Do Żydów 13, 7). Co się tyczś nabożeństw żałobnych, i te nie mają w sobie nic zdrożnego, bo od dawna są w kościele Luterskim prakty­

kowane kazania pamiątkowe. W królestwie Pruskićm z rozporządzenia królewskiego z dnia 25 Listopada 1816 roku, zaprowadzono uroczystość pamiątki umarłych, obchodzoną w kościele unijnym w ostatnią niedzielę roku kościelnego. W dniu tym ołtarz i kazalnica okrywają się kirem, podczas nabożeństwa milkną organy, a kazanie wygłasza Zwycięzcę śmierci, jedyne źródło pociechy dla tych, którzy zmarłych opłakują.

Wszędzie jednak i przy każdej okoliczności, czy to wznosimy przy­

czynne modlitwy, czy odprawiamy żałobne nabożeństwo, pamiętać nam należy, iż nic z a d u s z e umarłych modlimy się, ale za tych, którzy z umarłym w życiu byli połączeni, którym śmierć zadała bolesną ranę zabierając ukochanych; że bierzemy udział w nabożeństwie żałobnem, nie żeby duszę umarłych do nieba wprowadzić, grzechów odpuszczenie jśj wy­

jednać, ale na świadectwo wiary, że Chrystus jest zmartwychwstanie i żywot, że błogosławieni są umarli w Panu.

(11)

Czy modlitwa przyczynna w dniu pamiątki śmierci, może się powtarzać? Sądzimy, że odpowiedź leży w naturze modlitwy przy- czynnej i pragnieniu serca dzieci Bożych. Ci którzy nie mogą znaleźć uspokojenia, ci którym pamiątka śmierci ukochanych sprawia jeszcze ów ból zwątpienia i walki z grozą śmierci, którzy nie mogą jeszcze powiedzieć z głębi duszy: -Panie! Tyś dał, Tyś wziął, niech będzie pochwalone święte imie Twoje! — potrzebują pomocy i ukrzepienia i kościół, jako zbór modlący się, pomocy tej odmówić nie może. Rzeczą pasterzy dusz jest dawać pouczenia i badać serca, ostrzegając, by modlitwa nie stała się czczym zwyczajem i nie dawano jej fałszywego znaczenia. Godzi się także, aby ewangelicy pamiętali o tern, że gdy żądają pomocy kościoła, gdy szukają ulgi i pociechy w przyczynnej modlitwie zboru, nie powinni jak faryzeusze którzy na rogach ulic stawali, czynić z tego uczynku zasługi i zwoływać do brania udziału w tein co się dzieje w kościele na drodze świeckich ogłoszeń. Kto żąda przyczynnśj modlitwy, żąda jej nie od znajomych, krewnych, Przyjaciół, ale żąda, jako cierpiący od członków ciała Chrystusowego, a tern ciałem jest kościół, jest zbór.

Konfesja

czyli w yznanie w iary K ościoła E w angelicko-A ugsburskiego.

CZĘŚĆ DRUGA.

(D a lsz y ciąg).

A rtyk u ł 4. O Spowiedzi. „ S p o w i e d ź w k o ś c i e l e n a s z y m ni e z o s t a ł a z n i e s i o n ą . C i a ł a P a ń s k i e g o n i e d a j ą u n a s n i k o m u b e z p o p r z e d n i e g o d o ś w i a d c z e n i a p r z y s t ę p u j ą c e g o i a b s o l u c y i . P o u c z a j ą t e ż u n a s p i l n i e l u d o w i e r z e k o n i e ­ c z n e j d l a r o z g r z e s z a n y c h , o c z e m p r z e d t e m z a c h o w y w a n o g ł ę b o k i e m i l c z e n i e . N a u c z a j ą r ó w n i e ż l u d z i , a b y a b s o l u c y ę P o wa ż a l i , g d y ż j e s t o n a g ł o s e m s a m e g o B o g a i ze z l e c e n i a P a ń s k i e g o b y w a u d z i e l a n ą . Mo c k l u c z a ( k r ó l e s t w a n i e b i e s ­ ki e g o ) u n a s w y s ł a w i a j ą i p r z y p o m i n a j ą j a k w i e l k ą p o c i e c h ę P r z y n o s i s u m i e n i o m p r z e r a ż o n y m i ż e B ó g ż ą d a w i a r y , a b y ś m y o w e m u r o z g r z e s z e n i u j a k o g ł o s o w i z n i e b a s i ę o d z y w a j ą c e m u u f a l i ; o r a z , ż e w i a r a w C h r y s t u s a g r z e c h ó w o d p u s z c z e n i a p r a w d z i w i e d o s t ę p u j e . P r z e d t y m , z a d o ś ć U c z y n i e n i e n a d m i a r ę z a l e c a n o , o w i e r z e z a ś i z a s ł u d z e C h r y ­ s t u s a t u d z i e ż u s p r a w i e d l i w i e n i u z w i a r y , ż a d n e j w z m i a n ­ ki n i e c z y n i o n o . Z t e g o w z g l ę d u n i e z a s ł u g u j ą n a o b w i n i e ­

(12)

n i e z b o r y n a s z e . I p r z e c i w n i c y n a s i p r z y z n a ć n a m t o mu ­ s z ą , iż n a u k a o p o k u c i e z w s z e l k ą p i l n o ś c i ą j e s t u n a s o b r a b i a n ą i w y g ł a s z a n ą . 11

„C o s i ę t y c z e spowiedzi, t o u c z y my , że w y l i c z a n i e g r z e ­ c h ó w n i c j e s t k o n i c c z n e m i że n i e n a l e ż y o b c i ą ż a ć s u m i e n i a s t a r a n i e m w y l i ę z e n i a w s z y s t k i c h p r z e w i n i e ń , p o n i e w a ż n i e ­ p o d o b i e ń s t w e m j e s t w y l i c z y ć g r z e c h y w s z y s t k i e , j a k o t ern mó wi P s a l m . „W ystępki któż rozum ie?11 (19, 13) a J e r e m i a s z p o w i a d a : „Złe jest serce ludzkie i niew ybadane11 (17, 9). G d y b y w i ę c t e g r z e c h y t y l k o b y ł y o d p u s z c z a n e k t ó r e w y l i c z a m y , n i g d y b y s u m i e n i e s t r w o ż o n e u s p o k o i ć s i ę ni c mo g ł o , p o n i e ­ w a ż w i e l u g r z e c h ó w a n i w i e d z i e ć , a n i p a m i ę t a ć n i e p o d o b n a . I d a w n i p i s a r z e ś w i a d c z ą , i ż w y l i c z a n i e g r z e c h ó w n i e j e s t k o n i e c z n e . P r z y w i e d z i o n e s ą w D e c r e t a l i a c h s ł o w a C h r y ­ z o s t o m a : „Nie m ów ię ci, abyś siebie publicznie oskarżał i w obce innych obw iniał, ale tego chcę, abyś posłuszny b y ł prorokowi m ów iącem u: Objaw Bogu drogę twoją! W yznaj przeto w m o­

dlitw ie grzechy przed Bogiem , sędzią prawdziwym . Z w ystępków spowiadaj się nie język iem , ale w edług pam ięci tw ego sumienia."

G l o s s a t a k ż e i n D e c r e t o d e p o e n i t e n t i a Di s t . 4 mó wi :

„ N a l e ż y p a m i ę t a ć , że s p o w i e d ź , j e s t u s t a w ą l u d z k ą . 11 P r z e ­ c i e ż s p o w i e d ź u n a s , c z ę ś c i ą d l a w i e l k i e g o d o b r o d z i e j s t w a a b s o l u c y i , c z ę ś c i ą d l a p o c i e c h y i i n n y c h s u m i e n i o m p o ż y ­ t e c z n y c h r z e c z y , u t r z y m a n ą z o s t a ł a 11 *)

*) P o d łu g tek stu n iem ieck iego, artykuł p ow yższy tak brzm i w przekładzie na p olsk i ję z y k : „Spow iedź przez kaznodziei naszych n ie j e s t zniesioną. U trzym any został u nas zwyczaj nie ud zielan ia Sakram entu tym , którzy nie zo sta li pierw ej przesłuchani i rozgrzeszeni. Obok teg o , lud p iln ie byw a nauczany, ja k pocieszaj ącem j e s t to sło w o : A b solu cya; ja k w ysoko i drogo n ależy cenić ab solu cyę, g d y ż nie j e s t ona g łosem lub w olą człow iek a udzielającego ją , a le słow em sam ego B o g a , k tóry grzech odpuszcza. A bsolucya zostaje w yrzeczoną w im ieniu B o g a i na rozkaz J e g o . O ty m rozkazie i o w ład zy klucza nauczają u nas z w ielką p ilnością, a za­

razem , ja k potrzebnem j e s t to p ostan ow ien ie dla sum ień trw ożliw ych, nie m niój, ja k B ó g żąda aby tój ab solu cyi w ierzono, tak ja k gd y b y g lo s B o g a z n ieb io s się od zyw ał, i abyśm y tóm się pocieszali i pew ni b y li, że przez w iarę grzechów odpuszczenia d ostępujem y. O tych nader potrzebnych szczegółach , kaznodzieje przed nam i, ja k k o lw iek w ie le o spow iedzi nauczali, ani słow a n ic n adm ieniali, lecz jed y n ie su m ien ia dręczyli w yliczan iem i d łu gićm opow iadaniem grzechów , zadośćuczynieniam i, odpustam i, p ielgrzym kam i i t. p. N a w et w ielu z naszych prze­

ciw ników w yznaje otw arcie, iż część o praw dziw ćj chrześcijańskiej pokucie, dokladnićj byw a u nas w ykładaną, ja k w czasach d aw niejszych.

O sam ej spow iedzi nauczają u nas, że nie n ależy n ik ogo przym uszać do szczegółow ego w yliczan ia grzechów , gd yż to je s t n iepodobieństw em jak m ów i P salm . 19, 13 : „W ystęp k i, któż ro zu m ie?“ A Jerem iasz m ów i: „Zło j e s t serce .lu d zk ie i niew ybadanc “ N ędzna natura ludzka, tak głęb ok o pogrążona je s t w grzechach, że w szy stk ich ani w ied zićć, ani znać nic m oże; gd yb y nam ty lk o to odpuszczano któro w ym ienić zd o ła m y , n ic w ie le by nam to p om ogło. P rzeto nie ma potrzeby przym uszać ludzi do wy łuszczenia sw ych grzechów szczegółow o. P odob n ie i O jcow ie kościoła nauczali, jak ślad tego znajdujem y w D istin e. 1 dc P o en iten tia : „ N ie m ów ię

(13)

I ten Artykuł drugićj części, jest niejako objaśnieniem 11 arty­

kułu. Reformatorowie, w obce kościoła Rzymskiego i jego nauki

° s p o w i e d z i u s z n e j , jako jedynie prawnej, słusznej i nicodzownćj formie spowiedzi, zastrzegają się przed zarzutami, jakoby byli prze­

ciwnikami spowiedzi. Owszem, udowodniwszy z Pisma i zdań Ojców kościoła, że spowiedź rzymska jest innowacyą i torturowaniem sumie­

nia, że wyliczanie szczegółowe pojedynczych grzechów, już z powodu ułomności ludzkiej natury i słabości pamięci, je st niemożliwe, wykazują, na czem polega spowiedź prawdziwa. Oto, główną tu rzeczą jest Uznania grzeszności swój i przyznanie się do tego przed Bogiem, takie uznanie bowiem i przyznanie się, prowadzi do pokuty, a pokuta jest przemianą spełniającą się w wewnętrznym człowieku, wśród której, nie tylko powstaje w sercu obrzydzenie grzechu ale i pragnienie uzy­

skania grzechów odpuszczenia. To też Konfesja, spowiedź łączy z abso- Jucyą, to jest, władzą klucza królestwa niebieskiego, i pokazuje, że tam gdzie jest wykonywaną władza klucza, to jest absolucya, owa władza oparta na słowach Chrystusa: którym odpuścicie grzechy ich, są im odpu­

szczone, którym zatrzymacie, są zatrzymane, — musi być spowiedź, a spowiedź ta, nie może być czem innem, jak uznaniem i wyznaniem grzeszności.

Spowiedź i absolucya w kościele rzymskim stały się uczynkowością.

Nie skrucha serca i wiara są tu główną rzeczą, lecz, dokonany akt kościelny. Konfesja pokazuje, że jeżeli Bóg ustanowił władzę klucza, nic nato, żeby ona stała się ramieniem gniotącóm, ale, aby szczerze i ł u j ą c y i pokutujący, widząc i wierząc, iż rozgrzeszenie je st w Chry­

stusie, przyjmowali zwiastowane i udzielane im przez pasterzy zboru, boskie rozgrzeszenie.

Spowiedź i absolucya, wedle słowa bożego i ojców kościoła, nie mają być środkiem trapiącym, ale środkiem łaski, w którym i przez który, obciążeni, strwożeni, gorycz grzechu czujący, mogliby być pocie­

szeni, pokrzepieni i w Chrystusie z Bogiem pojednani. Aby zaś nie Wkradły się nadużycia, zapewnia Konfesja, iż słudzy ewangelii, pilnie lud pouczają i upominają.

I ten drugi artykuł o Spowiedzi, godzi się aby był pilnie roz­

ważany przez zborowników i pasterzy zborów. Wielu spowiadających

Ja abyś się m iał sam p ublicznie odkryw ać, albo przed drugim sam się oskarżać, lub kary Rodnym w yznaw ać się, lecz bądź posłuszny prorokow i k tóry m ó w i; „S p u ść n a P ana T w oją jUogę a ubij w N im , a On w szy stk o uczyni (P sa lm . 3 7 , 5 ).“ P rzeto spow iadaj się B ogu , Panu t^ e m u , praw dziw em u sędziem u i obok twej m odlitw y op ow ied z m u grzechy sw oje, nie języ k iem tylko, ale w tw ojem su m ien iu ." Ze słó w ty c h w idać, że i C hryzostom św . nie zm usza do '^yniionienia grzechów szczegółow o. R ów n ież naucza nas G lossa in decretis de P o en iten tia , tnstin ct. 4 : iż spow iedź nie j e s t nakazaną P ism em , lecz, u stan ow ił ją kościół. M im o to, uczą kaznodzieje naszej strony, że sp ow ied ź z powodu absulacyi, która najgłów n iejszą i najprzedniejszą Jest tu częścią, ku pocieszeniu przerażonych sum ień i z w ielu innych pow odów , utrzym aną

być winna.

(14)

się już to zarażonych błędami papizmu już tśż zepsutych racyonalizmem, uważa spowiedź za formułkę, którą albo bezmyślnie z duchownym powtarza albo cale milczy. Wielu Pasterzy znów, poprzestaje na od­

mówieniu formuły spowiedzi, nie troszczy się oto, czy spowiednik lub spowiednicy, całem sercem wypowiadają Bogu grzechy swoje i rzeczy­

wiście przyznają się do grzeszności swej natury. Pozostawienie spo­

wiadającego się w bierności, nie zwrócenie się do niego z zapytaniem:

czy szczerze, prawdziwie, rzetelnie, wyznaje grzechy swoje i za nie żałuje, czy w Chrystusie, przez Jego niewinną mękę i śmierć, pragnie być rozgrzeszonym i przebacza winowajcom,— sprawia, iż wielu poprze­

staje na tern że słyszało formułę spowiedzi i słowa obsolucyi, a we­

wnętrznie nieczuli, trwają w grzechach swoich. Upominanie, nauczanie, jest tu koniecznćm. Dla tego tóż Kościół Luterski poprzedza każde udzielanie Komunii świętśj spowiedzią i absolucyą, aby poruszyć sumie­

nie i skłonić przystępujących do wejrzenia w siebie, do spełnienia owych słów Chryzostoma. „Objaw Bogu drogę twoje! Wyznaj w modli­

twie grzechy przed Bogiem sędzią sprawiedliwym, z występków spowia­

daj się nie językiem, ale według pamięci swego sumienia." Pamięć su­

mienia zaś, nie objawia się wyliczaniem grzechów, ale poczuciem grze­

szności i uczuciem, że jest się winnym, że grzech jest splugawicnicm, że bez rozgrzeszenia nie podobna znaleźć pokoju i pewności, że prze­

stępstwo je st z nas zdjętę.

(D a lsz y cią g n a stą p i).

Przeglądowi Katolickiemu

W S P R A W IE T R A K T A T Ó W .

Przegląd Katolicki z 14 Listopada r. b. zamieścił artykuł „Zwiastun Ewangeliczny w obronie traktatów.11 Ponieważ nie pisaliśmy obrony, bo się adwokaturą nie zajmujemy, lecz, podaliśmy czytelnikom próbkę trakto­

wania każdej, chociażby najmniejszej pracy podjętćj przez ewangelików piszących po polsku, dla tśj samej przyczyny zamieszczamy w całości i ów artykuł Przeglądu:

Zwiastun E w angeliczny w obronie traktatów.

Żeby czytelnikowi nie zostawiać i chwili wątpliwości, uprzedzamy z góry, że nie jest tu mowa o obr onie traktatów międzynarodowych, któremi się Z w i a s t u n E w a n g e l i c z n y z natury swej wc a l e nie zaj­

muje, ale o lichych książeczkach, publikowanych przez propagandę pro­

testancką w celu bałamucenia naszego ludu wiernego, którym Z w i a ­

(15)

s t un daje poważne miano t r a k t a t ó w , niby r o z p r a w o pojedynczych Punktach nauki wiary.

Naturalnie o nazwisko spierać się z Z w i a s t u n e m nie będziemy;

.leżeli Z w i a s t u n o w i podobało się te ramotki nazywać t r a k t a t a m i , niech tak nazywa bez żadnej z naszej strony protestacyi, ale chcieliśmy tu zwrócić tylko jego uwagę, że w obronie owych t r a k t a t ó w (w N.

z 31 Paźd.) wybiera taktykę, która niemało postać całej sprawy

^mienia.

Ksiądz O s i e c k i z Przasnyskiego umieścił w W i e k u artykuł, w którym przestrzega o wydawnictwie ludowych książeczek protestanc­

kich, o jakiem już i w naszem piśmie i gdzieindziej nieraz mówiono.

^ artykule owym ks. O s i e c k i słusznie zwraca uwagę na niebezpiecz­

ną dla wiary naszego ludu tendencję owego wydawnictwa: to jest rzecz kapitalna; a że przytem wspomniał o socjalizmie i nihlizmie. rzeczą to Jest, w tym razie, podrzędną. Nie formułuje on bowiem swego oskar­

żenia w ten sposób, aby ową propagandę protestancką miał obwiniać 0 tendencje socjalistowskie, ale pisze, że ludowi naszemu daleko od Wszelkich doktryn przewrotnych, że przeto tym gorzej robi, kto czy- rolę jego wiary posiewem jakiegobądź fałszu kazi. A wiadomo też, Jak każdy, a tembardziej lud, z prostej drogi zbity, łatwo i szybko najbardziej krańcowe chwyta teorje. Niech sobie dla illustracji przy­

pomni Z w i a s t u n propagandę protestancką za czasów L utra i nowo- chrzeóców i wojny chłopskie.

Wreszcie sam Z w i a s t u n przyznaje, że trochę podejrzanej treści Jest wyjątek przytoczony przez ks O s i e c k i e g o z P o g a d a n k i o o ś ­ wi a c i e l u d o w e j , należącej także do owych książeczek propagandy Protestanckiej. Propagator protestantyzmu przemawia tam trochę na Wzór bezwyznaniowego socjalisty, bo prawi: ,,Co mnie tam obchodzą religijne książki, które nikogo nie oświecają, ale tylko ludy w fanatyz­

mie utrzymują... żeby religje nie zawracały ludziom głowy, toby się lud żdrowiej na ten świat zapatrywał etc." Pociesza się tylko Z w i a s t u n jnyślą, że w kontekście wyrażenie to nic tak źle wygląda jak w wyjąt­

ku- Nie sprawdziwszy tego przypuszczenia, możemy się na nie nawet

"ujzupełniej zgodzić, bo to naszej rzeczy na ten raz nie dotyczy.

Nieposądzamy tedy owych t r a k t a t ó w , jak je nazywa Z w i a s t u n , 0 tendencje socjalistowskie, oskarżamy tylko oto, że godzą tylko na Wiarę naszego ludu i to godzą chytrze, bo nie wywieszają otwarcie ha- protestanckiego, ale udają dobry, prawdziwy katolicyzm; i ksiądz 8i e c k i w W i e k u oskarża je też o to samo. Tymczasem tego głów- nc6° punktu Z w i a s t u n wcale nie odpiera, ale rozwodzi się nad za- lzutem socjalizmu i nihilizmu, germanizacji i kulturkampfu; poczem wy­

leje mu się, że rzecz załatwił, gdy właściwie nie dotknął jej wcale Juk należy.

Powiada wprawdzie Z w i a s t u n , że ,,każde stronnictwo i każda

(16)

religja, jeżeli w niej tleje chociaż iskra życia, musi swoje przekonania propagować," ale niech zwróci uwagę na to i niech odpowie: co myś­

leć o propagandzie religijnej i jej moralności, kiedy ta chyłkiem działa i nie idzie jako apostoł otwarcie swą myśl głoszący, ale jako wilk przybierający postać pasterza i tym sposobem uwodzi prostaczków.

T r a k t a t y owe Z w i a s t u n a powtarzają ustawicznie, że są katolickie, tymczasem głoszą naukę wcale nic katolicką. Wprawdzie pozna się wnet na tern każdy oświeceńszy w wierze, ale prostaczek, wieśniak, ła ­ two może się dać uwieść pobożnemu wzdychaniami owych t r a k t a t ó w . T r a k t a t y więc owe, których broni Z w i a s t u n , że są w nich wypo­

wiadane myśli czysto chrześcijańskie i moralne," są w rzeczy samej publikacją na chytre łowienie dusz w sieci protestantyzmu wymierzoną.

Jeżeli Zwiastunowi wydaje się jeszcze, że propaganda taka jest ucz­

ciwą, niech sobie wystawi, że to nie jego współwyznawcy pracują nad zbałamuceniem pojęć katolickich, ale że katolicy zamierzyli w taki sam sposób nawracać protestantów. Gdyby tak było, gdyby katolicy pisali dla prostaczków protestanckich broszurki niemieckie, w którychby do­

wodzili, że prawdziwy protestantyzm uczy, że np. należy uznawać naj­

wyższą w Kościele Bożym władzę Papieża, że Kościół ten siedem ma sakramentów, że wiara sama bez uczynków dobrych jest martwa, że czytanie Biblii bez należytego przygotowania i objaśnień jest niebez­

pieczne, bo prostego człowieka na błędne rozumienie słowa Bożego naprowadzić może: gdyby te prawdy katolickie podsuwali katolicy owym protestantom jako protestanckie, i tym sposobem do Kościoła przyciągnąć ich chcieli, nie ma wątpliwości, że Z w i a s t u n wystąpiłby wówczas z oburzeniem na taką przewrotność, że nazwałby ową propa­

gandę nietylko nie mądrą, nie tylko bałamutną, ale wprost niecną.

Wszakże Z w i a s t u n w szpaltach pomieszcza naukę protestancką i z tśj okazji Bóg wiś nie jakie pisze błędy i nieraz zaczepi najdziw­

niej fundamentalne prawdy naszej wiary; ale ponieważ nic udaje pis­

ma katolickiego, ale wręcz głosi się protestanckiem, przeto na to co pisze, nie zwracamy żadnej uwagi i w zupełnym zostawiamy go pokoju.

Katolikom nic a nic on nie szkodzi. Jest protestantem, i przyznaje się do tego że jest protestantem. Jest tedy przynajmnićj w swoim porządku.

Ale inaczej się ma z owemi t r a k t a t a m i , których broni Z w i a ­ s t u n ; nie występują one jako protestanckie, ale jako katolickie. Nie­

kiedy nawet ich śmiałość podszywania się pod tę nazwę, jest rzeczy­

wiście zdumiewającą. Jeden z wydawców owych t r a k t a t ó w przesłał w roku zeszłym redakcji P r z e g l ą d u K a t o l i c k i e g o jednę ze swych książeczek, p. t. P i e r w s z a n a u k a b i b l i j n a d l a d z i e c i , w raz z li­

stem, wzywającym redakcję do zalecenia tćj publikacji. Oczywiście był przekonany, że propagandę swoją dość zręcznie ukrywa kiedy mógł żądać dla nićj pochwał od pisma katolickiego. Dopiero gdy P r z e g l ą d naganił (w N. 45 z r 1877) nadesłaną mu książeczkę i wspomniał o

(17)

dołączonym do niej liście, ów współwydawca t r a k t a t ó w napisał list drugi, którym objaśniał że list poprzedni niewłaściwie był do naszej redakcji adresowany.

To udawanie katolicyzmu, ku szerzeniu pod jego nazwą protestanc­

kich doktryn, jest w sprawie owych t r a k t a t ó w punktem głównym, którego Z w i a s t u n nic dotyka. Dla tego też ich o b r o n a wcale mu się nie udała.

Jeżeliby Z w i a s t u n chciał jeszcze podnieść tę kwestję z pożyt­

kiem, radzilibyśmy mu, aby z polemiką swoją nic zwracał się ani do ks. O s i e c k i e g o , ani do nas, ale do wydawców owych t r a k t a t ó w , i aby objaśnił swoich współwyznawców, że ich fortelowa propaganda wie przynosi zaszczytu ani im, oni ich wyznaniu; że kto chce szerzyć swoje przekonania, powinien je z otwartą wypowiadać przyłbicą."

Nie wdając się w bliższy rozbiór powyższego artykułu dorzucić tu musimy tylko dla wyjaśnienia rzeczy, iż nazwę t r a k t a t ó w daliśmy dla tego, że podobne broszurki wydaje ,,Traktatowe towarzystwo angiel­

skie" a o ile jak się zdaje i broszurki wychodzące w Warszawie, są Nakładem tegoż Towarzystwa drukowane. Towarzystwo pomienione po­

dobnie jak Biblijne, drukuje pisemka różne ogólno chrześcijańskiej treści Niemal we wszystkich językach europejskich, i postawiło sobie za zadanie szerzenie biblijnego chrześcijaństwa, czego dowodem jest, że wydało Nap. pracę Jezuity o Chrystusie, właśnie dla tego, że jest czystą bi­

blijną.

Przegląd powiada: ,,T r a k t a t y owe Z w i a s t u n a powtarzają usta­

wicznie, że są katolickie, tymczasem głoszą naukę wcale nic katolicką."

% kąd Przegląd Traktaty, nazywa „Traktatami Zwiastuna," nie pojmujemy chociaż domyślamy się, że frazes ten ma znaczenie t a k t y c z n e . Gdzie Przegląd wyczytał w owych książeczkach czyli traktatach „powtarzanie 'ż są katolickie;" także nic wiemy, lecz i to należy do t a k t y k i , bo Nia dowieść iż wydawcy występują jako ludzie przewrotni i chcą „uwieść Pobożnemi wzdychaniami."

Deklamacya zawarta w ustępie: „Jeżeli Zwiastun wydaje się je­

szcze, że propaganda taka jest uczciwą i t d.“ jest także tylko ta k ­ tyczną, bo niech Przegląd który zawsze w rzeczach i zdaniach doty­

czących cwangelictwa nastraja się na wysoki ton przypomni sobie j a ­ kie to pociski rzucano i rzuca się z obozu papiezkiego na ewangeli­

ków, jakiemi oszczerstwami ich obrzucono, jakiemi bałamuctwami karmio-

no lud i to nieraz z kazalnicy, byle zochydzie ów tak zwany protes­

tantyzm! a wyznawców jego zastraszyć! Jakże to nazwać i czemże tę jest? W świętem oburzeniu Przegląd nie szczędzi przymiotników dla wydawców traktatów i daje nauki co im powiedzieć należy, a jak

“y nazwać trzeba i co powiedzieć tym, którzy kazali wybić w Rzymie

(18)

medal pamiątkowy po wymordowaniu 20,000 Ilugonotów w Paryżu z na­

pisem „Ugonottorum strages"?

Traktaty nie zawierają w sobie niczego, coby nazwać można nie- religijnśm, przeciwchrześcijańskiem, przeciwnem słowu Pisma; nie mio­

tają obelg na papiestwo, nie podniecają nienawiści religijnych — całą przeto winą wydawców jest, że nieopatrzyli swych traktatów ostrzeże­

niem, iż nicpowinny być czytane przez wyznawców Rzymsko-Katolic­

kiego Kościoła!

Zamknięcie paszczęk lwich jest cudem najoczywistym, przy którym li tylko moc Boża jest czynną, bez współdziałania jakichkolwiek wpły­

wów przyrodzonych. Podobne cuda działy się nieraz, przed Danielem i po nim. Oto Eliaszowi kruki przynoszą pokarm (1 Król 17, 6); Eli­

zeusza mszczą niedźwiedzice (2 Król 2, 24); Chrystus Pan przebywa z zwie­

rzętami na puszczy (Mark 1, 13); żmija Pawłowi nic szkodzi (Dzie.

28, 5); wierzący mają moc nad zwierzętami (Mark 16, 17. 18). Cuda te w istocie swej są tylko przywróceniem pierwotnego stanu rajskiego, w którym wedle 1 Mojż. 1, 28 człowiek panuje nad zwierzętami, a one jemu nieszkodzą, ale owszem posłuszne są. Ten pierwotny stan przez grzech człowieczy został zmieniony. Bóg atoli w pewnych przy­

padkach zdejmuje z wybranych Swoich klątwę grzechu i ów pierwotny stan, jaki był w raju, zostaje przywrócony. Nie dzieje się zaś to przywrócenie bez przyczyny i bez potrzeby, ale tylko tam, gdzie chwała Boża ma być warowaną. Co do Daniela, to szło o to, czyja wola ma być szanowaną, czy wyroki ludzkie znoszące wolę bogów, czy tćż wola Boga Żywego. Już więc dla gorliwości Swojćj o chwałę Swoją, Bóg posłał onego anioła ku zamknięciu lwich paszczęk. Że zaś z chwały Bożej wynika także dla człowieka błogosławieństwo, więc cud ten miał także pokrzepić wiarę Żydów i przestraszyć pogan. Tak tedy i o tym cudzie to samo co o innych cudach powiedzieć należy, że stał się, bo stać się musiał. Niemamy więc w roździele tym opo­

wieści zmyślonej, ale opowiedziane zdarzenie, które rzeczywiście było się stało. Atoli teologowie, przypuszczaniu dziejących się cudów zajadle się opierający, orzekli, że nie Daniel rozdział 6 napisał, ale jakiś inny żyd w wieku Machabeuszów zmyślił tę powiastkę, aby Żydów pokrzepić i do oporu pobudzić przeciwko okrutnemu Antyochowi Epi- fanesowi, królowi syryjskiemu, który Żydów trapił i nietylko ich religję

•J

Wykład proroctwa Daniela.

(D alszy ciąg).

(19)

alc także ich samych wytępić chciał. Aleć między tym okrutnym Antyochem a miękkim Daryuszem nie ma najmniejszego podobieństwa, ani też wyroki tych królów z sobą bynajmniej porównane być nie mogą.

Lcpiejby Antyocha wyobrażał Nabuchodonozor albo syn jego Belzacar.

% łby to więc pisarz bardzo niedołężny, któryby po przedstawieniu takich charakterów jak Nabuchodonozor i Belzacar chciał tak słabego a nadto Danielowi przychylnego króla przedstawić jako trafny wzór srogiego Antyocha. Więc nie ma słusznych powodów, dla którychby '^pisanie tego rozdziału Danielowi było trzeba odmawiać a jakiemu innemu nieznanemu autorowi przypisywać.

Bogiem swoim nazywa Daniel Boga, nietylko z powodu, aby od- 'ożnić Go od innych Bogów, ale z przyczyny, że on sam tego Boga Ntniłował, Jemu zaufał, rzeczywiście za swego Boga obrał. To scisłe przestawania z Bogiem jest bowiem niezbędnym warunkiem otrzymania Jego opieki w chwilach trwogi. Ponieważ Daniel innych odepchnął bogów, a tylko prawdziwemu poświęcił się Bogu, dla tego oyło możliwem i koniecznem posłać mu anioła ku obronie. Zesłanie anioła i zamknięcie paszczęk lwich, moc tego Boga objawia, przeto Przyznawanie się do Niego teraz, jest chlubą, i mówienie: Bóg mój!

wl'razem radości, wynikającej z wiary i nadziei, która nie doznała z4wodu. Boga, który jako prawdziwie żywy i dawca żywota się objawił, Bogiem swoim nazywając, prorok swój własny tryumf ogłasza.

Bóg wielki jest w Swej mocy, ale wielki w Swej świętości. Nie dla ołahćj przyczyny łaskę Swą Danielowi okazuje, tylko dla jego niewia- n°ści udziela mu Swej pomocy. Jest to więc inny Bóg, aniżeli bałwany, Jórydi przyjaźń poganie mniewali uzyskać przez jaki kolwiek lichy atek ziemski, dany im w ofierze. Jako Bóg święty szuka On także u ' yoich sług czystości i niewinności. Dla tego też Daniel w swej nie­

c n o ś c i jeden z powodów swego ocalenia widzi i mówi: Posłał Bóg aNioła Swego D l a t e g o , że s i ę p r z e d Ni m z n a l a z ł a n i e w i n n o ś ć 'v° mni e . Nic była to niewinność w ogólności, niewinność ludzkiej na- Ury, bo Daniel ma i siebie i cały naród swój, z którego wyszedł, za obciążony wielkiemi grzechami, ale była to niewinność w szczególnym Przypadku, w sprawie o którą Daniel na śmierć był skazany. Niepo- s^uszeństwa i wzgardy ani względem króla ani względem prawa medo- Pcrskiego nie dopuścił się. Niezastosowanie się do litery prawa, do

°Weg0 bezbożnego wyroku, osądzone było przez onych mężów, jako

^rodnia. Ale Bóg jako sędzia sprawiedliwy, nie zważający jedynie na llCzynki, ale także na serca, z których one uczynki wychodzą, Bóg .Powiedli wy uznał Daniela niewinnym. Sprawiedliwość tego sądu Bo-

^°8o, wykazującego niewinność proroka, mogli także poznać ludzie nie 'Przędzeni i w zatwardziałości serca nic zaślepieni. Jakim człowiekiem

•D sam król ? On także uznaje niewinność Daniela i z tego powodu

<ll'a się o jego ocalenie. Z jego przyjścia do dołu lwiego poznaje

(20)

Daniel jak osądza go król; woła więc: o w s z e m a n i p r z e d t obą, k r ó l u ! ni ceni z ł e g o n i e u c z y n i ł . To uznanie niewinności proroka przez Boga i króla było trzecim stopniem jego tryumfu.

W. 2 3 . Król rad był, że okazała się niewinność Daniela: t e d y s i ę k r ó l w i e l c e u c i e s z y ł z t e g o , co mu Daniel mówił o cudownem sweni ocaleniu i o przyczynach tegoż ocalenia. Teraz też Daryusz, mając tak oczywisty dowód istnienia i mocy Jehowy, sam został pokrzepiony >

zmężniał. Dawniejsza jego słabość i lękliwe oglądanie się na prawo Mcdów i Persów teraz już minęła. Już się nie boi gniewu książąt ani ich pieczęci, i nie pytając się o ich przyzwolenie, r o z k a z a ł D a n i e l a w y c i ą g n ą ć z doł u. Nikt też nie miał teraz odwagi sprzeciwić się rozkazowi królewskiemu i w obec tryumfującćj woli Bożej prawić o świętości i nietykalności prawa Mcdów i Persów, i w y c i ą g n i o n o D a n i e l a z d o ł u . Wyciągnionego oglądali ciekawie, ale ż a d n e g o o b r a ż e n i a ni e z n a l e z i o n o n a ni m, tak dobrze umiał go Bóg zachować od wszystkiego złego Nie doznał obrażenia, b o w i e r z y ł w B o g a s we g o . Kto poznał Daniela od dzieciństwa, gdy jako chło­

pię przyprowadzony był na dwór Nabuhodonozora, znał go przez cały czas aż do obecnej chwili jako gorliwego i niewzruszonego w wierze swych ojców. Nie było tćż tajno, że z powodu tej wiary miał nie je ­ dną przykrość, która atoli w końcu zawsze chwałę i błogosławieństwo mu przynosiła. To tćż i teraz widząc go z dołu lwiego wychodzącego bez obrażenia, cudowne to ocalenie wierze jego wszyscy przypisać muszą. Nie było tam w prawdzie żadnych zajadłych teologów ani na­

dętych filozofów, ale to tćż nie z katedry ani z konkluzyj ścisłego lo­

gicznego rozumowania, lecz z doświadczenia, z cudów, które dziejące się widzieli, mówią tam przy tym lwim dole, że „sprawiedliwy z wiary swej żyć będzie.11 To czwarty stopień tryumfu sługi bożego: nic tylko przyjaciele, jak król, ale także obojętni i wrogowie cześć oddać muszą prawdzie, którą sługa Boży ustami wyznawał, a męczeństwem zapieczętował.

(D a lszy cią g n a stą p i).

Pokłosie.

„Nieznajomość Pisma świętego, je st źródłem wszystkich błędów, bramą zepsucia, utratą godności, cnót i zbawienia. Bo w słowie Bożćm, w nauce Chrystusa, mamy światło życia, zbawienie świata, bramę nieba, pokarm duszy i prawdziwą rozkosz dla serc Boga n ad e wszystko kochających. Pismo św. naucza nieumiejętnych; próżniaków gani, niedbałych pobudza; orzeźwia ospałych; odtrąca zuchwałych;

pociesza smutnych; chwali pokornych a dumnych niweczy; słabych

(21)

Wzmacnia; bezczelnych odstrasza; zwaśnionych jedna; niespokojnych Uśmierza; wspiera uciśnionych; pysznych zawstydza; usprawiedliwia Pobożnego a bezbożnych potępia; skruszonych uzdrawia i pokutującego błogosławi; czci przyjaciół prawdy, odsłania hańbę obłudnika. Pismo święte, pokój i dobromiłującemu bezpieczeństwo, a złoczyńcy zemstę fańską ogłasza. Weź więc Biblię tak do ręki, jak niegdyś pobożny Symeon, dzieciątko Jezus wziął w ramiona. Po czytaniu, dziękuj Bogu za każde słowo, które jakobyś z własnych ust Jego słyszał. Chowaj

księgę, ten skarb dany od Boga na pociechę wielu."

T om asz a Kem pis.

„Potrzeby ludzkiego życia i ludzkiej natury są do siebie podobne:

Sił to wysłańcy którzy mają nam pomódz do odkrycia innych kram.

Czujemy głód, nic dla tego abyśmy tylko o jedzeniu myśleli; nagość, ubyśmy się bezustannie sukniami zajmowali; język, abyśmy nim ciągle łowili; ciało, abyśmy niem na chleb powszedni pracowali albo się 0 nie wyłącznie troszczyli. Bóg dał nam tyle potrzeb, aby sama natura utuczyła nas znać ich wartość i porządek w jakim je zaspakajać mamy.

"limo to, nawyknienic, moda, głupstwo i grzech, psują ten porządek

W przeróżny sposób.“ •

a.

Eama,m.

,,Żaden naród niezostał jeszcze nigdy naprawdę ocalony inaczej, łuk przez wiarę w niewidzialnego Boga i Jego wszechmoc i "cudowną Prawicę, a nie przez ludzkie planowanie tylko i wolę."

F . A . L oew e.

„Z drugićj strony mniemani genjalni ludzie, którzy nie już po Urystokracku ród swój z o d w iecz n e g o . czystego rozumu, ale prosto od nieba wywodzą, o których wieść niesie, iż są półbogami, którzy raczyli

^8 wcielić w ludzką materję. Dla nich nie dosyć je s t na zaszczycie Jyć człowiekiem w całem znaczeniu wyrazu, zwyciężać trudności, dosko­

nalić dane siły w sobie i dla drugich. Ci są je szcze od powyższych dumniejsi, zw łaszcza: gdy nie tylko w siebie, ale i w drugich to prze­

g n a n ie wmówić potrafią. Oni pogardzają rzeczą najoczywistszą dla ego tylko, że to je s t chleb powszedny, wszystkim potrzebny: a co Powszechnie uznane, to nie dobre bo pospolite. Podobni do owej Powiastki o kaznodziei, który mówił: Że księżyc większym je st Cudem, niż s ł o ń c e : bo ten w nocy przyświeca, gdy słońce mniej j e s t Potrzebne, bo we dnie i tak widać! W wiele rozumieniu wszystko, co j e s t

?°We, je s t ważne i prawdziwe: a w szystko co nadzwyczajne, to zaraz .wielkie. G łosząc się ‘uprzywilcjowauemi dziećmi natury, p o w sta ją ‘prze- Clw temu, co przez samą prostotę swoję jest w ludziach i w naturze

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawową różnicą pomiędzy specyfikacjami europejskimi a północnoamerykańskimi czy azjatyckimi dla samochodów osobowych jest to, że normy ACEA A/B i C odnoszą się zarówno

Dziś dotyczy to polskiej wsi (por. Nie inaczej miała się rzecz z karierą innych elitarnych zwrotów w językach Europy i innych części świata – wszędzie nobilitująca

Ten typ podmiotu odnosi się zatem do osoby, o której jest mowa w zdaniu, bo tylko osoba (tutaj ogólnie rozumiana jako dowolny byt ożywiony) dysponuje zdolnościami

Projekt „Placówka Wsparcia Dziennego dla dzieci i młodzieży z terenu gminy Moszczenica” współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach

Trudno przyznać się do odczuwanej zazdrości, wstydzimy się jej nawet przed najbliższymi, jest to wszak uczucie w gruncie rzeczy infan- tylne, dlatego próbujemy

tować „poważnie”: szukają w nim obiektywnych praw, reguł i wartości, przyzna ­ ją mu moc determinowania ludzkich działań, gdyż zapominają o własnej wolnoś ­

Młodzież również wysoko ocenia wartości poznawcze - inteligencja zajmuje w naszej ankiecie wśród pozytywnych cech ludzkich pierwsze miejsce?. Mniej natomiast cenią

Judasz, który nie zdobył się na to, aby w decydującym dla Jezusa Chrystusa momencie pokazać, że jest jednak z Nim, nie podszedł do Chrystusa, by otrzymać